SPIS TREŚCI
Przedmowa do wydania polskiego (I, Wojnar) ... 5
Wstęp .........:.... 23
CZĘŚĆ PIERWSZA
Ogólna problematyka ekspresji twórczej
Rozdział I, Twórczość i postawa twórcza .... 36
Formy aktywności twórczej ....... 36
Wolność, komunikowanie i środowisko .... 40
Czynniki postawy twórczej ....... 48
Inteligencja i postawa twórcza ....... 50
Kryteria postawy twórczej ........ 53
Rozdział II. Dziecko twórca ......... 56
Aktywność twórcza potrzebą biologiczną .... 56
Natura i rola naśladowania ........ 59
Interwencja wyobraźni twórczej . . . . . . . . 63
Otoczenie ............. 68
Twórczość i ekspresja ......... 70
Motywacja wewnętrzna ......... 73
Klimat porozumienia i potrzeba wolności .... 74
Rozdział III. Społeczeństwo przeciw postawie twórczej . 78
Rodzina przeciw postawie twórczej ...... 79
Szkoła przeciw postawie twórczej ...... 86
Rozdział IV. O funkcjonalną pedagogikę twórczej aktywności .............. 96
Doświadczenie osobiste a informacja ..... &8
Ekspresja twórcza przez wyzwalanie świiata wewnętrznego ............. 104
Błądzenie eksperymentalne ........ 107
Opanowanie języka .......... 109
Ankiety ............. 111
Pedagogika otoczenia .-....-.-- 115
Pedagogika grupy . - ...... 117
Wychowanie niekierowane ....,.- 119
CZĘŚĆ DRUGA
Twórczość artystyczna dziecka
Rozdział V. Sztuka i twórcza aktywność dziecka . - 130
Miejsce i rola sztuki w życiu dziecka .... 130
Test postaci — 135,
Pozwolić dziecku na ponowne stworzenie świata — 137.
Sztuka w kształceniu ogólnym .....-, 140
Wkład rodziny — 141.
Rola szkoły — 145.
Rozdział VI. Sztuka w szkole, dziś i jutro . ... 149
Zaniedbanie sztuki ......... 149
Zasady i cele wychowania artystycznego .... 155
Rysunek, środek ekspresji swobodnej — 156.
„Trzeci czas pedagogiczny" (zajęcia pozalekcyjne) — 159.
Aktualne warunki kształcenia artystycznego ... 160
Rola doradcy artystycznego w odnowionej pedagogice 163
Rozdział VII. Elementarne zasady, i cele wychowania artystycznego. Środki i metody ....... 166
Wrażliwość i przebudzenie na wartości plastyczne , 166
Percepcja i środki ekspresji ....... 17
CZĘŚĆ TRZECIA
Uruchamianie postawy twórczej
Rozdział VIII. Rola i środki dokumentacji i informacji w sztukach plastycznych -...-.,- 182
Dokumenty i środki audiowizualne ..... 182
Książka i muzeum ...-....,. 187
Technika i aktywność twórcza. indywidualna ... 188
Trwale elementy w sztuce — 189.
Alfabetyzacja — 191.
Formy organizacyjne i otoczenie — 196.
Środki — 203.
Narzędzia i materiały — 206.
Rozdział IX. Twórcza aktywność muzyczna dzieci ... 211 -
Inwencja muzyczna .......... 212
Twórczość muzyczna w szkole ....... 215
Zapis muzyczny ........... 218
Aktywne poznawanie dzieł . ,...-. 220
Rozdział X. Ekspresja twórcza za pomocą języka werbalnego .............
Wkład języka . . ........
Tworzenie form werbalnych ........
Rodzina i twórcza ekspresja mówiona .....
Szkoła i twórcza ekspresja słowna ......
Aktywność w zakresie ekspresji mówionej ....
Wnioski pedagogiczne -.....,..
Szkoła i ekspresja twórcza pisana ..-.-.
Trzy teksty ............
Tekst swobodny — 244.
Tekst z obserwacji — 251.
Tekst odtworzony — 253.
WSTĘP
Świat zmienia się z nieprawdopodobną szybkością i ludzie przestali już się temu dziwić, nawet nie próbują wyobrazić sobie, jakie będą następstwa tego faktu w stosunku do ich własnego życia. Historia ulega przyśpieszeniu, odległości zmniejszają się, to co dziś należy de przyszłości, jutro stanie się muzealnym zabytkiem. Wszyscy wiedzą o tym dobrze, a jeśli adaptacja oznaczać ma pogodzenie się z faktami jako z czymś naturalnym, to można stwierdzić, iż dzisiejszy człowiek przejawia niezwykłą wprost zdolność adaptacyjną. Potęga techniki zabiła zjawisko cudu. Warunki naszego życia ulegają gwałtownym i ostatecznym przemianom i każdy przystosowuje się do nich, jak może. W sposób niepostrzeżony zaczyna kształtować się typ nowego człowieka, a znaczenie tego faktu rzutuje na los całej ludzkości.
Dzisiejszy uczeń będzie miał 37 lat w roku dwutysięcznym. Jaką ziemię będzie zamieszkiwał? Jeśli nic nie zakłóci normalnego rozwoju, będzie to ziemia coraz gęściej zaludniona: ludność globu, która wynosiła dwa miliardy w roku 1930, osiągnie pięć miliardów w roku 2000. Będzie to świat opanowany przez naukę w służbie techniki coraz bardziej skomplikowanej i efektywnej. Ludzie poznają wówczas nowy sposób życia, czas wolny, ponieważ człowiek w roku 2000 będzie poświęcał na pracę cztery razy mniej godzin swego życia, niż to miało miejsce w roku 1900. Czas wolny, pozostawiony do dyspozycji człowieka, odmieni zasadniczo styl stosunków międzyludzkich, charakter i strukturę czynności indywidualnych i zbiorowych, które w wyniku zwiększonej ruchliwości w świecie będą dostarczać nadmiar wartości konsumpcyjnych.
Człowiek będzie więc musiał przystosować się do tych warunków, co zakłada, że musi być do nich przygotowany. Krótko mówiąc, człowiek roku 2000 znajduje się na ławie szkolnej, w systemie kształcenia, który winien zostać zmodyfikowany z uwagi na nowe zadania. Okres nauki szkolnej był i zawsze pozostaje okresem kształcenia i kończy się w zasadzie zdobyciem wiedzy i umiejętności zgodnych z funkcją, do jakiej dany człowiek został wyznaczony w swojej grupie społecznej. Tego rodzaju kształcenie polega głównie na przekazywaniu gotowych wiadomości i uznanych potocznie sposobów działania, odpowiadających przewidywanym czynnościom. W świecie o względnej stabilizacji i o sztywnych barierach społecznych wychowanie modeluje teraźniejszość na wzorach przeszłości i w ten sposób wyznacza przyszłość. Ale ten wygodny świat już przestał istnieć, podczas gdy nasze systemy oświatowe starają się za wszelką cenę dawać świadectwo czasom już nie istniejącym.
Wiedza ludzka co dziesięć lat ulega podwojeniu. Wiadomo, że za dziesięć lat inżynierowie będą posługiwać się surowcami, które w chwili obecnej w 40% nie są jeszcze znane. Szkoła nie powinna więc nauczać pojęć, które okażą się bezużyteczne w momencie, gdy ten, który je sobie przyswoił, będzie powołany do posługiwania się nimi. Skończyły się czasy, kiedy każde pokolenie mogło wstępować w ślady pokolenia poprzedniego, czasy, kiedy skromni rentierzy utrzymywali się ze swoich niewielkich dochodów dzięki Uprawianiu ogródków, uchylając się przy tym od wielkich pasji i małych niespodzianek. Jeżeli rok podróży na księżyc jest pierwszym rokiem nowej ery, będzie to epoka nowego świata odkrywców i pionierów; nowy etap dla ludzkości, która obejmuje świat zapoczątkowany odkryciem Ameryki. Dokonując odrodzenia humanizmu w tym samym zdobywczym duchu, ale na skalę nieskończenie większą i w zupełnie odmiennej perspektywie: człowiek renesansowy był arystokratą, który podtrzymywał potęgę losów świata dzięki działaniu jednostek najlepszych ze względu na urodzenie bądź wiedzę. Przygoda, w jaką wstępuje nowy świat, jest otwarta dla wszystkich i potrzebuje wszystkich ludzi. Trzeba przypominać, że nowe społeczeństwo, cywilizacja roku 2000, zakłada nowy typ stosunków międzyludzkich, apeluje o utworzenie prawdziwej demokracji, takiej jakiej poszukuje się po omacku od dwustu lat. Oznacza to, że losy ludzkości uzależnione są od nowego typu edukacji, edukacji o charakterze masowym, określanej w terminach, które nie przestają nas mylić. Nie chodzi już więcej o magazynowanie wiedzy ani nawet o to, by uczyć się, jak zdobywać wiedzę — jak to się chętnie powtarza; człowiek wciągnięty w bieg historii musi uczyć się realizować zmiany.
Co to znaczy?
Mówić o konieczności zmiany w związku ze społeczeństwem globalnym czy też z konkretnym rodzajem działalności podejmowanej przez człowieka, to znaczy mieć świadomość rozdźwięku, jaki istnieje między naciskiem rzeczywistości zewnętrznej a naszym własnym światem wewnętrznym. Przemiany świata sprawiają, że człowiek uświadamia sobie, iż nabyte. przyzwyczajenia, uznawane normy, realizowane wzory przestają mieć znaczenie. Trzeba zatem przybliżyć nas do świata. Tego rodzaju konieczność zmiany może poszukiwać urzeczywistnienia w dwojaki sposób, na dwóch drogach, które niekoniecznie muszą być z sobą sprzeczne. Działanie na rzecz zmiany może bowiem oznaczać przekształcanie nas samych po to, by nas lepiej przystosować do warunków obiektywnych, może jednak także wyrażać się w akcjach na rzecz przemiany świata. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku okazuje się, iż dla tego rodzaju zdolności do zmiany mniej liczy się wiedza czy nawet umiejętność działania niż to, co J.Ardoino określa mianem savoir-vivre, co znaczy umiejętność bycia, „to wszystko, co podaje w wątpliwość nasze sposoby życia i naszą własną osobowość w zakresie praktycznym, globalnym". Polega ona na zdolności do osobistego zaangażowania, świadomego i dobrowolnego.
Słowem, w świecie zmieniającym się, gdzie z dnia na dzień zmniejszają się odległości, można podejmować akty zaangażowania wyłącznie w powiązaniu z innymi ludźmi, ponieważ tylko z nimi można przystosować się do sytuacji, które w perspektywie globalnej są dla wszystkich wspólne. Zdolność do zmiany wiąże się zatem ze zdolnością do współdziałania, do poczucia solidarności.
Uczyć się zmiany, uczyć się współdziałania — oto dwa główne zadania nowego wychowania, do którego realizacji szkoła powołana jest tylko w sposób częściowy, wspomagana przez permanentną edukację ludzi dorosłych. Po okresie szkolnym, który stanie się tylko jednym z etapów, a długość jego nie będzie musiała w sposób konieczny być przedłużana, jak dotychczas sądzono, edukacja permanentna uczyni jednostkę sprawną w toku całego jej aktywnego życia, wykształci w niej funkcjonalną mobilność, pozwalającą na zdobywanie przydatnych wiadomości zawsze wtedy, gdy zachodzi ku temu rzeczywista potrzeba, umiejętność wykorzystywania tych wiadomości w sposób właściwy, szybki i wydajny i zapominania ich w odpowiedniej chwili. Można by więc powiedzieć, iż adaptacja jest w istocie sprawą wyobraźni. Oczywiście, ale wymaga to wyjaśnienia: zawsze dotychczas w dziedzinie działalności praktycznej wyobraźnia odwoływała się zwłaszcza do wzorów w zakresie koncepcji i do wypróbowanych recept w zakresie realizacji, dziś natomiast zaprzeczamy wzorom i receptom. Wydaje się, że wyobraźnia powinna wreszcie ujawnić swoją zasadniczą istotę, zrywając z funkcją odtwórczą na rzecz autentycznej kreatywności. Rozwój u coraz większej liczby łudzi wyobraźni twórczej, zdolności do działania, umiejętności realizacji oznacza nie tylko wzmożenie postępu technicznego czy nawet postępu cywilizacji, ale jest identyczny z równowagą życiową ludzi, warunkiem ich indywidualnego szczęścia w świecie, gdzie każdy jest powołany do wielokrotnych zmian w toku swojej drogi życiowej.
A ponad tymi zmianami istnieje przyszłość nowego humanizmu. Rozwój demograficzny, ekspansja techniki, wzrost ilości czasu wolnego mogą stać się podstawą wielkich nadziei bądź zaostrzyć groźbę katastrofy. W świecie jutra człowiek będzie w coraz większym stopniu rzemieślnikiem odpowiedzialnym za swoje własne życie. Jego koncepcja wywodzi się z wyobraźni, z nauki i z perspektywy, ale jego realizacja wymaga ekspresji twórczej.
Wyobraźnia i ekspresja twórcza ujawniają się więc jako podstawowe dyspozycje, które należy ukształtować u młodych ludzi po to, aby spróbować wprowadzić nieco porządku w świecie, aby uzbroić ich przeciw różnym przejawom alienacji, wypaczeń technokratycznych, robotyzacji i niwelacji, których przytłaczające i najbardziej podstępne skutki zagrażają ludzkości.
Przetrwanie ludzkości wyznacza wychowaniu pewną liczbę celów i zadań krótkoterminowych:
Aby umożliwić rozwój ludzi w społeczeństwie, które samo znajduje się w rozwoju i aby pogłębić ich uczestnictwo we wspólnym życiu, trzeba kształtować nie tyle istoty ludzkie, ile osobowości, wolne i zindywidualizowane, posiadające inicjatywę, zdolne do działań twórczych i odpowiedzialnych. Należy nauczyć każdego, by stał się samym sobą, był za siebie odpowiedzialny, będąc równocześnie odpowiedzialnym za przemiany i postęp innych ludzi i spraw wokół siebie, aby przejawiał swoje uzdolnienia, rozwijał siły aktywności, myśli, przyjaźni zgodnie z narastającymi zadaniami, by umiał nadawać sens doświadczeniu, miał poczucie spraw konkretnych i chęć do poszukiwań.
„Postawa twórcza". Czyż nie jest paradoksem, że w samym centrum problematyki wychowawczej, która została określona w wyjątku z Białej Księgi z maja 1968, pojawia się pojęcie nie znane jeszcze słownikowi? Słowniki znają pojęcia twórczości, twórcy, tworzenia, w ich interpretacjach najbardziej specjalistycznych, i to wszystko. Przypomnienie istniejących idei jest zawsze instruktywne. Świadczy w tym przypadku o fakcie, że twórczość zawsze była ujmowana w swoim aspekcie statycznym, z uwagi na rzeczy stworzone albo co najwyżej jako akt w toku jego realizacji. Wydaje się, iż nigdy dotąd nie przejawiano zainteresowania dla zdolności do tworzenia, dla sił wewnętrznych i zewnętrznych, które kierują człowieka ku inwencji, i dla warunków koniecznych, by pojawiło się dzieło, jednym słowem dla tego wszystkiego, co obejmuje nieco niezręczny neologizm „postawa twórcza". Jeżeli obowiązkiem historyka jest opis warunków, w których pojawia się dzieło zrodzone z nowatorskiej działalności człowieka, to nigdy dotąd nie zajmowano się wyjaśnianiem tego wszystkiego, co czyni ją niemożliwą. Czyż jednak jest tu coś naprawdę do wyjaśnienia — czy twórczość, odkrycie nie są po prostu owocem geniuszu, który nie daje się wyjaśnić? Teoria talentu wrodzonego czy niezmiennego charakteru, wywodzących się z inteligencji odziedziczonej z chwilą narodzin, według której interpretacja faktów nie zwalnia od uprzedzeń i pośpiechu, mogła przez długi czas być uznawana w psychologii; teza tego rodzaju odbiera geniusz i twórczość — wychowaniu.
A przecież w świecie, który ma odwoływać się do twórczej potęgi właściwej wszystkim ludziom, właśnie wychowanie staje w centrum uwagi. Jeżeli ludzie mieliby w sposób naturalny dzielić się na dwie grupy:
małą uprzywilejowaną elitę, która od urodzenia została wyposażona w dar tworzenia, i wielką masę, której przeznaczeniem jest kontemplowanie dalekiego geniusza i korzystanie z jego dzieł, to ludzkość nie mogłaby być zdolna do postępu. Jeśli natomiast postawa twórcza ma charakter powszechny, jako dyspozycja właściwa każdej normalnej jednostce, to uruchomienie tej dyspozycji staje się sprawą wychowania. Postępowe doświadczenia pedagogiczne, zogniskowane wokół nauk o człowieku, potwierdzają stanowisko radzieckiego psychologa Leontiewa, który dowodzi:
Dziecko nie przychodzi na świat z organami w pełni sprawnymi do wykonywania .funkcji, które stanowią produkt historycznego rozwoju ludzkości.
Te organy kształtują się i rozwijają w toku jego życia, w miarę przyswajania sobie doświadczeń historycznych. W ten sposób mózg zawiera w sobie potencjalnie nie tyle takie czy inne konkretne uzdolnienia człowieka, ile zdolność do kształtowania tych uzdolnień. Problem perspektyw rozwoju psychicznego każdego dziecka jest przede wszystkim problemem słusznej i racjonalnej organizacji środowiska, w jakim ono żyje.
Czy wychowanie może ze wszystkich ludzi zrobić odkrywców? Pytanie to może jeszcze wywołać uśmiech, a więc właśnie od niego trzeba rozpocząć nasze podstawowe rozważania, jeśli chcemy do czegoś dojść. Nie istnieje ważniejsze zagadnienie dla tego, kto uświadomił sobie, że człowiek kształtuje się dzięki aktywności twórczej, w procesie otwierania się ku światu i w samym procesie życia: każdy człowiek jest tylko tym, co stworzył dla siebie i dla innych w toku indywidualnego procesu samorealizacji.
W tych warunkach jest sprawą oczywistą, że pojawia się pewna liczba czynności. Przede wszystkim potrzeba działania na rzecz zdrowego rozsądku, polegająca na oczyszczeniu inwencji, twórczości z ich charakteru mitycznego, z otaczającej je tajemnicy i uczynienie z nich przedmiotu badań naukowych. Trzeba ujawnić czynniki sprzyjające postawie twórczej i określić w sposób eksperymentalny warunki, w jakich te czynniki mogą być ujawnione i rozwinięte u dziecka. Trzeba także zbadać procesy, dzięki którym możliwość przechodzi w rzeczywistość po to, by jak najwcześniej wyposażyć nauczycieli we wszystkie rodzaje narzędzi autentycznej pedagogiki twórczej ekspresji.
Należy stwierdzić, że w tej dziedzinie wcale nie jesteśmy zaawansowani i że we Francji wszystko jest jeszcze do zrobienia. Jedynie Amerykanie, którym niezwykły rozwój techniki uświadomił podstawowe znaczenie postawy twórczej we współczesnym życiu, zaatakowali problematykę aktywności twórczej. Cała ekipa psychologów, jak Guilford, Torrance, Cropłey, Lowenfeid, Yamamoto, Waliach, Kogan i inni, zajmuje się w swoich laboratoriach od przeszło dziesięciu lat badaniami eksperymentalnymi nad postawą twórczą. Analizując stosunki między inteligencją a postawą twórczą i określając jej składniki, skonstruowali model inteligencji i teorię czynnościową, co stwarza solidne podstawy do dalszych badań. Przede wszystkim Jednak posiadają do swej dyspozycji pomoc w postaci serii testów diagnostycznych, które pozwalają stwierdzić, czy dana jednostka jest twórcza, czy też nie i zmierzyć elementy jej postawy.
Na podstawie tej teorii Amerykanie próbują obecnie określić warunki, w których postawa twórcza może być rozwijana, i programy szkolne, jakie powinny z tych stwierdzeń wynikać. Trzeba jednak przyznać, że w dziedzinach, które przede wszystkim interesują pedagogów, prace są jeszcze zbyt mało zaawansowane, a osiągnięte wyniki mają charakter zbyt rozproszony, by można było przyznawać im znaczenie naprawdę naukowe.
A więc, nie mamy czasu na wyczekiwanie, historia nas pośpiesza, czy chcemy tego, czy nie. Pomyślmy na przykład o głębokim znaczeniu, jakie posiada dziś zjawisko kryzysu młodzieży. O ile człowiek dorosły jest dość bezpieczny bądź też jeszcze zbyt mało dotknięty skutkami zachodzących zmian i może uniknąć .niektórych refleksji, o tyle młodzi czują się wyzwani i zadają sobie pytanie, po co jest im potrzebne to, czego się ich naucza i to w sposób, w jaki na ogół się to czyni. Czują się odpowiedzialni za swój los, nie wiedząc jednak, ku czemu mają się kierować i po co, czują się wyobcowani w momencie podejmowania jakichkolwiek działań, a wszystko to z tej racji, że brak im metod twórczego działania. Młodzież bije na alarm; trzeba go usłyszeć i wysnuć odpowiednie wnioski w dziedzinie działań wychowawczych już w stosunku do dzieci.
O ile nie należy się spodziewać, że badania podstawowe dostarczą nam środków działania o charakterze naukowym, to można zwrócić się do innej dziedziny, nie mniej zasługującej na uwagę, mianowicie do badań typu „empirycznego", wyrażających się w awangardowych kierunkach pedagogicznych i w działalności szkół wiodących, które od dawna przyjęły jako zasadę prezentowanie nowych doświadczeń w toku działania. Osiągnięcia Nowego Wychowania obejmują istotny zespół badań o charakterze spójnym i solidnym na tyle, by udowodnić, że postawa twórcza jest dyspozycją, którą można osiągnąć, i by sformułować zasady i metody jej. rozwijania w ramach szkoły.
Odwołując się do tych doświadczeń, stawiamy sobie za cel określenie metody kształcenia twórczej ekspresji, która z nich wynika i zarysowanie zastosowań praktycznych. Niech nie będzie zaskoczeniem, iż w toku tych rozważań pojawią się różne rodzaje aktywności artystycznej; sztuki plastyczne, ekspresja muzyczna, słowna i poetycka — nie z tej racji, by miały one charakter uprzywilejowany w kręgu celów wychowawczych, ale jako najbardziej naturalne dla dziecka przejawy jego ekspresji twórczej.
W rzeczywistości ten wkład awangardowej pedagogiki jest tak istotny, że można zadać sobie pytanie, dlaczego nie zna się jej dokładniej, a zwłaszcza dlaczego nie bierze się jej bardziej pod uwagę. Naszym zdaniem problemy szkoły są bardzo ściśle powiązane z problemami społeczeństwa jako całości i nie można ich zrozumieć, jeśli nie zostaną włączone we właściwy kontekst. Trzeba więc postawić pytanie, w jakim stopniu nasza struktura społeczna, ze swymi sztywnymi barierami i swoim systemem zamkniętych odniesień niszczy wyobraźnię twórczą młodzieży; w jakiej mierze szkoła, produkt ustroju społecznego i politycznego, uczestniczy w tym procesie niszczenia, zamiast sprzyjać zdolnościom twórczym i potrzebie tworzenia. Analiza przyczyn, które w ustroju społecznym stanowią przeszkodę dla rozwoju twórczości u dziecka, a później u człowieka dorosłego, analiza strategii, jaka powinna dostać uruchomiona po to, by nie mogąc ich usunąć, przynajmniej ograniczyć ich szkodliwość — to są dwa konieczne zakresy wstępnego działania, jeżeli pragnie się ustawić na solidnych podstawach pedagogikę formowania osobowości przez ekspresję twórczą.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Ogólna problematyka ekspresji twórczej
ROZDZIAŁ PIERWSZY TWÓRCZOŚĆ I POSTAWA TWÓRCZA
Formy aktywności twórczej
Aktywność twórcza może przybierać różnorodne formy. Odkrycie, inwencja, twórczość oto terminy odpowiadające specyficznym sytuacjom, które w zasadzie powinny być różnicowane: łatwo odróżnić odkrycie Ameryki od wynalazku druku czy stworzenia nowego modelu sukni. Odkrywa się fakt, który już istniał, ale był nieznany, ukryty, wynajduje się rzeczy nowe, oryginalne, mając w tym odkryciu zasługę pierwszeństwa przed innymi, podczas gdy akt twórczy polega na powołaniu do istnienia czegoś czego nigdy przedtem nie było. Na tym polega istota twórczości. W rzeczywistości, różnice między inwencją a twórczością wydają się dość formalne, a w każdym razie wystarczy, jeśli określa się je w taki sposób, że oba terminy nie mogą być przez specjalistów używane w sposób zamienny. Można by ponadto uznać, iż inwencja zawiera w sobie całą historię, w której zostaje zrekonstruowany proces twórczy, podczas gdy w twórczości źródło inwencji zdaje się umykać możliwości poznania go. Inwencja wywodzi się ze swoich poprzedników, twórczość pojawia się z nicości. Trzeba teraz postawić pytanie, czy różnica ta jest istotna i specyficzna, czy po prostu adekwatna do naszej wiedzy o procesie aktywności twórczej. Niezależnie od tego, jak sprawy się mają rzeczywiście, sądzimy, iż nie jest to wiedza przydatna dla uświadomienia sobie zjawisk, które uruchamiają identyczne funkcje psychiczne i operacje intelektualne i zadowolimy się określeniem są pomocą wspólnego terminu „twórczość" różnorodnych produktów twórczej aktywności.
Aktywność twórcza, obserwowana z zewnątrz jako proces, jest najbardziej tajemniczą ze wszystkich czynności. Żadne znane formuły ludzi genialnych nie mogą jej określić, ani jabłko Newtona, ni powiedzenie Racine'a: „moja sztuka jest gotowa, muszę ją tylko napisać", ani słowa Buffona stwierdzającego, iż „geniusz polega na długiej cierpliwości". Sprawy te byłyby w istocie zbyt proste, gdyby wystarczyło przyzwyczaić dziecko do myślenia przed pytaniem czy też nauczyć je cierpliwości, by mogło stać się geniuszem. Trzeba też stwierdzić, że skoro twórcy w naszej obecności zadają sobie samym pytanie o ich drogę wewnętrzną prowadzącą ku inwencji, sama jasność ich umysłu umacnia tajemnicę.
W swej książce Aragon powracając w myśli po „ścieżkach tworzenia" mówi nam, w jaki sposób zetknął się z problemem pisania. Jako dziecko nie chciał nauczyć się pisać, ponieważ pisanie polega na powtarzaniu tego, co się już pomyślało. „Po cóż pisać, skoro jest mi to JUŻ wiadome?" Ale „.„ pewnego dnia przyszło mi na myśl, że jeśli umiałbym pisać, to mógłbym powiedzieć COś innego niż myślę"- Idea diametralnie sprzeczna z cytowanymi słowami Racine'a. Aragon informuje nas o tym, że nigdy nie wiedział, co naprawdę się stanie, kiedy zaczynał pisać, i że dla niego jedyny sens powieści polega na wyjaśnieniu pierwszego napisanego zdania. Aragon nigdy nie przestał być surrealistą; twórczość jego wywodzi się z podświadomości i do niej powraca, „prowadząc utwory linią nieustannych nawrotów, w sposób analogiczny do tego, jak pająk przędzie pajęczynę, i podobnie jak Beckett. „Powieści Samuela Becketta posiadają swój unikalny charakter dzięki temu, iż nieustannie się rozpoczynają. Czy dobrze mnie rozumiecie? Chciałbym stwierdzić, że nawet ostatnie słowo każdej z tych powieści jest słowem pierwszym. Ze przebyta droga rozpoczyna się tam, gdzie się skończyła".
W jaki sposób tworzy matematyk? Profesor Lichnerowicz przekazuje nam swoje doświadczenia:
Matematyk układa swoje równania na ogół w tym momencie, kiedy jest najmniej matematykiem. Czyni to na początku, aby zbadać sytuację, i na końcu, by dokonać bilansu.
Bardzo trudno jest odróżnić matematyka, który rozmyśla, od matematyka, który śpi..., wiele myśli zapomnianych powraca we śnie, kiedy prawdopodobnie ulegają zawieszeniu niektóre mechanizmy cenzury, kiedy dokonuje się gra wyobraźni i nagle coś się wyłącza...
Jest to problem całkowicie abstrakcyjny. Istnieje czynność wstępna polegająca na analizie sytuacji, kiedy dostrzega się trudności, bada krajobraz, sytuację, w jakiej się znajdujemy. Następnie przychodzi okres, kiedy wszystko jest równocześnie obecne, kiedy dane matematyczne nie są uporządkowane. Ten okres w tym samym stopniu charakteryzuje aktywność artystyczną, co aktywność naukową w sensie właściwym.
Czy twórczość artysty nie przebiega tymi samymi drogami? „W dziedzinie sztuki, dowodzi Matisse, autentyczny twórca to nie tylko istota uzdolniona: to ten, kto potrafił uporządkować, z uwagi na ostateczny cel, cały zespół czynności, których rezultatem jest dzieło". A na temat wizji malarza tak pisze: „Widzenie stanowi już operację twórczą, która wymaga wysiłku". Wysiłku potrzebnego po to, by nas wydobyć
... z natłoku gotowych obrazów, które w zakresie wizji są trochę tym samym co przesądy w dziedzinie intelektu... Potrzebny wysiłek wymaga pewnego rodzaju odwagi; i ta odwaga niezbędna jest artyście, który musi widzieć wszystkie rzeczy w taki sposób, jak gdyby postrzegał je po raz pierwszy...
Pierwszym krokiem w kierunku twórczości jest widzenie każdej rzeczy w sposób prawdziwy i to wymaga nieustannego wysiłku.. Tworzyć, to znaczy wyrażać to, co ma się w sobie. Wszelki autentyczny wysiłek twórczy jest czymś wewnętrznym. Trzeba wieszcze wzbogacać swoje życie uczuciowe, co dzieje się z pomocą czynników pochodzących ze świata zewnętrznego... Dzieło sztuki jest w ten sposób zakończeniem długotrwałej pracy...
Te doświadczenia przeżyte przez twórców, pozwalają dostrzec, jak złożony jest charakter aktywności prowadzącej do aktu twórczego. Każdy z wymienionych twórców jest uczulony na działanie jednego ze składników wywodzących się z jego własnej wrażliwości, Aragon na rolę podświadomości, Matisse na przeżycie wewnętrzne w powiązaniu ze światem zewnętrznym— obaj jednak zgadzają się, iż siła twórcza nie jest darem wrodzonym, ale że twórczość może być uznana za wynik stosunku, zbyt mało jeszcze zbadanego, między aktywnością zorientowaną w sposób świadomy, a po-ł^SW......... gromadzeniu swoich środków z .uwagi na szczególny cel, a siłą nieświadomą, czynnikiem idei sprawczej i tym, co jeszcze, z braku lepszego terminu, określa się wciąż mianem inspiracji. Słowem, jeśli jest możliwe, by twórca zdawał sobie w pełni sprawę ze swojej pracy przygotowawczej, organizującej proces twórczy, nie może tego czynić w imię sił nieświadomych, które ujawniają efekt twórczy. Od pracy wstępnej, organizowanej zgodnie z inspiracją, dokonuje się wielki skok w nieznane — tak widzi ten proces analiza naukowa.
Podobnie jak praca, tak wysiłek i odwaga nie są czynnikami wystarczającymi we wszystkich przypadkach i dla wszystkich ludzi, by dokonał się autentyczny akt twórczy. Prawdziwi twórcy zdarzają się rzadko'. Jakże wiele rodzajów aktywności produkującej wyczerpuje się w gestach bezużytecznych czy w biernym naśladownictwie, jak rzadko można być świadkiem propozycji naprawdę nowych rozwiązań, nowych problemów. Ludzie, pomimo przyśpieszenia historii, przyzwyczaili się do jedzenia na starych talerzach, a to z braku wyobraźni; a właśnie ona pozwoliłaby na wynalezienie takich, które lepiej byłyby przystosowane do nowych warunków.
Wolność, komunikowanie i środowisko
Z interesującego nas punktu widzenia, to znaczy z punktu widzenia dziecka i jego wychowania, dobrze będzie podkreślić, że postawa twórcza jest bezwartościowa, jeśli nie doprowadzi do aktu twórczego i że dzieło jest miarą wszystkiego. Jeśli nawet sztuka Racine'a jest gotowa i tylko wymaga napisania, to trzeba, aby to zostało dokonane; jeśli Mallarme pragnie „nadać bardziej czysty sens słowom banalnym", to musi dać temu dowód w postaci poematu. Można mieć wiele idei, ale są one bez wartości, o ile nie zostaną uformowane w konkretny kształt materialny. Wychowanie musi zdawać sobie z tego sprawę.
W rzeczywistości prawdziwa twórczość daje się łatwo rozpoznać: jest równocześnie czymś niezwykłym i bardzo bliskim; niezwykłym, ponieważ przynosi ze sobą wrażenie rzeczy nigdy nie oglądanej, bliskim, gdyż autentyczne dzieło jest zawsze oczekiwane.
Jest sprawą oczywistą, iż aktywność twórcza artysty wzbogaca ludzkość. Ale nawet pedagodzy rzadko zdają sobie sprawę z tego, do jakiego stopnia każde oryginalne osiągnięcie jednego dziecka w szkole powiększa kulturalne bogactwo grupy i tym samym wzmacnia jej zdolność do samowychowania. Tylko ta jedna uwaga mogłaby wystarczyć jako argument przemawiający za wychowaniem do twórczej aktywności.
Dzięki swojemu dziełu twórca umacnia siebie, realizuje siebie — realizując swój projekt. Dla twórcy dzieło stanowi wyzwolenie i za każdym razem są to jakby nowe narodziny, synteza sumy wysiłków doprowadzonych do momentu, kiedy osiągnięcie wymyka się temu, kto go dokonał. Prawo naukowe, ledwie odkryte, już przestaje należeć do uczonego, którego imię będzie nosić, a dzieło sztuki od chwili wystawienia na widok publiczny wymyka się spod władzy artysty.
Twórczość z natury rzeczy stanowi wartość dla wszystkich. Twórca, nie będąc nigdy skąpcem, który czuwa nad swoim skarbem, właśnie dzięki temu świadomemu oderwaniu od dzieła osiąga pełnię samorealizacji. Twórca zawsze potrzebuje innych ludzi. Początkowo po to, aby działanie dokonało się we właściwym czasie, później po to, by akt twórczy nabrał właściwego sensu, którym jest duchowe porozumienie za pośrednictwem dzieła. Nieustannie odnawiany, cudowny akt powszechnego porozumienia w dziełach stworzonych przez ludzi — oto prawda, która przeniesiona na płaszczyznę wychowania stanowi potężny czynnik podnoszący pozytywne działania wychowawcy.
W tym samym stopniu co sprawa stosunku do innych ludzi, liczy się problem wolności. Aktywność twórcza może być w pełni realizowana wyłącznie w nastroju otwartym i swobodnym, niezależnie od zewnętrznego przymusu natury materialnej czy moralnej.
Po to, by tworzyć, potrzebne jest minimum niezależności materialnej, ponieważ konieczny jest czas na poszukiwania, swoboda umysłu, która je warunkuje, i środki materialne, dzięki którym można działać. Historia potwierdza, że dzięki mecenasom pojawiali się geniusze. W naszych czasach artyści i pisarze są przede wszystkim profesorami czy lekarzami aż do chwili, gdy ich uświęcenie — kiedy wreszcie zostaje dokonane — czyni z nich „swobodnych twórców". Nieprzypadkowo twórcy wywodzą się zwłaszcza z kręgów burżuazyjnych i niemal nigdy ze środowisk robotniczych. Dzieje się tak niezależnie od treści ich twórczego działania: nie należy się dziwić, że obrońcy idei rewolucyjnych często pojawiają się w tych kręgach społecznych, których zniszczenie mają na celu głoszone przez nich idee. Niezależność ekonomiczna jest w istocie warunkiem niezależności ideologicznej.
Można powtarzać czy też poprawnie odtwarzać pod przymusem, ale inwencja jest czymś zupełnie innym. W nauce, podobnie jak w sztuce, wszelki przymus techniczny czy ideologiczny, mający na celu skierowanie aktywności badacza na drogę inną niż jego własna, prowadzi do: kompromitacji badań i jakości wyprodukowanego dzieła.
W jakiż więc sposób można przezwyciężyć sprzeczność — przynajmniej pozornie istniejącą — między komunikowaniem z innymi a potrzebą wolności? Ponieważ kontakt z innymi przybiera z konieczności formę mniej lub bardziej zinstytucjonalizowaną, a włączenie do społeczeństwa pociąga za sobą w sposób konieczny ograniczenie wolności —czy można .więc pozostać wolnym i niezależnym w aktywnym poszukiwaniu stosunków ze światem i z ludźmi? Oto jest pytanie.
Naprawdę jednak nie ma takiej sprzeczności. W kontaktach społecznych, we włączeniu do świata twórca odnajduje informacje, środki, podstawy do refleksji, wszystkie elementy konstrukcji, która w końcu staje się wyłącznie jego dziełem. Oczywiście pod warunkiem, że naciski zewnętrzne —lub to wszystko, co może być „w taki właśnie sposób odczuwane — nie staną się przeszkodą w tych poczynaniach, a także pod warunkiem, że twórca ma w sobie wolę i siły wystarczające, by walczyć przeciw niezrozumieniu. Oryginalności rzeczy nigdy nie oglądanej sprzeciwia się konformizm większości ludzi, a walka o triumf prawdy jest jednym z. dialektycznych aspektów porozumienia między twórcą a tymi, na korzyść których pracuje. Walka zawsze trudna, ale nie jest on w niej pozbawiony broni, dysponuje bowiem siłami aktywnymi, zrodzonymi z jego zaangażowania jako badacza i jako twórcy.
Porozumienie w niezależności, totalna swoboda ekspresji, ale gdzie winna zatrzymać się owa swoboda. W twórczości? Pytanie nie ma charakteru formalnego. Twórca wzbogaca ludzkość, to sprawa oczywista, ale trzeba ją ująć wielostronnie. Nie można oceniać aktu twórczego. w izolacji od jego treści i trzeba dobrze zdawać sobie sprawę z inwencji, które mogą obrócić się przeciwko ludzkości. Nauka nie jest odpowiedzialna za bombę atomową, ale człowiek odpowiada za jej praktyczne następstwa. Szef bandy wynajdujący nową technikę napadu rabunkowego jest twórcą w tym samym sensie co matematyk, który odkrywa nowe rozwiązania problemu. Twórczość „diaboliczna", która nie jest prostym działaniem umysłu, zmusza więc do rozpatrzenia aktu twórczego w jego kontekście moralnym. Uczeni koncentrują się na analizie tego, co istnieje, i uważają się za niekompetentnych w określaniu tego, co być powinno. Ci, którzy zajmują się problematyką twórczości, nie mogą pomijać jej aspektów moralnych. Według Steina „twórczość jest procesem, którego rezultat stanowi dzieło indywidualne, uznane za pożyteczne i odpowiednie dla grupy społecznej, w określonym momencie czasu".
