Tradycje sarmackie w kulturze polskiej: wartość czy hańba?
Aby odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie, należy najpierw wyjaśnić czym jest sarmatyzm jako ideologia i styl życia oraz zbadać jak powstał i jak ewoluował mit sarmacki.
Początki mitu sarmackiego
Z pojęciem sarmatyzmu kojarzy się nam najczęściej swoisty sposób bycia: rubaszność, ciemnota i konserwatyzm staroszlachecki. Tymczasem sarmatyzm obok tych zewnętrznych cech obejmował różnorodne zjawiska występujące w literaturze, sztuce, świadomości społecznej i politycznej oraz obyczajowości społeczeństwa szlacheckiego w Polsce w okresie od XVI do XVIII wieku. Pojęcie sarmatyzmu po raz pierwszy wprowadzili do literatury, dopiero w epoce oświecenia, publicyści związani z czasopismem „Monitor”. Wówczas nosiło ono charakter wyraźnie negatywny, było terminem oznaczającym zespół cech wstecznych i konserwatywnych. Późniejszych pisarzy, szczególnie romantyków, urzekała znowu barwność i bujność obyczajowości sarmackiej, będącej dla nich symbolem minionej przeszłości.
Już w X wieku, francuski kronikarz Flodoard określał Słowian mianem Sarmatów, choć nazwę tę upowszechnił dopiero humanizm. Właśnie zainteresowanie starożytnością wzbudziło chęć poznania przeszłości i początków własnego narodu. Bliższa znajomość pisarzy antycznych, którzy dzielili Europę środkową na Germanię i Sarmację, ułatwiła historykom znalezienie przodków Słowian właśnie w owych mężnych Sarmatach. Teorię o Sarmackim pochodzeniu Słowian podbudował szczególnie Marcin Kromer. Tendencje do ustarożytnienia genezy swego narodu były wówczas powszechne, natomiast chyba tylko w Polsce sarmatyzm rozwinął się jako forma ideologii i kultury w całej swej barwnej okazałości.
Sarmatyzm nie był czymś stałym i niezmiennym. W jego rozwoju wyróżnić można okresy, w których ulegały zmianie formy tego zjawiska kulturalnego. W pierwszym okresie, trwającym do lat siedemdziesiątych XVI wieku, ukształtowała się ostatecznie teoria o sarmackim rodowodzie Słowian i przyjęła nazwa Sarmacji dla całego państwa Jagiellonów. Drugi okres rozwoju sarmatyzmu trwał do połowy XVII wieku. Tu wyraźną granicę stanowi początek wojen kozackich, moskiewskich i szwedzkich. W drugiej połowie XVII wieku sarmatyzm był już powszechną ideologią szlachty.
Na początku XVII wieku, duże zmiany zaszły w procesie przyswajania mitu sarmackiego na użytek codzienny. Pojęcie Sarmata straciło swoją treść i znaczenie. Nie był to tylko Słowianin, ale przede wszystkim Polak, a dokładniej szlachcic polski. Wprawdzie nazwa ta nadal stanowiła określenie uroczyste, które umieszczano na tablicach nagrobkowych, ale równocześnie weszła do języka powszechnego. Pojęcie sarmackości coraz wyraźniej jednak utożsamiało się ze szlacheckością. Mówiło się o szlacheckim lub sarmackim narodzie, krwi sarmackiej, animuszu sarmackim, wolności sarmackiej. Sarmatą był głównie szlachcic polski, litewski lub ruski, nie mieszczanin, a już w żadnym przypadku chłop. Chłopom i Kozakom nadawano miano chamów, Getów lub Gepidów. Wprawdzie i innych Słowian nazywano niekiedy Sarmatami, ale równocześnie podkreślało się, że polska jest głową i królową całej Sarmacji. Pojęcie Sarmacji stawało się zatem czynnikiem jednoczącym w sposób wyraźny całą szlachtę Korony i Litwy, zacierającym antagonizmy narodowe w imię owej sarmackości. Wywód Polaków od Sarmatów służył szlachcie do opracowywania własnych genealogii. Uznano, że większość herbów szlacheckich bierze swój początek w starożytnej Sarmacji. W XVII i XVIII wieku częste były próby „ustarożytnienia” rodów. Na przykład Lubomirscy wywodzili początek swego rodu od krewnego cezarów Juliusza i Augusta - Rzymianina Drususa. Radziwiłłowie za założyciela swej rodziny uważali przybyłego na Litwę wraz z wodzem rzymskim Palemonem - Julianusa Dorsprunga. Czasów rzymskich sięgały również genealogie Załuskich i Opalińskich.
