ferdydurkę 2


"Ferdydurke" jest powieścią napisaną w pierwszej osobie, w której narrator jest zarazem uczestnikiem akcji. Otóż budzi się on któregoś dnia ze snu, lub też wydaje mu się, że się obudził, a w istocie zdarzenia rozgrywają się we śnie. Narrator - bohater ma świadomość trzydziestoletniego mężczyzny i jest alter ego Witolda Gombrowicza (wspomina o opublikowanym przez siebie utworze pt. "Pamiętnik z okresu dojrzewania", debiucie literackim Gombrowicza). Bohater mówi o sobie, że tylko z pozorów wygląda na człowieka dojrzałego, w istocie cierpi z powodu swej niedojrzałości, czuje się chłopcem. W sennych rojeniach zjawia się u niego Pimko - "doktor i profesor, a właściwie nauczyciel", belfer przez duże B. Dla Pimki bohater jest małym Józiem, którego postanawia zapisać do szóstej klasy. Bohater próbuje się bronić przed belfrem, eksponuje swoją dorosłość, lecz ten przytłacza go, zmusza, by zachowywał się jak uczeń. Pimko wtłacza bohatera w uczniowski mundurek. Do szkoły przychodzą podczas przerwy uczniowie, nie dostrzegają dorosłości bohatera, dla nich jest on - tak, jak i dla profesora - małym Józiem. Sami próbują poprzez przekleństwa i grubiańskie dowcipy zamanifestować swoją dojrzałość, lecz Pimko znowu jest górą i w belferskiej przemowie udowadnia, że młodzież jest "skromna i niewinna", że daleko jej jeszcze do dorosłości.



Po odejściu Pimki wśród uczniów wybucha konflikt. Część z nich, zgrupowana wokół Miętusa, manifestuje swój cynizm, zepsucie, przynależność do świata dorosłych. Druga grupa, której przewodzi Syfon, hołduje niewinności, szlachetności i pięknym ideałom. Konflikt zaognia się, Miętus stara się przekleństwami i świntuszeniem zbrukać niewinność Syfona, który broni się deklamując idealistyczne frazesy o dziewczętach i chłopcach, śpiewając podniosłego "Marsza Sokołów". Dzwonek na lekcje zmusza walczące strony do udania się do klasy. Rozpoczyna się lekcja języka polskiego o Słowackim, przepełniona ze strony profesora Bladaczki banałami, które próbuje wcisnąć do głów uczniów. Podczas jednej z przerw dochodzi do pojedynku "na miny". Grymasy Miętusa są odrażające i plugawe, miny Syfona natomiast są uduchowione i wzniosłe. Pojedynek kończy się ogólną szamotaniną.



Utwór jest powieścią nowoczesną, w której dawne reguły gatunku nie obowiązują. Przerwanie toku akcji, wprowadzenie postaci z innego powieściowego świata, stanowi pogwałcenie reguł powieści. Autor nie stara się o stworzenie iluzji, że wydarzenia rozgrywają się naprawdę, że tok narracji jest wymyślony przez rzeczywistość. Gombrowicz przerywa opowiadanie swojej historii, by opowiedzieć o czyś zupełnie innym. "Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego" jest esejem, w którym autor umieszcza swoje poglądy na temat pisarstwa, sztuki, kultury, formy.



Tytułowy bohater noweli "Filidor dzieckiem podszyty" to profesor Syntetologii uniwersytetu w Leydzie, którego metoda naukowa to dodawanie i mnożenie plus nieskończoność. Jego przeciwnikiem jest profesor Wyższej Analizy, noszący tytuł anty Filidora i działający poprzez "rozkład osoby na części za pomocą rachowania, a w szczególności za pomocą prztyczków". Obaj profesorowie ścigają się nawzajem po całym świecie, w końcu dochodzi do dramatycznego spotkania. Pojedynek rozpoczyna się od walki na słowa, anty Fidor zaatakował słowem "kluski", na co Fidor dokonał syntezy i wyszło "klusek". Wściekły Analityk zaatakował żonę Filidora rozczłonkowując intelektualnie jej ciało na części, robiąc nawet analizę moczu. Syntetolog nie zdołał przywrócić żonie wewnętrznej jedności, nieszczęsna odstawiona została do szpitala, gdzie rozkład postępował. Filidor w odwecie zaatakował kochankę Analityka. W końcu dochodzi do pojedynku na pistolety, który jest bezsensowny i trwa w nieskończoność. Obaj, i Filidor i Analityk, są niewolnikami zamkniętej Formy, uwalnia ich dopiero ucieczka w zabawę, czyli to końcowe "pukanie", w które przemienił się poważny pojedynek.



W rozdziale szóstym Gombrowicz wraca do przerwanego toku opowieści. Pimko zabiera bohatera do państwa Młodziaków. Rodzina Młodziaków to ojciec - inżynier - konstruktor, typ nowoczesnego technokraty (idea ustroju, w którym władzę sprawowaliby specjaliści techniczni), jego żona - osoba bez przesądów, "hołdująca nowym prądom", córka Zuta - "nowoczesna pensjonarka". W zamyśle Pimki nowoczesna rodzina Młodziaków powinna wyleczyć bohatera ze sztuczności spowodowanej udawaniem dorosłego. Szczególnym lekarstwem ma być Zuta, która nawet nie wie, kim był Norwid. Przedstawiony przez Pimkę jako pozer, bohater nie może uwolnić się od tej "gęby". Na stancji u Młodziaków Józia odwiedza Miętus, przynosi wódkę, jest ordynarny, miny, które robił podczas pojedynku, przywarły mu do twarzy. Napastuje służącą, która jest dla niego reprezentantem plebsu. Józio, nudząc się, obmyśla doskonałą zabawę. Podszywając się pod Zutę, wysyła listy z zaproszeniem na tajemną schadzkę u niej w pokoju do Pimki i kolegi z klasy Kopyrdy. Następnie obu kompromituje, poniekąd kompromitując i rodzinę Młodziaków i wszelkie oznaki "pozerskiej nowoczesności". Bohater wraz z Miętusem, który zgwałcił służącą, uciekają na wieś.



Narracja zostaje znowu przerwana. Następuje kolejna nowela - "Filber dzieckiem podszyty", do której to noweli autor dokleja, jak i w poprzednim przypadku, przedmowę. Nowela ta jest parodią realistycznych konwencji narracyjnych". Przerwany mecz tenisowy dwóch championów przekształca się w osobliwy ciąg zdarzeń. Konwencjonalna narracja przedstawia przyczynowo-skutkowy łańcuch zdarzeń, podporządkowana jest pewnej logice, natomiast w "Filbercie..." jest inaczej, akcja toczy się w oparciu o "żelazne prawa symetrii i analogii". Zdarzenia są na przemian - dowolne i symetryczne. Np. żona ugodzonego kulą przemysłowca "strzela w papę" sąsiada, czyli postępuje zgodnie z zasadą analogii, odpowiadając w ten sposób na strzał z pistoletu, który ugodził jej męża. Rzeczą przypadku jest, że sąsiadem okazuje się "utajony epileptyk", który pod wpływem wstrząsu dostaje drgawek i konwulsji. Takim trybem toczy się akcja, której ideą jest śmiech i zabawa.



Następuje powrót do głównego toku narracji - bohater z Miętusem udają się na wieś. Miętus owładnięty jest ideą pobratania się z parobkiem. Trafiają do dworku wujostwa Hurleckich, gdzie bohater spędzał dzieciństwo i gdzie jest również postrzegany jako mały Józio. Hurleccy to typowi ziemianie - prowincjonalni i konserwatywni, podobnie jak ich dzieci - kuzyn Józia Zygmunt i kuzynka Zosia. We dworze panują feudalne stosunki między państwem a służbą. Wujostwo są oburzeni zachowaniem Miętusa, który nie kryje swej sympatii do służby. Jego postępowanie zakłóciło panującą równowagę między światem panów i chamów, gdy każdy znał swoje miejsce, Walek "brał w gębę" od dziedzica i uważał to za rzecz normalną. Działanie Miętusa doprowadza do rozzuchwalenia się całej służby, chłopi nie czują już respektu przed państwem. Tok zdarzeń doprowadza do ogólnej bijatyki. Bohater ucieka porywając Zosi. To porwanie jest kolejną próbą wyzwolenia się z niedojrzałości - Józio jak dorosły uprowadza dziewczynę z dworu rodziców. Niestety Zosia jest infantylna (dziecinna), porwanie traktuje jak przygodę. Powieść kończy się słynnym dwuwierszem: "Koniec i bomba A kto czytał, ten trąba".



"Ferdydurke" była młodzieńczą powieścią pisarza, która stała się przedmiotem ostrych dyskusji, sporów, rozlicznych nieporozumień krytyki. Wpłynęły na to m.in. tytuł utworu, jego kompozycja i zakończenie. Tytuł zaczerpnął Gombrowicz z powieści pt. "Babbit" popularnego amerykańskiego pisarza, laureata nagrody Nobla za rok 1930 S. Lewisa; przejął z niej imię i nazwisko - Freddy Durkee i połączył je, przestawiając jedne i rezygnując z innych głosek, by słowo lepiej brzmiało po polsku. Słowo to oznacza dosłownie "nic" - tytułem tym, który tworzy słowo bez znaczenia, odbiega pisarz od konwenansów przyjętych w literaturze, szczególnie w powieści. Również kompozycja jest niekonwencjonalna, składa się z trzech części przedzielonych dwoma dygresyjnymi nowelkami, które z kolei poprzedzone są przedmowami, w których autor sam się określa. Nietypowe jest również zwrócone do czytelnika i nie pochlebiające mu zakończenie powieści, kpiący dwuwiersz, co także nie podobało się krytykom, nastawionym na pewne stereotypy. Gombrowicz zademonstrował nowy styl w prozie, oparty przede wszystkim na ironicznym naśladowaniu, karykaturowaniu istniejącej literatury, wyśmiewaniu jej schematów, powielanych rozwiązań, sposobów widzenia człowieka i świata. Pisarz wprowadził własne kategorie postrzegania świata, budując często antynomiczne pary, np. dojrzałość-niedojrzałość, wyższość-niższość, młodość-starość. Pomiędzy owymi kategoriami wznosi się mur nie do przebycia. W ostatniej części utworu odnajdujemy znakomitą scenę opisującą próby bratania się Miętusa (sfera "wysoka") z parobkiem (sfera "niska"), co wcale nie okazało się łatwe i doprowadziło Miętusa do następującego wniosku:



"Wtenczas wpadł na szalony pomysł, że jeśli zdoła zmusić parobka do dania w gębę, lody prysną. - Daj mi po mordzie - zabłagał, już nie bacząc na nic - po mordzie daj! - i chyląc się nadstawiał twarz jego rękom. Lokajczyk wszakże wzbraniał się: - Ii - mówił - po co mnie bić jaśnie pana? - Miętus błagał i błagał, aż wreszcie krzyknął: - Daj, psiakrew, kiedy ci każę! Co jest, do cholery ciężkiej! - W tej samej chwili świeczki stanęły mu w oczach i druzgot, taran - to parobek walnął go w gębę! - jeszcze raz - krzyknął - psiakrew! Jeszcze raz! "



Bohaterowie utworu żyją w sidłach narzuconych (sobie i im) rozlicznych form, konwenansów. Najlepszym przykładem jest to, co czyni z kultury szkoła zdolna do sprowadzenia do absurdu każdej wartości, dzieła, obrzydzenia uczniom wszystkiego. Belferskie pozy, głupie schematy i puste deklaracje wciąż powtarzają się w wypowiedziach profesora Pimki, natomiast profesor Bladaczka tak przekonywał uczniów o wielkości Słowackiego:



"-Hm... Hm... A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat "W Szwajcarii"? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, spiżowych strof "Króla Ducha" wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów "Balladyny"...Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!"



