telefon znak rozpoznawczy6str NSE7MLXA6ZZHTE652MRUV52ZHQXWCXAMF5SUEJA


Telefon komórkowy - znak rozpoznawczy

kultury i antropologii współczesnej

Czy telefon komórkowy jest znakiem rozpoznawczym dzisiejszej kultury i antropologii? Na pewno tak, ale wydaje mi się, że takich symboli można by przytoczyć znacznie więcej, choć telefon jest dobrym przykładem. Aby móc scharakteryzować tę grupę symboli, czy też sam tytułowy telefon, jako znak rozpoznawczy człowieka współczesnego, należałoby zastanowić się, jaki jest ten człowiek współczesny i dlaczego te, a nie inne przedmioty możemy nazwać charakterystycznymi dla jego kultury.

Obecna rzeczywistość nazywana jest erą postindustrialną lub erą informacji. Często słyszy się także o rewolucji przemysłowej, która dzieli nas od zakończonej ery industrialnej, w której rządziła elektryczność oraz przemysł stalowo - mechaniczny. Co w takim razie rządzi nasza erą? - Z pewnością, można powiedzieć, że ta sławna już „informacja”. I choć źródła tej informacji mają wiele postaci (telefony, telewizja, radio, Internet, prasa, książki, przekaz ustny i inne) i ciągle przybywają nowe (np. telefon z możliwością oglądania swego rozmówcy) to ma ona zasadniczy cel: sprawić, by człowiek wiedział więcej. Wprawdzie nie oznacza to tylko pozytywnych konsekwencji tej wiedzy, ale ludzie rzadko zdają sobie sprawę, że tak naprawdę, wcale nie chcieliby wiedzieć wszystkiego. Póki, co jednak, człowiek chce wiedzieć i jeszcze raz wiedzieć.

Odbiorę..., albo lepiej nie...

Telefon komórkowy oferuje nową płaszczyznę komunikacji, różniącą się w dość istotny sposób nawet od zwykłego telefonu. Telefon stacjonarny przykuwa nas do jednego miejsca. Zobowiązuje też, do bycia dyspozycyjnym w chwili, gdy dzwoni. Znacznie trudniej skłamać przez zwykły telefon, gdy nie chce się rozmawiać z kimś, kto akurat do nas dzwoni. Telefon komórkowy daje nam władzę nad swoją osobą. Widząc na wyświetlaczu, kto dzwoni, możemy zwyczajnie nie odbierać tego telefonu bez podania przyczyny, tłumaczenia się, wymyślania wymówek. Z drugiej strony jesteśmy w każdej chwili w zasięgu tych, od których chcemy, żeby dzwonili. Numer naszej „komórki” jest czymś osobistym, czasami wręcz intymnym. I choć najczęściej używa się ich (telefonów komórkowych) w pracy, to sam numer znany jest tylko wybranej, czasami nawet bardzo starannie grupie ludzi, którym wolno nas niepokoić. Podawanie numeru „komórki” do publicznej wiadomości też ma na celu pewną selekcję petentów. Powszechnie oczekuje się, że na ten numer zadzwoni ktoś w sprawie istotnej, chociażby ze względu na koszt oraz to, że dzwoni do konkretnej osoby, a nie do wielkiej, beznamiętnej instytucji. Ta możliwość selekcji rozmówców, odbieranie i wykonywanie rozmów w wybranym przez siebie miejscu i czasie daje człowiekowi władzę - władzę, której dotąd nie miał, i która ciągle wzrasta (dostęp do Internetu, telefony wielozakresowe, itp.).

To, że czasami ludzie czują się zaskoczeni jakimś telefonem, są zdenerwowani koniecznością odebrania go w kłopotliwej sytuacji lub rozmowy z kimś niewłaściwym, stwarza tylko pozorne wrażenie, że dzieje się to wszystko wbrew ich woli. Tak naprawdę, nigdy by nie chcieli, aby te telefony przestały dzwonić. Dzwonek aparatu przekazuje właścicielowi komunikat: „Ktoś Cię szuka..., czegoś chce..., ktoś Cię potrzebuje... . Jest w porządku. Nie wypadłeś z obiegu. Ktoś się liczy z Twoim istnieniem i działaniami. Ponosi, wreszcie koszty, aby usłyszeć Twój głos lub przekazać nową informację.” A informacja jest dziś wielkim kapitałem.

Być albo nie być...

