Poezja Stanisława Barańczaka.
elementy epoki gierkowskiej, bezczasowość, prawie uniwersalność. Następuje zaprzeczenie toposu „miejsca szczęśliwego”- domu, podważenie antropocentryczności portretowanego świata- człowiek zostaje sprowadzony do funkcji fizjologicznych.
POKOLENIE
Kontekst pokoleniowy najwyraźniej przejawia się w wierszu U końca wojny dwudziestodwuletniej, gdzie mocno zasygnalizowane jest poczucie więzi grupowej i zakorzenienie w wydarzeniach marca 1968.
Język poetycki:
„słowo cudze” i polemika z nim
„konkret” (głównie językowy) w opozycji do „słów przechodniów”, np. tytuły realnych gazet w tekstach wierszy
„metafora językowa”
Nowofalowe elegie- u Barańczaka cykl elegii quasi optymistycznych, np. Elegia pierwsza przedzimowa.
W moralistyce nawiązuje do Różewicza (Gdzie się zbudziłem), a także Miłosza i Herberta („poeta pamięta”)
BIOGRAFIA
Dziennik poranny 1972
Początek dojrzałego uczestnictwa w życiu literackim
Brak różnic między „podmiotem” a „adresatem”
Forma „ty” używana transpozycyjnie, stanowi odbicie formy „ja”
Bohater liryczny wyraźnie oddzielony, waloryzowany ujemnie
Przeważają monologi wewnętrzne podmiotu lirycznego, których on sam jest bohaterem
Postawa heroiczna bohatera tomu- współuczestnictwo w zbiorowym doświadczeniu codzienności
Romantyczny indywidualizm dyktowany uwikłaniem w konflikt „jednostka- świat”
Przełom roku 1976- Barańczak nie może oficjalnie publikować
1977- pozbawiony prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego
Ja wiem, że to niesłuszne 1877
Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu 1980
Wzorzec „szarego obywatela” reprezentuje wartości tłumu, wzorzec przeciwstawny- interesy tłumu
Bohater romantyczny nie rezygnuje z buntowniczych porywów, manifestuje jedność z otaczającą go zbiorowością
Znika doświadczenie obcości
Silniejsze i łatwiejsze do odczytania ingerencje autobiografii
Potrzeba etyczności na wzór romantyczny
Atlantyda i inne wiersze z lat 1981-1985 1986
Widokówka z tego świata 1988
Napisane po wyjeździe z Polski w 1981 roku
Perspektywa egzystencjalnego oddalenia od totalitarnego zniewolenia jednostki
Perspektywa emigranta
Eseje wierszowane
Walka podmiotu o zachowanie własnej tożsamości, dla której zagrożeniem jest konieczność zredukowania siebie do potrzeb sytuacji
Podmiot, autor i bohater to ta sama osoba (m. in. poeta, translacja, profesja nauczyciela akademickiego)
Emigracja owocuje autobiografizmem
Romantyczny wzorzec Polak-poeta-emigrant
Przekonanie o homeomorfii języka i świata- pragnienie zawarcia w sobie poszczególnych, realnych istnień i stania się samodzielnym bytem
Dwa plany czasowe przebiegu przeżycia samotności + dwa wymiary przestrzenne świata przedstawionego:
- poziom horyzontalny- funkcjonowanie podmiotu-bohatera lirycznego w realiach emigracyjnej codzienności
- wymiar wertykalny wprowadzający wątek religijno-metafizyczny
Stanisław Barańczak - biografia
Stanisław Barańczak urodził się 13 listopada 1946 roku w Poznaniu (warto dodać
w tym miejscu, że jest on młodszym bratem pisarki - Małgorzaty Musierowicz). Ukończył
I Liceum Ogólnokształcące im. Karola Marcinkowskiego. Już w okresie licealnym został kierownikiem literackim Teatru Ósmego Dnia. Jest absolwentem poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, gdzie pracował później jako nauczyciel akademicki.
W 1965 r. poeta zadebiutował na łamach wrocławskiego miesięcznika Odra.
W latach 1967-1969 należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Był członkiem grupy literackiej Próby. Swój pierwszy tomik poezji - Korekta twarzy opublikował w 1968 r. Jako jeden z poetów i współtwórców Nowej Fali obnażał zakłamaną rzeczywistość PRL, parodiował propagandową nowomowę i przedstawiał problemy ludzkiej egzystencji
w systemie totalitarnym. W 1970 r. opublikował kolejny tomik, zatytułowany Jednym tchem. Przejawiająca się w pierwszych utworach Barańczaka niezgoda na ówczesny porządek społeczny, była wyrazem zaniepokojenia stanem kultury, a nadrzędnym postulatem swojej poezji uczynił poeta potrzebę docierania do prawdy, zbliżenia do rzeczywistości.
Dziennik poranny, wydany w 1972 r., zajął, według Dariusza Pawelca, miejsce szczególne w literackiej biografii autora. Bohaterem Dziennika porannego był romantyczny poeta, przekonany o sile słowa poetyckiego, marzący o rewolucyjnej przemianie świata. Zamieszczony w tomie wiersz U końca wojny dwudziestodwuletniej poeta zasygnalizował ślad swojej biografii, gdyż utwór ten my - czytelnicy mamy prawo odbierać jako zapis inspirowany tzw. wydarzeniami marcowymi 1968 r. W 1973 r. Stanisław Barańczak uzyskał stopień doktora za rozprawę o twórczości Mirona Białoszewskiego. W 1974 r. wydał czwarty tomik poezji, zatytułowany Sztuczne oddychanie.
