- Kici, kici, malutki!
Hermiona szukała Krzywołapa już od godziny. Teraz, gdy dotarła do lochów, zaczęła się niepokoić.
Zamknęła go w dormitorium, bo na dworze szalała ulewa i wiał wicher bliski huraganowi. Ale ten przeklęty kot i tak uciekł. Miała ogromną nadzieję, że jest w Zamku, chociaż powoli zaczynała już ją tracić.
- Tego szukasz? - odezwał się tuż za nią zimny, męski głos.
Hermiona odwróciła się i musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć w oczy stojącej za nią postaci... W stalowoszare, zmrużone teraz ze złości oczy. Rozległ się wściekły miauk. Postawny siedemnastolatek z blond włosami sięgającymi za łopatki, trzymał w żelaznym uścisku pomarańczową kupę sierści, bezskutecznie próbującą wyrwać się na wolność.
- Oddaj mi go, Malfoy! - Powiedziała dziewczyna tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Jasne - Ślizgon wykrzywił się złośliwie - Wiesz co zrobił ten je*bany sierściuch?
- No co?! - odwarknęła.
-Wlazł do naszego Pokoju Wspólnego za tym nieuważnym kretynem, Goyle'em - powiedział chłodno - i zerżnął moją niewinną, czarną, roczną kotkę, Sneaky.
Hermiona zbladła. Wszyscy wiedzieli, że Draco uwielbia to zwierzę i traktuje je lepiej niż niektórych ludzi. Była jego oczkiem w głowie. Abisyńska, piękna grafitowo - czarna kocica o złotych oczach.
„Przesrane” - pomyślała optymistycznie gryfonka z burzą gęstych, kasztanowych włosów, które opadały teraz w nieładzie na twarz.
Dziewczę nie zamierzało się jednak tak łatwo poddawać. Wychodząc z założenia, że najlepszą obroną jest atak, Hermiona powiedziała stanowczo:
- Pilnuj uważniej swojej arystokratycznej kotki , Malfoy i oddaj mi mojego Krzywołapka.
- Najpierw go wykastruje na żywca - chłodno stwierdził chłopak.
- Jak śmiesz?! Oddaj mi go w tej chwili! - Oburzyła się dziewczyna.
- Oddać ci to COŚ Granger? - Jego brwi niebezpiecznie uniosły się do góry - Okey. Ale najpierw chyba powinienem zrobić z tobą to samo, co ten bydlak zrobił ze Sneaky? - Draco lubieżnie się uśmiechnął i otaksował Hermionę zimnym wzrokiem znawcy.
Była od niego dużo niższa, ale w końcu osiągnął nielichy wzrost 196-u centymetrów i na wszystkich nauczycieli - poza mistrzem eliksirów i Dyrektorem - patrzył z góry. Była bardzo zgrabna i miała czym oddychać. Miała pięknie wykrojone, pełne wargi i duże brązowe oczy w ciemnej jak węgiel oprawie rzęs. Była śliczna.
„Seksowna szlama” - pomyślał z rozbawieniem, obserwując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec zakłopotania i złości.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła urażona - Nie ośmielisz się, ty chamie!
- Radziłbym odrobinę powściągnąć ostry język, panno Granger - powiedział lodowatym tonem, ściskając mocniej skórę na karku wyrywającego się kota. - Mam w ręku twój skarb. Hermiona sięgnęła ze złością w przepaści swej szaty w poszukiwaniu różdżki, ale Draco był szybszy.
- Accio, różdżka Hermiony Granger - spokojnie powiedział . Dopiero teraz zauważyła, że miał cały czas swoją różdżkę w lewej dłoni. Przeklęła się w duchu za nieuwagę. Teraz młody mężczyzna zgrabnie złapał tą, należącą do niej i pomachał jej przed nosem dwiema różdżkami uśmiechając się triumfalnie.
Hermiona zaczęła się bać.
„Jezu...” - pomyślała z rozpaczą.
- No i co teraz? - Spokojnie zapytał Malfoy Junior. - Nie masz różdżki a ja mam tego parszywego sierściucha w swoim ręku...
Jakby na potwierdzenie tych słów pomarańczowa kula futra, miauknęła żałośnie.
- Cicho, bo ubiję - warknął Draco.
- Nie rób mu krzywdy - w oczach Herminy, pojawiły się w tym momencie, łzy - Proszę... Kocham tego kota.
- A ja kocham swoją Sneaky - chłodno odrzekł piekielnie przystojny blondyn. - Moja kotka ma rodowód, a to coś? - Spytał niemal z żalem.- Nawet nie chcę wiedzieć, skąd masz tego przybłędę. Dziewczyna wolała nie pyskować, chociaż miała ogromną ochotę.
- Ale on też czuje! Nie rób mu krzywdy... - Powiedziała żałośnie i otarła łzy wierzchem dłoni. Naprawdę obawiała się tego niebezpiecznego, młodego psychopaty... Przynajmniej w Gryffindorze uchodził za psychopatę, co nie przeszkadzało większości dziewczyn z tego Domu patrzeć na niego maślanym wzrokiem. Niektóre z nich marzył nawet o tym, żeby wziął je do łóżka.
- Nie robić mu krzywdy? - spytał cicho. - Powiedz mi Granger , DLACZEGO NIE? Zgwałcił mi kocicę, która teraz jest w okresie rui. Urodzą się jakieś pomarańczowe, kotopodobne stworki a ja mam mu ODPUŚCIĆ? Raczysz sobie żartować, kobieto.
- Przecież to u niego instynktowne. Nie możesz go za to winić - Hermiona starała się mówić rzeczowo i spokojnie - Ja naprawdę go pilnowałam, ale i tak mi zwiał. Od godziny go szukam...
