118) MORALNOŚĆ
„Kwiatki św. Franciszka”
W średniowieczu myśl ludzka wykształciła pewne ideały życiowe. Wynikały one z uznawanej wówczas filozofii i dotyczyły dwóch uprzywilejowanych stanów: rycerstwa i duchowieństwa. Powstał więc ideał rycerza oraz ideał człowieka pobożnego - ascety. Święty Franciszek z Asyżu stworzył inny, nowy ideał ascety. Uważał, że człowiek religijny nie musi gardzić światem i uciekać od niego. Powinien raczej kochać świat jak twór boski i wszystko co jest na nim: zwierzęta, rośliny, całą przyrodę, zachwycać się jej pięknem i harmonijnie z nią współżyć. W „Kwiatkach św. Franciszka” poznajemy człowieka, który szuka sensu życia na ziemi, zwraca się do całego świata z miłością i zrozumieniem. Dzieje św. Franciszka przedstawione są tu jako wzorzec do naśladowania zawsze aktualny, niezależnie od czasu historycznego. Poszczególne opowiadania, czasami bardzo krótkie, kilkuzdaniowe, składają się na kompletny obraz nauki świętego Franciszka. Przyznawał on, że na świecie istnieje zło, a człowiek jest istotą grzeszną, ale ze złem i grzechem zalecał walczyć łagodnością, dobrocią i miłością. Głosił braterstwo wszystkich ludzi. Grzesznikami i złoczyńcami zalecał opiekować się, przekonywać ich, zmieniać, wybaczać i nawracać na dobrą drogę. Św. Franciszek stworzył program wiary radosnej, płynącej z miłości do całego świata, ludzi, zwierząt i wszelkiego stworzenie. Głosił ubóstwo, miłosierdzie, braterstwo i miłość między ludźmi. Ponadczasowy, uniwersalny charakter „Kwiatków św. Franciszka” sprawia, że również dzisiaj możemy odczytywać je jako zbiór wskazówek mówiących nam, jakimi wartościami powinniśmy się kierować w swoim życiu. Bowiem miłość i umiejętność radowania się każdym przeżytym dniem stanowią już wartość same w sobie i powinien o nie zabiegać każdy człowiek. Franciszkanizm to filozofia zgody ze światem takim, jaki został nam dany, filozofia miłości wszystkich dzieł stworzenia, a poprzez nie - samego Boga. Wiele pouczeń tej odległej epoki uległo dezaktualizacji, obce nam są asceza, mit rycerza czy króla, lecz miłość do świata, poczucie więzi z przyrodą, wiara radosna i postawa człowieka szczęśliwego, cieszącego się życiem jest wciąż żywa, jest ponadczasowa.
„Makbet” Wiliama Shakespear'a
Makbet był dzielnym, okrytym wojenną chwałą, wiernym rycerzem króla Dunkana. Kiedy pewnej nocy wraz ze swym przyjacielem Banko spotkali czarownice one powiedziały, że Makbet zostanie tanem kawdoru i królem Szkocji, ale dziedzicami korony będą potomkowie Banka. Kiedy pierwsza przepowiednia sprawdziła się jego żona skłoniła go do zamordowania króla Dunkana. Następnie zamordował jeszcze pokojowców królewskich kierując tym samym podejrzenia na królewskich synów. Po pewnym czasie został obwołany królem. Makbet nie chcąc aby spełniła się przepowiednia dotycząca Banka rozkazał zabić go oraz jego syna. Niestety, a może i na szczęście synowi Banka udało się uciec. Nie mogąc wytrzymać wyrzutów sumienia oraz niepewności Makbet wybrał się jeszcze raz do czarownic. Tym razem przepowiedziały mu, że zostanie pokonany tylko wtedy, kiedy las Birmański podejdzie pod jego zamek, a pokonać go może jedynie człowiek nie urodzony metodą naturalną. On zaś ucieszył się ponieważ wydawało mu się to nie!
wykonalne. Kiedy zbiegł jeden z dostojników rozkazał zamordować jego żonę i dzieci.
Jednak przepowiednia sprawdziła się. Żołnierze przeciwnej armii podeszli pod mury zamku pod osłoną gałęzi, a on zginął z rąk Makdufa, który urodził się przy zastosowaniu cesarskiego cięcia.
