"Tego nauczylam sie w Al-Anon - mowi jedna z czlonkin na
spotkaniu - ze czlowiek, ktorego poslubilam, nie moze byc
zrodlem mojego szczescia lub smutku. Dar zycia jest osobista
moja wlasnoscia, podobnie jak jego zycie nalezy do niego; oboje
mozemy wybierac: czy cieszyc sie nim, czy je zniszczyc?
Widze, ze sie zlosci; Czy ja musze takze byc zla? Kiedy jest
wrogo usposobiony do mnie, czy ja takze musze byc wrogo
nastawiona do niego? Czy kiedy odzyskuje troche zaufania we
wlasne mozliwosci, moja przysiega malzenska traci znaczenie,
podczas kiedy on cierpi nadal z powodu zwatpienia w siebie?
Nie jestem jego przewodnikiem, nauczycielem ani strozem.
Jestesmy odrebnymi jednostkami i kazde z nas musi odnalezc
wlasna droge prowadzaca do celu. Moj maz nie chce dzielic ze mna
tego co dodaje mi otuchy i sily; nauczylam sie przez bolesne
doswiadczenia, ze proponowanie dzielenia sie tym z nim, jest
zupelnie bezowocne".
Rozwazanie na dzisiaj
Dostosowanie sie do spraw takich, jakimi sa oraz zdolnosc
kochania bez proby ingerowania lub kontrolowania innych,
jakkolwiek sa mi bliscy, jest moim celem, ktory moge osiagnac w
Al-Anon. Uczenie sie jest czasem bolesne, ale nagroda jest samo
zycie - bogate i pelne pogody ducha.
"Jezeli zajmujesz sie soba i sluzysz Bogu, nic co dzieje sie
wokol ciebie, nie zachwieje twojej rownowagi".
(Tomasz a' Kempis)
Pozdrawiam cieplutko życząc Pogody Ducha i wspaniałych odczuc
Dziekuje za to, ze Jesteście
April krysia