- Wzruszające - zakpił, lecz ona kontynuowała niezrażona
- To nie jego wina, że zrobił coś, co mu natura kazała. To tylko kocurek... Nie jest sam za siebie odpowiedzialny...
Dziewczyna nagle zamilkła. Draco wpatrywał się w nią bardzo sugestywnie.
„O cholera” - pomyślała przestraszona jego wymownym wzrokiem i tym, co przed chwilą powiedziała. To logiczne, że wykorzysta jej słowa przeciwko niej. Niestety się nie pomyliła.
-WŁAŚNIE, Granger - wycedził. - Właśnie. TY JESTEŚ ZA NIEGO ODPOWIEDZIALNA. - Uśmiechnął się bardzo paskudnie. - To od ciebie zależy, czy ten kudłacz przeżyje czy nie.
Draco rzucił Drętwotą w histerycznie wyrywającego się w kierunku swojej pani, Krzywołapa. Schował go za połę szaty razem z różdżkami i przytrzymał lewą ręką, niemal pieszczotliwie przytulając nieprzytomne zwierzę do serca.
Hermiona patrzyła na to ze zgrozą.
- Co ty sugerujesz? - Spytała pobladłymi ze strachu wargami.
- MAŁY układ, NIEGROŹNY układ, PRZYJEMNY dla obu stron układ. - Jego głos był chłodny a wredny i uroczy smirk cholernie sugestywny.
* * *
- No i co, namyśliłaś się? - Spytał chłodny drwiący głos. Draco Malfoy złapał Hermionę Granger za ramię, w wejściu do Wielkiej Sali, tuż przed sobotnią kolacją.
- Zabierz rękę - warknęła gryfonka.
- Zalecałbym uprzejmość, Granger. - Draco stanowczo zacisnął dłoń na jej ramieniu prawie do bólu - Twój ukochany kot jest w moim dormitorium.
- Ciekawe jak pilnujesz kotki? - Spytała, złośliwie się uśmiechając.
- Teraz, to już nieistotne. Niech się bzykają, ile chcą. Może ten rudzielec się wykończy. - W głosie blondyna zabrzmiała nadzieja.
- Ale ona jest z rodowodem, a Krzywołap to takie... BYLE CO - drwiła dalej Hermiona.
- Jeżeli zaskoczyła, to za pierwszym razem - powiedział spokojnie chłopak - i już nic tego nie zmieni, w końcu ma ruję. A ponieważ Sneaky się to spodobało, nie mogę jej zabronić odrobiny przyjemności... Nawet z takim wypłoszem, jak twój kocur, Granger. Jak sama wczoraj zauważyłaś, KOTAMI ŻĄDZĄ INSTYNKTY.
Hermiona popatrzyła na niego bykiem i zarumieniła się lekko. Doskonale zrozumiała aluzję do „instynktów.”
- To jak będzie? - Spytał obojętnym tonem.
- Przecież wiesz, że MUSZĘ się zgodzić - odpowiedziała ze złością.
- Tylko jeżeli zależy ci na Krzywołapie.
- Przecież wiesz, ŻE MI ZALEŻY! - Zirytowała się.
- Oczywiście - uśmiechnął się z wyższością.
- Jesteś sadystą.
- To zależy jak zdefiniujemy „sadyzm”, Granger... Mi nie przeszkadza, że mnie uważasz za sadystę. - Mówił spokojnie i cicho, patrząc przy tym wymownie w pociemniałe z irytacji i bezsilności oczy dziewczyny.
- To jak będzie? - kontynuował rozbawiony jej konsternacją.
- Zgadzam się - wycedziła ze złością
- To już wiem - Draco doskonale bawił się zaistniałą sytuacją. - Chodzi mi o TERMIN naszego miłego spotkania.
- Dziś - szybko i bez namysłu odpowiedziała Hermiona.
- Aż tak ci się śpieszy? - Malfoy wyszczerzył się do dziewczyny.
- Chcę po prostu mieć to za sobą.- odrzekła siląc się na chłód. Draco olał jej stwierdzenie i kontynuował swój własny tok myślowy.
- Będę musiał pozbyć się kotów... Nareszcie te głąby Crabb i Goyle do czegoś się przydadzą... Bo wiesz Granger JA MAM SWOJE WŁASNE DORMITORIUM. Pierwsza kondygnacja, ostatnie drzwi na lewo. Hasło do wspólnego: „Dragon Power”. Do zobaczenie o dziewiątej... ubierz seksowną bieliznę. - Wypowiedziawszy swoją uroczą kwestię, Draco uniósł zalotnie brew, odwrócił się i poszedł spokojnie jeść kolację. Był bardzo głodny. Hermiona w przeciwieństwie do niego, nie przełknęła prawie nic.
Była tak załamana swoim położeniem, że nawet nie zapytała Malfoya o różdżkę. „Świetnie... Po prostu świetnie...” - myślała stukając widelcem raz w talerz, raz w stół i warcząc, na pełnych zainteresowanych, jej stanem ducha, przyjaciół.
O ósmej poszła pod prysznic i założyła ciemnozielony, bardzo niewiele zakrywający komplet bielizny, który ładnie pasował do koloru oczu i włosów dziewczyny.
„To nie dlatego, żeby mu się podobać... ON MI KAZAŁ TAK SIĘ UBRAĆ” - przekonywała samą siebie, krytycznie oglądając w łazienkowym lustrze, swoje zgrabne, kobiece kształty.
Na to zarzuciła zwykła, prostą czarną sukienkę i ciężko westchnęła.
* * *
Idąc do Pokoju Wspólnego ślizgonów, musiała przyznać przed samą sobą, że jest podekscytowana.
Panna Granger nie była dziewicą, co to, to nie. Ale jej doświadczenia seksualne nie należały ,do tych, nazywanych przez poetów „wzniosłymi”.