W związku ze złożeniem swojego podpisu pod tzw. Listem 59 (protest 59 intelektualistów przeciwko poprawkom do konstytucji PRL, ograniczającym suwerenność kraju) objęty był zakazem druku w PRL w latach 1976-1980. Aż do czasu wyjazdu z PRL-u używał następujących pseudonimów: Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżankiewicz (pod tymi pseudonimami Barańczak publikował na łamach czasopisma Student od 1975 r.), Barbara Stawiczak (pod tym pseudonimem publikował artykuły w Tygodniku Powszechnym, warto także dodać, że teksty Barbary Stawiczak znalazły się również w tomie autorstwa Stanisława Barańczaka Przed i po. Szkice poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych, wydanym na emigracji), Hieronim Bryłka, Jan Hammel, Paweł Ustrzykowski oraz znamiennego kryptonimu S.B.
4 września 1976 r. podpisał wraz z Jerzym Andrzejewskim, Jackiem Kuroniem, Edwardem Lipińskim, Józefem Janem Lipskim, Antonim Macierewiczem i innymi tzw. Apel KOR-u, czyli akt założycielski Komitetu Obrony Robotników, powstały w reakcji na represje władzy wobec strajkujących w Radomiu i Ursusie. KOR domagał się, nawiązując do wydarzeń z 25 czerwca 1976 r., przywrócenia do pracy wszystkich zwolnionych, amnestiowania skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji oraz ukarania osób winnych łamania prawa. W 1977 r., za działalność w KOR, został dyscyplinarnie usunięty z pracy na Uniwersytecie. W tym samym roku opublikował tomik poezji Ja wiem, że to niesłuszne, natomiast w 1980 r. Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu. Bohater wierszy z tych tomów jawi się czytelnikowi, cytując za Dariuszem Pawelcem, w działaniu, które sprowadza się do stałej przemienności bycia „spiskowcem” i „więźniem”. Ingerencje autobiografii autora w tekst, są widoczne przede wszystkim podczas lektury Dziennika zimowego z Tryptyku z betonu, zmęczenia i śniegu.
W tym miejscu należy zacytować Dariusza Pawelca, który wskazuje na autobiografizm we wspomnianej już twórczości Barańczaka: Daty umieszczane w nim [w Dzienniku zimowym] każdorazowo przed tytułami poszczególnych wierszy, nasycenie konkretem, nazwiskami, bezpośredniość wyznania, prywatna perspektywa - wszystko to sprawia, że liryka przejmuje funkcję dziennika intymnego. Dla przykładu przeczytajmy wiersz zatytułowany Nigdy naprawdę:
Nigdy naprawdę nie marzłem, nigdy
nie żarły mnie wszy, nigdy nie zaznałem
prawdziwego głodu, poniżenia, strachu o własne życie
czasami się zastanawiam, czy w ogóle mam prawo pisać.
W roku 1981 ukazał się tomik Wiersze prawie zebrane. W latach 1986 i 1988 ukazały się dwa tomy poezji Stanisława Barańczaka, zatytułowane: Atlantyda i inne wiersze z lat 1981-1985 oraz Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986-1988, które zawierają wiersze pisane już po wyjeździe poety z Polski (dodajmy, że Stanisław Barańczak wyjechał
w 1981 r. z kraju do Stanów Zjednoczonych, gdzie na Harvard University wykładał literaturę polską). Wiersze z tychże tomów łączy perspektywa egzystencjalnego oddalenia twórcy od totalitarnego zniewolenia jednostki i agresywnej perswazji kultury masowej. Na emigracji nazwisko poety traci znaki diakrytyczne, wobec czego w wierszu Garden Party, zamieszczonym w tomie zawierającym wiersze z okresu emigracyjnego, możemy przeczytać:
„Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska?... Banaczek?...
Czy to czeskie nazwisko? A, polskie! To znaczy,
pan z Polski? jakże miło. Państwo przyjechali
całą rodziną? dawno?
Natomiast w wierszu Poczta czytamy:
Otrzyma pan natychmiast, Mr. Baranazack,
czek na 10,000,000 dolarów…
W Widokówce z tego świata… możemy dostrzec proces zakorzenienia się
w transcendencji, odrzucaniu i odnajdywaniu więzi z Bogiem. Bóg, przywoływany
w wierszach Barańczaka, jest pierwszym pocieszycielem, jest istotą niezwiązaną z losami świata. Bezpośrednie spotkanie z Bogiem oparte jest na podobieństwach w sytuacji zwykłego człowieka i Stwórcy.
Od 1983 r. jest współredaktorem paryskich Zeszytów Literackich (do roku 1992 było to pismo emigracyjne, następnie zostało przeniesione do Warszawy). W latach 1986-1990 był także redaktorem naczelnym amerykańskiego kwartalnika naukowego The Polish Review. Barańczak jest także członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Inne tomy poety to: 159 wierszy: 1968-1988 - tomik wydany w 1990 r., Poezje wybrane, również wydane w 1990 r., tomiki Zwierzęca zajadłość i Biografioły z 1991 r., Zupełne zezwierzęcenie z 1993 r., Podróż zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta
z 1994 r., Wybór wierszy i przekładów oraz Zimy i podróże. Wiersze wybrane z 1997 r., oraz Geografioły i Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997, wydane w roku 1998. Biorąc pod uwagę fakt, że o ostatnim tomie Stanisława Barańczaka będziemy rozmawiać na kolejnych zajęciach, chcemy tylko zauważyć, że za tom ten poeta otrzymał Nagrodę Nike w roku 1999. Marian Stala o tymże tomie napisał, że: jest on najbardziej prywatną
z poetyckich książek Stanisława Barańczaka; ta prawda wzywa do współodczuwania
i zarazem onieśmiela. Ten tom poety, cierpiącego na chorobę Parkinsona, zawiera, cytując za Anną Legeżyńską: dramatyczne zapisy cierpienia, a nawet […] trwogi i przerażenia, bowiem wszystkie wiersze ostatniego tomu, bilansującego egzystencjalne doświadczenia twórcy mówią o cierpieniu, w którym raz - przeważa potrzeba wnikliwej diagnozy sytuacji,
a innym razem - poszukiwanie drogi ocalenia.
