Poezja Ewy Lipskiej
EWA LIPSKA
urodziła się w 1945 w Krakowie, mieszka w Wiedniu i Krakowie,
studiowała w Krakowie na Akademii Sztuk Pięknych,
pracowała jako redaktorka w Wydawnictwie Literackim,
reprezentantka pokolenia 68, jak inni poeci tych czasów demaskuje język oficjalny, podejmując ostrą krytykę współczesnego świata,
poetka, z racji dat urodzenia i debiutu przynależna do poetyckiej formacji Nowej Fali, nie czuje się jednak członkiem jakiegokolwiek pokolenia czy grupy i od lat konsekwentnie manifestuje swoją twórczą osobność,
Lipska otrzymała m.in. nagrodę Fundacji im. Kościelskich (1973), nagrodę Polskiego PEN-Clubu (1992) i nagrodę Fundacji A. Jurzykowskiego (1993),
wybory jej wierszy ukazały się w przekładach na angielski, czeski, duński, holenderski, niemiecki, węgierski.
Twórczość:
jeżeli jej wiersze mają związek z polityką to zarazem dokumentują konkretne indywidualne doświadczenia, nie aspirując do wielkich uogólnień. Jeśli demaskują język propagandy, to równocześnie wskazują na słabość języka jako takiego - ludzkiego narzędzia poznania i komunikacji,
wpisuje się w nurt literackiego egzystencjalizmu (lęki egzystencjalne, koszmar senny, motyw śmierci, choroby związany z rakiem, cierpienia, szaleństwo, klimat katastrofy),
Lipska uprawia poezję kunsztowną. W jej utworach wczesnych, intelektualnych i sceptycznych, często opartych na paradoksach, krytycy dopatrywali się wpływów poetyckiej dykcji Wisławy Szymborskiej oraz aforyzmów Stanisława Jerzego Leca,
z czasem ten obraz wikła się, zaś wiersze Lipskiej coraz swobodniej posługują się rozbudowaną metaforyką, poetyckim konceptem, mnożąc i komplikując zawarte w nich sensy,
twórczość jej coraz wyraziściej lokuje się w "ciemnym nurcie" polskiej poezji, zarówno poprzez swe wyrafinowanie, jak i konsekwentny pesymizm,
wyobraźnia (wiersze często "dzieją się" w surrealistycznej przestrzeni snu) zdaje się bowiem służyć bohaterowi tych wierszy jako jedyna możliwość uzyskania wolności, ucieczki z realnego świata, która niesie z sobą przede wszystkim zagrożenie,
tonacja wierszy jest spokojna, rzeczowa, chwilami ironiczna,
styl cechują - precyzja i siła,
dominują tu zdanie proste, krótkie, często - równoważniki zdań. Mówi ktoś, kto nie lubi się nad wszystkim rozwodzić, kto nie lubi się roztkliwiać. Jednocześnie zaś bywają to zdania o wielkiej sile kompresji wzruszeniowej i zdania - syntezy, zamykające w sobie niezwykle rozległe treści,
reporterskie reagowanie, tematy bieżące, nagłaśniane w prasie,
Motywy w twórczości Lipskiej:
śmierć, choroba, szpital, cierpienie,
dom, figura bezdomności, dom kaleki, dom bez okien, rozpadający się,
dziecko - człowiek to wieczne dziecko, kondycja wiecznie niedojrzałego człowieka,
podróż,
Tomy wierszy:
WIERSZE, 1967.
DRUGI ZBIÓR WIERSZY, 1970.
TRZECI ZBIÓR WIERSZY, 1972.
CZWARTY ZBIÓR WIERSZY, 1974.
PIĄTY ZBIÓR WIERSZY, 1978.
ŻYWA ŚMIERĆ, 1979.
PRZECHOWALNIA CIEMNOŚCI, 1985.
STREFA OGRANICZONEGO POSTOJU, 1990.
STYPENDYŚCI CZASU, 1994.
LUDZIE DLA POCZĄTKUJĄCYCH, 1997.
SKLEPY ZOOLOGICZNE, 2001.
Wybory poezji:
DOM SPOKOJNEJ MŁODOŚCI, 1979.
POEZJE WYBRANE, 1981.
