gotowe8 (13)


'Człowiek nie może żyć bez miłości' - rozwiń myśl Jana Pawła II na podstawie literatury i własnych przemyśleń.

Cóż to jest miłość? Definicji może być wiele i każdy to uczucie rozumie inaczej. Jest to coś więcej niż szacunek, podziw czy namiętność, coś, co pozwala dzielić uczucia drugiej osoby jej radość, smutek, rozkosz czy rozpacz. Potrzeba miłości tkwi głęboko w każdym z nas. Gdy jesteśmy kochani, łatwiej nam przetrwać trudne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni; jeżeli my kochamy, umiemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać, a nie jedynie brać.

Miłość cierpliwa jest łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości nie szuka poklasku,

nie unosi się gniewem nie pamięta złego;

Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość rodzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiłowanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każda z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdolny jest do największych ofiar.

Miłość była wdzięcznym tematem dla twórców już od czasów starożymych. Wierna żona Penelopa przez 20 lat cierpliwie oczekiwała swojego ukochanego męża. W utworze Antygona Sofokles przedstawił miłość siostrzaną, piękną i bezinteresowną. Tytułowa bohaterka, nie zważając na konsekwencje, przeciwstawia się władzy, aby spełnić odwieczne przykazanie i swoją świętą powinność pochowania zmarłego brata zgodnie z tradycją. Najsławniejszy utwór o nie szczęśliwej miłości to Romeo i Julia Szekspira. Bohaterów połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje są bardzo młodzi, dzięki wielkiemu uczuciu szybko dojrzewają. Pokonuje wszelkie przeszkody i niebezpieczeństwa, są pewni swojej miłości. Są dla siebie wszystkim. Ich świat kończy się wraz ze śmiercią ukochanej osoby.

Dla bohaterów romantycznych miłość i nienawiść była podstawą egzystencji. Targani namiętnościami, nie znajdowali szczęścia. Nieszczęśliwie zakochany Werter popełnia samobójstwo. Gustawa miłość do kobiety przeradza się w miłość do Ojczyzny. Będzie odtąd cierpiał za miliony, na ołtarzu Ojczyzny złoży swoje młode życie.

W Ojcu Goriot Balzac ukazał obraz miłości ojcowskiej. Bohater utworu pragnął, aby jego córki żyły w dostatku i szezęściu. Kochał je ślepą miłością, w imię której człowiek jest zdolny do największych wyrzeczeń. Mimo iż został przez dzieci odtrącony, starał się zaspokoić ich zachcianki, chociaż żył w skrajnej nędzy. Odpychał od siebie myśl, że córki go nie kochają.

Powieści pozytywistyczne głównie podejmowały problemy społeczne. Bohaterowie utworów tego okresu, nie idąc za głosem serca, nie byli szczęśliwi. Ich poświęcenie wynikało nie z miłości do ludzi, lecz z poczucia obowiązku, odpowiedzialności za niższe warstwy społeczeń stwa. Ale i oni odczuwali potrzebę miłości. W Nad Niemnem E. Orzeszkowej Anzelm Bohatyrowicz, odrzucony przez kobietę, której pragnął, całe swe życie strawił w samotności. Inaczej stało się z Justyną. Ona po przeżyciu niespełnionej miłości, po zaznaniu zdrady i upokorzenia spotyka człowieka , dla którego rezygnuje z dotychczasowego życia. Porzuca korczyński dwór, nie decyduje się na 'wspaniałe' życie u boku bogatego Różyca. Wyjdzie za mąż za Janka Bohatyrowicza, szlachcica z zaścianka; i wraz z ukochanym mężczyzną będzie pracować, pomagać innym i wieść życie mozolne, ale szczęśliwe.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstawało wiele utworów inspirowanych miłością. Miłość była bodźcem do tworzenia. Było to uczucie odmienne od tego w epokach wcześniejszych: szczęśliwe, często beztroskie, tryskające radością życia - miłość spełniona. Tuwim pisze:

A jeżeli coś? A jeżeli tak?

Rozgolębią mi się zorze

Ogniem cały świat zagorze,

Jak czerwony mak,'

Bo jeżeli tak,'

No to... Boże.!!(...)

I wreszcie literatura okresu II wojny światowej i powojenna. Powstają utwory, w których pośród okrucieństwa, nienawiści i ogromu nieszczęścia spotykamy się uczuciem miłości do drugiego człowieka. Wspomnijmy choćby Dżumę A. Camusa, w której w obliczu tragedii i śmierci tysięcy osób ktoś wyciąga pomocną dłoń, stawiając swoje życie niżej od życia bliźnich.

Człowiek musi kochać, aby żyć, a miłość to uczucie, dla którego żyć warto. Może czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ludzie, dla których jedynym przejawem miłości jest miłość do siebie samego, tak naprawdę nie żyją pełnią życia, stają się jak 'cymbał brzmiący'. Bądźmy szczęśliwi, jeżeli miłość, jakakolwiek by nie była, pozwala nam z radością patrzeć dokoła, zaglądać w przeszłość i oczekiwać jutra.

Czy banał, nijaka codzienność mogą stanowić temat wybitnego dzieła literackiego?

Myślę, że przy okazji próby odpowiedzi na pytanie postawione w temacie, warto zdać sobie sprawę, co tak naprawdę przesądza o tym, że dane dzieło uznaje się za wybitne. Odwołam się w tym miejscu do zdania Emila Zoli, który napisał, że Dzielami wielkimi i moralnymi są tvlko dzieła prawdy. Jak więc ma się szara, nijaka codzienność do szeroko pojętej prawdy, prawdy o człowieku i otaczającym go świecie, mającej być treścią wielkiej literatury? Zagadnienie banalnej powszedniości, jej znaczenia, wpływu na ludzi i wydaje się być części owej prawdy. Spróbujmy zatem przyjrzeć się, w jaki sposób było ono obecne w literaturze i czy rzeczywiście może być tematem wybitnego dzieła literackiego.

Utworem, w którym nijaka codzienność odgrywa bardzo ważną rolę, jest Pani Bovarv Gustawa Flauberta. Autor ukazał główną postać, Emmę Bovary, na tle drobiazgowo opisanego mieszczańskiego środowiska prowincji francuskiej. Jest to świat, w którym nie może ona sobie znaleźć miejsca. Jej wybujałe emocje i egzaltowana psychika, ukształtowane dzięki specyficznemu wychowaniu i lekturze romansów, wykreowały własny krąg marzeń i pragnień. Pragnienia Emmy silnie kontrastują z codzienną szarą egzystencją, a próba ich realizacji kończy się tragicznie. Jednak Pani Bovary to nie tylko 'rozprawienie' się z romantycznymi ideałami i postawami, których uosobieniem jest główna bohaterka, ale również a może przede wszystkim, wnikliwa krytyczna analiza mechanizmów sterujących codzienną mieszczańską rzeczywistością. Flaubert pokazuje, że z pozoru banalne, nijakie codzienne życie często jest pełne obłudy, egoizmu i fałszywie pojmowanej moralności i jako takie może być groźne. Czas wypełniony 'szarością' w Pani Bovary ukazany jest jako siła destrukcyjna, niszcząca bohaterów.

Z tematem filisterskiej codzienności mamy również do czynienia w Moralności pani Dulskiej. Gabriela Zapolska demaskuje obłudę życia codziennego mieszczańskiej rodziny i jego zgubny wpływ na młode pokolenie. Szara codzienność, pełna pozoru i udawanej cnoty, podobnie jak u Flauberta, pokazana jest jako poważne zagrożenie.

Twórcą, który za wiodący motyw swojej twórczości obrał sobie powszednią, nieefektowną egzysteneję przeciętnych ludzi, był Antoni Czechow. Jego opowiadania i dramaty prezentują dramatyczne zjawisko bierności, apatii, poddawania się przez ludzi zwykłej, ale często niebezpiecznej dla człowieka rzeczywistości. Bohater Czechowa nie istnieje lub też przestaje istnieć w wymiarze duchowym. Skoncentrowany na banalnych sprawach 'nijakiej codzienności', przy tłoczony przez nią, zapomina, po co żyje. Przyczyną tragedii bohatera, z której najczęściej nie zdaje on sobie sprawy, jest owa szara rzeczywistość. Nie ma on siły lub ochoty z nią walczyć, czegoś zmienić. W dramacie 'Trzy siostry' zasadniczym dylematem bohaterek jest nie zrealizowane marzenie o wyjeździe do Moskwy, wokół którego koncentrują wszystkie siły emocjonalne i intelektualne, nie dostrzegając realnych problemów. 'Sala nr 6' to z kolei historia klęski człowieka, który przez swoją bierną postawę wobec życia daje przyzwolenie na przemoc i okrucieństwo. Czechow bywa określany mianem apostofa beznadziei. Jego wybitna twórczość to próba zwrócenia uwagi na codzienną, banalną tragedię bardzo wielu ludzi.

Inaczej ujmuje temat codzienności Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu. W kompozycji tego utworu opisy zwyczajów, zabaw szlachty polskiej mają bardzo duże znaczenie. Poeta umieszcza w nim banalne elementy rzeczywistości, takie jak parzenie herbaty, spór o harty czy polowanie. Wszystko autor opisał w taki sposób, aby móc uchwycić sedno 'polskości', która w takiej postaci już się nie powtórzy. Opisy te, w optyce ogólnej wymowy dzieła, są jednocześnie podstawą krytycznego spojrzenia na narodową kulturę i obyczaj.

Wybitnym dziełem, na które chciałbym zwrócić uwagę, są Chlopi Władysłwa Reymonta. W realistycznym portrecie Lipiec i lipieckich chłopów zwyczajność, codzienność odgrywa niemałą rolę. Przedstawienie struktury społeczności chłopskiej, dnia powszedniego, rytuałów związanych z ziemią i pracą czy kultury i obrzędowości składa się na genialną analizę fenome nu chłopstwa i życia na wsi. Reymont pokazuje również, że często ta najbardziej nijaka, mono tonna powszedniość, poprzez swój związek z przyrodą i ziemią, zawiera elementy tajemnicy bytu, świata.

Banał, nijaka codzienność nie są człowiekowi nigdy obojętne, nie pozostają bez wpływu na niego. Myślę, że zgromadzone przykłady są wymownym przykładem, jak ważny jest i w jak twórczy sposób może być potraktowany ten z pozoru mało istotny i nieatrakcyjny temat.

'Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy' (Emil Zola) . Skomentuj tę opinię, odwołując się do wybranych utworów literackich.

Sztuka, tworzona przez człowieka i dla człowieka, jest nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Jako stałej towarzyszce ludzkiego życia, zwykliśmy wyznaczać jej funkcję nośnika ponadczasowych prawd i uniwersalnych wskazówek. Wielkimi dziełami określamy więc utwory, które - oprócz walorów estetycznych - zawierają naukę moralną. Dla mnie wzorem takiego arcydzieła jest Biblia, która nie tylko mówi o świętości, ale także nią jest. Idealnym dziełem jest bowiem utwór, który mówiąc o życiu, jest zarazem jego częścią. Mam na myśli jedność pracy z rzeczywistością, a więc 'zlanie się' jej z naturą. Pamiętając jednak o arystotelesowskim mimesis, czyli naśladowczym charakterze sztuki, mam świadomość, że osiągnięcie takiego ideału jest praktycznie niemożliwe. Możliwe jednak jest zbliżenie się do tego wzorca poprzez realistyczne obrazowanie świata. Prawdy wielkie i moralne płyną bowiem z samego życia.

Źródłem ludzkiej moralności są, moim zdaniem, prawdy pierwotne, prawdy czerpane z natury. Według filozofii taoistycznej, która dla mnie stała się podstawą do odnalezienia własnej 'drogi życia', najistotniejsze prawdy tkwią w naturze i codzienności. Trzeba umieć obserwować rzeczywistość, dostrzec, jakie prawa rządzą ludzkim działaniem, aby z nich zbudować własny kodeks moralny.

Swiatem jcdnak często kierują fałszywe odruchy ludzkie, dlatego aby odnaleźć istotę jego funkcjonowania, należy przebić się przez grubą warstwę zakłamania. Trzeba odnaleźć prawdę o ludziach, która często skrywana jest pod płaszczem pozorów. Wysiłek ten chyba najczęściej podejmują literaci, jako ci, których szczególna wrażliwość nie pozwala na tolerowanie zakłamania. Na przestrzeni wieków wielu twórców usiłowało odsłaniać prawdziwe oblicze świata, ale niewielu jest takich, którym się to udało.

Dla mnie twórca, który napiętnował zakłamanie, w obojętnie jakiej dziedzinie życia, godzien jest miana mistrza; jego utwór zaś gotowy jestem okrzyknąć arcydziełem. Wydaje mi się bowiem, że literatura powinna być w pewien sposób utylitarna, jeżeli chodzi o jej treści moralne. Chciałabym przytoczyć kilka przykładów dzieł, które właśnie ze względu na zawartą w sobie prawdę o życiu nazwać można 'wielkimi i moralnymi'.

Jak już wspomniałem, problem prawdy o życiu nękał literatów już od najdawniejszych czasów. Dla udowodnienia własnych słów, chciałbym podać przykład Antygony Sofoklesa - utworu z IV wieku p.n.e. Tytułowa bohaterka, wbrew woli władcy państwa, Kreona, postanawia pochować zwłoki swego brata, Polinejkesa. Sofokles ukazuje prawdę o bohaterce, która, będąc rozdartą wewnętrznie, popada w konflikt tragiczny. Chcąc być w zgodzie z prawami boskimi, Antygona łamie zakazy Kreona. Decyduje się na pochowanie brata, a tym samym skazuje się na śmierć.

Kreon jest przykładem władcy-tyrana, który, pragnąc realizować własne wyobrażenia na temat państwa, postępuje wbrew prawu boskiemu. Przyrównać go można do Hitlera lub Stalina, którzy w miejsce tradycyjnej religii wprowadzają kult silnej władzy. Przypomnijmy sobie w tym miejscu decyzję Stalina o zburzeniu cerkwi Chrystusa Zbawiciela i planie budowy na jej miejscu Pałacu Sowietów, aby zobrazować proces wypierania religii jednowładztwem. Ofiarami takiego procesu padają zwykle ludzie, tacy jak Antygona lub jej współczesny odpowiednik - ks. Popiełuszko.

Sofokles sugeruje nam refleksję, że mimo śmierci Antygony, triumfuje moralność. Antygona jest reprezentantką całego społeczeństwa, Kreon zaś - jednostką o wielkiej władzy. Moim zdaniem racja tkwi więc w zbiorowej świadomości, a nie w umyśle i wyobrażeniach jednostki. Sofokles pokazuje nam prawdę na temat relacji władza-społeczeństwo, a także wskazuje rozbieżności między prawem boskim a ziemskim. Opisując określone postawy, skłania do wyciągnięcia wniosków z przedstawionych faktów. Prawda niesie bowiem ze sobą naukę moralną. Tylko odwieczna i ciągle ta sama etyka, nakazująca miłość do drugiego człowieka, i głęboka wiara są wartościami ponadczasowymi. Prawo boskie zawsze zwycięża ziemskie zakazy. Człowieka można zabić, ale jego racje pozostaną niepodważalne i wciąż żywe. Antygona zginęła, ale klęskę poniósł Kreon. Popiełuszko został zabity, ale nadal funkcjonuje w społeczeństwie polskim przeświadczenie o słuszności jego poglądów i działania, którego się podjął. Według mnie Antygonę należy zaliczyć się do tych utworów, które, ze względu na zawartą w nich prawdę o człowieku, wzbogacają nasze wnętrze i niosą bezwzględne nakazy walki o własną moralność, o zgodę z samym sobą i zachowanie godności.

Myślę, że rozważając problem moralności na podstawie odkrywania prawdy o człowieku, warto wspomnieć o Innym świecie G. Herlinga-Grudzińskiego. Łagier sowiecki, przedstawio ny przez Grudzińskiego, zupełnie inaczej wygląda 'zza drutów', a inaczej widziany od wewnątrz. Czyżby prawda miała dwa oblicza? Pokój przeznaczony dla odwiedzających, utrzymany w przytulnej, prawie domowej atmosferze, daje podstawę, aby sądzić, że cały obóz wygląda podobnie. Rzeczywistość jest jednak całkowicie odmienna. Prawdziwy jest tylko obraz postrzegany przez więźniów, oni tylko upoważnieni są do wypowiadania opinii na temat swoich warunków życia. Tylko ci, którzy doświadczą konkretnej rzeczy, znajdą się w określonej sytuacji lub spróbują życia w danych warunkach, mają prawo do nazywania swoich spostrzeżeń prawdziwymi. Prawda nie uznaje bowiem światłocieni. Herling-Grudziński, obrazując nieludzkie warunki życia w obozie i be

stialski sposób traktowania więźniów, wskazuje na sylwetki bohaterów, którzy pośród odczłowieczenia umieli zachowywać się jak ludzie. Michaił Kostylew i Natalia Lwowna potrafili postępować zgodnie z samym sobą, być godnymi i wolnymi tym specjalnym rodzajem wolności, która pozwala decydować o wiasnej śmierci. I choć autor ma świadomość, że podobne postępowanie wymagało heroicznego wysiłku, nie usprawiedliwia jednak tych, którzy go nie podjęli, a tym samym dali się odczłowieczyć, skrzywdzić i poniżyć.

Manichejska struktura dzieła (prześwity w mrokach) wskazuje na dualizm natury ludzkiej oraz daje bezwzględny nakaz walki o zachowanie godności. Herling-Grudziński na przykładzie bolesnej prawdy o obozie przekazuje czytelnikowi naukę moralną. Naukę, która mówi o konieczności zachowania silnego charakteru nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Głosi potrzebę stworzenia sobie ugruntowanego systemu wartości, który może stać się dla człowieka 'ostatnią deską ratunku'. Herling Grudziński, poprzez ukazanie prawdy o człowieku, w naturze którego leży uzależnienie własnych poglądów od sytuacji, udowadnia, że relatywizm zasad moralnych prowadzi do zabicia osobowości. Wydaje mi się, że właśnie ukazanie łagrowej rzeczywistości w sposób realistyczny jest punktem wyjścia do rozważań nad ludzką moralnością. Tylko ukazanie prawdy o zachowaniu się ludzi w warunkach ekstremalnych może doprowadzić do właściwych wniosków. Poznanie warunków determinuje bowiem ich analizę.

Kolejnym utworem, który pragnę zaprezentować jako nośnik ponadczasowych prawd, jest III część Dziadów. Mickiewicz, wskazując na podział społeczeństwa na część zainteresowaną losami kraju i obojętną wobec nich, demaskuje prawdziwe oblicze Polaków. Podczas gdy młodzież i weterani torturowani są za działalność niepodległościową, arystokracja stara się nie angażować w politykę. Jedni widzą w Nowosilcowie kata narodu, inni - doskonałego wodzireja balów. Mickiewicz wyraźnie wartościuje obie części Polaków. Jego sympatia jest zdecydowanie po stronie aktywnych, którzy zachowali honor, uczciwość i chęć walki o ojczyznę. Są oni spadkobiercami najlepszych polskich tradycji, do których należą: głęboka wiara, rycerskość i służba krajowi. Młodzi pozostali wierni ojczyźnie, zachowali ideę niepodległościową, wbrew ogólnemu przeświadezeniu o klęsce Polski. Arystokracja natomiast zaprzedała się Rosji. Postawami arystokratów rządzi chęć zysku - zdobywania kontaktów, urzędów i pieniędzy. Analiza podziału społecznego w Polsce dziewiętnastowiecznej skłania nas do refleksji na temat uczciwości wobec własnego kraju. Można powiedzieć, że arystokracja zdradziła Polskę, niczym Piłat umyła ręce od odpowiedzialności. Mickiewicz wyraźnie krytykuje podobne zachowanie. Popiera natomiast Polaków aktywnych, którym nawet zadedykował swoją pracę:

Narodowej chwały męczennikom poświęcam

- Autor

Poparcie młodzieży jest zarazem pochwałą moralności, nakazującej wierność własnym przekonaniom, rycerską odpowiedzialność za ojczyznę oraz zdolność do poświęceń. Bywają sytuacje, w których bezpośrednie przekazywanie prawdy jest niemożliwe. Realistyczny przekaz zastępuje wówczas metafora, a konkretnie cechy uosabiają np. zwierzęta. Mam na myśli bajki I. Krasickiego, które stanowią krytykę określonych postaw i zachowań. Krasicki piętnuje ludzkie wady, a żeby krytyka nie była zbyt zjadliwa, okrywa ją płaszczem metafory. Lis u niego staje się symbolem sprytu i chytrości, ptak - wolności, jagnię - potulności. Prawda nie jest przekazana w sposób dosłowny, ale niesie jednak naukę moralną.

Prawda pozwala na stworzenie zasad moralnych, obrazuje złe lub dobre postawy, ale jej nadrzędną funkcją jest, jak sądzę, przekaz istotnych zdarzeń lub informacji. Tylko za sprawą rzeczywistego opisu możemy poznać fakty dotyczące historii. Przypomnijmy sobie reportaż Zofii Nałkowskiej pt. 'Dwojra Zielona'. Jest w nim zawarty wizerunek kobiety, która za wszelką cenę pragnie przeżyć wojnę. Nie ma co jeść, nie ma gdzie spać, jest ranna i zmęczona, ale tkwi w niej ogromna wola przetrwania. Dlaczego? W kilka lat po wojnie Dwojra przyzna się reporterce, że w ciągu tych strasznych dni wojennych czuła, że musi przeżyć, aby móc opowiedzieć o cierpieniach innych. Niech świat wie, co oni robili - powie Dwojra, tłumacząc pragnienie przeżycia.

Prawdziwa relacja obiektywnej osoby jest jedyną możliwością odtworzenia dziejów. 'Medaliony' Nałkowskiej są właśnie takim beznamiętnym, suchym, pozbawionym komentarza zapisem faktów. Dają czytelnikowi wierny obraz rzeczywistości, pozostawiając mu ocenę. Aby udowodnić wartość dzieła zawierającego obiektywny opis zdarzeń, chciałabym podać przykład Kroniki Wincentego Kadłubka, która, mimo że ma duże walory artystyczne, jest pracą zupełnie bezwartościową z punktu widzenia nauki. Kadłubek upiększał bowiem swoje dzieło, do historii Polski wplatał fikcyjne wątki, dodawał cytaty.

Zastanawiając się nad istotą prawdy, dochodzę do wniosku, że jej największą zaletą jest krytycyzm. Prawda ma ściśle określone granice, a jej łagodzenie, zaostrzenie lub jakiekolwiek koloryzowanie sprawia, że granice te przesuwają się. Prawda przestaje być prawdą. Dzieła prawdy godzą w ludzkość, a zarazem doskonalą ją. Wydaje mi się, że ludziom bardzo trudno jest pogodzić się z krytycznymi uwagami na ich temat, a jeszcze trudniej wykorzystać je do pracy nad sobą. Realistyczne prace pełniąwięc rolę wychowawcy - wskazują błędy i nawołują do poprawy poprzez naśladowanie określonych wzorów.

Emigracja, tragizm losu emigracyjnego w literaturze romantyzmu i współczesności

Miłość do ojczyzny, tęsknota za krajem lat dziecinnych, obok patriotyzmu i przyjaźni, to wartości opiewane we wszystkich epokach literackich. Poeci i pisarze stawiali swój dom rodzinny na pierwszym miejscu, toteż ukazywali jego piękno, tradycję i kulturę w mistrzowski sposób. Niestety wielu mistrzów pióra musiało wspominać swoją ojczyznę z daleka, lecz pozytywnym skutkiem tej rozłąki są liryki, hymny, będące dowodem miłości do ojczystej ziemi polskiej.

R O M A N T Y Z M

Najsilniej potrzeba wznoszenia się na piedestały swojego kraju uwidoczniła się w romantyzmie. W Polsce kierunek ten rozwijał się w szczególnie trudnych warunkach. Kraj znajdował się pod zaborami. Mimo wysiłków czynionych w celu odzyskania niepodległości, jego przyszłość nie zapowiadała się zbyt optymistycznie. Wielu Polaków przebywało po upadku powstania listopadowego na emigracji, wielu odbywało kary zesłania. Elita polskiej inteligencji - Chopin, Mickiewicz, Słowacki, Norwid i inni - większość swojego życia zmuszeni byli spędzić poza granicami Polski. Niektórzy uchodźcy już nie powrócili na kamienne łono ojczyzny. Okoliczności te sprawiły, że temat emigracji był tematem szeroko rozpowszechnionym wśród bezdomnych.

Adam Mickiewicz

Jednym z pierwszych jego utworów w którym pokazał on sylwetkę Polaka-tułacza, są Sonety Krymskie powstałe w wyniku podróży na Krym. Przeżycia wywołane pięknem przyrody są tylko pretekstem do wyznań podmiotu lirycznego, dręczonego przez wspomnienia utraconego kraju. Pielgrzym w utworach Adama Mickiewicza to niemal bohater byronowski: jest samotny, wrażliwy, wyizolowany ze społeczności ludzkiej, pełen niepokoju i nostalgii. Dodatkowo jego nastrój jest pogłębiony przez poczucie wielkości natury i znikomości człowieka.

Kolejny utwór łączy się z następnym etapem podróży wieszcza. Był to Paryż. Wielka Emigracja nawet tysiące kilometrów od polskiej ziemi wiodła spory polityczne między sobą. Adam Mickiewicz chcąc doprowadzić rodaków do kompromisu, napisał Księgi pielgrzymstwa polskiego, gdzie zawarł następującą myśl: pielgrzymowanie Polaków nie jest zwykłą emigracją ani tułaczką po Europie. Polscy uchodźcy powinni głosić ideę miłości do ojczyzny, wolności i gotowości poświęcenia. Poeta aby dobitniej przekazać założenia swego dzieła posługuje się przypowieścią o chorej matce i lekarzach kłócących się o metodę leczenia. Lecz nie terapia tu pomogła, ale miłość jej syna. Mickiewicz twierdził, że tak samo jest z Polską - tylko prawdziwe uczucie powinno ją otaczać, nie waśnie i spory. Przywołanie do pamięci ojczyzny, wymawianie jej imienia wśród emigrantów, mogło być znaczącym bodźcem do ustabilizowania konfliktów między nimi. Aby nie zatracili oni nadziei, aby nie zgasł w nich płomień wiary w zwycięstwo. Mickiewicz opisał swoje wspomnienia z kraju lat dziecinnych, poruszył sercem i duszą współpielgrzymów.

Głosem emigranta, głosem pełnym nostalgii Mickiewicz w Panu Tadeuszu woła:

Litwo! Ojczyzno moja!

Ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba

cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił. Dziś piękność

twą w całej ozdobie

Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie...

Przywołanie obrazów szlacheckiego dworku, ukazanie staropolskich tradycji i zachwyt nad pięknem przyrody wskazuje na wielką miłość do ojczyzny. Adam Mickiewicz piszący o domu rodzinnym to wygnaniec na paryskim bruku, szukający ucieczki przed nękającą go samotnością i wyobcowaniem, jakie niosą mu i jemu podobnym tułaczom ciężkie czasy.

Juliusz Słowacki

Podobnie jak Mickiewicz, i on próbował odnaleźć ojczyznę poprzez swą twórczość. Jego nostalgia w sposób prosty a zarazem wielce wymowny wyrażona została w hymnie Smutno mi Boże. Inspiracją do napisania tego liryku były prawdopodobnie lecące bociany, które wieszcz widział płynąc na Daleki Wschód. Obserwacja piękna przyrody wywołuje smutne refleksje nad własnym nieszczęśliwym losem. Rejs statkiem, a tym samym uzmysłowienie sobie, że statek ten nie płynie do kraju, budzi w Słowackim potrzebę zwierzeń. Otwiera on swą duszę przed Bogiem, ponieważ tylko on jest w stanie zrozumieć cały bezmiar tęsknoty za domem. Poeta oddaje uczucie osamotnienia i żałosnej determinacji w słowach:

Żem był jak pielgrzym, co się

w drodze trudzi

Przy blaskach gromu

Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę

Smutno mi, Boże

Szybujące bociany boleśnie przypominają mu ojczyznę, rodząc nową falę nostalgii, żalu, że to nie on jest ptakiem lecącym do kraju. Wyjątkową atmosferę, wiersz ten zawdzięcza swej prostocie wyznań człowieka liczącego się z niemożnością powrotu do rodzinnego kraju.

Temat ojczyzny Słowacki porusza także w Pamiętniku Zofii Bobrówny:

Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi,

Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,

To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,

Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci.

Cyprian Kamil Norwid

W tonacji zupełnie odmiennej napisany jest wiersz Norwida Moja piosnka (II). Jest to również jeden z najbardziej oddziaływujących na naszą wyobraźnię liryków tułaczy. Utwór mówi o żalu człowieka, który wiele cierpiał i doznał w życiu wielu bolesnych zawodów. W trzech pierwszych strofach dominuje motyw tęsknoty za krajem ojczystym, tęsknoty do prawości i prostoty polskiego ludu. Norwid wspomina pełen pokory gest rodaków podnoszących z ziemi najmniejszą okruszynę chleba, otaczanie troską bocianiego gniazda i przyjazne ukłony które są - jak odwieczne Chrystusa wyznanie: Bądź pochwalony.

W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć

Ukazywanie się w literaturze pielgrzyma szukającego swej ojczyzny nie zakończyło się nawet wtedy, gdy Polska odzyskała niepodległość. Temat ten ze zdwojoną siłą powrócił wraz z nastaniem nowego kataklizmu dziejowego - II wojny światowej. Najazd wroga na Polskę, osamotnienie kraju wśród innych państw europejskich, 6-cio letnia gehenna wojenna sprawiła, że znów znaleźli się żołnierze walczący na wszystkich frontach (pod Monte Cassino, pod Tobrukiem, w bitwie o Anglię). Cenzura, represje, niemożność swobodnego wyrażania myśli, spowodowały, że wielu poetów i pisarzy opuściło zniewolony kraj. Na uchodźstwie znaleźli się m.in. Julian Tuwim, Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Czesław Miłosz, Gustaw Herling-Grudziński, Witold Gombrowicz. Niektórzy z nich wrócili, dla niektórych ojczyzna została tylko wspomnieniem. Dla większości emigrantów oparciem stał się Paryż, lecz nawet ta zastępcza ojczyzna poniosła klęskę.Wtedy poeci tacy jak Lechoń, Tuwim, przebyli szlak wygnańczej wędrówki przez Hiszpanię, Portugalię, Brazylię, aż do Nowego Jorku.

Jan Lechoń

Żył on w Ameryce bez nadziei na powrót do kraju. Jedyną jego ucieczką było pisanie Dzienników, w których dzielił się refleksjami m.in. o sytuacji w kraju, o życiu na emigracji, o swojej samotności, np:

...samotność rozdzierająca - ta głęboka, na którą nie ma rady na tej ziemi wygnania...

Stany Zjednoczone były dla Lechonia w pewnym sensie przymusowym miejscem odosobnienia.Schronił się on tu wskutek następstw wojennych, był on jednak gotowy zawsze służyć ojczyźnie.

Typowo emigracyjnym lirykiem jest wiersz Przypowieść. Poeta pisze o żołnierzu, który zostawił ślady swojej stopy na wszystkich nieodstępnych drogach Europy. Z wiersza wywnioskować można, że jest to wypowiedź kogoś, kto zdecydował się pozostać na obczyźnie, ale także kogoś, kto próbuje wytłumaczyć swą decyzję i położenie w jakim się znalazł. Podmiot liryczny można w tym przypadku utożsamiać z samym poetą Janem Lechoniem.

Julian Tuwim

W tamtych trudnych dla poetów czasach powstał wiersz Juliana Tuwima Kwiaty polskie. Poeta kieruje w nim swoje krytyczne uwagi szczególnie pod adresem władzy, jednak mówi także o poezji i ojczyźnie:

Śpiewam dwusłowy hymn prostaczy,

Jakby to był poemat cały:

Że Wisła płynie...Wisła płynie...

Matko i wierszu, i ojczyzno,

Umiłowani trój-jedynie!

Zbigniew Herbert

Pan Cogito - powrót Utwór podejmujący tematykę masowej emigracji Polaków na Zachód w latach 70-tych i 80- tych. Mimo lepszego życia na emigracji, podmiot liryczny decyduje się na powrót do rodzinnego kraju z pełną świadomością tego, że zastanie zniszczoną ojczyznę, w której nie będzie mógł prowadzić życia takiego jak na obczyźnie. Pojawia się pytanie więc po co wraca: - do wody dzieciństwa

- do splątanych korzeni

- do uścisku pamięci

- do ręki twarzy

spalonych na rusztach czasu

Wartości związane z ojczyzną są dla niego cenniejsze niż wygoda w obcym kraju.

Kazimierz Wierzyński

Wierzyński nie pogodzony z nową Polską stanął u progu lat powojennych wobec trudnego wyboru. Zdecydował się jednak pozostać na emigracji, która teraz pełniła już inną funkcję i miała inne uzasadnienie niż w latach wojny. Poezja jego jest dokumentem przemyśleń współczesnego człowieka wywołanych przez nostalgię, przez żal za opuszczoną ojczyzną. Wiele jego utworów o tematyce emigracyjnej zostało napisanych w Paryżu (Korzec maku, Tkanka ziemi, Kufer na plecach czy Sen marca). Były to arcydzieła liryki osobistej, przekazujące ważne treści przemyśleń i emocji charakterystycznych dla wychodźstwa polskiego po drugiej wojnie światowej.

Pojawia się utwór Rozmowa z księdzem. W swojej twórczości neguje sens wysiłków zmierzających do ulepszenia ludzkiej egzystencji, a także sens samej egzystencji w Rozmowie z księdzem: Życie? Nie mówmy o tym. Wiadomo - opowiadanie idioty.

Genezą takiego stosunku do historii jest gest obronny człowieka, który od niej przyjął najcięższe ciosy. W utworze tym przemawia do nas człowiek który dźwigał z rozpaczą i mozołem swój kufer na plecach, kufer gorzkiego emigracyjnego losu.

Tragizm tego poety, który wybrał los emigranta, polegał na tym, że nie umiał i nie chciał przestać być poetą Polaków i spraw polskich.

Czesław Miłosz

Pod koniec 1945 roku Miłosz wstąpił do służby dyplomatycznej i pracował w placówkach w Stanach Zjednoczonych i Francji. W roku 1951 odmówił powrotu do kraju. Postanowił zerwać z nim i przyjąć status emigranta. Motywy swego postanowienia wyjaśnia jego tom esejów Zniewolony umysł napisany przez niego w Paryżu. Opisując zjawiska, procesy zachodzące w psychice charakteryzowanych ludzi, opierał się częściowo na własnych doświadczeniach. Miłosz, mimo swego pobytu na emigracji starał się nie być obojętnym na wydarzenia w kraju.

Zainspirowany własnymi doświadczeniami z życia jako emigrant oraz utartymi prawdami o świecie pisze Dolinę Isy. Jest to powieść o rodzinnym dworze na Litwie, o tradycjach, o zwyczajach ludowych. Była ona powrotem do lat dziecinnych, do wczesnej młodości i do przyrody. Bohaterem powieści został chłopiec dorastający wśród piękna natury w początkach XX wieku. Apoteozowanie kraju lat dziecinnych wraca tu echem z Pana Tadeusza.

Swoje wewnętrzne doznania związane z losem emigranta ujął w napisanej we Francji Katedrze Sandwiczów przedstawiając awanturnicze przygody polskich marynarzy, którzy zeszli z pokładu i pozostali za granicą.

Na przytoczonych utworach zarówno z epoki romantycznej jak i współczesności, widoczny jest ścisły związek treści ujętej w tychże utworach a sytuacji panującej w kraju, sytuacji politycznej. Poezja ta tworzona była przez ludzi którzy osobiście doznali wszelkich cierpień moralnych związanych z losem emigranta. Możemy więc traktować tą poezję jako wyjątkowo ważny dokument w dziejach literatury polskiej ze względu na ścisły jego związek z dziejami historycznymi naszego kraju zarówno w epoce romantyzmu jak i współczesności. Emigracja polska najcięższe chwile ma już dawno za sobą. Dziś, jeżeli mówi się o uchodźcach, to już nie z przyczyn politycznych czy z powodu represji, lecz z własnego, nieprzymuszonego wyboru.

Krzysiek K.

Nastroje końca XIX w. i początku XX w. , szukanie celu i sensu życia.

Zagubienie i kryzys wartości w literaturze Młodej Polski i współczesnej, w czym szuka się ucieczki i lekarstwa.

I N T R O

Każdy człowiek niezależnie od tego, w jakiej epoce żył, jakie miał poglądy, wierzenia, zapatrywania zawsze zastanawiał się po co on właściwie żyje. Jaki jest cel jego egzystencji na świecie? Jak powinien żyć, żeby żyć właściwie? Poeci, pisarze należą do tej grupy ludzi, którą powyższe problemy szczególnie frapują. Starają się znaleźć odpowiedź na te pytania.. Więc jak poszczególne epoki, ich reprezentanci i bohaterowie literaccy zapatrywali się na te kwestie?

Kochanowski we fraszkach przedstawia życie jako żart, zabawę. Wolter ma poglądy zbliżone do późniejszych pozytywistów, ucieczkę znajduje w oddaniu się pracy Pracujemy nie rozumiejąc, to jedyny sposób aby uczynić nasze życie znośnym. Trzeba uprawiać swój ogródek. Mickiewicz w Pieśni filaretów nawołuje Hej, używajmy żywota! Wszak żyjem tylko raz, ale ten sam poeta, dwadzieścia lat później tak to wspomina polały się łzy (...) na moją młodość górną i durną. Faust, Kordian to postacie bez poczucia sensu życia, szukające szczęścia.

M Ł O D A P O L S K A

Druga połowa XIXw, to wzrost liczby ludności, ogromny postęp techniczny - kolej, parowce, elektryczność, telefon, rozwój kapitalizmu, przemysłu, miast. W tej sytuacji młode pokolenie poczuło zagrożenie indywidualności jednostki ludzkiej. Tłumy ludzi pracują masowo w fabrykach, poubierane w jednakowe fabryczne ubrania, korzystają z taniej, masowej informacji, a osiągnięcia naukowe udowadniają zwykłość, nie cudowność człowieka. Zatopienie wśród tłumu przynosi poczucie niepewności i przeciętności. Przy tym zbliża się koniec stulecia, a to zawsze oznacza lęki, przepowiednie, obawy,... I w tej atmosferze rodzi się właśnie dekadentyzm. Oznacza pesymistyczną, indywidualistyczną postawę człowieka, poczucie bierności, słabości, bunt przeciwko mieszczaństwu.

Filozofię końca XIX wieku zdominowały trzy koncepcje filozoficzne, które jak się później okazało, miały ogromny wpływ na sposób myślenia ludzi, literaturę. Pierwsza koncepcja stworzona przez Artura Schopenhauera. Jest to filozofia skrajnie pesymistyczna. Odpowiedzią na pytanie 'Czym jest życie ?' uczony odpowiada 'pasmem cierpień', Człowiek pragnie szczęścia, dąży do niego i... nigdy go nie osiąga. Człowiek całe życie dba o podtrzymanie swojej egzystencji, a wszelkie jego działania kończą się... śmiercią. Sposobem na życie, według tego filozofa, jest nirwana i kontemplacja sztuki ( jako jedynej wartości ).

Jako następną koncepcję wymienię poglądy Nietzchego, zupełnie odmienne od omawianych wcześniej. Głosił kult życia, siły, tężyzny biologicznej, teorię nadczłowieka. Jest to jednostka silna, powołana do rządzenia, należąca do 'rasy panów', winnej tworzyć 'państwo nadludzi'.

Ta koncepcja została wykorzystana później przez Hitlera, dla stworzenia podstaw faszyzmu.

Kazimierz Przerwa Tetmajer w wierszu Koniec wieku XIX na początku każdej zwrotki stawia pytania stanowiące propozycję przyjęcia określonej postawy wobec otaczającej rzeczywistości. Można więc, w końcu XIX wieku, zdecydować się na : przekleństwo, ironię, wzgardę, rozpacz, walk, rezygnację, byt przyszły lub użycie.

Walka? Ale czy mrówka wrzucona na szyny

może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie ?

W odpowiedzi na konkretne propozycję padają retoryczne pytania będące negacją tych postaw. Podmiot neguje zarówno postawy romantyczne, jak i pozytywistyczne.

Walka słabego człowieka z otaczającym go światem jest z góry skazana na niepowodzenie. Tak wiec człowiek żyjący na przełomie wieków XIX i XX jest zagubiony, bezradny, przeczuwa nadchodzącą zagładę, ale nie potrafi w żaden sposób się jej przeciwstawić.

Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,

człowiecze z końca wieku ?

Głowę zwiesił niemy.

Utwór Tetmajera Nie wierzę w nic reprezentuje już skrajny pesymizm, negację wszystkiego, nihilizm.

Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie

Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów...

Zniszczeniu uległy wszystkie ideały, marzenia, programy. Życie bez jakichkolwiek perspektyw, bez możliwości urzeczywistnienia swoich dążeń jest życiem bezsensownym. Jedyne pragnienie podmiotu to Nirwana.

Temat Nirwany kontynuuje poeta w Hymnie do Nirwany. Życie jawi się podmiotowi jako ciąg nieskończonych cierpień, więc zwraca się za pomocą epifory do Nirwany, błagając ją o uwolnienie go od nieznośnego brzemienia ludzkiej egzystencji.

Niedostrzeganie sensu życia zawarł także poeta w wierszu Anioł Pański. Życie ludzkie jest tylko smutnym, pozbawionym celu przemijaniem, błąkaniem się po zimnym, nieprzyjaznym świecie, wszelka egzystencja nie ma sensu, jest tylko trudnym do zniesienia cierpieniem.

Podmiot liryczny w wierszu Dies Irae Jana Kasprowicza występuje w imieniu całej ludzkości, usiłuje dociec, czy człowiek może odpowiadać za zło, które zostało stworzone, jak wszystko, przez Boga ? Obrazy końca świata zawarte w hymnie są charakterystyczne dla katastrofizmu, zjawiska wynikającego z przekonania o kryzysie wszelkich wartości, o nadchodzącym zmierzchu cywilizacji. Wszechogarniający kryzys dotyczył również wartości moralnych, etycznych, religijnych, wyrażał się między innymi podważeniem wiary w Boga.

Ten temat porusza poeta dalej w utworze Święty Boże, Święty Mocny. Dochodzi do wniosku, iż Bóg nie jest w stanie - wbrew dotychczasowym ludzkim nadziejom - przeciwstawić się działaniu Złego, więc jedyną rzeczą jaką może zrobić jest przebłaganie szatana.

Lecz zupełnie przeciwny charakter ma późniejszy utwór Kasprowicza Moja pieśń wieczorna, gdzie poeta dochodzi do wniosku, że zło jest rezultatem sprzeniewierzenia się człowieka Bogu.

Chrześcijańską interpretację istoty Boga stanowi także Hymn świętym Franciszka z Asyżu.

Leopold Staff sonet Kowal. Nawiązanie do Nietschego. Metafora kowala to człowiek pracujący nad samym sobą, nad kształtowaniem własnego charakteru.

Serce wykuć muszę, serce hartowne,

mężne, serce dumne, silne.

Natomiast wiersz późniejszy, podobnie jak w przypadku Kasprowicza, ma już inne zabarwienie. Mowa teraz o Sonecie szalonym. Poeta zapowiada zdecydowane rozstanie się z nastrojami smutku i melancholii, odrzucenie postawy pesymistycznej. Podmiot chce wieść życie pełne beztroskiej radości, wręcz programowego szaleństwa.

Judym, bohater Ludzi bezdomnych (Żeromskiego) szukając celu w życiu, postanawia zostać lekarzem - społecznikiem walczącym o ulepszenie rzeczywistości, chce walczyć ze złem na świecie, ludzką krzywdą, niesprawiedliwością, o szczęście dla innych, rezygnując ze szczęścia osobistego. Toczy walkę wewnętrzną o to, by utrzymać swoje własne przekonania.

D W U D Z I E S T O L E C I E M I Ę D Z Y W O J E N N E

Człowiek stał się panem świata, sięgnął do najgłębszych tajemnic natury (teoria względności Einsteina, energia promieniotwórcza, zasada niepewności Heisenberga), zrewolucjonizował i ulepszył swoje życie (samochody, samoloty). Lecz z drugiej strony poczuł się niepewny wobec materii i kosmosu, poczuł się samotny, uzależniony od osiągnięć cywilizacji, poczuł lęk przed wszechświatem i przyszłością.

Freudyzm Według Freuda psychika ludzka składa się z trzech warstw: Ego (jaźń) to warstwa powierzchowna, kierowana rozumną myślą. Id (ono) to zbiór popędów i pożądań, które tkwią w człowieku, choć on sobie tego nie uświadamia. Superego (nadjaźń) to strefa z zakodowanymi normami kulturalnymi, tradycyjnymi i religijnymi. Między Id a Superego tworzy się napięcie, które powoduje wiele stresów, a nawet chorób psychicznych.

Egzystencjalizm - Heidegger, Sartre, Camus - uznali za pewnik egzystencję człowieka. To, że człowiek istnieje, to fakt, lecz wolny i zawieszony w kosmosie, przeżywa lęki egzystencjalne, jest skazany na wolność. Ciągłe poczucie zagrożeń, trwoga, samotność sprawiają, że życie ludzkie staje się absurdem, że każdy człowiek egzystuje oddzielnie i nigdy nie pozna prawdy o drugim człowieku.

Katastrofizm to tendencja głosząca rychły upadek i zagładę kultury i cywilizacji.

Taki pogląd, modny w dwudziestoleciu, nie był nowym wymysłem, już poprzednie epoki konstruowały podobne wizje.

Wpływ filozofii egzystencjalizmu widoczny jest w Procesie Kafki. Rodzimy się skazani na życie i śmierć bez żadnych wyjaśnień. Podporządkowani jesteśmy ogólnie ustalonym prawom. Wyrok - śmierć spada na nas bez zapowiedzi, nie wiadomo jak, kiedy i dlaczego.

Iwaszkiewicz w utworze Szczęście odpowiada na pytanie czym jest szczęście ? Dla Iwaszkiewicza szczęście to cicha chwila, w której tworzy, w której jako artysta przetwarza poetycko świat.

Julian Tuwim ***(Życie) Jest to krótki, pogodny wiersz, podmiot wyraża radość z samego faktu istnienia, z życia. Radość ta wynika z poczucia własnej siły, potęgi oraz jedności z naturą, uczucia, że świat należy do niego, a on do świata.

W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć

W czasie wojny, nie tylko w łagrach i lagrach, ludzie mieli tylko jeden cel: przeżyć, na drugim planie niejako, były marzenia o zachowaniu godności, o ludzkim życiu. Prawie zawsze te dwa pragnienia wzajemnie się znosiły, były niemożliwe do pogodzenia. Czas wojny Baczyński tak: charakteryzuje: Nie ma litości, Nie ma sumienia, Nie ma miłości - takie były konsekwencje wojny.

Nałkowska w Medalionach przytacza szereg przykładów podeptania moralności, zbeszczeszczenia ludzkiej godności. Formą pomocy staje się zabicie rannej kobiety. Więźniarki zmuszone są do kanibalizmu. Ludzie chcą w jakikolwiek sposób zachować swoją godność, taką próbą jest odśpiewanie hymnu po hebrajsku (przez Greczynki), czy jak akt chęci decydowania o własnym życiu, wykonany przez młodą dziewczynę w jednym z opowiadań Borowskiego.

W obozach niesamowite pragnienie przeżycia pociąga za sobą walkę o pożywienie. Pragnienie zaspokojenia głodu staje się przewodnią ideą człowieka zlagrowanego, czy złagrowanego (Inny świat Herlinga - Grudzińskiego, Jeden dzień Iwana Denisowicza Aleksandra Sołżenicyna.).

Utwory takie jak Zdążyć przed panem Bogiem Hanny Krall, Rozmowy z katem Moczarskiego, czy Pamiętnik z powstania Białoszewskiego poruszają problem walki bez nadziei na zwycięstwo. Żydzi w getcie, jak i powstańcy warszawscy w dojrzałej fazie zrywu wyzwoleńczego walczyli już nie dla zwycięstwa militarnego, ale dla zwycięstwa moralnego. Bo jak można inaczej wytłumaczyć masowe samobójstwa tych Żydów, którzy byli osaczeni, dajmy na to, w płonącej kamienicy i którzy wracali tam, ponieważ woleli spłonąć żywcem niż oddać się w ręce faszystów? Jak można wytłumaczyć kontynuację walki przy wyraźnej druzgocącej przewadze wroga?

Albert Camus w Dżumie przekazuje myśl, że sens życia można znaleźć w konsekwencji działania, pomocy innym, że zło nie jest w stanie zniszczyć wartości wewnętrznych człowieka.

Różewicz w wierszu Ocalony pokazuje człowieka, który wyszedł żywy z doświadczenia wojennego, ale spustoszenie dosięgnęło dewaluacji jego systemu wartości. Podmiot szuka kogoś, kto stworzy, ukaże mu nowy system wartości, stworzy od nowa jego świat.

Non-stop-shows Zatracenie dawnych wartości, zagubienie, poczucie otoczenia przez chaos

Bez, (Wygaśnięcie absolutu...) Człowiek współczesny stracił wiarę, Bóg nie jest już mu potrzebny, zapomina się o nim. Konsekwencje odejścia od Boga: marnieje religia, sztuka, poezja, język, zdolność przeżywania i wyrażania uczuć. Teksty poetyckie utraciły zdolność nazywania uczuć, stanów.

Miłosz Ars Poetica Poezja odzwierciedla złożoność natury ludzkiej i uświadamiając mu to, ukazuje że jest to wartością jego człowieczeństwa.

Traktat moralny Wezwanie do kreowania własnego życia, do aktywności - Żyjesz tu teraz Hic et nunc masz jedno życie i jeden punkt, co zdążysz zrobić, to zostanie, choćby ktoś inne mógł mieć zdanie.

Nie jesteś jednak tak bezwolny, a choćbyś był jak kamień polny, lawina bieg od niego zmienia, po jakich toczy się kamieniach... Możesz więc wpłyń na bieg lawiny.

Odbudowa systemu wartości po wojnie Zbyt wieleśmy widzieli zbrodni, byśmy się dobra wyrzec mogli.

Herbert Przesłanie pana Cogito Jest to kanon zasad, do którego każdy powinien się dostosować, mimo że konsekwencjami mogą być wygnanie, banicja czy śmierć. Podmiot postuluje konsekwencję w działaniu, postawę wyprostowaną, zwalczanie w sobie obojętności, sprzeciw przeciwko krzywdzie, wystrzeganie się oschłości serca. Jest to zbiór praw pozwalających zachować godność i szacunek wobec samego siebie.

Twórczość księdza Jana Twardowskiego należy do poezji o tematyce religijnej propagującej model wiary franciszkańskiej, radosnej, bliskiej człowiekowi. Poeta przyjmuje dogmaty wiary bez surowości nakazów i zakazów, bez lęku, głosząc że ma ona być pomocą i oparciem człowieka.

Bóg u księdza Twardowskiego to Bóg z ludzką twarzą, Boże, po stokroć święty, mocny i... uśmiechnięty (Suplikacje), przyjaciel, rozumiejący i kochający człowieka, bliski mu, opiekun, nie sędzia.

Wiara - to radość życia i uśmiech, źródło szczęścia i umiejętność kochania świata z prostotą i szczerością, zwierzę swój sekret, że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko (Wyjaśnienie), Wierzyć, to znaczy nawet się nie pytać, jak długo mamy iść po ciemku (Jakby go nie było).

Świat - to wielkie dzieło Boga, które człowiek winien kochać i umieć się z nim cieszyć i z nim współistnieć. Jego poezję cechuje afirmacja świata, zachwyt nad cudem ziemi.

Człowiek - to ukochane dziecko Boga, bywa ułomny i grzeszny, jest przywiązany do swego świata i jest to naturalne.

'Gdzieś tam na trzęsawiskach, na rozstajach małej jak atom ziemi umierają ludzie i konają nieszczęśliwe narody... Serce kosmosu bije na alarm.' Rozważ myśl autora w odniesieniu do literatury ukazującej człowieka XX wieku w sytuacjach totalitarnych.

'Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek' - w ten niezwykle sugestywny sposób Wisława Szymborska rozpoczyna swój wiersz 'Schyłek wieku'. Nadzieja na to, że dwudziestestulecie będzie inne, bardziej ludzkie i moralne od dotychczasowych, jest widoczna już w antydekadenckich wierszaCh L. Staffa z cyklu 'Sny o potędze'. Takie przekonanie znajduje licznych zwolenników w dwudziestoleciu międzywojennym. Dopiero co odzyskana niepodległość sprawiła, że rzeczywistość była postrzegana w jaśniejszych barwach; porzuciwszy bolesną tematykę narodowo-niepodlegościową, ludzie mogli zająć się innymi problemami. Antoni Słonimski opisuje tę sytuację w 'Czarnej wiośnie' następująco:

'Ojczyzna moja wolna, wolna...'

Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada

Ona sprawia, że witalność, młodość i miłość znowu mogą cieszyć umysł. Dodatkowo, wraz z postępem technicznym i wiarą w empiryczne poznanie świata, okres ten ożywia przekonanie o mocy człowieka i potędze jego kreacji. Czas ten jednak okazał się być czasem dziecięcego optymizmu, który musiał się skończyć, wobec symptomów zbliżającej się katastrofy.

Jednym z pierwszych zwiastunów tego swoistego wychodzenia z niepełnoletniości jest liryka J. Czechowicza, oparta na podświadomych przeczuciach, pełna niepewności, trwogi, lęku przed światem. W wierszu Przeczucia z cyklu Ballady z tamtej strony podmiot liryczny, zamknięty w czterech ścianach, doświadcza dezintegracji otaczającego go świata, pomimo trwogi przed tym, co jest na zewnątrz, chce to poznać, wciąż silny jest w nim ten scjentystyczny optymizm poznawczy. Obserwacja świata, zmian zachodzących w społeczeństwach - kryzysu dotychczasowych wartości i kultury - zaczyna budzić uzasadnione obawy. Przerażającą, choć jak przyszłość pokazała trafną diagnozę stawia S.I. Witkiewicz w Szewcach - dramacie o ludzkości daremnie poszukującej prawdziwej idei w obliczu upadku dotychczasowej kultury i cywilizacji. Witkacy, przeczuwając, że taka sytuacja może generować totalitaryzmy, zdaje się przepowiadać ludzkości kolejne etapy katastrofy. Pierwszy, uosabiany przez Skurviego, to pucz faszystów, rewolucja szewców to komunizm, wreszcie trzeciego przewrotu dokonują Towarzysz X i Abramowski, technokraci, dla których nie człowiek, lecz postęp jest ważny. Ta ewolucja świata powoduje śmierć człowieka jako istoty metafizycznej. Prawdopodobnie dlatego - gdy ten scenariusz zaczynał się sprawdzać - 17 września 1939 roku Witkacy popełnił samobójstwo.

Wrzesień 1939 roku jest początkiem nowej ery. Następuje zagłada porządku, cywilizacji opartej na wartościach, w jej miejsce powstaje zdehumanizowany świat wojny, bólu, obozów, świat cierpienia. Jednostka musi przyjąć wobec tego jakąś postawę. Najprościej być obojętnym. Taką postawę człowieka, zdrajcy kultury, prezentują bohaterowie T. Borowskiego. U niego nie ma herosów, gdyż normy postępowania są nieadekwatne dla tego świata, są tylko tacy którzy, chcą przeżyć. Stąd relatywizm wartości i wynoszenie ponad nie korzyści materialnych. Dlatego rodzi się pytanie: czy dając taką diagnozę ludzkości, Borowski jest nihilistą? Moim zdaniem nie; on chce tylko ukazać, że my wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni za zło w świecie. Sam też nie uchyla się od tej odpowiedzialności. W kilku opowiadaniach daje narratorowi, będącemu jednocześnie głównym bohaterem, swoje imię - Tadek, również niektóre elementy swojej biografii: pobyt w obozie, studia na Uniwersytecie Warszawskim czy umiłowanie poezji. Chociaż wiadomo, że naprawdę zachowywał się inaczej, Tadek jest gotowy poświęcić każdą moralną wartość dla odrobiny chleba. Z Opowiadań Borowskiego przebija przekonanie, że powrót do kultury, do etyki, do normalności po Oświęcimiu będzie trudny, jeśli nie niemożliwy.

Podobna wymowa charakteryzuje 'Medaliony' Zofii Nałkowskiej, która przedstawiła pozbawioną patosu i ocen etycznych faktograficzną relację o zbrodni. Motto, jakie autorka nadała swojemu utworowi - ludzie ludziom zgotowali ten los - dobitnie świadczy o wątpliwościach autorki co do moralnej kondycji ludzkości.

Inny jest świat w utworach J.J. Szczepańskiego czy też G. Herlinga-Grudzińskiego. Tu zło przychodzi z zewnątrz, trzeba się przed nim bronić albo mu ulec, nie można pozostać obojętnym. Zajmując stanowisko wobec świata, powraca pytanie o rolę wartości w życiu. Dzięki etyce zachowujemy człowieczeństwo, czyli świadome bycie w świecie, które ułatwia rozróżnianie wartości. Takie jest przesłanie Świętego i Innego świata. Myślą przewodnią tych utworów może być cytat z Zapisków z domu umarlych F. Dostojewskiego: 'Tu otwiera się całkiem inny, odrębny świat. Dlatego nie można go ani osądzać, ani też usprawiedliwiać, gdyż człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, pozostaje tylko obserwacja.'

W 'Świętym' Szczepański stawia przewrotną tezę, że człowieczeństwo najlepiej widać w sytuacji granicznej, w czasie wojny, w obozie koncentracyjnym. W świecie, w którym model kultury opartej na judeochrześcijańskich uniwersalnych wartościach, musi konkurować z brutalną siłą i ślepym pędem do utrzymania życia. Zdaniem hitlerowców ten drugi model zawsze wygrywa. Stąd ludzie to tylko kontyngent zwłok czekajqcy w kolejce do pieca. Maksymilian Kolbe swoją postawą zadaje kłam owej tezie. On oddaje swoje życie za bliźniego. Bierze odpowiedzialność za swoje życie, przekraczając własne zahamowania spowodowane strachem, presją otaczającego świata, jak i samą naturą człowieczeństwa. Jego ofiara, w swojej istocie głęboko humanistyczna, przywraca nadzieję na normalny świat, oparty na uniwersalnych wartościach.

Gustaw Herling-Grudziński w Innym świecie przedstawia obraz degradacji moralnej człowieka w nieludzkich warunkach sowieckiego łagru i dochodzi do zaskakującego wniosku: pomimo zniewolenia ciała, prób dezintegracji osobowości, człowiek ma niebywałą zdolność do odnajdywania swojej tożsamości. Tak jakby chciał zaprzeczyć T. Borowskiemu, mówiąc, że rzeczywiście z człowiekiem można zrobić wszystko, ale są wyjątki dotyczące moralności. Właśnie ich ukazaniu i zrozumieniu poświęcony jest Inny świat. Dlatego tak bogate i prawdo podobne psychologicznie są portrety postaci: Kostylewa, Natalii Lwownej, Rusto Karinena, Nastazji Jegorowncj i innych. Są one dowodem, że pomimo dezintegracji osobowości, spowodowanej głodem i morderczą pracą, pomimo bólu myślenia o własnym położeniu i wynikającej z niego ucieczce w automatyzm, świadome bycie w świecie jest możliwe. Natalia Lwowna nie może mieć nadziei na życie, w świecie gułagu nie jest ono nic warte, może być w każdej chwili odebrane, dlatego swoją siłę witalną czerpie z Dostojewskiego i przekonania, że zawsze może świadomie pokierować swoim życiem i popełnić samobójstwo. Kostylew tak nienawidzi zniewalającego systemu sowieckiego, że świadomie decyduje się na śmierć, mówiąc, że nie będzie go wzmacniał swoją pracą. Rusto Karinen, pomimo świadomości, że od obozu nie można uciec, wielokrotnie próbuje tego dokonać. Chce przeżyć, aby znowu spróbować ucieczki. Wreszcie Nastazja Jegorowna, kochanka obozowego felczera, która zakochuje się w innym więźniu, studencie. Gdy ten zostaje wysłany na daleki wschód, jedzie za nim. Grudziński pisze o niej, że życiem zapłaciła za to jedno zmartwychwstanie. Są to przykłady, że nawet w zniewolonym, zautomatyzowanym świecie świadome życie jest możliwe. Możliwe jest przekraczanie sytuacji dezintegracji osobowości i strachu, aby zachować swoje człowieczeństwo. I jeżeli Tadeusz Różewicz domaga się w wierszu 'Ocalony' nauczyciela wartości, to być może postawa każdego z wyżej wymienionych godna jest naśladowania.

Doświadczenie wojny wyrządziło głębokie szkody w psychice ludzkiej. Niezwykle przejmującą i głęboką syntezą świadomości pokolenia wojennego spotykamy w wierszu Czesława Miłosza pt. Portret z połowy XX wieku. Utwór, napisany językiem dziwnej smutnej ironii, jest oskarżeniem owego XX wieku. Bohater wiersza, przeżywszy wojenną apokalipsę, utracił wszelkie dotychczasowe punkty odniesienia, oparcia, teraz na nowo próbuje odnaleźć sens życia. Ta częściowa lub całkowita dezintegracja osobowości będzie powodowała wieloletnie poszukiwania własnego 'ja', własnej tożsamości. Tym trudniejszej do odnalezienia, bo poddanej nowemu totalitaryzmowi - indoktrynacji komunistycznej. Jeżeli w kilkanaście lat po wojnie T. Różewicz w Kartotece będzie mówił o potrzebie tożsamości i zagubionych wartości jako 0 potrzebie pokolenia, będzie to owo najtragiczniejsze dziedzictwo wojny, dziedzictwo XX wie ku, które trzeba pokonać. Problem, jak żyć, pozostał do dziś.

Indywidualista - jednostka społeczna. Bohater literacki szuka tożsamości

Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki, w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odizolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm, po stawa bardzo trudna do realizacji.

Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami relacji jednostka-zbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami międzyludzkimi w formie znanej nam do dziś - gdyż zwłaszcza w tych warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zilustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realizmie i naturalizmie. W realizmie - gdyż tematem go interesującym było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była analiza zachowań społecznych. W naturalizmie - dlatego że w orbicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba, podatna na wpływy otoczenia.

Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otoczenie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bovary doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się przeciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świecie.

Droga życia Rastignaca ukazana w 'Komedii Iudzkiej' jest obrazem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do konformizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został dokonany w 'Ojcu Goriot'. Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega 'żądzę władzy', która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie rozbieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z domu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to pierwsze. Czy może być inaczej w tym 'najdoskonalszym ze światów'? Przykład Bianchona - który kontynuuje naukę, zostaje wybitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finansowej - dowodzi, że można.

John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność, to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac zaczyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym. Pomaga mu ona znaleźe kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapewni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rastignac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły, czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi. Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot. Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności. Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów, w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, negatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi, że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeobrazić - Rastignac nie jest Wallenrodem - ale żeby wykorzystać dla własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pieniądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu. Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość, przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.

Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego - Raskolnikowa - można nadać motto 'Czy wolność osobista może stanowić cel sam w sobie?'. Jest on postacią, która kontestuje zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czy w związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości, według tegoż zrobił dobrze - wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeństwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz silniej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim dwie drogi - ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności. Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i tyluż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuie go psychicznie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.

Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa, zmienia swój światopogląd. Przemiana wewnętrzna, którą przeżył, pozwoliła mu na nowo odnaleźć się w społeczeństwie. Normy i prawa ogółu wpłynęły pozytywnie na zmianę systemu wartości i postępowanie bohatera (inaczej niż w przypadku bohatera powieści Balzaca). Mottem przemiany może być to, że człowiek nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego wypływających. Drugiego zaś - tylko hedonistycznym poszukiwaniem szczęścia.

Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary. Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja, w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towarzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym, mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom czy wreszcie dziecko - to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w powieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu. I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej tożsamości, zawieszona pomiędzy światami tym, z którego pochodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do autodestrukcji.

Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją fortunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego nihilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje wyłącznie dla siebie.

Jak literatura polska XIX lub XX wieku tworzy i demaskuje mity narodowe?

Literatura, towarzysząc człowiekowi w każdej z następujących po sobie epok, starała się zawsze w pewien sposób kształtować jego światopogląd. Za jej pośrednictwem pisarze i myśliciele wyznaczali drogę rozwoju ludzkiej osobowości. Poeci i twórcy, stając się moralnym autorytetem narodu, brali niejednokrotnie na swe barki odpowiedzialność za poziom intelektualny przyszłych pokoleń, za to także, by wpajane wartości i prawdy zaowocowały, dając społeczeństwo moralnie i światopoglądowo rozwinięte i ukształtowane. Stąd więc daje się zaobserwować dydaktyczny i moralizatorski charakter literatury, literatury 'w służbie narodu', której zadaniem miało być wpłynięcie bezpośrednio na psychikę odbiorcy, poruszenie w nim 'strun' ambicji patriotycznej i zarażenie go ideą narodową.

To właśnie najtrudniejsze czasy wymagały od literatury, by stanąwszy na czele narodu, jak na przywódcę przystało, porwała za sobą serca, opanowała umysły i powiodła naród ku wolności i sławie. Miała więc literatura zagrzewać do walki, głosić hasła wolnościowe i wyrażać sprzeciw zniewolonego narodu, ale także wskazywać odpowiednią drogę, drogę zorganizowanego działania, a nie bezrozumnego buntu.

Szczególnie w epoce romantyzmu, kiedy to Polski nie było na mapach Europy, w literaturze znalazły oddźwięk wolnościowe hasła i treści patriotyczne. Dla spotęgowania efektu, nadania głoszonym postulatom wyrazistości, odwoływano się często do polskiej tradycji. Narodowa tradycja rozumiana była dwojako: jako związek wzajemnie wspierających się pokoleń żywych i umarłych, jak to obserwujemy w II części Dziadów, oraz historycznie - jako skarbnica narodowych wartości i mitów, pozwalających na zachowanie tożsamości narodowej w okresie niewoli. Z tym ostatnim rozumieniem spotykamy się między innymi w III części Dziadów, Panu Tadeuszu i Kordianie. Artystycznym wyrazem tych poglądów były popularne w romantycznej literaturze obrazy 'grobu-kolebki', ziarna ukrytego w ziemi lub wulkanu. Przetwarzając grecki mit o Persefonie, która każdej wiosny wraca z podziemi na świat, romantycy objaśniali w ten sposób śmierć narodu jako konieczny warunek odrodzenia. Groby ukrywały więc w sobie zalążki życia. Były one obrazem pozbawionego wolności narodu i przyszłego ruchu wyzwoleńczego, który ujawnić miał się gwałtownie i nieoczekiwanie. Powstać i rozwinąć się miało to, co przez pewien czas musiało być ukryte.

Zrodził się także w owym czasie kult narodowych pamiątek, z czym wiązało się też umiesz czanie motywów historycznych w literaturze. Polegało to na określonych sposobach rekonstrukcji narodowej przeszłości i na tworzeniu koncepcji filozoficzncj, wyjaśniającej najogólniejsze prawa kierujące rozwojem historii polskiej. Z tego miała wynikać wskazówka dla narodu, by popełnione błędy nie powtórzyły się, by wykluczone zostały dzięki doświadczeniu.

Jedną z form literackiego odwołania się do narodowej przeszłości była tak zwana 'historyczna maska', pod którą autor ukrywał aktualne problemy. Spotykamy się z nią w utworach takich, jak Konrad Wallenrod czy Grażyna, w których przedstawiona epoka to tylko kostium.

Inną formą było wyraźne beletryzowanie, rekonstruowanie wydarzeń historycznych w celach polityczno-dydaktycznych. Romantycy szukali w historii trwałych wartości, które mogłyby uchronić naród przed zatraceniem poczucia swojej odrębności. Tak więc literatura miała za zadanie objawienie narodom prawd, pokazywanie ideałów i perspektywy przyszłości. Dzieło literackie musiało odznaczać się odpowiednią siłą ekspresji, aby mogło spełniać te doniosłe funkcje.

Po roku 1831 literatura rzeczywiście zaczęła przewodzić narodowi. Kreowała jego świadomość, kształtowała duszę. Stała się w owym czasie siłą polityczną.

Odwołując się do świetności narodowej tradycji, literatura tworzyła narodowe mity. Należą do nich zarówno mit bohatera-patrioty, przywódcy społeczeństwa - szlachty, a także mity dotyczące sposobu walki o niepodległość. W dobie romantyzmu mity narodowe tworzone były głównie przez dwóch poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Wypada zaznaczyć, że Słowacki, polemizując z Mickiewiczem na łamach swych utworów, dopuszczał się w pewnym sensie dewaluacji pewnych narodowych mitów tworzonych przez wieszcza.

Pierwszym z mitów był mesjanizm romantyczny, przypisujący narodowi polskiemu szczególną rolę, specjalne posłannictwo. Rozwinął się on po klęsce powstania listopadowego i był niejako próbą tłumaczenia poniesionych ofiar, jako niezbędnego warunku do wypełnienia przez polski naród swej szczególnej misji. Misja owa polegać miała na wyzwoleniu i uszczęśliwieniu wszystkich ludów Europy, przy czym nie dzięki walce zbrojnej, ale drogą cierpień i męczeństwa, które miały zagwarantować odkupienie. Była to swego rodzaju optymistyczna interpretacja bolesnej sytuacji narodu i swoisty sposób 'pokrzepienia serc'.

W III części Dziadóu~ widzimy Polskę jako ukrzyżowanego Chrystusa narodów. Właśnie tej koncepcji przeciwstawił się w Kordianie J. Słowacki, wykazując absurdalność hasła Polska Winkelriedem narodóv~. Różnica polegała również na tym, że winkelriedyzm postulował walkę zbrojną, aktywną działalność, a nie bierną postawę męczeństwa i zgody na cierpienie.'

Słowacki twierdził bowiem, że jest to tylko ze strony Mickiewicza usypianie aktywności narodu, poddał w ten sposób teorię mesjanizmu demitologizacji. Polemizował w tym przypadku także z Zygmuntem Krasińskim, który głosił, że wypełnienie przez Polskę owej szczególnej misji powinno polegać na tak zwanym 'czynie etycznym', to jest pokornym cierpieniu i osiągnięciu wewnętrznej doskonałości. Takie jest przesłanie całej twórczości Krasińskiego, który, obawiając się rewolucji społecznej, towarzyszącej ruchom wolnościowym całego narodu polskiego, nie mógł wyzbyć się konserwatyzmu szlacheckiego. Utwory Przedświt i Psalmy przyszlości prezentują przekonanie, że jedynym właściwym sposobem na odzyskanie niepodległości jest mesjanistyczne cierpienie i czekanie na ingerencje kierującej procesem dziejowym opatrzności.

Cała twórczość Juliusza Słowackiego nacechowana jest silnym krytycyzmem w stosunku do powszechnie przyjętych w polskiej literaturze romantycznej wzorców i schematów, bardzo często nierozerwalnie związanych z mitami narodowymi. Nawiązująca do przedchrześcijańskich legend i historii Lilla Weneda to alegoryczny obraz Polski po powstaniu listopadowym. W utworze tym autor kwestionuje zasadność romantycznego, heroicznego czynu jednostki, wątpi w przywódczą, wieszczą siłę poezji. Słowacki zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie narodu polskiego, stojące na przeszkodzie odzyskaniu niepodległości, mówi o konieczności ofiary i wymianie niezdolnych do przewodzenia narodowi elit. Podobną wymowę ma Balladyna, dewaluująca romantyczne wartości, takie jak lud, poezja.

W bogatej twórczości Juliusza Słowackiego, obok utworów takich jak Grób Agamemnona, tematycznie nawiązujących do omówionych wyżej, znajdujemy cykl patriotycznych wierszy, będących wezwaniem do wolnościowego porywu narodu, np. Hymn odwołujący się do tradycji świetności polskiego oręża czy też Oda do wolności. Wiersze te są przykładem twórczości związanej z mitem poezji trytejskiej, w której wartość Słowacki wielokrotnie powątpiewał.

Na szczególną uwagę zasługuje dygresyjny poemat Juliusza Słowackiego, zatytułowany Beniowski. Obserwujemy w nim demitologizację wzoru bohatera romantycznego. Beniowski ukazany jest bowiem jako hulaka, lekkoduch, wyruszający w świat po fortunę, a nie po sławę bohatera i patrioty. Jest to postać wyraźnie odheroizowana, będąca jakby swoistym przeciwieństwem Mickiewiczowskiego Konrada. Utwór ten jest kolejnym przykładem polemiki między dwoma narodowymi wieszczami.

W następnym okresie literackim, pozytywizmie, akcentowano potrzebę kulturalno-oświatowej i gospodarczej odbudowy Polski, wyciągając wnioski z nieudanych powstań zbrojnych. Demitologizacji romantycznych idei zrywów wolnościowych sprzyjało samo ludzkie życie; wrażliwość psychiki i słabość charakteru były niejednokrotnie triumfatorami w konfrontacji ideałów z życiem. W dobie pozytywizmu 'patriotyzm walki' został zastąpiony 'patriotyzmem pracy'. Młody pozytywista miał dużo z młodego romantyka, u niego także dominowało szlacheme dążenie do wprowadzenia w życie wyznaczonej idei i on także stawiał dobro ludzi na pierwszym planie.

Jak już wspomniałem, w pozytywizmie nastąpiła zamiana 'patriotyzmu walki' na 'patriotyzm pracy'. Doskonałym przykładem są losy Rzeckiego, subiekta z Lalki Bolesława Prusa. W młodości jako młody romantyk brał on udział w walkach, a gdy okazały się one bezskuteczne, nie spełniły jego oczekiwań, oddał się więc całkowicie pracy.

Demitologizację narodowych koncepcji propagowanych w romantyzmie obserwujemy w opowiadaniach Stefana Żeromskiego. Pierwsze z nich zatytułowane jest Rozdzióbią nas kruki i wrony... i odnosi się do czasów powstania. Główny bohater, powstaniec, zostaje zatrzymany przez Moskali w czasie przewozu broni. Ma on wiele wspólnego z konwencją i mitem narodowego bohatera romantycznego, jest bowiem osamotniony w swym działaniu, a ponadto ryzykuje życiem w imię dobra Ojczyzny. Demitologizacja następuje wówczas, gdy zatrzymany powstaniec prosi przed śmiercią o litość. Górę bierze naturalny człowiekowi strach przed śmiercią. Żeromski chciał w ten sposób podkreślić, że człowiek jest tylko człowiekiem, że ma prawo do lęku; nie może być zaś skazany na coś z góry, nie mogło być w nim wymuszone pożądane zachowanie, jak to było preferowane w romantyzmie, kiedy to wtłoczony w machinę historii człowiek raz zadecydowawszy, chcąc nie chcąc, musiał brnąć do końca.

Kolejne opowiadanie Żeromskiego nosi tytuł Echa leśne i tak jak poprzednie odnosi się do wydarzeń z okresu walk powstańczych. Demitologizację określonej postawy obserwujemy na przykładzie bratanka Rozłuckiego. Bratanek ów, występujący nawet pod pseudonimem 'Rymwid', co wiąże go z utworem Adama Mickiewicza Grażyna, dopuszcza się zdrady. Plami przyjęte imię i tradycję mitu narodowego bohatera. Rymwid w Grażynie jest bowiem ukazany jako patriota i ucieleśnienie idei patriotyzmu narodowego.

Zagadnienia patriotyczno-niepodległościowe również uległy swoistej destrukcji w części literatury modernistycznej, chociażby z racji preferowanej postawy dekadenckiej. Manifestując brak wiary w jakikolwiek sens, odrzucała ona wszelką aktywność, każdy rodzaj walki, propagując zniechęcenie i marazm. Jako programowy wyraz takiej tendencji przytoczyć można wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera Nie wierzę w nic, w którym podmiot liryczny stawia pod znakiem zapytania wszystkie uznawane od wieków wartości. Ogólny kryzys wartości sprzyjał więc w dużym stopniu obalaniu mitów szczytnych i wzniosłych.

Diametralnie zmienił się stosunek literatury do człowieka w okresie międzywojennym, a także w latach wojny i okupacji. Szczególnie w tym ostatnim okresie stało się jasne, że ismieją pewne granice ludzkiej wytrzymałości, które - przekroczone - automatycznie niwelują wszystko, co nazwane zostało honorem, męstwem, godnością. W obozach koncentracyjnych, w gettach, w okupowanych miastach upadały mity narodowe. Zdemaskowana została ich utopijność, nierealność, nieprawdziwość. W miejscach, gdzie - jak pisał Borowski w swych opowiadaniach człowiek poddany był ciągłej presji, tresurze, gdzie ciągły terror odbierał atrybuty człowieczeństwa, nie było miejsca na winkelriedyzm. Kiedy człowiek pozbawiony został swej godności i uczuć, pozostawał już tylko ciałem. Ciało to z kolei opanowane zostało przez głód. Pozostawały instynkty, z których najsilniejszy był instynkt chęci przeżycia.

W Medalionach Zofii Nałkowskiej nadzieją była szansą przeżycia, zaś w opowiadaniach obozowych Tadeusza Borowskiego stała się czynnikiem destrukcyjnym, wyzwalającym najgorsze instynkty, obalającym mity szlachetności. Tu nie było na nie miejsca, tu miało miejsce tylko Dziwne opętanie człowieka przez człowieka. Bo gdzie podziały się owe mity, kiedy ludzie odczłowieczani przez faszystów zatracili poczucie własnej godności do tego stopnia, że - jak pisała Nałkowska w Dnie - wygłodzone więźniarki jadły mięso trupów, zdemoralizowane dzieci bawiły się z kolei patykami w palenie Żydów, a Jurek Szretter z Popiołu i diamentu Jerzego Andrzejewskiego posunął się do zabójstwa kolegi?

Z podobną sytuacją spotykamy się w Innym świecie Herlinga--Grudzińskiego, który pisał, że najwyższa instytucja, jaką było NKWD, uznawała, że nie ma ludzi niewinnych, wszyscy mogli być aresztowani, a każdy mógł dopiero udowodnić swą niewinność. Czy człowiek w takiej sytuacji mógł uwierzyć w siebie, być wierny swym ideałom?

Schemat funkcjonowania łagrów radzieckich zdecydowanie usuwał zagadnienia narodowych roszczeń i mitów. Więzienna hierarchia, trzy kotły z jedzeniem, z których każdy odpowiadał 'zasługom' więźniów, działały destrukcyjnie na psychikę i osobowość. Tu, gdzie ludzie walczyli o każdą kromkę chleba, nie było miejsca na potwierdzenie prawdziwości narodowych mitów.

Jak pisał Różewicz w wierszu Przystosowanie, tylko ten, kto potrafił przystosować się do narzuconych warunków, przeżył, lecz przeżył już zmieniony, jako inny twór - 'nowotwór' wyzuty z ludzkiej godności i uczuć.

Mit romantycznego bohatera obalała postawa sędziego Antoniego Kosseckiego z Popiołu i diamentu. Ten szanowany człowiek, cieszący się autorytetem w rodzinnym miasteczku, w obozie, chcąc bronić własną skórę, stał się katem współwięźniów. Znów więc zwyciężył strach przed śmiercią, zwyciężyła słabość.

Literatura współczesna demaskowała narodowe mity w sposób dość zdecydowany i jednoznaczny, nie przebierając też w środkach. Okazało się bowiem z czasem, że nie są one na tyle idealne, by oprzeć się próbie czasu i próbie ludzkiego charakteru. Jasne stało się, że skończyły się czasy sztandarowych utworów, których bohaterowie nie byli ludźmi - byli bohaterami. Mity upadły, a człowiek przetrwał, kształtowany okolicznościami epoki, lecz zawsze ten sam - ze swoimi zaletami i wadami. Gotów do działania i walki, ale nie jest doskonały i nie jest nieomylny.

Literatura i sztuka wobec ludzkiego cierpienia.

Jesienią 1846 roku ulicą Petersburga szedł młody, dwudziestokilkuletni człowiek. Gdy zobaczył idącego z przeciwnej strony Turgieniewa, krzyknął: Nikt mi niestraszny, nikt, dajcie mi tylko czasu, a ja was wszystkich wdepczę w błoto! Dostojewski, bo to on był owym młodym człowiekiem, pytany potem o ten gwałtowny wybuch, odpowiedział, iż jego celem i największym marzeniem jest ukazanie tragizmu ludzkiego losu, jakiegoś wewnętrznego rozdarcia i cierpienia, które są udziałem każdego z nas.

Gdy przeczytałam o tym incydencie, to (choć sama postać Dostojewskiego jest niewątpliwie postacią fascynującą) uwagę moją zwróciło nie zachowanie pisarza, a fakt nieco inny. Otóż pewnym zaskoczeniem stała się dla mnie świadomość, iż największym marzeniem jednego z najdoskonalszych, według mnie, twórców było oddanie pełni ludzkiego cierpienia. Wniknięcie w jego przyczyny, głęboka analiza, próba odnalezienia jego sensu - oto zadanie, które postawił przed sobą Dostojewski, ale chyba nie tylko on... Słowa przez niego wypowiedziane są dla mnie bowiem swoistym symptomem zjawiska pojawiającego się w literaturze i sztuce wszystkich epok. Problem ludzkiego cierpienia w twórczości wielu artystów jawi się jako niezwykle istotny, czasem wręcz fundamentalny. Warto więc go przeanalizować.

Patrząc na to, czym jest dla twórcy cierpienie, w jaki sposób stara się je udokumentować, zrozumieć, wyjaśnić, dość wyraźnie dostrzegamy pewną ewolucję patrzenia na ten problem, jakby kolejne etapy na drodze poznawania i przedstawiania cierpienia. Odczuwanie cierpienia z pewnością nie jest obce nikomu. Nieważne, czy jest to 'ból istnienia' Wertera czy 'dramat bezideowości' Kordiana, ból Antygony czy nie mniej bolesna samotność pani Bovary. Jakim kolwiek to cierpienie by było, to oprócz lęku i bólu niesie ze sobą pragnienie nazywania go, zarysowania choćby jego konturów. U twórców pragnienie to jest tak silne, że często jak gdyby zagłusza samą istotę cierpienia. Tak więc artysta, człowiek wrażliwy, z pewnością na cierpienie nie pozostaje obojętny, podejmuje próbę poznania go, przekazania poprzez swoje dzieło. Nie jednokrotnie ta próba okazuje się trudna i dramatyczna. Wystarczy wspomnieć wypowiedź Tuwima szukającego słów dla żywego świata:

Boże dobry moich lat chłopięcych

Moich jasnych świtów Boże święty

Czy już nigdy nie będzie więcej szumiącej nad słwem mięty

Czy to już tak zawsze i wszędzie Będą słowa wypływać z rozpaczy I sitowia,

sitowia zwyczajnego Nigdy zwyczajnie nie zobaczę.

Być może spostrzeżenia podmiotu lirycznego są subiektywne, ale nie ma dla mnie w całej literaturze słów dobitniej mówiących o cierpieniu. Co prawda, mowa tu jest o odczuciach twórcy nie znajdującego słów, by nazywać to uczucie, ale jednak przecież o cierpieniu. Istotny jednak wydaje mi się tutaj jeszcze jeden fakt - ukazanie ludzkiego cierpienia poprzez literaturę i sztukę jest co najmniej niełatwe, a być może w ogóle nie jest do zrealizowania.

Jednakże wobec ogromu cierpienia, o którym wspomniałam wcześniej, próba ta będzie, moim zdaniem, na nowo podejmowana. I w tym momencie rozpoczyna się jakby kolejny etap. Artysta zaczyna szukać przyczyn cierpienia, analizować motywy postępowania, konsekweneji czynów człowieka, chce dotrzeć do najgłębiej ukrytych zakamarków jego duszy. W efekcie powstaje swoiste studium cierpienia. Wystarczy tu wspomnieć chociażby rozterki Raskolnikowa czy Makbeta. Od twórcy tylko zależy, na ile dokładnie i na ile doskonale odda to, co dzieje się w jego wnętrzu. Nie sposób nie odwołać się tutaj do (moim zdaniem) jednej z najdoskonalszych, najbardziej udanych realizacji tego zamierzenia, mianowicie do Niepokojów wychowanka Tórlessa Roberta Musila. Opisy cierpień i rozterek bohatera czującego między swoim najwewnętrzniejszym , 'ja' a tym, co wypowiada i nazywa - jakąś odległość nie do pokonania, mur nie do rozbicia - są wręcz mistrzowskim zapisem ludzkiego cierpienia. Tak głęboka analiza, obecna przecież u wielu twórców, prowadzi także do poznania różnych rodzajów cierpienia, specyfiki takiego stanu. Różni się przecież bardzo cierpienie Syzyfa czy Prometeusza od cierpienia Hioba. Inaczej czuje się opuszczona małżonka św. Aleksego, inaczej Justyna Bogutówna. Cierpień Lorda Jima nie można porównać z przeżyciami Wertera.

A więc potrafi artysta w większym lub w mniejszym stopniu, dokonując analizy zachowań, reakcji, sposobu myślenia, dotrzeć do 'środka duszy' swojego cierpiącego bohatera. I w tym momencie możliwe są dwie drogi. Temat wymaga, abym przedstawiła obie, choć jedna z nich wydaje mi się bardziej warta uwagi. Gdy stwierdzimy bowiem, że znamy człowieka, jego pragnienia, ograniczenia, cele, z których wypływa cierpienie (bo w zasadzic literatura i sztuka wykazały, iż cierpienie to nic innego, jak dramat bezideowości lub niemóżności realizacji tej że), to jedynym, co nam pozostaje, jest poszukiwanie wyjścia z tego swoistego labiryntu bólu i lęku. Pomijam oczywiście modernistyczną rezygnację z wszystkiego i chęć 'zanurzenia się w nirwanie', gdyż koncepcja ta, według mnie, jest raczej ucieczką od problemu niż próbą jego rozwiązania. Poszukiwanie drogi do szczęścia w zasadzie znane jest chyba każdemu człowiekowi, więc jest ono niezwykle istotne. W artystyczny sposób powinno być cenne i niezastąpione.

I po raz kolejny słuszne wydaje mi się nawiązanie do Zbrodni i kary Dostojewskiego, a mianowicie do postaci Soni, która sugeruje Raskolnikowowi, by przyjął cierpienie i tym sposo bem odkupił swoje winy. Jest to chyba pewien fenomen - zarówno w prozie, w poezji, dramacie, jak i malarstwie. Sposobem na wyjście z kryzysu, na zrozumienie cierpienia staje się etyka chrześcijańska. Nieprzypadkowo bowiem obok 'przegranego', wydawałoby się, Raskolnikowa pojawia się Sonia. W pewien sposób do niego podobna, bo oboje 'sprzedali siebie', staje się jednak swoistym cudem, który (tak jak w przypowieści o Łazarzu) pozwala odzyskać wiarę, nadzieję, oddalić smutek, cierpienie i rozpacz.

Piszę tak dużo o tej sytuacji, gdyż jest ona charakterystyczna dla wielu twórców. Wystarczy przypomnieć treny Kochanowskiego, wizję Pankracego w ostatniej scenie Nie-Boskiej komedii czy hymny Kasprowicza, by zobaczyć, jak istotne miejsce zajmuje etyka chrześcijańska. Warto przypomnieć niezawinione cierpienie Hioba, który z pokorą poddał się woli Boga, choć nie rozumiał, dlaczego Stwórca tak okrutnie go karze (bogobojny Hiob utracił rodzinę, majątek i zdrowie). Hiob rozumiał, że plany Boga nigdy nie będą zrozumiałe dla człowieka i że jedyne, co może zrobić, to cierpliwie czekać na boskie miłosierdzie.

Cierpienie nierozerwalnie złączone jest z miłością i wiarą, dzięki którym człowiekowi łatwiej jest je znosić. To zagadnienie ukazane jest w filmie Kieślowskiego Niebieski. Kiedy cierpienie staje się doświadczeniem większym niż cokolwiek, dane nam było poznać w życiu (bohaterka filmu, Julie, traci w wypadku męża i dziecko), a na dodatek zabiera nawet wspomnienia, mogące przecież stać się - jak pisał o tym Borges swoistym 'rajem utraconym' (Julie nie zostają nawet wspomnienia, bo małżeństwo, które wydawało się jej szczęśliwe, było złudą i jakimś totalnym fałszem, jedynie iluzją - jej mąż związany był jeszcze z inną kobietą), to okazuje się, że tylko niezwykle silna wiara, wielka nadzieja i ogarniająca wszystkich miłość mogą stać się większe niż cierpienie.

Próby odnalezienia sensu cierpienia, jego wyjaśnienia, zwykle zakończone zostają sukcesem, bo człowiek potrafi chyba jednak rozwiązywać każdy problem. Lecz napisałam wcześniej, że kiedy człowiek pozna swoje cierpienie, to zwykle są dwie możliwości działania. Dokładna analiza, wyciąganie wniosków, swojego rodzaju 'wyzwalanie się' dokonywane przez twórców jest na pewno trudne, ważne, ale czy... potrzebne? Moja ocena jest oczywiście subiektywna, ale przyznam, że czasami czuję przesyt, nuży mnie zbyt drobiazgowa analiza, zbyt boleśnie i dramatycznie przeżywane życie. Czytając Antygonę, nie mogłam oprzeć się dziwnemu wrażeniu, iż jej ból, rozpacz są trochę sztuczne, trochę 'nad miarę wytrzymałości'. Jej trwanie w podjętej decyzji ocierało się czasem o jakąś przekorę, a nawet wręcz fanatyzm. Jej płacz nie wzbudzał we mnie współczucia, a drażnił i irytował, to jej dziwny upór (a nie istnienie dwóch równorzędnych, lecz przeciwstawnych racji) był dla mnie przyczyną zaistniałej tragedii.

Celowo dopiero w tym momencie nawiązałam do fragmentu wiersza Czesława Miłosza dopiero teraz bowiem mogę pokazać to, wcale nie tak rzadkie, zjawisko przedstawienia ludzkiego cierpienia tak, iż jest ono 'zaiste nad miarę wytrzymałości'. Bolesław Prus w jednym z wywiadów porównał kiedyś dzieło literackie do obrazu, na którym jest las. Powiedział, że czasami widać dokładnie wszystkie drzewa, a nie widać... lasu. Tymczasem zadaniem artysty, i to nie tylko literata, jest przede wszystkim ukazanie owego lasu. I trochę podobnie jest z przedstawieniem ludzkiego cierpienia - widać mnóstwo detali, tymczasem zatarta zostaje sama istota takiego stanu. Postacie (jak chociażby Antygona) stają się zbyt sztuczne, zresztą chyba dla tego, że ich twórca chce, by były jak najbardziej naturalne.

A więc wręcz ciśnie się na usta pytanie: czy taki sposób przedstawienia, obrazowania ludzkiego cierpienia jest sposobem najdoskonalszym? Otóż, moim zdaniem, nie! Jest bowiem jeszcze owa druga możliwość, o której już wspomniałam, dużo bardziej pociągająca i atrakcyjna, bo przynosząca znacznie lepsze efekty.

Jest taki obraz Muncha, który artysta zatytułował Krzyk - kilka barwnych plam, nieskomplikowana linia, a jednak... A jednak krzyk ukazanej postaci jest na tyle przejmujący, że gdy patrzę na ten obraz, to mam wrażenie, iż to ten potworny wrzask wręcz 'niebo w pasy drze', sprawia, że wszystko zamiera w bezruchu. A owa postać, mimo prostej przecież linii, ma na twarzy wypisane więcej niż gdyby była namalowana realistycznie. Jej nieme cierpienie (nieme - bo swoistym paradoksem tego obrazu jest, według mnie, to, że zawiera on w sobie jednocześnie najpotworniejszy krzyk, jak i najbardziej upiorną, przerażającą ciszę, łączy dynamikę i statystykę) wyraża dużo więcej, niż potrafi zrobić jakikolwiek inny obraz. Krzyk jest jednym z moich ulubionych obrazów, bo stanowi swoisty symbol tego, o co (według mnie) chodzi w sztuce.

Realne i wierne oddanie cierpienia nie jest możliwe, tak więc dużo doskonalsze i dojrzalsze artystycznie będzie przyjęcie nieco innej konwencji. Mam na myśli wykorzystanie tylko pewnego symbolu, niedomówienia, niejasności, by wyrazić to, co teoretycznie niewyrażalne. I nie jest konieczne posługiwanie się, tak jak Munch, techniką symbolizmu i ekspresjonizmu. Przed oczami stają mi bowiem także grafiki Bruno Schulza, którego o ekspresjonizm trudno posądzić. Jednakże grafiki, na których pokazywał Edzia czy Adelę i jej adoratorów (będące, notabene, ilustracjami do utworów), mimo zupełnie innego charakteru, są czasami równie wymowne jak obrazy Muncha. Wobec pewnego ciepła, pogody, które zawsze niesie ze sobą twórczość Schulza, niekiedy jeszeze brutalniej potrafią obnażyć ludzką samotność.

Co jednak będzie się działo, gdy droga artystyczna pójdzie właśnie w kierunku owej umowności i symboliczności w ukazywanie cierpienia? Od symbolu niedaleko chyba do karykatury i groteski, do czegoś, co dla mnie jest szczytem artyzmu w pokazywaniu ludzkiego bólu.

Dotychczas rozważałam jedynie problem cierpienia jednostki, co jednak robić, gdy cierpią miliony? Myślę o twórcach okresu wojny i okupacji. To, co działo się wtedy (obojętne czy opisane jest to w Innym świecie czy Dzienniku pisanym nocą G. Herlinga-Grudzińskiego, czy w chaotycznej relacji w Pamiętniku z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego), przekracza ludzką wyobraźnię. Każdy z ludzi, który doświadczył cierpienia, jakie niesie ze sobą wojna, mógłby powtórzyć za Krzysztofem Kamilem Baczyńskim:

Boże mój ja przed Tobą

Ołtarz ciala rozdarty

Jedynym sumieniem zrodzony

Dymię tysiącem martwych

I każdy taki zapis będzie dokumentem ludzkiego cierpienia. Dokumentem w pewien sposób doskonałym, bo nie wymagającym jakiejkolwiek analizy; każdy komentarz, analiza takiej literatury czy sztuki będzie tylko jej spłyceniem.

Ludzie zawsze cierpieli. Motyw cierpienia pojawia się więc literaturze i sztuce od zawsze. Myślę, że artysta nigdy na ból nie zareaguje obojętnością, jednak każdy przedstawia ten motyw w sposób bardzo różny. Artystycznym rozważaniom o cierpieniu towarzyszyć musi zawsze nadzieja, bo tak naprawdę tylko ona jest silniejsza niż samo cierpienie. Dlatego też chciałabym zakończyć te rozważania fragmentem wiersza Adama Asnyka:

Miejcie nadzieję nie tę lichą naszą

Co rdzeń spróchniaiy w wątły kwiat ubiera

Lecz tę niezłomną która tkwi jak ziarno

Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.

'Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa rozwoju...' Jaki sens nadała literatura temu motywowi?

Od wieków miasta wydawały się ludziom synonimem lepszego, łatwiejszego życia, awansu społecznego, nobilitacji. Ucieczka do miasta stwarzała możliwość zdobycia wykształcenia, osiągnięcia sukcesu. Ogromne skupiska ludności zdawały się oznaczać nieograniczone możliwości rozwoju, często jednak realia okazywały się zgoła odmienne. Początek kariery miasta na szerszą skalę to druga połowa wieku XVIII, kiedy to zaczyna się ono stawać kolebką cywilizacji, miejscem narodzin wielkich wynalazków, daje szansę rozwoju twórczej myśli. Epoka 'oświeconych umysłów' widzi w nim prognostyk świetlanej przyszłości, choć są i tacy, którzy zaczynają przeczuwać związane z nim zagrożenia. Boją się zagubienia jednostki w wielkiej masie, utraty indywidualizmu, skoncentrowania się na materialnym aspekcie życia. Dlatego też rodzi się pewna sprzeczność cywilizacja-natura; niektórzy uważają, że najlepszym lekarstwem na pojawiające się problemy jest powrót do tego, co pierwotne, naturalne.

Znakomitą ilustracją tego zagadnienia jest twórczość Jana Jakuba Rousseau, który za przyczynę większości nieszczęść ludzkości uznał cywilizację. Tymczasem tempo życia w mieście wzrasta, wielka rewolucja przemysłowa przynosi wytwory niewyobrażalne dotychczas dla człowieka. Cywilizacja staje się zjawiskiem coraz bardziej kontrowersyjnym, w związku z czym coraz częściej staje się przedmiotem literackich rozważań. Motyw miasta w literaturze to jednak nie tylko analiza i diagnoza problemów z nim związanych; środowisko miejskie było wykorzystywane również do prezentacji innych problemów.

Jednym z pierwszych polskich autorów, którzy umieścili swojego bohatera w środku wielkiego miasta, był Adam Mickiewicz. W III części Dziadów więzień Konrad przygląda się Petersburgowi. Obraz stolicy imperium to jednocześnie wizerunek zmęczonego, zniewolonego okrucieństwem i tyranią cara społeczeństwa rosyjskiego. Charakter wzniesionego na bagnach miasta-kaprysu jest dla Konrada przerażający. Zewnętrzny blichtr nie robi na nim wrażenia, wie, że fundamentem Petersburga są krew i cierpienie tysięcy ludzi, dlatego mówi o samotności wśród świeżo małpowanych budowli.

W tym samym czasie na zachodzie rorwija się kapitalizm, wielkie miasta rosną i potężnieją, coraz bardziej przytłaczając małego człowieka. Coraz częściej tłem panoramicznym powieści XIX wieku są europejskie metropolie. Paryż ukazany w najbardziej znanej z powieści Balzacka - Ojcu Goriot - to środowisko ludzi, których jedyną pasją jest bezwzględne pomnażanie majątku, którzy wszystkie dziedziny życia podporządkowują temu celowi. Za motyw przewodni całej Komedii ludzkiej obrał autor żądzę bogactwa, swoistą 'hipnozę pieniądza' i towarzyszący jej zanik indywidualizmu. Historia Rastignacka pokazuje, w jaki sposób jednostka zatraca własną tożsamość na rzecz tej 'wyznawanej' przez większość. Miasto w Ojcu Goriot to obszar panowania mamony, przestrzeń ujednolicania się ludzkich postaw.

Rozważając sens, jaki nadała literatura motywowi miasta, warto również zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Miejscem akcji tej powieści jest Petersburg; autor nie porusza wątku wspaniałości miasta, nie zachwyca się nim, ale 'schodzi niżej', tam gdzie moż na ujrzeć jego prawdziwe oblicze. Stolica potężnej Rosji jawi się nam jako miasto ciasnych uliczek, krętych zaułków, ciasnych bram i brudnych schodów. Raskolnikow, spacerując przez plac Sienny, zmierza do dzielnicy szynkarzy, prostytutek, lumpenproletariatu - właśnie w takiej okolicy mieści się jego obskurna klitka. Wreszcie mieszkańcy Petersburga to nie wysoko postawieni urzędnicy, arystokracja, ale głównie zwykli, biedni, cierpiący ludzie, tacy jak rodzi na Marmieładowów. Jednym ze źródeł patologii czynu Raskolnikowa jest właśnie dramatyczna sytuacja socjalna tych, dla których kapitalizm nie okazał się łaskawy. Dostojewski pokazuje drugie oblicze wielkiego rozwijającego się miasta - oblicze nędzy i cierpienia.

Dość szybko dostrzegli ten problem polscy pozytywiści, którzy jeszcze kilka lat wcześniej głęboko wierzyli w kreatywną siłę cywilizacyjnego postępu. Zafascynowani myślami europejskich ewolucjonistów, nie potrafili o rozwoju myśleć inaczej niż jako o sile pozytywnej, kierującej świat ku dobremu. Okazywało się jednak, że nie wszyscy są beneficjentami przemian. Bardzo wyraźnie, niemalże z kronikarską pasją, uwidacznia to Bolesław Prus w Lalce - powieści ukazującej Warszawę w dobie przemian cywilizacyjnych. Widzimy walczącą o utrzymanie majątku i pozycji arystokrację, zacięcie i bezwzględność rywalizujących ze sobą kupców, wreszcie beznadziejną sytuację najbiedniejszych, którzy walczą o przetrwanie. Warszawa w Lalce to również miejsce bankructwa dotychczasowych ideologii - wobec nowych zjawisk wyznacza jących rozwój świata.

Mówiąc o negatywnych zjawiskach towarzyszących przemianom związanym z rozwojem kapitalizmu, nie sposób pominąć pierwszej powieści naszego 'narodowego sumienia' - Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. W powieści tej pisarz daje świadectwo wielkiej wrażliwości na nędzę. Sytuacja robotników pracujących w przerażających warunkach, mieszkających w ruderach przy ulicy Ciepłej wydaje się być bez wyjścia; jedynym ratunkiem okazuje się emigracja.

Miasto to jednak nie tylko kariera i pieniądze jednych obok nędzy i ubóstwa drugich, lecz również zwykła szara egzystencja tych przeciętnych - szeroko rozumianego mieszczaństwa. Literatura modernizmu bardzo gwałtownie krytykuje fasadową moralność, egoizm i obłudę tej grupy społecznej. Miasto dla artystów moderny to przede wszystkim siedziba filistrów i prostaków, których podstawowym zajęciem jest dorabianie się. Taka właśnie jest geneza buntu artysty przeciw społeczeństwu. Wiersze Koniec wieku XIX i Eviva larte Kazimierza Przerwy Tetmajera mówią o dramacie dekadenta, który nie może funkcjonować wśród ludzi, u których fałsz zastępuje cnotę, a miejsce prawdziwych wartości zajął pieniądz. Gabriela Zapolska w dramacie pt. Moralność pani Dulskiej demaskuje degradację moralną w rodzinie mieszczańskiej. Autorka pokazuje rozdźwięk między deklarowanym przez rodzinę Dulskich przywiązaniem do wartości a ich faktycznym dniem codziennym, rządzącym się zupełnie innymi zasadami.

Niosąca nowe nadzieje sztuka awangardowa prezentuje miasto zupełnie inaczej - jako przestrzeń znaczącą, szansę rozwoju. Rozwijający się tuż przed pierwszą wojną światową na zachodzie futuryzm chce zerwać z dotychczasową tradycją, wartościami, uznając je za przyczynę ogólnego kryzysu kultury. Urbanizacja, industrializacja, postęp i spychany na margines społeczny w 'starym' układzic społecznym proletariat miały doprowadzić do powstania nowe go, lepszego świata. W Polsce, na fali euforii związanej z odzyskaniem niepodległości, wy znawcami podobnych teorii stali się poeci z kręgu Awangardy Krakowskiej. Znajdowały one wyraz w haśle 'miasto, masa, maszyna'. Przedstawiciele Awangardy, między innymi Tadeusz Peiper i Julian Przyboś, apoteozowali życiowy pęd, rozwój miast, cywilizacji, techniki. Poeta miał być wykrzyknikiem ulicy. Optymizm nie trwa jednak długo, wielu twórców dwudziestolecia pisze o groźbie umasowienia i zaniku wszelkiej indywidualności. Julian Tuwin w utworze Mieszkańcy wraca do tematu bezrefleksyjnej egzystencji mieszczan. Jarosław Iwaszkiewicz w wierszu Jesień w Warszawie boi się, że zatraci własną osobowość, że podda się masie, tłumowi. Literatura znowu zaczyna dostrzegać zagrożenia dla człowieka w stylu życia generowanym przez miasto, cywilizację, postęp. Twórcy zwracają uwagę fakt, iż ciągły wzrost tempa życia, konieczność podporządkowania się tendencjom, jakie narzuca świat, w konsekwencji prowadzą do utraty części osobowości.

Miasto - 'przestrzeń znacząca', od początku XIX wieku odgrywające zasadniczą rolę w naszej cywilizacji, budziło i będzie budzić kontrowersje. Związane z nim szanse i zagrożenia dla człowieka idealnie dają się streścić w formule 'szansa rozwoju, miejsce destrukcji', jednak przyglądając się literaturze i obserwując nasze współczesne miasta, zauważamy, iż o rozwoju można mówić raczej tylko w odniesieniu do nauki i techniki.

Motyw Arkadii w literaturze.

W starożytnej Grecji Arkadią nazywano lesistą krainę w środkowej części Polopenezu. Otoczona była górami o łagodnym, przyjaznym klimacie, zamieszkała przez lud trudniący się pasterstwem i uprawą żyznej, wydającej bogate plony ziemi.

Arkadia stała się symbolem idealnego świata; symbolem krainy prostoty, szczęśliwości, spokoju, ładu i harmonii. Taki wizerunek raju na ziemi przedstawił w swojej sielance o życiu pasterzy „Bukoliki” rzymski poeta Wergiliusz.

W poszczególnych epokach literackich mit Arkadii był wyrazem tęsknoty za szczęśliwą rzeczywistością. Był obrazem idealnego państwa (np. „O poprawie Rzeczpospolitej” A. Frycz-Modrzewskiego), tęsknotą za ojczyzną-jedyną Arkadią (np. Smutno mi Boże” J. Słowackiego) lub ojczyznę wolną od konfliktów. W tym wypadku mam na myśli bajkę I. Krasickiego „Ptaszki w klatce” i wizję Polski pod zaborami, a także literaturę wojenną. W obu przypadkach wolna Polska była wizją Arkadii.

Arkadia dla każdego człowieka jest czymś innym. Każdy ma własną hierarchię wartości i właśnie dzięki niej tworzy własną wizję szczęścia. Chciałbym w swojej pracy ukazać różnice w postrzeganiu Arkadii. Moim głównym założeniem jest to, iż Arkadia to rzeczywistość, w której ludzie są naprawdę szczęśliwi. W dziejach ludzkości było wiele zmian, a więc było także wiele wizji raju. Raju-Arkadii jako krainy pogody i szczęścia; Arkadii do której każdy człowiek dąży w swoim życiu.

Motyw Arkadii można odszukać już w Biblii. Tutaj w Księdze Rodzaju odpowiednikiem szczęścia jest ogród - Eden. Bóg stworzył tę żyzną krainę, otoczoną czterema rzekami i właśnie tam zamieszkali pierwsi ludzie. W Raju rosły piękne drzewa o dorodnych, jadalnych owocach. Człowiek nie musiał uprawiać ziemi, aby dostatnio żyć.

W nawiązaniu do wydarzeń z ogrodu Eden P. Claudel powiedział: „Kobieta stanowi niebezpieczeństwo dla każdego raju”. Nie mogę się z tym zgodzić gdyż jeśli wziąć pod uwagę dom rodzinny jako raj, ostoję domowników - to w większości przypadków właśnie kobieta sprawuje nad wszystkim pieczę. Ona wszystkiego dogląda, stara się aby każdy z jej rodziny z uśmiechem na twarzy powracał do domu, do swojej krainy radości, raju. Myślę, że doskonałym kontrargumentem do słów Claudela będzie zdanie wyryte przez Adama na grobie Ewy: „Gdziekolwiek była ona, tam był Raj”(Mark Twain „Pamiętnik Adama i Ewy”) lub słowa naszego wieszcza Adama Mickiewicza:

„Ach, tam, o moja miła

Tam był mi Raj,

Pókiś Ty ze mną była”

W biblii, ale już w Nowym Testamencie, w Apokalipsie, ponownie pojawia się motyw krainy pomyślności, Raju.” Właśnie do tego Raju dąży każdy gorliwy chrześcijanin. Jest to synonim nieba, gdzie aniołowie i ludzie zbawieni mają zażywać wiecznej szczęśliwości. Od najmłodszych lat, dzieci chrześcijańskie uczą się, że po śmierci ich dusza może iść do piekła za złe uczynki, za dobre - do nieba. Rajem dla prawdziwych chrześcijan jest niebo i obcowanie z Bogiem. Ludzie ci dążą do tego całe życie. Wierzą, że po śmierci ich dusze nie będą już powiązane z ciałem i powędrują do krainy wiecznej szczęśliwości.

W „Boskiej komedii” Dantego, przedstawiciela średniowiecza, jest również przedstawieniem wizji Arkadii. Składa się ona z trzech części, opisujących sfery egzystencji pozaziemskiej człowieka. Treścią utworu jest wędrówka bohatera - poety, (z którym utożsamia się Dante) po trzech obszarach zaświatów: piekle, czyśćcu i raju.

Raj został ukazany przez Dantego jako dziewięć sfer nieba znajdujących się nad szczytem góry czyśćcowej, wśród gwiazd. Przewodnikiem bohatera po raju jest piękna Beatrycze, dama serca Dantego. Piękno tej Arkadii polega na grze dźwięków i barw. W przeciwieństwie do piekła w obrazie raju przeważają kolory jasne. Dante rozmawia ze spotkanymi postaciami, które zapewniają, że czują się tutaj szczęśliwe. Istotą raju jest połączenie światłości, radości, miłości i dobra.

Życie ziemiańskie w utworze Mikołaja Reja jest również życiem w Arkadii. Autor przedstawia życie szlachcica - Ziemianina na tle cyklu przemian przyrody. Zajęcia ziemianina są różne, zależnie od pory roku.

Rej udziela dokładnej instrukcji, co w jakiej porze roku człowiek winien robić. Życie na wsi pokazane jest arkadyjsko. Szlachcic - ziemianin rozkoszuje się zajęciami w polu i ogrodzie, przyjemnościami i korzyściami płynącymi z życia wiejskiego: polowaniem, łowieniem ryb i ciepłem ogniska domowego. Panuje tu zgoda i harmonia.

W renesansie - podobnie jak Rej - Kochanowski przedstawił życie na wsi - jako życie w Arkadii. Pochwała wsi została zawarta również w pieśni „Wsi spokojna, wsi wesoła”. Przeciwstawiając ziemiańskie życie innym rodzajom zajęć, w tym życiu dworskiemu i kupieckiemu, poeta wymienia zalety wsi:

„ Inszy się ciągną przy dworze

Albo żeglują przez morze,

Gdzie człowieka wicher pędzi,

A śmierć bliżej niż na piędzi(...)

Oracz pługiem zarznie w ziemię;

Stąd i siebie, i swe plemię,

Stąd roczną czeladź i wszystek

Opatruje swój dobytek”

Ukazuje przyjemność i pożytki płynące z pracy na roli. Wskazuje na bogactwo i hojność przyrody, która dostarcza człowiekowi zwierząt, ryb, owoców.

Pisząc pracę o Arkadii, nie można zapomnieć o Soplicowie (A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”) Tutaj każdy czuje się bezpiecznie, zna swoje miejsce zarówno w czasie posiłków, jak też w grupie powracających ze spaceru. Tu strzeże się tradycji, która daje poczucie bezpieczeństwa, przynależności, trwania.

W Soplicowie ludzie żyją w zgodzie z naturą. Gdy słońce zachodzi, schodzą także z pola robotnicy. Wszystko przedstawione jest za pomocą metafor, personifikacji i wyrazów dźwiękonaśladowczych co stwarza wrażenie baśniowości tego świata.

W pozytywizmie, dla prezesowej Zasławskiej oazą jest swojskość, piękna, spokoju i szczęścia. Jest to miejsce oddalone od wszelkiej cywilizacji, jest rajem o którym marzy każdy człowiek z miasta. Zasławek otoczony jest bujnymi lasami, obfitującymi w grzyby i jagody, zachęcającymi do przejażdżek i spacerów na łonie przyrody. Nie bez powodu Wokulski był tu naprawdę szczęśliwy.

Jak różne są wizje Arkadii chciałbym przedstawić porównując dwa wiersze. Jeden z okresu modernizmu, drugi z romantyzmu. Na myśli mam „Statek pijany” A. Rimbauda oraz „Hymn” J. Słowackiego. Tak, jak w pierwszym pełne morze jest rajem, symbolizuje tu marzenie o absolutnej wolności, niczym nie skrępowana twórczość oraz całkowite zerwanie z rzeczywistością, tak w „Hymnie” pod. Lir. wyraża bezgraniczny smutek, który powstał w czasie podróży morskiej Słowackiego do Aleksandrii. Dla poety rajem nie jest całkowita wolność, on nie chce być wygnańcem, nie chce, aby jego kości spoczęły w obcej ziemi. Arkadią jest Ojczyzna, a dary od Boga (piękno otaczającej przyrody) nie potrafią ukoić bólu spowodowanego niekończącą się tułaczką po obczyźnie.

Tak, jak wspomniałem wcześniej dla każdego człowieka Arkadia jest czymś innym. Wiele takich przykładów można dostrzec w nowelach, dla J. Lipskiej („A...B...C...” Elizy Orzeszkowej) Arkadią zapewne była możliwość legalnej nauki j. polskiego dzieci, a dla robotników z „ Powracającej fali” B. Prusa możliwość godnej pracy i zaprzestania życia w nędzy. Zdarzają się też „małe Arkadie” np. dla dziewczynki z „Katarynki” B. Prusa były to chwile szczęścia przy tonach tytułowego instrumentu, a dla Janka Muzykanta możliwość zagrania na skrzypcach.

Podobnie jak Soplicowo w pełni arkadyjsko pokazana została Nawłoć w „Przedwiośniu” S. Żeromskiego. Panuje tu sielankowy spokój, dostatek, beztroska i wesołość. Zarówno domownikom jak i gościom czas upływa na spacerach, spotkaniach towarzyskich, odwiedzinach sąsiadów, polowaniach, miłostkach. W Nawłoci słucha się gry na fortepianie, gra się w karty i delektuje się dworską kuchnią. Taki jest obraz życia ziemiaństwa. Życia pomyślnego i radosnego.

W epoce Młodej Polski ludzie popadali w zamiłowanie do dekadentyzmu (schyłku wieku) i filozofii Schopenhauera, którzy głosili iż osiągnięcie szczęścia jest niemożliwe. Jedynym środkiem pomagającym ukoić „ból istnienia” była postawa pół-istnienia, pół-śmierci (Nirwana)

Można więc przyjąć tezę, że Nirwana była Arkadią. Ludzie dążyli do swojej wizji szczęścia, dążyli więc do Nirwany. Potwierdzeniem stać może się wiersz K. Przerwy-Tetmajera „ Hymn do Nirwany”. Tu stan nicości zapewnia człowiekowi spokój i ukojenie. Świat jest „otchłanią klęski i cierpień”, człowiek zrezygnowany takim życiem, nie znajdujący w nim żadnej wartości ani ukojenia pożąda tylko nicość. A właśnie nicość to Nirwana a Nirwana to Arkadia.

Podobnie w wierszu „Nie wierzę w nic...' wola ludzka jest niczym, pozostało tylko jedno pragnienie-Nirwana.

Dzisiejszemu czytelnikowi wydaje się to dziwne. Jak nicość może sprowadzić na człowieka szczęście? Jednak nie wolno zapominać, że i w naszej rzeczywistości zdarzają się takie poglądy. I nie mam tu na myśli dużych sekt, które podporządkowane jednemu człowiekowi popełniają zbiorowe samobójstwa, by osiągnąć Nirwanę lecz poszczególnych ludzi. Nie mogli poradzić sobie z otaczającym ich światem i jedynym wyjściem (według ich opini), by być szczęśliwym było zakończenie swojego życia. To była ich Arkadia..., Arkadia jako ucieczka, wyzwolenie, uwolnienie się od problemów. Nie mogę napisać, że pochwalam ich wybór. Uważam, że z każdego problemu można jakoś „wybrnąć”, można sobie poradzić. Lecz nie mnie przyjdzie ich sądzić. Lecz takiej wizji Arkadii zrozumieć nie mogę.

Nawiązując do literatury wojennej uważam, że ludzie, którzy żyli w tamtym okresie mieli również własne zdanie na postrzeganie Arkadii.

Dla Żydów opisanych m.in. w książce Hanny Krau „Zdążyć przed panem bogiem' Arkadią była godna śmierć-nawet rozumiana jako samobójczy skok z okna własnego domu aniżeli z rąk niemieckiego żołnierza.

Więźniowie w łagrach („Inny świat” G. Herling-Grudzińskiego) swoją Arkadię widzieli w pełnej misce zupy wlewanej z „trzeciego kotła” lub w dwóch dniach wolnego, gdy mogli spotkać się z rodziną. Ludność Warszawy przedstawiona w „Pamiętniku powstania warszawskiego” Białoszewskiego raj postrzegali w odzyskaniu niepodległej stolicy.

Przedstawiłem tutaj bardzo „jednostkowe Arkadie”. Ogólnie Arkadią dla ludności z lat 1939-45 było jak najszybsze zakończenie działań wojennych, odszukanie bliskich i powrót do normalnego, szczęśliwego, codziennego życia.

Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma swoją Arkadię. Podobnie jak Sandiego z „Alchemika” Paula Coelho możemy Arkadię nazwać swoim skarbem. Trzeba dążyć do urzeczywistnienia swych marzeń o Arkadii. Wzorując się na pasterzu powinniśmy brnąc do celu. Sandiego potrafił porzucić swoje ukochane owieczki, przez lata pracował u sprzedawcy kryształów, wreszcie przemierzał pustynię. Potrafił opuścić oazę, gdzie poznał Fatimę - swoją ukochaną. A wszystko dlatego, by dojść do egiptu i zobaczyć piramidy. Chciałbym, aby każdy z nas odnalazł wreszcie swoją Arkadię, swój Egipt, utracony raj. Brzmi to trochę nierealnie, „pachnie” utopią, lecz człowiek musi myśleć optymistycznie, inaczej zaginie w jakże szybko zmieniającym się świecie.

Arkadia jest dla każdego człowieka czymś innym. Było to główne założenie mojej pracy. Każdy z nas ma swoją wizję szczęścia. Oczywiście zdarzyć się może tak, iż nasze wizje pokryją się z tymi, które zostały przedstawione w literaturze. A może właśnie literatura pomoże nam urzeczywistnić dążenia do Arkadii? Życzę każdemu z nas, aby odnalazł swoją lesistą krainę otoczoną górami, krainę radości i pomyślności.

Od naśladownictwa rzeczywistości do deformacji - tradycja i nowoczesność w literaturze XX wieku.

Najdawniejsze tradycje literackie sięgają czasów Arystotelesa, który znormalizował literaturę i przeprowadził jej teoretyczną analizę. Klasyczne normy Arystotelesa, z zasadą mimezis na czele, funkcjonują aż do XVIII wicku, czyli okresu neoklasycyzmu, w którym powstał kolej ny traktat teoretyzujący literaturę - Sztuka poetycka. Buallo, autor dzieła, otwiera przed literatami furtkę fantazji, umożliwia odejście od naśladowczego charakteru sztuki na rzecz subiektywnego obrazowania świata. Tę szansę wykorzystują romantycy, dla których już nie mędrca szkielko i oko, lecz czucie i wiara stają się sposobem patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie romantycy są pradziadami dwudziestowiecznych kreatorów czy może raczej deformatorów świata.

Do wieku XVIII literat był uwięziony, zniewolony przez otaczającą go rzeczywistość. Romantyzm jest pierwszą epoką, w której to artysta kreuje świat, nie zaś świat jego. Niewątpliwie najstarszą formą opisu rzeczywistości, bo jak już wspomniałam sięgającą czasów Arystotelesa, jest jej odwzorowywanie, literackie naśladowanie. Memesis zmusza autora do obiektywnej obserwacji i krytycznej oceny. Podstawą takiego działania jest więc racjonalizm, czyli rozumowe postrzeganie świata, które wyklucza możliwość odnoszenia rzeczywistości do stanów psychicznych człowieka, pełnej i subiektywnej ekspresji. Kierowanie się intuicją i uczuciami w procesie poznawczym niesie bowiem obraz świata zniekształcony za sprawą osobistych skłonności obserwatora.

Te dwa sposoby percepcji: rozumowy i uczuciowy są całkowicie sprzeczne ze sobą, czego dowód odnajdujemy w balladzie Wolfganga Goethego Król Olszyn. Podczas drogi wśród śnieżnej zamieci wyobraźnia dziecka przekształca widziane obrazy - chłopiec dostrzega zmory i strachy, które dla trzeźwo myślącego ojca są jedynie wiatrem i mgłami.

Wrażliwośe człowieka i jego wyobraźnia są źródłem deformacji w odbiorze rzeczywistości, natomiast racjonalizm niesie za sobą jej wierne odwzorowanie. Dlatego też epoki literackie hołdujące racjonalizmowi bogate są w dorobek realistyczny, te zaś, w których uczuciom i sercu wyznacza się rolę środka umożliwiającego poznanie świata, 'rodzą' deformację.

Wiek XX jest czasem wzajemnego przenikania się tradycji realistycznych i kreatorskich, dlatego proponuję analizę zmian zachodzących zarówno w jednej, jak i drugiej koncepcji.

Rodzajem literackim, który jako pierwszy odszedł od realizmu, była liryka. W Balladach i romansach Adama Mickiewicza świat przedstawiony jest tylko iluzją, wyobrażeniem samego autora. Ludowe podania i legendy inspirują poetę do tworzenia fantastycznych obrazów pełnych duszków i świtezianek. W romantycznych lirykach rzeczywistość łączy się z metafizyką, zjawiska i uczucia przyjmują ludzkie kształty (np. Kordian, bohater tytułowy Słowackiego, podczas próby zabójstwa cara napotyka ucieleśnienie swoich uczuć - strach i imaginację).

Liryka dwudziestowieczna, głównie poezja ekspresjonistyczna, jest bezpośrednim nawiązaniem do tradycji romantycznej. Ekspresjoniści, których reprezentuje w mojej pracy Jan Kasprowicz, sprzeciwiają się naturalizmowi, krytykując kopiowanie rzeczywistości; pragną bowiem stworzyć własnąwizję świata, opartą na przeżyciach wewnętrznych. Okres 'wadzenia się z Bogiem' w twórczości Kasprowicza cechuje mistycyzm, proroczy charakter i katastrofizm, co w dużej mierze zbliża go do Mickiewicza (por. Wielka Improwizacja). Hymn Dies Irae jest apokaliptyczną wizją poety, literackim zapisem jego obaw, obsesji i katastroficznych wizji. Mistrzem w kształtowaniu nowej rzeczywistości jest Julian Przyboś. Poeta ten nie naśladuje realiów, lecz sam je tworzy. Przyboś w przedstawieniu pejzażu nie posługuje się po prostu jego opisem, ale wprawia go jakby w ruch, wypełnia sytuacjami kojarzącymi się z danym widokiem. Przykładem może być wiersz pt. Z Tatr, który jest opisem zdarzenia mającego określić charakter gór. Nie jest to charakterystyka wyglądu Tatr, ale jakby refleksja nad ich możliwościami.

Liryka XX wieku nie opiera się jednak wyłącznie na przekształcaniu rzeczywistości. Twórczość Władysława Broniewskiego niechaj będzie dowodem na to, że nie tylko kreacyjne tradycje są żywe, ale także zachwyt nad istniejącym światem. Poezja Broniewskiego, szczególnie tomy Troska i pieśń i Krzyk ostateczny, w których łączy się tematyka społeczna z rewolucyjną, mają charakter mimetyczny. Poeta nawiązuje do faktycznych zdarzeń, rzeczywistych miejsc, charakteryzuje historyczne postaci, np. Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego, Komuna Pary ska, Łódź.

W dziedzinie epiki również zgodnie współistnieją naśladownictwo z kreacją. Realistyczne i naturalistyczne tendencje pozytywizmu (Lalka, Nad Niemnem) są nadal konsekwentnie eksploatowane, czego dowodem są Chtopi W. Reymonta. Artysta odwzorowuje rzeczywistość przedstawia dokładny opis wsi Lipce, zawierający szczegóły położenia geograficznego, zabu dowy. Życie jej mieszkańców określone jest poprzez opis zasad funkcjonowania zbiorowości wiejskiej i stosunków społecznych. Wybór metody opisu rzeczywistości często podporządkowany jest jakiemuś określonemu celowi. W twórczości Stefana Żeromskiego tym celem było rozdrapywanie ran, aby nie zabliźnity się błoną podłości. Epika Żeromskiego miała bowiem piętnować wady, przedstawiać bolączki i problemy, z jakimi borykała się Polska, aby ukazać konieczność wprowadzania reform. Ludzie bezdomni zawierają rzeczywisty obraz stosunków społecznych początków XX wieku. Autor często korzysta z naturalistycznej techniki opisu, nie wahającej się przed pokazywaniem najbardziej drastycznych szczegółów. Technikę tę stosuje w celu wzmocnienia sugestywności utworu - odsłania najbardziej bolesne problemy, np. drobiazgowe i podkreślające brzydotę opisy dzielnic nędzy w Warszawie.

Po II wojnie światowej za sprawą Zofii Nałkowskiej i Hanny Krall rozwinął się w Polsce reportaż. Ta forma literacka narzuca wyjątkowo surowe rygory dotyczące opisu rzeczywistości - reportaż jest bowiem obiektywną relacją, pozbawioną jakichkolwiek uwag i komentarzy odautorskich. Nałkowska w Medalionach przedstawia jedynie 'suche' fakty - wstrząsające i szokujące czytelnika, mające sprawić, aby wydarzenia wojenne znane były na całym świecie i nie zostały nigdy zapomniane.