Przyjęta w sensie dosłownym, tego rodzaju formuła może daleko zaprowadzić. Podkreślone w niej kryteria użyteczności i odpowiedniości wykluczają z kategorii autentycznych osiągnięć twórczych nie tylko dzieła ludzi chorych umysłowo, ale także i to wszystko, co znajduje się na granicy konformizmu. A przecież każde dzieło oryginalne musi być na granicy konformizmu. Jeśli użyteczność jest wyznacznikiem procesu twórczego, to potrzebny jest czas, aby mogła się ona ujawnić, i to tylko przez swoje następstwa w czasie, mniej lub bardziej odległym od chwili stworzenia. Użyteczność ma znaczenie pozytywne w chwili zakończenia dzieła, ale nie może służyć jako motywacja jego podjęcia. Uczony, podobnie jak artysta, musi wyzwolić się z wszelkiego utylitaryzmu, powinien nawet unikać myśli o skutkach swoich badań. Poszukiwanie prawdy, które nim kieruje, wystarcza samo dla siebie. Durkheim, twórca francuskiej socjologii, dziedziny, w której istnieją silne pokusy do wywierania presji na rzeczywistość, dowodził, że jego prace nie zasługiwałyby nawet na chwilę uwagi, gdyby ich celem nie miałaby być służba ludzkości. W ten sam sposób uzasadniał on prawo nauk podstawowych do badań bezinteresownych, wyzbytych z wszelkich trosk natury praktycznej. W rzeczywistości najbardziej płodne odkrycia były prawie zawsze realizowane w takim właśnie duchu. tym bardziej uzasadnionym, że konsekwencje wielkiego naukowego odkrycia rzadko są zgodne z tymi, jakich spodziewał się sam badacz. Co się zaś tyczy artysty, z uwagi na formy materialne, za pomocą których może on wyrażać najtajniejsze treści swego wewnętrznego Świata, to problem użyteczności jego działania nie ma dla niego najmniejszego sensu i nie może być inaczej.
Trzeba stwierdzić otwarcie, nawet za cenę ryzyka przeciwstawienia się zakorzenionym poglądom, że najbardziej pewnym sposobem służenia człowiekowi jest pozostawanie samym sobą; autentyczność działania nigdy nie może być zdradą.
Ktoś może jednak powiedzieć, że w ten sposób przyznajemy wartość każdemu działaniu twórczemu przez sam fakt, że jest ono twórczością, a poszanowanie każdej indywidualnej inicjatywy czy twórczości osobistej zakłada również możliwość akceptacji produktów ludzkiego zła? Pytanie ma charakter podstawowy, zasłyszę zresztą stawało w centrum ideologii pedagogicznej, a odpowiedź na nie bywała dotąd zawsze prosta i jasna, oznaczała nieufność i negację wobec takich naturalnych tendencji, które uznawano w dziecku za złe. W wychowaniu wszystko dzieje się w taki sposób, jak gdyby mniej lub bardziej świadomie uznawano, że natura dziecka jest zła i ze trzeba przede wszystkim zabezpieczyć się przed nią, by następnie móc ją przekształcać. W ten sposób wychowanie miałoby polegać na formowaniu u dziecka drugiej natury, w procesie socjalizacji zorientowanej na przyswajanie wzorów moralnych, obowiązujących w danym społeczeństwie.
By uzasadnić tego rodzaju koncepcję, często wysuwa się jako argument zachowanie dzieci pozostawionych na wolności — zapominając przy tym, że na ogół są one poddawane przymusowi — i trudności, które odczuwają sami dorośli chcąc zbliżyć się do wzorów, jakie narzucano im od dzieciństwa. Oznacza to, że ludzie są w istocie produktem wychowania, że istnieję bezpośredni związek między wychowaniem opartym na braku zaufania i przymusie a postępowaniem tego, kto został, im podporządkowany. Znana jest historia Okruszka i rozbitego dzbana: „Uważaj, głuptasie, rozbijesz ten dzban"... i biedne dziecko ze strachu wypuszcza dzban z ręki.
Natomiast, jeżeli, zaufanie i wolność dają, zawsze dobre wyniki w wychowaniu, wynika to z faktu, że stanowią podstawę do rozwoju i rozkwitu, psychicznego w tym sensie, iż są odczuwane przez, dziecko jako potrzeby podstawowe. Nie są to tylko nasze teoretyczne założenia, ale stwierdzenia eksperymentalne, już od wielu lat zweryfikowane przez psychologów. Zwłaszcza przez psychologa amerykańskiego C. Rogersa, którego teoria osobowości, bardzo żywo przyjęta w jego własnym kraju, zaczyna być znana także i we Francji. Rogers oparł swoją teorię na przekonaniu, że jednostka jest zdolna do kierowania sama sobą, ponieważ z jednej strony .nieustannie realizuje cele, które są jej właściwe w sposób pozwalający na .podtrzymywanie i wzbogacenie samej siebie (nazywa to tendencją aktualizującą), a z drugiej strony, ponieważ sama jest zdolna do przekształcania swojego systemu wartości, ze względu na swe oczywiste doświadczenia, i potrzeby (nosi to nazwę funkcji, regulatywnej).
Teoria twórczości Rogersa pozwala nam lepiej rozumieć rolę trzech czynników w procesie twórczym: wolności, porozumienia i środowiska.
Zdaniem Rogersa, rozwój jednostki może urzeczywistniać się wyłącznie w kontakcie z drugim człowiekiem. Jest konieczne, abyśmy byli przedmiotem, oceny ze strony innych W sposób „nieuwarunkowany", po to, nasza własna osobowość mogła rozwijać się zgodnie z właściwymi jej tendencjami. W miarę jak ta druga osoba akceptuje tylko niektóre cechy naszego zachodnia,: inne zaś odrzuca, obraz, jaki posiadamy na temat nas samych, ulega zmianie i zafałszowaniu; „tracimy samych siebie z pola widzenia po to, by podobać się innym", popadamy w niezgodę z nami samymi. Trzeba więc, by jednostka stała się „odpowiednia", to znaczy, by akceptowała siebie taką, jaką jest, ze Wszystkimi swoimi uczuciami, tu i teraz. Jedynie wtedy, gdy się jest autentycznym, można być człowiekiem twórczym. Oznacza to, że rola drugiego człowieka Jest podstawowa dla rozwoju osobowości.
Również i w tym celu, by dopomóc drugiemu człowiekowi w wyzwoleniu samego siebie, w poznaniu siebie samego, należy najpierw akceptować go takim, jakim on jest, bez sądzenia go i bez aprobaty, nie identyfikując się z nim, ale uznając w sposób, który Rogers określa jako „rozumienie empatyczne";
Tak więc, dzięki pozytywnemu układowi wżajemnego stosunku, nie będącego nigdy stosunkiem z góry kierowanym, jednostka poznaje swoje własne uczucia i staje się zdolna do wyrażania ich. Organizuje swoje życie już nie według zasad ogólnych czy zgodnie z tradycją, ale w myśl swoich doświadczeń przeżywanych w sposób bezpośredni. Czynności poznawcze, uczenie się, zazwyczaj bardzo sztywne, ulegają złagodzeniu.
Istotną konsekwencją, jaka wynika z tego procesu dla wychowania, jest naturalna chęć ucznia do uczenia Się. Uczeń może być twórczy jedynie wtedy, kiedy /tworzy sam siebie. Oznacza to także, iż nic nie może .być przekazane z zewnątrz i dla Rogersa systematyczne wykładanie wiedzy komuś drugiemu nie ma żadnego sensu. W tych warunkach nauczanie oznacza dla nauczyciela pomoc uczniowi w samokształceniu, zgodnie z Jego osobistymi motywacjami.
Wniosek stąd płynie taki, że u dziecka — podobnie jak u człowieka dorosłego — twórczość jest wyznaczona przez dzieła, istnieje tylko dzięki nim, może się w pełni urzeczywistniać jedynie w otwartym i swobodnym klimacie porozumienia z drugim człowiekiem, w środowisku bogatym i stymulującym wrażliwość i wyobraźnię, że polega przede wszystkim na przeżywanych doświadczeniach osobistych. Definicja postawy twórczej, do jakiej się odwołujemy, nie podkreśla różnicy między „dobrą" i „złą" postawą twórczą, jakkolwiek stworzone dzieła mogą mieć społeczną wartość pozytywną lub negatywną. Zgadzamy się z Rogersem, „że wszyscy ludzie mają orientację pozytywną" i że skoro jednostka będzie całkowicie otwarta na swoje doświadczenie, to jej postępowanie stanie się twórcze, a jej twórczość — konstruktywna. Skoro zostaną spełnione wszystkie "te warunki, duch twórczy może realizować swoje dzieło nawet w warunkach pozornie najbardziej nie sprzyjających i to jesteśmy świadkami jak Szostakowicz komponuje swoją symfonię Leningradzką w mroźnych dniach oblężenia, z uczuciem głodu i z wizją śmierci przed oczami.
Czynniki postawy twórczej
Czynniki zewnętrzne, takie jak stosunki, wolność i środowisko, jakkolwiek bardzo istotne, nie wyjaśniają wszystkiego. Jak to się dzieje, że znajdując się w tych samych warunkach niektóre jednostki są twórcze, a wiele innych nie przejawia w tej dziedzinie żadnej aktywności? Odwoływanie się do uzdolnień wrodzonych i do inspiracji ma charakter całkowicie werbalny. Również niewiele daje stwierdzenie, że niektórzy tworzą, bo są twórczy. Jeżeli postawa twórcza jest czymś rzeczywistym, to wywodzi się ze Specyficznej funkcji psychicznej i w takim przypadku musi odwoływać się do analizy naukowej jak każda .......na funkcja umysłu. Rzeczą psychologii eksperymentalnej jest wydobycie na jaw jej istnienia i poddanie analizie jej specyficznych składników.
Można, za Sillamy, określić postawę twórczą jako „dyspozycję do tworzenia, która w stanie potencjalnym istnieje u wszystkich ludzi i w każdym wieku, uzależnioną od środowiska społeczno-kulturalnego".
Jeśli owa dyspozycja pozostaje w stanie potencjalnym, to tak jak gdyby wcale nie istniała i jedyną sprawą naprawdę ważną, w miarę stwierdzania jej istnienia, jest przesunięcie jej z możliwości ku rzeczywistej aktywności. W istocie jednostki twórcze uruchamiają funkcje psychiczne i stają się zdolne do .......eracji intelektualnych, niemożliwych dla osobników nietwórczych bądź dla tych, których wychowanie nie potrafiło uaktywnić. Stąd dwie hipotezy badawcze dla psychologa:
l. Aktywność twórcza wynika z równoległego działania składników psychospołecznych, dających się określić naukowo.
2. Wychowanie może oddziaływać na te składniki, tworzyć je, uaktywniać i rozwijać; może uczynić jednostki twórczymi. Jednostka twórcza może znaleźć w swej aktywności motywacje wystarczające, by przejść od postawy twórczej do twórczości.
Inteligencja i postawa twórcza
Przy podejmowaniu problemu postawy twórczej kusi w sposób naturalny porównywanie jej do inteligencji. Z funkcjonalnego punktu widzenia określa się inteligencję jako zdolność do rozwiązywania problemów, ujmowania stosunków, określania związków przyczynowych. „Problem to wszelka sytuacja, na temat której istniejący repertuar gotowych odpowiedzi nie pozwala sformułować odpowiedniej reakcji". Z tej definicji można wyprowadzić wniosek, że rozwiązanie problemu będąc aktem inteligencji, jest równocześnie aktem twórczym i że poziom inteligencji musi wpływać na możliwości twórcze.
Doświadczenia prowadzone w tej dziedzinie zasługują na uwagę. Wiadomo, że ogólna inteligencja dziecka jest wymierna ilorazem inteligencji, który określa stosunek wieku inteligencji do wieku rzeczywistego. Skoro jednak wobec wielu badanych zastosuje się test pomiaru inteligencji i testy mierzące postawę twórczą, można stwierdzić brak korelacji między inteligencją ogólną a twórczością. Bez wątpienia jednostki o wysokim ilorazie inteligencji dość często przejawiają dyspozycje twórcze, podobnie jak jednostki głęboko debilne są mało twórcze, ale najciekawszy wydaje się fakt, że można znaleźć sporą ilość jednostek twórczych wśród osobników o ilorazie inteligencji niższym niż średni, a jednostki nietwórcze wśród tych, których iloraz, inteligencji jest wysoki. Oznacza :to, że o ile istnieje oczywisty związek między inteligencją a postawą twórczą, to pojawiają się czynniki, które w istotny sposób mogą zmienić ten stosunek u konkretnych jednostek. Z drugiej zaś strony samo pojęcie inteligencji ogólnej wymaga pogłębienia.
Podobnie jak od czasów Kanta rozróżnia się wyobraźnię odtwórczą i wyobraźnię twórczą, tak, inteligencja może, mieć charakter konkretny i wrażeniowy u jednych, abstrakcyjny i pojęciowy, u innych, zaś psychologowie wyodrębnili zarówno u jednostek twórczych, jak i nietwórczych przewagę szczególnych odmian inteligencji. Fakty te mają znaczenie podstawowe: dla wychowania.
Badania te wiążą się z nazwiskiem amerykańskiego psychologa Guilforda, który rozróżnił myślenie konwergencyjne i myślenie dywergencyjne.
Można by w sposób uproszczony stwierdzić, że według Guilforda inteligencja, na poziomie operacyjnym, stanowi aktywność produkcyjną zastosowaną do określonych problemów. Produkcja ta zależy z jednej strony od natury i formy postawionych problemów, z drugiej zaś od .rodzaju, inteligencji osoby mającej je rozwiązywać.
Problem może odwoływać się do rozwiązania, unikalnego i bezpośredniego, bardzo ustrukturowąnego, które zawiera dane wyznaczone w sposób sztywny i konieczny; wywodzi się ze szczególnego rodzaju operacji. Wszelka działalność umysłowa, w której myśl jest w sposób wąski ograniczona, zamknięta sztywnymi normami, poddana naciskom zmuszającym do jedynego rozwiązania, odwołuje się do myślenia zwanego konwergencyjnym i daje mu prymat. Jest to sposób działania inteligencji wobec informacji, pamięci, rożnego rodzaju ćwiczeń, takich jak nauka czytania lub, prowadzenie samochodu. Jest to także myśl konformistyczna, rozważna, rygorystyczna, ale ograniczona. Zdaniem Landsheere'a jest to inteligencja człowieka zdyscyplinowanego, rutyniarza, a także przeciętnego burżuja, wzorowego ucznia, doskonałego buchaltera...
Kontrastem dla tego rodzaju myślenia jest myślenie dywergencyjne, które na temat jednego problemu poszukuje wszystkich możliwych rozwiązań, jest mniej uwarunkowane konformistycznym charakterem odpowiedzi, bardziej czułe na jej oryginalność, szczególnie wrażliwe na zagadnienia szerokie i zdefiniowane nieprecyzyjnie, zdolne do ujmowania związków między faktami, potocznie od siebie oddalonymi, gotowe nawet do wytwarzania nowych form metodą prób i błędów przez „eksperymentalne błądzenie". Jest to myślenie typowe dla umysłów szukających przygody i fantazji, a także myślenie artysty, uczonego, pioniera, nowatora. Ten typ myślenia dominuje również u dzieci w wieku przedszkolnym. Można by nawet stwierdzić, iż myślenie dywergencyjne stanowi, w dziedzinie psychologii, odpowiednik terminu „postawa twórcza".
Oznacza to, iż chcąc kształcić istoty twórcze, trzeba w nich rozwijać myślenie dywergencyjne. A im więcej będzie potrzeba twórców, tym bardziej trzeba zwracać uwagę na ten rodzaj kształcenia. Myślenie konwergencyjne nie musi być automatycznie zaniechane. Myślenie konwergencyjne i dywergencyjne stanowią dwie uzupełniające się wzajemnie odmiany inteligencji. Myślenie dywergencyjne może być realizowane tylko wówczas, gdy dysponuje materiałami dostarczonymi przez pamięć. Im bardziej te materiały są bogate, liczne i różnorodne, tym łatwiejsza i pełniejsza jest działalność myślenia dywergencyjnego w toku długiego wysiłku wytwarzania, o jakim wspominał Matisse. Słowem, powtórzmy to, informacja zależy w sposób zasadniczy od myślenia konwergencyjnego, które wiąże się z każdą teorią uczenia się.
Kryteria postawy twórczej
Skoro ujawniliśmy istnienie myślenia dywergencyjnego, trzeba jeszcze poznać jego psychiczne składniki.
Podjęto i realizuje się prace na temat technik badawczych, które pozwalają określić składniki i narzędzia odpowiednie dla ich pomiaru. Jakkolwiek wiele jest jeszcze w tej dziedzinie do zrobienia, to rezultaty już osiągnięte są cenne dla poznania aktywności twórczej i pedagogicznych wniosków, jakie można stąd wyprowadzić.
Omówimy tutaj tylko dwa doświadczenia, których wyniki są szczególnie cenne, mianowicie Guilforda i
Lowenfelda. Nie porozumiewając się z sobą i pracując każdy na swoim terenie, Guilford w Uniwersytecie Północna Kalifornia, Lowenfeld w Uniwersytecie Pennsylvania, obaj podjęli ten sam typ badań psychologicznych — nad wymiernymi kryteriami, które ujmowałyby siły twórcze istoty ludzkiej, czyli innymi słowy — składniki myśli dywergencyjnej. Trzeba dodać, że Guilford poszukiwał tego rodzaju kryteriów w dziedzinie aktywności naukowej, zaś Lowenfeld w dziedzinie sztuki. Jak to podkreślał sam Lowenfeid na międzynarodowym Kongresie Wychowania Artystycznego w Bazylei w 1958 roku „jest sprawą najistotniejszą, że dwa typy badań naukowych całkowicie od siebie niezależnych, podejmując ten sam problem z myślą o odrębnych celach, osiągnęły te same rezultaty". Rezultaty te są zresztą dwoiste. Cenne jest przede wszystkim odkrycie ośmiu wymiernych cech, dzięki którym można odróżnić jednostki twórcze od tych, które są mniej twórcze lub wcale nie przejawiają możliwości twórczych, następnie zaś stwierdzenie, że „siły twórcze w dziedzinie sztuki są podporządkowane tym samym zasadom, co w dziedzinie nauki". Lowenfeid dodaje, że jest to szczególnie istotne z wychowawczego punktu widzenia, ponieważ dziś wiemy już, że rozwijanie sił twórczych w dziedzinie sztuki jest równocześnie rozwijaniem twórczych sił w dziedzinie nauki i w ogóle w całej istocie ludzkiej.
Kryteria postawy twórczej wyznaczone przez Guilforda i Lowenfelda są następujące:
1. Wrażliwość na próbie my (Lowenfeid określa ją mianem dyspozycji wrażeniowej). Jest to wrażliwość na rzeczy i przeżycia, która pozwala na dostrzeganie subtelności, stwierdzanie braków, postrzeganie tego, co niezwykłe, odkrywanie potrzeb, i niedostatków zarówno w rzeczach, jak i w ludzkich istotach.
2. Zdolność do pozostawania w stanie gotowości wyrażającej otwartość i płynność myśli,, np. gotowość na przyjęcie idei jest zdolnością do kojarzenia pewnej ilości idei z jednym przedmiotem (jakie idee mogą wam przyjść na myśl w chwili oglądania cegły?). Ilość możliwych odpowiedzi na jeden dany bodziec jest oznaką umysłu twórczego.
3. Mobilność czy możliwość szybkiego przystosowywania się do nowych sytuacji, skutecznego reagowania na zmiany. I w tym przypadku różnorodność odpowiedzi jest oznaką umysłu twórczego.
4. Oryginalność. Ta właściwość, zwykle traktowana podejrzliwie przez społeczeństwo, stanowi dla psychologów jeden, z najważniejszych składników myślenia dywergencyjnego.
5. Zdolność do przeobrażania i do nowych oznaczeń, czyli to, co Guilford określa jako „zdolność zmiany funkcji przedmiotu pa to, by uczynić go użytecznym w innej formie". Jest to zdolność poprawnego i stałego posługiwania się myślą po to, by przeobrazić, nadać nowe znaczenia materiałom ze względu na ich nowe zastosowania.
6. Analiza czy też zdolność do abstrakcji, dzięki której przechodzimy od syntetycznej percepcji rzeczy, do określenia ich szczegółów. Im bardziej jest nam dana umiejętność stwierdzania najdrobniejszgch różnic, które następnie poddamy analizie, tym lepiej możemy wykryć oryginalność, indywidualność, bez których nie istnieją stosunki wrażeniowe ani między ludźmi, ani między rzeczami.
7. Synteza uznana za związek wielu elementów, które tworzą nową całość. Operacja ta polega, na gromadzeniu wielu przedmiotów lub części przedmiotów po to, by nadać im nowe znaczenie, podobnie jak czyni dziecko, kiedy gromadzi różne materiały, aby uczynić z nich kolaż lub obraz.
8. Organizacja koherentna, dzięki której człowiek jest zdolny do harmonizowania swych myśli wrażliwości i zdolności postrzegania z własną osobowością. Ekonomia stanowi jedną z podstawowych zasad organizacji koherentnej. Lowenfeld sądzi, iż wyrażenie maximum z minimalnym nakładem środków i wysiłków, w taki sposób, by nie było nic zbędnego, stanowi również jedną z ważnych zasad aktywności twórczej.
Wrażliwość na świat, płynność i mobilność myślenia, osobista oryginalność, zdolność do przeobrażania rzeczy, do analizy i syntezy, do organizacji koherentnej — tak przedstawiają się, na aktualnym etapie badań, podstawowe cechy twórcy, które należy kształtować i rozwijać u dzieci, jeśli chcemy je najpierw wyposażyć w postawę twórczą, a następnie uczynić twórcami.
ROZDZIAŁ DRUGI DZIECKO TWÓRCA
Dziecko w sposób naturalny jest twórcą. Mogą teram zaprzeczyć jedynie ci, którzy nigdy nie obserwowali swobodnej zabawy małych dzieci, albo ci, którzy ją oglądali w postaci już wypaczonej przez przymusowe oddziaływanie otoczenia. U dziecka, podobnie jak u człowieka dorosłego, umysł przejawia się swobodnie i wielokierunkowo, zawsze w jakiś sposób, z wyjątkiem sytuacji, gdy człowiek dorosły niszczy to w swym dążeniu do podporządkowania sobie wszystkiego.
Istnieje podstawowa różnica między naturą aktywności u człowieka dorosłego i u dziecka. W swoich banalnych czynnościach życiowych dorosły może nie zajmować się tworzeniem idei, form czy zachowań. Dla rozwiązywania prostych problemów, wymykających się codziennej rutynie, wystarczają mu recepty i wzory należące do jego osobistego doświadczenia i nieustannie odnawiany wkład informacji i nowych wzorów, jakie przynoszą te informacje i narzucają je drogą sugestii.
Aktywność twórcza potrzebą biologiczną
Inaczej dzieje się u dziecka: w sferze biologicznej aktywność człowieka dorosłego ogranicza się do przetrwania; aktywność dziecka należy do sfery rozwoju i jest całkowicie zwrócona w kierunku budowania siebie. Twórcza aktywność dziecka zyskuje swój istotny sens biologiczny właśnie dzięki tej życiowej potrzebie wzrastania, całkowicie zwróconego ku przyszłości i będącego przekraczaniem samego siebie. Jeżeli dzie-oko jest twórcze i jeśli interesuję się inwencją, jeśli wszystko musi zostać uruchomione po to, by sprzyjać jego możliwościom twórczym, dzieje się tak dlatego, że aktywność twórcza stanowi potrzebę biologiczną, której zaspokojenie jest absolutną koniecznością dla optymalnego rozwoju istoty ludzkiej w okresie wzrostu. Znajomość psychologii dziecka jest obecnie na tyle zaawansowana, że możemy dość dobrze znać warunki, w których realizuje się rozwój dziecka i widzieć kapitalną rolę wyobraźni twórczej w tym procesie. Te właśnie zagadnienia odnajdujemy w pracach Piageta na temat kształtowania i rozwoju inteligencji u dzieci. Kolejne etapy tego kształtowania ustalone przez Piageta mają dzisiaj charakter klasyczny.
,,,, Punktem wyjścia (od początku życia do wieku dwóch lat) jest stadium inteligencji sensoryczno - motorycznej, która ,,posługuje się jako swoimi narzędziami wyłącznie postrzeganiem i ruchem" i która „daje wyraz wysiłkowi zrozumienia sytuacji". Okres od drugiego do siódmego, ósmego roku życia charakteryzuje się funkcją symboliczną, która „pozwala przedstawiać przedmioty i zdarzenia bezpośrednio niepostrzegane, przez przywoływanie ich za pomocą symboli i znaków zróżnicowanych". Około siódmego, ósmego roku życia rozpoczyna się stadium myślenia operacyjnego konkretnego.
kiedy .pojawia się możliwość rosnącej „interioryzacji, koordynacji i decentracji. Zmierzają one do tej ogólnej formy równowagi, która ustanawia sprzężenie operacyjne", ale procesy te obejmują na razie tylko przedmioty i postępują od rzeczy bliskich ku bliskim. Wreszcie w wieku około jedenastu, dwunastu lat pojawia się ostatnie stadium myśli operacyjnej formalnej, której cechą wyróżniającą jest zdobycie przez dziecko możliwości formułowania-hipotez, „to znaczy propozycji, z których można wyprowadzać konieczne konsekwencje, bez decydowania o ich .prawdziwości przed zbadaniem wyniku tych implikacji".
Studium tych kolejnych etapów pozwoliło lepiej zrozumieć naturę i mechanizm ewolucji inteligencji, zaznaczonej kolejnymi etapami przez dialektyczną grę funkcjonalnego dojrzewania i eksperymentalnego uczenia się. Dziecko nie może wypowiadać się za pomocą języka itak długo, dopóty nie zostanie zakończone dojrzewanie organów fonicznych i odpowiednich ośrodków nerwowych, ale także dopóki konwencjonalny kod Językowy nie zostanie w odpowiedni sposób opanowany po to, by mógł stać się użyteczny w porozumiewaniu.
Przed wieloma laty Henri Wallon w znanej formule ogłosił tę cenną dla wychowawcy prawdę, że „myil rodzi się ż działania, by powrócić znowu do czynu". Prace Piageta, silnie podkreślając operacyjny charai" ter inteligencji, idą w tym Samym kierunku. Jego zdaniem „podstawowe funkcje inteligencji polegają ria rozumieniu inwencji, innymi słowy na budowaniu struktur przez strukturowanie rzeczywistości" i "te dwie funkcje nie dają się od siebie oddzielić:
„Po to by zrozumieć zjawisko czy zdarzenie, trzeba i zrekonstruować przemiany, których są wynikiem, a po to, by je zrekonstruować, trzeba opracować strukturę przeobrażeń, co zakłada pewną część inwencji czy też reinwencji. Tak więc, jeżeli dawne teorie inteligencji j (empiryzm asocjacyjny itp.) akcentowały wyłącznie zrozumienie (sprowadzając je nawet do redukcji rzeczy złożonych do prostych, w modelu atomistycznym, gdzie wrażenie, wyobrażenie i skojarzenie odgrywały rolę podstawową) i uznawały inwencję za proste odkrycie t rzeczywistości już istniejących, to najnowsze teorie, coraz wyraźniej potwierdzane przez fakty, przeciwnie — podporządkowują zrozumienie inwencji i Uważają ją za wyraz ciągłego konstruowania struktur całościowych".
Natura i rola naśladowania
W zastosowaniu do teorii poznania koncepcja ta musiała w Sposób konieczny podać w wątpliwość samą naturę tego poznania. Przypominamy pytanie postawione przez Piageta: „czy poznanie jest kopiowaniem t rzeczywistości, czy też odwrotnie, stanowi przyswajanie rzeczywistości dzięki strukturze przeobrażania?". Prowadzi nas to równocześnie do określenia natury i roli naśladowania w wychowaniu dziecka.
.Jeśli mowa o naśladowaniu, ma się wrażenie czegoś i konkretnego. Oto co najmniej jeden rodzaj dziecięcej aktywności? który rzuca się w oczy i którego znaczenia : nie ma się ochoty zakwestionować, z uwagi na kierunek rozwoju. Dziecko przystosowuje się do świata w sposób progresywny i. ciągły, dzięki działaniu dwóch sprzężonych z sobą mechanizmów: przyswajania i przystosowania. Adaptuje się przez postępującą asymilację danych rzeczywistości — zewnętrznej wobec swojej własnej organizacji — i przez przystosowywanie swojego wewnętrznego ja do obiektywnych warunków świata zewnętrznego. Jest powszechnie przyjęte, że naśladowanie stanowi istotny czynnik adaptacji do świata. Dziecko naśladuje w sposób naturalny, jest to nawet jedyna forma aktywności, którą od wieków przypisywano dziecku jako jego szczególną właściwość. Posłuchajmy La Bruyere:
Dzieci mają wyobraźnię i pamięć (a więc to, co starcy już utracili) i robią z nich znakomity użytek w swoich igraszkach i wszelkich zabawach. Dzięki pamięci powtarzają to, co zasłyszały, odgrywają to, co robiono w ich obecności, mają udział we wszelkich zawodach czy to oddając się różnym drobnym robotom, czy też naśladując ruchy rzemieślników. W wyobraźni ucztują, zajadają smakołyki, przenoszą się do pałaców i czarodziejskich zakątków, widzą wspaniałą karetę i liczny orszak, dowodzą .wojskiem, wydają bitwy i cieszą się zwycięstwem... Jednym słowem dzieci umieją być panami swego losu i twórcami własnego szczęścia, czego potem już nie potrafimy.
Dziecko poznaje się więc po mimetyzmie, który każe mu spontanicznie odtwarzać dźwięki, jakie mu się podobają, słowa, które chwyta w locie, aby je zacHować i wydobyć w odpowiednim momencie; lubi się przebierać i odgrywać dla własnej przyjemności róźaac sceny, których było świadkiem, a których aktorami są ludzie dorośli. Wszystko to w potocznym odczuciu nie ma istotniejszego znaczenia niż dziecięce igraszki, jak mówi La Bruyere, czy inne zabawy.
Fakt, iż dziecko lubi „małpować", nie zasługuje na głębszą uwagę, a tylko na pobłażliwe rozbawienie, z jakim dorosły traktuje wybryki kogoś, kto nie osiągnął jeszcze statecznego wieku. Jakiż to jednak przejaw niewdzięczności wobec naturalnej tendencji tak wyraźnie użytecznej dla człowieka, ponieważ pozwala mu bez ryzyka osiągnąć to, czego pragnie najbardziej:
kształtować dziecko na swój własny obraz; ponieważ pozwala dziecku na wchłanianie, powtarzanie, reprodukowanie i przyswajanie zachowań ludzi dorosłych, nie wkładających w to żadnego wysiłku poza tym, który polega na pielęgnowaniu swojej osoby i pozwalaniu na podziwianie siebie.
Owa tak bardzo podstawowa tendencja ma z pewnością swoje znaczenie biologiczne i niewątpliwie na to wskazuje Alain, dowodząc, iż dziecko niczego więcej nie pragnie jak tylko tego, żeby już nie być dzieckiem. Potrzeba naśladowania byłaby przede wszystkim potrzebą identyfikowania się z człowiekiem dorosłym w tym wszystkim, co ma on w sobie wyjątkowego i upragnionego. Dziecku potrzebne są wzory do naśladowania, a przez utożsamianie się z nimi ma ono poczucie przekraczania siebie i rośnięcia. Z tego punktu widzenia wychowanie polegałoby na dostarczaniu dziecku wzorów, dobranych z uwagi na uznane cele kształcenia, dostatecznie przyjemnych, aby mogły zostać uznane. Naśladowanie zmierza więc do reprodukowania wzoru, do kształtowania siebie w sposób identyczny, jest środkiem kopiowania rzeczywistości, a im ta kopia będzie bardziej wierna, tym większy sukces wychowania.
Ale jakkolwiek tego rodzaju wychowanie — które nie przyznawałoby osobowości wychowanka żadnej innej wartości poza taką, jaka pozwoliłaby jej rozpłynąć się w wartościach narzuconych z zewnątrz — byłoby moralnie uzasadnione, byłoby ono jednak trudne do praktycznej realizacji w świetle teorii poznania.
Nie daje się zaprzeczyć, że dzięki naśladowaniu dziecko zdobywa wiedzę i sposoby postępowania, które w sposób użyteczny włączają się w proces wychowawczy, ale z całkiem innych powodów i dzięki działaniu całkowicie mechanicznemu, które odwołuje się do absolutnej bierności, czyniąc dziecko tylko podatnym na wzory i sugerując mu gesty, które jej sprzyjają. Rzeczywistość psychologiczna konstruowania siebie — a na tym polega prawdziwe wychowanie — jest jednak całkiem odmienna. Jeśli proces adaptacji do świata wymaga pewnego rodzaju naśladowania innych ludzi, dzieje się tak nie z uwagi na zamierzoną i świadomą imitację wybranego wzoru (identyfikowanie się ź ojcem... lub z Zorro). celem nie jest identyfikacja z drugim człowiekiem po to, by się w nim zagubić, ale zdobywanie świadomości samego siebie dzięki drugiemu człowiekowi i z jego pomocą. 'Proces naśladowania u dziecka, bez względu na dziedzinę, w jakiej się dokonuje, zawsze ma charakter interpretacji osobiste] (mniej lub bardziej uświadomionej, mniej lub bardziej intencjonalnej) elementów rzeczywistości zewnętrznej i nowego ustrukturowania tych elementów przez wprowadzanie oryginalnych układów. Nie mogłoby pojawić się naśladowanie wzoru w sensie jego reprodukowania, gdyby wcześniej nie zaistniała rekonstrukcja tego wzoru za pomocą dostępnych schematów, które dziecko musi przekształcić, aby zastosować do sytuacji, do poszukiwanej identyfikacji osobowości.
Często duża odległość dzieli wzór od jego interpretacji .i ta, odległość daje się dokładnie wymierzyć udziałem twórczej wyobraźni w przestrukturowaniu uwewnętrznionego doświadczenia, czyli po prostu inwencji. Dowodzi tęgo wszelka aktywność dziecka w jego .autonomicznym: działaniu intelektualnym.
Interwencja wyobraźni twórczej
W maju 1970 roku francuska łódź podwodna „Eurydyka" znikła nagle w toku manewru na Morzu Śródziemnym, nie pozostawiając po sobie, żadnych śladów. To wydarzenie stało się przyczyną napisania przez Th, L. dziesięcioletniego chłopca, ucznia jednej z „klas aktywnych", następującego swobodnego tekstu:
Problem Eurydyki
Wydaje mi się, że znalazłem rozwiązanie tajemnicy, jaka pojawiła .się wraz ze zniknięciem lodzi podwodnej „Eurydyka". W mitologii greckiej była kobieta .imieniem Eurydyka i jej mąż Orfeusz. Pewnego dnia Eurydyka, umarła i poszła do pieklą. Aby tam dojść, przekroczyła trzy rzeki i znalazła się w piekle 'Plutona, W tym czasie jej mąż płakał i prosił bogów, aby mógł pójść szukać swojej żony w piekle. Zeus wyraził zgodę. Stało się to przyczyną straszliwej wojny między Zeusem a Plutonem.
Obiecał, że na nią nie spojrzy, zanim nie opuści królestwa cieniów. Nie dotrzymał tego układu, ponieważ niechcący spojrzał na Eurydykę w grocie, a więc powróciła ona do królestwa cieniów. Później Orfeusz umarł rozszarpany przez nomadów,
Właśnie dlatego sądzę, że nie trzeba było poszukiwać: łodzi podwodnej „Eurydyka", ponieważ Pluton mógłby sobie powiedzieć: „Ta Eurydyka jest z pewnością jedną z moich poddanych, która uciekła z mego królestwa dzięki knowaniom Zeusa z jej mężem". Ponieważ, moim zdaniem, piekło znajduje się pod morzem, „Eurydyka" i jej pięćdziesięciu siedmiu marynarzy znajdują się w piekle.
Ten przykład dość wyraźnie naświetla mechanizm twórczej wyobraźni dziecka. Punktem wyjście jest znajomość mitu o Orfeuszu (na tym etapie nauki w szkole klasa pasjonowała się grecką mitologią, tematem swobodnie wybranym). W tym samym czasie pojawiła się wiadomość o katastrofie, której uległa łódź podwodna. Pozornie trudno dostrzec, jaki związek może zaistnieć między legendą literacką a wypadkiem w nawigacji. Ale dzięki zjawisku przypominającemu mechanizmy surrealistyczne, które przyswajają rzeczy niezwykłe i cieszą się układaniem w związki konieczne tego, co nigdy nie istniało obok siebie, wyobraźnia dziecka zostaje uruchomiona dla dokonania operacji dedukcyjnej, włączającej rzeczywistość do mitu, dzięki wykorzystaniu ogniwa „Eurydyka". Można by bez wątpienia powiedzieć, że wyobraźnia posłużyła się materiałami informacyjnymi i tylko ograniczyła się do ich skojarzenia, starając się nadać im znaczenie. Taka interpretacja pominęłaby jednak fakt, że w całej sprawie rzeczą zastanawiającą jest samo zwrócenie uwagi na związek, który wcale nie był oczywisty w konfrontacji dwóch rodzajów danych. A jeśli ujawnienie tego związku stało się możliwe, to przede wszystkim i zwłaszcza dlatego, że znajomość mitu nie ograniczyła się do prostego, biernego zarejestrowania serii wiadomości powierzonych pamięci, ale żyła w dziecku jako układ schematów dynamicznych, czekających tylko na sposobność ujawnienia się jako środki działania. Znajomość mitu stanowiła możliwość działania na nie, podobnie jak wiadomość o katastrofie zdobywała wartość poznawczą w miarę jak umysł mógł na nią oddziaływać, przeobrażać ją i sprawić, że dwa kierunki działania, przekształcającego odrębne schematy, zbiegły się w jednej operacji.
Ów dynamiczny charakter operacyjny stosunków
Pieniędzy informacją zewnętrzną a wyobraźnią jednostkostką może być stwierdzony w najrozmaitszych sytuacjach, np. u sześcioletniego P. G., który odkrywa komiksy.
W klasie kursu średniego nauczyciel zaproponował dzieciom przełożenie na komiks dziejów Napoleona, przy wykorzystaniu informacji zaczerpniętych z podręcznika. Jeden z obrazków, szczególnie udany w swej stylizacji i spointanicznym poczuciu humoru, wpadł przed oczy P. G., wielkiego amatora takich historii. Tego dnia odkrył on rzecz, o której nigdy dotąd nie myślał, mianowicie, że wszystkie historie można by opowiadać w odcinkach, następujących jedne po drugich, aż do zakończenia. Zabrał się do pracy w sposób dość zabawny. Temat został wybrany, chodziło o Czarnego Księcia. Zaczął więc od podziału strony na poszczególne „klatki", nie troszcząc się o ich liczbę i nie przewidując z góry szczegółów swego scenariusza. Jeżeli w pierwszym, fragmencie Czerwony Rycerz opuszcza swój zamek, podczas gdy w drugim Czarny Książę wychodzi ze swego Czarnego Zamku, młody twórca wyraźnie nie wie, co z tego dalej wyniknie, i nie wie także tego, że Czerwony Rycerz przebierze się za fałszywego Czarnego Rycerza po to, by ukraść mu poszukiwany Skarb, i że w ostatnim odcinku Czarny Rycerz odzyska swój skarb przy pomocy dwóch innych rycerzy.
W tym procesie charakterystyczna jest rola przewodnika, jakim stał się przymusowy podział materiału na odcinki, którego dziecko samo dokonało, a który nie tylko ukierunkował bieg wydarzeń i jego różne epizody, ale wpłynął na dobór szczegółów w każdej akcji. Okazało się w sposób jasny, że pojawienie się (trzech postaci i trzech koni w ostatniej sekwencji — jakkolwiek dotąd każda sekwencja zawierała tylko jedną postać — wynikło z niezwykłej długości ostatniej klatki, w tym momencie P.G. z pewnością przestał już zaznaczać linie podziału. Widać więc, że w tej próbie komiksowej gra wyobraźni twórczej była w sposób korzystny regulowana i stymulowana przez porządek materialny, którego pomysł narodził się z przypadkowej informacji i został zużytkowany w sposób całkowicie dowolny.
