ROZDZIAl IX


ROZDZIAl IX

Wiadomość. Polowanie

Gdy obudziłam się, cała rodzina stało w około mojego łóżka. Czułam się jak nieboszczyk w trumnie. Wszyscy się na mnie patrzyli i mieli dziwne miny.

-Coś się stało? -spytałam zaniepokojona i podniosłam się trochę na łóżku, tak by było mi wygodnie.

-Z jednej strony tak, a z drugiej to nic strasznego.-powiedział dziadek

-Więc…-zachęciłam go do mówienia.

- Masz niedobór żelaza. W krwi zwierzęcej jest jej dużo, ale nie zbyt dużo by mogło to zostać w twojej krwi. Oprócz tego że pijesz krew musisz jeszcze jeść ludzkie jedzenie.-powiedział dziadek

Byłam zaskoczona. Ja niedobór żelaza! Czemu reszta rodziny tego niema?

-My jesteśmy w całości wampirami Ness, a ty nie zapominaj że jesteś w połowie człowiekiem. -powiedział tato, bo wyczytał to pytanie w moich myślach.

-Za szybko je spalasz. Z jakiś miesiąc na jedzeniu ludzkim i na krwi i powinnaś dojść do zdrowia.-dodał dziadek

Przejechałam po twarzach zgromadzonych, uśmiechali się, ale nie widziałam Jacoba.

-A gdzie Jacob? -spytałam

-Śpi na dole na kanapie-odparł Emmett z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Odpuść sobie Emm-powiedział tato

Ja nie wiedziałam o co chodzi więc spojrzałam na tatę.

-Emmett chce się z ciebie nabijać.-odpowiedział.

Spojrzałam na Emmetta z gniewem. Ten się uśmiechał do mnie szeroko. Pokazałam mu język i zrobiłam minę obrażonego dziecka. Roześmiał się na dobre. Postanowiłam że zapytam jeszcze dziadka o moją kurację.

- Czy to jest konieczne?- spytałam

-Tak, jeśli chcesz wyzdrowieć. Ale taką dietę będziesz musiała stosować co dwa trzy miesiące. -powiedział dziadek

-Więc nie da się tego tak jednorazowo załatwić?- spytałam z przerysowanym przerażeniem na twarzy -Lubię ludzkie jedzenie, ale nie do tego stopnia- dodałam

-Ness nie przesadzaj. Będzie dobrze.- powiedziała Bella siadając na łóżku.

-Mamo, ale co mam niby jeść?- spytałam

-Może dziś zjesz trochę brokuł, a potem pojedziemy na polowanie? Hm? Co ty na to? -spytała

-No dobrze. Pojedziemy to znaczy kto?

-Ja, ty, tato, Alice, Jasper i Jacob jeśli będzie chciał.- powiedziała

-Dobrze. To daj te no tam….jak to się nazywa?

-Brokuły- powiedziała z uśmiechem.

-No brokuły-powiedziałam odwzajemniając uśmiech. Prawie wszyscy wyszli. W pokoju zostali tylko Alice, Jasper i Emmett. Usiedli na łóżku. Alice wręczyła mi kartkę, na której było napisane: Dziś na polowaniu postaramy się odłączyć. Tak by móc spokojnie o tym naszym wyjeździe porozmawiać. Chcemy jechać z tobą do Włoch bo szykuje się niezła zabawa.

To ostatnie zdanie na pewno było od Emmetta. Bo on tylko sadzi że to będzie zabawa. A reszta jedzie tylko dlatego by mnie chronić. Zwinęłam kartkę, położyłam ją pod poduszkę i pokiwałam głową, na znak że się zgadzam.

-Ale Emmett przecież nie jedzie na polowanie, prawda?- spytałam

-No tak, ale potem przekażemy mu nasze ustalenia- powiedział Jasper

-Idzie Bella.- powiedziała Alice. Wstali z łóżka i ruszyli w strone drzwi.

-Widzimy się później.- powiedział Emmett. Wyszli. Zaraz potem weszła mama.

- Przyniosłam ci brokuły- powiedziała i położyłam mi talerz z czymś zielonym na kolanach. Oglądałam to jeszcze i wzięłam kęs. „Nawet dobre”- pomyślałam

- I ja?- spytała

-Nawet dobre. -odpowiedziałam.

Mama uśmiechnęła się do mnie i powiedziała.

-Cieszę się że ci smakuje. Zjedz wszystko. Za jakąś godzinę pojedziemy na polowanie- powiedziała.

Spojrzałam na zegarek. Była 11:00 rano.

-Który dzisiaj?- spytałam mamę

-Czwartek 21 września- odpowiedziała

-Dzięki- odpowiedziałam

-A czemu pytałaś? -zapytała zaniepokojona

-Nie wiedziałam który dzisiaj mamy, przez te omdlenia straciłam rachubę czasu- odpowiedziałam

-Aha

Ja zjadłam brokuły i wstałam z łóżka. Mama była gotowa mnie złapać, ale nie było takiej potrzeby. Poszłam do garderoby się przebrać. Założyłam zielone rybaczki i żółtą bluzkę. Wyjrzałam jeszcze przez okno. Było pochmurno, ale nie padało. Zeszłam na dół. Jacob jeszcze smacznie chrapał na kanapie. Żal mi go było budzić, ale musiałam, bo Emm zagroził że on to zrobi.

-Witaj Jacob-przywitałam go gdy otworzył oczy.

- Ness. Jak się czujesz?- spytał i przytulił mnie do siebie.

