119) Wstęp do motywu CIERPIENIE
Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła pisał L. Staff w wierszu „ O słodyczy cierpienia”, określając jedną z podstawowych zasad naszego istnienia. Warunkiem osiągnięcia szczęścia jest doznanie cierpienia. Ból nie jest wyłącznie doświadczeniem niszczącym, ma swój głęboki moralny sens. Bez niego nie staniemy się ludźmi, nie osiągniemy duchowej dojrzałości. Boimy się bólu i własnej słabości. Szukamy drogi do szczęścia. Pytamy o to, jak żyć, by nie cierpieć. Oszukujemy sami siebie, gdyż cierpienia nie możemy się wyrzec i nie możemy go uniknąć. Jest treścią naszego życia. Cierpienie trzeba zaakceptować i przeżywać z godnością to jest ważna prawda. Gdy to zrozumiemy, osiągniemy w życiu harmonię . Gdy człowieka spotyka nieszczęście, przychodzi czas na refleksję. Uświadamiamy sobie naszą słabość, kruchość istnienia, pozorność pewnych wartości. Pytamy też dlaczego? Dlaczego to nas spotkało? Czym zawiniliśmy? A może cierpienie jest tylko próbą, a nie karą? Są to trudne pytania. Pytania Hioba i ojca Paneloux. Dramatyczne pytania o sens miłości i wiary. O sens sprawiedliwości i zaufania.
Bohaterka Odprawy posłów greckich J. Kochanowskiego, Helena, pod wpływem cierpienia i lęku stwierdziła, że życie ludzkie jest pełne nieszczęść, że chwil radosnych przeżywamy znacznie mniej niż bolesnych. Trudno stwierdzić, na ile miała rację, ale nasza egzystencja jest pełna bólu. Cierpienie ludzkie ma wiele wymiarów, a literatura ukazywała je od zawsze. Cierpiał Prometeusz, okrutnie ukarany przez bogów. Cierpiała Niobe, której odebrano wszystkie dzieci. A także upokorzony, osierocony, pozbawiony wszystkiego Hiob. Ukrzyżowany Chrystus. I Jego matka, stojąca pod krzyżem i bezsilnie patrząca na śmierć własnego syna. Antygona, której brata okrutnie zhańbiono, odmawiając mu pochówku. Orfeusz, który utracił ukochaną Eurydykę. Cierpieli wzgardzony Wokulski i odrzucona Joasia. Werter i Gustaw. Wallenrod i Aldona. Karusia, która straciła ukochanego, i Justyna, której kazano zabić własne nienarodzone dziecko. Bólu nie można określić ani zdefiniować. Każdy jest sam ze swoim cierpieniem. Sens cierpienia określa się wobec pojęcia szczęścia i tłumaczy, że nadaje ono sens naszemu człowieczeństwu. I tak jest, dopóki nie przekroczy ono ludzkiej miary. Pewnych spraw nie zrozumiemy nigdy, przerastają bowiem naszą wyobraźnię. Jak pojąć ból człowieka, który patrzy na śmierć całej swojej rodziny? Co czuje matka, której malutkim niemowlęciem żołnierze bawią się jak piłką, dopóki nie roztrzaska się na bruku? A ta, która podaje własnemu dziecku truciznę, by uchronić je przed piekłem podróży w bydlęcym wagonie i okrutnej śmierci w komorze gazowej? Nigdy nie pojmiemy całej grozy wojny i Holocaustu. Tak jak nie dowiemy się, co czuje kobieta, mieszkanka Algierii, której zamordowano ośmioro dzieci. Jej zdjęcie obiegło cały świat. Ale czy świat zrozumiał?Biblia Księga Hioba
Księga Hioba, poświęcona problemowi nie zasianego cierpienia, należy do pism mądrościowych Starego Testamentu. Powstała między V a III wiekiem przed Chrystusem. O jej autorze wiemy tylko tyle, że był głęboko wierzącym Izraelitą.