NIE O ŚMIERĆ TUTAJ CHODZI, LECZ O BIAŁY KORDONEK, 1982.
UTWORY WYBRANE, 1986.
WAKACJE MIZANTROPA. UTWORY WYBRANE, 1993.
WSPÓLNICY ZIELONEGO WIATRACZKA. LEKCJA LITERATURY Z KRZYSZTOFEM LISOWSKIM, 1996.
GODZINY POZA GODZINAMI, 1998.
Wiersz UCZ SIĘ ŚMIERCI
tematem wiersza jest próba określenia egzystencjalnej sytuacji człowieka zdeterminowanego przez śmierć,
utwór napisany został w formie nieco ironicznego zwrotu - apostrofy skierowanej do potencjalnego czytelnika-ucznia,
zwraca uwagę częstość użycia języka i metaforyki z życia szkolnego. Wielokrotnie powtarza się zwrot "ucz się", także "pisz", "dziel", "przepytaj siebie". Podmiot wypowiedzi jawi się jako nauczyciel w wielkiej "szkole świata". Tym, co powinien czytelnik, odbiorca przede wszystkim poznać na "lekcjach" życia jest śmierć,
sytuacja liryczna przedstawiona w pierwszych trzech zwrotkach przypomina nieco lekcję ortografii. Mowa tutaj o "zasadach pisowni wyrazów", o pisowni łącznej i rozłącznej,
od samego początku jednak wiadomo, iż chodzi o "uczenie się śmierci",
słownictwo typowo szkolne służy wyrażeniu treści egzystencjalnych, eschatologicznych,
trudno jednocześnie nie zauważyć obecnej tutaj, chociaż subtelnej ironii, dystansu. Śmierci nauczyć się przecież nie można metodą scholastyczną, "wyuczenia na pamięć",
tragiczna w sumie i gorzka refleksja o kruchości ludzkiego istnienia została w wierszu Lipskiej plastycznie i nieco żartobliwie przedstawiona poprzez skojarzenie "śmiercionośnego" czasu z samobójcą wiszącym na drzewie,
dwa pojedyncze wersy kończące utwór ("Przepytaj siebie/ Przepytaj na żywo") wyraźnie nawiązują do metaforyki "szkolnej". Powtórzony zwrot "przepytaj" może oznaczać tyle, co sprawdź swoją wiedzę o śmierci, przekonaj się, czy wystarczająco dobrze ją znasz. Sformułowanie "przepytaj na żywo" nasuwa skojarzenia o konieczności uświadomienia, iż przemijanie i śmierć są nieodłącznym składnikiem życia,
Lipska jawi się jako nauczycielka mądrego sceptycyzmu, dystansu wobec rozpaczy i egzystencjalnego niepokoju, oswojenia z najważniejszą determinantą człowieczego bytu - nieodwracalnym upływem czasu aż po ostateczny kres istnienia.
Wiersz EGZAMIN
utwór napisany został w formie relacji z "egzaminu konkursowego na króla",
wypowiedź utrzymana jest w stylu publicystyczno - propagandowym. Już na samym początku dowiadujemy się, iż egzamin wypadł "doskonale". Następny dystych jednak zawiera element ironii. Do konkursu przystąpiła wprawdzie "pewna ilość królów", ale tylko "jeden kandydat" na ten urząd.
początek zwrotki czwartej zawiera wyraźną aluzję polityczną do rzeczywistości polskiej okresu komunizmu: "Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie",
następne określenia "zalet" króla przedstawione zostały już w formie poetyckiego uogólnienia, zabawnej gry słów. Zwrot "Uśmiech ujmujący wszystkich za szyję" jest bowiem neologizmem frazeologicznym utworzonym z wyrażenia "ujmujący uśmiech", który to uśmiech jest w tym wypadku morderczy (por. chwycić za szyję, za gardło),
Lipska jawi się jako poetka głębokiej, mądrej nieufności wobec swego czasu, rzeczywistości lat siedemdziesiątych,
właściwym bowiem tematem wiersza jest refleksja nad historią i mechanizmami władzy. Jest ona gorzka, odarta ze złudzeń, ale też zmetaforyzowana, aluzyjna, niewypowiedziana wprost, lecz w formie poetyckiego uogólnienia,
w utworze dominuje ton ironiczny, zabawowo-ponury, tragikomiczny,
utwór w całości jest parabolą, poetycką przypowieścią o rzeczywistości społeczno-politycznej okresu PRL-u ale także uogólniającą i ponadczasową refleksją na temat władzy i jej mechanizmów, nad historią.