Stanisław Barańczak jest także wybitnym krytykiem, eseistą i tłumaczem. Należy zapamiętać, że jest on autorem jednego z najważniejszych manifestów pokolenia Nowej Fali - zbioru szkiców krytycznoliterackich Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat sześćdziesiątych, wydanym w 1971 r. W zbiorze tym Barańczak wyrażał przekonanie, że poezja powinna być nieufnością, wobec czego poeci powinni preferować romantyczną postawę, która idzie w parze z nieufnością wobec rzeczywistości. Wszystkie eseje i dzieła krytycznoliterackie zamieściliśmy w przygotowanym dla Was opracowaniu życia i twórczości Stanisława Barańczaka, dlatego w tym momencie, pozwolimy sobie przywołać jedynie jeszcze kilka tytułów, takich jak: Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta z 1984 r., Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich z 1990 r. oraz Tablica z Macondo. Osiemnaście prób wytłumaczenia, po co i dlaczego się pisze, również z 1990 r.
Stanisław Barańczak - poeta i tłumacz
Dorobek translatorski Stanisława Barańczaka jest naprawdę imponujący
i obejmuje wiele przekładów z języka angielskiego. Barańczak przetłumaczył dzieła Williama Szekspira: Koriolan, Otello, Wieczór trzech króli, Wszystko dobre, co dobrze się kończy, Juliusz Cezar, Sen nocy letniej, Burza, Król Lear, Makbet, Hamlet, Henryk IV, Henryk V, Romeo i Julia, Tymon Ateńczyk oraz Wesołe kumoszki z Windsoru.
Ponadto przekłady z języka polskiego na angielski, a także tłumaczenia z języków: rosyjskiego (m.in. poezje Osipa Mandelsztama, Anny Achmatowej, Josifa Brodskiego), niemieckiego (np. wiersze Rainera Rilkego, Bertolta Brechta), a także litewskiego, węgierskiego, chorwackiego i włoskiego.
Stanisław Barańczak jawi się nam zatem jako poeta lector i poeta translator, czyli ten, który czyta, więc tłumaczy i pisze, poeta i tłumacz, tłumacz i poeta. Całkowicie zasadne wydaje się tutaj przytoczenie słów samego Barańczaka, który mówi o sobie tak:
Jestem całkowicie pewien, że sam jako poeta byłbym niewiele wart, gdyby nie wczytywanie się we wzorce pisania, pozostawione nam przez Wielkich Poprzedników albo podsuwane przez Wielkich Współczesnych. Może to powiedzieć o sobie właściwie każdy poeta, ale tego rodzaju pokwitowanie długu jest rzeczą szczególnie naturalną w wypadku poety - tłumacza. Nie ma bowiem głębszego czytania utworu poetyckiego niż to, do którego zmuszony jest tłumacz starający się przenieść ten utwór z jednego języka w drugi […].
Sam nie jestem pewien, czym jest i na czym polega moja indywidualność: […] może stanowi ona eklektyczną sumę cech, jakimi nasiąknęła moja własna twórczość w trakcie niezliczonych lektur i prób przekładu innych poetów?
Poeta translator czyta, więc jednocześnie tłumaczy i pisze - przekładanie poezji cudzej stanowi dla Barańczaka istotne dopełnienie twórczości własnej. Poeta - tłumacz włącza przekłady z innych poetów do swoich własnych książek poetyckich - Dziennika porannego (1972), Atlantydy i innych wierszy z lat 1981-1985 (1986), Wyboru wierszy
i przekładów (1997). Czytając jego utwory odnaleźć można nawiązania do utworów tłumaczonych: motta, cytaty, aluzje. Okazuje się, że każdy akt tłumaczenia - a co za tym idzie, często również akt pisania - poprzedza akt lektury (poeta translator to wszak ten, który czyta, więc tłumaczy i pisze). W przypadku twórczości translatorskiej Barańczaka kluczem do niej okazuje się jego prywatna historia poetyckich olśnień. Sam Barańczak, w swoim wykładzie Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Śląskiego tłumaczy kwestię olśnień następująco:
Historia obcowania z formami językowymi, jakie przybiera po Norwidowsku rozumiana ludzka „dobroć”, czyli jakaś prywatna historia obcowania z poezją, może być historią fascynującą, jest bowiem historią olśnień. Olśnień, z których każde słowo inne, swoiste, niepowtarzalne. Nie mogło być inaczej ponieważ naprawdę nas olśnić potrafi tylko wiersz wielki, a wiersz wielki jest wtedy, gdy zawarta w nim prawda wspólnego ludzkiego doświadczenia wypowiedziana jest w sposób jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, nie dający się imitować czy mechanicznie powielać. Ileż było takich olśnień w moim życiu - nawet gdybym miał wspominać tylko doświadczenia czytelnika cudzych wierszy i przekładów, nie mówiąc o jeszcze bardziej intensywnych iluminacjach doznawanych przez kogoś, kto sam pisze i tłumaczy.
Nasz poeta - tłumacz przekłada wiersze, które go olśniły. Są to utwory poetów wybitnych i ważnych. Zapewne Barańczak czyni to celowo, ponieważ tylko wtedy stawiane sobie wyzwanie translatorskie jest większe. Z reguły utwory te zajmują ważne miejsce
w kanonie danej literatury narodowej, czy także światowej. Ponadto zwrócić uwagę należy tu na inną ważną kwestię: otóż Barańczak sięga po dzieła twórców, których poetyki bliskie są jego poetyce autorskiej i których twórczość dopełnia, a niekiedy też inspiruje jego własną.