W epice, podobnie jak w liryce, równolegle rozwija się w XX wieku nurt awangardowy, propagujący artystyczne przekształcenia otaczającej człowieka rzeczywistości. Z nowatorskich poszukiwań środków wyrazu wyrasta proza Bruno Schulza. Kreuje on świat baśniowy, oderwany od realiów - tworzy mitologię. Wkracza w nadrzeczywistość poprzez przejście od realnego bytu do stopniowego przekształcania go w marzenia. Świat, który ukazuje nam Schulz, jest nie tylko widzialny, ale także odczuwalny wszystkimi innymi zmysłami. Dlatego aby w pełni wchłonąć atmosferę opowiadań, należy zintegrować wrażenia wzrokowe, słuchowe, dotykowe, smakowe i węchowe (synestezja). Żeby wychwycić tajemniczuść cynamonowych sklepów - obiektu dziecięcych marzeń, należy wyczuć specyficzny zapach wnętrza, ujrzeć i dotknąć regały pełne tkanin w kolorach jesieni. W opowiadaniach Schulza brak jest logicznego ciągu, czas przenika się, nie jest on bowiem istotny - jak mówi sam autor, akcja dzieje się w trzynastym miesiqcu roku. Tajemniczość prozy potęgowana jest poprzez neologizmy i obco brzmiące słowa, ułatwiające czytelnikowi oderwanie się od rzeczywistości podczas czytania utworu. Świat przedstawiony w Sklepach cynamonowych widziany jest oczyma dziecka. Tylko dziecko może bowiem nie uznawać granic między wnętrzem, psychiką a otaczającym je światem, między snem a jawą, między fantazją a rzeczywistością.

Innym przykładem kreacyjnej powieści jest Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Pełne groteski sceny (np. wydarzenia w dworku Hruściewskich) oraz wszechobecny absurd (np. trzydziestolatek jako uczeń) sprawiają, że autor wielokrotnie stawia pytanie: Czy to sen, czy jawa? Ferdydurke ma fabułę, ismieje bowiem ciąg zdarzeń, ale nie sposób ich ze sobą połączyć ze względu na przyczynę i skutek. Widzimy niekonwencjonalność symboli, którymi w powieści stają się powszechnie funkcjonujące pojęcia, tj. pupa, gęba, łydka. Udziwniony język i przebo gata stylistyka oraz fakt, że sam autor kpi z siebie samego, sprawiają, że niemożliwa jest jednoznaczna interpretacja utworu. Wykreowany przez Gombrowicza świat każdy człowiek odbiera inaczej. Dzięki brakowi konkretnej koncepcji odczytywania sensu treści każdy czytający - zgodnie z tym, o co walczył Gombrowicz - zachowuje indywidualność, nie poddaje się określonej 'formie'.

XX wiek wnosi nowe tendencje także do dramatu. Prekursorami dramatycznych nowości i awangardy w tej dziedzinie byli: Samuel Becket - Czekając na Godota, Eugeniusz Jonesco Łysa śpiewaczka oraz Bertolt Brecht - Kariera Artura Ui. Nowością jest prawie całkowita eliminacja akcji oraz pozbawienie bohaterów typowo ludzkich cech. Postaci Becketa przypomina ją tragiczne kukły, niezdolne do wzajemnego porozumiewania i współżycia. Podobna koncepcja jest wyrazem stosunku do świata, który - chyląc się ku upadkowi - sprawia, że ludzie oddalają się od siebie, nie mogą nawiązać kontaktu. Pojawia się dramat absurdu, w którym funkcjonują świadome przerysowania i specyficzny humor, mające na celu demaskowanie bezsensu współczesnego świata. Awangardowy dramat na grunt polski sprowadził Witkacy. Przeciwstawiał się on wszelkiej dramatycznej tradycji, głównie dramatowi realistycznemu i mieszczańskiemu. Polemizując z Rippnerem i krytykując realizm, napisał dramat W małym dworku, będący parodią ustabilizowanego życia, konwenansów i tradycji. Kreacja świata u Witkiewicza polega na brzmieniu jego zewnętrznego ładu i wewnętrznej harmonii, poprzez wprowadzenie fantastycznych postaci i duchów, które normalnie uczestniczą w życiu ludzi. Witkiewiczowskie zjawy, oprócz iście pozaziemskiego przenikania przez ściany, jedzą, piją, dyskutują ze zwykłymi śmiertelnikami. Zdaniem Witkacego zadaniem sztuki nie jest naśladowanie rzeczywistości, ale dostarczenie odbiorcy metafizycznych przeżyć, zbliżających go do poznania 'Tajemnicy Istnienia'. W jego dramatach, obok słów, istotną rolę odgrywa konstrukcja barw, dźwięków i działań całkowicie niezależnych od prawdopodobieństwa i życiowego sensu. Działanie bohaterów może być wręcz całkowitym bezsensem, ale istotne jest to, by wynikało z artystycznej konieczności. Oglądając lub czytając dramat, odbiorca ma bowiem doznawać artystycznych przeżyć.

Szlakiem przetartym przez Witkacego podążał ku awangardzie Tadeusz Różewicz. Autor Kartoteki nie wykorzystywał tradycji realistycznych i naturalistycznych, zrezygnował bowiem z kopiowania rzeczywistości na rzecz jej samodzielnej kreacji. Z tej przyczyny jego sztuki nazywane są często antydramatami. Kartoteka składa się z luźno połączonych epizodów, które określić można mianem obrazów strumienia świadomości przepływającego przez mózg Bohatera. Dramat ma swobodną kompozycję; napisany jest techniką kolażu. Różewicz umieszcza różne rodzaje estetyki - wzniosłość graniczy u niego z trywialnością. Wzniosłym tonem wypowiadane są kwestie bohatera na temat wojny, groteskowe są natomiast sceny erotyczne, a szczególnie rozmowa z Tłustą Kobietą. Świat przedstawiony przez Różewicza ogranicza się do jednego pokoju, bohaterem jest człowiek symbolizujący całe pokolenie. Rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, jest jakby odbiciem normalnego świata w krzywym zwierciadle. Maturę zdają osiemdziesięciolatkowie, a do łóżka Bohatera 'wskakują' ledwo co poznane kobiety. Przyczyną owego wykrzywienia w postrzeganiu rzeczywistości są przeżycia wojenne.

W XX wieku coraz bardzicj powszechna staje się tendencja do twórczego przerabiania czy wręcz tworzenia świata. Rzeczywistość jest doskonale znana z życia codziennego, literatura powinna być zatem jakąś odskocznią od problemów, jakie niesie ze sobą każdy zwyczajny i szary dzień. Kreowanie własnego świata lub deformacja rzeczywistości stają się dla artystów szansą na wyrażcnie światopoglądu, filozotii żyiowej poprzez metafizyczną dyskusję. Deformatorzy i kreatorzy nie operują codziennością. Wykraczają puza ramy zwyyczajnego życia, zarazem poza ziemskie problemy, np. społeczne czy polityczne. Ich literatura jest wyzwolona spod jarzma utylitaryzmu, uzależniena jedynie od myślenia i wyobraźni. Nie rozdrapują więc ran, nie piszą dokumentów dla potomnych, oni nie dają świadectwa. Głównym celem jest dotarcie do odbiorcy poprzez prowokację i szok, a nie urzekanie go doskonałością fotograficznego odwzorowania. Sztuka przestaje być zatem na usługach czegokolwiek, staje się wartością samą w sobie.

'Pierwowzory greckie bierzcie do rąk i czytajcie i w dzień i w nocy' (Horacy). Jak dzisiaj potraktowałbyś 'pouczenie' Horacego?

W dziełach literackich znajdują odzwierciedlenie epoki 'burzy i naporów', a także okresy ciszy, milczenia, spokoju. Wszystkie jednak właśnie poprzez literaturę, jej cudotwórczą, fantastyczną, magiczną niemalże moc prowadzą ludzkość wciąż wyżej i naprzód. Od zarania dziejów aż po współczesne nam dni człowiek ingeruje z całą swą mocą w postępujący nieustannie rozwój świata. Czasem zwraca swój wzrok ku nowemu, pozostawiając gdzieś tam, na uboczu, dorobek i dziedzictwo minionych pokoleń, wprowadzając często nowatorskie, odbiegające nie bywale od już istniejących rozwiązania. Czasem jednak ma pełną świadomość wielkości dzieł swych przodków, które nabierają dlań w pełni sakralnego wymiaru, niemal boskiego majestatu, charakteru świętych ołtarzy, których nie można deptać.

Historia uczy, że niejednokrotnie to wszystko, co w pewnym konkretnym czasie wydaje się znaczące, odkrywcze, wybitne, traci po latach swój pierwotny wymiar wielkości, aby przykryć się pyłem zapomnienia. To zupełnie naturalne prawo historiozoficzne. To tak jak przypływ i odpływ, wschód i zachód słońca. Wszystko podlega destrukcyjnej, szatańskiej, niszczycielskiej sile pędzącego naprzód czasu. Wszystko razem z nim przemija i wszystko, pomimo swej najwyższej choćby wartości, odchodzi w zapomnienie - ale nie antyczne wzory... Ich uniwersalizm stanowi o nieśmiertelnym wymiarze tych najdawniejszych czasów, których filozoficzne treści, mądre przesłania moralne pozostają aktualne zawsze i wszędzie. I dziś.

Cała niemalże antyczna kultura, 'greckie pierwowzory', pozostaje wciąż niewyczerpanym, bezustannie na nowo odradzającym się źródłem, które nie podlega niszczycielskiej mocy czasu, które - pomimo trudnych, beznadziejnych wydarzeń - trwa niepodzielnie. Przecież dzieła antycznej literatury to tekst historii żywy i dziś. Ot, choćby mity - są przecież bogatą skarbnicą ponadczasowych motywów, archetypów i toposów, w których zakorzenione są pierwotne i jedyne wzorce ludzkich zachowań, formy naszego postępowania. Wzorzec kochającej matki, utrwalony w opowieści o Demeter i Korze, mit buntownika Prometeusza czy choćby ikaryjski archetyp marzyciela i idealisty - wszystkie przez wieki stanowiły pewien punkt odniesienia, źródło, ku któremu chętnie i z upodobaniem zwracali wzrok twórcy literatury. I choć niekiedy dochodziło do pewnych przewartościowań mitów greckich, choć historia wymusiła pewne uproszczenia bądź też narzuciła konieczność ich weryfikacji, to przecicż nadal żyją om w naszej świadomości, wytyczając niejednokrotnie drogi postępowania ludzkości.

Jak zatem nie przyznać racji Horacjańskiemu przeświadczeniu, jego przekonaniu o nieśmiertelności antycznego artysty i jego dzieła? Jego swoiste exegi monumentum przetrwało najstraszliwszą próbę czasu. A przecicż współczesny poeta z ironią odnosi się do antycznego motywu, powątpiewa w możliwość oddziaływania dzieła w przyszłości i przedłużenia krótkotrwałego życia twórcy. Jednakże na ten diametralnie odmienny pogląd Słonimskiego z pewnością wpłynęły rewolucyjne niemalże doświadczenia naszego wieku, kiedy ideał sztuki zostaje odtrącony, aby ustąpić dziś miejsca wartościom tak często przecież przyziemnym, tym niższego rzędu. Ta jakże niebezpieczna postawa utrwala się w ludziach nam współczesnym i może być najpierwszym symptomem zaniku wrażliwości człowieka, jego moralnej wartości, tego co dobre, mądre, spokojne.

Wisława Szymborska, współczesna poetka, którą cenię i podziwiam, powiedziałaby tutaj, że prawdziwym bohaterem naszego czasu staje się bynajmniej nie mędrzec, filozof, poeta czy człowiek w pełni świadom swej wewnętrznej wartości. Prawdziwym bohaterem naszego czasu pozostaje kulturysta i właśnie jemu na 'Konkursie piękności męskiej' z uwielbieniem biją brawa. Zagubienie naprawdę wartościowych jednostek i dramatyzm sytuacji niejednego człowieka stale pogłębiały się w istniejącej rzeczywistości, a jego najpełniejszy wyraz daje wspomniana poetka, przedstawiając zdeterminowanego człowieka w płynącym świecie, zanurzonego w otchłani rzeki Heraklita. Ja ryho pojedyńcza, ja ryho odrębna tak niewiele tu znaczę. Oto nadchodzi koniec świata. Koniec mojego świata. Oto nadchodzi era takich ludzi, jak choćby Witkiewiczowski Hiper-Robociarz czy Edek z dramatu Mrożka. W pełni świadomi zdają się tego być dzisiejsi artyści. Choćby poeci, których postawa przypomina literacką kreację Wisławy Szymborskiej, właśnie takiej Kasandry, złowróżbnej prorokini, zwiastunki nieszczęścia, zapowiadającej upadek już nie Troi, lecz całej ludzkości.

W obliczu takich problemów, wobec których staje twarzą w twarz współezesność, w obliczu egzystencjalnych lęków i niepokojów 'człowieka końca wieku', zupełnie naturalne okazuje się Miłoszowe pytanie: Gdzież jest, poeto, ocalenie, I Czy coś ocalić może Ziemię?

Ale poezja współczesna nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytania o wartości, przypomina raczej twórczość pytań i wątpliwości, nie tak jasno rozstrzyga przeklęte problemy dotyczące natury ludzkiej. Ocalenie tkwi jednak niepodzielnie w wartościach w pełni humanistycznych, w wewnętrznym dobru człowieka, sile jego umysłu i serca.. Dążenie do odnalezienia tych wartości to prawie jak u Marcela Prousta poszukiwanie straconego czasu, czasu dawnego, minionego, który może być pewną gwarancją ocalenia ludzkości. To poszukiwanie właśnie antycznego czasu... Lekarstwem dla współczesnego świata z powodzeniem może być owo Horacjańskie branie do ręki i czytanie w dzień, i w nocy tych 'pierwowzorów greckich'. Przecież w nich tkwi nieujarzmiona i budująca siła, 'fatalna moc', najbogatsza galeria pierwotnych wartości, które dziś znikają, a które wskrzesić należy. Gdzież więc szukać ocalenia? - właśnie u prastarych źródeł naszej kultury, źródeł, które nie zostały pokalane ani skażone cywilizacyjnym rozwojem świata.

Pełną świadomość największej i niebywałej wartości tych korzeni ma jeden ze współcze snych twórców. Zbigniew Herbert, bo właśnie o nim mowa, pozostaje bez wątpienia poetą wartości kulturowych, który obserwuje i bada współczesne zachowania w konfrontacji z minionym, antycznym czasem. Niejednokrotnie i w niejednym z przebogatej galerii jego poetyckich wierszy dźwięcznie pobrzmiewają echa kultury starożytnej, co przejawia się nie tylko w przywołaniu szeregu najróżniejszych motywów antycznych.

Dlaczego klasycy? Skąd poszukiwania odpowiedzi właśnie tam, w zamierzchłej, pradawnej rzeczywistości? Taka postawa wyrasta z Herbertowskiego filozoficznego przekonania o jedności obydwu kultur. Nie znajduje przecież poeta jakiejś bezgranicznej przepaści pomiędzy 'greckimi pierwowzorami' i doświadczeniami współczesnego czasu. I choć w ludzkiej świadomości od czasów Horacego i Owidiusza dokonały się niezaprzeczalne, ogromne zmiany, to jednak poeta z powodzeniem przerzuca pomost łączący obydwie epoki. Nieodłącznie towarzyszyć teraz będzie Herbertowskim wierszom owo tchnienie minionego wieku będącego przecież ostoją prawdy - tego, co dobre i tego, co piękne. Wspomniany utwór jest świadectwem pełnej godności, człowieczeństwa i ludzkiej tożsamości, zasługującej na szczery podziw i nieme naśladowanie godności zakorzenionej głęboko w sercach i postawach antycznych generałów. Niech oni będą przykładem i wzorem dla współczesnych, dla ludzi, którym brak godności i najprawdziwszych, bezcennych skarbów - wartości humanistycznych. Dzisiejsi generałowie poszukują winnych i usprawiedliwień, dlatego w nich, ale i niemal w całą współczesną społeczność wymierzona jest ostra krytyka poety, który poszukuje ocalenia i zmartwychwstania w ludziach tamtych dawnych wartości, 'pierwowzorów greckich'. Jedność i nierozerwalność obydwu czasów wytyczą paralelę pewnych doświadczeń obecnych i minionych w Herbertowskiej 'opowieści' O Troi. Zniszczone i pogrzebane, obrócone w proch mury legendarnego miasta posłużyły poecie do zobrazowania dokonujących się w dzisiejszym świecie spustoszeń. Gruzy antycznej Troi są jakże trafną metaforą cywilizacyjnego upadku, który przerasta swym ogromem nawet wyobraźnię artysty.

Konfrontacje przeszłości z teraźniejszością wskazują na przeogromną potrzebę naprawy współczesności poprzez odwoływanie się do pradawnych i niezmiennych wzorów starożytności, będących największą chyba szansą ratunku i ocalenia.

Ale był taki czas, kiedy sponiewierano, zbeszczeszczono antyczną tradycję, upatrując jedynie w cywilizowanym rozwoju świata i techniki jedynej drogi prowadzącej ludzkość ku lepszemu. To okres międzywojennych doświadczeń, hołdujących czysto materialnym dobrom (futurystyczna 'masa, maszyna, miasto') i odcinających się zasadniczo od przeszłości, tradycji, kulturalnego dziedzictwa. Jak złudne i iluzoryczne pozostawało jednak takie przekonanie, w pełni obrazuje droga poetycka niejednego z międzywojennych twórców. Chciałabym odwołać się do sylwetki Juliana Tuwima, którego doświadczenia i długotrwałe poszukiwania skierowały ostatecznie na drogę klasycyzmu. A przecież w młodzieńczych jego lirykach do głosu dochodziła niebywała fascynacja postępem, urzeczenie rozwojem techniki i kult dla tego, co nowe. Niejednokrotnie podkreślał poeta żywiołowość i biologiczny wymiar życia, mówił o krzyku radości i niepowstrzymanym pędzie tramwaju, aby wkrótce doszukać się w świecie pędzącej śmierci (Ekstroblott). I oto najpewniejsze lekarstwo na opanowanie wciąż pogłębiającego się chaosu okresu międzywojennego odnajduje nie żywiołowy, lecz refleksyjny Tuwim w późniejszych utworach, w ciszy i spokoju kontemplując wartość tradycji. Okazało się bowiem ponownie, że właśnie ona daje człowiekowi poczucie pewnej niezależności, tak potrzebnej zagubio nym w naszych zakamarkach codziennego życia, daje możliwość wyciszenia emocji, złagodzenia wdzierającego się natarczywie w życie chaosu.

Tuwim wypełnił Horacjańskie 'polecenie' i odnalazł chyba to coś, czego tak nieustannie poszukiwał. A przecież 'pierwowzory greckie' brali do rąk swoich i jego poprzednicy. Dla Leopolda Staffa zawarte w nich klasycystyczne wartości stały się w pełni udaną próbą wyzwolenia się spod młodopolskich nastrojów dekadenckich. Bo kiedy trudno było poecie odnaleźć własne ,'ja' i sens pustej, marnej egzystencji stojącego w strugach Jesiennego deszczu człowieka, kiedy wydawało się, że wszystko jest beznadziejne - wówczas odnalazł Leopold Staff nadzieję i epikurejską radość życia w ideałach starożytności. Klasycyzm Staffa zamanifestował się najpełniej w Przedśpiewie, gdzie przywołał poeta hasło antycznego Terencjusza, gdzie wskrzesza filozoficzne założenia stoicyzmu Seneki i Aureliusza. Oto kolejne potwierdzenie tego, jak wielką szansą, choćby na radość życia, pozostają ideały starożytnych. Ale pamiętajmy, że są one i szansą ocalenia ludzkości. Najznamienitsi twórcy, a przewodził im Jan Kochanowski, artyści tacy jak choćby Daniel Naborowski i wspomniany już Staff, odkryli wartość filozofii stoickiej. Wspomniany wyżej Zbigniew Herbert znosi stoicyzm jakby z piedestału, pozbawiając posągowego Marka Aureliusza aureoli niezłomności i dostojeństwa mędrca. To właśnie owo przewartościowanie niektórych znaczeń antycznych motywów, symboli - przewartościowanie wywołane przez czas, narzucone przez historię. Poeta Herbert raz jeszcze podaje dłoń minionym czasom, zbliżając posągowego Marka do doświadczeń człowieka współezesnego.

Czytanie i w dzień, i w nocy 'greckich pierwowzorów', choć trudne dziś i wymagające chyba pewnych wyrzeczeń, ma w sobie jednak niepodważalny moralny cel. Horacjańskie 'polecenie' człowieka współczesnego niech nie będzie jedynie słowem, propozycją, którą odbiorca bierze pod rozwagę. Przeciwnie, niech będzie wręcz wyzwaniem narzuconym człowiekowi, nakazem, a może nawet i obowiązkiem. Cóż bowiem pozostanie po naszym świecie, który bliski wydaje się być zapowiadanej niejednokrotnie przez artystów - profetów zagładzie wartości, jeśli odwrócimy się od najpewniejszej chyba drogi ocalenia? Jest nią przecież zwrot ku literackim dziejom, ku jasnej i prostej zdawałoby się przeszłości, na której kartach znajdują się odpowiedzi na dręczące człowieka pytania natury egzystencjalnej. Prawdziwą wartość tej antycznej księgi uświadamiali nam przez wieki literaccy twórcy i filozofowie. Właśnie oni, wnikając w tajniki starożytnej kultury, wyzwolili się z chaosu rzeczywistości, w której przyszło im trwać. Odnaleźli w niej przecież wszystkie te ideały, których na próżno szukać w świecie rozchwianego kodeksu moralnego, umierających wartości, zanikającej ludzkiej wrażliwości.

'Polecenie' Horacego? nie, raczej ten etyczny nakaz należałoby chyba dopisać do dekalogu moralnego współczesnych nam czasów. Czasów szczególnie niepokojących i wyzwalających w człowieku najgorsze instynkty. Czasów zagrożenia, w których przecież brakuje godności mitycznych herosów, poświęcenia i miłości mitologicznych bogiń. Lecz czy do tych ideałów wystarczy jedynie sięgać właśnie wtedy, gdy mamy świadomość zanikania pewnych wartości, kiedy wzmaga się niebezpieczeństwo i pogłębia ludzkie zagubienie w świecie, kiedy zło przychodzi, kiedy światem zaczyna rządzić absurd, w końcu - gdy dżuma zbiera największe plony? Nie. Chyba nie. Te pierwotne, prymarne ideały niech będą treścią człowieczego życia zawsze i wszędzie, niech nigdy nie przykryje ich pył zapomnienia. Życiodajne źródło antyku ta nieskończona księga ma w sobie tę magiczną właściwość, że zawsze pozostaje otwarta i zawsze możemy odnaleźć w niej odpowiedzi na niejedno pytanie: pytanie o wartości, o los. Choćby takie, jak to Edwarda Stachury:

Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?

Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,

Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.

Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga

Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dogmatów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też webec nich obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania, a wydaje się, że nie moż na być takim wobec najważniejszych, najsilniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna pociągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych, których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez uczynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Testamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bogiem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upływem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.

Stary Testament obrazuje Boga - władcę wszechwładnego, który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym, w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo, dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści o Kainie zabi jającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje zawiść u Kania, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brzemiennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, niejako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael - Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksalnie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim probierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko, na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozostał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satysfakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automatyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na ziemi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlatego trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od problemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzącej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham przeznaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę całopalną. Gdy Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary, a jego samego obdarowuje wieloma łaskami.

Właściwie w ten sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza. Trudno oprzeć się wraieniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowodnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga, wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe Aleksy, bohater Legendy o św. Alelksym, zaraz po śmierci dostaje się do panteonu świętych.

Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Emanuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkry wa na powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne: humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardzięj równorzędnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój intelektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje istnienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej pory są one cały czas obecne w podświadotności i będą wyczekiwać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Horacego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem powodują, że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju, miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniaeh rysuje taki jego obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dowcipu równo z wymową staje...) świata przyjaznego, będącego przez to niemą pochwałą tego, który go stworzył - Boga. Takie jest przesłanie psalmu, którego pierwsze słowa 'Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary' tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpiewane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liryczny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się ukazała gdzieś kolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na załamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji, w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie. Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie (W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka trzymająca jego córecrkę na kolanach, to jednak problem pozostanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego słynnego zakładu: 'Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet jeżeli nie istnieje to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyzmu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku poznania świata.

Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia, ostentacyjnie powraca do Boga, spoobem poznania świata staje się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozamaterialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej. Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartościom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa 'Fausta' Goethego, w którym tytułowy bohater jest wydany - podobnie jak Hiob - na pastwę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens. Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu przeciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jeszcze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów, kiedy to Gustaw Konrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której przewodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw Stwórcy nastąpi w Wielkiej Impiowizacji, w której Gustaw Konrad domaga się od Boga rzędu dusz, jest przecież wybitną jednostką, wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim sercem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat. Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy. Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluźnierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wtedy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatańską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaci urasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego nowe imię czterdzieści i cztey - imię Mesjasza. Bunt okazuje się zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.

Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w literaturze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą, którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczerpania. W 'Dies Irae' Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli mają cego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku do Niego i niepewności co do sensu życia, podmiot liryczny jest obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat. Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w tak ostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samoistnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą grzechu na ziemi, przecież on dał ezłowiekowi Ewę - kochankę szatana za towarzyszkę życia, wszak sam zaprojektował on grzech jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który został ukazanego jako Starotestamentalny obiektywny sędzia, wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca zawinionej karze.

Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa. Rodzi pytania o miejsce, 0 obecność Boga w świecie. 'Medaliony' Nałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie, dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg mógł pozwolić na Oświęcim? - pytało wielu. W tym kontekście trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokornej wiary - ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym podmiot liryczny Ocalonego T. Rożewicza. Szuka on nauczyciela i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miejsca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga Mistrza - do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksalnie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od postawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł znowu - po załamaniu się jego własnej konstrukcji - do momentu, w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.

Polacy a inne narodowości

Jaki jest stosunek Polaków do innych narodów?

Mam na imię Maciek i mam dopiero 16 lat - więc jak łatwo się domyślić - wielu spraw jeszcze nie rozumiem. O mnóstwie rzeczy dotyczących „prawdziwego życia” muszę się jeszcze sporo dowiedzieć. A najlepszym ku tego sposobem jest wnikliwa obserwacja i interpretacja zachowań moich rodziców, których obowiązkiem jest dawanie mi dobrego przykładu w każdej dziedzinie życia.

Kiedy 11 września 2001 roku wróciłem do domu po męczącym dniu

w szkole, żeby się odprężyć postanowiłem włączyć telewizję. Nie było ku temu okazji, ponieważ to, co usłyszałem w serwisie informacyjnym „TVN 24”, kompletnie mnie zdruzgotało. Mówię tu o psychicznie niezrównoważonym terroryście, który postanowił rozpętać III Wojnę Światową poprzez zniszczenie amerykańskiego, a co za tym idzie, światowego symbolu demokracji - dwóch bliźniaczych wież Światowego Centrum Handlu (World Trade Center). A jakby tego było mało - skierował też samolot z terrorystą-kamikadze na pokładzie

w Pentagon - amerykański departament obrony. Nawiązując do tego makabrycznego czynu, chciałbym zadać pytanie - jaki jest stosunek Polaków

(i wszystkich innych mieszkańców cywilizowanego świata) do muzułmanów? Gdy słyszało się wieści z Bliskiego Wschodu, że mały (w tej części świata) naród chce mieć własny kawałek ziemi, każdy wierzył w to, że mają cień racji. Szczególnie Polakom walka o wolność nie powinna być obca, biorąc pod uwagę sto kilkadziesiąt lat niewoli. Jedynie sposób walki budził kontrowersje: terroryści, którzy zawieszali sobie na pasku kilogram semtexu - czeskiego materiału wybuchowego szli w tłum Żydów i detonowali ładunek, albo podkładali bomby pod autobusy, samochody (samochód-pułapka) i lokale. Największym paradoksem było zasłanianie się religią...

Po 11 września 2001 roku wszystko diametralnie się zmieniło - przynajmniej dla mnie. W którymś z dzisiejszych dzienników przeczytałem, że Afganistan ma trzydniowe ultimatum na wydanie światowego terrorysty „numer 1” - Osama bin Ladena. Jeśli tego nie spełni - będzie wojna. Polska, jako sojusznik Stanów Zjednoczonych, jest zobowiązana wesprzeć siły NATO wszelkimi środkami (chociaż przy sprzęcie jaki posiadamy, nasza pomoc wydaje się zbyteczna). Wydaje mi się, że każdy trzeźwo myślący człowiek

i niemuzułmanin jest pogrążony w żałobie mimo, że ataki terrorystyczne na taką skalę, przynajmniej jak na razie, nie wykraczają poza terytorium Stanów Zjednoczonych. Wydaje mi się, że żaden Polak nie odnosi się dobrze do tego, co się wydarzyło. Dużo w oczach przeciętnych Polaków straciła ludność cywilna krajów islamskich, zupełnie z resztą niewinna.

Na początku lipca miało miejsce bardzo ważne dla Polaków wydarzenie. Oto bowiem odsłonięto w Jedwabnem pomnik upamiętniający śmierć Żydów mieszkających tam z Polakami, którzy jednego dnia byli sąsiadami i żyli

w dobrej komitywie, a drugiego - bestialsko zamordowali kilkaset osób pochodzenia żydowskiego. Na uroczystość przybyli: Prezydent, Premier, głowy kościołów: katolickiego i żydowskiego. Pan Prezydent publicznie przeprosił Żydów w imieniu całego narodu polskiego - chociaż ja osobiście nie poczuwam się do winy i nie czuję potrzeby, aby ktokolwiek za mnie przepraszał. Inna sprawa, że Polacy są na całym świecie postrzegani jako zajadli antysemici... Być może gest, jaki uczynił Pan Prezydent zmieni nasz wizerunek choć trochę. Należałoby tu wspomnieć, że przed II Wojną Światową Polacy i Żydzi żyli w zgodzie. Żydzi otwierali fabryki, budowali kamienice, a my Polacy byliśmy zwykłymi robotnikami, dobrze jednak płatnymi. Jeżeli chodzi o stosunek narodu polskiego do Żydów, nie mogę się wypowiedzieć w imieniu moich rodaków, ponieważ jest to sprawa osobnicza każdego z nas. W mojej rodzinie, nie ma jednak uprzedzeń do Żydów, ja także nie czuję do nich żadnych niechęci. A jak jest z ogółem społeczeństwa - najkorzystniej i najbardziej obiektywnie byłoby przeprowadzić ankietę.

Polacy są raczej tolerancyjni, czego potwierdzeniem zdaje się być fakt, że na naszych ulicach coraz więcej jest Azjatów, Afro Amerykanów i innych i nikt nie robi z tego problemów. Jak to zwykle jednak bywa, od każdej reguły są wyjątki. Nie inaczej jest i tutaj. Jeszcze do niedawna, na Emmanuela Olisadebe leciały skórki od bananów i słyszalne były okrzyki w stylu: „Spadaj do Afryki”.

Dziś Emmanuel jest czołowym polskim piłkarzem i gdyby nie On, nie wiadomo, czy zakwalifikowalibyśmy się na finały Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Nie słyszy już głupawych komentarzy ze strony kibiców. Jest jednym z nas.

Polaków portret własny w literaturze romantyzmu

Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi literackich epoki romantyzmu.

Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Adama Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, których cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa. Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy narodowe.

Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej. Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła: Jeszcze Polska nie zginęla. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wasilewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie wydał swo ich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utworze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwersytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.

Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor Becu i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony piorunem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem dokumentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie. Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Należą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz powstania, tak ich charakteryzuje:

'Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa...

Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość i oschłość uczuć.

Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania. Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wielkim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.

Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe. Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany, przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością na charakterystykę poszczególnych postaci.

W dramacie Juliusza Słowackiego 'Kordian' autor podkreśla negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskiego przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne grozy milczenie.

Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.

Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wykazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemoralny, zaś inni - szlachetni rewolucjoniści - chętni byli oddać życie w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian, to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wrażliwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara. Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów, które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się w następujący sposób:

'Każdy czlowiek, który się poświęca

Za wolność - jest ... nowm Boga tworem ...'

Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z dużą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie, ale potrafił rówmież ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Ojczyzny.

Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Polaków z końca XVIII i po czątku XIX wieku. Mickiewicz w tym utworze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohaterów. Miej scem akcji utworu jest Soplicowo - posiadłość szlacheckiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim do Ojczyzny.

Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiązanie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowiowej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspólne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się mieszkańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę będącą 'duszą' jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i godności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent czy Asesor. Cha rakterystyczna była także hierarchia, jaką zachowywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy. Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.

Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych: Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwierdziła Telimena:

'Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba, że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba.'

Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze gotowa o nią walczyć. Mawet kiedy Polacy zbrojnie występowali przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jednoczyły się w celu wspólnej obrony kraju.

Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głównych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem procesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakończyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmackiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić do przejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu do zajazdu na Soplicowo.

Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty. Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.

Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne, mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek Soplica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski emisariusz - ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się powszechnie znanym i szanowanym obywatelem - patriotą.

Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany 'Kurkiem na kościele'. Ten godny zaufania, mądry i rozważny człowiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie dawnych obyczajów i narodowych wartości.

Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie Epilogu Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny, którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Właśnie 'ku pokrzepieniu serc' napisał Mickiewicz swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektórych rodaków.

Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród - jego kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.

'Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu.' Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego gatunku w XIX i XX wieku

Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest oficjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku, gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu restrykcjami formalnymi organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie problematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istotnym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności. Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyjrzenia się genezie gatunku.

Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory prozą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicznych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu Arturze, będące zapisem anglonormandzkich legend o św. Graalu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecznego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców zaczerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskiego. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problemami, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zabawą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był koniecznością istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu, w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy rozwój 'powiastek filozoficznych', w których akcja jest tylko pretekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów możemy zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Dideróta, twórczość Voltaira czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi. 'Powiastki filozoficzne' były kamieniem milowym na drodze ku 'prawdziwej powieści' i chcąc być ścisłym, należałoby powiedzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmowanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej 'gościńca', przedstawiającej problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie się ze światem.

Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do założeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki przemianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efektem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powiedzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kierunek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem zachowań, przedstawieniem szezegółów życia, wreszcie wiernym odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany był cykl kilkudziesięciu powieści Balzacka, zatytułowany Komedia ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat, w którym panuje 'hipnoza' pieniądza. Balzac, podobnie jak i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezentatywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany problem.

Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach realizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci. Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić o 'zwierciadle', lecz skierowanym bardziej na konkretnego człowie ka niż na 'gościniec'.

Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle do realizmu, był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przypadku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany z wielkimi przełomowymi odkryciami dziewiętnastowieczny optymizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filozofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, który tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideologia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci naturalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy, brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór dociekań naukowych. Czołowy przed stawiciel tego kierunku, Emil Zola, pisał: 'Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i człowieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje'. Naturalizm bardziej niż miało to miejsce w realizmie uwypuklał znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szczególny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w człowieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utworów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwierciadło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również powieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasadniczym.

Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur Schopenhauer, który napisał: powieść staje się tym lepsza i szlachetniejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż ze wnętrznego. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest 'Na Wspak' Huysmansa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antynaturalistyczną powieść. Scena pełna jest szczegółów, które doprowadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje, że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami naturalizmu.

Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodzenie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, realność staie się już tylko pewną protezą wprawiającą w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twórcy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie, miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Znakomitym przykładem jest 'Czarodziejska Góra' Tomasza Manna. Jej główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głównym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych, rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo Prousta, Kafki czy też Joyca, który zapisuje przeżycia bohaterów na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwudziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną, która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis zachowań, sytuacji.

Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskiego, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelektualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając niezbadany dotychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświadczeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.

Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się etapom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób prawdziwe są powieści Balzacka, a w jaki utwory Kafki? Co jest prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy. Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są 'prawdziwe', jednak każde na swój sposób.

Relacje, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem a Bogiem, między sferą sacrum a profanum w literaturze średniowiecza, renesansu i baroku. Omów, nie stroniąc od kontekstów filozoficznych.

Niezwykle ciekawe wydaje mi się zagadnienie ewolucji myśli religijnej, rozwoju świadomości człowieka i kształtowania się jego osobistej relacji z Bogiem. Zarówno w średniowieczu, renesansie, jak i w baroku inaczej wyglądały zmagania z tajemnicą bytu i dualizmem ludzkiej natury. Próby przezwyciężenia lub też afirmacji zmienności i znikomości doczesnego życia za każdym razem opierały się na nieco innych założeniach filozoficznych.

Epoka średniowiecza była zdominowana przez wizję teologiczną. Według św. Augustyna człowiek jest bytem zawieszonym pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami, duchem i materią. Ta sytuacja jest przyczyną jego samotności i cierpienia, a jedynym wyjściem jest wiara, podporządkowanie całego swojego życia Bogu i oderwanie się od doczesności. Literatura, szczególnie we wczesnym średniowieczu, miała za zadanie propagowanie określonych treści związanych z powszechnie wyznawanym światopoglądem. Znaczną jej część stanowią pieśni, hagiografie czy kazania mówiące o Stwórcy, jego świętych. Quasi-teatralne misteria służyły kontemplacji wydarzeń historii zbawienia. Wymownym świadectwem tamtych czasów jest Legenda o św. Aleksym, opisująca człowieka, który tuż po ślubie opuszcza swoją małżonkę, by oddać się surowej ascezie, za co po śmierci zostaje świętym.

Jednocześnie otaczająca rzeczywistość - wojny, epidemie, fale wielkiego głodu powodowane nieurodzajem - często przypominają o kruchości ludzkiego życia, stanowiąc w ten sposób jakby uzasadnienie głoszonej przez Kościół potrzeby skierowania wszystkich pragnień, działań człowieka ku Bogu, ku życiu wiecznemu. Dlatego też tematem wielu średniowiecznych dzieł był motyw vanitas - marności wszystkiego, co związane z życiem doczesnym, z materią postrzeganą jako potencjalne źródło zła. Ta atmosfera powoduje, że jednym z kluczowych zagadnień wieków średnich staje się właśnie śmierć. Utwór pt. 'Skarga umierajqcego' wyraża lęk przed niewłaściwym zachowaniem się w kluczowym momencie przejścia na tamten lepszy świat, które może zniweczyć dotychczasowe wysiłki w celu osiągnięcia zbawienia. Realizacji hasła 'memento mori' służyły również takie utwory, jak Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią czy też obrzęd będący jednocześnie motywem w sztuce - taniec śmierci - pokazujący, że wszyscy są równi wobec Boga i śmierci, która jest wszechobecna i zabierze wszystkich bez względu na stan społeczny, pochodzenie.

Świat był wyraźnie podzielony na sacrum, związane z tym, co duchowe, wzniosłe, i profanum, jednoznaczne z tym, co ziemskie - z cielesnością, zmysłami. Ludzkość, żyjąc moralnie, miała służyć sacrum i w ten sposób dotrzeć do Niebieskiego Królestwa, do Boga postrzeganego jako sprawiedliwego, surowego sędziego. Ze względu na tę powszechność dążeń, istnienie jednego uniwersalnego zamysłu, nie czyniono między ludźmi rozróżnień - jednostka była jedynie elementem zbiorowości. Jej indywidualne dążenia nie liczyły się wobec nadrzędnego celu - zbawienia świata. Każdy miał zająć swoje wyznaczone miejsce w 'drabinie bytów' św. Tomasza, cnotliwie pełniąc swoje obowiązki. Jedynym autorytetem w sprawach wiary był określający dogmaty Kościół, a subiektywne doświadczenie religijne nie miało znaczenia. Przekonania te znalazły odbicie w literaturze i sztuce - jej anonimowości, uniwersalnym języku i parenetyczności. Artysta miał w dziele prezentować nie siebie, lecz wyznaczone przez teologię wzorce. Wartość człowieka objawiała się nie w nim samym, lecz w Bogu.

Kultura średniowiecza koncentrowała się w głównej mierze na sacrum, jednak nie oznacza to bynajmniej, że sfera profanum była w niej nieobecna. Jednym z jej elementów był karnawał kilka dni, w czasie których odwracano istniejący porządek społeczny, wyśmiewano święte historie i postaci, aby odreagować istniejący przez cały rok porządek. Romanse rycerskie czy Wielki Testament Villona są dowodem na inne zainteresowania niż te, związane bezpośrednio z teologią.

Symptomów nowej epoki można by się doszukiwać już u św. Franciszka, który zapoczątkował nowe spojrzenie na otaczający świat - dostrzegał w nim wielki dar Stwórcy, świadectwo jego obecności, a nie coś, co należy bezwzględnie odrzucić. Jeden z prekursorów humanizmu - prądu umysłowego, będącego zwiastunem renesansu - Francesco Petrarca, czytając św. Augustyna, dostrzega przede wszystkim nawoływanie do refleksji nad sobą samym, do zgłębiania istoty człowieczeństwa. Humanizm, nawiązując do antycznych filozofii stoicyzmu i epikureizmu, w centrum swoich zainteresowań stawia indywidualnego człowieka, 'wydobywając' go ze średniowiecznego uniwersum. Zgodnie z wyznawaną terencjuszowską zasadą, 'człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce', zadaniem człowieka było harmonijne formowanie osobowości i rozwijanie twórczych zdolności. Człowiek renesansu przeżywa zachwyt otaczającą rzeczywistością, jednak źródło optymizmu nie leży już - tak jak to było w przypadku św. Franciszka - w ufności w Boże miłosierdzie, lecz w odkryciu twórczej mocy samego człowieka. Człowiek renesansu polega bardziej na sobie niż na dogmatach teologicznych; receptą na kruchość życia staje się horacjański postulat carpe diem, rozumiany jako poszukiwanie, realizowanie szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia, jako harmonijne życie w cnocie i umiarze. Przeciwwagą nietrwałości doczesnej egzystencji, ulotności jej radosnych momentów, nieszczęść miał być stoicyzm, nakazujący niewzruszoną postawę wobec odmian losu, połączony z wiarą w znającego przyszłość Boga. Odpowiedzialność za zły los, chaos świata ponosi nie Bóg, lecz fortuna. Afirmacja świata i człowieka spowodowała, iż Bóg postrzegany był raczej jako wielki artysta i budowniczy, który stworzył piękny świat i obdarza człowieka hojnymi darami niż jako surowy sędzia, karzący za grzechy. Taka jest wymowa Pieśni - utworu największego polskiego poety renesansu, Jana Kochanowskiego. W tej epoce średniowieczne ideały Bóg i Niebo stają się drugorzędne, ich miejsce zajmują świat i piękno. Znika anonimowość sztuki, która staje się w pełni autonomiczna, mająca przysparzać nieśmiertelnej sławy genialnym twórcom.

Drugim silnym prądem w epoce renesansu była reformacja, będąca odpowiedzią na kryzys Kościoła katolickiego. Reformacja - odrzucona przez Kościół próba reformy - zdecydowanie różniła się od humanizmu, gdyż podobnie jak średniowiecze, była teocentryczna, a nadrzędnym celem człowieka, według jej doktryny, było życie wieczne. Zauważamy jednak również pewne podobieństwa: humanistyczny indywidualizm przekładał się tutaj na zalecenia samodzielnej lektury Pisma Świętego, rezygnację ze stawianej u katolików na równi z Biblią tradycji. Odtąd jednostka, znacznie ograniczając pośrednictwo Kościoła, w większym niż dotychczas stopniu dąży do osobistej relacji z Bogiem. Wzmaga się kult chrystianizmu ze względu na dualizm natury Chrystusa - Madonna renesansu to matka żywa i ludzka, rozkochana w swym dziecku.

Wydaje się, że za genezę kolejnej epoki - XVII-wiecznego baroku - można uznać wzajemne oddziaływanie i wpływ humanizmu i reformacji. Doskonałą ilustracją kryzysu renesansowego światopoglądu są Treny Jana Kochanowskiego. Idee humanizmu okazały się niewystarczające do ogarnięcia wszystkich paradoksów istnienia, 'fortuna' okazała się jednak zbyt okrutna, pozbawiając autora ukochanej córeczki. Nie można jednak uznać Trenów za dzieło barokowe, gdyż autor, przezwyciężając kryzys, odbudowuje swój humanistyczny światopogląd, choć na innych zasadach. Zwraca się przy tym niejednokrotnie do Boga, jednak to nie w Nim na nowo odnajduje nadzieję - ośrodkiem świata pozostaje nadal człowiek, mający nosić ludzkie przygody.

Inny charakter ma twórczość żyjącego w tym samym czasie Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Poeta nie znajdował w życiu doczesnym żadnej nadziei - zmienność losu, cierpienie, sprzeczności targające człowiekiem, który z jednej strony dąży do Boga, z drugiej zaś ulega pokusom świata, budziły w nim niepokój i trwogę. Osamotniony w kosmosie człowiek okazuje się wbrew filozofii głoszonej przez humanistów - słaby i bezbronny. Poezję Sępa-Szarzyńskiego, tworzącego w późnym renesansie, można uznać za barokową, dlatego że - przeciwnie niż Kochanowski - jedyną szansę dla człowieka widział w wierze w Boga, jego szczególnej łasce, która pozwoli obronić się przez zakusami szatana. Mimo iż opatrzność działa w sposób dla ludzi niezrozumiały, nie pozostaje nic innego poza zaufaniem. Taka będzie wizja człowieka pascalowskiej trzciny najwątlejszej w przyrodzie - w baroku metafizycznym. Relacje między Bogiem a jednostką ulegają dalszej indywidualizacji, poezja angielskich metafizyków pełna jest zapisów mistycznych doświadezeń. Kartezjusz, mówiąc myślę więc jestem, afirmuje świat i Boga, opierając się na jednostkowym istnieniu. Religijność barokowa jest inna od średniowiecznej, w której doświadczenie wewnętrzne nie miało większego znaczenia.

Inne zjawisko artystyczne baroku - nurt dworski - dotyczy sfery profanum. Poezja J.A. Morsztyna w niezwykle wyrafinowany sposób opisuje miłość. DIa tzw. poetów światowych rozkoszy, np. Hieronima Morsztyna, niepokój przemijania stał się powodem fascynacji krótkotrwałą, ale pociągającą urodą świata. Przykład postawy starającej się pogodzić świadomość marności, przemijania z urokami życia znajdujemy w poezji jednego z przedstawicieli nurtu dworskicgo - Daniela Naborowskiego. W jednym z utworów pisze on: 'żartujmy i miłujmy, jeno pobożnie i uczciwie.'

Myślę, że można spróbować porównać ewolucję myśli religijnej w trzech opisanych epokach do dość powszechnej drogi dojrzewania do religijnej dojrzałości osoby wierzącej. Zaczyna się ona od bezkrytycznego przyjęcia pewnych prawd w dzieciństwie (prostota i podporządkowanie się autorytetom w średniowieczu), przez ich młodzieńcze zakwestionowanie i próbę racjonalizowania świata (aspiracje renesansu), po dojrzałą refleksję i indywidualne doświadczenia Boga (barok).

Rola świata nadprzyrodzonego w dramatach różnych epok

Potęga świata nadprzyrodzonego leży poza ludzkimi możliwościami empirycznego poznania. Człowiek nie zna charakteru tej przestrzeni, nie potrafi zamknąć jej w fizycznych wzorach i twierdzeniach, niczego nie jest w stanie dowieść, nie wie nawet, czego oczekiwać - może więc co najwyżej uwierzyć w jej istnienie.

Ludzie różnie wyobrażają sobie świat nadprzyrodzony. Wizje te dostarczają kulturze nowych elementów i przekazywane są następnym pokoleniom jako część wiedzy o świecie. Wiara w to, że istnieje jeszcze inny poziom bytów, porządkuje, harmonizuje życie doczesne, daje nadzieję na lepsze, na inne. Tamtejszy świat, tamtejsze istoty są doskonałe, silne, wieczne, mają władzę nad ludzkim duchem i ciałem, mądrość i wiedzę. Część swej 'absolutnej prawdy' bogowie, duchy czy inne tajemne postaci udostępniają człowiekowi w postaci systemów norm moralnych, dzięki którym dostąpić będzie mógł on godności doskonałego. Jeśli przestrzegać będziesz nakazów i zakazów, spotka cię nagroda - nęcą. W zależności od kultury, religii czy koncepcji filozoficznej jest to wieczne życie w Niebie, idealna harmonia wewnętrzna lub uniknięcie kaźni w mitycznym Tartarze.

Świat nadprzyrodzony ujawnia się też w przepowiedniach, tajemniczych zjawiskach, bez pośredniej jego ingerencji w życie śmiertelników, czyli jak to nazwali starożytni - Deus ex machina. W taki sposób zakorzeniły się w świadomości ludzkiej religie, magia, zabobony czy prosta ufność, że istnieje coś ponad nami, że natura nas wyróżniła i nie poddała władzy przypadku i statystyki, że jest może jakiś cel, jakiś sens. Dużo ważniejsza od społecznego wymiaru tej wiary jest jednak indywidualna strefa relacji świat nadprzyrodzony-człowiek. Nie mówię tu tylko o wybitnych jednostkach-prorokach, szamanach czy alchemikach. Każdy człowiek jest w jakiejś małej cząstce mistykiem. Tego nie doświadczanego umysłem dotyka za każdym razem, gdy porzuca racjonalność i zdaje się na wolę i intuicję. To pozarozumowe poznanie jest świętem dla duszy, objawieniem, iluminacją. Jest przeżyciem nie tylko absolutu, ale też na reszcie próbą analizy własnego 'ja', poprzez odsłonięcie tych najmroczniejszych miejsc, których istnienia często nawet nie jesteśmy świadomi.

Ten właśnie rodzaj psychoanalizy ilustrował często w swych dramatach William Szekspir. Jego bohaterowie byli indywidualistami, jednostkami wyróżnionymi zdolnościami czytania tajemnych symboli 'księgi prawdy'. Mieli także, a może przede wszystkim, wolę i możliwość wyboru. Czymże jest bowiem umiejętność poznania prawdy o przeszłości i przyszłości, bez możliwości wykorzystania tej wiedzy według własnego pomysłu na życie? Czyny postaci mają więc swoje źródło w charakterze, w osobowości, a nie - jak to miało miejsce w starożytnych dramatach - wynikały z fatum, z góry określonego przez bogów losu. Możliwość wyboru jest przyczyną stałego konfliktu wewnętrznego: którą drogę wybrać? jakie są priorytety? Dla szekspirowskich bohaterów powstaje hybris w chrześcijańskim wydaniu. Jest to lęk i przewrotna satysfakcja, a przede wszystkim świadomość czynienia grzechu, przyjmowania na siebie dobrowolnej winy. Świat nadprzyrodzony gra więc w życiu Hamleta, Ryszarda III czy Makbeta jedynie dodatkową rolę. Nie jest czynnikiem sprawczym, a tylko ukierunkowaniem, pretekstem do poznania własnych pragnień i aspiracji, towarzyszy w momentach przełomowych na drodze życia. Fabuła Makbeta oparta jest na przepowiedni, a sama scena wróżby rozpoczyna dramat. Przy wtórze wichury, błysków, tętentu koni, tajemniczych chichotów dwóm jeźdźcom objawiają się trzy mary. Są jak trzy Mojry - przędą nić przeznaczenia, znają czas i bawią się tą wiedzą. Prowokują Makbeta przez wyjawienie rąbka tajemnicy o przyszłym losie. Nocne zjawy nie reagują na groźby rycerzy, istnieją na wyższym poziomie, doczesność ich nie dosięga. Być może są tylko senną marą; sen bowiem, jak mówi Freud, jest odzwierciedleniem podświadomości. Jest pierwszym etapem walki moralności z żądzami. Być może Makbet w ten sposób zmaterializował swoje marzenia.

Makbet jako król i morderca nie zaznaje spokoju. Pokonał sam siebie. Usidlił swoje życie w pułapce podejrzeń, intryg, tajemnic. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, a może jest to lęk przed odpowiedzialnością, lęk przed samym sobą - do czego byłem zdolny, co jeszcze jestem gotów zrobić, by zrealizować przepowiednię? Makbeta nawiedzają duchy umarłych. Nie widzi ich nikt poza królem. Są to wizje chorego ducha, będące wyrzutami sumienia. Nieprawy władca umiera w ten sposób zgodnie z jego pragnieniami, wróżba spełnia się. Nic nie dzieje się jednak poza sprawiedliwością. Przychodzi czas na rozliczenie, wtedy - zgodnie z odwieczną regułą - przychodzi nagroda lub kara.

Romantyzm jeszcze mocniej fascynował się tym, co w człowieku i świecie nie wyjaśnione, tajemnicze i niecielesne. Bohater romantyczny źle się czuł w zwykłym ludzkim świecie. Aspirował do boskości, wolności od przyziemnych spraw i potrzeb. Chciał wzlatywać w nieskończoną przestrzeń, pragnął władzy i wiedzy, nieograniczonych możliwości. Stąd bliskość i poufałość, z jaką odnosił się do świata nadprzyrodzonego. Dla niego był on częścią rzeczywistości, a jednocześnie reprezentantem absolutu, magii. Romantycy 'uciekali' w metafizykę, dzięki temu eskapizmowi próbowali odkryć sens istnienia, wartości ponadczasowe, do istoty własnego ,'ja'.

Dziady Adama Mickiewicza przedstawiają ludzkie życie jako wzajemne przenikanie się dwóch światów - rzeczywistego i pozaziemskiego. Wiara ta ma swoje źródło w ludowych przekonaniach, iż nawiązanie dialogu między żywymi i umarłymi przynosi oczyszczenie za równo doczesnym, jak i tym, którzy już znaleźli się po tamtej stronie. Idea nierozerwalnego związku cielesności i metafizyki jest głównym ogniwem łączącym wszystkie części dramatu, stąd też motto wieńczące utwór: 'Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom.

Akcja II części Dziadów rozgrywa się w kaplicy, nocną porą. Odbywają się tu tajemnicze obrzędy przywoływania duchów zmarłych. Należą one do trzech różnych kategorii. Przychodzą więc widma dzieci, które nie są, co prawda, obarczone żadną winą, lecz ponieważ nie zaznały ziemskiej goryczy, nie dane im będzie poznać słodyczy niebiańskiej wieczności. Zaklęcia Guślarza przywołują inną zjawę - dziewczynę, która nie kochała i nie zaznała miłości, nie dotknęła ziemi ni razu, nie może więc przebywać w niebie. Kaplicę nawiedza też upiór - zły pan, który od śmierci pozostaje w mocy złego ducha. Jest to kara za okrucieństwo i kamienne serce w doczesnym życiu. Dla niego nie ma ani zbawienia, ani pocieszenia. Rytuał zakłóca jedynie pojawienie się milczącego widma, które następnie przewodzi w IV części Dziadów. Jest to pustelnik zmarły dla świata, którego zabiło romantyczne usposobienie, wiara w miłość, literatura. Zatracił się w uczuciu do kobiety, zamknął przed zwyczajnym światem; to go zniszczyło. Nawiązując do II części dramatu, młodzieniec przekazuje żywym przestrogę.

W III części Dziadów Gustaw przeżywa przemianę. W więziennej celi walczą o niego dobre i złe duchy. Niefrasobliwy kochanek Gustaw przeradza się w Konarda - nowego Prometeusza, żywiciela narodu, bojownika gotowego zmierzyć się z Bogiem. Walka ta to Wielka Improwizacja. W monologu padają oskarżenia, groźby i bluźnierstwa pod adresem Boga. Jednym z nich jest nazwanie Boga Carem, jednak to słowo wypowiada za Konrada zniecierpliwiony diabeł. Mickiewicz, nawiązując do biblijnej walki Jakuba z aniołem, obdarza Konrada znamieniem, które ma świadczyć o kontakcie, walce z Bogiem - światem nadprzyrodzonym.

Kolejnym utworem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest 'Sonata Widm' Augusta Strindberga. Dramat przepojony jest poetyką marzenia sennego, sceny przenikają się nawzajem. Elementy świata nadprzyrodzonego nawiązują do innych znanych w kulturze wyobrażeń przestrzeni nierzeczywistej. Sama lokalizacja duchów ma pewne znaczenie, jest symboliczna. Te dobre stoją po prawej stronie, złe po lewej. Są one jakby normalnymi postaciami sztuki, równoległymi bohaterami. Uczestniczą w życiu śmiertelników, rozmawiają z ludźmi, są świadkami zdarzeń. Nie mają jednak mocy zmieniania losów, decydowania o postawach i zachowaniach zwykłych bohaterów dramatu. Widma detronizują fałsz, którym człowiek jest przeniknięty, obrazują świat jako grę pozorów, wzajemne oszukiwanie się, przybierania masek. U Strindberga tylko widma i duchy potrafią być czyste i prawdziwe. Tylko ich przestrzeń żyje życiem szczerym, a w człowieku prawdziwy jest tylko lęk; wszystko poza tym jest iluzją i mistyfikacją.

Fascynacja światem nadprzyrodzonym jako tajemniczym, niezbadanym, od zawsze towarzyszy ludzkości w procesie tworzenia kultury. Jest to motyw niezwykle płodny, który poszczególni artyści wykorzystywali niezwykle twórczo, prezentując własną wizję świata nadprzyrodzonego i jego roli, funkcji w rzeczywistości lub też posługując się nim jako metaforą różnorodnych wewnętrznych i zewnętrznych doświadczeń i przeżyć człowieka.

Rozmowa z Bogiem - forma, funkcje

Nie ma nic trudniejszego niż szczera rozmowa. Wydawać by się mogło, że to banalne stwierdzenie, ale nie do końca. Aby rozmawiać, do niedawna jeszcze, dopóki nie wymyślono telefonów, trzeba było stanąć twarzą w twarz z rozmówcą. To powodowało, że oprócz słów dostrzegaliśmy też mimikę i bezpośrednią reakcję na nią i wypowiadane treści. W bezpośredniej rozmowie trudniej jest nam kłamać, gdyż niepokój i obawa przed zdemaskowaniem zawsze będą widoczne.

Literackie rozmowy człowieka z Bogiem zawsze były pełne dramatyzmu, napięcia, zawsze okazywały się brzemienne w skutkach. Ukazuje je również Stary Testament; był to czas, kiedy Pan prowadził swój lud, starając się go bronić i ochraniać. Można to porównać do relacji pomiędzy ojcem a jego dzieckiem. Ojciec, chroniąc dziecko, karze je za błędy - wskazując właściwą drogę. Stawia to człowieka w trudnej sytuacji istoty zależnej, gorszej, wiecznie karanej za swoje słabości, dlatego uciekającej się do kłamstwa i ucieczki od rzeczywistości. Rozmowy z Bogiem napawają człowieka przerażeniem. Dowodem jest postać Adama, który po zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła, wołany przez Boga, chowa się i nie chce z Nim rozmawiać. Boi się, że gdy stanie z Nim twarzą w twarz, to prawda o jego grzechu wyjdzie na jaw. Metaforycznym określeniem tego lęku jest stwierdzenie jestem nagi, w znaczeniu: nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem grzeszny. Adam chowa się, a gdy nie przynosi to skutku, próbuje obarczyć odpowiedzialnością Ewę. Podobnie Kain, po zabójstwie Abla nie chce rozmawiać z Bogiem, mówi: czy to ja jestem stróżem brata mego, szuka ucieczki przed nieuniknioną karą.

Zupełnie inną postać mają rozmowy Hioba z Bogiem. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż Księga Hioba powstała dużo później niż wspomniane wyżej historie z Księgi Rodzaju i głównie to wpływa na zmianę relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Tu Bóg tłumaczy Hiobowi swoje zachowanie, odchodząc od mechanizmu czynu i podążającej za nim natychmiastowej kary.

Postać Hioba - człowieka bezgrzesznego, a pomimo tego wydanego na pokuszenie i tracącego wszystko - zrywa oczywistość relacji pomiędzy dobrym lub złym ezynem a nagrodą lub karą objawiającą się na ziemi. Bóg stara się wytłumaczyć człowiekowi, że troszczy się o wszystkie istoty na świecie, że je kocha. Mówi, że Hiob nie może mieć do niego pretensji, gdyż człowiek nie jest w stanie przeniknąć planów Boga i jedyne, co mu pozostaje, to wiara i ufność. Potwierdzeniem jego słów jest Nowy Testament, w którym Chrystus umiera za grzechy ludzkości. W tym kontekście najbardziej znacząca jest rozmowa pomiędzy Bogiem Ojcem a Chrystusem, jego Synem, który, będąc Bogiem, materialnie jest człowiekiem - rozmowa w Ogrójcu. Jest ona kwintesencją boskiej miłości do człowieka. Chrystus, doświadczając takich ludzkich uczuć, jak strach, przerażenie, pyta, czy nie ma innej drogi do zbawienia ludzkości. Prosi: Odsuń ten kielich ode mnie. Milczenie Boga jednoznacznie wskazuje na to, że nie ma innej drogi. Jednak istotą rozmowy w Ogrójcu jest dobrowolność ofiary Chrystusa. Sam dochodzi do takiego wniosku - nie zmuszany przez swojego Ojca.

Od tej pory Bóg pozostawia człowieka samego. Okres jego ciągłych ingerencji w ludzkie życie bezpowrotnie mija. W pewnym sensie sytuacja odwraca się, teraz to człowiek szuka kontaktu z Bogiem. Obrazem tej zmiany mogą być pozostawione przez Chrystusa sakramenty; aby otrzymać związane z nimi łaski, trzeba najpierw do Niego przyjść. Jest to zerwanie automatyzmu zależności i przejście do bardziej dobrowolnych związków. Oczywiście wywołuje to samotność i poczucie opuszczenia. Człowiek próbuje sobie to rekompensować, taki jest choć by powód budowy gotyckich katedr - ich potęga i przytłaczająca wielkość mają uosabiać Boga i zmuszać do pokory, wymuszanej poprzednio Jego słowami. Jednak teraz inicjatywa spotkania wychodzi od człowieka.

Renesans zmienia dotychczasowe relacje pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Siłą rzeczy zmienić się też musi sposób dialogu pomiędzy nimi. Odrodzeniowy humanizm, zmieniając punkt ciężkości w świecie, przenosi go z Boga na człowieka, powoduje tym samym, że ich rozmowa nabiera cech równorzędności. Zanika owa, tak silna poprzednio, bojaźń przed Nim. Dowodem może być sposób parafrazy biblijnego Psalmu CXXX przez Kochanowskiego. Podmiot liryczny, zwracając się do Boga, poprzez ukazanie pozytywnych jego cech, kreśląc obraz Boga, zwraca przede wszystkim uwagę na jego dobroć, litość i miłosierdzie. Te cechy pozwala ją patrzeć człowiekowi z nadzieją w przyszłość. Z nadzieją, że zostanie on wyswobodzony z grzechu i trosk życia doczesnego.

Istotna zmiana stosunku do Boga nastąpi w baroku. Tu stale powiększający się straszny i nieznany świat zacznie przerażać człowieka. Znowu jedynym ratunkiem będzie ucieczka w ramiona wszechmogącego Boga. O to będzie prosił Mikołaj Sęp-Szarzyński. W Sonecie IV podmiot liryczny, mówiąc z manichejskim wręcz przekonaniem o marności życia doczesnego, będzie błagał Boga o postawienie się przy sobie, o powrót do relacji tak dobrze już znanych ze Starego Testamentu. Ciekawe i warte zauważenia jest, jak bardzo różne są parafrazy tego samego biblijnego psalmu - Psalmu CXXX w wykonaniu Kochanowskiego i Sępa-Szarzyńskiego. Ten pierwszy interpretuje go w duchu humanizmu chrześcijańskiego. Podmiot liryczny u Szarzyńskiego będzie podkreślał marność, grzeszność, a przede wszystkim brak samodzielności ludzkiego żywota. Będzie mu się marzył powrót do stosunków, w których Bóg wychowuje człowieka.

Po okresie względnego braku zainteresowania Bogiem, spowodowanym przez głoszone przez oświecenie teorie racjonalizmu, empiryzm i scjentyzm, problem dialogu z Nim powrócił w romantyzmie. Przyjmując, przypominając istnienie siły wyższej, świata nadprzyrodzonego, obsesyjnie starano się nawiązać z Nim kontakt. Ma temu służyć mistycyzm, czyli pozamaterialny, pozarozumowy kontakt z Absolutem. Jednak pojawiająca się znowu w tym kontekście rozmowa ma zupełnie inne znaczenie, odwrotnie niż w Starym Testamencie, tu człowiek chce wpłynąć na Boga. Przykładem może być choćby Wielka Improwizacja w III części Dziadów. Gustaw Konrad prosi Go o rząd dusz nad światem. Jest jednostką wybitną, czującą i widzącą więcej niż inni, dlatego ma do tego - wedle romantycznej filozofii - pełne prawo. Aby udowodnić swoje racje, zadaje pytanie, w jego mniemaniu retoryczne, kto powinien rządzić świa tem - czy uosabiający rozum Bóg, czy też może czujący sercem człowiek, nie mogący się pogodzić z cierpieniem ludzi - własnego narodu? Człowiek przegrywa to starcie. Bóg pozostaje głuchy na jego żądania, co siłą rzeczy sprowadza je do roli histerycznych oskarżeń, z których najcięższe to nazwanie Boga Carem. Tej postawie satanicznego buntu przeciwstawia się bernardyn, ksiądz Piotr. Odprawiając egzorcyzmy nad Gustawem, odkrywa, że za ideą prometejskiego buntu kryje się szatan. Za swoją postawę chrześcijańską, pełną pokory i wiary, zostaje nagrodzony. Otrzymuje od Boga mistyczną wizję losów narodu, o którą bezskutecznie prosił Konrad. Ma ona, w tym kontekście, podkreślić specjalny, święty, metafizyczny wymiar historii narodowej.

Zupełnie inny jest cel młodopolskiego buntu przeciw Bogu. Problem historiozofii, tak frapujący romantyków, nie jest już dla twórców interesujący. Pojawia się natomiast problem bezsensu życia, pustki, samotności, niespełnienia. Zdaniem twórców młodopolskich sprawcą tego jest Bóg. To On umieścił człowieka w nędznym, pełnym cierpienia świecie, to On jako Twórca odpowiedzialny jest za jego wady, za grzechy. Nie może za nie winić człowieka, który jest tylko Jego marnym stworzeniem. Takie jest przesłanie 'Dies Irae' Jana Kasprowicza. Autor przekazuje jedynie wyrzuty w stosunku do Boga, chce ukazać szokującą prawdę, że nie ma, na prawdę nie ma za co Go chwalić. Podmiot liryczny jest obserwatorem Sądu Ostatecznego. Dostrzega ludzką małość, grzech, które są obecne w tej sytuacji. Jednakże perspektywa wyniszczenia plemienia ludzkiego z powierzchni ziemi, a przede wszystkim nieproporcjonalny w stosunku do win rozmiar kary powodują, że staje się samoistnym jego obrońcą. Stawia Bogu zarzut, że to Jego winą jest grzech na ziemi, to On go stworzył, tworząc szatana czy Ewę - jego kochankę. Nie może więc karać człowieka za coś, co sam stworzył. Jednak ludzka obrona nie zostaje wysłuchana. Tryumf Boga przedwiecznego, ukazanego jako surowego starotestamentalnego sędziego, jest pełen. Jedynie w odbiorcach pozostaje uczucie nieproporcjonalnej krzywdy i wynikający z tego bunt i niewiara w Jego sprawiedliwość.

Tragiczne doświadczenia XX wieku, doświadczenia wojny, chaosu, zniszczenia polaryzują ludzkie postawy. Z jednej strony stają się przyczyną postaw ateistycznych, niewiary w dopuszczającego do tak wielkiego cierpienia Boga, z drugiej zaś powodują przywrócenie zaufania do Boga. W świecie nihilizmu wydaje się być on jedynym niezmiennym elementem, tak stałym, że aż wzbudzającym pytania - czy rzeczywiście kontroluje On to, co dzieje się w stworzonym przez Niego świecie? Taka, według mnie, jest wymowa 'Powrotu' Tadeusza Różewicza. Podmiot liryczny, wracając do Nieba, nie ma odwagi powiedzieć Bogu Ojcu śpiącemu pod kominem, że człowiek człowiekowi skacze do gardła. Słowa te paradoksalnie są prośbą o powrót Boga w nasze, ludzkie życie. Człowiek, usamodzielniając się, pokazał, że tak naprawdę nie może sobie bez Boga poradzić.

Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury antycznej, staropolskiej i współczesnej

'Widziałem wszystkie dzieła czynione pod słońcem

a oto wszystko marność

i gonienie za wiatrem'

Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem, jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzystencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu? Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie naszego bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pierwszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pierwszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, najważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.

Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi, które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury, można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jeszcze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba tu poświęcić analizie wartości owych kultur.

Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześcijaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom, korzyściom płynącym z rozwoju intelektu, na tyle, aby zapomnieć o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Człowiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Powinien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie wartości wypływających z Dekalogu. Powinien cieszyć się swoim życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten archetyp zachowań doczekał się wielu kontynuacji.

Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależnośe pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margines ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje mu wierny, wierzy w jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły, ufając w boskąnieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielokrotnie powielany, choć by w wielu średniowiecznych żywotach świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy rezygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wprowadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem były dzwony, gdy Aleksy umierał.

Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego niepokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozostawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje samotny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu człowieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa-Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sonecie IV pt. 'O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem' podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego świata do tego z Księgi Hioba, przedstawia tezę, że życie jest ciągłym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę szatana.

Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopoglądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś republikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wydawać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej Arkadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postulat 'chwycenia dnia', ale również świadomość śmierci. Podobnie trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX podmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w życiu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu i męstwa, i cnota - skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycznej choć chwilowego zapomnienia - omdlenia myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samomy.

Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu. Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym 'lepszym od innych XX wieku' doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć, jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa podmiotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczyciela i mistrza I niech przywróci mi wzrok i mowę I niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia I niech oddzieli światło od ciemności. Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych już wzorów.

Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich

Problem cierpienia i zła - wymykający się racjonalnym kategoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od zarania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragiczny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens, znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncie naszej kultury judeochrześcijańskiej często roz patrywane było w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańskąwszechmocy i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.

Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w którym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba. Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświadczony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swoista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzającego go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpieniu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hiobem przyjaciele próbująza wszelkącenę zracjonalizować cierpienie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa, że cierpienie jest wynikiem przypadku ze wzgiędu na rządzący światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie, że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia. Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. Kończące Księgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siłami zła symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta - i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, który jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa Hioba jest zatem właściwa.

Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św. Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę, by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię średniowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zbawienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na występujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwierdzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.

Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego polską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzyżem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba - cierpienie Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości. Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i pokory w stosunku do Boga.

Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureizmem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teocentryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzialnością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną na wszystko zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim architektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną fortuną miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Trenów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyznawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humanistycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą, gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowieka, który ma nosić ludzkie przygody - czyli z godnością znosić ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do poglądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego, Pieśniach; humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego znaczenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi, że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się do transcendencji.

Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia spotykamy się w 'Dziadach' Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu polskiego - niewola pod zaborami - zostało uzasadnione przez koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do spełnienia szczegól ną misję, powierzoną im przez Boga, polegająca na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako Chrystus narodów, ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia symbolizowane przez opisywany proces filomatów i spotykające ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.

Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę na 'Zbrodnię i karę' Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskolnikow, po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumienia, przeżywa dezintegrację osobowości - dramatyczny konflikt wewnętrzny, dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie 'spotyka się' z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem, w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrześcijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie duchowe, dramatyczny konflikt rozum - wartości wypływające z wiary powodują przemianę bo hatera.

Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje 'Dżuma' Alberta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mówi: 'inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane'. Doktor nie nadaje cierpieniu metafizycznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bezwzględne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na własnych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz reprezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką pychę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumiemy. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doświadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące się postawy i poglądy, reprezentowane przez poszczególnych bohaterów, realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą-złem, solidarności i współezuciu cierpiącym, przemianie pojmowania świata i człowieka.

Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pytania, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym 'bolącym' problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do rozwiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagadnienia. Fryderyk Nietsche powiedział: 'nie wiem, czy cierpienie czyni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi.'

'Serce ma swoje racje, których rozum nie ma.' Udowodnij, że dewiza B. Pascala była bliska wielu bohaterom literackim.

Dewiza Pascala była bliska wielu bohaterom literackim, żyjącym w różnych okresach historycznych, a szczególnie tym, którzy żyli w epokach stawiających sobie za cel właśnie kult uczucia, serca. Taką epoką z pewnością był romantyzm, który opisywał świat przez pryzmat uczucia. Ale w każdej epoce, nawet takiej, która stawiała przed sobą cele utylitarne, żyli bohaterowie kierujący się w życiu osobistym i w działaniu publicznym bardziej sercem niż rozumem.

Ludzie najczęściej usiłują kierować się rozumem, ale często zawierzają sercu. Podążanie za głosem serca nadaje bowiem naszemu działaniu spontaniczności. Parą bohaterów literackich, która całkowicie zawierzyła racji swoich serc, byli Tristan i Izolda z XII-wiecznego romansu rycerskiego Dzieje Tristana i Izoldy.

Tristan z Lonii, siostrzeniec króla Kornwalii Marka, był dzielnym i szlachetnym rycerzem. Długo uczył się rzemiosła wojennego i miał już w swoim życiu sukcesy - uwolnił kraj od potwora Marchołta. Wydawać by się mogło, że był młodym, rozsądnym człowickicm, który stawiał przed sobą konkretne cele i słuchał racji swego rozumu. Jednak kiedy wiózł złotowłosą Izoldę, którą miał poślubić Marek, wypił napój nasycony ziołami i zakochał się bez pamięci. Izolda też zapałała do niego miłością i od tego momentu nic nie było w stanie pokonać ich wzajemnego uczucia. Miłość przyniosła im ogromne cierpienie.

Dla Izoldy z pewnością byłoby lepiej zapomnieć o Tristanie, zaś dla Tristana ożenić się z jakąś bogatą dwórką i dbać o honor i miłość swojego wuja. Ale oni słuchali jedynie głosu własnych serc. Racje rozumu nie przemawiały do nich zupełnie.

Gdy król Marek dowiedział się o potajemnych spotkaniach kochanków i zagroził im śmiercią, wówczas oboje schronili się w lesie i tam wiedli tułacze życie. Później próbowali słuchać rozsądku. Izolda wróciła do męża, Tristan poślubił inną kobietę. Ale serce to nie sługa, nie słucha, gdy rozum i rozsądek mówią 'nie'. Rozdzieleni kochankowie musieli się spotkać - w chwili śmierci, która połączyła ich na zawsze.

Kolejnym bohaterem idącym za głosem serca był Werter, tytułowy bohater powieści epistolarnej Goethego. Żył on w czasach preromantyzmu, a epoka ta uznawała tylko racje serca. Nic więc dziwnego, że miłości poświęcił Werter całe swoje młode życie. Zakochał się w dziewczynie zaręczonej z innym mężczyzną. Choć wiedział, że Lotta nigdy nie będzie należała do niego, nie potrafił odejść. Pragnienie spotkania, rozmowy, było silniejsze od wszelkich racji rozumu. Nie miało dla niego znaczenia to, że był młody, mógł żyć, robić karierę, znów kochać. Wiedział, że jego uczucie nigdy się nie spełni, a mimo to nie potrafił, a może nie chciał uwolnić się od niego. To doprowadziło go do depresji, a w końcu do samobójstwa.

W literaturze pozytywistycznej spotykamy Stanisława Wokulskiego, bohatera powieści Bolesława Prusa: 'Lalka'. Wokulski jest człowiekiem ambitnym, pragnącym osiągnąć w życiu określoną pozycję, z pozoru bardzo rozsądnym, jak najdalszym od wszelkich porywów serca i namiętności. A jednak w imię miłości do ojczyzny, po wybuchu powstania styczniowego przyłączył się do walczących, porzucając wszystko, przede wszystkim marzenia o nauce. To serce podyktowało mu ten krok. Tak samo było, gdy spotkał Izabelę Łęcką. Miłość do tej pięknej arystokratki wyzwoliła w nim tyle energii, że mógłby góry przenosić. Dla niej rzucił się w wir pracy. Jednocześnie zaczął postępować nielogicznie, jakby zatracając cały swój rozsądek, a wszystko po to, by jego uczucie zostało odwzajemnione. Pragnął tego, co, jak mu się wydawało, da mu szczęście.

Powyższe wzmianki o kilku bohaterach literackich pozwalają zrozumieć, że częstokroć racje serca są silniejsze od rozsądku, którym trudno jest się tylko kierować w życiu. Racje serca są drogowskazem dla ludzkich uczuć, pragnień i dążeń. Rozsądek nie pozwoliłby kochać, nienawidzić, brać udział w z góry skazanej na klęskę walce o wolność ojczyzny, rezygnować z wygody i spokoju w imię miłości do drugiego człowieka albo wspinać się na kolejny niezdobyty szczyt.

'Społeczeństwo, któremu trudno wyzbyć się wad narodowych, buduje kolejne kaplice' - odnosząc się do wybranej epoki (epok) skomentuj zdanie księdza profesora Józefa Tishnera.

Człowiek, popełniając poważny błąd, najczęściej stara się zracjonalizować swoje zachowanie, tak aby ewentualną winę zredukować do minimum. Będące jej skutkiem przeszkody, trudności czy nawet tragedie przedstawiane są jako rezultat niepomyślnego zbiegu okoliczności, efekt działania czynników niezależnych od naszej woli. Przyznanie się do winy jest rzeczą bardzo trudną i racje ma ten, kto mówi, że większym człowiekiem jest ten, który przyznaje się do winy, od tego, który szczyci się tym, że nie zrobił nic złego.

Wedle powyższego schematu można rozpatrywać zachowania społeczeństwa tworzącego naród jako całości, a więc biorąc pod uwagę jego kulturę, wartości, obyczaje. Problem kapliczek narodowych, będących symbolem kreacji określonych mitów, towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Mit narodowy, obok bycia lekarstwem na wady i niedociągnięcia społeczeństwa, stanowił i stanowi czynnik integrujący. Między innymi z tego powodu powstała Eneida Wergiliusza; powstające cesarstwo rzymskie potrzebowało legendarnego uzasadnienia swojej wielkości. Obszar mitu to wspólnota określonych wierzeń, przekonań, zwyczajów danego społeczeństwa, tworzących się wskutek właściwych mu doświadezeń historycznych i społecznych. Tak więc mit to nie tylko sposób na kompleksy narodowe, lecz bywa on również nośnikiem treści ważnych i prawdziwych - dlatego też oceniając tę czy inną kapliczkę, należy być ostrożnym. Kwestia prawdziwości i fałszywości w tak zwanych wartościach i tradycji narodowej dotyczy nas Polaków szczególnie, gdyż nasza narodowa historia - miFdzy innymi ze względu na geopolityczne położenie Polski - obfituje w wydarzenia sprzyjające powstawaniu kapiic. Nie należy popadać w tym momencie w przesadę, gdyż inne narody również mają spore problemy z własną tradycją. Wystarczy przypomnieć twórczość Fiodora Dostojewskiego, który obok niezwykle istotnych uniwersalnych zagadnień, niemalże w każdej swojej powieści zamieszcza fragment mający służyć kreacji mesjanizmu rosyjskiego. Antykatolicka tyrada księcia Myszkina w Idiocie czy też fragment o 'Wielkim Inkwizytorze' w Braciach Karamazow są dobitnymi przykładami. Prawosławie powiązane z nacjonalizmem rosyjskim mają zbawić świat od panoszącego się na zachodzie nihilizmu. Podobnie ma się sprawa w przypadku Niemców, którzy stworzyli swoje państwo, jak na warunki europejskie, stosunkowo późno i narodowe bolączki i uprzedzenia próbowali 'obejść' przez mit 'krwi i ziemi' oraz przywództwo 'rasy panów'.

Spróbuję teraz przeanalizować, w jaki sposób doszło do wytworzenia się naszych kaplic narodowych. Jedną z głównych był sarmatyzm, mający uzasadniać i wyjaśniać nadrzędną pozycję szlachty oraz specyficzny ustrój polityczny w Rzeczpospolitej. Teorie sarmatyzmu, będące mityczną genealogią narodową, głosiły, że szlachta polska wywodzi się z antycznego rodu bitnych Sarmatów, w związku z czym obdarzona jest szczególnymi przymiotami. Szlachcic Sarmata miał być uczciwym, dobrodusznym i religijnym człowiekiem, nade wszystko ceniącym sobie wolność i równość wewnątrzstanową, jednocześnie miał on dbać o sprawy Ojczyzny, a gdy zajdzie potrzeba, mężnie i bohatersko jej bronić. Wzorzec ten, funkcjonujący dzięki kulturze sarmackiej w świadomości szlachty, zdecydowanie jednak obiegał od zachowań większości jej przedstawicieli. Sarmatyzm rodził więc iluzoryczne przekonanie, że ustrój demokracji szlacheckiej gwarantuje pomyślność Polsce; gloryfikacja panujących stosunków społecznych i politycznych, samozadowolenie powodowało niechęć do jakichkolwiek zmian. Rzeczywisty wizerunek szlachcica prezentują Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Ich bohater, realizując ideały Sarmaty, doprowadza do ich zwyrodnienia. Umiłowanie złotej wolności oznaczało bardzo często prywatę i anarchię, niechęć do koniecznego dla kraju wzmocnienia władzy króla - bohaterska walka z najeźdźcą umotywowana była przede wszystkim chęcią zysku. Chwalone są ideały obywatelskie i ziemiańskie, ale nie doczekują się realizacji; ich miejsce zajmuje swoista megalomania narodowa, polegająca na pogardzie dla innych narodów i 'delektowaniu się' samowolą szlachecką. Pasek nie widzi niebezpieczeństw takiej sytuacji, realnym zagrożeniem jest dla niego tylko wróg zewnętrzny.

W XVII wieku Rzeczpospolita zaczyna chylić się ku upadkowi, w wyniku błędów politycznych; u naszych granic rosną w siłę dwie przyszłe potęgi - Rosja i Prusy, niefortunny sojusz z Habsburgami powoduje, że zyskujemy dwóch zawziętych wrogów: Szwecję i Turcję. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji, która da efekt w postaci upadku państwowości polskiej pod koniec XVIII wieku, były właśnie obyczaje polityczno społeczne panujące w Rzeczpospolitej. Złota źrenica wolności - liberum veto, brak sprawnie działającego wojska i administracji były w dużej mierze skutkiem prywaty i przekupstwa sarmackiej przecież szlachty. Sublimacją poczucia winy i obawy przed realnym zagrożeniem ze wnętrznym było odwoływanie się do mitu Polaka-Sarmaty, nade wszystko ceniącego sobie wolność, broniącego Europy przed zalewem barbarzyństwa i pogaństwa. Teoria przedmurza chrześcijaństwa zrodziła się głównie z konieczności odpierania ataków tureckich; racjonalizowano w ten sposób również wojny ze Szwecją i Rosją jako walkę z innowiercami. Narodowi 'bitnych Sarmatów', jako obdarzonemu przez Boga szczególnymi przymiotami, została po wierzona misja obrony Europy. Sukcesy na odcinku tureckim potęgowały poczucie wyższości względem innych nacji, które z kolei przyczyniało się do wzrostu ksenofobii. Dobitnym świadectwem tamtych czasów jest 'Transakcja wojny chocimskiej' Wacława Potockiego, która, krytykując pewne zwyrodniałe elementy sarmatyzmu, jest jednocześnie jego manifestem - Potocki odwołuje się do pierwotnych ideałów sarmackich.

W epoce oświecenia, kiedy to los Polski zdawało się być już przesądzony, niektórzy twórcy podejmowali próby zwrócenia uwagi szlachty na sytuację w kraju. Przykładami tego typu działań jest chociażby twórczość biskupa Krasickiego, jednak nawet w ówczesnych warunkach świadomość większości szlachty, cały czas trwającej w micie własnej wielkości i wyjątkowości, była ograniczona. Jeden z jezuitów w swych broszurkach z tego okresu pisał, że Bóg ma Polskę w szezególnej prowidencji swojej i nie da Polsce zginąć. Tezę swoją uzasadniał tym, że skoro jesteśmy tacy słabi, to nie stanowimy dla nikogo zagrożenia, w związku z czym nikt nas nie zaatakuje.

Okres zaborów to moment historyczny ewidentnie niekorzystny dla narodu polskiego, jednak i on doczekał się racjonalizacji. Jedną z zasadniczych kwestii tego czasu była sprawa zasadności wynikającego z romantycznych idei czynu powstańczego. Atmosfera romantyzmu generowała często nie do końca przemyślany epigonizm powstańczy, który rodził opłakane, tragiczne skutki. Zgodnie z 'wytycznymi' epoki liczyło się same pragnienie i spektakularny czyn, a nie przemyślana i rozsądna działalność. 'Czarno-biała' konstrukcja rzeczywistości w III części Dziadów, podział na wyłącznie dobrych i całkowicie złych, atmosfera mistycyzmu i tajemniczości powodowała, że ukazany w niej obraz, nawiązujący do faktycznego procesu filomatów, stawał się wzniosłym obrazem całej martyrologii narodu polskiego. Scena widzenia księdza Piotra nadaje głęboki sens narodowym cierpieniom, włącza je w boski plan wybawienia narodów Europy spod panowania tyranów. Polska miała cierpieć na krzyżu trzech zaborców w imię wolności innych narodów. Teorie mówiące o Polsce jako o mesjaszu narodów, będące swoistą kontynuacją mitu przedmurza chrześcijaństwa, przyczyniały się do odwrócenia uwagi od konieczności rozwiązania poważnych problemów, stojących na przeszkodzie niepodległości, takich jak na przykład kwestia uwłaszczenia chłopów. To właśnie przeciwko tej atmosferze protestował Norwid, mówiąc: było w Ojczyźnie laurowo i ciemno czy też klaskaniem mając obrzękłe prawice.

Omawiając bolesny czas zaborów, warto zwrócić uwagę na pozytywne działanie mitu, który, jak każdy mit, nie niósł obiektywnych treści, a jedynie elementy rzeczywistości, które choć były prawdziwe, odzwierciedlały i podkreślały jedynie część postaw i zachowań opisywanych czasów i sytuacji. Mam tu na myśli twórczość Henryka Sienkiewicza, a zwłaszcza jego trylogię. Powieści te pisane ku pokrzepieniu serc, korzystające z 'pozytywnych' treści sarmatyzmu, niewątpliwie pomogły przetrwać Polakom w trudnych chwilach.

Wydaje mi się, że epoka romantyzmu miała największy wpływ na tworzenie się polskich kaplic. Źródło swoich niepowodzeń Polacy prawie zawsze potrafią znaleźć 'na zewnątrz', a ewentualny rachunek sumienia odbywa się w drugiej kolejności. Nadanie w romantyzmie narodowym dziejom wymiaru niemal metafizycznego przyczyniło się do mitologizowania późniejszych krwawych polskich doświadczeń. Dobrym przykładem jest w tym miejscu 'spór' między G. Herlingiem Grudzińskim a T. Borowskim. Obaj autorzy, opisując ten sam koszmar rzeczywistości obozowej z czasów II wojny światowej, robią to w nieco odmienny sposób. Borowski pokazuje różne postawy ludzi, obrazując zezwierzęcenie człowieka, które jest efektem nie tylko olbrzymiego cierpienia, lecz również zwykłego wyrachowania. Grudziński za rzuca Borowskiemu niemoralność i w swoim Innym świecie kładzie nacisk na tragedię i cierpienie, które doprowadza więźniów do barbarzyńskich zachowań. Myślę, że dużą przesadą byłoby uznanie Innego świata za mitologizację cierpienia, jednak różnica między tymi pisarza mi jest znamienna.

Ciekawym rozliczeniem z narodowej kapliczki, powiązanej zarówno z sarmatyzmem, jak i z uroszczeniami romantyzmu, mianowicie z heroicznym bohaterstwem jako cechą właściwą każdemu niemal Polakowi, jest film Andrzeja Munka Eroica. Jego bohater staje się uczestnikiem wielkich i ważnych wydarzeń, odgrywając w nich przez przypadek doniosłą rolę. Mimo tego od razu, bez wnikania w okoliczności, zostaje okrzyknięty wielkim bohaterem.

Niewątpliwie kaplice niosą w sobie sporo zła, gdyż zawsze przekazują nieco zafałszowany obraz rzeczywistości byłej lub obecnej i jako takie mogą być groźne. Nie można ich jednak bezwzględnie krytykować i potępiać, ponieważ przekazują pewne zbiorowe emocje. Myślę, że poruszając temat naszych mitów narodowych, należy pamiętać o tym, że dzieje Polski szczególnie naznaczone były 'niepokojem'. Warto w tym miejscu przypomnieć wiersz Zbigniewa Herberta 'Rozważania o problemie narodu'. Poeta formułuje wątpliwości co do treści narodowych mitów, jednak konkluduje, mówiąc, że nie można przerwać okrwawionego węzła, w którym paradoksalnie widzi sedno więzi narodowej.

'Świat to labirynt, teatr, sen...' - która z koncepcji mówienia oświecie przez literaturę jest najbliższa twojemu sposobowi postrzegania rzeczywistości

'Na początku była nicość' (Księga Rodzaju).

Człowiek od najdawniejszych czasów próbował zgłębić istotę wszechświata. Wraz z jego rozwojem ewoluowały sposoby postrzegania rzeczywistości i wyrażania jej. Najstarsze literackie zapiski związane ze światem dotyczą dociekań genezy wszechrzeczy. Można je odnaleźć w mitologicznej czy biblijnej kosmogonii. Księga Rodzaju mówi: 'Na początku była nicość'. Podobny element można odnaleźć w buddyjskich Sutrach:

Najpierw była pustka, a zarazem pełnia. Nic było wszszystkim, a wszystko niczym.'

Cóż znaczą słowa wobec świata. Próby określenia i poznania świata są niczym. Czy człowiek, istota biologiczna i śmiertelna, może pojąć nieskończoność? Mimo całej wrażliwości i intelektu, każdy jest jedynie ziarnkiem na nieogarniętej pustyni. Gdy zawieje wiatr - przemija.

Od wieków ftlozofowie podejmowali próbę poznawania świata, lecz niezbyt daleko rozwinęły się ich teorie. Zawsze pozostają wątpliwości. Co było początkiem? Co było wcześniej? Cóż znaczą określenia: pustka, pełnia? Wszystko to nicość. Człowiek jest jak mrówka. Owad zna jedynie swoje mrowisko i najbliższe otoczenie. Nie może wyobrazić sobie różnorodności form świata - nawet najbliższego mu lasu. Podobnie ludzie ze swoim ograniczonym zmysłowym sposobem postrzegania, intuicją, uczuciami oraz intelektem. Jak więc można nazwać jednoznacznie świat przy pomocy tak ułomnego narzędzia, jakim jest konwencjonalny język? Myślę, że nie można. Autor co najmniej może starać się ukazać swój indywidualny, subiektywny sposób widzenia świata; jego formy, genezy czy celu. Świata 'wielkiego' - kosmosu i całej nieskończoności, świata 'małego' - który zamyka się w obrębie kilku ulic i życia jednostki.

Wielokropek pozostawiony w temacie wskazuje na tę nieograniczoność form. Właśnie jako niepojęty i nie nazwany postrzegam świat. Może on być zarówno labiryntem, teatrem, jak i snem. Może być wszystkim i niczym - jest to względne i zależy od punktu widzenia.

Teatr - kurtyna w górę.

Czy życie ludzkie to przedstawienie, a wszechświat to scenografia? Słowo teatr kryje w sobie wiele pojęć. Jedno z nich odnosi się do przedstawienia kukiełkowego, gdzie bohater kierowany jest za pomocą sznurków. Według mnie tak właśnie postrzegali rzeczywistość starożytni Grecy. Człowiek ukazany w antycznej mitologii osadzony był ze wszech stron fatum, nadprzyrodzonymi mocami i nieodwracalnym losem, które to kierowały jego poczynaniami i determinowały ich rezultat. Przykładem tego może być los Heleny, która została obiecana Parysowi. Bogini Wenus zaaranżowała całą sytuację, która umożliwiła porwanie pięknej małżonki króla Menelaosa. Podobną sytuację dostrzegam w Iliadzie Homera, gdzie wynik walk o Troję, jak również sam ich przebieg, bezpośrednio zależał od bogów.

Odyseusz (Odyseja Homera) za oślepienie Cyklopa, syna Posejdona, został przeklęty przez Pana Mórz i skazany na dziesięcioletnią tułaczkę, z której nie mógł powrócić do rodzinnej Italii. Jego los, tak jak wielu innych antycznych bohaterów, został narzucony przez wolę bogów. Byli oni tylko pionkami w wielkiej grze prowadzonej przez nieśmiertelnych.

Podobną sytuację odnajduję w Nowym wspaniałym świecie Aldousa Huxleya, gdzie wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni jako ludzie bezwolni, sterowani przez wielką maszynę systemu. Henryk Foster, główny bohater, nie mógł zrobić nic, co byłoby niezgodne z zadaniami systemu rządzącego światem. Wszelkie próby, jakie podejmował, aby uświadomić innych, napotykały na brak zrozumienia. Postępowanie Henryka było obserwowane przez rządzącego Mustafę Monda, który przeprowadzał swoisty eksperyment i wszystko, co czynił bohater, było efektem manipulacji. Innym przykładem zniewolenia jest postać Lenina, który, programowany jak wszyscy, wiernie odgrywa nadaną mu rolę. Postacie te były jak marionetki - manipulowane. Chciały czegoś dokonać, a efekt ich działań często był odwrotny, gdyż to nie one decydowały o tym, jak potoczą się losy. Myślę, że życie często bywa takie, że próbujemy coś osiągnąć, lecz wszystko sprzeciwia się naszej woli. Czasem odnoszę wrażenie, że rzeczywiście jesteśmy jak lalki.

Czy świat, w którym toczy się nasze życie, czy to nie jest spektakl? Czym jest codzienność, jeśli nie jedną wielką grą pozorów? Budzimy się i przywdziewamy nasze maski - tak zwane 'prawdziwe oblicza'. Pod teatralnym strojem skrywamy uczucia, myśli i nasze prawdziwe ,'ja'. Tę koncepcję ukazuje nam Witold Gombrowicz w powieści pod tytułem Ferdydurke za pomocą metaforycznego pojęcia - 'gęby'. Mają ją wszyscy. Tak jak Miętus i Syfon przybierali sztuczne pozy, tak każdy mniej lub bardziej odgrywa 'siebie' przed otoczeniem. Człowiek nie może uniknąć konwencji. Nawet największy nonkonformizm staje się konformizmem, jak chociażby w przypadku Stomila i Eleonory (Tango Stanisława Mrożka). Postacie te, burząc wszelkie normy i zasady w imię wyzwolenia, w pewnym momencie zatraciły pierwotny sens swojego buntu. Ich sprzeciw stracił spontaniczność i stał się sztuczną pozą. Myślę, że świat można nazwać teatrem, ale czy określenie teatr wyczerpuje złożoność, wielorakość świata? Ludzie są jak aktorzy lub jak reżyserzy własnych spektakli, lecz można inaczej spojrzeć na rzeczywistość.

Jesteśmy snem.

Myślę, że jest to bliska mi koncepcja, lecz pojęcie sen kryje w sobie wiele znaczeń. Sen czyj? - czy nasz?

Sen - jaki? - dobry czy zły? Sen - a kiedy przebudzenie?

Już w indyjskiej mitologii odnajdujemy porównania świata do snu. Cała materia to Maja - bóg, złudzenie. Człowiek śni całe swoje życie, a budzi się dopiero w momencie śmierci. Podobne koncepeje można odnaleźe we współezesnej literaturze fantastyczno-naukowej. W powieści 'Droga' Rogera-Żelaznego cały świat został ukazany jako twór wyśmiany przez ogromnych bogów w postaciach chińskich smoków. Skąd możemy widzieć, czy tak nie jest? Nasz aparat poznawania przecież jest tak ubogi. Wielokrotnie rano, gdy się budzę i pamiętam realizm całego snu, zastanawiam się, co jest rzeczywiste. Gdy idę ulicą, myślę, czy zaraz wszystko się nie skończy. Może jesteśmy tylko snem obłąkanego boga lub narkotycznym snem bohatera opowiadania Richarda Dicksona 'Śnimy'. Gdy moje życie jest pełne smutku i cierpienia, a cały świat wydaje się wrogi, postrzegam świat jak koszmar senny, niczym z twórczości Franza Kafki. Kiedy pragnę osiągnąć jakiś cel, a niespodziewane trudności, jak z powieści 'Zamek', krzyżuje moje plany, rzeczywistość wydaje mi się marą, w której wszystko jest możliwe. Czasem przeciwności losu są tak niewiarygodne, że mogę uwierzyć w to, że za progiem czają się strażnicy, aby mnie aresztować. Koncepcja świata - sennego koszmaru - jest mi bardzo bliska. Dla wielu cierpiących właśnie taka jest rzeczywistośe. Na strychach mają swe siedziby rządy, strażnicy zjadają cudze śniadania ('Proces' Franz Kafka), a barmanka Frieda może zostać małżonką każdego bez ceremonii ślubu ('Zamek' Franz Kafka). Świat jest pełen paradoksów, a życie może być koszmarem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Kiedy ogarnia mnie to, co potworne, gdy nie mogę uciec, czuję się spętany. Wreszcie gdy budzę się z krzykiem, zalany potem, a koszmar nie mija, myślę, że życie to sen.

Labirynt

'Zatrzasnęły się wrota mrocznych lochów i stanąłem w progu nieskończoności, lecz długa droga przede mną i łatwo tu zabłądzić.'

Czym jest labirynt? Jest to pewnego rodzaju zagadka. Składa się z krętych dróg i ślepych korytarzy. Trudno jest pokonać labirynt, lecz na końcu zawsze czeka jakaś nagroda. Mogą się tego podjąć tylko śmiałkowie, a nieliczni z nich wygrają. Myślę, że mówienie o świecie jako o labiryncie jest słuszną koncepcją. Świat jest pewnego rodzaju zagadką, a podejmowanie decyzji życiowych wymaga ograniczonej siły i odwagi. Większość ludzi jest niesionych przez prąd istnienia. Tylko nieliczne jednostki mogą podjąć się marszu przez ten labirynt. Słabi są zgubieni już w momencie startu.

Świat jest wyzwaniem. Jest labiryntem dla indywidualisty. Dla człowieka silnego, który z dumnie podniesioną głową wychodzi na przeciw trudnościom. Takim kimś była Antygona (Antygona Sofoklesa). Była ona silna psychicznie i dumna. Mimo że wiedziała, iż spotka ją okrutna kara, nie dała zhańbić zwłok brata. Wbrew całemu światu podjęła desperacką decyzję. W przeciwieństwie do 'śmiałych' ludzi potrafiła się zdobyć na tak zdecydowany bunt. Nie dała sobą manipulować jak kukiełka.

Aby świat postrzegać jak labirynt, trzeba być nieugiętym i umieć kierować się własną wolą - wyzywająco krzyczeć przeciwnościom losu: 'Jam czarny jest wśród wichrów promień boży!' ('Lucifer', Tadeusz Miciński). Konrad z III części Dziadów Adama Mickiewicza również świadomie kierował swym życiem. Podjął wyzwanie i wpłynął na swoje losy. Jego decyzja walki z Bogiem okazała się zła i jej skutki były tragiczne. Było to jak gdyby wkroczenie w ślepy tunel. Mimo to był to jego własny wybór, a nie uleganie zewnętrznym czynnikom.

Zakończenie

'A jego imię Legion - bo zaprawdę jest ich wielu.' (parafraza imienia diabła i słów Chrystusa z Ewangelii według świętego Marka)

Legion, a więc wielość - tak powinien nazywać się świat. Jeszcze lepiej brzmiałoby nieskończoność. Bo jest on niepoznawalny. Myślę, że rzeczywistości przedstawione w utworach literackich nie są w stanie wyczerpać wszystkich sposobów postrzegania świata. Myślę, że jest ich tyle, co ludzi albo nawet jeszcze więcej, a każdy z nich jest subiektywny i niedoskonały. Należałoby zapytać więc niczym starożytny filozof - czy istnieje jedna niezależna prawda?

Czy świat można sformułować jednoznacznie? Która z koncepcji mówienia o świecie jest najdoskonalsza? Żadna. Wszystkie są w równym stopniu prawdziwe, jak i fałszywe. To, co ktoś myśli sobie o rzeczywistości, jest prawdą dla tego człowieka, a dla innego może być niczym. Wszystko jest względne. Podchodzę krytycznie do wszystkich sposobów postrzegania, bo jak można ujrzeć niepoznawalne? Dlatego wszystkie koncepcje są mi równie bliskie, jak i dalekie? Zależy to od sytuacji, w jakiej jestem. Czasem patrzę na świat tak, czasem inaczej. Czasem rzeczywistość jawi się jako sen, kiedy indziej czuję się manipulowany. Niekiedy się buntuję i kroczę przez labirynt. Mój sposób postrzegania świata to są te trzy kropeczki występujące w temacie. Widzę go tak jak zapisane jest w wielu starożytnych kosmogoniach - jako nieskończoność, jako pustkę i jako jedność zarazem: dobro i zło, czerń i biel oraz wszystkie barwy tęczy. Ale ten punkt widzenia jest równie fałszywy, jak i prawdziwy. Jest taki, jak wszystkie inne - względny. Dlatego trudno mi sobie wyobrazić jedyną koncepcję. Może również dlatego, że sam jestem zmienny - 'Moje imię Legion - bo zaprawdę jest nas wielu.'

Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży w dziełach literatury polskiej i powszechnej.

W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki. Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę, tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia, wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych warunków, środowiska i otoczenia.

Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w starotestamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów pielgrzymka.

Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaświaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy przekroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na 'tamtym świecie'. Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo lakoniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie szukali odpo wiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze. Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako motywem 'wędrującym' przez literaturę na przestrzeni wieków. Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współczesnego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka, Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umarłych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało się uzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych i wydobycie stamtąd swej ukochanej - Eurydyki. Choć znacze nie tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów, twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cieni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość, dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergiliusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidv, Ene aszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdujemy w Boskiej komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej wędrówki po krainach Piekła, Czyścia i Raju spotyka się z umarłymi. Jego przewodnikiem są kolejno Wregiliusz i wybranka Beatrycze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Poznajmy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierarchię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina światu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą spotykamy się również w dziele F. Rabelais'a Gargantua i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon, opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata i cały oficjalny ziemski porządek.'

W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie przede wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Kubuś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie błahe tematy. Przytraftające im się przygody są pretekstem do licznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mądrzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowożytna powieść polska 'Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki'. Jej autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowanego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody człowiek, Mikołaj, wskutek wiasnej niewiedzy i naiwności zostaje oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Nipu - miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy, zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury posiadali receptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy, równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświadczeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, widząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w rodzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce obyczajów panujących w Rzeczpospolitej.

Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dydaktycznym, przedstawia powieść lonatana Swifta 'Podróże Guliwera'. Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi. Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego podróży jest też epizod z pobytu w krainie ruzumnych koni i dzikich ludzi.

Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna. Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków po to, by stłumić w sobie 'weltschmerz', zmniejszyć rozbieżność między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością, a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczności obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajobrazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i nieznane miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni kojarzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragicznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście walki o niezależność narodu.

Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich 'ucieczek' był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy 'Maria' Antoniego Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wschodu, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę. Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej duszy.

Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż, wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń wewnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się, że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawiającej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie uboższe od prezentowanych przez literaturę.

'Tragedia jest tam, gdzie jest wybór' - jakie interpretacje tego pojęcia można odnaleźć w literaturze na przestrzeni wieków?

Dramat trudnego wyboru od zarania dziejów towarzyszył człowiekowi w jego zmaganiach ze światem. Problem wolnej woli i związanej z nią możliwości wyboru, będącej jedną z zasadniczych treści człowieczeństwa, często stawał się przedmiotem literackich dyskusji.

Na jeden z pierwszych śladów zainteresowania tym tematem natrafiamy w Biblii, w Starym Testamencie. Historie Abrahama i Hioba w centrum stawiają człowieka i dokonany przez niego wybór. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku człowiek postawiony w skrajnie trudnej sytuacji musi dokonać wyboru pomiędzy zaufaniem, zawierzeniem Bogu a buntem, bluźnierstwem czy też próbą realizacji własnej racji. Tragizm sytuacji polega na tym, że z racjonalistycznego punktu widzenia słuszność jest po stronie zdruzgotanego cierpieniem Hioba i Abrahama - bojącego się utracić jedynego syna. Tak więc w optyce Biblii dramatyczna decyzja jest swoistym probierzem zaufania i wierności człowieka względem Boga.

Starożytni Crecy ukazywali kwestie wyboru w innym kontekście. Istotą tragedii greckiej było fatum, tajemnica losu, przeznaczenia. Bohater tragedii antycznej obciążony jest hamartią - winą tragiczną, która sprawia, że każde jego posunięcie, niezależnie od dobrych intencji, gmatwa jego los. W związku z tym dokonywane przez bohaterów wybory traktowane są instrumentalnie, jako element służący wypełnieniu się ich przeznaczenia. Doskonałym przykładem jest tu król Edyp, który, nieświadomie poślubiając swoją matkę, zrealizował dawne proroctwo. Bohater nie ma wyjścia, wypełnia swoje fatum, jego decyzja, niezależnie od jej treści, kończy się porażką. Pochodząca z kazirodczego związku Antygona jest skazana na klęskę, gdyż jej zadaniem jest wybór którejś z dwóch równorzędnych racji. Prawo moralne stoi tu w opozycji do prawa państwowego racji stanu.

Z zupełnie inną koncepcją człowieka i dokonywanych przez niego wyborów spotykamy się w dramatach Szekspira. Postaci szekspirowskie nie są 'targane' przez los, tragedia ma źródło w dokonanym przez bohatera w pełni świadomym wyborze. Makbet doskonale zdaje sobie sprawę, że czyni źle, wie, że nie ma prawa zabijać, a jednak to robi. Bohaterowie u Szekspira zyskują wymiar psychologiczny, dzięki czemu tragizm zależy w głównej mierze od ich postępowania, a nie od sytuacji zewnętrznej.

Klasyczny teatr francuski, reprezentowany przez twórców takich, jak Pierre Corneille czy Jean Racine jako podstawowe zagadnienie obrał sobie rodzący wiele dylematów wybór. Nawiązując do form tragedii greckiej, prezentował jednak odmienne niż ona problemy. Na tym etapie rozwoju kultury europejskiej powrót do tematów, które były przedmiotem zainteresowania twórców antycznych, był niemożliwy, gdyż w tych kwestiach rozwiązań dostarczała oficjalnie wyznawana filozofia chrześcijańska. Między innymi dlatego klasycyści podejmują inne zagadnienia. Corneille w Cydzie zarysowuje konflikt polegający na walce honoru z miłością, tragizm budowany jest przez niego w oparciu o dylematy wewnętrzne i ostateczną decyzję bohatera. Również Racine konstruuje swoje tragedie na bazie sprzeczności między wielką na miętnością a obowiązkiem. Jego utwory charakteryzują się pogłębionym studium psychologicznym postaci.

Kolejne 'rozumienie' tragedii jako trudnego wyboru znajdujemy w okresie romantyzmu. Dojrzewająca do przyjęcia postawy zaangażowania się w sprawy ludzkości jednostka tytaniczna jest jednym z głównych motywów w literaturze tej epoki. Postać Fausta z tragedii Goethego znakomicie ilustruje taką metamorfozę. Geniusz, który posiadł wszelką wiedzę, przeżywa roz pacz z powodu odkrycia, iż jest ona niewystarczająca do zbadania wszelkich tajemnic bytu. Żal ten przeradza się w hedonistyczną chęć skorzystania z życia, jednakże próby realizacji przez Fausta własnego szczęścia kończą się cierpieniem innych. Zaczyna on rozumieć, że jako jednostka tytaniczna nie może żyć życiem przeciętnych ludzi. Kulminacją sztuki jest jego decyzja o działaniu dla dobra ludzi, czego symbolem ma być osuszanie przez niego bagien. Podobną przemianę bohatera obserwujemy w Dziadach - tutaj Gustaw przemienia się w żarliwego patriotę Konrada - czy też w Nie-Boskiej komedii, gdzie metamorfozę przeżywa postać bajroniczna - hrabia Henryk.

Myślę, że w trakcie poszukiwań po literaturze różnych ujęć tragedii, postrzeganej jako konieczność dramatycznego wyboru, warto wspomnieć o dwóch powieściach - Zbrodni i karze i Lordzie Jimie. Kluczowym zagadnieniem pierwszej z nich jest decyzja głównego bohatera o przyznaniu się do winy po popełnieniu zbrodni. Zastanawiając się nad tym, co ma zrobić, przeżywa on dezintegrację osobowości wskutek strachu, rozterek moralnych i reliktów dawnych przekonań, które doprowadziły go do popełnienia morderstwa. Druga z wymienionych powieści za punkt wyjścia obiera sytuację nawiązującą do antycznej hamartii. Marynarz Jim musi decydować w okolicznościach, w których każde rozwiązanie oznacza klęskę. Jego wybór jest początkiem tragedii.

Przytoczone powyżej przykłady utworów literackich z różnych okresów, poruszających przedmiotową kwestię, świadczą o tym, jak duże znaczenie ma dla człowieka zagadnienie wyboru. Dramatyczna decyzja, zawsze oznaczająca rezygnację z czegoś, zwykle łączy się z przeżyciem 'tragedii' w takiej czy innej formie.

Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?

Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się najpierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu, tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak, że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.

Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy dominacji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny. Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na poziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc., aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie, jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Proporcjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje. A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom, do subiektywnego myślenia.

Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?

Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem powinny rządzić prawa, a to prawa wlaściwie ujęte - nie ludzie. Rola władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdolają dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym ujęciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki.

Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moralne, te bowiem są trwałe i niezmienne - w przeciwieństwie do ustaw, które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jednak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach niesprecyzowanych w prawach niesie możliwość błędu.

Jakie 'pułapki' szykować może sprawowanie władzy i jakie istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na utworach literackich różnych epok.

Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób: Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie?, sprawa dyskusyjna. Jako głowa państwa przekonany jest o konicczności wyraźnego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie zakazu grzebania zwłok zdrajcy - Polinejkesa. Sprzeciwia się tym samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmiertnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do życia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod władanie innego króla - Hadesa. Konieczność zachowania sprawiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zachodzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie praworządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw boskich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy, skazać musi na śmierć własną bratanicę - Antygonę. Jej śmierć pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona i Eurydyki.

Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim odczuciu - absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowania ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządnośe w państwie, ale koszty, jakie ponosi, są ogromne.

Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, ponoszenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz absolutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste. W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem, które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie z żoną bohater wyznaje:

'Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinom

skrusryć potęgę zakonu, mnie ten sposób windomy. Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,

w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu.'

Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej haniebnej drogi, bohater, targany troską o losy Litwy, jednak decyduje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto utworu):

'Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia Trzeba być lisem i wilkiem'.

Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poświęcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji, a tym samym unieszezęśliwienia małżonki. Tragiczne życie bohatera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co później stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem młodego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony, Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatelskiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie bylo w ojczyźnie.

Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowiązek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobiste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu. To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samobójcza śmierć Wallenroda.

Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszystkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnijmy przykładowo senatora Nowosilcowa - kata polskiego społeczeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. Ill. Jest to człowiek obłudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlepszych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym jest zdobycie poparcia i łaski cara Mikołaja, środkiem zaś - aresztowania jak najwięk szej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie niewinnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowosilcowa, na drodze realizacji chytrych ambicji, jest morderstwo młodego Rollisona:

'Niech Pan Senator uważy, Iż mimo czujności i straży

O biciu Rollisona niechętne osoby Wieść roznoszcą i może wynajdą sposoby Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci, Jeśli się temu śledztwu prędko leb nie skręci.'

Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łaska carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, podziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena snu senatora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urządza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie znaczących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę traktuje jako przysłowiową 'walkę o stołek' oraz niewyczerpane źródło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiem jedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbudzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiem do realizacji osobistych ambicji.

Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów, zdobytych kosztem obywateli, przedstawia także George Orwell w Folwarku Zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego poplecznika, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz Napoleon i jego współ pracownicy żyją 'ponad prawem'. Korzystając ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w księgach pozostałych obywateli Folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i terrorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita Folwarku (czyli władza) troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedynie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozrywkowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na farmie pogarszają się - zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do korzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dostatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gospodarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjalnych obywateli i ich ochrona - praktycznie w ogóle nie pojawiają się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeństwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu o kłamstwo i demagogię to dla tyranów podobnych Napoleonowi jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego siebie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą, która jest przekleństwem dla obywateli.

Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonistów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego rodzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół siebie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich okolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłużyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bowiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się zamkniętą wyższą sferą rządzącą.

Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o tematyce rewolucyjnej, czyli: Szewcach Witkiewicza, Nie-Boskiej komedii Krasińskiego i Przedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny rezultat rewolucji, której zadaniem było - we wszystkich trzech przypadkach - wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z początkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasińskiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej sfery; w Przedwiośniu - czerwona policja i moskiewscy komisarze tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacego awansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg rewolucji przypomina zatem błędne koło - kiedy jedni rządzą, drudzy muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem zbuntują się - role się odwracają. W tym przypadku potrzeba dowodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i całego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zostają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywilejów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam, władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet najbardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się uwieść jej urokowi.

Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i przekleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napoleon zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obowiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wynikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na tyle dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumieniu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów. Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną, a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem, może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też, usiłując odnieść moje dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentantów ogółu społeczeństwa.

Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię literatura wybranych dzieł literackich?

Czy jest na świecic choć jeden człowiek, który z czystym sumieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nigdy, w całym swoim życiu, ani przez chwilę nie pragnął władzy? Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, mającym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przekonany, że każdy chciałby mieć, w którymś momencie swojego życia, siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż tradno sobie wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowieka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym na działa nie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.

Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i słabi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywódcy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowana jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrodnię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bardzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze człowiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na sposób, w jaki władzę osiągnęli: 'dobrzy' zyskiwali ją najczęściej drogą legalnej, pokojowej, 'źli' drogą spisku, podstępu i morderstwa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym 'dobrym' zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).

Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach literackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich postawy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zachowań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.

W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego rodziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co została skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi, ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Polinejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Hadesu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien cofać raz wydanego rozkazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego czy w grę wchodzi życie człowieka obcego, czy też człowieka rodziny królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był sprawiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygonę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kreon był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wiedząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.

Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów średniowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym ideałem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utworze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem - powiódł Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych. Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Karola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną, wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kreon, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób, których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bezzwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie będą łamane.

Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii literatury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane, tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów, a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych, ale i twardych, daje efekty.

Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szekspira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego, G. Orwella, zatytułowanym Folwark zwierzęcy. Mimo iż są to utwory, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usunąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły. Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana. Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwawe. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczyna popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich dawnych przyjaciół Makduffa i Banka postanawia zabić, obawiając się ich zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepowiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta objawia się w jeszcze inny sposób - widzi ducha zmordowanego króla.

Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż pokusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym za częły szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia, które nie zawsze da się zagłuszyć.

Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku zwierzęcym była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać w dalszej części pracy.

Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem. Myślę o Konradzic Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickiewicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim podziale na 'dobrych' i 'złych' władców. Konrad doszedł do władzy podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod) był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm człowieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstępem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiązkiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.

Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku zwierzęcego. Na folwarku pana Jonesa do chodzi do przewrotu i władzę przejmują zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Pojawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napoleon i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlatego właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzęta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu 'Zwierzęta Anglii', na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykazania zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym w odróżnieniu od innych zwierząt żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon, posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.

Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to władza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby władzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest 'niewidoczna' dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym. Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uśpienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej: idzie za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Herbert w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem narodu znajdujemy w Malej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty.

Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namięmość, pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatywnych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obserwując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna, która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wielkim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego, mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Obserwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny, niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w rewolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.

Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzymać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kiedy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dotrzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, ponieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zostać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy. Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie kolejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.

Różne oblicza samotności w literaturze polskiej i obcej

W literaturze możemy wyróżnić samotność z wyboru i skazanie na samotność. Istnieje dużo refleksji na temat problemu samotności we współczesnym świecie. Świadomy wybór samotności to nie jest tylko fikcja zaczerpnięta z książki. Wielu ludzi w dzisiejszym świecie wybiera taki tryb życia. Często wcale nie z powodów ideologicznych, czy przekonania. Często przyczyna tego leży w lęku. Boimy się ufać ludziom i angażować w uczuciach, boimy się odrzucenia, rozczarowania, bólu, że wolimy nawet nie ryzykować.

Samotność bohaterki Sofoklesa Antygony polegała na samotnej walce z Kreonem, który zakazał pogrzebania zwłok jej brata Polinejkesa, który zginął walcząc przeciwko własnej ojczyźnie. Antygona mimo wszystkiego zdecydowała się na pogrzebanie brata. Została przez to skazana na zamurowanie i pogodziła się z myślą śmierci. Brat Antygony był zdrajcą, który powinien zostać ukarany, by można by było oddzielić zdradę od wierności ojczyźnie. Kreon kierował krajem i nikt nawet Antygona nie mógł stawiać się ponad prawem, łamać ustanowione normy i zasady. Antygona uważała, że każdy zmarły zasługuje na pochówek, niezależnie od tego czy zginął jako zdrajca czy jako bohater. Zaowocowało to między nimi konflikt, w którym o dobro racji Antygona musiała toczyć samotną walkę. Twierdziła, iż najwyższą wartością jest każda jednostka ludzka, niezależnie od tego, jakie miejsce zajmuje i jaka role pełni w społeczeństwie. Uważała, że każdy jest człowiekiem.

Samotność z wyboru przedstawiona jest „Legendzie o świętym Aleksym”. Bohater, święty Aleksy, pochodził z rzymskiego rodu, jednak odrzucił bogactwo, życie w luksusie a wybrał poniżenie, cierpienie, biedę. Postanowił zostać ascetą, porzucił młodą żonę i żył w samotności. Nad życie małżeńskie cenił bardziej śluby czystości. Musiał być człowiekiem zamożnym, by zrezygnować z luksusów, bogactwa, władzy i zaszczytów. Stał się asceta doskonalącym ducha poprzez umartwianie ciała. Jego życiu i śmierci towarzyszyła nuda i samotność.

Inny rodzaj samotności przedstawiony jest w utworze J. W. Goethe „Cierpienia młodego Wertera”, gdzie tytułowy bohater, Werter, decyduje się na życie w samotności, ponieważ nie wiąże się z kobietą, którą kocha. Werter to młodzieniec niezwykle wrażliwy, pełen emocji, uczuciowy, odczuwający „ból świata” i nieszczęśliwie zakochany. Ukojenie znajduje w bliskości natury, jednak rozczarowanie światem, jego bezdusznością prowadzi go do samobójstwa. Uważał, ze miłości towarzyszy cierpienie, a jego miłość do Lotty rozwijała się na płaszczyźnie duchowej. Marzył o tym, aby przebywa z ukochana. Swoje uczucia analizując, rozbijał je na cząstki, przyglądając się im z każdej strony. Miał świadomość, ze jego marzenia o Lottcie są nieosiągalne. Cały czas o niej myślał, nawet podróż w jaka się udał nie pozwoliła mu zapomnieć o ukochanej. Popada w apatię, depresję, jego miłość jest nieosiągalna i dlatego decyduje się na samotność. Bohater zdawał sobie sprawę, ze tylko samobójstwo ukoi jego ból i cierpienie i wyzwoli go od samotności

Również bohater G. Byrona, podobnie jak Werter, decyduje się na samotne życie z powodu nieszczęśliwej miłości. Giaur zdolny by do wielkiej miłości. Przez całe życie kochał tylko jedną kobietę, Lailę, nawet po jej śmierci. Cierpiał i rozpaczał z powodu śmierci ukochanej i żądał śmierci za jej śmierć. Jednak zabójstwo Hassana nie dało mu wewnętrznego spokoju i ukojenia bólu. Z tego powodu jest rozdarty wewnętrznie. Samotny, wyobcowany, skłócony ze światem, nie potrafi zgodzić się na proste życie bez namiętności. Postanawia wstąpić do klasztoru, gdzie w samotności rozpacza nad sobą, rozpamiętują swoją dawną namiętność i swe czyny. Z jednej strony pełen dumy i wzgardy do życia i śmierci a z drugiej strony wrażliwy kochanek. Giaur skupia w sobie odmienne uczucia. Jest słaby psychicznie. Nie potrafi otrząsnąć się ze wspomnień, przez które pogrąża się w rozpaczy i nie decyduje się na rozpoczęcia nowego życia. Wybiera samotność, unika ludzi, szuka ukojenia w klasztorze. Jednak prawdziwe ukojenie i spokój przynosi mu śmierć.

Bohaterką ballady „Romantyczność” Adama Mickiewicz jest Karusi, zwykła , prosta dziewczyna z ludu. Jest obłąkana, zachowuje się w sposób odbiegający od powszechnie przyjętych norm. To szaleństwo sprawia, ze żyjąc wśród ludzi, może jednocześnie przebywać w innym świecie, gdzie rozmawia ze swoim kochankiem. Jest nie rozumiana przez ludzi i po stracie ukochanego popada w szaleństwo i wiedzie samotne życie. Dziewczyna odczuwa obecność swojej miłości czego mieszkańcy wsi nie rozumieją i odsuwają się od niej. Żyje ona na pograniczu dwóch światów: realnego i duchownego. Jest pośrednikiem pomiędzy żyjącymi a zmarłymi.

Samotność z powodu dokonania wyboru pomiędzy dwoma równorzędnymi racjami: miłość do ojczyzny i miłość do kobiety. Taką drogę wybrał Konrad Wallenrod z utworu Adama Mickiewicza. Bohater samotny, dorastał bez rodziców, żył wśród wrogów, walczył w pojedynkę i samotnie przygotowywał zemstę. Wybierając miłość do ojczyzny zrezygnował ze szczęścia osobistego, spokoju, psychicznego ładu. Pozostał tragicznie samotny, ze swoimi moralnymi wątpliwościami, nadziej ą na zemstę wobec Zakonu i tęsknota do zwykłego życia. Jego wybór motywuje miłość do ojczyzny, dla której gotowy jest poświęcić swoje życie osobiste i szczęście ukochanej. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, z marzenia o powrocie do dawnego życia są nierealne. Wraz z wypełnieniem misji kończy się jego rola. Ponosi klęskę jako człowiek. Jest samotnikiem, buntownikiem, spiskowcem. W swój plan nie wtajemnicza nikogo, sam walczy o dobro ojczyzny.

Bohater III części „Dziadów” Kordian czuje się samotny i opuszczony w otaczającym go świecie. Poetycką wizją świata i potęgą uczucia przerasta innych. Potęga uczucia czuje, ze jest „wyższy” od innych ludzi. Uważa się za godnego, by słuchał go Bóg. Czuje przypływ mocy twórczych, jednocześnie kreatorem równym Bogu oraz cząstkę boskości. Prowadzi dialog z Bogiem jako reprezentant narodu i dąży naród uczuciem. Buntuje się przeciwko niemu i chce być lepszym od niego, chce dać ludziom szczęście. Do tego jest mu potrzebna władza nad duszami i świadomością ludzką, zada jest w sposób kategoryczny. Do zenitu dochodzi romantyczny indywidualizm Konrada, jego bunt graniczy z pychą. Chęć otrzymania odpowiedzi od boga jest tak wielka, ze przeradza się w bluźnierstwo, posądza Boga o zimny racjonalizm. Przedstawia się jako reprezentant narodu , identyfikuje się z cierpiącym narodem i gotów jest rzucić obelgę w chwili desperacji. Wielka Improwizacja wyraża gwałtowną walkę, jaka Kordian musi stoczyć. Walka ta odbywa się na wielu płaszczyznach. Walczy on z Bogiem o rządzenie światem i ludzkością. Szuka on w sobie siły, która pozwoli mu się stać człowiekiem wybranym, przywódcą, wieszczem, przewodnikiem narodu. Dla niego podróż po Europie jest lekcją świata materialnego i umożliwia mu zdobycie doświadczeń, pozwalających konfrontować ideały z realnością, odróżnić wartości autentyczne od iluzji. Podróże Kordiana kończą się wielkimi przełomami, Improwizacją i monologiem z Bogiem. Znajdują się w kulminacyjnym momencie konfliktu z całym światem. Kordian okazuje się jednak słabszy, mniej pewny swoich racji, przeżywa rozterki duchowe, błąka się pomiędzy marzeniem o czynie a niemocą. Podatny na presję księdza Piotra zostaje Pielgrzymem. Pozbywa się pychy i zostaje szarym sługą ojczyzny. Odrzuca aspiracje do przewodzenia narodowi. Kordian podejmuje walkę, jednak wszystko to staje się pasmem niepowodzeń. Nie umie poderwać się do walki , jest słaby wewnętrznie i walczy samotnie. Kordian jest człowiekiem wrażliwym, najczęściej poeta, samotny, nie rozumiany przez ludzi. Jest wyobcowany i nieszczęśliwie zakochany

Bohater „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza jest samotnym wędrowcem, pielgrzymem, który nie może wrócić do kraju. Tęskni za ojczyzną, jest wygnańcem, został zmuszony do opuszczenia ukochanych miejsc. Czuje się samotny i wyobcowany wśród egzotycznej przyrody, która do fascynuje. Odbywając samotną podróż w przestrzeni dokonuje jednocześnie pielgrzymki w głąb siebie. Jest głęboko nieszczęśliwy, ponieważ pamięć o przeszłości nie pozwala mu cieszyć się pięknem Krymu. Nie poprzestaje na upajaniu się tylko zewnętrznym pięknym widoków, szuka klucza do zrozumienia natury, chce poznać jej metafizyczną głębie. Ma świadomość przemijania wszystkiego, jednak wierzy, ze przeżycia umieszczone w poezji ocalą go od zapomnienia.