Początkowo Makbeta poznajemy jako zacnego i mądrego przywódcę wojsk. Wygrane bitwy świadczą o jego odwadze i waleczności. Jednak kiedy został tanem kawdoru jego ambicje wzięły górę nad przyzwoitością. Stał się podstępnym i obłudnym człowiekiem. Oczywiście dużą rolę miała w tym jego żona. Po kolei bezwzględnie eliminował wszystkich, którzy mogli być zagrożeniem dla tronu. Zdał sobie sprawę, że wpadł w pułapkę, ale według niego jedynym wyjściem było dalsze prowadzenie takiej tyrańskiej polityki. Teraz nie mógł już nikomu ufać, nawet żonie. To przecież ona namówiła go do tego co zrobił. Kiedy jeden z dostojników uciekł do przeciwnego obozu Makbet w nieludzki sposób zabił jego żonę i dzieci. Podczas tego zdarzenia ujawniają się jeszcze takie cechy jak gwałtowność i porywczość. Kiedy umarła jego żona stracił sens życia. Przypuszczam, iż ten proces rozpoczął się o wiele wcześniej, ale momentem przełomowym była właśnie śmierć żony. Wtedy to wypowiedział następujące słowa, które warto!
zapamiętać:
„Życie jest tylko wędrującym cieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada- powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą i nic nie znaczącą.”
Reasumując uważam, że Makbeta można zaliczyć do postaci tragicznych. Oczywiście różni się on trochę od tragicznych postaci z antyku. Tamci nie mieli wyboru, a jego zgubiła ślepa wiara w przepowiednie i podatność na namowy żony. To on sam wybrał swoją przyszłość, nad jego umysłem wzięła górę żądza władzy. Utwór ten pokazuje co się dzieje z człowiekiem, który za wszelką cenę dąży do zdobycia władzy. Jest on wtedy zdolny do wszystkiego, nawet do morderstwa.
„Lord Jim” Josepha Conrada
Lord Jim nie sprostał własnym, romantycznym wyobrażeniom. Marząc od wczesnego dzieciństwa o bohaterskich czynach na morzu, przegrał swoją szansę i pod wpływem niezrozumiałego impulsu opuścił - wraz z innymi oficerami - Patnę. Dopuścił się sprzeniewierzenia, zawiódł pokładane w nim zaufanie, pogwałcił kodeks etyczny marynarza, zdradził tych, którzy zawierzyli mu swoje bezpieczeństwo. To jednak tylko wymiar tragedii Jima, wynikający z niedopełnienia przyjętych na siebie obowiązków zawodowych, sytuujący się zatem na linii jednostka - społeczeństwo. Ale ma ta tragedia jeszcze inny aspekt i to on właśnie staje się głównym tematem powieści. Jim bowiem sprzeniewierza się przede wszystkim sobie samemu: własnym wyobrażeniom i istniejącym w nim wartościom. Ma głębokie poczucie moralnego upadku. Uznaje swą winę nie dlatego bynajmniej, że pogwałcił obowiązujące w danym momencie prawo, lecz dlatego, że zdradził samego siebie. Problem Jima jawi się w tym momencie jako problem kogoś, kto próbuje w uczciwy sposób konfrontować swe życie z tzw. głosem sumienia - jedynego w zasadzie regulatora ludzkich działań i jedynej w gruncie rzeczy miary istniejącego w nim człowieczeństwa.