Kochała się raptem trzy razy w życiu, ostatnio w poprzednie wakacje, czyli pół roku temu, a pojęcie „orgazmu” znała jedynie z definicji.
- Za pierwszym razem bolało i było jej niewygodnie.
- Za drugim razem było niewygodnie i mało przyjemnie
- Za trzecim razem było fatalnie, bo zostały pominięte całkowicie jej potrzeby seksualne.
No tak i za każdym razem był to kto inny.
Najpierw Krum, z którym tydzień później zerwała (zdradzał ją z facetem); za drugim razem Ron (stwierdzili, że jednak nic do siebie, poza przyjaźnią nie czują); za trzecim, mugol - stary kumpel z podstawówki, i jak się później okazało, tak samo głupi i szowinistyczny, jak przystojny. Gdy wyszło na jaw, że nie była dziewicą, nazwał ją dziwką i zerwał znajomość. Z tego drugiego akurat się ucieszyła, bo w łóżku, jak i przy szczerej rozmowie, był po prostu beznadziejny.
Ale pocałunek i pieszczoty, które zaoferował jej poprzedniego wieczoru Malfoy - to było COŚ. Przeszły ją absolutnie zniewalające dreszcze, gdy zastanawiała się, co jeszcze potrafi zrobić z kobietą, ten blond sadysta. Chciała tego i się obawiała. A ta obawa niestety (a może stety?) wzmagała tylko jej podniecenie i oczekiwanie... Draco Malfoy nie tylko wyglądał, jak młody bóg seksu, on nim po prostu był...
- Granger, co ty tu robisz? - Spytała ją zdziwiona Pansy, gdy Hermiona przekroczyła próg Pokoju Wspólnego
- Przyszłam pogadać z Malfoyem - odpowiedziała chłodno gryfonka.
Wszyscy siedzący w gustownym pokoju uczniowie, popatrzyli na nią, jakby była kosmitką, ale nikt nie pytał ją już o nic, za co była wdzięczna.
Drzwi do pokoju Dracona były lekko uchylone. Hemiona zapukała i weszła do jaskini lwa... a raczej węża. Czuła jak jej serce przyspiesza rytm.
Pokój był duży i urządzony z gustem. Dominowały granat i zieleń z domieszką srebra.
Pod oknem stał kubeł z lodem do drinków, opieczętowany stałym zaklęciem chłodzącym. Malfoy posiadał nawet duży barek z alkoholem.
Mężczyzna siedział spokojnie na łóżku i palił. Był półnagi. Miał na sobie jedynie luźne, wytarte dżinsy. Jego blond włosy były lekko wilgotne a w pokoju unosił się subtelny zapach jemioły i jaśminu, i Hermiona domyśliła się, że niedawno był pod prysznicem.
- Jesteś punktualna, to się chwali... - powiedział uśmiechając się zalotnie. - Zamknij drwi na klucz.
Hermiona przekręciła posłusznie klucz w zamku i spojrzała pytająco na Malfoya, który zaciągnął się głęboko, patrząc na nią spod zmysłowo przymkniętych szarych oczu.
- Rozbieraj się - powiedział po prostu.
Dziewczyna zaczęła szybko rozpinać swoją szatę.
„Im wcześniej zacznie, tym wcześniej skończy” - pomyślała. Tylko, że jeszcze nie znała możliwości młodego Malfoya.
- Granger -powiedział zimno - to ma byś striptiz a nie wyścigi do mety: „kto pierwszy będzie goły”. Wiem, że ci się spieszy, ale mamy przed sobą całą noc...- Zadrwił z wymalowanym na twarzy uśmiechem wyższości.
„Przelecisz mnie ze dwa razy i zaśniesz jak suseł” - pomyślała z pogardą, ale od złośliwych komentarzy wolała się powstrzymać.
Zgodnie z jego życzeniem ,spowolniła ruchy palców, rozpinających szatę. Bawiła się guzikami, a nawet odważyła się, na rzucenie zalotnego spojrzenia w kierunku Malfoya, na co Draco odpowiedział bardzo drapieżnym uśmiechem, zmuszając ją do lekkiego rumieńca.
Powoli, z ociąganiem ściągnęła czarną pelerynę z ramion.
Hermiona zaczęła zsuwać szerokie ramiączko, dopasowanej, bawełnianej sukienki tylko po to, by je cofnąć z powrotem, tak jakby zastanawiała się nad tym, czy sukienkę zdjąć, czy zostawić.
- Jesteś pojętna -powiedział szczerze zadowolony z jej poczynań chłopak, po upływie kolejnej minuty, w ciągu której odsłoniła powolnymi i zmysłowymi ruchami, jedynie dekolt i ramiona.
Dziewczyna stwierdziła, że cała ta sytuacją lekko ją bawi a nawet podnieca. Dostrzegła iskry pożądania w oczach Malfoya i jej ruchy stały się jeszcze bardziej wyrafinowane.
- Prawdziwa dzika kocica - rzucił jej komplement, po następnych kilku minutach, kiedy jej czarna sukienka zsunęła się na ziemię. Hermiona została w butach na niewysokim obcasie i skąpej bieliźnie.
- Chyba powinienem cię trochę oswoić, nie sądzisz? - Zapytał z pożądaniem w głosie.
- To zależy tylko od ciebie - postanowiła być grzeczna. Ku jej zdziwieniu on wcale nie zamierzał się na nią rzucić, do czego właściwie była przyzwyczajona.
- To mi się podoba, Granger - powiedział niemal szeptem - podejdź tu.
Hermiona zrobiła kilka kroków do przodu i stanęła naprzeciwko niego. Draco powoli przesunął palcami po jej płaskim brzuchu, wywołując w niej miły dreszcz podniecenia. Podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się tajemniczo.