„Smutno mi Boże” Juliusza Słowackiego przedstawia poetę pielgrzyma, który opisuje swoje uczucia wywołane zachodem słońca oraz widokiem bocianów, które przypominają mu o rodzinnym domu i wyzwalają w nim tęsknotę do ojczyzny, która jest bardzo silna. Oddalony jest rodzinnych brzegów i odczuwa smutek, pragnie wyjawić przed Bogiem swoje odczucia. Czuje się samotny i zagubiony na obcej ziemi, gdzie znajduje się dala od swoich bliskich, za którymi bardzo tęskni i do których chce wrócić.

Samotność w tłumie to również główna przyczyna tragedii innego bohatera - Stanisława Wokulskiego z powieści B.Prusa "Lalka". Ten romantyk zabłąkany w epoce pozytywizmu jest jednostką wielką i nieprzeciętną. Nie potrafi odnaleźć swego szczęścia w świecie, w którym przyszło mu żyć. Wokulski myśli o obowiązkowej i słusznie wynagradzanej pracy, która pozwoli zwalczyć biedę i ciemnotę, ceni wiedzę, naukę, wierzy w postęp, jest także wielkim filantropem. Jest człowiekiem przedsiębiorczym, uczciwym, o niezłomnym charakterze, trzeźwo oceniającym rzeczywistość. Jednak prócz tych racjonalistycznych cech posiada też romantyczną uczuciowość, skłonność do idealizowania miłości. Jednak nieodwzajemniona, romantyczna miłość była motywem jego bogacenia się. Nieszczęśliwie zakochany był ogromnie samotny, bo pozbawiony bliskiej osoby. Wokulski był skazany na samotność, nawet gdyby nie poznał panny Izabeli. I ta samotność czyniła go nieszczęśliwym.

Doktor Judym z powieści Stefana Żeromskiego mając świadomość swojego posłannictwa, rezygnuje z życia z Joanną na rzecz obowiązków wobec społeczeństwa. Jest samotnikiem z własnego wyboru. . Ten młody lekarz łączy w sobie cechy romantycznego buntownika i pozytywistycznego społecznika. Pełen jest zapału do pracy nad poprawą warunków życia biedoty, pragnie naprawiać ten świat i ma na to konkretny plan. Nie czuje się dobrze ani wśród ludzi, z których warstwy się wywodzi, ani wśród tych, z którymi przyszło mu żyć i pracować. U innych lekarzy nie znajduje zrozumienia dla swoich ideałów; bezskutecznie próbuje wymusić na godziwe warunki pracy i ochronę zdrowia pracowników. Sumienny, rzetelny, zaangażowany w pracę wciąż napotyka na ogromny opór ze strony otoczenia. Nie chce zrezygnować z walki z niesprawiedliwością i złem. Widząc niechęć i brak zrozumienia ze strony innych postanawia działać sam. Świadomie wybiera samotność jako jedyną możliwą drogę, dzięki której będzie mógł realizować swoje posłannictwo. Rezygnuje z posiadania własnego domu i rodziny, gdyż boi się zatracenia wiary w słuszność własnych idei. Samotność jest więc według niego konieczna jako środek do samorealizacji w imię wyższych celów. Ale nawet świadomie wybrana samotność unieszczęśliwia.

Józio, bohater Witolda Gombrowicza, w utworze „Ferdydurce” toczy natomiast samotną walkę, z uwolnienia się z „upupienia”. Jest to forma, która została mu narzucona przez profesora Pimkę, która jest wynikiem postaw, jakie przybierane są wobec innych ludzi , oraz jakie ludzie przybierają wobec nas. Walczy on już jako 30-letni mężczyzna, który został wepchnięty w dziecięce lata. Szkoła to zbiór konwenansów, stereotypów, form. Przyjmowane są różne formy: ucznia kujona, ucznia zbuntowanego przeciwko wszystkim szkolnym regułom, forma belfra powtarzającego wciąż te same, utarte regułki, również pojedynek „na miny” jest pojedynkiem form. Józio toczy walkę, aby uciec od tych stereotypów, jednak toczy ją samotnie, gdyż nikt nie potrafi mu pomoc. Jednak okazuje się, ze działania te są niepotrzebne, gdyż przed formą nie ma ucieczki. Zawsze przychodzi następna forma, którą trzeba przyjąć.

Wiersz Czesława Miłosza „Campo di Fior” przedstawia samotność w obliczu Boga, wywołane wojną zobojętnienie na sprawy życia i śmierci . zestawione są ze sobą dwie sytuacje. Egzekucja Giordana Bruna w Rzymie i likwidacja getta przez Niemców. Oba te obrazy okazują się dramatycznymi epizodami. Przed spaleniem Bruna na placu kwitł handel, tak samo było podczas egzekucji. Nic się nie zmieniło, ludzie zajmowali się swoimi sprawami. Nikt nie zastanawiał się nad słusznością egzekucji. Śmierć uczonego była tylko chwilowa ciekawostka. Podobna sytuacja miała miejsce w Warszawie. Pod murami getta była ustawiona karuzela, na której bawili się ludzie, mimo iż za murami rozgrywał się dramat ludzki. Dla ludzi na tej karuzeli, tragedia mordowanych ludzi wydawała się czymś odległym, mało ważnym, ze nie przeszkadzało im to w wesołej zabawie. W utworze tym widoczna jest samotność ludzi idących na śmierć. Miłosz uważa, ze człowiek idący na zagładę jest zawsze samotny. Ludzie nie chcą albo nie potrafią dostrzec właściwego wymiaru cierpienia innych.

Samotność ludzi idących na zagładę widoczna jest prawie we wszystkich utworach literatury okresu wojennego. Człowiek idący na śmierć jest samotny, opuszczony przez bliskich, sam musi stoczyć walkę o istnienie. Wie doskonale, ze jego życie jest już skończone, gdyż żyjąc w gettcie nie ma szans na przetrwanie

Samotność ludzi w czasie epidemii dżumy w powieści A. Camus „Dżuma”. Ludzie muszą stoczyć samotną walkę o przetrwanie w czasie trwania tej groźnej choroby.

Samotność bohaterów literacki wynika czasami z ich własnego wyboru. Czasami wybór tej drogi nie okazał się słuszny. Częśto poświęcenie szcęscia osobistego i utracenie ukochanej osoby nie jest dobrym sposoabem na ukojenie swojego bólu. Życie często wystawia nas na próbę i trzeba być świadomym, że nie jest usłane różami. Ale czy rzeczywiście samotność zapewni nam spokój i uchroni od życiowych burzy i cierpień. A wybierając taka drogę, aby uchronić się przed rozczarowaniami i bólem tak naprawdę czynimy całe swoje życie jednym wielkim rozczarowaniem. Jako człowiek każdy z nas ma obowiązek podejmowania tego ryzyka, którego tak się boimy. Przytoczone przeze mnie przykłady literackie wskazują nam wyraźnie, że samotność przynosi człowiekowi tylko nieszczęście. Nie wolno nam godzić się na nią, a już na pewno wielkim błędem jest skazywać się na nią samemu. Żeby naprawdę żyć, musimy zawsze starać się pokonać swoją samotność, inwestować w uczucia i w drugiego człowieka. Czasem może być to bardzo trudne, czasem nawet niewykonalne, ale mamy obowiązek próbować. Być przygotowanym na rozczarowanie, strach, ból i przyjmować to. Bo dopiero wtedy będziemy mogli o sobie powiedzieć, że naprawdę coś przeżyliśmy. A o samotność nie trzeba nam się starać. Ona przychodzi na każdego z nas nieunikniona, rzadziej lub częściej. Dlatego musimy starać się być tak pochłonięci życiem, żeby jej nie zauważać. Wtedy nie będzie tak ciążyć.

Zinterpretuj słowa: 'Od nas także zależy, co w dziełach widzimy' (Toast Czesława Miłosza). Moje spotkanie z klasyką literacką

'Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - w stwierdzeniu tym zawiera się cały sens powstawania dzieł literackich, których celem jest porozumienie między autorem i czytelnikiem. Forma tego porozumiewania się pozwala jednak na udaną interpretację treści głoszonych przez twórcę. Jeśli swobody takiej brak, książka przestaje być rozmową, staje się monologiem lub rozkazem.

Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - oznacza to, iż myśl zrodzona w umyśle jednego człowieka przedostaje się do świadomości drugiego i pokonuje tam własną drogę, często jakże odmienną od pierwotnej. Na tym właśnie polega niebezpieczeństwo opacznego zrozumienia intencji autora. Jego zadaniem jest zatem łagodne wysterowanie biegu myśli czytelnika. Bez tego zabiegu porozumienie także nie zostanie nawiązane.

Od nas także zależy, co w dzielach widzimy - jest to jednocześnie wskazówka dla czytelnika, który podczas lektury winien dołączyć do swego subiektywnego odbioru nieco obiektywnego spojrzenia. W ten sposób zdołała dostrzec więcej.

Każde dzieło literackie nabiera nowych wartości, kiedy zostaje przetworzone w świadomości czytelnika. Rodzą się w niej refleksje, których autor nie zdołał przewidzieć. Moim zdaniem, dzieła prawdziwie wartościowe powinny być na tyle pojemne, aby zdołały pomieścić wszystkie przemyślenia autora i odbiorcy.

Formą szczególnie pojemną jest poezja, w której między wersami jest wystarczająco dużo miejsca na myśli czytelnika. Wierszy się nie czyta, wiersze się myśli. Sama ich struktura jest dostosowana do szybkiego i wielokierunkowego skojarzenia. Czytając utwory Mirona Białoszewskiego, poznaję świat w sposób właściwy owadom, które długimi i wrażliwymi czułkami dotykają fragmentów przedmiotów i ciał. Słowa i półsłowa Białoszewskiego atakują jak strzępy rzeczywistości, niektóre wyolbrzymiane, niepoznawalne, inne znów swojskie i znajome. Poezja ta nie bada rzeczy ostatecznych, interesuje się wybranym fragmentem świata, jego sposobem funkcjonowania. Białoszewski jest mistrzem ciekawej obserwacji i uczy tej sztuki swoich czytelników. Jego utwory są typowym przykładem dzieł, w których wiele zależy od czytelnika. Poezja ta oddziaływuje nań bezpośrednio, natychmiast skłaniając do działania.

W inny sposób odbierane są wiersze Jarosława Iwaszkiewicza. Ich charakter można zobrazować następującym fragmentem:

'Wszystko jest bez sensu, Wszystko pogmatwane, Jak te winorośla Gąszcze cmentarniane. Wszystko, co się zlączy Znowu się rozłączy Na ksztalt pogmatwanych Na cmentarzach pnączy.'

Poezja taka skłania do głębszych refleksji, co niewątpliwie angażuje czytelnika, w którego świadomości powinno zaistnieć to wszystko, co zasugerował poeta kilkoma zwykłymi słowami.

Poezja może też angażować w inny sposób. Może pokazywać realne sytuacje, obrazy, prawdziwych ludzi.

Udział odbiorcy polega wówczas na uważnej obserwacji przedstawionych zdarzeń i zadaniu sobie pytania o własne reakcje w danych sytuacjach, o swoje odbicie w lustrach słów poety. Moim zdaniem poezja taka cieszy się największym uznaniem, co niekoniecznie musi wynikać z nieskomplikowaniego odbioru takich treści. Głównym powodem staje się możliwość poznania samego siebie.

Takim typem poezji osobistej jest, według mnie, twórczość Edwarda Stachury. Poeta ten w bezpośredni sposób pyta mnie o wszystko, co w moim życiu jest najważniejsze, pomaga znaleźć odpowiedź. Stachura pokazuje też piękny świat, który został stworzony dla mojej radości, nie zaś dla smutku.

Moim ulubionym poetą jest K. I. Gałczyński. Jego wiersze są jednocześnie zabawą, głęboką refleksją, trafnym komentarzem, ciekawą obserwacją, pytaniem i odpowiedzią. Poezja, w której można odnaleźć wszystko, co warte zainteresowania, staje się moją własną poezją. Porozumienie między mną a autorem zostało nawiązane i trwa.

Proza w odmienny sposób oddziałuje na czytelnika. Wydaje mi się, iż prozaikowi trudniej nawiązać prawdziwy kontakt z odbiorcą. Wśród powodzi zdań skłonny jest on przeoczyć wiele konkluzji, przemyśleń, pytań do niego skierowanych. Mimo iż pozornie pisarz przemawia do czytelnika prostym językiem, jakiego używa on na co dzień, jednak język ten nie potrafi wszystkiego wypowiedzieć. Autor nie powinien jednak starać się o to, aby jego mowa docierała wprost. Powinien posługiwać się odpowiednimi środkami stylistycznymi, które uchronią jego dzieło od zgubnej komunikatywności.

Istnieje utarte sformułowanie, iż dobrej książki nie można zrozumieć do końca. Oznacza to, iż dobra książka powinna pozostawić niezatarte wspomnienie u czytelnika, który wciąż będzie do niej powracał, odnosił realia życia codziennego do jej realiów. Książka powinna trwać w czytelniku jak przeszłość lub jeszcze lepiej - jak teraźniejszość.

Trwają we mnie utwory F. Kafki. Posunę się do stwierdzenia, iż świat Procesu czy Zamku jest naszym światem współczesnym, gdzie bohaterowie Kafki nie mają swego miejsca i zajęcia, gdzie wszystko rządzi się nieformułowanymi prawami i gdzie śmierć przychodzi znienacka. Gmatwanina problemów, obcych twarzy i własnych odbić, długich i krótkich godzin oraz uczuć, co nic nie znaczą - to wszystko widzę oczami bohaterów Kafki.

Powstaje pytanie, czego oczyma tymi zobaczyć nie mogę? Czy kiedykolwiek dane mi będzie ujrzeć prawdziwe zakończenie Procesu? Zgodnie z wypowiedzią Miłosza, nie zobaczę tego, czego we mnie nie ma. Do tej pory usiłowałam znaleźć odpowiedz na pytanie: jaki jest świat? Teraz spróbuję odpowiedzieć, jaki jest człowiek.

Bohater Sklepów cynamonowych B. Schulza, ojciec, reprezentuje typ człowieka zdeterminowanego przez otaczającą go rzeczywistość. Próbuje zastąpić ją, tworząc swój własny świat, na przykład świat ptaszego poddasza. Człowiek ten zamienia się w kupkę śmieci, którą usuwa się z domu wraz ze stuletnim kurzem. Lecz za nim koniec ten nastąpi, człowiekowi dane jest przeżyć młodość, która według Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą jest długim snem o błądzeniu po znanych i nieznanych ulicach, jest podobna tysiącu zamazanych w szaleńczej wizji czerwonych i niebieskich kartek, jest także przypatrywaniem się swojemu odbiciu w kałużach. Tyle widząc w utworach B. Schulza, ktoś inny zobaczyć może w nich wizję piekła, jeszcze inny - obrazy chorej wyobraźni pisarza.

Taka względność odbioru dzieł literackich i różnice ich interpretacji świadczą o różnorodności ludzkich światopoglądów, mentalności i upodobań. Odmienność taka jest charakterystyczna dla każdego człowieka, chroni świat od monotonii i nudy. Stanowi też powód rozważań nad interpretacją poszczególnych dzieł literackich. Z problemem tym zetknęłam się w szkole, która nierzadko narzuca swym uczniom sposób interpretacji. Zrozumiałe jest, iż szkoła winna uczyć krytycznego spojrzenia na literaturę, nie może jednak nakazywać określonego sposobu myślenia. Jeżeli uczeń klasy pierwszej twierdzi, iż to nie Antygona była postacią tragiczną, lecz Kreon, nie można negatywnie ocenić jego teorii, o ile znajduje ona uzasadnienie w tekście utworu literackiego. Młody człowiek często utożsamia się z bohaterami utworów romantycznych, nie należy mu zatem wpajać przekonania, iż byli oni wyjątkowo słabi, egoistyczni i rozhisterowani, ponieważ uczeń ten widzi w tych bohaterach samego siebie. Warto natomiast zastanowić się, czy może właśnie ten młody człowiek nie rozumie najlepiej intencji autora.

Z tych samych powodów nic wolno lekceważyć i pogardliwic traktować człowieka, który stale czyta Chatkę Puchatka tylko dlatego, że bohaterowie tej książki przypominają mu członków rodziny. Mąż przypomina Kłapołuchego, a syn zachowuje się identycznie jak Prosiaczek - to wystarczy, aby ktoś rozumiał klimat tej książeczki i cieszył się tym światem.

Szkoła nie powinna zatem narzucać interpretacji poszczególnych utworów. Powinna pokazywać kierunki i drogi, którymi może pójść uczeń, szukając siebie w danych utworach. W przeciwnym wypadku uczy się młodzież nietolerancji dla cudzych poglądów, zawęża się automatycznie jej horyzonty myślowe i możliwości poznawcze.

Szkołą sztuki interpretacyjnej są utwory symbolistów z osławionym Krzakiem dzikiej róży Jana Kasprowicza na czele. Możliwości interpretacji wymowy tego utworu jest nieskończenie wiele, dlatego wiersz ten jest doskonałym przykładem na istnienie wielu interpretacji jednego dzieła. Uczeń powinien pojąć, że każdy ma prawo rozumieć i odbierać dany utwór inaczej i nie świadczy to wcale o jego niższym czy wyższym poziomie intelektualnym. W przeciwnym razie mogą 'narosnąć' w nim kompleksy, które uniemożliwią w przyszłości prawidłowy rozwój zainteresowań czytelniczych.

Każdy człowiek poszukuje w literaturze odpowiedzi na irytujące go pytania. Chociaż pytania te są zazwyczaj podobne, odpowiedzi, jakie poszczególni czytelnicy znajdują w książkach, są różne. Zależy to od tego, w jakich dziełach poszukiwali, a także od tego, jaką odpowiedź pragnęli uzyskać.

Ważne jest, aby każdy człowiek odnalazł autora, książkę, wiersz, który stałby się niejako jego dewizą życiową, kluczową odpowiedzią na wszystkie pytania, szkiełkiem, przez które patrzy się na świat. Zazwyczaj pozycji takich bywa kilka, a ich gatunek literacki, poziom i przesłanie bardzo mogą różnić się od siebie. Mogą to być więc: Ania z Zielonego Wzgórza, Pożegnanie jesieni Witkacego i np. Biblia. Może to być Mały książę w parze z Czarodziejską Górą i Teatrzykiem Zielona Gęś. Zestawy takie świadczą o tym, iż dany czytelnik dużo poszukiwał, błądził, lecz w końcu wybrał. Czy szczęśliwie? Nie nam o tym sądzić, gdyż był to indywidualny wybór innego człowieka.

'Żaden utwór literacki nie przerobi ludzi, są wszakże takie, które ich pobudzają do przetwarzania się.' Potwierdź słuszność aforyzmu Świgtochowskiego wybranymi przykładami literackimi

Literatura od najstarszych czasów jesi istotnym dopełnieniem ludzkiego życia. Już w starożytności wyznaczono jej ważne zadanie; Arystoteles przypisał literaturze funkcję oczyszczającą, tragedia antyczna miała być wstrząsem uczuciowym, wyzwalającym i oczyszczającym widza z win. Wzbudzała litość i trwogę, skłaniała do refleksji nad nieszczęściem bohaterów i przyrównywania ich do siebie.

W późniejszych wiekach odchodzono od katharsis, ale literatura miała nadal w wyjątkowy sposób oddziaływać na czytelnika. Pobudzać do walki miała literatura parenetyczna, propagować ideały, krzepić strapione serca, namawiać do zmian lub wskazywać rozwiązania. Literatura bowiem, ze względu na jej powszechność, ma ogromne możliwości. Od czasu wynalezienia ruchomej czcionki przez Guttenberga, kiedy książki stały się tańsze, przez co bardziej dostępne, stanowi doskonały środek rozpowszechniania informacji, poglądów. Literaci mają więc możliwość niejako kierowania ludźmi poprzez swoje sugestywne prace. Spostrzeżenia i wnioski, przekazane w literackiej formie, mogą ukształtować odpowiednio postawy lub poglądy odbiorców, w zależności od koncepcji ich autorów.

Dla zobrazowania tej tezy przytoczmy przykład twórczości Adama Mickiewicza, który, obserwując i analizując sytuację Polski XVIII wieku, wynosi ojczyznę do rangi narodu wybranego, mającego do wypełnienia szezególną misję. Polacy, załamani klęską powstania listopadowego, chętnie przyjęli koncepcję mesjanizmu, mimo iż propagowanie jej przez Mickiewicza było wynikiem osobistych zainteresowań ruchem Towiańskiego. Poprzez III część Dziadów Mickiewicz rozpowszechnił ideę dającą Polakom ukojenie; rodacy hołdowali jej tym chętniej, że umacniała ich w wierze o własnej wyjątkowości, budowała wizerunek uduchowionych ludzi, którzy poprzez własne cierpienie zbawią świat. Adam Mickiewicz - uznany literat, chluba i pewnego rodzaju autorytet dla ówczesnych Polaków - przychyliwszy się do mistycznej wizji Towiańskiego, sprawił, że szerokie rzesze jego czytelników uwierzyły w mesjanizm.

Przyjrzawszy się literaturze późniejszych okresów, można stwierdzić, że może ona kształtować nie tylko ducha, oddziaływać nie tylko na psychikę, ale także budować konkretne wzorce osobowe, propagować określony sposób zachowania się, namawiać do danego działania. W tym przypadku jako przykład poleciłabym Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Jest to powieść o dość banalnej fabule, ale bardzo wyraźnie zarysowanych sylwetkach bohaterów. To oni bowiem stanowią o pozytywnym charakterze utworu. Orzeszkowa nawołuje do zmiany sposobu działania Polaków na drodze do odzyskania niepodległości. Zgodnie z pozytywistyczną tendencją szansę dla Polaków upatruje w wewnętrznym doskonaleniu i umacnianiu się społeczeństwa. Podstawą nowej koncepcji było dążenie do polepszenia sytuacji ekonomiczno-gospodarczej w Polsce poprzez zmiany społeczne. Autorka nawołuje przede wszystkim do reform społecznych, gdyż jedynie w dobrze funkcjonującym społeczeństwie widzi ratunek dla ojczyzny. Propaguje zbliżenie zasad funkcjonowania społeczeństwa do organicznego ideału. Za wzór podaje zaścianek Bohatyrowiczów, którego reprezentanci, pomagając sobie nawzajem, stanowią silną jedność.

Obserwując rozwarstwienie i przerażające kontrasty w społeczeństwie polskim, Orzeszkowa naświetla problem zacofania i ciemnoty najniższych warstw. Mówi więc o potrzebie zadbania o chłopstwo, zazwyczaj pomijane w polityce. Propaguje utylitaryzm, czyli wykorzystywanie umiejętności wybitnych jednostek dla dobra ogólnego. Przykładem tego może być Witold Korczyński, starający się w praktyczny sposób wykorzystywać wiedzę zdobytą podczas studiów. Duże znaczenie nadaje pisarka edukacji. Jej zdaniem dobrze funkcjonujące społeczeństwo - to społeczeństwo wykształcone.

Pozytywistyczne hasła, propagowane przez Orzeszkową, znalazły szerokie poparcie wśród społeczeństwa. Kiedy zawiodły romantyczne ideały, a Polacy załamani byli kolejną klęską, potrzebny był nowy program ideowy, dzięki któremu mogliby wykorzystać swój zapał, energię oraz znaleźć pokrzepienie. Autorce powieści udało się dokładnie, a nawet szczegółowo sprecyzować nowatorską postawę, jaką winni przyjąć rodacy. Był to odpowiedni czas na wniesienie nowych wartości, więc złaknieni i potrzebujący Polacy pochwycili je natychmiast.

Obok Orzeszkowej byli naturalnie inni twórcy hołdujący pozytywizmowi i rozpowszechniający jego hasła. Zaliczyć do nich można Prusa, Sienkiewicza czy Świętochowskiego, ale Nad Niemnem jest powieścią-wykładnikiem, która wręcz w tendencyjny sposób propaguje nową politykę.

Inną formą oddziaływania literatury na czytelnika jest ukazywanie problemów, z jakimi zmagają się bohaterowie tragedii, jaka może stać się konsekwencją ich działania lub bolączek, które mogą być przyczyną ich niepowodzeń. Innymi słowy - jest to bezwzględne ukazywanie prawdy, choćby najgorszej, pozbawione zahamowań opisywanie 'czarnej rzeczywistości', czyli naturalizm. Taką technikę stosował Stefan Żeromski, który, znając potęgę słowa pisanego, podjął się propagowania określonych wartości i postaw. Jego credo literackim stało się rozdrupywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości, a na drodze do jego realizacji ukazywał naj bardziej zaniedbane i bolące dziedziny życia, odnajdywał i przedstawiał to, co zostało zapomniane lub pominięte. Szczególnie bliskie były mu sprawy biedoty polskiej; rozgoryczony faktem istniejących kontrastów społecznych, winą za warunki życia najuboższych obarczał bogaczy, żyjących w zbytku. Poprzez drastyczne i w naturalistyczny sposób przerysowane obrazy brudu, głodu, chorób i ciężkiej pracy najniższych warstw pragnął uczulić społeczeń stwo na ten problem. Postać Obali z opowiadania Zapomnienie jest zarzutem skierowanym do Polaków, obwiniającym ich o tolerowanie podobnych sytuacji, o bierność i brak zainteresowania. Jak można pozwolić na to, by jedni umierali w nędry, a drudzy psuli się w zbytku? Pytanie to kieruje Żeromski do czytelnika, do całego społeczeństwa, które jest odpowiedzialne za istnienie takich sytuacji. Pisarz chce popchnąć Polaków do działania, przerwać ich uśpienie i zerwać 'klapki' z oczu, nie pozwalające dojrzeć piekących problemów. Krytykuje bezczynność społeczeństwa, które jest na tyle ospałe i pełne zwątpienia, za to, że neguje i wyśmiewa zachowanie pojedynczych aktywnych jednostek, buntujących się i podejmujących działanie. Na przykładach doktora Judyma czy Cezarego Baryki udowadnia, że jednostka działająca w osamotnieniu nie jest w stanie wiele zdziałać. Chce aktywizować uśpioną część społeczeństwa, nawołuje do działania, do poparcia reform i planów naprawy stosunków społecznych. Walka wybitnych jednostek, jego zdaniem, będzie bezskuteczna, o ile nie poprą ich szersze rzesze. Inicjatywa reformatorska konieczna jest także dla zachowania suwerenności Polski. W Przed wiośniu autor zawiera przestrogę dla Polaków, do czego może doprowadzić ich bierność i ignorancja.

Żeromski widział wiele mankamentów młodej Rzeczypospolitej, która niedawno dopiero odzyskała niepodległość. W obawie przed ponowną jej utratą, chciał przestrzec Polaków, dać im wskazówki, jak uchronić się od zniewolenia. Jego twórczość nazwać można próbą skłonienia Polaków do zastanowienia się nad sytuacją kraju oraz wybrania drogi postępowania, obrazem mającym zainspirować uśpioną masę.

Literatura towarzyszy narodowi przez całą jego historię. Jak pisał Adam Mickiewicz w Pieśni Wajdeloty, literatura ma tę wielką zaletę, że jest niezniszczalna; czasem tylko wegetuje uśpiona, gdy brak warunków, by w odpowiednich okolicznościach rozbudzić się na nowo. Można powiedzieć, że narodziła się wraz z człowiekiem i będzie mu towarzyszyć aż do śmierci. Jest więc jak matka, która czuwa przy dziecku i od niemowlęcia wychowuje. Czasem skarci, skrzyczy, wypomni zaniedbania, innym razem przytuli do serca i pocieszy, innym znów wskaże właściwe rozwiązanie, ale wszystko to ma jeden cel - kształtowanie osobowości dziecka. Podobnie jest z literaturą- bywa karcąca i przypominająca o błędach (jak twórczość Żeromskiego), czasem krzepi nasze zbolałe serca, wspominając o minionych sukcesach (jak np. Sienkiewicz w Tiylogii) lub jak Orzeszkowa czy Mickiewicz daje wskazówki, jak żyć, ewentualnie chce umilić czas i upiększyć życie (poezja skamandrycka). Literatura ma nad ludźmi ogromną władzę. Obrazy i wizerunki powstające w naszych umysłach podczas zagłębiania się w lekturze, filozofia autorów, ich poglądy i wyobrażenia, z jakimi się zapoznajemy, wzbogacają nas wewnętrznie, poszerzają horyzonty i budują osobowość.

Bardzo duża sugestywność książek sprawia, że często przyrównujemy się, a nawet identyfikujemy z głównymi bohaterami. Etyka każe nam podziwiać dobre wróżki, a nienawidzić czarownic, sprawia, że chcemy naśladować pozytywne postaci i unikać czarnych charakterów. Potęga literata w tej kwestii jest prawie nieograniczona - w zależności od własnej sugestywności może on w konkretny sposób kierować swymi czytelnikami.

"Aby istnieć, człowiek musi się buntować" (Albert Camus). Zastanów się nad źródłami i sensem buntu wybranych bohaterów literackich; oceń ich postawy.

Dawno, dawno temu młody członek pewnego stada, wbrew ostrzeżeniom rodziców, zbliżył się do płonącego drzewa. Nie było go jeszcze na świecie, gdy jego krewni uciekali przed wielkim pożarem. Dlatego nie potrafił sobie wyobrazić, jak groźny może stać się ogień. Jednak podszedł do tej "wielkiej pochodni" ostrożnie - tak, jak do każdej nieznanej rzeczy. Poczuł na twarzy ciepło, narastające z każdym krokiem w kierunku "czerwonych języczków". Spodobało mu się to, więc usiadł i wygrzewał się tak jak wtedy, gdy "żółta kula długo świeci nad głową". Niestety, po jakimś czasie płomienie zaczęły gasnąć. Młodzieniec postanowił zrobić coś, aby "dziwne stworzenie" nie umarło. Zauważył, że żywi się drewnem. Pozbierał więc trochę gałęzi i "nakarmił głodnego". Tak polubił to nowo "oswojone zwierzę", że wziął je ze sobą do domu i nauczył rodzinę, jak trzeba o nie dbać. W ten sposób jego plemię zdobyło przewagę nad innymi naczelnymi w walce o przetrwanie.

Homo sapiens właśnie tym różni się od małp, że dorosłym osobnikom nie wystarcza to, co osiągnęli ich przodkowie lub nawet oni sami. Człowiek prawie zawsze ma jakiś cel w życiu - chce coś odkryć, unowocześnić, zdobyć. Wkłada w to wiele wysiłku, mimo że po spełnieniu się marzenia, staje się ono mniej ważne niż na początku. Wówczas szuka nowego zadania i rozpoczyna pracę od nowa. Zupełnie jak Syzyf, który cały czas wtacza głaz pod górę, chociaż i tak nie uda mu się go wnieść na szczyt. Pomimo tego nie poddaje się, sprzeciwia się postanowieniu bogów i nie zaprzestaje prób. Można stwierdzić, że zachowuje się nielogicznie. Bo po co się trudzić zamiast odpoczywać, jeśli efekt jest ten sam? Wydawałoby się, że Syzyf niczego nie osiąga tym nieustannym wysiłkiem. Istnieje jednak możliwość, że bogowie ulitują się nad nim, stwierdzą, iż odbył już swoją karę i pozwolą mu spędzić resztę wieczności w spokoju. A może już to uczynili, a my o tym nic nie wiemy? Dlatego ów bunt niekoniecznie jest jedynie stratą czasu. Zresztą już wcześniej wymigiwał się od posłuszeństwa, aby coś uzyskać. Zaprotestował przeciwko śmiertelności swych poddanych. Możliwe, że dla niego te kilka dodatkowych chwil nie było wartych cierpienia, na które został skazany. Ale przecież również inni ludzie przestali umierać. Kto wie, czy jakiś konający nie uświadomił sobie, że "kochał wciąż za mało i stale za późno", a po otrzymaniu na krótko "wiecznego żywota na ziemi" nie naprawił swojego błędu? Dla niego ten nieprzewidziany kawałek życia mógł być cenniejszy od wcześniejszej egzystencji.

Również Prometeusz przysłużył się ludzkości poprzez bunt przeciw bogom. Tak jak ów młodzieniec sprzed kilkuset tysięcy lat nie zgadzał się z postanowieniem, że człowiek nie może posługiwać się ogniem. Z tą różnicą, iż podarował ten skarb tylko i wyłącznie z miłości do ludzi. Im zapewnił lepszą przyszłość, a sobie wręcz przeciwnie - długotrwałe męczarnie. Z naszego punktu widzenia stał się szlachetnym bohaterem stającym w obronie praw ludu. Ale dla istot boskich był jedynie bezmyślnym buntownikiem chcącym zrównać do nich śmiertelników. Wiedział, że jego uczynek wywoła zazdrość mieszkańców Olimpu o ich przywileje. Jednak spełnił swoje postanowienie, czym uratował ludzkość przed niechybnym wymarciem.

Zupełnie odmienny skutek wywołał bunt Adama i Ewy. Inny był również powód sprzeciwu. Kierowała nimi ziemska natura, co w Biblii opisane jest jako kuszenie Szatana. Zerwawszy zakazany owoc stali się twórcami. Już nie tylko Bóg mógł stwarzać żywe istoty. Ponieważ Stwórca nie pozwala na to, by ktokolwiek był Mu równy, pozbawił ludzi nieśmiertelności. Nasz praojciec stracił życie, ale zapewnił je nam. Dzięki niemu w ogóle istniejemy. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Panu nie powinniśmy się sprzeciwiać, a tym bardziej stawiać się na równi z Nim, gdyż może nas spotkać surowa kara.

Zapomniał o tym Konrad z III części "Dziadów". Nie mógł pojąć niesprawiedliwości Jego wyroków wobec Polski, więc zarzucał Mu obłudę i obojętność na nasze losy. Chce się poświęcić dla ludzi, pokierować nimi. Uważa, że lepiej to zrobi niż sam Bóg, więc żąda od Niego mocy władania duszami. Bliski jest nawet bluźnierstwu. Nie dostaje jednak tego, co chciał właśnie z powodu nieposłuszeństwa.

Nieposłuszna była także Antygona. Jednak z tą różnicą, że sumiennie przestrzegała praw boskich. Stawiała je nawet wyżej niż przepisy państwowe. Dlatego nie zastanawiała się długo, jak postąpić. Z pełną świadomością konsekwencji swego czynu pochowała brata. Ważniejsze dla niej było czyste sumienie i uszanowanie spokoju duszy Polinejkesa niż własne życie. Poniosła klęskę, ale dzięki jej postawie niejeden władca kilkakrotnie się zastanowił zanim wydał jakiś rozkaz sprzeczny z ogólnie przyjętymi zasadami.

Do grona przegranych buntowników zaliczamy również Ikara - symbol młodości pełnej marzeń i gonitwy za nieznanym. Pragnie od życia czegoś więcej niż tylko spokojnej egzystencji. Dąży do szczytnych ideałów pomimo ostrzeżeń rodzica, że mogę one strącić "lotnika" na samo dno.

Zbyszko Dulski próbuje uciec od zacofanych tradycji i obłudy własnej matki. Chce się "wznieść" ponad jej poziom. Ma już dosyć kołtunerii panującej w domu, ale niestety szybko zostaje sprowadzony "na ziemię".

Natomiast "wzlot" Zenona Ziembiewicza trwa dłużej. Upadek również. Za to ląduje dużo niżej. Tak, jak większość dzieci, chce żyć lepiej i bardziej uczciwie niż jego rodzice. Początkowo tak się dzieje, ale stopniowo traci na "szybkości", spada i w końcu ginie. Zamiast zmieniać rzeczywistość, sam daje się zmienić.

Natomiast Tomasz Judym buntuje się przeciwko zastanej sytuacji i panującym konwenansom. Chce naprawić świat, podnieść higienę i warunki życia najuboższych warstw nie zważając na rzeczywistość i swoje możliwości. Chcąc "spłacić dług" wobec środowiska, z którego się wywodził, podejmuje samotną walkę z otaczającym go złem i niesprawiedliwością społeczną w myśl pozytywistycznego hasła pomocy ubogim. Jest to postawa niewątpliwie szlachetna, nastawiona na dawanie z siebie wszystkiego, co najwartościowsze, ale w ten sposób Judym traci własne życie - miłość Joasi, szansę na założenie rodziny i stabilizację życiową, karierę, pieniądze. Oprócz tego krzywdzi ukochaną. Rezygnuje z włąsnego szczęścia, by dać jego odrobinę potrzebującym.

Gdybyśmy się w ogóle nie sprzeciwiali, to prawdopodobnie żylibyśmy podobnie jak pozostałe człekokształtne. Jednym z głównych powodów rozwoju naszej cywilizacji jest właśnie bunt. Dawno temu ktoś się zbuntował i zbliżył do ognia. Później ktoś się zbuntował i stwierdził, że człowiek jednak może latać. A za jakiś czas może ktoś się zbuntuje i wysnuje tezę, że możemy podróżować w czasie. Celem jest poprawa jakości życia. A chociaż większość pionierów dotkliwie się poparzy, spadnie z dużej wysokości lub zagubi gdzieś w czasie, to i tak jest to cena na tyle niska w porównaniu do korzyści płynących z nowych wynalazków, że nie bierzemy jej pod uwagę.

Biblia inspiracją dla potomnych

Dlaczego późniejsze epoki nawiązywały do Biblii?

Biblia jest księga ponadczasową, to znaczy, że wszystkie jej treści były, są i zawsze będą aktualne. Wiara i religia były w każdej epoce inaczej postrzegane. Nawiązywania do Biblii miały różny charakter, np. Henryk Sienkiewicz w swojej nagrodzonej Nagrodą Nobla powieści „Quo Vadis”, ukazuje nam męczeństwo i cierpienia chrześcijan w starożytnym Rzymie. Nie ważne, czy my teraz czytamy Biblię, czy za sto lat będzie ją czytał ktoś inny. Jej przesłania zawsze są i będą takie same.

Biblia inspiracją dla potomnych

W wielu wierszach czy książkach z różnych epok możemy odnaleźć odniesienia do Biblii. W średniowiecznej sztuce ukazywane były tematy związane z religią, więc nawiązań było dużo. Przykładem może być "Psałterz floriański" z XIV wieku. Należał on do królowej Jadwigi i zawierał wyłączne psalmy. Podobnym przekładem była "Biblia Królowej Zofii", żony Władysława Jagiełły z XV wieku. W tym czasie powstała też liryka religijna,taka jak np. "Bogurodzica". Również wtedy powstała „Boska komedia” Dantego - opowieść o podróży przez piekło, czyściec i raj. W malarstwie przykładem może być malowidło ścienne „Narodziny Chrystusa” (Castelseprio po Mediolanem) oraz wspaniałe mozaiki w Rawennie.

Sztuka odrodzenia rozwijała się pod silnym wpływem sztuki starożytnej.

W renesansie powstały dwa słynne przekłady Biblii: Biblia Leopolity - Po raz pierwszy wydano Biblię w całości po polsku. Została ona wydana przez Jana Leopolitę w Krakowie w 1561 roku. Również wtedy powstał bardzo znany przekład Jakuba Wujka wydany w 1599 roku i „Kazania księdza Piotra Skargi”. Biblia była inspiracją dla wielu wspaniałych malarzy. Należeli do nich m.in.; Paolo Veroneze („Adoracja Trzech Króli”), Leonardo da Vinci („Ostatnia Wieczerza”), Michał Anioł Buonarroti (Fresk w Kaplicy Sykstyńskiej, przedstawiający Sąd Ostateczny). Słynne były też rzeźby, np. taka jak ”Zdjęcie z Krzyża” Michała Anioła.

Barok charakteryzuje się monumentalizmem, malowniczością i bogactwem dekoracji.

Powstawało wtedy wiele kolęd takich jak ”Gdy śliczna Panna Syna kołysała” i „Lulajże Jezuniu”. W malarstwie najsłynniejsze dzieła tworzyli Peter Rubens („Madonna z Dzieciątkiem”), Velazquez („Adoracja Trzech Króli”), Rembrandt („Dawid i Jonatan”).

Oświecenie to okres rozwoju kultury europejskiej oparty na światopoglądzie racjonalistycznym inspirującym rozwój nauk przyrodniczych, techniki i oświaty.

W malarstwie i literaturze nie powstało wtedy wiele dzieł związanych z religią.

Romantyzm był przeciwieństwem Oświecenia, ponieważ opierał się głównie na kulcie uczuć i natury. Mickiewicz stworzył wtedy podzieloną na wersety prozę poetycką ”Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”, a Cyprian Kamil Norwid napisał „Pielgrzyma w Hebronie” i „Fortepian Szopena”.

Pozytywizm opierał się na wierze w zdobycze nauki i pracy oraz na podniesieniu się gospodarczym i kulturalnym kraju. Wtedy powstała słynna książka H. Sienkiewicza „Quo Vadis”, nawiązująca do Dziejów Apostolskich i męczeństwa chrześcijan w starożytnym Rzymie.

W literaturze i sztuce Młodej Polski dominowała tematyka niepodległościowa, rozkwit liryki i dramatu.

Nawiązaniem do Biblii w Młodej Polsce jest „Betlejem Polskie” Lucjana Rydla, opowiadające o narodzinach Jezusa wkomponowane w naszą krakowską rzeczywistość.

W literaturze współczesnej do Biblii nawiązują m.in.: Umberto Eco „Imię róży”, John Steinbeck ”Na wschód od Edenu”.

Również w życiu codziennym mamy sytuacje nawiązując do Biblii: Nastolatkowie buntują się przeciw rodzicom, jak niegdyś Ewa zbuntowała się przeciwko Bogu kosztując zakazanego owocu, czy Żydzi odwrócili się od Mojżesza, by czcić złotego cielca. Ludzie w dzisiejszych czasach cierpią z różnych powodów: śmierci najbliższych, miłości, niepowodzeń w pracy i innych spraw. Tak samo albo nawet bardziej cierpiał Hiob, gdy zginęły mu dzieci i został chory na trąd. Dramaty rozgrywające się na łamach Biblii często znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Dużo określeń sytuacji ma swoje źródło w Biblii. Tak na przykład powiedzenie „Istna wieża Babe!”odnosi się do chaosu, jaki panował, gdy Bóg pomieszał jej budowniczym języki. Określenie „Kainowe znamię” dotyczy także polskiej literatury - w „Balladynie” Juliusza Słowackiego Balladyna za zabicie siostry miała na czole niezmywalne znamię, znak Kaina, czyli piętno zabójcy.

Biblia legła u podstaw cywilizacji europejskiej, której jesteśmy kontynuatorami.

Bohater romantyczny a bohater współczesny.

Literatura od zawsze, od pojawienia się pierwszych tekstów, bardziej niż inne dziedziny sztuki, związana była ze światem wartości, poglądów, idei. Myśli o sensie i celu życia spędzały sen z powiek od momentu, gdy ludzie uświadomili sobie swoją odrębność od natury i zaczęli zastanawiać się nad swoją kondycją w świecie. Każdy naród na przestrzeni dziejów ukształtował sylwetki swoich bohaterów, które później uwiecznione

w literaturze stanowiły przykłady do naśladowania. Literatura poszukiwała i poszukuje również dziś ideału, który byłby nośnikiem społecznie uznawanych, czy też pożądanych, postaw życiowych. Postacie literackie wyrażają poglądy charakterystyczne dla swoich czasów, działają w myśl zasad życiowych współcześnie panujących, wyrastają ponad przeciętność, kierują się pozytywnymi wartościami: dobrocią, mądrością, miłością, męstwem, prawością, pracowitością, poświęceniem, czyli tym wszystkim, co nadaje ludzkiemu istnieniu sens i decyduje

o jego szczęściu.

W koncepcji romantyków poeta urasta do roli wieszcza. Irracjonalizm, wyobraźnia i fantastyka romantyczna wykreowały wnętrze osobowości romantycznej - bohatera literackiego, przeżywającego tragiczny konflikt, spowodowany rozbieżnością między wyznawanymi ideałami, a rzeczywistością, skłóconego ze światem

i społeczeństwem, buntującego się przeciw istniejącym normom socjalnym, kulturalnym, obyczajowym.

Ów człowiek, o niezmiernie bogatym życiu wewnętrznym, pełen sprzeczności, rozterek i wahań, indywidualista, dotknięty był zazwyczaj niezwykłym uczuciem miłości do idealnej kobiety - wielkiej namiętności, będącej podkreśleniem dominacji uczuć nad rozumem. Ten poryw prowadził przeważnie zakochanego do samobójczej śmierci, co przydawało postaci tragizmu. Konrad z "Dziadów" i Kordian to doskonałe przykłady bohaterów cierpiących na tę "chorobę wieku", bo przecież Kordian jako 15-letni chłopiec przeżywa pierwsze miłosne uniesienia - nieszczęśliwą miłość do Laury, a zawiedzione uczucia i niespełnione marzenia o bohaterskich czynach żołnierskich prowadzą Kordiana do próby samobójstwa.

Mickiewiczowski Konrad z III części "Dziadów" to kreacja romantycznego indywidualizmu. Konrad, bojownik

i poeta, głęboko identyfikujący się z losem narodu, występuje jako przedstawiciel i wyraziciel pragnień całej uciemiężonej ludzkości. W słowach "ja i ojczyzna: to jedno, nazywam się Milion, bo za miliony kocham i cierpię katusze" zawiera się jego dewiza, utożsamiająca osobiste szczęście bohatera ze szczęściem całego narodu.

I to jest postawa romantyczna wielkiego bohatera, rezygnującego z własnego szczęścia w imię obowiązku patriotycznego. Zbuntowany przeciwko złu rzeczywistości Konrad pragnie uzyskać do Boga "rząd dusz".

Jest przekonany, że jako wybraniec narodu, potrafiłby go uszczęśliwić.

W "Wielkiej improwizacji" Konrad mówi: "czuły jestem, silny jestem i rozumny". Manifestuje tym swą romantyczną osobowość, wymieniając owo "czucie, siłę i rozum" jako charakterystyczne jej atrybuty. W balladzie "Romantyczność" Mickiewicz pisze: "Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko". Kreacja Mickiewiczowskiego bohatera jest wyrazem wierności wobec postawionych sobie celów

i propagowaniem romantycznych ideałów. Już w "Odzie do młodości" Mickiewicz stworzył koncepcję romantycznego światopoglądu, a przez to cechy zbuntowanego wobec zła człowieka, człowieka czynu, wierzącego w wolność i poezję bohatera romantycznego.

Wśród indywidualności szczególne miejsce zajmuje również Jacek Soplica - ksiądz Robak z "Pana Tadeusza". Jest to bohater niezwykle dynamiczny, o wielkim temperamencie, początkowo hulaka i szaleniec, który dla wielkiej miłości potrafi zabić człowieka. W osobowości bohatera zachodzi przełom duchowy, a służba ojczyźnie, której poświęcił się ksiądz Robak, okazała się najpiękniejszą i najwznioślejszą zarazem formą rehabilitacji bohatera.

Indywidualizm bohatera romantycznego zawiera się także w postawie Kordiana w dramacie Juliusza Słowackiego. Bohater romantyczny istnieje także w wierszach Cypriana Kamila Norwida. To właśnie w postaci Bema ("Bema pamięci rapsod żałobny"), którego zasługi będzie kontynuowała ludzkość w bohaterskich

i wolnościowych czynach; Browna ("Do obywatela Johna Browna"); czy w geniuszu Chopinowskiej muzyki ("Fortepian Chopina"), tworzy poeta wizerunki nieprzeciętnych ludzi - bohaterów.

A jaki jest współczesny bohater literacki? Przecież nasz świat jest znacznie bardziej skomplikowany, czego mamy szukać i co naśladować w postawie współczesnego bohatera? Gdzie szukać postaw wolności, miłości, przyjaźni? Rozterki takie odnajdujemy w "Dżumie" Alberta Camusa, której bohaterowie stają przed zagrożeniem wyniszczającej zarazy, które ma być symbolem totalnego zagrożenia II wojną światową. Autor pokazuje różne postawy wobec sytuacji zagrożenia. Doktor Rieux wybiera walkę z epidemią, mobilizuje ludzi, skupia ich wokół siebie, działa, pomaga, leczy, dziennikarz Rambert próbuje uciekać, ocalić własna skórę, a oczekujący procesu

i więzienia Cottard szybko przystosowuje się do sytuacji i cieszy się z jej postępów, bowiem zaczyna na niej zarabiać. Jest to w utworze sąd nad pełnym zła światem.

Czytelnik musi spośród tych osób wybierać, bo bohaterstwo współczesne, jak przewidywał Franz Kafka, stało się sprawą prywatną, indywidualną decyzją człowieka wobec ogromu zła. Człowiek musi się z nim borykać w pojedynkę, szczególnie wtedy, gdy znalazł się w świecie przez to zło opanowanym. Ten nowy bohater to nie jest, jak dawniej, cierpiący za miliony poeta, ale człowiek pierwszy z brzegu, często sam autor. Jego postawa moralna, jego wybory życiowe, jego walka są w stanie powstrzymać zło. Jest to jakby nowy humanizm.

Nie zawsze jednak wysiłki tych bohaterów mają szczęśliwy, mimo iż okupiony wielkimi ofiarami, koniec.

Bywa, że nie mają siły przeciwstawić się złu, jak np. para kochanków z "Roku 1984" George'a Orwella.

Szczególne znaczenie w prezentowaniu współczesnego pozytywnego bohatera literackiego mają dzieła polskie i radzieckie, ponieważ ich twórcy mogli na własne oczy przyjrzeć się w swoich krajach działaniu

i skutkom hitleryzmu i stalinizmu. Właśnie w takich warunkach zachowanie ludzkiej godności, lub chociaż próby jej przejawiania się, mają rangę najwyższego bohaterstwa. Bohaterowie romantyczni, podejmując ryzyko walki, byli pewni swej wygranej, głęboko w nią wierzyli. Więźniom obozów i łagrów taki płomyk nadziei nie świecił. Główny bohater "Jednego dnia Iwana Denisowicza" Aleksandra Sołżenicyna to człowiek, który nie daje się zepchnąć do poziomu zwierzęcia, kierującego się wyłącznie instynktem. Bohaterowie "Innego świata" Gustawa Heringa-Grudzińskiego walczą o zachowanie ludzkiej godności. Myślę, że ci właśnie ludzie to bohaterowie współczesnego świata, przeciwstawiający się totalitarnemu zniewoleniu umysłu. Z tego też powodu postawa

ta nie traci na wartości również dzisiaj. Czy jest to bohater romantyczny, czy też współczesny, swoją postawą ukazuje nam wzór na odnalezienie siebie, a pieczęć czasu i tradycji potwierdza doskonałość człowieka, jego ogromną siłę w warunkach, które w trudno jest nam sobie wyobrazić

Bóg, życie i śmierć w literaturze średniowiecza, baroku i romantyzmu

Bóg, życie, śmierć. Te trzy słowa zawierają w sobie niemal cały sens istnienia człowieka. Nasze życie, to po prostu czekanie na śmierć, która jest końcem wszystkiego, a jednocześnie początkiem nowego życia, już po tamtej stronie, według większości ludzi wyznających jakąkolwiek religię życia z Bogiem. Nic zatem dziwnego, że słowa te tak często pojawiały się na łamach literatury na przełomie wieków. I chociaż słowa te były zawsze takie same, to jednak okoliczności, w jakich się one pojawiały, były skrajnie różne. Spróbujmy prześledzić zmiany w stosunku ludzkości do tych trzech wartości na przełomie dziejów, korzystając przy tym z dorobku literackiego trzech ważnych epok historycznych: średniowiecza, baroku i romantyzmu.

Średniowiecze nie stanowi epoki, o której współcześni członkowie kościoła katolickiego chcieliby chętnie rozmawiać. Wszyscy dobrze znamy dzieje z tej epoki, nie bez racji określanej często mianem "mrocznego średniowiecza". Wyroki inkwizycji, palenie na stosach czarownic, niszczenie ksiąg głoszących naukę chociaż tylko minimalnie różniącą się od tej, jaką głosiła Biblia. Jednym słowem nakaz całkowitego podporządkowania się wyrokom Bożym. Duchowieństwo głosiło wśród prostego ludu potrzebę cierpienia za życia ziemskiego, aby potem móc doznawać wiecznego odpoczynku w Królestwie Niebieskim. Bardzo modny w tamtym okresie (ale jedynie wśród tych, którzy go zalecali, nie zaś wśród tych, którzy mieli go stosować) był ideał ascety. Piękny przykład bohatera-ascety mamy w "Legendzie o św. Aleksym", której bohater, wywodzący się z bogatego domu, postanawia nagle rzucić wszystko i udać się w świat by tam, z dala od dobrobytu, żyć z tego, co dostanie od łaskawych ludzi i spędzać większość czasu na modlitwie. Jego cierpienie zostaje w końcu docenione, jednak gdy Matka Boska zaczyna objawiać się w kościele, w którym Aleksy się modlił i wstawiać się za nim, nasz bohater natychmiast usuwa się w cień wydarzeń, i wyjeżdża do innego miejsca, gdzie o onim nigdy nie słyszano aby tam cierpieć biedę, głód i zimno, a w końcu umrzeć pod schodami pewnego domostwa, jak najgorszy żebrak i włóczęga. Dopiero po jego śmierci mieszkańcy miasta odkrywają niezwykłą prawdę o pochodzeniu biednego żebraka.

Jak widać, mamy tu typowy przykład średniowiecznego ascety. Człowiek, który zostawia wszelkie posiadane przez siebie dobra materialne i udaje się na samotną tułaczkę, aby zasłużyć sobie na nagrodę w niebie. Nawet chwilowa szansa na poprawienie swojej sytuacji nie jest dla niego wystarczającym powodem do zmiany postępowania. Natychmiast znajduje sobie nowe miejsce do prowadzenia pokutniczego życia.

Najciekawsze w całej historii średniowiecza jest to, że osoby najbardziej nawołujące do takiego trybu życia, same skromnością nie grzeszyły - stan duchowny należał do najbogatszych stanów w Polsce (i nie tylko w Polsce). Jak wyglądała sytuacja w tamtej epoce doskonale ukazuje film "Imię róży" Jean-Jacquesa Annauda. W jednej ze scen tego filmu duchowni wyrzucają odpadki z kuchni za mury klasztoru, gdzie natychmiast rozpoczyna się walka na śmierć i życie o każdy kąsek pomiędzy krańcowo wygłodzonymi mieszkańcami okolicznych wiosek. Oczywiście sytuacja taka nie była regułą, ale nie zmienia to faktu, że większość duchownych średniowiecza żyła kosztem biedaków, tłumacząc im że to dla ich dobra.

Pozostawmy jednak sprawę stosunków społecznych historykom i zajmijmy się raczej średniowieczną literaturą. Innym ideałem średniowiecza była postać bohaterskiego, bezgranicznie oddanego swojemu panu rycerza Rolanda. I tu także możemy zauważyć skłonność do podporządkowywania ludzi słabszych osobom silniejszym (jednak ciągle wracamy do stosunków społecznych). W późniejszym okresie postać rycerza została zastąpiona postacią rycerza-nieudacznika, czyli po prostu walczącego z wiatrakami Don Kichota.

Przy tak pełnym cierpienia i poświęceń życiu człowieka średniowiecznego, trudno dziwić się, że śmierć jawiła mu się jako dobrodziejstwo losu, jako nagroda za trud życia i zapowiedź zasłużonego odpoczynku. Stąd też niezwykle barwne i efektowne odejście ze świata rycerza Rolanda czy też św. Aleksego. W opisach ich śmierci zamiast spodziewanego smutku możemy dopatrzyć się radości - opowiadania te pomimo śmierci bohaterów kończą się jednak szczęśliwie.

Kolejna epoka - Barok - nie przyniosła większych zmian, jeśli chodzi o postępowanie kościoła. Próby reformacji spotkały się ze zdecydowanym protestem ze strony kościoła i ostatecznie zwołaniem soboru trydenckiego gdzie ustalono dokładny plan działania mający zlikwidować wszelkie przejawy różnowierstwa. Nieznacznie także zmieniły się poglądy ludzi na życie. Nadal życie jest traktowane jaka rzecz drugorzędna, jako środek służący do osiągnięcia celu jakim jest życie wieczne. Istniało wielu twórców pragnących rozwiązać zagadkę bytu. Tak na marginesie, to jest to odwieczny problem ludzkości:

"Błogosławiony jesteś Panie

bo stworzyłeś Niebo i Ziemię

aby człowiek miał co podziwiać

i miał gdzie mieszkać

(...)

Błogosławiony jesteś Panie...

Tylko po jaką cholerę stworzyłeś człowieka?!(...)"

(fragmenty współczesnego wiersza).

W baroku pojawia się jednak także odmienna postawa. Niektórzy decydują się na przyjemności życia codziennego odkładając sprawę zbawienia na dalszy plan. Należy do nich m.in. Hieronim Morsztyn jeden z tzw. poetów światowych rozkoszy. Wyrażali oni zgodę na świat, który chociaż jest nietrwały to jednak zawiera w sobie głębokie piękno. Jednocześnie podziwiając świat doczesny nie zapominali oni jednak o Bogu, chwaląc Go i dziękując Mu za dzieło stworzenia. Przykład ciekawej postawy wobec Boga zawiera wiersz Daniela Naborowskiego "Marność":

"Miłujmy i żartujmy,

Żartujmy i miłujmy,

Lecz pobożnie, uczciwie,

A co czyste, właściwie.

Nad wszystko bać się Boga -

Tak fraszką śmierć i trwoga."

Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. Widzimy tam wyraźnie nawiązanie do średniowiecznego poglądu o roli śmierci jako przejścia z jednego życia do innego, lepszego. Różnica polega na tym, że człowiek baroku nie uważał za konieczne życie w ciągłym umartwianiu się i pokucie. Dopuszczał możliwość rozrywek i zabawy, pod warunkiem wszak aby nie przedkładać rzeczy doczesnych ponad wartości wieczne.

Romantyzm, prawdopodobnie także z racji dużego odstępu czasowego jaki dzielił ten okres od dwóch poprzednio omówionych epok, przedstawił już zupełnie odmienną postawę człowieka wobec Boga, życia i śmierci. Nie ma już takiego bezwzględnego podporządkowania się Bogu. Pojawia się nawet bunt przeciw jego panowaniu (to oczywiście Konrad w "Dziadach" cz. III). Ponieważ okres romantyzmu przypada w Polsce w okresie zaborów, więc decydującą rolę w twórczości tamtego okresu zajmuje problem wyzwolenia narodu z niewoli. Z walką tą wiąże się niezliczona problemów. Dlatego m.in. bohater romantyczny jest szarpany wewnętrznymi sprzecznościami, z jednej strony stoi dobro ojczyzny, z drugiej jego własne życie lub też honor, który w tym okresie był często uważany za coś ważniejszego niż życie (lepiej było zginąć w sposób honorowy niż splamić swój honor).

Śmierć jednostki w takich przypadkach jak dobro ojczyzny staje się rzeczą drugorzędną. Ponadto często śmierć jest łatwiejszym rozwiązaniem niż życie w niewoli (to oczywiście tylko moje zdanie). Problemem przed którym często stawali bohaterowie romantyczni była sprawa dążenia do szlachetnych celów za pomocą wszelkich środków także tych określanych często jako niehonorowe. Takie podejście do sprawy wyzwolenia Ojczyzny doprowadziło Konrada do momentu, w którym odwraca się od Boga śpiewając:

"(...)

Zemsta na wrogach,

z Bogiem i choćby bez Boga.(...)"

W czasach inkwizycji najprawdopodobniej za te słowa Konrad zostałby skazany na spalenie na stosie. Nawet jednak w czasach względnej tolerancji słowa takie wzbudzają mieszane uczucia. Czy można zatem dążyć do celu bez zastanawiania się nad metodami? To kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Bunt, cierpienie i ofiara w wybranych utworach XIX w.

"Jesteśmy jako ogień, co śpi w suchej gałęzi lub w krzemieniu. I walczymy wciąż, i w każdej chwili szukamy wyjścia z naszego więzienia. Ale (...) przyjdą chwile wyzwolenia, gdy boskość rozsadzi mury więzienia, a ogień uwolni się od drzewa i zwycięsko wzbije się w górę ponad popioły. Ha! I będzie nam tak, jakby duch oswobodzony z więzów zapomniawszy swych cierpień i niewoli powrócił w triumfie do kraju słońca".

Fryderyk Hölderlin, "Hyperion"

Wiek XIX nie był dla Polaków okresem szczęśliwym. Utratę niepodległości i własnej państwowości dotkliwie odczuł cały naród. Nadzieje związane z Napoleonem rozwiały się, a zaborca, tak na zachodzie kraju, jak i na wschodzie, umacniał politykę wynaradawiania. Współczesność stała się okrutna, męcząca, pełna politycznych prześladowań, bezprawia i poniewierania wartości moralnych. Nikt nie był spokojny o swoją przyszłość. Na taki grunt społeczno-polityczny padły filozoficzne idee romantyczne, z niezwykle oryginalną kreacją bohatera. Potęga tych literackich postaci kryła się w tym, że były to osobowości niepowtarzalne, nie do naśladowania, a ich niepokój moralny eksplodował niezwykłą siłą twórczą lub niszczącą, bo był jakby przeżywany po raz pierwszy, bo nie można go porównać z niczym, co już było. Stąd bohaterowie ci są bardzo różni, ale u wszystkich uderza moc indywidualności, pasja, ogrom nadziei lub rozpaczy.

Swą siłą niszczenia starego a tworzenia nowego zadziwia "Oda do młodości". Płomienny liryk wzywający do buntu, walki o lepszy świat, apel do młodych, z ich idealizmem, entuzjazmem i nadzieją na realizację nowych wartości. Wczesnoromantyczny bunt przeciw światu w literaturze polskiej przyjął najpierw zabarwienie społeczne. Stąd też, w okresie przedpowstaniowym, utwory literackie wielokrotnie wskazywały na tragiczne konsekwencje podziałów społecznych. Bohaterowie tych utworów, jak porzucona bohaterka ballady "Rybka", zły pan w II części "Dziadów", tragicznie kochający Gustaw, którego wybranka zrezygnowała z miłości na rzecz bogatego zamążpójścia, byli przykładami boleśnie odczuwanej niesprawiedliwości układów społecznych. Dominacja jednej warstwy nad drugą doprowadzała do cierpienia i śmierci wielu pokrzywdzonych.

Obok jednak problematyki społecznej, jeszcze wprawdzie nieśmiało, pojawia się sprawa narodowa. W "Grażynie" Mickiewicza tytułowa bohaterka wymawia posłuszeństwo mężowi, buntuje się przeciw utartym regułom, by ratować kraj przed wejściem nieprzyjaciół. "Konrad Wallenrod" przeżywa jeszcze bardziej skomplikowany dramat. Zrywa z dotychczasowymi wartościami moralnymi. Krzywdzi żonę, rezygnuje z rodzinnego szczęścia i miłości ukochanej kobiety, łamie przysięgę składaną przed Bogiem, a nawet honor rycerski. Cierpi i składa siebie w ofierze. Robi to jednak w imię najwyższego celu - wolności ojczyzny. Nieszczęśliwy bohater-wygnaniec "Sonetów Krymskich", osamotniony po utracie "kraju lat dziecinnych" i wolności, nie jest w stanie zaznać radości i szczęścia. Nie cieszy go nic, a jedynym ukojeniem staje się dla niego kontemplacja piękna natury na obcej ziemi, porównywanego z niedoścignionym i wyidealizowanym obrazem kraju ojczystego.

Od początku lat trzydziestych tragizm sytuacji Polski ujawnił się w literaturze ze wzmożoną mocą. W 1831 powstanie listopadowe upadło, zryw wojenny okazał się daremny, Europa nie poparła Polaków, wojsko polskie przestało istnieć, a elita umysłowa zmuszona została do emigracji. W kreacji bohatera literackiego znalazła oczywiście wyraz ta nowa sytuacja i wynikające z niej nakazy moralne. Polaków zaczął najbardziej angażować problem niepodległości. Gustaw z IV części "Dziadów", w trzeciej przemienia się w Konrada - człowieka o niezwykłej osobowości i sile ducha, gorącego patriotę, cierpiącego za całą ojczyznę. Bohater jest nieszczęśliwy, bo widzi powszechnie panujące zło, którego sprawcą jest car. Nie może znieść cierpienia przyjaciół, które zadawane jest im za to, że kochają ojczyznę i wolność. Nie widzi natomiast reakcji Boga na czynione zło. W imię właśnie umiłowanej ojczyzny i ukochanego narodu Konrad ośmielił się zbuntować przeciw Stwórcy. Bluźni i żąda władzy, by móc szerzyć sprawiedliwość i oczywiście zbawić ojczyznę. Ten bunt przeciw Wszechmogącemu jest tak silny, że bohater gotów jest na otwartą walkę z Bogiem:

"Jestem na ziemi sercem z wielkim ludem zbratan,

Mam ja za sobą wojska, i mocy ,i trony:

Jeśli ja będę bluźniercą,

Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niż Szatan:

On walczył na rozumy, ja wezwę na serca".

Bunt doprowadza Konrada-poetę do zwątpienia w dobroć i sprawiedliwość Boga, a nawet w ogóle do odrzucenia Stwórcy, bowiem nie może uznać okrucieństwa siły niezdolnej do kierowania się uczuciami.

Wewnętrzna przemiana bohatera dokonuje się także w osobowości Kordiana z dramatu Słowackiego. Nieszczęśliwy, cierpiący, poszukujący porywającego ideału Kordian zostaje doprowadzony do samobójstwa.

To jedynie symboliczne pozbawienie bohatera życia umożliwia konfrontacja rzeczywistości z iluzjami. Samotny Kordian na górze Mont Blanc decyduje się, chociaż nie bez bólu i wątpliwości, poświęcić sprawie ojczyzny. Wprawdzie spisek przeciw carowi i udział w nim bohatera to jedno pasmo niepowodzeń, ale poprzez ofiarę

i osobiste cierpienie odnajduje swoje posłannictwo. Świadomie staje się ofiarą, dając tym samym satysfakcję

i triumf księciu Konstantemu.

Po powstaniu listopadowym literatura romantyczna stworzyła bohatera, który bez przesady mógł twierdzić: "nazywam się Milion", bo przyjął odpowiedzialność i cierpienie narodu na siebie (Konrad, Kordian, Hrabia Henryk, ksiądz Marek) oraz gotowy był poświęcić wszystko, z życiem włącznie, sprawie narodowej ("Śmierć pułkownika", "Reduta Ordona", "Sowiński w okopach Woli").

Polski bohater romantyczny był w literaturze tego okresu wyjątkowy. Bunt i cierpienie było modelem powszechnie stosowanym w romantyzmie europejskim, w polskim zaś bohater posunął się dalej. Moralne niepokoje ogniskowały się wokół kwestii niepodległościowych - dopiero wówczas, gdy identyfikował się

z narodem, gdy utożsamił drogę swojego życia z poświeceniem i walką dla kraju, stawał się postacią tragiczną.

Moralny nakaz podporządkowania życia sprawie Polski nie oznaczał jednak wcale zarzucenia dylematów wewnętrznych bohatera. Okazywało się bowiem, że tylko pozornie sens życia wydaje się oczywisty, jeżeli widzi się cel, dla którego warto je poświęcić. Otwarte pozostawało jednak pytanie jak tę patriotyczną drogę należy realizować? Jak rozwiązać sprzeczność miedzy pięknym celem, do którego się zmierza, a złem

i niesprawiedliwością, która wyłania się po drodze? Wśród prezentowanych bohaterów wzorce były rożne. Romantyczne indywidualności wyposażone zostały w możliwość określenia słusznych racji, a więc całą odpowiedzialność moralną przyjmowały na siebie.

Odmienny nieco typ bohatera reprezentował Jacek Soplica z "Pana Tadeusza". Źródłem jego buntu była sprawa osobista, mająca podłoże w niesprawiedliwości stosunków społecznych. Sprawiedliwości poszukiwał

na własną rękę, nie licząc się z interesem kraju i prawem, co doprowadziło go do klęski, stał się ofiarą własnych czynów. Dopiero poprzez cierpienie i odkupienie grzechów, poprzez pracę dla całego narodu, dokonało się

w nim symboliczne odrodzenie. Ten bohater, składający swe życie w ofierze Polsce, stał się wzorcem, z którym niejednokrotnie utożsamiali się ludzie tamtej epoki i pokoleń następnych.

Nuty tyrtejskiej nie złamała również klęska następnego zrywu patriotycznego. Chociaż przycichły idee romantyczne, ich miejsce zastąpił etos pracy, to do sprawy narodowej wracano, a tacy bohaterowie jak Ordon, Soplica czy Kordian przetrwali jako legenda również w następnych epokach literackich. W pozytywizmie pojawia się inny typ bohatera. Walczących jest jednak mniej. Powstająca literatura tendencyjna wiele miejsca poświęci człowiekowi prostemu, cierpiącemu, będącemu ofiarą niesprawiedliwych układów społecznych.

Na kartach pojawiają się tragiczne postaci dzieci (Janko Muzykant, Antek, niewidoma dziewczynka

z "Katarynki", ginący w wyniku wybuchu kotła ciężko pracujący chłopiec itp.), bezrobotnych i prostytutek ("Lalka"). Będzie to już inny rodzaj cierpienia, wynikający prawie zawsze z niesprawiedliwości stosunków społecznych.

Następujący po pozytywizmie neoromantyzm nie stworzy tak sugestywnych postaci, jakie wyłoniły się

z literatury pierwszej połowy XIX w. Bunt przeciw istniejącej rzeczywistości był oczywiście podłożem niemal całej twórczości tego okresu, ale cierpienie jednostki w literaturze końca XIX w. miało swe źródło w melancholii i niepokojach egzystencjalnych, nie zaś w dylematach moralnych i skazanych na niepowodzenie miłościach. Wprawdzie jeszcze raz za Mickiewiczowskim bohaterem walkę z Bogiem w imię człowieka podejmie podmiot liryczny w "Hymnach" Jana Kasprowicza, będzie to jednak tylko jednostkowe wystąpienie. Nie zmieni się diametralnie bohater i w epokach następnych. Hölderlinowski "kraj słońca" nie pojawił się, a człowiek

na przemian cierpiał i buntował się najczęściej będąc ofiarą własnych działań.

Cierpienie jest nieodłączną cechą życia ludzkiego. Z cierpieniem niezwykle jest ciężko się pogodzić, więc

nic dziwnego, że towarzyszy mu bunt. Myślę, że w literaturze jest to motyw trwały, a więc był, jest i zawsze będzie równie żywy.

Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć. Rozwiń w oparciu o dowolnie wybrane postacie różnych epok.

Czym jest szczęście, że stawiamy je jako najważniejszą sprawę w naszym życiu? Według jednych jest to wyzbycie się wszelkich trosk - gdzie nie ma nieszczęścia, tam musi być szczęście. Nie ma stanów pośrednich. Inni zaś twierdzą, że aby być szczęśliwym należy korzystać z uroków życia do granic możliwości - trafne będzie przytoczenie w tym miejscu sloganu reklamowego "żyj na max". Która z tych postaw jest bardziej prawidłowa, jeśli chodzi o osiągnięcie szczęścia? A może należy uwzględnić tu jeszcze inny przejaw szczęścia - to po śmierci? W niniejszej pracy spróbuję pokrótce omówić te postawy i podać moją teorię szczęścia.

W pierwszej kolejności należy przedstawić myślicieli starożytnych, bo od nich wszystko wzięło początek. I tak oto mamy Heraklita z Efezu, który to stwierdził, że świat cały czas się zmienia, nic nie jest stałe. Panta rhei - czas niczym rzeka zabiera ze sobą wszystko, nie pozwalając niczemu pozostać w miejscu. Skrajnym przejawem tej postawy możemy zauważyć w wierszu Szymborskiej "Rzeka Heraklita", w którym autorka twierdzi, że nawet Bóg nie jest najwyższą wartością, lecz że został stworzony przez ludzi. Ale wracając do Heraklita - uważał on, że należy rozkoszować się każdą chwilą, czerpać życie całymi garściami, aby nic z niego nie stracić. Podobną postawę prezentował Epikur - choć uważał, że należy zachować rozsądek w wyborze, żeby nie popadać w skrajności. Mógłbym go określić jako stosującego zasadę złotego środka, ale z tendencją do szczęścia. Natomiast jego następcy z czasem odrzucali umiarkowane życie i w ten sposób powstała postawa zwana hedonizmem. Według mnie jest ona zdecydowanie niepoprawna; zresztą większość współczesnych filozofów krytykuje ją jako półśrodek - szczęście chwilowe jest bardzo ulotne, więc gdy ustanie jego źródło, możemy popaść w wielkie nieszczęście. Nie twierdzę, że należy całkowicie odrzucić te postawę, ale nie można traktować uzyskania tego rodzaju szczęścia jako celu naszego życia. Trzeba szukać czegoś bardziej stabilnego, "długodystansowego" - można by powiedzieć.

Wydaje mi się, że można tu także przedstawić jako częściowego przedstawiciela św.

Franciszka, który uznał, że dobra materialne są przyczyna wszelkiego zła, że ich posiadanie powoduje spory i konflikty międzyludzkie, dlatego właśnie należy się ich pozbawić i żyć w zgodzie z naturą, ze wszystkimi ludźmi. Znany jest moment przełomowy w jego życiu, kiedy to publicznie na rynku wyrzekł się swego majątku po rodzicach, zrzucił nawet całe swe odzienie i przywdział skromny strój. Kochał wszystkich i wszystko, przez to wypełniał Boże przykazanie miłości. Gdy sobie pomyślę o nim, to przed oczyma wyobraźni staje mi małe, wesołe i ufne dziecko, cieszące się wszystkim i ze wszystkiego, wszystkiemu zawierzające. Nie mówię tego bynajmniej z cynizmem czy też z ironią - po prostu podoba mi się ta - właściwie najprostsza postawa. Cieszyć się z czego tylko można, choćby tym, że żyjemy i że jesteśmy zdrowi. Nie należy szukać negatywnych tron życia czy też rozczulać się nad sobą. Jeszcze wracając do mojego wyobrażenia - widzę św. Franciszka biegającego wesoło po łące, zdumionego wspaniałością świata, jego doskonałością; przyglądającego się choćby źdźbłu trawy czy biedronce. On umiał cieszyć się tym, co miał dane, umiał to wykorzystać. Przeciwnym - wydawołoby się - przejawem rozumienia szczęścia jest osoba św. Aleksego. Miał on charakterystyczny sposób rozumienia szczęścia - nikomu sposobu owego nie polecam, a tym bardziej sam nie zamierzam go stosować.

Św. Aleksy urodził się jako szlachcic, a więc dostatek życia miał zapewniony. Pomimo tego w noc poślubną oświadczył swej żonie, że nie jest to życie dla niego i że opuszcza ją. Przywdział strój pokutny i przez całe swe życie umartwiał się. Uważał, że skoro Bóg poświęcił swego syna; poddał go wielkim cierpieniom, to należy odpłacić Bogu za jego wielką miłość i miłosierdzie, a w tedy będziemy mieli zapewnione szczęście w życiu wiecznym. Według Aleksego na tym świecie należy żyć skromnie i pokutnie, wyrzekać się wszelkich rozkoszy tym bardziej rozpusty - za cel życia postawić sobie osiągnięcie ogrodów Edenu. Była to zresztą dosyć popularna postawa w Średniowieczu.

Jako ostatni przykład przytoczę tu postawę trochę bliższą naszym czasom, która jednak zdążyła odcisnąć swój ślad w historii. Chodzi mi mianowicie o Artura Schopenchauera. Ten niemiecki filozof miał wspaniałą młodość (i dzieciństwo), które ukształtowały całą dalszą jego twórczość. Ojciec jego uważał, że nauka w wydaniu szkolnym nie może dać prawdziwego wykształcenia i mądrości, dlatego też młodego Artura uczyli prywatni korepetytorzy, a jako młodzieniec przez kilka lat jeździł po Europie i poznawał ludzi, ich obyczaje, sposoby myślenia. Jest to niewątpliwie bardzo owocna metoda nauki. Otóż Schopenhauer uważał, że należy żyć rozsądnie, zachowując umiar we wszystkim (zasada złotego środka) i raczej należy unikać błahych powodów do radości, żyć umiarkowanie, a szczęści samo przyjdzie (na początku pracy już o tym pisałem) - szczęście i nieszczęście dopełniają się nawzajem.

Według tego filozofa najprostszym przepisem na szczęście jest unikanie wszelkich nieszczęść i smutków. Osobiście jest to dla mnie zbyt monotonny i do pewnego stopnia nudny sposób, ale być może wynika to z mojego wieku i jego cech charakterystycznych - chęć zmieniania wszystkiego, kiedy wszystko, co trwa długo, staje się nudne. Ale trzeba zauważyć, że poglądy te wyraził już jako kilkudziesięcioletni starzec, a więc na pewno doświadczył życia. Na zakończenie pragnę dodać, że w niniejszej pracy nie przedstawiłem paru interesujących postaci i ich poglądów (jak choćby Kant czy też inni filozofowie lub pisarze), ale byłoby to omówienie powierzchowne i płytkie, a wolałem skupić się na mniejszej liczbie osób i przedstawić je dokładniej.

W tym miejscu powinienem dokonać przedstawienia mojej teorii i dokonać wyboru. Nie wydaje mi się, aby poprawne było zamykać się na jeden określony kierunek i żyć tylko według niego, nie uznając innych sposobów. Jeśli chodzi o mnie, to dokonałbym syntezy tych najbardziej odpowiadającyh mi teorii. Połączyłbym razem umiarkowanie z tendencją do unikania problemów (choć nie można tego uogólnić - czasem potrzebne nawet lub niezbędne jest przyjęcie cierpienia) oraz z przejawem do używania życia, lecz także stosując tu zasadę złotego środka. Jednak ciężko mówić jest o ogóle, wszystko trzeba dostosować do sytuacji.

Co czynić? Jak postąpić? Refleksje o bohaterach stających wobec trudnego wyboru postawy życiowej.

Różni ludzie, różne problemy, różne odpowiedzi na pytania: co czynić, jak postąpić. Nie tylko my, ludzie XXI wieku musimy na nie odpowiadać. Byli i tacy przed nami, którzy musieli dokonywać takiego samego wyboru. Przykładem tego może być bohaterka tragedii Sofoklesa - Antygona.

Tytułowa postać stała przed takim wyborem. Zastanawiała się, jak postąpić, czy zgodnie z własnym sumieniem, czy też może tak, jak nakazuje prawo ustalone przez Kreona.

Myślę, że wybrała słusznie. Każdy człowiek szanujący siebie, własną rodzinę, a przede wszystkim będący chrześcijaninem, w takiej sytuacji powinien postąpić tak samo. Jej decyzja (mimo że była sprzeczna z prawem) była zgodna z jej uczuciami. Kierowała się miłością do brata i względami rodzinnymi. Rodzina była dla Greków wartością najwyższą. Nieustępliwa postawa Antygony i okazywana Kreonowi pogarda, prowokują władzę do wydania wyroku śmierci. Bohaterka przekonana jest o swojej niewinności. Jej poczucie winy byłoby w tym momencie niesłuszne. Myślę, że gdyby ktoś z nas był w podobnej sytuacji, postąpiłby tak jak ona. Gdybym stała obok niej, kiedy zadawała sobie pytanie, co czynić, jak postąpić, co będzie lepsze - sprzeciwienie się prawu czy też może postąpienie wbrew swojej woli - doradziłabym jej tak samo, jak zrobiła. Mimo że to skazało ją na śmierć, ukazało bohaterkę w lepszym świetle. Jakim byłaby człowiekiem, gdyby jednak postąpiła innaczej? Na to pytanie każdy z nas musiałby odpowiedzieć sobie sam, gdyby była taka konieczność.

Nie tylko Antygona zadawała sobie te pytania. Dobrym przykładem może być również "człowiek baroku", który zaczyna się zastanawiać, czy używanie życia na ziemi nie zaprzepaści mu szans na życia wieczne. Proponowanym wzorcem w tej epoce jest "rzeczywisty chrześcijanin" - jest on rozdarty w sobie, raz zażywa życia, innym razem przestrzega ascezy. Jest to bohater zamknięty w relacjach między Bogiem a człowiekiem, zadający sobie na każdym kroku pytanie, jak postąpić, co czynić. Czy być ascetą, czy też brać z życia to, co się da. Zastanawia się, co byłoby lepsze dla niego samego.

Tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza pt. "Konrad Wallenrod" staje przed trudną decyzją. Musi porzucić ukochaną żonę Aldonę, aby ratować zagrożoną wolnośc ojczyzny. Konieczność podjęcia walki narodowowyzwoleńczej uniemożliwia mu realizację osobistych celów. Patriotyczna postawa Konrada, który rezygnuje z miłości, aby poświęcić się dla ojczyzny, nacechowana jest wewnętrznym tragicznym konfliktem między racjami historycznymi a moralnymi. Poświęcenie miłości i szczęścia, wyrzeczenie się swojej osobowości, posługując się haniebną metodą podstępu i zdrady - wszystko to sprawia, że traci poczucie człowieczeństwa. Jego tragedia polega na świadomości istnienia tylko jednej możliwości zwycięstwa nad Krzyżakami, możliwości, która budzi w sumieniu średniowiecznego rycerza, jakim jest Wallenrod, moralny sprzeciw i odrazę. Konrad zdaje sobie sprawę, iż jest w swoim narodzie wybitną jednostką i dlatego tylko on może sprostać trudnemu zadaniu. To właśnie z poczucia typowo romantycznego indywidualizmu wypływa potrzeba podjęcia walki, ponoszenia odpowiedzialności. Jego tragiczny wybór wiąże się z głębokim konfliktem sumienia, skazuje go na poniżenie we własnych oczach, podeptanie własnej dumy i honoru. Jakże podle musiał czuć się Konrad żyjąc wśród ludzi, dla których gotuje śmierć, a którzy darzą go pełnym zaufaniem i sympatią. Wallenrod rozumiał konieczność spełnienia wobec ojczyzny obowiązku, jednak jego sumienie nie godziło się na metodę walki, jaką podsunęło mu życie. Konieczność zgotowania spisku, fałsz, zdrada byłyby moralnym ciosem w rycerski honor Konrada. Jego walka o wolność ojczyzny okupiona walką z własnym "ja", zaprzecza prawdziwemu obliczu bohatera, zmusza do wypaczenia osobowości. Wallenrod pokonał wroga, ale pokonał też samego siebie, gdyż uzmysłowił sobie, że wszystkie lata zdrady i upodlenia zabiły w nim rycerza, moralnie spustoszyły jego sumienie, popchnęły go do upadku i duchowej nędzy.

Zgodnie z etyką rycerską, obowiązującą w czasach średniowiecznych, życie bez honoru, z ciężkimi wyrzutami sumienia, było gorsze niż śmierć.

Dziś problem ten nie budzi żadnych moralnych rozterek. Szpiegostwo, oszukiwanie wroga i zdradzanie go, jest przyjętą i powszechnie akceptowaną formą walki z nieprzyjacielem. Dziś Konrad Wallenrod byłby uznany za pierwszorzędnego asa wywiadu, wysoko odznaczony, a telewizja nakręciłaby o nim sensacyjny serial.

Następną postacią, która na sam koniec uświadomiła sobie, jakie zło wyrządził, jest bohater powieści "Zbrodnia i kara". Tytuł powieści jasno wyraża nam treść. "Zbrodnia" to zabójstwo, którego dokonuje 23-letni student Rodion Raskolnikow. Z pełną premedytacją i świadomością zabija on starą kobietę, u której od pewnego czasu zostawia pewne przedmioty, aby zdobyć parę groszy na utrzymanie. Zabił po to, aby zrabować pieniądze i kosztowności.

Pobudki popełnienia zbrodni przez Raskolnikowa wypływają z rozumu, z myślenia, ze swoistej filozofii społecznej.

Od tej pory zaczyna się psychiczna ewolucja zbrodniarza. Rozum karze mu przejść nad faktem morderstwa do porządku dziennego. Pojawiają się jednak uczucia, których Raskolnikow nie przewidywał u siebie, a które z coraz większą mocą go ogarniają. Do głosu dochodzi serce, sumienie, wiara rozkazująca "nie zabijaj". "Prawdzie rozumu" przeciwstawia się "prawda wiary", której nie jest w stanie odrzucić. I ona go zwycięża.

Bohater Dostojewskiego zaczyna nabierać świadomości, że dokonując morderstwa na lichwiarce, dokonał takiego samego morderstwa na samym sobie, na swojej duszy, która nigdy nie będzie w stanie wrócić do równowagi. Raskolnikow dopiero teraz, przytłoczony ciężarem winy, zaczyna rozumieć rozbieżność między "rozumowym" teoretyzowaniem a praktyką żywego, konkretnego życia. Pojmuje, że siła ludzkiej duszy i serca nie da się podporządkować wymyślonym zasadom. Rozum ponosi klęskę, okazuje się, że jest bezsilny wobec poczucia winy, które przepełnia Raskolnikowa tak bardzo, że po prostu nie pozwala mu żyć. Rodion poniosi całkowitą porażkę. Morderca bez względu na to, kto był jego ofiarą, nie ma prawa czuć się ani dobry, ani moralny.

Cierpienie psychiczne, wyrzuty sumienia oraz odraza do samego siebie, doprowadzają Raskolnikowa na skraju samobójstwa. Jego ból i udręka są pokutą za winę. Przechodzi przeobrażenie duchowe. Zdaje sobie sprawę z tego, że człowiek nie ma prawa naruszać porządku boskiego, w którym podstawowym przykazaniem pozostaje na zawsze "nie zabijaj". Jak możemy ocenić tego bohatera? Myślę, że on sam już to zrobił przyznając się do winy, do popełnionego morderstwa. Sam wie, że zrobił źle, że jego czyn był podły, sam siebie potępia za to. Mogę jedynie potwierdzić, że człowiek taki nie zasługuje na uznanie tylko na najwyższą karę, jaka jest możliwa. Wiem, że zdał sobie sprawę z tego, że postąpił haniebnie, ale gdzie było jego sumienie, gdy popełniał zbrodnię? Dlaczego nie pomyślał zanim zabił lichwiarkę? Te i wiele innych pytań zostanie zagadką dla nas i dla Rodiona, który to, co zrobił, uświadomił sobie po fakcie.

"Zbrodnia i kara" jest powieścią, w której pisarz w genialny sposób uznał, że rozgrzeszanie zbrodniczych środków szlachetnością celów, którym jakoby mają służyć, jest kłamliwe, niemoralne i grzeszne.

W jednej z najbardziej znanych powieści Josepha Conrada "Lordzie Jimie" pojawia się kwestia ponoszenia odpowiedzialności za podejmowane wybory. Jej bohaterem jest Jim - młody marynarz, który w chwili paniki ucieka z uszkodzonego statku wraz z kapitanem i załogą, pozostawiając śpiących gości, pielgrzymów na pastwę losu. Wbrew przewidywaniom statek zostaje uratowany, haniebny postępek załogi ujawniony, a Jim z całą załogą potępiony i zdegradowany. Ma ciężkie wyrzuty sumienia, chce za wszelką cenę zrehabilitować się, zmazać swój czyn. Rozpoczyna życie na odległej wyspie, gdzie nikt nie wiedział o jego czynie. Zdobywa zaufanie mieszkańców wyspy, którzy powierzają mu władzę. Jednak w chwili słabości Jim znów zawodzi. Tym razem ponosi za to odpowiedzialność - decyduje sie na dobrowolną śmierć. Jim jest postacią tragiczną. Jego wyrzuty sumienia wskazują na to, że był wrażliwy i cierpiał z powodu swego złego uczynku. Tymczasem rzeczywistość taka, jaka bywa nie w marzeniach, ale w codziennym życiu, stawia go w pewnych sytuacjach, w których trzeba dokonać wyboru, trzeba się sprawdzić. I w tych momentach Jim zawodził. Postępuje niezgodnie z własnym wewnętrznym przekonaniem, a później sam nie może zrozumieć, jak to się stało, że postąpił nigodnie.

Trudno określić jednoznacznie jego postępowanie. Postąpił źle, ale rozumiemy jego motywy, leżą one w strefie cech, doznań znanych każdemu człowiekowi. Patrząc na to z dzisiejszego punktu widzenia autor stawia przed nami problem oceny moralnej postaw i postępków. Czy można jednoznacznie potępić kogoś, kto pod wpływem tortur wyznaje tajemnicę? Albo ucieka w panice z płonącego domu, nie myśląc, czy inni się uratują? Albo w obronie własnej, zabija innego człowieka, mimo że mógł tego nie robić? Czy mam prawo takie czyny osądzać, skoro nie mam pewności, czy ja też nie zachowałabym się tak samo w podobnych sytuacjach? Wydaje mi się, że nie. Ale nie mam żadnej pewności, dopóki życie mnie nie doświadczy. Czy mam moralne prawo potępić lorda Jima za to, co zrobił, wiedząc, że jest z gruntu dobrym człowiekiem, tylko został zamieszany między nikczemników, którzy narzucali jego psychice sposób postępowania? Przecież potem przez resztę życia cierpiał wyrzuty sumienia i ostatecznie znalazł ulgę i zadośćuczynienie w dobrowolnej śmierci. Podjął tę karę, choć mógł jej uniknąć. Conrad mówi nam w "Lordzie Jimie" wielką prawdę, że wszystkie słowa, marzenia, obietnice i dobre chęci - niewiele znaczą, dopóki nie zostaną skonfrontowane z rzeczywistością, która nas otacza.

W dzisiejszych czasach zbrodniarze idą do więzienia, jednak wielu z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że już nie są tymi samymi ludźmi. Po wyjściu z więzienia niektórzy z nich starają się naprawić zło (ale jest za późno), inni robią to samo, co wcześniej. Czy na tym polega ludzkie życie? Na krzywdzeniu innych, a przede wszystkim samego siebie? Sądzę, że nie. Każdy, kto sądzi, że tak, powinien przeczytać tę książkę i zastanowić się nad sensem własnego życia i przyszłością, jaka go czeka.

Literatura współczesna przeżywa na pewno okres znamiennego ścierania się idei i kocepcji, która rodzi podstęp, ale trzeba nam będzie cierpliwie poczekać, zanim wykrystalizują się dzieła genialne, trwałe mające coś więcej do powiedzenia. Myślę, że opowiadania Borowskiego są wybitnym dziełem ukazującym nam bohatera, który jest rozdarty wewnętrznie.

Do najpopularniejszych zbiorów należą opowiadania zebrane w tomie "Pożegnanie z Marią" i "Kamienny świat". W tych utworach Borowski przedstawia specyficznego bohatera - jest nim "człowiek zlagrowany", który przystosował się do warunków obozowych. Są to prości, zwyczajni ludzie, często bezimienni, poddani okupacyjnemu terrorowi. W tych nieludzkich warunkach chcieli żyć, usiłowali przetrwać, doczekać wolności. Można było sprzeciwić się, buntować - jednak ci ginęli najszybciej, bohaterowie godni szacunku, ale martwi. Inną postawą była bierność, rezygnacja. Wreszcie trzecią było przystoowanie się do warunków obozowych. Spryt, zręczność, kombinowanie zwiększały szanse przeżycia.

Znikały przy tym zasady moralne, obowiązujące w normalnym świecie, liczyła się tylko zwierzęca walka o byt, o przetrwanie. Człowiek rezygnujący z zasad moralnych staje się niewrażliwy, nieczuły, obojętny. Żyje w codziennym sąsiedztwie okropności i śmierci, potrafi obok nich jeść, spać. Wreszcie by nie narazić się esesmanowi i przeżyć, popycha ojca do komory, zabija syna, który ukradł chleb, wyrzeka się własnego dziecka. To sytuacje z życia wzięte. Opisy w opowiadaniach są realistyczne. Porażają brutalnością, budzą sprzeciw. Wymowa jego utworów jest oczywista. Szanse na przeżycie były niewielkie, można było przetrwać tylko kosztam innych. Każdy, kto przeżył, przeżył dzięki komuś, kto zginął. Ceną przeżycia była degradacja psychiki, rezygnacja z moralości. Szlachetni, wartościowi ludzie ginęli, przeżywali sprytni. Czy tych ludzi po przeczytaniu tej książki, mamy prawo oceniać? Czy powinniśmy wydawać o nich jakikolwiek sąd? Przecież to dzięki tym ludziom, którzy zginęli i tym, którzy w jakiś sposób przetrwali, my ludzie XXI wieku mamy spokojne życie. Oni ginęli za wolność naszej ojczyzny.

Myślę, że każdy człowiek, który byłby w takiej sytuacji jak oni, postąpiłby tak samo. Mówię "każdy", bo wszyscy chcą żyć, cieszyć się tym, co nas otacza - oni też tego chcieli. Niektórzy doczekali tego, inni niestety zginęli.

Mówi się dużo o literaturze o ich bohaterach, jednak są też filmy, które odzwierciedlają to, co najważniejsze.

Jednym z najbardziej znanych filmów, który myślę, że poruszył każdego, jest film pt. "Korczak". Opowiada on o ostatnich latach życia Janusza Korczaka, pisarza, dyrektora dwóch sierocińców, który miał pod swoją opieką ponad 200 podopiecznych. Były to niewinne dzieci, które nie zrobiły w swoim życiu nic złego. Kiedy zostały skazane na śmierć w komorze gazowej, bohater staną przed trudnym wyborem; czy iść z wychowankami, czy skorzystać z tego, co mu proponowano - a mianowicie ocalić samego siebie. Bohater ten miał trudny wybór, lecz od samego początku wiedział, czego tak naprawdę chce. Mimo że mógł ocalić własne życie, nie zdecydował się na to, postanowił wsiąść do pociągu, który zawiózł ich do komory gazowej w Treblince. Zginęło wtedy 200 jego podopiecznych i on sam. Kiedy decydował się na taki krok, być może wiele ludzi myślało sobie, co on robi. Jeśli nie mógł ocalić dzieci, mógł ocalić przynajmniej siebie! Przecież jest potrzebny na miejscu! Jednak dla niego życie straciłoby sens, nie miałby żadnej motywacji, aby trwać dłużej, jego sumienie nie pozwoliłobyspokojnie patrzeć, jak ktoś, kogo kochał bardziej niż własne życie, idzie na stracenie.

Czy na świecie są jeszcze tacy ludzie jak bohater filmu? Uważam, że takich osób jak on nie ma już w dzisiejszych czasach. Wszyscy gonią za pieniądzem, sławą. Janusz Korczak nie pragnął tego, dla niego liczyły się tylko te dzieci.

Mimoże wiedział od samego początku, jaka przyszłość je czeka, starał się stworzyć im sztuczny świat w rzeczywistości nie nadającej się do życia. Czy dzisiaj ludzie zdecydowaliby się na taki krok? Myślę, że nie. Uważam, że bohater ten zyskał duże uznanie nie tylko w moich oczach. Podziwiam tego człowieka za to, że poświęcił się dla tych niewinnych ludzi, a na pytania, co czynić, jak postąpić w danej sytuacji, odpowiedział sobie w taki właśnie sposób.

Po obejrzeniu tego filmu zadałam sobie pytanie, co by było, gdyby jednak postąpił inaczej (skorzystałby z szansy i ocaliłby swoje życie). Czy byłby tym samym człowiekiem, tym samym Januszem Korczakiem? Myślę, że nie. Uważam, że nie miałabym dla niego tyle szacunku i podziwu co teraz, a on sam męczyłby się z własnym sumieniem.

Sądzę, że wiele utworów i filmów przypomina efektowne meteory, które wyżarzą sie szybko, zszarzeją i w końcu zostaną zapomniane.

Nie popełnialibyśmy błędu twierdząc, że czasem warto raczej siegnąć do tych owych mrożących krew w żyłach opowieści, bo przynajmniej tam odnajdziemy w miarę rzetelnie przeprowadzony komentarz psychologiczny. Autorzy utworów rzeczywiście orientują się we współczesności i sprawach niezakłamanych ludzi pamiętających hańbę lat wojny, nie mogących przejść do porządku wobec odradzania się tamtych idei. Z mnóstwa teorii, koncepcji i hipotez, z bogatych refleksji wynurza się jakby jedna niezaprzeczalna prawda - prawda o dążeniu człowiaka do szczęścia, do wierności humanistycznym ideom i do odgadnięcia jutra ludzkiego świata. Powinny one kłaść trwałe fundamenty pod pełnię ludzkiego życia. A my młodzi? My nie pytajmy o sens życia, ale nadajmy mu je sami. A na pytania, co czynić, jak postąpić, odpowiedzmy sobie sami, zgodnie z własnym sumieniem.

Co przemawia do ciebie bardziej: rozum czy uczucia?

Rozum i uczucie są dwoma mechanizmami, pod wpływem których podejmujemy decyzje. Dwa mechanizmy związane z życiem ludzkim, tak jak miłość i cierpienie. Który z nich: rozum czy uczucie bradziej do mnie przemawia? Sądzę, że rozum. Decyzje podejmowane pod jego wpływem są trafniejsze, ponieważ dłużej się zastanawiamy oraz rozważamy wszystkie za i przeciw. Natomiast decyzje podjęte pod wpływem uczucia są impulsywne, chwilowe i często ich później żałujemy. Czy w literaturze znajdę potwierdzenie moich rozważań? Przekonajmy się.

Oto w micie o Dedalu i Ikarze poznajemy dwóch mężczyzn, ojca i syna, którzy uciekają z wyspy Krety drogą powietrzną, na skrzydłach skonstruowanych przez Dedala. Dedal jako człowiek mądry, rozumiejący niebezpieczeństwo przestrzega swojego syna Ikara, aby ten nie wznosił się zbyt wysoko, by słońce nie roztopiło wosku,ani niezbyt nisko, aby skrzydła nie nasiąkły wilgocią. Uniesiony radosnym zachwytem i potęgą lotu Ikar zapomniał o przestrogach ojca. Wzniósł się zbyt wysoko, słońce roztopiło wosk i Ikar spadł do morza. Dedal, u którego rozum był silniejszy od uczuć,jakie wywołał lot, przeżył, doleciał do celu. Uczucia i wrażenia Ikara doprowadziły go do śmierci.

Innym przykładem postaci,dla której przewaga uczucia nad rozumem miała zgubny skutek, był Roland ze średniowiecznej pieśni rycerskiej. Tylna straż króla Karola Wielkiego dowodzona przez Rolanda została otoczona przez Saracenów. Unosząc się honorem, Roland nie chciał zadąć w czarodziejski róg, który wzywał na pomoc armię królewską. Kiedy decyduje się na to pod koniec bitwy, jest już za późno. Roland umiera, a król Karol przybywa, aby pomścić go i poległych żołnierzy.

Miłość - uczucie, które najczęściej wpływa na nasze życie, jest równocześnie najczęstszym powodem tragedii. Romeo i Julia, bohaterowie wielkiej tragedii Szekspira, są jedną z najsławniejszych par literackich. Pochodzą z dwóch nienawidzących się rodów, Romeo z Montekich, a Julia z Capuletich. Poznali się na balu i zakochali bezgranicznie. Uczucie to zaprowadziło ich do ślubu, lecz Romeo musiał uciekać, gdyż zabił kuzyna Capuletich. Julia, aby być z mężem, obmyśla intrygę: chce upozorować własną śmierć, a potem uciec z ukochanym. Romeo nie otrzymuje listu z wyjawionym planem intrygi. Dowiedziawszy się o śmierci Julii truje się obok niej. Przebudzona Julia, widząc ukochanego martwego, przebija się sztyletem. Uczucie, jakim darzyli się kochankowie, doprowadza ich do śmierci. Przez miłość, jednak nieodwzajemnioną, popełnia samobójstwo młody Werter z "Cierpień młodego Wertera".

W "Ludziach bezdomnych" Żeromskiego poznajemy doktora Judyma. Po licznych przeżyciach staje się człowiekiem, który musi wybrać między uczuciem a rozumem. Albo zwiąże się z ukochaną Joasią, założy dom i będzie wiódł szczęśliwe życie, albo poświęci się całkowicie pracy społecznej. Wybór miał ciężki: własne szczęście i cierpienie wielu ludzi z Zagłębia lub szczęście ludności i własne cierpienie. Po długich przemyśleniach zrozumiał, że szczęście ludzi z Zagłę-bia będzie go bardziej satysfakcjonować, zwyciężył rozum.

Z konsekwencjami wyboru pod wpływem chwilowych uczuć i rozumu zapoznaje nas tytułowy bohater powieści J. Conrada "Lord Jim". Miał on życie obfitujące w nieszczęścia, lecz nie w tym tkwi jego tragedia. Główny jego problem to piętno hańby, której nigdy już nie mógł się pozbyć. Jim będąc oficerem na Patnie w chwili zagrożenia opuścił swoje stanowisko i uciekł z uszkodzonego statku. Sam nie wiedział, dlaczego tak postąpił, gdyby mógł choć chwilę pomyśleć, być może zostałby na Patnie. Jim podejmuje trudną drogę rehabilitacji. Na wyspie Patusan walczy o przywrócenie tam porządku i sprawiedliwości. Zdobywa szacunek i miłość mieszkańców wyspy. Gdy grupa bandytów, którzy przybywają na wyspę, chce zburzyć spokój, Jim, chociaż może ich pokonać, daje im szansę na ocalenie. Bandyci nie korzystają z niej i napadają na tubylców. W czasie bitwy ginie syn władcy wyspy, za którą Jim czuje się odpowiedzialny. Jima może uratować jedynie ucieczka, jednak chce on dowieść, że jest człowiekiem honoru. Nie chce znów być napiętnowany hańbą. Z całą świadomością staje przed władcą mówiąc: "przyszedłem gotów na wszystko i bezbronny". Bohater zostaje zabity. Dzięki swojej przemyślanej decyzji umiera jako człowiek wolny od drugiej hańby.

Tak, teraz jestem jeszcze bardziej pewna, że rozum przemawia do mnie silniej. Z literatury wynika, że w większości przypadków uczucie ma zgubny wpływ na bohaterów - albo giną, albo są nieszczęśliwi. Rozum sprawia, że nasze decyzje są bardziej przemyślane mogą nam i innym uratować życie. Uważam, że powinniśmy w życiu kierować się rozumem lecz bez przesady. Powinniśmy nauczyć się korzystać z obu mechanizmów, bo jak mówi Pascal: "są dwie przesady: wykluczyć rozum, przyjmować tylko rozum".

Czy literatura może być sumieniem ludzkości?

Wypada na wstępie zastanowić się nad samym znaczeniem słowa sumienie. Otóż pod pojęciem tym kryje się zdolność rozróżniania dobra i zła oraz dokonywania ocen moralnych. Sumienie jest kształtowane przez różne autorytety moralne, które mają wpływ na rozwój jednostki. Mogą nimi być rodzina, kościół czy instytucje społeczne. Starają się one wpoić system wartości, norm i wzorów postępowania ważnych w danej kulturze. Podobną rolę może też pełnić literatura. Często to właśnie ona wskazuje drogę i przestrzega przed złem, zwłaszcza wtedy, gdy inne autorytety zawodzą. Dzieło literackie jest zazwyczaj na tyle atrakcyjne, że zamknięte w pięknej i wyrazistej formie prawdy, mogą przemówić do czytelnika i skłonić go do refleksji. Literatura z powodzeniem przyjmuje rolę drogowskazu etycznego, również dlatego, że pisarze, jako ludzie obdarzeni szczególną wrażliwością, widzą więcej i czują głębiej, a co za tym idzie, dostrzegają zło ukryte przed zwykłymi śmiertelnikami.

Dzieje się tak najczęściej w chwilach trudnych dla narodu czy ludzkości, gdy jednostka zmuszona jest do ciągłego dokonywania wyborów i weryfikowania istniejących systemów wartości np. w czasie niewoli politycznej, buntu społecznego, wojny czy w dobie fanatyzmu religijnego. Wtedy właśnie dzieło literackie służy nie tylko poznawaniu świata i rozrywce, ale pisarz staje się nie tylko rejestratorem i obserwatorem wydarzeń, lecz przyjmuje rolę autorytetu, który wskazuje, co jest właściwe, a co niewłaściwe, co dobre, a co złe, dzięki czemu daje możliwość poszukiwania ładu moralnego oraz wiary w porządek świata i sens życia.

Bardzo dobrym przykładem jest bajka, czyli krótki utwór, którego bohaterami są zazwyczaj zwierzęta występujące jako tak zwane maski typów ludzkich. Oznacza to, że pod postaciami zwierząt ukazani są ludzie, a raczej jakieś prawdy mówiące o ich charakterach, słabościach, często głupocie (np. kot będzie maską sprytu, osioł - głupoty, zając - strachliwości, zaś mrówka - pracowitości). Bajki mają charakter dydaktyczny, to znaczy, że autor występuje w roli krytyka, a są pisane po to, aby bawiąc jednocześnie uczyć czytelnika, aby każdy mógł znaleźć w nich jakąś naukę, jakieś przesłanie moralne albo pouczenie. Pouczenie takie często podane jest dosłownie - przez co widać, że pisarz nie jest tylko obserwatorem i rejestratorem wydarzeń, ale dydaktykiem - lub też wynika bezpośrednio z puenty, dobitnego zakończenia utworu. Nie można też pominąć utworu stworzonego przez autora, którego twórczość nie miała być tylko poznawaniem świata czy rozrywką, mogę podać na podstawie "Powrotu posła" Juliana Ursyna Niemcewicza. Swoją komedię napisał on w ciągu kilku dni, w czasie przerwy w obradach Sejmu Wielkiego. Powstanie utworu można więc określić na przełom października i listopada 1790. Były to dni decydujące o kształcie i istnieniu Rzeczypospolitej. Jan Ursyn Niemcewicz, biorący udział w pracach sejmu jako poseł inflancki i zwolennik patriotycznego obozu zwolenników reform, chciał swym utworem wpłynąć na opinię publiczną oraz na podstawę polityczną poszczególnych posłów. Ogólnie rzecz biorąc "Powrót posła" ma charakter komedii politycznej, opartej w swym zamyśle na ukazaniu konfliktu między sarmackimi konserwatystami a zwolennikami patriotycznego obozu reform, na zamówienie którego Niemcewicz z resztą napisał tę komedię. Nic dziwnego więc, że nadrzędnym jego celem było ukazanie konieczności zmian ustroju Rzeczypospolitej, oraz ośmieszenie obozu przeciwników reform. W tym właśnie przypadku twórca pełni rolę autorytetu moralnego, który ukazuje co jest dobre i konieczne, a co złe i zbędne, przez co kreacje bohaterów są tu jednoznaczne. Bohaterowie pozytywni zostaną przedstawieni jako prawi, rozsądni i wzorowi obywatele, bohaterowie negatywni zaś będą bezustannie ośmieszani, jako głupcy, łotry i ludzie, którzy nie uznają wartości moralnych, ani etycznych.

Sposobów wypowiadania się w literaturze na tematy związanie z etyką jest wiele. Ich wybór zależy od epoki, a więc także od istniejących konwencji literackich, upodobań czytelniczych czy też indywidualności samego pisarza. Najprostszym zabiegiem jest pouczenie czytelnika w formie krytycznej lub moralizatorskiej, lecz niekiedy funkcja etyczna literatury ogranicza się do dialogu z czytelnikiem i nadawania kierunku ocenom moralnym. Czasami jednak twórca dzieła unikając komentarza prezentuje jedynie fakty i prowokuje czytelnika do samodzielnego podejmowania wyborów. Tego typu literackim przykładem są dla mnie utwory powieściopisarki, autorki dramatów, publicystki - Zofii Nałkowskiej, oraz prozaika, poety i publicysty - Tadeusza Borowskiego.

Moją szczególną uwagę zwróciła pewna proza dokumentu, zbiór siedmiu opowiadań wydanych w 1946 roku. Oparte były na relacjach ocalałych ofiar zbrodniczej działalności hitlerowców podczas II wojny światowej, na zeznaniach świadków i wizjach lokalnych z miejsc zbrodni. Tytułowe "Medaliony" to umieszczane na nagrobkach portrety zmarłych mające uwiecznić pamięć o nich, przedłużyć ich pobyt wśród żywych. Podobną pamiątką po ofiarach hitleryzmu oraz dowodem solidarności żywych z umarłymi mają stanowić te utwory. Każde z opowiadań jest zarazem innym fragmentem tej samej rzeczywistości - okrutnego i przerażającego obrazu działalności Niemców podczas wojny. Autorka pozostawia te ułamki zdarzeń prawie bez komentarza, aby tym mocniej wstrząsnęły świadomością czytelników, a także były obiektywnym, prawdziwym obrazem martyrologii ludzi. O okrucieństwie hitlerowców i wyrządzonym przez nich złu świadczy nie tylko treść wspomnień świadków i ofiar, ich przeżycia, ale również sposób mówienia o przeszłości, będący dowodem zmian w psychice tych ludzi, zmian jakie zaszły pod wpływem wojennych doświadczeń. Z jednej strony widać u nich porażenie śmiercią, rezygnację, brak chęci do życia, z drugiej oswojenie ze zbrodnią, zobojętnienie na krzywdę, otępienie psychiczne. Nieludzkie traktowanie, wstrząsające przeżycia, zetknięcie ze śmiercią, która stała się codziennością, doprowadziły do zaniku elementarnego instynktu moralnego.

Ta sama tematyka zaintrygowała mnie w twórczości Borowskiego. Jego opowiadania, podobnie jak Nałkowskiej, dają rzeczową i dokładną analizę działania systemu obozowego. Obóz koncentracyjny stwarza ekstremalne warunki, nieporównywalne z żadną inną sytuacją. Codziennością jest tu śmierć, wyzysk, zadawanie bólu. Zamierają tam też naturalne odruchy uczuciowe, takie jak litość i współczucie dla cierpiących. Nikt nie żałuje człowieka przeznaczonego na śmierć, bo stała się ona codziennością i codzienną zwykłością. Zamiera solidarność między ludźmi, gdyż każdy musi myśleć o ratowaniu siebie. Poniżona i zniszczona została godność ludzka. Człowiek pozbawiony został wartości moralnych, wrażliwości na zło. Bezmiar zbrodni, masowe mordy, szafowanie ludzkim życiem powodują otępienie moralne, zobojętnienie, degradację psychiki więźniów. Więźniowie liczą przykładowo na transporty ludzi przeznaczonych na śmierć, ponieważ żyją z tego, co ci ludzie przywiozą.

Powracając jeszcze do dialogowości pomiędzy twórcą a czytelnikiem, trzeba dodać, że miejsce prostej parenezy zajmuje dyskurs. Tę formę oddziaływania na czytelnika upodobali sobie twórcy przewrotni, przeciwstawiający się skostnieniu formzarówno literackich, jak i społecznych. W ich rzędzie stawiamy oświeceniowych autorów powiastek filozoficznych, zajadłych libertynów, krytyków fałszu i obłudy, Voltaire'a i Diderota, twórców dramatów romantycznych, takich jak Mickiewicz, czy Słowacki, wreszcie autorów nowoczesnej prozy filozoficznej, jak Fiodor Dostojewski.

Pytaniem, na które twórcy najczęściej poszukują odpowiedzi, wydaje się być to, które dotyczy kwestii dobra ujawniającego się w świecie. Czy miłość i postawy altruistyczne to wartości obiektywnie istniejące? Jeżeli chodzi o literaturę i jej odbicie w naszej rzeczywistości, nie możemy traktować jej jak sumienia. Nie możemy jej traktować jak coś, co nas rozgrzeszy, gdyż mimo że literatura jest wiernym odbiciem historycznym, to my ją tworzymy i to my mamy bezpośredni wpływ na nią, a nie na odwrót.

Czy literatura może mieć wpływ na osobowość człowieka, jego spojrzenie na świat i ludzi? Zaprezentuj teksty literackie, które skłoniły cię do refleksji nad problemami życia i człowieczeństwa.

Nie bez przyczyny mówi się, że człowiek stał się istotą cywilizowaną wtedy, gdy po raz pierwszy wyraził swoje myśli za pomocą pisma. Ludzkie słowo zostało zmaterializowane, pozostawiło swój trwały ślad i przestało być wyłączną własnością tego, z którego ust padło. Od tego czasu, mimo iż zamiast rylca i kamiennych tablic używa się komputera, literatura jest tym, czym jeden człowiek chce się podzielić z drugim. Książki umożliwiają m.in. przekazanie myśli nie tylko współczesnym, ale także następnym pokoleniom. Stanowią obraz czasów, w których żył autor, są swoistym dziedzictwem przeszłości.

Wszyscy, którzy sięgają po słowo pisane robią to w jakimś celu. Czasem jest to chęć oderwania się od rzeczywistości, innym razem sposób na odnalezienie zagubionych wartości, przypomnienie wartości etycznych i estetycznych. Nawet jeśli zapominamy czasem o istotnym przesłaniu, czy nie od razu rozumiemy znaczenie czytanych książek, to jest szansa, że po jakimś czasie powrócą nagłym błyskiem myśli.

Literatura od zarania dziejów kształtuje ludzkie osobowości. Takie jest jej zadanie. Opisywanie piękna lub brzydoty, dobroci czy okrucieństwa budzi w nas gniew lub przywraca wiarę w moc wzniosłych uczuć. Książka może być również niebezpieczna ze względu na idee mogące zatruć umysły i wypaczyć charaktery. Wielką moc mają umiejętnie skomponowane słowa. Czasem wystarczy jeden przeczytany utwór, by nasze spojrzenie na dane zjawisko uległo radykalnej zmianie.

Już starożytni zdawali sobie sprawę z wpływu literatury na oblicze świata. Gdy powstawała Biblia, zamiarem jej twórców było to, aby ta księga, będąca kwintesencją nowej religii, odmieniła życie ludzi. Jednym z fragmentów, które w szczególny sposób budzą moje refleksje nad problemami życia i człowieczeństwa jest historia Hioba, opowieścią o tym, czego człowiek najbardziej się lęka, o nieszczęściu, biedzie, chorobach i śmierci najbliższych, czyli o tragicznych zdarzeniach, które spadają nagle, nie wiadomo dlaczego i za co. Po co Bóg doświadcza ludzi niewinnych? Tego niestety rozum ludzki nie ogranie - pozostaje oprzeć się na zaufaniu wobec Boga. Być może poddaje On człowieka próbie wiary - a może ma swoje powody, niejasne dla zwykłych śmiertelników. Wśród wielu pouczeń zawartych w Nowym Testamencie moją uwagę zwracają szczególnie dwa: o zemście i miłości bliźniego. Pierwsze jest kwintesencją chrześcijańskiej pokory: "Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, ustaw mu i drugi". Drugie: "będziesz miłował bliźniego", ale i "Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują". Jak często wydają się owe nakazy trudne lub dyskusyjne - pokazują dzieje ludzkości. Jednak są to słowa najwyższego humanizmu, tak różne od słynnego "oko za oko" z Kodeksu Hammurabiego.

Myślę, że każdy artysta, prozaik czy też poeta, kiedy "przelewa" swoją duszę na papier, ma nadzieję, że jego ucieleśnione w słowach uczucia będą miały wpływ na czyjeś życie. Nie jestem wyjątkiem wśród ludzi. Moja romantyczna dusza chciwie chłonie język sztuki. Ale podatność na treści utworów literackich czasem przynosi złe skutki. Przez nieuwagę mogę zaaprobować nawet niesłuszne poglądy. Kiedy w wieku 5 lat odkryłam tajniki pisanych znaczków otworzyła się przede mną zaczarowana kraina, wielki świat literatury, świat doznań i uczuć. Pierwsze przeczytane książki śmieszyły bądź wywoływały smutek. Teraz mam już pewien, choć niewielki, bagaż doświadczeń, przeżyłam kilka zawodów i dużo pięknych chwil. Świat przestał być prosty i przejrzysty. Trudno jest odnaleźć siebie w otchłani dnia codziennego i często sama nie umiem sobie z tym poradzić. Nie jestem poetką, ciężko mi wyrazić w słowach własne uczucia i widzenie rzeczywistości, jednak, tak jak każdy, mam potrzebę głośnego wypowiadania własnych myśli. Pomaga mi w tym literatura. Każdy odkryty wiersz czy książka dokładają cegiełkę do budowanego przeze mnie obrazu własnego "ja". Cały czas poszukuję swego miejsca w świecie i staram się odnaleźć w życiu to, co najważniejsze, choć jeszcze nie wiem, jaki to ma wygląd i smak. Jednym z utworów, który stał się dla mnie czymś w rodzaju przesłania życiowego jest "Przesłanie Pana Cogito" Zbigniewa Herberta. Ja w pełni zdaję sobie sprawę, iż mimo niezaprzeczalnych odniesień zawartych w Ewangelii, kodeks postępowania sformułowany przez Pana Cogito w wielu miejscach podaje w wątpliwość zasadność głoszonych tam przekonań. Nie uznaje takich ewangelicznych wartości, jak miłosierdzie i przeznaczenie. Każe działać konsekwentnie i odważnie, manifestować pogardę dla nikczemników. Przesłanie Herbertowskiego bohatera, mimo iż manifestuje niewątpliwy związek z tradycją chrześcijańską, odsyła bardziej ku etyce Conradowskiej, opartej na "kilku prostych prawdach". Wierność samemu sobie, wierność drugiemu człowiekowi i wierność wobec "szeregu" to fundamenty Conradwskiego absolutyzmu moralnego, wyznającego maksymalistyczne, surowe reguły. Ja jednak, w chwilach, kiedy wydaje się, że cała moja egzystencja nie ma najmniejszego sensu, czytam ostatnie słowa tego utworu "Bądź wierny. Idź." Może to brzmi banalnie, ale te proste przesłanie budzi we mnie wiarę we własne siły. Mimo iż mogę przegrać, zaczynam wierzyć w słuszność codziennej walki z tłumem, który za wszelką cenę chce pozbawić mnie złudzeń i bardzo brutalnie ściągnąć w dół, po uprzednim podcięciu skrzydeł.

Ślad na moim sercu odcisnęły również wiersze Haliny Poświatowskiej. Nie wiem ile razy miałam łzy w oczach przy ich lekturze, która budzi refleksję nad kruchością ludzkiego istnienia. Pomogły mi one zrozumieć, że człowiek nie powinien uważać się za pana i władcę tego świata, gdyż jego ciało i widmo śmierci czynią go niewolnikiem materii. Oczywiście możliwe jest, że coś po nas pozostanie, jednak jesteśmy ściśle związani z ziemską egzystencją i nawet najbardziej wzniosłe myśli i czyny nie mogą tego zmienić.

Nie mogę również w moich rozważaniach pominąć II części "Dziadów" Adama Mickiewicza. Pretekstem do przekazania ludowych mądrości jest ukazany w dramacie poetycki rytuał dziadów, polegający na przywoływaniu zmarłych. To właśnie owe duchy napominają m.in. do godnego życia na Ziemi. Nie powinno ono nieść w sobie tylko przyjemności i radości. Aby było w pełni prawdziwe winno dawać cierpienie i ból:

"Kto nie doznał goryczy ni razu

Ten nie zazna słodyczy w niebie".

Duże wrażenie wywarły na mnie również "Treny" Jana Kochanowskiego, studium człowieka zmagającego się z cierpieniem. Czytelnik ma szansę uświadomić sobie, jak często w obliczu duchowego bólu załamują się wszelkie wartości. Mądrość i cnota nie przydają się, bo nie przynoszą ulgi. Sytuacja cierpienia istotnie wpływa na człowieka. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, nie myślimy o rzeczach smutnych, o śmierci. Prawdę te odkrywa i przekazuje czytelnikowi tren XVIII. Jest on modlitwą skierowaną do Boga przez jedno z Jego dzieci, które rzadko o Nim myślą, kiedy są szczęśliwe. Ewolucja, którą przechodzi poeta-ojciec Jan Kochanowski, jest zbliżona do tej, która towarzyszy każdemu z nas, gdy próbujemy wyzwolić się z otaczających nas nieszczęść, by odzyskać kruchą równowagę. "Treny" uczą przede wszystkim pokory i trudnej sztuki zachowania wiary.

Właściwie każde dzieło literackie ma moc wywoływania specyficznych reakcji; niejednokrotnie wzrusza, pobudza do myślenia i współczucia. Taką szczególną pozycją jest dla mnie "Wieża" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Opowiada historię samotnika, Trędowatego, żyjącego w Wieży, przybytku dla "pogrzebanych żywcem". Tekst szuka odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób człowiek, którego przyszłość jest wykuta w nadziei, może egzystować. Jak żyć bez zrozumienia, miłości bliźniego, przyglądając się jedynie z daleka szczęściu innych. Odpowiada na to Trędowaty słowami: "Ten, kto kocha swoją celę, znajduje w niej spokój. Uczy tego naśladowanie Chrystusa. Zaczynam rozumieć prawdę tych słów niosących pociechę." Przykład tego bohatera daje wiele do myślenia. Czy będąc tak doświadczonym, mielibyśmy zdobyć się na pokorę, ufność i wiarę? Dokonał tego na pewno bohater "Wieży". Czy w obliczu wielkiej tragedii, która nie daje żadnej nadziei na wyzwolenie, można znaleźć coś tak abstrakcyjnego i nierealnego jak szczęście? Trędowaty daje nam taką odpowiedź: "istnieje (...) w najniższym kręgu nieszczęścia przyjemność życia i oddychania". Los tego bohatera jest świadectwem na to, iż nawet znalazłszy się w warunkach ekstremalnych można znaleźć uspokojenie, przyjąć postawę pokory, zdystansować się do swego cierpienia. Tekst, mimo całego zawartego w nim pesymizmu, niesie ze sobą wiarę w moc człowieka, która pomaga przezwyciężyć przeciwności losu.

Nie wszystkie jednak dzieła naszej literatury niosą przesłanie bliskie powyższemu. Pesymistyczna wizja nas samych jest bardzo żywa w literaturze czasu wojny i okupacji. Wielu twórców tego okresu, nierzadko będących naocznymi świadkami tragicznych zdarzeń, udowadnia, że tak naprawdę człowiek jest istotą słabą, ułomną, zdominowaną nie przez uczucia, lecz przez zwierzęce odruchy, które nakazują mu walczyć o byt i przetrwanie. I tak na przykład opowiadania Tadeusza Borowskiego ukazują nam prawo dżungli, rządzące ludźmi w sytuacji zagrożenia: silniejszy wygrywa, słabszy musi mu ulec. Nikt tu nie wierzy w moralność, a ludzie, którzy kiedyś kierowali się jej nakazami, aby przeżyć w rzeczywistości obozowej, muszą się jej całkowicie wyrzec. Co się więc teraz z nimi stało? Dlaczego stracili swoje człowieczeństwo? Czy uważają się oni za ludzi niemoralnych? Nie! Moralność jest kwestią subiektywną, zależną od "punktu odniesienia". Czy może więc istnieć pojęcie dobra? Chyba tak naprawdę nic w świecie nie jest w pełni dobrem czy złem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Borowski ukazuje, że w porażonej zbiorowości ludzkiej nie ma ani bohaterstwa, ani solidarności - każdy myśli wyłącznie o sobie. Zatem na skutek warunków każda osobowość ulega zwyrodnieniu.

Podobny wpływ wywarły także na mnie "Medaliony" Zofii Nałkowskiej. Autorka w swej książce oskarża ludzkość, że dopuściła do stworzenia takich warunków, w których człowiek zatraca zdolność myślenia, kojarzenia faktów, gubi gdzieś swą godność i staje się kimś, kogo trudno nazwać człowiekiem.

Myślę, że bez literatury nasz świat byłby uboższy, bo pozbawiony jednej z najlepszych dla człowieka możliwości rozwoju wewnętrznego i kształtowania światopoglądu. Do końca trwania ludzkości słowa wypływające spod piór artystów będą wpływały na ludzkie ideały i światopogląd. Przecież każda łza, drobny uśmiech, wzruszenie czy też głos sprzeciwu, jakie budzi w nas jakakolwiek literatura, są narzędziem urabiającym materiał rzeźbiarski, jakim jest nasza dusza. Nie wszystko możemy poznać drogą własnych doświadczeń, całe nasze życie to zbyt krótko, by wyciągnąć wnioski z różnych zdarzeń. Artysta to człowiek naznaczony piętnem wrażliwości, większej od przeciętnego zjadacza chleba, posiadający bowiem zdolność odbioru i przetwarzania rzeczywistości w sposób bardziej wnikliwy i emocjonalny. Nic więc dziwnego, że literatura jest także nośnikiem mądrości wielu pokoleń. Pomagają spojrzeć na siebie i drugiego człowieka z innej strony, po której więcej znaczy drżenie ludzkiego serca, błysk oczu, czy niedopowiedziany gest.