Jeśli chodzi o zaawansowany poziom wyobraźni twórczej, to amerykański profesor Wertheimer daje nam przykład sposobu, w jaki dziecko ośmio-, dziewięcioletnie może odkrywać prawdy matematyczne, takie jak rachunek powierzchniowy paralelogramu. Jest sprawą oczywistą, iż w przypadku dziecka nie może być mowy o prawdziwym odkryciu, jeżeli nie zacznie się od poważnego nauczania formuł, które trzeba zastosować. Wertheimer potępia także ślepe działanie metodą prób i błędów, które pozostawia dziecko sobie samemu, bez żadnej możliwości odwołania się do znanych wiadomości. Ma on w tym punkcie rację pod warunkiem, że opisany proces nie zostanie utożsamiony z błądzeniem eksperymentalnym, o którym jeszcze wspomnimy, a które przeciwnie — w poczynaniach dziecka stanowi metodę najlepiej dostosowaną do badań.
W tym przypadku dziecko tylko wtedy może dokonać odkrycia, gdy szybko dostrzeże równowagę między paralelogramem a prostokątem o tych samych wymiarach, stwierdzając, iż to, co stanowi nadwyżkę na jednym boku paralelogramu, dokładnie pokrywa pustą przestrzeń z drugiej strony. Dochodząc do tego, dziecko nie startuje z niczego, może bowiem korzystać ze wszystkich swoich doświadczeń, ze wszystkich wiadomości, ale w nowym zastosowaniu ukształtowanych już schematów, jeżeli do tego dołączy się pewien rodzaj intuicji, nowy pomysł, który w ostateczności jest może tylko nieświadomą i całkowicie nową syntezą dawnych osiągnięć.
Dziecko nie jest artystą i tylko brak precyzji językowej sprawia, że często tak mówimy. Analiza zjawisk potwierdza jednak, że twórczość u jednego i u drugiego jest posłuszna tym samym prawom. Twórczość Spontaniczna nie jest równoznaczna z nagłymi narodzinami z niczego, nie można bowiem wydobywać czegoś z niczego. Twórczość stanowi rezultat pracy ukrytej, skomplikowanej, często nieświadomej. Wyobraźnia dziecka, podobnie jak wyobraźnia artysty, pracuje na materiałach zdobytych z rzeczywistości zewnętrznej, które organizuje, porządkuje i przekształca z myślą o realizacji własnego projektu, o ekspresji wewnętrznego świata. Twórczość dziecka, podobnie jak twórczość artysty, stanowi wynik gry dialektycznej między umotywowaną obserwacją a spontaniczną wyobraźnią. Myślenie konwergencyjne, nierozdzielne od myślenia dywergencyjnego, ma w tym samym stopniu co ono udział w akcie twórczym. Oczywiście pod warunkiem, że' twórczość zaistnieje i że proces twórczy nie zatrzymuje się w połowie drogi, po zamrożeniu wiadomości, która zginie nie będąc wykorzystana, a także pod warunkiem, że myślenie dywergencyjne, czyli postawa twórcza, będzie u dziecka żywe i aktywne, co jeśli nie we wszystkich, to w większości przypadków wynika ze sposobu kształcenia, a zwłaszcza z bezpośredniej lub pośredniej ingerencji ludzi dorosłych.
Otoczenie
Nie można w istocie poznać twórczości dziecięcej, jeśli pominie się podstawowe działanie otoczenia ludzkiego i materialnego. Henn Wallon słusznie wskazał, w jaki sposób twórczość dziecka jest bezpośrednio inspirowana przez napotkane wzory lub przez dyrektywy otrzymane od dorosłych. Pozwala to na określenie poziomu rozwoju, od którego rozpoczyna się zdolność dziecka do twórczości. Obserwowanie zabaw dzieci, w ich ewolucji psychologicznej, ma szczególne znaczenie w tym względzie. Dopiero od chwili, gdy w zabawie pojawi się druga istota, może ona zawierać elementy naprawdę twórcze.
Zdaniem Wallon mianem zabawy można określić wszelkie zajęcie, które nie ma żadnego innego celu poza nim samym. Dotyczy to zwłaszcza pierwszych zabaw zwanych „funkcjonalnymi", stanowiących wyraz funkcji, która zdaje się rozwijać swoje możliwości i weryfikować swój zasięg. Zabawy zawierające bogactwo odkryć ujawniają funkcję samą przez się i samą w sobie, ale nie prowadzą do twórczości, ponieważ mają charakter wyłącznie subiektywny i nie posiadają przedmiotu zewnętrznego nawet wtedy, gdy podporządkowane są wpływom środowiska, co zdarza się bardzo często. Tak dzieje się na przykład z niemowlęciem, które gaworzy lub bawi się swymi nóżkami.
Po zabawach funkcjonalnych następują zabawy z elementami rzeczywistości lub fikcji, a owe rzeczywistość i fikcja uzupełniają się wzajemnie, by określić to, co na danym poziomie ma stać się narzędziem zabawy, czyli zabawki. Im bardziej zabawki stają się udoskonalone, tym bardziej zbliżają się do rzeczywistości (lalka, która mówi czy zamyka oczy w pozycji leżącej, samochody elektryczne zdalnie kierowane). Dziecko jest oczarowane, ale nie przeszkadza mu to powracać do materiałów bardziej prostych, do niefunkcjonalnych, ale wszystkim dostępnych zabaw w wyobraźni. Jak stwierdza Wallon:
wyobraźnia dziecka działa bardziej swobodnie, by wyposażyć te przedmioty we wszystkie właściwości i przeznaczenia, jakie tylko mu się będzie podobało. Ale... dzieje się to skutkiem zabiegu odwrotnego do twórczości, ponieważ przez zubożenie rzeczywistości i wzmożenie elementu fikcji. Jeśli wszystkie zabawy są jakimś ćwiczeniem, w tym przypadku jest to ćwiczenie umiejętności przedstawiania, powiązanego jeszcze pewnymi więzami istnienia z rzeczywistością, ale wyzwalające się z prostego postrzegania, by rozwinąć się w sposób niezależny, w jedyny sposób, jaki przede wszystkim staje się dostępny dziecku: w fikcji.
Malraux wskazuje, czym dziecko różni się od artysty:
Fakt, że dziecko często bywa artystą, nie oznacza, że jest ; ono artystą. Ponieważ jego talent nad nim dominuje, a nie ono nad swoim talentem... Urok dziecięcych prac jest tak Żywy, ponieważ w najlepszych spośród nich, podobnie jak w sztuce, świat staje się nieważki. Ale dziecko jest tym wobec artysty, czym Kim zdobywający we śnie miasta wobec Timura: w chwili przebudzenia królestwo znika..
Dopóki dziecko nie wyzwoli się z czystej zabawy fikcyjnej, nie ma prawdziwej twórczości, zdaniem Wallona (jeżeli uzna się, że twórczość jest czymś istniejącym i mającym wartość dla wszystkich czy dla wielu).
A więc tylko w następnym stadium, stadium zabawy ekspresyjnej, dziecko staje się naprawdę twórcą. Ekspresja poszukuje w sposób konieczny świadka, odbiorcy. Zabawy ekspresyjne, które znajdują swoje źródło w geście, słowie, rysunku, zyskują w ten sposób „przestrzeń obiektywności, która konieczna jest po to, by zaistniała twórczość". Jeżeli zabawy ekspresyjne stanowią podstawę dla twórczości, to dzieje się tak dlatego, że zakładają natychmiast udział kogoś drugiego i w ten sposób zdobywają niezbędny wymiar obiektywności... Dziecko mające słabsze wyniki w nauce i gorszą technikę kompensuje swoje braki grą swej wyobraźni. Ale dla swoich dziecinnych aktów twórczych potrzebuje zewnętrznej aprobaty, co sprawia, że dorosły jest zawsze „obecny" ...
Twórczość i ekspresja
Postawa twórcza musi w sposób konieczny prowadzić do tworzenia form wyrażających, w języku dostępnym
dla innych, intencje twórcy.
Pedagogika tradycyjna podkreślała dotychczas zdolność dziecka do receptywności i do ilościowego wchłaniania, co miało zapewnić skuteczność wychowania, natomiast nowe wychowanie akcentuje zwłaszcza zdolności dziecka do ekspresji i jakość rzeczy wyrażanych. W „szkołach aktywnych" dzieci oddają się zajęciom ekspresyjnym w zakresie słowa mówionego i pisanego, plastyki, gestu itp., a badania prowadzone nad nauczaniem języka ojczystego wskazują na rolę ogólnej pedagogiki ekspresji i komunikowania, co jest już więcej niż tylko programem. Ale czy termin ekspresja, nawet w tak bliskim i konkretnym kontekście jak „zabawy ekspresyjne", jest łatwy do zdefiniowania? W jakim sensie zabawa jest „ekspresyjna"? I co jest ekspresyjne?
Ekspresja emocjonalna, tak wnikliwie studiowana przez P. Janeta i H. Wall&na, stanowi jej formę najbardziej podstawową i ma charakter fizjologiczny. Można w niej stwierdzić symboliczne odbicie uczuć, wrażeń rzeczywiście odczuwanych przez jednostkę w sytuacjach, gdy w grę wchodzi wyrażenie strachu, radości czy złości. Niewątpliwie likwidacja podniecenia i silnego napięcia psychicznego, ale także mimetyczny wyraz tego, co jest przeżywane, zostaje przełożone na język gestów i wreszcie dokonuje się | likwidacja napięcia. Psychoanaliza podkreśla pozytywną rolę ekspresji (i to nie tylko natury emocjonalnej) dla zlikwidowania napięć i podświadomych niepokojów.
W ten sposób ekspresja emocji wiąże z sobą dwa światy, jeden zewnętrzny w stosunku do jednostki i drugi, który jest jej światem wewnętrznym. Ekspresja jest tym zjawiskiem, które uzewnętrznia się i uobecnia innym za pomocą elementów formalnych kodu szczególnego typu to, co najbardziej intymne w osobowości. Istnieje kod ekspresji emocji, specyficzny dla każdej wspólnoty cywilizacyjnej, i jest rzeczą wiadomą, że uśmiech może wyrażać uczucia odmienne dla Francuza i dla Japończyka. W formie ekspresji najbardziej podstawowej, pozornie najmniej wypracowanej, dialektyczna gra między tyra, co indywidualne, a tym, co społeczne, jest już obecna. Podobnie w przypadku ekspresji twórczej z przyczyn jeszcze bardziej istotnych, w wychowaniu należy rozróżniać sposoby ekspresji z uwagi na ich treść, w zależności od tego czy to, co jest wyrażane, wywodzi się z treści bardziej indywidualnych, bardziej osobistych czy bardziej zespołowych, bardziej społecznych. Dziecko recytując wyuczony wiersz wyraża myśl, która została przez nie zinterioryzowana, ale która znajdowała się w nim jakby złożona i przybyła z zewnątrz: wyraża więc myśl bez wyrażenia siebie. A ten, kto recytuje tabliczkę mnożenia, czy rzeczywiście cokolwiek „wyraża?" Dziecko, które opowiada wam historię, jaką właśnie wymyśliło, albo też przekazuje swój osobisty pogląd czy swoje odczucie, wyraża siebie, ponieważ uzewnętrznia drugiej istocie to, co jest jego sprawą osobistą, nawet intymną, jeśli jest autentyczne. Ekspresja to przede wszystkim odsłanianie siebie, stawanie się przejrzystym dla innych, co nie jest możliwe we wszystkich sytuacjach, a co przecież pozostaje podstawowym warunkiem wszelkiego tworzenia siebie w kontakcie z innymi. Ta pobieżna analiza niewątpliwie wystarczy dla oświetlenia tego, co jest szczególnie ważne w wychowaniu. To wszystko, co należy do wewnętrznego świata dziecka, musi mieć możność uzewnętrznienia, przeniesienia po to, by twórczość z wyobraźni została powołana do istnienia, a także i po to, by mogła oświetlić się i odnowić. Ekspresja twórcza jest osiągnięciem normalnym, trzeba nawet powiedzieć koniecznym dla funkcjonowania postawy twórczej. I ostatecznie liczy się tylko to konkretne osiągnięcie.
W wychowaniu trzeba przypisywać podstawowe znaczenie twórczej ekspresji dziecka, zarówno jako procesowi psychologicznemu, jak też z uwagi na jej produkt materialny, wywodzący się z niego samego. Zabawy ekspresyjne sprzyjają podwójnej czynności przyswajania i przystosowywania się do świata, zaspokajają dziecięcą potrzebę przenoszenia własnego świata wewnętrznego ku innym ludziom po to, żeby z kolei otrzymać nowe bodźce. Trzeba jak najbardziej zachęcać do zabaw ekspresyjnych (wie o tym dobrze przedszkole i doskonale realizuje tę zasadę). W tej dziedzinie wyobraźnia człowieka dorosłego i odpowiednia orientacja na temat wzorów mogą odegrać ważną rolę
Twórcza ekspresja u dziecka, w naturalny sposób twórczego, zależy od trzech podstawowych warunków, koniecznych, jeśli nie wystarczających, które wiążą się z poglądem, iż ekspresja ma sens i może istnieć wyłącznie w „sytuacji".
Motywacja wewnętrzna
Co to znaczy?
Znaczy to przede wszystkim, że wszelka autentyczna ekspresja musi być motywowana w sposób naturalny, to znaczy uruchomiona przez motywy wewnętrzne. Nie ma aktów pustych i wszelkie ludzkie działanie jest motywowane w sposób konieczny. Istnieją jednak motywacje prawdziwe i fałszywe, pierwsze pochodzą z przeżyć wewnętrznych, drugie są narzucane z zewnątrz. Można oczywiście recytować wyuczoną lekcję, mając tylko jedną całkowicie zewnętrzną motywację, np. taką, by uniknąć kary. Motywacja tego rodzaju jest całkowicie obca naturze samego aktu i brak jej jakichkolwiek wartości kształcących. W takim przypadku nie ma żadnej ekspresji, a tym bardziej ekspresji twórczej, która nas jedynie w tej chwili interesuje. Dziecko, które powtarza czy recytuje, nie ma nic do powiedzenia, a przy tym nie czyni tego dla swojej własnej przyjemności. Nie można „wyrażać" siebie, jeśli nie ma się nic do powiedzenia i jeśli nie jest się przygotowanym na wypowiedź, co jest zresztą jednym i tym samym, a także, jeżeli nie dysponuje się środkami technicznymi dla zrealizowania tej ekspresji. Najbardziej naturalną motywacją wewnętrzną dziecka jest potrzeba konkretyzacji swego wewnętrznego świata w formach, które je zachwycają, czy zainteresowanie dla tej czynności i radość odczuwana dzięki przedłużaniu siebie — podobnie jak artysta — przez stworzony przedmiot naturalny, wyliczanki wymyślone spontanicznie, zabawy w Indian z oryginalnymi epizodami, małe poematy czy swobodne teksty, obrazki czy gesty, improwizacje muzyczne. A wszystko to przede wszystkim dla siebie, dla własnej przyjemności i oczywiście także dla innych. Stąd drugi warunek wszelkiej ekspresji twórczej: istnienie klimatu sprzyjającego porozumieniu.
Klimat porozumienia i potrzeba wolności
Zbędne byłoby podkreślenie tego czynnika, którego rolę trzeba było od razu określić jako podstawową i ważną dla przechodzenia od postawy twórczej do twórczości w ogóle, a także czynnika dodatkowego, który nie daje się oddzielić od pierwszego, a którym jest zaspokojona potrzeba wolności, bez czego wszelkie prawdziwe porozumienie między dorosłymi a dziećmi nie mogłoby- i&taiee. A jednak trzeba z naciskiem podkreślić znaczenie tych dwóch warunków, skoro to, co jest zabawą, należy do wychowania dziecka, decyduje o jego równowadze psychicznej, samorealizacji i rozwoju. Styl stosunków z innymi, dający poczucie bezpieczeństwa, otwarty i ciepły, swoboda ekspresji w swoich formach i treściach są pod tym względem równie konieczne dla psychicznego zdrowia dziecka, jak powietrze, pokarm i radość życia dla jego zdrowia biologicznego. Trzeba, aby w stosunkach między jednostkami na terenie rodziny, szkoły, w niewielkich grupach, do których mogą one należeć, podstawowe struktury zostały tak pomyślane, by maksymalnie sprzyjać porozumieniu dziecka z otoczeniem.
Pierwszy warunek polega na tym, by środowisko było dostatecznie bogate, dość absorbujące dla pobudzania osobistych przeżyć najbardziej kształcących. Ale te doświadczenia nie miałyby żadnej wartości, nie V mogłyby prowadzić do żadnych efektów twórczych, jeżeli dziecko nie miałoby zaufania przy pokazywaniu innym produktów swojej aktywności ani chęci do jej kontynuacji; jeżeli nie miałoby prawa wyrażania tego, co czuje lub myśli, w sposób spontaniczny, arii robienia tego, na co ma ochotę; jeżeli mogłoby pojawić się coś takiego, co groziłoby jego poczuciu bezpieczeństwa. Aby lepiej siebie zrozumieć, dziecko musi przede wszystkim czuć się zrozumianym, akceptowanym w sposób Jiezwarunkp zgodnie z. piękną formułą Rogersa, który wymaga od ludzi dorosłych — warto o tym przypomnieć — pewnych umiejętności empatycznych, świadomej pokory, cierpliwości i panowania nad sobą, a także pedagogicznego optymizmu, czego niepodobna osiągnąć, jeśli nie przyjęło się w sposób świadomy takiego systemu wychowawczego, który zmierza do szczęścia dziecka i bardziej do rozwoju wychowanka niż do wygody i osobistego spokoju wychowawcy. Zakłada to na przykład prawo dziecka do rozmontowania kosztownej i doskonałej zabawki, by zobaczyć, co jest w środku — nawet jeżeli potem nie będzie już nadawała się do użytku. Nie jest oczywiście zabronione dorosłym wyprowadzanie z takiego zdarzenia pewnych pożytecznych wniosków na temat produkowania zabawek odpowiednich dla dzieci. Będzie także miało prawo posługiwać się, z pełną naiwnością gotową do uznania skutków, takim „dziecinnym językiem", który wywołuje grzeczny uśmiech na twarzach gości i uczucie wstydu u rodziców, skoro nie zrozumieli, że inwencja i czysta poezja nie znają zakazów. Werbalna wyobraźnia dzieci, jest zabawą, do której dorosły powinien umieć włączyć się, podobnie jak powinien umieć korzystać z każdej okazji, kiedy dziecko chce go uznać za swojego autentycznego rozmówcę czy partnera.
Jeżeli proponujemy w ten sposób jakiś nowy styl, to trzeba zdawać sobie sprawę z jego konsekwencji. Jest prawdą dowiedzioną, że dzieci niezależne, wychowane w liberalnym klimacie optymizmu, zaufania i swobody, bez skrępowania i przy zachowaniu jedynie takiego stopnia przymusu, który wynika z praw naturalnych i z faktów, takie dzieci są mniej aroganckie, buntownicze, kapryśne czy agresywne niż inne. A to nie tyle wbrew otrzymanemu wychowaniu, ale „z jego powodu"... Ponieważ proces ich socjalizacji urzeczywistnia się w sposób naturalny, eksperymentalny, można w nich zauważyć pewien rodzaj taktu psychologicznego, intuicji — czego wymagają stosunki z ludźmi w postępowaniu odpowiednim dla jego witalności, a także dla jego naturalnego sposobu bycia i uprzejmości. Nie stosują się do nich słowa La Bruyere:
„Dzieci są wyniosłe, złośliwe, zazdrosne, ciekawe, interesowne, leniwe, skłonne do kradzieży, nieśmiałe, niepohamowane, kłamliwe, fałszywe itp.". Prawdą jest, że moralista uważa za prawdziwy morał historii: „One są już ludźmi". W ten sposób miesza z sobą to, co wynika z ludzkiej natury, z tym, co stanowi tylko produkt systemu wychowania. Jeżeli dzieci już są ludźmi w tym zakresie, w jakim dają się u nich zauważyć wady ludzi dorosłych, to czy nie jest to miarą faktu, że za dobrze i za szybko nauczyły się naśladować swoje wzory?
Zarówno dla dziecka, jak i dla człowieka dorosłego prawo bycia tym, kim się jest w sposób autentyczny i prawo swobodnego wyboru siebie przez wybór wzorów to nie tylko podstawa wszelkiego pozytywnego wychowania, ale także, bez wątpienia, warunek wszelkiego postępu dla świata przyszłości.
ROZDZIAŁ TRZECI SPOŁECZEŃSTWO PRZECIW POSTAWIE TWÓRCZEJ
Wszystkowiedzący rodzice, wspomagani wkrótce na wszystkich poziomach nauczania przez wszystkowiedzących nauczycieli, wytwarzają dogmatyzm, który stanowi zaprzeczenie kultury.
Dziecko przychodzi na świat jako istota, w której nic jeszcze nie zostało zakończone, najważniejsze sprawy są do zrealizowania i wszystko jest możliwe, ponieważ — będąc wyposażone w „zdolność zdobywania zdolności" — jest ono w naturalny sposób twórcze. W tych warunkach postawa twórcza, inspirowana i kształtowana przez przeżywane doświadczenia, winna rozwijać się w toku ogólnego rozwoju i co najmniej w tym samym rytmie. Powinniśmy widzieć dzisiejszy świat zaludniony istotami pełnymi inwencji, prześcigającymi się w oryginalności i odkrywczości, której tak bardzo potrzeba. W tym świecie rzeczy niezwykłe stałyby się zasadą, a to co nieoczekiwane — oczywistością.
W świecie współczesnym żyje więcej uczonych niż można by ich naliczyć od początku naszych dziejów. Nie trzeba jednak z tego wnioskować, że ludzie współcześni są jakościowo bardziej twórczy; prawdziwi twórcy naszych czasów to ci szczęśliwcy, których skromne przywileje materialne i po prostu trochę szczęścia ustrzegły od wspólnego losu ludzi z wrodzonymi zdolnościami twórczymi, ale przytłoczonych ciężarem warunków, który odczuwali już na początku życia jako dzieci, uczniowie, pracownicy, obywatele poddający się z rezygnacją uniformizmowi, zbiorowemu konformizmowi, monotonii.
Rodzina przeciw postawie twórczej
Tego rodzaju sytuacje rozpoczynają się wcześnie, najczęściej wtedy, kiedy w rodzinie dziecko nawiązuje . swoje pierwsze kontakty społeczne.
Gdybyż rodzice wiedzieli jak łatwo jest, przy najlepszych w świecie intencjach i woli najlepszej z dobrych, zniszczyć w zalążku siły żywotne, jakie dziecko w sobie nosi.
A przecież psychologia dziecka jest w modzie, może nawet zbyt duża jest ta moda. Do dobrego tonu należy, żeby człowiek nowoczesny wiedział coś na temat psychoanalizy, tym bardziej interesującej, że poznawanej, w sposób powierzchowny, a w każdym razie zdolnej wywoływać miły dreszczyk u tych, co odkrywają tajemnice głębi. Również prawa dziecka, jego potrzeba autonomii, jego specyficzna mentalność i to wszystko, co nosi ono w sobie godnego szacunku i dającego się wykorzystywać — to fakty znane i uznane przez szeroką publiczność. Ale w większości przypadków dzieje się tak tylko na poziomie ogólnej myśli teoretycznej, a nie w prawdziwym życiu i działaniu.
A więc nie wystarczy wiedzieć, uznać, że dziecko jest istotą żywą, która ma swoje własne potrzeby aktywności, ruchu, że nosi w sobie całe bogactwo świata i z tej racji zasługuje na uwagę, że posiada swoją specyficzną mentalność, z całym swym egocentryzmem, swoje upodobanie do mitów i fikcji, których pojawienie się trzeba umieć przewidywać, należy ponadto wyprowadzić z tych danych odpowiednie wnioski wychowawcze. Dla wielu rodziców i osób odpowiedzialnych za dzieci staje się to możliwe dopiero wówczas, gdy sami pokonali własne ograniczenia i wyzwolili się na tyle, by nie zrobić z własnego dziecka przedmiotu ani też nie traktować go w sposób przedmiotowy. W przeciwnym razie można spowodować u „nowoczesnych" rodziców ciekawy rozdźwięk, w dziedzinie wychowania, między myśleniem teoretycznym, świadomie postępowym, a konkretną praktyką, w sposób uparty tradycjonalną i konserwatywną. Nie ułatwia to wychowania, a ponadto jest rzeczą powszechnie wiadomą, że trudno mieć równocześnie dziecko „rozbudzone" i dziecko „dobrze wychowane", o ile nie rozpocznie się wychowania od przekształcenia panujących zwyczajów. Historia rodziców tworzy zaczarowany krąg. Są oni urodzeni w świecie, który jest w każdej dziedzinie życia światem zhierarchizowanym, gdzie wszystkie stosunki układają się według podziału na ludzi rządzących, podejmujących decyzje, i poddanych, którzy je wykonują; dla jednych jest władza i autorytet, dla innych posłuszeństwo i podporządkowanie. Jest to świat, w którym uważa się za słuszne, że szef posiada kwalifikacje osoby odpowiedzialnej, a poddany jest potulnym, dobrym wykonawcą. A ponieważ system winien być ustabilizowany» to uznaje się hipotetycznie, że przełożeni posiadają wartości, które potwierdzają ich władzę, a poddani nie spełniają tych oczekiwań, jakie się z nimi wiąże. Jest więc słuszne i oczywiste, że ten kto ma w swym ręku władzę, opracowuje i wprowadza w czyn środki przymusu w stosunku do poddanych. Wszystko oczywiście dzieje się w interesie ogólnym.
Oto co wiedzą ludzie dorośli, gdy stają się rodzicami, to znaczy w chwili, gdy natura wyposaża ich w status identyczny ze statusem społecznym, wraz z prestiżem i autorytetem moralnym w stosunku do wszystkiego, co wywodzi się z natury. Jest to status hierarchii oparty na naturalnym poczuciu nierówności, które z konieczności prowadzi do umocnienia władzy i autorytetu dorosłych, będących depozytariuszami norm i władzą wymagającą posłuszeństwa, uległości i podporządkowania dziecka, słabego i bezbronnego
W stosunku do tych, którym zawdzięcza pomoc i opiekę. Dla dziecka człowiek dorosły jest kimś, kto wie wszystko i kto wszystko może, a więc jest ono mu posłuszne. Z punktu widzenia dorosłych dziecka jest kimś, kto nie może nic i wszystkiego musi się dopiero nauczyć, odczuwa potrzebę bezpieczeństwa, a więc opieki 1 dorosły przejawia ku temu skłonności. Obie strony winny więc się rozumieć, jeśli dorosły, który podejmuje swą działalność, nie nadużywa jej. Ale dorosły skłonny jest do przekonania, że im bardziej będzie chętny do kierowania i prowadzenia swojego dziecka, przez cały okres jego dzieciństwa, po właściwej drodze, jego własnej drodze, tym dłużej pozostanie mu potrzebny, a więc będzie w oczach własnych i w oczach innych dobrym ojcem, godnym dziecka „dobrze wychowanego", jakie uformował.
I oto widać, jak ołowiana pokrywa poczyna przytłaczać dziecko, jak zaczyna ono z całą spontanicznością darzyć nieufnością to wszystko, co wywodzi się z narzuconych norm, jak uczy się myśleć za pośrednictwem cudzych myśli, nigdy nie robić tego, co jest zakazane, i oczekiwać, aż zostanie zaproszone, by robić to, co wolno, obawiać się inicjatywy ze strachu przed możliwą złą jej interpretacją tak zaczyna odgrywać osobę, która nie może ani poznać siebie, ani ułożyć swego własnego życia.
Ale kiedy postępuje się w sposób sprzeczny z naturą, ona sama zaczyna protestować i stąd wiele dziecięcych zmartwień, tak często traktowanych jako mało ważne, posiada głębokie przyczyny i długotrwałe skutki. Ile dzieci spośród tych, którym nie udało się zaspokoić potrzeby żywej aktywności, ekspresji twórczej, swobodnego porozumienia, nie miało, w głębi duszy myśli mogących przerazić rodziców, gdyby ci mogli je poznać. Ileż dzieci pewnego pięknego dnia nie próbowało w myśli zabić któregoś ze swoich autorytatywnych czy natarczywych rodziców, a potem odczuwało wyrzuty sumienia za myśli przeciwne naturze, obrażające kogoś, kogo się kocha, a kogo przecież nie chce się pozbawić szacunku? Czyż dorośli nie zauważają, że traktują swoje dzieci w taki sposób, jak sami byli wychowywani, a który systematycznie odrzucali wewnętrznie, gdy byli mali? Można by uwierzyć, że własne doświadczenie nie jest nigdy kształcące, dzieje się tak przynajmniej w tym przypadku, jest ono bezsilne wobec wszechmocy przymusu odczuwanego w czasach, kiedy jest tak łatwo zranić dziecko; istnieje ryzyko, że blizna pozostanie na całe życie, bez względu na to, czy jego reakcje będą pozytywne czy negatywne.
Wielkim atutem bywa fakt, że ojciec był wychowywany w sposób liberalny i miał szczęśliwe dzieciństwo, istnieją wtedy duże szansę, że jego dzieci będą wychowywane jako istoty niezależne; jeśli natomiast był wychowywany za pomocą surowych metod i przymusu, w atmosferze wymagań i podejrzliwości, istnieją być może jeszcze większe szansę, że jego własne dzieci będą wychowywane w przymusie, nieufności i nietolerancji, jakkolwiek on sam bardzo cierpiał i chociażby nawet głosił liberalne poglądy filozoficzne. Wiadomo, że nauczyciele, najbardziej postępowi w sprawach politycznych, są często bardzo reakcyjni w dziedzinie wychowania. Nie można uciec od swojej własnej historii, choć ludzka natura posiada wielką umiejętność zapominania. Wyjaśnia to z pewnością ów fakt pozytywnie skandaliczny, kiedy ofiara całuje rękę, która ją uderzyła. a ilustrują go ci „dobrze myślący" starsi ludzie, którzy z czułością wspominają cierpienia, jakie przeżywali będąc dziećmi, napomnienia ojcowskie, ośle uszy, zapomniane jako takie a pamiętane tylko jako dobre strony silnej ręki w wychowaniu.
Czy może więc kogoś dziwić, że w tych warunkach ludzie dorośli nie są bardziej twórczy? Wielu miało apodyktycznego ojca, który mawiał: „Rób tak, ponieważ ja tego chcę", który nie znosił dyskusji, we wszystkim musiał oczywiście mieć ostatnie zdanie, ponieważ miał oczywiście rację; inni mieli może ojca pobłażliwego, ale władczego, który kierował swoim dzieckiem z dobroduszną uległością i stanowczością i wiecznie uważał je za małoletnie, który zawsze był tam, gdzie najmniej się go można było spodziewać, by uniemożliwić dziecku wykonanie fałszywego kroku i błądzenie, zarzucał je swoimi dobrymi radami, nie rozumiejąc, iż wtedy gdy próbuje pokazać synowi, jak.ma postępować, ten obrusza się mówiąc: „Wiem sam". Są również tacy, którzy działają za pomocą uczuciowego szantażu mówiąc: „zrób tak, żeby mi zrobić przyjemność", „nie rób tego, bo sprawisz tym przykrość mamie, która tak cię kocha", i tacy, którzy nie pozwalają wyzwolić się spod opieki matek nadmiernie opiekuńczych, wciąż nękanych myślą, że ich cherubinek może się zaziębić, bawiąc się. w wodzie, skręcić sobie nogę, kiedy biega, lub usłyszeć nieodpowiednie słowa, gdy bez kontroli bawi się z innymi dziećmi.
Skoro dziecko było zamykane w takich systemach wychowawczych, to nie może być mowy o jego postawie twórczej czy o zdolności do inwencji. Nawykłe do ukrywania, jakim jest naprawdę, poddane różnego rodzaju zahamowaniom, nieśmiałe i zahukane, nie znające radości fantazjowania, choć z natury lubi takie zabawy, sterroryzowane przez nieznane siły i lęk przed zerwaniem z normami i przyzwyczajeniami, staje się stopniowo maszynką do powtarzania wyuczonych gestów, naśladowania innych, wejścia w ten świat, w którym wcześniej jego rodzice poznali dobrodziejstwa konformizmu i zachowywania się w sposób stadny. Zjawisko kastracji nie jest fikcją zrodzoną w wyobraźni psychoanalityków.
Dodajmy, że chyba najgorzej traktowane jest dziecko wychowywane metodą szkockiej łaźni, w całkowicie empirycznym stylu przymusu i swobody, które łączą się nieoczekiwanie. W naszych czasach coraz trudniej jest być dzieckiem, jest także coraz trudniej dużej liczbie rodziców — biorąc pod uwagę dzisiejsze warunki ekonomiczne i społeczne z faktycznym przeobrażaniem statusu rodziny — zachować funkcję wychowawców. Trzeba ją więc przekazać innym zespołom i w miarę możności dojść do porozumienia z dziećmi. Dziecko jest dla dorosłych zabawką, którą się bawią, z którą bawią się wtedy, kiedy mają po temu czas, lub kozłem ofiarnym, na którym można wyładować swoje zdenerwowanie i swój zły humor zmęczonego człowieka dorosłego. Dziecko bywa odpychane lub źle traktowane, kiedy dorosły chce mieć spokój. Przymus i skrępowanie mogą produkować zrezygnowane cielęta, ale również drogą kontrastu — także młode lwy, które będą umiały odnaleźć, z agresywnym zapałem, swoją postawę twórczą. Dziecku wychowanemu wśród pokrzykiwań, przytłoczonemu i pozbawionemu równowagi, oczekująca je całkowita dezintegracja daje nikłą nadzieję na ukształtowanie się jako istoty wolnej i twórczej.
Wychowanie w rodzinie jest pierwszym, podstawowym aktem, ponieważ nie tylko charakter stosunków między dorosłymi a dziećmi w rodzinie wpływa w sposób zasadniczy na rozwój młodych, lecz także forma, jaką przybierają te stosunki, uznana przez całą rodzinę, wpływa na kształtowanie stosunków społecznych. Obraz ojca, sposób, w jaki jest on widziany i odczuwany przez dziecko, staje się mitem. Jest to obraz istoty wszechmocnej, wszechwiedzącej, która w ręku ma władzę i trzyma dzieci w swym posiadaniu, co odczuwają one równocześnie jako dobre i złe. Ten obraz dzięki transferowi wyznacza również obraz nauczyciela, zwierzchnika, a nawet szefa państwa i jako taki jest zasadniczo monarchiczny; to może jedna z przyczyn, dla których tak trudno utwierdzić ducha demokratycznego i demokratyczne stosunki w demokracji.
A jednak stwierdzamy, że w naszych społeczeństwach rozwija się zjawisko, które mogłoby podać w wątpliwość ów obraz ojca: zjawisko „maternalizmu". W miarę zmiany sytuacji kobiet, ich równouprawnienia i awansu, w miarę stopniowego ujednolicania obowiązków rodzicielskich, u młodych zmienia się tradycyjny charakter obrazu ojca; zmienia on swój tradycyjny charakter na rzecz obrazu matki, która być może powołana jest do zajęcia głównej pozycji, w miarę jak pola społeczna. połączy się ze statusem biologicznym, by ten proces wzmocnić. Może w ten sposób ulec zmianie charakter stosunków społecznych w kierunku, który widzielibyśmy jako bardziej liberalny, bardziej egalitarny i w ogóle bardziej ludzki.
Szkoła przeciw postawie twórczej
Jeżeli dziecko w okresie wczesnego dzieciństwa ,nie miało szansy znaleźć w rodzinie klimatu sprzyjającego jego rozwojowi, nie należy specjalnie liczyć na to, ze szkoła tę sytuację odmieni.
Szkoła ma coś innego do roboty niż kształtowanie ludzi samodzielnych i pełnych inwencji czy raczej może chciałaby to czynie, ale jak gdyby drugim torem. W sensie instytucjonalnym szkoła nie ma służyć dziecku; jest to prawda, którą trzeba sobie wciąż uświadamiać, pomimo uczonych kamuflaży słownych i formalnych, jeżeli chce się zrozumieć system szkolny. Szkoła służy społeczeństwu, które potrzebuje ludzi ukształtowanych dla zaspokojenia jego potrzeb i umieszczonych każdy na swoim miejscu. Tak dalece jest to prawdą, że z chwilą, gdy dziecko przeobraża się w ucznia, staje się w sposób zdeterminowany przedmiotem określonego typu kształcenia.
Podstawowa funkcja szkoły polega na zapewnieniu ciągłości i stabilizacji społeczeństwa, dzięki przekazywaniu pokoleniom wstępującym istniejących już norm i technik, dających się zastosować także w przyszłości. Szkoła, przekazując wiedzę już zamkniętą i wiadomości sprawdzone, jest bardziej elementem społecznego .konserwatyzmu niż czynnikiem postępu. Ten takt oczywiście nie pozwala oczekiwać, że będzie ona inspirować u jednostek postawę twórczą, inicjatywę, żywą wyobraźnię, krytyczną refleksję, wszystko to, co mogłoby się przyczynić do zakwestionowania wartości tradycyjnych, podstawy bezpieczeństwa, i stabilizacji. Jeżeli stopniowo pojawiają się nowe potrzeby, jeżeli całkiem nieprzewidziane problemy, wymagające natychmiastowych rozwiązań, ujawnią nagle wartości postawy twórczej i inicjatywy, to w środowiskach, gdzie rodzą się te problemy, w bezpośrednich przeżyciach dokona się akt samoświadomości i te właśnie środowiska pierwsze rzucą apel pod adresem szkoły. Ale trzeba czasu by wywrzeć na nią wpływ. Jeżeli jest prawdą, że w przeszłości można było mówić o tym, że państwa były opóźnione o jedną wojnę, to w wyniku przyśpieszenia historii stanie się tak, że uniwersytet będzie zawsze opóźniony o jedną reformę systemu oświaty. Współcześnie, szkoła pozostaje wielką machiną do literowania, złośliwi powiedzieliby „do sterylizacji", machiną, która wchłaniając pojedyncze sztuki przy wejściu, przesuwa je z piętra na piętro aż ku wyjściu, wyrzucając te, których nie dało się kształtować zgodnie z programem i według wyznaczonej miary.
Szkoła stawia sobie za cel wyposażyć dziecko w wiedzę i umiejętności zgodnie z tym, co uznaje się, że powinno ono wiedzieć i czego może się nauczyć. W tym wieku nauka została podzielona na cząstki, których pewna ilość zostaje wchłonięta każdego roku, przez cały tok nauczania szkolnego. Sądzi się bez wątpienia, iż ten sposób postępowania ma również walor wychowawczy i że liczy się dla ogólnego rozwoju osobowości dziecka. Uniwersytet pamięta o upodobaniu Montaigne'a do głów „dobrze uformowanych" nawet wówczas, gdy przestaje troszczyć się o „dobrze naładowane głowy". Oficjalne zarządzenia dla szkolnictwa podstawowego zalecają: nauczanie musi być równocześnie użyteczne i wychowujące, przekazywane wiadomości muszą być dobrane w taki sposób, by mogły służyć kształceniu umysłu.
Ale przekazywanie wiedzy musi być kontrolowane, osiągnięcia szkolne poddawane ocenie, stąd instytucja egzaminów. Cały nasz system szkolny dzieli się na poziomy wiedzy nakładające się jeden na drugi, oddzielane drzwiami, które otwierają się tylko dla niektórych, zgodnie z wyrokiem egzaminu. Egzaminy znajdują się więc u podstaw prostych narzędzi oceny wyników szkolnych, ale w sposób naturalny stają się równocześnie, w tym samym stopniu dla nauczyciela co dla ucznia, celem praktycznym akcji nauczania. Przychodzi się do klasy po to, by przechodzić i zdawać egzaminy, realizuje się tok programowy w mniejszym stopniu po to, by nauczyć się rzeczy pożytecznych i interesujących samych w sobie, niż po to, by nie być zaskoczonym pytaniami.
