Rok bez pracy i nie istniejesz
Wraz z wypowiedzeniem dostałeś solidną odprawę? Nie rób sobie długich wakacji . A
najlepiej od razu zacznij szukać nowej pracy. Bo im dłużej jesteś bezrobotny, tym
mniejsze masz szanse na jakiekolwiek zajęcie. Rok bez roboty i& już cię nie ma!
Niby bezrobocie nie oznacza dyskwalifikacji. Przecież zwolniony może być dziś każdy,
nawet najlepszy fachowiec. A jednak każdy miesiąc bez pracy działa na naszą niekorzyść.
Przekonał się o tym Janusz Dybowski, inżynier budowlany z Warszawy. Gdy na rozmowie
kwalifikacyjnej wyznał, że już od pół roku nie może znalezć odpowiedniego zajęcia, zapadła
dziwna cisza. A po chwili jego niedoszły pracodawca oznajmił bez ogródek, że poszukuje
osoby bardziej zaradnej i przebojowej.
- Poczułem się jak przeterminowany produkt mówi Dybowski. Nic nie pomogło
tłumaczenie, że mamy kryzys i wiele firm z naszej branży zawiesiło rekrutację. Tylko
obserwują, co się wydarzy w gospodarce, budownictwie i deweloperce. Jeszcze latem
zeszłego roku firmy biły się o niego. Pewny zatrudnienia, wziął duży kredyt na mieszkanie.
Ale oszczędności wkrótce się skończą i niebawem nie będzie miał z czego płacić rat. Dzisiaj
inżynier nie może zrozumieć, dlaczego egzystencjalne i zawodowe bezpieczeństwo tak
szybko zamieniło się w wykluczenie. - Im dłużej nie mam pracy, tym trudniej mi uwierzyć,
że coś w moim życiu zmieni się na lepsze przyznaje Janusz Dybowski.
Zwlekanie nie popłaca
Z obiegu, przynajmniej chwilowo, wypadł też Karol. Był top-managerem. Firma rozstała się
z nim przed rokiem, bo za dużo ją kosztował. Na otarcie łez dostał bajońską odprawę. A że
dodatkowo miał na swym koncie bankowym odłożoną sporą sumkę, nie przejął się zbytnio
wypowiedzeniem. Okres przymusowej bezczynności zawodowej postanowił wykorzystać na
podróże. Zwiedził prawie całą Europę, zwłaszcza Włochy i Francję.
1
- Zawsze chciałem tam pojechać, ale nigdy nie miałem czasu wspomina Karol. Jak wielu
szefów, rezygnowałem z dłuższych urlopów. Wydawało mi się, że jestem w spółce
niezastąpiony.
Po trzymiesięcznych wojażach zagranicznych menedżer zaczął rozglądać się za nową
posadą. Jakież było jego zdziwienie, gdy kolejne spotkania rekrutacyjne na poziomie
zarządów kończyły się fiaskiem. Dlaczego? Po pierwsze im wyżej w służbowej
hierarchii, tym mniej stanowisk do obsadzenia. Po wtóre Karol jako szef wyrazisty i
wymagający naraził niektórym osobom w branży. Jego przeciwnicy przyprawili mu gębę
tyrana. A z takim wizerunkiem trudno przekonać do siebie rekruterów.
- Problemem, według head-hunterów, jest również to, że za pózno zabrałem się za szukanie
pracy stwierdza Karol. Już w dniu odejścia z poprzedniej firmy powinienem pukać do
następnej. Rzekomo świadczyłoby to o tym, że swoją karierę traktuję poważnie.
Musisz się cenić
W styczniu bieżącego roku z wysokim stanowiskiem zarządczym pożegnał się Wojciech (on
także chce zachować anonimowość). Za szukanie kolejnego zajęcia wziął się od razu. Mimo
to nadal pozostaje bezrobotny. I chyba już wie, dlaczego tak się dzieje. Ma nadzieję, że
teraz, gdy zrozumiał swój błąd, wszystko pójdzie jak z płatka.
- Na początku stawiałem potencjalnym pracodawcom zbyt wysokie wymagania płacowe
stwierdza menedżer. Chyba najwyższy czas spuścić z tonu. Lepsza jakakolwiek praca i
płaca niż żadna.
Rzeczywiście, w dobie kryzysu chyba lepiej ograniczyć swoje apetyty finansowe.
