ODPUSTY: handel odpustami to kolejna "czarna plama" w dziejach Kościoła. Propagandzistom chodzi o utrwalenie przekonania o katolicyzmie jako religii skorumpowanej, utworzonej li tylko po to, by zabierać biednemu ludowi pieniądze, który to "biedny lud" powinien przejść teraz pod opiekę lewicy - ona mu odda te pieniądze.
--------------------------------------------------------------------------------
Kościół handlował odpustami
--------------------------------------------------------------------------------
Kościół handlował odpustami. Grzech wiąże się z karą, albo doczesną, albo wieczną. W średniowieczu, a także później, pokutowano na przykład, biorąc udział w wyprawie krzyżowej. Ktoś kto poświęcał się w walce o wyzwolenie Grobu Chrystusa, narażał się na niedogodności: niebezpieczeństwo śmierci i głód. W ten sposób odpokutowywał karę. Dawano też odpusty tym, którzy składali ofiarę na budowę lub wyposażenie Kościoła. Za papieży Aleksandra VI, Juliusza II, Leona X -często udzielano takich odpustów. Cóż złego w odkładaniu sobie od ust i dawaniu na budowę Domu Pańskiego? Leon X w 1517, zbierając fundusze na Bazylikę św. Piotra, udzielał odpustów za jałmużnę. Ale, by akcja była skuteczna, nadał prawo ich udzielania biskupowi Mogunckiemu. Ten udostępnił je bankierowi Fuggerowi z Augsburga. Kartki odpustowe sprzedawano za pieniądze, bez akcentowania - wedle protestanckiej propagandy - konieczności wewnętrznej skruchy. Jeśli tak było rzeczywiście, miało to posmak frymarczenia miłosierdziem boskim. Wykorzystał to zaraz w swoim ataku na Kościół Marcin Luter.
Jeżeli niektórzy ludzie mieli rzeczywiście niskie motywacje sprzedając i kupując odpusty - słusznie są krytykowani. Warto jednak wskazać na drugą stronę medalu. Dla wielu, jałmużna na budowę Domu Bożego, stanowiła spory akt poświęcenia. Gdy szła za tym jeszcze wewnętrzna skrucha, odpust był ważny. A "prorok" Luter na pewno nie miał zdolności telepatycznych, by z całą stanowczością oznajmić, że u danego człowieka wewnętrzna skrucha nie wystąpiła.