Telefon urósł do symbolu życiowej szansy, okazji, na której stracenie nie można sobie pozwolić. „O jego życiu zadecydował jeden telefon” - mówi się czasem. Nie wolno, więc choćby na chwilę znaleźć się poza „siecią” - służy temu aparat noszony w kieszeni, numer osobisty, automatyczne sekretarki, dostęp do Internetu.

Trudno nie zauważyć, że o popularności telefonów komórkowych decydują również wszelkie działania reklamowe, które jak wiadomo mają istotny wpływ na wizerunek danego produktu, modę na niego, a także postać samego odbiorcy. Otóż treść tych reklam ukazuje komórki, jakby jedynie pomagały w życiu. Więc mamy dzwonić. Nie bez znaczenia jest też estetyka samych aparatów. Są one lekkie, funkcjonalne, mają coraz bardziej futurystyczne kształty. Powstające ciągle nowe modele odróżniają się od swoich poprzedników mniejsza wagą, większą liczbą funkcji, większą odpornością na zużycie mechaniczne. Aż trudno oprzeć się wrażeniu, że ten posiadany przez nas telefon, jest niczym magiczna różdżka, dzięki której możemy na chwilę zniknąć z miejsca, w którym stoimy i przenieść się gdziekolwiek, dokąd tylko możemy zadzwonić, bądź skąd można zadzwonić do nas. Zresztą motyw uśmiechniętego, nieobecnego świadomością, wpatrzonego w dal lub w niebo rozmówcy jest ulubionym tematem wspomnianych przeze mnie „reklamówek”.

Różnorakie dotąd możliwości porozumiewania się zostają zastąpione „połączeniem”: „my łączymy...”, „najlepsze połączenie”, „przyłącz się”, „włącz się”, „dołącz...”

Człowiek jako istota społeczna instynktownie pragnie odnaleźć swoje miejsce wśród „połączonych”. Reklamy mówią jednoznacznie, że jeśli nie zdecydujemy się wejść do tego grona, zostaniemy sami, bez możliwości porozumienia się, zostaniemy wyalienowani. Już wkrótce nie będzie osoby „nie połączonej”, więc o życiu poza siecią będzie można mówić, jak o inwalidztwie.

Who is the boss?!...

Warto wspomnieć, także o innym aspekcie związanym z posiadaniem takiego telefonu. Jeszcze do niedawna było rzeczą ekskluzywną mieć przy sobie „komórkę” i rozmawiać przez nią w sytuacjach nawet nieodpowiednich na tę okazję. Przez takie zachowanie można było zakomunikować otoczeniu, że przede wszystkim ktoś może sobie pozwolić na zakup takiej zabawki, po drugie jest nowoczesny, więc korzysta z dobrodziejstw najnowszej techniki i po trzecie jest zajęty, zapracowany lub po prostu popularny, jeśli odbiera dużo telefonów nie zawsze związanych z pracą. Dzięki takiej sytuacji szczęśliwy posiadacz „komórki” mógł poczuć się lepszy w jakimś sensie od innych nie posiadających takiego telefonu. Mógł też dostrzec pewien podziw, akceptację i na pewno zazdrość u tych, którym chciał zaimponować. W ich to oczach stawał się kimś, komu się „udało”, kto ma szczęście, powodzi mu się w życiu, prawdopodobnie jest aktywny, zaradny, przedsiębiorczy - krótko mówiąc: warto z kimś takim przebywać, przyjaźnić się, a sama znajomość może przynieść znaczne korzyści.

Dziś, gdy grono „komórkowców” jest znacznie szersze, a jej posiadanie nie jest już sprawą elitarną, można chyba mówić o dużo wyższej kulturze korzystania z tych aparatów. Nikt już nie afirmuje się tym, a wręcz przeciwnie - dyskretnie staramy się ukryć w momencie rozmowy, coraz częściej spotyka się czynność wyłączania telefonu w miejscach, gdzie znajdujemy się w nawet obcej, niezobowiązującej do niczego grupie ludzi ( np. w tramwaju). Powodem tego jest tym razem obawa przed tym, aby nas nie postrzegano jako tych, którzy chcą się pochwalić swoim telefonem. Oczywiście nie wspominam, już o sytuacjach ,w których odbieranie telefonu, czy nawet pozostawienie go włączonym, jawnie świadczy o lekceważeniu osób przebywających w naszym towarzystwie.

Przykazanie nowe: dzwoń!...

