艢wiat odwr贸conego Dekalogu
M贸w ca艂膮 prawd臋, jacy艣my byli, m贸w, do czego nas doprowadzono.
Gustaw Herling-Grudzi艅ski, "Inny 艢wiat"
Od zarania dziej贸w Dekalog jako zbi贸r dziesi臋ciu podstawowych przykaza艅 wyznacza ludzko艣ci o艣 moralnego post臋powania i traktowania bli藕niego. W d膮偶eniu do organizowania indywidualnego i zbiorowego 偶ycia ludzie kieruj膮 si臋 ku warto艣ciom najwy偶szym, ku sacrum, aby mie膰 doskona艂y wzorzec, punkt odniesienia i ostoj臋. Szczeg贸lne znaczenie ma przykazanie "Nie b臋dziesz mia艂 bog贸w cudzych przede mn膮". Tylko B贸g rz膮dzi losem cz艂owieka i nikt w tej mierze nie mo偶e Go zast膮pi膰. Jednak w czasach dyktatury zostaje ono ca艂kowicie zniekszta艂cone.
Poniewa偶 tylko 偶ycie w imi臋 dobra ka偶dego cz艂owieka (a nie wybranego narodu czy utopijnej idei) mo偶e zapewni膰 harmonijny rozw贸j spo艂ecze艅stwa, dlatego np. rz膮dy Stalina i Hitlera, a tak偶e innych przyw贸dc贸w system贸w totalitarnych wprowadzi艂y na 艣wiecie t o t a l n y chaos w rozumieniu hierarchii warto艣ci wa偶nych dla cz艂owieka. Dyktator sam siebie uznaje za Boga i pana ludzkich istnie艅. Wydaje okrutne wyroki, likwiduj膮c ca艂e narody. Skazuje na piek艂o, cho膰 obiecuje raj.
Niestety, wielu ludzi uwierzy艂o w obietnice i 艂atwe has艂a, uzna艂o prawo do decydowania o 偶yciu i losie innych, podporz膮dkowa艂o si臋 ob艂臋dnej idei uszcz臋艣liwiania ludzko艣ci na si艂臋. Dzia艂acze partii bolszewickiej czy faszystowskiej rozwijali kult wodza, chc膮c zapewni膰 sobie w艂adz臋 i pos艂usze艅stwo w spo艂ecze艅stwie. Osob臋 dyktatora wywy偶szano i czczono ponad miar臋, niczym Boga, natomiast pojedynczy cz艂owiek w oczach bolszewik贸w lub faszyst贸w nie znaczy艂 nic, chyba 偶e by艂 im potrzebny do wykonania dora藕nych zada艅. Takie wypaczone oblicze sprawiedliwo艣ci pokaza艂 z surowym realizmem wi臋zie艅 sowieckiego obozu w Jercewie - Gustaw Herling-Grudzi艅ski w powie艣ci "Inny 艢wiat".
G艂贸wnym celem oboz贸w zak艂adanych w Zwi膮zku Radzieckim by艂o ideowe zapanowanie nad spo艂ecze艅stwem i wykorzystanie skazanych do ci臋偶kiej pracy, mi臋dzy innymi przy wyr臋bie lasu w surowych syberyjskich warunkach. Nie mia艂y wi臋c one nic wsp贸lnego z kar膮 za rzeczywist膮 lub urojon膮 win臋 wi臋藕nia, lecz chodzi艂o o jego wyeksploatowanie gospodarcze i ca艂kowite przeobra偶enie. Oskar偶ony ju偶 podczas 艣ledztwa uznany by艂 za skazanego i w 偶aden spos贸b nie m贸g艂 wp艂yn膮膰 na wyrok. Przes艂uchania, wielogodzinne tortury fizyczne i psychiczne doprowadza艂y do dezintegracji jego osobowo艣ci. Nie dbano bowiem o to, aby podpisa膰 akt oskar偶enia, lecz 偶eby diametralnie zmieni膰 jego spojrzenie na sw贸j los, wykszta艂ci膰 w nim poddanie wobec w艂adzy, poprzestawia膰 niczym puzzle kszta艂towane od dzieci艅stwa warto艣ci i posk艂ada膰 na nowo jego osobowo艣膰, udowodni膰 bezsensowno艣膰 jego d膮偶e艅, wierze艅, racji, stworzy膰 w jego pami臋ci i 艣wiadomo艣ci luki, w kt贸re mo偶na zaszczepi膰 p臋dy nowego sposobu