Sarmacki ekspansjonizm
Mit sarmacki, podobnie jak w Szwecji nordyzm, służył jako materiał propagandowy uzasadniający ekspansję na wschód. Przekonanie o sarmackim pochodzeniu Polaków stwarzało podstawę do przypisywania ich potomkom szczególnej roli dziejowej, którą mieli odegrać na wschodzie przez podporządkowanie sobie Moskwy. Wszak w całej Sarmacji Europejskiej jedynie Moskwa nie należała do Polski. Marcin Paszkowski wyraźnie stwierdzał, że Polacy-Sarmaci są dziedzicami ziem nad Oką, Wołgą i Donem. Prawo do tych terytoriów zawdzięczali jego zdaniem pochodzeniu ze Wschodu, z Sarmacji. W Posiłku Bellony Sauromackiej nazywa Rosjan pasierbami Sarmatów, nie mającymi prawa do ziem starożytnej Sarmacji. Udział magnatów polskich w dymitriadzie1, a następnie wyprawa Zygmunta III, stały się zachętą do pism wzywających Sarmatów do podboju. Świadczą o tym liczne utwory Paszkowskiego, Pawła Palczowskiego, Stanisława Witkowskiego, Kaspra Miastkowskiego i innych pisarzy. Literatura ta jest wyrazem politycznych dążeń części szlachty i magnaterii oraz przekonania o sile militarnej Polski i roli, jaką może odegrać na wschodzie.
Bardzo ważnym wydarzeniem w rozwoju Sarmatyzmu był rokosz Mikołaja Zebrzydowskiego (1606-7). Jako ruch o silnym i wyraźnym podłożu etnicznym pogłębił w szlachcie przekonanie o jej odrębności kulturalnej i politycznej, poruszył masy szlacheckie Polski i Litwy, wywołał prawdziwą lawinę pism, wierszy, traktatów, pamfletów itp. Wprawdzie jego zwolennicy przegrali (w bitwie pod Guzowem w 1607), lecz król musiał zaniechać wszelkich prób reform. Szlachta wysuwała co prawda swój program naprawy, ale było to tylko echo dawnych walk o egzekucję praw. Rokoszowi mówcy i pisarze przedstawiali szlachcie swój ideał państwa, ustroju i wolności, który stał się podstawą ideologii przeciętnego szlachcica.
Tradycjonalizm i niechęć do cudzoziemszczyzny
Sarmatyzm był wrogo nastawiony do cudzoziemców i obcych zwyczajów. Najwięcej przytyków otrzymywali Niemcy i Włosi. Mimo trwającej jeszcze mody na wyjazdy zagraniczne, pojawiają się opinie, iż wyjeżdżający uczą się tylko lekkiego życia i przywożą stamtąd choroby. Zresztą podróżujący rzadko dostrzegali osiągnięcia gospodarcze czy kulturalne w krajach zachodnich. Zazwyczaj wracali przekonani, że „nie ma to jak polska szabla i pszenica”.
Szlachta instynktownie czuła niechęć do wszystkiego co obce, szczególnie widząc zbliżenie króla z Habsburgami. Obawiano się, że Zygmunt III może pójść w ślady Filipa II i przy pomocy tej dynastii zaprowadzić absolutyzm. Szczególnie niechętnie odnoszono się do cudzoziemców na dworze królewskim, uważając ich za zwolenników silnej władzy monarszej. Tym samym rosła niechęć wobec króla, który „zasmakowawszy sobie cudzoziemskie obyczaje” szukał porozumienia z Habsburgami i snuł plany odzyskania Szwecji. W czasie rokoszu szlachcie nie wystarczyło nawet usunięcie z dworu cudzoziemców, domagała się również usunięcia zagranicznej mody i języka z otoczenia króla.