W życiu każdego człowieka pojawiają się chwile dobre i złe, pogodne i smutne. Za naturalne uważamy wszystko, co sprawia radość, natomiast bardzo trudno jest nam pogodzić się z nieszczęściem. Gdy nas ono dotyka, skłonni jesteśmy oskarżać Boga, tracić wiarę w Jego sprawiedliwość.Zadajemy wtedy pytania: Dlaczego Bóg do tego dopuszcza? Dlaczego milczy? Dlaczego nie przeciwdziała nieszczęściom? Ludzi, o których opowiada Biblia, dręczyły te same pytania. Autor Księgi Hioba rozmyśla nad tym, dlaczego Bóg nie uwalnia od cierpień tych, którzy wypełniają Jego wolę, którzy są Mu wierni i posłuszni.
Hiob to jedna z najciekawszych postaci Starego Testamentu. Żył w kraju Hus, w dostatku i szczęściu. Miał kochającą rodzinę. Był człowiekiem nieposzlakowanego charakterem, “sprawiedliwym, prawym, bogobojnym”, unikał zła. Dla wypróbowania jego pobożności Bóg pozwolił Szatanowi poddać go próbie. Hiob pozbawiony został majątku, umarły jego dzieci, a on sam został dotknięty trądem. Hiob znosił cierpliwie i z godnością swoją tragedię. Nieznany autor rozwija w Księdze Hioba problem niezawinionego cierpienia i sprawiedliwości Bożej.
Trzej przyjaciele Hioba, którzy usłyszeli o tym, co go spotkało i przyszli, by boleć nad nim i pocieszać go są
przekonani, że skoro Hiob został przez Stwórcę doświadczony tyloma nieszczęściami, musiał dopuścić się jakiegoś grzechu. Hiob natomiast, choć pod wpływem straszliwego cierpienia skarży się na swój los, choć nie rozumie dlaczego on, w swoim mniemaniu człowiek prawy został tak dotkliwie ukarany, wie, że Bóg, który go doświadcza, jest sprawiedliwy. Hiob wierzy, że jego cierpienie ma głębszy sens. Wie, że choć plany Boga, który ogarnia cały świat i nim kieruje, są dla człowieka niezrozumiałe, należy przyjąć je z pokorą i ufać w sprawiedliwość Stwórcy. Próby wyjaśnienia ich są bezcelowe.Wystawiony przez Boga na ciężką próbę Hiob, mimo przejmujących skarg, wytrwał w swoim cierpieniu. W nagrodę Stwórca przywrócił mu zdrowie, obdarzył majątkiem, dał mu nową rodzinę. Historia Hioba jest próbą wyjaśnienia, jak pogodzić niezawinione cierpienie ze sprawiedliwością Bożą. Uczy godności w znoszeniu cierpienia i bezinteresownej wierności Stwórcy.
Jan Kochanowski “Treny”
Tragedia ta stała się przyczyną wielkiego cierpienia poety. Bohaterami tego wzruszającego dzieła są dwie osoby: dwuipółletnia, utalentowana Urszulka, skazana na przedwczesną śmierć, i nie mogący pogodzić się ze stratą ojciec, który pod wpływem cierpienia przeżywa kryzys wiary w dotychczas wyznawane wartości. Zrozpaczony ojciec często przywołuje we wspomnieniach postać zmarłej córeczki, malując jej barwny i wzruszający portret. Rozpamiętuje zachowania Urszulki w różnych sytuacjach. Opisuje jej wygląd, stroje. Wylicza niezwykłe zalety i umiejętności swojej wdzięcznej szczebiotki drogiej. Każdy tren wzbogaca portret Urszulki o nowe szczegóły. Była dzieckiem wrażliwym i delikatnym, które zbolały ojciec porównuje do roślinki nie przystosowanej do surowego klimatu. W trenie VIII mowa jest o jej miłości do rodziców, których zawsze umiała rozweselić swoim żywym usposobieniem, śmiechem i pieszczotami. Najwięcej cech Urszulki wymienia zrozpaczony ojciec w trenie XII. Była dziewczynką schludną, rezolutną, skromną, układną, pracowitą, religijną. Nigdy nie grymasiła, nie sprzeciwiała się rodzicom. W trenie VI porównuje dziewczynkę z Safoną, sławną grecką poetką. Wspomina, że Urszulka wykazywała zdolności poetyckie, z którymi wiązał ogromne nadzieje, widząc w niej spadkobierczynię swojej lutni. W drugiej części tego trenu Kochanowski przytacza pieśń, którą jakoby córeczka żegnała się tuż przed śmiercią z matką. Choć Kochanowski poświęcił tak dużo miejsca sportretowaniu Urszulki, to nie ona jednak jest głównym bohaterem cyklu, lecz cierpiący po jej śmierci ojciec, który nie umie pogodzić się ze stratą . Przejmujący ból ojca, który darzył swoją córkę niezwykle głębokim uczuciem, budzą wspomnienia jej gestów, słów, zachowań.
