Katastrofizm historiozoficzny i generacyjny w twórczości dwudziestoletnich poetów Warszawy.
Życie w okupowanej Warszawie miało pozory normalności. Na gruzach miasta ludzie uczyli się, pracowali, robili interesy. Trzeba było jakoś przystosować się do istniejących warunków. Od czasu do czasu poruszały opinię publiczną jakieś drastyczne fakty: masowe egzekucje czy pierwsze łapanki. W ekstremalnych warunkach ludziom przyświecał jeden cel: przetrwać. Kwitły lewe interesy, często ludzkie nieszczęście wykorzystywano do transakcji, których możliwości tylko wojna mogła stworzyć: pośrednictwo w wykupie ludzi z getta, paserstwo i spekulacje na wielką skalę.
Realiom życia w okupowanej Warszawie poświęcił Tadeusz Borowski część swoich opowiadań. Nie pisał o bohaterskich akcjach ruchu oporu, o walkach z wrogiem, pisał o codziennym życiu okupowanego miasta, o zwyczajnych ludziach, którzy w tych nieludzkich warunkach próbowali ułożyć sobie życie.
Bohater opowiadania "Pożegnanie z Marią" przystosował się do świata, w którym przyszło mu żyć. Jest co prawda poetą, ale to nie jest dobry czas dla poetów. W jego pokoiku suszą się okładki nowego tomiku wierszy, czasami prowadzi intelektualne rozmowy ze swą narzeczoną, Marią, ale umie też trzeźwo patrzeć na życie. Jest pracownikiem fimny zajmującej się handlem artykułami budowlanymi. Ponadto finansuje produkcję bimbru u kierownika firmy, z czego ma oczywiście określone profity. Inni ludzie też wykorzystują specyficzną sytuację wojenną: nie którzy, jak kierownik, pośredniczą w handlu mieszkaniami, inni w wykupie ludzi z getta. Kwitnie paserstwo, oszustwa i wszelkiego rodzaju handel.
A obok tego świata biznesu toczy się wojna. Niemcy wywożą ciężarówkami ludzi do obozów i na przymusowe roboty, masowo uśmiercają. Narzeczoną bohatera opowiadania spotkał właśnie taki los. Narrator pisze o tym bez patosu, tonem reporterskim - po prostu zdaje relację z wydarzeń. Podobnie beznamiętnie bohater opowiadania "Matura na Targowej" wspomina o śmierci swych kolegów, z którymi przygotowywał się do egzaminu dojrzałości. Jeden z nich, Julek, nawet nie doczekał matury. W dniu egzaminu został złapany i wywieziony do niemieckiego obozu pracy. Ten beznamiętny ton oddaje klimat epoki. Ludziom nie starczało już uczuć na przejmowanie się cudzym cierpieniem. Zobojętnieli na nie, widzieli je bowiem na co dzień, żyli w cieniu śmierci, każdego dnia mogli zostać ujęci w łapance, w każdej chwili mogli zginąć rozstrzelani. A jednak żyli, pracowali, bawili się i kochali, pobierali się i wychowywali dzieci. Nie żyli tak, jakby świat miał się zaraz skończyć. Przyjmowali, że choć wojna potrwa jeszcze długo, to po wojnie świat znormalnieje i starali się zapewnić sobie jak najlepsze warunki przetrwania, ułożyć sobie jakoś życie. Na tajnych kompletach młodzież zdobywała wykształcenie, jak bohaterowie opowiadania "Matura na Targowej", przygotowywała się do egzaminu dojrzałości i zdawała ten egzamin tysiącami, po czym rozpoczynała studia na tajnym uniwersytecie. Życie toczyło się mimo łapanek, codziennego wywożenia ogromnych transportów ludzi w nieznane, mimo panującej atmosfery terroru. Niepewność stała się codziennością. Aby nie zwariować należało wytworzyć sobie własny światek interesów czy nauki dający nadzieję na lepszą przyszłość w wolnym kraju.