Procedura egzaminowania została szeroko otwarta po maju 1968 i nie musimy o tym wspominać. Trzeba tylko stwierdzić w sprawie, która nas interesuje, że skoro nauczanie ma za cel przekazywanie wiedzy i kształcenie ogólnych postaw, to sposób, w jaki egzaminy są pojmowane, pozwala jedynie na ocenę w zakresie pierwszego z wymienionych celów, drugi nigdy nie jest kontrolowany: twórczość, wyobraźnia^ osobiste upodobania i oryginalność, zalety charakteru nie mogą być brane pod uwagę przy egzaminach, które obejmują wyłącznie wiedzę, co nie sprzyja rozwojowi pedagogiki postaw.
To wszystko, czego wymaga się od ucznia, polega na przedstawieniu jego wiedzy przez recytowanie tego, czego się wyuczył, i pokazaniu, co potrafi, przez stosowanie recept. Jeżeli egzamin staje się celem samym w sobie, trzeba przede wszystkim pielęgnować pamięć i myślenie konwergencyjne; metody nauczania muszą to właśnie brać pod uwagę.
Oczywiście wypowiedzi i teksty oficjalne głoszą wartości metody odkrywczej i dialogu między nauczycielem a uczniem. Ale dzieje się tak w mniejszym stopniu z powodu troski o rozwój umysłowy i osobowy, niż z racji poszukiwania większej efektywności w określaniu zasobu wiedzy. Praktycznie pozostaje się przy dydaktyzmie mniej lub bardziej złagodzonym przez wyrzuty sumienia, przy dogmatyzmie, którego uporczywość łatwo usprawiedliwić warunkami pracy stworzonymi nauczycielom. Zbyt często zapomina się, do jakiego stopnia obszerność materiału do opanowania i konieczność wyczerpania programu, ze względu na egzamin czy też przejście do następnej klasy, stwarzają sytuacje antywychowawcze u pedagogów. Po to, by inspirować odkrywczość, by prowadzić dialog z uczniem, aby uruchomić postawę twórczą i zaspokoić jego potrzebę ekspresji, trzeba mieć sporo czasu, by móc błądzić, zagubić się na manowcach podniecających poszukiwań, trzeba umieć wyzwolić się z sytuacji pracy przy taśmie po to, by wejść w sytuację swobodnej zabawy. Wobec problemu matematycznego pobudzone (myślenie dywergencyjne zarysuje w wyobraźni wiele możliwych rozwiązań, których skonfrontowanie może ujawnić, że jedno z nich okaże się lepsze, bardziej harmonijne, bardziej ekonomiczne niż inne. Ale po to, by sobie to uświadomić, trzeba porównywać, dyskutować, tracić czas i w końcu trzeba naprawdę uprawiać matematykę, która jest przede wszystkim inwencją. Ale czy w taki sposób można przygotować egzamin, czyż nie lepiej szybko uruchomić myślenie konwergencyjne rzutując je na rozwiązanie typowe?
Teoretycznie, jeżeli nauczyciel jest związany programem, to pozostaje całkowicie swobodny jeśli chodzi o sposób realizowania procesu nauczania. Zakładając, iż znajdzie czas na prowadzenie pracy naprawdę kształcącej — co może nastąpić przez ograniczenie programów, zawsze możliwe bez ryzyka klęski przy egzaminach — to dwa podstawowe powody przeciwstawiają się w sposób obiektywny uruchomieniu twórczej aktywności ucznia.
Nauczyciel jest przedstawicielem ojca i jego delegatem, wciela się więc dziecku w „obraz ojca" i przejmuje jego atrybuty — wszechmoc i wszechwiedzę. Nauczyciel decyduje i rozkazuje, dziecko słucha i wykonuje; nauczyciel rozdziela nagrody i kary, dziecko się poddaje. Spisek między nauczycielem a rodzicami jest czasem tak wyraźny, że ojciec bierze na siebie podstawowe zarzuty nauczyciela i zaostrza karę. W takich warunkach dziecko nie może osiągnąć autonomii.
Istnienie więzów uczuciowych o charakterze osobistym osłabia władzę ojcowską. Ale nie dzieje się tak samo w przypadku bez osobistej władzy nauczyciela, przedstawiciela społeczeństwa na takim szczeblu, że może je tylko oddalić od dziecka. Często prawdziwy dialog między ojcem a synem jest trudny, a już zupełnie wykluczony między nauczycielem a uczniem w napoleońskim klimacie, jaki jeszcze panuje w naszej szkole.
Przykładem niech będzie relacja młodych Amerykanów, doskonałych uczniów, którzy przebywali przez rok we francuskich liceach, zamieszczona w dzienniku Le Monde:
Sądzą oni, że pracują bardzo ciężko (uczniowie w liceach francuskich), a kontakty z nauczycielami wprowadzają ich w zakłopotanie: „Nauczyciele terroryzują swoich uczniów. Nigdy nie można z nimi dyskutować". „Henry miał gorzkie doświadczenie z Apollinaire'em, ponieważ wybrał swobodną, a nie realistyczną interpretacje wierszy poety, otrzymał 7 na 20".
Albo: „W high school mogłem chociaż wyjaśnić swoje stanowisko, ale tutaj profesor nigdy nie chciał mnie wysłuchać. A przecież nauczyciel także może się omylić".
Fakty tego rodzaju dowodzą, iż w wielu przypadkach mamy do czynienia z nauczycielem niewyrozumiałym, nie posiadającym dojrzałości emocjonalnej, a zajmującym postawę obronną, inspirowaną strachem ucznia. Nauczyciel czuje się obiektem krytyki ze strofy ucznia, a nie chce tego, więc cierpi. Trudność nawiązania prawdziwego porozumienia między tym, kto osiada władzę i prawdę, a tym, kto nie zawsze jest chętny do jej przyjmowania, skoro dostrzega błędy i czuje się umocniony przez prawo większości, powoduje u nauczyciela odruch obrony i często bywają przypadki, kiedy ten odruch przeradza się w działanie agresywne. Pewien niedoszły maturzysta opowiada po złożeniu egzaminu:
Lekko zacinam się przy mówieniu i nauczycielka angielskiego, zapewne po to, by zdobyć moje zaufanie, uprzedziła mnie chłodno: „Niektórzy członkowie mojej rodziny jąkają się, uprzedzam pana, że mnie to denerwuje i wywołuje ciarki".
Jest to sposób zdobywania zaufania analogiczny do tego, jakiego używał inny egzaminator języka francuskiego, który stając przed uczniem, wypuszczał kłęby dymu w jego twarz i wołał: „Kiedy wreszcie skończysz wiercić się na tym krześle, robi mi się od tego nie dobrze".
Albert Thierry, uroczy nauczyciel pisarz, określał swoich kolegów jako „ludzi oddanych na pastwę dzieci". Zbyt wielu jest nauczycieli próbujących się zemścić. A cóż- mówić o dzieciach oddanych.„na pastwę nauczycieli, którzy nadużywają swej władzy, rewanżując się w sadystyczny sposób, często nieświadomie, za te niesprawiedliwości i upokorzenia, które wyrządzili im dorośli w czasach ich własnego dzieciństwa?
Drugą przeszkodą dla aktywności twórczej w szkole jest, tak dobrze znany nauczycielom, system szkolny z jego sztywną strukturą i tradycyjnymi normami. Postępowy nauczyciel, który stara się przełamać te struktury i wyłamuje się z norm, ryzykuje protest ze strony rodziców, zarzucających mu, że traci z dziećmi cenny czas, że inspiruje ich wybryki, sprzyja zachowaniu innemu niż to, którego wymaga się w rodzinie. Rozdźwięk między rodzicami a nauczycielem na temat zasadniczych celów wychowania jest zawsze sprawą poważną, której nie można lekceważyć, ponieważ najczęściej dziecko jest pierwszą ofiarą takiej sytuacji. Nauczyciel zostaje zatem zmuszony do kompromisu, co przychodzi mu często łatwiej niż rodzicom; musi więc zaufać upływającemu czasowi, czekać aż wspólne doświadczenie wyda swoje owoce i tłumić gniew.
Postępowy nauczyciel ponosi także ryzyko niezrozumienia ze strony władz, którym podlega. Scentralizowana administracja niezbyt lubi fantazję i autonomię, skłania ku konformizmowi, z którego trudno się wyłamywać. A przy tym nauczyciel jest ujęty w cały system, z jego programami, egzaminami, strukturą zbiorowej dyscypliny, nie mówiąc już o trudnych często warunkach materialnych.
W tych warunkach potrzeba jest wiele odwagi i autentycznej wiary, by pielęgnować aktywność twórczą dziecka i rozwijać jej następstwa, zarówno w zakresie materialnym, jak ideologicznym, w systemie, który jest jej tak bardzo przeciwny. O ileż łatwiej jest nauczycielowi kierować dzieckiem odwołując się do ,,obrazu ojca" i do miejscowych struktur administracyjnych. Dziecko pozbawione wolności, ciągle pozostające pod zastępującą opieką, nigdy nie wykonuje ruchów swobodnych, ogranicza się do inicjatyw z góry zaplanowach i nie mających prawdziwego znaczenia, nie ma nigdy czasu na to, by poopowiadać, pomarzyć czy zbijać bąki. Takie dziecko znajduje się w warunkach wystarczających dla zniszczenia w nim wszelkiej postawy twórczej.
A więc w szkole, takiej jaka jeszcze istnieje, dziecko nie może rozwijać swojej wrażliwości na problemy, nie jest bowiem stawiane w sytuacji pozwalającej na odkrywanie niezwykłości w rzeczach zwykłych i problemów, jakie się w nich zawierają, brak zresztą na to wszystko czasu. Nie może ono rozwijać swobodnie twoich myśli, ponieważ normalne problemy, jakie rozwiązuje, ograniczają się do jednej tylko odpowiedzi na dany bodziec i pozwalają na przyswojenie sobie tylko tej jednej. Nie może wzbogacać swojej aktywności, ponieważ jest przygotowywane do nabywania przyzwyczajeń, a nie do szybkiego i skutecznego reagowania na zmiany. Nie może poprawnie posługiwać się swoim myśleniem, aby zmieniać i przekształcać funkcje materiałów, jakie ma do swej dyspozycji, ponieważ uważa się za wystarczające, gdy posługuje się nimi w sposób zgodny z tradycją i tego by tylko brakowało, żeby zobaczono, jak nadaje przedmiotowi funkcje inne niż ta, dla której został on wykonany.
Operacje intelektualne wyższego stopnia, takie jak analiza i synteza, koherentna organizacja materiału, są z góry skazane na niepowodzenie, mimo szczerych wysiłków podejmowanych przez najlepszych nauczycieli. Nie są one dostępne uczniom, którzy nie mogli zrealizować tej wstępnej gimnastyki intelektualnej, ogólnej i empirycznej. Co się zaś tyczy oryginalności, to dobrze wiadomo, jak złą ma opinię i jak szybko w szkole przywołano do porządku i uziemiono jednostki obdarzone fantazją i nonkonformistyczne. A jednak nauczyciele lubią Preverta, co świadczy o tym, że system nie zniszczył w nich całej wrażliwości, rozmawiają między sobą, o sobie i w głębi samych siebie, w taki sposób:
Dwa i dwa równa się cztery Cztery i cztery to osiem Osiem i osiem szesnaście Powtórz mówi nauczyciel Dwa i dwa równa się cztery Cztery i cztery to osiem Osiem i osiem szesnaście
Ale oto ptak pojawia się na niebie Ptak gra na swej lirze A dziecko śpiewa A nauczyciel krzyczy
Kiedy wreszcie przestaniesz się wygłupiać? Ale wszystkie inne dzieci słuchają muzyki
I ściany klasy Rozlatują się spokojnie..,
Oby marzenie poety mogło stać się rzeczywistością. W tej chwili wszystkie ściany stoją twardo. „Młody człowiek opuści szkołę dobrze uformowany, ale pozbawiony wyobraźni. „Niewielu jest ludzi cywilizowanych zdolnych do życia w sposób całkowicie autonomiczny czy choćby zdolnych do wypowiadania swoich osobistych przekonań", mówił Freud. Czy świat, jeszcze nie uprzemysłowiony, rozwinie się w kierunku społeczeństwa technokratycznego, zbiurokratyzowanego, gdzie komputery będą miały za zadanie organizowanie planowej kontroli i straży nad ludźmi w większości przemienionymi w roboty i maszyny kontrolujące?
W takim świecie czemu miałaby służyć wyobraźnia, skoro organy wykonawcze stały się prostym przedłużeniem maszyn, a organy kierujące przyzwyczaiły się do sformułowania decyzji, według tego co powie mózg elektronowy.
Wszystkie te pytania nie mają charakteru spekulacji intelektualnej. Znajdują się u źródeł najgłębszej kontestacji społeczeństwa technokratycznego, która narasta w całym świecie, a w maju 1968 roku nabrała kształtów rzeczywistych. Protest przeciw społeczeństwu ujednoliconemu, niszczącemu oryginalną aktywność twórczą jednostki, swobodnie połączonej z innymi w swoich poszukiwaniach, stanowi podnoszącą na duchu oznakę witalności tych wszystkich, zwłaszcza młodych, którzy chcieliby przetrwać i żyć lepiej. Człowiek dzisiejszy zaczyna odczuwać ciężar kształcenia dający się we znaki życiu ludzi dorosłych i coraz więcej jest takich, którzy odczuwają zjawisko alienacji i wierzą, że świat może być ocalony tylko dzięki zwycięstwu idei i sił walczących o wyzwalający i wyzwolony kształt wychowania, opartego na rozwoju sił twórczych we wszystkich dziedzinach życia. Wychowanie może być określone i zorganizowane wyłącznie w ramach edukacji permanentnej.
ROZDZIAŁ CZWARTY O FUNKCJONALNĄ PEDAGOGIKĘ TWÓRCZEJ AKTYWNOŚCI\
Nie każdemu jest dane stać się odkrywcą czy wynalazcą. Istotnie. Badania naukowe i techniczne, jako określony zawód, obejmują coraz większą część pracy w społeczeństwie. A przecież nie jest to jedyna dziedzina, która musi być wykonywana z inwencją. Inwencja winna by mieć swój udział w działalności zawodowej i w swobodnych czynościach każdego człowieka.
Ernest Kahane
Jeżeli nie każdemu jest dane stać się odkrywcą czy wynalazcą, to centralnym problemem współczesnego wychowania jest uczynienie możliwie dużej ilości ludzi istotami zdolnymi do inwencji i twórczości osobistej. Problem kształtowania postawy twórczej należy więc do ogólnego wychowania, odwołuje się do tych samych metod, które są zalecane i stosowane przez awangardowe ruchy pedagogiczne;
Nowe metody starają się sprzyjać adaptacji do społecznego środowiska otaczającego... nawiązując do naturalnych skłonności dziecka oraz do spontanicznej aktywności, 'nierozłącznie związanej z rozwojem umysłowym 1.
Rzeczywiście, jeśli celem wychowania ma być ukształtowanie człowieka naprawdę dojrzałego, to znaczy niezależnego i twórczego, to istnieje tylko jedna metoda, która prowadzi dziecko do samorealizacji, Uwarunkowanej wewnętrznie i apelującej do osobistego wysiłku, aktywności spontanicznej, opartej na wewnętrznej potrzebie i zainteresowaniu, które ją wyraża. Wewnętrzna motywacja aktywności skierowana ku celowi zgodnemu z zaspokojeniem potrzeby i utwierdzonemu przez zainteresowanie, satysfakcję i przyjemność w chwili, gdy cel został osiągnięty, z czego płyną dalsze zainteresowania i nowe siły, by posuwać się jeszcze dalej -— oto naturalny proces rozwoju dziecka. Dziecko musi znaleźć w sobie samym motywy dla swej aktywności i odczuwać swoją postawę twórczą w działaniu i dzięki niemu.
Metoda aktywna funkcjonalna, oparta na naturalnym procesie rozwoju dziecka, nie oznacza, że dziecko musi zawsze robić to, co chce, ale że jest konieczne, by chciało tego, co robi, żeby działało, a nie było kierowane". Ta kapitalna uwaga Ciaparede^a określa podstawowy warunek wychowania swobodnego, wyjaśnia, w jakim sensie winno być określone działanie dorosłych — rodziców czy nauczyciela — aby zapewnić ich pozytywny stosunek w procesie wychowania.
Dorosły musi umożliwiać ekspresję i zaspokojenie w działaniu pragnień i skłonności dziecka, unikać zaś tego, co w sposób naturalny przeszkadza jego spontaniczności.
Czego więc chce dziecko?
Dziecko, tak często posądzane o brak poczucia odpowiedzialności, niefrasobliwość i nielogiczność, chce przede wszystkim być poinformowane, poznać, zrozumieć po to, by lepiej przystosować się do świata i przyswoić sobie panujące w nim stosunki; chce, żeby ułatwiono mu dostęp do świata i pozwolono samemu dawać sobie radę, wespół z rówieśnikami, którzy kroczą tą samą drogą.
Zainteresowanie, jakie przejawia dziecko wobec rzeczy, może mierzyć się silą pragnienia i silą pozwalającą się nimi posługiwać, przekształcać je i zmieniać. Niszczenie czy konstruowanie są zadaniami, których nie przestaje podejmować wobec tych rzeczy... Także z uwagi na określone zadania dobiera sobie kolegów. W zależności od zabaw czy rodzajów aktywności zmienia swe upodobanie. Oczywiście ma swoich zwykłych kolegów, a wszystkie rozmowy z nimi sprowadzają się do wspólnych poczynań. Łączy ich więź, analogiczna do tej, jaka istnieje między współpracownikami czy realizatorami tych samych poczynań, tych samych projektów.
Postawa twórcza i jej następstwa w pełni ujawniają się w tym typie działalności, pod dwoma warunkami:
z jednej strony dziecko musi mieć możność dysponowania koniecznymi materiałami, z drugiej zaś musi zaistnieć sytuacja sprzyjająca jego swobodnemu zaangażowaniu w działanie realizujące. Środki, jakimi będzie się posługiwać, winny przynieść racjonalne rozwiązanie podwójnego problemu: informacji i ekspresji.
Doświadczenie osobiste a informacja
Aktywność twórcza nie może mieć miejsca bez wstępnej informacji, która dostarczy jej odpowiednich treści; informacja i ekspresja nie dają się od siebie oddzielić.
Prawdę mówiąc, nie istnieje w wychowaniu technika informacji we właściwym tego słowa znaczeniu, nie istnieje również prawdziwa technika ekspresji twórczej. Sytuacja dziecka, od pierwszych jego chwil na świecie, wyznaczona jest przez procesy uczenia i poznawania. W każdej chwili, wśród przedmiotów i zdarzeń dziecko widzi to, co je interesuje, i przyswaja to, co przenika do jego doświadczenia, odpowiada jego potrzebom. Ułatwia to postępowanie wychowawcy, który powinien zostawić dziecku swobodę wyboru, winien również upewnić się co do tego, jaki użytek zrobi ono ze swej wolności, nie zastanawiając się nieustannie nad tym, czy nie należałoby za wszelką cenę pozbawić je pewnych doświadczeń, spektakli, kontaktów, i właściwie jakich. Nie należy jednak wyolbrzymiać złych czy kłopotliwych skutków swobodnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedyne zastrzeżenie dotyczy bezpieczeństwa fizycznego i ochrony przed bezprawiem, którego widok może zostawić uraz w delikatnej istocie w tym okresie jej życia, kiedy jest jeszcze bezbronna wobec własnej agresywności. Informacja przez i za pośrednictwem rzeczy ma znaczenie kapitalne. A ponieważ poznanie rzeczy wymaga działania, dziecko potrzebuje materiałów bardzo różnorodnych, by móc je zmieniać i przekształcać, trzeba mu środków i narzędzi, a także odpowiedniego miejsca, by się nimi posługiwać. Od chwili, gdy dziecko pragnie posługiwać się młotkiem, osiąga również wiek, kiedy rozumie, że nie trzeba wbijać gwoździ w blat stołu. Ale powinno mieć prawo wbijać te gwoździe w deski, które sobie pozbiera, jeśli tylko ma na to ochotę. Każdy dom rodzinny, nawet najskromniejszy, stadowi źródło informacji bardzo pożytecznych dla wyobraźni, a przy tym, co jest sprawą bardzo ważną, mniej istotne jest bogactwo materialnego wyposażenia niż klimat życia, sposób, w jaki dziecko nauczane jest widzieć rzeczy, wśród których żyje, zbliżać się ku nim i uczestniczyć w ich istnieniu. Nie wszyscy mają szczęście posiadania u siebie starego strychu, który stanie się terenem dziecięcych odkryć, strychu pełnego walizek zawierających zapomniane, niezwykłe i budzące czułość przedmioty. Nie wszystkie dzieci mogą przeżyć historię Wielkiego Meaulnes'a, ale w każdym domu żyją przedmioty, których poznanie wzbogaci dziecko, jeśli tylko znajdą się w kręgu jego doświadczeń. I to najczęściej przedmioty najskromniejsze, lekceważone przez dorosłych, przedstawiają największą wartość dla dziecka. Rodziny powinny prowadzić „politykę staroci", przechowując w sposób przemyślany arsenał sznurków, gałganków, starych pudełek, w czym udział dzieci byłby oczywisty, a co pozwoliłoby im na gromadzenie własnego skarbca, do którego mogłyby .sięgać w razie potrzeby.
Trzeba także pozwolić dzieciom na swobodny udział w zwyczajach domowych. Każde dziecko niezależne jest zawsze gotowe do działania, do podejmowania doświadczeń, jest pewne siebie, nie znosi, gdy się nim komenderuje czy kiedy mówi się, jak coś ma być zrobione, skoro ono samo o to nie pyta. Polecenie, by nakryło do stołu czy wytarło naczynia może dziecku odebrać wszelką po temu ochotę i zmienić wzbogacające doświadczenie w nudną akcję antywychowawczą. Dziecko bardzo lubi brać na siebie domowe obowiązki bliskich, takie jak zamiatanie, podlewanie roślin czy obieranie jarzyn. Wszystko to należy do zdobywanych doświadczeń, dzięki którym informacja staje się wiedzą zintegrowaną ze schematami mobilizującymi działanie, doświadczeń, które mogą się powtarzać i będą się powtarzać w miarę przyjemności, jakie wywołują. Obok przedmiotów użytkowych, służących dorosłym, dziecko ma do swej dyspozycji zabawki, materiał symboliczny, zapewniający więzi między informacją eksperymentalną i twórczą wyobraźnią. Ponieważ każda funkcjonalna zabawka powinna umożliwić dziecku konstruowanie, układanie, przekształcanie, zmienianie całej lub części określonej rzeczywistości przedstawionej, musi ona dostarczać schematów, które pozwolą działać wyobraźni. W okresie myślenia operacyjnego, konkretnego dziecku potrzebne są zabawy konstrukcyjne, a zwłaszcza zabawki, które służą jako odskocznia dla aktywnej gry wyobraźni; dla identyfikacji z bohaterami trzeba przebierać się za Indianina czy za rycerza, podczas gdy siostrzyczka bawi się lalką. Rodzice i krewni, w chwili rozterki co do wyboru zabawki, niech pamiętają o tym kryterium: każda dobra zabawka jest funkcjonalna, to znaczy ma w sobie bogactwo możliwości osobistego doświadczenia. Łatwo wtedy zrozumieć, że wspaniałe auto elektryczne, zdalnie kierowane, może być szybko i definitywnie porzucone w kącie, gdy minie pierwsza ciekawość, że efektowny namiot indiański, do którego tak łatwo wejść, będzie przedmiotem umiarkowanego zachwytu, jeśli zaistnieją tego rodzaju okoliczności, że nie będzie On włączony do 'zbiorowej gry w Siuksów. Często można być świadkiem widoku przykrego dla ofiarodawcy, kiedy dziecko wyciąga stary namiot campingowy i buduje sobie „prawdziwy namiot" z prawdziwymi kołkami, sznurkiem zamiast lin i kamieniami tworzącymi spiżarnię, obok porzuconego wspaniałego gotowego namiotu, którego jedyna zasługa polega na wywołaniu pragnienia posiadania namiotu; naprawdę ważne jest to, że namiot zbudowało się samemu, dzięki własnemu pomysłowi i własnym rękom.
Informacja za pośrednictwem rzeczy jest ściśle powiązana z informacją otrzymywaną od innych ludzi.
Nierzadko zdarza się, że dziecko niezależne, wychowane w duchu ufności wobec dorosłych, traktuje ich jako swoich partnerów, a więc powierników. Ale potrzebuje jeszcze samego siebie z przyczyn, których nie uznaje potoczna opinia: jest mu potrzebny powrót do czystych źródeł fikcji. Fakt, że zostaje zmuszone do wyjaśniania rzeczywistości zewnętrznej zgodnie ze swoją prelogiczną mentalnością i do przekładania jej na fikcję, nie przeszkadza wcale rzeczywistości pozostawać rzeczywistością, z całym jej ciężarem, przeszkodami, świadczeniami i przymusem. I właśnie z tej racji przez długi czas dziecko odczuwa potrzebę odnajdywania się, choćby na krótkie chwile, w czystej fikcji, by się w niej schronić. Jest to świat, w którym wszystko wydaje się możliwe, wyzwolone z ciężaru rzeczywistości, w którym przedmioty mają sens magiczny, gdzie zwierzęta porozumiewają się z ludźmi i mówią tym samym językiem. gdzie można identyfikować się z treściami swoich marzeń, bez przymusu czy żalu. Dorosły może zaspokajać tę potrzebę, jeśli lubi bajki, jeśli umie je wymyślać i znajduje czas na opowiadanie ich.
Tego typu tradycja jest starannie pielęgnowana w przedszkolach, gdzie godzina bajki stanowi najpiękniejszą z całego dnia, kiedy nauczycielka siedzi w środku klasy otoczona dziećmi usadowionymi na podłodze l podnoszącymi ku niej oczy rozszerzone z zachwytu. Ale można się obawiać, czy słuchanie bajek nie ogranicza się do przedszkola, podczas gdy tego typu potrzeby winny być zaspokajane przede wszystkim w domu rodzinnym, ale niestety: dawne wieczory rodzinne już nie istnieją; dzisiejsi rodzice, w epoce telewizji, nie mają już czasu na opowiadanie bajek, a i dziadkowie często zapomnieli historie ze swego dzieciństwa. Szczęśliwe są te dzieci, które jeszcze znają przyjemność zasypiania przy słuchaniu pięknej historii; jej treść rozwija się jak powieść w odcinkach z wieczora na wieczór, w tajemniczej atmosferze cichego porozumienia, które nadając najczęściej dziecku rangę najważniejszej osoby, podnosi je nieraz także do roli współautora. Takie dzieci bywają szczęśliwe i szczęśliwi są , ich rodzice, ponieważ biorą udział w kształtowaniu psychicznej równowagi swoich pociech, dzięki niewielkiej ofierze składanej z własnej wygody. A w końcu i oni z tego korzystają.
Czy trzeba dodawać, że oczekiwane od dorosłych wiadomości nie sprowadzają się wyłącznie do fikcji? Rodzice są zbyt silnie związani z rzeczywistością, zbyt skłonni do pedagogizowania, zbyt często w swej naiwności stają się ofiarami zasadzek stawianych przez dzieci niezmordowane w swej dociekliwości, by trzeba im cokolwiek dodawać na ten temat, z wyjątkiem może ostrożności i umiarkowania w ich wypowiedziach. Dobrze jest pobudzać ciekawość dzieci, ale nie trzeba tego czynić za wszelką cenę i przy każdej sposobności. Ciekawość dziecka jest dostatecznie duża, a świat wystarczająco szeroki. Obowiązkiem rodziców jest ułatwianie kontaktów, jakie nawiązują się z ludźmi w różnych sytuacjach.
Można się wiele nauczyć od siebie, przede wszystkim w rodzinie, w kręgu rodzeństwa. Ale szybko ten rodzinny krąg staje się dla dziecka zbyt wąski w jego pragnieniu odkrywania świata. Z pomocą winna wtedy przychodzić szkoła, jeśli chce dobrze spełnić swoje zadanie, to znaczy nie zamykać się w czterech ścianach klasy, a szeroko otwierać się ku światu, ku życiu. A poza szkołą i obok niej istnieje cała rzeczywistość „kształcenia równoległego", do którego należy ulica i środki masowego przekazu, gdzie dziecko zdobywa podstawowe informacje, czasem osiąga najbardziej trwałą wiedzę, a wszystko to zależy od typu stosunków nawiązanych z innymi we wspólnym działaniu, w parku czy na placu, w wędrówkach i podróżach, na koloniach letnich, w klubach dziecięco-młodzieżowych, we wszelkich sytuacjach, gdzie informacja ma Charakter pozytywny, ponieważ w naturalny sposób jest połączona z ekspresją twórczą.
Ekspresja twórcza przez wyzwalanie świata wewnętrznego
Wewnętrzny świat dziecka stanowi nieustabilizowany i otwarty zespół wyobrażeń, uczuć, przekonań, które starają się uzewnętrzniać po prostu z uwagi na swą silę i intensywność. Jest to świat jeszcze nie uporządkowany i nie zorganizowany, który zostanie powoli uświadomiony sobie przez dziecko, w miarę jak będzie go mogło wyrażać w formie dostępnej dla innych.
Z tej racji pedagogika, jeżeli pragnie uznać spontaniczny proces twórczej aktywności, powinna zapewnić dziecku zrównoważoną jedność informacji eksperymentalnych i jego twórczej ekspresji.
Przypomnijmy raz jeszcze, że nie istnieją techniki pedagogiczne ekspresji twórczej. Dziecko ma w sobie naturalną potrzebę wyrażania sobie samemu i innym tego, co myśli, co czuje. Nie jest potrzebna żadna strategia, aby je do tego skłonić. Istotną sprawą jest tylko stworzenie możliwości uzewnętrznienia tego, co pragnie wyrazić, kiedy odczuwa taką potrzebę, a także stworzenie sytuacji motywacyjnych dla tego rodzaju działalności. Jedyny warunek konieczny i wystarczający to styl pedagogiczny, od którego zależy, czy ekspresja będzie skuteczna czy też dziecko całkowicie utraci upodobanie do niej. Spróbujmy pokazać, na czym to polega.
Po to, by dziecko mogło wyzwolić swój wewnętrzny świat i posługiwać się właściwymi mu sposobami ekspresji — gestem i mimiką, słowem mówionym, aktywnością plastyczną i muzyczną — trzeba uszanować jego spontaniczność, czuwać nad tym, by unikać wszystkiego, co może pociągać za sobą zahamowanie ekspresji, a tym samym myślenia, a także zniszczenie tendencji ekspresyjnych. Kiedy dziecko przychodzi do matki prosić, by obejrzała rysunek wystawiony w jego pokoju, kiedy przy stole włącza się do rozmowy dorosłych, kiedy prowadzi nas za rękę do miejsca, gdzie dokonało niezwykłego odkrycia, kiedy w klasie odpowiada nauczycielowi w sposób zbyt swobodny czy rysuje ptaszki w czasie lekcji matematyki, we wszystkich tych przypadkach jest ono podświadomie pełne obawy o to, co się może stać, i wtedy właśnie reakcja człowieka dorosłego może mieć dla dziecka, jego psychicznej równowagi, jego zdolności do ekspresji bardziej istotne znaczenie niż się wydaje.
Im bardziej osobisty charakter ma myśl wyrażona przez dziecko, tym więcej zawiera ryzyka, że wyda się ludziom dorosłym dziecinna i mało istotna, dziwaczna czy nie na temat; im bardziej jest spontaniczna i pojawia się w okolicznościach uznanych za niewłaściwe, tym trudniejsza może być sytuacja dorosłego, który musi na nią w indywidualny sposób zareagować, sformułować odpowiedź, a przecież często zapomniał już, jak to się robi. A jednak nigdy nie należy lekceważyć dziecka, być opryskliwym czy traktować jego inicjatywy z obojętnością. Nie trzeba także przesadzać z pochwałami; dziecko jest istotą czystą i autentyczną, nie lubi pochlebstwa, które zawiera w sobie pogardę. Chce jednak, by traktowano poważnie i z sympatią jego wytwory i potrzebuje partnerstwa. Trzeba postępować jak ten dziadek, któremu sześcioletni wnuczek Piotruś z dumą, po chwilce na osobności pod drzewem w czasie spaceru, powiedział: „Wiesz, siusiając zrobiłem dziś ósemkę". Zamiast odebrać mu całkowicie ochotę do tego typu intymnych zwierzeń słowami:
„Cicho bądź, mówisz głupstwa", dziadek zauważył niewinnie: „ósemka, to nieźle... Ale, czemu nie napisałeś Piotr?". Dziecko pomyślało chwilkę i odpowiedziało poważnie: „Już nie było czym".
Na poziomie szkolnym zabawa nie zawsze jest tak łatwa, ponieważ zwiększa się zakres odpowiedzialności nauczyciela, postawionego wobec trzydziestu nygusów. Ale jednak trzeba prowadzić grę. W istocie uczeń lubi, gdy dyskutuje się jego prace, jeśli jego oryginalne wybryki traktowane są z sympatią — widzi w tym wyraz zainteresowania swoją osobą; zgadza się nawet na to, by nie być lubianym, ale zdecydowanie protestuje, by sądzono go w imię zasad moralnych czy, praktycznych, które mu są całkowicie obce. Potrzebuje miłości i zaufania, które jest rodzajem miłości. Związane z nimi poczucie bezpieczeństwa stanowi zachętę do posuwania się po wybranej drodze, a jeśli jest wrażliwe na aprobatę, to można się także spodziewać, iż przyjmie konstruktywną krytykę.
W rodzinie, podobnie jak w szkole, dorosły musi przede wszystkim służyć zachętą. Miał rację Alain:
„jest wielką sprawą, powiedział, zaszczepienie dziecku głębokiego poczucia własnej siły i utwierdzanie go w nim dzięki kolejnym zwycięstwom. Trzeba jednak, by te zwycięstwa były osiągane bez żadnej dodatkowej
pomocy"ł. Nie zgadzamy się natomiast z Alainem w jego opinii, iż wychowanie dziecka sprowadza się do kopiowania i wiecznego powtarzania. Dziecko, które organizuje zabawę, buduje szałas, lepi królika czy opowiada historię, nie kopiuje, ale stosuje w sposób spontaniczny naturalny tok postępowania każdego twórcy, czyli to, co Freinet określił jako „błądzenie eksperymentalne".
Błądzenie eksperymentalne
Rodzice nie muszą być koniecznie pedagogami, aby ich dzieci oddawały się błądzeniom eksperymentalnym, ale w szkole nauczyciel powinien zapomnieć, iż jest pedagogiem.
Aktywność twórcza nie ma nic wspólnego z rozdawaniem przeżutej wiedzy. Kształtuje się ona według projektu dziecięcego. Aby móc ją zrealizować, potrzebne są materiały, narzędzia, informacje, ustalenie podstawowych założeń działania: każdy projekt ma swoją strategię. Należy dokonać selekcji materiału, ustalić informacje, zaś szczegóły wykonania zostaną określone stopniowo, zależnie od okoliczności i napotkanych po drodze trudności: strategia znajdzie swoje przedłużenie w taktyce operacyjnej.
Cała ta aktywność ma charakter empiryczny. Dowolny projekt, np. zbudowanie budynku, rozwiązanie problemu, zorganizowanie wspólnej akcji, namalowanie obrazu czy usprawnienie maszyny jest zawsze w jakimś zakresie inwencją. Bez względu na to, jak bogate i wyczerpujące mogą być informacje na dany temat, nie mogą one dostarczyć ani dokładnych reguł do zastosowania, ani wzorów do wiernego wykorzystania. Jeżeli istnieją reguły, to należy je adaptować do każdego konkretnego przypadku, a wzory mogą być użyteczne tylko w postaci schematów ogólnych, zaś naginanie ich do określonych potrzeb stanowi już inwencję,
Tak więc po wybraniu materiałów, narzędzi i instrumentów, znajdujących się w zasięgu ręki, po zgromadzeniu informacji rozpoczyna się aktywność twórcza, podejmowana w określonym kierunku, uznanym za odpowiedni przez porównywanie osiąganych stopniowo wyników z zarysowanym celem. Jeśli ta konfrontacja zostaje oceniona pozytywnie, działalność Jest kontynuowana, jeśli zaś nie lub jeśli pojawiają się przeszkody, trzeba wówczas przemyśleć taktykę, zmienić narzędzia, w odmienny sposób korzystać z materiału, poszukać innych dodatkowych informacji. I tak można zaczynać, aż do skutku, jeśli postawiony cel nie ulegnie zmianie w świetle wyników zdobytych w czasie pracy i uznanych za lepsze od tych, jakich oczekiwano. W taki sposób aktywność twórcza prowadzi ostatecznie do realizacji zupełnie innej niż ta, jaką przewidywano w chwili rozpoczęcia, a zawiera ona w sobie wkład twórczy wzbogacony przeżywanym doświadczeniem.
Obok tych, co tworzą zgodnie z zaplanowanym projektem, istnieją dzieci po prostu twórcze, tak jak istnieją artyści, którzy wypowiadają się dla samej przyjemności wyrażania, tworzą dla przyjemności tworzenia, a których dzieło zdobywa kształt i znaczenie w miarę postępującej pracy. Ale dla wszystkich eksperymentalne błądzenie polega właśnie na tym: na pierwszych krokach praktycznych, wspomaganych przez doświadczenie, realizowanych w stosunku do tworzywa i podlegających zmianom organizacyjnym w miarę rozwoju działania z myślą o celu, mniej lub bardziej wyraźnym.
Eksperymentalne błądzenie wnosi do działalności wychowawczej elementy o znaczeniu bardzo Istotnym:
przede wszystkim, skoro jeszcze naprawdę nie wiadomo, co zostało osiągnięte własnymi siłami, pozwala ono dziecku na coraz bardziej sprawne korzystanie z danych materiałów, na wykonywanie ruchów coraz bardziej odpowiednich i ekonomicznych, stąd — zdobywanie całego bogactwa wiedzy praktycznej i umiejętności, bo nie byłoby możliwe do osiągnięcia i opanowania tylko przez proste wykonywanie zaleceń dydaktycznych. Pozwala ono także na odkrycie, w. toku przeżyć, ogólnej metody poszukiwań, która jest konieczna w realizowaniu prawdziwej aktywności twórczej. A ponadto, poza wiedzą i umiejętnością, które wynikają z metody aktywnej, dopiero dzięki eksperymentalnemu błądzeniu i w przeżytym doświadczeniu dziecko może osiągać „umiejętność bycia", zintegrować w procesie samorealizacji i osobistego rozwoju zdobyte elementy wiedzy i umiejętności, co stanowi ostateczny cel wychowania.
Opanowanie języka
Ta czynność naturalna i prosta wiąże się bezpośrednio z faktami. W jaki sposób dziecko uczy się mówić? Z pewnością nie dzięki „lekcjom języka", ale dzięki naturalnej motywacji (potrzebie porozumienia), wspomaganej przez rozwój organów funkcjonalnych i wymianę z otoczeniem.