Wrogość szlachty wobec cudzoziemszczyzny, łączyła się z gloryfikacją dawnych praw i zwyczajów. Przekonana o swej odrębności kulturalnej i narodowej, dostrzegała wyjątkowość polskiego ustroju państwowego, który uważała za dziedzictwo wywalczone przez przodków. Mówiono o polskim charakterze („polskim animuszu”), posiadającym cechy odróżniające go od innych narodów. Obok takich wyróżników jak prawość, szczerość, dobroduszność, gościnność, wymowność, najważniejszym znamieniem było umiłowanie swobody. Twierdzono, że „nam Polakom w sukience wolności tak przystoi, iż jakoby ją do nas, do natur i geniuszów naszych przymuskał”2. To przekonanie o odrębności charakteru narodowego stało się powszechne.
W początkach XVII wieku niezwykle pogłębił się tradycjonalny sposób rozumowania u szlachty. Twierdziła ona, że nie prawa są złe, ale ludzie je psują, bo odchodzą od obyczajów przodków, i że nie można wprowadzać żadnych zmian, gdyż prawa i ustrój to spadek zostawiony przez ojców. Za słuszne uważano wszystko, co miało za sobą tradycję i dawność. Być może miały na to wpływ specyficzne cechy polskiego ustroju, niepodobne do krajów sąsiednich, co powodowało, że wzorowano się jedynie na czasach antycznych i własnej tradycji piastowskiej. Pogłębiający się partykularyzm wpływał na wzrost kultu dawności i rodzimości oraz potęgował ten sposób rozumowania, że „tak drzewiej za ojców naszych i dziadów bywało”. Próby cofania się w przeszłość „złotego wieku” ludzkości przetrwały zresztą aż do XVIII stulecia.
Sarmacki mesjanizm
W XVII wieku zaszły także zmiany w rozumieniu pojęcia Sarmacji. Miejsce królestwa Sarmacji zajęło określenie republiki Sarmacji. Walki ze Szwecją, możliwości interwencji w Moskwie, zagrożenie tureckie stwarzały przekonanie o wyjątkowym posłannictwie dziejowym Polski. W tych poglądach dostrzec można wiele elementów mesjanizmu, który na gruncie polskim łączył w sobie pierwiastki religijne i społeczno-polityczne. Unia brzeska, tendencje do restauracji katolicyzmu w Szwecji, próby podporządkowania kościoła prawosławnego Rzymowi, czy nadzieje na podbój bądź unię z Rosją budowały mit o szczególnej roli Polski w całej Sarmacji. Przyczyniał się także do tego kościół katolicki mówiąc o Polsce jako o „przedmurzu chrześcijaństwa”. Również liczebność szlachty miała być dowodem na to, że Polacy są narodem wybranym (Bóg tak ją rozmnożył). Uważano, że rodzimy ustrój i prawa oraz wolności szlacheckie są otoczone szczególną opieką boską. Poglądy głoszone przez Andrzeja Maksymiliana Fredro i Jana Białobockiego, głosiły jakoby ustrój Rzeczypospolitej stworzył sam Bóg. Szczytem megalomanii narodowej było dzieło Wojciecha Dembołęckiego Wywód jedynowłasnego państwa świata... (Warszawa 1633), który z Pisma Świętego, ze słów Ezechiela wywiódł prawo Polski do panowania „na wszystką Azję, Afrykę i Europę”.
Sarmackie ideały
Ze zmian świadomości szlachty polskiej, warto zwrócić uwagę na pojęcia z zakresu moralistyki. Dużo miejsca poświęcano ideałowi dobrego monarchy, którego głównym celem powinna być ochrona i przestrzeganie szlacheckich swobód. Króla miała cechować łagodność, ludzkość, sprawiedliwość, szczodrość, męstwo i stałość. Jako wzór dobrych władców stawiano Bolesława Chrobrego, Kazimierzów Sprawiedliwego i Wielkiego. Z kolei Zygmunt III stał się zaprzeczeniem tych cnót. Szlachtę oburzały jego upodobania, cudzoziemski strój, zainteresowanie muzyką, malarstwem, rzeźbą, rytownictwem i alchemią.
