"Dalej" część piętnasta
"...a może początek?"
- Panie Ciemności czterech światów udziel mi swej mocy
Panie Ciemności i Czterech Światów!!
Zaklinam cię na całą moc, jaką posiadasz,
udziel gniewu niebios moim dłoniom.
Uwolnij miecz ciemności,
mroźną nicość - naszą mocą,
naszymi połączonymi umysłami.
Pozwól nam kroczyć jako jedność wzdłuż ścieżki zniszczenia.
LAGUNA BLADE!!
Lina cięła naraz kilkanaście potworów. Moc tego zaklęcia była teraz taka jak nigdy.
Czarodziejka stawała się coraz bardziej zmęczona, słaniała się już na nogach, czuła, że nie wytrzyma, ale musiała. Dla przyjaciół. Dla tego świata. Po prostu, musiała wytrzymać. Ścisnęła mocniej ostrze.
Czuła straszny ból, który przeszywał każdą komórkę jej ciała. Syknęła. Energia miecza cały czas wzrastała i napierała na nią. Ból się wzmógł. Łzy zaczęły się jej szklić w oczach, lecz nie spadały. Powstrzymywała je. Nie chciała, żeby widzieli jak cierpi. Powstrzymaliby ją wtedy. A ona przecież musiała... Zaczęła tracić panowanie nad sobą, już nic nie widziała, już nic nie czuła.
***
Towarzysze widzieli jak jej oczy zachodzą mgłą...
-LINA!
***
Po prostu istniała.
Lewitowała się w czarnej przestrzeni. Odpoczywała? Było tu tak cicho, tak błogo. Nie otwierała oczu. Czekała. Nawet gdyby chciała nie mogłaby nic zrobić. Nie wiedziała dlaczego. Więc czekała. Tylko to jej pozostało. Czekać.
W głowie cykał jej jakby zegar. Jego dźwięki były regularne, ciche, ale tak dla niej słyszalne. Odstępu między każdym wydanym odgłosem nie przypominały minut, godzin, ani sekund. Biły własnym czasem.
Lecz nie wiadomo czemu, wiedziała. Wiedziała, że on odmierza sekundy.
Tylko dla niej się tak dłużyły.
Albo czas w tym miejscu płynął inaczej.
Teraz czuła się na siłach by otworzyć oczy. Delikatnie uchyliła powieki...
...Jej oczom ukazał się widok którego się nie spodziewała.
***
...złotą mgłą.
Która ustąpiła zostawiając po sobie tylko ten kolor.
Ostrze trzymane prze Linę wydłużyło się o ponad metr. Przez jego środek przechodziła złota łuna, lśniła delikatnym blaskiem, lecz bardzo widocznym w tej ciemności.
Momentalnie wszystkie inne stwory znikły. Lecz nie na długo. Po chwili pojawiły się formując jedną wielka istotę, która nacierała na czarodziejkę.
Lina widząc to zamachnęła się z całej siły, wymierzając w potwora. Gdy ostrze zetknęło się z jego czarną powierzchnią nastąpił błysk. Oślepiające, białe światło.
"Znowu" - pomyślała.
%%%%
Niewiadomo gdzie. Niewiadomo kiedy.
Xellos obudził się. Znajdowali się na jakiejś łące. Rozejrzał się, reszta nadal była nieprzytomna. Chciał się podnieść. Nie mógł?
"Co jest?"
Coś go przygniatało. Dopiero teraz zauważył, że ktoś leży na nim. Zobaczył złote kosmyki włosów.
"Filia?"
Ta się też obudziła, gdy zrozumiała co się dzieje momentalnie odskoczyła, czerwieniąc się przy tym jak dorodny pomidorek.
Uśmiechnął się "słodko".
Smok prędko odwrócił twarz, aby nie zobaczył, że się czerwieni. Spróbowała znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Popatrzyła się w górę. Już nie myślała już o wcześniejszym wydarzeniu, tylko patrzyła się tępo w niebo.
Lina która następna się ocknęła ze zdziwieniem stwierdziła, że ją nic nie boli. Tylko jest trochę wyczerpana. Potem rozejrzała się po towarzyszach. Amelia i Gourry byli jeszcze nie przytomni, albo smacznie spali, bo ich miny wyrażały tę drugą opcję, Zel już się budził, a Filia z Xellosem patrzyli się ze wyraźnym zdziwieniem w niebo. Zaciekawiona podążyła wzrokiem w to samo miejsce
-o mój boże!
Zel zaczął budzić pozostałą dwójkę. Potem widok który im się ukazał zatkał ich.
-wygląda jak sałatka
<ŁUP>
-Gourry przestań gadać o jedzeniu bo jestem STRASZLIWIE GŁODNA!!!!
Składało się naprzemienne z różnych krajobrazów. Nie nachodzących na siebie, po prostu gdy jeden pas się kończy następny się zaczyna. Kawałek nieba był błękitny, bezchmurny, a kawałek dalej było czarne. Potem znowu błękitne, następnie znajdował się tam jakiś las, morze. Tak aż po horyzont. No, może nie zupełnie, ziemia wyglądała identycznie.
-hmmm...jakby coś pomieszało wymiary - Xellos otworzył oczy i zaczął się rozglądać dookoła.
-NIC MNIE TO NIE OBCHODZI DOPÓKI CZEGOŚ NIE ZJEM!!!!
-Lina w swoim żywiole
-mówiłeś coś Zel?
-ależ skąd ^^'
-w takim razie idziesz ze mną i Gourrym poszukać czegoś zjadalnego, a reszta zajmie się rozbiciem obozu i rozpaleniem ogniska!
***
Tak Lina, Gourry i Zelgadis poszli, a Amelia z Filią zostały same. Xellosa gdzieś wcięło. Jak zwykle zresztą.
-tak sobie myślę, minęło już dużo czasu więc czemu się nie robi ciemno? - spytała wkładająca drewno w ogień księżniczka
-to mi nie przypomina dnia, ani nocy - Filia przestała zajmować się ogniskiem i usiadła na trawie
-no właśnie.....na dzień za ciemno, a na noc za jasno.... - Amelia podeszła zaczęła wpatrywać się w trzeszczący ogień.
Ale namieszałam!!! We wszystkich znaczenia tego słowa!!!
Kai
1