59 (73)


0x01 graphic

0x01 graphic

O, Boże.
Przytuliłem ją mocno.

- Dobrze, już dobrze, są zamknięte.

- Nie, nie, nie chce, żeby się do nich zbliżał. Są obrzydliwe. Zabierz j.
stamtąd, Alex! Zadzwoń po Morelanda. Mogę je znieść, kiedy są w klatkach
ale tak...

Pierwsza przybiegła Gladys.

- Jakoś udało się tym stworom wydostać stamtąd.

Nigdy jeszcze nie mieliśmy czegoś takiego — powtórzyła.

Za drzwiami rozległy się syki. Wyobraziłem sobie, jak te stwory przegryzają drzwi. A może chowają się w rurach? Gdzież, u diabła, jest Moreland?

- Widzieliście jak wyglądały? — spytała Gladys.

Jak gigantyczne karaluchy — odpowiedziała Robin.

- Syczące karaluchy z Madagaskaru — przypomniało mi się nagle.

Nienawidzę karaluchów — powiedziała Gladys. — Na szczęście n*
Aruk klimat jest taki suchy, że nie mamy żadnego robactwa.

- A więc przywlekliśmy je z kontynentu — mruknąłem.

Usłyszeliśmy trzask drzwi i do apartamentu wpadł Moreland, nios* wielką mahoniową skrzynkę z mosiężnym uchwytem. Rozejrzał się dooko*

Nie rozumiem, w jaki sposób... czy zauważyliście, jaki to gatunet-

- Syczące karaluchy z Madagaskaru — odparłem.
^_ Nie zrobiłyby wam krzywdy.

__ Są w środku.

Moreland podszedł do drzwi łazienki.

__ Ostrożnie — powiedziała Robin. — Żeby stamtąd nie wyszły.

__- Wszystko w porządku, moja droga. — Powoli nacisnął klamkę i wyjął t z kieszeni -- kawałek ciasta czekoladowego, które zgniótł w kulkę. fiwałtownie otworzył drzwi, wrzucił przynętę, zamknął drzwi i czekał.

po kilku sekundach znów je otworzył i zajrzał do środka. Skinął głową, ^tworzył drzwi szerzej i wśliznął się do łazienki.

__ Moje świeżutkie ciasto czekoladowe — westchnęła Gladys.

Słychać było, jak w łazience Moreland przemawiał do nich pieszczotliwie.

po chwili wyszedł, niosąc mahoniową skrzynkę. Palce umazane miał czekoladą. Na podłodze pozostały okruchy ciasta.

Ze skrzynki dochodziło głośne stukanie.

I syki.

Zabrzmiało to tak protekcjonalnie, że poczułem, jak ogarnia mnie złość.

- Wcale nie jest w porządku, Bili — powiedziałem. — Czy możesz
wytłumaczyć, w jaki sposób tu się dostały?

Ja... nie wiem... Przepraszam. Jest mi bardzo przykro. Przepraszam was.

- Czy na pewno pochodzą z zoo?

Na Aruk nie ma...

- A więc, jak się stamtąd wydostały?

Przypuszczam, że ktoś nie zasunął pokrywy.

- CoŚ takiego zdarzyło się po raz pierwszy — wtrąciła Gladys.

Zawsze jest kiedyś ten pierwszy raz — powiedziałem.

Moreland szarpnął dolną wargę, potarł mięsisty nos. Zamrugał oczyma.

Pewnie to moja wina...

- Nie szkodzi — powiedziała Robin, ściskając mnie za rękę. — Już po
wszystkim.

- Bo w kuchni utrzymuje idealną czystość i dokładnie ją zamykam —
wiedziała Gladys. — Nie ma tam nawet much.

—• Zamknęliśmy drzwi na klucz — powiedziałem. — A jedzenie dla psa st w plastikowych, hermetycznych torbach. Jak mogły tu wejść, Bili?

"odszedł do drzwi, otworzył je i zaniknął kilka razy, ukląkł i pomacał ** wzdłuż progu.



122

123



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
59 04
2011 03 05 21;10;59
Mahabharata Księga I (Adi Parva) str 73 136
73 79
59 Bitwy Suez 1956
59 61
73 76
59 MT 05 Wiercenie szkla
59
58 59 Grzybica paznokci BF0907 Nieznany (2)
WYDZIA~1, Labolatoria fizyka-sprawozdania, !!!LABORKI - sprawozdania, Lab, !!!LABORKI - sprawozdania
Powszechna Deklaracja Praw Czlowieka ma 59 lat, Dokumenty praca mgr
Bahuvedaniya Sutta-wiele rodzajów uczuć MN 2;59, Kanon pali -TEKST (różne zbiory)
58 i 59, Uczelnia, Administracja publiczna, Jan Boć 'Administracja publiczna'
57-59, polski
59 68
73 ?
DSC59
73

więcej podobnych podstron