Wiersz MY
debiutancki wiersz,
uznany za manifest pokolenia Nowej Fali,
pokolenie urodzone tuż po wojnie, mają przestrzeloną pamięć, żyją ze świadomością bezsensu życia, nie mają wartości, zazdroszczą tym, którzy byli na wojnie, bo tak szło o jakieś wartości, a dzisiejszy świat tego nie oferuje, jest atrofia uczuć, nie ma niczego, co by nadawało sens, pobudzało do aktywności. Tamci żyli pełnią człowieczeństwa, bo były emocje…tutaj nie ma przeżycia generacyjnego, które przyspieszałoby identyfikację, wzmacniałoby poczucie tożsamości,
ważny podmiot zbiorowy,
teraz życie jest: puste, próżne, nic nie można stworzyć, bo tworzy się, gdy jest ferment a nie pełny komfort („w pełnokomfortowym stanie swego ciała”),
z nudy czyta się książkę telefoniczną i Sartre'a - czyli bezsens istnienia i same puste, nic nie znaczące informacje, nie wynika z tego żadna pogłębiona wiedza,
„(…) do ćmy podobny” - nieefektowny, otępienie, ślepe dążenie do światła,
„powołany do koncentracji nad” - utarty schemat nowomowy, człowiek odpersonalizowany, masa,
„Schodzimy powoli. Bardzo powoli. Z powagą drzewa.” - schodzenie, umieranie, umieranie za życia, świat gnije, bo nie ma wartości,
„Obłąkani po łokcie pensjonariusze świata.” - człowiek wieczny podróżnik, nie ma miejsca dla siebie…
Twórczość Ewy Lipskiej jest w polskiej poezji współczesnej tym, czy ablativus absolutus w klasycznej łacińskiej składni - jest mianowicie przypadkiem niezależnym. Trzydzieści lat wierszy krakowskiej poetki pokazuje, jak daremne były próby jej zaetykietowania czy zaszufladkowania. Artystka umiała się bronić. A było się przed czym bronić, bo wynajdowano jej parantele obezwładniające - na przykład Wisławę Szymborską i Tadeusza Różewicza. Szczytne to porównanie, ale nikomu, kto chce być oryginalny, zapracować na własne nazwisko, nie należy zazdrościć takiej metryki poetyckiej. Lipską wymieniano także niemal jednym tchem obok koryfeuszy Nowej Fali - Barańczaka, Krynickiego, Kornhausera, Zagajewskiego i wielu innych jeszcze, których nazwiska straciły dziś nobilitujący blask. Zacne to zestawienie, lecz trudno się swobodnie poruszać po sztuce z taką gromadką literackiego rodzeństwa, młodszego na dodatek, jeśli brać pod uwagę prasowe debiuty.
Tymczasem widać teraz wyraźnie, że domena liryczna Ewy Lipskiej była zawsze tak suwerenna i odrębna, iż komparowanie jej z cudzymi obszarami, zwłaszcza w odniesieniu do gospodarstw rówieśniczych, staje się na dłuższą metę niecelowe. Lipska zaistniała jako bardzo silna indywidualność artystyczna, od razu w dojrzałej formie, z ukształtowanym zespołem motywów. Spis tych motywów sporządzano wielokrotnie. Służył on wręcz, jak w szkicach Ryszarda Matuszewskiego czy w eseju Tadeusza Nyczka, za oś kompozycyjną. Matuszewski wykorzystał �śmierć�, �dom�, �motyw dziecięcy� i �wyobraźnię katastroficzną�. Nyczek zajął się �domem�, �pokoleniem�, �wojną i pokojem� oraz �kołem czasu�. Dodać wypada, że rozdział książki Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego poświęcony tomikowi Lipskiej nosił tytuł Dom, sen i gry dziecięce, że jej twórczość zajęła istotne miejsce w rozprawie Anny Legeżyńskiej Dom i poetycka bezdomność, wreszcie, że i najnowsze artykuły - vide tekst Krzysztofa Lisowskiego - bywają tak właśnie konstruowane.