Dialog z Bogiem w utworach literatury polskiej

Początki literatury polskiej, jak wszyscy wiemy, sięgają początków epoki średniowiecza. Jednym z pierwszych, a jednocześnie najlepiej znanym utworem, o którym informacja zachowała się do dzisiejszych czasów, jest pieśń (czy może modlitwa) "Bogurodzica". Już w tym utworze możemy zauważyć próby zwracania się do Boga. Twórca utworu zwraca się do Matki Boskiej o pośrednictwo między ludźmi a jej synem, Chrystusem, a także kieruje prośbę o zbawienie pośmiertne bezpośrednio do Jezusa. Jest to chyba pierwszy ze znanych nam utworów, w których występuje pewnego rodzaju dialog między autorem (podmiotem lirycznym) a Bogiem - w tym przypadku jego synem.

W utworze tym możemy zauważyć ogromny dystans, z jakim człowiek odnosi się do Boga. Bóg jest istotą praktycznie nieosiągalną przeciętnemu człowiekowi (jak powiedział Jan Chrzciciel o Chrystusie: "nie jestem godzien zawiązać mu rzemyka u sandała". Podobny dystans, a oprócz tego pełne podporządkowanie wyrokom Bożym, możemy zauważyć w pieśni Jana Kochanowskiego "Czego chcesz od nas Panie...". W pieśni tej poeta wychwala świat stworzony przez Boga, zachwyca się pięknem i ogromem wszechświata, wysławia Boga jako stwórcę i artystę. Postawa Kochanowskiego charakteryzuje się dużym optymizmem i pełną akceptację porządku rzeczy. Niestety, w niedługim czasie poetę spotyka ogromne nieszczęście, jakim jest dla niego śmierć córki. Urszula miała być spadkobierczynią talentu Kochanowskiego, jej śmierć zostawiła trwałe piętno w duszy poety. W napisanych po śmierci córki "Trenach", nie spotykamy się już z taką akceptacją wyroków Opatrzności, i chociaż poeta nie zwraca się przeciwko Bogu, to jednak bardzo niewiele go od takiej postawy dzieli.

O ile w przedstawionych do tej pory przypadkach dialogi z Bogiem były praktycznie monologami, w których albo zwracano się do Boga z prośbą (tak jak w "Bogurodzicy", ale także w wielu innych utworach religijnych i modlitwach), albo też dziękowano mu za doznane łaski, tak w III części "Dziadów" Adama Mickiewicza spotykamy się z czymś zupełnie odmiennym. Chodzi tu oczywiście o Małą Improwizację Gustawa. Pomijając występujący w niej motyw mesjanizmu polskiego narodu (jak można pominąć coś, co stanowi główny sens tej sceny?!), występuje tutaj prawowanie się z Bogiem, Gustaw żąda pomocy dla narodu, a gdy Bóg milczy, obraca się przeciwko Niemu porównując Go z carem, i ukazując mu jak wiele zła panuje na świecie: tu by się przydał jakiś cytat, poszukaj, proszę... Jest to fragment na temat którego powstało już chyba co najmniej tyle różnych opracowań, interpretacji, wypowiedzi ludzi literatury, ile na temat pozostałych dwóch części "Dziadów". (Szczególnie często był dyskutowany problem powtarzającej się liczby 44, na szczęście ostatnio zaprzestano dyskusji na ten słynny temat "Co poeta miał na myśli" a jeśli chodzi o 44, to przecież to jest numer mojego mieszkania). Ostatnio wspaniałą interpretację Małej Improwizacji (a także pozostałych części "Dziadów") przedstawił Tadeusz Konwicki w filmie "Lawa - opowieść filmowa o 'Dziadach' A. Mickiewicza", gdzie w roli Gustawa wystąpił (nomen omen) Gustaw Holoubek, a w scenę dialogu z Bogiem włączono sceny z obozów koncentracyjnych, mające ukazać Bogu świat, do jakiego On (oczywiście zdaniem Gustawa) doprowadził.

Kolejnym znanym utworem w którym podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do Boga, jest hymn Juliusza Słowackiego "Smutno mi Boże". Utwór ten jest wyrażeniem tęsknoty za ojczyzną poety, który zmuszony sytuacją polityczną musiał opuścić swój kraj i osiąść na emigracji. Poeta kieruje swój smutek do Boga, między innymi dlatego, że jest On ostatnią bliską mu osobą do jakiej może się zwrócić.

Można by jeszcze długo wymieniać utwory, zarówno te bardzo znane, zaliczane do klasyki literatury, jaki i te nie znane praktycznie przez nikogo, w których możemy spotkać się z dialogiem między podmiotem lirycznym a Bogiem. Nie chodzi tutaj jednak o stworzenie indeksu takich dzieł literackich. Zastanówmy się raczej, skąd w ogóle bierze się coś takiego jak dialog z Bogiem. Przecież z logicznego punktu widzenia, równie dobrze można by rozmawiać ze ścianą albo obrazem na ścianie (gadał dziad do obrazu...). Warto jednak zwrócić uwagę na początki literatury. Zarówno w Polsce, jak i na świecie, pierwszymi utworami były właśnie utwory religijne (Biblia ma już przecież ile? lat). Jak widać, pytanie zostało źle sformułowane. To nie w literaturze pojawiły się słowa skierowane do Boga, to ze słów kierowanych do Boga wywodzi się literatura.

Skąd jednak biorą się u człowieka tego typu skłonności, dlaczego księgi starego testamentu przetrwały tyle wieków, podczas gdy na temat historii tamtych czasów nie wiemy praktycznie nic? Moim zdaniem wynika to z nadprzyrodzoności Boga. Poezja jest sztuką, która nie zajmuje się rzeczami normalnymi i w sposób normalny (Miron Białoszewski i inni jemu podobni wcale nie są tutaj wyjątkami - on co prawda pisze o rzeczach zwyczajnych, ale nie traktuje ich normalnie). Poeci i pisarze zawsze starali się przekazywać czytelnikom swoje odczucia, swoje doświadczenie. Nie można jednak robić tego w zwyczajny sposób (np. wypisując wszystko w puntkach), bo wtedy powstaje traktat naukowy albo kodeks karny, a nie utwór literacki. Zwracając się do Boga, możemy popatrzeć na świat z innego punktu widzenia, oderwać się od ziemi i spojrzeć na nią z pewnego dystansu. Czasami patrząc na coś z bliska, nie możemy tego zobaczyć, dlatego oddalenie się i ogarnięcie wzrokiem większego obszaru ułatwia nam uchwycenie pewnych szczegółów. Podobnie, gdy usiłujemy nawiązać dialog z Bogiem, jednocześnie możemy sami poczuć się Jemu równi. Patrzymy na świat z punktu widzenia kogoś, kto nie bierze w tym bezpośredniego udziału, i dzięki temu możemy dostrzec o wiele więcej rzeczy niż z punktu widzenia zwykłego człowieka. Oczywiście taka sytuacja ma miejsce, gdy poeta próbuje nawiązać równorzędny dialog z Bogiem.

W przypadku takich utworów jak pieśń Kochanowskiego "Czego chcesz od nas Panie..." takie spojrzenie nie jest raczej możliwe. Pozostaje nam zatem jeszcze drugie wyjaśnienie tego typu "Boskich" inspiracji. Jest to po prostu tkwiąca w każdym człowieku potrzeba posiadania Boga. Jest to cecha głęboko tkwiąca w naturze ludzkiej i dotycząca wszystkich bez wyjątków, chociaż nie wszyscy w to wierzą. Faktem jednak jest, że każdy ma jakiegoś Boga, tylko nie każdy zdaje sobie sprawę z tego czym on jest. I dlatego próby dialogu z Bogiem pojawiały się w literaturze od jej samych początków (właściwie to jeszcze przed początkiem!), i będą się pojawiały jeszcze bardzo, bardzo długo - zapewne tak długo, jak długo będzie istnieć rasa ludzka.

"Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru". Jak rozumiesz słowa Mahatmy Gandhiego - odwołaj się do wybranych utworów.

Na początku był chaos (coś, co można by określić jako mieszaninę wody z ogniem, ziemi z powietrzem, nie przypominającą zarazem ani odrobinę żadnego z tych przeciwieństw). I stworzył Bóg światłość, i zobaczył, że jest dobra. I oddzielił ją od ciemności (czyli nieświatłości), która nie była dobra. A potem nastał dzień szósty i powstał człowiek - stworzenie ziemskie, ale obdarzone pierwiastkiem boskim, posiadające wolną wolę. Jako połączenie zwierzęcia i bóstwa, otrzymał prawo wyboru - mógł żyć zgodnie z wolą Stwórcy lub dać się ponieść instynktom. Wiedział, że za złamanie prawa czeka go śmierć, ale jednocześnie jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu, że nikt się nie dowie o jego występku. Został wygnany z miejsca, gdzie wyraz "grzech" oznaczał tylko jeden uczynek. Od tej pory musiał sam oceniać, co jest dobre, a co złe i w jakim stopniu. A pokusy nie zniknęły. Ten stan rzeczy trwa do dzisiaj. My także stawiani jesteśmy wielokrotnie przed wyborem sposobu postępowania. I choć sumienie - otrzymane od Boga "urządzenie" wykrywające nasze błędy - namawia do poprawy, to jednak często zagłusza je Szatan, szepcąc: "Zrób to, nikt się nie dowie, nic się nie stanie, to przecież nie jest takie wielkie przestępstwo." Czasem ma rację. W niektórych przypadkach zbrodnia zostaje nagrodzona. Ale na dłuższą metę się nie opłaca.

Za przykład może posłużyć postać Makbeta. Początkowo uważa morderstwo za czyn haniebny i niemożliwy do popełnienia. Jednak pod wpływem wizji przyszłości pobudzającej jego "apetyt" na tron, z wzorowego rycerza i wasala króla szkockiego staje się bezwzględnym i żądnym krwi królobójcą. Osiąga swój cel, ale... nie czuje się szczęśliwy. Za zbrodnię płaci zdrowiem psychicznym. Sumienie, które w końcu może dojść do głosu, doprowadza Makbeta do szaleństwa, a w rezultacie do śmierci.

Podobny los spotyka Balladynę. Raz obrawszy drogę do sukcesu, nie jest w stanie zawrócić. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że czyni źle, ale zabija dalej, aby choć trochę dłużej pożyć. Doprowadza ją to jednak do obłędu, a kara i tak nadchodzi.

Nieco innymi pobudkami przy dokonywaniu przestępstwa kierował się Rodion. Twierdził, że nieważne, jakie środki się zastosuje, jeśli celem jest szczęście ogółu. Wydawało mu się, że morduje po to, aby uwolnić świat od złej i starej jędzy, a przy okazji nie dopuścić do ślubu swojej siostry z Łużynem. W rzeczywistości oszukiwał sam siebie. Tak na prawdę chciał w szybki i łatwy sposób zdobyć większą ilość pieniędzy, aby się wydobyć z nędzy. Mógł uczciwie zarobić na swoje utrzymanie, ale wybrał drogę zbrodni.

Ta trójka bohaterów miała możliwość zupełnie inaczej postąpić, pozwolić żyć niewinnym ludziom. Widocznie nie słyszeli lub nie chcieli zrozumieć przypowieści o pewnym Samarytaninie, który pomógł rannemu, nie oczekując w zamian żadnej zapłaty. Nie tylko nie zabił go, aby zwiększyć swój majątek, lecz nawet zapłacił z własnych pieniędzy za opiekę nad nim.

Cząstkę siebie dla poszkodowanych dali również Rieux i Tarrou. Niewątpliwie dokonali słusznego wyboru, ale wiedzieli co jest złem, z którym trzeba walczyć. Takiego ułatwienia nie miała Antygona ani jej niedoszły teść. Niby oboje postąpili słusznie, lecz nie idealnie. Mimo że chcieli dobrze, spowodowali tragedię, której można było uniknąć. Kreon chciał inaczej potraktować obrońcę miasta, a inaczej zdrajcę, aby przestrzec ludzi przed podobnymi czynami. Jednak mógł swój cel osiągnąć w inny sposób - różnicując charakter pogrzebów dwóch braci, na przykład każąc pochować Polinejkesa za murami miasta. W ten sposób nie złamałby praw boskich. Natomiast Antygona, zamiast się buntować przeciwko nakazom władcy, powinna porozmawiać z wujem na osobności i przedstawić swój punkt widzenia. Wtedy jeszcze mógł Kreon odwołać swoją decyzję.

Dokonywanie wyboru jest często bardzo trudne. Czasem trzeba się opowiedzieć za mniejszym złem. Innym razem można, pomimo szczerych chęci, skrzywdzić kogoś. Dlatego powinniśmy się uczyć rozpoznawać dobro, jak głosił Sokrates, aby nie popełnić błędu. Ale nic nas nie uchroni przed przymusem wybierania. Zawsze jest przynajmniej jakaś alternatywa. Nie wrócimy także do Raju, bo szybko byśmy się tam zaczęli nudzić, a po jakimś czasie przestalibyśmy także doceniać własne szczęście - bo przecież nikt nie ceni równie wysoko słodyczy jak ktoś, kto dopiero co miał w ustach gorycz. Dlatego dobro i zło zawsze będą się ze sobą przeplatać, a to już nasz interes w tym, aby tego pierwszego było jak najwięcej.

Dom w literaturze - odejścia i powroty

Każde odejście rodzi ból. Oczekiwanie powrotu nieskończenie dłuży się. Powroty natomiast nieodmiennie budzą radość. Niewątpliwie najboleśniejsze są rozstania z osobami bliskimi. Dlatego stają się przyczyną rozpaczy, rodzą cierpienie, ale i bunt, niezgodę na to, co się stało. Wymagają wielkiej cierpliwości i hartu ducha od samotnych mieszkańców domów, które nagle stały się wielkie i jakże przeraźliwie puste...

Taką postacią jest Penelopa, bohaterka jednego z wybitnych eposów Homera - "Odysei". Żona Odyseusza, archetyp wiernej i kochającej żony, przez wiele lat wytrwale oczekiwała powrotu swojego wybranka. Spotkała ją nagroda za cierpliwość i nieugiętość. Po wielu latach wędrówki wrócił do Itaki pielgrzym Odyseusz. Stoczył wcześniej zwycięską walkę z cyklopem, przezwyciężył intrygi nimfy Kirke, udało mu się nawet ujść cało z pułapki zastawionej przez syreny śpiewające głosem tak pięknym, iż prowadził on do śmierci wszystkich tych, którzy go słyszeli. Wszystkich, jednakże nie Odyseusza. Ten bowiem całą swą inteligencję wykorzystał na to, aby mimo czyhających zewsząd niebezpieczeństw trafić wreszcie w zdrowiu do domu...

Do domu, który jest wszakże nie tylko miejscem zamieszkania; budynkiem, w którym spędza się większość czasu. Dom w literaturze to ostoja szczęśliwości, Arkadia. Dlatego żywo obecna jest na kartach literatury polskiej i obcej tęsknota bohaterów do miejsca, które ich zrodziło. W konfrontacji z domem traci urok, piękno najbardziej egzotycznych krain. Nic dziwnego, że Kandyd - bywalec świata, dopiero w domu odnajduje równowagę wewnętrzną i spokój ducha. Prawdziwe szczęście tkwi przecież w uprawie własnego ogródka...

Wie o tym również podmiot liryczny "Sonetów krymskich" Adama Mickiewicza. Pielgrzym nieustannie powraca myślą do stron ojczystych, mimo że otacza go niesamowite, egzotyczne piękno Krymu. Wspina się na Ajudah, obserwuje z różnych stron Czatyrdah, błądzi po Bajdarach i bezbrzeżnych stepach, a jednak wciąż przywołuje obrazy Litwy i jej "szumiących lasów". Wyostrza zmysły w sposób graniczący niemalże z cudem: słyszy poruszanie się węża, ruch motyla, a wszystko po to, by dobiegł go głos ze stron ojczystych. Niestety "nikt nie woła". Pielgrzym zostaje sam ze swoją przemożną tęsknotą, której nie potrafi zrozumieć Mirza, a jedynie milcząca postać Potockiej, której oczy, wznoszące się wciąż ku niebu, w stronę Litwy, wypaliły na nieboskłonie gwiazdy...

Z taką siłą wpatruje się też we wspomnienie domu mała bohaterka liryku Bolesława Leśmiana. Urszula Kochanowska tak bardzo ukochała swój dom, że pragnie do niego wrócić nawet kosztem wszystkich rozkoszy nieba. Boga prosi tylko o jedno - o spotkanie z rodzicami. Jej największym marzeniem jest, by wszystko obok przypominało ziemską rzeczywistość, aby jej światek nadal był "kubek w kubek jak nasz - czarnolaski". Jej marzenie zostaje spełnione, jednak nie do końca. Oto zamiast "stęsknionych rodziców" do jej domku puka... Bóg. Tak wielka jest miłość dziewczynki do rodziców, że wobec niej blednie nawet światłość Pana...

A jednak nie wszyscy bohaterowie literaccy pragną wrócić do domu. Wystarczy przywołać dwa nazwiska: Konrad Wallenrod i Raymont Rambert. Tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza wyrzeka się rodziny i szczęścia w domowym gnieździe. Postanawia rozstać się z ukochaną żoną Aldoną, by swe życie poświęcić dobru narodu. Konrad Wallenrod "szczęścia nie znalazł w domu, bo go nie było w ojczyźnie". Są więc wartości istotniejsze od rodzinnego ogniska. Za taką uznaje mistrz Krzyżaków walkę o wolność kraju. Jego decyzja nie jest łatwa: w imię swych idei Konrad wyrzeka się dobrobytu i szczęścia, które jest łatwiej osiągalne. Jego wybór jest o tyle trudny, iż "Walter Alf" rzeczywiście kocha swoją wybrankę, a rodzaj walki nakazał mu wyrzeczenie się honoru, który jest wszak jedną z najważniejszych cnót rycerskich.

Ze szczęścia na łonie rodziny zrezygnował także dziennikarz Raymont Rambert. Kiedy jednak opuszczał ukochaną żonę, nie przypuszczał nawet, że minie tak wiele czasu, nim znowu się spotkają. Zamierzał przecież napisać artykuł o Arabach zamieszkujących Oran. Bohater "Dżumy" Alberta Camusa nie mógł jednak wiedzieć, że w azjatyckim miasteczku wybuchnie epidemia. Początkowo więc próbował jak najszybciej wydostać się poza bramy zamkniętego miasta. Czynił to najpierw legalnie, później szukał pomocy u przestępców. Był zdecydowany na każdy czyn, byle tylko dostać się do ukochanej żony. Nie czuł się jednak z tego powodu niemoralny. Swoje postępowanie wyjaśniał zawsze tak samo: "nie jestem stąd". Poza tym pomagał w pracy formacji sanitarnych, założonych przez Tarrou, przyjaciela doktora Rieux. Dopiero gdy zaistniała realna możliwość opuszczenia bram miasta, Rambert zmienił swoją postawę. Zrozumiał, że jest jednym z orańczyków, tak samo jak oni skazanym na łaskę i niełaskę dżumy. Został, aby walczyć. Na szczęście i jego spotka nagroda. Podobnie jak Konrad Wallenrod będzie mógł spotkać ukochaną kobietę. Kiedy jednak romantyczny poprzednik Ramberta umarł, nie ujrzawszy Aldony, dziennikarz mógł na nowo rozpocząć życie u boku ukochanej żony i wraz z nią wrócić wreszcie do domu.

Literatura polska bogata jest w powroty. Na szczególną uwagę zasługują jednak powroty bohaterów, którzy ulegli metamorfozie: całkowicie odmienili swoją postawę, poglądy lub pozycję społeczną...

Po raz kolejny potwierdzenie tych słów odnajduję w przebogatej twórczości "najwyższego z czujących" - Adama Mickiewicza. Bohater narodowej epopei, Jacek Soplica, zniknął z ziem rodzinnych jako zabijaka, pieniacz, zadziorny i buńczuczny szlachcic, który po śmierci Stolnika stracił nie tylko miłość Ewy, ale też powszechną sympatię i szacunek. Wrócił po wielu latach: odziany w sutannę, cichy i pokorny. W postaci księdza Robaka nikt nie domyślał się ojca Tadeusza, dopiero na łożu śmierci wyjawił tajemnicę.

Stanisław Wokulski, bohater "Lalki" Bolesława Prusa, wrócił do Warszawy, zdobywszy nie tylko wiedzę zapał i zainteresowanie nauką, ale też - wielki majątek. To jednakże nie otworzyło bram serca arystokratki Izabeli Łęckiej. Z kolei Andrzej Kmicic, bohater "Potopu" Henryka Sienkiewicza, po powrocie do Wodoktów zdobył miłość Oleńki Billewiczówny. A wyjechał stamtąd jako kłótnik i zabijaka, który nie tylko ważył się zakłócać spokój na ziemiach swego ojca, ale nawet zdradził króla.

Warto przywołać jeszcze postać bohatera powieści Zofii Nałkowskiej "Granica". O Zenonie Ziembiewiczu również można powiedzieć, że wrócił do rodzinnej Boleborzy - jakkolwiek nie leżało to w jego zamiarach. Radykalizujący student, korepetytor Elżuni, młody buntownik pragnął jak najszybciej zapomnieć o przeszłości i wyrwać się z domu rodzinnego. Kompleks boleborzański ciążył nad nim całe życie. Zenon Ziembiewicz ze wstrętem wspominał ojca, którego jedynymi zajęciami były romanse, polowania i narzekanie na chłopów. Wstyd budził w nim także obraz matki, która łamaną francuszczyzną i amatorską grą na pianinie usiłowała nadrobić braki w edukacji i wielkodusznie godziła się na kolejne miłości swego męża... Zenon jednak

"powrócił" do Boleborzy, pomimo że nie wyjechał z Warszawy: powtórzył bowiem wszystkie błędy swojego ojca. Wdał się w romans z kucharką Justyną Bogutówną, wszedł na drogę moralnych kompromisów i nie odnalazł już wyjścia. Zenon nie mógłby się wyrwać z atmosfery zepsucia i zakłamania, w jakiej wyrósł. Przecież, zdaniem Nałkowskiej, "jest się takim, jak miejsce w którym się jest".

Do domu powróciło też całe pokolenie Kolumbów, uczestników II wojny światowej, których młodość umarła w huku strzałów, z tysiącem poległych... Powrócili do domu, lecz jakże inni, jak bardzo odarci z wszelkich uczuć i doznań. Dla ludzi, którzy przeżyli "rzeź", podobnie jak "Ocalony" Tadeusza Różewicza , "jednako waży cnota i występek". Nawet odwieczne wartości, takie jak dom, miłość rodzinna, przestają mieć rację bytu. Podmiot liryczny wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zastanawia się, czy po wojnie życie w ogóle będzie możliwe. Jak będzie wyglądał świat po „apokalipsie spełnionej”?

Świadomy tego jest także bohater "Kartoteki" Tadeusza Różewicza. On także wrócił do domu. Może normalnie funkcjonować, pracować, wieść spokojne życie z nowymi obowiązkami i przyjemnościami. A jednak nie potrafi odnaleźć się w świecie, który zaistniał na nowo. Nie może odnaleźć wspólnego języka ani ze starszymi, ani z młodszymi od siebie. Pewnie dlatego całkowicie poddał się bierności i wciąż tkwi w domu. To nie on wychodzi do świata, lecz świat przechodzi przez jego mieszkanie...

Odejście jednak nie zawsze daje nadzieję powrotu. Iluż to rówieśników bohatera „Kartoteki” już nigdy nie znajdzie się wśród najbliższych... Ze śmiercią trudno jest się pogodzić również wówczas, gdy przychodzi ona niespodzianie, nie obleczona w sukno wojny. Zabiera człowieka i pozostawia puste miejsce, które już nigdy nie zostanie wypełnione. Jak się zachować w tej beznadziejnej sytuacji? Co robić?

Odpowiedź może dać kot z wiersza Wisławy Szymborskiej. Można "wdrapywać się na ściany / ocierać między meblami, ale niewiele więcej". Kot rzetelnie relacjonuje przebieg swoich poszukiwań: wlazł do wszystkich szaf, wślizgnął się pod dywan, nawet złamał zakaz i rozrzucił papiery. "Co więcej jest do zrobienia?" - pyta rozpaczliwie Pozostanie czekanie i sen, który może przyspieszy czas, sprawi, że "ręka, co kładzie rybę na talerzyk" okaże się tą właściwą. Dla osoby, która pozostawiła kota samego, bez żadnych skrupułów i wyjaśnień, lepiej chyba byłoby, aby już nie wracała. Wierny przyjaciel ostrzega:

"niech no on tylko wróci

niech no się pokaże

już on się dowie

że tak z kotem nie można

jakby się wcale nie chciało

pomalutku

na bardzo obrażonych łapach

i żadnych skoków pisków

na początek".

Powroty do domu nie zawsze są więc możliwe. Jednak nieodmiennie (z wyjątkiem postaci w typie Zenona Ziembiewicza) budzą one tyle szczęścia, iż pragnie się ich nawet wówczas, gdy bóg jest tuż obok - za drzwiami niebiańskiej chatki...

Donkiszot na polskich drogach, czyli literackie portrety idealistów i marzycieli.

Czasem zastanawiam się, czy Polak żyjący pod koniec XX wieku wierzy jeszcze w jakieś ideały, czy pragnie czegoś poza dobrami materialnymi. Czy potrafiłby, nie patrząc na osobiste zyski, poświęcić się realizacji jakiegoś marzenia? Bez względu na to, co o nim pomyślą, spełnić coś uważanego przez innych za niemożliwe czy nawet bzdurne?

A może nasze marzenia obracają się jedynie wokół pieniędzy, pragnienia posiadania coraz lepszego samochodu, sprzętu RTV, komfortowego mieszkania, zagranicznych wycieczek? Chcę wierzyć, że nie. Wiem, że jest wielu takich, którzy poświęcają się dla idei, bo zarobione pieniądze często wystarczają im tylko na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Postawa marzyciela i idealisty może się kojarzyć przede wszystkim z młodością. Świat stoi wtedy otworem, a człowiekowi się wydaje, że może dokonać czegoś wielkiego. Mimo że odczuwa jakiś lęk przed nieznanym, przed przyszłością, która różnie może się ułożyć, to jednak wierzy w swoje możliwości, w swoją siłę. Młody człowiek uważa, że może zmienić świat, poukładać go po swojemu. Taka postawa jest mi bliska podobnie jak moim kolegom, choć to, co widzimy dookoła siebie nie daje wielkich nadziei.

Z literatury znana jest postać Donkiszota - marzyciela, który uwierzył w książkowy świat, wyobraził sobie, że jest rycerzem i ruszył w poszukiwaniu przygód. Swoją postawą budził śmiech, określano go dziwakiem albo nawet jeszcze dosadniej. Scena walki z wiatrakami, którą stoczył, widząc przed sobą ogromne potwory, znana jest chyba każdemu dziecku, bo powstały o Donkiszocie filmy animowane. Ale przecież nie o to chodzi. Jego zachowanie symbolizuje ludzi, którzy często wbrew zdrowemu rozsądkowi dążą do realizacji obranego celu. Wierzą w swoją ideę i nie przejmują się reakcjami otoczenia. W przeszłości było wiele postaci niezrozumianych przez swoich współczesnych, spalonych na stosie za poglądy niezgodne z ogólnie przyjętymi - jak choćby Giordano Bruno, o którym wiadomo, że jego idee znalazły naukowe potwierdzenie. Bez takich osób i ich na pozór irracjonalnych pomysłów nie byłoby postępu i rozwoju świata.

W literaturze polskiej wiele jest postaci z kręgu marzycieli i idealistów. W większości to młodzi bohaterowie, pełni entuzjazmu dla sprawy, której realizacji się podjęli. Ale nie tylko oni mają swoje marzenia. Warto tu przypomnieć Rzeckiego i Stanisława Wokulskiego z "Lalki", Jacka Soplicę z "Pana Tadeusza", Anzelma Bohatyrowicza z "Nad Niemnem". Łatwo zauważyć, że postacie te pielęgnują ideały wyniesione jeszcze z czasów młodości.

Postawy, o których mowa, najbardziej kojarzą się z polskim romantyzmem, szczególnie z poetyckim manifestem epoki, jakim jest "Oda do młodości" Adama Mickiewicza. W tym podniosłym wierszu znalazło

się wezwanie do przekraczania granic poznania: Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;

Łam, czego rozum nie złamie ,

kierowania się uczuciem, poddania się miłości, która ma siłę twórczą:

Oto miłość ogniem zionie,

Wyjdzie z zamętu świat ducha.

Właśnie młodość jest tym, co pozwala się wznieść ponad poziomy:

Młodości! orla twych lotów potęga,

Jako piorun twoje ramię.

W twórczości Adama Mickiewicza nie brakuje postaci idealistów. Jednym z nich jest Pielgrzym z "Sonetów krymskich", wędrowiec - tułacz pragnący poznać tajemnice natury, żywej i aktywnej:

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,(...)

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;

Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;

Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?

To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

A. Mickiewicz: Stepy akermańskie

Konrad Wallenrod w imię miłości Ojczyzny zrezygnował z osobistego szczęścia, miłości kobiety, postąpił wbrew rycerskim wartościom - otwartej walki i szczerej postawy. Zamiast uczciwości i honoru pozostał mu podstęp i zdrada - tylko tak mógł osiągnąć swój cel, poświęcić się dla narodu. Tylko niezłomna wiara w sens samotnej walki z Krzyżakami pozwoliła mu wytrwać.

Konrad (III cz. "Dziadów") - bojownik narodowej sprawy, przeistoczony z kochanka Gustawa ( II cz. Dziadów") w "tego, który zbawia świat", utożsamił się z mitycznym Prometeuszem, biorąc na siebie całą odpowiedzialność za ludzkość. Pragnął poświęcić się ludziom, bo jako wrażliwa jednostka czuł w sobie ich cierpienie. Urzeczywistnienie idei przerosło jednak jego możliwości.

Reprezentujący podobne ideały, ale konkretny w działaniu, był Jacek Soplica. Szlachcic watażka przeobraził się w konspiratora, emisariusza politycznego, który swoimi czynami potwierdził gotowość poświęceń dla sprawy polskiej i dla narodu. Choć jego plany zostały pokrzyżowane, to zginął jak bohater, dopełnił swojego posłannictwa.

Chęć realizacji ideałów doprowadziła niektórych bohaterów do samobójstwa (Konrad Wallenrod), innych do szpitali dla umysłowo chorych. Na przykład Kordian, postać z dramatu Juliusza Słowackiego, chciał poświęcić życie jakiejś idei, pragnął zrobić coś niezwykłego, prosił:

"Niech grom we mnie wali!

Boże! Zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,

Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj..."

J. Słowacki: Kordian

W końcu postanowił zburzyć stary porządek, walczyć z konserwatystami hamującymi działania. Spisek na życie cara nie przyniósł jednak spodziewanych efektów: Kordian nie uzyskał poparcia i samotnie postanowił dokończyć dzieła. Okazał się na to jednak zbyt słaby psychicznie. W szpitalu Doktor - szatan nękał go

i uzmysławiał mu, że ta idea była tylko mrzonką.

Romantyczne ideały mieściły się w kręgu Ojczyzny, poświęcenia w walce, oddania dla narodu przy zupełnej rezygnacji z tego, co osobiste. Te same wartości - naród i Ojczyzna - znalazły się w centrum zainteresowania ludzi kolejnej epoki, pozytywizmu. Tym razem jednak nie walka, ale praca miała prowadzić do osiągnięcia nadrzędnego celu - wolności.

Jeden z bohaterów "Nad Niemnem", Witold Korczyński, to młody zapaleniec, idealista, postać mogąca stanowić wzór dla młodzieży. Połączył w sobie szacunek dla tradycji z otwartością na nowe trendy i jednocześnie gotowy był stanąć w obronie ideałów, dla których zginął jego stryj powstaniec - Andrzej Korczyński.

W tej samej powieści występuje również Anzelm, potomek legendarnych założycieli rodu Bohatyrowiczów, Jana i Cecylii, uczestnik powstania styczniowego, dla którego ideały patriotyczne i braterstwo krwi stanowiły nadrzędną wartość, niezmienną mimo upływu lat.

Wspomniany już wcześniej Rzecki, stary subiekt z "Lalki", to człowiek jakby z poprzedniej epoki: marzyciel, romantyk, patriota, który na różnych frontach walczył o wolność kraju. Na starość samotny i uważany za dziwaka, budził jednak szacunek i sympatię. Wielkiej wagi są jego słowa "nie wszystek umrę" - wyraz wiary w swoje dokonania i poglądy.

Przyjaciel Rzeckiego, Stanisław Wokulski, to również postać nie przystająca do czasu, w którym przyszło mu żyć. Galanteryjny kupiec z bohaterską wojenną przeszłością nie do końca umiał się odnaleźć w otoczeniu. Niezrozumiany i samotny, nie znajdując spełnienia ani w pracy, ani w miłości, część swoich zysków przeznaczył na działalność naukową Ochockiego - utopisty i idealisty, wynalazcy pracującego nad projektem maszyny latającej.

Czas końca XIX wieku, przełomu wieków i tak zwanego międzywojnia to okres weryfikacji wielu idei, podobnie jak okres wojny i późniejszy. Postacie literackie tej epoki, mimo że przepełnione różnego rodzaju pomysłami, przekonane o sensie ideałów, w które wierzą, spotyka rozczarowanie, by nie powiedzieć klęska.

Doktor Judym ("Ludzie bezdomni" S. Żeromskiego) odrzucił szczęście osobiste poświęcając czas i energię wyższemu celowi, za który uważał polepszenie bytu biedoty. Zawiódł się, nie osiągnął niczego.

Cezary Baryka ("Przedwiośnie" S. Żeromskiego), zapalony rewolucjonista z Baku, w pewnym momencie zaczął mieć wątpliwości, czy zło można zwalczać złem i czy rewolucja jest potrzebna.

Również tacy, którzy zapragnęli zmienić rzeczywistość przy pomocy reform, nie osiągnęli celu. Działania Zenona Ziembiewicza ("Granica" Z. Nałkowskiej) zakończyły się fiaskiem. Nie powiodło się mu się również w życiu rodzinnym. Przegrany popełnił samobójstwo.

Pisanie tego eseju skłoniło mnie do wielu przemyśleń i wniosków, o których istnieniu nie miałbym pewnie pojęcia. Przede wszystkim zauważyłem, że realizacja ideałów, dochodzenie do obranego celu związane jest z cierpieniem. Trzeba z czegoś zrezygnować, poświecić jakąś część siebie i życia osobistego. Zdarza się, że obrana droga prowadzi donikąd, albo - jeszcze gorzej - do klęski. Poza tym człowiek wierzący w swoje ideały pozostaje zazwyczaj samotny, chyba, że trafi na podobnego sobie zapaleńca, a i to nie gwarantuje powodzenia. Stąd pytanie: Czy warto? Czy warto marzyć, stawiać sobie cele, wierzyć w ideały?

Najprościej byłoby odpowiedzieć: Nie! Ale kto powiedział, że życie ma być proste? I jaki byłby jego sens, gdyby nie wiara, że gdzieś za zakrętem czeka coś niecodziennego, że właśnie tam spełnią się nasze marzenia?

Galeria literackich portretów polskiego inteligenta zestawionych z bohaterów wybranych dzieł pozytywizmu, Młodej Polski i międzywojnia

Portret Stanisława Wokulskiego - nowego wzorca pozytywistycznego inteligenta. Stanisław Wokulski człowiek czterdziestopięcioletni ma już za sobą bogate i burzliwe doświadczenia. W młodości dzięki samokształceniu wydobywa się z piwnicy Hopfera i wynosi do pozycji studenta Szkoły Głównej. Pokonuje próg, który dla subiektów i "chłopców do posług" był nie do przekroczenia. Energia wyrażana w samozaparciach i pokonywaniu barier wyzwalała w nim wyjątkową witalność, która zawsze przejawiała się dążeniem do poszerzania horyzontów myślowych zdobycia wiedzy, wzbogacenia świadomości.

Wokulski rządny poznania w przeciwieństwie do przeciwników "łapczywie chwyta czas" - pochłania dostarczone przez studentów książki z dziedziny socjologii, filozofii, literatury. Zadziwia młodych ludzi i gości lokalu, których obsypuje umiejętnością interpretacji czytanych tekstów i poznawczych problemów, które w formie pytań stawia ludziom wykształconym. Imponuje swoją postawą, prowokując jednocześnie środowisko do zainteresowania sobą co owocuje przygotowaniem subiekta Wokulskiego do egzaminów i otrzymania statusu studenta. Wokulski już w tym okresie określa samego siebie - z taką konsekwencją będzie w sposób świadomy kreował swoją osobowość i określał swoje miejsce w życiu.

Zdobyte i wymarzone miejsce w Szkole Głównej zamienia na okopy powstańcze, ale i ta decyzja jest uwarunkowana solidarnością z szlacheckim powstaniem narodowym. Wokulski mimo "wysadzenia z gniazda" czuje się powiązany z rodowodem szlacheckim. Powstanie skazało go na Sybir, ale i tu Wokulski zaprezentował swoją odmienność i silne piętro własnej indywidualności nie poddaje się ani nostalgii, ani represji, ale powstanie uczynił nowym aktem poznania. W Irkucku zdobywa wyższe wykształcenie, dyplom uniwersytecki i propozycję pracy naukowej. Zesłanie dla Wokulskiego stało się okresem twórczym, rozwojowym. Decyzja powrotu do Warszawy była niewątpliwie, być może nie w pełni uświadomionym, przez młodego inteligenta, ale narzuconym sobie prawem do zmierzenia się z tym światem, który kiedyś dla kelnera obsługującego gości, kupców, adwokatów był niedostępny. Wokulski podjął tę nową poprzeczkę i przegrał. Dla rozwoju własnego Irkuck był niewątpliwie wymarzonym miejscem kariery naukowej. Uczeni warszawscy odrzucili syberyjskiego " dobrze zapowiadającego się uczonego", bo był dla nich tylko byłym subiektem. W świecie młody wykształcony, na zesłaniu, inteligent nie miał również miejsca.

Wokulski zmierzył się znów z przeciwnym mu światem i pokonał go. Małżeństwo z Minclową pozwoliło mu objąć sklep poniemiecki i rozwinąć go w krótkim czasie z dużym sukcesem oraz osiągnąć kapitał większy, aniżeli dorobek trzech pokoleń kupców niemieckich. Wokulski udowodnił, że posiada dzięki wiedzy i umiejętności dobrej organizacji i twórczego myślenia osiągnąć w handlu to, co łączyło Żydów i Niemców, uznanych tradycją jako predestynowanych do tego zawodu.

Wokulski to portret nowoczesnego kupca, reprezentującego nowy wzorzec w tym zawodzie Polaka. Oszałamiająca kariera Wokulskiego w handlu wynika z ryzyka jakie podejmuje inwestując kapitał w zupełnie nowe przedsięwzięcie. Taki model kupca obcy jest ówczesnym reprezentantom handlu. Wokulski zdobywa ogromny kapitał w bardzo krótkim czasie na dostawach żywnościowych (mąka, chleb) wojskom i powraca do Warszawy z dochodem, który stawia go w pozycji jakiej żaden Żyd ani drobnomieszczański kupiec niemiecki nie osiągnął. Kupiec polski reprezentowany przez Wokulskiego to człowiek otwarty, operatywny, umiejący korzystać z doświadczeń, potrafiący podejmować skuteczne decyzje, błyskotliwy imponujący rozległością horyzontów i kontaktów w liczących się stolicach Europy, Moskwy, Paryżu.

Portret takiego polskiego kupca, niewątpliwie był twórczy i zachęcający do zmiany wizerunku polskiego szlachcica i mieszczanina, bowiem Prus zachęcał Polaków do objęcia handlu w swoje ręce. Wokulski, miał być wzorcem modelowym. I niewątpliwie stałby się nim, gdyby nie obciążały Polaków nawyki szlacheckie, mocno określające polską mentalność. Właśnie tą szlachecką a właściwie arystokratyczną mentalnością przenikającą psychikę narodową Polaków, został "przygnieciony" Stanisław Wokulski. Gdyby nie nagła miłość do arystokratki w wyniku, której zatracił witalność w zdobywaniu arystokracji, wdzieraniu się do ich salonów, zabieganiu o ich względy, rozwijałby dalej sieć sklepów, inwestował w przemiany np.: Powiśla, reformowałby gospodarkę. Wzbogacając siebie, inwestowałby nadal w społeczeństwo realizując programowe hasło pozytywistów. Jednak w charakterze Polaka, jak twierdzi żydowski lekarz Szuman, ścierają się dwie siły - idealista nieprzewidywalny, romantyk, który w jednej chwili gotów dla marzenia, zachcianki, miłości zniszczyć kapitał całego życia i racjonalista, który inteligentnie zdecydowanie rozwiązuje życiowe problemy i skutecznie zdobywa majątek. Portret Wokulskiego jest właśnie pęknięty, ale w tym pęknięciu znajduje odbicie, charakter narodowy Polaków, który tak precyzyjnie uchwycił Prus, ale do którego komentarz włożył w słowa doktora Szumana, polskiego Żyda. Wokulski to zdobywca, który nie znosi przeszkód, ale jeśli przeszkoda jest nie do pokonania "rozbija łeb o nią". Cały problem polega na tym, że Polacy nie potrafią wycofać się w porę i to co jest ich niewątpliwym kapitałem, potrafią zniweczyć, podporządkować w gruncie rzeczy ulotnej i nieznaczącej sile. Wokulski być może przegrał jako człowiek, bo na pewno przegrał jako kupiec, bo dał się zniszczyć namiętności, która spaliła jego twórczą energię.

Ale namiętności nie dał się zniszczyć Tomasz Judym z powieści "Ludzie bezdomni" - inteligent epoki Młodej Polski, który poświęcił się wielkiej idei walki o lepszy byt proletariatu. Z wielkim trudem ukończył wydział medycyny i wyjechał do Paryża. Zdobył doświadczenie i praktykę zawodową, które pozwoliły mu spojrzeć realistycznie na stan polskiego proletariatu. Po powrocie doktor Judym odbył wędrówkę po warszawskim Powiślu, niczym Stanisław Wokulski i utwierdził się w przekonaniu prowizorycznej pomocy najuboższemu społeczeństwu. Chciał naprawić ludzką krzywdę, jednak nie był przekonujący dla swoich przyjaciół-lekarzy, którzy na zebraniu kpią i odwracają się od niego. Jego chęć niesienia pomocy ludziom ubogim nie znajduje odbicia w środowisku lekarskim. Doktor Judym podejmuje samotną walkę z niesprawiedliwością i niezrozumieniem, czego przykładem był jego pobyt w Cisach. Otwiera szpital dla chorych, leczy zatrutych skażoną wodą, przez co popadł w konflikt z tamtejszym właścicielem. Jego kolejna próba skończyła się niepowodzeniem. Wyjeżdża do Zagłębia, gdzie widząc rozpacz i nędzę górników, decyduje się po raz kolejny na pomoc chorym. Jednak jego działania nie przynoszą odpowiednich skutków i tym razem przegrywa. Doktor Judym nie przestaje walczyć, pomimo niepowodzeń jakie odnosi. Uważa to za swój obowiązek, poświęca się całkowicie, odrzucając nawet miłość Joasi, przez co czyni ją nieszczęśliwą.

Portret, jaki reprezentuje Tomasz Judym, jest charakterystyczny dla bohaterów tej epoki, którzy wybrali chęć niesienia pomocy innym nad własne szczęście:

"Nie może mieć ojca ani matki, ani jednej rzeczy, którą by przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe nory".

Reprezentuje pogląd Stefana Żeromskiego, nie mogącego pogodzić społecznej misji z życiem osobistym. Podobną postawę bohaterów możemy zauważyć w innych utworach jak "Siłaczka", "Doktor Piotr", którzy też poświęcili własne szczęście i swój los dla dobra szlachetnej sprawy. Jednak z góry byli skazani na klęskę, gdyż stali się jednostkami walczącymi za ogół. Doktor Judym nie był rozumiany nawet przez proletariat, któremu niósł pomoc.

Doktor Judym prezentuje postawę prometejską, jakże charakterystyczną dla bohaterów romantycznych, wyrzekających się własnego szczęścia. Natomiast z okresem pozytywizmu łączy go hasło utylitaryzmu, chęci służenia najbiedniejszym. Więc widzimy, że Stefan Żeromski stworzył portret bohatera idealnego, łączącego w sobie cechy romantyka i pozytywisty.

Tomasz Judym to bohater, którego upór i ambicja, mogłyby w obecnych czasach uchodzić za jedną z cnót godnych naśladowania i jakich mało w obecnym świecie.

Postawę nie tak wyidealizowaną, choć też pragnącą dokonać wzniosłych celów, wykreował Stefan Żeromski w powieści "Przedwiośnie". Portret, zbuntowanego, niezdecydowanego ale pragnącego wolności i chętnego do walki wyzwoleńczej, reprezentował Cezary Baryka. Wpływ na jego decyzje wywarły wydarzenia Rewolucji Październikowej w Baku, gdzie główny bohater wychowywał się i romantyczna wizja Polski, mit "Szklanych domów". Wizja, która uświadomiła Cezaremu możliwość lepszego życia. Cezary Baryka szuka własnego miejsca w odrodzonym państwie. Po powrocie do Polski, Cezary zauważa, że mit opowiedziany przez ojca, był przykrywką rzeczywistości, że była to wizja fantastyczna, dostrzega konieczność zmian społeczno-politycznych, bezrobocie, wewnętrzne rozbicie polityczne. Wszystkie te czynniki prowadzą do upadku państwa. Wizja Cezarego, po zetknięciu z rzeczywistością zmieniła się radykalnie.

Cezary Baryka nie godzi się na stan jaki zaistniał w kraju. Twarde reguły z jakimi, musiał się uporać, podczas walk w Baku nauczyły go dawać sobie radę w każdych warunkach. Początkowo rozpoczął naukę w wyższej uczelni, jednak potrzeba walki o wolność ojczyzny zwyciężyła. Cezary bierze udział w wojnie polsko-rosyjskiej, co również ma wpływ na kształtowanie się jego osobowości. Uświadamia sobie, że chcąc żyć w wolnym i niepodległym kraju, należy się dla niego poświęcić. Nikt nas w tym nie wyręczy.

Postawę obojętną i lekceważącą Cezary zauważa w Nawłoci, gdzie ziemiaństwo oddaje się hulankom nie zwracając uwagi na losy kraju. Nie obchodzą ich sprawy ojczyzny, jedynie możliwość oddawania się hulankom i zabawom, kosztem chłopów, którzy ich utrzymują. Cezary nie godzi się na takie postępowanie, jednak sam nie jest w stanie zmienić tego stanu. Szuka sprzymierzeńców. Jednak ani plan reform Gajowca, ani komunistów w pełni go nie satysfakcjonuje. Cezary żąda zmian, które doprowadzą do odrodzenia Polski, uwolnienia chłopów spod jarzma, jakie na nich ciąży, reformy gospodarki i stworzenia trwałego rządu.

Portret Cezarego Baryki do końca nie jest wykreowany, ulega zatarciu, pozostaje samotny, gdyż nie mo się zdecydować na któryś z planów reform społecznych. Jako wyraz buntu przeciwko nieudolnemu tworzeniu nowej Polski, bierze udział w manifestacji komunistów, staje "na jej czele", ale idzie z boku, chcąc podkreślić swój indywidualizm.

Polscy inteligencji reprezentują odmienne portrety, jak odmienne są epoki w których żyli, ale mieli wspólny cel jakim była chęć niesienia pomocy ludziom. Jednak ich wzniosłe cele, w każdym przypadku wiązały się z poświęceniem własnego szczęścia. Ich życiem prywatnym wypełniały cele do których dążyli. Każdy z nich był indywidualistą zagubionym i nieszczęśliwym.

Głos maturzysty na temat: "Czego szukam w poezji, co znajduję, co cenię?"

Poezja, według definicji słownikowej, jest rodzajem literackim mającym za zadanie przechowanie w pięknie dobranych słowach, podzielonych na strofy i wersy, uczuć oraz wrażeń, jakie wzbudza w nas świat oraz ludzie. Bo z czego innego zbudowany jest zmysłowy świat człowieka, jak nie z uczuć, które teraz, u schyłku XX w., zwyczajnie bagatelizujemy. A to właśnie one są źródłem nieuchwytności w poezji. Poezja jest naturalnie piękna pięknem nieuchwytności.

Z poezją spotykamy się prawie wyłącznie w szkole, w której kojarzy się nam ona z długimi analizami. Niektórzy lubią poezję...

"Niektórzy -

czyli nie wszyscy.

Nawet nie większość wszystkich

ale mniejszość.

Nie licząc szkół, gdzie się musi,

i samych poetów"

(Wisława Szymborska)

Właśnie w szkole da się zauważyć pewną formalizację uczuć, zewnętrznie potraktowanie form bez większego wnikania w treść. Dlatego warto sięgnąć czasem w domu do książki "od polskiego" i przeczytać kilka wierszy "sercem i duszą". Starałam się zawsze tak właśnie postępować i dlatego wiem, co mnie w poezji zachwyca, a co zniechęca.

Pierwsza rzecz jest bardzo prosta: zachwyca mnie to, że poeci nie boją się, że piszą wiersze i kroczą swą drogą do końca - nigdy się nie poddając. Dzięki temu i ja zaczynam wierzyć w to, że nie wolno mi za żadną cenę rezygnować z raz obranej drogi. Fakt, że nie zawsze mi się to udaje. Ale dlaczego ja miałabym rezygnować, skoro moi mistrzowie dają sobie radę? I to właśnie trzyma mnie cały czas w przekonaniu o lepszym jutrze, lepszym życiu. Zawsze też fascynował mnie w poezji "siódmy zmysł" poetów. To byli i są ludzie, którzy zawsze wiedzą, co powiedzieć i w którym momencie się odezwać.

Te cechy łączy w swoim dorobku jedna z moich ulubionych poetek - Ewa Lipska, której twórczość jest po prostu genialna. Przedstawia ona nam dużą część swojego życia, w swych wierszach występuje bez żadnej maski, bez granic jakiejś roli - jest po prostu sobą. To sprawia, że jej wiersze są proste, jasne i trafić muszą do każdego czytelnika. Są również bardzo zręcznymi majstersztykami, w których tak sprzeczne uczucia, jak: miłość i zdrada, życie i śmierć, przyjaciel i wróg, tworzą sprytnie zbudowaną wieżę, trwałą w posadach z napisem: "wiersze Ewy Lipskiej".

Drugą moją fascynacją poetycką jest Norwid. Wieczna tułaczka, tęsknota za ojczyzną, wizja Polski wspaniałej i dobrej, gdzie każdy Polak będzie mógł mówić to, co myśli i robić to, co chce, urzeka mnie u Norwida najbardziej. Poezja Norwida ma specyficzny urok, piękno w każdym słowie, znaczenie każdego wersu, siłę metamorfozy. Nie ma tu słów zbędnych, niepotrzebnych określników. Cenię go również za to, iż treść jego poezji jest ogólnoludzka i ponadczasowa. W centrum rozważań znajduje się człowiek i rzeczywistość. U Norwida znalazłam potwierdzenie jednej z towarzyszących mi myśli życiowych, że "mowa jest srebrem, a milczenie złotem", tzw. teorii przemilczenia. Norwid odkrył i wykorzystał fakt, że przemilczenie, pusty wers, wielokropek - także mówią i mówią wiele - lecz inaczej. Tak jak w jednym z najpiękniejszych moim zdaniem utworów o miłości - w wierszu "Jak...". Dzięki niemu wiem, iż miłość jest zbyt silnym uczuciem, by znaleźć dla niej odpowiednie słowa. Nie jest łatwa ani radosna, przynosi smutek i rozczarowanie. Lecz dar miłości jest darem bezcennym.

Poezja to swoiste antidotum na złą pogodę, nie tylko tę za oknem, ale i na złą pogodę ducha, na ludzi, którzy w pogoni za pieniądzem zatracili poczucie ważności miłości, przyjaźni, wierności, szczerości, bezinteresowności. Dla mnie poezja to ucieczka od takich efektów, szybkich sukcesów, łatwych przyjemności. Oderwaniem się od tego wszystkiego jest twórczość ulubionego przeze mnie poety Jana Kochanowskiego, która przede wszystkim jest radą, jak żyć godnie, jak korzystać z życia. W pieśni pt. "Serce rośnie" poeta podkreśla, iż radość i spokój czerpie człowiek z czystego sumienia i serca. Czyste sumienie nazywa Dobrą Myślą i w zakończeniu wiersza prosi, by nigdy go ona nie opuszczała. W pieśni IX "Chcemy sobie być radzi" wzywa Kochanowski do wspólnej, wesołej zabawy przy muzyce i dobrym winie, ponieważ nie wiadomo, co nas jutro czeka. Jest to pochwała wesołej kompanii, pogody ducha, godności w znoszeniu przeciwności losu. U Kochanowskiego znalazłam bardzo cenną radę, której staram się przestrzegać, mówiącą, iż w życiu, nawet w czasie burz czy nieszczęść, należy zachować spokój, ów osławiony "złoty środek", dzięki któremu udaje się człowiekowi zachować renesansową radość życia.

Jednak twórczość niektórych poetów nie tylko mnie nie zajmuje, ale także odpycha i zraża. Nie przepadam np. za poezją Haliny Poświatowskiej. Kiedyś wydawało mi się, że poeta to człowiek różniący się zupełnie od innych, taki "szalony", natchniony, bardzo liryczny, mówiący o wielkich i pięknych sprawach poetyckim językiem. I wiersze Poświatowskiej, razem z jej osobą, przez jakiś czas funkcję taką w moim życiu pełniły. Uspakajały i przemawiały do mnie bardzo czule... A teraz ten liryzm, czułość i melancholia Poświatowskiej przestał na mnie działać. To chyba najbardziej zniechęca mnie w poezji - zbyt dużo tkliwości i słodyczy. Poza tym nie lubię wierszy, po przeczytaniu których przez trzy dni myśli się o tym, "co poeta miał na myśli". Tu przychodzi na myśl np. Białoszewski, którego nikt nie rozumie i chyba nigdy do końca rozumieć nie będzie. Był on twórcą poezji lingwistycznej, która wypróbowywała i wykorzystywała językowe możliwości polszczyzny. Jednak poezja skonstruowana z form mowy, szablonów wypowiedzi, przysłów obfituje w wielkość znaczeń. Dla mnie natomiast wiersze muszą być jasne i konkretne. Zniechęca mnie także "hurtowe" podejście do poezji: wszyscy myślą tak samo, wszyscy wiedzą, że w takim to a takim miejscu poeta czuł to a to. Według mnie wiersz taki traci na prawdziwym znaczeniu i oryginalności.

Zdecydowanym zaprzeczeniem powyższych twierdzeń są wiersze Wisławy Szymborskiej, wyrafinowane w formie, a przy tym przejrzyste i zrozumiałe. Są niezmiernie urozmaicone i atrakcyjne, dzięki poczuciu humoru oraz występującym w nich często elementom fabuły i anegdoty. Równocześnie zawierają głębokie treści myślowe. Dowcip, ironia, oszczędność i precyzja języka - oto potęga Szymborskiej; to jest to, co cenię w niej najbardziej. Dla potwierdzenia mojej opinii przytoczyć mogę przykład komizmu w wierszu "Sto pociech", w którym cała ewolucja gatunku od stworzeń niższego rzędu i od stadium człowieka jaskiniowca do epoki współczesnych wynalazków "ściągnięta" zostaje do jednego zdania o człowieku:

"ledwie wystrugał ręką z płetwy rodem

krzesiwo i rakietę,

..........

Zawzięty, trzeba przyznać, bardzo.

Z tym kółkiem w nosie, w tej todze, w tym swetrze"

Szukam w poezji ucieczki od codzienności i znajduję ją. Szukam tego, co wskazuje jak żyć godnie. Nie jestem jeszcze dorosła, szukam więc wskazówek do przeżycia życia tak, abym była z niego zadowolona. Nie w każdym wierszu to znajduję. Najlepszym (jak na razie) wykładnikiem jest "Przesłanie Pana Cogito" Herberta. Swoisty dekalog, który powinni wykorzystywać ludzie II połowy XX wieku. "Bądź wierny. Idź." głosi ostatnie zdanie wiersza. Gdyby ludzie stosowali się do zaleceń Herberta, świat byłby o wiele lepszy. Świat byłby o wiele lepszy, gdyby ludzie czytali poezję, byliby bardziej czuli, wrażliwi, nie baliby się okazywania uczuć. Mogliby zastanawiać się nad istotnymi problemami, być może znajdowaliby w poezji rozwiązania własnych problemów.

Tego właśnie szukam i to znajduję w poezji. To cenię w niej najbardziej. Spotkanie z nią jest ucieczką od codzienności, od problemów (a jednocześnie antidotum na nie), rozśmiesza, poucza, zmusza do refleksji.

Poezja jest dopełnieniem prozy. Być może ktoś powie, że woli prozę. W porządku - ja mówię tylko, że poezji nie może nie być. Ona jest po prostu potrzebna i każdy się o tym wcześniej czy później na pewno dowie.

Ideał człowieka i obywatela w literaturze staropolskiej

Stosunek człowieka do świata zmieniał się na przestrzeni wieków. Na kształtowanie się ludzkich poglądów miały (i nadal mają) wpływ wiele czynników. Poszczególne epoki oraz literatura i sztuka tworzona w czasie ich trwania odwzorowują różne światopoglądy. To właśnie one kształtowały charaktery ludzkie, tworzyły wzorce do naśladowania. Poszczególne epoki budowały swoje ideologie na zasadzie przeciwieństwa do poprzedniej epoki, często bazując na epoce wcześniejszej niż poprzedzająca.

ŚREDNIOWIECZE

Cechą charakterystyczną średniowiecza był teocentryzm, który oznacza umieszczenie w centrum kultury, literatury, sztuki i filozofii Boga, był On najwyższą wartością. Wszystkie dziedziny życia znajdowały się pod wpływem światopoglądu religijnego, więc motywy rozwijane w sztuce najczęściej nawiązywały do Biblii lub działalności kościelnej. Utwory te bezpośrednio wpływały na czytelnika, przedstawiając, wręcz podstawiając mu postacie godne naśladowania, bądź też potępienia, wskazywały konkretne wzorce i ideały prowadzące do świętości.

Największym ideałem w średniowieczu był święty, a w pierwszych wiekach średniowiecza najlepiej było jak był to święty - asceta. Bardzo popularna była filozofia świętego Augustyna, który propagował prymat wiary nad rozumem. Filozofia ta umieszczała człowieka na granicy bytów między aniołami i zwierzętami. Osoba ludzka jest wewnętrznie rozdarta, ponieważ istnieje w niej konflikt między dobrem i złem, między duszą a ciałem. Augustyn szczęście widział w medytacji, w poznaniu Boga i własnej duszy. Nieco inna jest filozofia świętego Tomasza z Akwinu. Pod wpływem tej filozofii w XIII wieku nastąpił przełom w światopoglądzie ludzi średniowiecza, ich stylu życia. Głosił harmonię, rozumny ład świata, strukturę stworzoną przez Boga, w której każdy element ma swoje miejsce (pojęcie drabiny bytów). Najważniejsze w tej filozofii jest przezwyciężenie, przełamanie dualizmu ciała i duszy.

Inną filozofię stworzył św. Franciszek, a jej głónymi założeniami były miłość, radość i ubóstwo. Miłość jest podstawą wiary, jest to miłość do każdej żywej istoty jako do brata i siostry. Twierdził, że człowiek tylko wtedy jest wolny i szczęśliwy, gdy posiada tylko tyle ile jest mu potrzebne do życia. Ktoś kto ma majątek martwi się o niego, jest jego niewolnikiem. Życie św. Franciszka i jego towarzyszy poznano na podstawie anonimowego dzieła pt. "Kwiatki św. Franciszka".

W literaturze ze świętym spotykamy się na przykład w Legendzie o świętym Aleksym. Bohater po ożenieniu się, skałada śluby czystości, rozdaje swój majątek biednym i opuszcza dom. Przez 17 lat żyje skromnie, w ascezie, na odosobnieniu, po czym powraca w rodzinne strony, ale nie zostaje rozpoznany. Przed śmiercią pisze list wyjaśniający kim był, a jego ciało po śmierci ma cudowne, lecznicze właściwości.

Najwcześniejsze utwory hagiograficzne w Polsce dotyczą postaci świętych - meczenników, jak np. św. Wojciecha, zakonnika pochodzenia czeskiego, który zginął w czasie wyprawy misyjnej do Prus. W XIII stuleciu pojawiły się utwory o Stanisławie Szczepańskim, biskupie krakowskim, zabitym z rozkazu króla Bolesława Śmiałego w 1079 r.

Świeckim wzorem bohatera był rycerz, człowiek obdarzony niezwykłymi przymiotami wojennymi, a przy tym jako lennik oddany swemu władcy. Ideał rycerza nie był oderwany od ogólnego teocentryzmu. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się jednak pojęcie honoru zespolonego oczywiście z bezwzględną wiernością wobec Boga. Tyułowy bohater "Pieśni o Rolandzie" ginie w bohaterskiej walce z niewiernymi Saracenami. Roland do ostatnich swoich chwil jest wierny Bogu i władcy. Do świeckich utworów zalicza się także dzieło Słoty o charakterze moralizatorskim "O zachowaniu się przy stole". Autor dworskie obyczaje Zachodu i chciał je wprowadzić w Polsce. Krytykuje "siadanie jak wół", brudne ręce, szybkie jedzenie. Szlachta powinna dbać, aby zachowywać się kulturalnie przy stole, przede wszystkim, gdy znajdują się w obecności kobiet.

Jednym z wiodących prądów renesansu był humanizm, uznający człowieka za nadrzędną wartość. Wiodącą ideą tej epoki był już nie teocentryzm, lecz wprost przeciwnie - antropocentryzm. Zdolności poznawcze człowieka, jego postępowanie i szczęście stały się podstawą wszelkich systemów ideowych. W początkowej fazie głosił takie hasła jak carpe diem czy homo sum - humani nil a me alienum esse puto. Ideałami były piękno, harmonia i zgoda. Artyści dbali o sławę doczesną i pośmiertną, dążyli do przełamania bezimienności. Afirmowali życie, byli przeświadczeni iż pełnię życia można osiągnąć w życiu doczesnym ("Miło szaleć, kiedy czas po temu").

Publicystyka renesansowa ma różne oblicza, prezentuje różne modele myślenia, różne polityczne przekonania. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że wszystkim zależy na dobru państwa i szczęściu jego obywateli.

Wieś i życie ziemianina na wsi jako temat poezji - to symptomy nowych czasów. Poezja średniowieczna i średniowieczne pismiennictwo gloryfikowały czyn świętego i czyn rycerza. Tak przedstawiał się też ówczesny system wartości i hierarchia ważności: służba boża i słuzba rycerska. Od połowy wieku XV wszystko to zaczyna się w sposób zasadniczy zmieniać. Najpierw w ekonomice, potem w polityce i kulturze. Rycerz przekształcił się w zieminina. Ziemianin stał się nowym człowiekiem, najpierw nowym zawodem, rychło jednak i nową wartością: społeczną, ideową, kulturową, wreszcie moralną. Literatura szlachecka XVI wieku towarzyszy tym wszystkim przemianom, jest ich swiadectwem, obrazem.

Modelowi dobrego ziemianina patronował Mikołaj Rej. Pochwałę poczciwego życia na wsi stanowi "Żywot człowieka poczciwego", pierwsza część "Zwierciadła...". Zdaniem Reja życie ludzkie przebiega zgodnie z biologicznymi cyklami przyrody: wiosna - to dzieciństwo, lato - wiek młodzieńczy, jesień - dojrzałość i następnie starość - zima, smierć. Każdej porze roku odpowiadaja określone zajęcia na roli i w gospodarstwie. Poczciwy człowiek powinien je wypełniać najlepiej jak tylko potrafi, przy czym Rej nie zakazuje pełnego korzystania z dóbr natury i wsi, namawia do czerpania rozrywek, ukazuje jak wielka przyjemnością jest życie zapobiegliwego, gospodarnego, człowieka poczciwego.

Rej nie ogranicza się tylko do przedstawienia pozytywnych cech szlachty, ta warstwa społeczna krytykowana jest w "Krótkiej rozprawie między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem". Obwinia szlachtę o hazard, zbytki, prywatę, rozrzutność, obojętność wobec ojczyzny.

Kochanowski propagował życie na łonie natury, czyli pochwalał życie na wsi ("Pieśń świętojańska o sobótce"). Przedkładał życie wiejskie nad podróżnicze i miejskie. Wieś określano jako miejsce spokoju, stabilizacji i kształtowania się wartości moralnych. Tylko tam osiągalne jest szczęście, wieś umożliwia odnalezienie człowiekowi szczęścia. Sielanki w wiekszości idealizowały swoich bohaterów i ich życie, choć nie zawsze. Utwór "Żeńcy" Szymona Szymnonowica daje wcale niekonwencjonalny obraz wsi. Oluchna i Pietrucha ciężko pracują, a pilnuje ich okrutny starosta.

Inny wzorzec wykształcony w renesansie był związany z życiem dworskim. Pisał o nim Łukasz Górnicki w dziele zatytułowanym "Dworzanin polski", skomponowanym w formie dialogów pomiędzy historycznymi osobami. Znakomitości dworu polskiego rozprawiają o ideale dworzanina - o człowieku rycerskim, sznującym swoje szlachectwo, wykształcony, dbały o wytworne maniery i piekno mowy, a także znający sztukę i muzykę. Nie szczędzą jednak krytycznych uwag pod adresem tych Polaków, którzy łatwo poddają się obcym modom.

Dziełem polskiego renesansu jest także utwór "O poprawie Rzeczypospolitej", gdzie autor (Andrzej Frycz Modrzewski) przedstawia swoje refleksje nad stereotypami myślenia Polaków, pojmowania sensu istnienia. Wystąpił także w obronie praw chłopskich, krytykując istniejące stosunki społeczne w kraju. Domagał się równości społecznej i prawnej wszystkich stanów, ale jego idee nie znalazły w kraju poparcia. Modrzewski znalazł swojego kontynuatora w Piotrze Skardze, który podobnie widział sprawy społeczne, domagał się większych praw dla stanów innych niż szlacheckie. Ukazuje sześć chorób społecznych i głosi wizję upadku, nieszczęścia politycznego, które grozi Polsce. Idee tych twórców odżyły dopiero w wieku osiemnastym. Innym utworem krytykującym ówczesną rzeczywistość i panujące stosunki jest wspomniana wcześniej "Krótka rozprawa...". Autor krytykuje wyzysk chłopa przez Kościół i przez władze. Jan Kochanowski pisze "Pieśń V o spustoszeniu Podola przez Tatarów". W końcowej części poeta mówi o obowiązku obywatela wzgledem państwa. Nie powinien on załować pieniędzy na wojsko, powinien byc ofiarny, gdy ojczyzna jest w potrzebie. nawołuje:

Skujmy talerze na talary, skujmy,

A żołnierzowi pieniądze gotujmy!

Kochanowski w "Odprawie posłów greckich" przedstawia przeciwstawne wzorce zachowań. Antenor jest przykładem pozytywnego obywatela - patrioty, dbałego o losy państwa. Ten wzór jest pożądany i godny propagowania i naśladowania. Postacią negatywną jest Aleksander, który kieruje sie własnym, egoistycznym interesem. Z jego przyczyny dramat kończy się źle, Troja upada, ta historia jest ostrzeżeniem dla Polski.

B A R O K

W baroku następuje powrót marności nad marnościami - "Vanitas vanitatum et omnia vanitas". Daniel Naborowski w utworze "Cnota grunt wszystkiemu" pokazuje, że niczym są różne ziemskie wartości, do których głupi człowiek przykłada wagę - kosztowny pałac, jadło pyszne, uroda kobiet, bogactwo i metale szlachetne, popularność, stanowisko - wszystko to jest przemijalne i nietrwałe, wszystko jest marnością.

W baroku ideałem był szlachcic - sarmata. Konkretny przykład z epoki baroku to sam Pasek - autor i bohater "Pamiętników". Sarmata kojarzy się z postawnym szlachcicem, dumnym, walecznym, lecz kłótliwym, skłonnym do bójek i do miodu, kultywujący tradycję. Wzór szlachcica był wzorem nie tylko świeckim, prawdziwy Sarmata był także dobrym katolikiem. Ideały chrześcijańskie uległy spłyceniu, prymitywizacji. Bohater Pamiętników chodzi często do kościoła, bierze udział w pielgrzymkach, składa ofiary, ale przy tym dokonuje zajzdów na cudze domy, pije, katuje poddanych.

OŚWIECENIE

Nie widać idału

"Chudy literat" (Adama Naruszewicza) to biedny uczony, wydawca i twórca ksiąg, który uzala sie swojemu rozmówcy, że obrał trudne i niedochodowe rzemiosło, gdyz ksiąg nikt nie chce ani czytać, ani kupować. Nic dziwnego, że król przykładał szczególną uwagę do nauki i kultury. Nie chcą czytać ani księża, ani szlachta. Szlachta jest "wszystkowiedząca", pyszna i dumna ze swojego rodowodu.

Postać Mikołaja Doświaczyńskiego (Ignacego Krasickiego) po powrocie do kraju prezentuje ideał oświeconego człowieka. Jest mądry, życie nauczylo go wiele, własnym doświadczeniem poznał wartość ludzkich postaw, filozofii. Stał się dobry, wrażliwy na krzywdę ludzką, czuje się zobowiązany do dbania o tych, którzy są od niego zależni.

Jaką funkcję pełnią nawiązania do mitologii we współczesnej Polsce? - interpretacja wierszy z nawiązaniem do mitów.

Symbolika mitologiczna służy różnym poetom w różnych formach wypowiedzi poetyckiej. Łączy się to z całą pewnością z faktem, iż symbolika mitologiczna jest ważnym składnikiem systemu wyobrażeń całej cywilizacji śródziemnomorskiej: w micie odbija się złożony świat pojęć, myśli, pragnień, kompleksów i wierzeń całych pokoleń ludzkich wyrosłych w tradycji kultury europejskiej.

Związki polskiej liryki współczesnej z antykiem przybierają dość różne, ale ściśle określone formy: od prostej rewokacji (przywołanie) poprzez interpretację do wyjaśnienia.

Najczęściej bowiem mamy tu do czynienia z dążeniem d wyrażania własnego świata jako problemów i zawikłań; określone mity, zdarzenia historyczne, fakty literackie czy kulturowe stają się w tych utworach modelami sytuacji aktualnych - lub wiecznych.

Niobe - symbol matki, która straciła dzieci.

Poemat - dłuższy utwór, zwykle wierszowany, o charakterze epickim lub lirycznym.

INTERPRETACJE:

Uwertura - część wielkiego poematu K. I. Gałczyńskiego pt. "Niobe"

Utwór nawiązuje do mitycznej Niobe, symbolu matki, która utraciła swoje dzieci. Uwertura przedstawia Niobe ni tylko jako symbol matki, lecz również jako kamień, który "stoi samotnie" nad brzegiem morza. Opowiada o pustce, która otacza Niobe, przemienionej w skałę. Opowiada o żalu, o tęsknocie, o cierpieniu matki po utracie dzieci.

Gałczyński zbiera z mitów to, co jest potrzebne do wyrażenia idei utworu, nie zajmuje się mitem, ale sytuacją kamieniejącej Niobe. Poeta wyraża refleksję, że u podstaw sztuki leży przeżycie, często cierpienie, które nie nadaremnie pozostawia po sobie wieczny ślad w postaci piękna zamieniającej się w skałę nadmorską Niobe, zachowuje jeszcze resztki świadomości człowieka - nieszczęsnej matki.

Leopold Staff - Odys

Niech cię nie niepokoją

Cierpienia twe i błędy.

Wszędy są drogi proste,

lecz i manowce są wszędy.

O to chodzi jedynie,

By naprzód iść śmiało

Bo zawsze się dochodzi

Gdzie indziej, niż się chciało.

Zostanie kamień z napisem:

Tu leży taki a taki.

Każdy z nas jest Odysem,

Co wraca do swej Itaki.

Poeta nawiązuje do mitycznego Odysa, który bardzo uparcie dążył do tego, by powrócić do swej Itaki, swojego kraju. Chce on ukazać fakt, iż człowiek w swoim życiu codziennym jest Odysem, który dąży do obranego celu, choć nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie wszystko układa się po naszej myśli. Chce on ludziom przekazać, aby nie załamywali się po pierwszej porażce, lecz żeby dalej szli, gdyż w pewnym momencie dochodzi się do celu.

Z. Herbert - Nike, która się waha

Nike ukazana jest w dwóch postaciach: jako bogini (rzeźba) i jako kobieta.

Idee: podkreślenie tragizmu młodego pokolenia, które ponosi śmierć za ojczyznę w tak młodym wieku; przeznaczenie historyczne, które musi się wypełnić niezależnie od woli jednostki.

Przedstawiono moment przed bitwą, w którym Nike zdaje sobie sprawę z tragedii, z tego, że jest bezradna.

St. Grochowiak - Ikar

Adresatem jest malarz Brueghel. Wiersz podejmuje dyskusję na temat pojmowania piękna w sztuce. Czy rzeczy ciężkie mogą być inspiracją dla atysty. Cechą tego wiersza jest ironia.

Jakie wartości literatury staropolskiej pozostają aktualne także dzisiaj? - polemika z tematem.

Prawie każdy młody chłopak czytał kiedyś „Potop” czy „Pana Wołodyjowskiego” i zachwycał się bohaterstwem Małego Rycerza. Przez lata był on ideałem żołnierza: odważny, pełny poświęcenia - po prostu patriota. Ale czy te piękne obrazy XVII-wiecznych wiktorii oddziaływają jeszcze na umysły ludzi końca XX wieku? Nie wydaje się, żeby czytanie dzieł Kochanowskiego, Reja, Sępa-Szarzyńskiego czy Naborowskiego było dzisiaj szczególnie popularne. Czy popadliśmy w zupełną tandetę książek, które czyta się wieczorem, aby ich rano już ich nie pamiętać? Czy może w dzisiejszym świecie nie ma już miejsca na ideały Małego Rycerza, ks. Kordeckiego czy Piotra Skargi? Wiele na to wskazuje. Ludzie powoli stają się egoistami żyjącymi w swoim małym i zamkniętym świecie. Najważniejszy staje się pieniądz i ten rządzi człowiekiem od urodzenia aż do śmierci. Zejście z tego padołu także pozbawione jest całej swojej tajemniczości - medycyna wyjaśniła już dużo z procesu umierania ciała. Szczególnie brutalna jest prawda, że po śmierci człowiek staje się towarem, trzeba mu kupić trumnę, wyprawić pogrzeb; nawet na martwym ciele można zarobić judaszowe pieniądze. Czy więc w takim świecie jest miejsce na Boga i wiarę w jego dobroć? Czy jest miejsce na zmiany, kiedy każdy chce jak najwięcej na nich zyskać, a jeśli jest to niemożliwe, to je blokuje? Otóż wydaje mi się że tak, ponieważ człowiek ma jeszcze swoją duszę, która odpowiednio chroniona i doskonalona może wydać doskonałe owoce. Ducha nie da się zabić, dopóki dopóty człowiek zdaje sobie sprawę, że go jeszcze posiada. Można go zniewolić, ale mimo tego będzie cały czas istniał. Polegając na duszy i na umyśle możemy dojść do stanu szczęśliwości, prawie Nirwany, kiedy to zrozumiemy istotę człowieczeństwa. Taką miniprzemianę przeżywamy za każdym razem, gdy widzimy głowy ucięte dzieciom, ludzi, którzy ćwiartują meczetami jeszcze oddychających pobratymców, czy 6-letnich „bojowników” wypuszczonych na pole minowe w charakterze żywych wykrywaczy, a raczej detonatorów, min przeciwpiechotnych. Czy to jest dobre? Oczywiście, że nie, ale mimo wszystko żyjemy w świecie, w którym to wszystko ma miejsce. Przez setki lat ludzie chcieli ten świat zmienić, zrozumieć i obronić. Czy im się to udało? Chyba nie, ale mimo wszystko próbowali.

Literatura staropolska daje nam kilkanaście doskonałych przykładów utworów, które podjęły temat ideałów filozoficznych jednostki i społeczeństwa. Okres odrodzenia i baroku to apogeum Rzeczypospolitej szlacheckiej, państwa, które szczyciło się tolerancją religijną i potęgą militarną.

Wybitnym twórcą polskiego renesansu był Jan Kochanowski, który w ciągu swojego życia drastycznie zmienił zapatrywania na problemy życia i śmierci. Początkowo, co ukazane jest w pieśniach, propagował postawę klasyczną, czerpiącą wartości z filozofii Epikura i Stoików. Na przykład w pieśni IX propagował stoicyzm i rozwagę w życiu, nieuleganie namiętnościom. Jednocześnie daleki był od postawy pasywnej, wręcz przeciwnie, przywołując filozofię epikurejską wzywał do aktywizmu i rozumnego korzystania z uciech życia doczesnego. Można powiedzieć, że ta zręczna kompilacja rozwagi i odwagi sprawdzała się i sprawdza nadal w życiu. Współczesny człowiek nie może odcinać się od świata ale jednocześnie musi zachować swoją prywatność, własną „świątynię dumania”. O tym, jak żyć, mówi też pieśń „Serce rośnie” ukazująca zmianę pór roku jako cudowny mechanizm, dzieło nieomylnego Stwórcy. Przyroda daje szczęście, gwarantuje człowiekowi choć odrobinę prawdziwej wolności.

Pieśń V „O spustoszeniu Podola” opowiada o tragicznych losach kresów wschodnich. Utwór jest wyrazem troski Jana Kochanowskiego o losy Rzeczypospolitej, zagrożonej ze wszystkich stron i dodatkowo targanej wewnętrznymi sporami, które tak tragicznie miały zapisać się w późniejszej historii narodu. Podmiot liryczny wzywa do czynu, postuluje postawę aktywną. Głównym jednak przesłaniem ideowym utworu jest patriotyzm - bezinteresowne poświęcenie się ojczyźnie.

W dzisiejszych czasach często zapominamy, że żyjemy w wolnym kraju. Dla nas jest to tak naturalne, że nie zdajemy sobie sprawy, jak egzystować można w kraju okupowanym. Zniewolone ciało będzie powoli pociągało za sobą duszę, ta jednak nie powinna zginąć. Nie bez powodu mówi się o człowieku, że jest „bezduszny” a nie „ze złą duszą”, po prostu w naszym pojmowaniu świata brak jest miejsca na zdradę ostatniej prawdziwej wartości. Patriotyzm wywodzi się bezpośrednio z ducha, jest jego najbliższą pochodną. Człowiek końca XX wieku zapomina powoli czym jest wolność duszy, on goni tylko za swobodą doczesną, którą mają zapewnić pieniądze. Materializm przenika wszystko i wszystkich, czasami ma to jednak swoje dobre strony, ponieważ kult posiadania dystansuje nas od świata i w pewnym stopniu może być utożsamiany ze stoicyzmem. Jest to naturalnie dość karkołomne porównanie niemniej posiada w sobie ziarnko prawdy.

Wspomniana na początku przemiana Jana Kochanowskiego z optymisty na swego rodzaju dekadenta dokonała się po roku 1578(9), kiedy to w krótkim okresie czasu zmarła jego córka Urszulka, później jej siostra Helena a jeszcze wcześniej ojciec poety i jego brat Kacper. To spowodowało, że zniknął gdzieś entuzjazm podmiotu lirycznego, który od tej chwili stał się krytykiem Boga i jego czynów. Treny są genialnym połączeniem klasycznej formy z rewolucyjną treścią, negującą miejscami istnienie Stwórcy. Tęsknota po śmierci bliskich jest uczuciem uniwersalnym, ale sposób radzenia sobie z nim, znacznie się przez wieki zmienił. Jak łatwo zauważyć Kochanowski zamknął się w sobie, we własnej duszy szukał odpowiedzi na postawione pytania. W dzisiejszych czasach obserwujemy tendencję odwrotną szczególnie w krajach anglosaskich, znajdujący się w dołku nerwowym ludzie chodzą do psychoanalityków, którzy teoretycznie mają lekarstwo na wszystkie dolegliwości z puszki Pandory. Czy więc lekarz spełnia rolę duszy? Jeśli tak, to gdzie podział się duch człowieka? „Gdziekolwiek jesteś, jeśli jesteś” wydaje się, że nie ma już niestety dla ciebie miejsca w ludzkich sercach. Siła, która sprawiła, że poeta przeżył kryzys to połączenie humanizmu i religii, cudowna mieszanka tolerancji, wynikającej z połączenia różnorodnych filozofii i teologii. Wydaje się, że jest to narzędzie uniwersalne. Jeśli potrafimy zaakceptować innych, to na pewno uczynimy to samo w stosunku do nas samych.

Z twórczości Kochanowskiego wyziera obraz poety, który dzięki swym zasadom niczym Feniks z popiołu dźwignął się z kryzysu nie tracąc swoich ideałów. W dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne, ponieważ często jesteśmy za słabi, żeby pozostać przy swoich ideałach, popadamy w zależność od innych, stajemy się bezwolnym tłumem. Kolejnym wybitnym przedstawicielem polskiego odrodzenia był Mikołaj Rej. Swoje credo życiowe wyłożył w utworze „Żywot człowieka poczciwego”, opisującym 3 etapy życia człowieka: dzieciństwo i młodość, wiek dojrzały oraz starość. Przekonania autora klasyfikują człowieka jako część przyrody, ogniwo biologicznego łańcucha życia i śmierci. Najważniejsza dla ludzkości jest więc natura, źródło życia i podmiot, który ustalił podstawowe prawa obowiązujące wszystkie stworzenia. Pod koniec XX wieku możemy zauważyć nawrót do filozofii Gai-Ziemi, regulującej cykl przemijania. Kult przyrody, ze względu na zanieczyszczenie środowiska, stał się sprawą bardzo ważną i objął wszystkie kontynenty. Okazało się, że człowiekowi nie wystarcza żelbetonowa przestrzeń miasta, potrzebuje lasu, gór i łąk, które przywrócą mu zatracone poczucie piękna i pozwolą odpocząć od trudów codziennego życia. Jak się wydaje przekonania Reja nabrały znaczenia ponadczasowego, a mówiąc dokładniej to poeta opisał ponadczasowy ideał, przyrodę, której człowiek ponad wszelką wątpliwość jest częścią. Epoka, która nastała po oświeconych czasach odrodzenia, dla wielu była czasem upadku. Wysunąć jednak można dość dyskusyjną tezę, że koniec XX wieku przypomina jednak bardziej czasy baroku niż renesansu. Dlaczego? Wydaje mi się, że współczesny świat pełen jest swoistego naturalnego chaosu, wyniku drastycznych zmian w mentalności ludzkiej. Życie jest ciągłą walką, pogonią za pieniędzmi, w której nie ma miejsca na sentymenty. Śmierć jest wybawieniem, ostateczną ucieczką. Niebo tak naprawdę trudno jest osiągnąć, a to dzięki istnieniu „naturalnego zła” zakorzenionego w człowieku, i o którego istnieniu nawet nie wiemy, to zaś jest potwierdzeniem niedoskonałości istoty ludzkiej. Prawie identyczną filozofię wyznawał Sęp-Szarzyński, jeden z najwybitniejszych twórców polskiego baroku. Preferował on model poezji metafizycznej, głoszącej ważną rolę Boga, jedynej ostoi człowieka w świecie bez zasad, kierowanym szatańskimi rozkazami. Autor odszedł zupełnie od optymizmu, tak charakterystycznego dla renesansu, w zamian pojawił się specyficzny pesymizm, podkreślony dodatkowo przekonaniem o nieważności życia doczesnego. Sam tytuł wiersza „O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem” obrazuje przekonanie poety o rzeczywistości, która jest ciągłą walką dobra ze złem. Jedyną nadzieją jest niebo, jedyne miejsce gdzie człowiek może być szczęśliwy.

Wydaje się, że przekonania Sępa-Szarzyńskiego są bardzo aktualne także dzisiaj. Zupełnie inaczej jest z kanonami piękna wyznawanymi przez Jana Andrzeja Morsztyna. Przerost formy nad treścią, acz obecny we współczesnym świecie, nie jest chyba przez nikogo pochwalany. Wiersze takie jak „Nagrobek Perlisi” czy „Cuda miłości” nie mogą wywołać odpowiedniego wrażenia na ludzkości końca XX wieku. I to nie tylko dla tego, że nie jesteśmy sentymentalni. Po prostu te wiersze nawet dla romantyków byłyby zbyt pretensjonalne. Trochę inny charakter ma sonet „Do trupa” będący realizacją założeń artystycznych baroku. Szokujący koncept uwydatniający szczęście nieboszczyka w porównaniu z niedolą kochanka, miał i ma swoich naśladowców nawet we współczesnej poezji.

Barok to jednak przede wszystkim sarmatyzm - retoryka narodowa, przypominająca w zarysach tą stosowaną dzisiaj przez niektórych przedstawicieli prawej strony sceny politycznej. Taki utwór jak „W obozie” Jana Chryzostoma Paska dzisiaj może być tylko obiektem żartów. Nie znaczy to jednak, że barok nie zajmował się tematyką narodową, pomijającą chociaż w jakimś stopniu sarmatyzm. Zajmował się tego typu twórczością Wacław Potocki, umiejętnie łącząc patriotyzm z obowiązującym wówczas kultem życia szlacheckiego. „Wojna Chocimska” to naprawdę udana próba oceny Polski i Polaków. Ten poemat homerycki, mimo podniosłego stylu pisany językiem prostym, pełen jest wiary w naszą narodową dumę. Mimo wszystko autor postuluje szereg zmian, mających usprawnić idealny system polityczny, czyli republikę szlachecką. Patriotyzm w ówczesnym tego słowa znaczeniu nie ma odpowiednika dzisiaj. Pod koniec XX wieku większym, według opinii wielu, patriotą jest tak naprawdę ten, który kupi polski produkt a nie zagraniczny. Dochodzi powoli do niebezpiecznego zjawiska zamykania się Polski, stajemy się powoli coraz bardziej ortodoksyjni, zapominamy o dziedzictwie wieków reformacji.

Ludzie się zmieniają i ideały też się zmieniają. Może nie chodzi tu o poszczególne słowa lecz raczej o ich zrozumienie. Przyroda kiedyś, to uroki sielankowego życia na wsi, dzisiaj to kampania, w której najpiękniejsze kobiety świata występują nago, gdyż „nie będą chodzić w futrach”. Patriotyzm kiedyś, to walka z orężem w ręku, pod koniec XX wieku to zapłata plastikową kartą kredytową z polskiego banku, bynajmniej nie w zachodnim supermarkecie, za jajko z Pcimia Dolnego. Bóg kiedyś, to najlepszy przyjaciel człowieka, Stwórca dziś, to obiekt ataków ze wszystkich stron, od naukowców aż po lewicujących robotników. Jednocześnie jednak Kościół zmienił się z instytucji walczącej o wiernych z chwalebnych czasów reformacji, na teokratyczną władzę kontrreformacji, aż do czasów współczesnych, kiedy to postrzegany jest jako instytucja prawie świecka.

Kiedyś Mały Rycerz prawie sam pokonał Szwedów. Dzisiaj byłby on tylko nieszkodliwym wariatem. Kiedyś kupowano coś co było dobrej jakości, dziś dobre jest to co polskie. Ideały same się nie zmieniają, to ludzie je źle rozumieją.

Kariery polityczne i awanse społeczne w ujęciu pozytywnym i negatywnym. Przedstaw przykłady literackie i dokonaj próby wartościowania.

Człowiek jest zwierzęciem silnie uporządkowanym. Nie myślę tutaj o jednostkowym bałaganiarstwie, niechlujstwie czy też innej formie braku koordynacji swych działań, lecz o systematyczności zbiorowości i jej dążeniu do podziałów na warstwy. Przy takim zachowaniu konieczne jest wyodrębnienie elementów stanowiących podstawę, a także tych, które tworzyć będą szczyt. Ludzie wciąż migrują z rejonów bardziej podporządkowanych do tych "porządkujących", bądź odwrotnie. Pniemy się po drabinie naszych czasów. Jest to reguła odwieczna i jako taka zaobserwowana została przez twórców literatury. Sportretowana negatywnie i pozytywnie daje czytelnikowi możliwość przemyślenia pragnień, które w nas zasiane zostały w momencie narodzin, chęci wyniesienia się nad ogół lub przynajmniej zajmowania szczególnej funkcji we własnym środowisku.

Tak więc rozpatrzyć należy podstawowy motyw stojący za awansem społecznym i politycznym - władzę. Pan Kołakowski zauważył, iż tłumaczenie wszystkich akcji poprzez wolę sprawowania władzy jest niewłaściwe. Nie zmienia to jednak faktu, iż stanowi ona pewien motor i przyczynia się do określonych zachowań. Nawet - na pozór całkiem zwykły (jako aktywność) - seks jest pierwotnym instynktem posiadania drugiego człowieka, tłumaczonym oczywiście przez konieczność prokreacji i reprodukcji. Lecz nie o seksie będzie tu mowa, ale o najbardziej banalnej formie zwierzchnictwa - kontroli aparatu politycznego.

"Folwark zwierzęcy" stanowi negatywne zobrazowanie awansu politycznego i wiążącego się z nim - społecznego. Alegoria rewolucji ukazuje ujemne oddziaływanie władzy. Zarówno ci, którzy ją sprawują, jak i ci, którzy są podporządkowani, tracą, jeżeli nie potrafią obchodzić się z tym specyficznym darem. Co prawda, rewolucjoniści zwalczyli system dla zwierząt niekorzystny, lecz nie umieli wprowadzić rządów lepszych. Pośród wodzów pojawiła się chęć absolutnego panowania nad rzeczywistością, a działalność Napoleona była krańcową postacią przeobrażenia się szczytnych ideałów. Awans w wykonaniu świń był "świński" w ściśle ludzkim pojmowaniu. Jeżeli za człowiekiem - ukrytym w formie świni - nie stoją żadne wartości, to jego panowanie nie będzie korzystne, a wręcz szkodliwe.

Rozpatrując rewolucję, cofnę się od współczesnego utworu Orwella do czasów dwudziestolecia międzywojennego. Stefan Żeromski podjął ten temat w "Przedwiośniu", które ukazuje chaos wynikający z przewrotu. Wydarzenia w Rosji są faktem historycznym - opowieścią krwawą. To prawda, że system caratu był niekorzystny dla najniższych warstw społecznych i reforma - wcześniej czy później - musiała się dokonać. Radykalnej formy, jaką przybrała, w pewien sposób anarchistycznej, nie należy odbierać pozytywnie. Ci, którzy rządzą, powinni działać roztropnie, a masy ludowe walorem tym się nie odznaczają i do władzy stworzone nie są bez uprzedniej "obróbki". Awans ludu nie może przyjmować formy zbrojnej, gdyż akcjom tego typu towarzyszy rzeź, niszczenie dóbr kultury i totalna destrukcja (jak w obrazach z wojny polsko-bolszewickiej czy też z Baku).

Podążając ścieżką negatywnego awansu należy zatrzymać się przy pozycji "Rozmowy z katem". Wnioski nasuwające się po lekturze dialogów Kazimierza Moczarskiego z Jurgenem Stroopem są podobne do poprzednich - określone jednostki do awansu się nie nadają. Kimże bowiem był ten esesman? Wiele jest określeń nasuwających się pod jego adresem, a najłagodniejsze z nich to karierowicz-idiota. Pustka intelektualna Niemca stworzyła z jego osoby świetne narzędzie w rękach totalitarnego aparatu hitlerowskiego. Człowiek, który w każdym innym systemie nadawałby się jedynie do kopania rowów, zyskał funkcje pozwalające mu na decydowanie o życiu i śmierci. Był on maszynką do zabijania, którą jak butelkę wypełniono plugawą cieczą ideologii faszystowskiej. Jego kariera równała się unicestwieniu wielu niczemu niewinnych - z wyjątkiem pochodzenia - ludzi. Taki awans powszechny w systemach totalitarnych, nie jest zjawiskiem pozytywnym (w obliczu "zasług" tego bękarta hitleryzmu jest to stwierdzenie - co najmniej - banalne). Słabością człowieka prostego jest jego prostota. Należy więc ją wyeliminować poprzez edukację i szerzenie wiedzy o świecie. Nie jest to bowiem jednostka z natury zła, jeżeli zło jej nie wykorzysta.

Zmieniając obszary zainteresowań, zastanowić się trzeba nad skutkami dążenia do władzy przez osoby zasadniczo spełniające odpowiednie ku temu warunki. Zenon Ziembiewicz był człowiekiem wykształconym, inteligentnym, mądrym, a więc nie istniały przeszkody ku jego karierze polityczno-społecznej. Obracając się w odpowiednich kręgach, zyskał pozycję zapewniającą mu bardzo dobry status w lokalnej społeczności. Jednakże awans wymaga poświęceń, a utrzymanie jego pozytywnych efektów kosztować może bardzo wiele. Każdy z nas kieruje się w życiu pewnymi wartościami opartymi na zasadach moralnych, etyce. Ideały bohatera "Granicy" Zofii Nałkowskiej musiały zostać zapomniane wobec sytuacji zagrożenia. Młody człowiek chciałby często zdziałać wiele dobrego, a Zenon Ziembiewicz był chyba przykładem osoby tego typu. W czasie sprawowania władzy starał się wprowadzić w czyn pewne idee, lecz wobec klęski i wydarzeń będących jej skutkiem, skapitulował; wydał rozkaz - padły strzały. Jego raczej pozytywny awans miał ostatecznie negatywne oblicza, jedno - przedstawione powyżej, drugie - w formie zamknięcia się w warstwie ludzi sobie podobnych. Gdy jesteśmy na szczycie, nie powinniśmy być przez władzę zniewalani, starając się zachowywać w myśl reguł wcześniej przyjętych. Działanie w inny sposób będzie naszą klęską.

Natomiast doktor Judym zdaję się być osobą, która w swym społecznym awansie spełniła się w sposób najlepszy. Ten młodopolski bohater był społecznikiem poświęcającym swe życie dla grup ułomnych, lekceważonych, pomijanych. Nie chodzi tutaj o to, czy zawsze zachowywał się w sposób właściwy. Sprawą godną uwagi jest fakt, iż on, biedny chłopak z Warszawy, zyskał wykształcenie doktora medycyny, aby później - mimo wszechobecnego typu "lekarza ludzi bogatych" - zdecydować się pomóc ubogim. Może nie był do końca skuteczny, lecz poświęcenie będące jego udziałem warte jest wielkiego szacunku. Był siewcą dobrego ziarna, które później dało plon w postaci lepszej ochrony zdrowia ludzkiego. Awans, w tym przypadku, okazał się szczególnie pozytywny i winniśmy się cieszyć, jeżeli pośród nas obecni są jeszcze ludzie pokroju Judyma. Dzisiaj jest to już gatunek ginący.

Zajmując się osobą doktora Judyma, odszedłem od władzy jako motywu awansu. Przyczyną, dla której doktor zbudował swoją pozycję, była chęć pomocy. Konrad Wallenrod rozpoczął swoją karierę w zakonie krzyżackim, mając na celu wsparcie ojczyzny. Postać Mickiewiczowskiego bohatera ma wymiar tragiczny, ponieważ poświęcił on swoje dobro osobiste, aby wypełnić zobowiązania wobec zagrożonego kraju. Wybrał drogę lisa, co spowodowało pewne rozdarcie wewnętrzne; jego honor został splamiony, moralność - wymazana. Awans Wallenroda miał trzy więc trzy odcienie, nie tylko szerzej pozytywny i negatywny, lecz również dramatyczny - osobisty. Pozytywnie wspomógł on rodaków, ludzi, których kochał, lecz jednocześnie ujemnie oddziałując na podwładnych - wrogów, którzy mu zaufali. Zdrada jest pracą szpiega, a kontrowersje wokół jego osoby istniały i istnieć będą. Jednakże ścieżka, jaką poszedł Konrad Wallenrod, nie wzbudza we mnie potępienia i awans taki uważam za wyjątkowo sprytny sposób osiągnięcia zamierzonego celu. Choć, być może nie jestem końca obiektywny, będąc Polakiem.

Czy awans społeczny może być formą odkupienia? Odpowiedź brzmi: tak. "Lord Jim" Josepha Conrada udowadnia nam prawdziwość tychże słów. Sumienie Jima wciąż przypominało mu o wydarzeniach, których to był on bohaterem negatywnym. Nie mógł odzyskać duchowego spokoju, a przez to wędrował i przemieszczał się z miejsca na miejsce. Patusan stał się jego wybawieniem. Jim zamienił się w Tuana Jima, człowieka darzonego szacunkiem i poważaniem wszystkich tubylców. Wsparcie, jakiego udzielił mieszkańcom wyspy, spowodowało jego awans w społeczności. Po raz pierwszy od długiego czasu on - Jim z Patny - był szczęśliwy. Powieść nie skończyła się jak bajka i wszyscy nie żyli długo i szczęśliwie; awans po części nabrał wyrazu ujemnego. Jednak prawda jest taka, iż do czasu tragicznych wypadków kariera Jima była korzystna zarówno dla miejscowej ludności, jak i dla marynarza.

W naszym społeczeństwie ludzie niezbyt często dostają drugą szansę, jeżeli zawiedli choć raz. Mam oczywiście na myśli warunki normalne, ustabilizowane. Druga szansa jest rzadka i warto ją wykorzystać, choć należy się wpierw upewnić, czy koszty danej decyzji mogą być większe niż wartość czyjegoś "odkupienia". W przypadku Jima było to jak najwłaściwsze, mimo klęski.

Kariera i awans przyjmują różne formy, a zatrważające jest to, iż ich negatywny odcień przeważa. Nie możemy jednak zlikwidować organizacji naszego świata. Muszą istnieć rządzeni i rządzący, osoby wyróżnione szczególną pozycją, gdyż w innym przypadku świat pogrążyłby się w anarchii i chaosie. Awans ma różne aspekty, a zadaniem ludzkości właśnie jest zapobieżenie panowaniu głupców. Jedynie osoby kompetentne winny mieć wpływ na nasze życie. Chociaż uważać należy i na nie.

Krajobraz jako motyw literacki - przedstaw jego funkcjonowanie w twórczości pisarzy różnych epok.

"Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej/ Gdzie ogród się odbija i błękit czysty/ Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy/ Wstążkę i mandolinę - instrument piosenny". To słowa Leopolda Staffa z wiersza "Jak czytać wiersze", w których melancholia uschłych kwiatów, pożółkłych listów, wstążek - wypłowiałych zapewne, przesyconych zapachem wspomnień, równoważona jest przez przywołanie motywu wody - odwiecznego symbolu życia; wody czystej, przezroczystej, w której jak w zwierciadle odbija się ludzka egzystencja - ta najprostsza, a może najbardziej wysublimowana - nie jest to ważne; ludzka w każdym razie - moja i Twoja również... W wodzie odbija się również ogród - specyficzna forma realizacji krajobrazowej przestrzeni w utworze literackim; motyw ponadczasowy, bardzo mocno zakodowany w ludzkiej świadomości (czy raczej podświadomości) jako odpowiednik tej pierwotnej przestrzeni, w której człowiek kiedyś się narodził - raju, edenu, Arkadii - a której drżąca kopia lśni za fontanny krawędzią kamienną. Rozważania na temat funkcji krajobrazu w literaturze warto rozpocząć właśnie od przykładu przestrzeni roślinnej, do której człowiek wbrew pozorom dąży, z którą czuje nieodparty związek (tłumiony zresztą dość skutecznie przez cywilizację). To krajobraz ogrodu. Nikt nie zaproponował dotychczas piękniejszej organizacji roślinnej przestrzeni niż Anglicy w XVIII wieku. Tak zwany ogród angielski, sprawiający wrażenie dzikiego, nietkniętego ludzką ręką, odpowiada chyba najpełniej tym, którym zew natury, sentymentalizm i melancholia jednocześnie nie pozwalają zapomnieć o korzeniach, źródło, Raju chyba również - o rajskim ogrodzie - motywie literacko spenetrowanym przez anonimowych pisarzy biblijnych, średniowiecznych, potem Dantego, Miltona. Właśnie taki ogród - dziki, naturalny - pojawia się w utworze Frances Hoggson Burnett - Tajemniczy ogród - książce przeznaczonej dla młodzieży, której ukryte sensy przesłania, symbolizm (również samego krajobrazu) sprawiają, że wbrew pozorom jest to lektura w pełni możliwa do zrozumienia już raczej tylko przez osobę dorosłą, dojrzałą (literacko w szczególności). Ogród... ale nie ten, który znamy ze średniowiecznej symboliki. Nie jest to ogród rozkoszy, wręcz przeciwnie to ogród milczenia, a może nawet śmierci. Pamiętający cudowną miłość małżonków, teraz wydaje się być skazany ostatecznie na zapomnienie, na cichą egzystencję za murem, za bramą zamkniętą przez wdowca - nieodwołalnie (klucz zakopany na zawsze). Będąc ogrodem smutku i milczenia, wydaje się przestrzenią krajobrazową, w którą wkroczyć można jedynie po to, by "(...) liście zrywać kolejno / jakby godziny istnienia (...)" (Edward Stachura Jesień). Ogród jesienny - poważny, dostojny, nie tak doskonale kamienny i monumentalny jak zimowy wydaje się jeszcze smutniejszy - zawieszony między witalizmem lata a ostatecznym (pomijając cykliczność zmian) zimowym skostnieniem. Może pogrążyć człowieka psychicznie, pogłębić depresję, odzwierciedlić stan ducha. Podmiot liryczny zanurzający się w ogrody rudej jesieni jawi się człowiekiem kontemplującym swoją sytuację jako kogoś, kto najpiękniejsze chwile życia ma już za sobą, kto zbliża się ku drugiemu brzegowi, który każdy z nas musi kiedyś osiągnąć... "Chodzić od drzewa do drzewa Od bólu i znów do bólu (...) I liście zrywać kolejno z uśmiechem ciepłym i smutnym A mały listek ostatni Zostawić komuś i umrzeć (...)" (Edward Stachura Jesień) Mały listek ostatni wydaje się pozostawionym komuś wspomnieniem, tą cząstka nas, która pozostając w czyjejś pamięci nie pozwala nam umrzeć do końca, ostatecznie zapaść się w nicość, zbawia nas od totalnej śmiertelności. Może pozostać jako fragment bolesnego krajobrazu naszej duchowej samo świadomości lub jako strzęp niedookreślonego wspomnienia, obrazu, ogrodu jesiennego lub wiosennego - odzwierciedlającego symbolicznie nas samych... Mary z Tajemniczego ogrodu staje na początku, a nie na końcu swojej życiowej wędrówki, co znajduje wyraz w symbolicznej (jak prawie wszystko w utworze) kreacji krajobrazowej przestrzeni. Otwierając samowolnie ogród, uczestniczy w całości cyklu wegetacyjnego przyrody - to symbol ewolucji, przekształcanie się wewnętrznego, samopoznania... Sama kształtuje ten krajobraz - początkowo samotnie okopując grządki, później już z przyjaciółmi, których ogród łączy, scala, integruje. Dla nich zawsze pozostanie w słonecznym blasku, będzie symbolem dzieciństwa, młodości, będzie przypominał najpiękniejsze chwile życia. Cóż z tego, że "Ogród w słonecznym blasku stygnie już krzepnie w zmierzch, Nie zamkniesz chwil w więzieniu Ich własnych złotych wież (...)" (L.Mc Neice***) Nie ma sensu błagać czasu o łaskę, gdyż nikt i nic naszych próśb nie wysłucha. Warto skupić się na wspomnieniach, ich nikt nam nie odbierze, nikomu na to nie pozwolimy. Pamięć o krajobrazie lat dziecinnych (rozumianym oczywiście w bardzo szeroki sposób) pozwoli nam na komfort wyboru, możliwość powrotu tam, gdzie czas się zatrzymał. Co prawda możliwość ta, wybór, tkwi między dwoma żywiołami - naturą i transcedencją (Jaspers) - jednak samo zwycięstwo nad przemijaniem, zapomnieniem, śmiercią tkwi w tym, że ...żyliśmy, mieliśmy świadomość najwyższą - świadomość człowieka po tysiącach lat rozwoju gatunku... (Mieczysław Jastrun Wolność wyboru) "Nie oczekując łaski, wiem - W sercu skrzepnie zmierzch, Lecz dobrze, że choć razem mieliśmy grzmot i deszcz I ogród też i ogród w słonecznym blasku" (L.Mc Neice***) Krajobraz w deszczu, w ulewie, w słońcu, upale, zimnie. Ogród, przez który z głuchym pomrukiem przetaczają się grzmoty, to zapewne literackie ujęcie wielkich emocji, uczuć, być może miłości; zapomnianej co prawda, wygasłej, po której pozostało jednak wspomnienie. Ono jest najwyższe. Emocje towarzyszą także bohaterom powieści Burnett. Co prawda są to tylko kilkunastoletnie dzieci, lecz rodzi się między nimi coś na kształt wielkiej fascynacji - prawie pierwsza miłość. Współgra z nią przestrzeń, którą odkryli. Patrząc z tej perspektywy - ogród, misterium wykopywania klucza otwierającego drzwi ku jednemu w swoim rodzaju z wszystkich ziemskich krajobrazów (freudowska symbolika inicjacji seksualnej) poszerza możliwości interpretacyjne utworu. Wspólne odkrywanie ziem zakazanych - przekształca tych dwoje wewnętrznie. Ogród rozkwita, świadomość dzieci ewoluuje pod jego wpływem. Kontakt z przyrodą, odkrywanie misterium życia sprawia, że Mary przestaje myśleć tylko o samej sobie, a Colin z histerycznego hipochondryka zmienia się w normalnego chłopca wolnego od egotycznych pretensji. O ile ogród to subtelna, złożona tajemnicza struktura, o tyle druga wersja krajobrazu w utworze - wrzosowiska - to symbol naturalności, swobody, prostoty równej prostocie (w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu) chłopca z wrzosowisk - Dicka. Warto wspomnieć, że angielskie moors (wrzosowiska) stanowią nieodłączny element wiejskiego krajobrazu. Zgodnie z angielską mentalnością - trudno wyobrazić sobie bezludne wiejskie przestrzenie w jakiś inny sposób wykreowane (wiatr od wrzosowisk w Wichrowych Wzgórzach Emily Bronte). Jak niezwykle trafnie spostrzega Andrzej Sulikowski (Otworzyć ogród, pracować w ogrodzie), ogród stanowi dla Mary i Dicka coś na kształt przyrodniczego wszechświata, przez który dzieci te poznają całość stworzenia. To krajobraz ocalający dziecięcą świadomość - świadomość jedności z otaczającą przyrodą. Trudno w tym momencie nie przypomnieć sobie pięknego utworu Edwarda Stachury Wszechświat "Cudu wszechświata, nocny ład Niewysłowiony bukiet gwiazd. Każda z gwiazd samotna (...) Wszystkie razem zaś- Wiszący Ogród! Promienny Park!" Gwiezdny krajobraz nad naszymi głowami, to przestrzeń będąca marzeniem wielu - spokój, jedność, wieczność...Szkoda tylko, że my - zapatrzeni w te światy tam - na górze - nie jesteśmy w stanie pojąć tej metafizycznej struktury jedności gwiezdnych punktów, pozostajemy samotni... "Każdy z nas samotny Każdy z nas samotny Czemuż, czemuż więc my, Gwiezdne dzieci, w krajobraz piękny przepiękny wręcz Nie skupimy serc?" (E. Stachura Wszechświat) Krajobraz ogrodu to symbol pierwotnej, metafizycznej, doskonałej integracji z samym sobą - ciała z duszą, duszy z ciałem, świadomości z transcedencją, specyficznego wewnętrznego ułożenia, uładzenia, tak potrzebnego człowiekowi od zawsze, odkąd stał się istotą myślącą Pozbawiony kontaktu z samym sobą i ze światem staje się martwy, pusty wewnętrznie. Krajobraz jego duszy staje się pustynią, jak w innym wierszu Leopolda Staffa Deszcz jesienny" Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie i zmienił go w straszną, okropną pustelnię z ponurym na piersi zwieszonym szedł czołem i kwiaty kwitnące posypał popiołem. Trawniki zarzucił bryłami kamienia i posiał szał trwogi i śmierć przerażenia. Aż strwożon swym dziełem - brzemieniem ołowiu położył się na tym kamiennym pustkowiu (...)" Pustka, szarość, próżnia. Szatan, który wielokrotnie pojawiał się w twórczości okresu Młodej Polski jako postać dynamiczna, uwikłana często w konflikt dobra i zła (wiersze i poematy prozą Tadeusza Micińskiego) tutaj jest smutny śmiertelnie, strwożon swym dziełem - śmiercią złem, przerażeniem, które posiał na ziemi. Ta kamienna pustka to w moim przekonaniu odzwierciedlenie duszy autora. Krajobraz tchnie typowo młodopolską melancholią. Nie ma w sobie, na szczęście, nic z katastroficzno - przerażającej wizji poetów późnego dwudziestolecia międzywojennego. To nie jest ta potworna, sucha pustynia drugiego przejścia Wiliama Buttlera Yeatea. Tutaj nie zrodził się bestia o oku pustym jak słońce, pełznąca w stronę "Betlejem by tam się narodzić" "Dwadzieścia stuleci kamiennego snu rozkołysała w koszmar dziecinna kolebka". W koszmar naszej epoki, realizacji odwiecznego ludzkiego barbarzyństwa. Nie piszemy jednak o tej pustyni, w którą zmieniło się pół Europy w połowie wieku, zbyt boli... Sięgnijmy po doświadczenia krajobrazowe Młodej Polski. Zamki, podziemia, bezkresne łąki, wulkany, grożący katastrofą świat planet - różne były sposoby organizowania krajobrazowej przestrzeni tego okresu. Istniała jednak wspólna cecha łącząca - pustka - przerażająca, klaustrofobiczna lub uspokajająca święta.. Krajobrazy młodopolskie z reguły pozbawione są ludzi. W zamian pojawiają się różnego typu postaci quasi - ludzkie widma, upersonifikowane pojęcia, szybujące w przestworzach, których zapatrzone w wieczność, nie dostrzegają. Próżnia natomiast jest wszechobecna, świat spowity jest w mgły jak w utworze Oeconomia divina Czesława Miłosza czy kreacyjnych światach Tomasza Stearnsa Eliota. "To nie jest pstka, to jest głusza Ja tu własnego głosu nie słyszę" pisał młodopolski poeta. Młodopolska pustka to także krajobraz wegetacyjnej klęski. W okresie pozytywizmu pojawia się niwa chętnie orana. Teraz nic - ugór - jałowa ziemia jak w utworze Leopolda Staffa pod tym tytułem. Jeżeli pojawia się ziemia uprawna (w formie motywu), to pozbawiona jest ona najważniejszego wyznacznika płodności - zboża - pozostają jedynie puste kłosy, jak w utworach Jana Kasprowicza "a jęk się niesie po pustych zagonach na rżyskach rusza rozrzucone kłosy". Kompletny ugór, klęska, pustka - wyraz dekadenckich nastrojów. Krajobraz może stanowić również obszar przytłaczająco klaustrofobiczny, przygniatający człowieka: "Niebo ciemne, strop się chmurzy ale burza i orkan daleko" S. Wyspiański Wesele strop pozbawiony epitetu niebieski ewidentnie zamyka, ogranicza przestrzeń. Człowiek czuje się uwięziony. Szary, zamglony krajobraz wydaje się nieruchomy śmiertelnie - żadnego ożywczego wiatru, nawet powiewu... Człowiek jest jak zwierzę pochwycone w pułapkę, samotne Sam już na wielkiej pustej scenie S. Wyspiański Wyzwolenie Pustka może mieć jednak inny wymiar - może wyrażać spokój i absolut niemalże. Pustka gór ...święta, przeczysta pustka... jak pisał Kazimierz Przerwa- Tetmajer. Podobna przestrzeń wyzwalająca do lotu, czysta świeża ukazana jest w Albatrosie tegoż autora. To wolność - chmury, niebo, morze, przestrzeń. Bezludna, ale dzięki temu ocalająca skołataną świadomość człowieka końca wieku. Góry i morze - antynomie jak mogłoby się wydawać a jednak... Pusty młodopolski krajobraz, to samotność ludzka jej symbol i wyraz. To samotność genialnej jednostki - to wymarzona, stawiająca utalentowanego twórcę ponad innymi i ta stanowiąca więzienie z odwróconych pleców jak w wierszach Marii Konopnickiej czy jej utworze prozatorskim napisanym wespół z Wacławem Nałkowskim Forpoczty. To także samotność człowieka na świecie, gdzie "(...) niebo nad wodami zda się być bez Boga (...)" K. Przerwa-Tetmajer Młodopolscy poeci są pewni, że są w duszy głębie i otchłanie (L.Staff). Krajobrazy górskie - szczyty, jeziora inspirowały twórców. Pojawiają się również motywy ocalające - kładki, mosty - ratujące człowieka przed całkowitą próżnią, przed górskimi przepaściami i otchłaniami. Z czasem pojawiają się tendencje odrodzeńcze - krajobraz ulega zmianie - impresjonizmu Melodia mgieł nocnych...Tetmajera najdobitniej o tym świadczy. W miejscu uschłych, chorych, spróchniałych drzew (Próchno W.Berenta) pojawia się pustka, ale co najważniejsze skrysztalona jak w Albatrosie Tetmajera (zważmy na ponadczasową dodatnią wykładnię kryształu). W miejscu ugoru pojawia się żyzna ziemia - Bierzcie, dla was pracowałem... pisze Leopold Staff. Krajobraz ożywa, człowiek rezygnuje z chorej mizantropii... Pustką wciąż nieoswojoną pozostaje natomiast dom w Tajemniczym ogrodzie. O chorej wyobraźni świadczyłoby nazwanie jego komnat - pustych, zduszonych - krajobrazem nawet w cudzysłowie. Ja jednak nazwę krajobrazem po klęsce emocjonalnej, której wielokrotnie doświadczały dzieci rodzin mieszkających w domach, gdzie posłuszeństwo i przywiązanie do bogactwa liczyło się bardziej niż okazanie choć w minimalnym stopniu uczuć, miłości w szczególności... Ten dom, to symbol labiryntu (kolejnego odwiecznego motywu, archetypu wręcz). Odpowiada on zagmatwanym drogom rzeczywistości, po których musi poruszać się człowiek - gubić, odnajdywać swój szlak. Na szczęście istnieje przestrzeń ocalająca: "... te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą" E.Stachura Dookoła mgła Krajobraz rodzinnych stron - bliski sercu - ucieczka od szarej, okrutnej często rzeczywistości, która nie jest tą prawdziwą, autentyczną Jest obca nieznośnie ciasna, pełna pułapek, nieprzyjazna. Człowiek dąży ku temu, aby drogę dostrzec tam: "na drzewach owoce i strąca je wiatr do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat" E.Stachura Dookoła mgła To cudowna przestrzeń, kojarząca się z domem, miłością, ciszą i spokojem. Nie warto z niej rezygnować. Leopold Staff również chce powrócić tam, gdzie kwitną niebem dziecinne niezapominajki (Niedziela). Taka przestrzeń potrzebna jest człowiekowi tych czasów, w których relatywizm moralny, ludzkie tragedie, śmierć, okrucieństwo, doprowadziły do sytuacji najpotworniejszej z możliwych - człowiek zagubił gdzieś w zgiełku i pomieszaniu życia (Desiderata XVI w.) swoje własne ja, swoją tożsamość. "Po nocach szalonych mordem i grabieżą... ...obudzić się w godzinie wschodu I na słońce, na zieleń niewinną i świeżą. Otworzyć drzwi do OGRODU" (L.Staff W tych czasach) Otworzyć drzwi, pochłonąć niemalże wzrokiem tę przestrzeń, ten krajobraz - żywy, pełen witalizmu, radości. Nie pozwolić jednocześnie, aby ktokolwiek wrzucił do niego kamień i zmącił naszą rozmowę z ptakami (Leopolda Staff Jesień) - ratując człowieka przed okrucieństwem, przed odwiecznym ludzkim vae victis. Krajobraz to pojęcie bardzo szerokie - mające wiele znaczeń - rzeczywistych, prawdziwych lub ukrytych, symbolicznych. W mojej pracy starałam się ukazać, na przykładzie utworów pisarzy - tak poetów, jak i ludzi wiernych epickim formom twórczości, w jaki sposób ludzkie wnętrze odnajduje swój wyraz na papierze, w ramach krajobrazowych kreacji (w których kształt ewoluuje, jak zresztą i świadomość samego człowieka). W twórczości średniowiecznej i renesansowej wielokrotnie pojawiała się przestrzeń ogrodu różanego, doliny lilij ,które zostały określone przez Tomasza z Kempis jako miejsce, gdzie człowiek doświadcza samotności. Pozostaje sam ze sobą, wsłuchany w wewnętrzny głos - głos absolutu. Tej przestrzeni warto było poświęcić więcej uwagi, co też uczyniłam... Od wieków pozwalała ona ludziom odczuwać jedność z przyrodą, powstałą tak jak my z tej pierwotnej, czystej siły, z którą człowiek po raz pierwszy zetknął się tam, gdzie: "...promień za promieniem cały winograd uplótł, a gdy wiatr blask pchnął dalej, stał się jednym (promieniem) Promieniejący ogród" K.I. Gałczyński Noctes aninenses

Kto ty jesteś człowieku - zbrodniarz czy bohater". Rozważania o złożoności natury ludzkiej na podstawie literatury i własnych przemyśleń.

Wszystkim młodym ludziom wydaje się, że są już bardzo doświadczeni życiowo, że nie należy ich nigdy pouczać, "gdyż sami wiedzą, jak mają postępować i czym kierować się przy podejmowaniu różnorodnych decyzji". Również i ja byłam przekonana, że zdobyłam już na ten temat dużo wiadomości. Ileż to razy powtarzaliśmy znane słowa Terencjusza: "Nic co ludzkie nie jest mi obce" i faktycznie tak myśleliśmy. Wydawało się, że świetnie znamy ludzką psychikę i że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Istota powyższego tematu skłoniła mnie jednak do wyciągnięcia odwrotnych wniosków. Nasza wiedza o ciągle zaskakującej, nieznanej i bardzo złożonej naturze ludzkiej jest na pewno zbyt mała.

Ludzie spokojnie żyjący w "normalnym" świecie mają właściwie wszystkie odruchy i reakcje świetnie wyćwiczone. Człowiek jest wspaniałym aktorem, ciągle grającym (pod kierunkiem reżysera, którym są prawa, obyczaje, zasady) w wielkim teatrze-świecie. Literatura ukazuje nam mnogość postaci, które możemy różnorodnie poklasyfikować: od zbrodniarzy, niewiernych małżonków, "karierowiczów", po idealistów i bohaterów, wiernych kodeksowi. Wybór jest naprawdę ogromny. Każdy czyn i postawę można omawiać z punktu widzenia etyki, można dowiedzieć się i zobaczyć, jak bardzo złożona jest natura ludzka. W nawiązaniu jednak do pytania Miłosza: "Kto ty jesteś człowieku - zbrodniarz czy bohater", chciałabym się zająć głównie działaniami bardziej spektakularnymi i dyskusyjnymi.

Po dokładnej analizie postaci heroicznych bohaterów doszłam do wniosku, że przy każdej można powiedzieć " ale..". Jacy są zatem ludzie określani tym mianem? Co wystarczy, by zostać okrzykniętym bohaterem? Z mojego punktu widzenia są to na pewno osoby realizujące moralny postulat "wierności sobie". Przykładem jest chociażby Antygona - wzór kochającej siostry i córki, kobieta wierna swoim zasadom, zdolna dla idei prawa boskiego poświęcić i miłość, i życie. Jednak akt niesubordynacji wobec rozkazu króla, któremu powinna być wierna, też można uznać za niemoralny.

Kolejnym przykładem może być ideał rycerza średniowiecznego - Roland. Był postacią etyczną i bohaterską, bowiem musiał być wierny kodeksowi rycerskiemu. Kodeks zaś głosił honor, wierność słowu, królowi, dumę, przyjaźń, pobożność i odwagę. Niczego chyba więcej nie trzeba, aby zdefiniować wybór cnót. Ale czy honor i duma nie przeradzały się czasem w pychę i nie wiodły do zguby rzesze ludzi? Choćby upór Rolanda, który w imię swojego honoru nie chciał zadąć w róg i zawołać pomocy, czym spowodował śmierć przyjaciół i klęskę Francuzów.

Wspominając heroiczną postać Lebbrosa - trędowatego z opowiadania Herlinga-Grudzińskiego pt. "Wieża", należy wspomnieć o kontraście opisanych tam postaw ludzkich. Lebbroso, dotknięty straszną chorobą, skazany na izolację, samotność, cierpi tym bardziej, że przeżywa śmierć swojej trędowatej siostry. Przeżywa chwile zwątpienia, myśli nawet o samobójstwie, lecz znajduje pocieszenie i wsparcie duchowe w religii. Jego postawa jest heroiczna - wybacza ludziom nietolerancję, znosi z pokorą swoją chorobę, a nawet dba o innych, o to, by przypadkowo nie zarazić innego człowieka. Jego właśnie wysoce moralna postawa uderza w kontraście z postawą ludzi ze wsi - ich strach rodzi nienawiść i okrucieństwo, potrafią nawet ukamienować psa, który wymkną się z zamku trędowatych.

Przychodzi mi również na myśl Maksymilian Kolbe - postać prawdziwa, a tym samym bohater literatury faktu, utrwalającej grozę czasów wojny. Bohaterstwo, szlachetność, etyka zostały w tej biografii wyrażone w najwyższym wymiarze - poprzez poświęcenie swojego życia za życie drugiego człowieka. Z całego okrutnego zawirowania historii pozostają nagle przed oczyma trzy postacie: Niemiec, obojętny w swojej roli kata (wystarczy, aby zgadzała mu się liczba zabitych), więzień - zwykły człowiek, jeden z tysięcy wyznaczonych na śmierć i Maksymilian Kolbe, który zgłasza się za niego. Ale w spektaklu decyzji tych trzech osób rozegrał się akt okazania postawy etycznej w najczystszej i najtrudniejszej postaci - oddania życia za drugiego człowieka. Literatura już dawno usankcjonowała dar własnego życia jako najwyższy. W kategoriach moralnych ewentualnego rozliczenia przed "Nieznanym Trybunałem".

Znajomość historii każe w tym miejscu przywołać inne podobnie heroiczne postaci, np. Janusza Korczaka, którego decyzja była podobna do czynu ojca Kolbego. Osoby te udowadniają, że ludzkość potrafi wznieść się na wyżyny heroicznego humanizmu, ale czy nie są to bardziej postawy "świętych" niż zwykłych ludzi? Czy nie bardziej reprezentatywna dla ogółu ludzkości jest postawa strachu o własne życie i lęku przed śmiercią? A zatem - jak natura ludzka każdego z nas zachowałaby się w przypadku przyjęcia takiego daru, jak ludzkie życie?

Odmienną grupę bohaterów stanowią zbrodniarze. To na ich przykładzie widać chyba najlepiej, jak odmienne postawy mogą zawierać się w jednym człowieku. I tak chociażby Makbet z tragedii Szekspira, który ma na swoim sumieniu zabójstwo króla Dunkana. Uległ on pokusie zdobycia władzy, uległ namowom żony. Potem musiał dokonywać następnych mordów, aby zatuszować ten pierwszy. Oboje, Makbet i jego żona są zbrodniarzami, oboje też przechodzą swoistą przemianę pod wpływem swojego czynu. Makbet - z początkowo wahającego się, targanego skrupułami człowieka - przekształca się w osobnika całkowicie oddanego złu. Będzie popełniał zbrodnie i dążył do swoich celów. Lady Makbet - początkowo twarda, zdecydowana - nie wytrzyma presji swoich czynów, popadnie w obłęd i odbierze sobie życie. Szekspir zapytał o odpowiedzialność za zbrodnię, o punkt, w którym rodzi się postanowienie dokonania mordu. Czy jest to kwestia ceny, czy natury ludzkiej - "podatnego gruntu" w psychice danego człowieka.

Raskolnikow ze "Zbrodni i kary" staje również w szeregu bohaterów-zbrodniarzy. Wiemy, że zabił bez skrupułów. Nawet nie żałował swego czynu - ludzie pokroju lichwiarki wydawali mu się plewami. Dostojewski jednakże daje szansę zbrodniarzom, w myśl jego filozofii upadek człowieka musi nastąpić, by mogło nadejść wskrzeszenie, odkupienie. Nie zgadzam się z tym, że zbrodnia w takich przypadkach może być stopniem na drodze ku człowieczeństwu. Jak wcześniej już wspomniałam, człowiek jest doskonałym aktorem w teatrze życia. Inaczej zaś wygląda sprawa aktorów, gdy teatr płonie. Gdy nagle grunt usuwa się spod nóg, gdy jakieś wydarzenie rujnuje i przeinacza wszystkie dotychczasowe wartości. Co wtedy dzieje się z dumą i mądrością? Człowiek faktycznie zagrożony natychmiast pozbywa się wszystkich masek, rola nagle się kończy, urywa się scenariusz. Reżyserię przejmuje natura! Człowiek wyrwany spod panowania zasad, prawd, obyczajów, zachowuje się jak zwierzę.