Co ciekawe, Barańczak już w młodości pasjonował się przekładami, pierwsze próby translatorskie miały miejsce, zanim sam jeszcze zaczął pisać. Fascynujące jest dla niego odkrywanie w tłumaczonym twórcy „bratniej duszy”, sytuowanie go we „wspólnocie domu poetów”, próba zmierzenia się z wybitnym, nierzadko skomplikowanym formalnie wierszem. Potrafię lepiej niż inni tłumacze - odpowiedział Barańczak, zapytany o to, po co się tłumaczy wiersz już przez kogoś przetłumaczony; i Potrafię nie gorzej niż autor - gdy zapytano go, po co się w ogóle tłumaczy.
W pracy tłumacza istotne znaczenie mają dwie zasady: „zasada kunsztu” i „zasada stylistyczna”, powodują one, że tekst jest spoisty, posiada własną, niepowtarzalną „tożsamość”, którą musi tłumacz odnaleźć w oryginale, a następnie odwzorować we własnym języku. Sam Barańczak nazywa to dominantą semantyczną utworu poetyckiego, prymatem określonego elementu struktury utworu, który stanowi mniej lub bardziej dostrzegalny klucz do całokształtu jego sensów.
Opinie innych dotyczące przekładów Barańczaka:
Wisława Szymborska: Mistrz języka o niebywałej inwencji, co widać i w jego własnej poezji
i w przekładach poezji cudzej, a ponadto potrafi być Przyjacielem, a do tego też potrzebny jest talent.
Stanisław Balbus: Dba jednak przede wszystkim o to, aby zysk możliwie wysoko przewyższał to, co w tłumaczeniu przepada. I dlatego właśnie jako tłumacz pozostaje nadal poetą, jest nim tworząc swe poezje oryginalne. Jest mistrzem.
Jednakże nie wszyscy cenią przekłady Barańczaka, zdarzają się też i takie opinie - polemizujące z przytoczonymi wcześniej:
Zbigniew Bieńkowski: Przeczytałem przekład „Hamleta”. Wydał mi się i za dowcipny (powiedziałbym nawet dowciapny), i za gładki, jakby Hamlet sporo czasu spędzał
w kawiarni i nasiąkł jajogłowiem.
Bohdan Zadura: Barańczak upoetycznia przekłady i dodaje do nich elementy, których brak
w oryginale.
Andrzej Słomianowski: Podstawowa procedura translatorska Barańczaka to całkowicie dowolne dopisywanie do oryginału bądź ujmowanie z niego, przy jednoczesnym uporczywym robieniu poezji na siłę.
Sam Barańczak także sięgał do tłumaczeń konkurencyjnych i wyrażał o nich swoje zdanie. Np. ośmieszał błędy stylistyczne i niezręczności translatorskie w przekładach Szekspira (zwłaszcza tych pióra Macieja Słomczyńskiego), swoje uwagi publikował później w prasie literackiej w tomie Ocalone w tłumaczeniu. Dopatrywano się w tym nietolerancji, apodyktyczności, zadufania, zbytniej pewności siebie. Zarzucano Barańczakowi, że
w nieelegancki sposób ośmiesza innych tłumaczy. Zapewne postępował tak, gdyż sam uważał, że: […] przekładowi należy stawiać takie same wymagania, jak dziełu oryginalnemu. Nie można stosować żadnej taryfy ulgowej. Jest to szczególnie ważne w poezji. Wiersz, który jest kiepskim wierszem, psuje nam gust po prostu.
Stanisław Barańczak -
nagrody, odznaczenia
I tak: w 1972 r. poeta otrzymał nagrodę Pióra za poezje oraz nagrodę im. Kościelskich, w 1990 r. nagrodę PEN Clubu za przekłady, 5 czerwca 1995 r. uzyskał tytuł Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Śląskiego, w 2006 r. otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski oraz uzyskał tytuł Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dembińska - Pawelec J.: Kreowanie „światów możliwych” w „Widokówce z tego świata” Stanisława Barańczaka. W: Tejże: Światy możliwe w poezji Stanisława Barańczaka. Katowice 1999, s. 93-97.
Wiersz Co mam powiedzieć jest wierszem otwierającym tom poezji Widokówka z tego świata Stanisława Barańczaka, stanowi jego początek, jest także początkiem przeżywanego przez bohatera Widokówki… dnia, jest początkiem opowieść (zakończonej w wierszu ostatnim (Żeby w kwestii tej nocy była pełna jasność), a także, dzięki obdarzeniu wiersza funkcją delimitacyjną, pełni on rolę otwarcia.
W wierszu została skupiona problematyka czasu obecna w całym tomie Barańczaka, problematyka Boga, pojmowanego jako Wiedzący Niemy (Deus Absocondictus), zagadnienia egzystencjalne człowieka, a także problematyka dotycząca roli poezji
i poety w świecie; wiersz stanowi spektrum spraw, które pojawiają się następnie w całej Widokówce...
Wiersz rejestruje moment przebudzenia (Który to świat, czy ten?), następnie podmiot liryczny rejestruje docierające do niego słuchowe sygnały tego świata, który go otacza (niespodziewane / targnięcia wiatru szarpią rozespanym niebem […] Furkot wróbla. Filc piłki uderza o ścianę / garażu. Szum z odległych szos); pewność tego świata anuluje lęk i pozwala otworzyć oczy (niespodziewane / przybicie stempla słońca na kolejny ranek).