Skoro zatem wykaz odwiedzanych przez autorkę miejsc już istnieje, nie ma potrzeby powielać go ani uzupełniać o mniej znaczące czy rzadziej odwiedzane. Pozostaje czytać księgę Ewy Lipskiej w porządku naturalnym, chronologicznie i linearnie, tomik po tomiku i wers po wersie, choć kanwa wyłożona jest głównie na jej początkowych stronicach, wiele z tego, co następuje dalej, to jakby ciągłe uzupełnienia, przypisy, rozbudowane komentarze.
*
Są w twórczości poetów wiersze-zmory, napisane kiedyś u progu debiutu, napisane zresztą dobrze i w najlepszej wierze, a prześladujące ich później przez całe niemal życie artystyczne. Takim tekstem w przypadku Ewy Lipskiej jest słynne, antologiczne już wyznanie, które otwierało jej pierwszy tomik poetycki, Wiersze z 1967 roku:
My - rocznik powojenny otwarty na oścież -
w pełnokomfortowym stanie swego ciała
czytamy Sartre�a i książki telefoniczne.
Rozważamy uważnie wszelkie trzęsienia ziemi.
My. Rocznik powojenny ze spokojnych doniczek.
Wyprowadzony z bezspornych statystycznych wyliczeń.
Nie dosłyszany w hałasie początku.
Cierpiący na bezsenność i do ćmy podobny.
(My)
W najnowszym wyborze poetki, Wspólnicy zielonego wiatraczka, opublikowanym przez Wydawnictwo Literackie w serii �Lekcja literatury� w 1996 roku, a więc po prawie trzydziestu latach od książkowego debiutu nie ma w ogóle tego utworu. Trudno powiedzieć, czy słusznie. To prawda, mógłby go napisać właściwie każdy protagonista którejś z powojennych generacji poetów polskich, przygniecionych mitem �Kolumbów� i pozbawionych historycznego przeżycia pokoleniowego.
Lipska zrobiła to za innych i nawet poniekąd wbrew sobie, albowiem w jej pierwszej książce niewiele jest liryków, w których wypowiada się podmiot zbiorowy. A jeśli już tak się dzieje, to ów pluralis stanowi najczęściej maskę własnej, zwielokrotnionej osobowości. Dominuje zaś liczba pojedyncza i nader prywatne, modalne orzeczenie: �mogę�, �chcę�, �potrafię�:
Wymyślać mogę wszystko od początku.
Mam tę możliwość: wyżynną prowincję
czyli Wyobraźnię. Dobry grunt pod zamek
lub duży pokój z oknem dla południa
i dla spacerów płochliwych firanek.
(Mogę)
Mogę otwiera Wspólników zielonego wiatraczka. Krzysztof Lisowski pisze we wstępie, że to dlatego, iż Lipska nie lubi wiersza My. Można to zrozumieć, My było głosem przedwczesnej diagnozy - już w marcu 1968 roku jej generacja otrzymała od historii swoje dotkliwe przeżycie pokoleniowe. My było także głosem fałszywego unisono - Lipska bardzo szybko poczuła się źle w nowofalowym tutti.
Tymczasem ta prosta i bardzo woluntarna struktura gramatyczna, jaką zastosowała w Mogę jest w stanie wyrazić wszystkie skomplikowane dylematy z dziedziny ontologii, epistemologii, aksjologii. Ich rozwiązanie przekracza często ramy zwięzłej strofy lub zręcznego oksymoronu, ale Lipska potrafi być metodyczna. Konstatuje swoje poetyckie �ja�, ustala granice wyobraźni, sprawdza posiadane umiejętności i ostrożnie bada najbliższe otoczenie.
Starannie dobiera przy tym wszelkie punkty oparcia, dbając, żeby miały niezniszczalną trwałość, jak Szekspirowska tragedia, poemat Homera, sentencja Heraklita. Aby były niezmienne, jak rytm heksametru, stukot pociągowych kół albo hałas windy. Wreszcie, by dawały tę pozwalającą przeżyć kolejny dzień pewność, jaką przynosi werset z Biblii czy wiersz Norwida. Zestawienie Lipskiej z autorem Czarnych kwiatów może się tu wydać krytycznym nadużyciem, ale czyż początek jej przesyconej uczuciową ambiwalencją Pełni nie kojarzy się ze strofą Norwida rozpoczynającą się od słów �Daj mi wstążkę błękitną�:
Przyjdź do mnie jeszcze
- już więcej nie przychodź.