Czyżby to był kolejny dowód potwierdzający teorię Darwina? A może antrolopologowie powinni zbadać drzemiące gdzieś głęboko w duszy ludzkiej instynkty, ujawniające się tylko w momencie zagrożenia.

Niewątpliwie największym zagrożeniem świata i całych cywilizacji jest wojna. Opowiadania Borowskiego ukazują nam, jak w sytuacji zagrożenia panuje prawo dżungli: silniejszy wygrywa, słaby musi ulec. Nikt tu nie wierzy w moralność, bowiem w rzeczywistości ona nie istnieje, zbyt szybko można ją zatracić. Ludzie żyjący w obozie byli przecież zwykłymi, uczciwymi, przestrzegającymi zasad religii i moralności obywatelami. Co się więc z nimi stało? Dlaczego zatracili swoje człowieczeństwo, czy uważają się za ludzi niemoralnych? Nie! Moralność i bohaterstwo są kwestią odniesienia. Czy może więc istnieć pojęcie dobra?

Chyba tak naprawdę nic w świecie nie jest dobrem czy złem. Wszystko zależy od punktu widzenia i od tego, kto i jakie stosuje kryteria wartości. Opowiadania Borowskiego ukazują, że w porażonej złem zbiorowości ludzkiej nie ma ani bohaterstwa, ani solidarności - każdy myśli tylko o sobie. Widzimy, że pod wpływem warunków każdy może ulec zwyrodnieniu. Jak bardzo poniżające i upadlające musiały być warunki, by doprowadzić do zabicia wszelkich reakcji ludzkich, jak na przykład, oczywista zdawałoby się dla czytelnika, radość z odzyskania wolności.

Przy lekturze "Medalionów" Zofii Nałkowskiej często zadajemy sobie pytania: czy to możliwe, aby człowiek tak się zachowywał? Czy to możliwe aż do takiego stopnia wyzbyć się człowieczeństwa? Przecież żadne, nawet najbardziej okrutne zwierzę nie zabija dla przyjemności. Jak to nazwać, jak wytłumaczyć fakt, że człowiek przestał w swych niecnych czynach dostrzegać zło? A może to właśnie, co nas tak dzisiaj szokuje, jest naszą naturą ludzką i to właśnie nie powinno być nam obce? Nie, na takie stwierdzenie nie możemy sobie pozwolić! Człowiek bowiem ma tę wyższość nad innymi istotami, że umie i ma obowiązek myśleć.

Wiele narodów cierpiało z powodu okaupacji niemieckiej podczas II wojny światowej. Tymczasem okazuje się jednak, że ci, którzy zgotowali innym ten los, sami padli ofiarami własnej ideologii. Na ich psychice odcisnęła ona swoje znamię. Jednak co spowodowało, że Niemcy, naród o tak wysokiej kulturze, potomkowie Schillera i Goethego przyczynili się do upadku wiary w człowieczeństwo? Jak można było dopuścić do tego, by geniusz ludzki odwrócił się przeciwko światu? Dlaczego ogłupiający system zdolny jest do złamania wszystkich zasad moralności człowieka? Próbę odpowiedzi na te pytania znajdujemy w książce Kazimierza Moczarskiego pt. "Rozmowy z katem". Stroop, niemiecki esesman, z którym autor siedział w jednej celi, jest przykładem tego, że działając celowo i metodycznie, każdego przeciętnego człowieka można wychować na faszystę i zbrodniarza. Człowiek zagrożony zachowuje się jakby był w letargu. Robi coś, czego zgodnie z samym sobą, w innych warunkach nigdy nie uczyniłby.

O Adolfie Hitlerze i stworzonej przez niego Trzeciej Rzeszy napisano już tysiące książek, niemal we wszystkich językach świata. Czym Hitler zasłużył sobie na to wyjątkowe zainteresowanie? Ankieta dotycząca największego złoczyńcy XX w., przeprowadzona wśród czytelników tygodnika "Polityka", w której bezapelacyjnie zwyciężył właśnie Hitler, potwierdza tezę, że był on jednostką, która w istotny sposób wpłynęła na losy świata. Badacze czynią nieustające wysiłki, mające na celu zrozumienie fenomenu Hitlera i hitleryzmu - to, że był on zbrodniarzem, odpowiedzialnym za ludobójstwo na niespotykaną wcześniej skalę, nie wyjaśnia praktycznie niczego. Może kluczem jest pozornie prosta, faktycznie zaś "nieprzeciętna", złożona natura Hitlera. Guido Knop podzielił bardzo trafnie swoją książkę "Hitler - dziedzictwo zła" na pięć części, których tytuły w praktyce mówią same za siebie: "Uwodziciel tłumów", "Osoba prywatna", "Dyktator", "Zdobywca", "Zbrodniarz". Typy zachowań ludzkich są naprawdę niezbadane.

Dziś, w ciągu tego jednego dnia, ponad 24 tysiące ludzi na całym świecie podejmuje próbę samobójstwa, 14 tysięcy takich prób kończy się śmiercią. Dlaczego tyle ludzi nie potrafi docenić wspaniałego daru natury, jakim jest życie? Jak bardzo zagrożony i w jakiej beznadziejnej sytuacji musiał znaleźć się człowiek, który gotowy jest sięgnąć po sznur, wyskoczyć przez okno, odkręcić gaz, otruć się tabletkami - odrzucić z własnej woli życie? Ludzie zwykle boją się śmierci, przejmuje ich ona grozą, jednak w ekstremalnych warunkach widzą w niej jedyne wyjście z sytuacji.

Któż z nas, po przeczytaniu "Innego świata" Grudzińskiego, nie pamięta, jak więźniowie, chcąc choć przez chwilę odpocząć w szpitalu, znęcają się nad własnym ciałem. Czy w normalnych warunkach człowiek zdolny byłby do zadania sobie tak ogromnego bólu, jaki wywołuje opalanie ręki w ognisku, jak to uczynił Kostylew?

W psychice zagrożonego człowieka wyodrębnia się tylko jeden cel: w jakikolwiek sposób wyrwać się spod bata oprawców "zważając na to, że każde cierpienie fizyczne będzie mniejsze niż to zadawane naszej psychice przez oprawców". Niewątpliwie okres zagrożenia nie minął, do dziś psychika ludzi poważnie chorych ciągle nas zaskakuje, jak choćby w przypadku ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w dniu urodzin Hitlera w Stanach Zjednoczonych, kiedy zginęło kilka osób, a sami sprawcy popełnili samobójstwo.

Wniosek z historii i karmiącej się nią literatury jest taki, że natura ludzka jest niezbadana. Człowiek jest w gruncie rzeczy istotą nieznaną. W ekstremalnych warunkach zaskakuje samego siebie. Zatem natura ludzka złożona jest chyba zarówno ze zbrodniczych, jak i bohaterskich elementów.

Które wartości proponowane przez literaturę polską należy przenieść w XXI wiek?

Świat wartości ludzi i bohaterów poszczególnych epok literackich jest bardzo zróżnicowany. Dla ludzi średniowiecza najważniejszym dobrem i celem życia był Bóg. Osoby żyjące w tej epoce wszystkie swoje sprawy podporządkowywały Stwórcy, wierzyły w niezmienny, ustalony przez Boga porządek świata, w którym każdy ma swoje miejsce. Rezygnowali oni także często z bogactwa i własnego szczęścia na rzecz życia w czystości. Taka postawa nazywana jest ascetyzmem. Wśród rycerzy natomiast najwyższą wartością były trzy zasady „Bóg, Honor i Ojczyzna”. W odrodzeniu natomiast najbardziej cenione staje się dobro ojczyzny i poprawianie stosunków międzyludzkich. Powszechnie akceptowane i praktykowane jest korzystanie z uciech życia. Dla ludzi baroku zaś istotne jest znalezienie miejsca człowieka w społeczeństwie, refleksja nad życiem. W wielu polskich utworach literackich przebija etos pracy uznawany za najwyższą wartość. Często to praca, przede wszystkim w epoce pozytywizmu skierowana była dla dobra innych, była to tzw. „praca u podstaw” lub „praca organiczna”. Dla człowieka w wielu epokach literackich rodzina i dom to najistotniejsze elementy ludzkiego życia. Jest ona najmniejszą „instytucją społeczną”.

Wśród typowych dla okresu średniowiecza bohaterów należy wymienić św. Aleksego. Zrezygnował on z dóbr doczesnych w celu osiągnięcia świętości. Pobyt na ziemi był dla niego tylko okresem poprzedzającym życie wieczne. Bardzo często to umartwianie i życie w ubóstwie przybierało charakter postawy na pokaz, lecz śmierć i asceza św. Aleksego są ciche i ukryte przed najbliższymi. Wyrzeka się on swojego pochodzenia, żony i majątku. Wygodne życie zamienia na egzystowanie w upokorzeniu, biedzie i poniżeniu. Śmierć stanowi dla niego wybawienie. Św. Aleksy wzorował swój sposób życia na życiu Jezusa Chrystusa. Był tak jak On upokarzany i wyszydzany. Aleksy umierając oddaje swoją duszę Bogu, który go stworzył. Poprzez swoje życie bohater uzyskał świętość, do której drogą było ubogie, pełne umartwień życie.

Utworem przedstawiającym zgoła inny typ bohatera jest „Żywot człowieka poczciwego” Mikołaja Reja. Można tu zauważyć tendencję autora do podkreślenia wartości korzystania z uroków życia . Ideał „człowieka poczciwego” to szlachcic ziemianin, dla którego najwyższą wartość stanowi ceniona przez wszystkich cnota, uczciwość, patriotyzm i egzystencja w zgodzie z naturą. Ludzie życie związane jest z rytmem przyrody, wyznaczonym przez pory roku odpowiadają kolejne etapy życia ludzkiego. Wiosna symbolizuje dzieciństwo i młodość. Lato to wiek dojrzały. Jesień natomiast to okres starości, w której jest czas na podsumowanie życia i snucie refleksji. Jest tutaj zawarty uniwersalny ideał życia człowieka, który dba o swoją ziemię, z radością korzysta z dobrodziejstw przyrody.

Nie można zapomnieć, że w okresie renesansu pojawia się też patriotyzm jako wielka i niezaprzeczalna wartość.

To właśnie pieśni J. Kochanowskiego, a zwłaszcza „Pieśń o spustoszeniu Podola” akcentują ten temat. To właśnie w tej epoce powstaje znany traktat A. Frycza Modrzewskiego „O poprawie Rzeczypospolitej”

W epoce romantyzmu natomiast najwyższą wartością była przede wszystkim miłość, która bohatera IV części „Dziadów” popchnęła na drogę samobójstwa. Według niego miłość idealna, nie spełniona oparta na więzach duchowych łączyła się zawsze z cierpieniem. Kobieta miała być „drugą połową” jego istoty. Wywodzi się to z mitologii, gdzie Zeus obawiając się, że ludzie mogą zagrozić Bogom podzielił każdą istotę na dwie połowy: mężczyznę i kobietę, którzy poszukują się przez całe życie. Tak silnych więzów nie jest w stanie przerwać żaden człowiek, ani za życia, ani po śmierci.

Inną godną zauważenia wartością był patriotyzm. Postawa prometejska tytułowego bohatera - Konrada Wallenroda była związana z tragiczną sytuacją narodu, znajdującego się w niewoli carskiej. Wallenrod odrzucił szczęście osobiste w celu sprzeciwienia się potędze Krzyżackiej, działając w sposób podstępny i zdradziecki. Głównymi motywami jego działania są: miłość do ojczyzny i nienawiść do wroga. Bohater dzięki swojej postawie uratował zagrożony przez Zakon naród. W imię szczęścia i wolności ojczyzny Konrad poświęca swoje życie i dobre imię. Jest tutaj bardzo silnie zaakcentowana idea patriotyzmu, stanowiąca dla niego wartość. Inne utwory epoki romantyzmu także przedstawiają ten problem. Celem życia jest dla nich dobro ojczyzny. Postawa Konrada Wallenroda nie jest jednak idealnym wzorem postępowania dla ludzi chcących poświęcić swoje życie dla ojczyzny.

W „Lalce” Bolesława Prusa zaobserwować można postawę bohatera, przejawiającą się w chęci uzyskania pracy dobrze wynagradzanej w celu zdobycia „ręki” Izabeli Łęckiej. Dla Wokulskiego te dwie wartości przenikały się wzajemnie. Z jednej strony wierzył w sens pracy, z drugiej ta właśnie praca miała mu posłużyć do osiągnięcia drugiej cennej dla niego wartości, czyli miłości ukochanej kobiety. Jednak bohater zatraca te wartości, gdy przeżywa zawód miłosny to zdradza ideały, jakie przyświecały mu w młodości. Postanowił ożenić się z Minclową, co było zdradą ideału czystej miłości w zamian za wygodne życie. Poświęcił się handlowi i zarabianiu pieniędzy w zamian za wartość, jaką była dla niego nauka.

Człowiekiem, dla którego praca jest najwyższą wartością jest także inny bohater występujący w tej powieści, czyli Ignacy Rzecki, którego cechuje sumienność, rzetelność w wykonywaniu pracy. Poza pracą nie miał żadnych innych zainteresowań, ona stanowiła dla niego treść życia.

W powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem” ludźmi pracy są prawie wszyscy bohaterowie: Marta Korczyńska, Benedykt Korczyński, wszyscy członkowie rodziny Bohatyrowiczów. Ich postawą życiową i sposobem na życie jest ciężka, sumienna, a przede wszystkim uczciwa praca. Wyznają oni zasadę, kto tylko żyje i może pracować musi to czynić, w ich świecie nie ma czasu ani miejsca na beztroski odpoczynek i lenistwo. Pracę traktują oni jak obrzęd, do żniw ubierają się odświętnie, kochają to co robią, pracują chętnie. Traktowali oni trud swojej pracy z radością, podczas pracy często śpiewali. Dla nich stanowi to rodzaj wspólnej uroczystości, praca zapewnia im poczucie bezpieczeństwa, gdyż zawsze mogą liczyć na pomoc innych ludzi należących do tej samej co oni wspólnoty. Ich praca nie wywodziła się wyłącznie z ich chęci, była poparta faktami historycznymi. Mieli oni poprzedników, którzy dali początek ich rodu w osobach Jana i Cecylii, których mogiły są dla Bohatyrowiczów najważniejszym „zabytkiem przeszłości”, który pielęgnują i przekazują historię tej heroicznej pracy z pokolenia na pokolenie. Ta idea poszanowania i dowartościowania pracy jest w ich rodzie przekazywana przez starszych młodszym potomkom. Młoda Justyna, a także Witold cenią wartość pracy. Ten ostatni próbuje wykorzystać swą wiedzę, aby pomóc także innym rolnikom, uważa, że powinien dzielić się wiedzą z „nowoczesnego świata” z innymi, gdyż jako wybraniec, bo tylko nielicznym mieszkańcom wiosek w tym okresie udało się przedrzeć do „cywilizowanego świata”.

W ”Chłopach” Władysława Stanisława Reymonta obecne jest umiłowanie pracy i przywiązanie do ziemi. Symbolem tego przywiązania jest Maciej Boryna w chwili śmierci na świeżo zaoranej ziemi. Ludzie wyrażali szacunek dla chłopów pracowitych, a przejawiali niechęć dla leniwych, czego przykładem może być Jagna.

Natomiast dla człowieka renesansu stałym oparciem była rodzina. Była ona źródłem szczęścia i poczucia bezpieczeństwa. Możemy to zaobserwować we fraszkach Jana Kochanowskiego: „Żywot człowieka”, „Na dom w Czarnolesie” czy „Pieśń świętojańska o Sobótce”. Obraz rodziny i występującej w niej tragedii to obrazy z „Trenów” Jana Kochanowskiego. Rodzina była najwyższą wartością nie tylko dla poety. Była ona ostoją tradycji, zwyczajów i kultury, dzięki czemu ta właśnie kultura oparta i pielęgnowana przez rodzinę mogła przetrwać i nie zatraciła swoich wartości. Takie więzi rodzinno towarzyskie, kultura i obyczaje są pielęgnowane w dworze Spolicowskim. Są one gruntem i podstawą do egzystencji całego narodu w warunkach niesprzyjających jej rozwojowi, czyli w okresie niewoli. Potrafili oni jednak przełamać te trudności i mimo tych przeciwności uznawali oni więzy rodzinne za nieprzemijającą wartość.

Mimo dużej różnorodności wartości, jakie cenili sobie ludzie przez stulecia wydaje się, że nie różnili się oni tak bardzo od nas i nam współczesnych. Tak samo cenimy dom, rodzinę jak kiedyś. Może nieco inaczej jest w przypadku naszego poczucia patriotyzmu. Cecha ta jakby się nieco dzisiaj rozmyła. Ludzie chcą być dzisiaj raczej obywatelami świata lub Europy, niż obywatelami konkretnego państwa - Polski.

Także kult pracy już jakby osłabł. Nie ceni się pracy dla samej pracy, ale jako środek zdobywania pieniędzy. Może też często bardziej cenimy przebiegłych i cwaniaków, takich którzy umieją się „sprzedać” niż tych ciężko, uczciwie i często bez efektów pracujących.

Wszystkie wymienione przez mnie wartości, takie jak rodzina, dom, poświęcenia dla ojczyzny w razie potrzeby, a także sumienna i uczciwa praca i miłość powinniśmy nadal cenić tak jak czynili to bohaterowie utworów literackich. Powinniśmy przenieść je w XXI wiek, gdyż są one wartościami niezbędnymi dla życia każdego człowieka i ponadczasowymi. Te wartości powinny być przekazywane z pokolenia na pokolenie, aby nie zanikały i nie utraciły swojej pozycji w życiu ludzi współczesnych i przyszłych.

MIĘDZY DOBREM A ZŁEM - rozważania o naturze ludzkiej na przykładzie wybranych utworów literackich.

"Dlatego w jednym dniu przyjdą jego plagi, śmierć i boleść, i głód, i spłonie w ogniu; bo mocny jest Pan, Bóg, który go osądził" (Obj.18,8) - na początek rozważań o naturze ludzkiej posłużyłem się fragmentem apokaliptycznej wizji upadku Babilonu jako metafory osądzenia ludzkości. Proroctwo św. Jana w symboliczny sposób przedstawia ostateczną walkę i zwycięstwo Dobra nad Złem, pierwiastkami głęboko zakorzenionymi w ludzkiej psychice. Lęk, jaki mogą wzbudzać apokaliptyczne obrazy, łagodzi nadzieja powtórnego przyjścia Chrystusa. Jednak księga ta niesie ostrzeżenie dla człowieka uwikłanego w różne życiowe wybory, gdy niejednokrotnie ulega on pokusie i schodzi na ścieżkę zła.

Kiedy słucham radia, oglądam telewizję, czytam gazety, odnoszę wrażenie, że na świecie dzieje się coraz gorzej. Skąd te smutne wnioski? Morderstwa, napady, rozboje i kradzieże to już nasza codzienność. Kiedy próbuje się osądzić winnych, dochodzi do wypadku, który pozwala sądzić, że nie ma już żadnej możliwości ochrony przed bandytami. Atak oskarżonych na sędziów i ławników podczas jednego z procesów może świadczyć, że nie ma żadnych szans uchronić się przed złem, a co dopiero je ukarać?

W różnych częściach świata toczą się wojny i niewielu przejmuje się losem poszkodowanych, problem nas nie dotyka póki jest daleko. Co z tego, że mordują Czeczenów, jeśli polityczne układy nie pozwalają zrobić czegokolwiek w tej sprawie? Wewnątrzpaństwowe i międzynarodowe prawa pozwalają panoszyć się złu. A zwykli ludzie słuchają kolejnych serwisów prasowych przygotowywanych przez dziennikarzy poszukujących sensacji i gubią się w natłoku informacji. O śmierci mówi się bowiem jak o kolejnej debacie sejmowej...

Jacy są więc otaczający nas ludzie? Jaki jest świat, w którym żyjemy? Co czeka ludzkość, jeśli wszystko dalej pójdzie w tym samym kierunku, co dotychczas?

Sądząc po przykładach z literatury nie jest to zjawisko wyłącznie naszego czasu. Przypominają mi się "Hymny" J. Kasprowicza. W jednym z nich wszetecznica Salome, córka Heroda, tańczy z uciętą głową Jana Chrzciciela. Jest to symbol wszechobecnego na ziemi zła. Bezpośrednim nawiązaniem do Apokalipsy jest

"Dies Irae" (Dzień Gniewu) tego samego poety. Bóg został przedstawiony jak szatan nieczuły na cierpienia ludzi, bezlitosny sędzia. Mówi się o konaniu wszystkiego, o cżłowieku, padającym ofiarą zła, ale jest niewinny. Od początku swego istnienia człowiek skazany jest na potępienie. - Tu rodzi się więc pytanie o to jaki ma być człowiek żyjący w takim świecie? Nie sądzę, aby miał siłę uchronić się przed jego wpływem. Jesteśmy słabymi istotami i poddajemy się światu, z którym nie potrafimy walczyć. Może to zbyt mocne uogólnienie, ale myślę, że tak jest.

Jednak z drugiej strony, mimo że w poezji innego polskiego poety, J. Czechowicza, pojawiają się wizje zbiorowej śmierci, zagłady świata oraz nie ma odpowiedzi na pytanie, jaki będzie los człowieka po zagładzie, czy ktoś przeżyje i zbuduje nowy, dobry świat, to jest przesłanie "idź dalej", które sugeruje, że należy przejść przez to wszystko i pozostać człowiekiem. Być może należy się kierować tą wskazówką i nie poddawać się wpływom świata, pozostać sobą, ochronić swoje człowieczeństwo.

Wiadomo, że katastrofą w historii kończącego się stulecia była II wojna światowa. Nie ma człowieka, na którym ten czas zła nie odcisnąłby piętna. Ilu zachowało swoje człowieczeństwo, kiedy trzeba było zabijać i codziennie patrzeć na śmierć. Co takiego jest w ludzkiej naturze, że pozwoliła na istnienie obozów koncentracyjnych? Relacje świadków tych "nieludzkich" obrazów ujęła w swoich "Medalionach" Zofia Nałkowska. To wszystko zrobili ludzie...

W ekstremalnych sytuacjach najważniejszy jest instynkt przeżycia. Człowiek nie pomoże innym, bo paraliżuje go strach o własne życie, posunie się do kanibalizmu, aby przedłużyć swoje istnienie. Ale jak wyjaśnić to, że system wartości ulega tak głębokiemu wypaczeniu, iż młody człowiek, student, przedwojenny harcerz, podziwia Niemców za ich "zdolność" robienia czegoś z niczego. Zacytuję tu fragment "Dzienników" Z. Nałkowskiej:

"Przez te wszystkie dni w Gdańsku widziałam bez ustanku to podziemie z kadziami pełnymi ludzi umarłych. Niezmiernie wymyślny eksperyment wyrobu mydła z ludzkiego tłuszczu i garbarskiej obróbki ludzkiej skóry. Do czegoś wygotowywano też kości i mięso. (...)Ponad wszystko wyrasta uczony anatom, szef całej imprezy, profesor Spanner.(...) W jakim świecie się żyje! Ten straszliwy egzotyzm jest czymś oszałamiającym. Kwitnące drzewa, kawałki morza, spalone jak Warszawa całe Śródmieście. Wszystko nierzeczywiste. Nie ma czasu na zastanowienie. Pośpiech, robota, ludzie, zeznający dwaj profesorowie w czerni." (Warszawa,13.V.1945.; cytaty zaczerpnięte z "Wysokich obcasów",19.02.2000.

Słowa autorki, choć zapisane ponad 60 lat temu nie straciły na aktualności. Nadal nie mamy czasu na zastanowienie. Zresztą nie ma na nie miejsca, gdy przed oczami migają nam kolejne zdarzenia, a nagłówki gazet "przekrzykują" się, aby przyciągnąć naszą uwagę.

Nie stracił i pewnie długo nie straci na znaczeniu wiersz S. Barańczaka, pt.:"Wypełnić czytelnym pismem"(1972)

Urodzony? (tak, nie; niepotrzebne

skreślić);dlaczego "tak"(uzasadnić); gdzie,

kiedy, po co, dla kogo żyje? (...)

czy żywi

i czym żywi nieufność? skąd czerpie

środki utrzymania się w ryzach

nieposłuszeństwa? czy jest

posiadaczem majątku

trwałego lęku? znajomość obcych

ciał i językow? ordery, odznaczenia,

piętna? stan cywilnej odwagi? czy zamierza

mieć dzieci? ()tak nie); dlaczego

"nie"?

Znak po znaku.Antologia.1992.

Wypełniamy formularze, wpisujemy swoje dane osobowe, używamy plastikowych kart płatniczych, nasz podpis stał się cyfrowym kodem... Odczłowieczenie, to jedno słowo, jakie przychodzi mi na myśl. Być może niedługo nie trzeba będzie wychodzić z domu, bo Internet pozwoli wszystko załatwić, pogłębiając ludzką samotność. Czy w takim świecie ktoś zainteresuje się drugim człowiekiem, będzie się starał go poznać? To mało prawdopodobne.

Ludzka natura, mimo że w swoim trzonie niezmienna, to jednak modyfikowana jest przez czas, w którym przyszło żyć człowiekowi, środowisko, w którym się obraca. Obraz, który wyłania się z powyższych rozważań wydaje się bardzo pesymistyczny, ale to złudzenie. Taka jest rzeczywistość, ale nie można zwątpić w człowieka. Na zakończenie fragment "Desideraty", amerykańskiej pieśni kościelnej z 1927 roku:

"Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy(...)

Rozwijaj siłę ducha. aby cię mogła osłonić w nagłym nieszczęściu. Nie dręcz się tworami wyobraźni. wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.(...)

Przy całej złudności, znoju i rozwianych marzeniach, jest to piękny świat.

Bądź radosny.. Dąż do szczęścia."

Miłość w utworach literackich.

Miłość jest uczuciem, które dominuje na kartach wielu utworów literackich. Tę rangę zdobyła dzięki temu,

że jest chyba jednym z najsilniejszych i bodajże najbardziej znaczących przeżyć w życiu człowieka. Z tego też powodu niezliczone szeregi poetów i pisarzy podejmują ten temat i poświęcają mu wiele uwagi. Mało tego, często czynią z miłości obiekt wywyższenia i ukazują ją z głębokim pietyzmem. Twórcy, ukazujący przeżycia bohatera lub podmiotu lirycznego, sięgali często do własnych doznań i doświadczeń. Nierzadko, podobnie jak

w życiu, przedstawione emocje kończyły się tragicznie.

Literatura jednak nie ograniczyła się do przedstawienia uczucia miłości w relacji mężczyzna-kobieta. Wkraczała w inne jeszcze płaszczyzny, mające swój początek we wnętrzu człowieka, jego sercu. Szeroko analizowała miłość do ojczyzny i do bliźniego. Oddzielną kartę stanowi w polskiej literaturze (i nie tylko), mającej swoje korzenie w kulturze chrześcijańskiej, rodzaj miłości określany miłością do Boga.

Wszystkie formy tego wzniosłego uczucia na kartach twórczości polskich pisarzy były wyrażane

w najróżniejszy sposób. Ukazywano to uczucie nie tylko jako spokojne i stałe, ale wręcz przeciwnie,

jako ogromna siła, mogąca budować rzeczy wielkie, a czasem jako ogromny kataklizm, o niebywałej mocy niszczenia.

Mimo iż z punktu widzenia słowotwórczego i leksykalnego miłość to tylko jedno słowo o określonej wartości, to w tekstach artystycznych słowo to niesie ze sobą treści niezwykle osobiste, piękne i silne. Nadano mu cechę uczucia niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju. Często też miłość była czynnikiem doskonalącym człowieka, wytyczającym mu drogę życia, określającym jego sens.

W tej analizie problemu pojawia się również pewna nielogiczność, ponieważ wydawałoby się, że nie ma nic ponad miłość. Ale właśnie w literaturze romantycznej pojawia się bohater, który swą miłość poświęci jednak wyższemu celowi, jakim jest ojczyzna.

Jak widać miłość była czymś istotnym i bardzo ważnym dla poetów i pisarzy i przede wszystkim oni w swej prozie czy poezji potrafili w mistrzowski sposób ująć całą jej istotę, wykazując jej ogromną rolę w życiu każdego człowieka.

Literatura, od zarania swoich dziejów, w wyjątkowy sposób tworzy miłosne historie między kobietą

i mężczyzną i zawsze pisarze składali głęboki hołd przed siłą tego uczucia. Starożytność chwaliła wielką miłość. W średniowieczu była ona idealizowana, w baroku traktowana instrumentalnie, bywało, że wulgarnie. Inne już spojrzenie zrodziło się w oświeceniu, a romantyzm ze swoim "uczuciem i wiarą" wyniósł je się na wyżyny dotychczas nie osiągnięte. Właśnie epoka Mickiewicza połączyła opis tego uczucia ze sprawami kraju. Wspomniany poeta czynił to niezwykle wzruszająco, a do tego literacko znakomicie. We wczesnych swoich utworach: "Grażynie", "Balladach i romansach" oraz w "Dziadach" cz. IV właśnie miłość jest tematem rozważań. Tytułowa bohaterka powieści poetyckiej, Grażyna, nie może pogodzić się z myślą, że jej małżonek, książę Litwawor chce zawrzeć przymierze z odwiecznym wrogiem Litwy - Krzyżakami. Tak samo gorąco kocha i męża, i ojczyznę. Jej śmierć jest poświęceniem dla obu miłości. Chroni Litwawora przed zdradą, ojczyznę przed upadkiem. Wróci wieszcz do tego problemu w "Konradzie Wallenrodzie". Kochająca kobieta potrafi zrozumieć męża, który swą miłość do niej poświęci dla ojczyzny. Równie tragiczną miłością jest uczucie Gustawa z IV cz. "Dziadów". Sztylet dopiero rozwiązuje problemy, ale także nie do końca. Cierpienia przejmuje na siebie duch.

Dwa oblicza ma miłość w "Panu Tadeuszu". Uczucie Jacka do Ewy doprowadza do zbrodni i odrodzenia się bohatera pod postacią Księdza Robaka - emisariusza i patrioty, zaś Zosi i Tadeusza, to miłość bardziej beztroska, choć naznaczona rozłąką. Jest w epopei jeszcze i trzeci rodzaj miłości - flirt. Romansowość w tym utworze jest na porządku dziennym i chyba dlatego "Pan Tadeusz" jest bliższy życiu przeciętnego człowieka.

Wspomniałam tylko o kilku utworach Adama Mickiewicza, w których pojawiło się uczucie miłości. Doświadczenia osobiste wielkiego poety znalazły wyraz w wielu lirykach i innych utworach, a ich obiektem wcześniejszym była Maryla Wereszczakówna.

Równie tragiczny wymiar miała miłość w twórczości Juliusza Słowackiego. Tu też duży wpływ odegrały osobiste przeżycia i uczucia do Ludwiki Śniadeckiej. Dla odzwierciedlenia problemu można przytoczyć "Godzinę myśli", "Kordiana" i liczne liryki.

Inne spojrzenie na miłość miał Aleksander Fredro. Ten prześmiewca i krytyk sztuczności romantycznej zajmuje się psychologią miłości i wskazuje na jej wpływ pozytywny, budujący. Gustaw w "Ślubach panieńskich" jest przykładem takiego bohatera. Płaczący Albin to postać śmieszna i żałosna.

To są tylko wybrane przykłady z bogatej spuścizny romantycznej. Chociaż miłość w niej zajmuje czołowe miejsce, to pamiętać jednak trzeba, że nie może ona dawać radości i szczęścia, "bo go nie było w ojczyźnie".

Miłość źródłem szczęścia czy cierpienia?

Pytanie o miłość należy do najstarszych, jakie zadaje sobie człowiek. Już w starożytności doceniano potęgę tego niezwykłego uczucia. Według Wergiliusza "miłość wszystko zwycięża i my ulegamy miłości". Dla Dantego "miłość jest tym, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy". Dla każdego człowieka pod pojęciem miłości kryje się inna definicja. Zatem czym jest miłość? Pozostaje ona niezgłębioną tajemnicą. Jest to niesamowicie niepowtarzalna więź łącząca dwoje ludzi. Od wieków jest przedmiotem fascynacji. Tyle jest rodzajów miłości, ilu istnieje ludzi. Każdy z nas inaczej ją rozumie, ale jest to naturalne, gdyż jesteśmy różni. Różne są rodzaje miłości. Czy nie jest piękne uczucie, jakim matka obdarza swoje dzieci? Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to uczucie narzucone, że naturalną rzeczą jest miłość matczyna i ojcowska. Ktoś może powiedzieć, że prawdziwa miłość, to ta, na którą możemy do pewnego stopnia wpływać, czyli jest to miłość wyczekana, jedyna, wybrana i odwzajemniona. Różnie możemy kochać. Każdego kocha się inaczej. Czy miłość między rodzeństwem byłaby mniej ważna?

Czy zawsze kochanie kogoś jest równoznaczne z byciem szczęśliwym? Czy świadomość istnienia na świecie kogoś, kogo się kocha i kto odwzajemnia nasze uczucie jest ogromnym szczęściem? Niestety nie zawsze szczęście idzie w parze z miłością. W dramacie "Antygona" Sofoklesa mamy do czynienia z konfliktem tragicznym głównej bohaterki - tytułowej Antygony. Jej bracia walczyli w czasie wojny przeciwko sobie i kiedy nastąpił pokój, król postanowił ukarać swych przeciwników, zakazując grzebania ich zwłok. Czy Antygona mogła się sprzeciwić? Czy mogła pozwolić na bezczeszczenie zwłok brata? Kochała go i nie mogła do tego dopuścić. Król jednak nie mógł jej wybaczyć. Stając na drodze miłości do Polinejkesa, jej brata, równocześnie skrzywdził sam siebie, ponieważ kazał zamurować Antygonę na pustyni, a kiedy zdecydował się posłać po nią, było już za póżno. Antygona i jego syn, który kochał siostrę Polinejkesa, już nie żyli. Miłość narzuca nam określone zachowania, podporządkowując się im dajemy dowód prawdziwej miłości i wówczas nie są możliwe straty. W miłości nie powinno być miejsca na rachunek zysków i strat.

Jednym z piękniejszych utworów o miłości jest "Tristan i Izolda", ofiary miłości zrodzonej z magii. Tristan, siostrzeniec króla Kornwalii, Marka, miał przywieżć mu z Irlandii żonę, córkę miejscowego władcy, jasnowłosą Izoldę. Podczas morskiej podróży zdarzyło się nieszczęście. Statek rozbił się, a rozbitkowie wylądowali na pustkowiu. Tam przez pomyłkę Izolda i Tristan wypili czarodziejski napój miłosny, przygotowany przez matkę Izoldy i przeznaczony dla nowożeńców. W ten sposób zaczęła się namiętność, która nie opuściła ich do końca życia. Miłość tej pary od początku była skażona piętnem tragizmu. Izolda kochając Tristana, zdradzała w ten sposób prawowitego małżonka. Tristan zaś, pożądając żony swego wuja, łamał zobowiązania siostrzeńca. Dodatkowo utrudniała sprawę postawa króla Marka, człowieka wielkiej szlachetności, którego oboje kochali i szanowali. Ich miłość była silniejsza od wszystkiego, czego dotychczas zaznali w życiu. Cokolwiek dla nich się liczyło, przestało być ważne. Życie miało sens tylko wtedy, gdy jedna osoba była blisko drugiej. Ich tragedia polegała na tym, że nie potrafili żyć osobno. Miłość łącząca tę parę przynosiła im udrękę i cierpienie. Jedynym wybawieniem była śmierć. Autor utworu, pt. "Dzieje Tristana i Izoldy" opisuje to wydarzenie w następujący sposób: "Kochankowie nie mogli żyć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale życie i śmierć zarazem". Po ich śmierci miłość znów zaczęła triumfować. Z grobu Tristana wyrósł zielony i liściasty głóg o silnych gałęziach. Wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy. Jest to symbol wiecznej, niezniszczalnej i prawdziwej miłości. Czy Tristan i Izolda zaznali szczęścia? Musieli oszukiwać prawowitego małżonka, ukrywać się i ryzykować własnym życiem. Jednak świadomość istnienia tej drugiej, wyjątkowej osoby dawała im nadzieję. "Dzieje Tristana i Izoldy" to prawdziwy hymn o miłości, o najsilniejszym i najpotężniejszym uczuciu na ziemi. Historia pary kochanków stała się częstym motywem wielu utworów literackich wszystkich epok. Do dzisiejszego dnia poeci nawiązują do tej tragicznej legendy.

Dla wielu z nas miłość to uosobienie szczęścia. Dążąc do spełnienia marzeń często możemy nie zauważyć istotnego szczegółu, bo miłość zaczyna się wtedy, gdy kochamy tych, którzy nie mogą nam się do czegokolwiek przydać, gdy kochamy bezinteresownie, oddając całą duszę uczuciu, wiedząc, że im więcej dajemy, tym więcej mamy. Prawdziwa miłość jest czymś wspaniałym, swoją siłą może doprowadzić nas do autodestrukcji. Kochając możemy się tak zupełnie zatracić, że niemożność bycia z osobą przez nas kochaną może spowodować, że nie będziemy chcieli żyć na świecie, na którym nie dane nam jest zaznać tego wspaniałego uczucia, jakim jest miłość. Miłość powoduje, że istotna staje się tylko ta osoba. Nasze zainteresowania zmniejszają się, najważniejsza jest nasza miłość i jej szczęście. Chcemy chronić ją i obdarowywać wszystkim, co najlepsze. "Kochać to nie znaczy zawsze to samo", ale wszyscy tego pragną. Jednak niektórzy nie potrafią się do tego przyznać, boją się pomyłki, odrzucenia, zdrady. Jeden nieudany związek, taki, w który się zaangażujemy, zaufamy partnerowi, a potem okaże się wszystko kłamstwem, może naprawdę spowodować utratę wiary w istnienie miłości, w sens życia. Jednak trzeba wierzyć, że gdzieś na świecie istnieje ktoś, komu jesteśmy potrzebni, kto potrzebuje naszej miłości i wsparcia. Nie wolno tracić nadziei. Nie możemy nie pozwalać się kochać, chyba że my sami nie kochamy, bo wtedy taką sytuacją skrzywdzilibyśmy partnera. Jak napisał Jan Twardowski: "Śpieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą". Starajmy się żyć tak, aby na pięć minut przed śmiercią móc powiedzieć, że mieliśmy piękne, ciekawe życie i nie wstydziliśmy się tego, w jaki sposób żyliśmy. Kochajmy, ale nie nadużywajmy tych magicznych słów: "kocham cię", ponieważ dla nas mogą one w danej chwili nic nie znaczyć, ale ten, kto je od nas usłyszy, może uwierzyć. Zatem nie rańmy się nawzajem. Jeśli kochamy, to znaczy, że szanujemy drugą osobę i jesteśmy w stosunku do niej tolerancyjni i wyrozumiali, oraz to, że trwamy przy niej w dobrych i złych chwilach.

Miłość jest to piękne uczucie. W zależności od sytuacji może uszczęśliwiać i może być powodem tragedii. Może dodawać nam sił, może także powodować zupełną zmianę naszych zachowań. Niezbadana jest jej moc i potęga. Czy możliwe jest, że to właśnie miłość przesądza o wartości naszego życia, o jego sensie? Można kochać kogoś, swój kraj, życie. Zatem miłość jest najbardziej poszukiwaną i pożądaną wartością w życiu każdego z nas.

Motyw domu, z którego się odchodzi i do którego się powraca

Motyw domu. Z tym terminem spotykamy się w każdej epoce literackiej, pojawia się on już w starożytnej „Odysei”. Pojecie domu kojarzy nam się niemal zawsze z rodziną, jest to miejsce, gdzie się wychowaliśmy, gdzie obdarzono nas uczuciem miłości i nauczono kochać, wpojono nam wartości moralne, które z pewnością przydadzą nam się w życiu dorosłym. Jednak w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi on opuścić dom rodzinny, niejednokrotnie z przymusu i jest to dla niego bardzo trudne, ponieważ w tym domu się wychował. Także motyw ojczyzny bardzo często łączy się z motywem domu. Ojczyzna jest domem całego narodu, który często broni jej do ostatniej kropli krwi.

Pierwszym utworem, który chciałbym przedstawić, jest wspomniana we wstępie „Odyseja” Homera. Głównym motywem tego utworu jest tułaczka i przygody głównego bohatera, powracającego do Itaki. Król Odys rządził mądrze i rozważnie swym państwem Itaką, miał kochającą żonę Penelopę, syna Telemacha i ojca. Niezmącony spokój Odysa przerwała wojna trojańska, na którą to król musiał wyruszyć. Dzięki przebiegłości i sprycie bohatera (zbudował konia trojańskiego), zdobyto Troję. W czasie powrotu do domu zabił jednookiego Cyklopa, syna Posejdona, za co bóg skazał go na tułaczkę. Przez wiele lat wędrował po świecie i przeżywał różne przygody. Zanim dane mu było wrócić do domu. Gdy po dziesięciu latach wrócił do domu czekała na niego wierna żona, dorosły już syn oraz ojciec, którzy byli bardzo szczęśliwi z powrotu Odysa.

„Odyseja” Homera jest utworem, który najlepiej ukazuje motyw domu, do którego się powraca. Główny bohater dzięki swojej chytrości, odwadze i postępowi, wykonuje wszystkie zadania na które został skazany przez bogów, nie poddawał się, myśl o kochającej rodzinie dodawała mu siły i odwagi, dzięki temu szczęśliwie powrócił do kochającej rodziny i domu - Itaki.

Następnym utworem, który chciałbym przytoczyć jest przypowieść biblijna „ O synu marnotrawnym”. Opowiada ona o ojcu i dwóch synach. Pewnego razu młodszy syn postanowił opuścić dom rodzinny i udać się w świat. Przed tym wydarzeniem ojciec oddał mu część majątku. Syn nie zważając na prośby ojca o pozostanie w domu wyruszył. Kiedy wrócił po kilku latach, nie miał grosza przy duszy, był zziębnięty i głodny. Ojciec przyjął go z radością i bez wyrzutów, a nawet wyprawił wielką ucztę na cześć powrotu syna do domu. Jedynym nie zadowolonym z powrotu młodzieńca był jego starszy brat. Dziwił się on ojcu, jak mógł przyjąć go z powrotem, biednego, bez pieniędzy. Miał wielki żal do ojca o to, że on przez tyle lat ciężko pracował a ojciec ani razu nie wyprawił mu przyjęcia.

Przykład „syna marnotrawnego” pokazuje nam, że mimo wybrania złej drogi życiowej, zawsze możemy liczyć na miłość i wyrozumienie rodziców. Dla rodziców najważniejsze jest dobro i szczęście dziecka. W razie problemów czy kłopotów znajdziemy schronienie w domu rodzinnym wśród najbliższych.

W kolejnej epoce literackiej średniowieczu możemy znaleźć utwory literackie zawierające motyw domu, z którego się odchodzi. Takim przykładem może być utwór pt. „Legenda o św. Aleksym”. Święty Aleksy pochodził ze znamienitej i bogatej rodziny kupieckiej. Gdy Aleksy skończył dwadzieścia cztery lata, ojciec postanowił znaleźć mu żonę. Niedługo potem papież udzielił mu ślubu z piękną córką cesarza Famiane. Jednak w noc poślubną młody mąż postanowił zmienić swoje dotychczasowe życie. W nocy Aleksy oddał żonie pierścień zaręczynowy i zostawił list z wyjaśnieniem, a następnie uciekł z domu, żeby oddać się służbie Bogu. Aleksy stał się ascetą, był poniżany i wyśmiewany przez ludzi, siedemnaście lat żył pod schodami swego domu, gdzie codziennie rano wyrzucano na niego nieczystości.

Aleksy opuszczając rodzinę nie liczył się z konsekwencjami swego czynu. Nie myślał o tym, że jego odejście będzie wielkim ciosem dla żony i rodziców. Przykład św. Aleksego jest przykładem na to, że nawet działając w dobrym celu możemy skrzywdzić swoją rodzinę.

Kolejnym utworem, który chciałbym przedstawić jest „Pan Tadeusz” A. Mickiewicza. Utwór ten jest epopeją narodową, a z definicji epopei wynika, że traktować powinna o życiu narodu w ważnym dla niego momencie historycznym. I faktycznie, ta historia szlachecka opisuje życie szlachty polskiej na przełomie wieków. Tak więc można powiedzieć, że uczynił poeta bohaterem swego poematu zbiorowość szlachecką. Czy tylko po to aby utrwalić odchodzący w mrok historii „kraj lat dziecinnych”? na pewno było to zamiarem poety. Drobiazgowość opisów świadczy o tym, że drogi mu był ten polski, szlachecki swojski świat i chciał go zachować w pamięci Polaków. Opisując go subiektywnie, z sentymentem, łagodzi wady i zgrzyty. Budowa utworu decyduje o tym, że świat przedstawiony „Pana Tadeusza” jest niezwykle sympatyczny. Jest to wyobrażenie ojczyzny szczęśliwej.

Soplicowo stanowi ostoję polskości, symbol patriotyzmu i przywiązania do tradycji. Tytułowy bohater, pan Tadeusz darzy wielkim sentymentem miejsce swojego dzieciństwa. Świadczy o tym jego tęsknota za domem podczas pobytu w Petersburgu. To właśnie w Soplicowie dokonały się największe zmiany w jego życiu (prawda o ojcu i poznanie Zosi).

Rodzina według Mickiewicza może być szczęśliwa tylko w wolnym kraju „kiedyż nam Bóg wrócić z wędrówki pozwoli. I znów dom zamieszkać na ojczystej roli”.

Uważam, że istotną sprawą w życiu człowieka jest posiadanie domu. Większość czasu spędzamy w domu. Dom jest miejscem, gdzie się wychowaliśmy, kojarzy nam się zawsze z miejscem gdzie spędziliśmy nasze dzieciństwo, gdzie wpajano nam dobre obyczaje, kształtowano w nas wartości na których musimy bazować w życiu dorosłym. Jego wartość czujemy najczęściej wtedy gdy go utracimy, chwilowo lub na stałe. Słowo dom ma wiele interpretacji. Dla mnie dom kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, z ciepłem rodzinnym, miejscem do którego chętnie wracam. Dom jako rodzina czy dom jako ojczyzna to zawsze jest miejsce nam bliskie, z którego trudno jest nam odejść. Już staropolskie przysłowie głosi:

„Wszędzie dobrze,

ale w domu najlepiej”.

Motywy antyczne i religijne w literaturze polskiej

Kultura okresu starożytności osiągnęła wysoki poziom rozwoju. Nie mogło pozostać to bez wpływu na wszystkie późniejsze nurty w filozofii, na religię, kulturę czy społeczność. Czy fascynacja czasami "przed naszą erą" miała miejsce również w Polsce?

Już najstarszy zachowany polski utwór - "Bogurodzica" wskazuje na znajomość przez Słowian religii chrześcijańskiej i dokonań Greków oraz Rzymian (chociaż jeszcze bez świadomości wpływu poziomu nauki osiągniętego przez starożytnych). Polacy byli tak silnie związani z tym tekstem, że bez trudu możemy przyjąć za prawdziwe przypuszczenie, że "Bogurodzicę" śpiewano przed bitwą pod Grunwaldem. Praktycznie w każdym utworze okresu średniowiecza można odnaleźć silną więź Polaków z wiarą i wątkami biblijnymi, jak choćby w "Lamencie Świętokrzyskim", w którym anonimowy autor przedstawia swoją interpretację uczuć i emocji Maryi związanych ze śmiercią Jezusa. Dzieło ma wymowę uniwersalną - uczuć każdego rodzica po śmierci dziecka - przez co niewątpliwie sugeruje rozumienie motywów biblijnych przez ludzi tamtych czasów.

Renesans przynosi ze sobą wielką fascynację kulturą grecko-rzymską oraz pierwsze próby oderwania się od nurtu religii chrześcijańskiej - reformację. Zainteresowanie starożytnością jest "odgrzaniem" wierzeń i filozofii, ale nie prowadzi do rozwijania pomysłów sprzed wieków. Jednak to wszystko nie wyklucza, silnego nadal, oddziaływania motywów religijnych. Wielu twórców tego okresu, jak np. Mikołaj Rej, Jakub Wujek czy Jan Kochanowski, podejmuje się tłumaczenia psalmów. Całą twórczość Jana Kochanowskiego urozmaica harmonijna synteza koncepcji biblijnej i antycznej, osiągająca mistrzostwo właśnie w "Psałterzu Dawidów". Obserwuje się większe zainteresowanie Starym Testamentem, na co z pewnością ma wpływ reformacja. Co za tym idzie, niektórzy pisarze i kaznodzieje (np. Piotr Skarga, Stanisław Orzechowski) porównują się do biblijnych proroków. Rozległy traktat A. Frycza Modrzewskiego, w którym autor poszukuje recepty na doskonałe państwo, sięga do twierdzeń filozofów (Platona, Cycerona), ale też do Biblii. Jako przykład przemyśleń nad treścią mitologii może posłużyć dramat "Odprawa posłów greckich" Kochanowskiego, w której możemy dostrzec żywą interpretację fabuły mitów, nawiązującą w pewnym stopniu do ówczesnej sytuacji politycznej Polski. Wśród fraszek Jana z Czarnolasu występują również fraszki o tematyce antycznej jak np. "Ku muzom".

Barok, jako epoka "dolna" sinusoidy Krzyżanowskiego, czerpie inspiracje znowu

z tradycji wiary chrześcijańskiej. Pojawiają się pierwsze wzmianki literackie na temat idei wybraństwa Bożego Polski, która to idea w romantyzmie przybiera postać mesjanizmu. Poeci, m.in. Mikołaj Sęp Szarzyński, Wacław Potocki, parafrazują psalmy. W wyniku reformy kościoła ożywia się zainteresowanie Nowym Testamentem. Nurt poezji mistycznej (utwory Daniela Naborowskiego) można także zaliczyć do inspirowanych kulturą biblijną, ze względu na poruszaną w jego ramach tematykę - przemijalność rzeczy materialnych i wywyższenie wartości duchowych. Sztuka barokowa czerpie symbolikę z antyku. Zwłaszcza ważny dla ówczesnych jest symbol czasu (i jego przemijania), przedstawiany w postaci starożytnego boga Saturna, trzymającego w jednej ręce sierp, a w drugiej węża kąsającego swój ogon.

Razem z oświeceniem wkracza do świadomości Polaków deizm, zakładający,

że Stwórca nie ingeruje w życie swojego "dzieła", czyli ludzi i świata. Pismo św. i mitologia traktowane są na równi, literatura czerpie z nich tyko wątki fabularne - tragedie i przygody życia bohaterów Biblii i mitów. Popularne są tragedie i opery opowiadające o postaciach biblijnych, autorstwa np. Bogusławskiego, czy Niemcewicza. Twórczośc sentymentalistów (jak Karpiński, Brodziński) odnosi się do Pisma św., jako księgi odsłaniającej mentalność człowieka pierwotnego, nieskażonego cywilizacją, ukazującej niezmienne zasady religijno-moralne. Dla prądu sentymentalistycznego niewątpliwie ważny jest symbol raju biblijnego, lub jego odpowiednika-greckiej arkadii, do stworzenia sielankowej wizji świata. Oświeceniową fascynację wzorami klasycznymi da się zaobserwować w odzie Adama Naruszewicza pt. "Balon". Bardzo wyraźnie zostały przedstawione tu przestrzeń nieba, przypisywana władaniu Jowisza, oraz motyw lotu ikaryjskiego.

Na romantyzm przypada "wybuch" mesjanizmu. Naród Polski identyfikuje się

z narodem wybranym - Izraelem, oczekując od Boga wybawienia z niewoli. Ważny staje się motyw wodza-proroka-wieszcza, orędownika narodu, w pewnym stopniu zrealizowany przez naszych wieszczów narodowych - Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego i Cypriana Norwida. Swoistą "ewangelią" dla Polaków stają się "Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego" Mickiewicza i "Anhelli" Słowackiego. Wśród dzieł Mickiewicza bardzo wiele nawiązuje bezpośrednio (np. "Inwokacja") lub pośrednio (np. "Sonety krymskie") do religii chrześcijańskiej. Więcej cech kultury grecko-rzymskiej zawarł on w swej młodzieńczej twórczości, np. w "Odzie do młodości". Również w dorobku literackim Słowackiego można bez problemu dostrzec liczne odwołania do antyku judeo-chrześcijańskiego (np. "Hymn", w którym poeta zwraca się bezpośrednio do Boga), zaś rownie istotne przejawy jego zainteresowania wątkami mitologiczno-historycznymi znajdziemy choćby w "Grobie Agamemnona". Niewiele utworów Norwida odnosi się otwarcie do motywów biblijnych, ale jego poprawna teologicznie twórczość obfita jest w cytaty i aluzje biblijne, choć nie brakuje też antycznych. W utworze "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...", wypowiadając się na temat roli bohatera historycznego, wymienia kilku wielkich bohaterów starożytnych.

Pod wpływem idei pozytywistycznych, odrzucających istnienie "siły wyższej" i tego, czego nie można objąć rozumem, znacznie zmniejsza się odwoływanie do autorytetu Biblii i wiary. Motywy biblijne najczęściej towarzyszą wypowiedziom nurtu patriotycznego. O tym, że świadomość religijna narodu polskiego całkiem nie zanikła, świadczyć może kwestia jednej z postaci noweli M.Konopnickiej pt. "Dym" - "Sen mara, Bóg wiara". Pomimo że te słowa nie sprawdzają się, to ich wypowiedzenie dowodzi głębokiego zakorzenienia się religii w mentalności Polaka.

W Młodej Polsce sięganie do Biblii jest albo przejawem religijności, albo pozbawioną sensu, artystyczną modą. Powodzeniem cieszą się tu postacie negatywne (Judasz, Kain), a także tematy takie jak tajemnica zła czy apokaliptyczne wizje końca świata.

We współczesnym świecie istnieje kilka nurtów nawiązań biblijnych. Jeden z nich,

o charakterze prorockim, nawołujący do życia opartego na wierze i aktualizujący motywy starotestamentowe możemy spotkać u Antoniego Słonimskiego, Romana Brandstaettera, Leopolda Staffa, Anny Kamieńskiej i wielu innych.

Trudno by było sobie wyobrazić, jak wyglądałyby obecne czasy w Polsce, gdyby zabrakło antyku grecko-rzymskiego i judeo-chrześcijańskiego. Być może przez wiele wieków chodzilibyśmy w lnianych sukmanach i oddawali cześć Światowidowi. Jednakże kultury antyczne istniały i odbiły się ogromnym piętnem na wszystkich działaniach kulturalno-literackich nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

Myśli o wojnie - na podstawie własnych przemyśleń i poznanych utworów.

Kiedy byłam małą dziewczynką, słowo „wojna” kojarzyło mi się wyłącznie z karcianą grą, w której należy wyeliminować przeciwnika. Mając siedem lat, oczami naiwnego jeszcze dziecka, z zapartym tchem śledziłam losy głównych bohaterów serialu ”Czterej pancerni i pies”. Jednak świat, który ich otaczał, nie miał wiele wspólnego z wojną obrazowaną przez Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego czy Aleksandra Kamińskiego. Dziś o tym wiem, że wojna to nie gra czy kinowa fikcja, lecz krwawa, bezsensowna walka o złudne i fałszywe idee.

Krzysztof Kamil Baczyński poległ w powstaniu warszawskim mając 23 lata. On, jak i bohaterowie „Kamieni na Szaniec” Aleksandra Kamińskiego, należał do tzw. „pokolenia Kolumbów”, pokolenia młodych, zdolnych ludzi, którzy nie zdążyli wyrosnąć jeszcze z dzieciństwa, a już musieli stawić czoło tak wielkiej tragedii, jaką jest wojna. Byli zmuszeni sprostać wymaganiom, które przerastały ich siły, możliwości psychiczne, a przede wszystkim moralne.

Baczyński wychowywany w okresie wolnej Polski, za jedyny cel swego życia obrał walkę o wolność, dlatego przewidział tylko jeden możliwy dla siebie koniec - śmierć. Przejmująco ujął tę myśl w wierszu „Pokolenie”:

„Wołam cię, obcy człowieku,

Co kości odkopiesz białe-

Kiedy wystygną już boje,

Szkielet mój będzie miał w ręku

Sztandar ojczyzny mojej.”

Owo piętno śmierci często pojawi się w wierszach Baczyńskiego. Autor bezskutecznie próbuje się przystosować do tego okrutnego świata zła i niegodziwości. Dramatycznie woła o pomoc w rozwiązaniu dręczącego jego sumienie problemu odbierania życia innym. Sądzi, iż takiej zbrodni nie usprawiedliwia nawet słuszny cel. To dorastanie do śmierci zostało wstrząsająco ujęte w „Elegii o... (Chłopcu polskim)”, zwłaszcza w dramatycznym zakończeniu:

„Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?”. Baczyński stawia pytanie o prawdziwy powód śmierci tytułowego „chłopca polskiego”. Zastanawia się, czy to była śmierć od kuli, czy też spowodowała ja ogromna rozpacz wobec własnej bezsilności, jaka cechuje i człowieka na wojnie. Warto również zwrócić uwagę na inny wiersz Baczyńskiego pt. „Pocałunek”. Jest on wezwaniem do walki, wyraża niezwykły patriotyzm i przekonanie, że jego pokolenie musi zginąć, aby następne musiało żyć.

„Więc naprzód, niech broń rozdziera,

niech kula szyje jak nić,

trzeba nam będzie teraz umierać

by Polska umiała znów żyć”

„Pokolenie Kolumbów” nie było jedynym młodym pokoleniem, które oddało swe młode życie za innych. Ponad dziewięćset lat wcześniej, w Głogowie, Henryk V, po najeździe na to miasto wziął w niewolę pociechy ówczesnych mieszczan. Użyto ich jako „żywych tarcz”, przywiązując do maszyn oblężniczych. Rodzice małych zakładników mieli tylko dwa wyjścia: poddać się i odzyskać potomstwo, lub bronić miasta, poświęcając tym samym swoje pociechy. Jednak bohaterskie dzieci wybrały za nich, wykrzykując słowa: „Hej, dalej bijcie póki trza, ojców kula nie boli!” Chociaż ten piękny gest zaowocował obroną miasta, jednocześnie jeszcze raz potwierdziło się twierdzenie, iż wojna to krwawa, bezsensowna rzeźnia, w której giną ludzie.

Usłyszałam kiedyś słowa: ”Wojna jest jak bezduszna czarodziejka. Zamienia ludzką radość w rozpacz, a piękne uczucia w chęć zemsty.” Jestem przekonana o słuszności tego stwierdzenia po przeczytaniu książki Leona Kruczkowskiego pt. „Niemcy” i po obejrzeniu filmu Stevena Spielberga pt. „Szeregowiec Ryan”. W lekturze Kruczkowskiego najbardziej przeraził mnie cynizm, obłuda i dwulicowość panująca wśród bohaterów, głownie Niemców.

Są oni ukazani jako bestialscy „panowie Europy niemieckiej”, którzy szydzą z ludzkich uczuć i kpią z tego, co dla innych najważniejsze. Na przykładzie profesora Sonnenbrucha i jego rodziny autor dramatu pokazuje, jak system nazistowski i wypaczona ideologia wpływa na zwykłych ludzi. Każdy z bohaterów dramatu, a także każdy człowiek podczas II wojny światowej, musiał wybrać, czy popiera, czy się sprzeciwia hitleryzmowi. „Niemcy” to dramat o wyborze pomiędzy dobrem a złem, moralnością a nikczemnością, to także dramat o tym, w czym wyraża się człowieczeństwo i ludzka solidarność- a właśnie one decydują, czy jesteśmy ludźmi.

Natomiast w „Szeregowcu Ryanie” wojna została ukazana jako wspomniana już wcześniej „krwawa rzeźnia”, w której giną ludzie. Spielberg epatuje okrucieństwem i realistycznymi scenami umierania. Film jest najbardziej żarliwym oskarżeniem wojny, której motto brzmi: „Jeśli nie zabijesz, zabiją ciebie.” Reżyser tym filmem poparł słuszność stwierdzenia Ernesta Hemingwaya: „Na wojnie nie ma bohaterów, wszyscy bohaterowie zginęli”

Bolesław Miciński w swym eseju „Myśli o wojnie” napisał: „Wojna nie zna praw, o których była mowa w czasie pokoju. Wojna nie zna nawet praw wojny(...)”. Myślę, że autor słusznie chciał tymi słowami ująć cynizm i dwulicowość żołnierzy walczących na froncie, którzy po dokonaniu tysięcy zbrodni beztrosko wracają do rodzin, „nie pomni tych, których zabili”. Również Gustaw Herling-Grudziński zauważył tą prawidłowość, pisząc opowiadanie pt. „Błogosławiona, Święta” opowiadające o losach siedemnastoletniej dziewczyny, która zaszła w ciążę po pobycie w obozie etnicznym. Była ona tam razem z innymi kobietami nieustannie gwałcona i katowana przez żołnierzy. Ci natomiast często mieli swe liczne rodziny, do których po wojnie beztrosko wracali. Dlatego właśnie Miciński swe przemyślenia podsumował: „Bo człowiek wbrew pozorom nie walczy ani o zboże ani o naftę - właściwym powodem wojen są źle wytyczone granice moralne”.

„Czy cię nie wzruszają zbrodnie, trupy, hańby, nieszczęścia nieskończone, które wojna ze sobą wlecze?(...). Zaprawdę, żelazne musiałby mieć serce ten, kto tyle zła w wojnie widząc, nie wzdrygnąłby się na jej wspomnienie” - to słowa Andrzeja Frycza-Modrzewskiego z dzieła „O poprawie Rzeczypospolitej”. Tę jakże słuszną myśl, potwierdza Krzysztof Kamil Baczyński w swym wierszy bez tytułu, w którym obiecuje bliskiej osobie „gwiazdkę z nieba”, aby tylko pomogła mu zapomnieć o wojnie: „niebo złote ci otworzę (...) Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne-obraz dni”. Również Hemingway w opowiadaniu „Stary człowiek przy moście” ukazuje cierpienie człowieka, który przeżył wojnę. Jego brak nadziei i wewnętrzne wypalenie idealnie obrazuje myśl Jana Kochanowskiego: „Dziś nic nie kocham, ani nienawidzę, pychy nie czuję nadziei nie widzę...”

Tych kilka utworów literackich i filmowych, które ostatnio poznałam, pozwoliły mi dopiero teraz zrozumieć lepiej sens słów Leopolda Staffa z dzieła pt. „Człowiek”:

„Czytam historię

I widzę, cos zrobił

Przez tysiąclecia, Człowiecze!

Zabijałeś, mordowałeś

I wciąż przemyśliwasz,

Jak by to zrobić lepiej,

Zastanawiam się, czyś godzien,

Aby cię pisać przez wielkie C”

Ta krótka refleksja Leopolda Staffa zawiera w sobie całą absurdalną rolę wojen

w dziejach ludzkości. Jednak, jeśli ludzie nie zmienią swego postępowania, kolejne wojny będą pochłaniać następne rzesze niewinnych ludzi, zapełniając dalsze strony bezdusznej, niedorzecznej historii świata.

Obraz małej ojczyzny w wybranych dziełach literackich

"Ojczyzna to kraj dzieciństwa

miejsce urodzenia

to jest mała najbliższa

ojczyzna..."

Czy słowa Tadeusza Różewicza mają swoje odzwierciedlenia w literaturze? Jakie utwory przekazują prawdę zawartą w cytowanym tekście?

Myślę, że jednym z dzieł literackich, w których ojczyzna traktowana jest jako otoczenie człowieka, gdzie autor lub bohater postawił swoje pierwsze kroki, jest "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. W dwunastu księgach tego arcydzieła zawarł poeta całą swą tęsknotę do kraju "lat dziecinnych", całą swą miłość do ziemi rodzinnej, z której wygnała go przed laty przemoc wroga. Oddał cześć swej "małej ojczyźnie", rozpoczynając "Pana Tadeusza" Inwokacją skierowaną właśnie do Litwy, której upersonifikowana przyroda ze wszystkimi porankami, zachodami słońca, burzami i czystym niebem urasta do potęg bóstwa. Tak! Z wielką precyzją, w całej jej krasie przedstawia Mickiewicz litewską przyrodę. Choćby na przykład:

"Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina,

Która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna,

Lub wdowa męża - ręce załamie, roztoczy

Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy,

Niema z żalu postawą jak wymownie szlocha".

Nostalgia za rodzinną okolicą powoduje, że poeta przedstawia dawne, zamierające już obyczaje szlachty, jej uczty, zabawy, polowania, sprawy sąsiedzkie, z którymi być może kiedyś w młodości miał do czynienia. Nie zapomniał jednak o Polsce jako o kraju, dlatego wszystkie wydarzenia rzuca na tło historyczne. Dom, czyli ta "mała najbliższa ojczyzna", odgrywa w czasach mickiewiczowskich ogromną rolę. Polska jako kraj nie istnieje. Toteż dom rodzinny jest azylem, gdzie człowiek nie zapomina o swej przynależności, przeszłości. Taki też jest stworzony przez Mickiewicza dwór w Soplicowie, gdzie się wpada "jak w centrum polszczyzny: tam się człowiek napije, nadysze ojczyzny".

Z kolei Eliza Orzeszkowa w powieści "Nad Niemnem" przedstawia życie dworu korczyńskiego i zaścianka zamieszkałego przez zubożałą szlachtę - Bohatyrowiczów. Wyjątkowym bohaterem powieści jest przyroda nadniemeńska. Kontakt z nią jest ważny, szczególnie dla pozytywnych bohaterów utworu Orzeszkowej. Właśnie rzeka Niemen oraz puszcza, która się za nią znajduje, tworzą "małą ojczyznę" dla mieszkańców Korczyna i zaścianka. Łatwo można to zauważyć choćby w postawie Benedykta, który swą żmudną pracą próbuje nie dopuścić do upadku dworu. Trzyma się tej ziemi, a w jego działaniu wspiera go Marta. Ludzie od dawna związani z Korczynem lub zaściankiem potrafią dostrzec piękno otaczającego ich środowiska, w przeciwieństwie do Zygmunta Korczyńskiego lub Różyca. Są oni typowymi przykładami ludzi pozbawionych swoich korzeni. Częste pobyty za granicą powodują, że słowo "dom" jest dla nich zupełnie obce, a piękny krajobraz litewski wydaje się nudny i monotonny. Obaj są życiowymi nieudacznikami, nigdzie nie mogą się odnaleźć. Jakże inna jest postawa Witolda, który z tak ogromną radością powraca do domu. Interesuje się sprawami rodzinnej ziemi i jej mieszkańcami. Zresztą żaden pozytywny bohater, na przykład Anzelm, Jan czy Justyna nie boi się pracy. Jest ona źródłem piękna, bo walczą przecież o utrzymanie swego skrawka ojczyzny, tego zapachu pól i lasów, tradycji, historii. Rzeka Niemen jest świadkiem wszystkich ważnych wydarzeń społeczeństwa z powieści Elizy Orzeszkowej. Można powiedzieć, że jest kroniką nadniemeńskich faktów. To nad nią pożegnano powstańców, tam Jan oświadcza się Justynie, aż wreszcie za nią znajduje się mogiła powstańców. Natomiast puszcza kryje w sobie grób Jana i Cecylii - ludzi, którzy ujarzmili tę ziemię. Ta "mała ojczyzna" nadniemeńskich okolic tworzy, a raczej kryje w sobie, wielką ojczyznę. Jej symbolem są dwie mogiły występujące w fabule utworu. One sprawiają, że zachowane są tradycje, obyczaje oraz kult ogniska domowego.

Stefan Żeromski, pisząc powieść "Ludzie bezdomni", przedstawił również ojczyznę w tym najważniejszym wymiarze, tylko że w nieco innym świetle. Główny bohater, Tomasz Judym, awansował społecznie osiągając dzięki swemu wykształceniu wysoką pozycję. Pochodzi z bardzo ubogiego, nędznego środowiska ulicy Krochmalnej. Z niej właśnie wydobywa się "fetor jak z cmentarza". Ta dzielnica Warszawy tworzy jego dom. Straszne warunki, w jakich przebiega egzystencja Judyma oraz ludzi mieszkających w tej części miastana zawsze odciskają piętno na psychice człowieka. Pobyt u ciotki, która umożliwiła mu naukę, a zarazem poniewierała, biła i wykorzystywała jako pomywacza i chłopca na posyłki spowodował, że jego

"dzieciństwo, cała pierwsza młodość upłynęły w nieopisanym przestrachu, głuchej nędzy". Dlatego stara się wyrwać z tego środowiska, ale czy zupełnie? Myślę, że nie! Ni jest bowiem obojętny na ludzką krzywdę i pracę w okropnych warunkach. Zajmuje się szerzeniem higieny i poprawą ludzkich warunków bytowych. Mimo że jest bohaterem bezdomnym w sensie symbolicznym, to jego korzenie tkwią w tej okropnej dzielnicy Warszawy. Sądzę również, że z tego względu wyrzeka się miłości Joanny. Jego egzystencja nie może przebiegać szczęśliwie. Musi być samotny, tak jak samotni są ludzie pochodzący ze środowisk podobnych ulicy Krochmalnej.

Modernistyczna powieść Władysława Reymonta "Chłopi" także zawiera w sobie świat znany i tak drogocenny tylko dla mieszkańców Lipiec. Można wręcz stwierdzić, że wieś ta odizolowana jest od świata i tworzy własną "małą ojczyznę". Mieszkańcy Lipiec przywiązani są do swego sioła, obrzędów, tradycji. One to, jak i prace polowe wyznaczają rytm życia społeczeństwa lipieckiego. Łatwo zauważyć, że nikt tak naprawdę nie opuszcza Lipiec. Wszyscy trzymają się razem, czują się przywiązani do ziemi. Ona właśnie decyduje o wartości człowieka. Jest zarazem przyczyną konfliktów pomiędzy młodym a starym pokoleniem. Żaden gospodarz nie chce iść "na wycug". Ziemia! Ona jest życiem mieszkańców, żywicielką, źródłem piękna, sacrum. Mimo że nie jest łatwo, ludzie pozostają w Lipcach. Kto wie, czy w innym miejscu będzie inaczej, lepiej? Nie wszyscy ludzie są dobrzy, nie zawsze panuje miłosierdzie, ale to jest ich dom. Z tej prostej przyczyny Agata co roku po zimie wraca "z żebrów" do Lipiec. Chce tu umrzeć wśród swoich, mimo że najbliższa rodzina nie grzeszy dobrocią i gościnnością. Społeczeństwo lipieckie nie pragnie w swojej osadzie żadnych przybyszów. Z niechęcią patrzy na Niemców i Cyganów przybyłych do wsi. Chce żyć własnym życiem z zachowaniem starej hierarchii, bez żadnych zmian.

Wiele utworów literackich zawiera opis miejsc, które stanowią otoczenie bohatera od lat dziecinnych. Mają one różne znaczenie. Czasami wzbudzają nostalgię i żal za utraconym światem. Czasami są skazą w życiorysie człowieka. Jedno jest pewne - klimat małego, wewnętrznego świata kształtuje człowieka, czyni go takim, a nie innym. Uczy szacunku, zachowania tradycji, umiłowania natury. Odciska znamię na duszy człowieka na zawsze.

Obraz wojny w kulturze

Temat wojny zawsze był i prawdopodobnie pozostanie tematem bardzo absorbującym ludzkość. Prawdopodobnie - bo zależeć to będzie w dużej mierze od nas samych, od tego, czy zdołamy wspiąć się na tak wysoki poziom cywilizacyjny, który pozwoliłby nam zapomnieć o wojnie. Tak, należę do tych, którzy uważają każdą przemoc za przejaw zacofania. Nie chciałbym, żeby zrozumiano mnie opatrznie, nie mogę podpisać się pod gotowymi sloganami w stylu „wojna jest złem, wynalazkiem szatana”. Takie słowa padające z czyichś ust każą mi zawsze zastanowić się nad tym, jak dalece człowiek jest w stanie stać się niewolnikiem religii i konwenansów. Być może, gdy powiem, że brzydzę się takim płytkim poglądem, nie będzie to z mojej strony przesada. Dlaczego? Otóż jedną z najbardziej mierzących mnie zachowań ludzkich jest brak własnego zdania i podpisywanie się pod czyimś, ślepo wierząc w jego ponadczasowość i niezachwianą rację. Oczywiście w niektórych wypadkach jest to całkiem uzasadnione ogólnie uznanym geniuszem twórcy pewnej myśli, z którą się zgadzamy i którą mamy prawo poprzeć. Ale czyż opinia mówiąca o podziale wszystkiego na ziemi na to, co szatańskie i to, co boskie nie zdaje się być śmieszna? Nie jest ona nawet poparta żadną poważną religią lecz tylko pewnym rodzajem „wierzeń ludowych”, które utworzyły na przestrzeni lat taki komiczny podział spraw naszego świata na złe - szatańskie i dobre - boskie.

Otóż wojna mimo, że jest często uważana za kwintesencję zła, nie powinna być jednak utożsamiana z szatanem i jego pomysłem zagłady ludzkości. Myślę, że jeśli przyjmiemy istnienie Boga, jako istoty doskonałej i posiadającej wielki plan dotyczący każdego człowieka, to sprawą jasną będzie, iż także i wojna jest elementem jego strategii. Przecież wedle tej wiary, to on tworząc nas, stworzył i to, co ludzkie - czyli myśl o wojnie jako środku zaradczym. Jeżeli zaś tak jest, to na pewno nie powinniśmy nazywać jej złem lecz tylko pewnym etapem, który Bóg postawił przed nami i z którym musimy się uporać. Jeśli zrozumiemy kiedyś, że wojny nie likwidują problemów, nie naprawiają żadnych krzywd i nie mogą służyć jako forma zemsty (gdyż wojna rodzi wojnę), będzie to znaczyło, że jest z nami już znacznie lepiej. Będziemy mogli z satysfakcją powiedzieć, że pokonaliśmy bardzo istotny etap na drodze do wyższej formy egzystencji. Dlatego nie powinniśmy się zgadzać ze wszystkimi opiniami dotyczącymi wojny, gdyż na przestrzeni lat zrodziło się ich bardzo wiele i często są one zupełnie infantylne. Niestety jest to temat należący do tych, które niezwykle łatwo zbyć podczas dyskusji banalnymi zdaniami o wielkim złu, bezsensownym cierpieniu. A może to cierpienie ma sens, jeśli miałoby przyczynić się do tego, że kiedyś ludzie oprzytomnieją i ze zdziwieniem zauważą głupotę swoich dotychczasowych poczynań? Byłby to krok we właściwym kierunku.

Apelowałbym więc do wszystkich myślących ludzi: Nie wydawajcie takich zdawkowych sądów o wojnie! Pomyślcie zanim zdecydujecie się zabrać głos w tej sprawie. Być może już czas (choć wątpię o tym, jeszcze nie dojrzeliśmy do tego), by dostrzec to, czego ludzie do tej pory nie zauważali. Aż boję się użyć tych słów z popularnej reklamy telewizyjnej - „zmieńmy świat na plus”.

Wojna była zawsze czymś bardzo istotnym, mającym znaczenie wręcz kluczowe w wielu sytuacjach. Przecież pozycja państw jako mocarstw, zawsze wiązała się z ich sytuacją militarną. Tak jest i teraz, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jeśli posiadasz liczną, bogato wyposażoną armię, doskonale wykwalifikowaną, znaczysz w świecie bardzo wiele. Zaczynają się z tobą liczyć. Wynika to najpewniej z psychologii człowieka. Wojna albo elementy świadczące o pełnej gotowości do niej powodują, że boimy się tych silniejszych od nas. Czujemy przed nimi pewien respekt. Na przestrzeni lat mieliśmy wystarczająco dużo przykładów na to, jak dzięki wojnom, najróżniejsze kraje „wyrabiały” sobie pozycję mocarstwa, by zaraz ją stracić na rzecz innego. Czy więc wojna jest jakimś rodzajem nieustającej gonitwy mającej na celu wyłonienie tego najlepszego? Jeśli się przyjrzeć historii naszej ziemi, można by tak właśnie stwierdzić.

Jak nam doskonale wiadomo, każdej dyskusji dotyczącej spraw wojny towarzyszą komentarze o straszliwym jej okrucieństwie, o mordowaniu niewinnych ludzi. Wcześniej już pisałem o bezcelowości takich rozważań, gdyż w rezultacie i tak nikt nie kiwnie nawet palcem, by coś zmienić. Usłyszymy tylko o jednostkach, które próbują pouczać walczących, żeby nie dokonywali zbrodni na cywilach, dzieciach i kobietach. To w gruncie rzeczy nic na dzień dzisiejszy nie zmienia, ale z pewnością coś zaczyna się dziać. Coś, co daje nadzieję na lepszą przyszłość. Dawniej, nawet w ustrojach demokratycznych, nikt nie przejmował się zdaniem szarych obywateli, nie chcących już więcej wojen. Ten optymizm może być jednak „hamowany” przez zwykłą świadomość ludzkiej głupoty, otaczającej nas niemiłosiernie. Wystarczy, że spojrzymy na obecne wojny. Czy ci ludzie zabijają się dla żartu, czy też naprawdę wierzą w przesłanki takie jak: „to święta wojna przeciw innowiercom”. Czy ci ludzie nie znają w ogóle historii? Czy nie wiedzą jak kończyły się krucjaty? Po raz kolejny wypada zapłakać tylko nad głupotą ludzką i spytać Stwórcy (jeśli oczywiście w niego wierzymy), dlaczego uczynił nas takimi, że nie jesteśmy w stanie rozumieć własnych błędów i uczyć się na nich. Odpowiedzi prędko nie otrzymamy, ale pewnie uznamy to za część boskiego planu, jak zwykliśmy to czynić do tej pory. A niewierzący? Cóż, pozostaje im tylko uwierzyć... uwierzyć, że kiedyś nadejdzie era zrozumienia, gdy wszyscy wreszcie równocześnie przejrzą na oczy i naprawią swe błędy. Wojna była od zarania dziejów czymś z założenia raczej głupim, niepotrzebnym nam wcale, a tylko w niektórych przypadkach walką o przetrwanie. I tylko w niektórych przypadkach jest usprawiedliwiona.

Żywię nadzieję, że może jeszcze ja zdążę dostrzec zmiany w dobrym kierunku. Myślę, że będzie to punkt zwrotny w dziejach ludzkości, krok na wyższy poziom cywilizacyjny i trudno będzie go nie dostrzec. Dlatego prawdopodobnie, jeśli dożyję, nie przegapię tego ciekawego momentu.

„Polska to rzecz wielka” czy „Polska to wszystko hołota, tylko im złota"?. Intelektualna wędrówka przez wybrane epoki literackie w poszukiwaniu prawdy o polskim społeczeństwie

Polskie społeczeństwo jest bardzo kontrowersyjne. Ma bardzo wiele zalet, ale i także bardzo wiele wad. Polacy nigdy nie wiedzą, czego tak naprawdę chcą. Kiedy trzeba walczyć o niepodległość, to walczą wszyscy z całego serca, z wielką zawziętością i nienawiścią do wroga, ale kiedy mają już tą niepodległość, to kłócą się między sobą. Jest nawet takie stare powiedzenie: "Gdzie Polaków trzech, tam cztery zdania".

W różnych epokach literackich, autorzy w swoich dziełach, różnie przedstawiali naród polski. Raz bardziej pozytywnie, raz mniej. Jednak, ilość wad i zalet przeważnie się równoważyły, choć nie zawsze. Takim przykładem jest epoka Oświecenia, gdzie pisarze głównie atakowali społeczeństwo polskie, wytykając im wszystkie wady.

Do takich pisarzy zalicza się przede wszystkim Ignacy Krasicki. To on właśnie w swoich satyrach wytykał Polakom wszystko, co złe i niedobre. I tak było np. w satyrze pt. "Pijaństwo". Poeta kreśli tu, na zasadzie kontrastu, charakterystykę dwóch postaci. Pierwsza, to tępawy XVIII-wieczny szlachcic, nie stroniący od alkoholu, zabaw, bijatyk, rozumiejący szkodliwość pijaństwa, ale postępujący wbrew rozumowi. Dobrze wie, że człowiek pijany traci pamięć, zdolność logicznego myślenia, nadweręża zdrowie i skraca sobie życie. Druga postać to człowiek oświecony, który na pierwszym miejscu stawia rozum, cnotę i umiarkowanie. Poddając się woli rozumu, człowiek zachowuje zdrowie, energię, jasną myśl, zyskuje majątek, zdobywa zaszczyt, sławę i szacunek ludzi. Krasicki w tej satyrze nie tylko ukazuje i piętnuje prześladującą Polaków plagę pijaństwa, ale również potępia źle pojętą przez rodaków gościnność, rozumianą jako wspólne pijaństwo.

Podobnie rzecz się ma w satyrze pt. "Żona modna". Krasicki krytykuje w tym utworze, tendencje współczesnej sobie szlachty, do powierzchownego przejmowania zagranicznych, a zwłaszcza francuskich obyczajów, co prowadzi do rozrzutności i nie daje w zamian żadnych korzyści duchowych ani kulturowych, w konsekwencji zaś wiedzie do ruiny majątkowej i upadku szlachty.

Inną satyrą Krasickiego, wytykającą wady społeczeństwa polskiego, jest "Świat zepsuty". Zasadnicza część tej satyry, skomponowana jest na zasadzie kontrastu. Zestawiony zostaje obraz przodków, którzy starali się zachowywać i rozwijać cnotę, oraz wszelkie pozytywne cechy - z obrazem współczesnego pokolenia, które porzuciło drogę cnoty i prawości charakteru, pogrążając się w otchłani kłamstwa, bezbożności i rozpusty. Powodem podstawowym owego zepsucia obyczajów, jest - według podmiotu lirycznego - "jawnego sprośność niedowiarstwa", które szerzy się bez przeszkód w całym społeczeństwie. Dalej następuje wyliczenie innych nieprawości i wad: nienawiść, chciwość, niestatek, rozwiązłość, "jawna kradzież", obłuda i przewrotność, ukazująca upadek moralny epoki. Podmiot liryczny formułuje wniosek, będący przestrogą, iż złe obyczaje doprowadziły do upadku tak wielką potęgę, jaką niegdyś było Cesarstwo Rzymskie.

Ostatnim utworem Ignacego Krasickiego, jaki przytoczę, jest "Monachomachia". Główną ideą poematu jest ukazanie i krytyka ujemnych stron życia polskich zakonów żebraczych. Już na wstępie autor zaznacza, że "nie wszystko złoto, co się świeci z góry". Utwór ma więc na celu nakreślenie bez retuszu obrazu życia wielu ówczesnych zakonników. Posługując się subtelną drwiną i ironią, autor piętnuje takie ich wady, jak pijaństwo, lenistwo, próżność, głupotę i brak chęci do poszerzania swych horyzontów intelektualnych. Krasicki nie szczędzi kłótliwym i rozpitym mnichom krytyki, złośliwych docinków, zgodnie zresztą z zasadami: "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi" oraz "Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,/Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych".

W następnych epokach nie ma już tak dosadnej krytyki społeczeństwa polskiego, jak w oświeceniu. Autorzy zaczęli ukazywać także dobre jego strony, a głównie patriotyzm, choć nie zawsze im się to udawało. Śmiało mogę tu przytoczyć kilka przykładów z epoki romantyzmu.

Jednym z nich, jest fragment pieśni VIII poematu "Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu" pt. "Grób Agamemnona". Jest to hymn, nawołujący Polskę, do podjęcia aktywnej walki w celu odzyskania niepodległości. Winą za niepowodzenia, obarcza poeta zbyt konserwatywną szlachtę, przeciwniczkę zbrojnego czynu. Uczucia patriotyczne, wciąż żywe w narodzie, przytłumione zostały przez ideologię bierności i obawy. Słowacki wyraźnie przeciwstawia się cierpiętniczej postawie narodu, który rozpamiętując swe klęski, niezdolny jest do czynu. Bierność Polski, zafascynowanie cudzymi wzorami i zagubienie patriotycznych wartości, doprowadziły według poety do upadku. Oskarżycielska pasja ma na celu obudzenie narodu i poderwanie go do zbrojnego czynu.

Ten sam problem, lecz nieco inaczej, jest przedstawiony w "Dziadach" części III Adama Mickiewicza. Poeta ukazuje w niektórych scenach podział narodu polskiego. Zgromadzenie w Salonie Warszawskim dzieli się na dwie grupy: patriotów i zdrajców. Pierwsi rozmawiają o prześladowaniu narodu polskiego, natomiast drudzy o balach, organizowanych przez Nowosilcowa. W scenie u Senatora, poeta skontrastował postaci zdrajców ojczyzny, którzy ze strachu o własne życie, żądni zaszczytów i podsycani chciwością służą carowi, z cierpieniem pani Rollinson oraz jej więzionego i torturowanego syna. Poeta, świadomy tragicznego podziału narodu polskiego, wskazuje na tkwiące w nim siły, które świadczą o tkwiącym w nim patriotyzmie, zdolnym doprowadzić Polskę do wolności.

Tak samo ma się sprawa w epopei narodowej, również Adama Mickiewicza, pt. "Pan Tadeusz". Autor starał się stworzyć w "Panu Tadeuszu", możliwie pełny obraz szlachty polskiej: zarówno tej zamożnej, jak i zubożałej, zaściankowej. Nadrzędną wartością, określającą szlachtę, jest patriotyzm przejawiający się przede wszystkim, w przywiązaniu się do tradycji i polskości oraz odrzuceniu wzorów cudzoziemskich. Charakteryzując szlachtę polską, Mickiewicz nie zapomniał wszakże o jej wadach: kłótliwości, skłonności do procesowania się, warcholstwie i brawurze. Opisując polską szlachtę, autor przedstawia świat sarmacki z jego wszystkimi wadami i zaletami. Jest to obraz pełen nostalgii, za odchodzącą w przeszłość rzeczywistością, dlatego poeta nie wyolbrzymia szlacheckich przywar, ale traktuje społeczność z Soplicowa z sympatią.

Podobną wymowę ma także "Kordian" Juliusza Słowackiego. Szatan z "Kordiana" pragnie buntu narodu, ale równocześnie marzy o jego klęsce. Wykorzystując magiczne moce, diabły stwarzają przywódców powstania listopadowego, którzy przyczynią się do klęski niepodległościowego zrywu. Jednak bierność i konserwatywność tych przywódców powstania, wynikająca z podeszłego wieku i nieumiejętności podejmowania decyzji, przyczyniły się, zdaniem poety, do upadku zrywu z 1830 r. Młodzieńczy zapał i zryw niepodległościowy, który mógł przynieść Polsce wymierne efekty, został, zdaniem poety, zaprzepaszczony przez konserwatywnych, z racji swego sędziwego wieku, należących do przeszłości, działaczy.

W bardzo podobny sposób, zostało przedstawione społeczeństwo polskie w Pozytywizmie. Pod tym względem jest to bardzo zbliżona epoka do romantyzmu. Na dowód tego, pozwolę sobie na przytoczenie kilku przykładów.

Można do nich śmiało zaliczyć "Potop" Henryka Sienkiewicza - jedną z części trylogii - która, najtrafniej odzwierciedla ten temat. Na początku powieści ukazuje autor upadek moralny społeczeństwa polskiego, zdradę, zaprzedanie wrogom przez klasę rządzącą własnego kraju, odstępowanie od władcy, przechodzenie na stronę Szwedów, apatię i rezygnację dochodzącą do szczytu, piętnując zdradę magnatów przeciwstawionych patriotycznej szlachcie, mieszczaństwu i ludowi. Później następuje punkt zwrotny, zmieniający nastroje w społeczeństwie i budzący wiarę. Następnie, podźwignięcie się narodu i stopniowe jego odradzanie się duchowe. Przy końcu powieści widzimy już, odrodzenie moralne całego społeczeństwa. Nawet Szwedzi nie mogą się nadziwić zmianie, jak zaszła w narodzie, który od niedawna nie stawiał im żadnego oporu. Motyw odrodzenia narodu w powieści "Potop" - to tylko właściwy powrót do stanu wyjścia. Zbrodnia, zło zostaje ukarane, a satysfakcja osobista, moralna, dotyczy tych, którzy wiernie trwali przy królu i Rzeczypospolitej lub tych, którzy - jak Kmicic - okupili swoje niegodne czyny. Sienkiewicz pokazuje w "Potopie", że Polacy w sytuacjach krytycznych potrafią się zjednoczyć i walczyć o niepodległość.

Temat patriotyczny również podjęła Maria Konopnicka, w swym utworze pt. "Rota". Jest to odezwa, skierowana do wszystkich Polaków, zwłaszcza zaś mieszkańców zaboru pruskiego. Wiersz wypełnia duma z przynależności do "królewskiego szczepu Piastowskiego" i wola walki o niepodległość kraju, wolność narodu. Ostatnie strofy szczególnie dobitnie wyrażają wiarę, w możliwość odzyskania suwerenności i niezawisłości kraju.

Również w "Lalce" Bolesława Prusa, mamy do czynienia, ze zróżnicowanym społeczeństwie polskim. Dzieli się ono, na arystokrację, szlachtę i mieszczaństwo. Arystokrację tradycyjnie charakteryzuje próżniactwo, pasożytnictwo, pogarda dla pracy, fałsz, zakłamanie, obłuda, egoizm, pycha, wystawny tryb życia, brak patriotyzmu. Lecz wyjątek od tego, stanowi osoba baronowej Zasławskiej i Juliana Ochockiego. Szlachta zaś jest warstwą zamierającą, po uwłaszczeniu chłopów nie potrafi gospodarować, trwoni pieniądze, zadłuża się i wyprzedaje. Mieszczaństwo natomiast, wykazuje brak inicjatywy, energii i wiary we własne siły, brak chęci do pracy, brak zapobiegliwości i oszczędności. Nie posiada szerszych aspiracji ani ambicji, jest słabe, skłócone, niedołężne, bierne i zacofane. Ogólnie rzecz biorąc, Polska jest krajem, w którym "jedni giną z niedostatku, a drudzy z rozpusty (...)". Społeczeństwo polskie marnotrawi dorobek pokoleń, niszczy jednostki nieprzeciętne, wartościowe. Prus, domaga się od narodu polskiego, szacunku dla pracy i nauki.

W przeciwieństwie do "Lalki" Prusa, Eliza Orzeszkowa starała się ukazać, w swojej powieści pt. "Nad Niemnem", pozytywnie - stan społeczeństwa polskiego. Przedstawiciele, najmłodszego pokolenia w powieści (Marysia, Witold) - to ludzie świadomi zadań, które mają do spełnienia jako jednostki wykształcone, orientujące się w sprawach społeczno - politycznych. Nieco starsi, Justyna i Janek odważnie podejmują decyzję, są samodzielni, uczciwi, pracowici, stworzą dobre małżeństwo i będą wychowywać pokolenia Polaków - patriotów. Pokolenie ludzi dojrzałych - Benedykt i Anzelm powraca do dawnych ideałów, odżywa w nich pamięć wielkich narodowych wystąpień i pięknego okresu jedności i zgody. W powieści, zaprezentowane zostały sylwetki pierwszych polskich emancypantek: Maria Kirłowa, Justyna Orzelska. Jest też, co prawda na drugim planie, pokazana nauczycielska działalność Marysi Kirłówny, która uczy chłopskie dzieci. Są także w powieści bohaterowie negatywni, ale oni ostatecznie schodzą na dalszy plan.

Nieco krytyczniej co do wyrażenia opinii o społeczeństwie polskim, wyrażano się w epoce Modernizmu. Dobrym tego przykładem jest dramat naturalistyczny Gabrieli Zapolskiej pt. "Moralność pani Dulskiej". Na przykładzie Dulskiej i jej rodziny, autorka przeprowadziła krytykę mieszczaństwa. Jest ona wymierzona przeciwko takim cechom jak: moralne zakłamanie, skąpstwo, egoizm, pogarda dla ludzi stojących niżej, prymitywizm umysłowy. Nazwisko bohaterki, dało początek pojęcia dulszczyzny, czyli kołtuńskiej, mieszczańskiej hipokryzji, ciasnocie horyzontów i wysokim mniemaniu o własnych walorach moralnych i intelektualnych. Moralność Dulskiej, ogranicza się do zasady "prania brudów we własnym domu", tuszowaniu skandalów, dbałością o pozory, przekonaniu, że pieniądz nie cuchnie. Nazwisko Dulskiej stało się synonimem ciemnoty, zacofania, cech kołtuna i filistra.

Z podobną oceną, lecz nieco innym problemem, narodu polskiego spotykamy się w noweli Stefana Żeromskiego pt. "Siłaczka". Pozorne wyakcentowanie postaci doktora Obareckiego jest tu mistrzowskim posunięciem, dzięki któremu, autor uzyskał oparte na zasadzie kontrastu porównanie dwóch postaw moralnych: egoizmu i swoistego lenistwa doktora, z krańcowym poświęceniem ludziom i idei młodej nauczycielki. Obarecki, jest postacią o chwiejnej woli i słabej psychice, dlatego w końcu zostaje pokonany i przyłącza się do zła, z którym początkowo walczył. Panna Stanisława zaś - w myśl idei "pracy u podstaw" - do samego końca trwa na swym posterunku, walcząc z ciemnotą chłopstwa i nieustraszenie przezwyciężając mnożące się na jej drodze przeszkody, czym też zyskuje sobie miłość tych, którym poświęciła swoje życie. Stąd też, pochodzi określenie "siłaczka" wykorzystane jako tytuł, a będące również w pewnym okresie synonimem określonej pracy ideowej.

W tych utworach, które teraz przytoczę ponownie, pojawia się problem próby odzyskania niepodległości przez Polskę. W utworze pt. "Rozdziobią nas kruki, wrony..." Żeromski twierdzi, że główną przyczyną klęski było osłabienie ducha w narodzie, który nie wytrzymał ciężkiej próby i szybko się załamał. Autor, ukazuje obojętność ludu wiejskiego wobec powstania, sugerując jednocześnie, że taki stan rzeczy spowodowany został, wielowiekowym wyzyskiem pańszczyźnianym i ciemnotą, której winni byli posiadacze ziemscy. Oskarżeniem skierowanym przeciw wyższym klasom polskiego społeczeństwa, jest również metaforyczny obraz stada wron, którego działania są przedstawione za pomocą określeń, przypominających słownictwo zaczerpnięte z debat i polemik ówczesnego polskiego obozu ugodowego.

Utworem, kończącym moją pracę jest "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. Jest to wielkie dzieło, traktowane jako jedna z najistotniejszych wypowiedzi poetyckich, na temat polskiego społeczeństwa. Podkrakowskie wesele, na którym spotkali się przedstawiciele chłopów i inteligencji z miasta, posłużyło pisarzowi za punkt wyjścia, do przeprowadzenia dogłębnego rozrachunku ze współczesnym sobie społeczeństwem. W dramacie, pojawia się cała galeria postaci reprezentatywnych dla ówczesnego społeczeństwa, a także zjawy, goście z zaświatów, wyrażający marzenia i niepokoje realnych postaci. Społeczeństwo polskie ukazane w dramacie, jest niezdolne do czynu powstańczego, zawiodła zarówno inteligencja - nieodpowiedzialna, bojaźliwa, jak i chłopi - niedojrzali politycznie, niesamodzielni. Nie doszło do sojuszu stanów. Zadawnione urazy i odwieczne konflikty, przyczyniły się do nieufności i niezrozumienia.

Reasumując moje powyższe rozważania na temat oceny społeczeństwa polskiego w literaturze polskiej, kategorycznie stwierdzam, że nie da się jednoznacznie określić "charakteru" naszego narodu. Jak wspomniałem już na samym początku, społeczeństwo polskie jest bardzo kontrowersyjne, to znaczy zróżnicowane w sensie jego postaw w stosunku do danej sytuacji. W momentach krytycznych potrafi się bardzo szybko i skutecznie zmobilizować i zjednoczyć ze sobą. Zapomnieć o wszystkich dotychczasowych zatargach i nieporozumieniach. Natomiast, kiedy nie ma takiej potrzeby to są nastawieni do siebie wrogo i dzielą się między sobą na "dobrych" i "złych", "mądrych" i "głupich". Tak się dzieje nawet do dziś, gdyż widocznie mamy już taką mentalność, którą odziedziczyliśmy z dziada, pradziada.

Postacie z powieści historycznych często zyskują sympatię i uznanie czytelnika. Spróbuj wyjaśnić ten fakt odwołując się do znanych ci dzieł.

Powieść historyczna, jak każdy gatunek literacki, zawiera w swojej budowie losy głównych bohaterów, którzy tworzą akcję utworu. Zjawiskiem zaskakującym, w tym rodzaju powieści, jest fakt, iż główni bohaterowie utworów często zyskują sympatię i uznanie czytelnika. Dzieje się tak pewnie dlatego, że propagują oni wzorce godne naśladowania, pouczają, oświecają w kwestiach moralnych. W swojej pracy wyjaśnię ten fenomen na przykładzie kilku słynnych powieści historycznych doby pozytywizmu.

Powieści historyczne kojarzą się nam z nazwiskiem Henryka Sienkiewicza, który m.in. napisał trylogię, rozpoczynającą się dziełem "Ogniem i mieczem". Głównym bohaterem utworu, cieszącym się wielką popularnością, jest Jan Skrzetuski, ideał Polaka, rycerza, chrześcijanina. W służbie księcia Jeremiego Wiśniowieckiego widzi swoją powinność patriotyczną, w imię wiary gotowy pogodzić się ze swym losem. Najważniejszym obowiązkiem jest dla niego służba ojczyźnie, honor, a sławę kochał więcej niż życie. Sprawom ojczyzny potrafił poświęcić życie prywatne, bardzo bolejąc nad nieszczęściami ojczyzny. W Skrzetuskim czytelnikom może przypaść do gustu jego prawość, patriotyzm, postawiony sobie przez niego jako jedyny cel w życiu, jakim była służba ojczyźnie. Jest postacią, która w chwili wydania powieści w Polsce, skłaniała Polaków do niepoddania się w walce w zaborcą, był ich ideałem, symbolem walczącym.

Drugą częścią trylogii był "Potop", a z nim jego główny bohater Andrzej Kmicic. Był typowym przedstawicielem szlachty XVII wieku: prowadzący hulaszczy tryb życia, porywczy, ceniący sobie dobraną kompanię i swawolne życie. Jednak jego osoba w czasie akcji utworu ulega przemianie, metamorfozie. Z zawadiaki, warchoła, sługi, zdrajcy przemienia się w prawego, wiernego królowi i ojczyźnie bojownika o wolność swojego narodu, człowieka zdolnego do pełnej poświęcenia służby Rzeczypospolitej. Przemienia się w bohatera narodowego, który potrafi postawić obowiązek służby dla kraju ponad głosem serca. Motyw Kmicica na czele jego towarzyszy broni od dawna lubiany przez czytelników. Jako główny bohater samodzielny, odważny, nie podporządkowujący się odgórnemu prawu, sam podejmujący decyzje, twardy, ale szlachetny. To te właśnie cechy zadecydowały o jego sympatii przez czytających i ceniących kunszt pisarski Henryka Sienkiewicza.

Trylogię kończy powieść "Pan Wołodyjowski", na której czele wysuwają się dzieje Michała Wołodyjowskiego. Prawy Polak, patriota, dzielny rycerz, odważny, karny, obowiązkowy, "gospodarka, wojna i miłość - oto były trzy przadki jego żywota". Jego wrodzona łagodność pomaga mu w zdobywaniu sobie sympatii czytelników. Cechami, które przekonują do postaci Wołodyjowskiego, była jego zabawność, posiadał bowiem rysy komediowe, był niskiego wzrostu, ruszał ciągle wąsikiem. Stworzył osobę komiczną bardzo lubianą przez odbiorców powieści.

W swojej twórczości powieści historyczne pisał również pozytywistyczny pisarz, Bolesław Prus. Napisał on powieść historyczną o starożytnym państwie egipskim pt. "Faraon" z postaciami wykreowanymi przez autora, głównie Ramzesa XIII. Wytoczył on walkę władcy w państwie egipskim, był obrońcą ludu, pragnie zrealizować ideał dobrego władcy, powiększyć armię, przywrócić Egiptowi dawną potęgę i znaczenie w ówczesnym świecie, zapewnić społeczeństwu dobrobyt, ład w państwie, bezpieczeństwo i sprawiedliwe rządy. Podejmuje więc walkę o uzdrowienie państwa egipskiego, zapewnienie mu pomyślnego rozwoju i wydźwignięcia z nędzy masy biedoty. Niestety, Ramzes przegrał, został zamordowany przez Lykona, ale jego myśl zwycięża, jest bowiem słuszna, zatriumfowały jego idee. Czytelnikom podoba się w nim siła, mądrość, walka ze złem.

Dochodzimy do wniosku, że bohaterowie z powieści historycznych oddziałują na odbiorcę w sposób wychowawczo-dydaktyczny, pouczający. Sprawę walki stawiali na pierwszym planie, odsuwając na dalszy plan sprawy gospodarcze kraju - przemysł, handel, oświatę. Bohaterowie spełnili oczekiwania społeczne na optymistyczny mit bohaterskiej przeszłości narodu, dawali heroiczne wzorce postępowania, głosili pochwałę czynu zbrojnego i szerzyli wiarę w nadejście niepodległości. Te cechy ich postaci spowodowały, iż budzili sympatię wśród czytelników powieści.

Prometeusz, Ikar, Syzyf - realizacja określonych postaw

Postacie mitologiczne, czy to greckie, czy rzymskie, miały określony charakter, realizowały określone postawy. Sens ich czynów, dokonań był jasno określony i łatwy do odebrania przez czytelnika. Bohaterowie ci stali się symbolem ludzi realizujących określone postawy. Stąd też wielu twórców późniejszych epok nawiązywało do tych typów postępowania, czerpało z nich tematykę dla swoich utworów. Takimi bohaterami mitologicznymi byli właśnie Prometeusz, Ikar i Syzyf.

Prometeusz był jednym z tytanów greckich. Ukradł on ogień i dał ludziom. Bogowie zemścili się za to na ludziach i zesłali im w puszce Pandory nieszczęście, choroby i nędzę. Prometeusz widząc to postanowił zrobić bogom na złość. W tym celu zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso i owinął je w skórę, oddzielnie zaś kości, nakrył je tłuszczem i kazał wybierać Zeusowi, którą część ludzie mają składać bogom. Zeus wybrał drugą część, myśląc że pod tłuszczem jest najlepsze mięso. Odtąd tylko tę część ludzie składali bogom w ofierze. Rozgniewało to Zeusa i kazał przykuć Prometeusza do skał Kaukazu. Codziennie sęp wyjadał mu wątrobę, która wciąż odrastała. Prometeusz stał się symbolem człowieka cierpiącego z miłości do ludzi, człowieka zbuntowanego przeciwko bogom. To od jego imienia powstało określenie prometeizmu - postawy buntu przeciwko bogom, naturze w imię miłości do ludzi.

Postawę taką realizuje Konrad, poeta z III cz. "Dziadów" Adama Mickiewicza. Chce on poświęcić się dla ludzi, narodu. Przemawia do Boga w imieniu ludzi: "Nazywam się Milion, bo za miliony kocham i cierpię katusze". Porównuje siebie do Boga, twierdzi, że ma taką siłę jak Bóg, jego pieśń jest równa dziełu Boga, a nawet ją przewyższa Pieśń to wielka, pieśń tworzenie, taka pieśń jest siła, dzielność, taka pieśń to nieśmiertelność! Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, cóż Ty większego mogłeś stworzyć Boże? Chce, aby Bóg dał mu moc władania ludźmi, bluźni Bogu. Twierdzi, że jeżeli Bóg mu jej nie da, to on odwróci od Niego ludzi. Konrad jest cierpiącym patriotą, dla którego ojczyzna jest najważniejsza, chce się dla niej poświęcić.

Postawę prometeizmu dostrzegamy również w hymnach Kasprowicza. W "Dies irae" pokazany jest koniec świata. Bóg pokazany jest jako karzący, surowy sędzia, obojętny na cierpienie. Adam chciałby dojść do Boga, ale drogę tarasuje mu przełęcz z Ewą. Dostrzega cierpienie świata, winę Ewy. Pokazuje Bogu, że to On stworzył Dobro i Zło, człowieka grzesznego. Adam bluźni Bogu, oskarża Go, że to On stworzył grzech, a teraz za to każe ludzi. Postać Prometeusza nie jest jednak zawsze pokazywana tylko jako bohatera poświęcającego się dla ludzi. Twórcy współcześni dążą do deheroizacji Prometeusza, staje się on figurą groteskową. Taki Prometeusz pokazany jest w wierszu Wisławy Szymborskiej "Pisane w hotelu". Jest tu osobą, która strzeże zwykłego, codziennego porządku i umie korzystać z jego uroków. Jest podstarzały, w rannych pantoflach. Tak potraktowany Prometeusz staje się znakiem nieufności wobec tych wszystkich, którzy chcieli - często na siłę - zbawić ludzkość. Prometeusz staje się bohaterem swego rodzaju antyutopii.

Gustaw Herling-Grudziński napisał swoją wersję mitu o Prometeuszu, który miałby być prowokatorem wysłanym przez bogów, aby zdradzić ludziom sekrety fałszywe i aby ludzie nie szukali sekretów prawdziwych, zainscenizowano karę przykucia Prometeusza do skały. Pokazuje to, że minęły czasy, w których literatura chciałaby opiewać bohaterów. Bohaterowie ci są dwuznaczni, także moralnie.

Herbert w tekście "Stary Prometeusz" uzwyczajnia Prometeusza, pokazuje go jako starego człowieka siedzącego przy kominku. Zaakceptował już bogów, pogodził się z porządkiem świata. Nad kominkiem wisi wypchany orzeł.

Utwory te stanowią przykład reinterpretacji mitów, czyli zmiany jego sensu, nadania mu innego.

Drugim bohaterem antycznym, do którego nawiązuje literatura innych epok był Syzyf. Był on królem Koryntu. Często bywał na Olimpie na ucztach. Pewnego razu Syzyf zdradzł poufny sekret Zeusa, co rozgniewało bogów. Wysłali po niego bożka śmierci Tanatosa, jednak Syzyf uwięził go. Ludzie przestali umierać. Bogowie wysłali Aresa, aby uwolnił boga śmierci. Jako pierwszego śmierć dosięgła Syzyfa. Nie mógł on jednak trafić do państwa cieni, gdyż żona nie zakopała jego ciała zgodnie z jego wcześniejszym przykazaniem. Pozwolono mu więc wrócić na ziemię, aby mógł ukarać żonę. Syzyf poszedł, ale nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim. Żył długo, aż wreszcie przypomniano sobie o nim i wysłano Tanatosa po jego duszę. Za karę Syzyf miał wnieść wielki kamień na górę. Syzyf wziął się do pracy, ale gdy już był u szczytu nagle kamień wyślizgnął mu się i spadł. Tak było za drugim, trzecim, dziesiątym razem. Syzyf ciągle wznosi kamień, ale zawsze tuż przy szczycie on mu się wyślizguje. Jest symbolem pracy, działania nie zakończonego sukcesem, bezsensownego.

W późniejszych epokach twórcy dosyć często odwołują się do postaci syzyfa, na przykład Kochanowski w "Trenie IX" porównuje siebie do Syzyfa. Pokazuje, że jego życie było ciągłym wspinaniem się pod górę mądrości i nagle z niej spadł. Powodem tego upadku była śmierć córki. Wszystko traci dla niego sens.

Albert Camus w "Dżumie" pokazuje podobieństwo losów doktora Rieux i Syzyfa. Pokazuje, że praca Rieux jest w gruncie rzeczy bezcelowa, gdyż dżuma, mimo jego wysiłków i tak będzie się rozprzestrzeniać, dopóki sama nie wygaśnie. Praca ta nie przyniesie oczekiwanych efektów. W "Micie Syzyfa" Camus pokazuje, że w gruncie rzeczy całe życie ludzkie jest jednym toczeniem kamienia problemów pod górę czasu. Szczyt tej góry, cel nie jest jednak określony, a gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy to, co chcieliśmy okazuje się, że to wcale nie jest takie wspaniałe i nie spełnia naszych oczekiwań.

Żeromski w "Syzyfowych pracach" przyrównuje proces rusyfikacji na ziemiach polskich do pracy Syzyfa. Proces ten nie był w stanie zniszczyć polskości tkwiącej w samych Polakach. Trzecim bohaterem mitologicznym, do którego postaci odwołują się twórcy jest Ikar. Był on synem Dedala - rzeźbiarza i konstruktora greckiego. Dedal tęsknił za ojczyzną - grecją i poprosił Minosa, króla Krety, aby mu pozwolił wrócić do Grecji. On jednak na to się nie zgodził, więc Dedal skonstruował z ptasich piór i wosku skrzydła doczepiane do ramion, by w ten sposób mógł wraz z synem wrócić do Grecji. Przykazał Ikarowi, aby ten nie wzbijał się za wysoko, gdyż wosk może się stopić i aby nie schodził zbyt nisko wody, gdyż pióra mogą nasiąknąć wilgocią. Ikar jednak nie posłuchał ojca. Zachwycony wynalazkiem wzbijał się wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej... aż wreszcie wosk stopił się, pióra poodpadały i Ikar spadł na ziemię. Stał się on symbolem człowieka tragicznego, którego zafascynowanie wynalazkiem wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. Jego tragedia, śmierć nie jest zauważona przez nikogo.

W tekście Ikar Iwaszkiewicza porównana jest postać Ikara z Michasiem, chłopcem z ulicy w czasie wojny. Tak jak Ikar lotem tak Michaś zafascynowany jest książką (jak Genizak) i zapomina o niebezpieczeństwie. Występuje przyrównanie śmierci Ikara do zabrania Michasia przez Niemców. Także jego zniknięcia nikt nie zauważa. Autor stwierdza Ja jeden zauważyłem, że Ikar utonął.

Erneścik Bryll w (Wciąż o Ikarach głoszą...) nawiązuje do charakteru społeczeństwa polskiego. Pokazuje podobieństwo między jego działaniem, a działaniem Ikara. Polacy także często działali pod wpływem uniesienia, a ich działania nie kończyły się sukcesem. Podejmuje polemikę z kultem bohaterstwa, występuje w imię trzeźwości i rozsądku. Gani postępowanie impulsywne, nieprzemyślane. Zwraca uwagę na postać Dedala. Tadeusz Różewicz w tekście "Prawa i obowiązki" weryfikuje mit Ikara (występuje reifikacja mitu). Pokazuje, że mimo tragedii jednostki życie powinno toczyć się normalnym torem. Nie powinniśmy zwracać na to większej uwagi.

Wszystkie te przykłady pokazują, że mity, mimo iż od czasu ich powstania upłynęły ponad dwa tysiąclecia, to jednak nie straciły na aktualności, często są wykorzystywane w innych tekstach. Pokazuje to ponadczasowość mitów.

Refleksja literacka i osobista dotycząca słów Huizingi: "Każda epoka tęskni za jakimś piękniejszym światem. Im głębsze zwątpienie i ból z powowdu powikłań dnia dzisiejszego, tym głębsza jest owa tęsknota".

Każda epoka literacka i historyczna cechowała się własnymi poglądami na świat, własnymi dążeniami, charakterystycznym sposobem pisania. Twórcy, którzy mieli okazję żyć w różnych latach, mają całkiem odmienny punkt widzenia. W swych utworach starają się nam przekazać jakieś prawdy moralne, rady, a także problemy, z jakimi borykali się ówcześni ludzie. Możnaby rzec, iż są jakby odzwierciedleniem pragnień narodu i jego tęsknot.

Jest wiele rodzajów tęsknot, te przyziemne, często wywołane egoistycznymi pobudkami i te wzniosłe, nierzadko pełne patriotyzmu. Dobrym przykładem jest tęsknota za sprawiedliwością społeczną. Daje się ją zauważyć już w utworach z epoki starożytnej. Na przykład w dziele Sofoklesa pt. "Antygona", gdzie wyraźnie zarysowuje się konflikt pomiędzy państwem a jednostką. Państwo niepotrzebnie ingeruje w wierzenia ludzi, czym zmusza główną bohaterkę, poszukującą sprawiedliwości, do złamania ustalonych zasad.

Podobnego problemu doszukać się możemy w satyrycznym dialogu Mikołaja Reja pt. "Krótka rozprawa między Panem, Wójtem a Plebanem", w którym to przedstawiciele trzech różnych stanów: szlachty, chłopstwa i kleru oczerniają się

nawzajem, wytykają sobie krzywdy. Dostrzegamy tu typowe dla tego okresu wypowiedzi antyklerykalne dotyczące chciwości, pazerności duchowieństwa. Autor krytykuje też nieróbstwo posłów sejmowych, którzy otrzymują wynagrodzenie za zwykłe siedzenie i obradowanie całymi godzinami, a nie za próby polepszenia sytuacji w kraju. Wyraźny jest tu także opis ówczesnej "sprawiedliwości", z którą to racja jednej ze stron nie ma nic wspólnego, lecz decyduje o niej tylko zasobność portfela i przynależność klasowa:

"Ksiądz pana wini, pan księdza

A nam prostym zewsząd nędza".

O podobnej sytuacji traktują utwory średniowieczne "Satyra na leniwych chłopów" oraz "Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią". Zbliżony wydźwięk mają też fraszki Kochanowskiego: "O kaznodziei" , "O kapelanie" , "Na świętego Ojca" oraz wspaniałe dzieło Krasickiego - "Monachomachia". Krytykę szlachty można odnaleźć w utworach Potockiego "Nierządem Polska stoi", "Zbytki polskie", "Pospolite ruszenie" czy też w "Pamiętnikach" Paska oraz w satyrze Krasickiego pt. "Pijaństwo" lub "Chudy literat" Naruszewicza. Najbardziej rzuca się tu w oczy krytyka wyzysku warstw niższych przez tę silną klasę. W "O poprawie Rzeczypospolitej", dziele Andrzeja Frycza Modrzewskiego, zawarto wiele praw, które w mniemaniu autora były daleko krzywdzące dla chłopstwa i biedoty.

O konflikcie klasowym bardzo wymownie pisali twórcy okresu pozytywizmu. "Janko Muzykant" Sienkiewicza, "Antek" Prusa czy "Nasza szkapa" Konopnickiej to nowele ukazujące często skrajną biedę ludzi, trudne życie dzieci, o których losie decydowali nie ich rodzice czy oni sami, lecz ludzie wpływowi, bogaci, zaślepieni rządzą pieniądza, kompletnie nieczuli, chciwi, pazerni i bez skrupułów. Okres pozytywistyczny to czas podziału ojczyzny, licznych represji, udawanych reform, które zamiast poprawiać sytuację, jeszcze ją pogorszyły. "Wolny najmita" oraz "A jak poszedł król na wojnę" Marii Konopnickiej traktują właśnie o tym. "Mendel Gdański", tej samej autorki, to utwór opowiadający o braku tolerancji i trudnym życiu Żydów. By uzmysłowić narodowi niewiedzę chłopstwa, powstały takie utwory, jak "Miłosierdzie gminy" Konopnickiej oraz "Michałko" Bolesława Prusa. Ludzie przedstawieni tam są nie tylko niewykształceni, lecz także uciskiwani przez bogaczy oraz urzędy państwowe. Utwory Prusa także opowiadają o podobnych sprawach np. "Powracająca fala" czy "Lalka", w której to główny bohater - Wokulski, pochodzący z niższej warstwy społecznej niż bliska jego sercu Izabela, otwiera sklep, by móc starać się o jej rękę. Podobna tematyka cechuje "Zmierzch" (świetnie ukazany wyzysk prostych ludzi), "Zapomnienie" i "Doktora Piotra" Żeromskiego, gdzie autor zwraca uwagę na wykorzystywanie ludzi słabszych przez tych bardziej wpływowych. Dzieło "Rozdziobią nas kruki i wrony" opisuje brak jakiejkolwiek moralności i etyki wśród chłopów, za co ich jednak pisarz nie wini. Skrajne ubóstwo, głód warstwy robotniczej realistycznie obrazują książki "Ludzie bezdomni" oraz "Przedwiośnie" Żeromskiego, dostrzegalne tu sceny naturalistyczne napawają nas obrzydzeniem i podkreślają kompletną nędzę tej

najniższej z klas, zarazem krytykując kapitalistyczny świat, rządzący się własnymi

prawami, zapominający o pokrzywdzonych przez los, łaknący zdobyczy, nawet tej,

która kosztuje niewinne ludzkie życia. Zbliżoną tematykę ma utwór "Granica"

Nałkowskiej. Symbolem ogólnonarodowej niesprawiedliwości społecznej jest tutaj

niewątpliwie kamienica pani Kolichowskiej. Innym sposobem spojrzenia na ten

problem charakteryzuje się tragikomedia Gabrieli Zapolskiej pt. "Moralność pani

Dulskiej". Ukazane tu mieszczaństwo, na przykładzie głównej bohaterki, jest zakłamane, grające pozorami, skrywające swoje prawdziwe niemoralne oblicze za

bogobojną i uczciwą maską dobrego obywatela trzymającego się z dala od wszelakich afer i incydentów, dbającego o swoją reputację i "piorącego" wszelkie brudy we własnych czterech ścianach. Ostatnim utworem o podobnym temacie jest "Do obywatela Johna Browna" Cypriana Kamila Norwida, w którym amerykański farmer walczy w imię tolerancji i zostaje pojmany, skazany na śmierć za swoje przekonania.

Kolejnym typem tęsknoty, jaki chciałbym prztoczyć, jest tęsknota za ojczyzną i za jej niepodległością. Jest ona nie tylko nostalgiczna, wynikająca z przebywania poza nią, ale również patriotyczne pragnienie jej wolności, siły i niezależności. Część III "Dziadów" Mickiewicza jest tu dobrym przykładem walki dla wzniosłej idei, jaką jest próba wyzwolenia kraju. "Pan Tadeusz" Mickiewicza także reprezentuje podobną sytuację. Jacek Soplica, niegdyś pochłonięty hulaszczym życiem, teraz naraża się w imię wolności narodu. "Odprawa posłów greckich" Kochanowskiego, "Kazania sejmowe" Piotra Skargi czy wreszcie "Powrót posła" to także wyrazy bólu, pragnienia powrotu do dawnej sytuacji, gdy Polska była silna i nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. Ciekawym utworem jest bajka "Ptaszki w klatce" Krasickiego. Jest to bajka, w której ptak jest symbolem uciskanego narodu, nas, Polaków, który wie, jak "smakuje" wolność i pragnie powrócić do dawnego stanu rzeczy. Nie sposób pominąć tu dzieła, które powinien znać każdy obywatel naszego kraju, od wielu dziesięcioleci jest oficjalnym hymnem i zostało stworzone przez Józefa Wybickiego. Mowa tu o "Pieśni Legionów Polskich we Włoszech", który to chyba najlepiej obrazuje, jak idea narodowowyzwoleńcza jest, była i będzie bliska naszym sercom i jak wiele jesteśmy zdolni poświęcić w jej imię i w imię ojczyzny.

Jednak w "Kordianie" Słowackiego dostrzegamy nutkę goryczy, gdyż mimo że naród pałał chęcią odegrania się na najeźdźcy, to jednak szlachta nie była chętna do angażowania się w walkę i marnowała doskonałą szansę. "Potop" Sienkiewicza jest w tym przypadku całkiem odmienny. Pisany ku pokrzepieniu serc odnosi wielki sukces. Autor pokazuje jak naród, biedny, rozwarstwiony, jednoczy się wbrew wszelkim podziałom w walce o ukochany kraj. Podobny problem poruszyła Eliza Orzeszkowa w powieści "Nad Niemnem". Także wzniosły utwór Marii Konopnickiej pt. "Rota" opowiada o tęsknocie za niepodległością kraju. Wyspiański w "Weselu" zawarł krytykę dla dwóch wartstw społecznych: inteligencji i chłopów, twierdząc, że ta pierwsza nie potrafi nic poza sporami, dysputami, natomiast plebs oskarża o niezdolność do działania bez przywódcy. "Stepy arkermańskie" Mickiewicza to z kolei wyraz tęsknoty za przebywaniem w kraju, uświadamia nam, jak jemu oraz innym emigrantom bliska była sprawa polska. Dobrze obrazują to też "Polały się łzy" (jeden z liryków lozańskich) czy też "Konrad Wallenrod", opowiadający o poświęceniu przez jednostkę swego życia prywatnego i szczęścia w celu obrony kraju, który kocha. Słowacki podobną problematykę zobrazował w "Grobie Agamemnona" oraz w wierszach "Testament mój" i "Smutno mi Boże", a Norwid w "Fortepianie Szopena".

Inną tęsknotą jest pragnienie spokojnego życia. Na tym właśnie skoncentrowały się "Fraszki" Kochanowskiego, w których to poeta pokazuje, jak ustabilizowane i sielankowe może być życie na wsi i ile szczęścia może ono przynosić.

Nietypowa tęsknota za cierpieniem to temat "Legendy o św. Aleksym", w której to główny bohater rezygnuje z życia i zamierza oddać się całkowicie Bogu, modlitwie, chodzi po świecie i żebrze, gdyż jego zdaniem poniżenie i cierpienie to jedyna droga do nieba.

Charakterystyczna dla literatów jest także tęsknota za drugą osobą. Najlepszym tego przykładem są "Treny" napisane przez Kochanowskiego, w której autor wyraża żal z powodu śmierci swego dziecka - Urszulki. Przez pierwsze utwory nie może pogodzić się z bolesną stratą, lecz treny ostatnie ukazują, jak jego postawa się zmienia i jak zaczyna godzić się z losem, jaki się mu trafił. Ciekawe jest to, że tren to utwór wyniosły, pisany zazwyczaj na cześć ważnych osobistości. Poeta odstępuje tu od utartej konwencji i poświęca go małemu dziecku. O podobnej tęsknocie za ukochaną osobą pisał też Karpiński w wierszu "Do Justyny" oraz Adam Asnyk w "Ach, jak mi smutno".

Tęsknota za miłością jest także częstym tematem literackich rozważań. Piszą o niej zazwyczaj ci, którzy niegdy takowej nie doznali lub gdy to wspaniałe uczucie złamało im serce i odebrało wszelką chęć do życia. "Ballady i romanse", "Pan Tadeusz", "Konrad Wallenrod", czy "Dziady" część IV Mickiewicza to właśnie takie utwory. Nasuwa się tu też bohater książki "Cierpienia młodego Wertera", którego do samobójstwa doprowadza między innymi nieszczęśliwa miłość. W "Giaurze" bohater skłócony z całym światem także nie może znaleźć swojego miejsce, lecz nie posuwa się do tak drastycznych środków. Innymi przykładami niespełnionych oczekiwań mogą być takie poematy, jak "Tristan i Izolda" oraz osławione "Romeo i Julia", które doczekało się wielu ekranizacji i filmowych adaptacji. Bohaterowie nie mogą być ze sobą z powodów niezależnych od nich, ich miłość jest idealizowana i jak przystało na prawdziwych kochanków, łączą się oni w miłości dopiero po śmierci.

Podsumowując me rozważania, myślę, że tęsknota to coś zupełnie normalnego, każdy z nas ma ich wiele. Jedne są materialne, inne duchowe, jedne silniejsze, inne słabsze, lecz są nieodłączną częścią naszego życia. Niektórzy ludzie starają się zrobić coś w tym kierunku, inni tylko myślą nad tym lub o tym piszą próbując uzmysłowić te pragnienia pozostałym, lecz jedno jest pewne, póki nasz świat nie będzie idealny, póty dążenia do takowego stanu rzeczy będą codziennością i może właśnie one uświadamiają nas o naszym człowieczeństwie i obrazują stan naszej duszy.

Rola sztuki i artysty w różnych epokach

Sztuka jest to podstawowy składnik kultury. Jeden z zasadniczych sposobów uzewnętrzniania zdolności twórczych człowieka - zespół świadomych działań ludzkich, w wyniku których powstaje przedmiot estetyczny, taki jak obraz, rzeźba, budowla, film, utwór sceniczny bądź muzyczny, określany mianem dzieła lub dzieła sztuki. Forma i zakres znaczeniowy sztuki zmieniały się nieustannie, w ciągu stuleci.

W starożytności sztuka była pojęciem bardzo szeroko rozumianym. Greckim słowem "téchne", od którego wywodzi się współczesny termin "technika", oraz łacińskim "ars", które dało początek nazwom sztuki w większości języków europejskich, określano szeroko rozumianą umiejętność wykonywania rzeczy według pewnych reguł estetycznych, a więc poza malarstwem czy rzeźbą, także rzemiosło. Do sztuki zaliczano również aktywność poznawczą człowieka, filozofię, z której wówczas nie wyodrębniły się jeszcze nauki szczegółowe. Platon zastanawiał się nad zagadnieniem piękna, później nieodłącznie związanym ze sztuką.

Horacy, w utworze "Exegi Monumentum" - "Stawiam sobie pomnik" ukazuje obraz poety i poezji starożytnej. Zgodnie z jego koncepcją, twórczość nadaje poecie sławę i nieśmiertelność. W myśl hasła "Non omnis moriar", nawet po śmierci poety pamięć po nim pozostanie, ponieważ jego poezja, niczym niezwykle trwały pomnik, będzie o nim przypominać przez kolejne stulecia.