Moment przebudzenia ukazuje tragiczność losu człowieka, problematykę egzystencjalną, która przejawia się w ograniczoności czasowej, skończoności jego życia. W świadomości życia podmiotu lirycznego wbudowana jest bowiem konieczność oczekiwania śmierci, nieuchronnej i nieprzewidywalnej w czasie (problematyka zagrożenia śmiercią powraca jak echo
w wierszu Żeby w kwestii tej nocy była zupełna jasność: Ponieważ nigdy nie wiadomo, / czy oczy również jutro z rana / otworzą się).
Chwila przebudzenia staje się momentem poddania się woli Bożej, włączenia jednostki
w uniwersum Boskiego Porządku (Co mam powiedzieć, wie, że będzie powiedziane).
Wiersz Stanisława Barańczaka Co mam powiedzieć reprezentuje niespotykaną dotąd
w polskiej tradycji literackiej formę gatunkową, jaką jest villanella. Taka konstrukcja formy staje się w wierszu odrębnym nośnikiem treści semantycznych (w wierszu na zasadzie refrenicznej powtarzane są dwa, wzajemnie przeplatające się wersy
[w pierwszej i ostatniej strofie pojawiają się oba wersy-refreny,
w pozostałych czterech tercynach umiejscowione są zawsze w ostatnim wersie].
W wierszu Barańczaka ani jedna cząstka refreniczna nie została powtórzona identycznie, co jest wynikiem zabiegów interpunkcyjnych lub powtórzenia składu brzmieniowego. Niezmienny pozostaje jedynie przeplatający się szereg ostatnich wyrazów niespodziewane : powiedziane, który tworzy stałą rytmiczność
i melodyczność utworu.
Pierwszy z refrenicznych wersów (zaczynający się od słowa który…) dotyczy doznania własnej obecności w świecie, wyraża jednocześnie lęk i radość
z „niespodziewanego” otrzymania jeszcze jednego dnia życia. Drugi z wersów refrenicznych (zaczynający się od słów Co mam…) jest momentem uznania boskości świata i jego Porządku, wyznaniem wiary.
Cały wiersz z nieustannie powtarzającym się rytuałem przebudzania i doświadczania świata oraz dziękczynienia za dar życia jest w istocie obrazem życia ludzkiego
z rytmem przeżywanych przez niego dni, wyznaczanych przez lęk, radość
i dziękczynienie.
Wypowiedź podmiotu lirycznego stanowi ciągłą oscylację między akceptacją (Co mam powiedzieć, wie, że będzie powiedziane) a buntem (Co mam powiedzieć? „Wierzę”? Będzie powiedziane), co jest sytuacją paradoksalną, gdyż zarówno aprobata, jak i bunt wypowiedziane są niemal tymi samymi słowami, według tego samego rytmu wersu.
Otaczający podmiot liryczny świat uznany jest jako dziedzina Boskiej działalności; emanacja
i obecność Boga obecna jest zarówno w makrokosmosie (na tej jednej z planet), jak
i w mikrokosmosie, czyli człowieku (osiadłszy w tętnie).
Podmiot liryczny jest człowiekiem obdarzonym rozumem, dzięki czemu może dostrzec, poza wielkością Natury, całe zło świata, dlatego też pozostaje ciągle
w rozdarciu między podziwem a gniewem.
Ostatni wers (Co mam powiedzieć - wierzę - będzie powiedziane) [łudząco podobny do chrześcijańskiego Credo] jest jedynie wyznaniem wiary w demiurgiczną siłę poetyckiej kreacji, w moc własnego, poetyckiego słowa. Wiersz, odwzorowując sakralność świata, niejako uobecnia w sobie cząstkę Boga, tym samym podlega sakralizacji.
Dembińska - Pawelec J.: Stanisław Barańczak: „Co mam powiedzieć”. W: Tejże: Villanella. Od Anonima do Barańczaka. Katowice 2006, s. 155-163.
Tom Barańczaka-Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986-1988, opublikowany w 1988 roku, jest to zbiór niezwykle interesujący, odmienny od dotychczasowej twórczości-głęboko filozoficzny, zanurzony w konkrecie codzienności oraz idiomie konwersacyjnym języka; zawiera utwory o charakterze metafizycznym, konfesyjnym, w których podmiot liryczny prowadzi hipostazowany dialog z Bogiem, ale jest to dialog wynikający z nieustannego przeżywania konkretnych zdarzeń życiowych, doświadczania momentów codziennej egzystencji; tom przede wszystkim metafizyczny.
Widokówka… - jak w błysku flesza „wyławia” zdarzenia jednego dnia.
Tom ma bardzo przemyślany, precyzyjny układ, rozpoczyna się wczesnym porankiem, gdy targnięcia wiatru szarpią rozespanym niebem (Co mam powiedzieć).
Całość stanowi pewną „opowieść”, której akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia, układa się w serię „widokówek” z tego świata.
Co mam powiedzieć rejestruje chwilę przebudzenia, podmiot lir. wychwytuje docierające do niego dźwięki otaczającego go świata, które przekonują go ostatecznie, że jest to „ten” świat.
Dopiero pewność „tego” świata anuluje lęk i pozwala otworzyć oczy, stąd spostrzeżenie: niespodziewane//przybicie stempla słońca na kolejny ranek. Użyta metafora stempla słońca przywołuje Platońską i Arystotelesowską metaforę umysłu, ujmowanego jako woskowa tabliczka, w której, podobnie jak za sprawą pieczęci, odciskają się wrażenia. Za pomocą tej obrazowej przenośni objaśniana była natura percepcji zmysłowej, pamięci i myśli.
Opisana w wierszu sytuacja przebudzenia ukazuje także problematykę egzystencjalną
i tragizm losu człowieka.
Określenie jeden uzmysławia, jak niewielka jest pewność podmiotu lir.