Niezwykle wrażliwy młody poeta, Krzysztof Kamil Baczyński, szczególnie mocno odebrał tragizm wojny. Ten "mroczny czas" zabrał mu najpiękniejsze lata życia, odmalował go więc w ponurych, ciemnych barwach, tworząc bardzo sugestywne obrazy. Pisał o katastrofie świata i o tragedii swego pokolenia. Wojna jest podstawowym tematem jego utworów. Traktuje ją jak Apokalipsę. Biorąc pod uwagę to, że poeta w wielu wierszach wyraża przeczucie swojej śmierci, wojna rzeczywiście stanowiła dla niego koniec jego indywidualnego świata. O swej śmierci pisał Baczyński choćby w wierszach "Rodzicom", "Z głową na karabinie" czy "Pokolenie I". Przejmujące jest wyznanie w wierszu "Spojrzenie":
"...i serce moje bardzo chore na śmierć, która się lęgnie we mnie".
Tragiczny los swego pokolenia poeta podkreśla między innymi w wierszu "Po kolenie l":
"Tak się dorasta do trumny, jakeśmy w czasie dorośli".
Także wiersz "Z głową na karabinie niesie zadumę nad straconą młodością:
"I mnie przecież jak dymu laska wytryskała gołębia młodość; teraz na dnie śmierci wyrastam ja - syn dziki mego narodu".
Jest to żal nad losem całego pokolenia, nad losem wszystkich tych, którzy, zamiast cieszyć się pięknem przyrody, urodą życia, muszą wędrować "z głową ciężką na karabinie", muszą walczyć. Niejednemu z nich pisana będzie śmierć:
"...głowę rzucę pod wiatr jak granat. piersi zgniecie czas czarną łapą...".
Tragizm losu pokolenia Kolumbów podkreślony został również w wierszu "Pokolenie II", w którym poeta ukazuje ponadto mroczny obraz czasu wojny:
"Kwiaty to krople miodu - tryskają ściśnięte ziemią, co tak nabrzmiała, pod tym jak korzeń skręcone ciała, żywcem wtłoczone pod ciemny strop. Ogromne nieba ciągną z warkotem Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą".
Zestawienie piękna i bujności przyrody ze śmiercią ludzi, tragedią świata służy podkreśleniu katastrofizmu tego obrazu. Podmiot liryczny nie może już patrzeć na urodę świata, wszędzie bowiem widzi cierpienie, krew, martwe ciała. Ten tragiczny czas oduczył go ludzkich uczuć. Zdewaluowały się miłość, litość. Ludzie żyją w strachu starając się zapomnieć o śmierci bliskich. Serca, żeby nie pęknąć od nadmiaru bólu, zmieniły się w kamienie.
Nie mniej mroczna atmosfera panuje w wierszu "Ten czas". Wojnę określa poeta "taki to mroczny czas". Widzi wokół siebie same krzyże, trumny i szubienice, martwy pejzaż. Zachód słońca nie wzbudza zachwytu; kojarzy się z kolorem krwi, łuną pożarów. Podmiot liryczny wiersza prześladują przerażające odgłosy: "głowy dudnią po ziemi", "łamanych czaszek trzask". Ponura, duszna atmosfera tego wiersza przytłacza.
Równie przygnębiający jest wiersz "Ziemia jak ognia słup...". Poeta operuje podobnym słownictwem jak w innych katastroficznych wierszach. Trumny, szubienice, jęki, krew i krzyk budują nastrój grozy. Baczyński bardzo plastycznie opisuje ten tragiczny czas:
"i jęk szubienic jak żurawi u studzien pełnych głów i rąk."
"... ryczy butów stuk po twarzach żon i synów, matek".