- Uklęknij - powiedział po dłuższej chwili milczenia i patrzenia w jej oczy.
- Słucham? - Spytała jakby nie rozumiała, co do niej mówi.
- Uklęknij - powtórzył cierpliwie i dziewczyna posłusznie osunęła się na kolana.
Malfoy sugestywnie przesunął palcami po ustach młodej kobiety i kiedy pochylił się i wyszeptał do jej ucha swoje żądanie, mocno się zarumieniła i spojrzała na niego z czystym szokiem w brązowych oczach.
- Nie rozumiesz? - Spytał chłodno po dłuższej chwili milczenia.
Hermiona była mocno zakłopotana propozycją mężczyzny.
- Ale ja nigdy... - zaczęła.
- Zawsze jest ten pierwszy raz - Draco nie dał jej dokończyć zdania.
Hermiona powoli, jak w transie rozpięła jego dżinsy.
„Ja chyba śnię. Nawet Malfoy nie mógłby być tak bezczelny.” - Pomyślała.
Ale był bezczelny. Był bezczelny, bardzo podniecony i nie nosił bielizny.
Jej umysł lekko się buntował przeciw zaistniałej sytuacji, ale wiedziała, że musi się godzić na wszystko. Teraz nie mogła już zawrócić.
Wzięła w dłoń jego nabrzmiałą, nielichych rozmiarów męskość i popatrzyła mu niepewnie w oczy..
- Przecież nie będę ci za to wystawiał oceny, kobieto - powiedział zniecierpliwionym i lekko zachrypniętym głosem.
„Okey - pomyślała zbuntowana Hermiona. - Zrobię ci tak dobrze, że zapomnisz jak się nazywasz i spokojnie zaśniesz.”
Cóż, z panny Granger była naiwna kobieta...
Zaczęła go delikatnie pieścić i pochyliła głowę by ssać i lizać główkę penisa. Draco jęknął głośno i zacisnął dłoń na jej włosach, zmuszając ją do śmielszych pieszczot.
Hermiona co prawda nigdy wcześniej w takiej sytuacji nie była, ale poradziła sobie znakomicie.(Jak to ona. Nie ma talentu jedynie do przepowiadania przyszłości - przyp. autorki).
Delikatnie gładziła jądra i nasadę nabrzmiałego członka i zaczęła go silniej ssać.
Z konsternacją zauważyła, że pod wpływem jej zabiegów, powiększył jeszcze swoje rozmiary, a jęki mężczyzny stały się głośniejsze. Te dwa fakty natomiast sprawiły, że ona sama poczuła, jak robi się wilgotna.
Coraz silniejsze reakcje mężczyzny, pobudzały ją, do jeszcze śmielszych pieszczot i bardzo podniecały.
Prawda była taka, że jęki, krzyki i prośby mężczyzny o „jeszcze”, działały na nią nawet mocniej, niż silny, specyficzny i bardzo zmysłowy zapach, jego podnieconego ciała.
Draco przyciągnął jej głowę mocniej do siebie a ona posłusznie poddała się jego naporowi, biorąc go głębiej do ust. Kiedy szczytował i krzyczał z rozkoszy, kobieta połknęła dokładnie całe jego nasienie.
”Boże - pomyślała z lekkim rozbawieniem. - Nie wiedziałam, że potrafię być wyuzdana”.
Tylko jakoś jej to „wyuzdanie” nie przeszkadzało.
Draco pieścił palcami jej włosy, a ona wtuliła twarz w jego brzuch.
- I jak ci się podobało? - Spytał po chwili z lekką drwiną, ale i zaciekawieniem.- Bo mi bardzo.
- A co chciałbyś usłyszeć? - Odpowiedziała chłodno pytaniem na pytanie, patrząc na niego z zakłopotaniem, ale także z iskrą wyzwania w oczach.
- Mój Boże, Granger... Doskonała odpowiedź.- Draco uśmiechnął się do niej zalotnie. - Wstań.
Dziewczyna wypełniała jego polecenie i mężczyzna pochylił się, żeby pocałować jej wilgotne łono, przez cieniutki materiał zielonych stringów.
Hemina jęknęła głośno i zacisnęła palce na włosach mężczyzny
- Chcesz? - Zapytał cicho, masując obydwiema dłońmi, wnętrze jej ud.
Podniecona kobieta jedynie cicho westchnęła..
- Pytałem, czy chcesz żebym ci się odwdzięczył? - Powtórzył bardzo cicho i bardzo sugestywnie swoją propozycję.
- Zrobisz ze mną, to co uważasz za stosowne. W końcu jestem tu z twojej woli - odpowiedziała, dziwiąc się, ze jeszcze jest w stanie racjonalnie myśleć.
- Jesteś naprawdę inteligenta i mądra - powiedział Draco bez cienia kpiny i Hermiona popatrzyła na niego ciekawie.
- Wiesz co? - Dodał przesuwając dłonią, po ciepłej, osłoniętej jedynie cienkim batystem, kobiecości, panny Granger, która zareagowała na pieszczotę cichutkim jękiem. - Zasłużyłaś na bardzo, bardzo wiele - ton jego głosu był bardzo sugestywny i łagodny.
Wstał, delikatnie musnął ustami jej nabrzmiałe wargi i niemal brutalnie, pchnął ją na łóżko. Hermiona wcale się nie broniła, kiedy zdarł z niej jednym, pewnym ruchem majtki.
„Rany, jestem w butach” - stwierdziła, i w tym samym momencie, mężczyzna zaczął ściągać jej pantofle, aby po paru chwilach całować kształtne stopy i łydki, panny Granger.
„Dobrze, że nie założyłam rajstop” - pomyślała, póki jeszcze mogła myśleć do rzeczy.