Tak właśnie postrzega Jima kapitan Marlow. Śledząc rozterki wewnętrzne bohatera i próbując dotrzeć do skrywającej się poza nimi prawdy, honoruje w nim ową uczciwość w konfrontowaniu siebie samego z własnymi wyobrażeniami i własnym sumieniem. „Był jednym z nas” - powtarza wielokrotnie, mając na myśli przynależność Jima do tej, nielicznej skądinąd, gromadki ludzkiej, która nie godzi się z własnym losem i próbuje go - w imię „kilku prastarych wyobrażeń moralnych” - kształtować. Na tym polega duma i godność Jima, w tym mieści się jego człowieczeństwo - jedyna wartość, jaką uwikłana w swój los jednostka może przeciwstawić chaotycznemu żywiołowi przeznaczenia. W jego wypadku romantyzm jest siłą niszczącą, nie pozwala mu normalnie żyć, zawsze przypomina mu o jego zbrodni. Ale jest ktoś, dla kogo romantyzm jest siłą kreującą. Jest to Stein, stary przyjaciel Marlowa, też samotny marzyciel i entuzjasta, poświęcający się szlachetnym ideom, rozpoznaje w Jimie pokrewną do pewnego stopnia naturę. „To romantyk” - twierdzi - a dla takich jedyna droga to „iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem - i tak - evig - usque ad finem...”. Najważniejsze, by oderwać teraz Jima od jego własnej przeszłości, by dać mu szansę ucieczki, nie w samotność jednak, lecz w nową niejako rzeczywistość. Stein zna takie miejsce. To Patusan - region znany tylko nielicznym poszukiwaczom romantycznych przygód, zapomniany teraz i zagubiony. Stary Stein założył tam kiedyś stację handlową, której dyrektorem ma zostać Jim. W przypadku Steina romantyzm okazał się siłą, dzięki której zbudował on swoje imperium i co pozwoliło mu na pomoc takim romantykom jak Jim.
„Giaur” Byrona
Jedynym problemem sumienia, jaki ma Giaur jest śmierć Leili. Czuje się za nią odpowiedzialnym. Tylko jej straty żałuje w życiu. Żałuje do tego stopnia, że wolałby nawet nie zaznać z nią niebiańskich rozkoszy miłości, jeśli tylko mógłby ją w ten sposób ocalić od śmierci:
„A przecież często żałuję - daremnie! -
Wolałbym nie być kochanym wzajemnie.”
W wielu miejscach przejawia się w wypowiedziach Giaura żal i ropacz po śmierci Leili:
„Ach! późnom przybył, nie mogłem jej zbawić,” albo:
„I jej nie było - a jam z nią nie zginął!
Żyłem, lecz ból mi oddychać nie dawał.”
Pewien problem sumienia powinno rodzić u Giaura zrozumienie postawy Hassana, który w jego opinii słusznie ukarał zdrajczynię:
„Mógłbym i śmiałbym to samo uczynić,
Gdyby kochanka śmiała mi przewinić.”
Lecz mimo, że Giaur rozumie zachowanie Hassana i sam zachował by się na jego miejscu podobnie stosując śmierć wobec niewiernej jako zasłużoną karę, nie ma żadnych obiekcji przed okrutną zemstą na mordercy swej ukochanej. Stosuje typową moralność Kalego, która nakazuje czynić wszystko, co przynosi nam korzyść, lekceważąc słuszne prawa innych ludzi.
Giaur nie czyni sobie wyrzutów z żadnego innego powodu, prócz śmierci Leili. Rozumie, że popełniał w imię zemsty pospolite zbrodnie, lecz wcale tego nie żałuje i nie czuje się winny. Uważa, że postąpił słusznie, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że jego postępowanie postawiło go poza marginesem społeczeństwa.
Giaur nie spowiadał się przez cały kilkuletni okres pobytu w klasztorze. Nie złożył ślubów zakonnych ani nie uczestniczył w życiu duchowym opactwa. Jedynym jego prawem do przebywania w klasztornych murach była pokaźna darowizna, jaką złożył na rzecz zakonu. Spowiedzi dokonuje na krótko przed śmiercią. Nie jest to jednak spowiedź w pełnym znaczeniu tego słowa. To raczej ułamkowa relacja ze zdarzeń własnego życia, jaką zdaje przed spowiednikiem. Do pełni spowiedzi brakuje w wyznaniach Giaura żalu za grzechy, a jak wiadomo skrucha jest głównym elementem każdej spowiedzi.
Giaur wyznaje księdzu, że głównym motorem jego życia była miłość do Leili:
„Leilo! byłaś myśli moich treścią,
Moją rozkoszą i moją boleścią,
Tyś była cnotą, ty zbrodniami memi,
Nadzieją w niebie i wszystkim na ziemi!”
Zbrodniarz u kresu swego życia nie wyznaje skruchy, nie ma pretensji do nikogo za klęski swego życia, nie żywi też nadziei na zbawienie po śmierci:
„Nie mów pacierzy, w ich skutek nie wierzę,
Silniejsza rozpacz niż twoje pacierze.
Zbawienia niewart jestem - i nie żądam,
Nie raju, ale spoczynku wyglądam.”