Chcę widzieć cię jeszcze
- nie chcę widzieć wcale.
(Pełnia)
Punkty oparcia muszą być wyjątkowo stabilne, ponieważ ręka zsuwająca się z nich natrafia na próżnię, nicość, śmierć. Przeczucie śmierci, nie wydumanej i nie urojonej, ciąży silnie na tym tomiku, choć Lipska próbuje się nieustannie oswoić z jej świadomością. Stąd właśnie biorą się zarówno akty lekceważenie Tanatosa (Niechętnie, List), jak i ubierania go w przypowieściowe szaty (Mądry król). Są one wyrazem przemożnej chęci przełamania efemerycznego statusu życia, odwrócenia perspektywy egzystencji zagrożonej bliskim unicestwieniem. Temu celowi służy owa tekstualna autoterapia.
*
W Drugim zbiorze wierszy z 1970 roku, jest jeszcze bardzo wiele medycznej traumy, ale szpitalne okna otwierają się też na nowe przestrzenie poezji. Pojawia się istotny punkt ogniskujący nowe wątki poetyckie - �stół rodzinny�. Stół jest duży, �dużo większy od normalnego stołu�. Lipska gromadzi wokół niego bliższych i dalszych krewnych, babkę, młodszą siostrę, ciotkę Melę. Nie czyni tego jednak po to, aby popisać się portretowym kunsztem, lecz by skonstruować wielką parabolę o przemijaniu czasu i przeżywaniu się pokoleń. Utwór Moja siostra obnaża w bezlitosnej enumeracji względność ludzkiej wiedzy, wiersz Ruszają konie uzmysławia, że świat rozumieją wyłącznie osoby uznawane za niedojrzałe (dzieci) i niepoczytalne (wariaci), szkic liryczny Babcia pokazuje tragedię starzenia się człowieka, dramat walki o utrzymanie rubieży sprawności i wysp pamięci:
Gruzy. Gruzy. Tyle armii tędy przeszło.
Tyle chórów przebrzmiało armatnich.
Babcia patrzy przez lornetkę w lustro
na to swoje Waterloo ostatnie
(Babcia)
W najmniejszych antropologicznych kręgach słychać bezlitosną machinę zdarzeń. Tak, zdarzeń, nie od razu - dziejów. Ale ona jest równie okrutna i jej też nie da się zatrzymać:
Pierwszą miłość uprzątnął ze schodów dozorca.
Nagłych myśli latawiec tłucze się po domu.
Dzieci idą do szkoły. Kobiety do dzieci.
A do kobiet mężczyźni. Życie toczy się dalej.
(Zdarzenia)
*
Trzeci zbiór wierszy, Czwarty zbiór wierszy i Piąty zbiór wierszy Ewy Lipskiej, ukazujące się kolejno w latach 1972, 1974 i 1978, przyniosły kanon najświetniejszych artystycznie tekstów. To właśnie tu najlepszy kształt otrzymują wątki, które pojawiały się już wcześniej: refleksja historiozoficzna, motywy związane z chorobą, śmiercią. To tutaj, w bieli szpitalnej scenerii, najgłośniej rozbrzmiewają pytania o istnienie i kondycję Boga. I tu także swoje apogeum osiąga warsztat poetycki Lipskiej. Dorosło-infantylny sposób postrzegania świata, uczniowsko-mentorska perspektywa narracji, żartobliwie-poważna lingwistyczna dykcja, a więc w pewnym sensie niejednorodność, niestabilność, niejednoznaczność stanowią o wielkiej sile tych wierszy, z których wiele weszło do podręczników i szkolnych wypisów:
Egzamin konkursowy na króla
wypadł doskonale.
Zgłosiła się pewna ilość królów
i jeden kandydat na króla.
Królem wybrano pewnego króla
który miał zostać królem.