Początkowo dziecko zaczyna spontanicznie wydobywać różne dźwięki i sprawia mu to przyjemność, która zachęca je do powtarzania tej czynności. Stwierdza przy tym, iż niektóre spośród tych dźwięków wywierają efekt pozytywny w stosunku do osób z jego otoczenia i z kolei zaczyna naśladować dźwięki usłyszane, które wywołują jeszcze pewne wrażenie u innych. Wszystko to dzieje się na poziomie czystej spontaniczności. Później pojawia się dostęp do myślenia symbolicznego, zaskakujące odkrycie, że dźwięk może być znakiem, nosicielem znaczenia i podstawą do zaistnienia stosunku przyczynowo-skutkowego między pewnymi dźwiękami, wydanymi przez dziecko, a pewnymi czynnościami. Próbuje ono trochę w sposób przypadkowy, ale bardzo szybko osiąga efekty dzięki prawu przyczynowemu: pewne nadane dźwięki pociągają za sobą oczekiwaną czynność innych ludzi, inne zaś wywołują skutek przeciwny. Wówczas nadawanie staje się intencjonalne, umacnia się dialog, organizuje się zasób słów: kiedy skojarzenie jest udane, należy je podtrzymać, a gdy nie jest to możliwe, trzeba szukać czegoś innego. W ten sposób dzięki zorganizowaniu spontaniczności, przez sukcesywne strukturowanie elementów języka i ustalenie schematów ekspresyjnych, dziecko szybko zdobywa znajomość kodu, pozwalającego na posługiwanie się nim w dwóch kierunkach — są nimi ekspresja i rozumienie — na poziomie swoich potrzeb osobistych. Analogicznie przyswojenie języka innych ludzi i swojego własnego, dzięki umotywowanym powtórzeniom, doprowadzi do takiego nasycenia tego języka, że nie trzeba będzie powtarzać wszystkiego od początku dla każdej nowej sytuacji. To przejście od spontaniczności do strukturowania materiału danego w doświadczeniu po to, by w sposób praktyczny osiągnąć stan nasycenia językowego, świadczącego o asymilacji, może być realizowane wyłącznie przez eksperymentalne błądzenie. Jest sprawą zastanawiającą, że opanowanie języka nie dokonuje się drogą odruchów warunkowych, formowanych w sposób całkowicie bierny według schematu: bodziec—reakcja, ale stanowi autentyczną konstrukcję osobistą, działalność w pełni twórczą. Jest to sprawa zdumiewająca i cudowna.
Nie podjęto dotąd badań, które byłyby z pewnością bardzo pouczające, nad stosunkiem między twórczymi uzdolnieniami dziecka i jego uzdolnieniami lingwistycznymi. Być może dałoby się wtedy lepiej zrozumieć, jakie mechanizmy głębokich zakłóceń emocjonalnych stają się przyczyną opóźnień w zakresie zdolności mowy.
Ankiety
Na innym poziomie rozwoju, np. na poziomie szkolnym, obserwowanie eksperymentalnego błądzenia doprowadziłoby nas do tych samych wniosków. Potwierdza to technika ankietowa, coraz szerzej zalecana w zakresie tzw. „trzeciego czasu pedagogicznego" dla nauczania zwłaszcza historii, geografii, nauk ścisłych, poczynając od ósmego, dziewiątego roku życia.
Mamy na myśli tego rodzaju ankietę na temat historii Ludwika XIV, zaproponowaną klasie uczniów dziewięcioletnich po projekcji filmu Rosselliniego Ludwik XIV zdobywa władza, który zrobił wielkie wrażenie na oglądających go dzieciach; a także ankietę na temat poezji, zaproponowaną przez klasę praktyczną (młodzież czternasto-, piętnostoletnia uznana za niezdolną do kontynuowania normalnej nauki na poziomie średnim, ale w pełni zdolna do inteligentnego przeprowadzania wywiadów ulicznych za pomocą magnetofonu); mamy też na myśli przygotowanie przez klasę przejściową (dwanaście-, trzynaście lat) dwudziestoczterogodzinnej wycieczki do Londynu, i wiele interesujących ankiet zrealizowanych przez dzieci...
Ankieta to przede wszystkim projekt materialny: trzeba zorganizować podróż do Londynu, opracować monografię o Ludwiku XIV, przygotować syntetyczny dokument na temat znaczenia poezji w robotniczej dzielnicy Paryża w roku 1970. Wybór tematu, sposób gromadzenia materiałów i prowadzenia ankiety, wszystko to ma charakter spontaniczny i improwizowany. Ktoś więc podejmuje się pójść do agencji turystycznej, by zebrać informacje na temat Londynu;
w drugim przypadku chłopiec ofiarowuje się zrobić wykład, który może stać się podstawą ankiety dla tych, którzy nie widzieli filmu Rosselliniego. Na tym poziomie informacja wynika ze spontaniczności: młodzież przynosi do klasy ilustracje w przekonaniu, że mogą się na coś przydać, przygotowuje indywidualne teksty, od czystej kompilacji aż po wytwory poetyckiej wyobraźni, robi zdjęcia, zapisuje na taśmie magnetofonowej zdarzenia czy deklaracje, gromadzi cały kapitał informacji jako punkt wyjścia dla zaplanowanego dzieła, nad którym trzeba będzie popracować, przechodząc od aktów spontanicznych do racjonalnej organizacji. Trzeba będzie zająć się analizą krytyczną dokumentów, niektóre zatrzymać, inne usunąć, wyciągnąć z danych obserwacyjnych cenne myśli. Po zakończeniu selekcji materiałów trzeba będzie uporządkować problemy, poklasyfikować je na grupy i podgrupy, zarysować odpowiednią, poprawną strukturę zaplanowanego dzieła. Trzeba będzie także, na szczeblu ekspresji konkretnej lub abstrakcyjnej, rozdzielić zadania według kryteriów innych niż te. które przyjęto dla podziału zadań wstępnych podczas ankiety informacyjnej; teraz jedni będą zapisywać tekst, inni wykonają plansze informacyjne, jeszcze inni kolorowe ilustracje, a różnorodność tych zajęć nie była możliwa do przewidzenia na początku. W związku z podróżą do Londynu być może dojdzie do wspólnego redagowania powieści historycznej na temat londyńskiej Tower czy też opracuje się gazetkę ścienną na temat życia w Londynie, która będzie pokazywana uczniom z innych szkół. Ankieta na temat poezji przerodzi się być może w całą serię młodzieńczych wierszy, choć może doprowadzić także do podjęcia demograficznego studium na temat dzielnicy, na podstawie odpowiedzi uzyskanych zależnie od wieku, płci, zawodów itp. Ze zorganizowanych aktów spontanicznych zrodzi się dzieło, produkt zespołowej aktywności, który będzie stanowić rekompensatę długiego wysiłku. Ale rezultat nie tylko na tym polega, dla wychowania najważniejszy jest zysk w zakresie kultury, jaką dziecko zdobywa dzięki, nagromadzeniu wiadomości przyswojonych w ciągu tej akcji.
Praktyka prowadzenia ankiet jest istotna także i ze względu na pobudzenie spontanicznego działania różnych czynników postawy twórczej, które wciąż jeszcze trudno jest wyizolować w sposób analityczny z działalności wychowawczej. Niewątpliwie można wyobrazić sobie takie czy inne ćwiczenia rozwijające sposób rozumowania, mobilność czy gotowość do przekształcania rzeczy. W Anglii, w miejscowości Summerhill od roku 1921 istnieje szkoła założona przez A. S. Neilla, gdzie wychowuje się dzieci w duchu całkowitej swobody działania i myślenia. Wśród proponowanych ćwiczeń, które „nie powinny oczywiście być brane zbyt serio, ale które zachwycają dzieci", jest oczywiste, że następujące ćwiczenie odnosi się do sposobu rozumowania:
Gdzie znajduje się Madryt, Wyspa Czwartkowa, wczoraj, miłość, demokracja, nienawiść, mój kieszonkowy śrubokręt (to ostatnie pytanie pozostało, niestety, bez odpowiedzi).
Wytłumaczyć (cyfra w nawiasach oznacza ilość możliwych odpowiedzi): Hand (3)... Brass (4). Przetłumaczyć monolog Hamleta „Być albo nie być" na dialekt z okolicy Summerhiir.
Nawet bez systematycznego poszukiwania ćwiczeń analitycznych, potrzebnych dla rozwoju różnych czynników postawy twórczej, można zauważyć, że wszystkie pojawiają się w toku realizacji projektu i z tej racji rozwijają się i doskonalą.
Dziecko kształtuje i rozwija w sposób konieczny swoją wrażliwość na problemy, rzeczy i przeżycia, jak np. ci uczniowie z klasy praktycznej, którzy uwrażliwiani stopniowo na sytuację pracowników z Afryki we Francji (problem poruszany w prasie) decydują się na podjęcie ankiety wśród Cyganów mieszkających w Bagnolet i początkowo pozostają całkiem bezradni, nie wiedząc, jak się do tego zabrać. Otwartość i płynność w sposobie myślenia są wciąż pobudzane przez tego rodzaju problemy, przez sposób traktowania informacji, przez dyskusje nad taktyką, jaka ma być stosowana, przez konfrontację stanowisk. Mobilność czy zdolność do szybkiego przystosowywania się do zmian, zdolność do transformacji są również pobudzane przez cały okres przygotowania i realizacji, dopóki nie pojawi się nieprzewidziana trudność hamująca pracę, np. podczas przesłuchiwania taśmy magnetofonowej okaże się, że zastosowano nieodpowiednią technikę w toku jej montażu, co z pewnością jest jedną z czynności najbardziej istotnych dla rozwoju postawy twórczej. A w istocie swej cała ta praca jest w końcu jedynie ciągłą operacją analizy, syntezy i organizacji koherentnej, analizy kontynuowanej podczas obserwacji zgromadzonych dokumentów, w ich interpretacji, selekcji, a także w krytycznym opracowaniu wniosków wyprowadzonych z doświadczenia, z syntezy w porządkowaniu, układaniu dokumentów, podsumowywaniu idei, a nawet w ostatecznej materialnej realizacji samego dzieła. Planowanie pracy, jakie stopniowo kształtuje się zgodnie z potrzebami, stanowi przykład organizacji koherentnej. Ankieta to tylko jeden z możliwych przykładów eksperymentalnego błądzenia; na poziomie szkolnym stanowi ona charakterystyczny rodzaj aktywności twórczej kierowanej, w myśl zasad wychowania : aktywnego i funkcjonalnego.
Pedagogika otoczenia
Aktywność tego rodzaju jak: gromadzenie informacji, doświadczenia, ankiety jest realizowana w środowisku i wywiera na nie wpływ. A więc nie wystarczy myśleć sobie, że świat jest wielki, możliwości poznawania go — nieskończone i że zarówno dla zdobycia informacji, jak dla przeżywania doświadczeń dziecko musi tylko odwoływać się do swoich potrzeb i upodobań. Potrzebna jest jeszcze odpowiedź na nie ze strony otoczenia. Trzeba, żeby ono zareagowało na te potrzeby i żeby znalazło się w nim to, co poszukiwane. Wystarczy spojrzeć szeroko otwartymi oczami dokoła siebie, zwłaszcza w wielkich miastach, by stwierdzić, iż to czego dziecku potrzeba, jest coraz trudniejsze do znalezienia. W domu rodzinnym wciśniętym w klitki „mrowiskowca", w szkole ograniczonej czterema ścianami dziecko nie znajduje ani przestrzeni, ani terenu i odpowiednich warunków sprzyjających jakiejkolwiek aktywności, a już w najmniejszym stopniu aktywności twórczej. Musi ich ono szukać gdzie indziej i niestety nie znajduje. Obserwujemy więc bandy młodzieży błąkającej się bezczynnie wzdłuż murów wielkich osiedli i dzieci bawiące się w piwnicach, gdzie można znaleźć jakieś przedmioty pobudzające wyobraźnię.
Trzeba by oficjalnie powołać całą pedagogikę otoczenia, która mogłaby występować w obronie dziecka zapomnianego w świecie, jaki ludzie stworzyli. Dotychczas można powitać z uznaniem tylko indywidualne inicjatywy, które nie wahają się przed podejmowaniem awangardowych akcji pierwszej potrzeby, nie czekając aż władze publiczne wezmą te sprawy pod uwagę. Można by na przykład wspomnieć o działalności trzech ludzi: architekta, dekoratora i malarza, którzy w roku 1967 założyli grupę zajmującą się tworzeniem boisk dla gier sportowych, odpowiednich dla rozwoju biologicznego dzieci, a rezultaty ich działalności były wystawione w lipcu 1970 roku w pawilonie dawnych Hal w Paryżu.
W wielkiej przestrzeni, urządzonej na terenie 10 pawilonu, całkiem pokrytej piaskiem, zgromadzili najrozmaitsze rodzaje budowli-piramid, czworościany dające się rozmontowywać i przesuwać, ogromną ilość desek, toboganów, sieci, olbrzymie mechanizmy, na które można wchodzić, całą kolekcję balonów z poliesteru, które spiętrzają się na zawieszonych kładkach, zbiorniki wody — wszystko to zostało zrobione, by pobudzić inicjatywę dzieci.
A jeden z twórców grupy wyjaśniał:
Nie trzeba im tłumaczyć, jak mają się tym posługiwać. Domyślają się tego same. Umieszczono tam przedmioty nie mające żadnej funkcji, jak np. ten olbrzymi wór napełniony kawałkami mchu, który robi wrażenie kukły, zawalidrogi, przedmiotu bez żadnego znaczenia. Dzieciaki szaleją z zachwytu, tarzają się po nim, wykonują niebezpieczne skoki. Lubią takie tereny o nieznanym podłożu, zaskakujące, mogą tam krzyczeć, popychać się. Zrobimy im coś podobnego, ale bardziej solidnego, ż porządnymi kawałkami mchu. My nic tam nie wymyślamy, dzieci pracują za nas... Zdajemy sobie sprawę, że czegoś tu jeszcze brakuje, np. takiego miejsca, gdzie można by coś niszczyć: talerze, pudełka po konserwach, gdzie dzieci mogłyby wyładować swoją agresję, jeśli będą na to miały ochotę. Ale to już następnym razem...
Wyrażając życzenie, by tego rodzaju inicjatywy były coraz szerzej podejmowane, trzeba stwierdzić, że problem otoczenia odpowiedniego dla potrzeb dzieci. W społeczeństwach przemysłowych i w krajach nisko rozwiniętych nie jest sprawą rodziny czy szkoły, a problemem ogólnospołecznym, z całą organizacją materialną i duchową, jaka się z tym wiąże. Po to, by realizować prawdziwą pedagogikę otoczenia, trzeba by wielkich środków finansowych, a po to, by ją zaplanować, potrzebna jest wyobraźnia twórcza. Czy ludziom współczesnym naprawdę jej brakuje?
Pedagogika grupy
Oczywiście, że z punktu widzenia wychowania autentyczna aktywność twórcza może być jedynie aktywnością pojedynczej istoty, odciętej od zewnętrznego świata i skupionej na sobie samej, znajdującej w sobie i dzięki sobie inspiracje własnej postawy twórczej. Powstaje ona wyłącznie jako skutek pedagogiki grupy w sytuacjach porozumienia i wymiany między jednostkami wspólnie wciągniętymi w działalność zmierzającą do wspólnych celów.
Podstawową rolę odgrywa poszanowanie i zaspokajanie przez cały okres dzieciństwa podstawowych potrzeb dziecka: uczucia, bezpieczeństwa, aktywności, komunikowania. Potrzeba komunikowania okazuje się
..............
Jest sprawą oczywistą, że skoro dziecko potrzebuje innych ludzi, by odkryć, poznać i kształtować siebie, to im szersze będzie to audytorium, im liczniejsze i bardziej wartościowe będą kontakty, tym łatwiejszy stanie się proces samokształtowania i bardziej wzbogacony. Trzeba więc w miarę możności rozszerzać krąg kontaktów dziecka, zakres jego ludzkich doświadczeń i na tym właśnie polega szczególna przewaga szkoły — szkoły szeroko otwartej ku życiu — nad rodziną, zamkniętą w ograniczonym kręgu swego intymnego partykularyzmu.
Ale szkoła musi zostać przeorganizowana, musi chcieć odmienić swego ducha i strukturę. Jakże dzieci mogą rozwijać się, uzewnętrzniać bogactwo swej postawy twórczej, jeśli szkoła zostanie tym, czym jest dziś:
miejscem milczenia przerywanego dialogiem nauczyciela z uczniem, co szybko zresztą sprowadza się do nauczycielskiego monologu, miejscem gdzie wszystko jest pomyślane, by izolować dziecko od środowiska, miejscem zakazu spoglądania na swego sąsiada i zakazu zajmowania się innymi, zakazu mówienia, gdy się nie jest pytanym, zakazu rozmowy w czasie pracy, jest więc szkoła miejscem dla słuchania i recytowania, kiedy ktoś stawia pytanie, ale nie jest miejscem naprawdę wspólnej pracy.
Trzeba wreszcie uznać tę prawdę, że dzieci powinny móc rozmawiać z sobą, swobodnie wymieniać myśli wyrażając to, co myślą naprawdę, a nie to, co Wydaje im się zgodne z oczekiwaniami nauczyciela, nawet jeśli nie będą to myśli poprawne, organizować dyskusje nawet wtedy, gdy wywołują hałas, ponieważ życie dzieci nie może upływać w ciszy, przecież mają onp prawo przeżywać własne dzieciństwo. Tym bardziej, że w odpowiedniej chwili stają się w pełni zdolne do nauczenia się organizacji po to, by nie przeszkadzać sobie wzajemnie, do kierowania swymi dyskusjami, podobnie jak, poczynając od wieku szkolnego, są już zdolne do wspólnej, zgodnej pracy.
Trzeba więc, by życie szkolne zostało zorganizowane w sposób, który umożliwi im wspólną pracę, podział na grupy zgodnie z konkretnymi zadaniami. Ci natomiast, którzy nie chcą uczestniczyć w pracy grupy, powinni mieć możliwość pracy indywidualnej, zgodnej z własnymi przyzwyczajeniami. Trzeba, żeby dzieci mogły tworzyć wspólnie i żeby posiadały do swej dyspozycji odpowiedni teren do zabaw i. prac zespołowych. Niestety, nie wszędzie to jest czy nawet może być realizowane.
Wychowanie niekierowane
Trzeba teraz będzie stwierdzić, iż istnieją trudniejsze rzeczy do zrealizowania w szkole niż polepszenie materialnych warunków pracy. To co najtrudniejsze dotyczy samego nauczyciela, jego mentalności i sposobu, w jaki interpretuje relacje nauczyciel—uczeń.
Musi więc w końcu zostać postawione pytanie: co ma robić człowiek dorosły, ojciec, nauczyciel, w takim typie wychowania, które ma uczynić dziecko sprawcą kształtowania siebie, skoro dzieci są swobodne między sobą i dla siebie tylko w klimacie zaufania przypisywanego naturze i spontaniczności? Czy zatem dzieciom nie jest wcale potrzebny człowiek dorosły, który staje przed nimi z pełnymi rękami? Czy rzeczywiście trzeba porzucić pedagogikę dydaktyki i przymusu, aby ustanowić. w domu i w szkole, stosunki między dorosłymi i dziećmi oparte na niezależności wychowanka i braku kierowania?
Koncepcja niekierowania jest bardzo modna i trzeba się dobrze w tej sprawie porozumieć, jeśli chce się uniknąć błędów, jakie mogłoby pociągnąć za sobą upowszechnianie idei nie dość precyzyjnie wyjaśnionej. Ewolucja idei dokonuje się zgodnie z prawem podwójnej fascynacji, zgodnie z ruchem, który wymija linię prostą, a chętnie przebiega z jednego krańca na drugi. Teza zaprzeczona przez rzeczywistość odwołuje się do antytezy, nie osiągając jeszcze pełnej syntezy. W stosunku do praktyki wychowania opartego na dogmatycznym autorytaryzmie i całkowitym uzależnieniu dziecka (co pociąga za sobą zabicie w nim wszelkich zalążków twórczości) istnieje silna pokusa, jeśli pragnie się kształtować postawę twórczą i wyzwolić wewnętrzny świat wychowanka, odwołania się do pedagogiki krańcowo różnej, czyli naturalnej i swobodnej, wyrażającej się w systematycznym braku kierowania ze strony nauczyciela i w pełnej swobodzie. Ale tego rodzaju postawa wydaje się równie pozbawiona rozsądku. jak jej zaprzeczenie i stanowi tylko karykaturę postawy swobodnej, jaką głosił Rousseau, a po nim pionierzy Nowego Wychowania jak Decroły, Montessori, Dewey czy Freinet, zanim została zweryfikowana eksperymentalnie przez współczesną psychosocjologię.
Trzeba raz na zawsze stwierdzić, iż dziecku potrzebni są dorośli tak samo, jak są mu potrzebne inne dzieci w ciągu całego dzieciństwa i że stosunek wychowawca-wychowanek w istocie swej nie może być poddany w wątpliwość. Z drugiej strony, dla wychowania w ogóle, zwłaszcza dla pedagogiki twórczej aktywności, rola technik i środków jest zupełnie drugorzędna, ponieważ w procesie wychowawczym wszystko jest uwarunkowane rodzajem stosunku między dorosłym a dzieckiem. Opowiadanie się za systematycznym brakiem wszelkiej interwencji i za postawą dorosłego tylko jako świadka byłoby ostatecznie nie tyle usunięciem stosunku czy wpływu dorosłego, ponieważ nie jest on i nie może być obecny, ale oznaczałoby arbitralny wybór typu relacji negatywnej, a więc jałowej, ponieważ w samej istocie tego typu stosunku znajduje się jego zaprzeczenie i tendencja do zniszczenia. Dziecko, systematycznie pozostawiane samemu sobie, w obecności kogoś dorosłego nie jest mniej narażone na nerwicę niż to, które dusi się pod przymusem innych.
Postawa niekierowania jest czymś zupełnie innym. Sam termin, za pomocą którego ją się definiuje, nie jest może najszczęśliwszy i z pewnością można uznać za błąd, że określono ją za pomocą pojęcia negatywnego, ponieważ o ile ma być negacją, to tylko jako negacja tradycyjnych koncepcji wychowawczych.
Niekierowanie oznacza przede wszystkim brak identyfikacji, ponieważ jeśli już dziecko ma naśladować jakieś wzory, to tylko takie, które sobie samo wybierze i które przetworzy we własnym doświadczeniu, z drugiej strony, ponieważ można sądzić za Rogersem, że „owa wiedza odkryta przez jednostkę, owe prawdy osobiście przyswojone i zasymilowane w toku doświadczenia nie mogą być bezpośrednio komunikowane innym jednostkom". Z tych samych powodów wychowawca nie kierujący nie chce służyć autorytetem i narzucać, nawet drogą perswazji, wzorów do naśladowania. Niekierowanie jest także zaprzeczeniem per-fekcjonizmu. Wychowawca nie kierujący nie traktuje dziecka jak istotę nieczystą, która ma być wybielona, niedoskonałą, którą trzeba ulepszyć, czy niepełną, którą trzeba stworzyć, ale uznaje dziecko takim, jakie ono jest, w sposób bezwarunkowy; stara się tylko je zrozumieć, tu i teraz, bez przejmowania się jego historią i nie próbując oceniać ani jego samego, ani tego, co robi; nie stara się więc narzucać mu z zewnątrz ustalonych z góry programów działania i czynności uznanych za niezbędne, które musiałoby wykonać. Trzeci element negatywizmu sprowadza się do poprzednich. Niekierowanie jest także, i to rozumie się samo przez się, brakiem wszelkiej represji, skoro nie próbuje się oceniać, to nie ma już mowy o karze za niezręczność czy brak konformizmu; skoro zrywa się z autorytatywnym i stanowczym narzucaniem jakiegokolwiek postępowania i odrzuca się argumentację „bo tak trzeba", staje się już zbędny wszelki przymus, który z reguły towarzyszy odmowie posłuszeństwa.
Ale gdy to wszystko zostało powiedziane, pozostaje pytanie: co ma robić wychowawca; należy w sposób pozytywny określić tę jego postawę, która miałaby jedyny i prawdziwy sens. Raczej dzięki swoim propozycjom konstruktywnym pedagogika niekierowania określa typ stosunku, który byłby zdolny rozwiązać paradoksy wychowania, przy założeniu, że dziecku są potrzebni dorośli po to, by mogło się bez nich obyć.
Postawa niekierowania wyraża się w sposób afirmatywny dwoma terminami: autentyczność, gotowość. Są to dwa słowa, których znaczenie powinno być jasne dla wszystkich dorosłych.
Wciąż trzeba powracać do ostatecznych celów wychowania. Jeżeli naprawdę chcemy być świadkami formowania się ludzi niezależnych, zdolnych do swobodnego samookreślenia i do świadomego zaangażowania, do samodzielnego myślenia i do samorealizacji, opowiadamy się za takim typem stosunków międzyludzkich, gdzie każdy będzie mógł być sobą i za to będzie uznawany przez innych, we wzajemnym odczuciu własnej autentyczności. Jak człowiek dorosły, wykonujący czynności wychowawcy, mógłby odpowiedzieć na tak postawiony cel, jeśli jego realizacji nie rozpoczął by od samego siebie, stając się kimś autentycznym, samym sobą, osobowością, a nie postacią — pater familis czy magister; jeżeli utożsamiałby przeżywanie doświadczenia z odgrywaniem roli? To, co Rogers określa mianem postawy „odpowiedniej", zakłada, że wychowawca zna siebie samego i akceptuje siebie takim, jakim jest, świadomy swoich uczuć i swego postępowania, uznający je za swoje własne, nie obawiając się wyrażania nadmiernego entuzjazmu wobec tego, co mu się podoba, ani ujawniania pogardy dla tego, co dezaprobuje, ani wpadania w złość, kiedy jest zły, okazywania agresji w pewnych okolicznościach; postawa ta zakłada wrażliwość i zrozumienie. Najbardziej istotne i godne uwagi jest w niej to, że nie czuje się on zmuszony do narzucania tych uczuć innym ludziom ani do zachęcania innych, by postępowali podobnie jak on, ponieważ on sam uznał te uczucia naprawdę za swoje własne.
Autentyczność — to zaprzeczenie uwarunkowania i bierności z tych dwóch przyczyn, a to jest właśnie zasadnicza postawa twórcy. Czy wychowanie jest nauką czy sztuką? Wystarczy poddać analizie niektóre z problemów, jakie stawia każdego dnia wychowanie dziecka, by dojść do przekonania, że wychowanie wystawia nieustannie na próbę twórcze możliwości wychowawcy. A zatem, jak dowodzi bardzo słusznie Rogers, być samym sobą nie oznacza wcale, że się jest istotą statyczną, sztywną, zawsze taką samą, wprost przeciwnie, oznacza to, że umie się znaleźć najlepsze warunki dla uruchomienia elementów postawy twórczej, płynności, mobilności, zdolności do zmiany, oryginalności, zarówno u wychowawcy, jak u wychowanka.
Zmiana zostaje posunięta do ostatecznych granic, kiedy akceptuje się naprawdę i w pełni bycie samym sobą.
Owej „odpowiedniości" odpowiada „empatia", co oznacza, że człowiek, który poznaje i akceptuje siebie takim, jakim jest, poznaje i akceptuje również w sposób nieuwanmkowany drugiego człowieka także takim, jakim on jest, z jego błądzeniem, trudnościami, uczuciami lęku czy oczekiwania, z jego niedomówieniami i entuzjazmem. Życzliwa postawa przyjęcia, akceptacji i zrozumienia, jaka w sposób konieczny towarzyszy autentyczności wychowawcy, czyni go równocześnie człowiekiem, który jest zawsze w pogotowiu.
Jeśli w istocie autentyczność i empatia umożliwiają pozytywne działanie wychowawcze, to jego realizacja uzależniona jest od owego stanu gotowości. Dziecko szuka siebie samego, matka i ojciec mają mu w tym dopomóc. W szkole autentyczny nauczyciel jest kimś w rodzaju przewodnika ograniczającego się do pomocy członkom grupy — klasy w podejmowaniu ich własnego losu, w tej sytuacji twórcze współdziałanie zastępuje zależność i podporządkowanie.
Być w pogotowiu, to oznacza być czujnym na potrzeby dziecka, gotowym do udzielania odpowiedzi na pytania, jakie stawia, do zaspokojenia jego zainteresowań i przychodzenia mu z pomocą, której oczekuje.
Dorosły może dzielić się swoimi doświadczeniami. Posługuje się wiadomościami, myślami, teoriami i jest rzeczą normalną, że oddaje je do dyspozycji tych, którzy się nimi interesują. Jednego tylko warunku należy przestrzegać, by owa dyspozycyjność nie była nigdy narzucana. Pod tym warunkiem jest rzeczą pożyteczną, nawet konieczną, by dzieci wiedziały o tym, jakie wiadomości posiada nauczyciel i by zawsze miały prawo odwołać się do nich.
Dzieci powinny także wiedzieć, że nauczyciel może im wyjaśnić pewne zagadnienia uzupełniając ich wiadomości, organizując ich badania-ankiety, projektując dekorację klasy czy przygotowując stoły do pracy. A więc prowadzić narady normalnie kierowane przez nauczyciela, kiedy dzieci zadają pytania, a nauczyciel usiłuje odpowiedzieć, pod warunkiem, że nie zachęca, by cała klasa zadawała pytania równocześnie. Autentyczny nauczyciel nie tylko nie musi wiedzieć wszystkiego, ale jest tym, kto ma prawo nie wiedzieć.
Nowym argumentem na rzecz naszych dotychczasowych rozważań jest fakt, że w wychowaniu nie liczą się środki techniczne, ale jakość stosunków międzyludzkich, dzięki którym używane są takie czy inne środki. Nauczanie perspektywy nabiera zupełnie innego sensu, jeśli ukaże się -ją jako część programu do przestudiowania poza wszelką motywacją czy też będzie ona treścią zainteresowania uczniów, którzy odkrywają problem głębi w obrazie dwuwymiarowym, zanim podejmą własne poszukiwania, kierowani przez nauczyciela, dalecy od stwierdzenia, że jest to tylko jedno z możliwych rozwiązań i z pewnością nie to, które najbardziej odpowiada współczesnym. Poza wiadomościami i technikami, które nauczyciel może w ten sposób przekazać na żądanie, w klimacie i momencie sprzyjającym, jego zasadnicza pomoc polega na uczeniu, jak się należy uczyć, czyli po prostu uczeniu twórczości. W procesie kształcenia, dodajmy, taka pomoc dorosłego pojawia się w sposób naturalny na poziomie przygotowania do spontaniczności, ponieważ spontaniczność wymaga przygotowania i daje się kierować przez wybór motywacji — także na poziomach organizacji, a jeśli idzie o strukturowanie wiadomości zdobytych drogą analizy i syntezy — na poziomie przyswojenia, np. przez kontakt z dziełami.
Tak rozumiana gotowość stanowi klucz do wychowania afirmatywnego, niekierowanego. Nie jest to postawa łatwa do realizacji bez osobistego „odwarunkowania" i bez dojrzałości emocjonalnej. Wymaga dużej szczerości i wrażliwości, pewnej pokory i czułości dla dziecka i zdolności dawania siebie, która być może stanowi znak rozpoznawczy prawidłowego wychowawcy. Bo w końcu tego właśnie potrzeba, aby wprowadzić w życie piękną formułę, którą Maria Montessori proponowała wychowawcy: „Dopomóż mi, bym stał się samodzielny", to znaczy mógł obejść się bez twojej pomocy, ale oczywiście, żebym nie działał w izolacji, bez kontaktu z innymi.
Taki jest klimat działalności niekierowanej, swobodnej i wyzwalającej, kiedy człowiek dorosły, otwarty, autentyczny i chętny, wraz z dziećmi pozostającymi pod jego opieką, organizuje z dnia na dzień, tu i teraz, kolejne żywe doświadczenia, dzięki którym dziecko w swobodnym współdziałaniu z innymi — dziećmi i dorosłymi — może wyrażać się swobodnie, a przez tę ekspresję tworzyć i rozwijać siebie.
Tym, którzy mogliby mieć wątpliwości na temat dobrych stron tego rodzaju postawy, może warto przypomnieć wyniki ankiety przeprowadzonej w Stanach Zjednoczonych na ten właśnie temat, a zwłaszcza badania Goodwina Watsona, prowadzone w warunkach o szczególnym znaczeniu i powadze. Chodziło o ocenę dziewięciu charakterystycznych cech zachowania czy osobowości dzieci wychowanych przez rodziców autorytatywnych i władczych, w przeciwstawieniu do cech tych dzieci, które były wychowywane za pomocą metod swobodnych i demokratycznych". Oto te cechy:
Zależność niezależność
Egocentryzm uspołecznienie
Zniechęcenie wytrwałość
Niestałość emocjonalna autokontrola
Bierność energia
Konformizm postawa twórcza
Wrogość przyjaźń
Niepokój bezpieczeństwo
Smutek radość
By pozostać przy zagadnieniu postawy twórczej, zacytujmy wyniki szczególnie interesujące: „W tym zakresie różnice dadzą się najwyraźniej zauważyć w naszych porównaniach: 33% dzieci wychowanych w atmosferze szczególnej swobody charakteryzuje się rozwiniętą postawą twórczą, którą można stwierdzić tylko u 2% dzieci z rodzin rygorystycznych".
TWÓRCZOŚĆ ARTYSTYCZNA DZIECKA
ROZDZIAŁ V SZTUKA I TWÓRCZA AKTYWNOŚĆ DZIECKA
Uprzywilejowane miejsce, jakie przyznajemy w naszej książce plastycznej ekspresji dziecka, wcale nie oznacza, że sztuki plastyczne mają największe znaczenie;
chcemy po prostu ukazać rolę sztuki w kształtowaniu dziecka. Twórcza aktywność plastyczna stanowi tylko jeden z jej aspektów, a rola, jaką jej przyznajemy w drugiej części naszych rozważań, musi być oczywiście interpretowana jako ilustracja różnych problemów, niektóre z nich mają charakter specyficznie plastyczny, inne mogą być transponowane na inne dziedziny sztuki.
Miejsce i rola sztuki w życiu dziecka
Dziecko jest wrażliwe już z chwilą swego przyjścia na świat; uczucie okazywane przez matkę zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa, stopniowo zaczyna przyzwyczajać się także do uczuć okazywanych mu przez inne osoby w rodzinie. Otwiera oczy na otaczający świat, ale zanim pojawi się jego pełna wizja jeszcze przez długie miesiące gra zbliżeń i oddaleń, jasności i zaciemnienia stanowić będzie element sprzyjający odkrywaniu otaczającego świata.
Tak więc od samych narodzin kształcenie nawyków i zmysłów będzie się dokonywać ze względu na układ stosunków z tym co ludzkie.
Kiedy już dokona się odkrycie języka plastycznego na poziomie przedstawienia, dziecko przede wszystkim wyrazi chęć ukazania siebie samego czy swoich bliskich, wyrażając uczucia niepokoju, nienawiści, miłości i lęku. Stały kontakt i przeżywana obserwacja stanowią podstawę do jego ekspresji.
Będzie może pożyteczne przypomnieć różne fazy rysunku dziecięcego od momentu, gdy w sposób przypadkowy czy zamierzony zauważy ono (a jest to osiągnięcie czysto intelektualne dziecka jako człowieka zdobywającego świadomość własnej siły) pierwszy ślad dokonany za pomocą jakiegokolwiek narzędzia czy tylko własną ręką na materiale przygotowanym lub przypadkowym. Będzie to pierwsza satysfakcja zrodzona z chęci działania. Stan silnego podniecenia. ruchy nieprecyzyjne, ślad wykonany ołówkiem lub kredką będzie pojawiać się przez cały okres wczesnego dzieciństwa, papier pokrywa się wtedy swobodną agresywną kreską — jest to okres bazgroty.
W ten sposób dziecko od drugiego roku życia umie już bazgrać, rysować zakrętasy. Około trzeciego roku życia przestaje rysować „przecinki" i kreśli linie krzywe. Pojawiają się koła i maleńkie kółeczka, czy kształty opływowe coraz częściej zaczynają dominować w pracach dziecka. Stopniowo kreski stają się bardziej doskonałe, dziecko zdobywa panowanie nad używanym narzędziem; przygotowuje swoją niezależność: narysowane obrazki, podobne do siebie, zostają opatrzone różnymi nazwami. Dopiero w wieku lat trzech dziecko osiąga panowanie nad swoimi ruchami, umie już narysować kółko czy dwa krzyżyki, w wieku czterech i pół lat może już narysować kwadrat, w siódmym roku życia umie narysować romb.
Poczynając od działalności niespójnej i nieświadomej, dziecko przygotowuje swoje wejście w świat społeczny, porzuca formy bezosobowe zaczynając przedstawiać siebie, mamę, ojca czy kogoś ze swych bliskich. W określonym porządku. Według wielkości, wyraża swoje problemy uczuciowe, siłę, autorytet, miłość, antypatię. W swych rysunkach często znajduje zapomnienie nieraz nawet nie chce przedstawiać siebie czy w ogóle ludzkiej istoty (autyzm). Przed szóstym rokiem życia jego postaci, „głowonogi ujęte en face i statycznie" są właściwie tylko głową, która oznacza cały korpus. Słowo i ruch są wyrażone za pomocą „oczu" i „ust". Następnie głowonóg ulega przeobrażeniu, „brzuch-tułów" zostaje ozdobiony oznakami płci, pojawia się ubranie i opis funkcji życiowych: Jedzenie, robienie siusiu, płacz.. Określone postawy, pojawiąją się dopiero około ósmego roku życia. Zaznaczają się wtedy głowa, ręce, palce nóg, przedstawione w sposób schematyczny: stopniowo kształtuje się sylwetka, ruchy, gesty; ulegają precyzji, wzbogacone o szczegóły. Głowa nabiera charakteru bardziej zindywidualizowanego, pojawiają się włosy, brwi, zaznaczone są uszy i tak dzieje się do momentu, kiedy stereotyp postrzeganych obrazów, wziętych z życia we własnym środowisku, staje się modelem (ilustracje w książkach, komiksy, filmy animowane)...
Zależnie od środowiska społeczno-rodzinnego dziecko kształtuje swój stosunek do zwierząt, którym nadaje ludzkie cechy; zwierzę najczęściej przedstawiane jest z profilu. Za pośrednictwem języka plastycznego dziecko przywłaszcza sobie to, czego pragnie; najczęstsze tematy rysunków to człowiek, zwierzę domowe, słońce, dom, kwiat, drzewo.
Po ukończeniu pięciu lat dziecko, dzięki posługiwaniu się rysunkiem jako językiem, staje się ośrodkiem uwagi, a nawet przedmiotem podziwu. Około siódmego roku życia, kiedy opanowało już język mówiony, może starać się przedstawić sceny z rzeczywistości i własne wspomnienia w postaci „narracyjnej". Bez wątpienia dorośli i szkoła są odpowiedzialni za pierwsze porażki. Ponieważ dziecko nie mogło jeszcze w pełni opanować swoich możliwości graficznych i swego rozwoju umysłowego (psychicznego i intelektualnego), znajduje się ono wciąż jeszcze w okresie nieustannych przemian jakościowych. Zdobywana świadomość rzeczywistości i dziecięca potrzeba realizmu nie znajdują jeszcze odpowiednich środków graficznych, by mogły się w pełni urzeczywistnić. Samochód z czterema kołami, z których dwa znajdują się wyżej, pies z czterema łapami — dziecko rysuje to, co wie, a nie to, co ,,widzi", stąd sprzeczności. A przy tym telewizja, fotografie, ilustracje prasowe przywołują je do rzeczywistości.
Dziecko nie przedstawia mechanizmów czy precyzyjnych struktur prezentowanych przedmiotów, ale serię elementów, które zagęszczają się bez troski o ,,prawa" klasycznej perspektywy. Podobnie dzieje się z drzewami, które obramowują drogę. Są namalowane w pozycji leżącej i wszystkie mają tę samą wielkość, Plan własnego domu, pojęcie abstrakcyjne, sprowadzą się do podstawowych elementów: dach, fasada, okna, drzwi, kominek. Na przestrzeni — kartce papieru — dziecko odtwarza rzeczywistość, zgodnie z obrazem własnej „wiedzy" i często w sposób bardzo realistyczny. Dziecięca percepcja, przestrzeni odwołuje się do osobistych przeżyć z całą ich świeżością i rejestruje znaki świata, a wspomnienie zastępuje autentyczność. W miarę rozwoju wiedzy i odkryć dokonuje się pewien postęp w sposobie przedstawiania rzeczy; zachodzą różnice przede wszystkim w percepcji graficznej, specyficznej wrażliwości na cechy, jeszcze bez postrzegania formy — bryły i bez wrażliwości na wielkość, proporcje i kompozycję (niezorganizowana i nieformalna świadomość proporcji). Elementy „bryły architektonicznej" przedstawiane w wieku od pięciu do siedmiu lat widziane są z góry i z przodu. Ujęcia nakładają się na ten sam przedmiot, podobnie jak dzieje się u kubistów, a ujęcia z góry i z dołu są przedstawione zgodnie z zainteresowaniami i z „przeżyciem".