W utworze praktycznie nic nie jest autentyczne, a zatem i prawdziwe. Nie jest takim zbyt prosty, prymitywny racjonalizm "nowoczesnej" rodziny mieszczańskiej Młodziaków. Oni też robili wszystko na pokaz, pod zewnętrznymi gestami ukrywała się ich prawdziwa natura.



Gombrowicz uważa, że wyrazić siebie w kształcie autentycznym jest bardzo trudno, często bywa to niemożliwe, pisarz uznaje to za świadectwo niedojrzałości całej kultury polskiej. Kultury w gruncie rzeczy "drugorzędnej" - pomimo wciąż ponawianych prób wywyższania się wobec Zachodu, będących w rzeczywistości jedynie nieudolnym maskowaniem kompleksów.



Pseudodojrzałość i jej demaskowanie to jeden z zasadniczych tematów całego pisarstwa Witolda Gombrowicza. W "Ferdydurke" mowa o niedojrzałości ideologicznej materialistów i cywilizacyjnej idealistów wyższych warstw społecznych (znakomicie ukazany dwór ziemiański) wobec niższych. Autor zwraca również uwagę na pozory niedojrzałej "postępowości". Nad wszystkim góruje Forma, która poszczególnym postaciom odbiera resztki autentyzmu. W tę Formę trzeba każdego wepchnąć, "upupić", przyprawić mu gębę i zdegradować. A Forma to coś więcej niż konwenans, walka o autentyczność z reguły jest beznadziejna. Prowadzi, co najwyżej, do pseudodojrzałości. Gombrowicz operuje specyficznymi, stworzonymi przez siebie pojęciami: "upupić" znaczy u niego udziecinnić kogoś, narzucić mu formę niższą, "przyprawić gębę" znaczy narzucić komuś obcą formę (Zosia przyprawia Józiowi "gębę" uwodziciela). Dla pisarza kontakty międzyludzkie są nieustanną grą, w której ludzie starają się jedni drugim narzucić swoją formę.