Wzruszenie budzi widok ubranek należących do dziecka, gorycz wzbudza pustka, jaka po jego śmierci nastąpiła w domu, w którym jeszcze tak niedawno rozlegał się radosny, dziecięcy szczebiot. Często ojciec zwraca się do okrutnej śmierci lub bezpośrednio do córeczki, tłumacząc ogrom swojego cierpienia tym, iż dziewczynka zmarła w zbyt młodym wieku, nie zaznawszy radości życia. Wraz z jej śmiercią pogrzebane zostały nadzieje ojca w niej pokładane. Ból, który on przeżywa, jest tak dotkliwy, iż niekiedy wydaje się mu, że jedynie śmierć zdołałaby go ukoić. O tym, jakim wstrząsem dla poety była śmierć Urszulki, świadczy przede wszystkim to, że dotknięty cierpieniem ojciec filozof przeżywa głęboki kryzys wiary w wartości, które dotychczas wyznawał i cenił. Z przerażeniem stwierdza, że poglądy, które dotąd głosił, nie przydadzą się na nic człowiekowi, który stracił ukochane dziecko. Śmierć dziecka zburzyła w poecie również niezachwianą dotąd wiarę w Boga, ład i harmonię stworzonego przez niego świata. Ojciec chrześcijanin nie potrafi znaleźć odpowiedzi na pytania o sens śmierci córki i o to, gdzie trafiła jej dusza po śmierci. W trenie XIII znów ojciec gorzko zapłacze nad śmiercią dziecka, wspomni o pokładanych w nim nadziejach i uświadomi sobie, że strata jest nieodwracalna. Treny to niewątpliwie najpiękniejsze dzieło Jana Kochanowskiego i jednocześnie jeden z najbardziej wzruszających pamiętników bólu i cierpienia, jakich doznaje człowiek po stracie bliskiej osoby.Oto co przecierpiał Kochanowski po stracie Orszulki. Piorun nieszczęścia nie tylko nie zdruzgotał jego duszy, ale ją podniósł i uszlachetnił: przez smutek, ból, rozpacz, pustkę w duszy i zwątpienie doszedł poeta do ukojenia, które po długim szukaniu znalazł w Bogu; wyrzekł się mądrości pogańskiej i uwierzył w mądrość chrześcijańską, która uczy, że cierpienie jest nie tylko czymś zupełnie naturalnym i potrzebnym, ale i zbawiennym, że nic tak zbolałej duszy nie koi, jak pokorna wiara w niezbadane wyroki Opatrzności, że nieszczęście to nieraz sprawiedliwa kara, którą Bóg zsyła na człowieka dla jego własnego dobra, i że trwałego szczęścia na ziemi nie ma. Przez takie ujęcie przebiegu i celu cierpienia “Treny” są nie tylko poetycznym zwierciadłem bólu rodzicielskiego po śmierci dziecka; są czymś dużo jeszcze większym, bo zwierciadłem każdego wielkiego cierpienia, które czującą, myślącą i wierzącą duszę chrześcijańską oczyszcza i podnosi. Niektóre myśli i niejeden pomysł poetycki (na przykład pomysł widzenia sennego, nie mówiąc już o Niobie i Orfeuszu), niejedno wyrażenie czy porównanie zawdzięcza Kochanowski literaturze starożytnej; ale uczucie bólu w nieszczęściu i płynące z tego źródła inne uczucia wziął z własnego serca. Z własnego także serca i z własnego rozumu wziął przekonanie, że mądrość starożytna stoików ze swoim przykazaniem, aby człowiek był drewnem czy kamieniem na ból i cierpienie, jest nieludzka, bo z naturą ludzką sprzeczna.