Dom oznacza poczucie bezpieczeństwa, przestrzeń zamkniętą i strzeżoną. Jego graficzne ujęcie spełnia funkcję afektywną bez odniesienia do świata rzeczywistego, który dziecko odkrywa. Fasada, drzwi, okna i inne szczegóły mają charakter schematyczny, bez troski o przedstawienie samej bryły.
Drzewo staje się pniem ozdobionym małym kółkiem — listkami bądź schematycznymi gałązkami. Wzrost dziecka zdaje się być jedną z przyczyn takiego ujęcia, dziecko znajdujące się u podnóża drzewa widzi tylko olbrzymi pień; gałęzie i liście są elementami znajdującymi się powyżej. W stosunku do jego własnego wzrostu drzewo wydaje się gigantem.
Kolory dobierane są początkowo w sposób dowolny, później, ze względu na upodobania, posługiwanie się kolorem, jako elementem dominującym, opiera się wyłącznie na wrażeniu. Dziecko wypowiada się bez troski o autentyzm, przechodzi od „tego, który mu się podoba" do specyficznych pojęć ogólnych. Proces zdobywania rzeczywistości dokonuje się zgodnie z rozwojem umysłowym. Słońce jest żółte, niebo niebieskie, a trawa i drzewa zielone, pień brązowy, kolor skóry różowy... tło nie ma znaczenia, najczęściej pozostaje białe.
Różnorodne ćwiczenia rąk podejmowane przez dziecko, takie jak obmacywanie, dotykanie, chwytanie, modelowanie, ocena formy za pomocą wrażenia stopniowo pozwalają mu na poznawanie tworzyw i odkrywanie ich podłoża (różne rodzaje gliny, papieru, plastelina, tkanina).
Pierwszym gestem jest wydzieranie, które poprzedza czynność wycinania wymagającą umiejętności. Szarpanie poprzedza porządkowanie czy kolaż. Dzięki zdobytemu doświadczeniu, później pojawią się czynności nakładania i układania zgodnego z planem. Przyjemność płynąca z tych czynności stanie się więc częścią zabawy-pracy. Stałe odkrycia, które pojawiają się przed dzieckiem dzięki elementom i tworzywom różnego rodzaju, płaskim czy trójwymiarowym, stanowić będą w tym samym stopniu etapy rozwoju jego sprawności umysłowej, co aktywności potrzebnej (niekoniecznie praktycznej czy nadającej się do praktycznego użytkowania) do posługiwania się swoimi rękami.
Przypomnijmy, że wytwory dziecka przechodzą przede wszystkim przez wrażliwość percepcji psychicznej polegającej na dotyku, a dopiero później — wizji. Tabela ukazująca stosunek między osobowością a jej rozwojem intelektualnym i graficznym pomoże nam lepiej zrozumieć tę ewolucję (p. str. 136).
Test postaci
Jest to wiedza, która pozwala psychologom określić, za pomocą odpowiedniego testu, iloraz inteligencji dzieci. Rysunek postaci ludzkiej Florence Goodenough skierowany jest do dzieci od 3 do 13 lat: Na połowie ar-Jcusza białego papieru znormalizowanego (21 X29,7), za pomocą czarnego ołówka, bez posługiwania się linijką i w miarę możności przy minimalnej pomocy gumki: „narysujesz człowieka, staraj się wykonać rysunek najpiękniejszy, jaki potrafisz, nie śpiesz się i pracuj starannie".
Podczas testu nie trzeba dawać żadnych wskazówek. Jeśli niektóre dzieci zadają pytania (gdy test przeprowadzany jest zbiorowo), trzeba pilnować, aby nie mówiły zbyt głośno, by pewne pytania nie sugerowały
zmian w pracach innych dzieci. Trzeba również unikać kopiowania, rozdzielając dzieci i odbierając im rysunki, skoro tylko zostaną wykonane. Najczęstszą odpowiedzią na pytania winno być: „zrób to, co chcesz". Test winien
trwać około 10 minut.
Analiza rysunku jest dość skomplikowana. Test został wprowadzony na podstawie przebadania ponad 3500 prac dzieci amerykańskich i pozwolił na stwierdzenie, że daje możliwość poznawania różnic w zakresie rozpiętości między dziećmi trzy- a trzynastoletnimi.
Fakt, iż wszystkie dzieci spontanicznie rysują postać ludzką wśród pierwszych przedmiotów, pozwolił na porównanie istotnej wartości elementów narysowanych. Każdy element formy tworzy schemat, szczegóły ciała czy ubrania liczy się za jeden punkt; organizacja
Wiek
|
Osobowość
|
Rozwój umysłowy
|
Wypowiedź graficzna
|
0—3 lat
|
Osobowość wyodrębniona od świata
|
Percepcja Wrażliwość Kontakt i ewolucja Sensoryczno-motoryczny
|
Kraski, linie Bazgroty Pierwsze koła Interpretacja
|
3 do 6 lat
|
Egocentryzm „Ja" staje się ośrodkiem świata
|
Myślenie subiektywne i globalne, brak logiki, ale świadomość przestrzeni Początki obserwacji, rozumowanie chaotyczne Satysfakcja z zabawy Ekspresja „artystyczna"
|
Od koła do kwadratu Wypowiedź graficzna ; 0 tendencjach realistycznych Interpretacja
|
6 do 11 lat
|
.Ja" ulega socjalizacji i zdobywa świadomość samego siebie
|
Narodziny intelektu Abstrakcyjne operacje umysłowe Potrzeba rozumowania dedukcyjnego Logika i inicjatywa Obserwacje i odkrycia p omaeają w procesie s o-cjalizacji
|
Rysunek rombu Subiektywny realizm intelektualny Pierwsza frustracja w dziedzinie graficznej
|
12 lat do okresu dojrzewania
|
Poszukiwanie równowagi „Ja" muszę stać się kimi wewnętrznie ziltteftcowanym
|
Myślenie logiczne, ale formalne Własne upodobania i sądy Idealizm artystyczny
|
Realizm obiektywny, wizualny Rola niepowodzeń Idealizm i wyobraźnia twórcza
|
elementów, wymiary, proporcje, odgrywają ważną rolę. Biorąc pod uwagę tylko elementy, które liczą się, nie można poznać ekspresyjnej wartości rysunku. Nawet ]eśli ewolucja rysunku postaci ludzkiej jest nasycona konwencjonalnym sposobem ujęcia, przyjętym w toku socjalizacji dziecka, to rozwój dziecka może być oceniony w stosunku do „normalnego"; z tej racji test ma wartość względną i stanowi źródło informacji, którego nie można lekceważyć.
Oczywiście tego rodzaju test nie wystarczy, aby określić absolutny iloraz inteligencji, ale stanowi uzupełnienie innych testów: Bineta-Simona, Faya, Cotte'a, Roux i Aureille'a, a ponadto pozwoli na ustalenie stosunku między wypowiedzią graficzną a wiekiem intelektualnym oraz na lepsze zrozumienie zarówno wytworów plastycznych, jak i dziecka; jest on równocześnie testem mierzącym rozwój umysłowy.
Pozwolić dziecku na ponowne stworzenie świata
Różnica między sztuką dziecka a sztuką artystów jest znamienna z uwagi na fakt, że nie pociąga za sobą konsekwencji natury społecznej. Będąc następstwem twórczości spontanicznej, mniej wypracowanej z uwagi na brak doświadczenia i wiedzy, związana bardziej "z czynnikiem przypadku, pozostaje wszakże czystą twórczością. Bez względu na to, czy ma charakter indywidualny czy zbiorowy, jest faktycznie dla dziecka rodzajem pracy. Aktywność dziecka składa się z cierpliwości, dokładności, powagi; gdy rysuje mobilizuje całą swoją energię, chce wykonać coś pożytecznego, już pracuje.
Tak więc w przekonaniu, że dziecko jest twórcą z potrzeby, że jego czynność naśladowania lub spontaniczność, jego inwencja stanowią równocześnie zorganizowane pragnienie, akt niezręczności, zakwestionowanie, przeciwstawienie się czy odkrycie, należy mu zaproponować środki wzbogacenia i urozmaicenia siebie przy równoczesnym osiąganiu wyższego stopnia wiedzy.
Byłoby ideałem, gdyby rozwój dziecka dokonywał się w świecie współczesnym, przekształconym przez człowieka, w świecie harmonijnym, estetycznym, przyjemnym..., to znaczy w warunkach, gdy dziecko byłoby otoczone przedmiotami i zabawkami odpowiednimi dla jego poziomu, przeznaczonymi dla rozwoju jego osobowości i zapewniającymi jego kształcenie; kolory i formy nie byłyby uzależnione od mody czy sytuacji rynkowej, ale wystudiowane specjalnie w wyniku działalności naukowców i artystów. Czy trzeba o tym marzyć? Czy jest to utopia? Nie znajdujemy się jeszcze w takim punkcie i w rzeczywistości dnia dzisiejszego trzeba próbować znaleźć konkretne odpowiedzi na nasze pytania.
Jest prawdą, że estetyka przemysłowa powoli przenika w nasze życie pod postacią licznych przedmiotów codziennego użytku, ale wśród produktów przeznaczonych dla społeczeństwa przemysłowego typu konsumpcyjnego, większość przedmiotów jest ohydna. Oryginalne wytwory rzemieślnicze, często zasługujące na uznanie, sprawiają wrażenie dzieł sztuki w tym śmietniku. Pseudowybór pozostawiony konsumentom ma na celu jedynie zorganizowanie jeszcze szerszej konsumpcji, producenci zarzucają więc rynek przedmiotami, których wartość estetyczna jest co najmniej wątpliwa.
Brak wychowania estetycznego spowodował z jednej strony, że większa część publiczności utrzymała swoje „postawy" dziecinne: upodobanie do żywych kolorów, wrażliwość na ludową poezję i przedmioty nasycone czułostkowością (mały kotek, chatka w śniegu...), z drugiej strony społeczeństwo przemysłowe kieruie „gustami" za pomocą olbrzymich środków, jakimi dysponuje (za pośrednictwem reklamy), zalecając nie tylko wytwory o wartości artystycznej, ale również i inne, znacznie bardziej liczne, gdzie oryginalność za wszelką cenę i kryteria ekonomiczne zajmują miejsce wartości estetycznej. Zależnie od środowiska dziecko od momentu swego przybycia na świat poddane jest temu zjawisku maltuzjanizmu w dziedzinie sztuki, w życiu codziennym. Brak kryteriów wyboru, obfitość i bogactwo przedmiotów wytwarzają zamieszanie już od chwili, gdy oczy otwierają się na świat.
Pierwsze przejawy naśladowania zostają więc uwarunkowane przez to wszystko, co znajduje się w otoczeniu, a zwłaszcza przez przedmioty codziennego użytku (rola obrazu, ilustracji, komiksu...), przez dziecięcy świat, przestrzeń, która rozwija się w miarę, jak rośnie niezależność dziecka, od kołyski do krzesła, od raczkowania do chodzenia, od chwytania do pełnej zręczności...
Zależnie od zdolności postrzegania świata, trzeba dziecku pozwolić na odkrywanie go oznaczanie, opisywanie i odkrywanie na nowo. Jeśli zachęta do spontanicznej twórczości jest sprawą pierwszej potrzeby i to bardzo wcześnie poczynąjąc od czwartego, piątego roku życia, analogicznie jak w zakresie języka dziecko będzie chciało posłużyć się swoimi środkami ekspresji plastycznej aby się wypowiedzieć. Nie trzeba będzie uznać, że cel artystyczny został osiągnięty, kiedy stosunek między rzeczywistością a środkiem ekspresji osiągnął poprawność (dzieje się to u niektórych dzieci około dziesiątego, jedenastego roku życia).
Dziecko bardzo często tworzy samo, konfrontuje wytwór z samym sobą i podaje w wątpliwość swą własną
pracę, „swoje dzieło" ponieważ tylko w jednym, określonym momencie ma ochotę na tworzenie, zaraz później brak mu już zainteresowania w tym kierunku. Środowisko społeczne stwarza mu warunki dla użytkowania swego dzieła, aby ujawnić własną osobowość; brak jest odpowiednich kryteriów oceny. Podjęty temat stanowi tylko pretekst, odgrywa niewielką rolę. Jako zaproponowany akt wrażliwości, twórczość dziecięca zwraca się także do wrażliwości widza, a więc tę właśnie wrażliwość należy kształcić. Zacytujmy, co na temat rysunku dziecka napisał Fernand Leger:
Należy uznać, ze rysunek dziecka jest przedmiotem autentycznej i wartościowej sztuki. Dowodem tej autentyczności jest fakt, ze my, ludzie dorośli sprawdzamy siebie według dziecięcych rysunków—, a więc niech żyją rysunki dzieci i tym gorzej dla tych, którzy traktują je obojętnie! Takim ludziom brak świeżości właściwej młodym latom, brak pamięci o czasach, gdy sami byli uczniami.
Sztuka w kształceniu ogólnym
Jakie warunki mogą zapewnić ewolucję dziecka? W mieście czy na wsi potrzeby estetyczne są zaspokajane (wobec braku prawdziwej kultury i wychowania estetycznego) w życiu codziennym, a więc w otoczeniu człowieka. Jest sprawą oczywistą, że to otoczenie wymaga poprawy.
Już proste wyliczenie pozwala nam stwierdzić — równocześnie — liczbę potrzeb estetycznych nie zaspokojonych:
— W rodzinie, pierwszy kontakt z innymi, wychowanie estetyczne jest w sposób oczywisty wyznaczone przez codzienne otoczenie życiowe: meble, dekoracje, mieszkanie, ubrania, przedmioty i zabawki własne.
— W życiu codziennym, transport, środki komunikacji, podróże, wakacje, wyprawy wspólne z rodziną:
krajobrazy, zabytki architektury, muzea... pozwalają na odkrycia i są źródłem informacji.
— W życiu szkolnym, podręczniki szkolne, wygląd klasy, dobór dekoracji wnętrz, architektura i meble szkolne uczestniczą na ogół w kształtowaniu nawyków Wizualnych.
Z drugiej strony trzeba podkreślić rolę środków masowego przekazu, telewizji, a potem kina, książek dziecięcych, prasy dla dorosłych, obrazów i reprodukcji, plakatów, różnorodnych bodźców wizualnych, jak np. opakowania. Ponadto spektakle (teatr, marionetki, cyrk itp.) i obrazy, jakie proponuje prasa, książki czy reklama, są w równym stopniu źródłami odkryć, co bodźcami wyobraźni.
W życiu codziennym spotyka się jeszcze maszyny i przyrządy, narzędzia, przedmioty używane w gospodarstwie, opakowania, drogi i mosty, środki transportu, różne inne wytwory pożyteczne dla człowieka.
W zawodowej działalności ludzi, w czasie wakacji (campingi, hotele, domy wakacyjne, kolonie letnie) bodźce te stają sią jeszcze bardziej różnorodne i pozwalają na odkrywanie tysiąca nowych form, poza naturą, w ich nieskończonej różnorodności.
W ten sposób obiektywna panorama warunków życia i pracy, w których dziecko się rozwija, pozwala na ujawnienie aspektów, które mogą wzbogacić różne rodzaje oddziaływań ludzi dorosłych na dzieci:
CZYNNIKI POZAPEDAGOGICZNE W WYCHOWANIU ARTYSTYCZNYM
• Informacja codzienna, radio, telewizja, film
• Przezrocza rodzinne
• Reprodukcje fotograficzne w prasie i książki
• Różnorodna dokumentacja związana z reklamą. Opakowania, dekoracja wnętrza domowego, ilustracje w gazetach i w książkach dla dzieci, itp.
Zasady monuoe —. Roto zakazów (tabu)
polityczne — Pizyouu ekonomiczny
filozoficzno — Stały rozwój tochmid lpizy)«jące i przeszkadzające — Zasada użyteczności za wszelką cen;
wychowaniu artystycznemu — Filozofia idealistyczna
— Wulgarny materializm
—• Brak wychowania
— Warunki dla integracji produkcji z konsumpcją
— Braki w wychowaniu artystycznym ludzi dorosłych
— Ograniczone miejsce dla kultury i dla tworczości w społeczeństwie
— Dłuższe wakacje, wypoczynek skomercjalizowany i ogłupiający
— Ograniczenie liczby godzin przeznaczonych na zajęcia artystyczne w szkole (l godz. tygodniowo)
— Brak elementów artystycznych w uibaoizmie j w życiu codziennym i
Wkład rodziny
Poznanie, praktyczne „studium" różnych środków pomija postawę twórczą, ponieważ otoczenie społeczno-rodzinne i środowisko uczestniczą w stałym wzbogacaniu dziecka. Jeśli chodzi o rysunek, jako szczególny sposób pozwalający na studium charakteru, czyli diagnozę psychologiczną, to jego podstawowa rola pozwoliła na zarysowanie pedagogiki terapeutycznej w stosunku do zaburzeń charakterologicznych (typ epileptoidalny czy schizoidalny: test dwóch drzew Kocha), a także psychologii klinicznej. Od chwili, kiedy dziecko ma na to ochotę dorośli (mama, ojciec, bliscy krewni) winni mu pomagać zachęcać je do manipulowania, rzeźbienia, rysowania, modelowania.
Na początek wystarczy proste narzędzie do rysowania — ołówek, długopis, mazak i kawałek papieru białego czy kolorowego. Odkrycie kreski jest dla dziecka czymś tak bardzo ważnym, że grozi pokusą wyjścia poza teren przewidziany do rysowania i bazgraniem na ścianach czy różnych przedmiotach. Dopiero w tym momencie powinna pojawić się ingerencja dorosłych, którzy winni skłaniać dziecko do rysowania tylko na przeznaczonych do tego, z góry wyznaczonych terenach. Winna pojawić się działalność wychowawcza, która podejmie zagadnienia socjalizacji, zrozumienia, wyjaśnień. Ograniczenia nie mają wyłącznie charakteru artystycznego, ale wiążą się z włączeniem dziecka do środowiska społeczno-rodzinnego.
Odkąd stanie się to możliwe, trzeba, żeby dziecko miało do swej dyspozycji teren płaski, tablicę z kredą, kartki papieru czy po prostu miejsce na podłodze, by mogło tam malować.
Wyposażenie malarskie powinno być analogiczne jak w przedszkolu, ale aktywność dziecka nie może się ograniczać do rysowania i malowania; trzeba dać mu do dyspozycji gazety, by mogło początkowo je wydzierać i zamazywać, a następnie wycinać.
W miarę możliwości te proste usprawnienia — nawet jeśli będą ograniczone wyłącznie do kolorowych ołówków (co nie jest wystarczające) czy do prostego pudełka gwaszów szkolnych — dopomogą w osiągnięciu zręczności w manipulowaniu, w zdobyciu umiejętności porządkowania, odkryciu zasady organizacji, w posługiwaniu się rolą przypadku na co nie pozwoli żaden inny rodzaj wypowiedzi. Żadne obawy nie powinny ograniczać tej „artystycznej" praktyki pod pretekstem, że jest ona brudząca, a zatem bezużyteczna, że „można się doskonale bez niej obejść"' i że „te bazgroty nie mogą niczemu służyć". Postawa życzliwości w tej dziedzinie jest w tym samym stopniu istotna, co pomoc w stawianiu pierwszych kroków przy nauce chodzenia. Czy trzeba przy tym dodawać, że praktyka chodzenia i opanowanie języka ojczystego realizują się za pomocą metody bezpośredniej, kiedy sukcesy rzeczywiste zachęcają do powtarzania, aż do osiągnięcia pełnego automatyzmu? Interwencja dorosłych w żadnym wypadku nie jest identyczna z „nauczaniem". Żadne prawo, żadna wyuczona reguła nie poprzedzają tego typu ćwiczeń. Dopiero po zdobyciu tych umiejętności wiedza staje się zintegrowana jako element konieczny do podejmowania odkryć i tak samo dzieje się w przypadku wszystkich aktów twórczych w zakresie muzyki, śpiewu, sztuk plastycznych, mimiki, gestu czy tańca. A ponadto ten proces może być stosowany we wszystkich aktach życiowych i w związku ze wszystkimi dyscyplinami.
Dobór przedmiotów codziennych, książek z obrazkami, zabaw, ilustracji odgrywa ważną rolę w tego rodzaju wychowaniu. Obrazki nie tylko wyznaczają stosunek wdzięczności czy identyfikacji, ale utrwalają się w pamięci dziecka, skąd wywodzi się (biorąc pod uwagę postaci dziecięce proponowane przez prasę dla dzieci czy filmy animowane) upodobanie do postaci, których stereotypy można odnaleźć w większości rysunków dzieci dwunasto-, trzynastoletnich, gdzie przeważają postaci Tarzana, Mickey-Mouse, kowbojów. Trzeba więc nalegać na to, by rodzice nie spodziewali się, że wszystkiego dokona szkoła, kiedy to, co nieodwracalne dokona się już w znacznej mierze w stosunku do dzieci sześcioletnich. Pojawi się głęboka frustracja, kiedy nie będzie się chciało uznać dialektycznej konieczności poprawy dzięki interwencji, a jest to zwłaszcza istotne wobec dzieci, które nie chodziły do przedszkola. Na przykład nawyk rodziców, by w czasie podróży pokazywać dzieciom różne dzieła sztuki (architektury, malarstwa, rzeźby, płaskorzeźby) będzie bardzo pozytywny w skutkach, nawet wtedy, gdy wydaje się, że dzieci nie przejawiają specjalnych zainteresowań tymi sprawami. Dzięki nowoczesnej technice słuchanie dobrej muzyki, współczesnej czy klasycznej, zostało znacznie ułatwione i istnieje również możliwość posiadania reprodukcji dzieł sztuki, najbardziej różnorodnych. Bogaty wybór spektakli dla dzieci w teatrze czy kinie, cyrku i music-hallu, wielkie widowiska na lodzie pozwalają na przeżycia artystyczne dzięki działaniu świateł, reflektorów, które podnoszą jeszcze wartość obrazów.
Fotografia, dzięki doborowi obrazów, odpowiedniemu kadrowaniu i wysokiej jakości czerni i bieli, może wydatnie uczestniczyć w wychowaniu estetycznym, jeśli dziecko stanie się zdolne do manipulowania aparatem, oczywiście pod warunkiem, że ta aktywność nie ograniczy się do utrwalania obrazu czy do kolekcjonowania wspomnień. Jest rzeczą znamienną, że nazbyt liczni są amatorzy, którym wydaje się, że robią zdjęcia, a nie opanowali wcale aparatu i zadowalają się gromadzeniem obrazków uzyskanych dzięki kryteriom wyłącznie sentymentalnym, bez żadnej twórczej ingerencji operatora.
Stwierdzając, że w procesie ogólnego kształcenia obecność dziecka w jego środowisku rodzinnym obejmuje podstawową część edukacji permanentnej, realizowanej przez rodziców i osoby dorosłe z jego otoczenia, trzeba koniecznie podkreślić, że winna ona mieć charakter rzeczywiście ciągły i być kontynuowana nawet wówczas, gdy dziecko już chodzi do szkoły. Trzeba będzie wzbogacać środki i plastyczny słownik dziecka i podobnie winno się postępować w dziedzinie muzyki, gestu, poezji.
Rola szkoły
Jeśli chodzi o kształcenie szkolne, trzeba niewątpliwie poszukiwać w „nauczaniu" właściwej motywacji dla potrzeby twórczej praktyki u ucznia i określić rolę pedagoga. Będzie to polegać na zakwestionowaniu w dziedzinie sztuki ideologu burżuazyjnej, która głosiła zastrzeżenie przywileju kultury artystycznej dla elity.
Dokonując istotnej rewizji swojego stanowiska, dorośli będą więc mogli odgrywać rolę bardzo istotną. Nauczyciel czy wychowawca, którego „specjalizacji" nie stanowią sztuki plastyczne, musi wprowadzać, przygotowywać do twórczości, podtrzymywać potrzeby w tej dziedzinie, a więc kształtować gust i wrażliwość, nie ze względu na proces nauczania, ale z uwagi na niebezpieczeństwo szerzenia się złego smaku i wulgarności.
Jest sprawą delikatną definiowanie tego, co nazywamy złym smakiem, ponieważ każdy ma zaufanie do swoich własnych sądów, a twórczość artystyczna jest wciąż przedmiotem dyskusji. Autentyczny artysta będzie dyskretny i powściągliwy w wypowiadaniu się na ten temat, w obawie przed formułowaniem opinii jednoznacznie określających miejsce dzieł poddanych jego ocenie.
Dorośli artyści mogą być zaskoczeni i zaniepokojeni pewnością siebie dziecka, które maluje tylko dla siebie. Czy niczego nie mogą się nauczyć od dziecięcej twórczości? Trzeba z pewnością wypowiedzieć się na temat sztuki dziecka. Stawiają sobie zatem pytania: co można zrobić w tej dziedzinie? Jak to uczynić? Jaka powinna być forma interwencji? Wiadomo, że sztuka zmienia świat będąc najwyższą formą ludzkiej aktywności;
zmienia, ale nie wyjaśnia. Warto może sięgnąć do kilku tekstów poświęconych sztuce, by lepiej przedstawić to zagadnienie:
Artysta posługuje się kolorem, ale maluje za pomocą uczuć
<Chardm).
Trzeba być wewnątrz, spoglądać do wnętrza, myśleć w swoim wnętrzu. Nie należy obawiać się przerywania pracy, robienia czegoś innego, rozpoczynania od początku, uczenia się od nowa wszystkiego, trzeba zawsze znajdować się na pozycji skrajnej, nie należy obawiać się krytyki (Pignon).
Pisanie nie jest opisywaniem, malowanie nie jest odmalowywaniem (Braaue).
Interpretuję w tym samym stopniu moim sercem, co moimi oczami (Corot).
Nie można zrobić obrazu za pomocą doktryn (C. Monet).
Wśród tych myśli jedna narzuca się wyraźnie: celem sztuki nie jest przedstawianie rzeczywistości w sposób fotograficzny.
Artysta jest twórcą, który nie posiada murów dla swej obrony ani miary dla swoich uczuć. Artysta uczestniczy dziś w budowaniu świata, ale odczuwa trwogę wobec atomowego chaosu i możliwej zagłady apokaliptycznej. Tym właśnie można wytłumaczyć agresywny charakter nowej sztuki, bowiem sztuka krajów zachodnich i jej prawa muszą zginąć, a dzisiejszy świat musi ustąpić temu, który trzeba zbudować w przyszłości. Wśród wielkiej liczby zjawisk oryginalnych, w śmietniku przedziwnych zjawisk współczesnych sztuka dzisiejsza kształtuje swoją potrzebę równowagi i wolności, której oczekujemy, a to już stanowi zapowiedź jutra. W chwili obecnej panuje zamieszanie, społeczeństwo konsumpcyjne pochlebia wulgaryzmowi, konieczność produkowania podtrzymuje zły gust i zachęca do braku kultury. Zamieszanie i zakłamanie, brzydota i oryginalność za wszelką cenę łączą się, by odpowiedzieć na potrzebę „nowości", jednodniowi geniusze przemijają i nikną, aby stale ustępować miejsca następnym. Czyż trzeba wyjaśniać, że taki system nie wywiera żadnego wpływu?
Właśnie taka sytuacja stanowi punkt wyjścia, z którego nauczyciel musi odnaleźć własną drogę i ułatwić drogę dziecku dzięki swej obecności, gwarantującej bezpieczeństwo, pewność, zachętę. Prostota kontaktu najprawdopodobniej zapobiegnie porażkom, które stają t się w istocie psychozą większości ludzi dorosłych. „Nie umiem rysować, nic z tego nie rozumiem, zawsze miałem zły stopień z rysunków". Najczęściej wspomnienie bałaganu na lekcji rysunków pozostaje istotnym dowodem bezużyteczności tego rodzaju zajęć.
Powrócimy do propozycji metod pozwalających na przebudzenie ku wartościom plastycznym, jak również do roli dorosłych na terenie szkoły. Ponieważ bez wątpienia swoboda i zachęta do tworzenia nie mogą zastąpić koniecznej alfabetyzacji, trzeba jeszcze sprawić, by jedna „metoda" nie zastępowała innej i by nie doprowadzić do sztywnego nauczania w myśl czyichś zasad, a bez powiązania ze specyfiką działania artystycznego, dla którego nie jest konieczne ani możliwe wychowanie.
ROZDZIAŁ VI SZTUKA W SZKOLE DZIŚ I JUTRO
Szkolna forma nauczania, jaką znamy od bardzo wielu lat, nie zawsze istniała w tej właśnie postaci. To co jest, nie musi koniecznie być akceptowane jako normalne i definitywne. Takie stwierdzenie umożliwia nam rozważenie możliwości zmian.
Można zniszczyć siły antykultury, jakie społeczeństwo organizuje w sposób ślepy; nadzieja pojawi się z chwilą, kiedy stanie się jasne, że sprzyja tym siłom ignorancja.
W ciągu jednego stulecia nauczanie o charakterze militarnym spowodowało, iż w stosunkach wzajemnych między nauczycielem a uczniem dominuje nieufność.
Uwarunkowanie, rygorystyczny układ, oparty na ściśle wyznaczonych programach, stanowi zaprzeczenie atmosfery prawdziwego uczenia się. Wszystko opiera się .na pamięci, na wyznaczaniu „jak ma być zrobione" znikła całkowicie postawa twórcza.
Zaniedbanie sztuki
Kiedy szkoła staje się miejscem uprzywilejowanym gdzie wychowanie artystyczne może rozwijać się w sposób harmonijny, kiedy można by sprawić, że sztuka przeniknie w codzienne życie dziecka— stwierdza się, że większość uczniów nie pisze dobrych wierszy, nie otwiera oczu na wartość literatury, gdy „naucza się" ich La Fontaine'a czy Yerhaerena; że pomimo obowiązkowej dla ukończenia szkoły podstawowej nauki śpiewu nie odkryli oni naprawdę muzyki; wreszcie stwierdza się, że rysowanie nie sprawia im przyjemności z tej prostej przyczyny, że znają sztukę jedynie z naturalistycznych reprodukcji, poprawnego rysunku uprawianego w sposób akademicki (gips, rondo, pędzel), a przecież po prostu trzeba pomóc im tworzyć.
Daje się zauważyć rosnący rozdźwięk między szkołą a sztuką naszych czasów. Znaczna większość nauczycieli zatrzymała się, z braku wychowania artystycznego, na rozumieniu sztuki końca wieku XIX.
Dawne programy i instytucje świadczą o nieznajomości sztuki, o zadziwiającej pogardzie dla postawy twórczej w jej najszerszym rozumieniu i bardzo skromne miejsce zostało przydzielone wychowaniu artystycznemu w kształceniu ogólnym, a także w szkołach średnich i wyższych.
Czy miałoby to oznaczać, że działa jeszcze arystokratyczna koncepcja sztuki jako działalności typu luksusowego, sztuki stanowiącej przyjemność dla wybranych, jak to bywało w przypadku malowania akwarelą przez młode panienki z angielskiej arystokracji!
By lepiej wyjaśnić nasze problemy, zajmijmy się kolejnymi poziomami nauczania na różnych szczeblach.
Istnieli w swoim czasie — i dzieje się tak w Paryżu — nauczyciele „specjaliści" w zakresie rysunku, wychowania muzycznego, robót ręcznych, jednak ten personel został zlikwidowany w roku 1962 i ostatecznie rozproszony w ciągu ostatnich lat. W konsekwencji 50% ludności nie uzyskało żadnego wychowania artystycznego! W pozostałej grupie trzeba stwierdzić, iż 4 do l0% było kształcone artystycznie w sposób „niekompletny", a więc na przykład zamiast wychowania artystycznego ludzie uczyli się rysunków z nauczycielami, którzy przechodzili właśnie do szkoły podstawowej.
Na podstawie tych danych i według ankiet na temat zwiedzania muzeów można naprawdę stwierdzić ogromne braki w zakresie kultury estetycznej. Ta kultura jest przywilejem niewielkiej tylko liczby Francuzów. 6,2% ludności „odwiedza" muzea (to znaczy oglądało co najmniej trzy muzea!); a ponadto wystawy czasowe oglądało tylko 0,5% robotników, nikt spośród ludności rolniczej oraz 7% rzemieślników i kupców.
Z drugiej strony stwierdzamy brak odpowiednich godzin na wychowanie artystyczne w życiu szkolnym od szkoły podstawowej do średniej (gdzie tych godzin w ogóle brak lub mają charakter fakultatywny). Wychowanie artystyczne dysponuje dwiema godzinami w tygodniu, ale w szkołach podstawowych w wielu przypadkach nie są one realizowane, a w warunkach przeznaczonych na „trzeci czas pedagogiczny" (zajęcia pozalekcyjne) ostateczna liczba godzin też nie przedstawia się lepiej.
Na podstawie tych danych łatwo stwierdzić, że pod względem ilości godzin nauczania rysunku Francja znajduje się na dziewiątym miejscu, przed Hiszpanią, ale po Niemczech, Belgii, Stanach Zjednoczonych, Anglii, Holandii, ZSRR. Trzeba ponadto zdawać sobie sprawę z faktu, iż kraje demokracji ludowej środkowej Europy nie są reprezentowane w tym obrazie sytuacji, a zdarza się, iż wychowanie artystyczne dysponuje tam trzema do pięciu godzin tygodniowo.
Czy trzeba dodawać, że programy, jakie się jeszcze proponuje, czy jakie jeszcze obowiązują, zawierają trudne do przyjęcia zasady i nie doceniają roli i miejsca sztuki w życiu ludzi?
Cytowanie przykładów nie zmieni tej sytuacji; zbyt często recepty, formuły „zajęć" czy prac ręcznych zajmują miejsce autentycznego wychowania plastycznego i estetycznego. Dodajmy, że nie tylko sztuki plastyczne znajdują się w takiej sytuacji, muzyka i taniec nie mają lepszej sytuacji w szkole ani też teatr, zaś film; i fotografia nie są brane pod uwagę, o architekturze w ogóle się nie, mówi. Tak np. w ostatnim biuletynie przeznaczonym dla nauczycieli można znaleźć trzy przykłady ćwiczeń, które pomimo ich intencji ujmują problem poza jego prawdziwym kontekstem.
— Pierwszy noszący nazwę wychowanie artystyczne CP (cours preparatoire— kurs przygotowawczy)
— CE (cours erómentaire — kurs podstawowy), proponuje namalowanie pejzażu zatytułowanego „Burza". Załączone wyjaśnienia stanowią tylko serie stereotypów, które mają wpłynąć na dzieci, zatrzymać je w danym momencie i w przyszłości także zahamować ich wyobraźnię i oryginalność zarówno w zakresie kolorystyki, jak i w stosunku do,,sensu" linii, tak jak gdyby chodziło o stenografię.
— Inny temat zatytułowany: działalność stymulująca, zadanie: modelowanie.
Etui umieszczone na podstawie ze świecy, liczące jedną trzecią jej wysokości, kawałek tektury grubej czy drewniana deseczka, by na niej urabiać wydobytą z tuby masę, naczynie zawierające trochę wody czy lepiej gąbka dobrze nasączona, by można było zwilżać palce w czasie modelowania, tuba plasteliny, świeczka i w miarę potrzeby kilka małych kolorowych guziczków, jeśli będziecie mieli ochotę na dekorację wypukłą.
Trzeba wziąć trochę plasteliny, grubości mniej więcej orzecha, położyć na tekturze. Resztę pozostawić w tubie, aby zbyt długo nie zostawała na powietrzu, ponieważ wtedy może zbyt szybko wyschnąć. Zrobić małą gałkę i ulepić ją, aby stała się masą jednolitą. Następnie spłaszczyć ją, pracując stale końcami zwilżonych palców. Oderwać kawałeczek tego „ciasta", przylepić na świeczce mocno przyciskając, by przylgnęła w sposób ścisły, bez tworzenia się pęcherzyków powietrza, które powodują zgrubienia.
Po parogodzinnym suszeniu trzeba postępować podobnie jak w przypadku pierwszej warstwy, dodając elementy, które zadecydują o formie bryły: kawałeczki plasteliny muszą być przylepione silnie, brzegi dobrze przygniecione, a elementy dekoracji zostaną wprowadzone przez ugniatanie grubości plasteliny. Suszenie nie wprowadza żadnych zmian w tworzywie, perełki i inne dodane elementy dekoracyjne pozostaną na miejscu etc.
Inne możliwości realizacji: nie pretendując do wyczerpania tematu, podajemy kilka sposobów wykorzystania tego materiału. Nasi czytelnicy z pewnością wyobrażą sobie jeszcze i inne. Trzeba poprosić dzieci, by przyniosły z apteki kilka buteleczek bądź szklanych, bądź z tworzywa, zebrać kilka butelek o oryginalnych formach. Te elementy staną się podstawą, na której przylepimy kawałki plasteliny, po jej starannym odtłuszczeniu. Praca będzie przebiegać zgodnie z tym, co miało miejsce przy lichtarzu. Mały flakonik stanie się wazonem. Pogrubiając jego powierzchnię przez dodawanie plasteliny można uzyskać .rozdęcie, które zmieni jej formę. Można dodać jej jeszcze trochę i uzyska się ucho, powstanie mały dzbanuszek do mleka czy śmietanki.
Gdzie jest inwencja, gdzie wyobraźnia przy tego rodzaju receptach przypominających kuchenne przepisy? Jakie poczucie smaku mogą zdobyć dzieci przy tego rodzaju praktykach?
— Wreszcie, pod tytułem: ekspresja mówiona i pisana, fiszka, której celem jest „tworzenie porozumienia między młodymi uczniami, kontrola i rozwój pamięci", proponuje dwa dzieła impresjonistów: Droga wstępująca Renoira i Maki polne Moneta. Można pomyśleć, że wybór tematu szczęśliwy. Ale przy posługiwaniu się przezroczami, z czasem obserwacji mniej lub bardziej ograniczonym, osiągnięcie pedagogiczne stanowi opis obrazu, co w zakresie słownictwa i ekspresji może stanowić wystarczającą motywację. Ale nie chodzi przecież o analizę dzieła sztuki jako takiego, a jedynie o środek, który dla dzieła sztuki oznacza realistyczny sposób przedstawienia, ponieważ jest ono użytkowane jako obraz opowiadający!
Zacytujmy ćwiczenie w zakresie spontanicznego wypowiadania się (dwa przykłady):
1. Na tym obrazie widzę wzgórze, gdzie są trawy. Dominują kolory zielononiebieski i żółty. Ma drodze są ludzie.
2. To jest na wsi. Jest mała ścieżka, potem z każdej strony jakby łąka.
Małe dzieci biegają.
— Czy na łące są kwiaty? Tak i są także wysokie trawy.
— Czy jest słońce?
Nie, nie widziałem słońca.
— Ile jest osób?
Wszystkiego pięć, trzy na pierwszym planie i dwie w głębi—nie widzę tych trzech pierwszych, ponieważ fotografia nie jest wyraźna.
Tak więc naszym celem nie jest kwestionowanie pedagogicznych kwalifikacji autorów, ale ukazanie trudności, jakie napotyka wychowanie artystyczne w praktyce szkolnej.
Można stwierdzić następujący fakt: w czasie naszego własnego wychowania (czy antywychowania) nabraliśmy określonych nawyków, wielu nauczycieli czeka na gotowe formuły i fiszki „ćwiczeń", których wyniki rzadko bywają pozytywne, ale które z braku czegoś lepszego maskują ich słabe strony, a zwłaszcza „zajmują" godzinę przeznaczoną na ten przedmiot. Tego rodzaju ćwiczenia należą do stopniowej „analizy" dzieła: perspektywa, repetycja, szkic z modela, ilustracja danego tematu, gdzie deszcz musi mieć stereotypowe linie opływowe, morze zaś łagodne linie poziome, czerwień jest kolorem dramatycznym, zieleń kolorem uspokajającym itp.