Według pisarzy rokoszowych król powinien być przede wszystkim żołnierzem, nie zaś uczonym i teologiem. W artykułach rokoszowych zamieszczono żądania, aby zabawy i zainteresowania królewskie podnosiły jego autorytet i nie narażały go na niechęć i nienawiść. Domagano się też aby król chodził w polskim ubiorze. Rozważania nad ideałem dobrego władcy doprowadzały do wniosku, że dobrym królem może być tylko Piast, gdyż cudzoziemiec nie będzie dbał o interesy Polaków (przykład Henryka Walezjusza, który porzucił tron polski, aby objąć władzę we Francji).
Oprócz rozważań nad ideałem monarchy, sporo rozmyślano także o przymiotach dobrego obywatela. W opinii szlachty, będącej w opozycji wobec dworu, cnotliwym jest ten, który się „ozywa o zgwałcenie prawa i przysięgi pańskiej”3. Jakub Sobieski mówił wprost, że ten, kto nie kocha swobód szlacheckich i praw ojczystych, jest wyrodkiem. Ideałem wzorowego obywatela był w ówczesnej opinii Janusz Radziwiłł, który często występował na sejmach w obronie przywilejów stanowych, śmiało przeciwstawiając się królowi. Za dobrego obywatela uchodził w oczach szlachty również Mikołaj Zebrzydowski - gdy jego upomnienia nie skutkowały, przeciwstawił się zbrojnie monarszym zakusom na swobody szlacheckie. Tak więc w publicystyce rokoszowej ugruntowało się pojęcie dobrego obywatela jako obrońcy praw i przywilejów stanowych, walczącego z próbami wprowadzenia rządów absolutnych.
W kreśleniu takiego obrazu obywatela chętnie sięgano do przeszłości, przeciwstawiając panującemu zepsuciu cnoty przodków. Z czasem możemy dostrzec sarmatyzację ideału. Wzorzec zawężono do miary szlachcica zadowalającego się życiem we własnym partykularzu, a więc nie był to już polityk, ani dyplomata, lecz mówca sejmikowy. Ucieleśnieniem ideału dobrego obywatela bywał w społeczności szlacheckiej mediator i działacz sejmikowy, najczęściej zresztą demagog. Jeden i drugi mógł funkcjonować jedynie pod warunkiem „wziętości i miru” u szlachty. W obowiązującym wzorcu starano się również uwzględniać postulat rycerskości, nawoływano do odrodzenia ducha bojowego starożytnych Sarmatów. Sarmata bowiem w rozumieniu autorów tego czasu był przede wszystkim synonimem dzielnego wojownika, rycerza.
Kultura ziemiańska
Już w XVI wieku obserwujemy wzrost zainteresowania szlachty wsią i wiejską gospodarką, co wpłynęło na zmianę wzorca dobrego męża i obywatela. Odwoływano się do przykładu biblijnych patriarchów, kochających pracę na roli, bądź do antycznego Cyncynata, który w razie niebezpieczeństwa zamieniał pług na miecz. Dla szlachcica o wiele bardziej pociągające od żołnierskiego zawodu były zajęcia rolnicze. W literaturze pojawiają się utwory zawierające pochwałę życia wiejskiego, ziemiańskiego (temat poruszany przez np. Szymona Szymonowica, Hieronima Morsztyna, Kaspra Twardowskiego, Andrzeja i Piotra Zbylitowskich). Jeszcze inny pisarz przedstawiał zalety życia „na swojej chudobie”, chwaląc to, że szlachcic, ziemianin „sam dworem, laską [czyli marszałkiem], sam i panem sobie”.4
Proces agraryzacji pociągnął za sobą nie tylko osłabienie sławionej tężyzny sarmackiej, ale wzmógł także proces izolacji kulturalnej szlachty, zamkniętej w obrębie swej ziemi czy powiatu. Ogólny wzorzec kulturalny stawał się coraz bardziej ograniczony. Sarmatyzm przybierał postać wiejską, ziemiańską, co przy statyczności kultury wiejskiej wpływało na potęgowanie się konserwatyzmu. Sarmacki styl życia był ściśle związany z apologią posiadania wsi, gniazda rodowego, z pochwałą patriarchalnego życia dworskiego. Dworek szlachecki był zamkniętym w sobie organizmem, małym światem, posiadającym własne sądownictwo, własną siłę zbrojną, własne narzędzia kary, własną bibliotekę i aptekę. Był ostoją konserwatyzmu, najdłużej opierał się wszelkim nowym prądom, niosącym zmianę obyczajów i mody, tak więc naturalną rzeczą jest, że tam właśnie ów tradycyjny, sarmacki styl życia najgłębiej się zakorzenił. Ośrodki magnackie zachowały kontakty z kulturą europejska, choćby przez swój kosmopolityczny sposób bycia.