Gdy w 1933 roku ukazała się pierwsza książka Gombrowicza - Pamiętnik z okresu dojrzewania, posypały się, jak to zazwyczaj bywa, recenzje i niektóre z nich bynajmniej bez atencji dla autora. Słowa krytyki być może uraziły miłość własną pisarza, na pewno jednak już w chwili debiutu miał on poczucie własnego talentu, w każdym razie wiedział, że w literaturze ma coś do powiedzenia. I zdawał sobie sprawę, że to wszystko, co jest w nim inne od innych nie będzie ułatwiało ani startu, ani sytuacji literackiej. Postanowię więc Gombrowicz bronić się, postanowię odpowiedzieć swoim adwersarzom, rozprawić się z ich krytyką. Zaczął pisać tekst, w którego pierwszych partiach czytelne są te polemiczne intencje. Dopiero w momencie pojawienia się profesora Pimki Ferdydurke wpada jak gdyby na swe właściwe tory i mknie ku konsekwentnemu zakończeniu. Tak właśnie powstała powieść. Oto i cała historia!
Przypadek? Chyba jednak nie. Przypadkowe może było przekształcenie się pierwotnego zamiaru w ostateczny, jednak z perspektywy ówczesnych poglądów i postaw autora, jak i całej jego późniejszej twórczości Ferdydurke była czymś oczywistym i koniecznym. Nie książką wydumaną, wykoncypowaną na siłę, tylko utworem, do którego pisarz dorósł w swych doświadczeniach i przemyśleniach, utworem, który okazał się kamieniem węgielnym dla całej tej twórczości. Ferdydurke to była Biblia koncepcji życiowych i literackich, jakim autor pozostał wierny do końca.
Istotnym wydaje się pytanie, czy Ferdydurke - i do jakiego stopnia - jest powieścią autobiograficzną? Otóż pokusa takiego patrzenia na ten utwór jest tyleż wielka, co ryzykowna. Wiadomo, że nie sama wyobraźnia podyktowała autorowi zapisane obrazy. Z trzech podstawowych "sekwencji" zbudowana jest całość: obraz szkoły, obraz domu miejskiego, obraz domu wiejskiego - i to są właśnie trzy podstawowe filary dotychczasowego doświadczenia życiowego Gombrowicza. Zwłaszcza przedstawiony tu dworek ziemiański uderza nadzwyczajną znajomością rzeczy, jakby pisarz poruszał się w znanych sobie murach i pośród bliskich ludzi. Bez wątpienia ogromny ładunek osobistych wspomnień i przeżyć stał się budulcem dla tych fragmentów powieści. Stołeczne, mieszczańskie domy rówieśników Gombrowicza musiały także w jakimś zakamarku wyobraźni zjednoczyć się wspólnie w dom Młodziaków.
Jeśli chodzi o fakty, zdarzenia, postacie to jedno tylko wiadomo na pewno. Otóż przez wiele lat, od 1915 do 1944 roku, służącą i pokojówką w domu Gombrowiczów była pani Aniela Brzozowska - Śukasiewiczowa, z którą Witold był bardzo zżyty.
FABUŁA POWIEŚCI
Bohaterem Ferdydurke jest trzydziestoletni Józio. Pewnego dnia budzi się nad ranem i trwając jakby w dziwnym letargu uświadamia sobie całą bezwolność i nieokreśloność własnej sytuacji życiowej. W pokoju niczym duch pojawia się profesor Pimko, który widząc zagubienie Józia porywa go do szkoły, wpisuje w poczet uczniów szóstej klasy, przedstawia nauczycielowi i dyrektorowi szacownej placówki oświatowej. Nowego ucznia szybko obskakują koledzy. Józio orientuje się, że klasa jest podzielona na dwa obozy: grzecznych, niewinnych i zdyscyplinowanych, skupionych wokół Syfona, oraz buntowników, którym przewodzi Miętus. Lekcje w tej klasie są męczarnią i czarną magią, właściwe życie toczy się wokół awantur i prowokacji wszczynanych to przez jedną, to drugą grupę. Chłopcy, usidleni rygorem szkolnym, "na boku" prowadzą między sobą nieustające spory i walki - ich ukoronowaniem jest pojedynek Syfona z Miętusem na miny, w którym Józio pełni zaszczytną rolę super - arbitra. Na tym etapie powieści mamy do czynienia z trzema wyraźnymi stronami konfliktu: ciałem pedagogicznym reprezentującym skomplikowaną i bezwzględną machinę zniewalania młodzieży, tych, którzy biernie się jej poddają i tych, którzy spod jej wpływów chcą się za wszelką cenę wyrwać. Ci ostatni zresztą, dzięki zdecydowaniu i brutalności Miętusa, poniekąd stawiają na swoim, choć większość - podobnie jak Józio - jest zupełnie otumaniona szkolnym przymusem.
Doskonaląc swój plan infantylizacji Józia profesor Pimko załatwia mu stancję w domu inżynierostwa Młodziaków. Domu mieszczańskim, lecz nowoczesnym, mającym ambicje nadążania za modą i obyczajem swoich czasów. Inżynier-konstruktor Młodziak odgrywa w tym dziele raczej drugorzędną rolę, jest pantoflarzem i fajtłapą, za to pani inżynierowa wiedzie prym i wpatrzona w swą córkę Zutę stara się dogonić wyprzedzający ją czas. Józio zaczyna rozumieć, że plan profesora Pimki jest podwójnie chytry: chce on z naszego bohatera wymusić "ofiarę młodości" nie tylko przez zapędzenie go do szkolnej ławy, ale i przez wepchnięcie w ramiona Młodziakówny. I to się staremu belfrowi w zasadzie udaje. Między Józiem a domownikami zaczyna się osobliwa gra w pilnowanie, podglądanie, przyłapywanie się na słowach i gestach - gra w której jedna strona pragnie narzucić drugiej swe ideały, styl bycia, reguły. Ale między Józiem a Zutą ta gra ma coraz bardziej erotyczny odcień. Ona wie, że intryguje go swą dziewczęcością, on stara się zirytować Zutę udawaną obojętnością. Wobec powabnej tajemnicy płci niemal wszystkie osoby dramatu tracą swój fason. Obojętny i wyniosły kolega z klasy, Kopyrda, "smali do Zuty cholewki"; powaga sędziwego Pimki także topnieje na myśl o amorach. Józio wściekły, iż nie udaje mu się zwyciężyć przebiegłej i wytrwałej Zuty, zawiązuje intrygę - ściąga o tej samej porze do jej sypialni Kopyrdę i Pimkę, i wywołuje skandal zwabiając rodziców Młodziakówny. Powstaje niesamowite zamieszanie, z którego Józio wraz z Miętusem (zakradającym się w tym samym czasie do służącej Młodziaków) salwuje się ucieczką. Włóczą się po coraz bardziej odległej okolicy, po wsiach, szukając "prawdziwego życia", w końcu wpadają w tarapaty i z rąk chłopów cudem jakimś wyzwala ich ciotka Józia uwożąc kawalerów do pobliskiego, rodzinnego majątku. W dworku wujostwa Hurleckich Józio zostaje wzięty pod kolejny pantofel - tym razem ciotczynych umizgów i pieszczot. I nuda zalałaby te godziny nieciekawie spędzanego czasu w ziemiańskim saloniku, gdyby nie Miętus, który z zachwytem odkrywa postać lokajczyka Walka - ideał swych poszukiwań. Brata się z parobkiem, za wszelką cenę chce się z nim zrównać, traci wszelkie poczucie dystansu między sobą a nim, co wywołuje kolejny skandal - wujostwo są oburzeni taką zatratą granic między jaśnie panieństwem, a ludem. Wuj Konstanty wraz z synem przywołują lokajczyka do porządku oskarżając go o kradzież, bijąc i poniżając, zrozpaczony Miętus ucieka do lasu, lud wdziera się na salony, a Józio z tej zawieruchy też czmycha natykając się na zagubioną jaśnie panienkę Zosię i jakby porwany przez nią, wmanewrowany w przypadkową, romantyczną sytuację - pędzi w nieznane. "Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba!".
Tak właśnie - pomijając drobniejsze epizody czy trzeciorzędne postacie - rysuje się akcja "Ferdydurke". Należy jednak pamiętać o jednym: nie jest to tradycyjna powieść realistyczna. Samo jej streszczenie, dokładny opis wydarzeń to zabieg, który w gruncie rzeczy mija się z celem, bowiem w tym przypadku nie stanowi klucza do zrozumienia dzieła. Ta fabuła ma wyraźne cechy absurdalnej groteski, burleski, komedii; wszystko, co w niej mogło być rzeczywiste bądź prawdopodobne miesza się co chwila z fantazją i całkowitą umownością. Partie tekstu skonstruowane według zasad typowej akcji przeplatają się z partiami niefabularnymi, mającymi charakter monologu, widzenia, snu, wreszcie rozważań eseistycznych. Dlatego przygody Józia tylko do pewnego stopnia mogą być traktowane i rozumiane dosłownie; raczej należy je traktować jako wielką metaforę, jako symboliczny wyraz intencji autora.
Akcja Ferdydurke oparta jest na trzech etapach przygód i wędrówki Józia. To trzy podstawowe obrazy sytuacyjne: szkoła - stancja - dwór. I one dyktują kompozycję powieści, one organizują tę niekonwencjonalną fabułę. Po kolei przenosimy się z jednego etapu w drugi. Ale przecież i ten tok wydarzeń został przez autora skomplikowany. W te trzy sekwencje wkomponowane są partie związane z postaciami Filidora i Filiberta, sprawiające na pierwszy rzut oka wrażenie zupełnie odrębnych, oderwanych od reszty (choć zauważmy, jak nieprzypadkowe jest ich ulokowanie - niby buforów między jednym etapem wędrówki Józia a kolejnym) - są to po prostu jak gdyby filozoficzne i metaforyczne komentarze, uogólniające w języku powiastki sygnały płynące z groteskowej fabuły. Sens przygód Józia, powiązanych wspólną ideą, jest poddany w powiastkach o Filidorze i Filibercie jak gdyby próbie innego języka, innych, ogólniejszych odniesień, poszerzających w ogóle zakres problemowy autorskich refleksji.
Najzwięźlej istotę powieści ujął w komentarzu do jej trzeciego krajowego wydania (1986) wybitny znawca twórczości Gombrowicza Jan Błoński: "Historia trzydziestoletniego bohatera, którego wtrącono na powrót do szkoły, jest metaforą stosunku człowieka do piramidy dorobku wieków: wiedza ta jest nieprzyswajalna dla jednostki, wpędza ją w kompleks niższości i nieautentyczność, każe - w myśl społecznych nakazów - udawać dojrzałość i ukrywać skrzętnie ignorancję, w rzeczywistości wtłacza indywiduum w ciasny pancerzyk społecznej roli, nie dozwalając na żaden spontaniczny gest. Józio odwiedza trzy sfery współczesnego mu świata, w których odprawia się misterium zakłamania: szkołę, gdzie młodzież wychowywana jest w sztucznej atmosferze i karmiona sztucznymi dylematami, dom nowoczesnych inżynierostwa Młodziaków - gdzie panuje kult nauki, racjonalizmu, sportu i swobodnej naturalności posunięty do takiego stopnia, że aż wpada w samo zaprzeczenie (Młodziakowie tak bardzo chcą być nowocześni, że próbują chyłkiem ukryć i zamaskować to wszystko, co w nich samych nie dorasta do ideału). Ostatnim środowiskiem, które Józio odwiedza, jest twierdza konserwatyzmu: tradycyjny dwór ziemiański, który z kolei trwa w sklerotycznym odrętwieniu. Każda interwencja w ten ład (tu spowodowana przez kolegę Józia - naiwnego czciciela ludowej prostoty) powoduje gwałtowną zapaść społecznego systemu. Józio, który, jak większość Gombrowiczowskich bohaterów, jest buntownikiem przeciw tradycyjnym ładom, dąży do tego, by zdekomponować każdy z porządków, w które trafia - i rzeczywiście: poszczególne części powieści kończą się bezładną bijatyką. Ale Józio wie, że nigdy nie zyska wolności od społecznego terroru: w każdym zetknięciu z człowiekiem zyskać może gębę (tamten określi go jakoś na swój użytek i to maska - zawsze kłamliwa - przylgnie mu do twarzy); podobnie kontakty międzyludzkie spowodują jego upupienie (traktowany będzie jak dziecko, poniżej swej intelektualnej wartości, a - co gorsza - wejdzie w tę narzuconą sobie rolę i nie będzie umiał z niej się uwolnić)". GRANICA Powieść "Granica", wydana w roku 1935, jest najwybitniejszym dziełem Zofii Nałkowskiej. Pisarka wypracowała już wówczas własny styl pisarski: kunsztowną analizę psychologiczną, rekonstruując mechanizm zachowań, uczuć i odruchów jednostki uwikłanej w procesy społeczne.
Głównym bohaterem powieści jest Zenon Ziembiewicz, którego losy śledzimy od wczesnej młodości aż do końcowej katastrofy. Bohater pochodzi ze zubożałej szlacheckiej rodziny, jego ojciec Walerian jest zarządcą dóbr hrabiów Tczewskich w Boleborzy. Znamienne jest to, że Walerian często i chętnie romansuje z młodymi dziewczętami, najczęściej służącymi, co spotyka się z całkowitą tolerancją żony oraz ostrą dezaprobatą syna Zenona. W czasie pobytu w gimnazjum Zenon poznaje pannę Elżbietę Biecką, którą matka - "światowa dama" - pozostawiła na wychowanie ciotce, Cecylii Kolichowskiej, właścicielce kamienicy przy ulicy Staszica. Zenon kocha się w Elżbiecie, ucząc ją matematyki, ale ona wówczas jeszcze nie odwzajemnia jego uczuć, będąc zainteresowana przystojnym rotmistrzem Awaczewiczem. Po ukończeniu gimnazjum Zenon studiuje w Paryżu nauki ekonomiczne, ale rodzice w pewnym momencie odmawiają dalszego finansowania jego nauki. Wtedy to starosta Czechliński udziela mu "stypendium" w zamian za pisanie artykułów do miejscowej "Niwy". Można powiedzieć, że w ten sposób Ziembiewicz sprzedaje się rządzącemu obozowi.
W czasie wakacyjnego pobytu w Boleborzy młody Zenon poznaje młodziutką Justynę Bogutównę, córkę kucharki. Po ukończeniu studiów Zenon podejmuje pracę redaktora w "Niwie", nawiązuje też romans z Justyną, którą spotyka na ulicy w mieście. Dziewczyna jest załamana po śmierci matki, toteż Zenon chce ją jakoś pocieszyć, a więc zaprasza Justynę do hotelowego pokoju, gdzie spotykają się później wielokrotnie. To jednak nie przeszkadza Zenonowi oświadczyć się Elżbiecie, a wyznając jej miłość bohater starannie przemilcza swą znajomość z Justyną. Elżbieta dowiedziawszy się o tym próbuje nawet zerwać zaręczyny, wyjeżdżając do Warszawy do matki, w końcu jednak pozwala się przeprosić.
Tymczasem Zenon szybko robi karierę polityczną, zostaje prezydentem miasta. Mógłby też cieszyć się mięością swej żony i małym synkiem, gdyby nie Justyna, która staje się dla Ziembiewicza "sekretnym" ciężarem. Zmuszona okolicznościami do przerwania ciąży, popada w apatię, wciąż prosi o znalezienie jej miejsca pracy, które wkrótce opuszcza z powodu stopniowo rozwijającej się choroby psychicznej. Mimo, że Zenon i nawet Elżbieta starają się pomóc Justynie stan jej się pogarsza.
Jednocześnie świetna kariera polityczna Zenona ulega zachwianiu. Swą wysoką pozycję Zenon osiągnął na drodze moralnych kompromisów, wyrzekając się węasnych ideaęów. Teraz nie potrafi się wywiązać z pewnych obietnic danych robotnikom, na dodatek zostaje oskarżony o to, że wydał rozkaz strzelania do manifestujących tłumów. Tak więc klęska w życiu publicznym zbiega się z katastrofą w życiu osobistym. Justyna wtargnąwszy do gabinetu prezydenta oblewa jego twarz kwasem. Oślepiony Zenon popełnia samobójstwo.
Tak więc fabuła utworu jest banalna, ale głównym zamierzeniem autorki jest ukazanie rozbieżności stanowisk i różnorodności widzenia tych samych wydarzeń i problemów przez różnych ludzi, czyli po prostu względności ocen. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia różnych postaci, które relacjonują to samo wydarzenie, stąd wiele sprzecznych opinii i stanowisk. W rezultacie autorka dochodzi do wniosku, wypowiedzianego słowami głównego bohatera Zenona Ziembiewicza, że "jest się takim jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim, jak miejsce, w którym się jest".
Jednoznaczna też wydaje się interpretacja tytułu powieści. Zdaniem autorki Zenon Ziembiewicz w swym postępowaniu przekroczył granicę odpowiedzialności moralnej za swe własne czyny, postępował tak, jakby nie dostrzegał tych granic. Znamienne pod tym względem są słowa Elżbiety wypowiedziane do męża w jednym z końcowych fragmentów powieści: "Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć! Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą". Zdaniem autorki w wirze wydarzeń i zmian zachodzących we współczesnym świecie przemianom ulegają też granice między dobrem i złem. Jest jednak stałe kryterium moralne - postępujemy nieetycznie wówczas, gdy poprzez swe postępowanie krzywdzimy drugiego człowieka.
Dzieje Zenona Ziembiewicza zostały ukazane na tle konkretnych warunków społecznych. Bogate ziemiaństwo reprezentuje rodzina Tczewskich, przedstawicielką drobnomieszczaństwa jest Cecylia Kolichowska, właścicielka kamienicy, w której ludzie "zdecydowali się żyć na sobie warstwami". Elżbieta Biecka mówi do Zenona: "Pan wie, że tu połowa piwnic zamieniona jest na mieszkania i tam, pod nami, mieszka więcej ludzi niż na wszystkich piętrach poza tym". Wśród tych mieszkańców piwnicy najbardziej tragiczne są losy Joasi Gołąbskiej, która zajmuje jedno ciasne, piwniczne pomieszczenie. Opuszczona przez męża przeżywa kolejno śmierć czwórki swoich dzieci oraz chorej na raka matki. Przez pewien czas mieszka tu także brat Joasi, Franek Borbocki "zredukowany" w fabryce Hettnera, a nawet przejściowo Justyna Bogutówna. Środowisko proletariackie reprezentuje także inny mieszkaniec kamienicy pani Kolichowskiej Marian Chąśba, chłopiec uzdolniony, samodzielnie przygotowujący się do matury. On również został zwolniony z fabryki za swe przekonania polityczne, z tych samych przyczyn nie mógł zamieszczać swych artykułów w "Niwie".

