Może nie tylko Spike'owi brakowało MTV.
Creedman powiedział nam, że Moreland jest nadzwyczajnie bogaty, a sam potwierdził, że dzieciństwo spędził na rancho w Kalifornii.
Dlaczego nie przeznaczył swoich pieniędzy na usprawnienie komunikacj'-) Nie miał w biurze komputera. Czasopisma nadchodziły niesystematyczni Jak mógł sig rozwijać w takich warunkach?
Czy Dennis Laurent ma komputer? Jeśli nie, jak sobie daje radę?
A może brak danych o morderstwach podobnych do tego, które na plaży, wynikał z nieodpowiedniego wyposażenia i dlatego Moreland się niepokoił.
- Alex — Robin pociągnęła mnie za rękaw.
Co, kochanie?
Dobrze się czujesz?
Oczywiście.
Mówiłam do ciebie, a ty przeniosłeś się w inny wymiar.
Och, przepraszam. Może to zaraźliwe.
Co masz na myśli?
- Moreland bywa czasem taki nieobecny. Może to tutejsza dolegliwość.
Zbyt wiele słodyczy.
A może obydwaj za dużo pracujecie?
Nurkowanie przed południem i kilka godzin nad lekturą dokumentacji?
Tyle jeszcze mogę znieść.
Zużywasz dużo energii, kochanie. I to powietrze cię wyczerpuje. Ja
sama chętnie zmieniłabym się w warzywo.
- Moja mała brukselka — powiedziałem, biorąc ją za rękę. — A wiec
masz prawdziwe wakacje.
— Ty także, doktorze.
Oczywiście.
Roześmiała się.
Ciało odpoczywa, ale umysł pracuje, prawda?
Poklepałem się w czoło.
- Umysł zostaje wyłączony.
Jakoś ci nie wierzę.
Nie? Sama się przekonasz. — Postawiłem oczy w słup.
Może lepiej wezmę rurkę do nurkowania. W razie gdybyś wpadł
do zupy.
17
Kiedy wyszliśmy, Moreland już siedział w dżipie. Miał na sobie stary brązowy sweter i krawat koloru wody w ścieku.
Czekamy na Pam - - powiedział zatroskany. - - Włączył silnik
i nacisnął pedał gazu, po chwili na podjeździe zatrzymał się mały czerwony MG. Wyskoczyła z niego zarumieniona i zadyszana Pam.
— Przepraszam — powiedziała i wbiegła do domu.
Moreland zmarszczył brwi i spojrzał na zegarek. Pierwsza oznaka ojcowskiej dezaprobaty, jaką u niego zauważyłem. Nie spostrzegłem też żadnej serdeczności.
Jeszcze raz spojrzał na zegarek. Stary timex. Milo pochwaliłby ten wybór.
— Ślicznie wyglądasz, moja droga — zwrócił się do Robin. — Ruszamy,
gdy tylko córka będzie gotowa. Pani Picker nie jedzie, co w pełni zrozumiałe.
Po kilku minutach Pam wybiegła z domu. Miała na sobie luźne białe spodnium, rozpuściła lśniące włosy, a na jej policzkach ukazały się rumieńce.
— W drogę — powiedział Moreland.
Kiedy Pam ucałowała go w policzek, nie zareagował.
Prowadził samochód tak samo jak chodził — powoli i niezręcznie. Zakręty brał tuż przy skraju drogi, pokazywał nam różne rośliny i drzewa. Jechaliśmy w dół ku przystani.
Potem skręciliśmy na południe. Przez cały dzień słońce było zamglone, a teraz już zachodziło. Plaża miała barwę szarej ostrygi, woda — starej Pieciocentówki.
Było bardzo cicho i spokojnie. Pomyślałem o AnneMarie Yaldos, Poćwiartowanej na płaskich skałach jak kawałek mięsa.
Wysiedliśmy i milcząc czekaliśmy na skraju drogi.
Jak długo będziemy lecieć? — spytałem.
Krótko — odparł Moreland.
Od strony wybrzeża dobiegł nas odgłos zbliżających się kroków.
105