W epoce średniowiecza nie wprowadzono wielu innowacji w stosunku do starożytnego pojmowania sztuki, zaczęto jednak tworzyć w jej obrębie pewne rozróżnienia. Wydzielono domenę typowo intelektualnych sztuk wyzwolonych, mechanicznych, wytwórczych, operatywnych, obejmujących między innymi rzemiosło. Zróżnicowano kryteria, według których należało je oceniać, próbowano też budować hierarchię sztuki. Dalsza ewolucja pojęcia polegała więc na ograniczaniu zakresu jego znaczeń.

Pisarstwo średniowieczne miało głównie charakter parenetyczny, miało przedstawiać społeczeństwu wzorce idealnych postaw ludzkich. W "Pieśni o Rolandzie" poznajemy ideał średniowiecznego rycerza, który skupia w sobie cechy najbardziej cenione w tamtych czasach, takie jak szlachetność, waleczność, męstwo, pobożność, odwaga, nadludzka siła, perfekcja we władaniu bronią, wierność Bogu, Królowi i Ojczyźnie. Również śmierć Rolanda jest wyidealizowana, ponieważ autor nadaje jej wręcz biblijny wizerunek.

W "Pieśni o Aleksym" autor przedstawia wizerunek idealnego świętego. Tytułowy Aleksy pochodził z bogatej rodziny, ale wyrzekł się dostatniego życia, dobrowolnie przyjmując ból i cierpienie. Żył surowym, pokutniczym życiem, w imię miłości do Boga, osiągnięcia zbawienia i pośmiertnej sławy świętego. Tworząc postaci takie jak Roland lub Aleksy, artysta średniowieczny pełnił funkcje przewodnika, wskazującego drogę, oraz nauczyciela, pokazującego jak żyć, by po śmierci cieszyć się życiem wiecznym w niebie.

W okresie renesansu, częściowo dzięki pogłębionej refleksji estetyczno-filozoficznej, eksponującej rolę piękna wzrosła świadomość wspólnoty łączącej malarstwo, rzeźbę i architekturę, w późniejszym okresie powodując, ich oddzielenie od rzemiosła. Według Jana Kochanowskiego, który oparł się na koncepcji Arystotelesa i Horacego, istota poezji polega na umiejętności przedstawiania i na budzeniu uczuć. Elementarna siła poezji tkwi w samej naturze, a pieśń poety podobna jest do śpiewu świerszczy. "Poezja nie tylko uczy, ale raduje i wzrusza", może spełniać rolę poznawczą, gdyż w skupieniu twórczym poeta zdolny jest odróżniać sprawy ważne od błahych. Credo poetyckie Kochanowskiego brzmi: "Sobie śpiewam a Muzom", co znaczy, że poezja powinna być syntezą natchnienia z łaski Muz i cierpliwej, żmudnej pracy nad utworem, szlifowania jego formy artystycznej. Podobnie jak w antyku, renesansowy artysta jest nieśmiertelny, ponieważ utrwala i przekazuje żywą pamięć o wydarzeniach i ludziach swoich czasów. Rola poety jest jego misją życiową, powołaniem, zadaniem, które wywyższa go spośród innych ludzi "liczby nieznacznej". Powołanie to każe mu cenić wyżej własną twórczość niż materialne korzyści, dostojeństwa, władzę. Poeta jest bliższy naturze niż zwykli ludzie.

W czasach baroku nastąpiło odejście od renesansowej, harmonijnej wizji poety i poezji, na rzecz metafizyki i mistyki, wyraźnie widocznej we wczesnobarokowej twórczości Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. W twórczości tego okresu dominowała postawa ekspiacyjna, czyli okazywanie żalu za grzechy. Poeta czuł się odpowiedzialny za kulturę katolicką, w swojej twórczości nawiązywał do tradycji średniowiecznych i biblijnych. Twórczość Sępa Szarzyńskiego była swego rodzaju rachunkiem sumienia poety, który czuje się niepewnie, jest "wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie" i niczym nie przypomina już renesansowego nadczłowieka, który dzięki poezji wznosił się na wyżyny egzystencji. W okresie dojrzałego baroku Jan Andrzej Morsztyn, mistrz barokowy, przedstawia nam swoją wizję sztuki, w oparciu o pojęcia konceptu i sensualizmu. Sztuka konceptu miała w artystyczny sposób przedstawiać dziwność tego świata. Sensualizm nakazywał poecie opierać swoje doświadczenie na poznaniu zmysłowym, zwłaszcza wzrokowym. Zainteresowanie nietypowością zaowocowało rozkwitem oryginalnych form w sztuce. Oczy sztuki były zwrócone na to, co inne, nieregularne, nieharmonijne. Nowym wyznacznikiem estetycznym w literaturze, malarstwie, rzeźbie i architekturze stał się przepych. Architektura wyróżniała się bogatą aż do przesady ornamentyką. Poezja miała zadziwiać czytelnika, zaskakiwać go niezwykłością operacji językowych, metafor, szokujących paradoksów, oryginalnych epitetów i śmiałych porównań. Twórczość poetycka nie zawsze ma być nastawiona na wierne odzwierciedlenie rzeczywistości, poeta nie musi mówić prawdy. Celem i istotą jego poszukiwań jest właśnie poezja sama w sobie.

W epoce oświecenia nastąpił ostateczny rozdział twórczości artystycznej i nauki, zaznaczony już przez św. Tomasza z Akwinu. Wykrystalizowała się dziedzina sztuk pięknych, która, obok sztuk plastycznych, obejmowała muzykę, taniec, poezję, wymowę i aktorstwo. Za jej wyróżnik uważano naśladowanie natury przez wybieranie z niej tego, co piękne. Takie rozumienie sztuk pięknych usankcjonowali encyklopedyści w latach 1751-1780. Obowiązywało ono jeszcze przez cały wiek XIX. Twórcy oświeceniowi, w myśl zasady klasycyzmu, preferowali jasność i prostotę wypowiedzi. Stawiano na umysł, jako źródło poznania świata. Był to okres rozkwitu sztuki dydaktycznej, publicystyki i encyklopedyzmu. W Polsce w okresie oświecenia powołano Komisję Edukacji Narodowej, wybudowano Teatr Narodowy, oraz powstała pierwsza polska powieść, "Mikołaja Doświadczyńskiego Przypadki". W powieści tej Ignacy Krasicki przedstawia utopijną wizję społeczeństwa idealnego, z wyspy Nipu, na którą trafił główny bohater. Utopia była często powtarzającym się motywem w twórczości oświeceniowej. Literatura tego okresu poruszała wiele problemów ówczesnego społeczeństwa takich jak zacofanie i ciemnota panujące w dworkach szlacheckich, zepsucie młodych ludzi w miastach polskich, nieudolność aparatu sądownictwa, ślepa pogoń za cudzoziemską modą. Artysta niejednokrotnie widział siebie w roli reformatora społecznego, poprzez twórczość dokładającego swoją cegiełkę do naprawy Rzeczypospolitej. Sztuka oświeceniowa miała bawić, uczyć i wychowywać.

W epoce romantyzmu poezja urosła do rangi absolutu, głosu wnętrza, aktu twórczego, niemal boskiej czynności kreacyjnej. Wyrażała uczucia jednostki i zbiorowości. Sztuka miała odpowiedzialne zadania narodowe i społeczne. Jej celem było przewodzić narodowi, organizować jego świadomość, kształtować jego zbiorową duszę. Literatura romantyczna miała ogromną siłę oddziaływania. Pisano o wszystkim, poruszano nawet tematy, o których wcześniej pisać nie wypadało. Motywy ludowe, baśniowe, sceny tortur, egzekucje, opisy natury, prowincjonalne obyczaje. Mieszano gatunki, estetyki, łączono sytuacje tragiczne z komicznymi, motywy realne z fantastycznymi, wyszukane poetyckie metafory i wulgaryzmy. Nigdy wcześniej poezja nie była tak bezpośrednia i bliska człowiekowi.

Adam Mickiewicz, w utworze "Konrad Wallenrod" przedstawia swoją wizję poezji. Poezja jest, jego zdaniem, skarbcem pamiątek narodowych, zagrzewa do walki, spełnia rolę mistrza, który uczy miłości ojczyzny, budzi i utrwala w ludziach uczucie patriotyzmu. Na wzór poezji tyrtejskiej rozpala w narodzie nienawiść do wroga i pragnienie walki o ojczyznę, mobilizuje ludzi do działania na rzecz kraju, nawet do poświęcenia siebie, zawiera wzorce postępowania i zachowań, które mogą przejąć młodsze pokolenia, oraz prawdę o dziejach narodu, którą przechowuje i utrwala. Poeta, jako geniusz, wieszcz, wybraniec, wyniesiony ponad tłumy zwykłych ludzi, mający misję do spełnienia, niejednokrotnie mierzy się nawet z samym Bogiem. Prawdziwy mistrz, chociaż pozostaje niezrozumiany przez ludzi, posiada dwie cechy czyniące go podobnym do Boga. Dzięki poezji potrafi tworzyć i staje się nieśmiertelny.

Zdaniem Słowackiego, poezja jest "narodową urną pamięci" która przechowa wartości narodu, by wydobyć je i wykorzystać w odpowiedniej chwili. Niczym lutnie Homera, może służyć do utrwalania i sławienia czynów zwycięskich. Poeta jest przewodnikiem narodu, prowadzi i naucza. Musi mówić prawdę, Jego poezja powinna być prosta i zrozumiała, łączyć ze sobą pokolenia. Słowacki czuje się spadkobiercą Jana Kochanowskiego. Twierdzi, że poeta powinien mieć "giętki język", czyli umiejętnie władać różnymi stylami i konwencjami poetyckimi.

Z kolei Krasiński przedstawia swoją koncepcję poety i poezji w utworze "Nie-Boska komedia". Jego zdaniem poezja może być przekleństwem lub błogosławieństwem. Poeta musi odznaczać się czystością moralną w życiu prywatnym, być istotą szlachetną i niewinną. Poezja jest wielkim dobrem, wynosi ponad tłumy, jest sposobem na poznanie prawdy. Życie poety i jego czyny nie mogą być w sprzeczności z ideałami poezji, dlatego trudno o ideał człowieka godny nazwy poety.

Wizja sztuki nieco młodszego Norwida różni się już od koncepcji Słowackiego, czy Mickiewicza. Głosi, że artysta jest rzemieślnikiem, musi szukać prawdy, pracowicie walczyć ze złem. Poezja jest praktycznością, polem walki o prawdę, spełnia więc cele użytkowe. Nie miecz broni języka, ale arcydzieła.

Nową, odmienną od romantycznej, wizję poety i poezji prezentują nam pozytywiści. Poeta i pisarz mają pracować w służbie ludu, dla idei pomocy uciśnionym, by nieść oświatę i walczyć o pracę u podstaw. Wyraźnie zaznacza to Adam Asnyk, w wierszu "Do młodych", w którym nakazuje młodemu pokoleniu "nieść wiedzy pochodnię". Istotę utylitaryzmu w sztuce pozytywistycznej najlepiej przedstawia Piotr Chmielowski, w utworze "Utylitaryzm w literaturze", pisząc iż "Artysta powinien przed wykonaniem swego dzieła powziąć cel jakiś społeczny, utwór jego powinien mieć tendencję, bez tendencji nie ma dobrego dzieła sztuki, są tylko mniej lub więcej pięknie wyrobione fatałaszki". Celem literatury pozytywistycznej jest wychowanie nowego społeczeństwa, zainteresowanie go codzienną pracą, powiększającą siłę gospodarczą i kulturalną narodu, oraz przebudowa poglądu na świat, poprzez zastąpienie idealistycznych mrzonek nowoczesnym światopoglądem naukowym, prowadzącym do skutecznego i celowego działania. Twórczość pozytywistyczna miała także za zadanie wykreować nowy model człowieka, który nie jest wybitną, natchnioną jednostką, ale członkiem społeczeństwa, świadomym swych obowiązków wobec niego. Artysta pozytywistyczny, "rodzony brat ludzkości, a zarazem pokorny jej sługa", musi być człowiekiem wykształconym i zorientowanym w zdobyczach nauki, ale jednocześnie tworzyć dla wszystkich ludzi, odrzucając elitarność sztuki, właściwą romantyzmowi. Podczas gdy sztuka romantyczna sprawiała, że człowiek błądził na mrocznej i tajemniczej drodze nieogarniętych uczuć i doznań, w epoce pozytywizmu przyszedł wreszcie czas na konkrety.

W czasach modernizmu, nie bez powodu nazywanego też neoromantyzmem, sztuka zwróciła się ponownie w kierunku dawnych, romantycznych tradycji. Kazimierz Przerwa-Tetmajer, w swoim manifeście artystycznym „Evviva L'Arte” przedstawia apoteozę sztuki jako najwyższej wartości, przeciwstawianej niższym pobudkom w normalnym życiu. Neguje wszystkie wartości materialne, niczym romantyk stawiając na piedestale wartości duchowe. Poeta modernistyczny ma być twórcą prawdziwych wartości. Jego życie nie jest nic warte, ale jest świadom swojej wyższości, którą daje mu poezja. Sztuka, zgodnie z filozofią Schopenhauera, jest jedyną drogą by uciec od świata materialnego. Pozwala artyście przenieść się w sferę doznań duchowych.

Pojęcie estetyki w sztuce zostało w czasach modernizmu znacznie zachwiane. Twórcy zaczęli operować motywami śmierci i brzydoty, twierdząc iż tylko turpizm i naturalizm całkowicie oddają rzeczywistość, w przeciwieństwie do zakłamanych, klasycznych koncepcji piękna. W wierszu "Padlina" Charlesa Baudelaire'a mamy do czynienia z przejściem od sielankowej przechadzki do odrażającego opisu padliny. Zwłoki określone są brutalnie i drastycznie. Budzą uczucie wstrętu i obrzydzenia. W wierszu "Albatros" autor przedstawia swoją koncepcję modernistycznego artysty. Jest on porównany do ptaka, który perfekcyjnie opanował sztukę poruszania się w powietrzu, ale jeżeli zostanie pochwycony w niewole, będzie bezsilny. Tak samo artysta, kiedy tworzy, przebywa wśród chmur własnej duszy, ma dar kreacyjny, ale gdy zniża się do poziomu śmiertelników, traci swą moc. Jest indywidualnością, stworzoną do wyższych celów. Nie może być porównywany z innymi śmiertelnikami. Reguły poetyckie ograniczają jego swobodę. Tylko człowiek wolny może wznieść się na wyżyny egzystencji. Poeta jest doskonałością poprzez naturę twórcy. Nie obowiązują go żadne reguły, tworzy poezje wolną, nieskrępowaną, naturalną, prawdziwą, bez sztucznej otoczki artystycznego piękna. Sztuka nie posiada konkretnego celu, w myśl hasła "sztuka dla sztuki", jest absolutyzmem i celem sama w sobie. Kolejna epoka, dwudziestolecie międzywojenne, przedstawiała zupełnie inne spojrzenie na sztukę i rolę artysty. Polska, po zakończeniu się I wojny światowej, była wreszcie wolna i gotowa, by "zrzucić płaszcz Konrada". Ludzie byli zafascynowani nie tylko wolnością, ale także nowymi zdobyczami techniki, takimi jak kino czy radio, które stwarzały też nowe pole do popisu dla sztuki. Dwudziestolecie było czasem wielkich zmian, odwrócenia się wreszcie czarnej karty historii Polski. Nowa rzeczywistość wymagała nowego podejścia do sztuki. Wyznacznikiem piękna i kunsztu poetyckiego stało się w tej epoce nowatorstwo. Artyści byli zbuntowanymi skandalistami, chcieli przeciwstawić się przeszłości, zrzucić sztukę z piedestału, który wybudowały starsze pokolenia. Nowa miejsce poety znajdowało się w tłumie, pośród zwykłych ludzi. Sama sztuka, też straciła swoją pierwotną wzniosłość i piękno. Często artysta wręcz kpił z czytelnika oczekującego od poezji wyszukanych doznań estetycznych, tak jak robi to Bruno Jasieński, ośmieszając tradycyjną wzniosłość posągów w wierszu "Rzygające posągi". Kazimierz Wierzyński w utworze "Manifest szalony" pisze "Precz z poezjami! Z duszą tromtadrata!/ Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!/ Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!/ Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!" całkowicie odrzucając walory estetyczne dzieł poetyckich.

Julian Przyboś był zdania, że poezja jest rzemiosłem, a poeta pracownikiem w materiale słowa, rzemieślnikiem, który musi pracować nad dążeniem do maksymalnej skrótowości intelektualizmu. Zdaniem Tadeusza Peipera sztuka dwudziestolecia miała współbrzmieć z nowoczesnością, cywilizacją, techniką i rozwojem miast, w myśl hasła 3M: "Miasto, Masa, Maszyna". Dynamika i ostrość sztuki tamtego okresu miała w pełni oddać obraz urbanistyczno-technicznej cywilizacji dwudziestolecia międzywojennego.

W czasach II wojny światowej sztuka jest tylko jednym z aspektów życia, który zostaje całkowicie zdruzgotany. Artyści tego okresu są porażeni nieopisanie tragiczną rzeczywistością, w jakiej przyszło im żyć. Mimo to tworzą poezję i prozę, między innymi dlatego, by pozostawić przyszłym pokoleniom świadectwo tego, co musieli przeżyć. Artysta w czasach wojny to zwykły, słaby człowiek, taki sam jak każdy inny. Jest żołnierzem, walczy nie tylko piórem, ale też karabinem, wyrzekając się swojej młodości, życia, szczęścia. Nikt nie pyta go o zdanie. Musi walczyć, by spróbować przeżyć. Twórcy tacy jak Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy, to poeci straceńcy, uczestnicy powstania warszawskiego, ofiary hitleryzmu. W swoich utworach starają się wskrzesić stary mit poezji tyrtejskiej oraz mit romantycznego poety, który jako żołnierz jest gotów oddać życie za swój kraj. Poezja była także dla Kolumbów ucieczką od koszmaru świata. Stosowali zabieg odrealniania i kawałkowania rzeczywistości, bo nikt nie byłby na tyle silny, by przyjąć ją w całości, w pełni ogarnąć.

Pojawiały się wątpliwości w sens i rolę sztuki w tak okrutnej rzeczywistości. Oczywiste było, że w do tego stopnia zezwierzęconym świecie nie ma miejsca na klasyczne piękno sztuki. Tadeusz Różewicz pisząc "Nasze sieci są puste, słowa są puste, nie mają zdolności nazywania" wyraża swoją wątpliwość w rolę poezji i Boga. Słowa te są też świadectwem jego kryzysu i porażki jako poety, ponieważ przyznaje się do tego, że traci "zdolność nazywania", a więc talent poetycki. Mimo to sztuka była potrzebna, może nawet bardziej niż kiedykolwiek. Poezja stała się walką o oddech, protestem przeciwko złu świata, braku porozumienia między ludźmi, wszechogarniającemu okrucieństwu. Jest wyznacznikiem wartości i istotą moralności człowieka. Poeta musi wziąć na siebie odpowiedzialność, bo tworzenie przestało być darem, a stało się obowiązkiem.

W wierszu "Który skrzywdziłeś" Czesław Miłosz rozważa problem roli poety we współczesnym świecie. Chciałby być poetą radosnym, zachwycać się pięknem, ale nie jest mu to dane. Jako artysta ma obowiązek upamiętnić dzieje swojej epoki, być jej obiektywnym świadkiem, sumieniem, ocalić prawdę i sprawiedliwość, głosić przestrogę dla pokoleń i karę dla zbrodniarzy. "Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta" pisze Miłosz w swoim wierszu, nadając poecie rolę cichego mściciela.

W okresie powojennym powstało wiele utworów o tematyce wojennej, których napisanie lub wydanie w czasach wojny nie było możliwe. Pojawiają się wstrząsające utwory takie jak "Medaliony" Zofii Nałkowskiej, dające świadectwo koszmarnej rzeczywistości obozowej. Utwory te, są rozrachunkiem artystów z rzeczywistością. Ludzie, którzy przeżyli, uważają, że mają literacki dług wobec zmarłych przyjaciół, młodszych pokoleń, oraz siebie samych, więc piszą utwory, będące rodzajem reportażu, sprawozdania, nie ubierając faktów ich w zbędne, artystyczne opisy, ale przedstawiając czystą prawdę o tym co przeżyli. W okresie powojennym sztuka staje się grobem, pomnikiem przeszłości, a artysta jest człowiekiem obarczonym misją niesienia prawdy, apostołem prawdy.

Sztuka towarzyszyła człowiekowi od zarania dziejów i zawsze będzie nieodłączną częścią jego życia. Czasem jest delikatna i subtelna, a czasem drapieżna. Czasem euforyczna, a czasem frustrująca. Zawsze jest utrwalonym fragmentem ludzkich uczuć i przeżyć, pozwala czytelnikowi odczuć to, co czuł artysta, zrozumieć jego spojrzenie na świat, przesłanie, myśli, które nosił w sobie. Nieustannie zmienia się, ewoluuje, tak samo jak ludzie, bo przecież to oni tworzą sztukę, dostosowując ją do rzeczywistości, w jakiej przyszło im żyć.

Rozważ tezę Aleksandra Świętochowskiego: "Żaden utwór nie przerobi ludzi. Są wszakże takie, które pobudzają do przetwarzania się..."

Praca, gotowanie, pranie, sprzątanie, chwila relaksu podczas oglądania kolejnego odcinka (którego już?) brazylijskiej, argentyńskiej czy polskiej opery mydlanej, potem sen, a rano kolejne powielanie tego schematu życia. Należałoby raczej powiedzieć - egzystencji, bo cóż to za życie wypełnione jedynie pogonią za pieniądzem i próbą odnalezienia chwili odpoczynku w nawale obowiązków? Urozmaiceniem takiego życia są święta, rzadkie wizyty w kinie czy w teatrze, uroczysta kolacja lub obiad w restauracji, romans Harlequina lub kryminał czytany "do poduszki", czasem lektura ambitniejsza, zazwyczaj po to, aby nie zbłaźnic się w towarzystwie. "Oczywiście, że czytałam. Ekstraksiążka". Lub podobne, równie puste frazesy. Mogłoby się wydawać, że młodzież częściej sięga po literaturę, chociażby dlatego, że zmuszają ją do tego nauczyciele. Ale po co w erze gier komputerowych, wideo, telewizji kablowej, streszczeń i omówień lektur szkolnych sięgać po książkę, a tym bardziej zastanawiać się nad jej treścią czy sensem? A przecież, jak powiedział Monteskiusz, "chodzi nie o to, aby człowiek czytał, lecz aby myślał".

Na szczęście istnieją ludzie, na których literatura wywarła tak silne wrażenie, że pobudziła ich do działania, wyrwała z życiowej bierności, apatii, wskazała nowe cele, ideały. Przykładów takich postaci dostarcza nam literatura, ale także samo życie.

Najlepszym literackim przykładem na to, że istnieją utwory pobudzające do "przetwarzania się" jest postać Marcina Borowicza, bohatera "Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego. Chłopiec oderwany od rodziców, zdezorientowany, w gimnazjum w Klerykowie poddany został rusyfikacji. Pod wpływem wszelakich zakazów z jednej strony oraz w wyniku fascynacji kolegami, podziwu dla profesorów, którzy umiejętnie potrafili przybliżyć i zaciekawić uczniów kulturą rosyjską i narodem osłabły. I kiedy wydawać by się mogło, że Borowicz uległ rusyfikacji, że był bliski wynarodowienia, na lekcji języka polskiego Bernard Zygier wyrecytował "Redutę Ordona". Lekcja ta okazała się momentem przełomowym w życiu Marcina, utwór obudził w duszy chłopca patriotyzm, pomógł w uświadomieniu własnej tożsamości narodowej - Marcin zrozumiał, że jest Polakiem. Odtąd rusyfikatorzy powoli stawali się przedmiotem jego nienawiści i pogardy, a on pomagał innym uczniom oprzeć się ich pracy.

Innym polskim arcydziełem, które zmieniło człowieka, jest "Pan Tadeusz". Wpływ tego utworu na starego, tułającego się po świecie Polaka opisał Henryk Sienkiewicz w noweli "Latarnik". Jej bohaterem jest Skawiński, który uciekł z kraju po klęsce powstania listopadowego i po latach wojaży otrzymał posadę latarnika w Aspinwall. Jego życie ustabilizowało się (jedynym jego obowiązkiem było zapalanie latarni morskiej wieczorem i gaszenie jej rano), było samotne, wręcz pustelnicze, ale Skawińskiego satysfakcjonowało. Dopiero lekcje "Pana Tadeusza" ukazała mu, jak bardzo tęsknił za ojczyzną, jak puste życie prowadził na obczyźnie. Książka dodała Skawińskiemu nadziei, pomogła w odzyskaniu wiary w sens życia, w odrodzenie się, stała się "przebudzeniem niweczącym rezygnację".

Czasami zdarza się, że wpływ książek na czytelnika jest tak silny, iż traci on kontakt z rzeczywistością i żyje w świecie marzeń razem z bohaterami literackimi albo tak przejmuje się daną książką, że jej treść próbuje narzucić rzeczywistości. Przykładem tego drugiego rodzaju czytelnika jest Don Kichot, tytułowy bohater powieści Miquela de Cervantesa. Mieszkańca La Manczy tak zafascynowały powieści rycerskie, że gotów był zrobić wszystko, aby urzeczywistnić ideały w nich zawarte, nawet jeśli wymagało to walki dla ludzi wbrew ich woli. Nie rozumiano go i uważano za obłąkanego, ponieważ zaczął odbierać rzeczywistość inną niż była naprawdę. Dzięki literaturze widział jednak świat piękniejszy od tego prawdziwego.

Literatura ukazuje także ludzi, którym książki pomogły się ukształtować, dostarczyły ideałów; ideały te jednak w konfrontacji z rzeczywistością przyniosły tym postaciom rozczarowanie. Przykładem takiego bohatera jest Gustaw z IV części

"Dziadów" i drugoplanowa postać z "Granicy" Zofii Nałkowskiej - Marian Chąśba.

Gustaw przyczynę swojego cierpienia po rozstaniu upatrywał w "książkach zbójeckich", którymi były dla niego romantyczne utwory Goethego i Rousseau. Literatura ta nauczyła go marzyć, kochać, stworzyła wizerunek kobiety idealnej, przemieniła go w silnie przeżywającego wysublimowane uczucie kochanka. Rzeczywistość pokazała, że kobieta wychodzi za mąż nie z miłości, ale w wyniku zimnej kalkulacji, a miłość, nawet jeśli najpiękniejsza, nie jest źródłem szczęścia. Nic dziwnego, że Gustaw cierpiał, czuł rozgoryczenie, w końcu popełnił samobójstwo. Uogólniając, książki ukształtowały go na człowieka tak wrażliwego i uczuciowego, że pozwoliły mu przeżyć pełną skalę doznań: od miłości do cierpienia i nienawiści, dla niego "ziemię piekłem zrobiły i rajem".

Mariana Chaśbę kształtowały natomiast "książki z roku 1905". Pod ich wpływem Marian z chłopa, który bity przez matkę dyscyplinką nigdy nie płakał i sam przy pracy w fabryce przygotowywał się do matury, wyrósł na świadomego swych praw socjalistę, czynnego bojówkarza o dobro proletariatu. Rzeczywistość odarła go ze złudzeń, pokazała, jak dawni przywódcy ruchu robotniczego, zajęci robieniem kariery, zapomnieli o nędzy robotników, nie odebrała mu jednak ideałów, która nakreśliła przed nim literatura.

Nie tylko utwory literackie ukazują przykłady ludzi, na których literatura odcisnęła znamię. Takich przykładów dostarcza nam także samo życie.

Polityk Jacek Kuroń w okresie fascynacji ideologią komunistyczną czytał przede wszystkim utwory Marksa, później sięgnął po Ewangelię, z którą nie rozstał się do dziś. Jak sam mówi: "Był czas, kiedy czytałem Marksa i Ewangelię na przemian. I po dzień dzisiejszy Ewangelię uważam za księgę mojego życia. To jest mój drogowskaz". Jak twierdzi Jacek Kuroń, Ewangelia pomaga znaleźć rozwiązania konfliktowych zagadnień, dostarcza odpowiedzi na trudne pytania, dzięki niej można również stawać się lepszym człowiekiem.

Ludzi, którzy podobnie jak Jacek Kuroń znaleźli cel, oparcie i pomoc w Biblii, jest wielu. Innym pomogła ona odzyskać nadzieję oraz wiarę w człowieczeństwo, odnaleźć siebie lub zmienić się. Są jednak ludzie, dla których Biblia, a ściślej - odmienna jej interpretacja, jest przyczyną nieszczęścia. Myślę tu o osobach, które należą do sekt oraz o ich rodzinach. Jest to marginalny przypadek (jednak obecnie dość często spotykany) destrukcyjnego wpływu literatury sakralnej na człowieka, a właściwie wpływu manipulowania tekstem tej literatury i odpowiedniego jej tłumaczenia. Wierzę jednak, że Aleksander Świętochowski miał na myśli

"przeobrażanie się" pozytywne, więc tematu tego nie będę rozwijać.

Oprócz Biblii istnieją wszakże utwory, które mogą stać się dla kogoś drogowskazem. Nie musi nim być wielkie dzieło literatury klasycznej, a krótkie, mało popularne opowiadanie - przecież i tak "żadne dzieło nie przerobi ludzi". Jednakże może ono pobudzić do pozytywnego myślenia, działania czy tworzenia, może pomóc w zaakceptowaniu, w uwierzeniu w siebie, może pokazać, że istnieją wartości trwalsze niż pieniądze czy sława, które należy ponownie odkryć; może pomóc w rozumieniu siebie i otaczającego świata, w którym jakże często gubimy swoją tożsamość; może wpłynąć na nas wiele innych sposobów, należy tylko dać i jemu, i sobie szansę.

Wierzę, że "nauczycielem i mistrzem", którego szukał Różewicz, okazała się literatura, przecież "książki są jak bezkresne morze, im więcej czytasz, tym więcej korzystasz".

Rozwiń myśl: „Prawdziwie wielka sztuka jest zawsze współczesna”.

„Prawdziwie wielka sztuka jest zawsze współczesna” - jednak co rozumiemy pod pojęciem współczesności sztuki? Otóż, sztuka wiecznie żywa to taka, która przemawia do swych odbiorców bez względu na czas i epokę, w której jest na nowo interpretowana.

„Non omnis moriar” może powiedzieć o sobie każdy artysta tworzący poza barierami, jakie stawia historia czy filozofia - z pewnością „wielka sztuka” to dla jej autora pomnik „trwalszy niż ze spiżu”. Autorzy dzieł ponadczasowych to ludzie, którzy dzięki swojej twórczości pozostaną w naszej pamięci jeszcze przez wiele pokoleń. Dzięki nim tworzyła się kultura na przestrzeni wieków, a ich dzieła - owoce myśli wykraczającej poza obręb danej kultury czy epoki - poruszają problemy zawsze aktualne.

Przykładów sztuki, która mimo upływu czasu przetrwała - i co więcej mocno zakorzeniła się w naszej kulturze - mogą być opowiastki stworzone przez Ezopa. Ten żyjący około VI w. p.n.e. półlegendarny bajkopisarz z Frygii, posługując się przykładem zwierząt, przekazywał prawdy aktualne po dzień dzisiejszy. Ileż to archetypów i symboli zagnieździło się dzięki bajkom Ezopa w kulturze nowożytnej? Kto nie zna bajki „Kruk i lis” oraz morału z niej płynącego? Czy nie zwykliśmy nazywać lisem człowieka fałszywego, pochlebcy, hipokryty, oszusta?

Kto nie czytał „Przyjaciół” Adama Mickiewicza. „Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie” mówią ostatnie wersy. A jak ta prawda ma się do dzisiejszych czasów? Chyba każdy z nas zdążył przekonać się w życiu o trafności tych słów.

Oczywiście w miarę rozwoju sztuki, a w tym literatury pojawiały się kolejne genialne dzieła, a imion ich autorów historia nigdy nie zapomniała.

Tragizm ludzkiego losu i koniecznosć wyboru między równorzędnymi wartościami obecne są w twórczości wielu autorów. Przykładem może być starożytna „Antygona” Sofoklesa czy dziewiętnastowieczny „Kordian” Słowackiego.

Do problemów zawsze aktualnych nawiązuje również, wspomniany wcześniej, Adam Mickiewicz. Konrad Wallenrod, Konrad z „III części Dziadów” - sylwetki, które jednoznacznie kojarzą się z rozdarciem wewnętrzym i pełną poświęceń walką o ojczyznę, nigdy nie pójdą w zapomnienie, ponieważ z ich postawami mogą utożsamiać się ludzie żyjący u progu XXI wieku.

Kolejnym przykładem - już z historii nieco nowszej - może być twórczość Stefana Żeromskiego. „Ludzie bezdomni” to opowieść o odwiecznym problemie nękającym niemalże każdego z nas. Główny bohater powieści - Tomasz Judym - ma do wyboru jedną z dwóch równoważnych dróg. Niestety, żadna z opcji nie gwarantuje mu jednocześnie szczęścia osobistego i spełnienia ambicji społecznika. Symbolem takiej właśnie sytuacji życiowej jest - niezwykle sugestywny obraz rozdartej sosny, pojawiajacej się w finale powieści.

Problemy otaczającego nas świata i rzeczywistość determinująca nasze zachowanie były tematami rozważań takich mistrzów pióra jak: Gombrowicz, Zapolska, Bułhakow, Kafka. W „Procesie” autorstwa tego ostatniego formą, która nas ogranicza jest system, wobec którego jesteśmy bezbronni tak jak główny bohater powieści - skazany na życie i śmierć w „pajęczynie”, z której nie mógł się wydostać.

Równie ważne i ponadczasowe są rozważania Zofii Nałkowskiej zawarte w jej najświetniejszej powieści „Granica”. Tutaj nawet fabuła zepchnięta jest na plan dalszy, co daje miejsce lepszemu przedstawieniu istotnego aspektu ludzkiego życia. Autorka bowiem udowadnia ponad wszelką miarę, że zdrada własnych ideałów czyni życie pustym i bezcelowym. Niejako przy okazji przedstawia Nałkowska społeczeństwo: odwieczne podziały na bogatych i biednych, gorszych i lepszych.

Mimo że przykłady nieśmiertelnej sztuki możnaby jeszcze długo mnożyć, to jednak ludzie mając do dyspozycji tak bogate zasoby pięknych wzorców, szablonów i archetypów prawdziwie godnego życia, wciąż nie potrafią wykorzystać ich w praktyce. Jak długo jeszcze, mimo tysięcy lat nauki i rozwoju, będziemy dążyć chociaż do namiastki doskonałości? Coż, miło by było, gdyby ludzkie problemy, zawsze współczesne, w końcu się zdezaktualizowały.

Różne ujęcia motywu rozstania w literaturze.

"Miłość dopiero wtedy staje się idealna, kiedy ukochanej osoby nie da się już uratować. Kiedy się odkryje, że ukochana osoba rozmawia jakimś innym głosem z kimś nieznajomym. Pocieszamy się jednak, że ten, którego kochaliśmy, zgubił się tylko na chwilę w tłumie..." (L. Buczkowski: Romans). Zupełnie przypadkowo natknąłem się na ten cytat w domowym archiwum, gdzie można znaleźć najdziwniejsze rzeczy, latami gromadzone drobiazgi. Mama nie była skłonna do wyjaśnień, dlaczego zachowała te słowa. Stwierdziła, że nie pamięta, skąd się wzięły, ale nie do końca jej wierzę. Być może to jakaś tajemnica z dawnych lat? Niech więc taką pozostanie...

Ludzie przychodzą, są z nami i odchodzą. Umierają najbliżsi, zdradzają przyjaciele, a ukochane osoby pozostawiają nas w samotności. W Biblii czytamy:

"Wszystko ma swój czas,

i jest wyznaczona godzina

na wszystkie sprawy pod niebem:

Jest czas rodzenia i czas umierania,

czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,

czas zabijania i czas leczenia,

czas burzenia i czas budowania,

czas płaczu i czas śmiechu,

czas zawodzenia i czas pląsów,

czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,

czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,

czas szukania i czas tracenia,

czas zachowania i czas wyrzucania,

czas rozdzierania i czas zszywania,

czas milczenia i czas mówienia,

czas miłowania i czas nienawiści,

czas wojny i czas pokoju." (Koh 3, 1-8)

Jest więc w życiu czas na miłość i rozstanie, bycie z kimś i samotność, utratę i odnajdywanie, bo żaden kwiat nie kwitnie wiecznie. Każde rozstanie przynosi jednak ból, powoduje emocjonalną ranę, która goi się dużo dłużej niż jakakolwiek fizyczna. Człowiek ma poczucie beznadziejności, pustki i lęku, często obwinia siebie za to, że druga osoba odeszła, złości się, rozpacza, w końcu traci motywację, porzuca nadzieję. Jeśli to cierpienie spotka artystę, rolę terapii spełni sztuka. Literatura gromadzi wiele przykładów tego, jak twórca daje ujście swojemu bólowi po rozstaniu z ukochaną czy utracie bliskiej osoby.

Któż nie zna historii Orfeusza i Eurydyki? Kiedy umarła żona trackiego śpiewaka i lutnisty, ten zdecydował się pójść do Hadesu, aby ją odzyskać. Swoją grą oczarował nie tylko Charona i Cerbera, ale też samego władcę podziemi, który pozwolił Eurydyce wrócić do krainy żywych pod warunkiem, że przez całą drogę powrotną Orfeusz ani razu nie obejrzy się za siebie. Niestety, tracki śpiewak nie oparł się pokusie spojrzenia na ukochaną i przez to utracił ją na zawsze. Zrozpaczony błąkał się długo po Tracji, aż zginął.

Inna para, znana z francuskiej literatury średniowiecznej, została połączona przez los. Tristan i Izolda wypili czarodziejski napar i nigdy już nie potrafili oprzeć się uczuciu, które, choć tragiczne, było szlachetne i czyste. Zmuszeni do rozstania, połączyli się dopiero po śmierci, gdy łodyga głogu z grobu Tristana wrosła w mogiłę Izoldy i nie pomogło ciągłe odcinanie rośliny. Głóg stał się symbolem ich duchowego zespolenia.

Niemożliwa jest też szczęśliwa miłość między potomkami dwóch skłóconych rodów. Romea i Julię połączyła wielka miłość. Potajemnie wzięli ślub, lecz ukrywali swe uczucia przed rodzicami. Romeo został skazany na banicję i nie wiedział, że ukochana tylko upozorowała śmierć, aby mogli połączyć się bez przeszkód.

Los pokrzyżował ich plany - Romeo nie otrzymał listu z wyjaśnieniem intrygi. Kiedy zobaczył ciało ukochanej wpadł w rozpacz i wypił truciznę. W chwili, gdy Julia ocknęła się z letargu, zobaczyła zwłoki ukochanego i popełniła samobójstwo wbijając sobie w serce jego sztylet.

Śmierć to rozstanie nie tylko zakochanych. Odchodzą najbliżsi: rodzice i dzieci. Jan Kochanowski pisał po stracie swojej córki:

"Wielkieś mi poczyniła pustki w domu moim,

Moja droga Orszulo, tym zniknięciem swoim." (Tren VIII)

Nie potrafił pogodzić się z jej odejściem:

"Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości,

A nie możeszli w onej dawnej swej całości,

Pociesz mię, jako możesz, a staw się przede mną

Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!" (Tren X).

Bywa, że rozstanie z ukochaną osobą spowodowane jest wyższymi celami - poświęceniem dla ojczyzny czy ogółu ludzi. Tak postępowali romantyczni bohaterowie, dla których dobro osobiste ustępowało przed powinnością wobec kraju i narodu. Konrad Wallenrod zostawił swą żonę Aldonę, aby walczyć i spiskować przeciwko Krzyżakom. Gustaw ("Dziady" A. Mickiewicza) przeżył wewnętrzną przemianę i z nieszczęśliwego kochanka przerodził się w bojownika sprawy narodowej - Konrada, "tego, który zbawia świat".

Swoje szczęście osobiste poświęcił również Judym, bohater "Ludzi bezdomnych" S. Żeromskiego, aby leczyć ludzi i oddać się pracy u podstaw. Nie potrafił wyzbyć się poczucia winy, że nie dzieli losu ze wszystkimi biedakami, że jemu się udało, chociaż pochodził z nizin społecznych. Rozstał się z ukochaną Joasią, ponieważ obawiał się, że zakładając rodzinę stałby się dorobkiewiczem i ogłuchł na ludzką krzywdę.

Wiele o rozstaniu napisano w poezji. Czasem wydaje mi się, że jest ono wpisane w każdą miłość, jak oddaje to wiersz Jana Twardowskiego:

"Na chwilę"

miłość na zawsze

najdłuższa

co miała przetrwać lat tyle

śmierć

burze

z fijołkiem w kubeczku

świnia

przyszła na chwilę

Julian Przyboś w wierszu "Odjazd" opisał uczucia towarzyszące pożegnaniu. Ileż razy widzimy ludzi rozstających się na dworcach ze swoimi ukochanymi - na kilka dni, tygodni, lat, czasami na zawsze. Choć w to, że możemy już kogoś bliskiego nigdy nie zobaczyć, nigdy nie wierzymy...

Odjazd

Znów ufałaś - i wątpiłaś znowu

(krakało spłoszone zamykanie lamp...),

gdy

pod konstrukcjami z żelaza i szkła

stał się pociąg,

fakt,

który tonnowymi uderzeniami kół poza rozpacz wykraczał.

Parowóz

wlókł długi i ciężki swój żal.

W płytkim świetle za wcześnie zapalonych lamp

świat jakby odziwaczał

i stronił...

- Załamał się w rozbitych bezdźwięcznie łzach.

Kształt twój mglił się i wietrzał,

między nami rozsuwała się dal.

I musnęło mnie, niknąc, pożegnanie twej dłoni:

oddłoń powietrzna.

A co pozostaje po rozstaniu? - ogromna tęsknota, pustka wypełniona jedynie myślami o osobie, która odeszła:

Gdybyś był blisko

dałabym ci

tę pierwszą poziomkę

Mówiłabym

Weź najmilszy

to jest kropla słońca

Ty jesteś daleko

a poziomka ma kształt

łzy

Małgorzata Hillar "Poziomka"

Na zakończenie chciałbym powrócić do klasyki literatury i zacytować fragment "Iliady" Homera. Mąż Andromachy wypowiadającej te słowa zginął w jednym z najsławniejszych pojedynków starożytności - Hektor stanął przeciw niezwyciężonemu Achillesowi. Ruszając do walki wiedział, że ma niewielkie szanse przeżycia, ale honor nie pozwoliłby mu zachować się inaczej. Żegnając się powiedział do białoramiennej Andromachy:

" (...)Mężczyznom pozostaw troskę o wojnę.

Wszystkim zrodzonym w Ilionie, a mnie z nich najbardziej"

a ona, wiedząc, że nic nie może zmienić:

"Szła odwracając wciąż głowę za nim i łzy wylewała."

Ból, który czuje człowiek po rozstaniu z bliską mu osobą, wydaje się być nieskończony. Twórczość ocala jednak tego, który cierpi. Przelanie uczuć na papier zmniejsza ból i pozwala dzielić go z innymi, stąd obecność motywu rozstania w różnych utworach powstających na przestrzeni wieków. Poza tym nie tylko w twórczości literackiej można się doszukać przykładów jego wykorzystania. Wydaje mi się, że każda forma uzewnętrznienia targających człowiekiem uczuć pozwala uwolnić się od przeszłości i odważnie spojrzeć w przyszłość, poczuć ekscytację niepewnością i nowością. Ale to już temat na zupełnie inne rozważania.

Śmiech, refleksja, świata opisanie... Czego oczekuje od literatury jej współczesny odbiorca?

Jest coś, czego - uważając się za współczesnego odbiorcę literatury - nie oczekuję od niej z pewnością Przepisu na życie, wyjaśniania świata, czyli odpowiedzi bez pytań. Ponieważ pytania pomagają odnaleźć własną definicję, a dogmatyczna podana do wierzenia definicja zamyka umysł w klatce zgody lub wyrzuca poza nią buntem. A jeśli dogmat okaże się prawdziwy, to jakże trudno powrócić z tego wygnania! Wiara jest niebezpieczna. Umysł , który wierzy, ulega stagnacji. Przestaje wyglądać na ogromny, nieograniczony wszechświat. Słowa te pochodzą z książki Franka Herberta Bóg Imperator Diuny. Sformułowanie to jest z pewnością dla nas, Polaków wychowanych w duchu chrześcijańskim, obrazoburcze. Czy demaskatorskie? Nie sądzę. Ale czytając wiele książek, różnorodnych gatunkowo, po raz pierwszy spotkałem się z tego typu pozycją. Jeśli zawarte w temacie słowo śmiech zastąpimy bliskim znaczeniowo słowem rozrywka, to okaże się, że w literaturze Herberta znajdziemy wszystko. Jest opis świata: nie jest to nasz świat, a przynajmnej nie taki, jakim znamy go dzisiaj. Pod tym względem pozycję można zaliczyć do fantastyki - i tak się często dzieje. Poważną wadą tej sztywnej klasyfkacji jest to, iż wiele osób usłyszawszy o niej odkłada owe sześć grubych tomów na półkę, wykreślając je ze swych lektur. Jest to moim zdaniem błąd, ponieważ poza wspaniałym opisem stworzonego przez autora świata i fabułą, która mocno przypomina najlepsze wzorce powieści przygodowej, zawarte są w tych książkach refleksje. Słowa, które autor włożył w usta Leto Atrydy II - żyjącego trzy i pół tysiąca lat głównego bohatera czwartego tomu - są jak fragmenty traktatów filozoficznych. Wplatając w tekst powieści kilkuzdaniowe fragmenty pamiętnika Leto, Herbert prowadzi szeroko zakrojoną akcję stawiania pytań. Ukazuje dziesiątki postaci, kreuje ich życie, myśli i czyny, ukazując wielość dróg ludzkich w każdej dziedzinie. Powieść tendencyjna, hasło programowe pozytywizmu warszawskiego, które pomóc może w ukazaniu ducha współczesnego czytelnika. Przyjrzyjmy się rozumieniu tendencyjności. W czasach gdy tworzy Orzeszkowa, Prus, Sienkiewicz, powieść tendencyjna ma ukazywać czytelnikowi wspaniałość programu autorów. Powieść taka uczy. Najwyżej cenią współcześni Nad Niemnem. Dzisiaj za największe dzieło epoki uznajemy Lalkę - powieść z wielkich pytań epoki, jak napisał jej autor. Wynika z tego jednoznacznie, że dzisiejsi badacze literatury - elita pośród czytelników - najwyżej cenią pytania, nie odpowiedzi. Zmieniło się także rozumienie tendencyjności, które to określenie nabrało cech negatywnych. Powieść tendencyjna jest określeniem twórczości, odbieramy więc jej znaczenie tak samo jak kiedyś. Ale jeśli o czymś innym mówimy tendencyjny, to oznacza to, że rzecz ową odbieramy jako jednowymiarową, podającą naszym myślom jeden tylko dozwolony kierunek, jedny słowem - płaską. Któż dziś z własnej woli, sięga po utwory programowe różnych epok? Dzieła programowe naprzeciw utworom refleksyjnym - doskonałym przkładem będzie twórczość Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Jego wiersze programowe cytowano współcześne jako wyznanie wiary pokolenia. Dziś - jak w tylu innych przypadkach - nastąpiła zmiana w ocenie. Najwyżej cenimy nie te wiersze, w których poeta starał się opisać punkty programowe twórców młodopolskich, ale jego poezję refleksyjną, inspirowaną przyrodą Tatr. I chociaż większość tych wierszy zawiera jakieś postulaty dekadentyzmu, to opis dotyczy indywidualnych przeżyć. Przy czytaniu tych strof traci znaczenie fakt, że autor jest typowym przedstawicielem swojego pokolenia. Liczy się tylko to, że wypowiada swoje słowa, swoje przeżycia przelewa na karty tomików poetyckich. Króluje więc nie Tetmajer - głos pokolenia, ale Tetmajer - człowiek z wątpliwościami. Czytając jego pytania i osobiste odpowiedzi możemy definiować siebie. A przecież o to właśnie chodzi. Vade - mecum mówi inny poeta - geniusz romantyzmu, zapomniany przez współczesnych i odkrywany dopiero od niedawna. Idź za mną, bądź współtwórcą myśli zawartych w wierszach, myśli, bo ja nie podam Ci gotowych definicji - to właśnie mówi człowiek, który przemilczenie uznawał za część mowy równą rzeczownikowi i czasownikowi. Refleksja? Tak, ale nie jako przetrawiona i podana na srebrnej tacy poezji filozofa. Romantyzm był epoką wielkich indywidualności, twórców żądających Olimpu dla siebie - za swój talent. Cyprian Kamil Norwid żył później niż uznani za wieszczów Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Napisał w jednym z wierszy nic od was nie wziąłem i najwspanialszym dowodem potwierdzającym prawdziwość tych słów było stwierdzenie, że największym poetą jest prosty lud. Norwid wyrównał trud rolnika z pisaniem poezji, nazwał poetę rzemieślnikiem. Tak więc postulat wsółtworzenia wiersza przez czytelnika jest logiczną konsekwencją tych założeń. Pewna osoba, której zdanie bardzo sobie cenię, powiedziała mi kiedyś, że każdy - wcześnej czy później - pisze wiersze. Każdy żółtodziób potrzebuje jednak mistrza, nauczyciela. Norwid pragnął stać się dzwonem, który budzi uśpione umysły zniewolonej Polski.. Nie dla sławy, pustej chwały - choć gorzkie są jego słowa o zapomnianym twórcy. Walczył słowami o to, by każdy był filozofem, by każdy rolnik, o dłoniach spracowanych i brudnych od ziemi pól, był świadomym swego człowieczeństwa Polakiem. Jego mysli nie doceniła epoka, której ideałami były praca u podstaw oraz fascynacja pracą i ludem. Moim zdaniem wynikać to mogło po części z tego że Norwid wysoko cenił indywidualizm, niezależność myślenia, a pozytywiści mieli program i wpisując się w tłum stawali się z nim zbiorowością masą. Indywidualność, niezależność, wielość dróg dla myśli docenił dopiero wiek XX z jego mnogością współistniejących kierunków w każdej dziedzinie życia i sztuki. Czasy nam współczesne - a można ich szukać już w końcu XIX wieku - doceniają też indywidualny odbiór świata przez twórcę. Od fowistów poprzez kubizm do abstrakcji - aby wspomnieć tylko o malarstwie - znaczenia nabiera to, co widzi artysta. On już nie chce narzucać wszystkim obowiązującego stylu patrzenia. Malarze, a obok nich najpierw poeci, później twórcy w innych dziedzinach, przekazać pragną świat takim, jakim go widzą. Dzięki nim poznawać możemy urok barwnych plam impresjonizmu i geometrycznych kształtów kubizmu. Do zastanowienia zmusza nas abstrakcja. Rozrywka, refleksja, opis świata. Zastanawiam się właśnie, czy można wyraźnie rozdzielić te funkcje czy też wymagania stawiane literaturze. Wydaje mi się, że jedynie traktat filozoficzny, dowcipy w brukowcu i podręcznik do fizyki uznane być mogą za typowe realizacje jednego tylko z tych postulatów. Albowiem już od starożytnej komedii śmiech przesiąknięty jest refleksjąi otoczony opisem świata. Od tamtych czasów, poprzez Moliera i Szekspira do Mrożka, niewiele się zmieniło w tym względzie. Niewiele przecież myśli może obyć się bez kontekstu otoczenia, a każda prawie chwila śmiechu pozostawia za sobą osad zamyślenia. Od tysięcy lat ludzie pisz±, czy to poezję czy prozę, zamykając w znakach alfabetów jakąś cząstkę siebie. Non omnis moriar. Poznajemy filozofie kolejnych epok wiedząc, że ich twórcy już dawno zmarli. Gdy jednak czytamy ich przemyślenia - odżywają oni na nowo. Mając przed oczyma dorobek tylu wieków i cywilizacji możemy czytać i stawiać sobie te same pytania. Później porównać możemy odpowiedzi: swoje i tamtych ludzi. Każdy z nas może śmiać się słysząc jeszcze echa ich śmiechu lub z wypiekami na twarzy poznawać martwe od stuleci światy. Wracając do tematu: czy można powiedzieć czego oczekujemy od literatury? Każda chwila naszego życia zależy od siebie samej i od czasu ją poprzedzającego. Stawiane w danej chwili żądania mogą stracić ważność za kilka dni, za parę godzin, już za dwie minuty. Wszystko zależy więc od momentu. Zakochany - chwycę za wiersze, zagrożony klasówką - usiądę nad podręcznikiem, a mając czas wolny - z książki SF. Dzięki tym wszystkim, którzy żyli przed nami i pisali mamy ogromne możliwości wyboru. Czasami sam chcę powiedzieć nie wszystek umrę - i wpisuję myśli w biały papier (albo częściej w pamięć komputera). Jednostka jest podstawą wszystkiego. Każdy autor jest samotnym albatrosem, każdy czyelnik jest sam i odbiera każdy jeden utwór przez pryzmat własnego ego, własnych doświadczeń i swoich myśli. Wynikać mogą z tego różne - dziwne czasami - rzeczy. Przykładem niech będzie narodowy socjalizm Hitlera jako filozofia łącząca poglądy Nietzschego i teorię ewolucji Darwina. W słowa nie można zamknąć myśli, więc niezależnie od intencji autora każdy utwór będzie tylko fragmentem z jakiejś całości. Człowieka można próbować definiować przez to, co przeżył. Doświadczenia są pryzmatem, który ulegając swej struktrze rozbija docierający do niego promień. Sam promień został już przepuszczony przez filtr autora, który zawarł w utworze tylko to, co chce przekazać. Wynika z tego, że odbiór idealny jest niemożliwy. Czy jednak warto do niego dążyć? Jaki ma sens narzucanie interpretacji, choćby przez szkołę? Im więcej pytań zamknie w swym dziele autor i im więcej wątpliwości ujawni i pokaże interpretator, tym więcej swoich odpowiedzi znajdzie każdy czytelnik. Oczekuję więc pytań przez śmiech, pytań przez refleksję i pytań przez opis świata - bo tylko one pomóc mi mogą zdefiniować siebie, poznać swój umysł, a przez to zrozumieć Człowieka i wszechświat.

Tworzenie jest przywilejem wszystkich duchów. Artysta i jego dzieło jako temat wybranych utworów literackich, filmów i tekstów kultury.

Motto: „Artysta winien być w swym dziele jak Bóg we wszechświecie, niewidoczny a wszechmocny: żeby go się czuło wszędzie, ale nie widziało nigdzie.” (Gustaw Flaubert)

Artysta i jego dzieło stanowią nierozerwalną całość - jest to relacja analogiczna do tej, jaka zachodzi między Bogiem i stworzonym przez niego światem. (W istocie: różnica pomiędzy znaczeniem pojęć „stwórca” i „twórca” jest nieznaczna, jak i nieznaczna jest różnica w pisowni tych wyrazów.) Jedno bez drugiego istnieć nie może: tak jak nie ma rzeki bez źródła, tak zawsze punktem wyjściowym dzieła sztuki jest człowiek artysta. Mało tego: człowiek nie stoi wyłącznie na początku, ale również na końcu każdej twórczości: jak świat stworzony został dla ludzi, tak i wszelka

sztuka jest przeznaczona dla nich; człowiek jest nadrzędny wobec sztuki, a nie na odwrót, nawet jeśli autor wyznaje zasadę l'art pour l'art.

Mimo że geneza dzieła sztuki zakłada konieczność współistnienia twórcy, niemal natychmiast po akcie twórczym dzieło w pewien sposób się usamodzielnia, zaczyna bytować odrębnie - niczym rzeka płynie już własnym korytem. I to nie w dalekiej przyszłości, ale już nazajutrz po edycji - książka, obraz, kompozycja muzyczna czy film odmawia autorowi posłuszeństwa (jak szatan, a następnie człowiek, odmawiają posłuszeństwa Bogu). Staje się jakby własnością innych umysłów i dzięki nim go wywyższa, albo zdradza. I mimo że nie potrzebuje do dalszego trwania swojego autora, to jednak niezbędne jest istnienie odbiorcy, w zetknięciu z którym dzieło

się pomnaża, rozszerza, wzbogaca i nabiera nowych znaczeń. Niewykluczone, że

podobny los jest udziałem raz stworzonego świata - czemu zgodnie przyklasnęliby deiści.

Swoją rolę gra w tym procesie prawo do krytyki patrzących, słuchających, czytających i oglądających, tym nie mniej czujących. Ocena pracy artystów i demiurga jest naturalnym wynikiem ich działalności w przyczynowo-skutkowym ciągu zdarzeń.

Sztuka, która w opinii wielu wybitnych artystów ma służyć jako oręż, broń, narzędzie w walce z rzeczywistością, może - za sprawą odbiorcy - zwrócić się przeciwko temu, który ją tworzy. Jest wtedy okrutną ironią, jakże jednak częstą.

Znakomitą ilustracją powyższych dywagacji jest opowiadanie Patricka Suskinda pt. „Obsesja głębi”. Nowelka ta przedstawia historię młodej artystki, która przy okazji swej pierwszej wystawy rysunków usłyszała od krytyka, że jej obiecującym pracom mimo wszystko brakuje głębi. Artystka nie przejęła się tym wcale. Niedługo potem w miejscowej gazecie ukazała się recenzja owego krytyka, który potwierdzał swoją wcześniejszą opinię. Wkrótce bohaterka brała udział w spotkaniu towarzyskim. Wielu ludzi w rozmowach pozytywnie oceniało jej talent, ale częstokroć dało się też słyszeć, że niestety brakuje jej głębi. Od tamtego wieczoru dziewczyna z dnia na dzień dziwaczała: zatracała zdolności i wiarę w siebie. Ostentacyjnie zarzucała sobie samej i każdemu, kto próbował jej pomóc, że brakuje jej głębi. Młoda kobieta, która kiedyś tak pięknie rysowała, po jakimś czasie staczała się już wyraźnie, co w końcu doprowadziło ją do samobójstwa.

Wszak Nietzsche powiedział kiedyś: Bóg umarł, kiedy znalazł Go martwego

w duszy epoki. Nie wiadomo jednak, czy stwierdził samobójstwo.

Ostatecznie więc trzeba zawsze brać pod uwagę nie duet: artysta i jego dzieło, lecz triadę: artysta-dzieło-odbiorca, która przedstawia swoiste tria iuncta in uno. Artysta i odbiorca oddziałują na siebie poprzez dzieło, które jest elementem scalającym. Funkcjonuje ono niczym pomost łączący dwa skalne urwiska nad przepaścią.

Jak pokazuje opowiadanie Suskinda, oddziaływanie odbiorcy na artystę może mieć wręcz katastrofalne skutki. W gruncie rzeczy jest to zachwianie naturalnego porządku rzeczy, o jakim mówił Conrad: „Sztuka - to wielkie ucho i wielkie oko świata; słyszy i widzi - i ma zawstydzać, drażnić, budzić sumienia, wymierzać.” Pisarz oczywiście miał tu na myśli, że to artysta poprzez swoją sztukę porusza odbiorcę w ramach

specyficznego dialogu, który jest ukoronowaniem twórczej działalności, lecz który w żadnym razie nie powinien prowadzić do destrukcji artysty, za to jak najczęściej do duchowego odrodzenia, oczyszczenia społeczeństwa, tzw. katharsis.

Interesującym przypadkiem jest casus Jerzego Kosińskiego. Twórca ten, będąc z wykształcenia socjologiem, doskonale rozumiał zależności zachodzące między autorem, książką i czytelnikiem. Wiedzę tę pomysłowo wykorzystywał w celu stworzenia autolegendy. Można zaryzykować twierdzenie, że jego głównym dziełem jest „Jerzy Kosiński”, czyli on sam. Mamy w tym wypadku do czynienia z misterną konstrukcją, której elementami były kolejno wydawane powieści, uzupełniane przez liczne publikacje i wypowiedzi pisarza na temat własnego dzieła. Potwierdzeniem takiego podejścia do twórczości była obok pisarstwa fotografia, druga z licznych pasji Kosińskiego: jego fotograficzna spuścizna zawiera wiele portretów i autoportretów, w których motywem przewodnim są maska i wariacje na temat oblicza modela.

Jeśli przyjrzeć się pod tym kątem samemu Bogu - który poprzez proroków rozmaitych religii wykreował multum swoich wizerunków - to Kosiński jawi się jako diabelnie pojętny uczeń.

W ten sposób Jerzy Kosiński przez wiele lat umiejętnie trzymał w szachu publiczność, która nie potrafiła odróżnić rzeczywistości od fikcji zawartej w powieści „Malowany ptak” i jego późniejszych utworach. Dopiero ukazanie się w kilka lat po samobójstwie pisarza demaskatorskiej pozycji Joanny Siedleckiej pt. „Czarny ptasior” wywołało burzę i rozwiało wątpliwości czytelników; niedługo potem powstały jeszcze biografia i kilka filmów o Kosińskim, aczkolwiek legenda finezyjnie budowana przez dziesiątki lat nie mogła runąć z dnia na dzień - i wciąż pozostaje legendą. W świetle tego mniej osobliwy wydaje się fakt permanentnego trwania wyobrażeń związanych z Bogiem, które wznoszone były na przestrzeni wieków, a nawet tysiącleci. (Stykając się z kwestią maski warto pamiętać o cennej opinii Ignacego Krasickiego, według której opowieści o poetach, którzy nie zmyślaliby w swoich utworach, należy między bajki włożyć.)

Wracając do relacji "artysta i jego dzieło" należy zauważyć występowanie charakterystycznego dla pewnej grupy twórców paradoksalnego rozdźwięku pomiędzy życiem a treścią ich dzieł. Zwraca na to uwagę Paul Johnson w „Intelektualistach”. Angielski historyk ukazuje sylwetki kilkunastu najbardziej znanych ludzi intelektu ostatnich dwóch wieków, spośród których wielu było pisarzami, a więc artystami par

excellence. Życie takich postaci jak Percy Shelley, Henryk Ibsen, Lew Tołstoj, Ernest Hemingway, Bertolt Brecht czy Jean Paul-Sartre było niejednokrotnie w jawnej i oczywistej sprzeczności z ich dziełami i głoszonymi przez nich ideami. Rozdźwięk ten pojawia się również na linii Bóg - wszechświat: idea wszechmocnego i miłosiernego Boga jest nie do pogodzenia z pełnym okrucieństwa światem i obecną na każdym kroku przemocą.

W wierszu „Poezja” Julian Tuwim mówi o poecie, który nie chce wyróżniać się z tłumu ani „stawać ponad światem”. Wybiera miejsce pomiędzy ludźmi, będąc ostatnim między równymi. Jesteśmy świadkami analogicznej sytuacji co wtedy, gdy Bóg zstępuje na ziemię pod postacią Jezusa Chrystusa i umiera na krzyżu jako odkupiciel.

Czyż Horacy i jego nadzieja na wieczne trwanie dzięki swojej sztuce wyrażona w utworze „Pomnik” nie przywodzi na myśl Boga i jego dzieła - świata, dzięki któremu stał się ponadczasowy?

Zarówno w książce Petera Shafreya jak i w filmie Milosa Formana pod tym samym tytułem - „Amadeusz” - Mozart (Bóg) tworzy fenomenalną muzykę (wspaniały świat), który wzbudza zazdrość i nienawiść Salieriego (szatana), który stara się za wszelką cenę przeszkodzić rywalowi.

W obliczu tylu paraleli pomiędzy Bogiem-światem a artystą-dziełem spostrzeżenie Przybyszewskiego, że najwyższą religią jest sztuka, wydaje się być nadzwyczaj uzasadnione. W tym punkcie Bóg jawi się jako najgenialniejszy kreator, a artyści jako ci, którzy wszelkimi znanymi i dostępnymi im sposobami próbują Mu dorównać (jak np. poeta Konrad, z III części „Dziadów” Mickiewicza, stawiający się na równi ze Stwórcą).

Potwierdza to francuski krytyk literacki - Stanislas Foumet, który powiada:

„Jakikolwiek cel ma sztuka, grzesznie współzawodniczy z Panem

Bogiem.” Nie pozostaje nic innego, jak tylko krzyczeć w niebogłosy:

evviva l'arte!

"Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę..." (J.Liebert). Odnieś powyższą myśl do bohaterów literackich wybierających łatwe bądź trudne drogi życiowe.

Z biegiem lat przekonuję się, że dorosłość, do której kiedyś tak bardzo tęskniłem, wiąże się z trudną sztuką, którą pomagali mi opanować rodzice i wychowawcy - umiejętnością dokonywania wyborów i ponoszenia ich konsekwencji. To jest jak otwieranie drzwi do nieznanego pomieszczenia - nigdy nie wiadomo, co się za nimi kryje. A przecież nie można się zatrzymać w pół drogi. Każdemu wyborowi towarzyszy lęk. Pokonać go to prawdziwe zwycięstwo nad sobą samym - choć przecież czasem mówi się, że ktoś dokonał niewłaściwego wyboru. Trudno wartościować czyjąś decyzję, a chyba jeszcze trudniej ocenić swoją własną, bo nie ma się

do niej dystansu. Niekiedy dopiero po kilku latach dowiadujemy się, czy to, co zrobiliśmy, ma jakiś sens.

Gdy mowa o dokonywaniu wyborów przypomina mi się mit o Heraklesie, któremu na rozstajnych drogach ukazały się dwie boginie: Rozkosz i Cnota. Pierwsza obiecywała uciechy i zabawy, druga natomiast trudy

i poświęcenie prowadzące do nieśmiertelności i wiecznej chwały. Heros bez wahania wybrał drogę cnoty

i podążał nią, choć była pełna cierpienia. Uzyskał jednak nagrodę - został przyjęty na Olimp. Mit ten

ma znaczenie symboliczne - każdy z nas ma w życiu do pokonania wiele przeszkód. Najważniejsze jest,

aby pozostać wiernym swoim przekonaniom i nie cofnąć się, gdy strach przesłania oczy.

W jednej z biblijnych przypowieści czytamy o młodym człowieku, który opuścił dom rodzinny i roztrwonił swoją część majątku, po czym wrócił jako pełen skruchy nędzarz. Syn marnotrawny dokonał wyboru, który jemu wydawał się dobry, a który ranił jego najbliższych. Życie nauczyło go rozumu, przemyślał swoje błędy i przyznał się do nich. Stąd też płynie nauka o tym, że lekkomyślność nie prowadzi do niczego dobrego, ale też, że wiele może być wybaczone, jeśli człowiek zdobędzie się na odwagę i przyzna do pomyłki.

"Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę..." - myśl Lieberta dotyczy życia każdego z nas. W tym względzie od wieków nic się nie zmienia, choć Herakles nie wędruje już ścieżkami Hellady. Literatura daje świadectwo wyborom, których dokonują ludzie - niezależnie od czasu, w którym przyszło im żyć. Na przykład Konrad Wallenrod w imię miłości Ojczyzny zrezygnował z szczęścia osobistego, miłości kobiety, wystąpił przeciw rycerskim wartościom - zasadzie otwartej walki i szczerej postawy. Zamiast uczciwości i honoru pozostał mu podstęp i zdrada - tylko tak mógł osiągnąć swój cel: poświęcić się dla ojczyzny. Wybór, którego dokonał, doprowadził go do samobójstwa.

Inny bohater romantyczny, Konrad (III cz. "Dziadów") - bojownik narodowej sprawy przeistoczył się z kochanka Gustawa (II cz. "Dziadów") w "tego, który zbawia świat". Utożsamił się z mitycznym Prometeuszem biorąc na siebie całą odpowiedzialność za ludzkość. Zapragnął poświęcić się dla ludzi, bo jako wrażliwa jednostka czuł w sobie ich cierpienie.

Reprezentujący podobne ideały, ale konkretny w działaniu, był Jacek Soplica. Sarmacki watażka przeobraził się w konspiratora, emisariusza politycznego, który swoimi czynami potwierdził gotowość poświęcenia się sprawie Polski i narodu. Był to dojrzały wybór człowieka, który pragnął odpokutować swoją winę, gdyż jako lekkomyślny młodzieniec, gnany żądzą zemsty za "czarną polewkę" (czyli odrzucenie zalotów), zabił ojca swojej ukochanej.

Droga, którą wybiera człowiek, może mieć tragiczne skutki - czasami jest to samobójstwo (jak w przypadku Konrada Wallenroda), czasami tylko szpital dla umysłowo chorych. Kordian, postać z dramatu J. Słowackiego, chciał poświęcić życie jakiejś idei, pragnął zrobić coś niezwykłego, prosił :

"Niech grom we mnie wali!

Boże! Zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,

Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj..."

W końcu postanowił zburzyć stary porządek, walczyć z konserwatystami, ograniczającymi możliwość działania. Spisek na życie cara nie przyniósł jednak spodziewanych efektów: Kordian nie zyskał poparcia,

sam postanowił dokończyć dzieła, ale był na to za słaby psychicznie. W szpitalu Doktor - szatan nękał go uzmysławiając mu, że ta idea była tylko mrzonką.

Romantyczne wybory kierowały się ku sprawom Ojczyzny, poświęceniu w walce, oddaniu dla narodu przy zupełnej rezygnacji z tego, co osobiste. Nieco później, gdy Polska dźwigała się po 100 latach niewoli, potrzeba było nowych idei i dróg rozwoju, a przede wszystkim wiele pracy. O tym, jak trudno wybrać właściwie,

gdy ścierają się różne modele postępowania, świadczą choćby koleje życia Cezarego Baryki ("Przedwiośnie"

S. Żeromskiego) i Zenona Ziembiewicza.

Baryka, rewolucjonista z Baku, za namową ojca przyjechał do Polski. Nie znalazł jednak szklanych domów,

o których opowiadał synowi Seweryn. Zastał jedynie nędzę i zacofanie. Wziął udział w wojnie polsko- -radzieckiej, występując przeciwko reprezentowanym wcześnie ideałom. Po wojnie poznał środowisko ziemiańskie w Nawłoci, ale zdawał sobie sprawę, że jest to wyspa świetnej przeszłości w obszarze nędzy

i nierówności społecznej. Włączał się w dyskusje polityczne, choć nie popierał całkowicie żadnego programu.

Do końca pozostał niezdecydowany, nie mogąc znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy zło można niszczyć złem, czy cel uświęca środki.

Zenon Ziembiewicz ("Granica" Z. Nałkowskiej) - wykształcony młody człowiek - z pomocą różnych ludzi szybko zrobił karierę. Z czasem jednak upodobnił się do swoich rodziców, od których bardzo chciał się różnić. Chcąc uciec od odpowiedzialności za błędne decyzje dotyczące zarówno spraw publicznych jak osobistych popełnił samobójstwo. Pierwszy nie potrafił podjąć decyzji i konsekwentnie się jej trzymać, drugi wybrał drogę kariery, której nie potrafił sprostać.

Pierwszy nie potrafił podjąć jednej konkretnej decyzji i się jej trzymać, drugi wybrał drogę łatwego awansu,

kariery, ale nie potrafił temu sprostać.

Świat, w którym żyjemy, daje nam wiele możliwości wyboru. Jak to zrobić, aby się nie pomylić? Nie wiem. Pewnym jest, że wielkie życie musi wiele kosztować. Im wyższą pozycję pragnie się zająć, tym więcej przyjdzie za nią zapłacić - niekoniecznie pieniędzmi. Można zapłacić odrzuceniem wartości wpojonych w dzieciństwie, rezygnacją z marzeń, poświęceniem przyjaźni, zobojętnieniem na zło. Kariera, psychoanalitycy, samotność - taką drogę wybrało wielu i nadal wielu nią podąża. Najgorsza w tym wszystkim jest chyba samotność. Jednak dokonując wyborów trzeba się liczyć z ich skutkami. Można jedynie wierzyć, że droga Cnoty, wybrana przez mitycznego Heraklesa, jest tą, u której kresu oczekuje nagroda.

Utopie w kulturze europejskiej

Można chyba bez wielkiej przesady powiedzieć, że zjawisko utopii narodziło się wraz z pierwszymi ludźmi. Jakbyśmy bowiem nie patrzyli na historię ludzkości, każdej epoce towarzyszyła jakaś mniej lub bardziej osobliwa utopia. Sądzę, że trudno wskazać tę pierwszą, matkę wszystkich pozostałych. Ja sam dostrzegłem utopię już w starożytnej Grecji. Jednak mam świadomość tego, że niektórzy byliby zapewne w stanie wskazać istotną utopię, która poprzedzałaby w historii tę, którą ja obrałem na pierwszą. Patrząc na dzieje świata, łatwo zauważyć, że utopie różniły się od siebie na poszczególnych etapach cywilizacyjnego rozwoju społeczeństwa. Najpierw były proste, dotyczące często pojedynczych ludzi, potem przyszedł czas na coraz bardziej zróżnicowane, skomplikowane i związane z szerzej pojętym pomysłem - na przykład na ustrój państwa. Jednak zawsze kończyły się tym samym - fiaskiem. Skoro człowiek podobno uczy się na własnych błędach, to powinien już niejednokrotnie ustrzec się „utopijnych zapędów” w swych poczynaniach. Jednak jak widzimy także i teraz, najwidoczniej nie jest to dla nas rzecz wykonywalna i chyba po prostu utopie są wpisane na stałe w dzieje ludzkości. I nie znaczy to wcale, iż hołduję teorii predestynacji, lecz po prostu tyle, że znam już w dużym stopniu naturę ludzką. Skoro jesteśmy więc na nie skazani, nie pozostaje nam już nic innego niż tylko patrzeć z lekkim uśmiechem na to, co dzieje się wokół nas i posiada „niebezpiecznie utopijne cechy”. Czegokolwiek bowiem byśmy nie czynili, zawsze nasze wysiłki spełzną na niczym. Potrafmy chociaż my (nieskromnie mówiąc - rozsądniejsi) patrzeć na historię, wyciągając z niej korzystne wnioski. Spotkałem się także z ciekawą opinią, że filozofię stworzoną przez św. Augustyna - teocentryzm można uznać za przykład utopii, w której podążamy ślepo drogą wyznaczoną nam przez Boga. Człowiek jest według owej teorii przekonany, że przyniesie mu to szczęście i nie stara się już wypełniać swego przeznaczenia. Nie zgadzam się z tą opinią, choć jest bez wątpienia ciekawa i daje dużo do myślenia. Świadczy bowiem o tym, jak różnie w zależności od poglądów i przekonań religijnych można pojmować pojęcie utopii.

Mimo, że znaliśmy już od dawna samo zjawisko, to dopiero w XVI wieku nazwano je utopią. Dokonał tego w roku 1516 w swej pracy pt. „Utopia” znany angielski filozof - Tomasz Morus. Opisał on wyspę, na którą trafia rozbitek i na której jest zmuszony pozostać przez najbliższych pięć lat. Jak się okazuje w owej krainie nie ma żadnej własności prywatnej, gdyż jest ona ponoć źródłem wszelkiego zła. Dlaczego? Ponieważ jeśliby ludzie posiadaliby rzeczy na swój użytek, powstałyby pomiędzy nimi podziały. A głównym zaś założeniem utopii jest przecież doskonałość, szczęście, które leży w równości wszystkich ludzi! Dlatego właśnie posiadanie czegokolwiek na własność jest z założenia niedobre. Ciekawi mnie fakt, że jakoś nikt nie zwrócił uwagi na to, jak nudne byłoby życie w tak idealnym państwie.

Już około 1300 r. p.n.e. zrodziły się utopijne koncepcje społeczeństwa - komuny. Jednym z założeń takiego społeczeństwa było to, że 10/12 ogólnej sumy dochodów i produkcji przeznaczano na wspólny użytek. Poza tym istniała nawet całkiem rozsądna dewiza, mówiąca o tym, że „wolność jest najwyższym dobrem wszelkiej społeczności”. Byłoby to wszystko bardzo ładne, gdyby nie jeden fakt. Otóż owa wolność nie dotyczyła wszystkich! Istniał przecież podział na ludzi i nie-ludzi (czyli niewolników). Nietrudno więc jest się domyśleć, dla kogo był on także i w tym utopijnym ustroju korzystniejszy. Bardzo podobna, zmodyfikowana koncepcja pojawi się jeszcze nawet w XX wieku i z pewnością wszyscy doskonale ją znamy, a zwłaszcza my - Polacy.

Współczesnym przykładem utopii niech będzie władza Lenina w Rosji oraz późniejszy stalinizm. Gdy zwalczono rządy arystokracji, społeczeństwo oczekiwało wolności i równości. To przecież obiecywała mu nowa władza. Szybko jednak okazało się, że były to tylko czcze słowa. Nastąpił długi okres dyktatury. Tak naprawdę więc niewiele się zmieniło, a jeżeli już coś, to na pewno nie na lepsze. Znowu zaistniał podział na lepszych - tych, którzy rządzą (raczej dyktują porządek) i na gorszych - zwykłych obywateli. Klasyczna utopia? Myślę, że tak. Nie pozostało nam po niej nic dobrego. Nie dość, że spowodowała olbrzymie zacofanie tego regionu Europy, to jeszcze zmodyfikowała się i „zaatakowała” ponownie pod postacią socjalizmu. My w Polsce doskonale go znamy i wiemy, jak „wiele” mu zawdzięczamy.

Innym przykładem państwa utopijnego były Niemcy w okresie władzy Hitlera. On także mógł rozpocząć swe rządy dzięki pięknym przemówieniom, pełnym znakomitych obietnic. Najłatwiej byłoby teraz nazwać tamtych ludzi łatwowiernymi, gdyż po rak kolejny dali się łatwo oszukać. Problem jednak w tym, że każdą myśl utopijną charakteryzuje to, iż wprowadzający ją w życie ludzie często wykorzystują na przykład trudną sytuację społeczną. Snują rozważania na temat tego, jak wspaniale mogłoby być, konfrontując ten wyimaginowany świat z pesymistyczną wizją teraźniejszości. To zaś zawsze działało i wciąż działa na ludzi. Myślę, że można to nazwać swojego rodzaju propagandą. Tak, to właśnie dzięki niej idee faszyzmu udało się wprowadzić w życie. Nietrudno jest dostrzec w historii skutki tego stanu rzeczy. Podczas rządów Hitlera dochodziło do krwawych walk i bezlitosnej „likwidacji ludzi gorszych”. Ustrój Rzeszy Niemieckiej był utopią tylko jednego państwa i to właśnie było główną przyczyną jego upadku.

Także w literaturze znaleźć możemy przykłady najróżniejszych utopii. Bezsprzecznie jedną z najbardziej znanych nam wszystkim jest ta opisana przez Woltera w dziele „Kandyd”. Nic w tym zresztą dziwnego, zważywszy na to, że owa książka jest lekturą szkolną i wszyscy dobrze ją znamy. Tytułowy bohater powiastki Woltera podróżuje po świecie, szukając swojej własnej utopii. Podczas tułaczki spotyka go wiele przeciwności losu. Jednak ostatecznie odkrywa, że wszystkie te niepowodzenia wyszły mu na tylko dobre i że musi „uprawiać teraz swój ogródek”, czyli zajmować się swoimi własnym sprawami. Nauczył się między innymi tego, że nie powinien już szukać lepszego świata, gdyż nigdy go nie znajdzie. Zamiast tego spotkają go same nieprzyjemności. Według mnie można nawet powiedzieć, że „Kandyd” wyśmiewa myśl utopijną. Pokazuje przecież, dokąd prowadzą poszukiwania czegoś, co i tak nie jest w stanie zaistnieć w świecie realnym.

Opis innej ciekawej utopii znajdziemy w „Folwarku zwierzęcym” Orwella. Jest to satyra na komunizm - system całkiem utopijny. Dlaczego? Orwell w swej książce znakomicie przedstawia powód. Akcja toczy się oczywiście w folwarku zwierzęcym. Wybucha w nim bunt. Wszystkie zwierzęta są zgodne co do tego, że chcą obalić jednego wroga - człowieka. Ów cel udaje im się osiągnąć. Najpierw wszystkie są zadowolone, ale wkrótce przekonują się, że nowa rzeczywistość nie jest wcale taka, jak ją sobie wcześniej wyobrażały. Zaczęły się zabójstwa i dominacja świń nad innymi zwierzętami. Myślę, że jest to jeden z najlepszych przykładów opisów utopii w literaturze. Wynika z niego bowiem jasno, że państwo idealne, gdzie wszyscy będą szczęśliwi nie może istnieć. Każda zaś próba stworzenia takiego organu prowadzi do wojny i niesprawiedliwości. Przypomnę tylko, że sytuacja, którą stworzył w swej książce Orwell nie jest tylko jego hipotetycznym rozważaniem. Jak już wspomniałem, „Folwark zwierzęcy” jest satyrą na komunizm. Zwierzęta będące bohaterami utworu są „odpowiednikiem” konkretnej grupy społecznej (klasie robotniczej) itd. W związku z tym opowieść Orwella przybiera jeszcze większej wagi, gdyż jest oparta na rzeczywistości.

Moim zdaniem najróżniejsze utopie będą towarzyszyły człowiekowi jeszcze przez wiele lat. Być może zostaną z nim na zawsze. Jest to prawdopodobnie związane z tym, że ludzkość nie potrafi stać w miejscu. Musi się rozwijać, szukać nowych pomysłów. Nade wszystko zaś musi szukać szczęścia, jeszcze lepszej sytuacji. To właśnie prowadzi ją do utopijnych pomysłów. To, że są one złe wiemy wszyscy. Ale czy nie zdają się na nic człowiekowi? Czy nie ma z nich żadnego pożytku? Otóż według mnie jest! Zgadzam się z Wolterem, że poszukiwanie utopii daje nam doświadczenie życiowe. Dzięki niemu dowiadujemy się, że powinniśmy cieszyć się z tego, co posiadamy. Może człowiek już taki jest, że potrzebuje tej „pogoni” za nierealnym oraz tych wszystkich błędów popełnianych przy próbach zmieniania świata na idealny. Niezbędne mu to prawdopodobnie po to, by mógł w końcu dostrzec swoje szczęście w realnym świecie.

Znaczenie miłości jako wartość wyższego rzędu w życiu człowieka

„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.[...]

Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość - te trzy:

z nich zaś największa jest miłość.”

„Hymn do miłości” - Pierwszy list do Koryntian

Przez całe życie człowieka toczy się w nim walka między tym, co prymitywne, wywodzące się z natury i odziedziczonego instynktu - a tym co duchowe, idealne - stworzone przez doskonalony umysł, siłę sprawczą życia czy też uczucia wyższe. Tę drugą stronę osobowości człowieka uważamy za część, która odróżnia nas od zwierząt.

Przypatrzmy się bliżej tej pierwszej sferze i spróbujmy wymienić elementy składające się na tę „zwierzęcą” naturę ludzi. Podstawowym motorem działania ludzi jest instynkt życia i strach przez śmiercią. To one potrafią spowodować, że jedni zabijają drugich, że w obliczu niebezpieczeństwa nieważny staje się honor, poczucie godności, dobro innych. W strachu i panice liczy się tylko jedno - przeżyć kolejny dzień za wszelką cenę. Tu pojawia się wszechwładny i powszechny egoizm, który każe stawiać jednostce własny interes na pierwszym miejscu.

Kolejną dominantą naszego życia jest moim zdaniem popęd płciowy i zakodowana konieczność prokreacji, bez których nie jest możliwe zachowanie ludzkości jako gatunku. W znakomitej większości układy między mężczyznami i kobietami przebiegają właśnie na tej płaszczyźnie - spełnieniem jest akt płciowy, a w następstwie dochowanie się potomstwa. Przykłady potwierdzające słuszność tego stwierdzenia spotykamy na każdym kroku, nieobce są też wypadki braku jakichkolwiek hamulców moralnych i kierowanie się w swym postępowaniu jedynie popędem płciowym.

Historia ludzkości notuje jednak tysiące nazwisk ludzi, którzy pokonali wszechwładne instynkty natury i kierując się tzw. wyższymi motywami dokonali bohaterskich, szlachetnych czynów: Maksymilian Kolbe oddał życie za innego więźnia obozu koncentracyjnego, kapitan Raginis poddając wrogowi umocnienia pod Mławą rozerwał się granatem, literacki Werter (a za nim dziesiątki nieszczęśliwie zakochanych młodych ludzi) strzela samobójczo.

Co spowodowało, że pokonali ograniczenia własnej natury - te doskonałe bezpieczniki -udowadniając, że człowiek jest istotą wyższego rzędu? Przywołajmy tu chociażby hasła wypisane na sztandarach polskich: „Bóg, Honor i Ojczyzna” - trzy wartości ogólnonarodowe, które dostarczały niezwykłych uniesień i wyzwalały nadludzkie poświęcenie.

Przypatrzmy się jednak bliżej znaczeniu miłości, która jest chyba najbardziej ogólnoludzką, uniwersalną i ponadczasową wartością człowieczeństwa.

Święty Franciszek z Asyżu pisał:

„Rozdawaj miłość pełnymi rękoma,

Miłość jest jedynym skarbem, który mnoży się przez podział,

Jest jedynym darem, który powiększa się przez rozdawanie,

Jest jedynym przedsięwzięciem, w którym im więcej się wydaje,

Tym więcej się zyskuje,

Podaruj ją, wyrzuć,

Rozrzuć na cztery wiatry, opróżnij kieszenie,

Potrząśnij koszem, wylej z pucharu, a jutro

będziesz miał więcej niż dziś.”

Powodowani miłością ludzie przezwyciężają instynkt życia - dla ukochanej osoby ryzykują życie, a zawód miłosny może doprowadzić do samobójstwa. Zanika też zainteresowanie innymi osobnikami, a popęd seksualny skierowany zostaje tylko na tę jedną osobę.

Roli miłości w życiu nie sposób przecenić. Widać to choćby w ilości literatury miłosnej ze sztandarową tragedią „Romeo i Julia” W. Szekspira. Temat miłości w literaturze, malarstwie i muzyce uznany został za najcenniejszy dorobek kultury, czy nawet filozofii, gdzie stała się jednym z elementów systemów rozumienia świata (jak choćby w egzystencjalnej filozofii Gabriela Marcela - miłość zajmuje tu miejsce centralne. Dochodzi on do wniosku, że ja jestem i ty jesteś tylko wtedy, gdy my jesteśmy i gdy istnieje dialog. Akt uczestnictwa staje się u Marcela poprzez miłość pewnym rodzajem dialektyki).

Na fali zauroczenia miłością jako najwyższą wartością w życiu człowieka powstał w latach sześćdziesiątych hippisowski ruch Dzieci-Kwiatów. Propagowali oni życie bez agresji, ograniczeń wolności i obyczajów. W skrajnych wypadkach trudno było oddzielić wolną miłość od zwykłej powierzchownej rozwiązłości, niewiele mającej wspólnego z głębokimi przeżyciami. Warto jednak zauważyć, że w tym wypadku pojęcie miłości miało i ma wpływ nie tylko na los i poglądy jednego człowieka, ale też całych środowisk i zbiorowości, że o zakończeniu wojny w Wietnamie nie wspomnę.

Charakter i objętość tej pracy pozwala jedynie na zasygnalizowanie wiodącej roli miłości i innych wartości wyższego rzędu w doskonaleniu całego gatunku ludzkiego, wnętrza pojedynczego człowieka, w kształtowaniu obyczajów, tworzeniu filozofii, kultury i sztuki. I choć zapoznając się z bardzo uczonymi opracowaniami filozoficznymi, możemy znaleźć potwierdzenie słuszności tej tezy, to wystarczy odwołać się do naszych osobistych doświadczeń i przeżyć, aby stwierdzić, że każdego dnia toczy się w nas (takim małym mikroświecie) walka wewnętrzna tego co szlachetne, uczciwe, duchowe z prymitywną, egoistyczną w swych przejawach wolą życia. Wszechwładna miłość wyzwala nas z tych ograniczeń, pogłębia i bogaci wewnętrznie, nadaje sens istnieniu.

"By czas nie zacmil, i niepamiec" - co z dorobku literatury staropolskiej sredniowiecze - oswiecenie) uwazasz za godne ocalenia, utrwalenia w swiadomosci pokolen ?

Trzeba przyznac, ze ktos, kto zdecydowal sie odpowiedziec na pytanie zawarte w powyzszym temacie, ma z czego wybierac. Bogactwo materialu - badz co badz dorobek czterech epok a osiemnastu stuleci - mozna nazwac godziwa oferta materialu do analizy. Inna rzecz, iz literatura minionych epok rzadko dzis pociaga czytelników, znajduje sie raczej w kregu zainteresowan badaczy historii lektury i studentów, uczniów, którzy musza sie z nia zapoznac w toku szkolnej edukacji. Przyjemnosc, rozrywka to tylko dla niektórych fanatyków - wielbicieli cel lektury tak szacownych, starych dziel. Oczywiscie rozrywka nie jest jedynym celem, dla którego cos istniec powinno i ma prawo, a cos mozna smialo wyrzucic na smietnik. Nie i wlasnie dlatego nie bedzie mi trudno wyróznic skarby literatury staropolskiej, godne ocalenia. Pragne tylko ustalic we wstepie,jakie kryteria uznaje za istotne, by tak wlasnie zaklasyfikowac dzielo. Oto, jesli warte jest utrwalenia, przekazywania potomnym, czy umieszczenia na liscie lektur szkolnych, musi posiadac jedna z nastepujacych wartosci: informowac o kulturze, obyczajach, historii minionych czasów, zawierac "madrosc" naszych przodków, taka, która mozemy dyskutowac lub musimy uznac, ze jest to madrosc, pouczenie, mysl wciaz aktualna, uniwersalna i przydatna tak dla nich jak i dla nas - ludzi wspólczesnych, wreszcie moze posiadac walory estetyczne, byc wzorem piekna lub wskazówka co piekne jest, a co nie jest. Obawiam sie, ze powyzsze wymogi wcale nie zawezily grupy utworów, które warto tu opisac. Dobrze, ze mowa tylko o literaturze polskiej, bo gdyby dolaczyc do tych rozwazan Europe - Francois Villona po Jakuba Rosseau... Zaczne od sredniowiecza. Ocalilbym dla potomnych "Rozmowe mistrza Polikarpa ze smiercia". Jezyk sredniowieczny nie jest dzis uwazany za wzór literackiej wypowiedzi, lecz przestroga "memento mori" i zrównanie wszystkich przed obliczem smierci zawiera madrosc ponadczasowa. To przeslanie: zatrzymaj sie w biegu, w szalenczej konsumpcji zycia, pomysl o smierci, bo ona przyjdzie - tak samo aktualne jest dzis jak wczoraj. Mistrz Polikarp posluzyl sie jako pretekst do przytoczenia motywu danse macabre - tanca smierci, porywajacej w swoje objecia wszystkich. Straszne ale prawdziwe. Warte miejsca na naszych pólkach sa sredniowieczne kroniki. Wprawdzie nie zawsze obiektywne, lecz sa ogromnie cennym materialem dla historyków, oddaja panorame obyczajów, wydarzen, mentalnosci ludzi. Dowodem jest np. "Kronika polska" Galla Anonima, potem dzielo Jana Dlugosza. Zauwazmy, ze jesli chodzi o rzetelnosc relacji kroniki Kadlubka, to traktujemy ja z przymruzeniem oka, a czyta sie te barwne relacje duzo przyjemniej! Oto przewrotnosc czytelnicza. Perla poezji religijnej sredniowie-cza jest oczywiscie Bogurodzica. Chocby dlatego, ze to pierwszy hymn polski, ze zwiazane z tym utworem sa pewne emocje Polaków - winna byc ocalona. Bardziej bylbym tez sklonny proponowac do czytania i zapamietania "Zale Matki Boskiej pod krzyzem" niz na przyklad "Legende o swietym Aleksym". Dlaczego? Poniewaz hagiografia potrafi czlowieka wspólczesnego zirytowac chocby naiwnoscia pewnych pogladów, podczas gdy placz matki nad cierpiacym synem ma te sama wymowe w sredniowieczu, w kazda wojne i dzisiaj. Przy tym jest to tak ludzka, zrozumiala twarz Boga, ludzkie odczuwanie religii... W renesansie - trzeba pozostac wielbicielem poezji Kochanowskiego. Utrwalil obyczaj ziemianski Mikolaj Rej w "Zywocie czlowieka poczciwego", utrwalil wies sloneczna i pelna konfliktów Szymon Szymonowic w swoich sielankach, lecz mistrzem pióra tej epoki jest Jan Kochanowski. Jego fraszki - jak chocby "O doktorze Hiszpanie", "Na lipe", "Na dom w Czarnolesie" - uderzaja humorem, trafnoscia, prawda filozoficzna. Jak marionetki wypuszczone z mieszkania zachowywali sie ludzie na tym padole - dawniej i dzis. Piesni - to ladunek nauk patriotycznych i filozoficznych. Pochwala zycia w stylu epikurejskim ("Chcemy sobie byc radzi"), pochwala stoickiego spokoju (Piesn XIX), slynna "Piesn o spustoszeniu Podola" (wypowiedz patriotyczna). Z kolei w "Trenach" Kochanowski wzniósl sie na wyzyny kunsztu poetyckiego. Cykl trenów poswieconych zmarlej Urszuli jest przeciez bardziej o nim - jego ojcowskim cierpieniu - niz o niej. Poeta czuje sie "zrzucony z ostatnich schodów", jego misternie uformowany swiatopoglad rozpadl sie w gruzy. Powoli bedzie wracal do swojego uporzadkowania, az "Sen" (Tren XIX) wróci mu równowage. Poezja Kochanowskiego to piekna karta naszej literatury, piekna doslownie w sposobach obrazowania swiata, oraz w bogactwie mysli filozoficznej, misternej kompozycji. "Piesn o sobótce Swietojanskiej" jest mi blizsza niz "Odprawa poslów greckich" - pierwszy polski dramat. Chyba dlatego, ze zapach ogniska, noc czerwcowa maja nadal swa moc i swój czar. A dydaktyczne, pouczajace sztuki troche sie juz zdezaktualizowaly... Uwazam, ze wart uwagi jest jeszcze jeden pisarz tej epoki, mianowicie Mikolaj Sep-Szarzynski. Poeta, który zapowiada barok. Poeta tajemniczy - wydaje walke szatanowi. "Zachodzace slonce renesansu", "rozdwojony w sobie", twierdzi, ze "nie milowac ciezko i milowac nedzna pociecha", ze istota zycia jest "bojowanie ze swiatem, szatanem, cialem o byt podniebny..." Dzis w koncu drugiego tysiaclecia, odeszlismy gdzies daleko od sfery ducha w kraine materii. Nie mówie zaraz, ze to bardzo zle, lecz ze chyba po drodze ludzkosc cos zgubila... Refleksja filozoficzna ludzi takich jak Sep-Szarzynski stara sie skierowac ku tej zagubionej sferze mysli czlowieka. Tak zreszta jak i epoka baroku. Barok. Cztery nazwiska epoki, o których wspomniec sie godzi to Jan Andrzej Morsztyn, Daniel Naborow-ski, Waclaw Potocki i Jan Chryzostom Pasek. Sposród - Pasek i jego "Pamietniki" to swietny zapis obyczajów szlacheckiego sarmatyzmu. Z jednej strony nalezy ów swiat podziwiac, z drugiej chelpliwosc i klótliwosc sarmacka bywa denerwujaca. Z kolei pomysly Morsztyna (marinisty polskiego) bawia przez chwile, dzis juz mozna akceptowac je glównie jako interesujace dziwactwo. Poezja Naborowskiego niesie sile przemyslen filozoficznych. Tu pobrzmiewa biblijna Ksiega Kohelta, sredniowieczna mysl o przemijalnosci, wskazywana przez Pascala kruchosc czlowieka ujeta w mistrzowskiej syntezie - "Byl przodek, byles ty sam, potomek sie rodzi". Oto krag ludzkiego istnienia, cos co jest wieczna prawda, poeta zapisal w wierszu pt. "Krótkosc zywota". Waclaw Potocki to poeta moralista. Jego nauki sa sluszne, gdy glosi tolerancje, patriotyzm, sklada hold bohaterom takim jak Chodkiewicz. Przyznam sie jednak, ze zachwycam sie ta twórczoscia. Wymowa utworów w rodzaju "Pospolite ruszenie", "Nierzadem Polska stoi", "Natura wszystkim jednaka" przesycone sa dydaktyzmem, a to zawsze nieco nudzi. Z kolei slynna scena batalistyczna "Transakcji wojny chocimskiej", te opisy dymiacych watrób, galarety krwi - budza niesmak. Zdecydowanie ocalilbym od zapomnienia poezje Daniela Naborowskiego, igraszki poetyckie Morsztyna, ubarwione wspominki Paska, a dopiero potem dorobek Potockiego. Oczywiscie to tylko moje zdanie. Jesli zas chodzi o polskie oswiecenie, to za twórce numer 1 uwazam Ignacego Krasickiego. Wiem, ze nie jest to zbyt oryginalne, lecz tez nic dziwnego, ze wszyscy tak mysla, bo dorobek literacki Ksiecia Biskupa Warminskiego jest przeciez bogaty, barwny, madry i ponadczasowy. Bajki rejestruja reakcje i przywary ludzkie bez wzgledu na stulecie. i podobnie zreszta satyry. Oto uniwersalnosc literatury - czyz brak dzis alkoholików (satyra :Pijanstwo"), rozkapryszonych kobiet (satyra "Zona modna"), krytyków wladzy (satyra "Do króla"), falszywych kaplanów ("Monachomachia")? Dlatego tak cenie te twórczosc. Krasicki dostrzegl i zarejestrowal prawde o czlowieku wszechczasów. Nawet "Mikolaja Doswiadczynskiego przypadki", pierwsza powiesc nowozytna mówi o edukacji, o szlachcie ówczesnej, lecz zarysowuje marzenie o utopijnym panstwie sprawiedliwosci, znane wszystkim pokoleniom. Oczywiscie, sam Krasicki nie tworzy dorobku epoki oswiecenia. Gdyby poczytac pouczenia Staszica i Kollataja, "Przestrogi dla Polski" czy "anonima listów kilka" - okazaloby sie, ze pakiet reform proponowanych przez osiemnastowiecznych dzialaczy Sejmu Wielkiego dzis w duzej mierze takze jest aktualny! Przyznam, ze dziedzina reform, polityki, nawet postulatów patriotycz-nych mniej mnie pociaga niz rozwazania filozoficzne. Lecz musze uznac madrosc i sile przekonywania najwiekszych umyslów doby Sejmu Wielkiego Powiem nawet, ze bardziej cenie wypowiedz publicystyczna, niz np. "Powrót posla" Juliana Ursyna Niemcewicza. Dzieje sie tak dlatego, ze publicysci mówia wprost co mysla i sa to sprawy nieprzemijalne. Natomiast Niemcewicz w swojej komedii politycznej odtwarza szablony - dobry patriota, szatanski kosmopolita, kobieta-ideal, kobieta-idiotka. Takich skrajnosci w zyciu wlasciwie (prawie) nie ma. Dlatego bialo-czarny schematyzm nudzi i zniecheca. Czy lista moich propozycji "do ocalenia" jest obszerna, czy raczej skapa? Mysle, ze mozna by uznac, dowarto-sciowac i ocalic wiecej tytulów. Te, które wymienilem, wydaja mi sie, zupelnie szczerze, najwartosciowsze i zajma poczesne miejsce na pólce mojej przyszlej biblioteki.

Artysta jako bohater dziela literackiego XX wieku (dylematy sztuki).

Nowa epoka, jaka bylo XX-lecie miedzywojenne, przyniosla inne spojrzenie na literature i na role twórcy. Dlatego artysci staja sie czesto bohaterami dziel literackich zarówno w poezji, jak i w prozie. Jednym z pierwszych poetów, u którego odnajdujemy motyw artysty i dylematy sztuki, jest Leopold Staff. W wierszu "Ars poetica" z tomiku " Barwa miodu" poeta formuluje swój program poetycki. Pragnie on, jako artysta, oddac nieuchwytne nastroje chwili, która przemija. Bliski jest postawie epikurejskiej, która wyrazil rzymski poeta Horacy, zalecajac korzystac z uroków zycia. Mozna równiez doszukac sie w tym programie echa tendencji symbolistów, starajacych sie wyrazic w poezji to, co niewyrazalne. Ale Staff jednoczesnie podkresla, ze pragnie, aby jego wiersz byl " jasny jak spojrzenie w oczy i prosty jak podanie reki". Glosi wiec program klasyka i humanisty, pragnie byc zrozumianym przez kazdego wrazliwego czytelnika. Poeta z grupy Skamander, który nawiazywal w pewien sposób do tematyki i programu Staffa, byl Julian Tuwim. Zachowujac w zasadzie tradycyjny styl poetycki, szokuje ekspresja jego wypowiedzi, wyrazane uczucia zachwytu, entuzjazmu dla zycia i swiata, zwlaszcza w swoich pierwszych tomikach. W wierszu "Do krytyków bohaterem utworu jest sam autor, który drwi z komentatorów jego poezji. Jest szczesliwy, zachwyca go jazda "na przedniej platformie tramwaju" i takie wlasnie stany ma zamiar opisywac w swojej twórczosci. Poeta pragnie wiec ukazywac w poezji sprawy prozaiczne i banalne, wyrazac uczucia bedace udzialem zwyklych ludzi, a nie tylko wyjatkowych jednostek. Chcial opiewac ludzi, a nie tylko wyjatkowe jednostki. Chcial opiewac "gromade", nie chcial sie z tego tlumu wyrózniac. Pisze o tym wyraznie w programowym wierszu " Poezja" z tomiku "Czyhanie na Boga". Bohaterem tego wiersza jest artysta, sam poeta, którego rezygnacja z nadrzednej pozycji twórcy przejawia sie równiez w nowym uksztalto-waniu jezyka poetyckiego. W wierszu "Prosba o piosenke" bohaterem utworu jest równiez poeta, twórca, który próbuje okreslic zadania wlasnej poezji. W utworze tym do glosu dochodzi pasja spoleczna, nieodlaczna cecha twórczosci J. Tuwima. W wierszu " Sitowie" bohaterem lirycznym jest równiez sam poeta, a wiec twórca. Akt tworzenia ukazany jest tutaj jako ciezka praca, polegajaca na odpowiednim dobieraniu slów. Wiersz "Do lasu" nalezy, podobnie jak glosna oda Horacego "Exegi monumentum", do tego samego typu utworów, noszacych znamiona testamentu artystycznego. Bohaterem jest znów sam poeta, który zastanawia sie nad sensem zycia i roli wlasnej twórczosci. Z dystansem odnosi sie tu Tuwim do wlasnej slawy posmiertnej, malo pocieszajacej wobec faktu przemijania. Drugim Skamandryta, który siebie - poete uczynil bohaterem swoich wierszy, byl Jaroslaw Iwaszkiewicz. W utworze "Szczescie" z tomiku "Oktostychy" caly swiat traktuje jako obiekt wlasnej sztuki. Szczesciem jest dla poety smakowanie chwili i patrzenie na swiat okiem artysty. W wierszu wyraza subtelne doznania artysty, rozmilowanego w sztuce i poprzez nia ogladajacego swiat. Poeta nalezacym do grupy awangardy byl Julian Przybos, mistrz metafory i skrótu myslowego. W wierszu "Lipiec" opisuje, jak po skonczonej nauce uczniowie rozjezdzaja sie na wakacje i zegnaja profesora-poete. Bohaterem utworu jest wiec poeta, rozmilowany w naturze i twórczosci Jana z Czarnolasu. Przezycia swojego bohatera wyraza w sposób jak najbardziej typowy dla poety awangardowego. Proza XX-lecia miedzywojennego takze obfituje w portrety artystów i zajmuje sie dylematami ówczesnej sztuki. Ojciec narratora "Sklepów cynamonowych" Bruno Schulza to nie tylko kupiec z Drohobycza, ale i artysta, wystepujacy w "Traktacie o manekinach", powaznie zainteresowany sprawami poezji. Jest on wystepnym eksperymentatorem, sobowtórem samego autora. W "Traktacie o manekinach" zawarta jest koncepcja twórczosci artystycznej w rozumieniu samego Schulza. Wypowiada sie on tam na temat boskiej i ludzkiej twórczosci. Czlowiek nie jest w stanie powtórzyc Bozego planu stworzenia, ale jest twórcza indywidualnoscia, moze powolywac nowe ksztalty materii i nadawac im znaczenie. Wypowiada sie równiez na temat formy, która wysunela sie na plan pierwszy od czasu, gdy sztuka przestala wiernie odtwarzac rzeczywistosc. Pojmuje swoja prace jako przeciwienstwo realizmu i przeciwstawia mu twórcza fantastyke. W utworze pt." Ferdydurke" Witolda Gombrowicza glówny bohater utworu, 30-letni Józio, to równiez artysta. Autor staje sie 15-letnim chlopcem, zas prof. Pimko, stary belfer, dazy do "upupienia go". W szkole zostaje uksztaltowany jako uczen i skierowany przez profesora do panstwa Mlodziaków, uwazajacych sie za nowocze-sna rodzine. Józio, wyczuwszy falsz i poze, wymysla prowokacje, dzieki której Mlodziakowie zrzucaja maske nowoczesnosci i okazuja sie rodzina wyznajaca staroswieckie zasady. Nastepnie wraz z kolega Mietusem wedruje na wies do ziemianskiego, tradycyjnego dworku pp. Hurleckich. Tutaj, podobnie jak w szkole i na stancji u Mlodziaków, Józio-pisarz demaskuje tradycyjne stosunki feudalne panujace w Bolimowie. Po ucieczce jednak z kuzynka Zofia zaczyna rozumiec, ze " przed geba nie ma ucieczki". Poczatkowo buntuje sie przeciwko formie, w jaka wtloczyla go szkola, rodzina, spoleczenstwo, poszukuje wlasnej tozsamosci i niezaleznosci. Nie chce przystac na role, jaka narzuca mu zycie czy zmienne okolicznosci, w które wplatuje go los. Z czasem zaczyna rozumiec, ze ucieczka przed forma, a wiec konwencja i kultura, jest beznadziejna, poniewaz kazdy czlowiek jest nimi przesiakniety. Okresla siebie i innych poprzez róznorodne maski i dlatego system stereotypów spolecznych jest bardzo trudny do przezwyciezenia. Gombro-wicz ukazuje w "Ferdydurke" dwie sfery ludzkiego zycia: oficjalna, zafalszowana, i nieoficjalna, ukryta przed swiatem, prawdziwa. Interesuje go oczywiscie ta nieoficjalna sfera zycia ludzkiego, to, co jest w nim subiektywne i niepowtarzalne. W formach oficjalnych widzi pisarz zródlo glupoty, zla i zakazów ograniczajacych wolnosc czlowieka, narzucajacych mu sposoby zachowania. Mozna wiec stwierdzic, ze portrety artystów - bohaterów dziel literackich XX w. odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Reprezentuja oni wszystkie dylematy sztuki, nurtujace ja w owym czasie.

Bunt i afirmacja - dwie postawy wobec zycia. Rozwazania na podstawie wybranych utworów literatury polskiej.

Bunt i afirmacja to dwie postawy jakze rózne. Charakteryzowaly one jednak czlowieka od najdawniejszych czasów. Zarówno jedna postawa, jak i druga byla potrzebna. Niezgoda na otaczajaca rzeczywistosc prowadzila bowiem do tworzenia sie nowych form spolecznych czy obyczajowych, zas zgoda przedluzala tradycje i pozwalala na jej kontynuacje. Literatura od najdawniejszych czasów ukazywala wiec postawy zarówno buntu wobec zycia, jak tez i jego afirmacji. W dobie odrodzenia, w czasie rozkwitu gospodarczego I Rzeczypospolitej w utworach pisarzy tego okresu, np. M. Reja, J. Kochanowskiego, oczywiscie przewazaja postawy akceptacji wobec otaczajacego swiata. Zarówno gospodarz ziemski, Rej, jak i Kochanowski cenia sobie uroki wiejskie i pozytki plynace z pracy na roli. Swiadczy o tym "Zywot czlowieka poczciwego" M. Reja czy fraszki i piesni Jana z Czarnolasu. Równiez zycie dworskie, mimo intryg, przynosi obu poetom wiele satysfakcji, szczególnie spotkania w gronie wyksztalconych przyjaciól, z którymi mozna spedzac czas przy winie, muzyce i poezji (np. piesni biesiadne J. Kochanowskiego). Ale i w tej szczesliwej epoce nie ma zgody na wszystko. Swiadczy o tym chociazby taki utwór M. Reja, jak: " Krótka rozprawa..." czy " O naprawie Rzeczypospolitej" A. Frycza Modrzewskiego. Potrzebe zmian - reform politycznych w Polsce widzieli juz wyksztalceni ludzie tej epoki, a do takich z pewnoscia wlasnie nalezeli pisarze. Slabosc pospolitego ruszenia ukazuje np. Kochanowski w swojej piesni "O spustoszeniu Podola". Proponuje tam szlachcie opodatkowanie sie na wojsko i walke na smierc i zycie z Turkami i Tatarami. W trudnej dobie oswiecenia koniecznosc zmian ukazuje wiele utworów literackich tego okresu. Czasy saskie i panowanie ostatniego króla Polski, St. Augusta Poniatowskiego, przyniosly Polsce utrate suwerennosci. Próby reform politycznych i uchwalenie Konstytucji 3 maja dokonaly sie za pózno i nie przyniosly pozadanych efektów. Dlatego tez cala literatura tego okresu (Krasicki, Niemcewicz) krytykuje zastana rzeczywistosc i stara sie ja naprawic w duchu oswiecenia. Afirmacje zycia odnajdziemy jeszcze, co prawda, w sentymentalnych utworach tej epoki, takich jak " Laura i Filon" F. Karpinskiego, ale te sielankowe pejzaze i uczucia szybko zostana wyparte przez zsylki na Sybir i popowstaniowe represje, które nadejda wraz z utrata przez Polske niepodleglosci. Powstania XIX wieku (listopadowe, styczniowe i inne) byly niczym innym, jak niezgoda na niewole narodowa, wielkim buntem calego narodu wobec zaborców. Pisarze romantyczni, chcac podniesc naród na duchu, tworzyli bohaterów zbuntowanych, poswiecajacych cale swoje zycie ojczyznie. Mickiewiczowski "Konrad Wallenrod" buntuje sie przeciwko potedze Krzyzaków, Konrad przeciwko represjom carskim, zas "Kordian" Slowackiego ma zamiar nawet dokonac królobójstwa na carze, aby przywrócic Polsce utracona niepodleglosc. W drugiej polowie XIX wieku, kiedy Polacy utracili wiare w szybkie odzyskanie niepodleglosci na drodze zbrojnej, powstaje wiele utworów opiewajacych chwale oreza polskiego w czasach historycznego "potopu" czy wojen krzyzackich ("Krzyzacy" H. Sienkiewicza). Akceptacja dla staropolskiej tradycji i dawnego mestwa bije z kart tych ksiazek, zas ich bohaterowie to Polacy "z krwi i kosci", którzy afirmuja nawet trudna rzeczywistosc i staraja sie ja zmienic z korzyscia dla siebie, zas przede wszystkim swojej ojczyzny. Okres Mlodej Polski to okres, w którym postawy buntu i braku afirmacji znów zaczynaja przewazac zarówno w zyciu, jak i w literaturze. I tak w wierszach poetów tego okresu dominuja nastroje dekadenckie, pesymistyczne. Kazimierz Przerwa-Tetmajer w swoich najbardziej charakterystycznych utworach postuluje ucieczke od zycia, które przynosi czlowiekowi tylko ból i cierpienie. W "Hymnie do Nirwany" pisze:

"Od mysli i pamieci oderwij ma dusze Nirwano!
Od oczu moich oderwij zle i nikczemne twarze Nirwano!..."

Zupelnie inne nastroje i postawy odnajdujemy w twórczosci pisarzy i poetów okresu miedzywojennego, którzy doczekali niepodleglosci Polski. Afirmacje zycia, jego pochwale odnajdujemy u poetów Skamandrytów, zas szczególnie u Juliana Tuwima. Charakterystyczny jest tu wiersz " Zycie", z którego promieniuje optymizm i radosc zycia. Poeta zachwyca sie samym faktem istnienia i wola: "Jakie to szczescie, ze krew jest czerwona..." Równiez epopeja M. Dabrowskiej "Noce i dnie" jest pod tym wzgledem utworem niezwykle interesujacym. Pisarka ukazuje w swej powiesci perypetie pary malzenskiej, Bogumila i Barbary Niechciców, ich problemy i trudna codziennosc w latach zaborów. Bohaterowie ci sa silnie skontrastowani. Rózni ich prawie wszystko, prezentuja bowiem dwie odmienne postawy wobec zycia. Bogumil jest ekstrawertykiem, czyli czlowiekiem otwartym na otaczajacy go swiat. Cechuja go dobre kontakty z otoczeniem, przyroda, ludzmi. Glównym sensem swego zycia uczynil prace, która traktuje jako cel istnienia. Pracuje ciezko na roli i w dodatku cudzej, rozumie przyrode i jej prawa i wie, ze trzeba sie jej podporzadkowac. Ocenia rzeczywistosc realnie i nie wysuwa wobec niej nierealnych roszczen. Swój los znosi z pokora, wytrwale walczac z trudnosciami zycia. Przeciwienstwem meza jest Barbara, introwertyczka, skupiona na wlasnych przezyciach i marzeniach. Barbara jest niezadowolona z zycia i wciaz buntuje sie przeciwko temu, co ja spotyka. Jest idealistka, zyje wsród marzen i pragnien, których czesto nie udaje jej sie zrealizowac w zyciu codziennym. Mimo iz popelnia wiele bledów, stara sie byc dobra gospodynia i matka i to wlasnie najbardziej godzi ja z otaczajacym swiatem. M. Dabrowska w swojej powiesci "Noce i dnie" ukazuje, ze wlasnie te dwie odmienne postawy, buntu i afirmacji, reprezentowane przez Bogumila i Barbare, poniekad dopelniaja sie wzajemnie. Niechcicowie po prostu uzupelniaja sie i byc moze dlatego, ze maja tak rózne podejscie do zycia, stworzyli trwale, udane malzenstwo. Mozna wiec powiedziec, ze postawy wobec zycia - zarówno buntu jak i afirmacji, choc na pozór sprzeczne - w rzeczywistosci uzupelnialy sie i skladaly na to, co mozna nazwac czlowieczenstwem.

Literatura pozwala mozliwie najdokladniej poznac ten swiat, zrozumiec i wyrazic...

Oprócz pradów w literaturze trzymajacych sie hasla "sztuka dla sztuki"istnialy zawsze gatunki spelniajace bardziej utylitarne funkcje. Sztuka nie moze byc wyobcowana, oderwana od rzeczywistosci, sztuka bez czlowieka i nie dla czlowieka jest nieludzka i niepotrzebna. Literatura chyba najpelniej wyraza pragnienia, dazenia, tesknoty i marzenia ludzkie. Duza czesc literatury jest poswiecona sprawom spoleczno-politycznym. Ów przejaw zainteresowania ta problematyka widzimy juz w poczatkach oswiecenia i obserwujemy do dzis. Literatura byla zawsze podporzadkowana sytuacji polityczno - spolecz-nej,wiernie sledzila wypadki, jakie zachodzily na arenach politycznych. W zaleznosci od owej sytuacji zmieniala swoje programy i hasla. Zawsze jednak sluzyla sprawom swiatlym: trzymala sie zasady "bawiac - uczyc i wychowywac", spelniala zadania intelektualne (ksztalcac), dydaktyczne (wychowujac) i estetycz-ne.Jednym z twórców, który czul sie zwiazany z losami ojczyzny i sluzyl narodowi, byl autor "Piesni o cnocie". Nie byl on odosobnionym przypad-kiem, jego poprzednicy takze sluzyli tym pieknym sprawom. Byli to ambasadoro-wie kultury, pisarze którzy czuli sie sumieniem narodu. Szukac ich mozemy jeszcze w starozytnosci, ich piekne hasla powtórzyli twórcy romantyczni. Kazdy pisarz moze wybrac sobie sposób w jaki wyrazi swój stosunek do otaczajacej go rzeczywistosci. Sprawy narodowe takze wymagaja dokonywania pewnych wyborów. Niektórzy krzepia wiec serca, budza optymizm, wiare i nadzieje, swoje mysli wyrazaja w taki sposób, ze czytajac na przyklad "Ode do mlodosci" Mickiewicza, przezywamy cos w rodzaju katharsis. Inni twórcy przyjmuja postawy moralnych sedziów, surowych weryfikatorów postaw: do takich twórców naleza np. Zeromski, Slowacki, Wyspianski. Poniewaz cytat dotyczy literatury obywatelskiej, patriotycznej i reformatorskiej, dlatego ogranicze gro swoich rozwazan do tego typu literatury, a wiec bede pisal o pisarzach politycznych dzialaczach, reformatorach. Natomiast z literatury pieknej wybiore tylko te utwory, które mieszcza sie w tak pojetym przeze mnie temacie. "Kto ojczyznie swej sluzy, sam sobie sluzy". Pojecie narodu zwiazane jest glównie z wiekiem XVI. W epoce odrodzenia, wyraz "ojczyzna" nie oznaczal "ojcowizny" (tak rozumowano w renesansie, jako "ziemie ojca", moim zdaniem jest to ujecie bardzo waskie), tylko ojczyzne wszystkich Polaków. Oczywiscie Modrzewski, który rozslawil imie Polski, a jego dzielo "O poprawie Rzeczypospolitej" przetlumaczono na cztery jezyki Europejskie, nie byl ignorowany, poniewaz nie byl katastrofista. Jego dzielo, nie wyraza niepokojów twórcy o przyszle losy Rzeczypospolitej, jest to raczej wielki apel do Polaków, aby wlasnie "naprawili" od podstaw nasz kraj. Modrzewski nie stosuje jednak pogrózek, ze Polska nam kiedys zostanie zabrana, po prostu apeluje o porzadek. Wiele hasel, które Modrzewski proponuje, jest przykladem nowoczesnego myslenia wybiegaja-cego w przyszlosc, choc nie sa to proroctwa na skale narodowa. Modrzewski postuluje: przeciwko dozywotniemu obsadzaniu urzedów, od urzedników domaga sie predyspozycji przy zajmowaniu stanowisk, widzi koniecznosc wychowania mlodego czlowieka w duchu uzytecznosci spolecznej bo "czlowiek nie urodzil sie sobie, jeno ojczyznie". Modrzewski uzaleznia rozwój gospodarczy kraju od reform, wag, pieniedzy, systemu monetarnego. Projekt tego demokratycznego panstwa jest napisany w duchu idei odrodzenia, humanizmu, poszanowania kazdego obywatela, i zalozenia ze to obowiazkiem panstwa jest sluzyc obywatelowi. Ale równoczesnie okresla obowiazki obywatela wobec panstwa. "Poniewaz wszystkie wszystkich ludzi milosci jedna Ojczyzna w sobie zamyka, tedyz one nad wszystko trzeba przedkladac i wszystkie prace dla niej meznie i smiele podejmo-wac (...)". Modrzewski nawiazuje do hasel oswieceniowych,które powstaly w nowoczesnej Europie, nawiazuje do hasel Woltera, Diderota, Rousseau, mówiacych o wolnosci jako wartosci najwyzszej i dlatego na równi z nimi domaga sie tolerancji religijnej i widzi koniecznosc, oddzielenia interesów panstwa od interesów kosciola. O jego humanizmie, trosce o losy obywatela, swiadczy myslenie o wojnie jako o zagrozeniu idealów spoleczenstwa. Przeto dzieli wojny na: sprawiedliwe ( w obronie kraju) i niesprawiedliwe. Dostrzega niebezpieczenstwo wykorzystywania przewagi panstwa nad interesem obywatela, gdyz na wojnach bogaci sie szlachta. Proponuje rozwiazywanie konfliktów miedzy panstwami na plaszczyznie dyplomatycznej. Dostrzega ogromna role oswiaty i wychowania, troske o wychowanie mlodego obywatela powierza panstwu, szanuje ludzi madrych, wyksztalconych, a nauczycieli proponuje nazwac stanem. Patriotyczny ton, mysl, przewidywanie skutków, wizje, dostrzegamy równiez w twórczosci ojca polskiej poezji - Jana Kocha-nowskiego. Kochanowski problem zagrozenia ojczyzny i obrony jej bezpieczen-stwa podejmuje w piesni "Wieczna sromota..." (o spustoszeniu Podola) gdzie z ogromnym sarkazmem, ironia i drwina wytyka szlachcie jej opieszalosc i brak zaangazowania w sprawy panstwa. Spustoszenie Podola uwaza za hanbe i ostrzega przed niebezpieczenstwem grozacym ze strony Turków. Wzywa do opodatkowania sie i zorganizowania armii zacieznej, która strzeglaby granic i bezpieczenstwa panstwa. Z piekna nauka zwraca sie Kochanowski do narodu w piesniach "O dobrej slawie" i "O cnocie". Twierdzac: "A jesli komu droga do nieba otwarta, Tym, co sluza ojczyznie. "przypomina o obowiazkach Polaka wobec ojczyzny. Uwaza, ze kazdy powinien wedlug swoich mozliwosci sluzyc dobru publicznemu. Wyglaszajac takie poglady - "powiela" mysli wybitnego filozofa starozytnego, Platona, który takze zastanawial sie, jak powinno wygladac idealne panstwo, i jak panstwu, w którym przyszlo mu zyc (a wiec w Grecji) - nadac pewien lad. Platon uwazal, ze rzady powinni sprawowac medrcy (filozofowie), a wiec ludzie obdarzeni dusza rozumna, którzy potrafia dazyc do cnoty madrosci. Zas ludzie, którzy posiadaja dusze popedliwa - winni dazyc do cnoty odwagi i realizowac owe popedy jako straznicy i obroncy panstwa. Ludzie z duszami pozadliwymi powinni dazyc do cnoty wstrzemiezliwosci i spelniac okreslone funkcje wspomagajace( rzemieslnicy) oraz przyczyniajace sie do ladu w panstwie. Kochanowski ujmuje te filozofie w uderzajaco podobny sposób: Ludzie wyksztalceni powinni strzec dobrych obyczajów, zabiegac o lad i porzadek panstwa. Ci natomiast, których Bóg obdarzyl mestwem i sila, maja obowiazek podjecia walki w obronie ojczyzny. Kochanowski przewiduje, ze jezeli nie znikna te wszystkie nieprawidlowosci, to Polska podzieli los Troi. To on zwraca sie do rzadzacych z apelem: "Wy którzy pospolita rzecza wladacie, a ludzka sprawiedliwosc w reku trzymacie, miejcie to zawsze przed oczyma zescie, miejsce boze za... na ziemi (...)". To takze on z wielkim bólem patriotycznym zwraca sie do odbiorcy: "o nierzadne królestwo i zginienia bliskie, gdzie ani prawa waza, ani sprawiedliwosc ma miejsce, ale wszystko zlotem kupic mozna (...)". Kochanow-ski wykreowal piekny wzorzec patrioty, ideal czlowieka i obywatela w sylwetce jednego z bohaterów "Odprawy poslów greckich " - Antenora. Antenor to przyklad myslenia kategoriami panstwa i narodu. To on potrafil podporzadko-wac wlasne ambicje prawom, to on jako prawy obywatel w czasie obrad rady trojanskiej, mial odwage poprzec zadania poslów greckich i przeciwstawic sie przekupstwu trojanskich poslów, bo kierujac sie dobrem panstwa nie chce dopuscic do wojny z Grekami. Dodac trzeba, ze takze w zlych obyczajach i nieprawosciach Polski szlacheckiej Kochanowski dostrzegal zagrozenie bytu panstwa, stad krytyka np: pijanstwa (fraszka "O doktorze Hiszpanie") i obzarstwa ("Na Konrata"). To co zaledwie przewidywali pisarze odrodzenia, stalo sie smutna, tragiczna rzeczywistoscia u schylku XVIII wieku. Dramatyczna sytuacja panstwa, które stoi nad krawedzia przepasci, zawiazana jak nigdy dotad oraz nasilenie cech sanacji, slabosc wladzy królewskiej, oligarchia magnackoszlachec-ka,wolna elekcja, Liberum Veto, obnizenie poziomu oswiaty, ciagle wojny, wszystko to sprawilo, ze wszyscy postepowi twórcy, dzialacze, reformatorzy zabiegali o ratowanie zagrozonej niewola ojczyzny. Stalo sie jasne, ze "nalezy tworzyc naród przez publiczna oswiate". Reforma szkolnictwa i przejecie go przez panstwo stawaly sie palaca koniecznoscia. Powtarzajace sie postulaty reform w ich pracach dotycza: wzmocnienia wladzy królewskiej, zniesienia Liberum Veto, koniecznosci edukacji, wprowadzenia równosci miedzy stanami oraz wiele innych, takich chocby, jak postulat dotyczacy otoczenia opieka rolników. W dziele naprawy Rzeczypospolitej, literatura i teatr staly sie jednym glównych narzedzi walki ideologicznej. Jednym z najbardziej znanych "pedagogów" i obserwato-rów spoleczenstwa epoki racjonalizmu byl Ignacy Krasicki. W jego twórczosci srodkami sluzacymi do walki z ciemnota i zacofaniem spoleczenstwa byly :satyra, zart, komizm i ironia. Bohaterowie sa przez niego traktowani w sposób na tyle subiektywny, ze widzimy, iz madrosc zostaje nobilitowana do wartosci nadrzednej w hierarchii wszelakich wartosci,natomiast wszelka glupota zostaje tu calkowicie zanegowana. Oswieceniowymi gatunkami literackimi, których mistrzem okazal sie biskup warminski, byly: bajki,satyry, poematy heroikomiczne. One takze uczyly trzezwego myslenia, rozsadku, pietnowaly kosmopolityzm, skapstwo, obzarstwo i wszystko co sie sklada na prózniaczy tryb zycia. W poematach heroikomicznych - "Monachomachii" i Antymonachomachii" - krytykuje duchowienstwo za jego pijanstwo obzarstwo i oblude religijna. W satyrach krytykuje zepsucie moralne, marnotrawstwo i lenistwo, pijanstwo oraz konserwatyzm pogladów politycznych, np. w satyrze politycznej " Do króla " eksponuje postawe szlachty, która ma uprzedzenia do osoby króla S.A. Poniatow-skiego za to, ze jest mlody, uczony i otacza sie ludzmi wyksztalconymi. W licznych bajkach np: "Kulawy i slepy", "Ptaszki w klatce" "Wino i woda", wytyka glupote, niesprawiedliwosc spoleczna, pyche, zarozumialosc, nieposzanowanie pracy i brak patriotyzmu. Jak przystalo na pisarza doby oswiecenia wykreowal równiez wzór bohatera godnego nasladowania - jest nim Mikolaj Doswiadczynski - bohater pierwszej polskiej powiesci. Jest to czlowiek, który bedac niegdys leniwym, rozrzutnym, materialistycznie nastawionym do swiata prózniakiem - zmienia w pewnym momencie swój stosunek do rzeczywistosci, dokonuje sie wewnatrz niego przemiana: staje sie uczciwym, prawym czlowiekiem, jednym z tych, o których mówi sie: " godni naszego nieprzemijajacego szacunku", czlowiekiem szanujacym wartosc pracy, pozytywnie nastawionym do wszystkie-go, z czym ma w zyciu do czynienia. W czasie swych podrózy Doswiadczyn-ski trafia na wyspe Nipu, która jest symbolem tesknoty czasów oswiecenia - tesknoty do Utopii, która to tesknote wyrazil najpierw francuski mysliciel Voltaire w swoim " Kandydzie"(twórca "wysyla" tytulowego bohatera na wyspe Eldorado). Watek Utopii, której tradycja siega jeszcze do pism Tomasza Morusa - jest niezwykle sugestywnym motywem twórczosci tamtych czasów. Mozna powiedziec, ze idea Utopii przyswieca wszystkim dydaktyczno-spolecznym utworom oswiecenia. Poza tym Krasicki uczyl przede wszystkim, ze oswiata jest blogoslawienstwem, a ciemnota, "DZIKOSC" - kleska dla narodu, Zachecal do oswiaty, a osmieszal wszelkiego rodzaju ciemnote, tym gorliwiej, ze poczytywal ja za glówne zródlo niemoralnosci. Rozumiejac, ze moralnosc jest na równi z oswiata nieodzownym warunkiem pomyslnosci spoleczenstwa, uczyl swój naród nie tylko rozumu, ale i wszelkich innych cnót. Poeci i pisarze przewidywali juz w odrodzeniu przyszle nieszczescia i kleski, jakie spadly na nasza ojczyzne. A jednak naród nie posluchal, czytelnicy nie rozumieli tych slów albo je po prostu lekcewazyli, dlatego literatura nie uratowala panstwa, ale przynajmniej ocalila naród. Problemy poruszane przez literature oswieceniowa sa aktualne do dzis: od kilku lat tocza sie dyskusje polemiki, spory na temat ksztaltu konstytucji, która odpowiadala by aspiracjom trzeciej , wolnej, niepodleglej, demokratycznej Rzeczypospolitej. Piszac, ze sa one aktualne - nie chce byc zlym prorokiem, który mówi, ze sa to problemy ponadczasowe. Mam nadzieje, ze kiedys problemy literatury oswieceniowej stana sie historia tak odlegla, i do tego stopnia nieprzystajaca do " wspólczesnosci", ze wszyscy czytelnicy beda mieli problemy ze zrozumieniem tych tekstów. Poza tym po literaturze literatury staropolskiej dochodze do wniosku, ze szanse na przetrwanie maja tylko dziela wielkie, wybitne, wychodzace naprzeciw oczekiwaniom narodu. Musza byc one jednak na tyle sugestywne, aby ich uzytecznosc "w pore sie przydala".