"Ferdydurke" była młodzieńczą powieścią pisarza, która stała się przedmiotem ostrych dyskusji, sporów, rozlicznych nieporozumień krytyki. Wpłynęły na to m.in. tytuł utworu, jego kompozycja i zakończenie. Tytuł zaczerpnął Gombrowicz z powieści pt. "Babbit" popularnego amerykańskiego pisarza, laureata nagrody Nobla S. Lewisa; przejął z niej imię i nazwisko - Freddy Durkee i połączył je, przestawiając jedne i rezygnując z innych głosek, by słowo lepiej brzmiało po polsku. Słowo to oznacza dosłownie "nic" - tytułem tym, który tworzy słowo bez znaczenia, odbiega pisarz od konwenansów przyjętych w literaturze, szczególnie w powieści. Kompozycja składa się z trzech części przedzielonych dwoma nowelkami, które z kolei poprzedzone są przedmowami. Nietypowe jest również zwrócone do czytelnika i niepochlebiające mu zakończenie powieści, kpiący dwuwiersz, co także nie podobało się krytykom, nastawionym na pewne stereotypy. Gombrowicz zademonstrował nowy styl w prozie, oparty przede wszystkim na ironicznym naśladowaniu, karykaturowaniu istniejącej literatury, wyśmiewaniu jej schematów, powielanych rozwiązań, sposobów widzenia człowieka i świata. Pisarz wprowadził własne kategorie postrzegania świata, na podstawie kontrastu par, np. dojrzałość-niedojrzałość, wyższość-niższość, młodość-starość. W ostatniej części utworu odnajdujemy znakomitą scenę opisującą próby bratania się Miętusa (sfera "wysoka") z parobkiem (sfera "niska"), co wcale nie okazało się łatwe i doprowadziło Miętusa do następującego wniosku: "Wtenczas wpadł na szalony pomysł, że jeśli zdoła zmusić parobka do dania w gębę, lody prysną. - Daj mi po mordzie - zabłagał, już nie bacząc na nic - po mordzie daj! - i chyląc się nadstawiał twarz jego rękom. Lokajczyk wszakże wzbraniał się: - Ii - mówił - po co mnie bić jaśnie pana? - Miętus błagał i błagał, aż wreszcie krzyknął: - Daj, psiakrew, kiedy ci każę! Co jest, do cholery ciężkiej! - W tej samej chwili świeczki stanęły mu w oczach i druzgot, taran - to parobek walnął go w gębę! - jeszcze raz - krzyknął - psiakrew! Jeszcze raz! "

- Józio Kowalski - 30 lat. Pisarz, którego debiut literacki został odrzucony i przez to pragnie on powrócić do niedojrzałości. Pimko porywa go do szkoły i upupia. Bohater pozostaje w roli obserwatora. Józio nie potrafi przeciwstawić się silniejszej osobowości Pimki. Także w domu Młodziaków jest upupiony. Staje się staromodnym młodzieńcem zakochanym w nowoczesnej Zucie. Józio postanawia się wyzwolić psując ład i formę w rodzinie. Udaje mu się obnażyć nieautentyczność tej rodziny i zmusza ich do wyjścia z formy. Z kolei w 3 części Staje się upupionym siostrzeńcem. Potem staje się zakochanym porywaczem. Stara się walczyć z formą, gdyż narzucane mu role, nie odpowiadają mu. Przegrywa - nie potrafi uwolnić się z konwencji - pupa ukazująca się na niebie w ostatniej scenie świadczy o zwycięstwie formy. - doprowadza do groteskowej rewolucji społecznej we dworze, nie wyzwala od kultury, bo: "Ze schematu obyczajowo-społecznego, od >gęby< nie można uciec..."
- Pimko jest biegły w upupianiu i zdrabnianiu. Chce utrzymać młodzież w niewinności i niedojrzałości. Jego celem nie jest uczenie i przygotowywanie do życia w dzieciństwie. Dlatego nauka w szkole jest nudna, nie uczy myślenia i sprowadza się do powtarzania wyświechtanych sloganów. Manipuluje młodzieżą, ale sam pada ofiarą intrygi Józia.
- Zuta Młodziakówna. 16. Wysportowana, bezczelna i nowoczesna. Nikt nie zmusza jej do nauki i nie wychowuje. Nie szanuje rodziców, nie ma autorytetów. Miłość jest dla niej sportem. Jest młoda, ale zamknięta w formę.
- Joanna i Witold Młodziakowie. Ulegli modzie „łydki” przedkładając kulturę fizyczną nad duchową. Zachowanie ich jest sztuczne, podporządkowane konwencji. Sprowokowani znalezieniem w sypialni córki dwóch adoratorów zdjęli maski. Wdali się z intruzami w bójkę.
- Hurleccy. Są całkowitą odwrotnością Młodziaków. Pielęgnują tradycję ziemiańską. Wuj, jak i Zygmunt są całkowitymi ziemianinami. Ciocia upupia.
- Zosia apatyczna i chorowita była całkowicie podporządkowana matce. Byli tak samo jak Młodziakowie zamknięci w ramy konwencji i tradycji.
- Miętus. Przeciwstawia się upupianiu. Klnie, pije wódkę, chodzi na kobiety. Szuka autentyczności. Nie nawidzi konwenansów i masek. Wierzy, że po zaakceptowaniu go przez lud i zrównaniu się z nim odnajdzie prawdę. Jednak burzy tym tylko
porządek. W rezultacie chłopi uderzają na dom Hurleckich

* FORMA:
"istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale tylko zawsze w jakiejś określonej formie, i formy owe, ów styl, sposoby bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucony z zewnątrz - i oto dlaczego ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, nerwowo lub anielsko, dojrzale albo niedojrzale, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi"
- jest sposobem kontaktowania się z innymi ludźmi.
- jest to sposób na wyrażenie swojego „ja”
- Człowiek potrzebuje jej, by zaistnieć i być akceptowanym „człowiek jest najgłębiej uzależniony od swojego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna”.
- jest czymś sztucznym, nienaturalnym dla człowieka.
- jest nam narzucana z zewnątrz, to: zbiór norm postępowania, stereotypów, zachowań uznanych i przyjętych (walka na miny między Miętusem i Pytonem oraz gwałt przez uszy dokonany na Pytonie jest w powieści wyrazem walki o narzucenie światopoglądu, czyli własnej formy.)
- jest koniecznością, bo każdy człowiek, chcąc nawiązać kontakt z drugim człowiekiem musi przyjąć formę, która byłaby dla tamtego zrozumiała.
- jest sposobem wyrażania własnych poglądów, sposobem przekazywania własnego widzenia świata i innych.
- Gombrowicz łączy z tym pojęciem rozważania nad dojrzałością i niedojrzałością człowieka.
* W dzieciństwie jest się nie uformowanym. Potem w dorosłości przybiera się jakąś formę. Młodość i niedojrzałość to nie to samo. (Zuta jest dojrzała, ale jej formą jest młodość. Józio jest starszy, ale nie jest dojrzały. Dzięki temu może dostrzec zakłamanie i fałsz schematów.)
* Niedojrzałość to uczucie, przeżycie i treść psychiczna, jest subiektywna, człowiek nie znalazł jeszcze dla niej formy.
* dojrzałość to przeniesienie za pomocą formy własnych myśli i przeżyć w kontaktach z innymi ludźmi.
- Ukazywane są sytuacje, w których ktoś wchodzi w pewien stereotyp zachowania, zmuszając drugiego człowieka do udziału w nim.
a) belferskie zachowanie Pimki w mieszkaniu narratora sprawia, że zachowuje się on jak uczeń- siedzi i czyta powieść bohatera jak nauczyciel, bohater siedzi i obawia się jego recenzji jak uczeń.
b) zachowanie Hurbeckich narzuca służbie zachowanie przyjęte dla warstwy niższej.
c) Miłość Zosi wywołana porwaniem, narzuca bohaterowi zachowanie człowieka zakochanego.
- czasem gest czy słowo może narzucać formę, (Józio słowem "mamusia" podważa nowoczesność Młodziaków).
- męka wynika z ograniczenia (Uczniowie duszą się w narzuconej im sztucznie formie. Cierpi z tego powodu także narrator wciśnięty w szkołę. Miętus, uciekający od niewinnych szkolnych chłopców do parobka, rozpaczliwie broni swego prawa do zbratania się z ludem.)
- Człowieka po zachowaniu klasyfikujemy, wkładamy w jakiś schemat. Patrząc poprzez schematy, stwarzamy obraz danego człowieka (Dla ciotki Józio istnieje taki, jakiego ona go sobie stworzyła. Młodziakowa uwierzyła profesorowi Pimce, że Józio jest młodym człowiekiem, udającym dorosłego.)
- Człowiek jest uzależniony od czyjegoś zdania. Dlatego zawsze udaje kogoś innego, nigdy nie jest sobą. Dopiero poznając wnętrze człowieka, możemy o nim coś powiedzieć. Nie liczy się to jak wygląda, lecz to, co ma w sobie.
- „Gęba” oznacza narzucenie formy, swojego zdania, - społeczne maski, konwenanse i zachowania. Gębę przyprawia człowiekowi drugi człowiek lub społeczeństwo. Przed gębą nie ma ucieczki, jest to konieczność, dyktowana przez życie. Bohaterowi powieści ucieczka się nie udaje -jedyna droga wiedzie w inną gębę. "Ze schematu obyczajowo-społecznego, od >gęby< nie można uciec... , jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem można schronić się jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki”
- „pupa” zdziecinnienie, (Pupa nadana uczniom gimnazjum wytworzona zostaje przez obecność matek, czuwających za płotem nad swoimi pociechami.)
- „łydka” nowoczesność, młodość
- „zieloność” jest symbolem niedojrzałości
- parobek - prawdziwy chłopak, wolny od fałszu
- Gombrowicz uważa, że wyrazić siebie jest bardzo trudno, często bywa to niemożliwe, pisarz uznaje to za świadectwo niedojrzałości.
- Należy podejmować formy, które nam odpowiadają, a nie bezkrytycznie podążać za innymi. Nasza forma powinna być odzwierciedleniem wyrażanych przez nas poglądów, sposobem przekazania własnego widzenia świata. - Józio krzyczy w powieści: "Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie robiony mi!".