A ponadto jeszcze istnieje nawyk wizualny, utwierdzany przez brak informacji estetycznej, określany jednak jako kultura estetyczna, wzbogacona o anty-dialektyczną zasadę, która polega na niechęci do wszystkiego co nowe, zasada stwierdzająca dawny styl kształcenia, ale stanowiąca negację żywej sztuki. Cele wychowania artystycznego sprowadzające się w istocie do inwencji, nowatorstwa, wyobraźni i zwalczające reprodukcję, winny zastąpić tradycyjny program metodyczny. Ale nauczycielom jeszcze się zdaje, że w dziedzinie estetyki żadna prawdziwa kultura nie jest możliwa bez systematycznych reguł typu kartezjańskiego i że wszelka wiedza w tej dziedzinie spoczywa na zasadach i przepisach „jak należy".
Zasady i cele wychowania artystycznego
W wychowaniu artystycznym dzieje się podobnie jak w innych przedmiotach. W tej dziedzinie praktyka, kontakt z przeżyciami, często przypadek są z pewnością czynnikami najbardziej istotnymi, nie należy przy tym zapominać o nieustannym poszukiwaniu eksperymentalnym, bez którego nie może być mowy o sukcesie. W tym samym czasie lub później wiedza dopomaga w opanowaniu języka plastycznego.
Jak w tej sytuacji realizować praktykę, która zrywa z błędnymi przyzwyczajeniami, a która jednak musi ze swej strony starać się odkryć nowy rodzaj gradacji przystosowanej do jednostek, z uwagi na ich możliwości i potrzeby, pamiętając przy tym o wartości dzieła sztuki jako wytworu wzbogaconego o wymiar uniwersalności w czasie i przestrzeni i będącego środkiem porozumienia między ludźmi dnia wczorajszego a współczesnymi? Sztuka starożytna, produkt społeczeństwa niewolniczego, przecząc upływowi czasu zachowała wszystkie wartości estetyczne piękna, jakkolwiek nie istnieje żaden stosunek porozumienia między twórcą tej epoki a nami.
Rysunek, środek ekspresji swobodnej
W dziedzinie pedagogiki ogólnej liczne są nazwiska kontestatorów, jak: Rousseau, Montessori, Decroły, Ardoino, Rogers, Lewin, Wallon, którzy w różny sposób zakwestionowali rolę kierowania: wychowawca-leader musi dopomóc jednostce czy grupie w podjęciu jej własnego losu. W dziedzinie pedagogiki artystycznej, zwanej nieraz rysunkiem, niewątpliwie dopiero Celestin Freinet i Eliza Freinet postawili problemy w sposób istotny. Freinet, zainteresowany dzieckiem w wieku szkoły podstawowej, pragnąc dopomóc mu w rozwoju jego osobowości, we wspólnotowych stosunkach między wychowawcami a dziećmi, przy uznaniu ekspresji artystycznej jako specyficznego języka, sądził, iż z punktu widzenia ucznia rysunek pomaga w nawiązaniu kontaktu ze światem zewnętrznym, ze społeczeństwem. Współdziałanie, jakie ma zostać ustalone, bierze pod uwagę swobodną ekspresję we wszystkich jej formach, przy założeniu, że stanowi ona tylko środek pozwalający na stały postęp w rozwoju możliwości twórczych i odbiorczych dziecka. Trzeba koniecznie przypomnieć, iż różnica między dzieckiem a artystą została podkreślona przez Freineta w pracy Methode naturelle de dessin.
Poczynając od najmłodszego wieku, od drugiego, trzeciego roku życia, pozwalamy dziecku swobodnie rysować; widzimy jak jego ołówek porusza się na kartce początkowo w sposób nieskoordynowany, potem pojawia się pewna dyscyplina, a sukces zostaje osiągnięty z chwilą, gdy dziecko powtarza ruchy tak długo, aż staną się automatyczne. Pojawiają się potem inne próby i inne osiągnięcia, a próby nie uwieńczone sukcesem zostają zaniechane.
Podkreślamy przy tym, iż nie idzie tu o postępowanie metodą prób i błędów, o czym wspominają niektórzy psychologowie. Gesty dziecka nie są bezcelowe, wykonują kreski eksperymentalne, a ich celem, często jako skutek pierwszych instynktownych prób indywidualnej oceny, stają się narodziny stosunków z otoczeniem, do którego dziecko jest. kierowane, z którym pragnie się zintegrować, odczuwając ku temu silne pragnienie... W sposób naturalny wtacza się do zespołu czynności podejmowanych przez inne osoby, podobnie jak będzie starało się włączyć w atmosferę pięknego krajobrazu czy wzruszającego przedmiotu. Jest rzeczą istotną, że dziecko nie naśladuje, nie przejmuje doświadczeń innych ludzi po to, by nałożyć je na swoje własne doświadczenia. Przyswaja sobie te doświadczenia, czyni je swoimi, spaja je i integruje z własnym procesem pracy i życia aż do czasu, gdy nada im piętno własnej, oryginalnej osobowości.
A więc dopiero od niespełna trzydziestu lat pozycja dziecięcej twórczości plastycznej stała się przedmiotem zainteresowań badawczych. Pierwsza szkoła nowoczesna ma swoje bezpośrednie następstwa i zapoczątkowuje cenne inicjatywy na terenie przedszkoli, szczególnie interesujące są studia Arno Stema w ficoles du Jeudi, ekspresja dziecięca przez rysunek zbiorowy, co ujawniają doświadczenia pani Vige Langevin.
Nie wszyscy wiedzą, że oficjalne programy realizowane do roku 1965, nie licząc drobnych zmian dokonanych w roku 1923, pochodzą z roku 1882. Proponuje się w nich np. rysowanie linii za pomocą bryły, cegieł... i „próby obrysowywania" ich dla Pierwszej Sekcji Dziecięcej, podobnie jak „odrysowywanie przedmiotów użytkowych bardzo prostych" i różnego rodzaju szkiców. Rysunek swobodny musiał być wykonywany poza klasą! Podstawowe układy dekoracyjne:
szlaki, obrzeżenia były ozdabiane prostymi motywami geometrycznymi i liśćmi kasztanu, akacji i baldaszku. Na poziomie elementarnym przedmioty do narysowania „są ustawione przed oczami uczniów". Najważniejsze zagadnienia zostają po prostu sprowadzone do tego:
rysunek z modela (oczywiście modela żywego, ubranego) na Kursie Wyższym; układy dekoracyjne, rysunki geometryczne. Wyobraźnia może rozwijać się „swobodnie" poza klasą, „dzięki ilustrowaniu wypracowań". Jakże wielu dorosłych z naszego pokolenia zdobywało wstępną wiedzę o sztuce w taki właśnie sposób!
„Trzeci caas pedagogiczny" (zajęcia pozalekcyjne)
We wrześniu 1965 roku został opublikowany program orientacyjny do użytku podstawowego. Z pewnością tekst ten w swoim duchu proponuje zespół ćwiczeń w pełni pozytywnych, podczas gdy istota tekstów z roku 1909, opartych na analizie sztuki XIX wieku, działa w sposób ukryty, są one po prostu dostosowane do mody.
Pedagogika nie została jeszcze odnowiona w zakresie stosunków między nauczycielem a uczniami, trzeba było czekać do września 1969 roku, aby teksty na temat odnowy pedagogicznej i „trzeciego czasu" dokonały zmian w dawnej strukturze. Eksponują one dyscypliny podstawowe (język francuski i matematykę) i zalecają, by nauczano ich zwłaszcza w godzinach rannych. Zmierza się do umieszczania zajęć stymulujących, a także zajęć fizycznych i sportowych w godzinach popołudniowych. W ten sposób pojawia się nowy kierunek, zgodny z intencjami Komisji Ministerialnej dla odnowy pedagogiki; nie narzuca zmian nagłych i zasadniczych, które nie brałyby pod uwagę ani różnorodnych możliwości uwagi dzieci, zależnie od ich wieku, ani struktury klas, ani wpływu środowiska na życie dzieci.
Doświadczenia w zakresie „trzeciego czasu" (zajęć pozalekcyjnych), które podejmowano poczynając od roku 1964, pojawiają się jako próby sporadyczne przedłożone do autoryzacji. Ta autoryzacja nie będzie już konieczna dla praktycznej realizacji godzin określonych przez ustawę z 7 sierpnia 1969. Ale jest sprawą oczywistą, że w większości przypadków będą konieczne pewne ustalenia, zanim zostanie ściśle zastosowany tekst, którego znaczenie sprowadza się do możliwości stwarzanych dla twórczej wyobraźni nauczycieli i dla badań pedagogicznych.
Te oficjalne treści nowych programów stanowią dalszy ciąg wniosków z prac realizowanych przez komisję ministerialną od września 1968 do kwietnia 1969 roku.
Czy pierwszą uwagą, jaka się nasuwa, nie jest stwierdzenie, iż tendencja, jaką wyraża wychowanie artystyczne w tym samym stopniu, co inne przedmioty, nie jest ostateczna, a przede wszystkim nie została uzupełniona odpowiednią ilością godzin? Można też zauważyć, że zalecane jest posługiwanie się językiem plastycznym, zintegrowanym z innymi przedmiotami, dla umożliwienia ekspresji myśli i własnej wizji uczniów. Podstawową trudność w realizowaniu tego rodzaju praktyki stanowi, jak to zostało już powiedziane, brak prawdziwej kultury artystycznej nauczycieli.
Aktualne warunki kształcenia artystycznego
Być może rzeczą logiczną byłoby określenie prawdziwych warunków kształcenia artystycznego, w jakich jest ono dziś rzeczywiście realizowane.
l. W swoim układzie czasu nauczyciel ma do dyspozycji sztywne godziny na wychowanie artystyczne, które, przypomnijmy to raz jeszcze, prowadzone jest we wszystkich klasach szkoły podstawowej (dzieci od sześciu do jedenastu lat, od Kursu Przygotowawczego do Kursu Średniego rok drugi, klasa przygotowawcza do szóstej), co oznacza, że żaden nauczyciel specjalista nie jest tam przewidziany. Trzeba również dodać, iż w większości przypadków praktyka artystyczna ma charakter bardzo ograniczony lub też nie istnieje. Przyczyny tego zjawiska są wielorakie: nauczyciele na wsi bardzo rzadko mogą zorganizować działalność praktyczną uczniów (a więc zastosować podział godzin), dzieje się tak z braku czasu, kiedy istnieje Szkota jednoklasowa i wiele oddziałów, albo wtedy, kiedy kredyty materialne nie są wystarczające (jak np. w niektórych szkołach na terenie Bretanii), bądź z powodu niedostatecznego przygotowania nauczycieli, to znaczy braku przygotowania pedagogicznego. W pewnych środowiskach, w ciągu tych ostatnich lat, stwierdziliśmy przerażającą liczbę — 50% nauczycieli bez żadnego przygotowania pedagogicznego. Nauczyciel nie czuje się zdolny do zapewnienia sobie tego rodzaju wiedzy. Niektórzy uważają się za niekompetentnych do realizacji tego typu „przedmiotu", oddają swoje godziny na przedmioty ważniejsze, to znaczy te, z których obowiązuje egzamin. W" przypadku dyplomu w zakresie studium szkoły podstawowej egzamin artystyczny, trwający 40 minut, przez lata polegał na malowaniu „martwej natury", „rysunku geometrycznym" w rodzaju: mydło marsylskie, wiadro, pudełko do kredy, słownik, kosz do papieru... czy kapelusz inspektora!
2. W drugim przypadku, który należy do rzadkości, nauczyciel realizuje zajęcia grupowe w kontakcie z uczniami klas równoległych i organizuje zajęcia „stymulujące" w dwojakiej formie: obowiązkowa inicjacja artystyczna i zajęcia kierowane w klubach (do wyboru dobrowolnego przez uczniów). Tak dzieje się np. w kilku szkołach eksperymentalnych w trzynastej i dwudziestej dzielnicy Paryża i w przypadku niektórych nauczycieli, którzy stosują „nową pedagogikę" (członkowie francuskiej grupy Nowego Wychowania, grupy Freineta, grupy pedagogiki instytucjonalnej). Niestety środki materialne stanowią często przeszkodę, trudno o konfrontowanie doświadczeń, zbyt rzadkie są staże informacyjne, organizowane w tej dziedzinie z myślą o nauczycielach nie będących specjalistami.
3. Nauczyciel pozostaje w kontakcie z profesorami czy animatorami wyspecjalizowanymi (łącznie ze współpracą lub bez niej), postępując jeszcze według tradycyjnych metod pedagogicznych, co oznacza w rzeczywistości wychowanie plastyczne o charakterze mniej lub bardziej sklerotycznym. Rezultaty pracy ukazane na wystawie na końcu roku, rysunki zbiorowe zdobywające aprobatę ludzi dorosłych czy wyższych urzędników nie zawsze odpowiadają rzeczywistym potrzebom dziecka.
Do roku 1970 taka była sytuacja w kilku wielkich miastach, łącznie z Paryżem. Można ją jeszcze uznać za najbardziej korzystną, mimo jej słabości i wstecznej orientacji pedagogicznej oraz zacofanej koncepcji artystycznej, ponieważ rekrutacja spośród młodych artystów pozwalała „profesorom", których poziom i kwalifikacje osobiste pokrywały wszelkiego rodzaju hierarchiczne niedostatki, na rezultaty eksperymentalne wyjątkowo pozytywne.
Zresztą z pewnością dzięki swobodnej orientacji pedagogicznej, inspirowanej przez artystów pedagogów, takich jak pani Theureau czy pani Vige Langeyin, środowisko nauczycieli rysunków w Paryżu mogło zdobyć pozycję, której likwidacja, aktualnie przeprowadzana, będzie odczuwana bardzo silnie, ponieważ dowodzi niezbędnej obecności Sztuki w szkole podstawowej i to od najmłodszych klas,
4. Wreszcie nauczyciel realizuje pedagogikę grupy, wewnątrz której dorośli i dzieci współdziałają z „doradcą artystycznym". Integruje się on ze zbiorowością, w której wszystkie doświadczenia są możliwe.
Stwierdzając, że aktualna rola przyznawana nauczycielom rysunku nie odpowiada w sposób właściwy kształceniu ogólnemu i podstawowej reformie nauczania, uważamy za ważne określenie miejsca artysty twórcy i pedagoga w przyszłości.
Rola doradcy artystycznego w odnowionej pedagogice
Jest oczywistą pomyłką wyznaczanie miejsca swobodnej ekspresji malarskiej i graficznej, a także opanowywaniu środków ekspresji plastycznej, odkrywaniu sztuki przeszłości i różnych technik artystycznych... w wyznaczonym i sztywnym wymiarze godzin. W jakiej postaci będzie mogła zostać zrealizowana reforma pedagogiczna?.. Czy rzeczywiście zajęcia te będą przewidziane na godziny zmęczenia ucznia (zwłaszcza po południu), a'więc będą wciąż jeszcze lekceważone przez samego ucznia, nierzadko przez nauczyciela, a czasem i przez rodzinę? Czy też jako przedmiot kształcący i związany z kulturą, ściśle powiązany z innymi przedmiotami nauczania, wychowanie artystyczne będzie stanowić element ogólnego rozwoju'.
„Sztuka tygodniowa" w szkole nie może już więcej pozostawać sztywną formułą, określoną przez jedną godzinę w tygodniowym planie zajęć. Doradca artystyczny może i powinien zostać włączony w środowisko szkolne, posiadać równocześnie wykształcenie artystyczne i pełną kulturę psychopedagogiczną. winien być artystą twórcą, osobiście zainteresowanym bieżącymi wydarzeniami w sztuce, nie powinien być odcięły od życia artystycznego.
Wychowawca specjalista obecny w grupie szkolnej czy w danym sektorze geograficznym, doradca artystyczny współpracuje z innymi pedagogami i uczestniczy we wszelkich organizowanych przez nich eksperymentach. Jego fachowe przygotowanie pozwala mu na udział w życiu szkoły, wśród dzieci. Jego rady i pomoc służą w tym samym stopniu członkom zespołu nauczycielskiego co dzieciom.
Likwidacja „nauczyciela rysunku", nie będącego praktykiem i twórcą, jest konieczna po to, by stworzyć miejsce dla artystów, którzy podejmując ten wybór, byliby rzeczywiście zintegrowani ze społeczeństwem. Ci artyści-animatorzy będą równocześnie wprowadzać sztukę w czasie pozalekcyjnym i pozaszkolnym, ponieważ w tej dziedzinie inny, równie istotny fakt prowadzi do rozpaczliwego wniosku:
znaczna część personelu do zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych (kolonie letnie, ogrody jordanowskie, tereny zabaw na wolnym powietrzu, ośrodki wakacyjne dla młodzieży itp.) składa się z nauczycieli i studentów. w większości nie posiadających przygotowania artystycznego. Pustka kulturalna i artystyczna jest tam równie wielka jak w środowisku szkolnym, pomimo poważnych usiłowań ze strony organizacji takich jak CEMEA (Centre (rEntraznement aux Mźthodes d'JSducation Actwe), ponieważ animatorzy bardzo odczuwają brak prawdziwej kultury artystycznej i nic w chwili obecnej nie zapowiada zasadniczej zmiany tej sytuacji.
Kształcenie aktywistów dla tego typu edukacji permanentnej, poza szkołą i wokół niej, jest więc równie konieczne. Animator kulturalny, specjalista w dziedzinie sztuk plastycznych, może odegrać bardzo ważną rolę w kształceniu „smaku", w czasie organizowania wystaw, pracowni twórczych, grupy badań archeologicznych, wycieczek czy wizyt turystycznych... jest wiele rodzajów działalności, które mogą być organizowane jedynie poza szkołą, a zwłaszcza poza godzinami lekcyjnymi.
Wszystkie te problemy zostały więc postawione i tylko ich rozwiązanie otworzy w przyszłości drzwi pozwalające na prawdziwy dostęp do wiedzy i twórczości.
ROZDZIAŁ VII ELEMENTARNE ZASADY I CELE WYCHOWANIA ARTYSTYCZNEGO ŚRODKI I METODY
Wrażliwość i przebudzenie na wartości plastyczne
Szkoła nie może już być, nie powinna być miejscem, gdzie dzieci i młodzież spełniają role prostych wykonawców bez inicjatywy. Nie sądzimy tak jedynie po to, aby zaspokoić indywidualne czy zbiorowe poczucie odpowiedzialności ani też po to, żeby dopomóc w procesie autoafirmacji i umocnienia osobowości przez jej rozwój, ale z tej racji, że w naszych czasach musi się rozpowszechniać i utrwalać nowa koncepcja pedagogiczna, a jej intencje mają charakter kulturotwórczy i kształcący. Biorąc pod uwagę osobowość dziecka, jej stosunek do czasu, jej rytm, trzeba uszanować rozwój psychiczny, fizyczny i psychologiczny każdego. Tak więc np., jak długo sztuka będzie traktowana jako zbędny luksus, a artyści nie zostaną zintegrowani ze społeczeństwem, tak długo zajęcia plastyczne nie zostaną uznane i nie staną się wszystkim potrzebne, trudno więc będzie posuwać się naprzód. Jeśli tworzyć może tylko jednostka uzdolniona, to co stanie się z innymi, po cóż tak kruszyć kopie w tej sprawie? A ponadto malarstwo, grafika, rzeźba nie znajdują rzeczywistego miejsca w środowisku, po cóż więc je wykonywać i zachęcać innych, by się tym zajmowali? Po cóż wymagać pełnej ich integracji z procesem nauczania? Jeżeli dzieła sztuki — z przyczyn ekonomicznych — mogą być nabywane tylko przez arystokrację finansową, to w jakim celu zachęcać do zajmowania się sztuką czy uczenia sztuki wszystkie dzieci?
Zapewne zdarza się jeszcze często, że artyści w/stylu dziewiętnastowiecznej cyganerii mają życie całkowicie swobodne. Telewizja opowiada o ich bogactwie, zamkach i posiadłościach, o ich ekstrawagancjach i dziwactwach. Za cenę jednej sensacji przemilcza sytuację tysięcy twórców, którzy podejmują inne zajęcia po to, by zarobić na życie. Tego rodzaju koncepcje stały się przyczyną niechęci do wychowania artystycznego, a nauczyciele i rodzice wypowiadają wiele rozpowszechnionych opinii na temat nie użyteczności artystów czy koniecznego upadku, jaki musi towarzyszyć temu rodzajowi zawodu. A jednak odkąd pewne podstawowe problemy zostały podjęte i odkąd uznano wreszcie te cele, pewne koncepcje stają się elementami możliwe^ go postępu na drodze, którą staramy się zarysować. Ani całkowite odrzucenie wychowania określonego jako klasyczne, ani uznanie nowego, bardziej odpowiedniego słownictwa nie mogą całkowicie odmienić przyszłości tego wychowania. Trzeba stwierdzić, że pojęcie i forma pewnego typu wychowania kierowanego nie może już dalej się rozwijać, nie może już zastąpić koniecznego wysiłku, jaki jest wymagany i jaki winien być podjęty przez każdego wychowawcę (rodziców czy nauczyciela), aby pokryć specyficzne braki kulturalne, za które nie są oni. całkowicie odpowiedzialni, ale które przeszkadzają im w bardziej efektywnym ingerowaniu w rozwój prawdziwego wychowania artystycznego, zintegrowanego z kształceniem ogólnym.
Czyż trzeba przypominać najistotniejsze sprawy o' minimalnych warunkach pozwalających na przekształcenie charakteru metod i na pomoc w rozwoju funkcji twórczych u dziecka (a więc i u dorosłego)?
Plastyczny akt twórczy stanowi projekcję życia wewnętrznego, często nieznanego samej jednostce, a także jest owocem zorganizowanej refleksji; akt ten wyraża się za pomocą gestu, manipulacji i za pomocą różnych materiałów, zależnie od „technik". (W technikach artystycznych słowo „technika" nie ma tego samego znaczenia jak w środowiskach pedagogicznych. Przez technikę rozumiemy: ceramikę, mozaikę, kucie, tkactwo, witraż itp., jako rodzaje działalności artystycznej czy rzemiosła).
Uznając, że rozwój inteligencji przechodzi przez „ujęcie" zewnętrznego świata, a więc przez dotyk, a także przez gest, który zapisuje się w przestrzeni, włączając doń także wszystkie ruchy jednostki poruszającej się i pobudzonej, stwierdzamy, iż zręczność nie może być jedynym kryterium twórczości artystycznej, podobnie jak kopiowanie natury nie może być jedyną metodą. Pedagogika winna rozwijać się zgodnie z potrzebami dziecka: dotykanie, odkrywanie, przekształcanie, układanie, wycinanie, łączenie, inwencja, naśladowanie, zespalanie... Dostarczanie wielu środków ekspresji oznacza wzbogacanie słownika, który będzie się przekształcał zgodnie z narastaniem świadomości jednostki na temat przestrzeni, w stosunku do samego siebie i do innych.
Również w szkole, po wypróbowaniu i przyjęciu pewnych zmian dotyczących możliwych metod, kierowanych lub nie kierowanych, po uznaniu dziecięcych wytworów, poza problematyką analityczną czy psychopatologiczną, można postawić pytanie: jak pobudzić motywację? jak ingerować? jak zachęcać? (poprawki? oceny?), to znaczy jaka będzie ostatecznie rola dorosiego? Te problemy narastają i utrudniają inicjatywę i projekty wielu wychowawców.
Człowiek dorosły musi koniecznie zastanawiać się nad następującymi zagadnieniami, które mogą stanowić podstawę do zainteresowania się sztukami plastycznymi, o ile zostaną przyjęte:
a) czy twórczość stanowi potrzebę, czy wzbogaca człowieka pozostając w stałym sprzecznym stosunku do jego umysłu, wizji, rąk i ciała?
b) czy ułatwianie tworzenia (a nie tylko kopiowanie i systematyczne naśladowanie) stanowi środek konieczny dla kształcenia, poczynając od wczesnego dzieciństwa?
c) jeśli środowisko społeczno-rodzinne i szkolne (a więc wychowanie) wpływają na twórczość to pojęcia „dobra" i „zła", „dobrego" i „złego" gustu nie są kryteriami przyjętymi w sposób definitywny od urodzenia: zręczność wymaga dodatkowego ćwiczenia, nie zastąpi braku wyobraźni.
Człowiek dorosły musi zdawać sobie sprawę z braku realnych kryteriów, by informować bez wywierania nacisku; jego własna wartość twórcza nie jest sprawą zasadniczą dla działań wychowawczych, a uważna praktyka może usprawnić jego osobiste kształcenie i dopomóc w zrozumieniu niepowodzeń dziecka.
Jedynie postawa sprzyjająca wzbogacaniu wyobraźni, całkowity brak wszelkiego sekciarstwa w stosunku do upodobań dziecka ma tutaj znaczenie. U nauczyciela kultura ogólna, nie tylko książkowa, lecz przede wszystkim przeżyta, obejmuje sztukę, historię cywilizacji i ludzkich wytworów,, pozwala na dysponowanie minimalnym słownikiem, trwałe pragnienie nieustannego odnawiania sztuki i w ten sposób uznawania i rozumienia tego, co nowe i nieznane.
Konieczną częścią tego rodzaju inicjacji jest poznanie w sposób praktyczny różnorodnych środków wynalezionych przez człowieka, by lepiej siebie wyrazić, a więc: wycinanie, grawerowanie, lepienie, modelowanie, przybijanie, rysowanie, rzeźbienie... za pomocą bardzo różnych materiałów: papier, słoma, nylon, tkanina, kora, metal, drzewo, sznurek, pióra, len, poliester, bez ograniczenia i przy korzystaniu z tworzyw wciąż nowych. Dzięki tej praktyce staje się możliwa analiza wzbogacająca dzieł sztuki przeszłości, a dzieła nie tracą przez to nic z ich treści wewnętrznej, piękna i intencji twórcy.
Wiedza psychologiczna i fizjologiczna o tych, których się wychowuje na wszystkich poziomach, stanowi, jak wiadomo, ważny element u podstaw wszelkiego wychowania; pozwala na inicjację, która pozostaje w stałym związku z rozwojem wizualnym, intelektualnym, mentalnym, z manualną zręcznością dziecka. Trzeba chronić życie wewnętrzne i świeżość, ale nie starać się o utrzymanie ich za wszelką cenę, ponieważ niezręczna interwencja równie dobrze jak brak interwencji ze strony dorosłego stanowią ryzyko zniszczenia autentycznych dziecięcych wytworów.
Wreszcie, jeśli uzna się, że podstawę różnych dzieł sztuki przeszłości i współczesnych stanowią różne rodzaje ekspresji, to wciąż będą powtarzać się następujące elementy: * rola kreski, je] jakość, jej sens intelektualny. jej kształt gestualny; rola światła w pojawianiu się przestrzeni i w ujmowaniu dzieł przestrzennych; wreszcie rola koloru, który ma swoistą jakość, spokojną lub dynamiczną i który wyraża się na tysiąc sposobów, zależnie od narzędzi i gestów.
Jakaż więc ma być rola dorosłego, wychowawcy?
W jakich formach ma przejawiać się jego wpływ?
Czy interwencja dorosłego wpływa na indywidualną twórczość i co należy zrobić, by jego rola była pozytywna, a więc wychowawcza?
Stosunek między dorosłymi a dziećmi, nauczycielami a uczniami, nauczającymi a nauczanymi może ułożyć się wyłącznie na podstawie twórczego współdziałania. Musi więc opierać się na refleksji krytycznej, jaką każdy powinien podjąć na temat siebie samego.
Czego należy nauczać ? Czy można uczyć sztuki? Czy sam artysta może przekazywać swoją wiedzę inaczej niż wyjaśniając, w jaki sposób ją osiągnął? Może więc tylko zachęcać, pomagać w doskonaleniu tego, kto obiera podobną drogę. Ale w jaki sposób może skutecznie włączać się do tego rodzaju kształcenia, i to już od najmłodszych lat dziecka, osoba, „niewtajemniczona", np. ojciec lub matka?
Jedynie w poczuciu wolności może być realizowana pełna autonomia jednostki pozwalająca na postawę receptywną w stosunku do rzeczy i do istot żywych po to, by zmysły zostały maksymalnie rozbudzone. Nie oznacza to braku interwencji. Tradycyjne struktury pedagogiczne nie brały zupełnie pod uwagę czynnika „wolności". Z tej przyczyny pozostał w nas uraz na temat obsesyjnego obrazu nauczyciela (ojca), który posiada wszelką wiedzę i przekazuje ją z wysokości swego biurka, gdzie króluje zgodnie z prawem i w ten sposób przytłacza wszelką wrażliwość, jaką dziecko nosi w sobie..
Stosunek, jaki nawiązuje się między dorosłym a dzieckiem, ma więc znaczenie podstawowe, musimy powtarzać to nieustannie: ze względu na dziecko trzeba odczuwać emocjonalny walor tego, co się mówi, wyobrażać sobie, jaki ono nada temu sens, wysłuchać co może powiedzieć, aby w ten sposób ułatwić i polepszyć porozumienie, źródło jakościowej przemiany zrozumieć, jakie może być dla dziecka znaczenie naszej wypowiedzi, a zwłaszcza, jak bardzo sądy formułowane przez nauczyciela na temat postępowania dziecka mogą być niebezpieczne dla jego równowagi afektywnej i umysłowej. Przed dwustu laty J. J. Rousseau pisał:
Jeśli dziecko się myli, trzeba mu na to pozwolić, nie poprawiać żadnych jego błędów, oczekiwać, zanim stanie się zdolne dostrzec je i poprawić samo.
Natomiast Freinet twierdził: „Prawdziwą wiedzą jest ta, którą się zdobyło drogą odkrycia i którą się sobie przyswoiło". Dodawał przy tym, powtarzając za Rogersem:
Wiedza odkryta przez jednostkę, prawdy przyswojone w sposób osobisty i zasymilowane w toku doświadczenia nie mogą być bezpośrednio komunikowane innym.
Nie należy przeszkadzać w wysiłku dziecka, które męczy się w skupieniu nad pracą twórczą, aby jego postawa kształtowała się z uwagi na rezultaty, uwarunkowane przez jego siły umysłowe i zmysły; trzeba w sposób możliwie szczery wiązać to z przyjemnością.
Percepcja i środki ekspresji
Środki plastycznej ekspresji dziecka zmieniają się w miarę ewolucji jego zdolności rozumienia, jego poziomu umysłowego.
Potężna potrzeba ekspresji, jaka cechuje dziecko, ma bez wątpienia dwie formy pragnienia - zdobycia piękna i pragnienie utrwalenia „go „w sposób zewnętrzny (jakby za pomocą aparatu fotograficznego). A ponadto pragnie ono osiągnąć poziom innych osób (tych, co potrafią w sposób zręczny przemawiać w tym właśnie języku i być rozumianymi). A zatem zachętą czy oceną nie będzie ,,dobrze czy dokładnie, słusznie czy fałszywie", ale pobudzenie entuzjazmu, zaproszenie do oglądania piękna przyrody, nienarzucanie reguł, praw, teorii; jeśli nawet one istnieją, to muszą wynikać z doświadczenia.
Przede wszystkim dziecko powinno mieć do swojej dyspozycjiodpowiednie środki: papier, tablicę, przestrzeń, narzędzia: nożyczki, klej, pędzel; m a t e r i a ły: kolorowe ołówki, tłuste pastelowe kredki, gwasze, kredę itp.
Za pomocą rozmowy trzeba podjąć trud doprowadzenia dziecka do wyboru tematu, ewentualnie trzeba dać mu możliwość wyboru. Dorosły przewodnik dopomoże w posługiwaniu się narzędziem i techniką, ale żaden system ani trik nie może być używany, ponieważ właśnie narzędzia, materiał, tworzywa będą grać rolę decydującą dla osiągnięcia, a pojawienie się lub brak aktywności częściowo zależy także od osoby dorosłej, która — przeciwstawiając się brakowi odwagi — pozwoli dziecku na doprowadzenie do szczęśliwego końca jego „dzieła", zrozumie względną wartość, jaką ono posiada, to znaczy zachowa je, jeśli ono tego zechce, lub zniszczy, jeśli nie będzie z niego zadowolone. Dopiero około dziewiątego, dziesiątego roku życia trzeba próbować zachęcać dziecko do zmiany i ulepszania jego pracy.
Dziecko próbuje, szuka po omacku, ocenia środki wyrazowe. Nabywa pewności, zdobywa własną osobowość. Do jedenastego roku życia zadowala się opanowaną umiejętnością tworzenia, obrazków, utrwalania swoich myśli odnajdywania form języka, który różni się od innych, a zwłaszcza od języka mówionego. Jednak ogranicza się do utrwalania obrazów przeżywanych w swoim bliskim otoczeniu życiowym, w rzeczywistości jest to stosunek między tym, co widziane, pomyślane, co poprzedza obserwację, i ten właśnie materiał pomoże wyobrażni. W pragnieniu ekspresji powoli zdobywa miejsce chęć panowania nad rzeczywistością dzięki swoim doświadczeniom, w ruchu nieustannych stosunków, będzie rozwijać swoje oceny, refleksje, doskonalić pamięć o przeżyciach", poza wizją, włączając swoje uczucia, przyjemności i niechęci. Jego czynności sensoryczno-motoryczne będą uczestniczyły w jego psychice. W dalszym toku naszych rozważań zajmiemy się rolą niepowodzenia, którego pozycja jest zasadnicza dla dalszego toku rozwoju dziecka.
Jeśli zaś chodzi o nauczyciela wychowawcę, to nie tylko jego „interwencja powinna być bardzo delikatnej natury, ale musi on wpływać na wspólnotę grupy to znaczy na wzajemną współpracę dzieci. Sprawa korekty i oceny zajmie ważne miejsce.
Aż do tej chwili pojęcie „autorytetu" było prawem dla grupy. W miarę jak zostaje dopuszczony brak przymusu, autorytet przekształci się w prawa i reguły społeczne, dyskutowane, uznane zbiorowo przez wszystkich. Jedyny przymus wynikać będzie z technik, z ograniczeń stawianych przez pracę, z warunków, materiałów, zasad gry. Chodzić więc będzie o „reguły" postępowania w grupie społecznej. Miejsce dziecka w grupie i jego „pozycja" pozwolą uniknąć uczynienia zeń istoty nieprzystosowanej do środowiska. Chętnie podporządkuje się ono takim zasadom: jak posługiwać się narzędziami, tworzywem, materiałami, układem, stanem i .wyposażeniem lokalu i narzędzi... Pedagogika grupy pozwoli na rozwiązanie większości problemów; wzajemna pomoc, jaką dzieci okażą sobie samym, będzie bardziej skuteczna niż rywalizacja jednych przeciw innym. W ten sposób rola wychowawcy polegać będzie na przygotowaniu warunków najbardziej sprzyjających pracy twórczej, zarówno w zakresie moralnym (stworzenie atmosfery, wprowadzenie uczuć sympatii, spokój, utrzymanie ciszy, odprężenie, wygoda), jak i materialnym.
Odpowiednie pomieszczenie, które zostało zaplanowane przez same dzieci, położone w przyjemnym miejscu, zapewni poczucie bezpieczeństwa i spokój, a organizacja pracy dokona się tym łatwiej. Wychowawca dobrze znany, łatwy w kontakcie będzie obecny nawet wtedy, kiedy zaprosi się „specjalistę" z zewnątrz. Aktywność twórcza będzie miała charakter różnorodny, ale w ograniczonym zakresie. Zwykłe stoły czy trójnogi z blatem zgrupują według rodzajów pracy sześciu do ośmiu uczestników, a w żadnym wypadku nie należy przekraczać liczby dwudziestu pięciu. Nagromadzenie czynności hałaśliwych (jak rysunek za pomocą gęsiego pióra czy kucie metalu) winny być oczywiście wykluczone.
Tak więc dorosły, jako przewodnik w bliskim otoczeniu, zajmuje postawę życzliwą, zapewniając od początku spokój, aby w warunkach odprężenia i ciszy ułatwić refleksję i przedstawienie możliwości wyboru.
W określonym pomieszczeniu i zależnie od postawy wychowawcy dziecko będzie mogło się zaadaptować, współdziałać, wyrazić swój entuzjazm, odprężyć się bądź skoncentrować, angażując się w tok działania, jednak przy utrzymaniu kontaktu z „przewodnikiem". Trzeba pozwolić dziecku na śmiałość; skoro rzeczywistość pomiesza się z fikcją, szczegóły staną się rzeczywistością, a podstawowa prawda zostanie usunięta.
Niektórzy wychowawcy chwalą sobie zabawę (bądź nastrój zabawy) dla przyśpieszenia procesu zdobywania i tworzenia. To pojęcie oparte na przyjemności ma charakter zasadniczy. Trzeba przypomnieć sobie rolę zabawy i jej reguł jako elementów sprawczych w procesie twórczym u dziecka — jego pragnienie tworzenia musi być spożytkowane dla doprowadzenia do porządkowania i przekształcania informacji zewnętrznych (przyroda, przedmioty martwe czy ożywione, rzeczy, ludzie, zwierzęta...), zachęcać je do obserwacji, ale i do reinwencji, do wyobrażania sobie.
Ów język: rysunek, który poprzedza pismo, pozwalający na wyrażanie marzeń, idei, myśli dziecka, musi równocześnie chronić fantazję, ale także włączać się w ramy pewnych reguł gry, które staną się podstawą alfabetyzacji. Tak więc posługiwanie się tym językiem będzie kontynuowane przy wielu różnych okazjach, z różnymi innymi „tworzywami". Swobodne i pełne entuzjazmu dziecko będzie przekształcać rzeczy, ewoluować, rozwijać się w procesie „konstruowania". Dokument, ślad, jaki pozostawia, będzie mógł stać się z drugiej strony przedmiotem badań psychiatrów, psychopedagogów i lekarzy. Dziecko bawi się zgodnie ze swoimi emocjami, pracuje z radością, według swojej intencji intelektualnej. Wolność jest więc dla niego konieczna w rozwiązywaniu problemów, jakie przed nim stają, umiejętność jego podnosi się dzięki technikom, a zręczność przez ćwiczenia, ale właśnie ta swoboda utrzyma trwałość aktu wrażeniowego.
Z faktu, że mamy do czynienia z wychowaniem wrażliwości, wynika, iż należy unikać wszelkiego zmęczenia. Jest oczywiste, że wszelkie porównywanie z dziełami ludzi dorosłych i wydawanie ocen nie może być tolerowane, celem jest umożliwienie dziecku, które może być zręczne lub niezręczne, normalne lub nieprzystosowane, wyzbycia się niepokoju i zachowania wiary w swoje możliwości zdobycia sukcesu. Model powinien pojawić się jedynie w przypadku czystych ćwiczeń obserwacyjnych.
Organizowanie różnych klasyfikacji, wyrównań, porównań, opartych na uznaniu najlepszego czy najgorszego, jest zawsze arbitralne, a przede wszystkim związane z ryzykiem utraty przez dziecko wiary w swoje siły, którą przecież chce się mu zaszczepić, a ponadto takie metody wytwarzają gwiazdorstwo, eksponują bohatera, z czym przecież walczymy. Jedynie pozytywna ocena zbiorowa, mająca na celu ujawnienie możliwości twórczych całej klasy, może mieć wartość. Jeśli uznajemy stanowisko Arno Stema: „każda osobowość dziecka ma wartość sama w sobie", wykazujemy niedorzeczność konkursów na rysunki dziecięce, egzaminów, których cel stanowią pomiary osiągniętej wiedzy.
Nie zapominajmy o tym, że niektórzy nauczyciele organizują różne manifestacje (konkursy czy wystawy) bardziej przez zarozumiałość i dla pokazania samych siebie niż dla dzieci, które nie mają z tego żadnych korzyści, a nawet wprost przeciwnie. A jednak trzeba strzec się przed utrzymaniem dziecięcej naiwności, jak to ma często miejsce w przypadku niektórych wystaw „sztuki dziecka", które odgrywając rolę „modeli" dla innych dzieci, opóźniają, zamiast przyśpieszać, rozwój.