Sarmata wobec polityki i religii
W wyniku osłabienia władzy królewskiej, wzrostu potęgi magnaterii, postępującej decentralizacji, tworzy się swoisty schemat myślenia, zespół poglądów tradycyjnych i konserwatywnych, czyli po prostu sarmatyzm. U jego podstaw tkwiło przekonanie o doskonałości ustroju Polski oraz przeświadczenie, że prawa są dobre, jedynie ludzie są gorsi, a obyczaje zepsute. To przekonanie pogłębiało się w miarę postępującego upadku kultury politycznej. Rokosz lat 1606-7 był już tylko echem dawnej walki średniej szlachty o naprawę Rzeczypospolitej. Lata dwudzieste XVII wieku to okres, kiedy politycy szlacheccy nie wychodzą poza zgłaszanie „urazów i egzorbitancji”. Na sejmach i sejmikach króluje tradycjonalizm oraz obrona staropolskiego zwyczaju.
W pierwszej połowie XVII wieku, która wniosła duże zmiany w rozwoju sarmatyzmu, pisarze regalistyczni, w tym sporo mieszczańskich, głosili hasła silnej monarchii sarmackiej. Połowa XVII wieku ugruntowała natomiast przekonanie o idealnym ustroju republiki sarmackiej.
Jeszcze w czasach rokoszu oddzielano sprawy polityki od religii. Szlachta jednak w swej masie przyjmowała hasła kontrreformacji, wyrzekała się nowinek cudzoziemskich, opowiadając się za wyznaniem przodków. W rozumieniu przeciętnego szlachcica, jedynie wiara rzymskokatolicka była godna Sarmaty i gwarantowała zbawienie. Nie mówiąc o wyznaniach protestanckich, nawet do grekokatolicyzmu odnoszono się nieufnie. Kościół starał się wpływać na wiernych poprzez ceremoniał i wspaniałość obrzędów. Z drugiej strony nieustannie podkreślano nicość życia. Obrazy kościelne tego okresu są dziełami sztuki barokowej. Na uwagę zasługują pełne realistycznej grozy obrazy alegoryczne, których treścią zazwyczaj były idee marności życia oraz walka z pokusami. Prawie na wszystkich obrazach można odnaleźć postać fundatora i jego herb. W pośmiertnych panegirykach, zazwyczaj przesadnie, eksponowano dostojeństwa zmarłego oraz jego wysoką pozycję społeczną.
Odpowiadało to szlachcie nawykłej do przepychu, ozdób, wspaniałości. Wszelkie wyjazdy, uroczystości, poselstwa przygotowywano z wielką pompą. Szlachta lubowała się w strojach, drogich materiałach, futrach, ozdobnej broni, klejnotach. Wzorem dla niej była moda węgierska i turecka. Podobieństwo to łatwo dostrzec porównując portrety sułtańskie z podobiznami magnatów. Dążenie do ozdobności i przepychu znalazło swój wyraz także w mowach szlacheckich, przesadnych, naszpikowanych łaciną i konceptami. Jak pisał świetny znawca kultury staropolskiej Władysław Łoziński, szlachtę oprócz przesadnej ceremonialności, najbardziej cechowała porywczość oraz rubaszność.
Sarmatyzm w drugiej połowie XVII wieku
Druga połowa XVII stulecia, wojny z Kozakami, Rosją, Szwecją, Turkami i Tatarami, zmieniła nieco oblicze sarmatyzmu. Pod wpływem klęsk doszło do skoncentrowania wysiłków na obronę kraju. Czasy te stanowiły okres odrodzenia ducha rycerskiego, bohaterskiej walki z wrogami Rzeczypospolitej. Zmagania z Kozakami uświadomiły szlachcie groźbę, jaką niósł ruch wyzwoleńczy i radykalny społecznie. Doświadczenia z czasów wojny Szwedzkiej budziły wrogość wobec dysydentów, nie zawsze uzasadnioną. Działalność grupy prodworskiej spotykała się z podejrzeniami i niechęcią, którą wykorzystał magnat-Sarmata Lubomirski. Obawiano się o prawo do wolnej elekcji - klejnot wolności sarmackiej. W jej obronie Lubomirski wystąpił z rokoszem (poniekąd parodia rokoszu Zebrzydowskiego), który zakończył się elekcją króla-Sarmaty Jana III Sobieskiego.