Telefon na zawsze zmienił charakter kontaktów międzyludzkich. Ograniczył ich spotkania do minimum. Osobista wizyta u kogoś nie powiadomionego wcześniej o tym postrzegana jest, jako brak wychowania i kultury osobistej. Wprowadza odwiedzanego w zakłopotanie i z pewnością powoduje irytację. Sytuacja ta dotyczy wszystkich rodzajów telefonów, ale posiadanie telefonu komórkowego jeszcze dobitniej argumentuje to, że mogąc teraz w każdej chwili zadzwonić, powinniśmy o swoich wizytach powiadamiać.

Dlaczego tak się dzieje? Czy chodzi wyłącznie o wygodę człowieka? A może chodzi po prostu o to, że nie ma on czasu na bezpośredni kontakt z innymi ludźmi? A może jest zmęczony przebywaniem z nimi. Taki kontakt wymaga przecież od niego aktywności wszystkich zmysłów, większej pracy mózgu, a czasami nawet pewnego wysiłku fizycznego, zwłaszcza, jeśli chce pozytywnie kształtować swój wizerunek, w oczach innych.

Można powiedzieć, że telefon sformalizował nasze życie. Coraz mniej jest spraw, do których załatwienia, konieczna jest nasza obecność fizyczna, np. po to, by złożyć podpis. Dziś, możemy już dokonywać zakupów, przelewów pieniędzy bez konieczności spotykania innych ludzi. I to wszystko dzięki łączom telefonicznym. Telefon komórkowy, dodatkowo uwalnia nas od dokonywania takich operacji w przywiązaniu do jednego miejsca - w pobliżu gniazdka telefonicznego. Wraz ze schowanym w teczce, czy w kieszeni telefonem przenosimy realizowanie potrzeb i kaprysów w dowolne, nawet najbardziej absurdalne miejsce. Choć może tylko dzisiaj wydaje nam się, że są miejsca, w których załatwianie takich spraw można nazwać mocną przesadą. Prawdopodobnie, człowiek dążąc do optymalnego wykorzystania i tak już dość drogiego czasu, będzie uważał za rzecz normalną, a nawet rozsądną, załatwianie różnych spraw przez telefon, np. w ubikacji. Skoro nagość nie jest już dla niego wstydliwa, a wręcz przeciwnie - powszechna (np. na billboardach) - to, co stoi na przeszkodzie?

Wracając jednak do samych kontaktów, chciałbym zauważyć, że większość spraw załatwia się w „nawiązaniu do rozmowy telefonicznej”, przy użyciu faksu, poczty elektronicznej (coraz rzadziej wykorzystuje się tę tradycyjną). Nawet wielkie przedsięwzięcia realizowane są poza zwyczajną rozmową. Fizyczne spotkanie i sfinalizowanie takiego przedsięwzięcia ma charakter jedynie formalny, lub nawet dekoracyjny. Zanim coś zostanie ostatecznie przyjęte, poprzedzone jest dłuższymi, bądź krótszymi negocjacjami, gdzie informacje o swoich postanowieniach strony przesyłają sobie drogą telefoniczną, lub opartą na łączach telefonicznych. Po upływie czasu przeznaczonego na rozpatrzenie propozycji wysyłana jest tą samą drogą odpowiedź. Gdyby nie przywiązanie człowieka do symboli i tradycji, można by przypuszczać, że już wkrótce fizyczne spotkania ludzi zostaną całkowicie zastąpione połączeniami telefonicznymi, bądź pokrewnymi do telefonicznych.

* * *

Po co nam to?...

Telefon komórkowy jest wytworem człowieka i to, uważam, całkiem udanym, bo poza oczywistymi atutami, posiada on stosunkowo mało cech ujemnych. Oczywiście, o to zawsze można by się spierać, ale w powszechnym mniemaniu istnieje on, jako wynalazek o zdecydowanie praktycznym zastosowaniu, znacznie ułatwiającym człowiekowi życie. Aż trudno sobie wyobrazić współczesną cywilizację, bez niego. Wszędzie znajdziemy miejsce na telefon: w domu, w samochodzie, na rowerze, w teczce, kurtce, marynarce, plecaku. Chyba nie ma już rodzaju odzieży, na której nie dałoby się naszyć kieszeni na telefon. Ludzie nie potrafią się już obejść bez „komórki”. Chcą ją mieć zawsze przy sobie. Na pewno daje im to poczucie bezpieczeństwa, komfortu, świadomości, że w każdej chwili mogą się przekonać, że ich bliscy są zdrowi, szczęśliwi, że być może czekają na nich, pomogą w razie potrzeby. Bardzo często mówi się o tym, że szybkie powiadomienie odpowiednich służb, uratowało komuś życie, zapobiegło tragedii. A człowiek w swym wysiłku, ulepszania świata dąży do minimalizowania tych ostatnich i maksymalizowania wygody warunków życia. Czy czyni go to szczęśliwszym? Tak mu się przynajmniej wydaje. Ma to szczególne znaczenie w czasach, gdy mówi się o zjawisku hedonizacji życia społecznego, gdy wzrasta konsumpcja dóbr i staje się to pewnym miernikiem szczęścia.