Właściwie jedynym powodem, jaki skłonił Giaura do częściowego otwracia się przed spowiednikiem jest prośba Giaura o przekazanie jego serdecznemu przyjacielowi pierścienia. Trudno szukać innej przyczyny, dla której Giaur miałby opowiadać swe życie. Nie czuł wszak potrzeby uwiecznienia swych dokonań ani nie dbał o
swe dobre imię:
„Niech co chcą mówią - sława! Cóż mi po niej?”
Tylko prośba o przekazanie pierścienia skłania Giaura do nawiązania kontaktu ze spowiednikiem.
Konrad Wallenrod” Adam Mickiewicz
Sytuacja tragiczna ma miejsce wówczas, gdy bohater stoi przed koniecznością dokonania wyboru między dwiema racjami, które są równorzędne, lecz każda decyzja będzie zła - przyniesie negatywne skutki.
W takiej właśnie sytuacji znalazł się Konrad Wallenrod, gdy zbliżała się wojna z Krzyżakami. Musiał wybrać pomiędzy miłością do ojczyzny, a miłością do Aldony. Wybrał Litwę - poświęcił prywatność, gdyż „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Z kolei gdyby wybrał dobro prywatne - także nie byłby szczęśliwy. Nie pozwoliłyby mu żyć spokojnie wyrzuty sumienia, zresztą Krzyżacy szybko zwyciężyliby Litwę i zburzyli spokój jej mieszkańców. Konflikt: życie prywatne, a ojczyzna nie jest jedyną sprzecznością racji, przed jaką stoi Konrad. Sytuacja tragiczna rozgrywa się w jeszcze jednej sferze: bohater musi wybrać między honorem, a zwycięstwem nad Krzyżakami. Dzieje się bowiem tak, że metoda, jaką obiera Wallenrod, jest jedynym sposobem walki z Krzyżakami. Konrad musi kłamać, musiał dokonać zdrady - a takie czyny nie mieszczą się w kodeksie rycerskim. Gdyby jednak postępował etycznie, stanął do walki twarzą w twarz - poniósłby klęskę i zaprzepaścił przyszłość ojczyzny. Tak więc Wallenrod poświęcił swój honor, a być może i zbawienie, gdyż był chrześcijaninem, a grzeszył - lecz nie mógł tego uniknąć, i w tym tkwi tragizm mickiewiczowskiego bohatera.
Jest postacią tragiczną, musi dokonywać wyboru pomiędzy wolnością i szczęściem osobistym a wolnością i szczęściem swego narodu. Tragiczna dla bohatera konieczność wstąpienia na drogę podstępu i zdrad rodzi u niego konflikt wewnętrzny, wyciska nieodwracalne piętno na jego psychice.
„Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego
Fiodor Dostojewski to wielki pisarz - moralista, który porusza najbardziej istotne zagadnienia nie tylko epoki młodej polski. Czytając „Zbrodnię i karę” możemy łatwo zauważyć, że utwór ma charakter uniwersalny, związany jest z przykazaniami Dekalogu. Główny bohater powieści Rodion Romanowicz Raskolnikow jest człowiekiem zbuntowanym przeciwko porządkowi świata. Czując się wybitną jednostką neguje normy moralne rządzące ludźmi i stwarza własną teorię, według której dobre jest tylko to, co można logicznie wytłumaczyć. Uważa, że rozum zobowiązuje do czynienia dobra. Nieważne są środki, ważny jest cel - szczęście ogółu, wyższe ponad interes jednostki. Taką „wszawą” jednostką jest dla Raskolnikowa stara lichwiarka, której śmierć ma przynieść korzyści społeczne. Z premedytacją zabija on Alonę Iwanowę . Opis przeżyć zabójcy przed i po morderstwie, psychologia zbrodni, są zasadniczym motywem powieści. Po dokonaniu zbrodni morderca przeżywa straszne duchowe męki - niepewność, przerażenie, wahania, rozterki, odrazę do samego siebie. Wali się w gruzy obraz świata, który sobie wymyślił, odczuwa pustkę, obcość i w końcu potrzebę pokuty. Znajduje dla siebie moralne alibi, popełnioną zbrodnię tłumaczy wyższością celu, ma być ona krokiem do sprawiedliwszego ładu. „Zbrodnia i kara” udowadnia nam, że zabijanie jest zawsze złem i nie ma idei, ani szlachetnych celów, którymi można wytłumaczyć jakąkolwiek zbrodnię. Przemoc nie może być traktowana jako „mniejsze zło” w tworzeniu dobra większości społeczeństwa. Naruszenie przykazania „nie zabijaj” powoduje lawinę nieszczęść, jakie zbrodniarz ściąga na siebie i swoich najbliższych.