Chwila przebudzenia staje się Monetem włączenia w uniwersum Boskiego Porządku, uznania nadrzędnej roli Istoty Najwyższej, którą w wierszu jest Wiedzący Niemy,
a także poddania się Jego woli, stąd takie oto stwierdzenie: Co mam powiedzieć, wie, że będzie powiedziane.
Wiersz, dzięki realizacji gatunkowych założeń villanelli, jest niezwykle wyrafinowany formalnie; konstrukcja formy staje się tu odrębnym nośnikiem treści semantycznych.
W Co mam powiedzieć, zgodnie z wymogami villanelli, powtarzane są dwa, wzajemnie przeplatające się wersy refreniczne.
Niezmienny pozostaje wyłącznie przeplatający się szereg ostatnich wyrazów (niespodziewane: powiedziane), tworzący stałą rytmiczność i melodyczność tego utworu.
Pierwszy z refrenicznych wersów dotyczy chwili doznania własnej obecności
w świecie, wyraża lęk, ale i radość z niespodziewanego otrzymania jeszcze jednego dnia życia.
Drugi z refrenów dotyczy momentu uznania boskości świata, przedstawianego jako porządku
i umiejscowienia człowieka w tym planie, może być więc postrzegany jako rodzaj wyznania wiary, swoiste credo: Co mam powiedzieć, wie, że będzie powiedziane.
Wiersz stanowi obraz ludzkiego życia ujmowanego w metafizycznym porządku uniwersum.
Afirmacja, jak i sprzeciw wypowiadane są niemal tymi samymi słowami refrenu, według niemal tego samego rytmu wersu.
Świat ukazany jest przez podmiot liryczny za dziedzinę Boskiej działalności (tka niespodziewane//skrzyżowania przypadków na tej jednej z planet). Emanacja Boga obecna jest zarówno w makrokosmosie (na tej jednej z planet), jak
i w mikrokosmosie, czyli człowieku (w jednym z ciał; osiadłszy w tętnie).
Wiersz Barańczaka, nawiązuje do sposobu pojmowania Boga, jako obecnego
i niedostępnego zarazem, określa Go mianem Wiedzący Niemy.
Poeta, zgodnie z tradycją, ma wgląd w Boski wymiar Uniwersum. Ponadto posiada zdolność rozumienia języka Natury. Poznając jej tajniki, obowiązany jest objawić jej wielkość (romantyczne proweniencje).
Stanisław Barańczak - cechy poezji „w pigułce”:
światem przedstawionym jest konkretna rzeczywistość językowa ustroju totalitarnego Polski lat 70.;
analizie poetyckiej podlegają: oficjalny język władzy, język obywatela państwa totalitarnego i język starego mieszkańca PRL stojącego w kolejce po mięso;
bohaterem wierszy są formy mowy publicznej, formy mowy urzędowej, formy języka represji, język kolejkowy;
wiersze są wystylizowane na przemówienia, wystąpienia, ankiety, kwestionariusze, przesłuchania, rewizje;
tworzywem metafory jest cytat językowy;
język jako narzędzie sprawowania władzy i kontroli;
poezja demaskuje ten język, jego zniewolenie, degradację, mistyfikację, wskazuje na propagandowy i agitacyjny charakter języka oficjalnego, na cechy nowomowy
w postaci dowolności znaczeń, rytualne formuły, stereotypy, wskazuje na ezopowość języka prywatnego;
liryka obywatelska(człowiek w warunkach totalitarnych) i liryka demaskująca dwójmyślenie, kompromisowe postawy i zachowania przeciętnego obywatela.
Ogólna charakterystyka poezji Barańczaka z uwzględnieniem poszczególnych tomów, na podstawie: Biedrzycki K.: Świat poezji Stanisława Barańczaka. Kraków 1995.
Poezja Barańczaka określana jest jako poezja pytań, nie zaś odpowiedzi;
Nagromadzenie paradoksów, wątpliwości, oksymoronów. Poezja B. nieustannie poszukuje, rządzi nią świadomość, że świat jest niejednoznaczny, że byt uwikłany jest w nierozwiązywalne sprzeczności - taka postawa towarzyszy autorowi Widokówki
z tego świata w całej jego twórczości.
Korekta twarzy (tom debiutancki Barańczaka) - świat pozostaje w ciągłym ruchu, rządzi nim nieprzejednana dialektyka, nawzajem znoszą się sprzeczności, czy chociażby podważają, nic nie jest jednoznaczne. Tak też będzie w dalszej twórczości poety, jednakże nigdy temperatura emocjonalna nie sięgnie tak wysoko, co odzwierciedli się i w poetyce, nigdy już nie idącej dalej w swej barokowości, w swej ekspresji. Przy czym ów skomplikowany, niejednoznaczny świat przeniesiony został w rejon odległej abstrakcji. Jest w nim doświadczana konkretna cielesność, ale to raczej przeszkoda we wzajemnym poznaniu się ludzi aniżeli istota bycia. Korekta ukazuje świat pojęć i symboli, świat ściśle literacki czy filozoficzny, nawet miłość nie jest w nim samą miłością, lecz poetycką, niedookreśloną hipostazą.