Już nawet przełom wieków nie robi na nas takiego wrażenia, jak na naszych przodkach. Nie doświadczamy go już w sposób mistyczny, ale w kręgu technologii. Człowiek czuje się na tyle potężny, że nie boi się Milenium. Nastroje schyłku, apatii, pesymizmu są wynikiem raczej mody na dekadencję, nie wynikające z rzeczywistych powodów. „Jesteśmy zmęczeni wieszczeniem katastrofy. Przecież katastrofa już była, a my żyjemy w erze po końcu świata. Był już Holocaust, Oświęcim i nic gorszego nie może się ludzkości przytrafić” - twierdzi reżyser Jan Jakub Kolski.” Tak, więc zamiast jakiś mistycznych rytuałów mamy zwiększoną konsumpcję szerokiej gamy towarów związanych z przejściem w nowe tysiąclecie. „Dekadencja staje się najgorętszym trędem milenium” - jak donosi „Cosmopolitan”, informując przy tym, jak powinna wyglądać kobieta końca wieku, gdzie bywać i jakie robić wrażenie. Nie trudno się domyśleć, że jednym z elementów tego wizerunku jest telefon komórkowy - lekki, subtelny, dodający właścicielce klasy, zmysłowości, a jednocześnie stwarzający pozory mobilności i nowoczesności.

* * *

Więcej mocy...

Chciałbym jednak jeszcze wrócić do samego telefonu. Coraz większa rolę odgrywają dodatkowe funkcje aparatu. Dzięki rozbudowanej pamięci możemy zgromadzić w nim listę telefonów, adresów, notatek, skorzystać z Internetu, zabawić się grą czy wybrać najbardziej oryginalny według nas sygnał dzwonienia. To tylko niektóre możliwości współczesnych telefonów. Wraz z ich rozwojem otrzymujemy coraz to nowe funkcje, coraz to niższe ceny i co za tym idzie, coraz większe upowszechnienie ich samych. Dzięki temu podręcznemu zestawowi poszerzającemu naszą pamięć, człowiek odczuwa wzrost swoich możliwości, czuje się silniejszy, nowocześniejszy. I to nie tylko w tym sensie, że udaje mu się podążać za techniką. Z tą swoją magiczną różdżką człowiek czuje się potężniejszy i może... ulepszony? Być może sugerowanie w tym miejscu boskich aspiracji jest zbyt śmiałe, ale patrząc z szerszej perspektywy na całokształt działań i dokonań ludzkich końca XX wieku, trudno nie zauważyć, że człowiek jakby chciał zmierzyć się z Panem Bogiem w dziele tworzenia i ulepszania. „Od dawna znany jest pogląd, że ewolucja kulturowa wyprzedziła biologiczną, dziś jednak konstatujemy, że człowiek dopiero teraz może uchylić prawa ewolucji (klonowanie), czy też dokonywać sztucznej ewolucji. Najpierw człowiek odkrył prawa ewolucji, ale ich sobie nie podporządkował, dziś rzuca jej wyzwanie. A wyzwanie rzucone ewolucji, to wyzwanie rzucone naturze, a dla fideistów wyzwanie rzucone Bogu w naśladowaniu dzieła stworzenia.” Dążąc do zmiany, mamy nadzieję na to, że uczyni ona nasze życie łatwym. Tylko co zrobimy z tym łatwym życiem. Oczywiście będziemy pragnęli uczynić je jeszcze łatwiejszym. I tak w nieskończoność? Gdzie jest finał tych zmian. To naturalnie trudno przewidzieć, ale antropolodzy postulują pojawienie się człowieka posthumanistycznego. „ Postludzie będą osobnikami (ale czy osobami?) o bezprecedensowej zdolności fizycznej, intelektualnej i psychologicznej, samoprogramującymi się, samodefiniującymi się i potencjalnie nieśmiertelnymi. Będą oni nadal biologiczni w formie, ale częściowo już postbiologiczni. Będzie to bardziej trwała, plastyczna i szybsza motorycznie powłoka cielesna, jako hadware, z myślącym softwarem. To będą narodziny człowieka posthistorycznego. Skoro był przedczłowiek (prekulturowy, biologiczny), człowiek - twórca i produkt kultury, to dlaczego nie ma być postkultury i „postczłowieka”, którego jakość będzie się mierzyć konsumpcją bitów? Zwraca na to uwagę Uwe Jean Heuser mówiąc o paradoksie naszego myślenia: z jednej strony akceptujemy darwinizm, z drugiej zaś rzadko myślimy o jego konsekwencjach: o tym, że żaden gatunek nie trwa wiecznie.”