Sobieski był kresowym magnatem rozmiłowanym w zbroi, modzie wschodniej i śpiewach ukraińskich. Jego walki z Turkami spowodowały wzrost nastrojów mesjanistycznych. W literaturze hasła takie głosili chociażby Wacław Potocki i Wespazjan Kochowski. Okres rządów Sobieskiego to czasy dużych wpływów orientalnych, a zarazem wzrostu nastrojów antycudzoziemskich, zwłaszcza antyfrancuskich. Objawy tej niechęci napotykamy nie tylko w pismach politycznych, ale także w bujnie rozwijającej się literaturze pamiętnikarskiej, szczególnie zaś u Jana Chryzostoma Paska.
W świadomości szlacheckiej tych czasów krystalizowały się i utwierdzały jednoznaczne kanony i schematy. Sarmatyzm okrzepł i ugruntował się całkowicie. W mowach polityków szlacheckich, w pismach roiło się od genealogiczno-historycznych wywodów, mających posłużyć jako argument do obrony już istniejących instytucji ustrojowych. Pisarze i historycy zgodnie twierdzili, iż starożytni Sarmaci króla wybierali spośród siebie, a na wojnę chodzili pospolitym ruszeniem. W ten sposób do wywodu o sarmackim pochodzeniu Polaków dołączono mit o takich samych początkach „złotej wolności” i ustroju Rzeczypospolitej. Starano się również udowodnić, że prawa szlacheckie cieszą się wyjątkową opieką bożą.
Według Wespazjana Kochowskiego wolna elekcja była owym ucieleśnieniem ducha i animuszu narodowego Sarmatów. W jednym z Roczników pisał on, iż „tam są Polaków igrzyska, tam ich publiczna mównica i marsowy sarmacki obóz, gdzie słońce, gdzie cały widnokrąg świadkiem jak szeroko rozpiera się wolność”.5 Kochowski dał w tych słowach pełne określenie istoty i treści poglądów politycznych sarmatyzmu drugiej połowy XVII wieku. W sarmatyzmie łączyły się takie elementy, jak mit o Sarmatach - przodkach szlachty polskiej, kult wszystkiego co własne i rodzime, dostrzeganie w przeszłości ideału urządzeń ustrojowych i politycznych, przekonanie o szczególnej roli jaka przypadła w udziale szlachcie, i wreszcie wykluczenie z pojęcia narodu szlacheckiego „łyków” i „chamów”.
Pod koniec XVII wieku usiłowania Augusta II Mocnego, by wprowadzić absolutyzm, wzmogły niechęć do rządów saskich. Nie pomogło odwoływanie się do teorii sarmackiej, tytułowanie się królem Sarmatów oraz zapowiedzi powiększania imperium sarmackiego. Sarmatyzm był już wówczas silną, ugruntowaną ideologią szlachty i osiągał szczytowy punkt rozwoju. W życiu kulturalnym i obyczajowym obserwujemy oznaki skostnienia i zwyrodnienia. Warcholstwo, przesądy, zabobonność stały się powszechne. W uroczystościach i obrzędach kościelnych, kult religijny łączył się z chęcią okazania przepychu. Ceremonie jak koronacja obrazów czy pogrzeby, odbywały się na tle dekoracji, w których elementy heraldyczne łączyły się ściśle z sakralnymi. Również kazania i utwory teologiczne były okazją do pochwały dobroczyńców i fundatorów. Wpływ sarmatyzmu na życie religijne przejawiał się w tendencji do powiększania zastępów świętych Polaków.