Jednym tchem i Dziennik poranny wprowadzają z kolei wyrazisty konkret. Tutaj ciało jest już ciałem, ziemia jest ziemią, a miłość miłością. Symbolika, chociaż nie porzucona, ale staje się dyskretna. Język, pozostający dalej w centrum uwagi, odsłania rzeczywistość. Te dwa tomy nazywają wszelkie sprzeczności i niekonsekwencje tkwiące w świecie, co więcej - które ten świat nazywają. Ten świat jest bólem, jest wypełniony cierpieniem, a nieodwołalnie ciąży nad nim śmierć. Ludzie są zmęczeni, poddają się wszystkim wyrokom losu, z rezygnacją zapadają w sen, który ma im umożliwić ucieczkę z rzeczywistości, a faktycznie nie daje nawet pożądanego odpoczynku. Nawet miłość nie przynosi nadziei, skoro postrzegana jest jako nieodłączna siostra śmierci. W ten okrutny świat wkracza polityka. Oczywiście, nie wprost, ale poprzez szereg aluzji (aby uśpić czujność cenzury, ale też w celu uniknięcia tak niebezpiecznej w poezji dosłowności). Oprócz egzystencjalnego zła zaczyna ciążyć zło wcielone w totalitaryzm, zło równie wszechobecne, zniewalające, choć nie zawsze dostrzegalne. Komunizm staje się figura istnienia ludzkiego, zaplatanego w sieć uwikłań, ograniczeń, rozmaitych form zniewolenia, nieustannie atakowanego w swej niezależności i odrębności.
Sztuczne oddychanie to pierwszy „samizdat” poety. Tomik przepisany na maszynie
w kilkunastu egzemplarzach był następnie powielany przez przygodnych czytelników, niejednokrotnie kopiowany ręcznie, przez co zaczął żyć własnym życiem, jego kolejne wersje znacznie różniły się od wersji autorskiej. W tym tomie polityka wysuwa się na pierwszy plan. Jego konkretną scenerią jest PRL, a właściwie - całe imperium sowieckie. Ten szary, pogrążony w beznadziei świat jest dobrze znany. Jednak i tutaj polityka jest funkcją egzystencji. PRL staje się miejscem akcji, bo przecież liczy się konkret, bezpośrednie doświadczenie. Bohater poematu jest tyleż małym, nędznym człowieczkiem, konformistą na delegacji, szarym obywatelem, co osoba ludzką,
a nawet… Chrystusem (wątek sakralny odgrywa tak ważną, choć przewrotną rolę). Komunizm jest figurą świata - on tłamsi człowieka, nieustannie go zniewala, uniformizuje, pozbawia nadziei. Nad światem zapada noc, ogarnia go wszechobecny lęk.
W dobitny sposób gra pomiędzy refleksją nad ograniczeniami istnienia ludzkiego
a konkretem PRL-owskiego obrazowania toczy się w Tryptyku z betonu, zmęczenia
i śniegu. Tom ów, jeśli ujmować sprawę w ten sposób, na pewno stanowi wyraz protestu wobec systemu. Ale przecież naprawdę mówi o czymś istotniejszym, bo trapiącym człowieka mimo przemijających ustrojów. Atrybuty PRL-owskiej rzeczywistości zyskują rangę figur ludzkiej egzystencji. Tak jest z zastępczym mieszkaniem, z beznadzieją życia w betonowym bloku, z tandeta rozlatujących się mebli… Taką rolę odgrywa kolejka, w istocie stojąca do wspólnego grobu. Symboliczne są wyłączenia światła, podróże rozklekotanymi autobusami, a nawet przesłuchania i rewizje. Rangę symbolu zyskuje śnieg spowijający ten zamarznięty wiecznie świat. W gruncie rzeczy chodzi o cierpienie, zniewolenie, śmierć.
O tym, że Barańczak drąży konsekwentnie tę samą, egzystencjalną problematykę,
a konkret stanowi tylko (choć przecież w jakże istotny sposób) materię jego poetyckiej wyobraźni, świadczą kolejne tomy. Atlantyda stanowi ważny zwrot w twórczości poety. Kilka wierszy z pierwszej części zbioru, a zwłaszcza obszerny poemat Przywracanie porządku, to rozrachunek z tematyką krajową, polityczną. Stopniowo jednak miejsce doświadczenia PRL-u zajmuje doświadczenie emigracji. Bohater znajduje się w nowym świecie. Zmienia się rodzaj jego przeżyć, zakres doznań.
A przecież, znajdując się w innej rzeczywistości, pozostaje w kręgu tych samych problemów. Świat nie przestaje być okrutny, śmierć nie traci swej totalnej władzy.
Widokówka z tego świata jest tomem religijnym, czy choćby - metafizycznym. Pytania dotyczące życia sięgają coraz głębiej. Co nie znaczy, że nie pojawiają się gotowe odpowiedzi. Poezja Barańczaka wypełniona jest wątpliwościami; zmaga się ze złem świata, ocala dobro, ocala życie wbrew śmierci, ale nie dostarcza łatwej nadziei. Widokówka jest ciekawym punktem dojścia. Poeta wprost postawił tak zasadnicze pytania, aurę nasycił tak wysoką temperaturą emocjonalną, że pojawiło się przed nim widmo wzniosłości i patosu, które mogłyby zniweczyć efekt całego poetyckiego napięcia, jakie udało się w tym tomie osiągnąć. Widokówka oczywiście tej graniczy nie przekracza, w tym jej ogromna siła.
W świetle lektury całej poezji Barańczaka nie sposób nie dostrzec w tych grach wyraźnej wizji świata. Zabawa służy rozładowaniu napięcia, wprowadzeniu koniecznego rozluźnienia, ale nie prowadzi wcale do zapomnienia. Może wręcz przeciwnie, może stanowi interludium
w Barańczakowym teatrze świata, który przygotuje kolejny akt dramatu miłości, cierpienia
i śmierci.