Podróż Józia:
- Podróż Józia jest szukaniem własnej formy, własnego siebie- Józio chce być sobą, nie chce powielać, popadać w schematy: „Niech kształt mój będzie zrodzony ze mnie”
- Nie jest to podróż z jego woli- zostaje porwany, on sam nie jest jej inicjatorem, zostaje do niej zmuszony.
- ma 3 etapy:
a) szkoła
b) Stancja u Młodziaków
c) wieś Bolimowo

* OBRAZ SZKOŁY U GOMBROWICZA- miejsce pierwszej fazy podróży
- W głowach nauczycieli tej szkoły "nie powstanie nigdy żadna myśl własna" - chwali się dyrektor.
- fantastyczny
- młodzież udaje dorosłych
- uczniowie otoczeni fałszem,
szkoła, uważana przez uczniów za miejsce nudne, do którego są zmuszeni uczęszczać. Młodzież jest zdziecinniała, nie dostrzega się ich dojrzałości, rodzących się nowych zainteresowań, potrzeb, własnych opinii i sądów. Nauczyciele są typowymi belframi- surowi, niedoceniający uczniów, uważający ich za nieuków. Realizują oni nieciekawy i nieprzydatny materiał w sposób schematyczny, nudny. Zmuszają młodzież do bezmyślnego i bezkrytycznego przyjmowania utartych poglądów- uwielbienie dla poezji romantycznej ma wynikać nie z własnych przemyśleń i oceny tej literatury, ale z uznania cudzych, uświęconych sądów. Ukazany jest tu na przykładzie Syfona odwieczny schemat kujona zawsze przygotowanego na każdą lekcję, bedący pupilkiem nauczyciela. Mietus reprezentuje buntownika, używającego wulgarnych słów i niewykazującego zainteresowania nauką. On i jemu podobni zawsze myślą nad tym jak uniknąć pytania i pracy na lekcji, stosują odwieczne wykręty i usprawiedliwienia.
- Józio przyjmuje narzucane formy zachowania, podporządkowuje się schematom szkoły.
- Nauczyciele wyznaczają wzory myślenia, wg, których uczeń ma kierować, z którymi zgadzać i nie sprzeciwiać
- Uczniowie demonstrują swoja niedojrzałość używając wulgaryzmów i sprzeczając się.
- Sytuacja jest spektaklem teatralnym, w którym każdy spełnia zadana mu rolę, i przyjmuje stereotypowe poglądy.
- Szkoła jest instytucją, która ogłupia wszystkich: nauczycieli w swych staroświeckich poglądach i schematyczności (nauczyciel od polskiego- Badaczka) oraz uczniów.
- szkoła zdolna do sprowadzenia do absurdu każdej wartości, obrzydza uczniom wszystko. Belferskie pozy, głupie schematy i puste deklaracje wciąż powtarzają się w wypowiedziach profesora Pimki, natomiast profesor Bladaczka tak przekonywał uczniów o wielkości Słowackiego: "-Hm... Hm... A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat "W Szwajcarii"? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, spiżowych strof "Króla Ducha" wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów "Balladyny"...Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!"
- Najważniejsze sceny to:
a) lekcja polskiego profesora Badaczki na temat poezji Słowackiego.
* nauczyciel używa wyszukanych wyrazów, podniosłego stylu, uczy schematycznego myślenia
* zabija w uczniach zdolność własnego myślenia, nie pozwala snuć własnych poglądów i opinii.
b) pojedynek „na maski” między Miętusem a Syfonem
* pojedynek między kujonem, a buntownikiem, który nie da się usidlić szkolnym konwenansom
* jest to pojedynek o prawo do buntu przeciw formą nadawanym przez szkołę
* W trakcie pojedynku Miętus dochodzi do wniosku, że jest on niesłuszny, ponieważ sam staje się schematem, gdyż buntują się przeciw schematowi, który sami powielają

* OBRAZ ŚRODOWISKA MIESZCZAŃSKIEGO I ZIEMIAŃSKIEGO: - obraz II i III fazy podróży

- mieszczaństwo ukazane poprzez rodzinę Młodziaków.
- Pani domu jest wielbicielką nowej epoki i jej haseł: aktywności, siły, swobody i równouprawnienia.
- Pani Młodziakowa udziela się społecznie, jest zwolenniczką naturalności w zachowaniu i obalenia wszelkich barier. Opiera się na tymczasowej modzie, a nie prawdziwych przekonaniach. ( chce by jej córka zrobiła sobie nieślubne dziecko z byle kim i byle gdzie)
- zachwyceni nowoczesnością, zachłystują się postępem
- pensjonarka nie ma szacunku do starszych, opryskliwa- ukształtowana według ówczesnej mody wszystko modne, na pokaz
- zdominowanie ojca przez żonę - nie ma wpływu na wychowanie córki
- rodzice prześcigają się, by zaimponować córce, że są nowocześni
- Józio chce sprawdzić czy są tak naprawdę wyzwoleni od formy i szykuje podstęp:
* przy obiedzie sypie sobie do jedzenie śmieci, jednak domownicy ignorują go, wstają od stołu i udają, że nic się nie dzieje. Józio coś podejrzewając obmyśla drugi podstęp:
* Wysyła listy niby, od Zuty do Pimki i Kopyrdy, z informacją, że wpuści ich do swojego pokoju o 12.00 w nocy. Gdy Mężczyźni się schodzą, a Zuta jest zdziwiona, Józio krzyczy, że przyszli Złodzieje, a chłopcy chowają się w szafie. Józio przy rodzicach otwiera szafę i ukazują się ukryci mężczyźni. Obecnośc Kopyrdy, młodego i przystojnego nie dziwi rodziców, cieszą się, natomiast obecność Pimki, starego nauczyciela u swojej uczennicy oburza ich, ojciec policzkuje go i w ten sposób ujawnia ich formę. Ukazuje niecałkowite wyzwolenie Młodziaków od stereotypów rodzinnych. Nowoczesność tez jest gra i pozorem.

**ŚRODOWISKO WIEJSKIE z tradycyjnym dworkiem szlacheckim
- Józio ucieka wraz ze swoim kolegą Miętusem na wieś, "do parobka" - z nadzieją, że tu znajdzie szczerość i naturalność istnienia, prawdziwego człowieka
- ukazują swoja wyższość nad służba policzkując ich (wspominają swojego wuja, który mocno bil i jest dla nich autorytetem)
- podział na państwo i służbę.
- Życie ziemiaństwa składa się z ceremonialnie odprawianych posiłków, (gdy nikt nie jest głodny, jedzą, bo tak trzeba i nakazuje tradycja), gier dla zabicia czasu, rozmów o chorobach całej rodziny, ale w żaden sposób nie jest związane z rzeczywistością.
- rodziny Młodziaków i Hurbeckich zostały tu przedstawione dla kontarstu.
- W ostatniej części utworu odnajdujemy znakomitą scenę opisującą próby bratania się Miętusa (sfera "wysoka") z parobkiem (sfera "niska"), co wcale nie okazało się łatwe i doprowadziło Miętusa do następującego wniosku: "Wtenczas wpadł na szalony pomysł, że jeśli zdoła zmusić parobka do dania w gębę, lody prysną. - Daj mi po mordzie - zabłagał, już nie bacząc na nic - po mordzie daj! - i chyląc się nadstawiał twarz jego rękom. Lokajczyk wszakże wzbraniał się: - Ii - mówił - po co mnie bić jaśnie pana? - Miętus błagał i błagał, aż wreszcie krzyknął: - Daj, psiakrew, kiedy ci każę! Co jest, do cholery ciężkiej! - W tej samej chwili świeczki stanęły mu w oczach i druzgot, taran - to parobek walnął go w gębę! - jeszcze raz - krzyknął - psiakrew! Jeszcze raz! " Czyn ten obala schemat formy. Runął ich schemat i autorytet.
- Gdy gospodarz się złości wyrzuca z domu Miętusa i Józia- podtrzymują schemat, ucieczką z gospodarstwa, gdyż zwykle wypędza się tych, którzy odstają, są inni,
* schematyczna ucieczka zmusza, (choć on nie chce) Józia do kolejnego kroku w schematyczność, udając romantycznego kochanka porywa Zosię, choć tak naprawdę jej nie kocha, powinien nastąpić szereg wyznań i pocałunek, więc następują; Józio mówi: "a więc przycisnąłem swoją gębę do jej gęby...".

A zatem akcja rozgrywa się niejako w trzech scenach: szkoła, rodzina mieszczańska i wieś.

Człowiek gra jakieś role, przybiera maski, nie może być sobą, bunt jego także jest schematem. Ludzka egzystencja zniewolona jest przez formę. Los człowieka jest dramatyczny, bo człowiek jest zdeterminowany, nigdy nie będzie sobą. Zniewolony formą.

* MIASTO
- wytwórnia, wszystko się powiela wg jakiegoś schematu - sztuczne przedmieście - zaraża się od miasta zniekształceniem, proces kulturowy przebiega w tym kierunku, „uczy się od miasta" Józio - uzależniony od miasta, boi się wyjść, natura dla niego obca istota ludzka porażona przez cywilizację jest na nią skazana środowisko uzależnia człowieka od siebie, - dynamiczne, wciąż ludzie o coś zabiegają, wciąż zajęci jedzą, bo nie mają innych zajęć, element towarzyskiego obyczaju gości się sadza przy stole i stół nie może być pusty
ciotka wszystkich traktowała jak dzieci, zaprowadza spokój, łagodzi spory ubezwłasnowolnia, podporządkowuje.