Człowiek współczesny...

Jakie, więc można wyciągnąć wnioski z naszej wspólnej egzystencji: telefonów komórkowych i ludzi? Wprawdzie nie wspomniałem o tym, że istnieją ogromne dysproporcje w posiadaniu telefonów komórkowych w różnych miejscach na Ziemi, ale w pewnym uproszczeniu można przyjąć, że bardziej rozwinięte technicznie społeczeństwa i tak pociągną za sobą rozwój całości. Czy spełni się zatem marzenie człowieka o zbudowaniu wieży Babel? Myślę, że w czasie jej budowy ludzie, jeszcze wielokrotnie zmienią cel i sens jej budowy, ale nigdy nie zaprzestaną pracować nad nią samą. W tym świetle trafny będzie, chyba wniosek, że praca, tworzenie leży w naturze człowieka, a telefon komórkowy jest nie pierwszym i z pewnością nie ostatnim dziełem samym w sobie, a z drugiej strony narzędziem w tworzeniu kolejnych rzeczy. „Przeklęta niech będzie ziemia dla ciebie, w pracy z niej pożywać będziesz po wszystkie dni żywota twego” - zostało napisane w Księdze Rodzaju.” I tak się stało. Praca jest cechą gatunkową homo. Gdyby tak nie było, praca człowieka pozostałaby taka sama dziś, jak przed milionem lat.” Dzięki niej ludzkość zanotowała fantastyczny postęp. Dlaczego? Ponieważ ludzie pracowali ponad potrzeby tworzenia. Mówi się, że oprócz hydrosfery, atmosfery, geosfery pojawiła się technosfera - rzeczywistość wytworzona pracą i narzędziami.

W ten oto sposób człowiek dąży do zmian ufając bezgranicznie Heraklitowi z Efezu, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Robi to z nadzieją, że dzięki jego wysiłkowi, rzeka, do której wchodzi po raz drugi, będzie znacznie lepsza od pierwszej.

Karol Raźniewski

Bibliografia:

Jakub Karolczuk „Wpływ upowszechniania się telefonów komórkowych na stosunki międzyludzkie” - „Nowa fantastyka” - 1998, nr 12

Tenże, jak wyżej.

Magdalena Jarco, Natasza Socha ”Zabawa w koniec świata”, Wprost, 19 grudnia 1999.

Ewa Mayer, Cosmopolitan, 15 listopada 1999.

Kazimierz Krzysztofek „Człowiek posthumanistyczny?”. Kultura współczesna 1999 nr 4.

Tenże, jak wyżej.

Krzysztof Kowalski „W cieniu drzewa genealogicznego”, Rzeczpospolita, nr 239, 12.10.1998

download from www.socjologia.cjb.net (yareth)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czynności kontrolno rozpoznawcze w zakresie nadzoru nad przestrzeganiem przepisów
prawo gospodarcze wspólny znak towarowy
Adresy i telefony
Pojęcie i istota rozpoznania wojskowego
rozpoznanie pożaru
W5 Rozpoznawanie 2010
niewydolność rozpoznawanie
2 Rozpoznawanie wczesnej ciążyid 19813 PPT
model opieki nad pacjentem z rozpoznana nerwica
Określenie roli NMP22 w rozpoznaniu raka pęcherza
Rozpoznanie wojskowe w systemie walki zbrojnej T 1
007 Telefonował morderca
Perswazyjny telemarketing 50 narzedzi sprzedazy i obslugi klienta przez telefon do zastosowania od z
7 Monitorowanie czynności serca, EKG, rozpoznawanie rytmu
Kiedy e mail Kiedy telefon Kiedy spotkanie

więcej podobnych podstron