my艣lenia, wiary w nowy system, by w ko艅cu uczyni膰 go obywatelem innego ju偶 艣wiata, w kt贸rym na nowo b臋dzie musia艂 poznawa膰 prawa i regu艂y. I gdy znajdzie si臋 po drugiej stronie: "ocknie si臋 z odr臋twienia, zwr贸ci zm臋czon膮, lecz u艣miechni臋t膮 twarz ku swemu dobroczy艅cy i westchn膮wszy g艂臋boko, powie, 偶e teraz wszystko rozumie, 偶e b艂膮dzi艂 dot膮d przez ca艂e 偶ycie". W贸wczas s臋dzia, kt贸ry "niczym chirurg wycina serce i przestawia je z lewej strony na praw膮", b臋dzie m贸g艂 uzna膰, 偶e "zabieg si臋 uda艂, pacjent zosta艂 nowo narodzony". W ten spos贸b "uzdrowiony" pacjent wyruszy do obozu, a wi臋c do miejsca, gdzie g艂贸d, mr贸z, choroby, kator偶nicza praca i czyhaj膮ca na ka偶dym kroku 艣mier膰 s膮 wyznacznikami praw, obyczaju, regu艂. Ka偶dy z wi臋藕ni贸w, jak opisuje autor, zatraca艂 tam stopniowo resztki cz艂owiecze艅stwa, gubi艂 ostatni膮 ni膰 艂膮cz膮c膮 go z przesz艂o艣ci膮 i poczuciem godno艣ci - uczucie lito艣ci.
Jeszcze na pocz膮tku pobytu w obozie, skazani, maj膮c na uwadze przede wszystkim swoje dobro, starali si臋 jednak pomaga膰 innym, bo przecie偶 - jak pisze Grudzi艅ski - "czy mo偶na 偶y膰 bez lito艣ci?" Niestety, ka偶dego wi臋藕nia z osobna ob贸z nauczy艂, 偶e mo偶na. Po kr贸tkim pobycie w trudnych warunkach obozowych bowiem stawa艂 si臋 ofiar膮 kurzej 艣lepoty, sza艂u g艂odowego i nie tylko nie by艂 ju偶 w stanie pomaga膰, ale zaczyna艂 we wsp贸艂wi臋藕niach widzie膰 jedynie przeszkody na drodze, wrog贸w, kolejne zagro偶enie.
W贸wczas rozpoczyna si臋 jego walka o 偶ycie, a raczej ucieczka przed 艣mierci膮. Moralno艣膰 zaczyna postrzega膰 w zupe艂nie innym 艣wietle. Sens czwartego przykazania: "Czcij ojca swego i matk臋 swoj膮" w warunkach obozowych by艂 podw贸jnie wypaczony. Po pierwsze synowie sprzeniewierzali si臋 swoim ojcom i zdradzali ich w imi臋 narzuconej idei, po drugie zniekszta艂cony zosta艂 topos matki. O zatraceniu uczucia mi艂o艣ci i przede wszystkim szacunku dziecka wobec rodzica 艣wiadczy postawa Saszy, walcz膮cego w Armii Czerwonej, wobec swojego ojca Pamfi艂owa. Syn rzadko pisywa艂 do cierpi膮cego, zam臋czonego starego Pamfi艂owa, uznaj膮c za s艂uszne jego zamkni臋cie w obozie. Dopiero gdy sam si臋 tam znajdzie, pojedna si臋 z ojcem. Nawet, wydawa膰 by si臋 mog艂o, najtrwalsza z warto艣ci - mi艂o艣膰 macierzy艅ska - nabiera艂a w obozie zupe艂nie innego znaczenia. Matkami w obozie zostawa艂y kobiety, zgwa艂cone np. podczas "nocnych 艂ow贸w" lub poddaj膮ce si臋 prostytucji w celu przetrwania. Ich dzieci by艂y b臋kartami i tak te偶 je traktowano. Podczas ci膮偶y i jaki艣 czas po urodzeniu dziecka kobiety 偶y艂y w troch臋 lepszych warunkach ni偶 pozosta艂e wi臋藕niarki, p贸藕niej ich dzieci by艂y wywo偶one w nieznanym kierunku. Zatem okres macierzy艅stwa, kt贸ry na wolno艣ci nazywamy stanem b艂ogos艂awionym, kojarzy艂 si臋 w obozie raczej z mo偶liwo艣ci膮 odpoczynku, chwil膮 wytchnienia i zregenerowania si艂 ni偶 z radosnym oczekiwaniem matki na swe dziecko.