* POWIEŚĆ GROTESKOWA

- zachowując pewną dozę realizmu,
- zderzają ją z całkowitym bezsensem i nielogicznością, a także pokazywanie i wyolbrzymianie pewnych zdarzeń z użyciem kontrastu: realizm-fantastyka, tragizm-komizm, logika-bezsens
- najczęstszym celem groteski jest skrytykowanie pewnych faktów, zjawisk przez wyolbrzymienie, aż do śmieszności ("Ferdydurke" krytykuje rzeczywistość XX-lecia w Polsce o raz zjawisko narzucania formy - wg teorii samego autora),
- karykaturalne przejaskrawienie jakichś cech,
- wyolbrzymienie zachowań,
- zmieszanie fantastyki z rzeczywistością, (Świat przedstawiony w "Ferdydurke" Gombrowicza to świat nierzeczywisty, z pogranicza jawy i snu. Dlatego jest on tak absurdalny i groteskowy. Służy do demaskowania i ośmieszania mechanizmów rządzących człowiekiem. Kompromituje instytucję szkoły, ośmiesza "wolność i nowoczesność" rodziny Młodziaków)
- przemieszanie stylu podniosłego z przyziemnym. Całkowite pogwałcenie zasady decorum.
- Często pojawiają się w nim elementy karykatury (wyolbrzymienie, wyeksponowaniem, przerysowanie ośmieszenie) i fantasyki.

* STRESZCZENIE
- powieść napisana w pierwszej osobie,
- narrator jest zarazem uczestnikiem akcji. Budzi się któregoś dnia ze snu, lub wydaje mu się, że się obudził, a zdarzenia rozgrywają się we śnie. Narrator - bohater ma świadomość trzydziestoletniego mężczyzny (wspomina o opublikowanym przez siebie utworze pt. "Pamiętnik z okresu dojrzewania", debiucie literackim Gombrowicza). Bohater mówi o sobie, że tylko z pozorów wygląda na człowieka dojrzałego, w istocie cierpi z powodu swej niedojrzałości, czuje się chłopcem. W sennych rojeniach zjawia się u niego Pimko - "doktor i profesor, a właściwie nauczyciel". Dla Pimki bohater jest małym Józiem, którego postanawia zapisać do szóstej klasy. Bohater próbuje się bronić pokazując swoją dorosłość, lecz ten przytłacza go, zmusza, by zachowywał się jak uczeń, ubiera bohatera w uczniowski mundurek. Do szkoły przychodzą podczas przerwy uczniowie, i nie dostrzegają dorosłości bohatera, dla nich jest on - tak, jak i dla profesora - małym Józiem. Sami próbują poprzez przekleństwa i grubiańskie dowcipy zamanifestować swoją dojrzałość, lecz Pimko znowu jest górą i w przemowie udowadnia, że młodzież jest "skromna i niewinna", że daleko jej jeszcze do dorosłości.
- Po odejściu Pimki wśród uczniów wybucha konflikt. Część z nich, zgrupowana wokół Miętusa, manifestuje swój cynizm, zepsucie, przynależność do świata dorosłych. Druga grupa, której przewodzi Syfon, hołduje niewinności, szlachetności i pięknym ideałom. Konflikt zaognia się, Miętus stara się przekleństwami i świntuszeniem zbrukać niewinność, Syfona, który broni się deklamując o dziewczętach i chłopcach, śpiewając podniosłego "Marsza Sokołów".
- Dzwonek na lekcje zmusza walczące strony do udania się do klasy. Rozpoczyna się lekcja języka polskiego o Słowackim, przepełniona ze strony profesora Bladaczki banałami, które próbuje wcisnąć do głów uczniów.
- Podczas jednej z przerw dochodzi do pojedynku "na miny". Grymasy Miętusa są odrażające i plugawe, miny Syfona natomiast są uduchowione i wzniosłe. Pojedynek kończy się ogólną szamotaniną.

POWIASTKA O FILIDORZE I FILBERCIE

- "Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego" jest esejem, w którym autor umieszcza swoje poglądy na temat pisarstwa, sztuki, kultury, formy.

* Tytułowy bohater noweli "Filidor dzieckiem podszyty" to profesor Syntetologii uniwersytetu w Leydzie, którego metoda naukowa to dodawanie i mnożenie plus nieskończoność.
* Jego przeciwnikiem jest profesor Wyższej Analizy, noszący tytuł anty Filidora i działający poprzez "rozkład osoby na części za pomocą rachowania, a w szczególności za pomocą prztyczków".
* profesorowie ścigają się nawzajem po całym świecie, w końcu dochodzi do dramatycznego spotkania. Pojedynek rozpoczyna się od walki na słowa, anty Fidor zaatakował słowem "kluski", na co Fidor dokonał syntezy na "klusek".
* Wściekły Analityk zaatakował żonę Filidora rozczłonkowując jej ciało na części, robiąc nawet analizę moczu. Syntetolog nie zdołał przywrócić żonie wewnętrznej jedności, nieszczęsna odstawiona została do szpitala, gdzie rozkład postępował.
* Filidor w odwecie zaatakował kochankę Analityka.
* dochodzi do pojedynku na pistolety, który jest bezsensowny i trwa w nieskończoność.
* Filidor i Analityk, są niewolnikami zamkniętej Formy, uwalnia ich ucieczka w zabawę, czyli to końcowe "pukanie", w które przemienił się poważny pojedynek.

- W rozdziale szóstym Gombrowicz wraca do przerwanego toku opowieści. Pimko zabiera bohatera do państwa Młodziaków. Rodzina Młodziaków to ojciec - inżynier - konstruktor, typ nowoczesnego technokraty (idea ustroju, w którym władzę sprawowaliby specjaliści techniczni), jego żona - osoba bez przesądów, "hołdująca nowym prądom", córka Zuta - "nowoczesna pensjonarka". W zamyśle Pimki nowoczesna rodzina Młodziaków powinna wyleczyć bohatera ze sztuczności spowodowanej udawaniem dorosłego. Szczególnym lekarstwem ma być Zuta, która nawet nie wie, kim był Norwid. Przedstawiony przez Pimkę jako pozer, bohater nie może uwolnić się od tej "gęby".
- Na stancji u Młodziaków (robili wszystko na pokaz) Józia odwiedza Miętus, przynosi wódkę, jest ordynarny, miny, które robił podczas pojedynku, przywarły mu do twarzy. Napastuje służącą, która jest dla niego reprezentantem plebsu.
- Józio, nudząc się, obmyśla doskonałą zabawę. Podszywając się pod Zutę, wysyła listy z zaproszeniem na tajemną schadzkę u niej w pokoju do Pimki i kolegi z klasy Kopyrdy. Następnie obu kompromituje, poniekąd kompromitując i rodzinę Młodziaków i wszelkie oznaki "pozerskiej nowoczesności". Bohater wraz z Miętusem, który zgwałcił służącą, uciekają na wieś.

- Następuje kolejna nowela - "Filber dzieckiem podszyty", do której to noweli autor dokleja, jak i w poprzednim przypadku, przedmowę.
* Gombrowicz dowodzi, że czytelnik czyta utwór fragmentami, tak, więc nadmierna troska o zawartość budowy jest zbyteczna.
* Kpi z przeżywania dzieł sztuki, Dowodzi, że odbiór, ocena utworów zależy często od przyjętych norm i jest umowna.
* W przedmowie do Filiberta dzieckiem podszytego stwierdza, że poszukuje formy dojrzałej do siebie, poszukuje sposobu na wyrażenie siebie. „Z tumanu, chaosu, z mętnych rozlewisk. Wirów, szumów, nurtów (...) miałem się przenieść pomiędzy formy klarowne, skrystalizowane - przyczesać się, uporządkować” . uniemożliwiają mu to Pimko, Młodziakowie, Hurleccy wtłaczając go w formy dziecięce. Narrator rozumie, że musi znaleźć dla siebie jakąś formę, ale nie chce, by była ona narzucona.
Nowela jest parodią realistycznych konwencji narracyjnych". Przerwany mecz tenisowy dwóch championów przekształca się w osobliwy ciąg zdarzeń. Narracja przedstawia przyczynowo-skutkowy łańcuch zdarzeń, podporządkowana jest pewnej logice, natomiast w "Filbercie..." jest inaczej, akcja toczy się w oparciu o "żelazne prawa symetrii i analogii". Zdarzenia są na Np. żona ugodzonego kulą przemysłowca "strzela w papę" sąsiada, czyli postępuje zgodnie z zasadą analogii, odpowiadając w ten sposób na strzał z pistoletu, który ugodził jej męża. Rzeczą przypadku jest, że sąsiadem okazuje się "utajony epileptyk", który pod wpływem wstrząsu dostaje drgawek i konwulsji. Takim trybem toczy się akcja, której ideą jest śmiech i zabawa.

- powrót do głównego toku narracji - bohater z Miętusem udają się na wieś.
* Miętus chce pobratania się z parobkiem.
* Trafiają do dworku wujostwa Hurleckich, gdzie bohater spędzał dzieciństwo i gdzie jest postrzegany jako mały Józio.
* Hurleccy to typowi ziemianie - prowincjonalni i konserwatywni, podobnie jak ich dzieci - kuzyn Józia Zygmunt i kuzynka Zosia.
* Wujostwo są oburzeni zachowaniem Miętusa, który nie kryje swej sympatii do służby. Jego postępowanie zakłóciło panującą równowagę między światem panów i chamów, gdy każdy znał swoje miejsce, Walek "brał w gębę" od dziedzica i uważał to za rzecz normalną.
* Działanie Miętusa doprowadza do rozzuchwalenia się całej służby, chłopi nie czują już respektu przed państwem.
* Tok zdarzeń doprowadza do ogólnej bijatyki.
* Bohater ucieka porywając Zosi. To porwanie jest kolejną próbą wyzwolenia się z niedojrzałości - Józio jak dorosły uprowadza dziewczynę z dworu rodziców. Niestety Zosia jest infantylna (dziecinna), porwanie traktuje jak przygodę. Powieść kończy się słynnym dwuwierszem: "Koniec i bomba A kto czytał, ten trąba".


Powieść została podzielona na czternaście rozdziałów (ich numery i tytuły podajemy pogrubioną czcionką). Akcja toczy się w I połowie XX w. Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest trzydziestoletni pisarz o zdrobniałym imieniu Józio, który nieoczekiwanie - jako niedojrzały - zostaje umieszczony w szkole. Ten fakt owocuje zdarzeniami stanowiącymi podstawę do refleksji filozoficznych.

I. Porwanie. Józio budzi się we wtorkowy ranek w poczuciu niesmaku i dziwnego „lęku nieistnienia”. Jest trzydziestoletnim mężczyzną. Przypomina sobie siebie z okresu, kiedy był nastolatkiem. Wygląda na człowieka dorosłego, ale nie czuje się nim, nie bardzo wie, kim właściwie jest. Wspomina swoją książkę - Pamiętnik z okresu dojrzewania - która przyniosła mu opinię niedojrzałego. Zauważa również, że człowiek ustawia się i organizuje względem czegoś - nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą (12)2. Pod wpływem własnego obrazu - sobowtóra - Józio pragnie stworzyć swoją własną formę. Trzydziestolatek przystępuje do pisania książki, w której zamierza się w pełni wyrazić, gdy nieoczekiwanie przychodzi doń prof. Pimko, kulturalny filolog z Krakowa (17), który traktuje go jak ucznia, egzaminuje i stwierdza zasadnicze braki. Zachowanie gościa, starszego, stanowczego nauczyciela, wymusza na Józiu grzeczność, układność, potulność. Pimko zabiera go więc do szkoły dyrektora Piórkowskiego, by uzupełnił wiedzę w klasie szóstej, w gronie kilku nastolatków. Józio nie jest w stanie zaprotestować, nie może obronić się przed narzuconą mu rolą młokosa, uczniaka.