Uważam, że „Zbrodnia i kara” uświadamia nam, że nadmierne zaufanie do rozumu może prowadzić donikąd. Wzniosłe ideały, abstrakcyjne hasła ujawniają swoje prawdziwe oblicze w konfrontacji z konkretnym człowiekiem, bliźnim, którego możemy skrzywdzić, ale możemy też okazać mu miłość. Żaden system polityczny nie zmusi nas, byśmy kochali drugiego człowieka, żaden system nie odnowi świata, jeśli nie będziemy zachowywać podstawowych norm moralnych. Nie ma czegoś takiego, jak „mniejsze zło” - zło pozostaje zawsze złem. „Zbrodnia i kara” podejmuje problematykę uniwersalną. Niewątpliwie współczesną przypadłością jest ukazana przez Dostojewskiego zatrata instynktów moralnych. Coraz głośniej mówi się o względności wszelkich praw, coraz częściej Dekalog traktowany jest wybiórczo, dawne normy zastępowane są przez egoistyczne kierowanie się własnym interesem.
Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycznych człowieka. Jest to przecież epoka dwóch woje światowych - rozwoju zachowań nieludzkich i postaw głęboko humanitarnych. W utworach tego okresu widoczna jest walka ze złem, lecz także odpowiedzialność jednostki za dziej ludzkości.
„Mistrz i Małgorzata” Michała Bułchakowa
Powieść Michała Bułhakowa jest specyficzna dla pisarzy radzieckich, bo przeciwstawia się systemowi totalitarnemu i powszechnemu zepsuciu społeczeństwa rosyjskiego. Sam autor funkcjonował na marginesie środowiska literackiego ze względu na problematykę poruszaną w swych dziełach.
„Mistrz i Małgorzata” jest powieść wielopłaszczyznowa i problem zawarty w temacie trzeba rozpatrzeń w każdej z nich. Akcją utworu jest przybycie do Moskwy Szatana (Woland) z własną świtą (Korowiow, Asasello, Hella i kot Behemot) w celu urządzenia corocznego balu na cześć diabła. Przy okazji przedstawione zostaje życie obywateli Moskwy, którzy podporządkowani systemowi zostali podzieleni na dwie grupy: biednych, nic nie znaczących i uprzywilejowaną elitę. Ci drudzy to różni prominenci, którzy mogą robić zakupy w specjalnych sklepach z towarami luksusowymi, którzy mieszkają w doskonałych warunkach, którzy nie liczą się z pieniędzmi. Spośród zwykłych ludzi wyróżnia ich zazwyczaj jedynie legitymacja partyjna. Swą pozycje zdobyli dzięki układom, protekcji i nieuczciwości. W Moskwie rozpowszechnione jest łapownictwo i donosicielstwo, co świadczy o rozkładzie moralnym. Wszyscy piją wódkę i upijają się do nieprzytomności. Biedni zabiegają jedynie o podstawowe potrzeby: chcą się najeść, napić, jakoś ubrać i przeżyć kolejny dzień. Bułhakow rysuje obraz kraju, w którym człowiek nie stanowi żadnej wartości. Nie istnieje tu poszanowanie godności ludzkiej, prawa do prywatności i intymności (władzę sprawuje zdeprawowana policja i cenzura).
W powieści występują postaci fikcyjne (Szatan i jego świta) oraz postaci biblijne (Chrystus - w utworze Jeszua Ha-Nocri i Poncjusz Piłat). Bułhakow wyznaczył tym postaciom nieco inne role niż można by się tego spodziewać. Szatan czyni wiele złego, ale systemowi tym samym pomagając bohaterom pozytywnym (Mistrz i Małgorzata), a Chrystus przedstawiony jest jak ktoś słaby, nie przekonany o swojej sile, pełen pokory i niepewności. Sam Mistrz, główny bohater, jest postacią, na którą składają się wizerunki Jeszui, Wolanda , Piłata i samego Bułhakowa. Jest to jednak człowiek, którego moralność nie została zepsuta przez system. Próbuje on być artystą i człowiekiem, przeciwstawia się systemowi i chce pozostać wierny swoim ideom, co udaje mu się ze zmiennym szczęściem, ale w rezultacie zyskuje to czego pragnął, czyli wieczny spokój.