"Milosc"

Milosc towarzyszy czlowiekowi od zarania dziejów. Wywiera ogromne znaczenie w jego zyciu. To ona pobudza go do dzialania, ksztaltuje jego postawe, sklania do poswiecen. Jest natchnieniem dla artystów i pisarzy. H. Sienkiewicz w powiesci "Quo vadis ",której akcja toczy sie za panowania Nerona, opisuje dzieje pieknej milosci Winicjusza i cesarskiej zakladniczki Ligii, która jest juz chrzescijanka i pod jej wplywem chrzest przyjmuje Winicjusz .W tym utworze z milosci do Boga gina pierwsi chrzescijanie przesladowani przez pogan. Inny model milosci, milosci do brata przedstawiony jest w "Antygonie" Sofoklesa. Tytulowa bohaterka poswiecajac wlasne zycie, wbrew zakazowi króla Kreona, zgodnie z prawem boskim dokonuje obrzedu pogrzebania zwlok swojego umilowanego brata Polinejka. Ludzie starozytni kochali zycie samo w sobie, pragneli zyc jego pelnia i czerpac z niego wszelkie radosci. Okres sredniowiecza to czas wyciszenia, to epoka teocentryzmu i ascezy. Bóg zdominowal zycie sredniowiecznych. Swoboda demokracji atenskiej zostaje zastapiona surowym w swych prawach feudalizmem. "Kazdy wasal ma swojego wasala", "kazdy komus sluzy i musi byc komus posluszny." Jak wielka moze byc milosc do Boga, mozemy przekonac sie czytajac "Legende o sw. Aleksym". Aleksy - bogaty, rzymski ksiaze opuszcza zone i dom , wyrzeka sie majatku, staje sie prawdziwym asceta, bo ponad wszystko stawia milosc do Boga. Modlac sie i umartwiajac pragnie osiagnac swietosc. Roland , sredniowieczny rycerz gl. bohater "Piesni o Rolandzie" reprezentuje model milosci do ojczyzny, do króla. Za Francje oddaje zycie w walce z Saracenami. Lojalny wobec wladcy nawet w beznadziejnej sytuacji walczy, by ratowac swój honor, a umierajac prosi Boga o przebaczenie za popelnione grzechy. W literaturze sredniowiecza czytamy równiez o pieknej, czystej milosci mezczyzny do kobiety (piesni liryczne), ale spotykamy sie równiez z namietnoscia, która spala i zabija czlowieka. Jest ona tematem legendy celtyckiej "Tristan i Izolda". Uczucie to nie daje sie zanalizowac. Nie wynika ono z blizszego poznania , wzajemnego podziwu i szacunków bohaterów. Rodzi sie po wypiciu przez pomylke cudownego napoju milosnego w czasie podrózy, kiedy to Tristan wiezie Izolde, aby poslubila jego wladce - króla Marka. Wzajemne pozadanie jest tak wielkie, ze Tristan lojalny rycerz, lamie zasade posluszenstwa wobec pana i dochodzi do zblizenia kochanków. Sledzac utwory "wieków srednich" spotykamy sie równiez z modelem milosci najczystszej, cierpliwej, nie szukajacej poklasku - milosci matczynej. W piesni "Zale Matki Boskiej pod krzyzem" Maryja cierpi jak kazda ziemska matka, która patrzy na krzywde i ból swojego dziecka. Modele milosci przedstawione w lit. antycznej i sredniowiecznej sa aktualne do dnia dzisiejszego. Ulegly jedynie drobnym zmianom, zwiazanym z otaczajaca nas rzeczywistoscia. Kazda milosc jest piekna i potrzebna czlowiekowi. Kazda wymaga poswiecen i wyrzeczen, a kiedy juz jest przynosi szczescie, radosc i czasami niesie ze soba ból i cierpienie.

Kariera a moralnosc - rozwazania w odniesieniu nie tylko do "Granicy". (Wez pod uwage sady Nalkowskiej, innych pisarzy i swoje).

Kariera a moralnosc - temat ten byl juz poruszany przez wielu twórców. Poczawszy od czasów najdawniejszych, a konczac na wspólczesnych zagadnienie to fascynowalo artystów, czego wyrazem sa liczne utwory podejmujace ten temat: XX LECIE MIEDZYWOJENNE: - Zofia Nalkowska "Granica" - bohater powiesci Zenon Ziembiewicz wybral w zyciu droge kariery. Po edukacji w szkole sredniej w miasteczku, (gdzie byl dobry w przedmiotach scislych), wyjezdza do Paryza, by studiowac tam nauki spoleczno-polityczne. Wiedzial, ze aby sie wybic musi podjac studia, gdyz inaczej nie bedzie mial na to szansy i na zawsze bedzie skazany na malo znaczace stanowisko. Po przerwaniu studiów z powodu braku pieniedzy, godzi sie z sugestia matki i pozycza pieniadze na dokonczenie edukacji od Czechlinskiego, co bylo dla niezaleznego, wolnego Zenona trudnym wyborem. W zamian ma on pisac do "Niwy", gazety Czechlinskiego, artykuly na temat sytuacji miedzynarodowej. Po pewnym czasie bohater zauwaza, ze pisze to, czego oczekuje Czechlinski, a jako czytelnik wlasnych artykulów odnosi wrazenie, ze brzmia one tak, jakby on tego nie napisal. Piszac Zenon znieczulal sie moralnie, nie byl soba. Czytajac wlasne artykuly bohater zastanawia sie jeszcze nad wlasnymi zasadami, czego nie robi juz jednak po objeciu redakcji "Niwy": drukuje mierne literacko i bez wymowy artykuly Tczewskiego - wielkiego ziemianina, który posiada wplywy i pieniadze. Wraz z obnizaniem sie wartosci metaforycznej pisma zmienia sie takze styl zycia bohatera, który coraz bardziej wtapia sie w srodowisko, które w mlodosci tak zarliwie krytykowal. Zenon pnie sie po szczeblach kariery kosztem wlasnej moralnosci. Wkrótce zostaje prezydentem miasta, lecz juz ani troche nie przypomina mlodzienca, który kiedys marzyl o karierze. Bohater stanal po stronie zla, którego za mlodu nie tolerowal, przekroczyl granice odpowiedzialnosci moralnej i wytrzymalosci psychicznej. Walka o wyzsza pozycje spoleczna zmienila go wewnetrznie nie do poznania. Wraz z gruntujaca sie decyzja o dalszej karierze granica odpowiedzialnosci moralnej zacierala sie (bohater znieczulal sie na idealy). - Tadeusz Mostowicz-Dolega "Kariera Nikodema Dyzmy" - zawrotna kariera cwaniaczka z nizin jest wielka satyra wysmiewajaca stosunki panujace wsród elity rzadzacej, ciemne powiazania jej czlonków, oraz styl zycia polskiej arystokracji. (Moralnosc bohatera pozostawiam do indywidualnej oceny). MLODA POLSKA: - Stefan Zeromski "Ludzie bezdomni" - doktor Judym jest postacia wyjatkowa, nie wywodzi sie z arystokracji, lecz z biedoty i dziecinstwo jego uplywalo wsród nedzy warszawskiej ulicy, jego awans spoleczny wynikl przypadkiem, gdyz upodobala go sobie, zabrala i wyedukowala ciotka. Poczatkowo pobiera nauki od wynajmujacego pokój studenta, potem konczy studia medyczne i wyjezdza na praktyke do Paryza. Bohater, tak wyksztalcony bez trudu móglby zrobic kariere lekarza, zapewnic sobie dobry byt, przyjemne zycie. Nie pozwala mu jednak na to jego moralnosc. Judym zyje jednak z pietnem swojego pochodzenia - z poczuciem winy wobec wlasnego srodowiska i z pragnieniem "splaty dlugu", której moze dokonac jako lekarz ubogich. Stad tez jego ostateczna decyzja ma wymiar spoleczny - Judym poswieci swoje zycie i szczescie, by oddac wiedze, mlodosc i sile biednym i pokrzywdzonym warstwom spoleczenstwa. Doktor Judym potrafil zrezygnowac z kariery na rzecz wyzszych celów, oprzec sie pokusie dostatniej egzystencji. Jego wzorowa moralnosc zasluguje na podziw i nasladowanie. Jak bardzo rózni sie doktor Judym od Zenona Ziembiewicza z "Granicy". OSWIECENIE: - Ignacy Krasicki bajka "Dwa psy" - bohaterami sa dwa psy: pierwszy "kundel", który ma ciezko pracowac; drugi, który obrazuje uleglego szlachcica, podlizujacego i przypodobujacego sie magnatom, oddajacego sie do ich dyspozycji, uleglego karierowicza, który dla swojej kariery zrobi wszystko, nawet za cene moralnosci. Taki czlowiek zatracil wlasna osobowosc i moralnosc, a ich miejsce zajela pogon, wszelkimi sposobami, za kariera. RENESANS: - William Shakespeare "Makbet" - dramat przedstawia losy czlowieka, który chcac zrealizowac swoje marzenia o wladzy królewskiej, schodzi na droge zbrodni. Przed przepowiednia Makbet jest bohaterskim rycerzem, oslawionym swoimi czynami, który ma szacunek do wladcy. Rycerz ma jednak ukryte ambicje, imponuje mu wladza i prestiz, lecz skrupuly moralne i brak zdecydowania powstrzymuja go przed przyspieszeniem zrzadzenia losu. Nie chce nawet myslec o tym, ze zostanie królem, gdyz by on mógl nim zostac obecny wladca musi zginac. W podjeciu decyzji o "przyspieszeniu kariery" "pomaga" bohaterowi Lady Makbet, która odwoluje sie do meskiej dumy meza (jej takze marzy sie byc zona wladcy) - król zostaje zamordowany. Nastepnie nastepuje szereg zbrodni, które pograzaja Makbeta. Swym postepowaniem rycerz doprowadzil sie do samozaglady moralnej, jego swiat legl w gruzach. Cena, jaka zaplacil bohater za szybka kariere, byla strata moralnosci. Makbet i Lady Makbet juz nigdy nie uwolnili sie od wyrzutów sumienia, które byly tak silne, ze uniemozliwialy im normalna egzystencje. W czasach wspólczesnych problem kariery i moralnosci zasluguje na szczególna uwage. Zyjemy w czasach bezlitosnej konkurencji "wilczych" praw (wygrywa najsilniejszy, ten, który bedzie umial sie przebic), swiecie, w którym wielu ludzi nie zawaha sie "wykroczyc troszeczke poza wlasna moralnosc", rozminac sie z prawda, uzyc podstepu lub oszustwa, by dostac wymarzona posade, ukochane stanowisko czy awans. Pogon za kariera charakteryzuje wiekszosc obywateli dzisiejszego swiata, a moralnosc ludzka jest rózna. Wsród uczciwych ludzi, którzy wytrwala i ciezka praca chca sie wybic, zawsze znajdzie sie czlowiek, który zapragnie szybkiej i latwej kariery.

Motyw krzywdy, cierpienia i wybaczenia w liryce mlodopolskiej.

Krzywda, cierpienie i towarzyszace im wybaczenie to uniwersalne tematy literackie. Motyw krzywdy, cierpienia i wybaczenia mozemy dostrzec w wielu lirykach mlodopolskich. Motywy te rozwazaja w swych wierszach tak wielcy poeci tamtego okresu, jak Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Jan Kasprowicz czy Leopold Staff. Na krzywdy i cierpienie, jakie zadaje nam samo zycie, zwraca nam uwage w utworach "Koniec wieku XIX" i "Hymn do Nirwany" Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Autor szuka sensu zycia, którego nie odnajduje. Jest on zalamany, nie chce dalej zyc, poniewaz zdaje sobie sprawe z tego, ze egzystencja jest wieczna udreka nas wszystkich. Na potwierdzenie tych slów w wierszu "Na Aniol Panski", autor pragnie uswiadomic nam cierpienie zwyklych ludzi. Nikt nie moze byc pewnym jutra. Podobne spostrzezenia mozemy dostrzec u Jana Kasprowicza, który w hymnie "Dies irae" ukazuje czlowieka nie potrafiacego przezwyciezyc cierpienia. Autor przedstawia katastroficzny obraz swiata, w którym odnajdujemy wiekuiste meki. Jednak wedlug Jana Kasprowicza cierpienie ludzkie rozpoczelo sie wraz z grzechem pierworodnym, a popelniajac go czlowiek skrzywdzil sie. Poeta oskarza takze samego Boga. Stwórca nie robi nic, by ulzyc ludziom. Swa biernoscia i bezczynnoscia krzywdzi cierpiacych katusze. Autor atakuje Boga, by nastepnie w "Hymnie swietego Franciszka z Asyzu" wybaczyc mu, a nawet podziekowac. Mozemy zaobserwowac niewiarygodna zmiane stosunku do zycia. Jan Kasprowicz wybacza Bogu wszystkie krzywdy. W "Ksiedze ubogich" akceptuje cierpienie jako naturalne dla zycia, z którym sie juz ostatecznie pogodzil. Równiez Kazimierz Przerwa-Tetmajer próbowal przelamac nastroje dekadenckie. W utworze "Evviva l`arte" poeta zwraca uwage na sztuke, która moze zrekompensowac niedostatki zyciowe. Dzieki erotykom oraz zwróceniu ku przyrodzie Kazimierz Przerwa-Tetmajer uswiadamia sobie, iz trzeba zyc dalej. Nalezy pogodzic sie z trudnosciami i przeciwnosciami, jakie spotykaja nas w zyciu. Cierpienie jest naturalnym skladnikiem zycia. Wszyscy musza cierpiec, by pózniej umiec docenic radosc. Taka interpretacja zycia jest zgodna z filozofia swietego Franciszka z Asyzu. Wplyw madrosci sredniowiecznego swietego wywarl duzy wplyw na twórczosc poetów Mlodej Polski. Bardzo wyraznie ukazuje to zjawisko wiersz Leopolda Staffa p.t. "O milosci wroga". Autor uwaza, ze nalezy przebaczyc nawet najwiekszemu wrogowi. Czlowiek powinien odnalezc w sobie chrzescijanska pokore i zawsze byc gotowym wybaczyc. Zadne krzywdy i cierpienia nie moga przyslonic ludziom radosci zycia, lecz aby kazdy cieszyl sie swoim istnieniem, nalezy uczyc sie spogladac na swiat nie tylko "ze zlej strony". Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Jan Kasprowicz i Leopold Staff potrafili stawic czola krzywdom niesionym przez zycie oraz cierpieniu, jaki temu towarzyszy.

Zbrodniarz ofiara wlasnej zbrodni. Powolaj sie na wlasciwe utwory literackie.

Za pierwsza literacka ofiare wlasnej zbrodni nalezy uznac Kreona, króla Teb z "Antygony". Zbrodnia bylo wydanie nakazu sprzecznego z wielowiekowa tradycja religijna, do której zalecen i tak beda stosowac sie jednostki, bynajmniej nie majace na celu obalenia panstwa. Okrutny wladca zdawal sobie sprawe z tragicznego losu niewinnych ludzi, ale w imie majestatu wladzy i wlasnej ambicji nie cofnal swojego prawa. Nie przewidzial jednak, ze zlo jego autorstwa dosiegnie królewskiego palacu, w którym Hajmon, jego syn, stajac w obronie religii, tradycji i osamotnionej Antygony wybierze smierc zamiast zycia w pogardzie i bez kontaktu z uczciwymi ludzmi, doswiadczanymi przez wlasnego ojca. Poniósl zatem wladca sroga kare, która zgodnie ze starozytna zasada sprawiedliwosci wymierzanej przez bogów miala uswiadomic mu niebezpieczenstwa wynikajace z przedkladania interesów prywatnych nad spoleczne i boskie. Kolejny obraz zaplatania sie w sidla wlasnych knowan przedstawia Szekspir w "Makbecie". Mamy tu do czynienia z para morderców, z dzialaniem pod psychiczna presja kobiety dalekiej od poszanowania prawa do zycia, pelnej ambicji i zaborczosci. Na dodatek dziala na korzysc zamachowców szansa unikniecia odpowiedzialnosci w przypadku objecia wladzy. Budza sie w zbrodniarzu wyrzuty sumienia, choc na razie zaglusza je ambicja i chec udowodnienia predyspozycji do objecia wladzy w panstwie. Spirala morderstw nakreca sie, te nowe potrzebne sa jedynie do unikniecia odpowiedzialnosci za poprzednie. Z tej sytuacji nie ma juz wyjscia - ukrywac prawde mozna tylko do pewnego momentu, zas kara jest nieunikniona i najsurowsza. Elementy fantastyki - wiedzmy, spelniajace tutaj role tebanskiej wyroczni - zapowiadaja ukaranie wystepków. Nastepuje dlugo oczekiwany moment smierci winnego wielu morderstw, a wraz z nim sprawczyni podzegania - jego zony. W ten sposób przestepca sklada ofiare zycia. Kolejnym studium popadniecia w sidla wlasnego przestepstwa jest "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego. Mamy tutaj do czynienia z czlowiekiem którego panujace dokola zlo zmusza do przeciwstawienia sie mu zbrodnia, dokonana przez rzekomego "jedynego sprawiedliwego". I tutaj, po dokonanym czynie morderca staje sie pomalu ofiara - drecza go wyrzuty sumienia, poszukuje, bladzi, nie moze byc soba, co niewatpliwie zwraca uwage prowadzacych sledztwo i zaciska wokól niego oblezenie. Tutaj z kolei sumienie przewaza nad instynktem samoobrony, nakazujac przyznanie sie do winy. Bohater ma szanse na odpokutowanie, zapomnienie o swoim czynie i rozpoczecie nowego zycia w spoleczenstwie, które za pomoca zla chcial wczesniej naprawic. Lektura "Granicy" Zofii Nalkowskiej prowadzi nas do uznania Zenona Ziembiewicza jezeli nie zbrodniarzem, to chociaz przestepca. W jego wypadku zbrodnia bylo porzucenie i osamotnienie swojej dawnej kochanki, wobec której ciazyl na nim obowiazek opieki i wychowania wspólnego dziecka. To jednak rozwiazane zostalo w sposób tyle skuteczny co wrecz ordynarny, doprowadzajac poszkodowana Justyne do choroby psychicznej i calkowitego wyobcowania ze spoleczenstwa. Przekazywane pieniadze jako forma zadoscuczynienia swiadczyc mogly jedynie o lekcewazeniu drugiego czlowieka. To oraz codzienny widok szczesliwego jej kosztem pozycia Ziebiewiczów musialo doprowadzic pokrzywdzona do rozpaczy i ostatecznego buntu zakonczonego upokorzeniem Zenona - teraz juz wysokiego urzednika. Tak oto zostal ukarany kolejny czlowiek nie bedacy soba i manipulujacy zyciem osobistym innych, co nie moze sie spotkac z brakiem reakcji z ich strony. Spoleczenstwo polskie w oczach przedstawicieli polskiego spoleczenstwa. (Pozytywizm) Problemy spoleczne. które nastapily po upadku powstania styczniowego na ziemiach polskich w II pol. XIX wieku, maja szeroki zasieg. Polska znalazla sie w krytycznej sytuacji materialnej i ekonomicznej, gnebiona przez restrykcje popowstaniowe i skutki walk powstanczych. Na ziemiach polskich zaczeto realizowac hasla pozytywistyczne, majace za zadanie poprawic warunki zycia spoleczenstwa i wzmocnic je ekonomicznie co bylo srodkiem do walki o niepodleglosc. Pierwszym srodkiem byla praca organiczna, która zespalala cale spoleczenstwo w jeden organizm, w obrebie którego wszystkie organy pracuja wydajnie, bo sa powiazane wspólnym celem. Kazdy Polak powinien miec w spoleczenstwie swoje miejsce i okreslone funkcje do wykonywania i okreslone prawa, których musi przestrzegac i które go bronia. Realizacje tego hasla pokazuja w swoich utworach pisarze pozytywisci. Praca dla bohaterów tych dziel stala sie sensem zycia. Mam tu na mysli Wokulskiego (zajmowal sie handlem galanteryjnym), Rzeckigo (subiekt u Wokulkiego), Benedykta Korczynskiego i jego syna oraz Witolda i Bohatyrowiczów (Korczynscy i Bohatyrowicze pracuja na ziemi jako rolnicy, mimo iz sa szlachcicami). Problem pracy organicznej wymagal zrozumienia calego spoleczenstwa, a niestety klasy najbiedniejsze byly zupelnie niewyksztalcone i brakowalo im poczucia przynaleznosci narodowej. W celu poprawienia tego stanu rzeczy na "swiadomej" czesci spoleczenstwa stanal obowiazek ksztalcenia ich i opieki. Ten rodzaj dzialalnosci nazywano praca u podstaw. W twórczosci pozytywistów zajmuje ona takze czolowe miejsce. Pani Andrzejowa Korczynska (postac z "Nad Niemnem" E.Orzeszkowej) starala sie uczyc wiejskie dzieci, chociaz nie zywila do nich glebszych uczuc, ale rozumiala koniecznosc takiego postepowania. Joanna Lipska (z noweli "A... B... C...") nie nauczala dzieci biedaków tylko ze wzgledu na zarobek. Wiedziala, ze musza one zdobywac wiedze i rozwijac sie by wspomóc nasz kraj. Witold Korczynski, Syn Benedykta (z "Nad Niemnem" E.Orzeszkowej) staral sie przekonac ojca o tym, ze nalezy zyc w zgodzie z chlopami i zachecac ich do wspólnej pracy, a nie zniechecac bezsensownym procesowaniem. Zmiana sytuacji w kraju wymagala takze rewizji sytuacji kobiet, które po stracie mezów (zgineli w powstaniu lub zostali zeslani na Syberie) zmuszone byly utrzymac sie same i jeszcze wychowac dzieci, a przeciez w tych czasach kobiety nie byly przyuczane do zawodu i ciezko im bylo o prace. Pozbawione pieniedzy bogate szlachcianki i arystokratki oraz zwykle kobiety, pozostawaly na lasce bogatszych krewnych. Takie sa losy Marty Korczynskiej, panny Teresy, Justyny Orzelskiej (z "Nad Niemnem"), panny Florentyny i Marii, czy ledwo zarabiajacej na zycie Helenki Stawskiej (z "Lalki" B.Prusa). Pisarze epoki popowstaniowej przedstawiajac sylwetki tych kobiet, chcieli zwrócic uwage na ten problem i zachecic do jego rozwiazania. Uregulowanie kwestii mniejszosci narodowych (Zydzi) tez mialo duze znaczenie dla prawidlowego funkcjonowania spoleczenstwa polskiego. Zydzi nie byli akceptowani przez Polaków, Którzy uwazali te mniejszosc narodowa ziem polskich za nizsza od siebie. Przykladem tego jest sytuacja Szlangbaumów (z "Lalki" B.Prusa), którzy uwazani sa tylko za chciwych handlarzy, do których nie warto nawet zwracac sie z szacunkiem. Wsród postaci powiesci Prusa tylko Wokulski i Rzecki traktuja ich tak, jak powinno sie traktowac wszystkich ludzi, a nawet przyjaznia sie z Zydem, doktorem Szumanem. Kolejnym problemem spolecznym jest stosunek warstw posiadajacych, bogatych i wplywowych, do biedoty miejskiej i wiejskiej. Rzepa (ze "Szkiców weglem" H.Sienkiewicza) stal sie ofiara pisarza gminnego Zolzikiewicza, który tylko dlatego, aby uwiesc zone chlopa, Rzepowa, doprowadzil Rzepe do szalu, zas jego rodzine do tragedii, snujac intryge, której efektem mialo byc wyslanie chlopa do wojska. Nie tylko Rzepa znajdowal sie w dramatycznej sytuacji, spowodowanej zla sytuacja materialna. W "Lalce" B.Prus pokazal rózne warstwy spoleczenstwa miejskiego, od najbogatszych do najbiedniejszych. Te ostatnie reprezentuja: Wysocki, Maria i studenci. Wszyscy oni nie maja warunków do zycia, ale o wszystkich dba Stanislaw Wokulski, niosac im pomoc finansowa. Ten bohater chce zmienic takze sytuacje mieszkanców nedznego, warszawskiego Powisla. Pomoc dla najbiedniejszych byla jednym z podstawowych obowiazków, narzuconych przez pozytywistów na klasy posiadajace. Rozwiazanie kwestii spolecznych bylo jednym z podstawowych obowiazków pokolenia pozytywistów od poprawy warunków zycia i wspólzycia spoleczenstwa polskiego zalezala jego potega, która mogla spowodowac zmiane sytuacji narodu i osiagniecie przez niego wolnosci.

Dwa obrazy wsi w literaturze polskiego renesansu.

Sielanka - gatunek wywodzacy sie z literatury antycznej. Sielanki obejmuja utwory zwiazane z zyciem rolników, rybaków, pasterzy lub mysliwych. Tradycyjna sielanka przedstawiala wyidealizowany obraz wsi oraz glosila pochwale zycia wiejskiego. Sielanka realistyczna (antysielanka) ukazuje prawdziwe zycie wsi . Sielanki moga miec rózne formy: narracyjna (opisowa); dramatyczna (dialogowa); mieszana (opis z dialogiem). "Piesn swietojanska o Sobótce" Jana Kochanowskiego wyglasza znamienna pochwale zycia wiejskiego: "Wsi spokojna, wsi wesola, który glos twej chwale zdola? Kto twe wczasy, kto pozytki
moze wspomniec zaraz wszytki?"
Czlowiek zyje na wsi w sposób uczciwy, poboznie i bezpiecznie dlatego, ze trzyma sie z dala od dworu, zeglugi i handlu. Praca na roli daje czlowiekowi stale i pewne utrzymanie i dostatek. Po pracy mozna tam odpoczac wesolo spedzajac czas, spiewajac, zabawiajac sie zagadkami lub tanczac. Przyroda jest dla mieszkanca wsi przyjazna i pozyteczna: moze on bowiem upolowac w lesie jakas zwierzyne, lowic w rzece ryby, sluchac z upodobaniem spiewu ptaków. Mlodziez zas uczy sie tam szacunku wobec starszych i pielegnowania cnoty. Bohaterami sielanki "Laura i Filon" Franciszka Karpinskiego jest para pasterzy - Laura i Filon, dwoje zakochanych w sobie mlodych ludzi. Akcja rozgrywa sie na wsi, na tle przyrody i wypelniona jest dialogami oraz monologami zakochanych. Ich wypowiedzi traktuja glównie o sile ich uczucia i niepewnosciach, tesknotach oraz namietnosciach, które towarzysza milosnemu uniesieniu. Laura przybywa póznym wieczorem na miejsce spotkania, pod umówionym jaworem. Nie zastaje jednak swego kochanka na umówionym miejscu i z tego powodu zaczyna go podejrzewac o niewiernosc i zwiazek z inna pasterka Doryda. W rozpaczy rozbija o drzewo koszyk i targa rózowy wieniec. W momencie szczytowego nasilenia zalu i gniewu dziewczyny, wybiega z pobliskich zarosli Filon i podbiega do Laury próbujac ja uspokoic. Nastepuje milosne wyznanie i zaklecie, wzajemne deklaracje i przyrzeczenia milosci i wiernosci. Sielanka Karpinskiego ukazuje nie tylko same koleje losów bohaterów, ale takze to co dzieje sie w ich duszach, czyli uczucia i emocje. W sielance realistycznej (antysielance) Szymona Szymonowica "Zency" autor przedstawia rzeczywiste stosunki panujace na wsi, na przykladzie zachowania Oluchny i Pietruchy pracujacych w polu, w stosunku do pilnujacego ich Starosty - ekonoma. Chlopka co innego spiewa w obecnosci ekonoma, a co innego gdy ten ich nie slyszy. Sielanka "Zency" jest obrazkiem pokazujacym dzien powszedni pracujacych w polu chlopów panszczyznianych. Wiejskie dziewczyny koszac zboze rozmawiaja o sprawach zwiazanych z zyciem na wsi narzekaja na ciezka prace, na swój beznadziejny los. Szymon Szymonowic ukazujac trudne warunki zycia chlopa panszczyznianego, znacznie odbiega w swoich utworach od obiegowego i idyllicznego wizerunku wsi polskiej, tworzac raczej antysielanki. Autor nie stroni od realistycznych pozbawionych zludzen komentarzy i opisów wiejskiej codziennosci, ukazuje jednoczesnie swiat, w którym prosci ludzie staraja sie normalnie zyc, czuc i kochac

"Chlopi" W. S. Reymonta jako epopeja zycia wsi (dlaczego Nagroda Nobla).

Powiesc W. S. Reymonta "Chlopi" powszechnie uwaza sie za epopeje zycia wiejskiego, dzielo o charakterze realistycznym, które skrupulatnie rejestruje rzeczywistosc wiejska z przelomu wieków. W 1924 roku utwór ten zostal uhonorowany literacka Nagroda Nobla. Trudno okreslic jakie kryteria powinny spelniac teksty ubiegajace sie o te prestizowa nagrode, jedno natomiast nie ulega watpliwosci: musza byc uniwersalne, ponadczasowe, ponadnarodowe, ogólnoludzkie. "Chlopi" Reymonta pomimo swego lokalnego kolorytu wnosza cala sfere znaczen uniwersalnych, chociazby poprzez fakt, ze zagarniaja bogate poklady zachowan archetypowych, zmierzaja ku mitologizacji, podejmuja ponownie antyczne watki i motywy. Zatem dzielo Reymonta mozna odczytac na kilka róznych sposobów, mniej lub bardziej uniwersalnych. Interpretacja "Chlopów" jako epopei wiaze sie m. in. z zabiegiem mitologizacji, który wiejskiemu bytowaniu nadaje wymiar swiety i uwznioslajacy. A eposy to przeciez dziela gloszace apoteoze, zaswiadczajace o potedze i swietnosci danej spolecznosci. Tak jest zapewne w przypadku powiesci Reymonta. Eposu - byl to zazwyczaj utwór wierszowany, który przedstawial dzieje danej spolecznosci na tle przelomowych dla niej wydarzen historycznych. Dzielo Reymonta napisane, co prawda, proza, a nie wierszem, zdaje sie jednak spelniac te formule. Zawiera przede wszystkim panoramiczna wizje zbiorowosci chlopskiej, prezentujac ja w pelnym rozwarstwieniem. Czynnikiem okreslajacym mieszkanców Lipiec jest status majatkowy - wyrózniamy zatem wsród spolecznosci chlopskiej warstwe najbogatsza (Boryna), sredniozamozna (Dominikowa, Jasiek Przewrotny), malorolna (Klebowie, Kozlowie), komorników (Jagustynka, Agata, Stachowie) i parobków (Kuba, Witek). Reymont zaznacza kazdy aspekt bytowania chlopów, zarówno ten zwiazany ze sfera pracy, jak i odpoczynku. Waznym punktem w dziejach wsi jest walka z wladzami dworskimi o las, której efekt, pomyslny dla chlopów, w duzej mierze decyduje o ich przyszlym zyciu. Zreszta bitwa ta moze stanowic swietny przyklad sceny batalistycznej, tak charakterystycznej dla epopei. Poza konfliktem miedzy wsia a dworem, Reymont ukazuje konflikt wewnatrz warstwy chlopskiej pomiedzy gospodarzami a komornikami, konflikty rodzinne o podlozu ekonomicznym oraz konflikty na plaszczyznie moralnej. Inny element typowy dla epopei to rozbudowane, pelne detali opisy. Nie brakuje ich w powiesci "Chlopi" - obrazy prac polowych, obyczajów i obrzedów. Ukazuja one spolecznosc lipiecka jako odrebna formacje kulturowa, holdujaca odwiecznemu porzadkowi natury i kultury. Autor prezentuje je nadzwyczaj dokladnie, eksponujac te elementy, które wyrózniaja chlopów sposród innych warstw spolecznych (na przyklad: scinanie kapusty, przedzenie welny i lnu, przygotowanie zasiewów, chodzenie z niedzwiedziem, swiecenie pól, targi, jarmarki, odpusty, zrekowiny, oczepiny i inne). Wielu wymogów formalnych epopei, dzielo Reymonta jednak nie spelnia i nalezy o tym równiez pamietac. Dotyczy to przede wszystkim sfery narracji. W klasycznym eposie wystepowal obiektywny narrator, który z dystansem epickim prezentowal i komentowal wydarzenia. "Chlopi" wprawdzie takiego narratora maja, ale nie jest on jedyny. Oprócz niego funkcjonuja jeszcze dwie postacie: mlodopolski stylizator i wsiowy gadula. Jednakze naruszenie niektórych regul epopei wcale nie przeszkadza, aby utwór Reymonta uznac za mlodopolska realizacje tego gatunku. Opowiesc ta przynosi w efekcie pochwale chlopskiego bytowania. Ta apoteoza wplywa z faktu, iz mimo przeobrazen, jakie dokonuja sie w strukturze wsi i mentalnosci jej mieszkanców, spolecznosc wiejska pozostaje wierna ziemi i tradycji. "Chlopi" sa równiez powiescia wprowadzajaca mitologizacje chlopskiego bytowania. Jest to interpretacja zmierzajaca do odsloniecia najbardziej uniwersalnego planu znaczen utworu. Mozemy wyodrebnic w strukturze powiesci cztery wewnetrzne porzadki: porzadek fabularny - rozpoczyna go scena opisujaca padniecie krowy Borynów, konczy scena wygnania Jagny ze wsi, porzadek prac polowych - zaczyna go opis wykopków, zamyka obraz zniw, porzadek obrzedowo - liturgiczny - otwiera go opis jarmarku, konczy prezentacja odpustu, porzadek egzystencjalny - rozpoczyna go opis smierci Kuby, zamyka smierc Agaty. Pierwszy i ostatni porzadek maja charakter toku, przebiegaja tylko w jednym kierunku, sa nieodwracalne. Drugi i trzeci porzadek odznaczaja sie rytmem, cyklicznoscia. Co roku spolecznosc wiejska powtarza tu same prace w polu i uczestniczy w takich samych obrzadkach. Te dwa ciagi cykliczne lagodza nieco swiadomosc grozy przemijania, przede wszystkim jednak wpisuja powiesc w przestrzen mitu, upodabniajac dzieje bohaterów do czegos wiecznego i trwalego. Efekt ten wzmacnia ponadto umiejscowienie akcji w tak zwanym bezczasie historycznym. Posród skrupulatnie opisanych swiat i wszelkiego rodzaju obrzadków liturgicznych, pominal autor dzien Nowego Roku. Zabieg ten wydaje sie celowy - rzeczywistosc powiesciowa ukazana jest w przestrzeni czasu kolistego - to, co przedstawia autor, dzialo sie kiedys, dzieje sie teraz i bedzie dziac sie zawsze, nic bowiem nie jest w stanie zachwiac ani cyklów pór roku, ani odwiecznego rytmu religii. Reymont nadaje wiejskiemu bytowaniu range wyjatkowa, a chlopska praca, wyplywajac z glebokiego i odwiecznego zwiazku z ziemia, uzyskuje nobilitacje i sakralizacje. Zabieg mitologizacji, tak wszechobecny w utworze, pozwala odczytac go w uniwersalnym wymiarze i zapewne to on zadecydowal w glównej mierze o przyznaniu Reymontowi Nagrody Nobla.

Holocaust w literaturze wspólczesnej.

Holocaust - termin okreslajacy zaglade Zydów w okresie II wojny swiatowej. Zniszczenie ludnosci zydowskiej stanowilo jeden z glównych punktów programu partii hitlerowskiej. W wyniku holocaustu zginelo ponad 5 mln Zydów. Literatura wspólczesna bogata jest w utwory traktujace o holocauscie. Pisarze, którzy przezyli wojne i widzieli jej skutki, czesto wracaja w swej twórczosci do tych tragicznych wydarzen. Zaglada Zydów, ich cierpienia i poswiecenie sa tematami wielu dramatycznych reportazy i opowiadan. Do najbardziej znanych utworów o holocauscie naleza: "Medaliony" Zofii Nalkowskiej, "Opowiadania" Tadeusza Borowskiego i "Zdazyc przed Panem Bogiem" Hanny Krall. Zbiór opowiadan Zofii Nalkowskiej "Medaliony" mial ukazac ogrom zbrodni hitlerowskich i jednoczesnie oddac hold milionom ofiar faszyzmu. Kazde opowiadanie to inny fragment rzeczywistosci, inna postac, inne przezycia i cierpienia. Opowiadania Nalkowskiej tworza fragmentaryczne, skladajacy sie z ulamków zdarzen rejestr zbrodni hitlerowskich. Jest on jednak dosc szeroki i róznorodny, obejmuje cierpienia ludzi w róznych obozach i miejscach zaglady, przedstawia ofiary, a takze katów. Ukazuje wiele wstrzasajacych faktów oraz trwale zmiany wywolane przez faszyzm w psychice ludzkiej. "Kobieta cmentarna" to opis getta zydowskiego w Warszawie w czasie jego likwidacji. Dramat mordowanych rozgrywa sie za murem, slychac krzyki i placz, widac pozary i wyrzucane z okien na bruk dzieci. Ludzie z tej strony muru nie moga spac, jesc, przezywaja rozterki moralne z powodu swej bezsilnosci. Próbuja zrozumiec, wytlumaczyc sobie, sa podatni na propagande niemiecka, bo wtedy latwiej im zyc. W opowiadaniu "Dwojra Zielona" zaskakuje nas postawa mlodej Zydówki, która znalazla w sobie dosc sily, by przetrwac niesamowite wprost okropnosci. Stracila meza, przed wywózka do obozu ukrywala sie na strychu. Gdy Niemcy urzadzili sobie strzelanine w Sylwestra, stracila oko. Ze szpitala trafila do obozu w Majdanku, potem pracowala w fabryce amunicji. Prawie slepa, bo na jedynym oku zrobil sie jej wrzód, pracowala, bo bala sie selekcji Jak wyznaje, przetrwala to wszystko, bo pragnela przekazac innym ludziom wiesc o okrucienstwie okupantów. Najbardziej wstrzasajaca scena jest scena z opowiadania "Dorosli i dzieci w Oswiecimiu", gdzie dzieci bawily sie w palenie zydów, jedyna zabawe jaka znaly. Dzieci zmuszone do ciaglego przygladania sie nieludzkim okrucienstwom zatracily zdolnosc rozrózniania dobra i zla. Obóz okaleczyl ich psychike. Tadeusz Borowski w "Opowiadaniach" pokazuje prawde o zyciu obozowym, nie upieksza swoich doswiadczen. Z wielka pasja odslania mechanizm zbrodni. Ukazuje ludzi spodlonych strachem, zapominajacych o swojej czlowieczej godnosci z leku przed torturami i smiercia. W opowiadaniu "Prosze panstwa do gazu" autor w sposób obrazowy przedstawil wplyw niemieckiego terroru na psychike zarówno Polaków, którzy rozladowywali transporty, jak i Zydów, którzy tymi transportami przyjezdzali. Pijani wiezniowie rozladowujacy wagony obchodzili sie z wiezniami czesto brutalniej niz zrobiliby to esesmani stojacy dookola placu rozladunkowego na bocznicy. Postawa Zydów byla rózna. Od dobrowolnego skazywania sie na smierc, az po wypieranie sie wlasnych dzieci przez matki, które chcialy za wszelka cene zyc, a nie isc z dziecmi do gazu. Wiekszosc Zydów do konca nie wierzyla w to, ze jada na smierc i wiozla ze soba swój najcenniejszy dobytek, który bogacil III Rzesze i pozwalal przezyc obozowi kolejne dni. "Zdazyc przed Panem Bogiem" Hanny Krall to opis wywiadu z doktorem Edelmanem - znanym kardiochirurgiem, który w czasie powstania w getcie warszawskim byl zastepca komendanta Zydowskiej Organizacji Bojowej. W rozmowie tej Edelman przedstawia getto takim, jakim bylo rzeczywiscie. Mówi o ludziach, którzy tysiacami tloczyli sie, aby dostac sie do transportu do Treblinki, a takze o garstce mlodych i niedoswiadczonych ludzi, którzy nie chcieli zginac w gazie i rozpoczeli beznadziejna walke z przewazajacymi silami okupanta. Edelman mówi zarówno o tych, którzy w obliczu kleski popelniali samobójstwa, jak i o tych, którzy walczyli z poswieceniem i oddawali zycie, aby inni mogli przezyc i powiedziec prawde o tamtych tragicznych czasach. Zycie wewnatrz getta caly czas bylo wyborem pomiedzy zyciem a smiercia. Nikt z tych ludzi nie byl pewien tego, czy przezyje kolejny dzien. Toczyli oni beznadziejna walke po to, aby zwrócic uwage swiata na los zydów, oraz aby zginac godnie z bronia w reku.

Mechanizmy i skutki dzialania systemu totalitarnego (na wybranych przykladach).

Totalitaryzm - system rzadów uznajacy wyzszosc panstwa nad jednostka; podporzadkowuje sobie spoleczenstwo za pomoca terroru, rozbudowanych tajnych sluz, propagandy, narzucajac wszystkim jedna oficjalna ideologie; jest to system rzadów dyktatorskich, tlumiacy wszelkie przejawy idywidualizmu. Literatura traktujaca o systemach totalitarnych to: literatura lagrowa i lagrowa - obozy niemieckie i lagry sowieckie byly potwornym wytworem systemów totalitarnych; obozy sa wyrazem dazen totalitaryzmu do pelnego zapanowania nad jednostka, podporzadkowania jej mysli, uczuc i dzialan wladzy.
"Inny swiat" Gustaw Herling - Grudzinski
"Inny swiat" to jedna z najbardziej wstrzasajacych ksiazek literatury lagrowej. Glównym zalozeniem utworu jest ukazanie roli obozów w panstwie totalitarnym. Wyodrebnia on ich dwie funkcje: * eliminowanie ze spoleczenstwa jednostek uznanych za "szkodliwe" lub wrogie, poddawanie ich procesowi resocjalizacji przez wpajanie im norm moralnosci socjalistycznej, utrzymywanie przez komunistów monopolu na wladze; * dostarczenie taniej sily roboczej podczas realizacji gigantycznych inwestycji przemyslowych. "Medaliony" Zofia Nalkowska Celem zbioru jest ukazanie ogromu zbrodni hitlerowskich oraz oddanie holdu wszystkim pomordowanym ofiarom falszu. O okrucienstwie hitlerowców i wyrzadzonym przez nich zlu swiadczy nie tylko tresc wspomnien swiadków i ofiar, ich przezycia, ale równiez sposób mówienia o przeszlosci, bedacy dowodem zmian w psychice tych ludzi, zmian, jakie zaszly pod wplywem wojennych doswiadczen. Z jednej strony widac u nich porazenie smiercia, zrezygnowanie, brak checi do zycia, z drugiej oswojenie ze zbrodnia, zobojetnienie na krzywde, otepienie psychiczne. Nieludzkie traktowanie, wstrzasajace przezycia, zetkniecie ze smiercia, która stala sie codziennoscia, doprowadzily do zaniku elementarnego instynktu moralnego. Autorka przeprowadza rzeczowa analize celów, jakim sluzyl hitlerowski system ludobójstwa. Wskazuje funkcje ideologiczna - wyniszczenie "gorszych" ras i narodów, polityczna - uwolnienie pewnych terenów od ich mieszkanców, by tymi terenami zawladnac, i wreszcie funkcje ekonomiczna - uzyskanie ogromnych dochodów z odbieranych wiezniom kosztownosci, przedmiotów codziennego uzytku, z ich pracy, a nawet cial. Wszystkie te korzysci plynace z ludzkiej meczarni, upodlenia i smierci sa oskarzeniem zbrodniarzy. "Opowiadania" Tadeusz Borowski "Opowiadania" Borowskiego daja rzeczowa i dokladna analize dzialania systemu obozowego. Obóz koncentracyjny stwarza ekstremalne warunki (smierc, zbrodnia, wyzysk, zadawanie bólu). Nadrzednym celem staje sie przezycie i jemu podporzadkowane jest zachowanie ludzi. Wartosc zyskuja cechy takie jak: cwaniactwo, spryt, egoizm, uleglosc wobez przesladowców. Zamieraja naturalne odruchy uczuciowe i solidarnosc miedzy ludzmi, godnosc ludzka. Czlowiek traci wrazliwosc na zlo i wartosci moralne. Bezmiar zbrodni i masowe mordy powoduja otepinie moralne, zobojetnienie i degradacje psychiki. "Kto ma zarcie, ten ma sile" - wyraz surowego prawa walki o byt. "Folwark zwierzecy" George'a Orwella Przedstawione zdarzenia i postacie maja znaczenie alegoryczne, sa wyobrazeniem panstwa totalitarnego. Utwór ten jest analiza systemu tego panstwa, jego ksztaltowania sie i rozwoju. Przedstawiono tutaj schemat narodzin panstwa totalitarnego. Stad wiele tu uwag dotyczacych dzialania wladzy i reakcji obywateli znanych z historii faszyzmu czy komunizmu. Utwór jest parabola - ostrzezeniem przed totalitaryzmem, pokazuje ulomnosc natury ludzkiej, zacheca do stworzenia doskonalszych rozwiazan wspólzycia w spoleczenstwie. Proponuje uklad opatry na partnerstwie eliminujacy krzywde drugiego czlowieka. Rozwój systemu totalitarnego prowadzi do coraz wiekszego zastraszenia spoleczenstwa i wyniszczenia ekonomicznego. "Poczatek" Andrzej Szczypiorski Jest to powiesc, która wsród wielu tematów podejmuje i prezentuje narodziny i rozwój totalitaryzmu w XX wieku. Ludzkie losy wplatane w kolo dziejowe swiata okazuja zie zalezne od historii, a historia okazuje sie procesem powtórzen. Powiesc - refleksja zatrzymuje sie nad analiza czynów czlowieka, który wciaz odnowa dazy do wladzy, uzywa metod przemocy, zabija - zmieniaja sie tylko daty i mundury.

Wplyw wojny na psychike czlowieka (na wybranych przykladach).

Wojna wypacza charaktery i osobowosc wszystkich, którzy sie z nia zetkneli. Proponuje rozpatrywac wplyw wojny w podziale na psychike kata i ofiary. Nie wolno przy tym zapomniec, ze jest to podzial umowny - kat równiez jest ofiara wojny."Rozmowy z katem" K.Moczarskiego. Hitleryzm i wojna wypaczyly osobowosc Jü rgena Stroopa. Gdyby nie wydarzenia historyczne, bylby spokojnym, tepawym mieszczuchem zyjacym w glebi Niemiec. Szkola, system, wojna wykorzenily z niego wszelkie wartosci, nauczyly go mordowac, wykorzystaly i spotegowaly jego systematycznosc i pedanterie. Wojna dala mu wysokie stanowisko w SS i wladze. Uksztaltowala go na bezdusznego kata i morderce.Willi Sonnenbruch ("Niemcy") zostal wychowany w ten sam sposób. Hitlerjugend, ciagla indoktrynacja oraz bezgraniczne oddanie matce o pogladach hitlerowskich sprawily, ze Willi stal sie wzorowym niemieckim oficerem. "Medaliony" Zofii Nalkowskiej. Student dobrowolnie pracujacy w instytucie doktora Spannera jest przykladem wypaczenia pojec dobra i zla. Wypaczenie sieglo tak gleboko, ze wyrób mydla z cial ludzkich jest dla mlodego czlowieka przykladem niemieckiej zaradnosci. "Kobieta cmentarna" uwierzyla niemieckiej propagandzie. Mordowanie zydów usprawiedliwia tym, ze Zydzi nienawidza Polaków. "Przy torze kolejowym" ukazuje mlodego mezczyzne, u którego litosc i wspólczucie przybieraja nieludzkie ksztalty - z zimna krwia zabija ranna wiezniarke. Opowiadania obozowe ("Prosze panstwa do gazu", "U nas w Auschwitzu", "Dzien na Harmenzach") Tadeusza Borowskiego ukazuja czlowieka zlagrowanego - wieznia przystosowanego do zycia w warunkach obozowych. Vorarbeiter Tadek jest znieczulony na smierc, jego jedynym celem jest przetrwanie. Droga do niego moze byc uprzywilejowane stanowisko w obozie lub znajomosci - przywileje nierzadko zdobywane kosztem zycia innych. Tadek potrafi grac w pilke, gdy obok tysiace Zydów ida do komory gazowej. Chec przezycia powoduje, ze matka wyrzeka sie wlasnego dziecka - ucieka przed nim. Charakterystyczne jest to, ze u starych wiezniów nowy transport nie powoduje litosci ani wspólczucia, ale gniew i nienawisc. Zyd Abramek, pracujacy w Sonderkommando opowiada jak wyprawil do gazu wlasnego ojca, mówiac mu, ze idzie do kapieli. Pobyt w obozie powodowal u niektórych kompletne zalamanie. Zabijal wole zycia i walki. Takich ludzi nazywa Borowski "muzulmanami". Ich zycie sprowadza sie do oczekiwania na smierc. "Niemcy" Kruczkowskiego. Profesor Walter Sonnenbruch przyjmuje postawe bierna. Nie dopuszcza do siebie mysli, ze jego praca moze sluzyc do zbrodniczych celów. Skrzywienie jest tak glebokie, ze dla swego poczucia bezpieczenstwa poswieca najlepszego przyjaciela, a obecnie uciekiniera z obozu koncentracyjnego.
"Medaliony" Zofii Nalkowskiej. "Dno" pokazuje do czego moga doprowadzic czlowieka ciagle represje, upokorzenia, a przede wszystkim glód, który stal sie powodem kanibalizmu. "Na zachodzie bez zmian". W tej powiesci Ernest Maria Remarque przedstawia homo soldatis - mlodego czlowieka, dla którego codziennym jest widok "ludzi zyjacych, którym brak czaszki (...), ludzi bez ust., szczeki, twarzy". Obserwujemy postepujaca animalizacje mlodego czlowieka, bo "wojna wyhodowuje zwierzeta". Proces animalizacji to stopniowa utrata wartosci humanitarnych. Zycie sprowadza sie dla nich do spelnienia potrzeb fizjologicznych . Z uczuc wyzszych pozostaje przyjazn, tesknota za rodzina. "My nie jestesmy juz mlodzieza. Nie pragniemy zdobyc swiata. Uciekamy sami przed soba. Przed naszym zyciem". To dramat calego pokolenia Kolumbów. Bohater "Kartoteki" Tadeusz Rózewicza przyjmuje jedyna postawe, jaka mu pozostala - horyzontalna. Wiersz "Ocalony" zaczyna sie slowami "Mam 24 lata. Ocalalem prowadzony na rzez". Ocalony to nie znaczy normalny. To czlowiek, który zawsze bedzie pamietal wojenne przezycia. Stana sie one dla niego ciezarem nie do zniesienia. "Dwojra Zielona" ("Medaliony") chciala przezyc tylko po to, by móc opowiedziec swiatu o martyrologii zydów. "Malowany ptak" Jerzego Kosinskiego opowiada o dziecku, które wychowala wojna. O chlopcu, który byl swiadkiem niesamowitego sadyzmu i bestialstwa. Ulegl on calkowitej deprawacji, a jedyne co umie to bic i nienawidzic Tak samo zachowuja sie, opisane przez Zofie Nalkowska, dzieci z Oswiecimia - bawia sie w palenie Zydów, gdyz utracily zdolnosc rozrózniania dobra i zla.

Motyw tanca w polskiej literaturze (na wybranych przykladach).

Taniec smierci - polonez - tango - walc - chocholi taniec. Sa to tance, które staly sie "bohaterami" polskiej literatury, nabraly symbolicznego wymiaru. "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Smiercia" - autor zwraca sie do czytelników - szczególnie tych, którzy nie zwracaja uwagi na to, ze sami tez kiedys umra - z przestroga, ze smierc dosiegnie kazdego. W utworze nawiazuje do charakterystycznego motywu sredniowiecza - Dance macabre czyli taniec smierci. Smierc zaprasza do tanca wszystkich, od krolów po kmiotków, zrównuje stany, nasmiewa sie z ziemskich wartosci. Celem jest przestroga, iz zycie ziemskie jest tylko chwila wobec wiecznosci i wszelkie ziemskie dobra sa dla czlowieka marnoscia nie warta zabiegów i staran, natomiast zycie wieczne jest prawdziwa wartoscia, do której warto dazyc.W renesansie taniec opiewa urode zycia i swiata - przykladem jest "Piesn swietojanska o sobótce", w której autor przedstawia uroczystosc swietojanska polegajaca na tancach dziewczat wokól rozpalonego ogniska. Tancza parami i spiewaja piesni kultywujac w ten sposób tradycje ludowe. Wies jest spokojna i wesola, jej mieszkancy po skonczonej pracy z czystym sumieniem moga bawic sie i tanczyc. Odswietnie ubrane panny flirtuja z kawalerami, którzy popisuja sie odwaga i zrecznoscia. Motyw tanca posluzyl tu Kochanowskiemu do przedstawienia uroków wsi, ustabilizowanego i samowystarczalnego zycia ludzi mieszkajacych z dala od miejskiego gwaru: "Wsi spokojna, wsi wesola, który glos twej chale zdola".Polonez pochodzi z "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza. Jest symbolem pojednania, optymizmu, nadzieja na przyszlosc. Jest takze symbolem przemijajacej Polski szlacheckiej z jej wadami i zaletami, z cala szlachecka tradycja oraz jest podkresleniem patriotyzmu jako nadrzednej wartosci czlowieka.Taniec chocholi to taniec tragiczny - konczy slynne "Wesele" S. Wyspianskiego. Wprawia w monotonny, letargiczny krag uspionych bohaterów dramatu, którzy nie umieli skorzystac z wielkiej szansy wspólnego czynu powstanczego. Taniec ten ma charakter symboliczny - jest to ocena swiadomosci spoleczenstwa gluchego na wszystko, jakby pograzonego we snie. A jednak nie jest to taniec zupelnie pesymistyczny, Chochol zawodzi zalobnie, lecz jest przeciez róza zawinieta w slome na czas zimy - jest idea odlozona na lepsze czasy. Poza tym polskie oberki w czasie wesela sluza Wyspianskiemu do podkreslenia odrebnosci dwóch srodowisk: chlopskiego i inteligencji. Chlopi kultywuja tradycje, nosza ludowe stroje i czapki z pawimi piórami, czuja sie emocjonalnie zwiazani z rodzinna ziemia, a inteligencja brata sie z ludem holdujac panujacej modzie, nie rozumie jednak uczuc patriotycznych ludu. Tango ma podobna role w dramacie Mrozka pod tym wlasnie tytulem. Konczy walke - próby intelektualnego ladu, który chcial przywrócic Artur. Tango symbolizuje tu powtarzalnosc historii i prawidlowosc rewolucji, a na koniec tanczy je zwyciezca prymitywny, reprezentujacy sile i totalitaryzm - Edek. Lecz tango jest jeszcze bardziej pesymistyczne niz taniec chochola. Oznacza bowiem zwyciestwo taniej, masowej kultury, kleske idei uduchowionej czy chocby intelektualnej. Walc to tytul pieknego wiersza Cz. Milosza - taniec, który wypelnia sale balowa na Sylwestra roku 1910. Uspokaja, kolysze, wprawia przestrzen w ruch. Lecz podobnie jak w Weselu, nadchodza i zaklócaja jego rytm wizje wojen stulecia, które nadejda. Przed ich straszliwym obrazem bohaterka ucieka znów w takt walca.

" Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, stal dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany "
Porównaj opis literacki Soplicowa z obrazem filmowym
.

To jedyne dzielo w swoim rodzaju (...), komiczne, pelne zycia narodowego i polskiego, dzielo polskie cala geba, narodowe, wiejskie, szlacheckie (...). Wszystko tam sie znajdzie: wady i zalety polskie. Natura polska, uczucia nasze wzniosle i smiesznosci bez liku. Rewolucje nasze, sejmiki, szlachta stara i mlode generacje (...) - wszystko, wszystko z taka prawda oddane, z taka prostota, ze az strach bierze.(Zygmunt Krasinski) " Pan Tadeusz " - poemat epicki Adama Mickiewicza, który z czasem zyskal miano epopei narodowej. XVIII wieczne arcydzielo literatury polskiej, jedna z wazniejszych lektur i najchetniej czytanych ksiazek. Ona inspirowala Polaków od dawna - tych którzy walczyli o niepodleglosc, dla których byla swojego rodzaju "biblia patriotyczna, uwieczniajaca esencje Polskosci", - tych którzy zaznali szczesliwego zycia w wolnej Rzeczypospolitej, - tych którzy zyja teraz - na przyklad Andrzeja Wajde, dzieki któremu to arcydzielo polskiej literatury doczekalo sie ekranizacji filmowej. Powstala filmowa adaptacja " Pana Tadeusza " - utwór filmowy zapisany w postaci obrazu i dzwieku na tasmie filmowej, przeznaczony do masowego odbioru.
W tej pracy spróbuje porównac obraz filmowy z obrazem poetyckim zawartym w wspanialym dziele A. Mickiewicza. Porównanie to jednak zaweze tylko do pewnych fragmentów i opisów, a mianowicie do opisu Soplicowa.

Soplicowo - wspanialy dwór szlachecki - gniazdo rodu Sopliców, lezacy kilkadziesiat kilometrów od powiatowego miasta - Nowogródka na Litwie. W poetyckiej wersji dziela opisany, cytuje
"...nad brzegiem ruczaju,
Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,
Stal dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany;
Swiecily sie z daleka pobielane sciany,
Tym bielsze, ze odbite od ciemnej zieleni
Topoli, co go bronia od wiatrów jesieni.
Dom mieszkalny niewielki, lecz zewszad chedogi,
I stodole mial wielka, i przy niej trzy stogi
Uzatku, co pod strzecha zmiescic sie nie moze;
Widac, ze okolica obfita we zboze,..."

W filmie w role Soplicowa wcielil sie Dwór w Turowej Woli - na filmie zaprezentowany zostal z dobudowanymi po bokach alkierzami i z dachem pokrytym gontem, caly z cegly i bialy. W tym momencie zaobserwowac mozna male przeklamanie w porównaniu do wersji literackiej, gdyz dach nie byl pokryty strzecha, a dom nie byl drewniany, ale to nie rzuca sie w oczy poniewaz calosc jest bardzo ladnie i harmonijnie polaczona.
Od frontu zdobil dom wielki zagon z kwiatami, z drugiej strony ogród na ksztalt parku i niewielki ogródek Zosi, "przytulony" do jednego boku.
Ów ogródek, Mickiewicz zaprezentowal nastepujaco

"... W sadzie, na brzegu niegdys zaroslym pokrzywa,
Byl malenki ogródek, sciezkami porzniety,
Pelen bukietów trawy angielskiej i miety.
Drewniany, drobny, w cyfre powiazany plotek
Polyskal sie wstazkami jaskrawych stokrotek...."

W filmie, mimo wrazenia, ze widziany obraz jest idealnie odwzorowany - tak na prawde widzielismy fantastycznie skomponowana przez Allana Starskiego ( glównego scenografa ) kapuste i róznego rodzaju sloneczniki. Kwiaty, które na co dzien sa zupelnie inne na filmie wygladaja tak podobnie - fantastycznie.

Wnetrze dworu, zaprezentowane na filmie nie zostalo przedstawione tak bogato jak w wspanialym opisie naszego wieszcza,

"...Wbiega i okiem chciwie sciany starodawne...
mniej wielkie, mniej piekne, niz sie dawniej zdaly
I tez same portrety na scianach wisialy.
Tu Kosciuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburacz trzyma;...
Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan zalosny po wolnosci stracie,
W reku trzymna nóz, ostrzem zwrócony do lona,
A przed nim lezy Fedon i Zywot Katona.
Dalej Jasinski, mlodzian piekny i posepny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstepny,
Stoja na szancach Pragi, na stosach Moskali,
Siekac wrogów, a Praga juz sie wkolo pali.
Nawet stary stojacy zegar kurantowy
W drewnianej szafie poznal, u wniscia alkowy,
I z dziecinna radoscia pociagnal za sznurek,
By stary Dabrowskiego poslyszec mazurek..."

jednak, mimo wyboru troche ubozszej formy przedstawienia danej sceny na filmie mozemy zobaczyc: wyzej opisane szesc portretów sarmackich, które zostaly namalowane doskonale, oraz biale podstarzale sciany i bajeczne stare meble wraz z innymi przedmiotami. Dziewiecdziesiat procent mebli i obrazów uzytych w filmie to rzeczy autentyczne, z epoki. Najodpowiedniejsze rekwizyty byly wyszukiwane w muzeach i kolekcjach prywatnych, dlatego tez moim zdaniem zaprezentowany obraz wraz z fantastyczna muzyka wytwarzaja wspaniala atmosfere - wprost jak z ksiazkowego opisu.
Scenografia wnetrz Soplicowa byla specjalnie wykreowana w halach zdjeciowych Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. Nad jak najwiarygodniejsza jej forma pracowali A. Starski, A. Adamaszek i sam A. Wajda.
Dodam jeszcze, ze na filmie bardzo dobrze odwzorowana zostala studnia dworska, oraz okiennice w pokoju Tadeusza,
"Wszystko biezy ku studni, której ramie z drzewa "On chrapal; slonce w otwór, co sród okienicy
Raz w raz skrzypi i napój w koryta rozlewa." Wyrzniety byl w ksztalt serca, wpadlo do ciemnicy
Slupem ognistym, prosto sennemu na czolo;"

a takze obie tabakierki które odtworzono z wielka precyzja w warszawskiej Pracowni Modelarskiej Wlodzimierza Mazurka - wedlug projektu Wieslawy Chojkowskiej. Na jednej z nich widnieje podobizna króla Stanislawa Augusta Poniatowskiego, na drugiej, uzywanej przez Ksiedza Robaka, widzimy portret Napoleona na koniu oraz wizerunek Matki Boskiej.

" W "Panu Tadeuszu" funkcjonowaly trzy glówne dekoracje: folwark, dwór i zamek Horeszków. To wszystko trzeba bylo stworzyc, siegajac do opisów Mickiewicza i posilkujac sie wlasna wyobraznia. Do tej pory mickiewiczowska rzeczywistosc ogladalismy glównie oczami Andriollego. No i wlasnymi, bo przeciez kazdy czlowiek po przeczytaniu ksiazki ma jakies wyobrazenie scenerii, w jakiej toczy sie akcja. A jednak dla scenografa uwaznie analizujacego tekst, zawarte w nim wskazówki Mickiewicza nie sa zbyt precyzyjne. Opisy sa bardzo piekne i dokladne, ale czasem dostarczaja sprzecznych informacji. Przede wszystkim trzeba wiec bylo opierac sie na wyobrazni i wnikliwych studiach ikonografii z tamtego okresu."(Allan Starski) Najwieksze wyzwanie, przed jakim stanal Starski, polegalo na polaczeniu bajkowosci Mickiewiczowskich opisów z prawda historyczna. Artysta nie lekcewazyl realiów historycznych (poczynione zostaly bardzo dokladne studia epoki), ale podchodzil do nich w sposób selektywny, wybierajac i odpowiednio laczac te, które pozwalaja stworzyc na ekranie wlasciwy klimat. Praca nad osiagnieciem takich rezultatów kosztowala wiele wysilku, poswiecenia oraz czasu. Czy to sie udalo ? - Ja mysle, ze tak, ale wy sprawdzcie i ocencie to sami ogladajac wspanialy film A. Wajdy " PAN TADEUSZ ".

„Zeby byc dobrym, okrutnym byc musze” - powiedzial Hamlet.

Fiodor Dostojewski autor "Zbrodni i kary" w swoich dzielach ukazuje duchowe rozterki i poszukiwania zyciowe swoich bohaterów. Sensa-cyjno-kryminalne fabuly jego powiesci sluza przede wszystkim do ukazania zlozonosci ludzkiej psychiki.
Glównym bohaterem jest Rodion Raskolnikow, student prawa. Znajduje sie on w trudnej sytuacji materialnej - nie moze ukonczyc studiów z powodu braku. Rodion obserwuje wokól siebie ludzi. Na kazdym kroku zauwaza nierównosc spoleczna. Bohater czuje sie zobowiazany do zmienieniaswiata, poszukuje sposobów przelamania zla w spoleczenstwie.
Raskolnikow przeciwstawia sie zastanym przez siebie na swiecie zasadom i konwenansom. Jego zycie polegalo glównie na naprawianiu swiata. Jako jednostka wybitna czuje ze moze zapewnic lepszy byt innym.
Dla dobra ogólu dopuszcza sie zbrodni - morderstwa. Na swoja ofiare wybiera spoleczna "wesz", lichwiarke Alone. Czerpala ona korzysci z udzielanych pozyczek pod zastaw. Wedlug niego bylo to szkodliwe dla spoleczenstwa, które najchetniej by sie jej pozbylo.
Sam pomysl morderstwa zrodzil sie w kawiarni, gdy Rodion podsluchal rozmowe dwóch ludzi o starej, zlej, zawistnej i bogatej lichwiarce - Alonie Iwanownej. W tamtej chwili kierowal sie on jedynie tak zwanymi szlachetnymi pobudkami, on chcial po prostu uwolnic swiat od zlej, starej jedzy, a dzieki jej pieniadzom chcial uszczesliwic wiele biednych rodzin. Dopiero pózniej do tych motywów dojda : chec sprawdzenia swojej osobowosci, czy jest czlowiekiem niezwyklym i wybitnym. Raskolnikow chce zrabowane kosztownosci przekazac innym ludziom - wtedy tez zbrodnia moze byc usprawiedliwiona.
Zachowanie bohatera wskazuje na dzialanie z premedytacja, jedynie zabójstwo Lizawiety - siostry lichwiarki jest przypadkiem. Rodion misternie przygotowywuje siedo realizacji planu. Obserwuje mieszkanie lichwiarki i poznaje jej zwyczaje. Nastepnie przygotowuje atrape papierosnicy , która jest pretekstem pójscia do niej i siekiere, która jest narzedziem zbrodni.
Z przedstawionego przeze mnie powyzej krótkiego opisu samego Raskolnikowa jak i jego poczynan, mozna by bylo wywnioskowac, ze byl on czlowiekiem jak najbardziej szlachetnym, a jego postepek ma swoje uzasadnienie. Jednakze takie stwierdzenie jest wedlug mnie jak najbardziej falszywe. Na poczatku chcialbym zauwazyc, ze wedlug mnie dobro nie moze wynikac w zadnym wypadku ze zbrodni. Nie mozna ciagnac korzysci z ludzkiej krzywdy. Na przykladzie Raskolnikowa mozna pokazac, iz nie musial on zamordowac, by uczynic dobro.
Wedlug mnie cytowane w temacie slowa Hamleta nigdy moga znalezc swojej slusznosci, a w szczególnosci w odniesieniu do Radiona.
Raskolnikow postapil tak jak mówia to slowa z cytatu, czyli postapil w moim przekonaniu zle, a co gorsza wedlug mnie glównym motywem zbrodni byla wlasnie chec sprawdzenia sie.

„Praca jest dobrodziejstwem, praca jest blogoslawienstwem, praca jest ratunkiem” - Slowa Aleksandra Watta uczyn mottem rozwazan na temat p

„Praca jest dobrodziejstwem, praca jest blogoslawienstwem, praca jest ratunkiem”

- Slowa Aleksandra Watta uczyn mottem rozwazan na temat pracy i sposobów pisania o niej w epoce pozytywizmu



Praca - jedno krótkie slowo znaczace tak wiele, na przestrzeni wieków uroslo do rangi filozofii, motta i symbolu przezycia gatunku ludzkiego. Na poczatku ludzkosci praca polegala na zbieraniu ziól, owoców i polowaniu oraz zbudowaniu sobie dachu nad glowa. To wystarczalo do zycia i wychowania potomstwa, nikt nie gonil za pieniadzem bo go po prostu nie bylo.
Z czasem czlowiek opanowal zywioly i surowce naturalne. Nastapil podzial na umiejetnosci czyli specjalizacje, wymagaly tego warunki, czyli poswiecic sie tylko jednemu celowi. Z czasem zbieranie zywnosci juz nie wystarczalo, potrzebne byly narzedzia do zbudowania osad ludzkich i komfort zycia sie podniósl. Pare wieków pózniej czlowiek za niezbedne uwazal juz mnóstwo rzeczy w swym murowanym mieszkaniu, nie potrafil by przezyc kilku dni z samym nozem w lesie, dla niego byla by to nedza, cos nie godnego jego osoby i dlatego ludzie juz nie pracowali bo im sie nudzilo i nie mieli co z czasem robic, tylko harowali od rana do nocy by miec wiecej pieniedzy.
Od poczatku czlowiek sie przepracowuje by poprawic sobie warunki zycia i zapewnic lepszy start swoim dzieciom. Dzieki Marii Dabrowskiej jej powiesci „Noce i dnie” oraz Wladyslawowi S. Reymontowi i jego „Chlopom” poznamy stosunek do pracy bohaterów. Te wykreowane przez pisarzy postacie pokazuja nas samych, ludzi biednych i bogatych i to ze poza pieniedzmi oni sa prawie równi. Róznice polegaja na poszczególnych cechach bohaterów - pracowitosci, uczciwosci, czy tez wrodzonemu kretactwu i braku poczucia prawa i obowiazku.
Maria Dabrowska naszkicowala portrety psychologiczne dosc jednoznacznie, w powiesci „Noce i dnie” wiadomo od razu kto jest „dobry”, kto „zly”, opisuje wplywy tych ludzi na siebie. Pierwszoplanowymi postaciami tych powiesci sa Bogumil i Barbara Niechcicowie. Malzenstwo doskonale sie uzupelniajace, zzyte i zyjace zgodnie z zasadami moralnymi, choc nie idealne, ale przeciez nie ma osoby idealnej, a tym bardziej malzenstwa gdzie scieraja sie przeciez tak rózne charaktery. Cala rodzine utrzymywal, zapewnial warunki finansowe, dom i bezpieczny zywot Bogumil - glowa rodziny. Byl to czlowiek bardzo kochajacy swoja zone, byl jej oddany, rozumial jej zwatpienia oraz wybaczal jej bledy. Przy tym nie byl klótliwy, staral sie jej pomagac jak mógl. Dbal tez o dzieci, choc nie mial za bardzo dla nich czasu, gdyz pierwszoplanowa role odgrywala u niego praca, a scislej mówiac ziemia. Swoja prace traktowal nad wyraz powaznie, staral sie w niej realizowac i odnosil sukcesy, choc byl tylko zarzadca ziemskim. Byl przy tym uczciwy i wierzacy w Boga.
Choc byl czlowiekiem nie skomplikowanym to wiedzial ze jego praca nadaje sens zyciu. Bogumil jest postacia pozytywna, majaca dobry charakter i nie wiele wad. To czlowiek dobroduszny i zyczliwy, nie bral od swiata wiele, za to on oddawal duzo. Swoje plony, uczciwosc oraz dzieci i na pewno milosc do ziemi i przyrody.
Druga osoba w tym malzenstwie, jakze wazna, a nie doceniana jest Barbara. Dla Bogumila byla to zona prawie idealna. Dawala mu dobra rady oraz sam dbala o niego. To ona wlasciwie wychowywala ich dzieci i zapewniala im swietlana przyszlosc. Barbara z drugiej strony nie interesowala sie praca na roli, ani sprawami materialnymi. To jednak nie byla postacia negatywna. Odpowiadala bardziej za sfere duchowa swego malzenstwa, zyla ciagle w sferze marzen, przemyslen i przezyc i chociaz jej wyobrazenia o jej wlasnym zyciu nie spelnialy sie to jednak nie skarzyla sie ani nie buntowala. Byla kobieta pelna kaprysów i zachcianek, a jednak nie wydziwiala, starala sie przystosowac do ciezkich wiejskich warunków zycia. Nie skarzyla sie, nie wyklócala, a jednak stawila opór warunkom w jakich jej przyszlo mieszkac i to w pewnym sensie byla jej praca - wspomagac, zachecac i wychowywac. To cechy za co powinnismy ja chwalic.
Kompletnym przeciwienstwem byl dziadek Barbary Jan Chryzostom Ostrzenski. W przeciwienstwie do córki nikomu nie pomagal i nie wspieral duchowo. Ten czlowiek kompletnie nie myslal o pracy, nie cenil wysilku wlozonego w ziemie i swój majatek przez przodków. Nie cenil wartosci pieniadza, byl utracjuszem i hulaka. Od zycia bral pelnymi garsciami, duzo pil i gral w karty. Poza zabawa wszelkie troski dnia codziennego zeszly na plan dalszy. Wszyscy go lubili za wesoly tryb zycia i pogode ducha. Nigdy nie bywal nudny, potrafil dobrze zajac czas zabawa i byl ogólnym ulubiencem pobliskiej spolecznosci. Takie zycie doprowadzilo do straty swej posiadlosci „Lorenki”, zostawiajac synom tylko „drobne” dzierzawy.
Bardzo podobny do ojca byl jego syn i ojciec Barbary Adam Ostrzenski. Równiez uwielbial zabawy i gry w karty. Przy tym duzo pil i nie dbal o majatek. Spowodowalo to ze stracil swój majatek i przeniósl sie do miasta. Zostal urzednikiem, ozenil sie, ale w dalszym ciagu nie zmienil swego postepowania i wkrótce stracil posag malzonki. Byl tez nie wierny i od czasu do czasu porzucal ja dla innych kobiet. Zginal tragicznie od uderzenia pioruna.
Druga powiescia opisujaca stosunek do pracy sa „Chlopi” W.S. Reymonta. Autor skoncentrowal sie na najubozszej warstwie a jednoczesnie najbardziej odpowiadajacej, pokazal walke o byt, przywiazanie do ziemi i scieranie sie róznic wsród biedniejszych o bogatszych chlopów.
Jednym z glównych bohaterów jest Maciej Boryna. Jest to czlowiek w dosc podeszlym wieku i o bogatym zyciorysie. Jest takze niezwykle twnsty i pracowity, ma silny iako nkt przywódczy i podejmuje sie roli przywódcy w waznych dla wsi momentach. Maciej jest bardzo przywiazany do ziemi, stara sie zyc zgodnie z prawami przyrody i móglby sluzyc za wzór. Jednak nie jest to postac jednobarwna, do obrazu chlopa przykutego do ziemi wkrada sie druga twarz - Boryny. Jest to bezwzglednosc i wychowanie dzieki któremu udalo mu sie osiagnac i utrzymac gospodarstwo. Przy tym cechuje go skaposc i upór. Ma nie udane zycie prywatne, gdyz jest dwukrotnie owdowialy i na tym polu przegral.
Kompletnym przeciwienstwem cechuje sie nastepna postac - zona Boryny Jagna. To prawie dziewietnastoletnia dziewczyna, bardzo ladna i dobrze zbudowana. Byla rozpieszczana przez matke i przez to nie nawykla do ciezkiej pracy. Nie chciala sie poddac normom spolecznym i moralnym, panujacym we wsi. Nie jest to jednak postac zla, to kobieta o wiele wrazliwsza na piekno od innych, ma tez duzy temperament oraz szybko sie zakochuje i odkochuje, co przysparza jej wrogów i w efekcie konczy sie to dla niej zle. Jagna bardziej niz swego rozumu sluchala serca i kobiecego instynktu, nie potrafila znalezc miejsca dla siebie a jej uroda przysporzyla jej wiecej problemów i trosk niz szczescia. Takie postepowanie Jagny skonczylo sie ogólnym wzburzeniem i potepieniem przez mieszkanców wsi.
Maria Dabrowska i Wladyslaw S. Reymont pokazali dwa odmienne stany spoleczenstwa w tamtym okresie. W tamtym okresie norma spoleczna stawalo sie to, ze im czlowiek bogatszy tym bardziej nie zalezalo mu swoich pieniadzach, gdyz czesto podwladnymi dziedziców byli zarzadcy i to oni dbali o interesy wlascicieli ziemskich. Szlachta w tym okresie byla skora do róznych zabaw, pijatyk i polowan. Nie zalezalo im na wolnosci kraju, a raczej no wolnosci szlachty i przywilejach.
Zas u W.S. Reymonta opisane jest w „Chlopach” zycie najbiedniejszych i najbardziej pokrzywdzonych chlopów, ludzi wydzierajacych plony z pól, ludzi walczacych o swój los i o swój byt. To ludzie najbardziej uciemiezeni, bez prawa wyboru i przykuci do ziemi, ludzie bez wolnosci. Im najbardziej zalezalo na wolnosci narodu, chcieli tego dokonac walczac z zaborca o poprawe swego losu.
Haslo „Praca jest dobrodziejstwem, praca jest blogoslawienstwem, praca jest ratunkiem” najbardziej nalezy sie „Chlopom”, gdyz te trzy cechy do nich pasuja. Dla tych trzech zasad chlop rodzil sie, zyl i umieral.

A to Polska wlasnie - Polska i Polacy w roku 1900

Osobowosc twórcza Wyspianskiego nieraz nasuwala badaczom porównania do postaci z epoki Renesansu, laczacych w sobie geniusz artystyczny i wielostronnosc zainteresowan, dzieki czemu zdolali w róznych uprawianych przez siebie dziedzinach wiedzy lub sztuki osiagac doskonalosc. Zadziwiajaca jest w samej rzeczy skala i bujnosc talentu Wyspianskiego. Subtelny liryk i twórca poteznych wizji dramatycznych, odnowiciel polskiego teatru, znakomity malarz o wlasnym wyrazie i stylu, profesor sztuk pieknych i oryginalny scenograf, propagator sztuki stosowanej, znawca muzyki, wielbiciel antyku, swietny ilustrator eposu homeryckiego i twórca slynnych witrazy koscielnych - byl niezwykla organizacja psychiczna, hojnie obdarzona przez nature.
Najwybitniejszym dzielem Wyspianskiego, które trwale zapisalo sie w swiadomosci narodowej i nadal zyje na polskich scenach, wciaz na nowo porywajac widownie, jest niewatpliwie „Wesele”. Pomysl dramatu zrodzil sie w trakcie autentycznego wesela. Przyjaciel Wyspianskiego, Lucjan Rydel, syn profesora uniwersytetu, literat dobrze znany w kregach towarzyskich, udzielajacy sie spolecznie, zenil sie z Jadwiga Mikolajczykówna, chlopka z podkrakowskiej wsi Bronowice. Slub stal sie towarzyska sensacja dla Krakowa, glównie ze wzgledu na pana mlodego. Nie byl to jednak pierwszy w Krakowie slub inteligenta z chlopka. Od lat mieszkal w Bronowicach ozeniony ze starsza siostra Jadwigi Mikolajczykówny Wlodzimierz Tetmajer, malarz i po trosze pisarz, spoleczny dzialacz, przyrodni brat Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Takze Stanislaw Wyspianski byl zonaty z chlopka. Takie malzenstwo nie bylo zatem czyms nowym dla Krakowa, ale wesele Rydla poruszylo wyobraznie Wyspianskiego, dostrzegl tu skupione jak w soczewce problemy najistotniejsze dla bytu narodu.
W chacie bronowickiej zgromadzil poeta przedstawicieli wszystkich wazniejszych ówczesnych grup spolecznych, a wiec inteligencji i chlopów, Kosciola i srodowisk zydowskich. Aby wzbogacic charakterystyke bohaterów „Wesela”, pelniej okreslic ich poglady, Wyspianski posluzyl sie symbolicznymi zjawami, bedacymi projekcja podswiadomosci, marzen i obaw osób, którym sie one objawiaja. Ukazanie sie tych zjaw zarówno przed oczyma chlopów, jak i inteligencji, oznacza, ze wszyscy oni pragna odzyskania niepodleglosci. Autora interesuje jednak, czy mozliwa jest wspólpraca róznych grup spolecznych. Inteligencja wobec chlopów zajmuje dwojakie stanowisko. Z jednej strony nie kryje pogardy, wznioslosci i politowania, zabarwionego równiez strachem i obawa - chlopstwo reprezentuje bowiem duza, nieobliczalna sile. Z drugiej strony ulega chlopomanii, swoistemu „przebóstwianiu” warstwy chlopskiej, akceptowanej bez zastrzezen. Wyspianski pokazuje wiec w „Weselu”, jak panny z miasta zafascynowane sa sila fizyczna wiejskich parobków, a Pan Mlody naiwnie zachwyca sie bliskim obcowaniem z przyroda. Przejmuje wiejskie obyczaje, pelen podziwu dla ich naturalnosci i prostoty, ale czesto nie rozumie ich lub rozumie opacznie, wywolujac smiech lub nawet zgorszenie chlopów. Obcowanie z wsia i chlopami, z przyroda rzekomo przywraca Panu Mlodemu sily i zdrowie. Wyznaje, ze z cala swiadomoscia nie chcial sie wiazac z zadna miejska panna, poniewaz nie dostrzegal w nich naturalnosci i zdrowia. Z kolei Gospodarzowi imponuje temperament i zadzierzystosc chlopów. Dorabia do tego cala teorie, wywodzac ich walory wprost od Piasta. Odnosi sie to do postawy, godnosci i jakichs blizej nie sprecyzowanych wartosci, które jakoby wies zachowala, miasto zas od nich odeszlo. Odrodzenie biologiczne oraz odrodzenie wartosci moralnych moze rzekomo nastapic wlasnie za sprawa powrotu do tego piastowskiego ludu, jego obyczajów i kultury. Wyspianski dostrzega naiwnosc i smiesznosc fascynacji malowniczoscia chlopów, polaczonej z calkowitym niezrozumieniem chlopskiej pracy i istoty chlopskiego obyczaju. Przenikliwym i krytycznym obserwatorem, trafnie oceniajacym motywy tego „zwrotu do ludu”, jest w „Weselu” Zyd, bronowicki karczmarz. W wielu gestach bratania sie inteligencji z ludem umie on dostrzec pozerstwo, przelotna mode kamuflowana górnolotnymi haslami. Mimo wszystko Wyspianski tez jest przekonany o wartosciach biologicznych i moralnych ludu i o tym, ze do tych wartosci trzeba siegac w dobie kryzysu.
Wyspianski dostrzegal równiez zlozonosc problemu wzajemnych stosunków chlopstwa i inteligencji. Rozmowy Radczyni z Klimina i z Panna Mloda, Czepca z Poeta i Dziennikarza z Czepcem - ukazuja calkowity niemal brak zrozumienia przez inteligencje istoty wspólczesnej wsi, przeobrazen swiadomosci chlopów, ich ambicji i mozliwosci. Inteligencja zachowuje wyobrazenie o wsi juz w zadnym niemal szczególe nie pokrywajace sie z rzeczywistoscia. W swiadomosci czy tez w marzeniu Dziennikarza tkwi na przyklad wyobrazenie wsi spokojnej, cichej, do której nie dociera zgielk swiata, która nie interesuje sie polityka. Dziennikarz nie chce dostrzec, ze ludzie z Bronowic chca brac udzial w zyciu politycznym, interesuja sie swiatem, bo fakty te przecza zakorzenionemu w jego wyobrazni sielskiemu obrazowi wsi.
Dziennikarz jest przedstawicielem krakowskiego stronnictwa konserwatywnego, stanczyków. Szukaja oni w historii Polski przyczyn jej upadku i uznaja, ze nalezy wspólpracowac z zaborca, robic legalnie tyle, na ile sytuacja pozwala. Z tego powodu Dziennikarzowi objawia sie widmo Stanczyka. Królewski blazen krytykuje jego postawe, nie pozostawiajaca nadziei na odzyskanie niepodleglosci, bedaca usprawiedliwieniem biernosci wobec zaborcy. Mozna wiec uznac, ze sam Dziennikarz nie jest pewny swoich pogladów. Chociaz Dziennikarz nie jest zwolennikiem walki o niepodleglosc i nigdy nie wzialby w niej czynnego udzialu, to jednak nie przeszkadzalby w organizowaniu powstania. Nie jest bowiem przekonany o slusznosci wspólpracy z zaborca. Dziennikarz traktuje chlopów z pogarda, co daje sie zauwazyc zwlaszcza w jego rozmowie z Czepcem, mlodym chlopem, pragnacym sie dowiedziec czegos o prawach rzadzacych polityka. Inteligencja jest przywiazana do mysli o niepodleglosci, ale nie jest do walki o nia gotowa. Nawet gdyby chciala zorganizowac powstanie, nie reprezentowalaby zadnej realnej sily, a nie traktuje chlopstwa na tyle powaznie, aby wraz z nim rozpoczac walka przeciwko zaborcy.
Stanowisko chlopów wobec niepodleglosci jest spolaryzowane. Tutaj podzial przebiega wedlug granicy wieku. Mlodsze pokolenie jest zainteresowane swiatem, polityka, pragnie, aby inteligencja byla przywódca. Starsze pamieta wypadki z przeszlosci, krzywdy wyrzadzone przez szlachte, której spadkobierca jest inteligencja. Czepiec pragnie brac czynny udzial w zyciu politycznym i w walce o niepodleglosc, Jasiek tez jest zainteresowany swiatem, ale to on w pogoni za czapka z piór gubi zloty róg powierzony mu przez Gospodarza. Oznacza to, ze równiez mlode pokolenie nie jest dojrzale i gotowe do wspólnej z inteligencja walki o niepodleglosc. Inne zdanie o inteligencji ma Dziad - pamietajacy wyzysk, jaki uprawiala szlachta. Jemu to ukazuje sie Jakub Szela - przedstawiciel buntu chlopskiego i domaga sie dopelnienia zemsty na szlachcie. Role biernych obserwatorów pelnia Zyd Mosiek i Ksiadz, których poglady i interesy sa bardzo zblizone. Mosiek uwaza, ze inteligencja nie interesuje sie naprawde chlopami, lecz wlasnym wyobrazeniem o nich. Ostateczne fiasko akcji narodowej spowodowane jest przez wzajemna nieufnosc glównych sil spolecznych.
Stanislaw Wyspianski uznaje, ze aby odzyskac niepodleglosc, Polacy powinni dogadac sie miedzy soba. Inteligencja powinna docenic duza sile moralna i psychiczna drzemiaca na wsi. Tymczasem taki dialog nie jest mozliwy - dlatego wlasnie Polacy sa zalosni i smieszni w swoim tragizmie. "Wesele" prezentuje bardzo pesymistyczna ocene polskiego spoleczenstwa i szans odzyskania niepodleglosci, zwlaszcza ze autor nie dostrzega perspektyw, które moglyby sie pojawic w przyszlosci. Wysilki na rzecz walki o nowa Polske zostaja zatracone w chocholim tancu.

Problem odpowiedzialnosci moralnej w swietle dwóch powiesci z róznych epok

Pierwsza z nich , traktujaca o odpowiedzialnosci za los innych jest utwór "Ludzie bezdomni" modernistycznego wówczas pisarza, Stefana Zeromskiego.

Bohaterowi, doktorowi Judymowi zyc przyszlo w czasach glebokiego podzialu spoleczenstwa pod wzgledem finansowo - spolecznym. Dzieki naturalistycznym opisom Warszawy poznajemy warunki egzystencji tych, którym Judym mial pomagac z racji swojego szlachetnego zawodu - lekarza. Pochodzac z rodziny proletariackiej chce w ten sposób splacic swoje zobowiazanie, podejmujac trud walki z chorobami nekajacymi najbiedniejszych, pozbawionych z racji swojego ubóstwa jakiejkolwiek ochrony.

Szczytne cele czasem ulegaja u Judyma przeslonieciu - pokusa ustabilizowanego zycia jest dla mlodego czlowieka ogromna. Od samego poczatku odpowiedzialnosc za walke z egoizmem otoczenia lekarskiego potykac sie musi z wizjami rod zinnego szczescia, na które niewatpliwie swoja uczciwa i sumienna praca zasluzyl. Po drugiej stronie jest wielka niewiadoma. Nasuwac sie musza watpliwosci co do skutecznosci wlasnych dzialan, na których wsparcie nie moze liczyc; szczególna gorycz uwidacznia sie po odczycie na forum kolegów po fachu, zdecydowanie i na zawsze odgradzajacych sie od pelnienia obowiazków po drugiej stronie granicy materialnej miasta. Odpowiedzialnosc to nie tylko pasja spolecznikowska natrafiajaca na opór srodowiska i czynników decydujacych. To przede wszystkim ogromny material faktograficzny ukazujacy przerazajaca nedze, nieswiadomosc czyhajacych na zniszczone organizmy zagrozen, czasem az ironiczna. Ten czlowiek ma skrupuly moralne. Jest mu wstyd za ludzi nieczulych, za siebie beztrosko spedzajacego czas u boku szczesliwej zony. Niestety, wyrzeczenie sie szczescia osobistego uderzy nie tylko niego - i tutaj docieramy do istoty problemu "Ludzi bezdomnych". Stanislaw Zeromski w swoim zwyczaju nie odpowiada na postawione przez siebie problemy; dowodzi tego szczególnie scena koncowa powiesci. Rozwazmy, czy jest w stanie jeden czlowiek dac wystarczajacy przyklad, aby dzialania mogly dac jakikolwiek efekt? To prawie niemozliwe, zwazywszy doswiadczenia wyniesione ze stolicy. Tu nie bedzie pomocnej dloni, a samemu latwo jest zalamac sie, bez mozliwosci otrzymania moralnego czy fizycznego wsparcia, lub chocby rozmowy na nurtujace tematy. To jedna z kwestii stawianych przez pisarza, konfrontowanych z ponura rzeczywistoscia.

Co zas stanie sie, gdy nie wytrwa, a to jest najbardziej prawdopodobne? Czy nie lepiej zatem byloby od razu zrezygnowac z uszczesliwiania wielu ludzi, koncentrujac sie na zyciu z Joanna?

Odpowiedzialnosc moralna za drugiego czlowieka podjac musi równiez Zenon Ziebiewicz, bohater "Granicy" Zofii Nalkowskiej, napisanej juz w wolnej Polsce. Jego problem pojawia sie równiez niespodziewanie, choc dotyczy tylko jednego czlowieka. Kwestia do rozpatrzenia jest: czy zyc z dawna przyjaciólka Justyna , wychowywac dziecko, egzystowac skromnie choc otoczonym szczerymi uczuciami, czy tez rozwiazac sprawe zdecydowanie, liczac na ukojenie matczynego bólu mozliwoscia podjecia dobrze platnej pracy. Wbrew pozorom problem nie jest jednoznaczny nawet dla zachowujacego z poczatku skrupuly Zenona. Tutaj odbija sie obraz dziecinstwa, przepedzonego w "boleborzanskim schemacie" próznosci i marnotrawienia czasu. Zenon Ziembiewicz podejmujac kariere jest zdeterminowany checia ucieczki od zla domu rodzinnego, poparta przez uzyskane dlugimi wysilkami wyksztalcenie. Takze perspektywy dostania sie w wyzsze rejony zycia miasta sa zachecajace. Czy podjete starania maja zniweczone zostac przez fakt poczecia niechcianego dziecka? Zenon dochodzi do wniosku, ze tak sie stac nie moze.

Wydaje mu sie, ze ponosi (o ile w ogóle) odpowiedzialnosc za jedna kobiete, która byc moze podejmie nowe zycie, jezeli umozliwiona jej bedzie finansowa niezaleznosc, o co zabiegala przez cale zycie u boku schorowanej matki. Pokusa jest ogromna - za niewielka cene pozbyc sie mozna niewygodnej przeszkody na drodze do kariery, uwienczonej planami poprawy sytuacji miasta a nade wszystko szczesciem u boku kochajacej zony.

Dalszy rozwój wydarzen, z tragicznym dla bohatera zakonczeniem uswiadomil niezrozumienie moralnego obowiazku opieki nad czlowiekiem majacym nadzieje na poswiecenie mu czesci zycia. Zatem, w odróznieniu od bohatera Stefana Zeromskiego poszedl Zenon Ziembiewicz latwiejsza droga, nie niepokojony skutkami szybko powzietej decyzji. Swiadczyc to moze o róznym postrzeganiu odpowiedzialnosci moralnej przedstawionym przez czolowych pisarzy dwóch epok. Czas zaborów wymagal jeszcze wielu pytan, które pozostawil autor doktorowi Judymowi; w wolnej Polsce wszystko wydawalo sie proste i oczywiste; niestety, los Ziebiewicza zaprzeczyl zmianom w odczuwaniu ludzi róznych czasów.

Bezdomnosc w literaturze XIX w

? SA rózne rodzaje bezdomnosci; najoczywistsza z nich to brak miejsca stalego zamieszkania, wlasnego dachu nad glowa. Pisarze i poeci XIX w. rozrózniali jednak kilka innych form bezdomnosci, jak na przyklad: brak ojczyzny, uczucia, brak kontaktów z ludzmi podzielajacymi ich poglady…

? AUTORZY romantyczni opisywali bohaterów rozdartych wewnetrznie, pozbawionych ojczyzny wskutek zawirowan historii, bez zadnej tych bohaterów winy osobistej (jesli patrzymy na to z ich prywatnej perspektywy, mozna nawet twierdzic, ze walczac w powstaniu, dolozyli wszelkich staran, by ojczyzne wolna odzyskac). Królestwo Polskie bylo marionetka Rosji i nie mialo zadnego znaczenia na arenie politycznej. Rzuceni w swiat, z dala od rodzinnego skrawka ziemi, przezywali rozterki typu `wracac? Nie wracac? Organizowac zryw zbrojny na obczyznie albo isc do powstania czy tez nie?'
Oto mamy przyklad Kordiana; mlodego idealisty, walczacego o swój kraj. Nie pomogla nawet audiencja u papieza, tej ostatniej instancji, ostatniej deski ratunku dla katolickiej Polski. Podobny rodzaj bezdomnosci wystepuje takze w `Konradzie Wallenrodzie' - przewodzac Krzyzakom, Konrad jest straszliwie sam - nie moze znalezc, nawet szukac bratniej duszy, poniewaz jego misja jest tak tajna. Ojczyzna jest w niebezpieczenstwie, a on nie ma komu sie zwierzyc ze zboznego zamiaru zniszczenia zakonu NMP. (Do walenrodyzmu wszakze odwolywal sie wspólczesnie Kuklinski, ale mimo wszystkich odniesien literackich teza, iz nawet zdrada, dla osiagniecia celów wyzszych, jest usprawiedliwiona, nie jest powszechnie akceptowana). Takze Gustaw z IV czesci `Dziadów', utraciwszy milosc swojego zycia, miota sie bezsilnie w poszukiwaniu swojego miejsca na swiecie. Nawet samobójstwa nie moze porzadnie popelnic…

? TAKI byl poczatek XIX w. Pózniej sprawa troche sie skomplikowala. Pojawila sie `Lalka', a w niej - prózna panna Izabela, wbrew pozorom równiez bezdomna (umyslowo). Podstarzaly, idealistyczny amant Wokulski, wciaz wierzacy (albo raczej samooszukujacy sie) pieknej Lalce i samotnie ginacy z rozpaczy (a moze rozpoczynajacy gdzies w swiecie calkiem nowe zycie). Pelen cichego tragizmu Rzecki, którego zycie sklada sie ze sprzatania swojego pokoiku, chwil gry na gitarze i opieki nad jednookim pudlem wabiacym sie `Ir', wyzalajacy sie kartkom pamietnika i radujacy sie spotkaniami z przyjacielem Wokulskim…
Ich bezdomnosc to smutek ludzi samotnych (psychicznie), porzuconych, „po przejsciach” w wymiarze zarówno obywatelskim (patriotyczne i przegrane dzialania dla zbawienia ojczyzny) jak i prywatnym (niespelniona albo tragicznie przerwana milosc), zapomnianych przez zycie - ta okrutna sila, biegnaca niezaleznie od wszystkich starych i samotnych autorów pamietników.
Wokulski, nie znajacy zwyczajów klas wyzszych i na prózno zabiegajacy o waska dlon panny Izabeli, na zawsze pozostanie tylko czerwonorekim kupcem i niczym wiecej. Nie dla niego dyskretny urok burzuazji…

? `LUDZIE BEZDOMNI'. Tytul mówi sam za siebie; jest to niejako podsumowanie calego wieku opisywania posepnych, samotnych, niezrozumianych postaci literackich. Tutaj bohaterowie osiagaja szczyt doskonalosci w tej delikatnej materii: idealista Judym, pragnacy pracowac dla ludu, i jego ukochana Joasia, idealistka jak wyzej.
Judym jest lekarzem; bezinteresowny, zaangazowany, prawie swiety (moze nie tyle papierowy ile az do bólu wymyslony). Jego bezdomnosc to niemoznosc bycia z ukochana kobieta - Joasia odciagalaby go od obowiazków dobrego doktora w górniczej wiosce. Takze jego dawna znajoma, jego zenskie alter ego, Stasia Bozowska, byla (az do smierci) kobieta bezdomna: samotna, poswiecona bez reszty obowiazkom nauczycielki, nie miala w swoim sercu miejsca na uczucie (a moze to wymarzone uczucie bylo nazbyt literackie i w zderzeniu w rzeczywistoscia nie moglo sie ostac?).
Joasia to dobra, mila dziewczyna, guwernantka panienek. Zakochana w Judymie, chce z nim pozostac w górniczym zaglebiu i uczyc nieszczesne, juz w lonie matki chore na pylice lub gruzlice dzieci, które jej idealistyczny maz - spolecznik bedzie leczyl. Odrzucona przez idealiste. Cóz to za los dla kobiety.

? WIEK XIX jest szczególnie bogaty w bezdomnosc glównie z powodów narodowych: polskiego panstwa nie ma a (zdaniem wielu) polskosc jest zagrozona. Troche jest, troche jej nie ma, autorzy zyja w biedzie na emigracji - czyz to nie wystarczajacy powód do pesymistycznych pogladów? Oni zreszta tez byli bezdomni, gdyz wieszczac nowa Polske - gnili na obczyznie. I choc tak strasznie tesknili - jakos nie wracali. Nawet wówczas, gdy powrót nie niósl za soba zadnych zagrozen ani dla ich zycia, kariery, rodziny czy majatku.

? BEZDOMNI z urodzenia, bezdomni z wymyslenia, a moze - z mniej lub bardziej wlasnego wyboru?

Obraz wsi polskiej i jej mieszkanców na podstawie nawel pozytywistycznych

W pozytywizmie, obok rozwijajacej sie twórczosci powiesciowej, duza popularnoscia cieszyly sie licznie pisane nowele. Te krótkie, pisane prostym jezykiem opowiadania mialy za zadanie zaznajomic czytelnika z problemami dotyczacymi tych najbiedniejszych, prostych, niewyksztalconych ludzi - mieszkanców wsi. Oczywiscie wies nie byla jedyna kwestia, która odnajdywala swoje odzwierciedlenie w tych utworach. Pisarze pozytywistyczni pisali równiez o miejskiej biedocie, a takze o ludziach bogatych których zycie, podobnie, uslane bylo licznymi klopotami. Jednak to, co róznilo te dwie jakze inne warstwy spoleczne - chlopstwo i bogate mieszczanstwo - to przede wszystkim zródlo tych problemów. Bogaci, zaslepieni ciagla pogonia za pieniadzem nie zauwazali, ze krzywdza swoja rodzine, przyjaciól, poddanych, a w koncu samych siebie. Chlopi zas, dla swych bliskich chcieli zawsze jak najlepiej, jednak ich nie wiedza i ciemnota nie raz doprowadzala do tragicznych wrecz skutków.

Duzy wplyw na tamtejsza sytuacje wsi polskiej miala takze reforma uwlaszczeniowa z 1864 r. Reforma ta ostatecznie zniosla ustrój poddanczo - panszczyzniany. Doprowadzila do zwolnienia ziemianstwa z obowiazku zajmowania sie sprawami chlopów, nieprzygotowanych do samodzielnego zycia. Problem ten poruszyl Henryk Sienkiewicz w noweli "Szkice Weglem". "Szkice weglem" to opowiesc o tragicznych dziejach Rzepy i jego rodziny - mieszkanców typowej wsi polskiej, Barania Glowa. Rzepa to niewyksztalcony, pracowity chlop bardzo kochajacy swoja urodziwa zone Marie. Jego najwieksza wada jest sklonnosc do naduzywania alkoholu. Nie raz zdarzalo sie, ze Rzepa po pijanemu wszczynal awantury w wiosce. Tak naprawde, to wlasnie przez alkohol Rzepa stal sie ofiara podstepu zaplanowanego wspólnie przez wójta Buraka i Zolzikiewicza - okrutnego i sprytnego pisarza gminnego. Biedny chlop w pijackim widzie podpisal bowiem zgode na pójscie do wojska, wybawiajac w ten sposób z tego przykrego obowiazku syna wójta. Dalej sprawy tocza sie juz same. Rzepowa z mezem prosi o pomoc lawników zgromadzonych w sadzie gminnym. Jednak ci ,twierdzac iz Rzepa podpisal papiery dobrowolnie, oglaszaja niekorzystny dla rodziny chlopskiej wyrok. Zdenerwowany chlop grozi swojej zonie, na skutek czego nalozona zostaje na niego kolejna kara, tym razem pieniezna. Gdziez teraz maja sie udac? Czyz nie najlepsza osoba do rozwiazywania takich problemów we wsi jest ksiadz? Tam wlasnie udaje sie Maria. Jednak ksiadz w takiej sytuacji moze poradzic tylko jedno - modlitwe ,bo przeciez wszystko lezy w rekach Boga. Podobnie koncza sie tez wizyty chlopki u dziedzica i u naczelnika w Oslowicach ,gdzie na jego widok Rzepowa sparalizowana strachem nie potrafila wyjawic swojego problemu. Pod zarzutem pijanstwa zostaje wyrzucona z urzedu. Pelen zlych przygód powrót kobiety do domu doprowadzil do choroby zarówno jej, jak i jej synka. Cala ta historia konczy sie jeszcze bardziej tragicznie : otóz Maria postanowila pójsc do Zolzikiewicza. Ten wykorzystal chlopke ,lecz zamiast zniszczyc stosowny dokument wydrwil ja i wyrzucil za drzwi. Dowiedziawszy sie o tym Rzepa w chwili zlosci, niepotrafiac wybaczyc zonie chwycil za siekiere i odrabal jej glowe, w koncu podpalil tez dworskie zabudowania.

To co najbardziej wstrzasajace jest w tej noweli to to iz cala ta historia mogla by nie skonczyc sie tak zle. Gdyby Rzepa choc troche znal swoje prawa to wiedzialby, iz mezczyzna w jego wieku z zona i dzieckiem nie podlega sluzbie wojskowej. Smutny jest tez fakt okrucienstwa i niecheci tych wyzej urodzonych, zajmujacych urzednicze stanowiska ludzi. Pilnuja tylko wlasnych spraw, daza do zdobycia jak najwiekszego majatku, a na pewno w swoich dzialaniach nie kieruja sie dobrem wsi. Chlopi nie potrafia sie temu sprzeciwic, zbytnio boja sie represji z ich strony. Widac to na przykladzie Rzepowej sparalizownej strachem w czasie rozmowy z naczelnikiem. Z czego wiec wynikaja te braki wyksztalcenia. Nietrudno sie domyslic ,ze podobnie jak nielatwo jest znalezc we wsi lekarza tak trudno tez o szkole. Szkole ,której glównym celem mialaby byc po prostu nauka. Porzadna ,dajaca zamierzone efekty nauka.


W noweli "Antek" Boleslawa Prusa ukazuje sie nam obraz wiejskiej szkoly. Jednak szkola ta zasadniczo rózni sie od takiej znanej nam dzisiaj. Antek, tytulowy bohater, jest wyjatkowo zdolnym, zarówno manualnie jak i intelektualnie chlopcem. Nie interesuje go zbytnio praca na wsi, a ze jest drobnym, niemrawym dzieckiem matka, za ostatnie, grosze postanawia wyslac go do owej wiejskiej szkoly. W szkole tej Antek nie wiele jest w stanie sie nauczyc, a raczej trafniej jest powiedziec ,ze nauczyciel nie jest w stanie wiele przekazac swoim uczniom. Bo przeciez cóz moga nauczyc sie uczniowie, znajacy tylko trzy pierwsze litery alfabetu, z napisu "dom" na tablicy. I tak po codziennym, trwajacym kilka minut nauczaniu, dzieci wykorzystywane sa dalej do zwyczajnych prac wiejskich. Antek otrzymal jeszcze jedna szanse na rozwiniecie swoich zdolnosci. Zostal oddany do kowala ,by tam przyuczyc sie zawodu. Kowal jednak nie byl, zbytnio zainteresowany ,by jego terminatorzy poznali tajniki tego fachu. Przeciez mogloby sie zdarzyc, iz z takiego chlopca, wyrósl by prawdziwy kowal. Ba, jego umiejetnosci, mogly by nawet przerosnac samego mistrza. Po za tym na wsi potrzebny jest tylko jeden kowal. Tak wiec dzieci skutecznie odsuwane byly od najtrudniejszych czynnosci jakie wykonywal ich nauczyciel. To jednak nie przeszkodzilo Antkowi ,by w dogodnej sytuacji, korzystajac z nieobecnosci swojego opiekuna podkuc konia. Gdy ten, dowiedzial sie o zaistnialym fakcie, natychmiast zabronil Antkowi wstepu do warsztatu. I znowu Antek traci szanse ,by cos w zyciu osiagnac.

Na przykladzie tej noweli widac wiec, iz nawet bardzo uzdolniony chlopiec nie ma praktycznie zadnych szans ,aby rozwijac swe zdolnosci. Opowiadanie to konczy sie znakiem zapytania. Chlopiec opuszcza dom i matke, aby szukac spelnienia swych marzen w miescie. Czy mu sie to udalo? Tego nie wiemy. Pozostaje nam wierzyc tylko w to ,iz w miescie bedzie mu lepiej. Warto jeszcze dodac o siostrze Antka. Jak napisalem juz wczesniej, we wiosce trudno o lekarza. Siostra Antka bedac mala dziewczynka zachorowala. Zrozpaczona matka nie wiedzac co robic wezwala znachorke. Ta twierdzac iz poznala sie na chorobie, proponuje by wlozyc dziewczynke do rozgrzanego pieca, co sprawi iz wszystkie choroby opuszcza dziecko. Jak nietrudno sie domyslic cale przedsiewziecie konczy sie tragicznie. Dziewczynka zostaje zywcem spalona.

Bliski w wymowie do "Antka" jest "Janko muzykant" Henryka Sienkiewicza. Tutaj równiez mamy doczynienia z utalentowanym chlopcem - tym razem utalentowanym muzycznie. Janek wprost kocha otaczajace go dzwieki, jego najwiekszym marzeniem jest gra na skrzypcach. Pragnie chociaz zobaczyc , dotknac prawdziwych skrzypiec. Jest dzieckiem slabym i chorowitym, przez chlopów dostrzeganym jako niedorajda nie potrafiacy pracowac na roli. To smutne iz ludzie ci nie dostrzegaja innych zajec jak wlasnie praca na polu. Talent i marzenia chlopca doprowadzaja do jego smierci. Zostaje on bowiem nieslusznie oskarzony o kradziez skrzypiec i ukarany chlosta. Nowele ta konczy rozmowa miedzy panstwem z dworu. Dyskutuja oni o tym jak otaczali opieka, w trakcie pobytu we Wloszech, tamtejsze uzdolnione dzieci. Tak wiec widac, iz szlachta z tamtego okresu to kosmopolici, wiedzacy co to talent artystyczny, jednakze potrafiacy popierac jedynie dzieci z poza swej wsi.

Podsumowywujac wies polska w tamtych czasach byla w fatalnej wrecz sytuacji. Reforma uwlaszczeniowa, brak mozliwosci szkolenia i opieki nad chlopami niejednokrotnie doprowadzal do licznych tragedii. Chlopi wykorzystywani przez szlachte, nie potrafili sie przeciwstawic ,czesto zas przez swoja ciemnote krzywdzili równiez samych siebie. Wszystko to nasycone bylo równiez chciwoscia i okrucienstwem urzedników, rzekomo zajmujacych sie sprawami wsi. Mysle, ze nowele zajmujace sie tym problemem nie tylko wstrzasaja dzisiaj nami lecz daly wiele do myslenia wspólczesnym. Mysle ,ze na pewno w jakims stopniu przyczynily

Pisarze drugiej polowy XIX w. próbuja realizowac zasade typowosci "wcielajac to co ogólne w to co jednostkowe"

Henryk Markiewicz dowodzi, ze pisarze II polowy XIV w. próbuja realizowac zasade typowosci "wcielajac to co ogólne, w to, co jednostkowe". Na wybranych przykladach dowiez slusznosci badz nieslusznosci tej opinii.

Druga polowa XIX w. to okres bujnego rozwoju kapitalizmu, okres klasowej segregacji i wszechwladzy pieniadza. W literaturze to czas autorów "podgladaczy" i "eksperymentatorów", okres dominacji dwóch stylów: realizmu i jego bardziej radykalnego odlamu - naturalizmu. Zgodnie z teoria o sinusoidzie epok znów zmienila sie funkcja literatury i tak jak w klasycyzmie, czy renesansie miala byc przede wszystkim uzyteczna. Miala analizowac rzeczywistosc, pokazywac ja, pozwalac na wyciagniecie wniosków i sklonic do poprawy. Mozna by powiedziec, ze realizowala starozytna zasade mimesis, tyle ze na miejscu antycznego dramatu pojawila sie powiesc.
To co laczy wiekszosc realistycznych utworów i wyróznia je sposród innych zauwazyl Henryk Markiewicz. Powiedzial o nich, ze "wcielaja to co ogólne, w to, co jednostkowe". Przedstawiaja jedna postac, która skupia w sobie cechy calej grupy spolecznej, do której nalezy. Postac ta bedzie mieszkala w takim miejscu, w jakim moglo by mieszkac milion innych osób, bedzie nosila takie ubrania, jak tenze milion i podejmie takie same jak on decyzje. Bohater nie jest jednostka wyrózniajaca sie z tlumu. Przestaje wazne byc to jak sie nazywa z jakiego miasta pochodzi. Podswiadomie traktujemy go nie jako osobe, ale jako pewna "ikonke", miniature, która w najbardziej skondensowany sposób przedstawia nam ogromne grupy spoleczne.
Jako jeden z pierwszych zasade ta stosuje Balzac. W swojej powiesci "Ojciec Gorriot" sklad bohaterów dobrany jest przede wszystkim tak, zeby jak najpelniej przedstawic gwaltowne zmiany zachodzace w spoleczenstwie. Ludzi przemijajacej epoki reprezentuje tytulowy Gorriot, ludzi dopiero uczacych sie nowych zasad, wchodzacych w nowe realia przedstawia Rastignac, "symbolami" grupy juz zakorzenionej w swiecie wczesnego kapitalizmu, kultu pieniadza, dominacji miast sa: pani Vauquer, Vautrin i córki Gorriota. Teze Markiewicza potwierdza dodatkowo specyficzny sposób charakterystyki, przez tzw. zabieg milieu. Polega to na przedstawianiu postaci za pomoca przedmiotów, których uzywa, pomieszczen, w których mieszka, ludzi, z którymi przebywa.
Swoje "ikonki" stworzyli tez dwaj pózniejsi autorzy: Charles Dickens i Boleslaw Prus. Obaj chcieli przedstawic calosciowa wizje pozytywistycznego spoleczenstwa swoich miast, Anglik Londynu, Polak Warszawy. W ich powiesciach zawsze spotkamy jednego, najbardziej charakterystycznego przedstawiciela swojej grupy spolecznej. Od robotnika, przez burzuja po arystokrate. Od zyda, przez katolika do protestanta.
Zasade wcielania rzeczy ogólnych, w rzeczy jednostkowe realizuja tez polscy nowelisci, z Sienkiewiczem na czele. Najwazniejsze bylo zasygnalizowanie problemu, przekazanie postulatów pracy organicznej, pracy u podstaw. Dopiero na drugim planie stoja postacie jako osobowosci. W "Szkicach weglem" Sienkiewicz posunal sie wrecz do uzycia specyficznych nazw i nazwisk. Wies, w której rozgrywa sie akcja, w której nie znajdziemy ani jednego naprawde wyksztalconego czlowieka, nazywa sie Barania Glowa, glówny intrygant to Zolzikiewicz, a prosty, naiwny wójt ma na nazwisko Burak.
Ciekawy zabieg zastosowal Dostojewski w "Zbrodni i Karze". Miasto, miejsce akcji, przedstawione jest tu w pelni realistycznie, poza jednym szczególem: autor róznym miejscom nadal nazwy takie jak ulica W-ska, czy plac S-ski. Moim zdaniem ma to zuniwersalizowac akcje przedstawiona w ksiazce. Czytelnik moze wyobrazic sobie, ze opisana historia to nie tylko nieistotny ciag zdarzen, gdzies daleko w Rosji, ale pewna prawidlowosc. Cos co za chwile moze powtórzyc na jego oczach.
Druga osobliwoscia tego dziela jest wystepowanie pewnych "serii postaci". Dostojewski w przeciwienstwie do poprzednich autorów przedstawia nam po dwóch, trzech bohaterów z tej samej klasy, o wielu wspólnych cechach, o podobnej historii, rózniacych sie w szczególach. Poprzez taki zabieg, zarówno same postacie, jak i grupy przez nie reprezentowane staja sie wiarygodniejsze. Mozna to porównac do patrzenia przez kamere. Kiedy mamy tylko jeden punkt widzenia, powstaje plaski, dwuwymiarowy obraz, ale jesli popatrzymy z trzech róznych miejsc, bez problemu mozemy stworzyc prawdziwszy obraz trójwymiarowy.
W literaturze realistycznej znalezc mozemy wiele, wiele wiecej przykladów na poparcie tezy Markiewicza. Postaci-reprezentantów w swoich powiesciach uzywaja równiez: Tolstoj, Flaubert czy de Maupassant.
Pozostaje mi tylko zadac pytanie dlaczego pisarze tamtego okresu tak lubili "wcielac ogóly w jednostki" ? Odpowiedzi znalazlem kilka. Po pierwsze, trzeba odwolac sie do popularnego pozytywistycznego filozofa, Hipolita Taine'a. W swoim traktacie "Rasa, srodowisko, moment" pokazuje jak bardzo kazdy czlowiek zdeterminowany jest przez swoje otoczenie. Zgodnie z ta teoria, ale idac od jej "konca" pisarze drugiej polowy XIX w., pokazujac jednostke, byli w stanie przedstawic cale jej srodowisko. Po drugie taki sposób przedstawienia problemu jest ciekawszy, zrozumialy dla znacznie wiekszej rzeszy ludzi, trafiajacy do wyobrazni. To wszystko sprzyjalo funkcji, jaka miala spelniac wtedy literatura, funkcji, której naczelna zasada byla uzytecznosc. Trzecim czynnikiem byla panujaca w tamtych czasach struktura spoleczna. Powstanie nowych, wyraznych klas znacznie ulatwialo takie ujecie problemu.
Wydawaloby sie, ze metoda taka ma same zalety, ale zawsze pozostanie jeden powazny problem: przez takie przedstawianie rzeczywistosci, XIX wieczna powiesc zwierciadlo staje sie krzywym zwierciadlem.

"Serce ma swoje racje, których rozum nie zna " slowa B. Paskala byly bliskie bohaterom poznanych Ci utworów literackich?

" Serce ma swoje racje, których rozum nie zna". Tak pisal slawny B. Paskal. Byl on bliski ideom innych twórców z epoki romantyzmu, takich jak Adam Mickiewicz czy Georg Byron, który w swoich dzielach wykreowali nowego bohatera, bohatera romantycznego. Slowa te byly równiez bliskie postaciom ze swiata, który zostal przez pisarzy stworzony. W dalszej czesci mojej pracy postaram sie uzasadnic obrana racje na podstawie znanych mi utworów literackich.
Pierwszy utwór to "Giaur" Georga Byrona, którego glówny bohater - Giaur, zatraca sie w imie nieszczesliwej i niespelnionej milosci. Milosc dla Giaura jest najwyzsza wartoscia, sensem zycia. Buntuje sie on przeciwko obowiazujacym normom i zasadom spolecznym morduje on Hassana, muzulmanskiego moznowladce, posiadacza haremu. Haremu, do którego nalezala jego ukochana Leilie. Hassan na wiesc o zdradzie utopil w morzu winowajczynie. Giaur po stracie ukochanej czuje sie nie zdolny do dalszego zycia, wypalony, pusty wewnetrznie. Pragnie wlasnej smierci sprawia wrazenie oblakanego. Jest on kims bardzo samotnym, niespokojnym. Wyobcowal sie za spolecznosci i stal sie indywidualista, który ucieka do klasztoru, by tam móc dalej pograzac sie w swojej rozpaczy. W napadzie szalu dopuszcza sie okrutnej zbrodni.
Nie czuje on jednak skruchy, mówi: "Gdybym mógl ozyc, zylbym tak, jak zylem". Bohater kieruje sie namietnosciami. Obce mu sa zasady, zyje bez zadnych wiezów, nigdy nie kieruje sie rozumem. To serce nakazalo mu pomscie smierci kochanki. Jest to bezposrednia przyczyna jego cierpien i bólów. Glównym motorem dzialania Giaura sa silne namietnosci: milosc do Leilie i nienawisc do Hassana. Giaur umiera w zapomnieniu. Jest on kontrowersyjnym bohaterem, czlowiekiem, który za intensywnosc zycia, uczucia i mysli placi wysoka cene.
Ciekawa historia kryje sie równiez w utworze Adama Mickiewicza - czwartej czesci "Dziadów". Glówny bohater to Gustaw, wzorcowy romantyk. Gustaw, zakochany od pierwszego wejrzenia a nastepnie porzucony, pelen jest wewnetrznego niepokoju. On równiez buntuje sie przeciwko swiatu, staje sie indywidualista w pelnym tego slowa znaczeniu. Jest on zrozpaczony, iz nie obchodzi go nic poza wlasnym cierpieniem i wspomnieniem ukochanej. Calkowicie przekresla swoja przyszlosc i pragnie smierci. To wlasnie milosc, która romantycy wyznawali za najwyzsza wartosc, sprowadzila na Gustawa cierpienie, udreke i popchnela go na droge samobójstwa. Milosc opanowuje cala jego osobowosc i tylko sie to dla niego liczy. Poznal sie on z miloscia bez wzajemnosci, zdaje sobie z tego sprawe, ale nie potrafi sie z tym pogodzic. Cytuje:, " Kto milosci nie zna, ten zyje szczesliwy ". Kieruje sie on sercem, twierdzi, ze dusze kochanków sa dla siebie przeznaczone i polaczone na wieki. Dlatego jego ból powieksza brak zrozumienia ze strony dawnego nauczyciela (Ksiedza), który uznaje go za szalenca, gdy ten pragnal podzielic sie z nim swoimi przezyciami. Uczucie Gustawa jak widac jest ogromne, jest sila niszczaca czlowieka, czyniaca go niezdolnym do zycia. Uwaza sie on za jednostke nieprzecietna, ma poczucie wyzszosci, buntuje sie przeciwko porzadkowi swiata. Polemizuje z rozsadnymi radami Ksiedza, usilujacego uzasadnic, ze istota jego tragedii lezy poza mozliwosciami poznania rozumowego.
Godne uwagi sa równiez ballady Adama Mickiewicz. J tak w balladzie pt. "Romantycznosc" spotykamy sie ze srodowiskiem ludowym, prosta dziewczyna wyobcowana z gromady, kontaktujaca sie z duchem zmarlego kochanka, zarliwie przezywajaca te spotkania. Narrator w balladzie staje po stronie dziewczyny, mówi: "Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niz medrca szkielko i oko".
By wiedza rozumowa nie byla "martwa", trzeba ja uzupelnic widzeniem "oczyma duszy". Po raz kolejny potwierdza sie teza, ze romantycy przywiazywali bardzo duza uwage do uczuc. Wedlug romantyków ludzie stworzeni sa do kochania. Celem wszystkich powinno byc osiagniecie szczescia osobistego. Glówna bohaterka Karusia, równiez nie kieruje sie zdrowym rozsadkiem.
Kolejna z ballad to "Rybka" opowiadajaca o zbrodni uwiedzenia. Oto mlody panicz uwiódl Krysie - piekna, lecz naiwna wiejska dziewczyne. Efektem ich romansu bylo nie slubne dziecko. Niecny panicz ozenil sie z kobieta równego sobie stanu. Nieszczesna Krysia rozpacza i w napadzie cierpienia rzuca sie w odmet wody, pozostawiajac dziecko wiernemu sludze. Wylania sie on potem z jeziora pod postacia kobiety - ryby. Pewnego dnia panicz wybral sie z mloda malzonka nad brzeg jeziora i nigdy juz nie powrócili. Mozemy domyslac sie, ze to Rybka wymierzyla im kare. J, choc milosc moze byc czyms cudownym i budujacym to i w tym przypadku popycha ona dziewczyne do samobójstwa. Milosc ta byla niespelniona, mimo poswiecenia z jej strony. Z utworów 00o podobnym charakterze warto wymienic jeszcze "Switezianke" i "Lilie".
Podsumowujac, da sie zauwazyc, ze we wszystkich przedstawionych utworach glówni bohaterowie sa osobami, które musza sie zgodzic sie ze slowami B. Pascala. Tendencja w epoce romantyzmu bylo kladzenie duzego nacisku na rozwój duchowy czlowieka. Kazda jednostka miala prawo do wyrazania uczuc (zwlaszcza uczuc). Uczuciowosc, wrazliwosc, emocjonalizm to cechy wszystkich bohaterów romantycznych. Przeciwstawiaja sie one poznaniu rozumowemu uczucia. Panowalo przekonanie, ze to zjawisko niepoznawalne, nie podlegajace sprawdzeniu, nie dajace sie opisac i przed którym nie mozna sie ustrzec. Postacie, które przedstawilem, zyja podlug tego, co nakaze serce. Milosc zaslepia jasne rozumowanie i nie pozwala skupic sie na niczym innym. Na koniec pozwole sobie zacytowac slowa Antoniego de Saeint - Exuperego, który napisal: " Nie zdradze wam racji, dla których sie kocha. Nie ma ich. Racja milosci jest milosc." Moze, dlatego ludzie nie widza swiata poza "ta" lub "tym" jedynym.