Zarzucił sobie jej nogi na ramiona i bezceremonialnie zaczął całować jej mokre i gorące łono. Hermiona krzyknęła głośno i wbiła odruchowo stopy w plecy chłopaka. Draco zanurzył w niej język, by za chwilę jedynie muskać ustami delikatne płatki jej kobiecości i twardą łechtaczkę.
- Draco, proszę! - Hermiona miała w oczach łzy z rozkoszy. Cicho szlochając, przycisnęła jego głowę do swojego rozpalone łona.
Mężczyzna zagłębił w niej język , by pieścić i smakować wnętrze dziewczyny.
Całował ją gwałtownie i namiętnie, a ona nie mniej gwałtownie i namiętnie odpowiadała jękami i krzykami na jego zaangażowanie, we wspaniałe, nieznane jej dotychczas pieszczoty.
Draco przytrzymał w sowim żelaznym uścisku biodra Hermiony, a dziewczyna wygięła ciało w silny łuk, wbijając pięty w plecy swojego kochanka i głośno, przeciągle krzyknęła, wyrażając w ten sposób, swoje cudowne spełnienie.
Podniecony do granic wytrzymałości mężczyzna wziął ją i Hermiona bardzo głośno jęknęła. Nie dał jej ani chwili wytchnienia. Poruszał się w niej szybko, ale nie brutalnie i kiedy krzyczał, osiągając szczyt rozkoszy, ona krzyczała razem z nim.
Później leżeli przytuleni, gwałtownie łapiąc powietrze, a kobieta zastanawiał się, co ten wspaniały arystokrata robił, kiedy ona przeżywała swoje kolejne, erotyczne porażki.
Panna Granger postanowiła ucałować swojego niegrzecznego czworonoga, kiedy go już odzyska. Z jakichś niewyjaśnionych powodów zaczęła mu być bardzo wdzięczna.
- Wiesz co Granger? - Zapytał nagle Draco.
- Co? - Zwróciła na niego zaciekawione spojrzenie
- Jeżeli kiedykolwiek ,od kogokolwiek usłyszę, że jesteś zimną i nieprzystępną kobietą, to go śmiechem zabiję.- Powiedział z grobową miną, nieodrodny syn Lucjusza Malfoya.
***
- Nie czujesz się idiotycznie w tym staniku? - Spytał nieco później, kiedy wypalił kolejnego papierosa.
Hermiona patrzyła z nieskrępowanym podziwem na jego piękne, umięśnione ciało.
- Trochę - odpowiedziała.
- To go zdejmij.
- A nie wolisz zrobić tego sam?- Spytała zalotnie. Postanowiła odrzucić wszelkie skrupuły.
- Czy ty mnie uwodzisz? - Zapytał chłodnym głosem, unosząc brew.
- Może ...- Odpowiedziała pozornie obojętnie.
- To ja tu rządzę, a nie ty, skarbie - powiedział łagodnie, lecz stanowczo. - To ja uwodzę ciebie, nie ty mnie... Chyba, że ci każę to zrobić. Zapomniałaś?
- Oczywiście, że nie. - Hermiona popatrzyła na niego wymownie - Myślałam tylko, że masz już dosyć a dochodzi dopiero dwudziesta trzecia.
Niewinnie wzruszyła ramionami.
Draco cicho się zaśmiał.
- Wiesz co? - powiedział bardzo zimnym tonem - za taką zuchwałą aluzję muszę cię ukarać.
Po tych słowach, spokojnie wstał i poszedł po swoją różdżkę.
- Hej! - Hermiona się przestraszyła, ale on tylko się tajemniczo uśmiechnął..
- Ściągaj ten stanik - powiedział rozbawiony swoim pomysłem.
Dziewczyna zdjęła ostatnią część garderoby i rzuciła ze złością w kąt. Ona jeszcze mu pokaże.
- Masz czym oddychać - powiedział z podziwem. - Połóż się tak, żeby ci było wygodnie, bo w tej pozycji spędzisz najbliższą godzinę
- Co?!
- To!- odpowiedział poirytowany. - Rób co ci każę.
Hermiona ułożyła się wygodnie na plecach i za chwilę była skrępowana niewidzialnymi, magicznymi linkami.
- To nie fair! - zaprotestowała
- Nie pogarszaj swojej sytuacji - powiedział Draco i pocałował delikatnie jej lewą sutkę. Hermiona cichutko westchnęła.
Draco uśmiechnął się drapieżnie, wstał i wrócił z czarno-srebrną bandamą, którą zawiązał Hermionie oczy.
- No, wiesz co?! - Krzyknęła oburzona i przestraszona. Bezskutecznie się szarpnęła..
- Nie wiem nic... Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Trochę się tylko pomęczysz za zniewagę, którą mi wyrządziłaś.
- Ale ja chciałam, żebyś się ze mną kochał, dlatego to powiedziałam. - Hermiona nie ukrywała rozżalenia i irytacji.
- Wiem i będę się z tobą kochał, ale nie teraz...
- Aż tak bardzo ci się spodobało? - Zapytał po chwili i Hermiona się zarumieniła. - Widzę, że tak - zachichotał cicho.
- To nie jest śmieszne, Malfoy.. Do tej pory trafiałam na seksualnych analfabetów.
- To ci współczuję... Urzekła mnie twoja historia, Granger. Troszeczkę pocierpisz, a później... Później zobaczymy.
Hermiona nie wiedziała, co ten blond kretyn kombinuje, ale już dziesięć minut później, musiała stwierdzić, że określenie „sadysta” pasuje do niego doskonale.