W ekstremalnych warunkach, w jakich 偶yli i pracowali wi臋藕niowie, nie wzbudza艂a oburzenia postawa zupe艂nie zaprzeczaj膮ca s艂owom 贸smego przykazania: "Nie m贸w fa艂szywego 艣wiadectwa przeciw bli藕niemu swemu", bowiem donosicielstwo sta艂o si臋 w obozie czym艣 codziennym. Autor por贸wna艂 je do gry w szachy, w kt贸rej wystarczy chwila nieuwagi, by na w艂asnej sk贸rze odczu膰 co to szach i mat. "Trzeba mie膰 oczy na w艂a艣ciwym miejscu, kiedy si臋 gra w szachy" - m贸wi po zwyci臋skiej partii Loevenstein, maj膮c na my艣li doniesienie Zyskinda na m艂odego technika, kt贸ry zosta艂 z tego powodu rozstrzelany. Chyba ka偶dy wi臋zie艅 oswaja艂 si臋 z t膮 my艣l膮, 偶e na pryczy obok mo偶e le偶e膰 donosiciel, poniewa偶 kolejnego dnia i jego ofiara mog艂a by膰 oskar偶ycielem i donosi膰 na wcze艣niejszego zdrajc臋, kr膮g si臋 zatacza艂...
Jak偶e wymowny staje si臋 fakt innego donosu, kt贸rego ofiar膮 sta艂 si臋 sam Grudzi艅ski. "Gdyby nie Machapetian, za艂ama艂bym si臋 w tych dniach m臋cz膮cej niepewno艣ci. [...] By艂 mi bratem, a mo偶e nawet wi臋cej, bo bratem i przyjacielem w jednej osobie" - tak wyra偶a si臋 autor o swym obozowym bracie, powierniku, w kt贸rym odnalaz艂 oparcie, serdeczno艣膰, przyja藕艅. Lecz, niestety, to w艂a艣nie Machapetian z艂o偶y艂 na niego fa艂szywe oskar偶enie. Dramatyczna sytuacja staje si臋 jeszcze bardziej klarowna, gdy偶 Grudzi艅ski nie opatrzy艂 jej 偶adnym komentarzem. A takich jak ta by艂o przecie偶 tysi膮ce, by膰 mo偶e zako艅czonych jeszcze tragiczniej.
Pozytywne uczucia by艂y wi臋c raczej poj臋ciem abstrakcyjnym, w kt贸re wi臋藕niowie cz臋sto chcieli uwierzy膰, lecz szybko ich niez艂omno艣膰 by艂a podwa偶ana przez wydobywan膮 konsekwentnie poprzez rytm 偶ycia obozowego: zwierz臋co艣膰, nieufno艣膰, wrogo艣膰. "Nie kradnij" to nakaz szacunku dla mienia drugiego cz艂owieka, wobec kt贸rego opanowani sza艂em g艂odowym wsp贸艂wi臋藕niowie nie potrafili si臋 zastosowa膰 nawet w stosunku do swych przyjaci贸艂, jak na przyk艂ad Sadowski, wyrywaj膮c blaszank臋 z zup膮 Grudzi艅skiemu. Ponadto by艂o to zjawisko zupe艂nie zrozumia艂e, a nawet wybaczone przez narratora towarzyszowi niedoli.
Wi臋藕niowie obozu sowieckiego na co dzie艅 obcowali ze 艣mierci膮, lecz starali si臋 by膰 na ni膮 znieczuleni, musieli takimi pozosta膰 wobec wszystkiego, co si臋 wok贸艂 nich dzia艂o, aby przetrwa膰. Jednak ka偶dego z nich my艣l o wszechobecnej 艣mierci przera偶a艂a podobnie. Ka偶dy z nich tak samo bezbronny i sparali偶owany strachem, nie m贸g艂 liczy膰 na nikogo w chwili ostatecznej, bowiem sam potrzebowa艂 pomocy. Brak solidarno艣ci nawet w momencie 艣mierci sprawia艂, 偶e by艂a ona anonimowa, co przera偶a艂o wi臋藕ni贸w podw贸jnie: jako dow贸d w艂asnego znieczulenia i jako dow贸d na to, 偶e nikt nie zareaguje w chwili ich 艣mierci. Ju偶 sama "domowa wojna" pomi臋dzy "urkami" a wi臋藕niami politycznymi ("nocne 艂owy"), wewn臋trzna obozowa walka eliminowa艂y poczucie solidarno艣ci.