Stefan Żeromski “Ludzie bezdomni”
Niewiele okazji do radości w życiu miał bohater powieści Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego. Tomasz Judym cierpiał już jako dziecko. Wychowywał się pod opieką ojca szewca, który robił głównie trzewiki, w dość odległych jedna od drugiej chwilach przytomności, najczęściej bowiem robił po pijanemu awantury, gdzie się dało i matki wiecznie chorej. Mieszkali w suterenie na ulicy Ciepłej w Warszawie. Gdy zmarł ojciec, Tomasza wzięła do siebie ciotka, w której domu nie miał słodkiego życia. Z przykrością i bólem wspomina te lata. Ciotce jednak zawdzięczał wiele. To w jej domu przygotował Tomasza do gimnazjum jeden z lokatorów, a dzięki spadkowi, jaki otrzymał po ciotce, mógł skończyć studia na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie odbyć specjalizację w Paryżu. Pieniędzy starczyło Judymowi jeszcze na wynajęcie mieszkania i urządzenie gabinetu w Warszawie. Nie umiał jednak młody doktor wejść do środowiska lekarskiego. Zraził go swoimi rewolucyjnymi poglądami na temat obowiązków lekarzy wobec ubogiej warstwy społeczeństwa. Dopiero pobyt w uzdrowisku w Cisach dał Judymowi zadowolenie i satysfakcję z wykonywanego zawodu. Pracował tu jako lekarz uzdrowiskowy, a jednocześnie opiekował się szpitalikiem, w którym leczył ubogich mieszkańców pobliskich wsi. Cieszył się uznaniem kuracjuszy i miejscowej ludności. Spełniał się zawodowo, ale nie umiał ułożyć swojego życia prywatnego. Judym pokochał pannę Natalię Orszeńską, młodą arystokratkę, ale nie wyznał jej miłości. Miał kompleks własnego pochodzenia społecznego, a poza tym dziewczyna miała narzeczonego, nieodpowiedzialnego lekkoducha (ale pochodzącego z wyższych sfer), pana Karbowskiego, za którego potajemnie wyszła za mąż i uciekła z nim za granicę. Doktor Judym cierpiał, skrycie obserwując Natalię i Karbowskiego. Zazdrościł młodzieńcowi jego pochodzenia, jego szans u Natalii. Gdy Natalia wyszła za mąż, doktor Judym “dostrzegł” Joannę Podborską, a nawet był przekonany, że to na nią czekał całe życie. Jak widzimy, wielokrotnie przyczyną niepowodzeń, a więc i cierpień w życiu Judyma był jego kompleks pochodzenia społecznego. Nie wszedł do środowiska lekarzy warszawskich, nie zdobył pacjentów po otwarciu prywatnego gabinetu, nie zainteresowała się nim Natalia, która wolała niewiele wartego Karbowskiego.