Draco bardzo powoli i bez pośpiechu rozbudzał jej podniecenie, raz pieszcząc opuszkami palców sutki dziewczyny, raz gładząc wnętrze ud, aby za chwilę delikatnie masować krawędź jej bioder, lub dotykać bardzo nieznacznie łona kobiety. Hermiona nie mogła zrobić nic, jedynie wzdychała co jakiś czas, a jej oddech trochę przyspieszył tempo.
W pewnym momencie mężczyzna po prostu przerwał i spokojnie zapalił papierosa. Dziewczyna jęknęła z dezaprobatą.
- Nie przerywaj - poprosiła. Wkurzała ją bezsilność i ta durna opaska na oczach.
- Poczekaj, spokojnie sobie wypalę.
- Zmęczyłeś się? - Spytała ze złością, nie zważając na słowa.
- Nieładnie - Draco zaciągnął się głęboko - lepiej uważaj co mówisz, bo tylko ode mnie zależy, jak długo będziesz tak sobie leżała.
Hermiona zamilkła i niecierpliwie czekała, aż jej blondwłosy „kat” skończy palić. Wcale mu się nie spieszyło.
Kolejna tura męczarni była jeszcze bardziej wyrafinowana. Ten bezczelny drań wziął kostkę lodu i niespiesznie błądził nią po ciele Hermiony. Przesunął zimnym narzędziem katuszy wzdłuż jej szyi, powoli obrysował piersi, przesunął kostkę lodu w dół i okrążył nią pępek dziewczyny. Hermiona pojękiwała cichutko. Było jej cudownie, ale chciała więcej, a on wcale jej nie zamierzał więcej dawać, przynajmniej na razie. Po pępku przyszła kolej na podbrzusze i wnętrze ud.
To co zrobił potem sprawiło, że krew w jej ciele zaczęła krążyć żywiej.
Draco bardzo powoli zlizał kropelki wody ze szlaku, który wcześniej oznaczył zimną kostką. Kontrast dotyku ciepłego sprężystego języka, zaraz po zetknięciu skóry z lodem, wywołał w jej ciele gwałtowne fale rozkoszy i teraz dziewczyna jęczała głośniej, wijąc się pod wpływem pieszczot, na tyle, na ile pozwalały jej, krępujące prawie wszystkie ruchy, niewidoczne, magiczne więzy.
- Och, Draco, proszę - wyszeptała ochryple, gdy leciuteńko przygryzł jej lewą sutkę - Proszę skończ mnie katować.
Zaśmiał się cicho i zmysłowo na te słowa.
- Nie mogę kotku... Jestem SADYSTĄ.- Jego głos był sugestywny i bardzo spokojny.
- Och, proszę - Hermiona przygryzła dolną wargę. - Ślicznie się odwdzięczę...
- Nie wątpię w pani talent, panno Granger, ale musze zapalić. Koniecznie - Draco powiedział to takim tonem, jakby od jednego papierosa, zależało jego życie. Ugryzł ją leciutko w płatek lewego ucha i zostawił w stanie niezaspokojenia, a sam spokojnie delektował się, przez następnych kilka minut tytoniowym dymem, zadając jej tortury psychiczne.
- Jak się odwdzięczysz?
- Zobaczysz - zamruczała cicho i sugestywnie.-
- Ale ja mam inne plany. Nie bądź taka niecierpliwa.
Kiedy zgasił papierosa zaczął drażnić jej twarde sutki językiem a dłonią pieścił wnętrze ud.
- Dotknij mnie, proszę - wyjęczała cicho.
- Nie dosłyszałem - odrzekł i polizał ją za uchem.
- Błagam, Draco nie znęcaj się tak nade mną. Dotknij mnie.
Draco zaśmiał się cicho, ale zaczął delikatnie pieścić jej wilgotną i gorącą kobiecość.
- Tak jest okey? - Spytał wsuwając w nią palce.
- Tak - wyszeptała i głośno jęknęła.
W odpowiedzi na tą deklarację, Draco zostawił Hermionę w spokoju.
- Draco - gryfonka cicho zaszlochała - Błagam cię. Jesteś cudowny i zrobię dla ciebie wszystko, tylko nie przestawaj.
- Wszystko? - spytał szeptem, nachylając się nad nią.
- Absolutnie wszystko.- Dziewczyna oddychała płytko
Draco pocałował ją w usta. Jego język błądził po wargach Hermiony, aby za chwilę dotykać jej podniebienia. Później zaczął ssać i lekko przygryzać dolną wargę oszalałej z podniecenia kobiety.
- Draco! - niemal krzyknęła kiedy się od niej odsunął.
Zaczął drażnić jej łono muśnięciami warg i gdy zaczęła błagać, żeby doprowadził ją do spełnienia, przerwał pieszczoty i oznajmił..
- Dobrze skarbie. Pod warunkiem, że jutro też do mnie przyjdziesz.
- Przyjdę - Hermiona szlochała.
- I będziesz posłuszna tak jak dzisiaj, a nawet bardziej. Żadnych durnych aluzji, co do moich możliwości. Zgoda?
- Tak, będę pokorna, obiecuję, tylko się nade mną zlituj. - Po jej policzkach płynęły łzy a głos dziewczyny się załamywał.
- Grzeczna dziewczynka - wyszeptał jej prosto do ucha.
Hermionie do pełni szczęścia wystarczył jeden namiętny i głęboki pocałunek. (Oczywiście, że nie w usta, Moi Kochani Naiwniacy - przyp. autorki)
* * *
- Dawaj moją różdżkę - powiedziała uwolniona z magicznych więzów Granger.
- Jeszcze czego? Żebyś na mnie urok rzuciła?
- To moja różdżka, żądam zwrotu!!!
- Oddam ci ja przed wyjściem, obiecuję - Hermiona popatrzyła na niego bystro, jej intuicja podpowiadała, że Malfoy nie kłamie.