Poezja ta wywiera ogromne wrażenie. Obraz katastrofy, jaka nawiedziła świat, rysuje nam się bardzo wyraźnie. Baczyński jak nikt potrafił oddać grozę tamtych czasów. Słownictwo, które dobierał, operowanie kontrastami świetnie służyły budowaniu ponurego nastroju. W jego poezji następuje najwyższe spiętrzenie katastrofizmu. Nie ma chyba drugiego poety, któiy potrafiłby tak sugestywnie oddać potworność czasów wojny, nakreślić tak duszne i mroczne obrazy. W wierszach wojennych Baczyńskiego (poza nimi tworzył też piękne liryki) następuje kumulacja katastrofizmu. Od pierwszych słów narasta groza. Mrocznego nastroju nie rozładowuje żadna puenta. Odbiorca tej poezji pozostaje pod silnym wrażeniem jej atmosfery.
Na liryce Krzysztofa Kamila Baczyńskiego wojna odcisnęła niezatarte piętno. Poeta należący do pokolenia, które dojrzewało w czasie nieludzkim, niejednokrotnie w swych wierszach snuje refleksje nad swym losem i losem swych rówieśników. Jego poezja jest niezwykle dojrzała.
W wierszu "Historia" poeta zastanawia się nad sensem wojen, nad tym, dlaczego one się toczą, co sprawia, że jeden człowiek pragnie zniszczyć drugiego. Dochodzi do wniosku, że wieki przeszłe kształtują naszą teraźniejszość. Historia ludzkości pełna jest wojen, walk słusznych i niesłusznych, nieustannego przelewu krwi. Pełna jest zwycięstw, przegranych i pełna jest śmierci. Ten schemat ciągle się powtarza, czas pokoju przeplata się z czasem wojny. Zmienia się tylko rodzaj używanej broni, zmieniają się walczący ludzie, ale sama idea walki trwa. Człowiek uwikłany jest w historię. Walczy dziś, bo ktoś walczył wcześniej, walczy, bo wieki temu jego rodak przegrał lub wygrał. Historia kształtuje życie ludzkie i zmusza człowieka do określonych reakcji, do pewnych czynów. A śmierć jest taka sama - czy wieki temu, czy podczas ostatniej wojny, czy też w czasie następnej. Ciągle ktoś żegna kogoś. Czas przepływa, a pożegnania są tak samo bolesne. Pozostaje wspomnienie. Wspomnienie wypełnia puste miejsca w przestrzeni. Miejsca, które zapełniali sobą dziś już nie żyjący.
Wojna jest tragedią, od której ludzkość nie potrafi się uwolnić. Baczyński snuje refleksje nad katastrofizmem historycznym, nad zdeterminowaniem człowieka przez historię, tragedią jednostek ludzkich tworzących wielkie fakty historyczne, powstania, wojny, bitwy. Za każdą taką histotycznie pojętą wartością stoją miliony grobów, morza łez. Ale człowiek jest po to, by wypełniać puste miejsca w historii.
Walka nie jest zbożnym czynem, nie anioł prowadzi do boju. Walczących żegna płacz matek. Niejednej z nich przyjdzie sadzić kwiaty na grobach synów. Łzy i cierpienie są nieodłącznie związane z ludzkim życiem. Tym, którzy przeżyją, zostanie pamięć o bliskich, którzy odeszli. I tak jest od zawsze. Smierć zabiera ludzi zostawiając wspomnienia po nich. Ale wspomnienia zacierają się. Odchodzą ci, którzy mogli pamiętać. Przychodzą nowe pokolenia, które znają tylko fakty historyczne, nie znają jednostek je tworzących. Groby poległych są dla nich symbolem jakiegoś czynu a nie pamiątką po człowieku. I nowe pokolenia też idą w stronę śmierci, idą w pokoju lub walce. Czas się po nich przesypie jak piasek, zostaną zapomniani. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie różnią się od siebie. Ludzie wciąż podążają przez życie do śmierci, przez walkę i cierpienie do zapomnienia. W pamięci przyszłych pokoleń pozostanie po nich tylko "...śpiew i rżenie koni".
|