,,Zdaje mi sie, ze widze. Gdzie? Przed oczyma duszy mojej.

Romantyzm od samego poczatku swego istnienia wywolywal liczne kontrowersje. Poglady na jego temat, na temat jego twórców byly bardzo zróznicowane.
,,(...) kreta sciezka albo raczej podróz, wsród której, jak sie komu blizej zdaje, wolno zbaczac z drogi albo nasycac sie widokami natury i swobodnie ploty przeskakiwac." - pisal Kazimierz Brodzinski, przeciwnik romantyzmu, twórca wlasnej wizji literatury.
,,Czary, gusla i upiory nie sa natura, ale plodem spodlonego nieswiadomoscia i zabobonem umyslu (...)" ; ,,Romantycznosc mówi: durzmy ludzi, pokazujmy im duby, zniesmy prawa nauki i rozsadku, zeby nie bylo prawidla do sadzenia nas." - glosil zagorzaly klasycysta J. Sniadecki.
Natomiast Maurycy Mochnacki jako obronca i zwolennik twórczosci romantycznej pisal: ,,(...) prawdziwa poezja, to jest taka, która wyplywajac z uczuc nieskonczonosci nadaje zmyslowa, dotykalna barwe wewnetrznym, spirytualnym zjawiskom, idealny porzadek przeistacza na materialny i tlumaczac blizsze powinowactwo umyslu z przyrodzeniem, jezeli nie rozwiazuje, to przynajmniej czyni mniej zawila i watpliwa najwyzsza buty zagadke (...)". Wlasnie taka byla literatura okresu romantyzmu: pelna przedziwnych zjawisk, wizji, zmor i upiorów, mówiaca o rzeczach niepojetych i dotychczas obcych umyslom zwyklych ludzi, odbiegajaca od przyjetych norm i zasad, odnoszaca sie do uczuc i wierzen ludzkich. Byla to poetyka tajemnicy, postaci byly oblakane, a wizje, sny i proroctwa odgrywaly istotna role w charakterze twórczosci, nadawaly jej specyficzny charakter.
W utworach lirycznych J. Goethego spotykamy sie z niesamowitym nastrojem, niepokojem i tajemniczoscia. W balladzie "Król Olch" poeta posluguje sie elementami fantastycznymi (w wizji chorego chlopca) zaczerpnietymi z kultury ludowej tj. król Olch i jego córki; nastrój grozy poteguja równiez liczne epitety i porównania np. "jak gdyby wiatr leci"; "król Olszyn w koronie, z ogonem jak zmija".
Natomiast w utworze pt. ,,Rybak" poeta pisze: "Jak zorza piekna, z mokrej topieli pieknosc dziewicza wychodzi." Posluguje sie tu wizja rybaka by ukazac moralistyke ludowa - wiare w to, ze kazda wina musi byc nalezycie ukarana.
Takze A. Mickiewicz wykorzystywal wierzenia ludowe w swoich balladach.
W "Romantycznosci" ukazal przekonanie o zwiazku miedzy swiatem zywych i umarlych, które prowadzi do polemiki miedzy narratorem a medrcem (zagorzalym klasykiem). Wizje Karusi (glównej bohaterki) wydaja sie przekonujace otaczajacym ja prostym ludziom, w przeciwienstwie do wrazenia jakie robia one na stojacym wsród tlumu medrcu. Narrator broni Karusi mówiac: "Czucie i wiara silniej mówi do mnie niz medrca szkielko i oko." Ukazana tu postac oblakanej dziewczyny stanowi wazny element literatury romantycznej - romantycy uwazali, ze ludzie oblakani maja szczególna zdolnosc widzenia rzeczy niedostrzegalnych dla zwyklych smiertelników.
Motyw wizji wystepuje takze w "Wielkiej Improwizacji" Konrada w "Dziadów cz. III". Anioly usiluja ochronic dusze Konrada przed szatanskim dzialaniem ; kazde niemal slowo bohatera kieruje go albo w strone dobra albo w strone zla. Konrad jako poeta - szaleniec posiada boska "iskierke"; wie wiecej niz zwykli smiertelnicy, moze przepowiadac przyszlosc poprzez swoja poezje. Jego postac jest odbiciem obrazu romantycznego poety. Ma on bowiem takie cechy poznawcze jak intuicja, wiara, czucie tzw. "oko i ucho duszy" , wyposazony byl ponadto w umiejetnosc "czytania natury" lub slyszenia jej "glosu". Jego wizje i proroctwa mialy okazac sie zbawienne dla narodu, a on sam mial byc ich odwiecznym wieszczem.
Prawdziwym poeta okazuje sie byc równiez syn Hrabiego Henryka (glównego bohatera "Nie - boskiej komedii") - Orcio. Obdarzony poetyckim geniuszem chlopiec ma moc tworzenia poezji. Jest nadwrazliwy i slaby psychicznie, stoi na pograniczu swiata duchów i rzeczywistosci. Posiada dar wewnetrznego widzenia, ale jednoczesnie traci wzrok : "Budzi sie zawsze okolo dwunastej, wstaje i przez sen mówi."
W swoich marach czesto spotyka zmarla matke. Chlopiec ma równiez wizje sadu nad dusza swego ojca. Widzi duchy pomordowanych, ludzi, którzy z rak Hrabiego zaznali jedynie krzywdy. Sprowadza ojca do lochów i opowiada mu co widzi, zapada wyrok skazujacy Hrabiego na wieczne potepienie.
W romantyzmie dziecko bylo traktowane jako istota szczególnie przeznaczona do kontaktów ze swiatem nadprzyrodzonym, a postac slepca od najdawniejszych czasów kojarzona byla z niepospolitym geniuszem poetyckim. Krasinski koncentruje w postaci Orcia wszystkie cechy prawdziwego twórcy - dziecko symbolizuje ideal poety.
W "Nie - boskiej komedii" Krasinski przedstawia swiat, w którym ludzie zatraciwszy sie w swych dzialaniach zignorowali obecnosc porzadku boskiego, z tego powodu obaj bohaterowie zarówno Hrabia Henryk jak i Pankracy ponosza kleske. Pojawienie sie Chrystusa w ostatniej scenie dramatu (wizja, która ma Pankracy tuz przed smiercia) sugerowac ma przywrócenie wlasciwych proporcji, jest jakby przypomnieniem wlasciwego porzadku, o którym bohaterowie zapomnieli. W polskim dramacie romantycznym historia ukazywana jest nie tylko jako efekt dzialan ludzi , przedstawia jest takze jako przestrzen dzialania sil dobra i sil zla - historia uzyskuje wymiar metafizyczny.
Wiekszosc twórców romantycznych pisala swoje utwory w ten sposób, aby dac czytelnikowi mozliwosc samodzielnego powiazania faktów, odkrycia tajemnicy skrywajacej sie pod powierzchnia przedstawionych przez autora zjawisk. Najczesciej utwory byly szeregiem luzno polaczonych ze soba wizji czy niekompletnych zdarzen, tworzacych jednak po glebszym wniknieciu w ich tresc, sensowna calosc.
Romantycy chetnie odwolywali sie do przeszlosci i przyszlosci oraz do ludowych sposobów poznawania swiata, do "zabobonów", do "wiary" czy intuicji. Filozoficzna postawe romantyków i ich sposób kontaktowania sie z rzeczywistoscia charakteryzuje Mickiewiczowski Guslarz z I czesci "Dziadów" :
"Kto wspomina dawne chwile,
Komu sie o przyszlych marzy,
Idz ze swiata ku mogile,
Idz od medrców do guslarzy!
Mrok tajemnic nas otacza,
Piesn i wiara przewodniczy,
Dalej z nami, kto rozpacza,
Kto wspomina i kto zyczy."

Czlowiek wobec milosci, smierci i przemijania

Ponadczasowy problem dotyczacy milosci, przemijania i smierci czlowieka, chcialbym omówic analizujac przezycia bohaterów nastepujacych powiesci psychologicznych: "Granicy" Z. Nalkowskiej i opowiadan J. Iwaszkiewicza - "Brzezina", "Matka Joanna od Aniolów" i "Panny z Wilka". Poniewaz problemy poruszane w powiesciach psychologicznych maja uniwersalny charakter, to dotycza kazdego czlowieka, niezaleznie od szerokosci geograficznej, w której zyje, czy warunków jego egzystencji. Stanowia one zawsze wyzwanie dla czlowieka i stawiaja go wobec podobnych dylematów i trudnych wyborów. Równoczesnie poruszane w powiesciach problemy psychologiczne moga byc subiektywnie interpretowane, mozna im nadawac wlasne znaczenie i oceniac je podlug wlasnych doswiadczen.
Wydaje mi sie, ze mozna dostrzec podobienstwo pomiedzy glównymi bohaterami tych powiesci - tj. Zenonem, Stasiem, Matka Joanna, ksiedzem Józefem czy wreszcie Witoldem. Wszystkie te postaci laczy dramatyzm ich zycia, który wyplywa z rozczarowan, braku spelnienia w milosci czy tez z przedwczesnej smierci, która nie pozwolila im na pelniejsze zycie (bohater "Brzeziny"). Dramat tych osób mozna tez zrozumiec kierujac sie mysleniem znakomitego twórcy psychoanalizy - Zygmunta Freuda. Ten slynny lekarz "duszy ludzkiej" zwrócil uwage na role urazów psychicznych, które mialy miejsce we wczesnym dziecinstwie czlowieka, i które ksztaltuja jego pózniejsze zycie. Freud byl takze odkrywca nieswiadomosci, która rzadzi w duzej mierze zyciem czlowieka powodujac, ze jednostka czesto nie zdaje sobie sprawy z tego, ze krzywdzi siebie lub innych. Wplyw tej nieswiadomosci widac wyraznie w losach bohaterów wymienionych przez mnie utworów.
Glówny bohater powiesci "Granica" jest postacia skomplikowana psychologicznie. Jest to czlowiek, który mial dobre intencje, mial wspaniale plany i ambicje, byl swiadomy, ze nie chcial powielac losu rodziców, a w szczególnosci nie chcial byc taki, jak ojciec. Chcial zyc uczciwie. Jednakze byl on czlowiekiem o bardzo slabym charakterze. Wszedl w romans z Justyna, a nastepnie nie potrafil sie z tego wycofac. Jest to oznaka slabej woli. Zenon caly czas mial wyrzuty sumienia zwiazane z romansem z Justyna. Jednak to nie wystarczylo. Zenon w swoim postepowaniu przekroczyl pewna granice moralna, system wartosci, w którym jest prawidlowe rozróznienie dobra od zla. Moim zdaniem nie do konca jest to jego wina. Ten system moralny wyniósl z domu- ojciec byl niemoralny, matka takze, gdyz przymykala oczy na jego romanse. Zenon wychowany zostal w domu pozbawionym moralnych pryncypiów, nie mial jasno okreslonych zasad postepowania. Nie zdawal nawet sprawy ze zla, jakie sieje. W rezultacie okazal sie lajdakiem, jak jego ojciec, a poniewaz nie mial jasno okreslonych granic postepowania, nie mial zadnych wyrzutów sumienia. W efekcie brak tych zasad nie pozwala na ulozenie sobie zycia uczuciowego, a nawet, jak to bylo w historii Zenona, moze on doprowadzic do samozniszczenia. Krancowym tego dowodem jest smierc samobójcza.
Kolejnym bohaterem, którego sylwetka psychologiczna chcialbym sie zajac, jest Stas z "Brzeziny" J. Iwaszkiewicza. Wydaje mi sie, ze jest to takze postac dramatyczna. Jego dramat osobisty wynika jednak z innych czynników. Przedwczesna smierc nie pozwolila sie temu mlodemu czlowiekowi zrealizowac, poczuc smaku zycia. Jednak podziw budzi jego swiadoma walka z choroba, a gdy staje sie ona nieunikniona, walka o to zeby miec do samego konca jak najpelniejszy kontakt z zyciem. Stas pokazuje dwie postawy wobec smierci i milosci. Przyjmuje on maske blazna, czlowieka, który usmiecha sie do smierci, a z drugiej zas strony zwycieza jego biologizm, pozadanie kobiety i natury. Ciekawe w tym opowiadaniu jest równiez to, w jaki sposób jego pograzony w depresji brat potrafil skorzystac z dynamizmu smiertelnie chorego Stasia. Dzieki niemu zwalczyl pograzajaca go depresje i zwrócil sie, na miare swoich ograniczonych mozliwosci, ku zyciu. Mysle, ze one byly ograniczone, gdyz czlowiek ten raczej odcial sie od swojej przeszlosci, niz sie z nia pogodzil.
Dramat glównej bohaterki matki Joanny polegal na glebokiej nieswiadomosci swoich potrzeb i pragnien. Czyny matki Joanny i innych wspólsióstr sa nieuswiadomionym buntem przeciwko powszechnej unifikacji, a takze stlumionemu libido. Iwaszkiewicz w sposób mistrzowski przedstawil studium choroby zwanej histeria. Owe nieszczesne kobiety tylko przy pomocy takich dziwacznych zachowan mogly wyodrebnic sie, zaznaczyc swoja indywidualnosc. Równoczesnie byla to równiez ekspresja ich niezaspokojonych pragnien seksualnych. Wydaje mi sie, ze przyczyna tych patologicznych zachowan matki Joanny byly tez jej osobiste dramaty - byla wczesnie oddana do klasztoru, a wiec nie doswiadczyla zycia, byla tez kobieta brzydka i ulomna. Aby zaprzeczyc tym przezyciom, chciala byc wlasnie wielka. Jej marzeniem bylo zostac swieta. Jednak, gdy nie mogla tego osiagnac stwierdzila - "gdy nie moge byc swieta, bede szatanem".
Podobne doswiadczenia zyciowe, które spowodowaly w efekcie dramat osobisty, mial ksiadz Józef. Byl to czlowiek pelen pokory i swietosci, ale takze bardzo odciety od swojej osobowosci, bardzo jej nieswiadomy. Gdy opanowalo go uczucie milosci do Joanny, nie mógl sobie z nim poradzic, zostal opanowany przez demony. Symbolizowaly one jego stlumione zadze, które mogly dojsc do glosu tylko w tak niszczacej zycie czlowieka formie. Mial on równiez, podobnie jak Joanna, bardzo trudne dziecinstwo. Byl bity i ponizany przez ojca. Gdy mial 13 lat matka wstepujac do klasztoru, porzucila go. Byl on dzieckiem samotnym i nieszczesliwym, co wyznaczylo droge do jego swietosci, ale tez w efekcie do samozniszczenia.
Problem przemijania i milosci poruszony jest takze w opowiadaniu Iwaszkiewicza pod tytulem "Panny z Wilka". Wiktora poznajemy jako czlowieka, który nie odnajduje sie w tej rzeczywistosci. Po smierci przyjaciela czuje sie osamotniony, zagubiony i szuka swoich korzeni, miejsca, w którym móglby sie odrodzic po tych pesymistycznych doswiadczeniach. Wraca tam, gdzie byla jego wczesna mlodosc po to, aby poprzez powrót do przeszlosci w jakis sposób wrócic do terazniejszosci, jakby siebie ozywic. Jednak widac, ze czlowiek nie moze uciec od swoich ograniczen. Wydaje mi sie, ze Wiktor uzyskuje pewna swiadomosc swoich problemów, jednak niczego w sobie nadal nie zmienia. Wyjezdza z Wilka, tak jak te pietnascie lat temu, równie oddalony od swoich uczuc i spelnien. Widac wyraznie, ze czlowiek ten nie potrafi sie zwiazac, zblizyc uczuciowo do innych. Nie potrafi dostrzec, ani tez odwzajemnic rodzacych sie uczuc. Wiktor z kazda z tych panien z Wilka, wchodzil w jakies blizsze uczuciowe zaleznosci, po czym sie wycofywal w pól drogi. Widac wyraznie, ze nie mógl sie zaangazowac psychicznie, nie mógl wziac odpowiedzialnosci za zadna z tych relacji. W efekcie, jakby zupelnie nie zmieniony odjezdza, aby wiezc podobny zywot, zywot czlowieka nijakiego, bezbarwnego.
Problem milosci, przemijania i smierci, jest problemem uniwersalnym i starym jak swiat. Od zarania dziejów czlowiek boryka sie z tymi przezyciami i w zaleznosci od swojej swiadomosci jest do nich bardziej lub mniej przygotowany. U naszych bohaterów widoczne bylo, ze rzadzili sie glównie nieswiadomymi impulsami, które w efekcie doprowadzaly ich do rozlicznych klesk. Stad wyplywa wniosek, iz czlowiek powinien zdobywac jak najwiecej doswiadczen i pracowac nad tym, aby z nich swiadomie, madrze i zdrowo korzystac.

Czym jest forma w zyciu czlowieka? Forma a problemy wolnosci i ubezwlasnowolnienia czlowieka w literaturze XIX i XX wieku.

,,Kazdy musi byc oceniony przez kazdego, a pojecie o nas ciemnych, ograniczonych i tepych jest nie mniej doniosle niz pojecie bystrych, swiatlych i subtelnych, gdyz czlowiek jest najglebiej uzalezniony od swego odbicia w duszy drugiego czlowieka, chocby ta dusza byla kretyniczna."
Zawsze jestesmy oceniani przez innych. Nieistotne kim sa ci ludzie, jakie sa ich horyzonty myslowe, jaki jest ich swiatopoglad, to co o nas mysla jest jednakowo wazne. Z biegiem czasu ustalona opinia staje sie pewnym schematem. Czlowiek bardzo latwo wpada w pulapki zastawione przez innych ludzi i swiat. Forma jest sposobem kontaktowania sie z innymi ludzmi. Czlowiek potrzebuje jej po to, by zaistniec wsród ludzi. Tworzy sie dopiero w kontakcie miedzyludzkim i jest czyms sztucznym, nienaturalnym dla czlowieka. Jest nam narzucana z zewnatrz, falszuje nasza nature. Pojecie formy obejmuje zatem zbiór norm postepowania, stereotypów spolecznych, zachowan uznanych i przyjetych w spoleczenstwie. Zarazem jednak jest koniecznoscia, poniewaz kazdy czlowiek, chcac nawiazac kontakt z innym czlowiekiem, musi przyjac taka forme, która bylaby dla tamtego zrozumiala. Poniewaz czlowiek zyje w spoleczenstwie, jest na forme skazany, nie moze przed nia uciec. Forma dotyczy takze odbioru swiata, jest sposobem wyrazania wlasnych pogladów, sposobem przekazywania wlasnego widzenia swiata i innych. Jest to cos, co ogranicza czlowieka, kaze dzialac wedle z góry przyjetego schematu. Tym czynnikiem moze opinia innych, jak w przypadku Józia z ,,Ferdydurke" Gombrowicza lub przyjety system wartosci, co widzimy na przykladzie ,,Moralnosci pani Dulskiej". W koncu czynnikiem takim staje sie siec instytucji i urzedów, z którymi nie daje sobie rady Józef K z ,, Procesu" Kafki. Czymkolwiek by nie byla, mozna wysnuc wniosek, ze forma w zyciu czlowieka jest czyms determinujacym cale jego zycie. Dzialamy wiec w granicach, jakie ustalili inni, nawet jesli jest to nam zupelnie nie na reke. Próbe wyzwolenia sie od formy podejmuje Zbyszko Dulski z naturalistycznego dramatu Gabrieli Zapolskiej. Ma swiadomosc, ze zyje w swiecie zaklamanym. Usiluje uwolnic sie od otaczajacych go schematów, zlekcewazyc role jaka wyznaczylo mu spoleczenstwo. Ponosi jednak kleske. Jego bunt jest sztuczny, a wlasciwie karykaturalny. Zbyszko ponosi porazke równiez dlatego, ze jest jednostka zbyt przecietna. Rezygnuje ze swych planów w obawie przed skandalem i wraca do normalnego trybu zycia:
,, Jak ja sie teraz bede lotrowal"
Czlowiekiem starajacym sie uciec przed forma jest równiez Józio z ,,Ferdydurke". Postrzega on swiat jako zbiór schematów i poszukuje tego co prawdziwe. Z nadzieja na odnalezienie naturalnosci i prawdziwych wartosci czlowieka udaje sie na wies, lecz i tu odnajduje jedynie stereotypy: forme parobka, forme wujaszka, cioci, panicza i panienki. Podobnym zbiorem form jest szkola. Panujace tu schematy lekcji, myslenia o literaturze oraz formy ucznia i nauczyciela sklaniaja Józia do buntu. Zauwaza on jednak, ze bunt równiez jest tylko forma i powielanym schematem. Nie potrafi przeciwstawic antagonistom swojej wizji swiata. Przez to, iz nie ma on wlasnej koncepcji, zarówno Mlodziakowie, Pimpko jak i ciotki wciagaja go w swój swiat. Józio stara wyzwolic sie i nie byc schematyczny. W tym przypadku czesciowo mu sie to udaje. Za pomoca zrecznej intrygi demaskuje ,,nowoczesnosc" Mlodziaków i burzy ich swiatopoglad. Ostatecznie Józio dochodzi do wniosku, ze przed forma nie ma ucieczki:
,, Gdyz nie ma ucieczki przed geba jak tylko w inna gebe, a przed czlowiekiem schowac sie mozna sie tylko w objecia innego czlowieka."
Niektórzy nie próbuja nawet walczyc z forma. W ,,Procesie" Kafki jest nia system, siec wytworzona przez spoleczenstwo, ubezwlasnowalniajaca obywateli. W zderzeniu z ta machina czlowiek jest bezradny, popada w niewole. Bezradnie i biernie wobec formy zachowuje sie równiez Felicjan Dulski. Jego zalosne zycie organizuje mu zona. Kaze mu odbywac fikcyjne spacery, odmierza mu cygara i drobne pieniadze na kawiarnie. Zarówno Józef K. jak i Dulski wpisuja sie w schemat, który narzuca im spoleczenstwo. Obaj ponosza kleske. Felicjan osmiesza sie jako czlowiek i mezczyzna natomiast Józef K. ginie. Jego los zaprzecza idei humanizmu. To nie czlowiek jest najwazniejszy w systemie.
Poza tym, sa ludzie, którzy w ogóle nie próbuja uciekac od form, a wrecz je akceptuja. Do grona tych osób zaliczymy Mele, córke pani Dulskiej, której odpowiada zycie wedlug obowiazujacych schematów. Tacy ludzie jak ona beda uczestniczyc w tworzeniu schematów ograniczajacych innych, ale w koncu ogranicza siebie samych. Na przykladzie pani Dulskiej widzimy, jak czlowiek moze ugrzeznac w schemacie zaklamania i dwulicowosci. Ograniczyc sie do obszaru dulszczyzny, koltunerii. Osoba, ktora przyznaje sie do akceptowania obowiazujacych form i schematów jest równiez ciotka Juliasiewiczowa. Otwarcie przyznaje sie do korzystania z przyjemnosci zycia:
,,Zgodzilam sie z zyciem, kradne co jest najmilszego"
Jak widac czlowiek jest stale ograniczany i nie ma ucieczki przed forma. Formy sprawiaja, ze czuje sie nieszczesliwy. Czy w ogóle mozliwa jest wolnosc czlowieka? Rodzimy sie w pewnym miejcu, czasie, rodzinie. Ogranicza nas tradycja, nakazy moralne. Jednakze nasze zycie wcale nie musi byc zle, a czlowiek moze osiagnac szczescie. Od wielu schematów nie chcemy uciekac. Mimo, iz mamy schemat codziennych zajec i obowiazków, tylko od nas zalezy czy beda dla nas ciekawe i na ile pozwola odczuc nam wolnosc.

Granica moralna, której nie mozna przekroczyc

Czy istnieje granica moralna, której nie mozna przekroczyc? Dla olbrzymiej wiekszosci jednostek egzystujacych w naszym spoleczenstwie - tak. Nie liczac sporadycznych odchylen od tej normy dla kazdego czlowieka, owa niewidzialna przepasc, w tym czy w innym miejscu istnieje. Kazdy z nas ma inny system wartosci, zostal inaczej wychowany, dlatego tez dla jednego bedzie sie ona znajdowala blizej, a dla drugiego dalej. Dzisiaj musimy stwierdzic czy, a jesli tak to gdzie znajdowal sie ów kres dla Zenona Ziembiewicza - bohatera powiesci Zofii Nalkowskiej pt. „Granica”.

Aby mozliwe bylo odpowiedzenie na powyzsze pytanie nalezy przeanalizowac wszystkie uczynki naszego bohatera i stwierdzic czy wykraczaly one poza przyjete obyczaje i normy.

Pierwszym czynem, który nalezaloby rozpatrzyc jest fakt porzucenia przez Zenona kobiety, z która sie zwiazal w Paryzu - Adeli. Sytuacja w tym przypadku nie jest jednak tak przejrzysta jakby sie moglo wydawac.

Nie ulega watpliwosci, iz niemoralnym bylo pozostawienie kobiety lezacej na lozu smierci na dodatek z osoba, która „nie miala zadnego czucia z rzeczywistoscia”. Z drugiej jednak strony Ziembiewicz pozostal przy Adeli nawet dluzej niz mógl. Jak sam mówi: „Odwlekal swój wyjazd, póki to bylo mozliwe, nawet ponad mozliwosc”.

Nalezy równiez pamietac, ze Adela byla swiadoma tego, ze Zenon jej nie kocha, wiec tak naprawde nie mogla wymagac od niego, aby pozostal przy niej do konca jej dni.

Nie mozna wiec uznac, iz Ziembiewicz zachowal sie calkowicie karygodnie, a tym samym, ze przekroczyl owa nienamacalna granice.

Kolejnym uczynkiem, który móglby przez wielu zostac uznany za przekroczenie cienkiej linii oddzielajacej moralnosc od niemoralnosci, jest zdrada Zenona swojej narzeczonej Elzbiety Bieckiej z Justyna Bogutówna. W pewnych kulturach, owszem - zachowanie to stanowczo byloby zlamaniem zasad panujacych w danym spoleczenstwie. Musimy sobie jednak uswiadomic, jakie zasady panowaly w spoleczenstwie przedstawionym przez Nalkowska w „Granicy”.

Zdrada nie byla niczym nadzwyczajnym, a posiadanie kochanek w duzej ilosci przypadków bylo na porzadku dziennym (i nocnym).

Sprawa sie ma inaczej z aborcja wspólnego dziecka Justyny i Zenona. Pomimo faktu, iz przy wreczaniu Justynie pieniedzy na zabieg mówil, ze to zalegla pensja jej matki, to jednak z pózniejszej rozmowy z Justyna, która miala nastepujacy przebieg:

- „Zrobilas wtedy, co sama chcialas. Samas tak zdecydowala, nie namawial cie nikt. Przeciez moglas miec dziecko i wiedzialas, ze tez bylbym cie bez pomocy nie zostawil.

- Jak to: wiedzialam? Tego juz nie mów. A te pieniadze, cos mi dal wtedy?(...)

- Dlaczego tak mówisz? Przeciez liczylem sie z tym, ze chcesz dziecka. Ciagle ci powtarzalem...(...)

- No, wlasnie wiedziales, ze go chcialam, zeby zylo, zeby aby zylo.(...)

- Ales mi dal pieniadze na to, zeby sie popsuc.

- A co mialem robic, Justyno? Mialem ci nie dac? Co bys wtedy powiedziala, jakbym ci nie dal?(...)

- Naturalnie, zes mógl nie dac. Toby ono teraz zylo. Sames wiedzial przecie, ze juz byl nie czas.(...)”

jasno wynika, iz Ziembiewicz doskonale zdawal sobie sprawe, na co te pieniadze zostana przeznaczone.

Pewnym usprawiedliwieniem jest to, ze Zenon pozostawil Justynie wybór, co ma zrobic, nawet zaofiarowal pomoc gdyby zdecydowala sie urodzic dziecko. Jednakze sam fakt swiadomego wreczenia pieniedzy na aborcje, która miala sie odbyc prawdopodobnie tylko dlatego, ze ojciec dziecka obawial sie reakcji otoczenia, jest zdecydowanie przekroczeniem owej nienamacalnej granicy.

Kolejnym z zarzutów, który ewentualnie moze zostac uznany za niemoralny jest niedotrzymanie przez Ziembiewicza przedwyborczych obietnic. Chodzi tu mianowicie o budowe domów robotniczych.

Co prawda budowa zostala rozpoczeta, jednakze nigdy jej nie skonczono.

Twierdzenie, iz byla to wina Zenona jest bezpodstawne, jako ze budowa zostala wstrzymana z powodu cofniecia obiecanych srodków pienieznych.

Podobnie sprawa sie ma z manifestacja robotników i domniemanym wydaniem przez Zenona rozkazu strzelania.

„Istotnie, pierwsze strzaly padly owego wieczoru w chwile po jego przyjezdzie. Naprawde jednak sprawa zdecydowala sie juz przedtem, byla gotowa, zanim przyjechal.”

Podsumowujac, owa granica moralna istniala w przypadku bohatera powiesci Zofii Nalkowskiej. Mozna równiez stanowczo stwierdzic, ze ów kres, którego przekroczyc nie wolno, zostal przez Zenona Ziembiewicza przekroczony w momencie wreczenia Justynie Bogutównie pieniedzy na aborcje.

Co do pozostalych uczynków, to granica moralnosci jest tak plynna, iz nie mozna jednoznacznie stwierdzic, czy zostala ona przekroczona, czy tez nie.

Idealisci i marzyciele - zbyteczni, czy potrzebni swiatu?

Marzenia towarzysza czlowiekowi od chwili narodzin. Najpierw ludzie snuja wizje przed swoimi pociechami, które dopiero pojawily sie na swiecie, o zyciu w dostatku i przyjazni. Pózniej juz sam czlowiek marzy … o zabawce samochodziku … o lalce … o komputerze … o duzej wiedzy, zdobytej bez wysilku … o dobrej pracy, dajacej satysfakcje i pieniadze … o kobiecie, mezczyznie swego zycia … o madrych dzieciach. Marzenia te mozna mnozyc w nieskonczonosc.
Sa równiez tacy, którzy wierza, ze moze istniec swiat bez zla, bez przemocy, ze wystarczy samemu byc dobrym czlowiekiem, aby naprawic innych. Inni z kolei uwazaja, iz wszyscy sa uczciwi, odpowiedzialni i na swoim stanowisku. Zycie jednak takie nie jest.
Pytanie, czy marzyciele i idealisci sa nam potrzebni jest retoryczne. Tylko dzieki nim ten swiat jeszcze nie zwariowal.
Wlasciwie kto to jest idealista, a kto to jest marzyciel? Czy latwo ich od siebie odróznic? A moze idealista musi byc marzycielem, a marzyciel idealista, by mogli snic swój sen o lepszym swiecie. Spróbuje jednak ich zdefiniowac, choc zdaje sobie sprawe, ze bedzie to definicja nieudolna i schematyczna.
Idealista to buntownik przeciwko zastanej rzeczywistosci, który próbuje ja naprawic wcielajac w zycie program. Program ten zaklada np.: stworzenie idealnego panstwa, moze równiez dotyczyc wymyslenia nowego rozwiazania technicznego albo znalezienia wymarzonej kobiety. Idealistami byli np.: tacy wielcy mysliciele jak Marks, Engels, Lenin twórcy socjalizmu, ale takze poeci Slowacki i Mickiewicz, czy Morus i Machiavelli budowniczowie idealnego ustroju panstwowego.
Marzyciele to z kolei osoby myslace mniej „programowo” niz idealisci, ale pragnacy osiagnac rzeczy równie nierealne i niesamowite. Pierwszym marzycielem byl z pewnoscia Ikar, który chcial zobaczyc wiecej niz jego ojciec. Marzycielem byl równiez Leonardo da Vinci, pragnacy przekroczyc granice ludzkich mozliwosci i pomyslowosci, dlatego tez myslal o samolotach i lodziach podwodnych na kilka wieków przed ich stworzeniem.
Pomimo drobnych róznic pomiedzy obydwoma postawami laczy ich jedno - chec przekroczenia granicy ludzkich mozliwosci i osiagniecia rzeczy nierealnych w czasach, w których zyja.
Epoka, która sprzyjala idealizmowi i marzycielstwu, szczególnie w Polsce byl romantyzm. Wynikalo to z ówczesnej sytuacji politycznej kraju, która zdecydowanie wplywala na zycie kulturalne narodu, w tym równiez na literature.
Wiac to np.: w wierszu A. Mickiewicz pt. „Oda do mlodosci”. Autor pragnie stworzenia nowego porzadku, bo ten stary jest:
„Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy”
Jest przekonany, ze tylko mlodzi moga cos zmienic, bo potrafia „tam siegnac, gdzie wzrok nie siega” i lamac to, czego „rozum nie zlamie”. Wola wiec:
„Mlodosci! dodaj mi skrzydel!
Niech nad martwym wzlece swiatem.
W rajska dziedzine uludy”.
Bezgraniczna wiara Mickiewicza w sile mlodosci przyczynie sie do zmiany swiatopogladu calego spoleczenstwa. Czy jednak ta zmiana przynosi w przyszlosci pozytywne skutki?
Idealista jest równiez bohater Mickiewicza - Konrad z III cz. „Dziadów”. Chcialby on urzadzic swiat po swojemu. Jest przekonany, ze potrafilby wyeliminowac zlo, o czym swiadcza jego slowa:
„Ja i ojczyzna to jedno.
Nazywam sie Milijon - bo za milijony
Kocham i cierpie katusze.”
Konrad oskarza nawet Najwyzszego o wszystkie nieszczescia ludzkosci i zada dla siebie „rzadu dusz”. Postawa ta przepelniona jest jednak pycha. A to nie moze przyniesc wygranej, o czym swiadczy kleska glównego bohatera III cz. „Dziadów”.
Równiez bohaterowie J. Slowackiego i Z. Krasinskiego sa marzycielami i idealistami. Na pierwszy rzut oka Kordian i hrabia Henryk to rózne postacie. Pierwszy chce zabic cara i wyzwolic ojczyzne, drugi pragnie obronic dobre imie swoich przodków. Hrabia Henryk staje do z góry przegranej walki. Broni bowiem ludzi niegodnych, którzy dawno przestali rozumiec co to znaczy honor i poswiecenie. Kiedy zrozumie, ze nie jest w stanie powstrzymac nadciagajacej rewolucji popelnia samobójstwo. Kordianowi marzy sie z kolei kraj rozciagajacy sie „od morza do morza”. O jego naiwnej postawie swiadcza slowa:
„Narodowi
Zapisuje, co moge … Krew moja i zycie
I tron do rozrzadzenia prózny.”
Patrzy na swiat jak poeta, który nie jest w stanie zrozumiec, ze wolnosci nie przyniesie poswiecenie jednego czlowieka. Nie docieraja do niego argumenty, ze car ma licznych popleczników i zabicie przywódcy nie zburzy calego systemu. Chociaz Kordian przegra, to jednak jego bohaterska postawa stanie sie inspiracja dla przyszlych buntowników. Na tym polega sila idealizmu i naiwnej wiary w poswiecenie.
My Polacy mamy szczególne upodobanie do czczenia ludzi wielkich, chociaz przegranych. Cos jest w naszym charakterze, ze budujemy pomniki tym, którzy przegrali w konfrontacji z brutalna rzeczywistoscia. Jest tak w przypadku Kosciuszki, Poniatowskiego, czy Dabrowskiego.
Polski idealizm i marzycielstwo najczesciej zwiazane byly ze sprawami ojczyzny i narodu. Kiedy upadlo powstanie styczniowe, ostatni wielki zryw romantyków na terenach naszego kraju, zrodzil sie inny typ idealizmu - wiara w prace u podstaw, prace organiczna i emancypacje kobiet, jako recepta na rozwiazanie wszystkich bolaczek politycznych i spolecznych Polski.
Idealista pozytywistycznym jest Witold Korczynski z „Nad Niemnem” E. Orzeszkowej, który wierzy, ze zmieni stosunki miedzy dworem, a wsia. Uczy rolników obslugi nowych maszyn, ostrzega przed nieuczciwymi urzednikami, wprowadza nowe formy uprawy ziemi. Naiwnie pragnie zmienic zycie na wsi na lepsze. Idealistka jest równiez Justyna Orzelska, która idac za glosem serca, wychodzi za maz za Janka Bohatyrowicza. Pragnie w ten sposób poprawic, choc w czesci, byt rolników. Spoleczenstwo potrzebowalo takich przejawów idealizmu. Bez nich pograzyloby sie w coraz wiekszym marazmie, a przeciez zblizal sie juz prawie wiek od utraty niepodleglosci.
Idealistów polskich „na tle spolecznego rozkladu” pokazuje równiez B. Prus w swoim utworze pt. „Lalka”. Marzycielem politycznym jest Rzecki, który nie rozumie kapitalistycznego swiata. Zawsze byl uczciwy, lojalny i bezinteresowny, a obecnie ludzie zaczynaja odsuwac sie od niego. Jest zdruzgotany, ze Slangbaum mu nie ufa, a Stanislaw robi podejrzane interesy za granica. Marzy, iz niedlugo powróci Napoleon i Polska odzyska niepodleglosc. Jednak dla takich jak Rzecki nie ma miejsca we wspólczesnym swiecie.
Idealista jest równiez Julian Ochocki, który pragnie aby ludzkosci przyczepic skrzydla. Dlatego tez, uczestniczy w poszukiwaniu metalu lzejszego od powietrza. Z perspektywy czasu mozemy teraz stwierdzic, pomimo tego, iz pragnienia Ochockiego nie spelnily sie calkowicie, to jednak wznosimy sie w powietrze ogromnymi „metalowymi ptakami”. Idealista jest równiez Stanislaw Wokulski. Ten uczen Gustawa z IV cz. „Dziadów”, wierzy w istnienie idealnej milosci. Ale jak mówil Gustaw:
„Kto za zycia choc raz byl w niebie
Ten po smierci nie trafi od razu”,
tak wiec i Wokulski, jak pozostali idealisci „Lalki” jest przegranym. Ale, nie umieraja oni do konca poniewaz pamiec po nich pozostaje w umyslach ludzi.
Rodzi sie tu pytanie, czy marzyciele i idealisci sa nam w rzeczywistosci potrzebni? Moim zdaniem spelniaja ogromna role Gdyby nie oni nasz swiat nie rozwijalby sie. Bo to wlasnie ci ludzi wywoluja powstania, wplywaja czesto na rzady i systemy, wynajduja nowe lekarstwa i urzadzenia. Marzenia sa dla nich motorem dzialania. Równiez kazdy z nas powinien posiadac jakies marzenia, bo to one stanowia sile naszego rozwoju. Dzieki nim uczymy sie pracujemy, kochamy. Swiadczyc o tym moga takie wspólczesne postacie jak Ochojska, czy Owsiak, którzy uwazaja, ze z ludzi mozna wykorzenic zlo i obudzic odrobine wspólczucia. Bo jak wygladaloby nasze zycie bez marzen?

Lektury optymistyczne gloszace pochwale zycia i potrzebe zgody czlowieka ze swiatem w Twoich doswiadczeniach czytelniczych

„Nie bez powabów jest ten straszny swiat, nie bez poranków dla których warto sie zbudzic”
(W. Szymborska)

T emat sensu zycia, tajemnicy celu ludzkiego istnienia, ciagle poszukiwania, rozterki, stawianie pytan, na które nie sposób odpowiedziec to domena filozofów, którzy stworzyli wiele teorii majacych ulatwic zycie i w sposób klarowny przedstawic „recepte” na szczesliwy byt. Równie szeroki repertuar spojrzen i odbioru tego skomplikowanego swiata podaje nam literatura. Wybitni poeci, pisarze, jednostki o ponadprzecietnych umyslach, ale i wyobrazni na przerózne sposoby wyrazaja sie o rzeczywistosci. Utwory pisane w róznych krajach, dla których inspiracja byly odmienne sytuacje zyciowe i temperamenty autorów, moga przyprawic o ból glowy. Niestety autorzy zglebiajacy sens zycia w wiekszosci nie odnajduja celu istnienia. Ludzka egzystencja staje sie bezsensowna, ziemskie starania wydaja sie byc syzyfowa praca.
Jednak znalezli sie równiez optymisci, którzy ludzki byt stawiali w innym swietle, dajac plomyk nadziei, swiatelko w tunelu, ale takze przyczyne kolejnych kontrowersji i rozwazan. I tak bez konca... Poprzez wszystkie epoki kontrastujace ze soba ,uzupelniajace sie wzajemnie i tworzace coraz to nowe teorie. Od Platona, Epikura poprzez swietego Franciszka z Asyzu, az po Boleslawa Lesmiana i poetów wspólczesnych.
Odpowiedz na pytanie i prawdziwa weryfikacja pogladów filozoficznych zapewne nigdy nie zostanie osiagnieta, a zna ja tylko Najwyzszy, ten, który swiat stworzyl. Póki co jednak musimy byc cierpliwi i nie ustawac w poszukiwaniach. Oczywiscie utwory pisane w tonie napawajacym optymizmem sa odbierane z wiekszym entuzjazmem i moga tchnac nadzieje i wiare w serca stargane ciaglymi, niekonczacymi sie rozmyslaniami. Takich pozytywnych akcentów staralo sie doszukac wielu i rzeczywiscie w literaturze swiatowej odnalezc mozemy ogrom przykladów przeciwstawiajacych ponurej beznadziei swiezy powiew optymizmu. Nawet jesli w literaturze przeciagala sie zla passa, zawsze znajdowal sie ktos, kto w swoim indywidualnym spojrzeniu na swiat odnajdowal i tworzyl poglady przeciwstawne. Nawet w takiej epoce jak Mloda Polska jednoznaczny ton wypowiedzi zostal zaklócony i w sposób radykalny przerwany przez wybitne i madre jednostki. Doktryny filozoficzne tworzone przez ludzi kolejnych epok mialy sluzyc czlowiekowi jako drogowskazy w poszukiwaniu szczescia i odkrywaniu piekna swiata. Dlatego w swojej pracy chcielibysmy skoncentrowac sie wlasnie na systemach filozoficznych i zawartej w nich madrosci, a nastepnie poprzec je przykladami z literatury.
Pierwsza epoka - starozytnosc - dala poczatek rozmyslaniom. Antyczni mysliciele stworzyli podwaliny wspanialych systemów filozoficznych. Na tych solidnych podstawach opierali sie twórcy nastepnych epok az po wspólczesnosc. Podobno ktos kiedys stwierdzil, ze pierwsza mysl jest najtrafniejsza. Cóz, to wlasnie starozytni sa prekursorami filozofii i moze warto sie nad tym zastanowic.
Na plan pierwszy wysuwaja sie dwie glówne, przeciwstawiajace sie sobie doktryny - stoicyzm i epikureizm. Drugi z wymienionych pradów, którego nazwa pochodzi od twórcy - Epikura - byl szkola filozoficzna nakazujaca cieszyc sie zyciem i korzystac z radosci czynienia dobra.
Slynny epikurejczyk Horacy powiedzial:„Carpe diem” i ta mysl przyswieca wielu ludziom do dzis jako przewodnia.
Horacy potrafil we wszystkim dostrzec piekno, namawial do korzystania z wszelkich dóbr, jakimi obdarowuje nas zycie. Niektóre z tych mysli wyrazil w swoich utworach lirycznych i podkreslil slowami „chwytaj dzien”.
Kolejnym myslicielem starozytnosci jest Lucjusz Anneusz Seneka (I wiek p.n.e.). W swym utworze „O zyciu szczesliwym” namawia do szukania ukrytych wartosci, twierdzi, ze szczescie jest blisko. Aby je osiagnac nieodzowne jest zycie w zgodzie z natura. Nalezy odrzucac wszelkie pokusy i leki, zrozumiec, ze bardzo wazna jest cnota, która daje szczescie. Twierdzil, ze duchowosc przewyzsza materializm.
Kolejny utwór „O co poeta prosi Apollina” prezentuje postawe zyciowa Horacego i wypracowanej przez niego filozofii. Jest to swego rodzaju synteza pogladów stoików i epikurejczyków poprzez zasade „zlotego srodka”: rozumu i umiarkowania w korzystaniu z dóbr materialnych. To pozwoli na osiagniecie szczescia i umiejetnego korzystania z piekna, jakie kryje w sobie swiat.
Niemal najdoskonalsze naszym zdaniem przyklady cieszenia sie zyciem wbrew wszelkim przeciwnoscia daje „Biblia”.
Dobry przyklad stanowi „Ksiega Hioba”. Tytulowy bohater, bogaty i szczesliwy mezczyzna, prowadzi spokojne zycie, jednak sielanka ta nie trwa wiecznie. Bóg, chcac sprawdzic jego wiare, dopuscil do utraty majatku, smierci dzieci i zeslal na niego powazna chorobe - trad. Hiob nie umial równiez znalezc wspólnego jezyka ze swymi przyjaciólmi. Mimo tego w spojrzeniu na swiat nie tracil optymizmu i jeszcze bardziej ufal Bogu, co w duzym stopniu opieralo sie na jego wielkiej wierze. Dzieki temu na nowo odnalazl w zyciu szczescie.
Piewca wina i milosci byl Anakreont. Zaliczal sie do tej grupy starozytnych, którzy szczescie upatrywali w korzystaniu z uroków zycia. Swoje poglady przedstawil w utworach „Slodki bój” czy „Piosenka”.
Wergiliusz jest autorem utworu pt. „Opiewalem pastwiska, wies i wodzów”. Sam tytul wskazuje, ze jest to utwór pochwalny.
Sredniowiecze to okres uznawany za epoke cieni i zacofania. Po blizszym zapoznaniu sie z tym niedocenionym czasem, mozemy sie przekonac, ze wcale tak nie jest. Kolektyw europejski i zgoda, w jakiej ludzie zyli na Starym Kontynencie ze soba i innymi panstwami, zapewnione byly przez uniwersalizm. Polegal on na tym, ze wszystkie kraje Europy byly podporzadkowane wladzy koscielnej i jej zwierzchnikowi - papiezowi oraz wladzy swieckiej ze zwierzchnikiem - cesarzem. Poza tym jezykiem urzedowym byla lacina.
Jednym z podstawowych kierunków omawianej epoki byl tomizm. Byla to tzw. filozofia harmonijna, stworzona przez swietego Tomasza z Akwinu. Prad ten zakladal tzw. „rozumny lad swiata”, swiat jako „drabina bytów”, na której kazde istnienie ma swoje wlasne, celowe i naturalne miejsce. Uchwycenie spolecznosci w tych kategoriach zapewnialo wspólna zgode zycia jak i zgode czlowieka ze swiatem. Pewne analogie mozemy tu odnalezc z zalozeniami pozytywizmu, ale tym zajmiemy sie pózniej.
Nieco wiecej polotu i radosci niesie ze soba franciszkanizm. Tak byc musi, bo to filozofia radosna, stworzona przez swietego Franciszka z Asyzu, który glosil milosc i uwielbienie swiata oraz jego piekna. „Kwiatki swietego Franciszka z Asyzu” to zbiór legend dotyczacych jego zycia. W hymnie pochodzacym z tego dziela swiety Franciszek zachlystujac sie pieknem swiata chwali Boga za jego dzielo stworzenia. Nakazuje szacunek dla kazdego kamienia, drzewa, zdzbla trawy. Utwór przesycony jest pozytywnymi epitetami, nawet niebezpieczne zywioly pokazuje od jak najlepszej strony. Tak wiec ogólnie jego filozofie okreslic mozna jako prosta umiejetnosc cieszenia sie zyciem. Franciszkanizm to jednoczesnie wszechogarniajaca milosc do swiata i wszelkiego stworzenia. Jako sposób na osiagniecie szczescia podaje nam pokore i prostote. Obce mu sa wszelkie wyrafinowane metody. Czegóz wiecej trzeba?
Odrodzenie to kolejna epoka, której istota bylo dazenie do stworzenia kultury antropocentrycznej, czyli stawiajacej czlowieka w centrum nauki i zainteresowania. W literaturze nastapil nawrót do kultury antycznej. Wykorzystano przede wszystkim niektóre poglady myslicieli starozytnych, takie jak stoicyzm, epikureizm, czy hedonizm. Znaczenie dwóch pierwszych jest nam dobrze znane. Hedonizm natomiast (zgodnie z definicja slownikowa) to doktryna etyczna uznajaca rozkosz za cel i najwyzsze dobro czlowieka, za glówny motyw dzialania, a unikniecie bólu i przykrosci za warunek szczescia. Znaczaca role, w inspirowaniu renesansu w Europie, odegrali mysliciele tacy jak: Erazm z Rotterdamu, Nicollo Machiavelii i Tomasz Morus. To wlasnie do ich filozofii odwolywali sie poeci i z ich pogladów korzystali. Chcielibysmy jednak skupic sie na filozofii dwóch z nich, a mianowicie Erazma z Rotterdamu i Tomasza Morusa, albowiem oni glównie glosili poglady optymistyczne. Dostrzegali zlo panujace na swiecie, widzieli falsz, oblude i zaklamanie warstw wyzszych; próbowali z tym jednak walczyc. Erazm z Rotterdamu propagowal idee irenizmu, czyli pochwalal pokój, a przeciwstawial sie wojnom. Tomasz Morus marzyl o wyspie Utopii, gdzie panowac mialo zycie zgodne z natura, nie byl potrzebny pieniadz, istniala równosc miedzy ludzmi. Piszac o filozofii tego okresu nie mozemy zapominac o najbardziej rozpowszechnionych, wynikajacych z antropocentryzmu i humanizmu, haslach odrodzenia. Mowa tu oczywiscie o slynnym „Carpe diem” Horacego i „Czlowiekiem jestem i nic co ludzkie, nie jest mi obce” Terencjusza. Ich znaczenie bylo bardzo wymowne. Nalezy zyc z dnia na dzien, cieszyc sie zyciem i walczyc z przeciwnosciami losu.
Literatura odrodzenia w pewnym stopniu korzystala z kultury antyku, wyrastala na jej bazie i przejmowala z niej wiele elementów, tj. kult rycerstwa, realistyczna obserwacja codziennosci naswietlonej nieraz satyrycznie i wiele innych. Nic wiec dziwnego, ze renesans cechowal sie tak ogromna róznorodnoscia i bogactwem. Pojawily sie z jednej strony utwory pesymistyczne, krytyczne, a z drugiej optymistyczne, gloszace pochwale zycia i zgode czlowieka z otaczajacym swiatem. Do czolowych twórców tego okresu zaliczymy: Mikolaja Reja, Jana Kochanowskiego, Mikolaja Sepa Sarzynskiego, Piotra Skarge.
Mikolaj Rej uznawany jest za ojca polskiej literatury. Byl jednym z pierwszych twórców, którzy pisali w jezyku polskim. Przeciwstawial sie w ten sposób wszechobecnej lacinie. Jego twórczosc w ogromnej wiekszosci stanowila polemike z katolicyzmem, czesto siegal wiec po ostre srodki wyrazu, obrazliwe epitety itp. W utworach Reja odnajdziemy szereg trafnych spostrzezen swiatopogladowych i obyczajowych, co swiadczy o geniuszu tego pisarza. Do najslynniejszych utworów naleza „Krótka rozprawa miedzy trzema osobami: Panem, Wójtem i Plebanem” oraz „Zywot czlowieka poczciwego”. Pierwszy z nich skonstruowany jest na zasadzie dialogu, który wioda miedzy soba reprezentanci trzech stanów spolecznych. W ich rozmowie widac troske autora o sprawy kraju. Zdaje on sobie sprawe z tego, iz kazda z tych klas pelna jest wad i negatywnych cech, jednak staje w obronie chlopstwa, bowiem to wlasnie oni uciskani sa przez duchowienstwo i szlachte. W utworze autor obwinia te dwie warstwy spoleczne i jednoczesnie pragnie, by ludzie reprezentujacy to srodowisko, zmienili sie wewnetrznie i zastanowili nad wlasnym postepowaniem. Rej wie jednak, ze sa to tylko marzenia, których spelnienie jest malo prawdopodobne. Kolejny utwór, który w pewnym stopniu jest uzupelnieniem poprzedniego, to „Zywot czlowieka poczciwego”. Rej, jako przedstawiciel szlachty, podejmuje próbe przedstawienia idealnego wzorca osobowego tej warstwy spolecznej. Przedstawia cechy charakteru, dobre maniery, wystrzega przed wadami i ukazuje, jego zdaniem, jaki powinien byc wlasciwy stosunek szlachcica do otaczajacego go swiata. Nieobca Rejowi jest wspomniana wczesniej zasada zlotego srodka, czyli egzystencja zgodna z natura, umiejetnosc cieszenia sie zyciem ale równiez umiar, powsciaganie ambicji i namietnosci. Powyzsze dwa przyklady dowodza, iz Rej zyl w „strasznym swiecie”, pelnym jednostek chciwych, zepsutych i dwulicowych. Próbowal on jednak walczyc, wierzyl, iz uda mu sie wyplenic wszelkie negatywne cechy warstw wyzszych, dlatego rozpoczal od krytyki. Uznal, iz jest to jedyna droga, która moze przyniesc jakikolwiek rezultat. W pieknie dzialan jednostki widzimy wiec piekno swiata.
Osobny rozdzial nalezy poswiecic dumie Polaków, Janowi Kochanowskiemu. Byl on poeta, o którym bez przesady i z pelna powaga mozna powiedziec, ze wyznaczyl drogi rozwoju polskiej poezji na kilkaset lat. O wielkosci jego dokonan swiadcza piesni, fraszki i treny. Jego twórczosc z cala pewnoscia mozemy uznac za ponadczasowa, a z pogladami gloszonymi w jego utworach musi sie liczyc kazdy.
Bliskie byly Janowi z Czarnolasu radosci zycia dworskiego, zarty i swoboda. Ta radosc dominuje we fraszkach, które tworzyl bedac dworzaninem moznowladców i zyjac w ciszy - w Czarnolesiu. Mialy one charakter zartobliwy. Poeta dostrzegal jednak oblude i zaklamanie zycia swiatowego.
Stosunkowo szybko, bo okolo 1571 roku, poeta decyduje sie na wycofanie z zycia publicznego i osiada w swym majatku w Czarnolesiu. W swoim zyciu Kochanowski pragnie bliskosci Boga i jego opieki w zyciu codziennym, dziekuje mu za piekny dom i spokojne zycie, za natchnienie. O tych wszystkich wartosciach mówi fraszka „Na dom w Czarnolesie”. Jan Kochanowski w swojej twórczosci bardzo czesto odwolywal sie do slów Horacego „Carpe diem”. Czlowiek, który kocha zycie, zachwyca sie pieknem przyrody. Cudownym elementem przyrody stala sie lipa czarnoleska (fraszka „Na lipe”), która dawala cien, wytchnienie, sprawiala, ze czlowiek zmuszony byl do powazniejszej refleksji. Jan z Czarnolasu interesowal sie twórczoscia antycznych autorów m.in. Epikura, Zenona z Kition, dlatego tez w jego utworach odnajdujemy elementy filozofii propagowanej przez tych myslicieli. We fraszce „Na swoje ksiegi” odnajdujemy elementy filozofii epikurejskiej. Do glebszych refleksji zmuszaja nas piesni. Jan z Czarnolasu wiele z nich napisal przebywajac, w ciszy, w swym rodzinnym miejscu. Poeta przedstawia w tych utworach samego siebie, w calej okazalosci. Zwrócil uwage na zródla radosci zycia. Kochanowskiemu zbrzydlo szybko bogate zycie dworskie, obluda, falszywa poboznosc i zaklamanie szlachciców. Najlepiej czuje sie na wsi, gdzie odnalazl spokój i harmonie zycia. Stal sie wrazliwy na piekno otaczajacej go przyrody. W „Piesni Swietojanskiej o Sobótce” Kochanowski próbuje przedstawic uroki zycia na wsi. Jest to zycie pracowite, poddane rytmowi pór roku, zycie zgodne z natura. Poeta bardzo wysoko ceni prace na roli. Tu, w kregu rodzinnym, mlodziez wychowuje sie w poszanowaniu tradycji. Jan z Czarnolasu twierdzil, ze nie nalezy zalamywac sie z powodu jakiegos niepowodzenia, jak równiez zbyt przesadnie wyrazac swoich emocji. Autor porównuje zmiennosc losu ludzkiego do zmian w przyrodzie. Zawsze przeciez po zimie nastepuje wiosna, czyli po chwilach smutku nadejdzie uspokojenie. Jan Kochanowski cenil sobie w zyciu kazdego czlowieka, jedna z wazniejszych wartosci - cnote. Marzyl, aby ludzie doceniali jego twórczosc i wybierali z niej wskazówki najbardziej wartosciowe. Utwory tego wielkiego, polskiego poety staly sie dla wielu czytelników drogowskazem pokazujacym jak zyc i postepowac zgodnie z wszystkimi zasadami moralnymi i etycznymi. W „Piesni o cnocie” poeta napisal, ze cecha ta jest nagroda sama w sobie, a ostatecznym wynagrodzeniem za pokorne zycie jest zbawienie w niebie. Jak nietrudno zauwazyc Jan Kochanowski potrafil docenic najwspanialszy dar twórcy - zycie. Piekno swiata upatruje w posiadaniu zdrowia, spokoju, kochajacej rodziny, podkresla wartosc cnoty. To jeden z najdobitniejszych przykladów jakie odnalezc mozemy w historii literatury. My mozemy byc dumni, ze za sprawa Polaka latwiej dostrzegamy piekno rzeczywistosci.
Na koniec kolejny, typowo polski akcent. Stanowi go twórczosc nastepnego autora, którym chcielibysmy sie zajac, Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Byl on pisarzem politycznym, a takze publicysta. Stal sie symbolem polskiego humanizmu i demokracji. Jego glebokie zaangazowanie w sprawy zwiazane z równoscia wszystkich obywateli wobec prawa i wolnoscia wyznania sprawilo, iz zyskal sobie miano „ojca demokracji polskiej”. A.F.Modrzewski wykorzystywal teorie Erazma z Notterdamu, byl takze zwolennikiem irenizmu. Najbardziej znanym dzielem tego autora jest utwór „O poprawie Rzeczypospolitej”, w którym przedstawia i naswietla wszystkie wady systemu politycznego panstwa polskiego. Autor w swoim utworze przede wszystkim krytykuje niedoskonale polskie prawo, domaga sie jego poprawienia. Caly utwór podzielony jest na ksiegi „O obyczajach”, „O prawach”, „O wojnie”, „O kosciele” i „O szkole”. Celem tego podzialu bylo przede wszystkim zyskanie mozliwosci bardziej szczególowego opisu poszczególnych systemów prawnych i rzadzacych, które zakwalifikowane zostaly do poszczególnych ksiag. Autor domaga sie równosci wszystkich obywateli wobec prawa, reformy systemu szkolnictwa, rozwaza cnoty i cechy charakteru, jakimi powinien odznaczac sie porzadny obywatel kraju. Modrzewski opisuje wiec wlasny, idealny ustrój polityczny, który ma wiele wspólnego z utopia. Dlatego tez miejscami dzialo moze uchodzic za nierealne, jest jednak wspanialym dokumentem niezaleznej i wolnej mysli czlowieka. Podobnie wiec, jak w utworach Mikolaja Reja, takze w tym Modrzewskiego zostal ukazany swiat, który rzadzi sie jedynie prawami dzungli, w którym nie ma zadnych przepisów, a czlowiek jest jedynie nosicielem wszelkich negatywnych i nieludzkich cech. Modrzewski próbowal to zmienic i takze wybral droge krytyki, tym razem nie ludzi, ale systemów prawnych i politycznych panstwa polskiego. Wierzyl on w swych rodaków i liczyl na to, ze jego utwór zostanie zrozumiany i przyczyni sie do zmiany sytuacji.
Podobna postawe prezentowal inny publicysta, Piotr Skarga. Czlowiek ten byl niezwykle utalentowany i pracowity, pozostawil po sobie wiele pism, m.in. slynne „Kazania sejmowe”. Jako motyw przewodni Skarga obiera choroby „toczace” Rzeczpospolita. Okreslil osiem glównych chorób, omawia poszczególne z nich, ich zgubny wplyw jaki maja na Polske, oraz udziela rad, jak z nimi walczyc. Nalezy równiez przypomniec, iz Piotr Skarga byl kaznodzieja, katolikiem, dlatego tez jego przemyslenia w duzym stopniu nawiazuja do motywów pochodzacych z Biblii. Wspomnianymi chorobami, wedlug Skargi, sa: brak milosci do ojczyzny, odstepstwo od wiary katolickiej, oslabienie wladzy króla, niepraworzadnosc, upadek moralnosci i obyczajowosci w Rzeczypospolitej oraz niezgoda wewnetrzna. Piotr Skarga byl wizjonerem, dostrzegal to, czego nie widzieli inni ludzie. Próbowal wiec uchronic Polaków od nadchodzacej zguby. Nieszczescia, jakie spadly na Polske w pózniejszym czasie, zostaly przepowiedziane i okreslone w „Kazaniach sejmowych” juz pod koniec XVI wieku.
Barok to epoka, w której równiez mozemy sie dopatrzyc optymistycznych akcentów i wskazówek, aczkolwiek nie w takim natezeniu jak mialo to miejsce w innych epokach. W utworze „Marnosc”, wbrew tytulowi, autor nie obral radykalnie pesymistycznego podejscia do zycia. Wprawdzie krytykuje ludzi za brak pamieci o wyzszych wartosciach i pisze „swiat
holduje marnosci”, jednak przedstawia przy tym „recepte na zycie”, wskazuje wlasciwy kierunek. Zaleca wiare w Boga i zycie w harmonii ze stwórca, przez co smierc bedzie fraszka.
Poeta, który potrafi i kocha korzystanie z uroków zycia jest Andrzej Morsztyn. Tworzy typowo dworska, czasem „rozrywkowa” poezje - slawi milosc, zmysly, analizuje odczucia zakochanych.
Epoka oswiecenia równiez nie jest pozbawiona przykladów na umiejetnosc dostrzegania piekna swiata przez jednostke. Tytulowa bohaterka utworu „Zona modna” potrafi korzystac z uroków zycia. Pragnie zyc niczym uczestniczki sentymentalnych romansów. Cala swa uwage i majatek meza poswieca na zycie towarzyskie. W tym celu urzadza bale, flirtuje, pragnie, aby uslugiwala jej sluzba. Z pewnoscia piekno swiata nie lezy w tych rzeczach, jednak bohaterka utworu wlasnie w tym upatruje sens zycia. Innym przykladem moze byc powiesc "Mikolaja Doswiadczynskiego przypadki". W utworze tym tytulowy Doswiadczynski podziela poglady ojca, mówiace, ze wystarczy szlacheckie pochodzenie, aby zyc dostatnie i ciekawie. Korzystajac z uroków zycia bierze udzial w licznych podrózach zagranicznych, nasladuje wzory obcokrajowców - ich sposób ubierania i spedzania czasu. Rozrzutny tryb zycia zmusil go do ucieczki przed wierzycielami. Doswiadczynski laduje na fantastycznej wyspie Nipu, na której panuje sprawiedliwosc, wzajemne zrozumienie, milosc i szacunek. Wszyscy wyrazaja swoje zadowolenie i radosc. Jeden z bohaterów utworu „Powrót posla” Juliana Ursyna Niemcewicza, Szarmancki, to wyrachowany, nie cofajacy sie przed niczym uwodziciel, oszust i lowca posagu. Jest to typowy fircyk nawykly do dworskiego, beztroskiego zycia. Ceni sobie nade wszystko polowanie, gre w karty i flirtowanie z damami. Wychowany byl w dobrej, bogatej rodzinie. Ojciec - jak sam mówi - sklanial go nawet do udzialu w sejmikach, ale Szarmanckiemu to nie bardzo odpowiadala, lubil za to uczty i zabawy. Jak sam twierdzi:
„Wolalem przegrac dobra niz pilnowac sprawy”.
Ubiera sie, jak typowy „modny kawaler” - „Ufryzowany, z wielkim halsztukiem i w fraku eleganckim”. Rozczytuje sie w romansach obcych autorów, przyjmuje po czesci obyczaje i jezyk francuski. Wszystko to swiadczy o jego sklonnosci do obcej mody, nasladowania cudzoziemszczyzny. Korzysta ze wszelakich przyjemnosci, jakie stawia przed nim zycie. Chwali zycie we wszystkich jego aspektach.
Epoka romantyzmu w mniejszym stopniu uwydatnia jasne strony rzeczywistosci. Wyjatkiem potwierdzajacym regule jest utwór powszechnie uznawany za manifest nowego pokolenia Polaków, którzy podaja idealy majace zastapic nieaktualne juz, stare poglady. „Oda do mlodosci”, bo o niej mowa, jest utworem, który Adam Mickiewicz kieruje do nadziei polskosci, a wiec mlodego pokolenia Polaków. Zbedny jest komentarz do slów:
„Razem, mlodzi przyjaciele!
W szczesciu wszystkiego sa wszystkich cele...”
Nastepna epoka, która nie byla pozbawiona rozwazan nad ludzkim istnieniem, jest pozytywizm. Za chec do zycia, do nieustannej pracy nad soba, dazeniem do doskonalosci i maksymalnego dobra uznac mozemy dominujace wtedy prady i doktryny: pracy u podstaw, pracy organicznej itd. Plany byly ambitne, kazdy zobligowany byl do aktywnosci i odpowiedzialnosci za drugiego czlowieka, jak równiez dbalosci o dobro ogólu.
Oczywiscie jednym ze srodków, który kreowal to nowe spojrzenie na zycie byla literatura. Autorzy w tym okresie byli raczej zgodni. Jednym ze sztandarowych dziel pozytywizmu jest powiesc „Nad Niemnem”. Wazna funkcje pelni w niej natura. Za pomoca opisów przyrody pisarka tworzy dokladna i malarska konstrukcje swiata, podkresla jego piekno, wskazuje na silny zwiazek czlowieka z natura.
Powiesc ta miala krzepic serca Polaków, którzy dalej pozostawali w niewoli.
„Potop” Henryka Sienkiewicza to powiesc, w której autor równiez nie sklada broni. Pragnie zmobilizowac do walki, pisze ku pokrzepieniu serc. Historia Kmicica zakonczona „happy-endem” to bardzo wazny watek stanowiacy o atmosferze utworu . Autor poslugujac sie tym przykladem pragnie pokazac, ze nie ma sytuacji bez wyjscia, a starania, szczególnie dla dobra ojczyzny, poplacaja.
Adam Asnyk w utworze „Do Mlodych” uzmyslawia, ze choc obalone zostaly mity dawnych epok, to jednak ludzie odnajdywac beda nowe obiekty swych nadziei i wierzen. Nawoluje do ciaglego poszukiwania, „tropienia” prawdy i odkrywania tajników i tajemnic, jakie kryje swiat. Nie pozostawia miejsca na biernosc.
Utwór „Contra spem spero” Marii Konopnickiej to próba nawolania Polaków do wiary w mozliwosc odrodzenia sie Polski, mimo ze obecna sytuacja wydaje sie byc beznadziejna. Znamienny jest przyklad slepca, który mimo swego kalectwa, kazdego dnia ludzi sie, ze ujrzy jeszcze kiedys blask slonca, choc jest to malo prawdopodobne.
Epoka Mlodej Polski kojarzy nam sie przede wszystkim z nastrojami zwatpienia, beznadziei, bezsensu zycia. Wczesniej w tym okresie powstaly pojecia dekadentyzmu i katastrofizmu, które najlepiej oddawaly swiatopoglad czlowieka tego okresu. Poczucie zagubienia podsycane i potwierdzane bylo przez wielu wybitnych poetów.
Nalezal do nich bez watpienia Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Slawe przyniosly mu utwory pisane w ostatniej dekadzie minionego stulecia. Wszystkie utrzymane byly w tonie wyobcowania od rzeczywistosci, popularyzowal w nich takie pojecia jak chociazby modna w tym czasie nirwana. W tym wlasnie upatrywal poeta zaspokojenie „bólu istnienia” - jak popularnie okresla sie stan, w jakim znajdowalo sie spoleczenstwo. Jan Kasprowicz, po pierwszym okresie swej twórczosci, w którym zajmowal sie przede wszystkim problemami spolecznymi, w kolejnym etapie podjal uniwersalne zagadnienia religijno-filozoficzne. W wierszu „Dies irae” wyraza swój sprzeciw wobec Boga, a wiec panujacej rzeczywistosci. Oskarza Stwórce o to, ze nie nadal ludzkiemu zyciu sensu, celu. Trud czlowieka jest beznadziejny bowiem nie przynosi nagrody. Egzystencja ludzka to pasmo cierpien, rozczarowan i upadków. Odnosimy wrazenie jakby poeta wolal sie nigdy nie urodzic. Jak widac z powyzszych przykladów codziennosc w okresie Mlodej Polski byla mniej szara niz dla niektórych ludzi dzisiaj. Jednak zla karta musiala sie kiedys odwrócic. Istotnie, liryka zaczela zmieniac sie ku lepszemu, bo tak mnozna nazwac próbe odejscia od powszechnych nastrojów dekadenckich, w pierwszych latach XX wieku.
Prekursorek mlodopolskiego optymizmu stal sie Leopold Staff, autor utworów przepelnionych nadzieja i wiara w czlowieka.
Ten ostatni powinien przyjac postawe kowala, która poeta doradza w wierszu o tym samym tytule. Czlowiek w swym zyciu powinien dazyc do doskonalosci, stawiac czolo wszystkim przeszkodom, jakie stawia przed nim los i konsekwentnie „wykuwac” swoja osobowosc. Ta praca przyniesie czlowiekowi godny, szczesliwy byt. Wiersz ten byl pierwsza nuta heroizmu i aktywnosci w swiatopogladzie epoki.
Staff nalezal do mlodego pokolenia poetów. Zapewne dlatego nie zdazyl ulec ogólnej tendencji do samo destrukcji. Obowiazek wydzwigniecia ludzkosci z letargu padl niejako na niego i smialo mozemy stwierdzic, ze sprostal zadaniu. Wypracowal przy tym wlasny styl zwany staffizmem. W jego utworach wyrazny jest ton zaprzeczajacy zgubnej biernosci i upadkowi ducha.
Na sztuke dla sztuki, bezcelowe rozwazanie nad tajemnica bytu przy jednoczesnym zalozeniu, ze pozbawiony jest on sensu, Staff odpowiedzial konstruktywnymi pojeciami, o które opieralo sie istnienie od zarania dziejów. Odkurzyl na swój sposób pojecie humanizmu, stoicyzmu i kontrastujacego z nim epikureizmu, przywolal postawe franciszkanska, przede wszystkim zawarl koncepcje wewnetrznego doskonalenia.
Wiele z tych elementów obecnych jest w kolejnym wierszu poety, nad którym warto sie zastanowic. Utwór „Przedspiew” to pochwala wszystkich elementów budujacych ludzkie szczescie. Poeta kocha w nim nie tylko chwile sukcesu, radosci, ale równiez upadki i cierpienia, gdyz to wszystko sklada sie na niepowtarzalnosc i piekno kazdego istnienia. Autor jawi sie nam jako czlowiek wrazliwy i silny, twardo stapajacy po ziemi, potrafiacy cieszyc sie i korzystac z uroków zycia, jak równiez w odpowiednim momencie podejsc do niego z dystansem i zaduma.
Podobny charakter wezwania do aktywnosci zyciowej ma wiersz rozpoczynajacy sie od slów „Odrzucmyz raz...”. Poeta kategorycznie nawoluje do odrzucenia pogardy zycia, wypowiedzenia walki bezsile i beznadziei.
Staff utrzymywal w swoich utworach ton zgody na zycie w calej jego dramatycznej zlozonosci, ze wzgledna równowaga szczescia i cierpienia. Tematyka afirmacji zycia objawia sie u Staffa w bardzo zróznicowanych watkach tematycznych. Przykladem odnalezienia szczescia we wspomnieniu dziecinstwa jest wiersz uznawany za arcydzielo liryki osobistej Staffa, zatytulowany „Dziecinstwo”. Poeta przywolal w nim atmosfere dzieciecego odkrywania swiata, odnajdywania w nim magii i tajemnicy, szczescia z samego faktu istnienia. Wspomnienie dziecinstwa i pierwszych wtajemniczen w zycie moze byc - wedle recepty Staffa - zródlem szczególnego poczucia szczescia w wieku dojrzalym. Innym dowodem aprobowania zycia jest wiersz „Sonet szalony”. Zródlo tej aprobaty jest inne - poczucie nieograniczonej ludzkiej wolnosci i swobody, która wynika z ograniczenia potrzeb i wymagan wobec zycia.
Kolejnym zródlem pogodzenia sie z zyciem i otaczajacym swiatem jest w wierszach Staffa wspomniana wczesniej postawa okreslana mianem franciszkanskiej. Wiersze utrzymane w tym tonie sa wyrazem ogólnej aprobaty rzeczywistosci, poczucia harmonii i szczescia. Ideal takiego pogodzenia sie z soba i otaczajacym swiatem zostal jasno wyrazony w wierszu „Zycie bez zdarzen”. Poeta wyraza potrzebe pogodzenia sie z powszechnoscia zycia, oswojenia z uplywem czasu, przemijaniem. Dzielo Staffa godnie kontynuowal Boleslaw Lesmian. W wierszu „Zmory wiosenne” przyroda jest pelna barw, zycia, dynamizmu. Otoczenie zieleni sie i kwitnie pod niepodzielnym panowaniem „tygrysa-maja”. Budzace sie zmysly, dziewczyna pelna checi zycia i bujna przyroda nie pozostawiaja miejsca na nastroje dekadentyzmu.
Innym wierszem przezwyciezajacym pustke jest „Zmierzch majowy”. Poeta cel zycia upatruje w osiagnieciu szczesciu i milosci, bez której jest ono puste. Odejscie maja jest powodem cierpienia, gdyz symbolizuje on czas zakochanych, okresu, w którym budza sie zmysly. Zlotym srodkiem Lesmiana jest wiec milosc, która wypelnia pustke, bedac najwyzsza ludzka wartoscia i pragnieniem. „Optymistyczna twórczosc” wyzej wymienionych poetów tchnela w stargane serca ludzkie wiare w lepsze jutro, na które trzeba zapracowac godziwym zyciem. Pozwolila czlowiekowi z odwaga spojrzec w przyszlosc oczami duszy nakarmionej nadzieja i wola zycia.
Wytyczyly równiez nowe szlaki dla innych twórców, którzy jako przeciwwage dla rozczulania sie nad swiatem w swych wierszach, otrzymali bardziej pozytywne przedmioty rozwazan.
Dla ciaglego zaglebiania prawdy, postepu w dziedzinie egzystencjalnej potrzeba doskonalenia duchowego, naukowego, materialnego. Do ciaglych poszukiwan zachecaja przelomowe wiersze Mlodej Polski, podajac przy tym uniwersalne, niezawodne, bo sprawdzone wartosci. Zaakceptowanie rzeczywistosci nada jej innych, lepszych barw.
Powyzsze przyklady dowodza, ze literatura w swej dlugiej historii za sprawa wybitnych jednostek umiejetnie „bronila sie” przed popadnieciem w marazm i bezsens. Z pewnoscia „nie bez powabów jest ten straszny swiat, nie bez poranków dla których warto sie zbudzic”. Starozytne podwaliny pod pózniejsze rozwazania stanowia solidna podstawe dla optymistycznego postrzegania swiata. Swoje zrobilo sredniowiecze, szczególnie zas tak popularna postawa franciszkanska. Jakby mniej wnosi w tej materii oswiecenie i romantyzm. Dostrzegamy jednak pewien ich wklad. Renesans zgodnie ze swa nazwa podolal zadaniu podajac nam wiele przykladów wszechobecnego piekna. Jakby mniej wnosi oswiecenie i romantyzm, dostrzegamy jednak pewien ich wklad. Niestety nie nalezy przeceniac roli baroku, który jednak równiez dolozyl swoje „trzy grosze”. Pozytywizm to jakby rozwiniecie mysli sredniowiecznej. Koniecznie trzeba docenic role Mlodej Polski, gdyz wlasnie tu znajdziemy przyklad przezwyciezenia niemal beznadziejnego kryzysu. Dzis, u schylku XX wieku, warto zrobic analize podobnych utworów. Wiele jest na swiecie patologii, nie napawa optymizmem „slepy postep”, docenianie dóbr materialnych, coraz wiecej samobójstw i chorób XX wieku. Sytuacja polityczna, szczególnie ostatnie wiesci nadchodzace z Kosowa, nie poprawiaja na pewno naszego nastawiania do zycia. Czesto proste i nie wymagajace wielu poswiecen, które zapewnia nam szczesliwy byt. Warto równiez zaufac ich doswiadczeniu i bogatym przemysleniom zycia, którego nie wypelnialy telewizja i alkohol. Abysmy mogli zbudzic sie wiedzac po co zyjemy. Bo gra warta jest swieczki.

"Jest sie takim, jak mysla ludzie, nie jak myslimy o sobie my, jest sie takim, jak miejsce w którym sie jest"

W powiesci Zofii Nalkowskiej pt. "Granica" juz na poczatku utworu przedstawione zostaje to co najczesciej bywa przez pisarzy ukrywane. Autorka w sposób rzeczowy i bezposredni informuje o tym, jakie jest zakonczenie historii, która zamierza opowiedziec. Przedstawia ona dzieje glównego bohatera - Zenona Ziembiewicza, przy czym koncentruje sie nie na kolejach jego losu, lecz na analizie skutków, które doprowadzily do jego tragicznego konca.
W utworze mowa jest nie tyle o zyciu Zenona, ile o jego karierze. To kariera zastepuje w znacznej mierze pojecie "zycia", utozsamia sie z nia kazde wydarzenie. Kazda decyzja mierzona jest w kategoriach sukcesu badz kleski zawodowej. Smierc Ziembiewicza jest zatem nie kresem zycia, ale koncem kariery. Nalkowska zaskakuje czytelnika tym, ze znajomosc z bohaterem powiesci zaczyna sie od wiadomosci o jego smierci i tym, ze nie mozna tej informacji odebrac z nalezyta powaga. Trudno zatem rozsadzic, czy Zenon Ziembiewicz jest tragiczna indywidualnoscia, czy zwyklym karierowiczem, którego dobra passa skonczyla sie smiercia.
Zenon Ziembiewicz nie jest bezposrednio bohaterem akcji, jego postac wylania sie ze zgromadzonych przez autora róznych opinii na temat jego osoby i postepowania. Dla jednych twarz Ziembiewicza byla przyjemna, a nawet "rasowa", dla innych "jezuicka i nienawistna". Narrator wzbogaca te opinie obiektywnym przedstawieniem dziecinstwa i mlodosci bohatera oraz wypadków, które staly sie przyczyna nieszczescia.
Byl on synem rzadcy folwarku w Boleborzy. Wychowywal sie w dobrych warunkach materialnych, pozostajac w zasiegu oddzialywania drobnomieszczanskich tradycji, które formowaly jego pierwsze poglady na swiat. Walerian Ziembiewicz objal posade rzadcy w Boleborzy przed wojna i zaczal gospodarowac uczciwie, lecz nieudolnie. Wynikalo to z faktu, ze nie darzyl specjalna sympatia zawodu rolnika. Wolal majsterkowanie, lecz jego prawdziwa pasja byly romanse z wiejskimi dziewczetami. Postrzegal on siebie w sposób bardzo wyidealizowany. Uwazal sie za dobrego rzadce i ziemianina, który potrafi "pracowac do ostatniego tchnienia" i "nie poskapilby wlasnej krwi". Jednak opinia Zenona o ojcu nie byla taka pozytywna - wrecz przeciwnie; byla wyrazem ostrej, bezwzglednej krytyki, wyolbrzymionej przez mlodzienczy bunt i idealizm. Wedlug syna Walerian nie robil nic poza strzelaniem do czego tylko mógl z dubeltówki i doprowadzaniem zony do rozpaczy erotycznymi przygodami. Nieróbstwo ojca bulwersowalo Zenona. Zarzucal mu bezsensowna wegetacje i brak jakichkolwiek ambicji zyciowych. Nie potrafil dostrzec, ku wlasnej przestrodze, ze postawa ta wynika nie tylko z cech charakteru. Nie zauwazal, ze w znacznej mierze ksztaltowala ja sytuacja spoleczna, w której Walerian zostal sprowadzony do roli stróza obcych interesów, zachowujac jednoczesnie nawyki i ambicje staropolskiego szlachcica. Okreslona rola spoleczna, przeciwko której ojciec nie mial zamiaru sie buntowac, wyznaczala nie tylko tryb jego zycia, lecz takze sposób myslenia.
Jego syn jest o wiele bogatszy wewnetrznie, inna jest takze jego sytuacja spoleczna. Zenon nie chce byc tak ograniczony w swych pogladach jak jego ojciec. Z chwila gdy opuscil Boleborze, zdobyl wyksztalcenie wyjechal za granice, krag jego obserwacji, zakres wiedzy, rodzaj doswiadczen rozszerzyly sie na tyle, ze niemozliwy bylby jego powrót do sposobu myslenia rodziców. Jest on czlowiekiem nowoczesnym i wie doskonale, ze uklad boleborzanskiego swiata jest anachroniczny i skazany na kleske.
Ziembiewicz rozumie bezsensownosc i niemoralnosc swiata, w którym zyja jego rodzice. Niemniej w zyciu osobistym w pewnym stopniu powiela schemat postepowania ojca. To prawda, ze romans Zenona z Justyna byl nieco inny niz liczne romanse Waleriana, nie zmienia to jednak faktu, ze historia ta zamyka sie w podobnych ramach. Poniewaz swiat pojec Zenona jest inny niz jego ojca, inna jest równiez jego wrazliwosc moralna.
Postanowienie o pracy nad wlasna kariera decyduje o ostatecznym uksztaltowaniu sie jego osobowosci i postawy moralnej. Jego bunt przeciw schematom spolecznym i obyczajowym Boleborzy nie prowadzi go do rzeczywistej, pelnej wolnosci. Kariera narzuca mu bowiem liczne ograniczenia i zaleznosci, tryby machiny spolecznej sa tak bezwzgledne, ze uzyskanie dla siebie jakiegokolwiek obszaru autonomii okazuje sie niemozliwe. Kariera Zenona bedzie go zreszta nieustannie wiazac ze swiatem boleborzanskim. Ten wlasnie swiat staje sie dla bohatera punktem wyjscia. Kontakty z ludzmi ze sfer ziemianskich zaczynaja sie od poszukiwania protektora, który umozliwilby mu zakonczenie zagranicznych studiów, na co ojciec nie moze wyasygnowac odpowiedniej sumy. Pod wplywem matki udaje sie do pana Czechlinskiego. W ten sposób bohater zostaje wciagniety do ostrej gry interesów klasowych i politycznych. Wbrew swoim zamierzeniom i przewidywaniom Zenon staje sie pionkiem poruszanym przez sily, których jeszcze nawet dobrze nie rozumie.
Przyjazd Ziembiewicza z Paryza, po ukonczeniu studiów, prezentowany jest w atmosferze pelnej radosci i optymizmu. Pierwsze "rozkoszne wrazenia" czlowieka ludzacego sie mozliwoscia podjecia samodzielnej, tylko z wlasnych pogladów wynikajacej dzialalnosci politycznej i spolecznej, pryskaja bardzo szybko. Konfrontacja z rzeczywistoscia uswiadamia bohaterowi, ze zamiast ja ksztaltowac, stopniowo jej ulega, rezygnujac z wlasnych mysli i zasad. Skomplikowana taktyka, jaka Zenon musi prowadzic, by osiagnac odpowiednie stanowisko, zrobic kariere, jest sprawa postawy moralnej. Ciagle ustepstwa z wlasnych wyobrazen i pragnien na rzecz dostosowania sie do wzorów wymaganych w danym ukladzie spolecznym niepokoja Zenona. Pracujac w pismie pro rzadowym, pnac sie po kolejnych szczeblach kariery, postepuje coraz czesciej w sposób niezgodny ze swoimi przekonaniami i poczuciem moralnym. W Paryzu wyobrazal sobie zupelnie inaczej swoja dzialalnosc, wydawalo mu sie, ze zrozumial prawa rzadzace wspólczesnym swiatem i ze potrafi z ich pomoca przeksztalcac rzeczywistosc we wlasnym kraju.
Po powrocie do kraju koncepcja przeobrazenia zycia spolecznego w oparciu o rzadzace klasy spoleczne okazuje sie nierealna. Ziembiewicz zostaje wciagniety w dzialalnosc, która nie ma nic wspólnego z jego mlodzienczymi marzeniami o "nowej organizacji zycia". Jego postawa pelna kompromisów, ustepstw, uleglosci prowadzi go z czasem do zupelnej kleski moralnej. Poczatkowo próbuje oszukiwac sam siebie, znajduje rózne usprawiedliwienia dla swojego postepowania, ale mimo wszystko staje sie coraz bardziej swiadomy, ze jego kariera jest mozliwa tylko dzieki moralnej deformacji samego siebie.
Wlasnie ten problem laczy sie z koncepcja powiesci i interpretacja jej tytulu. "Granica odpornosci moralnej" stanowi glówna kwestie w relacji miedzy czlowiekiem a rzeczywistoscia spoleczna. Odpornosc moralna jednostki czesto zmniejsza sie, jej granica przesuwa sie coraz dalej i czlowiek coraz wyrazniej jest ksztaltowany przez okolicznosci, przez warunki i prawa klasy spolecznej, z która jest zwiazany.
Ziembiewicz jest czlowiekiem na tyle inteligentnym, ze uswiadamia sobie wlasna zaleznosc od sytuacji, od politycznych i spolecznych warunków, które go ograniczaja. Zgoda na te ograniczenia jest sprawa indywidualnego wyboru. Czlowiek jest wprawdzie modelowany przez warunki, w których zyje, ale mimo to kazdy wybiera jakas wlasna wobec nich postawe. Decydujac sie na wlasna kariere, godzi sie na te rzeczywistosc. Kiedy zdaje sobie sprawe, jak bardzo to przystosowanie okazalo sie sprzeczne z jego wrazliwoscia moralna, jest juz za pózno.
Wszystkie jego dobre intencje, próby poprawienia istniejacej rzeczywistosci obracaja sie przeciwko niemu. Zenon ustepuje coraz bardziej, co powoduje ze skompromitowany jako czlowiek, maz i polityk wybiera samobójstwo.
Portret glównego bohatera Granicy jest wizerunkiem bardzo bogatym w swej róznorodnosci. Autorka ukazuje osobowosc jako wytwór wielu czynników, z których najwazniejsze jest oddzialywanie srodowiska. Moralna wartosc czlowieka mierzona jest tylko poprzez konfrontacje z rzeczywistoscia, tylko wtedy mozna ocenic i zweryfikowac jej trwalosc i nieugietosc. Nalkowska zaprezentowala bardzo ciekawy sposób przedstawienia postaci, przesuwajac uwage czytelnika z kolei losów na ewolucje psychologiczna bohatera.

Patriotyzm Polaków - mit czy cecha narodowa? Uzasadnij swój sad odwolujac sie do wybranych przykladów literackich z róznych epok.

Wypracowanie na temat:
Patriotyzm Polaków - mit czy cecha narodowa? Uzasadnij swój sad odwolujac sie do wybranych przykladów literackich z róznych epok.

Patriotyzm to wielkie slowo. Oznacza umilowanie kraju ojczystego, a takze gotowosc poswiecenia sie dla wlasnego narodu. Literatura polska jest prawdziwa szkola uczuc patriotycznych, bo niemal od poczatku swego istnienia wyraza gleboka troske o losy ojczyzny, tworzy wzorce osobowe prawdziwego patrioty i obywatela.
Mit wyraza wierzenia danej spolecznosci - ma sluzyc celom dydaktycznym.
Patriotyzm jako mit jest trafnym sposobem na dotarcie do wnetrza ludzkiej duszy,
do miejsca gdzie rodzi sie wewnetrzna potrzeba pomocy ojczyznie. Pokazujac ludziom przyklady postepowania wielkich patriotów, poglebiamy ich zainteresowanie wlasnym krajem - ojczyzna - matka. Jest to wewnetrzna sila, której nie potrafimy sie oprzec. Oczywiscie - byli, sa i beda ludzie, dla których slowo patriotyzm nic nie znaczy. Dla których ojczyzna jest tylko wpisem w dowód tozsamosci. Czy mówiac o patriotyzmie Polaków powinnismy uwazac, ze jest to mit czy moze cecha narodowa? Biorac pod uwage twórczosc pisarzy róznych epok z latwoscia odnajdujemy dziela, które byly napisane dla ludzi i o ludziach - zalazki mitów i szczególowo wykreslajace patriotyzm, jako ceche narodowa.

Przypatrujac sie utworom poszczególnych epok mozemy stwierdzic, iz autorzy starali sie natchnac Polaków patriotyzmem w dwojaki sposób. Przedstawiajac postawy - wzorce lub hiperbolizujac fakty. Nie bylo to jednak do konca skuteczne, poniewaz kazda kolejna epoka przynosila nowe problemy, z którymi trzeba bylo sie zmagac
od podstaw.
Na poczatek przedstawie utwory, w których autorzy pokazali postawy patriotyczne na mniej lub bardziej autentycznych zdarzeniach - udowadniajac patriotyzm jako ceche narodowa Polaków.
Juz w epoce renesansu Kochanowski apeluje do Polaków, aby opamietali sie
i ze wzgledu na pamiec minionych wieków, postarali sie naprawic Rzeczpospolita. Nawoluje do zmiany polityki i wprowadzenia radykalnych reform w dziedzinie finansów (podatki) jak i polityki wojennej. W "Piesni o spustoszeniu Podola" pisze: „Córy szlacheckie (zal sie mocny Boze) Psom bisurmanskim brzydkie sciela loze (...) Skujmy talerze na talary, skujmy, A zolnierzowi pieniadze gotujmy (...) Dajmy,
a naprzód dajmy! Sami siebie Ku gwaltowniejszej chowajmy potrzebie.”
Jan Kochanowski - ojciec poezji polskiej- w "Odprawie poslów greckich" przedstawil wzór prawdziwego obywatela i patrioty. Trojanczyk Antenor, który nie daje sie przekupic Parysowi. Przeciwstawia sie Priamowi proponujac polityke ugodowa
- oddanie Heleny Grekom. Oczywiscie sytuacja jest tu kostiumem artystycznym
i rzecz rozgrywa sie w oparciu o sytuacje Polski.
Waclaw Potocki w utworze "Transakcja wojny chocimskiej" ma za zadanie pokrzepic serca Polaków przez ukazanie walk pod Chocimiem i mestwa hetmana Karola Chodkiewicza. We fragmencie pod tytulem "Przedmowa Chodkiewicza
do rycerstwa" naczelny wódz zwraca sie do zolnierzy apelujac do ich sumien i dodajac otuchy by zachecic ich do ofiarnej walki. Porównuje ojczyzne do "matki utrapionej": „Patrzmy tez, co za ludzi mialy tamte wieki, Którzy nam te ojczyzne dali do opieki! (...) Przebóg! cóz nas w tak drobne przerobilo mrówki? Zbytkami nieszczesnymi, lakomymi garly Samismy sie w pigmejów postrzygli i karly.”
"Pan Tadeusz" - epopeja narodu Polskiego - przedstawia fakty, zachowania
i cechy narodowe. Miedzy innymi - patriotyzm. Autor - Adam Mickiewicz
- przedstawia tragiczne losy mlodego zawadiaki Jacka Soplicy, który popelniajac wiele bledów pragnie sie zrehabilitowac ojczyznie i wciela sie w postac ksiedza Robaka. Wszystkie jego grzechy lat mlodzienczych zostaly wybaczone, bo reszte swego zycia poswiecil walce z wrogami ojczyzny..
Dwie epoki pózniej - w Mlodej Polsce - Stanislaw Wyspianski autor dramatu „Wesele” zaniepokojony jest losami ojczyzny i gleboko przezywa niewole swego narodu. Ukazuje nam stan spoleczenstwa, w którym integracja mieszczanstwa
i chlopów nie jest mozliwa i ostro krytykuje je za to, ze nie potrafi podjac walki
o niepodleglosc. Obala mity narodowe dotyczace zarówno szlachty jak i chlopów oraz wykazuje, ze zadna z tych warstw nie jest zdolna do spelnienia dziejowej misji, walki o wolnosc. Przedstawia motyw Zlotego Rogu, który stal sie narodowym symbolem zjednoczenia do walki: „Miales, chamie, zloty róg, miales, chamie, czapke z piór: czapke wicher niesie, róg huka po lesie, ostal ci sie ino sznur.”

Przypatrzmy sie teraz kreowaniu przez autorów mitu o Polaku - patriocie. Tworzeniu fikcyjnych scen, przykladów i kazan kierowanych do ludzi. Przedstawienie wyidealizowanej osobowosci oraz wytykanie bledów, „chorób” narodu Polskiego bylo podstawowa forma dydaktyczna w epoce Renesansu.
Jan Kochanowski mówi o powinnosciach kazdego obywatela i istocie patriotyzmu. Czlowiek cale zycie powinien zabiegac o swe dobre imie - „Piesn
o dobrej slawie”: „Sluzymy poczciwej slawie, a jako kto moze, Niech ku pozytku dobra wspólnego pomoze.” Obywatele swe sily powinni poswiecac ojczyznie.
- "O cnocie": „A jesli komu droga otwarta do nieba Tym co sluza ojczyznie.”
Waclaw Potocki we fraszce "Czuj! stary pies szczeka" mówi o tym, ze jego glos troski o panstwo nie trafia do obywateli, a co niektórym nawet przeszkadza.
W nastepnej epoce - oswieceniu Ignacy Krasicki w utworze "Hymn do milosci ojczyzny" nakazuje czcic i kochac ojczyzne. Powinno sie to przejawiac w gotowosci do bezgranicznych poswiecen. „Swieta milosci kochanej ojczyzny, Czuja cie tylko umysly poczciwe (...) Byle cie mozna wspomóc, byle wspierac, Nie zal zyc w nedzy, nie zal i umierac.” Satyry i bajki Krasickiego gania zle przyzwyczajenia narodu polskiego. W "Swiecie zepsutym" autor porównuje ojczyzne do tonacego okretu, którego trzeba ratowac.
Adam Mickiewicz przedstawil "Konrada Wallenroda" jako czlowieka zmuszonego kroczyc droga podstepu i zdrady dla ratowania Litwy. Posuwa sie nawet do zabicia prawdziwego Konrada Wallenroda, bo wie, ze w otwartej walce Litwini nie maja szans z Krzyzakami. W tym przypadku cel uswiecal srodki i Konrad stal sie wzorem do nasladowania dla uczestników powstan narodowych.
W III czesci "Dziadów" - glówny bohater Konrad jest wzorem patrioty, bo jak Prometeusz jest gotów zginac za ojczyzne i swój lud. „Ja kocham caly naród (...) Chce go dzwignac, uszczesliwic, Chce nim caly swiat zadziwic.” W widzeniu ksiedza Piotra: z syberyjskiego transportu ucieka "jedno dziecie", z którego wyrosnie przyszly wskrzesiciel narodu: „Z matki obcej, krew jego dawne bohatery, A imie jego czterdziesci i cztery.”

Stwierdzenie, iz patriotyzm jest cecha narodowa Polaków, nie jest bledne. Nie sklamiemy równiez, jezeli powiemy o patriotyzmie jako micie. W rzeczywistosci opowiadania o prawdziwych Polakach - patriotach mialy bardzo duzy wplyw na pózniejsze ich zachowanie. Kreowaly dusze - rodzily milosc do ojczyzny. Czytajac dziela wielkich autorów osobiscie stwierdzilem, iz patriotyzm jest cecha narodowa Polskiego narodu. Jednak zeby to udowodnic jednoznacznie, nalezaloby zapoznac sie w takim samym stopniu z literatura innych narodów. Pamietajmy jednak o tym,
ze dzieki mitom, legendom, a przede wszystkim wiarom w bóstwa i rzeczy niematerialne, czlowiek z dnia na dzien jest bogatszy o nowe doswiadczenia. Ma
w zyciu swój cel, do którego dazy oraz który wiaze go z innymi ludzmi i ojczyzna.

Umyslowosc europejska, nawracajac wielokrotnie do starozytnosci, zawsze szukala i znajdowala w kulturze klasycznej to, co odpowiadalo istocie jej wla

Sztuka antyczna na dlugie lata okreslila europejskie kanony piekna. Uznano ja za wzór doskonaly- klasyczny. Terminem klasycyzm okresla sie twórczosc antyczna, ale równiez wszystkie pózniejsze prady artystyczne oparte na jej wzorach.
Mity powstaly wtedy, kiedy czlowiek zaczal szukac odpowiedzi na pytanie, skad sie wzial swiat, ludzie, zwierzeta. Wszystkie narody maja wlasne mity i wlasciwy sobie sposób myslenia. Analiza myslenia mitycznego jest jednym z powracajacych tematów literatury. Z pojeciem "mitu" wiaze sie pojecie "archetyp"- prastary wzorzec, istniejacy odwiecznie w umyslowosci ludzkiej, okreslajacy wyobrazenia o swiecie, przezycia religijne, zachowania i reakcje na okreslone sytuacje psychologiczne. Mity utrwalily pewne wzory ludzkich postaw i zachowan. Bogatym zródlem, z którego pisarze czerpia do dzis motywy i tematy, jest mitologia grecka. Starozytni Grecy stworzyli wiele opartych na wierzeniach basni i opowiadan o bogach i herosach. Ich czyny staly sie tematem wielu mitów, które zyskaly sobie duza popularnosc i uznanie takze u potomnych.
Renesans, który nawiazywal do kultury antyku, pelen jest inspiracji mitologicznych. "Odprawa poslów greckich" Jana Kochanowskiego jest pierwsza polska tragedia i jedyna powstala w okresie renesansu. Tresc utworu odwoluje sie do mitu trojanskiego, tym samym do "Iliady" Homera. W tragedii tej autor przedstawia debaty na dworze króla Troi, Priama, dotyczace tego, czy Helena ma byc wydana Grekom, których poslowie czekaja na decyzje.
Antyczna szata utworu nie przesadza o tym, ze Kochanowskiemu udalo sie stworzyc tragedie na miare antyczna. W klasycznej tragedii akcja postepowala stopniowo az do nieuchronnego, tragicznego konca. Tutaj wypowiedzi postaci nie sluza potegowaniu napiecia, bo juz na wstepie dowiadujemy sie, jaka odpowiedz otrzymali poslowie. W antyku o tragizmie postaci decydowal fakt, ze wybór, jakiego musialy dokonac, zawsze byl tragiczny, bohaterowie tragedii uwiklani byli w sytuacje bez wyjscia. Choc Kochanowski zachowuje klasyczne reguly budowy tragedii, tylko proroctwo Kasandry, przewidujacej zaglade Troi, ma w sobie elementy tragizmu.
O losach starozytnych bohaterów decydowali bogowie albo wyznaczyl je los. W utworze Kochanowskiego, swiatem przedstawionym kieruja ludzie. Troja musi zginac dlatego, ze zgube szykuje jej wlasne spoleczenstwo.
Literatura XX wieku takze powraca do inspiracji mitologicznych. Wiersz Stanislawa Grochowiaka "Ikar" jest odwolaniem sie autora do mitu o Ikarze. Ikar jest symbolem czlowieka, który za chwile szczescia i uniesienia placi smiercia. Symbolizuje on mlodziencza nierozwage, tragiczne zapomnienie sie w zachwycie dla piekna. W wierszu tym Ikar zestawiony jest z ciezka praca i trudem czlowieka. Obraz przedstawia bowiem schylona nad balia kobiete, chlopa orzacego pole. Zadna z tych postaci zajeta praca, nie dostrzegla rozgrywajacej sie tragedii marzyciela:
"Oto Ikar wzlatuje. Kobieta nad balia zanurza rece.
Oto Ikar upada. Kobieta nad balia napreza kark.
Oto Ikar wzlatuje. Kobieta czuje kregoslup jak lune.
Oto Ikar upada. W kobiecie jest ból i spoczynek".
Rytm wzlotów Ikara autor zestawia z rytmem ruchów kobiety przy pracy. On tam, w niebie, ona tu, na ziemi. Poeta zadaje sobie pytanie: kto z nich jest wazniejszy? Przyznaje pierwszenstwo starej
i spracowanej kobiecie, bo piekno jest nie w "napowietrznych pokojach", ale wyraza go " stól do odpoczynku lokci- krzeslo do strazy przy chorym". Dla Grochowiaka wazniejsza jest ciezka codzienna praca od romantycznych wzlotów i uniesien.
W wierszu pt." Prawa i obowiazki" Tadeusz Rózewicz nawiazuje do obrazu Petera Brueghlea "Upadek Ikara", ukazujac nam swoje stanowisko wobec tragedii bohatera. Mówi, iz kiedys sadzil, ze nalezy dostrzec Ikara- syna marzenia. Uwazal, ze nie wolno odwracac oczu od dramatu, jaki sie rozgrywa. Dopiero pózniej autor dochodzi do wniosku, ze najwazniejsza wartoscia ludzkiego zycia jest zwykla, codzienna praca. Uswiadamia nam, ze :
"Oracz winien orac ziemie
pasterz pilnowac trzody.
Przygoda Ikara nie jest ich przygoda
Musi sie tak skonczyc".
Oni nie maja obowiazku rzucac swojej pracy dlatego, ze tonie Ikar. Maja prawo marzyc , ale wzywa ich obowiazek. Musza rzetelnie pracowac, zyc zwykla codziennoscia i nie myslec o tragedii marzyciela, to jest najwazniejsze.
W wierszu pt." Nike, która sie waha" Zbigniew Herbert odwoluje sie do mitologii, przywoluje postac Nike bogini zwyciestwa. Nike, widzac mlodego czlowieka idacego na smierc, pragnie uczynic jakis gest wspólczucia, pocieszenia, lecz nie czyni tego. Obawia sie, ze spowoduje to zmiane postawy mlodzienca, który móglby wycofac sie z walki. Bogini posiada tu cechy ludzkie: wzrusza sie i wspólczuje.
W wierszu Leopolda Staffa "Odys" zycie czlowieka ukazane jest jako Odyseja. Kazdy czlowiek przezywa chwile szczescie, ale takze zalamania, zyciowe tragedie. Nie ma zycia uslanego rózami, ale zawsze w najciezszych nawet chwilach znajdziemy promyk slonca, szczescie. Wiersz ten jest apelem do nie poddawania sie. Mamy isc smialo przez zycie i wierzyc, ze odnajdziemy szczescie, tak jak zmeczony podróznik odnajduje swój dom rodzinny:
" Bo kazdy z nas jest Odysem , co wraca do swej Itaki".
Biblia jest najstarszym zródlem kultury europejskiej. Odgrywa znaczna role zarówno w sferze religijno- moralnej, jak i kulturowej. Ludzie, niezaleznie od wyznania i swiatopogladu odnajduja w Biblii, cos co ma dla nich wielkie znaczenie w zyciu. Biblia jest niezwykle cenna takze jako dzielo literackie, pelne glebokiej madrosci, przedstawiajace swiat czlowieka w calym jego skomplikowaniu. Symbole religijne i bohaterowie tej ksiegi to elementy stale obecne w kulturze. Wiele pojec biblijnych weszlo na zawsze do jezyka potocznego. Szczególna role Biblia odegrala w rozwoje pismiennictwa sredniowiecznej Europy. W literaturze staropolskiej dominowala tematyka religijna. W utworach okresu sredniowiecza bardzo czesto podejmowano motywy z Biblii. Pojawialy sie one w kazaniach, piesniach, misteriach religijnych, apokryfach i tlumaczeniach psalmów.
Po raz pierwszy motywy z Biblii znalazly odbicie w "Kazaniach swietokrzyskich". Sa to kazania napisane w jezyku polskim i stanowia niezwykle cenny dokument polszczyzny z przelomu XIII i XIV wieku. Ich anonimowy autor byl oczytany w Pismie Swietym, swoim kazaniom nadal ton podniosly, przytaczajac wiele biblijnych motywów.
"Legenda o swietym Aleksym" ukazuje motyw przemijania, naczelne haslo Ksiegi Koheleta- "Marnosc nad marnosciami i wszystko marnosc". "Legenda o swietym Aleksym" jest utworem propagujacym skrajna asceze. Ascetami okresla sie ludzi, którzy dobrowolnie decyduja sie na umartwianie, odrzucanie wszelkich przyjemnosci swiata, zycie w skrajnej nedzy i cierpieniu. Celem takiej postawy bylo oprócz doskonalenia w sobie cnoty i poboznosci, uzyskanie zbawienia
i osiagniecie swietosci na ziemi. Asceci wierzyli, ze po smierci czeka ich szczescie wieczne. Aleksy jest przykladem typowego idealnego czlowieka sredniowiecza: odrzucajacego swiat materii dla Boga i wiecznego szczescia.
Kochanowski jako renesansowy humanista wiele czerpal z dorobku filozoficznego minionych epok. Charakter taki ma fraszka "O zywocie ludzkim". Utwór ten jest refleksja, zaduma nad zyciem, miejscem i rola czlowieka w swiecie. Wedlug poety wszyscy jestesmy tylko kukielkami odgrywajacymi swoje role w wielkim przedstawieniu jakim jest swiat. W utworze tym wyraznie widac nawiazanie do starotestamentowej ksiegi Koheleta. W bogatej twórczosci Jana Kochanowskiego duzo miejsca zajmuje Bóg. Tematyce religijnej poswiecal zarówno cale utwory, jak tez pojawiala sie ona tylko we fragmentach, w jakims odwolaniu sie do Boga lub prosbie.
Szczególnie inspirujaca role dla poetów i pisarzy odegrala ksiega Apokalipsy wedlug swietego Jana. Liczne nawiazania do tej tresci wystepuja w twórczosci Jana Kasprowicza. "Dies Irae" uwaza sie za najwazniejszy i najdoskonalszy hymn Jana Kasprowicza. Tematem tego utworu jest koniec swiata i Sad Ostateczny. Utwór przesycony jest symbolika biblijna, a szczególnie apokaliptyczna, co ma podkreslic groze czasów ostatecznych: "glowa, owinieta cierniowa korona", "jasnowlosa Ewa, wygnana z raju", "waz grzechu". Obrazy te zwiastuja koniec swiata, nadchodzaca katastrofe, koniec ludzkosci.
Wiele odwolan do Apokalipsy znajdujemy równiez w czesci III "Dziadów" Adama Mickiewicza. Warto zwrócic uwage na apokaliptyczna stylizacje "Widzenia" ksiedza Piotra. Gdy mówi on o Bogu, to doslownie cytuje fragment Apokalipsy: "Nie placz! Oto zwyciezyl lew z pokolenia Judy, potomek Dawida...". Innym elementem jest poslugiwanie sie liczbami, którym przypisywano magiczne znaczenie. W Apokalipsie taka magiczna liczba byla siódemka. Takze imie apokaliptycznej bestii bylo liczba: " Kto ma rozum, niech zliczy liczbe bestii. Bo jest to liczba szescset szescdziesiat i szesc". Analogicznie do tekstu biblijnego Mickiewicz nadal zbawcy ojczyzny imie " czterdziesci i cztery". W III czesci "Dziadów" Mickiewicz nie tylko nawiazal do Apokalipsy, odwolal sie równiez do poetyki przypowiesci ewangelicznych.
Wielu twórców siega do postaci Matki Boskiej. Do jej osoby odnosi sie "Bogurodzica", bedaca prosba o wyproszenie lask dla ludzi. Poeci nie tylko prosili o laski, siegali takze do motywu Matki cierpiacej- Stabat Mater. Równie czesto siegano do motywu cierpiacego Chrystusa. Podobna do Chrystusowej postawe reprezentuje doktor Tomasz Judym w "Ludziach bezdomnych" Stefana Zeromskiego , spelniajacy idee poswiecenia, poslannictwa oraz ofiarowania sie dla odkupienia
i wymazania grzechów ludzkosci.
Jan Wolfgang Goethe w "Fauscie" siega do jednego najczesciej przedstawianych w Biblii obrazów- do motywu walki dobra ze zlem. Autor podjal w swym dziele problem ogólnoludzki, wybiegajacy poza XIX wiek. Pózniejsze epoki powracaly do problemu starego doktora, pragnienia posiadania niezwyklej wiedzy, poznania prawd niedostepnych zwyklym smiertelnikom, odpowiedzi na pytanie o sens zycia, a takze do problemu walki dobra ze zlem.
Moim zdaniem czlowiek wspólczesny powinien znac Biblie i Mitologie przede wszystkim dlatego, ze sa one zródlem tematów i motywów podejmowanych we wspólczesnej sztuce. Czlowiek wspólczesny, który ich nie zna, nie tylko nie rozumie szeregu ksiazek powstalych w przeciagu naszej ery, lecz takze nie pojmuje wielu dziel sztuki wspólczesnej.

Od Hektora do... - rózne literackie i filmowe obrazy rycerza bez skazy

Rycerstwo jako stan uksztaltowalo sie w epoce sredniowiecza. Byla to elitarna warstwa spoleczenstwa feudalnego , która wytworzyla swoisty styl zycia, etyke i ceremonial. Mianem rycerza mozemy jednak okreslic bohaterów literackich innych epok odznaczajacych sie w sposób szczególny odwaga, honorem, lojalnoscia, poswieceniem dla sprawy i dla swojego wladcy, stawiajacych wyzej nad wlasne zycie walke o wyznawane idealy. Mozna z powodzeniem uzyc slowa rycerstwo w znaczeniu stylu zycia, praktykowanego przez ludzi róznych epok - od starozytnosci do czasów wspólczesnych.
Pierwsi rycerze w literaturze pojawili sie wraz z jej powstaniem. Juz w starozytnosci mnóstwo bylo wzmianek o dzielnych wojownikach i rycerzach takich jak Herakles, Achilles, Hektor czy Ajaks. Nie wszyscy oni jednak swym postepowaniem zasluzyli na okreslenie ich jako „rycerzy bez skazy”. Jednym z takich niedoszlych rycerzy byl wspanialy wojownik Achilles. Pomimo iz doskonale walczyl i szanowal swoich bogów to daleko mu bylo do idealu. W przystepie pasji byl sklonny do robienia róznych niegodnych rycerza a nawet czlowieka rzeczy. Przykladem moze tutaj byc bestialskie sprofanowanie zwlok Hektora po wygranej walce.
Charakterem zupelnie odwrotnym do charakteru Achillesa jest jednoczesnie jego przeciwnik - Hektor. Byl on najdzielniejszym wojownikiem wsród Trojan a zarazem najwiekszym postrachem Greków. W przeciwienstwie do swego rywala cenil on swoje zycie, i nie odznaczal sie taka brawura jak Achilles, który nad wlasne zycie przedkladal chwale. Na wojnie Hektor zabijal jak kazdy - w koncu to walka byla zasadniczym zadaniem rycerzy - jednak swoim postepowaniem oraz wyznawanymi idealami zapracowal sobie na miano archetypu rycerza bez skazy, powielanego pózniej w kolejnych epokach.
Innym przykladem antycznego idealnego rycerza jest Maximus - bohater filmu „Gladiator” w rezyserii Ridleya Scotta. Tytulowy bohater jest generalem wojsk cesarza rzymskiego Marka Aureliusza. Pewnego dnia powraca on do rodzinnego domu po kolejnej udanej wyprawie wojennej. Zazdrosny o jego wplywy u cesarza, dziedzic tronu, Commodus, zleca egzekucje generala i jego rodziny. Cudem unikajac smierci, Maximus zostaje wziety w niewole i jest szkolony na gladiatora, co przysparza mu rosnaca popularnosc. Wraca do Rzymu, chcac pomscic morderstwo syna i zony. Ginie w wygranej choc nieuczciwej walce z Commodusem jednak po smierci trafia do raju gdzie spotyka swoja uteskniona rodzine. Zostal pochowany z honorami jak król. Chociaz nie byl królem Rzymu to na pewno byl królem ludu.
Maximus byl ucielesnieniem rycerskich cnót. Stawial on nad zycie wyznawane idealy (w swojej ostatniej walce w zyciu pokonuje Commodusa i uwalnia Rzym spod jego dyktatury). Zgodnie z jego credo:
„Nasze czyny za zycia, brzmia echem w wiecznosci\\\"
nie poddaje sie po smierci zony i syna, by zasluzyc swym postepowaniem na spotkanie z nimi w raju.
Mimo iz zaczatki rycerstwa zauwazamy juz w antyku to pojecie to kojarzy nam sie raczej z epoka sredniowiecza. To wtedy uksztaltowalo sie rycerstwo jako stan spoleczny i to wlasnie z tego okresu pochodza najslynniejsze romanse rycerskie takie jak: „Piesn o Rolandzie”, „Opowiesci Okraglego Stolu” oraz „Piesn o Nibelungach”.
Wzorcem parenetycznym dla rycerzy ówczesnego okresu stal sie Roland, bohater jednego z najslynniejszych eposów rycerskich - „Piesn o Rolandzie”. Tytulowy bohater byl hrabia, paladynem króla Karola Wielkiego. Oprócz tego ze byl dzielnym rycerzem i lojalnym poddanym to stal sie takze zagorzalym obronca wiary chrzescijanskiej. Pokonac mozna go bylo praktycznie tylko zdrada. Dla niego podobnie jak dla innych sredniowiecznych rycerzy wazne bylo nie tyle osiagniecie celu - zwyciestwa w walce, ile to jak sie walczylo. Dlatego honor nie pozwolil Rolandowi wezwac pomocy gdy napadl go oddzial Saracenów. Zgodnie z kodeksem rycerskim zachowanie godnosci jest wazniejsze od obrony zycia.
Germanskim odpowiednikiem postaci Rolanda jako rycerza bez skazy, stal sie Zygfryd - bohater eposu „Piesn o Nibelungach” opartego na sagach skandynawskich. Tytulowy bohater oprócz niezwyklej sily posiada takze czarodziejska moc która umozliwia mu miedzy innymi stanie sie niewidzialnym lub odpornosc na ciosy. Zygfryd dzieki swej niezmiernej odwadze oraz walecznosci osiaga cel swojej wyprawy - pokonuje w walce Alberyka i zdobywa skarb Nibelungów, który nastepnie sklada w wianie swej zonie Krymhildzie. Zygfryd podobnie jak inni najswietniejsi rycerze ginie zabity podstepem. Zostaje zamordowany na polowaniu, przez zawistnego o jego chwale Hagena.
Kolejnym utworem przedstawiajacym nam zycie i wyczyny slynnych rycerzy sa „Opowiesci bretonskie” . Jest to zbiór historii inspirowanych dziejami i wierzeniami Celtów, ludu który u schylku okresu starozytnego zostal czesciowo wyparty z wysp brytyjskich i osiedlil sie na pólnocno-zachodnich wybrzezach dzisiejszej Francji. Bohaterem tych piesni stal sie legendarny król Artur, obronca wyspy przed germanskimi zdobywcami z kontynentu. Otaczalo go grono 12 dzielnych rycerzy, zasiadajacych przy slynnym Okraglym Stole symbolizujacym równosc królewskiej druzyny. Najslynniejsi z rycerzy Strzegacych legendarnego Camelotu (siedziby króla Artura) to: Lancelot, Tristan, Lamerok, Galahad, Gawain, Gareth, Palamedes, Kay i Mordred. Jednak mimo ich bohaterskich wyczynów i bardzo duzych rycerskich umiejetnosci nie wszyscy oni zaslugiwali na miano okreslenia ich jako „rycerzy bez skazy i zmazy”.
Mordred - mimo iz byl wspanialym wojownikiem i postrachem potworów, nie byl w stanie oprzec sie zadzy wladzy i zdradzil swego pana przywlaszczajac sobie jego królestwo wraz z królowa.
Lancelot - najdzielniejszy i najslynniejszy z rycerzy Okraglego Stolu. Stal sie wcieleniem idealu sredniowiecznego rycerza bretonskiego. Nie cofa sie przed zadnym upokorzeniem, jezeli tylko tego chce pani jego serca. W koncu jednak jego grzeszna milosc do królowej Guinevry, zony króla Artura - jego pana, powoduje plame na jego honorze. W rezultacie zostaje wygnany z królestwa i obraca sie przeciwko Camelotowi.
Parsifal - wedlug legend, byl jednym z najdzielniejszych uczestników wyprawy po Swiety Graal. Odnalazl on zamek króla Rybaka, w którym znajdowal sie ów kielich. Obok Artura i Lancelota byl jednym z najdzielniejszych rycerzy ówczesnego okresu, stal sie wzorem do nasladowania dla przyszlych pokolen.
Inny bohater legend arturianskich, Tristan, byl podobnie jak kazdy z nich, dzielnym i odwaznym rycerzem oraz wiernym kompanem swego pana króla Marka. Podobnie jednak jak u wielu innych niedoszlych rycerzy bez skazy, tak i u niego, plama na honorze zostala spowodowana przez milosc. Uczucie jakie zywil do Izoldy Zlotowlosej zmusilo go do udania sie na wygnanie i tulaczke po swiecie.
Chociaz kazdy z tych rycerzy dopuscil sie jakiegos wystepku, to wielu z pózniejszych, nie tylko sredniowiecznych, rycerzy bralo bohaterów „Legend arturianskich” za wzory godne nasladowania.
Oprócz legendarnych bohaterów róznych podan i piesni w literaturze i filmie spotykamy równie wielu historycznych, autentycznych rycerzy, cieszacych sie nie mniejsza popularnoscia niz ich legendarni przodkowie.
Najwiekszym historycznym autorytetem rycerskim jest moim zdaniem Pierre Bayard - slynny XV-wieczny dowódca francuski. Wyróznil sie on szczególnym bohaterstwem w kampaniach wloskich Karola VIII. Jego samotna obrona mostu na Garigliano przeciw dwustu Hiszpanom, sprawila, ze przeszedl do historii i legendy jako „Rycerz bez trwogi i skazy” - wcielenie idealu rycerskiego. I chociaz wykazywal niezmierna odwage i poswiecenie dla swojej ojczyzny to jego czyny zostaly spostrzezone jedynie przez kronikarzy oraz wspólczesnych mu, malo znanych twórców.
Walka narodowo-wyzwolencza Szkotów z Anglikami, toczona na przelomie XIII i XIV wieku, zapisala sie w historii, jako jedno z najbardziej dramatycznych i najkrwawszych wydarzen. Motyw ten stal sie potem tematem filmu „Braveheart - Waleczne serce” wyrezyserowanego przez Mela Gibsona. Glównym bohaterem filmu jest Sir William Wallace. Postac historyczna, szkocki patriota i bohater narodowy. Reprezentuje on dosyc popularny schemat bohatera którego mozna zabic, ale w zaden sposób nie mozna zlamac. Po zwyciestwie w bitwie pod Stirling w 1297 r. Zostal obwolany protektorem a nastepnie oswobodzil Szkocje i spustoszyl kilka angielskich hrabstw. Po klesce jego wojsk pod Falkirk szukal pomocy u króla Francji Filipa Pieknego. Rok pózniej wznowil walke i wywalczyl niepodleglosc Szkocji. Pojmany w Londynie, zostal nastepnie stracony. Zginal w meczarniach gdyz nie chcial splamic swego honoru, nie dal sie upokorzyc swemu oprawcy.
Jednym z licznych polskich reprezentantów szlachetnego rycerstwa jest, swego czasu bardzo oslawiony w Polsce i na swiecie, Zawisza Czarny, który stal sie autorytetem dla wielu polskich zolnierzy. „Rycerz bez skazy i zmazy” bo tak go wtedy okreslano, byl dla swych nastepców wzorem cnót rycerskich, którego prawosc weszla nawet w przyslowie: „Polegac jak na Zawiszy”. Slawe i uznanie zdobyl po bitwie pod Grunwaldem gdzie wstawil sie bohaterska walka u boku Wladyslawa Jagielly, co zostalo uwiecznione na kartach „Roczników” Jana Dlugosza. Oprócz zaslug wojennych chwale przyniosly mu takze zwyciestwa w licznych turniejach rycerskich. Dzieki swej odwadze i poswieceniu dla Polski, Zawisza Czarny stal sie bohaterem wielu pózniejszych utworów literackich takich jak „Krzyzacy” Henryka Sienkiewicza czy „Wesele” Stanislawa Wyspianskiego, w którym to wystapil jako symbol dawnej chwaly i potegi narodu.
Innym polskim oslawionym rycerzem byl hetman Chodkiewicz przedstawiony miedzy innymi w „Transakcji wojny chocimskiej” W. Potockiego. Zostal on ukazany w tym utworze nie tylko jako wzór rycerza-sarmaty lecz takze jako patriota i doskonaly wódz. Podczas swojego slynnego przemówienia do zolnierzy, odwoluje sie do tradycji polskiego rycerstwa, widzac w dawnych wojownikach wzór do nasladowania. Ma nadzieje ze przypominajac swym zolnierzom kilka oslawionych wydarzen z historii Polski, podniesie ich na duchu i zacheci do walki. Sam Chodkiewicz umiera pózniej smiertelnie raniony w bitwie.
Pomimo iz wymienieni wyzej rycerze mniej lub bardziej zasluzyli na uznanie i pochwale, to nie mozna nie wspomniec o rycerzach moze nie tak meznych i odwaznych co wyjatkowych.
Jako pierwszy przyklad moze nam posluzyc bohater powiesci „Don Kichot” Miguela de Cervantesa. Ów „rycerz” zwany takze „Rycerzem smetnego oblicza” pod wplywem przeczytanych sredniowiecznych romansów, wyrusza wraz ze swym wiernym giermkiem Sancho Pansa w podróz by naprawiac swiat. Wszystko bylo by w porzadku gdyby nie to ze nasz bohater spóznil sie ze swa misja o jakies piecset lat. Jednak w imie zasady „dla chcacego nic trudnego” w wyobrazni Don Kichota najzwyklejsze przedmioty przybieraja bardzo grozne postacie. I tak mamy chociazby slynna walke z wiatrakami w której to nasz dzielny wojak wyobraza sobie ze walczy z przerazajacymi olbrzymami.
Don Kichot swym postepowaniem potwierdzil ze idealny rycerz bez skazy i zmazy nie ma racji bytu w ówczesnym swiecie. Swiat rzadzil sie juz swoimi prawami i zaden bledny rycerz nie byl w stanie tego zmienic. Bohater ten stal sie takze symbolem dla przyszlych pokolen. Symbolem ludzi nie rozumianych przez wspólczesnosc, którzy przez swoje idealy i marzenia staja sie przedmiotem zartów i drwin ze strony otaczajacego spoleczenstwa.
Innym, moze bardziej przyziemnym, przykladem rycerza innego niz wszyscy jest tytulowa bohaterka „Grazyny” Adama Mickiewicza. Grazyna, zona Litawora, ksiecia Litwy, wbrew zdecydowanym sprzeciwom meza i otaczajacych ja ludzi postanawia wziac udzial w wojnie polsko-krzyzackiej. Przebiera sie w zbroje meza i wyrusza na wojne. Po bohaterskiej walce ginie jednak w starciu z przeciwnikiem. Swoim bohaterskim postepowaniem nie tylko dorównala nie jednemu rycerzowi tamtych czasów ale takze dowiodla swojej odwagi, patriotyzmu oraz przywiazania do ojczyzny.
Jak wynika z przytoczonych wyzej przykladów, rycerzy dzielnych, odwaznych i honorowych zylo w przeszlosci bardzo wielu. Czy jednak gdzies kiedys, czy to w legendzie, czy w historii, istnial rycerz idealny, rycerz o nieugietej osobowosci, potrafiacy sprzeniewierzyc sie takim pokusom jak milosc, pieniadze, wladza czy zemsta. Mysle ze w wyobrazni autora na pewno taki rycerz znalazl by swoje miejsce, jednak czy odnalazl by sie w rzeczywistym swiecie?
Uwazam ze byloby to bardzo trudne, móglby sie przeciez spotkac z brakiem akceptacji ze strony otaczajacych ludzi i podzielic los Don Kichota. Jezeli jednak naprawde by sie zawzial to kto wie? Mozliwe ze odnalazl by swoje miejsce w spoleczenstwie i spokojnie wypelnial nadana mu przez Boga misje.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
M 13 gotowe
Wtorek - 13, GOTOWE POZDROWIENIA 1
13 - Kod ramki, Gotowe kody dla chomikow, wszystko co potrzebne by ozdobić Twojego chomika ;)
13 ZMIANY WSTECZNE (2)id 14517 ppt
13 zakrzepowo zatorowa
Zatrucia 13
pz wyklad 13
13 ALUid 14602 ppt
pz wyklad 13
ZARZ SRODOWISKIEM wyklad 13
Biotechnologia zamkniete użycie (2012 13)
Prezentacja 13 Dojrzewanie 2
SEM odcinek szyjny kregoslupa gr 13 pdg 1
w 13 III rok VI sem

więcej podobnych podstron