II. Uwiezienie i dalsze zdrabnianie. Józio przybywa do szkoły podczas dużej pauzy, obserwuje nowych kolegów w wieku od dziesięciu do dwudziestu lat, chodzących w kółko, jedzących śniadanie. Za płotem stoją matki i przyglądają się swoim dzieciom - to jeszcze bardziej umacnia w nich niedojrzałość i niewinność. Pimko jest wizytatorem z kuratorium i stara się pokazać jednemu z nauczycieli, w jaki sposób sterować młodzieżą, jak narzucić im dziecięcą formę, tzn. „pupę”. Belfer podrzuca kartkę ze stwierdzeniem, że chłopcy są niewinni. To wzbudza ich bunt, opór, chcą udowodnić, że jest inaczej. Są jednak i tacy, którzy zgadzają się z tą opinią i nie zamierzają jej zmieniać.

Klasa dzieli się na dwie grupy: zbuntowanych chłopaków z Miętusem (Miętalskim) na czele i grzecznych chłopiąt, którym przewodzi Syfon (Pylaszczkiewicz). Miętus i jego druhowie używają wulgarnych wyrażeń, opowiadają sobie sprośne historyjki o kobietach. Ich przeciwnicy są układnymi, pilnymi uczniami, poprawnie formułującymi myśli, wykonującymi polecenia nauczycieli; są erotycznie nieuświadomieni. Miętus grozi, że zmusi Syfona do przejścia na swoją stronę, gwałcąc go „przez uszy”, tzn. mówiąc mu na siłę to, czego tamten nie chce słyszeć i wiedzieć (wulgarne słowa, opowieści o kobietach). Tymczasem Pimko rozmawia z dyrektorem Piórkowskim o przyjęciu do szkoły nowego ucznia.

Odbywa się lekcja języka polskiego. Nauczyciel Bladaczka nie ma ochoty pracować, ale obawia się kontroli, więc zmusza uczniów do przyjmowania utartych formułek, które nie podlegają dyskusji - o tym, że Słowacki wzbudza [...] zachwyt i miłość, ponieważ wielkim poetą był (42). Nieoczekiwanie przeciwko tej opinii buntuje się Gałkiewicz, twierdząc, że poezja ta nikogo nie zachwyca, wszystkich nudzi, czytają ją tylko uczniowie zmuszeni obowiązkiem szkolnym. Nauczyciel nie potrafi znaleźć trafiających do przekonania argumentów, powtarza znane formuły i zarzuca Gałkiewiczowi brak inteligencji. Z odsieczą przychodzi pedagogowi Pylaszczkiewicz, który, jak zawsze, jest świetnie przygotowany, recytuje odpowiednie fragmenty, zna utwory. Jego wystąpienie sprawia, że nikt już nie ma odwagi bronić stanowiska Gałkiewicza. Uczniowie pokornie powtarzają schematyczne zdania.

III. Przyłapanie i dalsze miętoszenie. Po skończonej lekcji chłopcy znowu wrócili do sporu o niewinność. Na uboczu pozostawali jedynie niezależny Kopyrda i nowy uczeń, Józio. Ten ostatni postanowił jakoś przeciwdziałać „zgwałceniu” Syfona, ale został wezwany przez Miętusa do roli superarbitra w pojedynku na miny. Miętus wykrzywiał twarz w najokropniejsze grymasy, zaś Syfon przybierał miny zachwytu i uwznioślenia. Po lekcji łaciny - na której ujawnił się brak wiedzy uczniów, zaś na jęki Gałkiewicza, że nie interesują go konstrukcje gramatyczne, Syfon dał popis przekładu - doszło do pojedynku między liderami zbuntowanych chłopaków i niewinnych chłopiąt oraz do ogólnej bijatyki. Józio przyjął postawę bierną, nie mógł się ruszyć z miejsca. Na koniec, w drzwiach z największym spokojem stanął profesor Pimko.

IV. Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego. Narrację o losach Józia i jego kolegów przerywają dwa rozdziały o innej tematyce. W Przedmowie... narrator nawiązuje do konstrukcji całego dzieła, które rozwija się przed oczyma czytelnika, i zapowiada relację z pojedynku profesorów G. L. Filidora z Leydy oraz Momsena z Colombo („anty-Filidora”), którą nazywa opowiadaniem, w innym miejscu nowelą lub felietonem. Mówi o rozterkach pisarza, którego dzieło, powstające w męce, jest potem odbierane przez czytelnika zaledwie w części, pomiędzy telefonem a kotletem (70). Zadaje sobie podstawowe pytanie, czy człowiek stwarza formę, czy odwrotnie. Wyraża swój bunt wobec twórców sztuki ulegających koncepcjom artystycznym, stawiając siebie w roli kpiarza z owych wydumanych teorii. Zarzuca im naśladownictwo mistrzów, fałsz, pretensjonalność. Podział na artystów i resztę ludzi uważa za bzdurę. Sztuka polega na tworzeniu formy, a nie dzieł doskonałych pod względem formy. Artyści powinni przestać uważać się za istoty wyższe. Narrator wygłasza hasła, nawołuje do określonej postawy - do przezwyciężenia formy, wyzwolenia się z niej. Postrzega siebie jako część ludzkości i zauważa powszechny podział na części.

V. Filidor dzieckiem podszydy. Prof. Syntetologii, Filidor, zmierzył się z analitykiem, prof. Momsenem, który zawsze wszystko rozkładał na części. Jego ofiarą padła żona Filidora, którą najpierw rozebrał wzrokiem, by następnie kolejno wskazywać części jej ciała i ostatecznie zrobić błyskawiczną analizę moczu. Skompromitowana kobieta znalazła się w stanie rozkładu w szpitalu, zaś syntetyk wraz z asystentami (wśród nich był narrator) próbowali szukać ratunku. Załatwienie sprawy przy pomocy spoliczkowania nie udało się. Profesor sprzedał cały swój dobytek i rozmienił gotówkę (850000 zł) na złotówki. Postanowił wykorzystać je do „składu” partnerki „anty-Filidora”, Flory Gente. Po długim dokładaniu złotówek na kupę poczuła się ona znużona, coraz bardziej skupiała wzrok w jednym punkcie, stawała się sumą (94). Pokonany „anty-Filidor” uderzył w twarz przeciwnika, doprowadzając w ten sposób do syntezy. Tymczasem żona Filidora powracała w szpitalu do zdrowia - zaczęła jednoczyć części (94).

Doszło do pojedynku, który rozegrał się na zasadach symetrii: Ruchom jednego uczestnika odpowiadały podobne gesty drugiego. Obaj odstrzeliwali kolejno części ciała kobiety swojego rywala. Po latach Filidor wspominał ów pojedynek z rozmarzeniem - dobrze się pukało! (97). Usłyszawszy opinię, że mówi jak dziecko, odpowiedział - Wszystko podszyte jest dzieckiem (98).

VI. Uwiedzenie i dalsze zapędzanie w młodość. Józio relacjonuje następny etap swojego losu. Pimko zaprowadził go do państwa Młodziaków na stancję. Jest to nowoczesna rodzina złożona z trzech osób: ojca - Wiktora - inżyniera-konstruktora, matki - Joanny inżynierowej o społecznikowskich pasjach oraz ich córki - Zuty wysportowanej pensjonarki. Ludzie ci deklarują swoją nowoczesność, zerwanie z mieszczańską tradycją i wszelkimi konwenansami. W ich domu panuje kult niezależności, sportu, swobody obyczajowej, naturalności. Belfer chce, by Józio zakochał się w nowoczesnej szesnastolatce i w prowokacyjny sposób krytykuje jej maniery, by tym bardziej zainteresować chłopca. Józio domyśla się jego planu i chce stamtąd uciec, jednak nie może się na to zdobyć.

VII. Miłość. Józio istotnie coraz bardziej jest zakochany w pensjonarce, ale ona nie zwraca na niego uwagi. Dowiaduje się, że interesuje się nią Kopyrda, nowoczesny chłopak z jego klasy.

VIII. Kompot. Szkoła poraża bohatera codziennym poczuciem niemożności. Zgwałcony przez uszy Syfon nie mógł dać sobie rady z natłokiem gorszących myśli i powiesił się na wieszaku. Miętus marzy o poznaniu prawdziwego parobka i zbrataniu się z nim - naturalnym i bezpośrednim. Tymczasem przychodzi do domu Młodziaków, by spotykać się w kuchni ze służącą (namiastka ludu). Zuta lekceważy zabiegi Józia, który chce zwrócić jej uwagę. Posądzany ciągle o staroświeckość i niedojrzałość, Józio zamierza zdemaskować członków tej rodziny, którzy w istocie są tradycjonalistami, a tylko na pokaz, oficjalnie deklarują nowoczesne poglądy (symbolem owej awangardy jest zachęcanie Zuty, by urodziła nieślubne dziecko). Wstępem do zburzenia nowoczesnej formy była nieestetyczna konsumpcja kompotu po obiedzie. Józio wrzucił do niego różne kawałki jedzenia i śmieci. Był to dla Młodziaków widok bulwersujący.

IX. Podglądanie i dalsze zapuszczanie się w nowoczesność. Józio nakazuje żebrakowi, by stał przed domem z gałązką w zębach. Sam próbuje podglądać Zutę, następnie czyta pisane do niej listy i zauważa, że interesowali się nią mężczyźni, których nigdy by o to nie podejrzewał, np. prokurator, podoficer, obywatel ziemski. Jest też oficjalne pismo od Pimki, który wzywa Zutę do siebie w celu uzupełnienia wiadomości (twórczość Norwida) pod groźbą usunięcia ze szkoły, oraz zachęcający do intymnego spotkania list od Kopyrdy. Józio wpada na pomysł, by wysłać do nich obu liściki (podrabia pismo Zuty) z zaproszeniem na spotkanie w nocy (Kopyrda o północy, zaś Pimko po północy).

X. Hulajnoga i nowe przyłapanie. Józio podgląda Młodziaków i Zutę w łazience, licząc na to, że ujawnią oni tam swoje słabości i prawdziwą twarz, a następnie zostawia wiadomość, że ich widział. Dorośli są wyraźnie wytrąceni z równowagi, zaś Zuta nie, bo też ona zachowywała się jak zwykle, przeczuwała bowiem, że jest podglądana.