Podsumowanie
Można by z powyższego wysnuć wniosek, że sarmatyzm był zjawiskiem skrajnie złym i negatywnym. I faktycznie, narodzony pod wpływem legendy historycznej, stał się synonimem konserwatyzmu, dewocji, zacofania i ciemnoty. Oparte na fikcji pojęcia historyczno-geograficzne, które w innych krajach, na przykład w Szwecji, wzmacniały koronę, w Polsce przybrały postać ideologii zdecydowanie antykrólewskiej. Szlachcic ograniczający swoje zainteresowania do własnej „chudoby”, nie mógł mieć szerokiego pojęcia o polityce. Wiedział tylko tyle, że istniejące przywileje i wolności szlacheckie pozwalają mu na to, aby właśnie u „siebie na zagrodzie” być wolnym, móc robić co się chce nie interesując się światem zewnętrznym.
Z drugiej strony znajduję w sarmatyzmie nieliczne, ale jednak istniejące pomysły, które, jeśliby je zmodyfikować, brzmią całkiem sensownie. Przykładowo (prawie) tak silna decentralizacja i samorządność regionalna pokrywa się z moją utopijną wizją rozwoju państw i społeczeństw, które stopniowo powinny prowadzić proces decentralizacji, aby w efekcie końcowym zamiast państw narodowych powstały tysiące mini-państewek - regionów. W dużym państwie wszystkich się nigdy nie uszczęśliwi, ograniczając terytorium, można na nim skupić ludzi z podobnymi poglądami. Łącząc to z powszechnym prawem do migracji każdy mógłby zamieszać gdzie chce: albo w regionie gdzie prawem jest szariat, albo w regionie o bardzo swobodnej obyczajowości, albo w regionie tylko dla mormonów, albo w jakimkolwiek innym regionie, który będzie mu najbardziej odpowiadał. Jednakże dzisiaj, a także w przyszłości nie jest możliwe izolowanie się od reszty świata na modłę sarmacką, a więc państewka będą utrzymywać kontakty z innymi regionami i znać wszystkie ważne wydarzenia na całym świecie (współczesna technologia). Chciałbym rozwiać wątpliwości dotyczące mojej wizji, ale obawiam się, że za bardzo odbiegłbym od tematu.
Sarmatyzm był także ideologią klasową i egoistyczną. Obejmował tylko szlachtę, potęgując konflikt z mieszczaństwem i chłopami, gdyż szlachta nie zaliczała ich do narodu Sarmatów i wyraźnie się ponad nich wywyższała. A nie miała ku temu powodów, nie grzeszy rozumem osoba, która cała swą ideologię opiera na kilku nieprawdziwych, ale miło brzmiących mitach, które stają się dla niej dogmatami. Jak wiadomo co najmniej od czasów Einsteina, dogmaty nie mają prawa istnienia, gdyż nie ma rzeczy niepodważalnych. W dzisiejszych czasach mało kto wierzy jeszcze w dogmaty, nawet te religijne. Przykładowo jak można wierzyć w nieomylność papieży wiedząc chociażby co „w imię Boga” rozpoczął w 1095 w Clermont Urban II. Jest to możliwe jedynie w przypadku niewiedzy lub wbrew zdrowemu rozsądkowi. Patrząc analogicznie szlachta sarmacka zapewne posiadała dosyć ograniczona wiedzę i jako ludzie prości nie szukali odpowiedzi na zbyt skomplikowane pytania, niewytłumaczalne wyjaśniając np. religią.
Uważam, że negatywnym zjawiskiem było także masowe odrzucenie dorobku reformacji i przekonanie, że katolicyzm jest jedyną prawdziwą wiarą. Nie ukrywam, że w mojej opinii jest to religia ludzi prostych, potrzebujących prostych wskazówek i odpowiedzi. Oznakami pobożności są gesty, symbole, pewne „rytuały”. W wyznaniach reformowanych dużo większy nacisk kładzie się na praktykę religijną w życiu codziennym. Być może gdyby szlachta nie przeszła do obozu kontrreformacji, również w Polsce przyjąłby się tzw. protestancki etos pracy, który dzisiaj przynosi wymierne korzyści ekonomiczne w krajach protestanckich. Ugruntowany i rozwinięty sarmatyzm odegrał rolę hamulca postępu, dopiero narodowe klęski utorowały drogę dla reformatorów i zmian ustrojowych.