(Egzamin)
Król nie jest wszelako głównym protagonistą tych wierszy. Ich bohaterami są - najczęściej - dzieci i starcy. Sześcioletni urwis z drewnianym pistoletem w ręce, dwunastoletnia dziewczynka umierająca na białaczkę, dzieci nadinfantylne i przedwcześnie dojrzałe, dzieci z zakładów psychiatrycznych i sierocińców. Dzieci-starcy i zdziecinniali starcy. Staruszka bawiąca się w piaskownicy, siwa kobieta z chorobą Parkinsona, ludzie skazani na samotność w hospicjach i przytułkach.
Trzydzieści par pantofelków filcowych
z wyszytym na środku kwiatem tulipana.
Trzydzieści fartuszków poplamionych sokiem
z czarnej porzeczki. Trzydzieści nieruchomych kotów
wyhaftowanych ściegiem płaskim.
Trzydzieści par wyciągniętych rączek
ale tylko po łyżki do zupy mlecznej.
Trzydzieści par oczu otwieranych we śnie
aby dojrzeć rodziców na wzgórzach cukierków.
(Dom Dziecka)
*
W latach osiemdziesiątych w twórczości Lipskiej pojawiły się nowe struktury rodzajowe, zarówno quasi-dramatyczne, jak i quasi-epickie. Co za tym idzie, rozwinęły się też dłuższe formy literackie, jak na przykład świetny poemat �Nowy Jork miasto porwane� z tomu Nie o śmierć tutaj chodzi, lecz o biały kordonek (1982). Po wielu latach Ewa Lipska mogła sobie pozwolić na tekst, który sytuuje się w pobliżu Różewiczowskiej tradycji tej formy. Bez niebezpieczeństwa posądzenia o zbyt bliską zażyłość artystyczną.
Rozwój talentu Lipskiej modyfikował zresztą nie tylko takie wpływologiczne osądy. Odkąd Stanisław Barańczak uznał wiersz Do Marianny Büttrich z tomu Przechowalnia ciemności (1985) za kwintesencję nieprzetłumaczalności doświadczeń różnych kultur i nieprzekładalności doświadczeń różnych systemów, samoswoja wielkość Lipskiej również w świetle dokonań Nowej Fali znalazła bezdyskusyjną sankcję. Tomy z lat dziewięćdziesiątych - Strefa ograniczonego postoju (1990) oraz Stypendyści czasu (1994), a także udział w antologii pokolenia Określona epoka na prawach aneksu potwierdziły jej pozycję jako wybitnej outsiderki:
Bez tchu powróciłam do poezji.
Czterolistna koniczynka
rozrosła się w kwadraturę koła.
To luksus
osiągać nowe rekordy słów
kiedy wokół już tylko
czarne ultimatum
(Luksus)
Nowa Fala (literatura polska)
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Geneza pokolenia [edytuj]
Nowa Fala skupiała poetów debiutujących w połowie lat 60., dla których przeżyciem pokoleniowym był Marzec 1968 i Grudzień 1970. Czasami bywa nazywana także Pokoleniem '68, chociaż niektórzy krytycy literatury uważają pojęcie Pokolenia '68 za pojęcie szersze, obejmując nim także tak odrębne w stosunku do Nowej Fali grupy, jak Konfederacja Nowego Romantyzmu, grupa "Tylicz", grupa "Kontekst", Grupa 848 i inne, aktywne w tym samym okresie.
Ośrodkiem, wokół którego zaczęło się skupiać środowisko nazwane później Nową Falą, była krakowska grupa "Teraz", do której należeli Wit Jaworski, Julian Kornhauser, Jerzy Kronhold, Stanisław Stabro, Adam Zagajewski. Dołączyli do niej z czasem poeci z innych ośrodków: poznańska grupa "Próby" - Stanisław Barańczak i Ryszard Krynicki, z Warszawy - Krzysztof Karasek, Jarosław Markiewicz i Leszek Szaruga, z Łodzi - Jacek Bierezin, Zdzisław Jaskuła, Witold Sułkowski, z Wrocławia - Lothar Herbst i Marianna Bocian. Główną trybuną nowej formacji stało się założone w 1967 r. krakowskie pismo "Student", ale wypowiedzi programowe jej członków ukazywały się w całej prasie literackiej, m.in. we "Współczesności", "Życiu Literackim", "Nurcie", "Miesięczniku Literackim". Do uformowania się Nowej Fali doprowadziły organizowane staraniem grupy krakowskiej zjazdy w Cieszynie. Pierwszy odbył się w 1971, ostatni, nieformalny, w 1973 r.