-Dobrze - odpowiedziałam uśmiechając się - Jedziesz z nami na polowanie?- spytałam

- No pewnie. - odpowiedział szeroko się uśmiechając.

Kontem oka zobaczyłam że Alice rozmawia z Edwardem. Zauważyłam że jej przytaknął i podeszła w mgnieniu oka do mnie i powiedziała.

- Ja, ty i Jasper jedziemy moim porsche i będziemy też razem polować, a Bella i Edward pojadą volvo i też będą razem polować.

- A Jacob?- spytałam

- Chcesz polować z Edwardem i Bellą? -spytała go Alice.

Wiedziałam że Jacob nie będzie polował beze mnie.

- Nie może ja jednak zostanę tutaj. -odpowiedział

- Ale Jacob..Jedź z rodzicami.-powiedziałam i wzięłam go za rękę, a on jęknął- Co ci się stało?- spytałam, ale mi nie odpowiedział. Spojrzałam na tatę.

- Ma złamaną rękę- odparł tato.

-Jak ci Się to stało? -spytałam, ale ani jeden, ani drugi mi nie odpowiedział

- Chodźmy już -powiedziała Alice.

Pocałowałam Jacoba w usta i wyszłam.

***

Byliśmy już na miejscu. Alice, ja i Jasper polowaliśmy razem. Natychmiast wytropiłam sarnę. Pobiegłam za nią. Alice też cos wytropiła. Jasper także. Każdy polował. Ja jak zwykle się pobrudziłam. Nagle Alice stanęła jak wryta.

-Alice! Alice!- krzyczał Jasper potrząsając nią.

-Oni tu są!- jęknęła

-Kto? -spytałam

-Volturi. -odpowiedziała. Zamurowało mnie. Nagle za drzew wyłoniły się dwie sylwetki. To był Alec i Jane. Nadal nie wiedziałam co powiedzieć, a serce biło jak szalone. Nagle przy moim boku byli także Edward i Bella. Edward warknął, ale ja nadal się nie ruszałam.

-Witam Państwa- przywitała się Jane przyjaznym tonem.

-Witam- odpowiedział Edward naturalnym tonem, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

-Mamy sprawę do Renesmee -powiedział Alec. -Czy moglibyście….

-Nie! -krzyknął Edward. Wchodząc w słowo Alecowi

-Ooooooo…..-zdziwił się Alec, ale nie wiem czym. To była normalna reakcja!

- Skoro musicie zostać, no to zostańcie. Ale i tak na jedno by wyszło. Bo ty Edwardzie pewnie już wiesz co nas sprowadza.-powiedziała Jane nadal przyjaznym tonem. Nie wiem czemu wszyscy się jej tak bali. Sprawiała wrażenie miłej osoby. Ale może bali się jej daru?

- Tak wiem. -odpowiedział tato spokojnym tonem.

- No to może przejdziemy do sedna sprawy, bo nam się trochę śpieszy- dodał Jasper.

- No dobrze. -powiedział Alec

- Renesmee- powiedziała Jane patrząc mi prosto w oczy. Jej czerwone tęczówki mnie zmroziły jeszcze bardziej. - Aro chce się z tobą spotkać. Zaprasza cię do siebie. Albo on tu przyjedzie. Chce z tobą porozmawiać. - dokończyła Jane.

- Yyyy……-nie wiedziałam co powiedzieć.

- Niech on tu przyjedzie. -odparł tato. - Ja jej do Włoch nie puszczę- dodał

- Dobrze. No to do zobaczenia za miesiąc. -pożegnał się Alec. Jane się uśmiechnęła, odwrócili się na pięcie i odeszli, ja nadal stałam jak kołek. Nie Wiedziałam co miałam robić. Jasper od razu wyczuł moje spięcie i położył mi rękę na ramieniu. Od razu się rozluźniłam

- Na dziś to już koniec polowania, idziemy- odparł tato.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ROZDZIAŁ IX
rozdział ix 2 PUJDHE7AVG3WCVFJMMUQSZNMYYSQO2XBS26RBKI
Rozdział IX
ROZDZIAŁIX, ROZDZIAŁ IX
Louise L. Hay-Mozesz uzdrowic swoje zycie, 11. Rozdzial 9, Rozdział IX
Rozdział IX, Postępowanie Administracyjne
rozdział ix 6 J4YTHQAUSR7H2PA6C4OHUIU75AMWBBHGODVFFVA
ROZDZIAŁ IX.5 ANALIZA NOWOŻYTNYCH PRZEDMIOTÓW METALOWYCH, MAGAZYN DO 2015, Nowe Grocholice - wersje
35 2, ROZDZIA˙ IX
Łobocki Rozdział IX
ROZDZIAŁ IX.1.1 ROWY GRANICZNE, MAGAZYN DO 2015, Nowe Grocholice - wersje maj 2014, opracowanie ng1,
ROZDZIAŁ IX, SAGA ZMIERZCHU, Jacob i Renesmee
rozdzial IX, Politologia, 1 rok UJ
Farmakologia Rozdzialy IX, X
rozdzial IX
Skrypt KPA, Rozdział IX - Zagadnienia czynności procesowych w postępowaniu administracyjnym, ROZDZIA
powszechna - rozdzia│ IX - Agata
konstytucyjne ksiazka2005 rozdzial IX[1], Prawo konstytucyjne
ROZDZIAŁ IX.1.2 KAMIENIE GRANICZNE, MAGAZYN DO 2015, Nowe Grocholice - wersje maj 2014, opracowanie

więcej podobnych podstron