- Okey - powiedziała - a teraz co?
- Zagramy w karty
- Grasz w mugolskie gry?! - dziewczyna nie posiadała się ze zdziwienia.
- Niektóre, jeśli chodzi o karty, lubię Pokera.
Hermiona ucieszyła się w duchu, ale nie dała nic po sobie poznać. Grała świetnie w tą grę. I świetnie w nią oszukiwała...
Udała, że robi niezbyt zadowoloną minę.
- Nigdy nie grałam w Pokera. Kiedyś rodzice próbowali mnie nauczyć, ale mi nie odpowiadał... - Draco się rozpromienił na te słowa.
- Zagramy trzy rundy na próbę, a potem się o coś założymy. Stoi? - spytał z tym swoim zabójczym smirkiem, który Hermiona zdążyła polubić.
- Stoi. Tak będzie uczciwie.... Ale, podpowiesz mi co nieco? Jestem w tym naprawdę kiepska - niewinna mina Hermiony zwiodłaby wszystkich, a ponieważ Draco nie posiadał na swe nieszczęście Veritaserum, uwierzył dziewczynie
- Nie ma sprawy, pierwsze trzy rozdania gramy otwartymi kartami, czwarte decyduje o wszystkim.
Po około dwudziestu minutach Draco Malfoy podskakiwał z radości, oczywiście tylko w głębi duszy ( jeśli cos takiego posiadał). Hermiona była rzeczywiście kiepskim graczem i nie potrafiła blefować, zdradzał ja ten przeklęty rumieniec.
Nadeszła runda rozstrzygająca i Hermiona starała się ukryć przebiegły uśmiech.
- O co gramy? - spytała niewinnie dziewczyna - mam nadzieje, ze nie o pieniądze bo przegram cały swój spadek...
- Mi na pieniądzach nie zależy, ale.... co powiesz na to? - Draco kalkulował każde słowo. - Jeżeli ja wygram to przychodzisz do mnie jeszcze przez dwie noce i jesteś na mojej łasce. Jeśli przegram przychodzisz tylko raz i wtedy ja spełniam każde twoje rozkazy.... Jesteś moją panią, rządzisz moja osobą. Moim ciałem, mną. -Był pewien, że wygra i w duchu bardzo się radował.
Hermionie bardzo odpowiadało takie postawienie sprawy. Udała, że rozważa wszystkie za i przeciw. W końcu odpowiedziała.
- Dobra, niech ci będzie. Ale mogę zrobić z tobą absolutnie wszystko.
- Oczywiście, jeżeli wygrasz... - Draco powstrzymywał śmiech.
Następne trzy minuty można było śmiało nazwać, porażką wielkiego Dracze. Kiedy wyłożył dużego fula, miał uśmiech niekwestionowanego króla tej gry, ależ jakie było jego zaskoczenie, gdy Herm, zamachała mu przed nosem pokerem.
Draco pobladł.
„Ale z niej kawał cholery....” - pomyślał.
- Oszukiwałaś - wyszeptał pobladłymi wargami.
- Oczywiście - odpowiedziała z rozbrajającą szczerością - widziałeś kiedyś, żeby ktoś w Pokera ,nie oszukiwał?
- OSZUKIWAŁAŚ, ŻE NIE UMIESZ GRAĆ, GRANGER! Czemu mi to zrobiłaś, co?!
- A dlaczego ty wykorzystałeś tak perfidnie wybryk mojego kocurka?- zapytała z triumfalnym uśmiechem.
- Bo Tak! Jak ci się udało mnie oszukać, kobieto? - Patrzył na nią niemal z podziwem.
- Normalnie... Pokochamy się?- spytała niewinnie - Dziś jeszcze ty rządzisz...Zrobię absolutnie wszystko co zechcesz, a nawet więcej - mówiła zmysłowym szeptem prosto do jego ucha.
Nawet pień dębu by zmiękł.
- Dobra Granger ta noc należy jeszcze do mnie i teraz pożałujesz, że oszukałaś mnie, Draco Malfoya - jego głos można było porównać do lodowca na którym swój żywot zakończył Tytanic. Potem się na chwilę zamyślił.
- Usiądź - powiedział na pozór ostrym głosem, choć tak naprawdę obawiał się jak ona zareaguje na tą niecodzienną propozycję.
- Gdzie?
- Na stole - teraz można było wyraźnie usłyszeć delikatną nutkę wahania w głosie mężczyzny.
-Hermiona uśmiechnęła się zadowolona.
- Jeszcze nigdy nie kochałam się ba stole - stwierdziła otwarcie.
- Nie koniecznie chodzi mi o kochanie... To znaczy o kochanie, ale nie w takiej normalnej formie - na jego policzkach wykwitła czerwona plama, która u innych znana była pod nazwa rumieniec.
- Malfoy, nie owijaj w bawełnę, zachowujesz się zupełnie jak Harry na eliksirach.
- Uprawiałaś kiedyś masturbacje? - spytał, a rumieniec Hermiony starczył za odpowiedź. - To dobrze, bo chciałbym żebyś to teraz zrobiła... dla mnie.
- Mam cie dotykać? - Nie była do końca pewne o co mu chodzi.
- Nie masz dotykać siebie... Tylko siebie
- Siebie?! - Hermiona nie mogła w to uwierzyć, nikt jej o to nigdy nie prosił, jej znajomi nawet nie wspominali o tym, że kiedykolwiek zaspokajali samotnie swoje potrzeby, a tu tak sugestia
- Tak siebie, cos nie tak?
- Tak!...Nie!...Nie wiem... - Hermiona była lekko zdezorientowana.
- Posłuchaj wiem, że to trochę dziwne, ale możesz chyba spróbować, prawda?