Za datę graniczną istnienia Nowej Fali jako formacji, przyjmuje się rok 1976, uznawany także za początek funkcjonowania drugiego obiegu.
Program i twórczość [edytuj]
Podstawowym elementem sprawiającym, że Nowa Fala występowała i była postrzegana jako jedna grupa, była postawa buntu wobec literatury zastanej - przede wszystkim wobec bezpośrednich poprzedników, czyli Orientacji Poetyckiej Hybrydy. Krytycznie oceniano jednak także poetów pokolenia "Współczesności". Wynikało to z faktu, że jednym z ważnych dla pokolenia haseł, co znalazło swoje odbicie w tytule programowej książki Kornhausera i Zagajewskiego, był postulat literackiego rozpoznania rzeczywistości. Podstawowym zarzutem wobec dotychczasowej literatury powojennej było to, że tego postulatu nie spełniła, że uznawała współczesną sobie rzeczywistość lat 60. i 70. za tworzywo siebie niegodne, nie umiała pokazać jej inaczej niż w groteskowej lub zdegradowanej formie. Stąd krytyka sztuki eskapistycznej, sztuki estetyzującej.
Głosząc postulat "nienaiwnego realizmu" (określenie Kornhausera), Nowa Fala nie zanotowała jednak wybitnych osiągnięć w powieści, choć niektórzy z twórców do niej należących podejmowali próby w tej dziedzinie. Pozostała przede wszystkim generacją poetycką.
Nowofalowcy nie wypracowali jednolitej poetyki, aczkolwiek daje się odnaleźć w ich wierszach pewien zestaw charakterystycznych, powtarzających się elementów. Do najważniejszych z nich należało wykorzystywanie jako tworzywa poetyckiego "słowa cudzego" - zwrotów charakterystycznych dla języka gazety, pism oficjalnych, ankiet urzędowych, języka ulicy. Zwroty te stają się przedmiotem zabiegów poetyckich charakterystycznych dla poezji lingwistycznej, której tradycję podjęła część poetów nowofalowych (zwłaszcza Barańczak i Krynicki). W przeciwieństwie jednak do takich twórców jak Miron Białoszewski, Tymoteusz Karpowicz, Witold Wirpsza czy Zbigniew Bieńkowski, poetów Nowej Fali nie tyle interesowały eksperymenty badające możliwości i ograniczenia języka jako takiego, co społeczne użycia mowy - analiza oficjalnego i mniej oficjalnego języka PRL-u. Wiązało się to z faktem, że ważnym elementem przeżycia pokoleniowego, jakim był dla tej generacji Marzec 68, było doświadczenie brutalnego manipulowania językiem. Zniewolenie języka odbierane było jako jeden z elementów ogólnego zniewolenia. Dlatego język stał się jednym z ważniejszych tematów twórczości nowofalowej, kluczowym elementem świata przedstawionego. Często tworzył ciąg skojarzeń z innymi słowami-kluczami: prawda, oddech.
Świat przedstawiony tej poezji to często, zgodnie z teoretycznymi postulatami, świat współczesnej poetom rzeczywistości - łącznie ze wszystkimi niepoetyckimi jej elementami. Związek z rzeczywistością podkreślany jest dodatkowo umieszczaniem w wierszach konkretnych dat, określaniem miejsc. Stąd dla podkreślenia elementów łączących poezję Nowej Fali i wyróżniających ją zarazem na tle twórczości innych poetów, bywa czasem używane określenie "nowofalowy wiersz publicystyczny" (Dariusz Pawelec). Jego elementy obecne są także w wierszach, które reprezentują charakterystyczną, choć nie powszechną dla nowofalowców poetykę "peiperowskiego układu rozkwitania". Stosowali ją przede wszystkim poeci sięgający do dorobku poezji lingwistycznej: Barańczak, Krynicki.
Około roku 1976 drogi poszczególnych twórców zaliczanych do Nowej Fali zaczęły się rozchodzić. Niektórzy z nich zaangażowali się w działalność opozycyjną i, objęci zapisem cenzorskim, publikowali wyłącznie lub prawie wyłącznie w drugim obiegu.
6