Jeszcze bardziej żywotny okazał się jako styl życia i obyczaju. Elementy patriarchalnego, sarmackiego życia przetrwały aż do połowy XIX wieku, co oczywiście przyczyniło się do zacofania wsi, zatrzymania jej rozwoju. Zresztą w pierwszej połowie XIX wieku, w epoce romantyzmu nastąpił wzrost sympatii dla tradycyjnej kultury sarmackiej. Szczególnie silnie eksplodowała teoria mesjanizmu, którą uważam za jedno z największych nieszczęść Polski. Przekonanie o własnej wyjątkowości i lepszości prowadzi zazwyczaj do zaprzestania ulepszania siebie i stworzonego przez siebie świata. Po co coś zmieniać skoro to i tak jest już idealne? Otóż coś takiego jak ideał nie może zaistnieć w rzeczywistości. Pojęcie ideału ma na celu pokazać kierunek w którym należy podążać, aby ulepszyć rzeczywistość. Osiągnięcie tego szczytu jest niemożliwe i ten, kto nie może tego pojąć jest głupcem i będzie się zawsze rozczarowywał. Przez idee mesjanizmu Polacy chcieli zbawiać świat, nie dostrzegając lub nie potrafiąc rozwiązać ich własnych problemów. Ślepa wiara w to, że „nam zawsze Bóg pomoże” nieczęsto daje spodziewane efekty. Bogu trzeba trochę pomóc.
Po tym potoku krytyki sarmatyzmu, wspomnę na zakończenie jeszcze jedną wartość, którą w nim dostrzegam. Świadomie lub podświadomie każdy człowiek dąży do szczęścia i pragnie uniknąć cierpienia. Sarmaci stworzyli sobie ku temu idealne warunki - szlachcic mógł naprawdę w swoich włościach robić prawie wszystko na co miał ochotę. Mając takie możliwości tylko od niego samego zależało czy uczyni swe życie bardziej szczęśliwym. Oczywiście dzisiaj byłoby to moralnie nie do przyjęcia, gdyż dobrobyt ówczesnej szlachty brał się z wyzysku niższych warstw społecznych, zwłaszcza chłopów, XVII wiek to okres największych zobowiązań pańszczyźnianych w Polsce. Jednak gdyby spróbować spojrzeć na to z punktu widzenia Sarmaty, nie ma w tym nic zdrożnego. Chłopi nie są ludźmi, mieszczanie to najwyżej pół-ludzie, a jedynie inni „panowie bracia” zasługują na to miano, a do wobec nich zachowuję się katolik wobec katolika. Z dzisiejszej perspektywy jest to zwykły wyzysk, pasożytnictwo, jednak trzeba przyznać, że polska szlachta potrafiła zagwarantować sobie najbardziej chyba bezstresowe życie z całej europejskiej arystokracji i to w skali masowej. Pomijając okres wojen, życie Sarmaty mogło być bardzo ciekawe i wesołe, w całym ówczesnym świecie mało jeszcze było ludzi robiących raczej to co chcą, a nie to co muszą.
1 Tak nazywano wyprawę Dymitra Samozwańca, podającego się za syna Iwana Groźnego, na Moskwę. Towarzyszyli mu również Polacy, lecz w Polsce w większości sejmików wyprawa została potępiona jako awanturnicza.
2 J. Ostrowski-Daneykowicz, Swada polska i łacińska, t. I, Lublin 1745
3 Instrukcja dla posłów od koła rokoszowego spod Sieciechowa z 1 VI 1607, rękopis Biblioteki Czartoryskich
4 S. Kot, Urok wsi i życia ziemiańskiego w poezji staropolskiej, Warszawa 1937; M. Piszczkowski, Wieś w literaturze polskiego renesansu, Kraków 1959; S. Cynarski, Kształtowanie się ideologii sarmatyzmu w Polsce (maszynopis)
5 K. Mecherzyński, Historia wymowy, t. III, Kraków 1860
Bibliografia:
Polska XVII wieku, państwo - społeczeństwo - kultura, pod red. Janusza Tazbira, Warszawa 1974
Swojskość i cudzoziemszczyzna w dziejach kultury polskiej, pod red. Janiny Łapińskiej, Warszawa 1973