Dzieciństwo przeżył Tomasz Judym w ubogiej izbie. Z ludzką nędzą i ciężkim życiem ludzi mieszkających w biednych dzielnicach zetknął się bardzo wcześnie. Po powrocie z Paryża, już jako młody lekarz, widział ciężką pracę bratowej w fabryce cygar, brata pracującego w stalowni, ich ubogie mieszkanie i trudne życie. Widok cierpienia biedoty silnie wpłynął na jego osobowość. Uważał, że obowiązkiem lekarza jest pomaganie najuboższym. Gdy wygłosił na ten temat wykład u doktora Czernisza, warszawskie środowisko lekarskie nie poparło jego poglądów. Podczas pobytu w Cisach miał możliwość realizacji swojego programu społecznego. Ale i tu wkrótce poniósł klęskę. Miał plany osuszenia stawów, które były źródłem chorób miejscowej ludności, lecz nie znalazł poparcia u właścicieli Cisów. A gdy zaprotestował przeciwko wyrzucaniu szlamu ze stawów do rzeki, skąd czerpała wodę ludność okolicznych wiosek, doszło do bardzo przykrego incydentu z administratorem uzdrowiska. Krzywosąd szydził z Judyma i jego walki o poprawę warunków życia miejscowej ludności. Doktor Judym musiał opuścić Cisy. Poczuł się skrzywdzony, cierpiał. Teraz nie oceniał swojego zachowania jednoznacznie. Nie był pewny swoich racji. W Zagłębiu Dąbrowskim Judym zamieszkał u inżyniera Korzeckiego, którego spotkał w Paryżu, razem z nim podróżował po Szwajcarii. Dzięki Korzeckiemu zdecydował się doktor Judym zająć miejsce lekarza przy kopalni “Sykstus”. Tu zetknął się z okropnymi warunkami życia i pracy górników. Idąc uliczkami osady fabrycznej, później terenami przyległymi do kopalni, obserwując ciemnych, brudnych ludzi, Judym w pewnym momencie bezwiednie jakby wyszeptał: To mój ojciec, to moja matka... Tak więc znalazł Tomasz Judym swój dom, swoje miejsce na ziemi. Tomasz Judym uważał, że dzięki pomocy ludzi udało mu się osiągnąć w życiu wysoką pozycję społeczną. Teraz powinien spłacić dług. To uznał za swój pierwszy obowiązek. Dla jego wypełnienia poświęcił swoje szczęście osobiste. Ten wybór był niewątpliwie dla Tomasza Judyma źródłem cierpienia. Judym nie widział zapewne cierpienia ukochanej kobiety. Na ten temat autor Ludzi bezdomnych nie mówi nic. Cierpienie Joasi Podborskiej musimy sami wyczytać między wierszami powieści..
Zofia Nałkowska “Medaliony”
Medaliony Zofii Nałkowskiej są efektem pracy autorki w Międzynarodowej Komisji do Badań Zbrodni Hitlerowskich. W czasie prac komisji zetknęła się ona z wieloma szczególnie wstrząsającymi dowodami zbrodniczej i bestialskiej działalności hitlerowców w Polsce. Ludzie ludziom gotują ten los. Ludzie są wszystkim na świecie i niezależnie od swojej wartości, niezależnie od swych do tego tytułów tylko ludzie stanowią o rzeczywistości. Powyższe słowa autorka napisała jeszcze przed wybuchem powstania warszawskiego. Stały się one później podstawą motta Medalionów: Ludzie ludziom zgotowali ten los zdanie to zapowiada problematykę opowiadań. Koszmar wojny i okupacji, groza i tragizm masowej śmierci, wielkie cierpienie ludzi, opisy tragicznych wydarzeń, męczeństwa i śmierci, stanowią reporterski zapis faktów, opartych na podstawie relacji naocznych świadków. Autorka Medalionów bardzo przekonująco i realistycznie przedstawia sposób działania, myślenia i mentalność ludzi, którym przyszło żyć w czasach okupacji. Bohaterowie Nałkowskiej to zwyczajni ludzie, którzy opowiadają swoje przeżycia z tamtych okropnych dni, jeszcze raz przeżywając je na nowo. Są to ludzie bez nazwisk, wyniszczeni przez wojnę, obozy koncentracyjne, ciężkie