Mi臋dzy wi臋藕niami istnia艂a przegroda nieufno艣ci i instynktownej wrogo艣ci. Najgro藕niejszym przeciwnikiem, bardziej przera偶aj膮cym od samych oprawc贸w, by艂 brak poczucia jedno艣ci. Wewn臋trzna obozowa rywalizacja prowadzi艂a do wzajemnego wyniszczania, prze艣cigania si臋 w pracy, a odsuwaj膮c s艂abych od mo偶liwo艣ci udzia艂u w silniejszej grupie, sprawia艂a, 偶e "by艂o w tym wszystkim co艣 nieludzkiego, co艣 艂ami膮cego bezlito艣nie jedyn膮 wi臋藕 艂膮cz膮c膮, zdawa艂oby si臋, wi臋藕ni贸w w spos贸b naturalny - ich solidarno艣膰 w obliczu prze艣ladowc贸w".
Fakt, i偶 ob贸z by艂 miejscem odwr贸conego Dekalogu, obrazuje r贸wnie偶 zachowanie wi臋藕ni贸w wobec Gorcewa - bolszewika, kt贸ry jeszcze niedawno sam by艂 oprawc膮, sam bi艂 i katowa艂. Wbrew przykazaniu "Nie zabijaj!", odk膮d odkryli jego tajemnic臋, sta艂 si臋 dla nich "okazj膮" do odwetu za ca艂e z艂o i niesprawiedliwo艣膰, kt贸ra ich spotka艂a. Na pewien czas to oni wcielali si臋 w oprawc贸w, a z gorycz膮 wypowiadane przez pewnego in偶yniera s艂owa s膮 niezwykle gorzkim 艣wiadectwem obrazu obozowego 偶ycia: "No, nareszcie i nam pozwolono odczu膰, 偶e rewolucja odwr贸ci艂a stary porz膮dek rzeczy. Dawniej rzucano niewolnik贸w lwom na po偶arcie, teraz rzuca si臋 lwy na po偶arcie niewolnikom". To stwierdzenie przywodzi tak偶e na my艣l stosunek do obozu mieszka艅c贸w baraku technicznego, kt贸rzy "uwa偶ali wszystko to, co si臋 z nimi i obok nich dzia艂o, za kiepski 偶art sceniczny, w kt贸rym bandyci graj膮 rol臋 policjant贸w, a policjanci siedz膮 pod 艣cianami w kajdankach na r臋kach".
Ale co najbardziej zaskakuj膮ce w moralno艣ci obozowej, sprzyjaj膮cej mordercom, gwa艂cicielom, z艂odziejom, donosicielom, oszustom, znalaz艂o si臋 w niej miejsce tak偶e na hipokryzj臋! Spo艂eczno艣膰 obozowa bowiem, jak ka偶da spo艂eczno艣膰 i w tych warunkach stworzy艂a pewn膮 hierarchi臋 uczynk贸w, aby, uznaj膮c pewne z nich za niegodne, oczy艣ci膰 siebie z tych uznanych za mniej haniebne. St膮d, cho膰 sami m臋偶czy藕ni powodowani g艂odem seksualnym zmuszali kobiety do prostytucji, jednocze艣nie pot臋piali je za to, co robi膮. Sami, mog膮c cz臋sto przekupywa膰 urz臋dnik贸w dobrami materialnymi, gardzili tymi, kt贸re sprzedawa艂y jedyny sw贸j cenny skarb - cia艂o. W tym zatem zupe艂nie zniekszta艂conym prawie zaistnia艂a dodatkowa hierarchia: gorszych i lepszych z艂ych uczynk贸w.