Zofia Nałkowska „Granica”
Bohater powieści Zenon Ziembiewicz wybrał w życiu drogę kariery. Po edukacji w szkole średniej w miasteczku, (gdzie był dobry w przedmiotach ścisłych), wyjeżdża do Paryża, by studiować tam nauki społeczno-polityczne. Wiedział, że aby się wybić musi podjąć studia, gdyż inaczej nie będzie miął na to szansy i na zawsze będzie skazany na mało znaczące stanowisko. Po przerwaniu studiów z powodu braku pieniędzy, godzi się z sugestią matki i pożycza pieniądze na dokończenie edukacji od Czechlińskiego, co było dla niezależnego, wolnego Zenona trudnym wyborem. W zamian ma on pisać do „Niwy”, gazety Czechlińskiego, artykuły na temat sytuacji międzynarodowej. Po pewnym czasie bohater zauważa, że pisze to, czego oczekuje Czechliński, a jako czytelnik własnych artykułów odnosi wrażenie, że brzmią one tak, jakby on tego nie napisał. Pisząc Zenon znieczulał się moralnie, nie był sobą. Czytając własne artykuły bohater zastanawia się jeszcze nad własnymi zasadami, czego nie robi już jednak po objęciu redakcji „Niwy”: drukuje mierne literacko i bez wymowy artykuły Tczewskiego - wielkiego ziemianina, który posiada wpływy i pieniądze. Wraz z obniżaniem się wartości metaforycznej pisma zmienia się także styl życia bohatera, który coraz bardziej wtapia się w środowisko, które w młodości tak żarliwie krytykował. Zenon pnie się po szczeblach kariery kosztem własnej moralności. Wkrótce zostaje prezydentem miasta, lecz już ani trochę nie przypomina młodzieńca, który kiedyś marzył o karierze. Bohater stanął po stronie zła, którego za młodu nie tolerował, przekroczył granicę odpowiedzialności moralnej i wytrzymałości psychicznej. Walka o wyższą pozycję społeczną zmieniła go wewnętrznie nie do poznania. Wraz z gruntującą się decyzją o dalszej karierze granica odpowiedzialności moralnej zacierała się (bohater znieczulał się na ideały).
Przykład zakończenia
Kodeks zasad moralnych jest doskonale widoczny w całym dorobku literatury. Wiele utworów literackich jest źródłem kultury moralnej, prezentuje wzorce postępowania, pewien kodeks tego, co dobre lub złe. Odbiorca może odrzucić podsuwane mu wzory, a może przyjąć te, które są postępowe w danej epoce historycznej oraz wyrażają ideały i dążenia społeczne. W literaturze bardzo widoczna jest obecność przykazań boskich, Dekalogu i występujących w nim zasad. Dowiadujemy się jak powinniśmy postępować, aby zasługiwać na miano prawdziwego człowieka. Po pierwsze prawdziwym człowiekiem jest ten, kto żyje z czystym sumieniem, prowadzi szlachetny tryb życia, wydaje sądy bezstronne i sprawiedliwe. Pełnię człowieczeństwa osiąga ten, kto potrafi cierpieć w ciszy i z cierpliwością znosić niedogodności życia, nie porzucając nadziei. Cierpienie uszlachetnia człowieka, uczy go wytrwałości i pokory. Człowiek prawy nie krzywdzi innych, lecz zawsze stara się pomagać, pocieszać i wspierać ludzi pokrzywdzonych przez los, zgodnie z przykazaniem „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Wiele utworów uświadamia nam, że problem winy i kary, nie jest taki prosty, dobro i zło najczęściej splatają się ze sobą, a my zmuszeni jesteśmy dokonywać wyborów, nieraz na podstawie bardzo wątłych wskazówek. Najważniejszą sprawą jest jednak postępowanie według określonych norm etycznych i moralnych, zgodnie z Dekalogiem i nauką Chrystusa, gdyż to one tworzą kodeks zasad moralnych całej niemal ludzkości.