roboty. Każdy z nich przeżył koszmar wojny w inny sposób, ale na pewno dla każdego stanowiła ona pewien przełom w życiu, wywarła piętno na jego psychice. Nałkowska zachowała swoisty sposób opowiadania o tym, co przeżyli. Przytacza wypowiedzi ludzi, którym często brakowało słów dla wyrażenia grozy i cierpienia w opisie tego, co widzieli, co przeżyli i czego doświadczyli. Przyjrzyjmy się bohaterom i ich losom, napiętnowanym cierpieniem, spójrzmy na tych, którym się udało, i na tych, którzy odeszli na zawsze. Opowiadanie Dno jest zeznaniem kobiety, która przeszła takie rzeczy, w które nikt by nie uwierzył. Po aresztowaniu trafiła na Pawiak, potem wysłana została do obozu. Mówi o okrucieństwie Niemców, a zarazem o potężnej chęci przetrwania. Ile jest w tym wszystkim, zła, cierpienia i jednocześnie przerażenia, że to człowiek działał w tak okrutny sposób przeciwko drugiemu człowiekowi. To, czego doświadczyli ci ludzie, przekracza wszelkie nasze wyobrażenia. Ta niewyobrażalność każe się nam zastanowić nad sensem ludzkiego cierpienia, nad granicami jego wytrzymania. Cierpienie ma jakby swój kres, który albo człowiek pokona, albo skończy się on dla niego szaleństwem lub śmiercią. Bohaterka opowiadania Wiza to kobieta o silnej osobowości i psychice. Wiara w Boga i brak nienawiści do oprawcy pozwoliły jej przetrwać, przezwyciężyć ból, cierpienie i myśl o śmierci. Nie mówi o tym, co cierpiała sama. Mówi wciąż tylko o innych. Medaliony to opowiadania ukazujące okrucieństwo i cierpienie, jakie człowiek zgotował drugiemu człowiekowi. Każdy z przedstawionych faktów składa się na obraz stanowiący niejako syntezę wydarzeń pokazujących wpływ wojny na psychikę człowieka. Zofia Nałkowska podaje jedynie fakty, nie komentując ich i nie poddając ocenie moralnej. Wobec tak straszliwych zbrodni, wszelkie opisy reakcji i komentarz są tu bowiem zbędne. Fakty mówią same za siebie. Opowiadania Nałkowskiej ukazują niegodziwe działania oprawców przeciwko bezbronnej ofierze, której jedyną winą w ich oczach była inna rasa czy religia. Przedstawia bolesną prawdę i bezgraniczne zdumienie, że tyle krzywd i zła wyrządził człowiek.
Działania, jakie zostały przedstawione w opowiadaniu Człowiek jest mocny, pokazują nam, iż istota ludzka, aby przeżyć, jest w stanie poniżyć się, wyrzec własnej godności i odczuć. Zaczyna udawać, że nie widzi cierpienia, którego jest pełno wokół. Czy to wszystko uleczy jej zranioną psychikę?W Medalionach możemy odnaleźć niezwykle drastyczne obrazy ludzkiego poniżenia. Składają się one na obraz upadku ludzkości, która sprzeniewierzyła się elementarnym zasadom moralnym. Gdzie są granice ludzkiej godności, kiedy nawet po śmier ci człowieka ciało jego jest poniewierane? Drastyczne opisy w opowiadaniu Profesor Spanner są tego dobrym przykładem. Czytelnik wchodzi z bohaterem do ciemnej piwnicy, w basenach leżą ludzkie zwłoki wzdłuż, jedni na drugich. Mieli ręce opuszczone wzdłuż ciała, nie złożone na piersiach według pogrzebowego rytuału. Autorka w stosunkowo niewielkiej objętościowo książce zawarła wstrząsające obrazy bezmiernego ludzkiego cierpienia i nadludzkiej wytrzymałości. Medaliony stały się swoistym protestem przeciwko zbrodniom hitlerowskim, świadectwem prawdy, a jednocześnie ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń. Zofia Nałkowska ukazuje czytelnikowi okrutną rzeczywistość wojenną, czasy zła i cierpienia milionów ludzi, które jest następstwem pogwałcenia praw boskich i ludzkich.