Jednocześnie trzeba uważać, by nie sprzedawać się zbyt tanio. Przestrzega przed tym Marek
Jackowski, psycholog biznesu. Jego zdaniem, w dzisiejszych, trudnych czasach
skromniejsze oczekiwania wobec pracodawcy mogą być uznane za przejaw realizmu. Ale z
drugiej strony, nie może powstać wrażenie, że jesteśmy już tak zdesperowani, iż zgodzimy
się na każde warunki. Zapominając o dotychczasowych sukcesach i wcześniejszej pozycji na
rynku pracy.
- Pracownik, który sam się nie ceni, nie może się spodziewać, że będzie ceniony przez
innych uważa Jackowski.
Tak samo myśli Grażyna Balicka, specjalistka ds. HR w dużej firmie FMCG (branża dóbr
szybkozbywalnych). Niedawno rozmawiała z byłym dyrektorem handlowym, który chciał
pracować choćby jako najskromniejszy sprzedawca.
- Rozumiem, że sytuacja życiowa każdego może przyprzeć do muru mówi Balicka. Ale z
tego człowieka emanowała dziwna niepewność i słabość. Nie widziałam go ani na
stanowisku menedżera, ani w roli przedstawiciela handlowego. Najpierw powinien zrobić
coś ze swoją depresją, a wtedy zobaczę, co da się dla niego zrobić.
Nie pal mostów
2
Bez dwóch zdań łowcy głów szukają kandydatów wśród pracujących, a nie w gronie
bezrobotnych. Co prawda, zdają sobie sprawę z aktualnej sytuacji rynkowej, jednak nawet
kilkumiesięczna przerwa w karierze wzbudza w nich podejrzenie. Zastanawiają się, czy
kandydat, który wypadł z obiegu, sam nie jest sobie winien (może ma trudności w relacjach
międzyludzkich albo jest niechętny zmianom lub za mało elastyczny?).
Jak nie dopuścić, by bezrobocie stało się stanem trwałym, a tym bardziej ostatecznym?
Grażyna Balicka radzi, by nie tracić kontaktów z dotychczasową firmą oraz z własną branżą.
Jak mówi, niektórzy zwolnieni pracownicy dzwonią lub spotykają się ze swoimi byłymi
szefami. Dostają od nich drobne zlecenia. Nie mają już wprawdzie etatu, ale mają
możliwość luznej współpracy.
- Gdy dobre czasy wrócą, takich wolnych strzelców menedżerowie i przedsiębiorcy bez
mrugnięcia okiem przyjmą z powrotem na swój pokład nie ma wątpliwości Balicka.
Według niej najgłupiej postępują ci, którzy obrażają się na dotychczasowych pracodawców.
Straszą sądami pracy i robią im na rynku czarny PR.
- Nie wolno palić za sobą mostów ostrzega specjalistka personalna. Znam takich, którzy
zle mówią o dawnej firmie, a potem oczekują, że ona znowu im zaufa. Koń pociągowy
przegrywa Kontakty, jak najczęstsze i jak najszersze, także poza własną firmą i branżą oto
najlepszy sposób na nową pracę. Tak twierdzi Grzegorz Turniak, prezes firmy
networkingowej BNI Polska.
- Problem w tym tylko, że skupiony na firmie koń pociągowy nie troszczy o karierę i nie ma
czasu na golfa z ludzmi, którzy pomogą mu na kolejnych szczeblach zauważa Turniak.
Zna wielu specjalistów i menedżerów, którzy przetrwali zawodowy kryzys tylko dzięki
temu, że mieli bezpośrednie telefony do kilku prezesów. Zna również takich, których atutem
jest i wiedza, i doświadczenie, i sukcesy, a mimo to są bezrobotni.
- Co z tego, że mogą się pochwalić licznymi osiągnięciami, skoro nie mają nikogo, kto
byłby gotów ich poważnie wysłuchać i zaoferować lukratywny angaż lub kontrakt? pyta
Grzegorz Turniak.
Janusz Sikorski
2009-12-17 (12:33) (wp.pl)
3
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Rok, 5, 10 lat bez pracy – jak długo tak możnaBez Ciebie nie umiem zyc Happy EndKsięga nie istniejeBez Rosjan nie byłoby katastrofyRówność Płci Nie IstniejeDla MEN katolickie święta też nie istniejąUE W pracy nie zawsze popaliszCzas nie istnieje, to iluzja – twierdzą (niektórzy) fizycy cz 1Batteries Not Included Bez baterii nie działaEfekt Mozarta nie istniejeEfekt Mozarta nie istniejeUlotka bez śniadania nie ma nauczaniaTalent nie istnieje Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętnościKadr z awanturą nie istnieje Nasz Dziennik, 2011 03 11więcej podobnych podstron