Hermiona przez chwile wpatrywała się w jego twarz, wreszcie niepewnie skinęła głową, w końcu gdyby jej się nie podobało to zawsze mogła zrezygnować, bo to akurat, była tylko prośba. Zresztą, ten pomysł podpowiedział jej czego ona sobie zażyczy już jutro.
Hermiona jeszcze przez chwile siedziała w kompletnym bezruchu, wreszcie podniosła oczy i jej wzrok spotkała się z szarymi oczyma Malfoya, chłopak a nie na chwile nie spuszczała z niej spojrzenia. Ona tez nie zamierzała tego zrobić.
Chciała cały czas widzieć jego oczy, to dodawało jej odwagi. Mimo tego, coś w niej chciało zrobić właśnie to. Nie czuła żadnego obrzydzenia, jedynie wielkie podniecenie całą sytuacja i lekkie zażenowanie.
Powoli rozsunęła uda, patrząc prosto w szare tęczówki , intrygujących oczu Dracona.
Delikatnie rozchyliła usta i oblizała spieczone wargi czubkiem języka.
Ten, w miarę niewinny gest bardzo podniecił jej obserwatora, a i ona nie pozostała obojętna.
Nie spuszczając wzroku z jego oczu powoli przesunęła palcami po własnych ustach, brodzie i szyi, a następnie zaczęła pieścić obydwoma dłońmi swoje piersi. Ku własnemu zdziwieniu sprawiło jej to ogromną satysfakcję, może dlatego, że piękne oczy obserwującego ją blondyna, pociemniały z pożądania.
"Ja ci jeszcze pokażę" - pomyślała snując plany na następną noc.
Prawą dłonią zaczęła zjeżdżać co raz niżej, palcami dotknęła włosów łonowych i... cofnęła rękę. Co prawda nieznacznie, ale było to jednak kilka milimetrów dalej od upragnionego celu. Draco przełknął ślinę, nie mógł oderwać wzroku od jej ciała.
Ta zabawa przybierała bardzo niebezpieczny obrót, jeszcze kilka takich sztuczek i żuci się na nią.
Pieściła siebie dosłownie prze kilka sekund, ale Draco poczuł jak wszystko się w nim gotuje. Zacisnął dłonie na pościeli i gapił się w nią jak w obrazek, modląc się o cierpliwość.
Po kilku chwilach Hermiona cofnęła dłoń i figlarny kobiecy głos zapytał.
- Nie wolałbyś mnie sam dotykać?
- Nie podpuszczaj, Granger... - powiedział lekko zachrypniętym głosem - ja i tak będę cię dotykał, ale teraz chcę żebyś ty siebie dotykała, ja nic nie zrobię.
Chłopak kłamał i oboje o tym wiedzieli, jeszcze jeden ruch i żuci się a nią niczym wygłodniały wilk na ofiarę.
Hermiona sugestywnie przejechała językiem po zębach.
- Czyżby? - zamruczała słodko i ponownie zaczęła się pieścić, tym razem poczuła się tak podniecona, że przygryzła dolną wargę i cicho jęknęła.
Draco głośno przełknął ślinę a jego palce, o ile to możliwe zacisnęły się jeszcze mocniej na pościeli.
Draco nie był w stanie odpowiedzieć, nie był w stanie nawet się ruszyć, jedynie co mógł to śledzić wzrokiem jej palce, które wnikały w jej ciało w co raz szybszych ruchach.
- Skoro nic nie mówisz, to znaczy, że nie chcesz żebym kontynuowała - powiedziała Hermiona odsuwając dłoń od swojego rozbudzonego ciała.
To było o jedna prowokację za dużo. Draco nie wytrzymał...
W jednej chwili znalazł się przy Hermionie i niemal brutalnie ją pocałował. Dziewczyna była szczęśliwa. Osiągnęła swój cel. Objęła go mocno i oplotła nogami biodra Dracona. Chłopak wszedł w nią jednym, mocnym pchnięciem, zmuszając do cichego okrzyku.
Dziewczyna ugryzła go w ramię, lecz on nawet tego nie poczuł, tylko co raz mocniej i szybciej poruszał się w jej wnętrzu. Nogi Hermiony zarzucił sobie na ramiona, spowodowało to, że jego ruchy były co raz głębsze, co wywoływało ponowna fale krzyków.
Poruszał się co raz szybciej - czuł, że zaraz dojdzie. i rzeczywiście kilka sekund później szczytował w tym samym momencie, co jego kochanka
Po raz drugi tej nocy osiągnęli wspólny orgazm.
* * *
Prawie cała reszta nocy upłynęła im na rozmowie, kochali się jeszcze tylko raz, przed wyjściem dziewczyny. Kiedy Hermiona opuszczała dormitorium Dracona, była godzina szósta rano.
- Hej, poczekaj - powiedział chłopak - twoja różdżka.
Rzucił jej własność a ona zgrabnie złapała różdżkę w powietrzu.
- Słuchaj Hermiona - powiedział i dziewczyna popatrzyła na niego z zaciekawieniem.
- Tak? - spytała.
- Chciałbym cię o coś zapytać. Nie poszłabyś ze mną jutro do Hogsmeade na piwo kremowe?- spytał niepewnie i lekko się zarumienił. Granger okazała się fajną i zabawną dziewczyną, naprawdę chciał się z nią spotkać, miał nadzieję, że nie odmówi.
Z biegiem czasu spotkania były coraz częstsze a wizyty panny Granger w dormitorium pana Malfoya nie ustawały i jego ojciec musiał po roku pogodzić się faktem, że jego synowa pochodzi z mugolskiej rodziny, a nie z wielopokoleniowego rodu czystej krwi.
Jaki z tego morał?
Warto mieć kota, ale nie warto go kastrować...
***KONIEC***
11