Nie szokowa艂o donoszenie na przyjaci贸艂 ani jawna kradzie偶 ich racji 偶ywno艣ci, nie wzbudza艂o oburzenia zn臋canie si臋 psychiczne nad 艣miertelnie chorymi przez zdrowiej膮cych, kt贸rzy jeszcze niedawno sami byli w podobnej sytuacji, nie dziwi艂a oboj臋tno艣膰 na cudze cierpienie, rzadko natomiast spotykane by艂y: mi艂o艣膰, przyja藕艅, ofiarno艣膰, bezinteresowna pomoc, a kiedy pojawia艂y si臋, to, jak okre艣la autor, w formie szcz膮tkowej.
"Pami臋taj, aby艣 dzie艅 艣wi臋ty 艣wi臋ci艂" jest chyba jedynym przestrzeganym na sw贸j spos贸b przez wi臋藕ni贸w przykazaniem, lecz nie odnosi si臋 w obozie do biblijnego 艣wi臋ta pierwszego dnia tygodnia - niedzieli, lecz organizowanego raz na jaki艣 czas wolnego dnia od pracy - wychodnoj die艅. Wszyscy, kt贸rzy do tej pory prowadzili nieludzk膮 walk臋 o przetrwanie, stawali si臋 na jedn膮 dob臋 grzeczniejsi wobec siebie, uprzejmi, skorzy do rozm贸w, pojawia艂y si臋 na par臋 chwil na nowo obudzone uczucia (rado艣膰, nadzieja). Na moment spod twardej skorupy stworzonej przez obozow膮 rzeczywisto艣膰 wydobywa艂y si臋 znaki cz艂owiecze艅stwa, wi臋藕niowie starali si臋 "wykrzesa膰 troch臋 rado艣ci ze swego cierpienia".
Ca艂a prawda, jak膮 wypowiada autor, to nie tylko oskar偶enie systemu, nie tylko odkrycie dna cz艂owieczej duszy, kim sta膰 si臋 mo偶e cz艂owiek w obliczu g艂odu i tortur, i偶 jest w stanie uwierzy膰 we wszystko i 艣lepo si臋 czemu艣 podporz膮dkowa膰, ale przede wszystkim odkrycie tego, 偶e nigdy nie b臋dzie mo偶liwa prawdziwa og贸lnoludzka solidarno艣膰 w tym, co najwa偶niejsze - w cz艂owiecze艅stwie.
"Inny 艢wiat" dowodzi, jak wielkie w cz艂owieku tkwi膮 pok艂ady z艂a, jak totalitarne idee o zaprowadzeniu "porz膮dku" w spo艂ecze艅stwie, przy zastosowaniu drastycznych metod tak naprawd臋 prowadz膮 do zatracenia najwa偶niejszych warto艣ci 偶ycia i zaniku poczucia godno艣ci osobistej. Zaciera si臋 granica pomi臋dzy ofiar膮 a oprawc膮, kt贸rym jest nie tylko sam stra偶nik czy zbrojny napastnik, ale r贸wnie偶 zniewolony wi臋zie艅 uciskaj膮cy towarzyszy swojej niedoli.
Czy偶 wobec tragicznego zmagania si臋 zniewolonego cz艂owieka z okrutnym losem nie staj膮 si臋 jasne s艂owa Grudzi艅skiego: "cierpienie nie jest pr贸b膮, z kt贸rej wychodzi si臋 w blasku zwyci臋stwa?" Ten bowiem, kto nawet potrafi艂 nie podporz膮dkowa膰 si臋 nowym regu艂om, nowemu 偶yciu, m贸g艂 jedynie sam je sobie odebra膰, nie maj膮c si艂y odgrodzi膰 si臋 偶adnym sposobem od z艂a, okrucie艅stwa i bezwzgl臋dno艣ci panuj膮cej doko艂a. Dlatego Grudzi艅ski wyra藕nie podkre艣la, 偶e "cz艂owiek jest ludzki w ludzkich warunkach", a s膮dzenie go wed艂ug norm p贸藕niejszych czas贸w staje si臋 nonsensem, "tak jakby wod臋 mo偶na by艂o mierzy膰 ogniem, a ziemi臋 piek艂em".
Czy w obliczu wsp贸艂czesnych totalitaryzm贸w mo偶na spodziewa膰 si臋 czego艣 lepszego, od偶egnuj膮c si臋 od uniwersalnych warto艣ci, odchodz膮c od testamentowego Dekalogu, zapominaj膮c o Bogu?
Monika TOMSIA