Kiedy w nocy przyszedł do Zuty Kopyrda, a niedługo późni Pimko, ona - zaskoczona - wpuściła ich do pokoju. Wtedy Józio wszczął alarm, że wkradli się złodzieje. Obaj nocni goście Zuty schowali się do szaf. Najpierw Józio zdemaskował Kopyrdę, jednak Młodziakowie uznali, że to bardzo nowoczesne, że ich córkę odwiedził w nocy kolega. Wtedy Józio ujawnił obecność Pimki w drugiej szafie. Był to kulminacyjny moment, w którym pozornie nowocześni rodzice pensjonarki okazali się tradycjonalistami, zbulwersowanymi spotkaniem dwóch mężczyzn - chłopca i starca - w sypialni córki. Młodziak policzkuje profesora, dochodzi do zbiorowej kotłowaniny. Józio pakuje swoje rzeczy i postanawia opuścić stancję, Po drodze zabiera Miętusa, który po zgwałceniu służącej doszedł do wniosku, że to nie to samo, co poznanie parobka. Obaj opuszczają dom z zamiarem ucieczki na wieś.

XI. Przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego. Podobnie jak rozdziały o szkole i o pobycie Józia u Młodziaków zostały rozdzielone czcią dotyczącą Filidora, tak teraz, dla symetrii, przed przeniesieniem akcji na wieś, pisarz wprowadza dwa fragmenty o Filibercie (również „dzieckiem podszytym”). Narrator mówi o oczekiwaniach wobec literatury, którym autor stara się sprostać, tzn. podsuwa interpretację, hierarchię wartości, porządkuje treści, Najgorsza jest jednak męka złej formy (179). W długim zapisie „w słupku” wylicza powody cierpienia twórcy, a następnie liczne możliwości genezy dzieła - względem (wobec) kogo powstało, zaś potem - z czego wynikło.

XII. FiIibert dzieckiem podszyty. Kpiarsko naśladując logikę zdarzeń ułożonych w porządku przyczynowo-skutkowym, narrator opowiada o tym, jak potomek pewnego wieśniaka z Paryża, champion świata w tenisie, grał mecz wśród żywiołowych oklasków. Nagle zabrakło piłki rozbitej strzałem pewnego pułkownika, co doprowadziło do agresji zawodników wobec siebie. Przy okazji kula ugodziła pewnego armatora w szyję. Zona, nie mogąc nic zrobić w tłumie, wyładowała emocje na policzku sąsiada. Okazał się on epileptykiem i wybuchnął w ataku szału. Te zdarzenia wywołały kolejne o podobnym charakterze (każde nagradzane przez tłum oklaskami). Objęły one również przedstawicieli obcych państw. Mężczyźni dosiadali kobiety jak konie. Nieoczekiwanie na środek placu wyszedł markiz de Filiberthe i zapytał, czy ktoś chce obrazić jego żonę. Wówczas zapanowała cisza. „Podjechało” doń trzydziestu sześciu mężczyzn dosiadających panie, ponieważ także poczuli się dżentelmenami. Obrażona przez nich żona Filiberta poroniła, on zaś podszyty dzieckiem [...] i uzupełniony dzieckiem (185) odszedł zawstydzony do domu wśród grzmotu oklasków.

XIII. Parobek, czyli nowe przychwycenie. Józio udaje się z Miętusem na poszukiwanie parobka. Spotkani na przedmieściu dozorcy i stróże oraz chłopscy synowie kształcący się w mieście nie spełniają oczekiwań Miętalskiego. Wszyscy mają sztuczne „gęby”. Wędrujący mijają kilka wsi, gdzie nikogo nie spotykają. Natknęli się w końcu na ludzi zachowujących się jak groźne psy (wzięto ich za urzędników, którzy chcą biedakom zabrać resztę dobytku). Z kłopotów wybawia ich ciotka Hurlecka z domu Lin, która pamięta Józia z dzieciństwa (wychowywał się w dworze w Bolimowie do dziesiątego roku życia). Zabiera ich do swojego samochodu i przywozi do rodzinnej posiadłości. Po drodze opowiada o domownikach i wspomina Józia jako malca, na nowo wpędzając go w dzieciństwo. Oblicza, że powinien mieć już trzydzieści lat (Miętus jest tym zaskoczony), ciągle częstuje cukierkami. Jest ciepła, dobrotliwa, troskliwa, nie sposób jej niczego odmówić. Na miejscu zostaje dokonana prezentacja. Wśród licznej rodziny Józio przypomina sobie wuja Konstantego (zwanego Kociem), kuzyna Zygmunta i poznaje młodziutką Zosię. Członkowie rodziny opowiadają o swoich chorobach, służba uniżenie usługuje.

Miętus wreszcie zobaczył upragnionego parobka, lokajczyka Walka, który usługuje przy stole, ale na bosaka, w niedzielnym ubraniu, z naturalną gębą prostaka. Do pokoju chłopcy dostają butelki z ciepłą wodą do łóżka i konfitury, co jeszcze bardziej akcentuje, że są traktowani jak dzieci. Miętus woła Walka, żeby się z nim pobratać, jednak parobek nie rozumie, o co chodzi, reaguje jedynie na rozkazy. Józio psuje zabiegi Miętusa, dając lokajczykowi w twarz. Uderzenie sprowadza Zygmunta, który chwali postawę Józia - parobków należy bić, bo wtedy szanują pana. Miętus wymyka się nocą do kuchni i wraca szczęśliwy, ponieważ udało mu się skłonić Walka, by uderzył go w twarz. W ten sposób doszło do „zbra...tania się” (zapis według Gombrowicza) z ludem. Józio dochodzi do wniosku, że i tu dopada go „pupa” i „gęba”, których tak bardzo chciał uniknąć. Hierarchia panująca na wsi uzmysławia mu, że każdy ma swoje miejsce i zachowuje się odpowiednio do niego oraz do zachowania innych wobec niego.

XIV. Hulajgęba i nowe przyłapanie. Wiadomość o brataniu się Miętusa z Walkiem i o tym, że służba za dużo mówi o Hurleckich dociera za sprawą lokaja Franciszka do Konstantego i Zygmunta. Konstanty podejrzewa skłonności homoseksualne Miętusa. Józio stara się wyjaśnić, że nie chodzi o to, ani o bolszewickie rewolucyjne plany, ale o zwykłe zbratanie się dwóch chłopców w podobnym wieku, jednak te tłumaczenia nie wystarczają. Rozochocona służba, np. Walek i Marcyśka, opowiada o rodzinie Józia różne tajemnice np. że panicz Zygmunt ma na wsi „starkę” - starszą wdowę, z którą spotyka się w krzakach, że pani dziedziczka boi się krowy, że Konstanty ze strachu przed dzikiem wskoczył na plecy leśniczego, że wstyd tak nic nie robić i żyć na cudzy koszt. Lokaj Franciszek donosi o tym panu. W tej sytuacji wszyscy (nie przyznając się do tego) poszukują Miętusa. Znajdują go w końcu na skraju zagajnika i widzą, że Walek daje mu kuksańce. Parobek uciekł do lasu, zaś Konstanty i Zygmunt postanawiają go wyrzucić z dworu. Rozmowa z Miętusem nie przynosi oczekiwanych efektów, ponieważ upiera się on przy brataniu się z parobkiem, mówi gwarą, zarzuca Józiowi, że dał się przekabacić na stronę panów. Postanowiono, że goście zjedzą kolację w swoim pokoju, a rano wyruszą pociągiem do Warszawy.

Józio decyduje, że uciekną z Bolimowa w nocy. Miętus upiera się, żeby zabrać z sobą Walka. Kiedy Józio udaje się po niego do kuchni, budzi się wuj Konstanty, następnie Zygmunt i cały dwór. Walek posądzony o kradzież, zostaje poddany swoistej musztrze - podaje do stołu, spełnia wszelkie rozkazy i jest bity. Pod oknem gromadzi się tłum ludzi ze wsi, zwabionych hałasem. Kiedy Miętus przychodzi po Walka, Konstanty i Zygmunt chcą mu dać nauczkę - tzn. zbić po pupie. Chłopak chowa się za parobka, który nieoczekiwanie wymierza silny policzek Konstantemu. Lud wpada do pokoju przez wybite szyby i zaczyna się kotłowanina. Józio sprowadza ciotkę i ją również włącza do owej „kupy”.

Józio postanawia jak najszybciej opuścić dwór Hurleckich. Zabiera z sobą spotkaną Zosię. Dla zachowania pozorów przed rodziną wmawia jej, że to porwanie. Sytuacja ta skłania ją do zwierzeń i wyznań, a to z kolei zmusza do nich Józia, chociaż tak naprawdę chciał mieć tylko pretekst do opuszczenia Bolimowa, a potem zamierza opuścić Zosię. Ostatecznie łączy ich pocałunek - musiałem ucałować swoją gębą jej gębę, gdyż ona swoją gębą moją ucałowała gębę (254). Okazało się, że próba ucieczki od „pupy” i „gęby”, od narzuconej formy, zawiodła. Można tylko popaść w inną formę, zaś przed człowiekiem uciec w ramiona innego. Utwór kończy zdanie: Uciekam z gębą w rękach. Po nim znajduje się dopisek: Koniec i bomba / A kto czytał, ten trąba! Oraz inicjały: W. G. (254).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ferdydurke moja prezentacja, moja prezentacja
Ferdydurke
ferdydurke
Ferdydurke streszczenie, Lektury matura
ferdydurke
Ferdydurke
Gombrowicz i Ferdydurke Czapska N, Studia I stopnia dziennikarstwo
Ferdydurke (8)
Ferdydurke Gombrowicza jako rzecz o formie
FERDYDURKE1
Opracowania lektur, FERDYDURKE, FERDYDURKE
FERDYDURKE 2
Ferdydurke
MATURA, FERDYDURKE, FERDYDURKE
dwudziestolecie miedzywojenne, Ferdydurke, Koncepcja narratora, Włodzimierz Bolecki pisał, że w Ferd
dwudziestolecie miedzywojenne, Ferdydurke Podstawowe kwestie, TEMAT: FERDYDURKE GOMBROWICZA
dwudziestolecie miedzywojenne, Ferdydurke, Koncepcja narratora, Włodzimierz Bolecki pisał, że w Ferd
dwudziestolecie miedzywojenne, Ferdydurke Podstawowe kwestie, TEMAT: FERDYDURKE GOMBROWICZA
Ferdydurke 3

więcej podobnych podstron