Barańczak - życie, twórczość, nagrody i odznaczenia - wersja „w pigułce”
Stanisław Barańczak - chronologia życia
13 listopada 1946 - narodziny poety w Poznaniu;
1965 - debiut na łamach wrocławskiego miesięcznika Odra;
1967 - 1969 - członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej;
1968- pierwszy tomik poetycki, zatytułowany Korekta twarzy;
1973 - tytuł doktora za rozprawę o twórczości Mirona Białoszewskiego;
4 września 1976 - podpisanie tzw. Apelu KOR-u, czyli aktu założycielskiego Komitetu Obrony Robotników, powstałego w odpowiedzi na represje władzy wobec strajkujących w Radomiu i Ursusie;
1976 - 1980 - za złożenie podpisu pod tzw. Listem 59 objęcie zakazem druku w PRL (w tym czasie wszelakie publikacje pod pseudonimami: Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżankiewicz, Barbara Stawiczak, Hieronim Bryłka, Jan Hammel, Paweł Ustrzykowski oraz pod znamiennym pseudonimem S.B.);
1977 - dyscyplinarne usunięcie poety z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza za działalność w KOR (w 1980 Barańczaka przywrócono na poprzednie stanowisko
w wyniku interwencji Solidarności);
1981 - wyjazd poety z Polski do Stanów Zjednoczonych (wykłady z literatury polskiej na Harvard University);
od 1983 - współredaktor paryskich Zeszytów Literackich (do 1992 - pismo emigracyjne, od 1992 - z siedzibą w Warszawie);
Stanisław Barańczak - twórczość
tomiki poezji:
1968 - Korekta twarzy;
1970 - Jednym tchem;
1972 - Dziennik poranny;
1974 - Sztuczne oddychanie;
1977 - Ja wiem, że to niesłuszne;
1980 - Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu;
1981 - Wiersze prawie zebrane;
1986 - Atlantyda i inne wiersze z lat 1981-1985;
1988 - Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986-1988;
1990 - 159 wierszy;
1990 - Poezje wybrane;
1991 - Zwierzęca zajadłość;
1991 - Biografioły;
1993 - Zupełne zmęczenie;
1994 - Podróż zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta;
1997 - Wybór wierszy i przekładów;
1997 - Zimy i podróże. Wiersze wybrane;
1998 - Geografioły;
1998 - Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997.
publicystyka, krytyka literacka, eseistyka i inne:
1971 - Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat sześćdziesiątych;
1973 - Ironia i harmonia. Szkice o najnowszej literaturze polskiej;
1974 - Język poetycki Mirona Białoszewskiego;
1979 - Etyka i poetyka;
1983 - Czytelnik ubezwłasnowolniony. Perswazja w masowej kulturze literackiej PRL;
1984 - Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta;
1988 - Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych;
1990 - Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich;
1990 - Tablica z Macondo. Osiemnaście prób wytłumaczenia, po co i dlaczego się pisze;
1992 - Ocalone w tłumaczeniu. Szkice o warsztacie tłumacza poezji…;
1993 - Zaufać nieufności. Osiem rozmów o sensie poezji. Red. K. Biedrzycki;
1995 - Pomyślane przepaście. Osiem interpretacji. Oprac. J. Tambor, R. Cudak;
1996 - Poezja i duch Uogólnienia. Wybór esejów1970-1995;
2007 - Fioletowa krowa. 333 najsławniejsze okazy angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej. Antologia.
tłumaczenia:
- przekłady z języka angielskiego na polski;
- niemal cała twórczość Williama Szekspira (np. Romeo i Julia, Król Lear, Sen nocy letniej, Otello, Juliusz Cezar, Makbet, Hamlet i inne);
- przekłady z języka polskiego na angielski;
- tłumaczenia z języka rosyjskiego (np. Osipa Mandelsztama, Anny Achmatowej, Josifa Brodskiego);
- tłumaczenia z języka niemieckiego (np. wiersze Rainera Rilkego, Bertolta Brechta);
- tłumaczenia z języka litewskiego, węgierskiego, chorwackiego i włoskiego.
nagrody i odznaczenia:
1972 - nagroda Pióra za poezje;
1972 - nagroda im. Kościelskich;
1980 - nagroda im. Jurzykowskiego;
1990 - nagroda Polskiego PEN Clubu za przekłady z literatury obcej na język polski;
1991 - nagroda miasta Poznania;
1994 - Gigant (nagroda za poznański styl pracy) według poznańskiego oddziału Gazety Wyborczej;
5 czerwca 1995 - doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego;
1996 - Nagroda im. Jana Parandowskiego Polskiego PEN Clubu;
1996 - amerykańska nagroda za przekład tomiku Wisławy Szymborskiej, zatytułowanego Widok z ziarnkiem piasku (ang. View with a Grain of Sand) [wspólnie z Clare Cavanagh];
1999 - nagroda literacka Nike za tom Chirurgiczna precyzja;
2006 - Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski;
14 listopada 2006 - doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Cyt. za: D. Pawelec: Wstęp. W: Tegoż: Czytając Barańczaka. Katowice 1995, s. 9.
Tamże, s. 11.
Tamże, s. 12.
Cyt. za: K. Pietrych: „[…] gdybym chciał wam powiedzieć to wszystko, o czym milczę” - doświadczenie choroby w „Chirurgicznej precyzji”. W: „Obchodzę urodziny z daleka”. Szkice o Stanisławie Barańczaku. Red. J. Dembińska Pawelec, D. Pawelec. Katowice 2007, s. 120.
Tamże, s. 121.
Cyt. za: E. Rajewska: Poeta i tłumacz. W: Tejże: Stanisław Barańczak - poeta i tłumacz. Poznań 2007, s. 9.
Tamże, s. 11.
Tamże, s. 14. Ewa Rajewska przytacza fragmenty Małego, lecz maksymalistycznego manifestu translatologicznego Stanisława Barańczaka.
Wszystkie opinie dotyczące oceny przekładów Barańczaka cyt. za: E. Rajewska, dz. cyt., s. 21-23.
Tamże, s. 25.
13