Chcemy, żeby Szwecja była Szwecją
Anna Nowacka-Isaksson
Podczas wrześniowych wyborów antyimigracyjna partia Szwedzcy Demokraci (SD) uzyskała niespodziewanie dużo głosów (blisko 6 proc.) i znalazła się w parlamencie. Wywołało to niepokój szwedzkich polityków. O sukcesie SD rozmawiamy z sekretarzem ds. międzynarodowych tej partii, posłem Kentem Ekerothem.
źródło: AFP
Jimmie Aakesson, lider partii Szwedzkich Demokratów
Rz: W wyborach zdobyliście 20 mandatów. Jaki jest wasz program?
Kent Ekeroth: Walczymy o ograniczenie napływu imigrantów do Szwecji, zaostrzenie polityki karnej - wprowadzenie kar dożywocia bez możliwości skrócenia kary czy prawa łaski - i poprawę sytuacji osób starszych.
W czasie nabożeństwa przed inauguracją parlamentu wyszliście demonstracyjnie z katedry. Dlaczego?
Biskup Eva Brunne przekształciła ceremonię w agitację przeciwko naszej partii. To, że biskup chwali skrajną lewicę, a atakuje Szwedzkich Demokratów, jest nie do przyjęcia. Nasz przywódca Jimmie Akesson wyjaśnił później królowi, że nasz protest nie był skierowany przeciwko niemu.
W kampanii twierdziliście, że za większość przestępstw odpowiadają imigranci...
Bo to prawda. Wystarczy zajrzeć do rejestrów kryminalnych. Dominują w nich ludzie z krajów afrykańskich czy Bliskiego Wschodu.
Wasz spot wyborczy został ocenzurowany. Czy swój sukces zawdzięczacie wizerunkowi ugrupowania prześladowanego?
Nie chcemy być politycznymi męczennikami. Chcemy prawa do równego udziału w debatach publicznych. Jeżeli chodzi o zakazany spot (przedstawiał kobietę w chuście ścigającą się o świadczenia z emerytką - red.), to telewizja chciała być politycznie poprawna. My pragnęliśmy pokazać, że jest wybór: albo zezwolenie na masową imigrację, albo dobrobyt. My wybieramy dobrobyt.
Czy spodziewaliście się takiej niechęci ze strony innych polityków?
Media prowadzą przeciwko nam ostrą kampanię. Nazywają nas faszystami, nazistami i rasistami. Pojawiły się głosy, że naszych działaczy powinno się wysłać do obozów koncentracyjnych. Pomawiano nas, że chcemy zbudować „etnicznie czysty kraj”. Ta atmosfera nienawiści dała przyzwolenie lewicowym ekstremistom i imigrantom na atakowanie nas. Odnotowano przypadki pobicia naszych ludzi. Kilku działaczy zostało zaatakowanych nożami. Jednego o mały włos nie zabito. To właśnie skutek działań mediów i establishmentu. Nawet premier Fredrik Reinfeldt powiedział, że możemy winić tylko siebie za to, że nas atakują.
Pismo „Expo” zdemaskowało niektórych członków pańskiej partii jako ludzi mających powiązania z neonazistowskim ruchem „Biała supremacja”.
Proszę nie wierzyć tej gazecie. Zapewniam, że członkowie naszej partii nie mają takich powiązań. Brali jedynie udział w dyskusjach na rozmaitych forach internetowych. Chodziło tylko o dyskusję. Przypominam, że „Expo” to pismo skrajnie lewicowe. Członek redakcji Robert Aschberg, który nazwał nas wariatami, jest byłym maoistą.
Co oznacza wasze hasło „Pozwól Szwecji zostać szwedzką”?
Chcemy powrotu do szwedzkiej spuścizny kulturowej. Sprzeciwiamy się zaś ciągłej deprecjacji wartości, które leżały u podstaw sukcesów naszego społeczeństwa. Chcemy odzyskać naszą dumę. Na naszych ulicach musi być bezpieczniej, a emerytom musi się żyć lepiej.
Imigracja szkodzi emerytom?
Masowa - tak. Duży przypływ imigrantów obciąża bowiem budżet państwa. Wybór jest prosty. Albo łożymy na imigracje, albo na naszych własnych obywateli. My wybieramy to drugie. Z naszych obliczeń wynika, że obcinając część kosztów przeznaczonych na imigrantów, już w pierwszym roku można by zaoszczędzić 12 mld koron.
Jesteście eurosceptykami?
Opowiadamy się za demokracją. A UE to twór niedemokratyczny i ponadpaństwowy. Prawo UE ma pierwszeństwo przed prawem szwedzkim. Chcemy, żeby każdy kraj członkowski mógł sam zdecydować, czy chce dane prawo wprowadzić czy nie.
A co z monarchią?
Tak jak powiedziałem, opowiadamy się za zachowaniem i przywróceniem szwedzkiego dziedzictwa kulturowego i tradycji. Kontynuacja monarchii to część spuścizny. Dlatego chcemy ją zachować.
Rzeczpospolita