Kiedy nareszcie zdam sobie sprawe z tego ,ze zachowanie sie alkoholika nie musi niszczyc mego zycia ani burzyc mojego spokoju wewnetrznego?Kiedy naucze sie ,ze nie istnieje zaden taki przymus,ktory wymagalby , abym zaakceptowala ponizanie mnie, niepewnosc jutra lub rozpacz?Przymus taki nie wynika ani z prawa ludzkiego, ani z zasad etycznych.
Czy moze zgadzam sie na taki przymus, poniewaz podswiadomie pragne meczenstwa?
Czy w skrytosci ducha nie ubolewam nad soba i moze pragne wspolczucia od innych?
Rozwazanie na dzisiaj
Mam prawo zmienic kazda sytuacje ,ktora mi nie pozwala przyzwoicie i radosnie zyc.Kazda ludzka istota ma prawo zyc bez obaw, niepewnosci i przykrosci .
Powinnam stanowczo podjac decyzje i wytrwac w niej -pragne pomoc nie tylko sobie samej i rodzinie, ale rowniez cierpiacemu alkoholikowi.Ciagle wahanie sie moze jedynie przeszkadzac w wyzwalaniu sie z dotychczasowegomyslenia.
"Boze wskaz mi jak podjac prawidlowa decyzje i daj mi sile, aby w niej wytrwac na przekor wszystkim zastrzezeniom i trudnosciom."