Wreszcie na temat niepowodzeń: jeśli konsekwencją oceny jest stopniowe zniechęcenie dziecka niezręcznego, to dzieje się tak samo w przypadku „dorosłych" głosów krytyki, to znaczy formułowanych bez pamiętania o tym, że ich adresatem jest dziecko. Wychowawca powinien przedstawić możliwe rozwiązania po to, by krytyka nie hamowała dziecka; stwierdzenie — „brak zręczności" nie powinno stanowić żadnego kryterium. Przede wszystkim trzeba unikać tworzenia kompleksów, nieuniknionych przy nagromadzeniu niepowodzeń. „Nie umiem rysować". Ile milionów osób dorosłych rozpoczyna swoje wypowiedzi na tematy artystyczne od takiego właśnie zdania lub też stwierdzenia: „Zawsze miałem marne oceny z rysunków".
Jeśli trzeba by poszukiwać przyczyn takich wyników, to kto ponosiłby winę: nauczyciel? rodzice? grupa? system ocen? brak poważnego traktowania zajęć z rysunku?
W praktyce, niezręczność czy braki w technice wystarczają, by dziecko znalazło się w pozycji niższości wobec innych. Może to spowodować wadę wyobraźni, co znajdzie swój wyraz w niechęci do wychowania artystycznego.
Rozumiemy, z jakiej przyczyny zachęta ze strony osoby dorosłej jest konieczna, a także i to, dlaczego „korekta zbiorowa" może być czymś niebezpiecznym — ponieważ wiąże się z ryzykiem ujawnienia niezręczności i ośmieszenia niektórych „trudności wykonania". A ponadto, kiedy prosimy o ogólną opinię, istnieje ryzyko obniżenia poziomu, co powoduje efekt sprzeczny z postawionym celem. Formy „krytyki zbiorowej" muszą więc być rozpatrywane z dużą dozą ostrożności. Trzeba poddawać ocenie jeden tylko aspekt, np. kolor, technikę, sposób ujęcia tematu, tło; forma powinna być chroniona z uwagi na jej własną wartość, stanowi bowiem wyraz osobowości każdego twórcy. W zasadzie, jeśli wychowawca mógł obserwować dzieci w toku ich działalności i jeżeli nie „brak zainteresowania" stał się przyczyną „niezręcznego" wyniku, Jego pozytywna strona ujawni się w języku werbalnym w toku indywidualnej wymiany zdań.
Istnieje wiele możliwych rozwiązań kwestii wystawiania prac: można wystawiać wszystkie prace małymi grupami czy według tematów, można tworzyć panneau odrębne dla każdego dziecka..., odnawiając je systematycznie, dając w ten sposób wszystkim możliwość wystawiania choć jeden raz (to rozwiązanie. pozwoli na ukazanie indywidualnej osobowości przez podkreślenie jedności, jaka przejawia się w całokształcie prac każdego).
W zakresie roli grupy i poszukiwanych: celów związanych z socjalizacją „rysunek" czy „malarstwo zbiorowe” stanowią część odnowionej pedagogiki, interesującej z wielu powodów. Dzieci realizują, po zbiorowym wybraniu modela, malowidło o wielkich wymiarach (np. od l do 3 m), to znaczy takie, którego format wymaga udziału wielu wykonawców, bądź też jeden temat, indywidualna realizacja jednego elementu pozwoli zebrać na wielkiej przestrzeni prace każdego z osobna, np.: „Dziedziniec folwarczny", każdy rysuje lub maluje jedno stworzenie z fermy; „Staw", namalowanie jednej ryby według dokumentacji lub z pamięci; „Główna ulica w miasteczku", wykonanie:
dom; wykonanie: kwiaty, rośliny; „Fotografia grupy" — każda postać będzie jednym z uczniów w klasie; „Kwitnące pole lub ogród", wykonanie: kwiaty, rośliny, ślimaki, motyle itp. Zgromadzenie elementów dokonuje się w sposób grupowy przez kolaż, wycinanie itp.
Inna forma polega na powiększaniu, po podziale na kwadraty, rysunku-modelu (realizowanego przez jedno dziecko i wybranego przez inne). Każdy kwadrat ma swój wymiar — skala określona, każdy wykonawca utrzymuje podstawowe kolory, starając się kopiować i powiększyć w możliwie najlepszy sposób rysunek podstawowy. To ćwiczenie jest niewątpliwie mniej interesujące z punktu widzenia pedagogicznego, ponieważ ogranicza postawa twórczą i spontaniczność do prostego kopiowania, a jedyne zainteresowanie sprowadza się do problemu powiększenia. Zresztą i to „ćwiczenie" może być realizowane na podstawie dokumentów artystycznych (miniatury perskie czy średniowieczne), interpretacja może więc odgrywać większą rolę w toku łączenia poszczególnych prac, ponieważ problem jedności całości pojawi się w stosunku do prac indywidualnych.
ROZDZIAŁ VIII ROLA I ŚRODKI DOKUMENTACJI I INFORMACJI W SZTUKACH PLASTYCZNYCH
Dokumenty i środki audiowizualne
Rola zarówno rodziców, jak i nauczycieli polega na dostarczaniu dzieciom wiadomości możliwie bogatych i różnorodnych. Proces wzbogacania zarówno dzieci, jak i osób dorosłych.realizuje się dzięki aktualnym informacjom zdobywanej dokumentacji i wiadomościom uzyskiwanym z życia bieżącego, prasy, telewizji, filmowi, czasopismom, gazetom i książkom...
Fakt, iż dziecko zaczyna zbierać reprodukcje dzieł sztuki (czy też, co jest oczywiście sprawą znacznie trudniejszą, dzieła oryginalne, a nie dla wszystkich jest to możliwe), by oglądać je, ewentualnie wybierać niektóre z nich dla ozdobienia swojego pokoju, uwarunkowany jest przyzwyczajeniami nabytymi dzięki ludziom dorosłym, tym bardziej, iż większość ludzi we Francji, mimo niskich cen reprodukcji, sztychów i litografii, chętnie przebywa w pomieszczeniach całkowicie pozbawionych dekoracji plastycznej, w dawnym czy współczesnym stylu. Sytuacja ta jest jeszcze gorsza w dziedzinie rzeźby. Poza ohydnymi kolorowymi gipsami, jakie można wygrać na loterii, rozpowszechnionymi przed wojną 1939—1945, trzeba stwierdzić, iż w naszych czasach sztuka bazarowa, figurki pseudo-egzotyczne stają się bezpośrednim rywalem autentycznej sztuki.
Mamy już dowody na to, iż trwała kultura artystyczna nie może formować się jedynie w taki właśnie sposób, ale również dzięki przyzwyczajeniu dziecka do „widzenia" oryginalnych wytworów w" jego otoczeniu.
Tak np. w klasie łatwo jest wychowawcom, nawet wtedy, gdy szkoła lub liceum nie posiada odpowiedniej dokumentacji, zachęcić dzieci do przynoszenia reprodukcji, które mogą znaleźć w tygodnikach, czasopismach, na kartach pocztowych itp. i do gromadzenia ich w tekturowych pudłach. Można również przewidzieć specjalne schowki, które będą przeznaczone na określoną tematykę, regularnie „obsługiwaną" przez grupę dzieci (kolor błękitny, czerwienie, ruch, krajobraz, portrety, morze, bitwy, stroje, grafika, równowaga, nieporządek, radość, dynamika, geometria przestrzeni, sztuka optyczna...), co zobowiązuje poszczególne dzieci do wyszukiwania różnych dokumentów z dziedziny sztuki figuratywnej czy abstrakcyjnej, poprzez studia nad historią twórczości artystycznej; mogą to być także dzieła jednego artysty czy pochodzące z jednej epoki, co może stać się podstawą dyskusji czy analizy tych dzieł.
Trzeba dodać, iż dokumentacja tego rodzaju nie musi ograniczać się do malarstwa, ale winna obejmować wszystkie sztuki plastyczne, łącznie ze sztuką dekoracyjną, rękodziełem i folklorem, z formami tworzonymi w dziedzinie garncarstwa, ceramiki, porcelany. a także biżuterię, meble, kostiumy...
Przypomnijmy, iż dzieciom od dwóch do ośmiu lat sztuka współczesna jest bliższa niż sztuka klasyczna; nazbyt często rodzice czy nauczyciele narzucają swoje własne upodobania i swoją wizję świata przez dobór reprodukcji, które nie wykraczają poza epokę impresjonizmu.
Pojawia się jeszcze inna możliwość pozwalająca każdego dnia innemu dziecku na przedstawienie reprodukcji wybranych właśnie przez nie, zgodnie z jego gustem i odczuciami. Możliwość ta pozwala również na zaakcentowanie wielości punktów widzenia, formowania, w oparciu o dzieła sztuki, poczucia tolerancji, to znaczy uznania faktu, iż „gusty" mogą być różne. Pozostaje sprawą oczywistą, iż kryterium tej formuły opiera się na nagromadzeniu dzieł sztuki wszystkich dziedzin i wszystkich czasów.
Daje się jednak odczuć, że w zakresie analizy dzieła konieczne jest konfrontowanie różnych dokumentów i próba ujawnienia w ten sposób w dyskusji zalet, a nawet wartości dzieł artystycznych.
Wśród innych środków informacji i źródeł, jakimi dysponuje w naszych czasach wychowanie artystyczne, znajdują się: fotografia, przezrocza, film i telewizja. Dla niektórych są to tylko formy rozrywki uprzyjemniające spędzanie wolnego czasu, dla innych potężne środki wychowawcze, określane jako metody audiowizualne1, pozwalające na zdobywanie takich celów, których nie osiągnięto by nigdy za pomocą metod klasycznych. Ale nie chodzi tutaj jedynie o środki informacji i o jedyny środek nauczania, chodzi również o praktyki twórcze, które za pomocą obrazu rozwijają obserwację, ciekawość, postawę twórczą i wrażliwość, podobnie jak inne sztuki plastyczne.
Fotografia zastąpiła dziś obrazy czy „ryciny", które zawdzięczamy ilustratorom z początków stulecia. Dostarcza ona informacji na tematy codzienne i nie tylko próbuje odtworzyć trzeci wymiar, uzyskując go za pomocą kontrastów, ziarnistości papieru, światła. Pozwala także na zapoznanie się z tematem dzięki technice powiększania, na tworzenie nowych form dzięki kadrowaniu, na rozkładanie ruchu, na łączenie z poznaniem technicznym praw chemii, fizyki (solaryzacja, linie, grafika barwna, efekty specjalne, gra soczewek, fotografia kontaktowa...). Wreszcie, we współpracy z innymi dziedzinami nauczania, dostarcza materiału do reportażu czy fotomontażu. Tego rodzaju technika otwiera codziennie horyzonty świata dzięki dekoracji, technikom rzemiosł artystycznych, takich jak ceramika, tworzywom plastycznym i reklamie.
Dzięki wyświetlaniu przezroczy czarno-białych i kolorowych źródła informacji artystycznej zostały zwielokrotnione, a fascynacja obrazem może w ten sposób stać się źródłem zrozumienia języka plastycznego. Z tą techniką dzieje się podobnie, jak z poprzednią, dziecko dziesięcio-, jedenastoletnie może ze swej strony przyswajać świat przez praktykę przezroczy. Montaż i udźwiękowienie za pomocą magnetofonu będą zresztą bardziej korzystne dla dziecka, niż bierne posługiwanie się wizją.
Obraz animowany, film, pozwala dziecku widzieć ruch świata, artystów przy pracy i narodziny form, odkrywać sekrety techniki i różnorodne aspekty dzieła architektonicznego czy rzeźby. Dzięki filmowi mogą zostać zrealizowane różne aspekty wychowania. Przez poznanie dziejów sztuki filmowej, dzięki filmom archiwalnym można poznać język filmowy i różne techniki sztuki kinematograficznej. Dla młodzieży starszej analiza scenariuszy, komponowanie, zdjęcia, montaż i ewentualnie udźwiękowienie, łącznie lub bez analizy samego filmu, otwierają ogromną ilość problemów, gdzie nauka, uczucie, transpozycja idei i wyobraźnia będą szły w parze z odkryciem wartości plastycznych.
Poza tym do filmu animowanego w istotny sposób należą strona graficzna i kolorystyka, a następstwo obrazów i form pozwala na tworzenie ruchu. Inne źródła, takie jak rysunek animowany przez rysowanie na .taśmie czy na odbitce, podobnie jak wydrapywanie taśmy filmowej, manipulowanie drutem z żelaza czy plastyku, papier nałożony czy wycinany pozwalają na wielką przygodę plastyczną dzięki praktyce, która pozostałaby statyczna bez tego typu środków.
Pozostaje jeszcze telewizja, która zajmuje w życiu dziecka miejsce tym bardziej istotne, że rodzice tylko w bardzo rzadkich przypadkach ograniczają czas, jaki ich progenitura spędza przed telewizorem. Ponad 70°/o uczniów spędza przed nim więcej czasu niż w szkole!
Telewizja otwiera ku światu i życiu ludzi dorosłych. Intelektualny rozwój dziecka jest dzięki niej znacznie przyśpieszony, ale niewątpliwie cierpi na tym jego rozwój psychoruchowy, ponieważ przystosowanie motoryczne i schemat cielesny kształtują się „zasadniczo" dzięki gestom i ruchowi. Jeśli staje się konieczne, żeby rodzice nauczyli się korzystać z tych pomocy, to nie powinni popadać w łatwiznę, to znaczy ich spokój, w ten sposób uzyskany, nie powinien być sprawą najbardziej istotną. A zresztą muszą wybierać i oni sami powinni umieć wyrzekać się telewizji, jeśli to okaże się potrzebne.
Dla wychowawców telewizja będzie stanowić okazję do dyskusji, komentarzy, analiz. Niestety informacja artystyczna najczęściej znajduje się w programie w takim czasie, kiedy dzieci powinny już odpoczywać, a bardzo rzadkie są audycje artystyczne (żeby nie powiedzieć, iż wcale nie istnieją tego typu audycje przeznaczone dla młodzieży, nawet w programie szkolnym). W każdym razie powinniśmy oceniać „przemiany, jakie nowe techniki wprowadzają do percepcji" (Wallon) i ten aspekt jest zasadniczy dla inicjacji plastycznej. Dzięki tym potężnym środkom poznanie środowiska i możliwości jego analizy zostają wzbogacone, a ponad to jest to środek informacji służący w tym samym stopniu dziecku co nauczycielowi.
Książka i muzeum
Pozostaję oczywiście najbardziej klasyczny środek nauczania, jakim jest książka.
Nauczyciel ze swej strony powinien korzystać z książek, posługiwać się różnymi rodzajami bibliografii, aby pomagać dzieciom w odkrywaniu technik i zdobywaniu wiedzy. Pewna ilość książek aktualnych, a zwłaszcza książki o sztuce (większość z nich niestety kosztuje zbyt drogo), zachęca do lektury. Jednakże nawet książki dla dzieci są ilustrowane przez osoby dorosłe i fakt ten posiada istotne znaczenie dla kształtowania lub deformacji smaku; a ponadto — co ma znaczenie zasadnicze — prasa dziecięca odgrywa rolę ogromnie destrukcyjną, zarówno z uwagi na jej treść, jak i ze, względu na wulgarny charakter „rysunków", jakie się tam proponuje. Rzadkie są komiksy tworzone przez autentycznych artystów. Słowem, te obrazki na użytek dzieci proponują koncepcję plastyczną, która zostawia ślad na całe życie.
Istnieje jeszcze zbyt mało bibliotek przeznaczonych wyłącznie dla dzieci, aby mogły one mieć wpływ na wychowanie wrażliwości (przypomnijmy np. bibliotekę w Ciamart lub: biblioteki w niektórych szkołach eksperymentalnych). -
Ostatnim źródłem informacji jest muzeum. Mieszkańcy wsi mogą z niego korzystać zbyt rzadko. A jednak, choć stanowi ono element przeszłości, to zawiera dzieła [najbardziej „ważliwe" i otwiera ku poetyckiemu światu inspirując wyobraźnię.
W Stanach Zjednoczonych istnieje ponad trzysta muzeów dla dzieci. Francja dysponuje aktualnie tylko kilkoma prototypami: Saint-Quentin, Marsylia, Dijon i .wreszcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu. Także ,z tej przyczyny należy znaleźć sposoby uczyniona przyjemnym zwiedzanie, jakie proponuje się dzieciom. Jeśli przychodzą one w towarzystwie rodziców czy też zbiorowo, należy świadomie ograniczyć liczbę dzieł do „oglądania", a także czas trwania wizyty. Aktualne warunki istniejące w muzeum bardzo znacznie ograniczają możliwości czerpama z tych prawdziwych skarbnic dzieł sztuki, ale to właśnie tam będzie wzbogacać się wyobraźnia i da się odczuć przyjemność estetyczna. Nie można ich dzieciom odbierać.
Również dokumentacja powinna w sposób aktywny uczestniczyć w wychowaniu plastycznym. Pod pozorami bierności aktywizuje ona dialektykę myślenia i przyzwyczaja do kontaktu ze sztuką, aż do .takiego momentu, kiedy będzie oma potrzebna i konieczna w życiu codziennym.
W każdym razie jest 'pożądane, aby dokumenty towarzyszyły zajęciom praktycznym, by w ten sposób wzbogacać źródła inwencji, przy równoczesnym ukazywaniu różnorodności możliwych rozwiązań, jakie istniały w .toku historii.
Technika i aktywność twórcza indywidualna
Postawa twórcza, która stanowi źródło lęku, radości, emocji, strachu, obaw. wyraża się za pośrednictwem sztuk plastycznych, śpiewu, muzyki... i stanowi życiową funkcję. Staje się także podstawą dla rzeczywistości, która „daje się zobaczyć" (P. Eluard), Tego rodzaju twórczość nie może więc być sprowadzona do prostego faktu odtwarzania na kartce papieru przedmiotów, zwierzęcia, czy nawet krajobrazu. Byłoby to ograniczanie się do formalnego realizmu, a prosta praktyka rysunku odtwórczego utrudnia proces twórczy.
Trzeba zająć stanowisko wobec różnych form, jakie mogą przybierać prace dzieci: wyobraźnia, zdobienie, dekoracja, obserwacja, normalizacja, wytwarzanie, techniki; jaki więc rodzaj alfabetyzacji plastycznej jest możliwy z uwagi na tę różnorodność?
Trudność polega na pobudzaniu swobodnej aktywności twórczej, na zwiększeniu ilości środków ekspresji (technik i narzędzi), na wprowadzaniu różnorodności środków pomocniczych (tworzywa, formaty) i pomocy w pojawianiu się bardzo rozmaitych tematów.
Trwałe wartości plastyczne sztuki polegają na zespole wymyślonych układów. Nie tylko poszukiwanie wiedzy, jakości pozwalającej na osiągnięcie celu, czy wartości plastycznej samej w sobie kierować będzie naszymi poszukiwaniami, ale po prostu odkrycie nieskończonej ilości stosunków, które istnieją miedzy tymi trzema elementami. Trzeba więc w sposób arbitralny podzielić możliwości, jakie przed nami stoją:
— trwałe elementy w sztuce;
— alfabetyzacja;
— formy organizacyjne i środowiskowe;
— środki;
— pomoce, narzędzia, techniki.
Trwałe elementy w sztuce
Niektóre środki mają charakter trwały w sztuce w toku jej dziejów.
Odwołując się do dzieł sztuki przeszłości i współczesności, musimy -stwierdzić pewną ilość elementów trwałych, które znajdują się u podstaw wszystkich dzieł malarskich, a więc należą do samej natury sztuki i na tej podstawie winna opierać się pedagogika.
Praee Lucien Lautreca' mogą nam służyć jako punkt odniesienia w sposób niezbity. Jego badania należą do tych, spośród podejmowanych w naszej epoce, które najbardziej przyczyniły się do postawienia pro blematyki wychowania artystycznego:
Pierwszym naszym zadaniem będzie studium środków, których znaczenie jest magiczne, ponieważ składają się one na materialność dzieła. Te środki: freski, tonacje, kolory są same w sobie źródłem efektów psychofizjologicznych, które z dzisiejszego punktu widzenia stanowią trwale elementy na tle historycznej zmienności form.
W ten sposób na poziomie kreski można stwierdzić jej specyficzne jakości: wyciągnięta, Jednolita, cienka, wrażliwa, realizowana powoli lub szybko, rzucona, wydrapana, płynna, delikatna, świetlista lub matowa. Technika używana dla zaznaczenia śladów za pomocą pędzla lub kredy zmieni w sposób całkowity sens te j'kreski i nabierze autentycznego waloru: Tonacja wyraża przestrzeń, światło i jego źródło, proponuje jasność lub ciemność, wyraz bryły lub środowiska, odtwarza światłocień i kontrasty. Wreszcie kolor, który zachowuje swoją własną jakość, efekty dynamiczne i psychofizjologiczne, wyraża się w przezroczystości czy w materii, w plamach nakładanych lub płaskich, co liczne: i sprzeczne z sobą prawa usiłowały poddać analizie.
Kreska, tonacja, kolor stanowią podstawowe środki wyrazowe wszystkich dwuwymiarowych dzieł sztuki. Ale dziełami stały się one dopiero dzięki jakości artysty, który przekroczył „rzeczywistość" i jej energię. Jeśli sztuka byłaby wyłącznie jednością rysunku, koloru, kompozycji i perspektywy, to artysta nie mógłby określać stosunków między człowiekiem a społeczeństwem, naturą, samym sobą, nie mógłby przekazywać nam kulturowego dziedzictwa i jego stanu aktualnego — w chwili obecnej.
Wszelkie studium winno obejmować ciągłość prac, których nie musimy brać pod uwagę koniecznie w określonym porządku, ale które z faktu, iż ekspresja poprzedza wizję, będą w istocie swej ćwiczeniami praktycznymi. Każde z tych ćwiczeń będzie równocześnie tworzeniem i odkryciem (a nie zastosowaniem jednego prawa czy wyjaśnianiem) w swobodnym poszukiwaniu, ocenionym przez tych, którzy realizują, zgodnie z określonym poziomem wieku, bądź poszukiwanie, bądź doświadczenie.
Alfabetyzacja
Jakkolwiek wolność stanowi podstawę naszych badań eksperymentalnych, to jednak musimy być zdolni do oceny opinii, jakie dziecko wypowiada o temacie, o sposobie organizowania przestrzeni, wykorzystywanych środkach technicznych itp. Te poglądy, niezależnie od ich porządku, będą osiągnięte raz na zawsze i wzbogacą dziecięcy słownik plastyczny. Niewątpliwie również w tym zakresie zdobywania umiejętności posługiwania się językiem mówionym, słowa nabierają sensu (powtórzenie, rytm, symetria, alternacja, odcienie, tonacja...). co umożliwi porozumiewanie się z innymi.
Dla nauczyciela wychowawcy formy pracy na rzecz nowej pedagogiki języka francuskiego mogłyby być może wykorzystane:
Wychowanie artystyczne
Rysunek swobodny z wyobraźni—spontaniczność Rysunek I szkic z obserwacji—analiza i synteza—organizacja Dzieło odtworzone—obserwacja i utrwalanie
W nowej pedagogice może pojawić się zresztą cały wachlarz różnych umiejętności, co pozwoli nam na wiązanie sztuk plastycznych z innymi środkami ekspresji: ekspresją ciała, muzyką, ekspresją słowną i pisaną.
Tego rodzaju alfabetyzacja polega więc na zdobywaniu całej serii elementów, które mogą być w nieskończoność z sobą kombinowane i które posłużą za podstawę dla oryginalnej twórczości, co oczywiście nie oznacza, że każdy element słownika nie umożliwia pracy oryginalnej. Nie chodzi tu o serię ćwiczeń na tematy pedagogiczne, ale o odkrycie środków używanych w zakresie wybranych swobodnie tematów.
Do tego procesu nieustannego wzbogacania trzeba jeszcze dodać właściwy dobór narzędzi, które stanowią warunek dla niektórych rodzajów ekspresji. Tak więc dziecko mając do dyspozycji farby wodne, stojąc naprzeciw swej kartki formatu 50X60, ustawionej w sposób pionowy, mając do dyspozycji tylko jedną gąbkę, nie może uzyskać takich samych rezultatów jak to, które zajmuje miejsce siedzące za stołem, maluje za pomocą pędzla i pudełka szkolnych gwaszy, np. na formacie 18X24. Rezultaty mogą zmieniać się zarówno ze względu na dobór narzędzi, jak z uwagi na sytuację materialną, pozycję, format, pomoce, materiały. Trzeba jeszcze określić rolę wybranego tematu: opowiadanie czy wyobraźnia. Na podstawie obserwacji pojawią się bądź inwencja, bądź marzenie, ale w przypadku wiernej kopii działanie będzie całkowicie odmienne, ekspresja może jedynie mieć charakter graficzny bądź barwny.
Fakt rysowania zwierzęcia mającego sierść, co staje się niemal automatycznie nagromadzeniem punkcików, linii czy zadrapań, bądź też malowania żyrafy, z odpowiednim rozkładaniem plam ciemnych na jasnym tle, sam w sobie staje się źródłem bardzo licznych problemów plastycznych. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność: są one równie bogate, jak przyroda i nasza wyobraźnia.
Trzeba jeszcze widzieć w naszych rozważaniach miejsce dla uczucia i dla roli działania psychologicznego. Na przykład, jeżeli dziecko wybierze jeden z takich tematów: burza na niebie, wiatr pośród drzew, padający śnieg, bijące się koguty, pies w złości, płacząca dziewczynka, sztuczne ognie, pola stokrotek, to jesteśmy zdolni uznać nieskończone możliwości, jakie stają przed nim w dziedzinie ekspresji, zależnie od środków technicznych i form, jakie może przybrać jego praca zgodnie z dokonanym wyborem.
Okres pierwszy, od drugiego do dziesiątego roku życia powinien stanowić jedynie zachętę do pracy. Następnie, poczynając od jedenastego roku życia, wydarzenia' aktualne, wielkie i pełne sprzeczności możliwości poszukiwań i informacji winny stać się sposobnością do poznania sztuki dawnej i współczesnej, w powiązaniu z innymi ,,przedmiotami czy dyscyplinami", by pogłębić znajomość form i twórczość plastyczną.
Dwie tabele umieszczone poniżej mają za zadanie przedstawienie roli różnych technik, zależnie od wieku dziecka.' Każdy wychowawca może sam zmienić, przekształcić, uzupełnić te dane, a więc posługiwanie się nimi nie ma charakteru sztywnego.
Ingerencja osób dorosłych często ogranicza się tylko do aktu akceptacji, w innych natomiast przypadkach może być konieczna bezpośrednia pomoc. Nie trzeba przewidywać z góry żadnego porządku: chwila bieżąca, sytuacja w danym momencie, sama rzeczywistość, materiały staną się podstawą i wyznacznikiem.
Chcąc nawiązać do zagadnienia alfabetyzacji plastycznej, trzeba zaznaczyć, że specyficzny słownik, jakim się posługujemy, będzie, być może, stanowić pewną trudność dla osób niewtajemniczonych. Sądziliśmy więc, że jest rzeczą konieczną sprecyzowanie sensu, jaki nadajemy niektórym terminom. Zresztą, w tych rozważaniach nie może chodzić o zastąpienie kultury artystycznej kilkoma zdaniami omawiającymi. Uprzedziliśmy już o tym licznych pedagogów, których praktyczne osiągnięcia znalazły się u podstaw naszych propozycji. Niezależnie od stopnia ich wiedzy, samo postawienie problemu (np. odkrycie koloru, waloru czy tonacji, ożywienie przestrzeni) czasowo wystarczy dla ukierunkowania poszukiwań, stwierdzenia sprzeczności i rozważenia różnych możliwości jego ujęcia, o ile nie zostanie odnalezione właściwe rozwiązanie.
Formy organizacyjne i otoczenie
Aby stwierdzić, iż zadaniem rodziców jest inspirowanie, za pomocą wszystkich możliwych środków, postawy twórczej ich dziecka i podkreślić rolę, jaką odgrywają takie elementy, jak zabawki, książki, przedmioty... składające się na jego otoczenie, postawiliśmy tylko część naszego problemu. Stwierdziliśmy, iż działanie otoczenia rozpoczęte w chwili narodzin dziecka, od jego pierwszych kontaktów ze światem, jego reakcji, jego wizji, jego działania (do czwartego roku życia, kiedy zostają już zdobyte w środowisku społeczno-rodzinnym podstawy równowagi uczuciowej), stanowi warunek jego dalszego rozwoju.
Zaawansowane są już badania dotyczące zabawek i mebli przeznaczonych dla dzieci. Niestety, jeszcze w ciągu długich lat tylko niektóre osoby uprzywilejowane będą miały szansę rozwijania się w środowisku będącym przedmiotem studiów naukowych. W stosunku do innych jednostek trzeba działać za pomocą środków, „jakie znajdują się na pokładzie". Wielość różnorodnych przedmiotów oferowanych dzieciom do manipulacji może mieć większe znaczenie niż tradycyjne zabawki. Środowisko architektoniczne, kolorystyka, a zwłaszcza kontakt z przyrodą, będą podstawą jego reakcji w dziedzinie artystycznej. Czynności takie, jak zbieranie opakowań z tworzyw sztucznych, manipulowanie rolkami, rozdzieranie katalogów i pudeł kartonowych należą do koniecznych sposobów poznawania form i ich życia. Umożliwienie dzieciom gryzmolenia i malowania na płaszczyźnie czy na murze pozwoli w sposób swobodny na pokonywanie niezręczności. Dostarczenie dziecku do zabawy plastelmy lub gliny, piasku czy innego tworzywa (jeśli pomieszczenie nadaje się do tego) może być wybawieniem nawet wtedy, gdy mama stwierdzi z przerażeniem, że dziecko się zabrudziło; odpowiednie ubranie winno zlikwidować tę obawę i dopomóc w pierwszych próbach tworzenia w przestrzeni!
Społeczeństwo przemysłowe, w jakim żyją dzieci, zwłaszcza w wielkich osiedlach mieszkaniowych, rzadko tylko proponuje wytwory aktualnej żywej kultury. Zapamiętajmy jednak, że badacze (inżynierowie, lekarze, psychologowie, architekci, pedagodzy) przygotowują zabawy, w których tradycja traciła swoje miejsce, aby odpowiedzieć na realne potrzeby dzieci (zabawy miejskie w Val d'Yerres, grupa Ludic w Halach w lecie 1970 roku. ViIliers-le-Bel, Goussainvi-lle...). Tego rodzaju próby postulują tworzenie przestrzeni z modułami, elementami dostosowanymi do wymiarów dzieckaa po to, by samo mogło ono organizować swoją przestrzeń, konstruować jej dekorację, modelować, wytwarzać z danych materiałów (tworzywo gąbkowate itp.) swój dom, swoje auto, swój samolot*.
Na podstawie niektórych doświadczeń można było stwierdzić, że potrzeby dzieci są różne od potrzeb ludzi dorosłych i że kącik, który jest im przeznaczony (czy też ich własny pokój), musi być urządzony funkcjonalnie. Dorosły nie powinien transponować swoich własnych pragnień i upodobań narzucając dziecku wnętrze w stylu wczorajszym. Trzeba dopomóc dziecku w organizowaniu jego własnego świata. Ale nie trzeba także stwarzać tabu, bo otoczenie zaludnione przedmiotami typowymi dla naszej cywilizacji (magnetofon, adapter, toster do grzanek, telefon, suszarka elektryczna, żelazko, pralka, telewizor, tranzystor itp.) stanowią część także i dziecięcego świata, d.o którego dziecko adaptuje się dobrze, znacznie lepiej niż osoby dorosłe, a pewne zakazy "mają często charakter hamujący. Rola dorosłych polega bardziej na udzielaniu pomocy w unikaniu niebezpieczeństw; na jakie dziecko jest narażone, niż na przeszkadzaniu w posługiwaniu się tymi przedmiotami. Dodajmy, iż małe dziecko z łatwością przebywa w pobliżu matki czy w jej pokoju, ale od piątego roku życia na pewien czas się z niego oddala, wychodzi, przychodzi, rusza się, od chwili gdy zacznie chodzić do szkoły, nie będzie lubiło zamykać się w swoim pokoju, natomiast w okresie młodzieńczym, kiedy staje się skłonne do autoanalizy,
chętnie przebywa w samotności.
Kiedy zadaje się dzieciom pytania i kiedy jest im dozwolone kształtowanie własnego otoczenia (zgodnie z ustalonymi normami finansowymi i z odpowiednią pomocą techniczną okazywaną na ich żądanie), okazuje się, iż posiadają one bardzo precyzyjne poczucie adaptacji form do ich przeznaczenia. Przede wszystkim na podłodze wygodnej, miękkiej i ciepłej urządzają się, by móc czytać, bawić się, jeść, spać, rysować.... Formy spiczaste, ostre praktycznie dla nich nie istnieją, preferowane są formy łagodnie wymodelowane. Sufity są nisko, ale wysokości ulegają zmianom, otwory niewielkie, zróżnicowane, nie dają zbyt dużo światła, które stanowi oznakę aktywności; planują źródła światła zindywidualizowane i liczne. Pomieszczenia znajdują się na różnych poziomach. Dzieci chętniej uznają meble nadające się do przekształceń i wielofunkcyjne, takie, które dają się łatwo przenosić i które można z sobą łączyć. Kolory są często żywe, ale „dekoracja" nie stwarza problemów, ponieważ odnawiana jest często i szybko. Również i w tej jednej sprawie łatwo stwierdzić, iż świat współczesny, anonimowy i stereotypowy, daleki jest od powiązań z potrzebami i upodobaniami kulturalnymi dziecka.
Pierwsze uwrażliwianie dziecka dokonuje się w środowisku rodzinnym, dzięki otoczeniu i praktyce, dopiero w szkole, w czasie nauki i po ukończeniu jej, realizuje się pełne przyswajanie kultury artystycznej, w sensie ilościowym.
Sprawą-,-podstawową jest więc opieka nad stroną estetyczną otoczenia ucznia6. Gdy koncepcja architektury budynku i pomieszczeń szkolnych, ich dekoracja, przedmioty użytkowe, meble, kolorystyka, książki... zostaną starannie dobrane, pozwolą na pełniejsze dokonywanie porównań, ułatwienie reakcji krytycznych i będą zaspokajać różne upodobania. Podobnie powinno być w lokalach placówek opiekuńczych, w ośrodkach na wolnym powietrzu, w domach dziecka, klubach młodzieżowych, na koloniach letnich, w placówkach pozaszkolnych, to znaczy wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z zajęciami pozaszkolnymi czy pozalekcyjnymi.
Brzydota, a nawet ohydny wygląd otoczenia większości szkół, stanowi podstawę częstego zjawiska zupełnej obojętności na sztuki plastyczne. Tego rodzaju architektura odpowiada zresztą przestarzałej już pedagogice, niezależnie od tego, czy będzie to szkoła podstawowa, liceum, uniwersytet, a czasem i przedszkole. Wielu z nas dobrze pamięta brzydotę tych miejsc, w których spędziliśmy większą część naszej młodości i naszego dzieciństwa. Dziecko, tak bliskie naturze, zwierzętom, jest zamknięte w klatkach mniej lub bardziej przestronnych. Kolor szary lub jasnozielony, oświetlenie przypominające smutne urzędy, stolik nauczycielski i szafa czyż mogą naprawdę dopomóc w analizie form architektonicznych i w poznawaniu współczesnej sztuki wnętrz?
Liczni architekci podjęli trud otwarcia szkoły ku światu, ku przyrodzie, próbując ją zmienić, włączyć do życia codziennego, uczynić przytulną, otwartą dla rodziców, bliską domowi rodzinnemu, jakby w powiązaniu z jego życiem; chcą uczynić szkołę atrakcyjną, a nie wrogą. Ale trzeba jeszcze ustrzec się przed nowymi uwarunkowaniami, przed nowoczesnością! Doświadczenia Marsylii, Roze-les-Nantes (architekt: Le Corbusier), Yerres (gdzie C. E. S. — Cours d'Enseigne-ment Secondaire został włączony do zespołu Domu Kultury, Biblioteki, Ośrodka Sportowego), Suresnes, Toulouse-les- Mirails (architekt: Candiiis) stawiają problem roli wychowawcy w pomieszczeniach szkolnych. Nowa urbanistyka szkolna musi pojawić się w tym samym czasie co nowe metody pedagogiczne. W chwili obecnej znajdujemy się jeszcze w stadium eksperymentowania (meble dla przedszkola - przy Szkole Dwujęzycznej w Paryżu), ale wydaje się sprawą trudną zaplanowanie czy zorganizowanie zajęć pozaszkolnych, co stanowi tylko pierwszy krok ku modernizacji nauczania, w pomieszczeniach, gdzie brak sal na zajęcia muzyczne, na inicjację artystyczną, na zajęcie ruchowe i wychowanie fizyczne.
Trzeba jednak rozwiązywać nasze problemy w lokalach takich, jakie dziś istnieją, przy środkach, jakimi dysponujemy, ponieważ od roku 1975 mamy ponad trzy miliony dzieci w przedszkolach i nie możemy dopuścić, by przestarzałe koncepcje niszczyły ich wychowanie i ich przyszłość. A nawet po rozwiązaniu tych problemów, sprawą równie istotną będzie urządzenie wnętrza ułatwiającego zajęcia twórcze.
Dziecko nie musi być stale przywiązane do swojej ławki czy do swojego krzesełka. Musi mieć czasem możność przebywania nawet na podłodze, na „czworakach" czy też naprzeciw ściany, która powinna być wyposażona w odpowiednią płaszczyznę i urządzenia pozwalające na zainstalowanie, w pozycji stojącej, odpowiednich pomocy technicznych. Musi też mieć możność wprowadzania zmian; stoliki indywidualne czy stoły do pracy zespołowej łatwe do zmywania stanowią ważne uzupełnienie działalności. Sztalugi czy stół do rysowania, trójnóg do rzeźbienia czy obracany taboret, odpowiednie tworzywo, takie jak drewno, formika, tkanina woskowana, tworzywa sztuczne dla każdego rodzaju działalności; trzeba koniecznie rozważyć formę, odporność i braki umeblowania.
Oczywiście nie powinno się sądzić, że bez tych wszystkich środków nic nie jest możliwe; zbyt często, niestety, trzeba działać przy minimum środków, ale trzeba oczywiście próbować znaleźć wyjście z tej sytuacji. W niektórych przypadkach (ceramika, modelowanie) specjalne pomieszczenie wydaje się konieczne, co najmniej dla pieca. Można by wziąć przykład tego typu pomieszczeń na koloniach letnich:
— sala na zajęcia ciche i nie brudzące;
— sala na zajęcia brudzące (gips, glina, malowanie...);
— sala na zajęcia hałaśliwe (drzewo, metal, emalia). Zgodnie z przyjętymi zasadami pedagogicznymi pojawiają się różne możliwości organizacyjne:
— podział zajęć według wieku (zajęcia jednakowe);
— podział zajęć według dobrowolnego wyboru dokonywanego przez dzieci.
W tym drugim przypadku można w pewnych godzinach (rano czy po południu) przewidzieć zajęcia „klubowe" czy „pracownie", które oczywiście nie będą obejmować wyłącznie artystycznych zajęć plastycznych, ale różne zajęcia twórcze. Liczba zgłoszonych powinna być w sposób konieczny ograniczona, zależnie od miejsca, posiadanych do dyspozycji materiałów, kierunku specjalizacji osób dorosłych. W każdym razie należy przewidzieć grupy mieszane co do wieku, np.; od sześciu do dziewięciu lat; od dziewięciu do dwunastu; od dwunastu wzwyż.
Niektóre doświadczenia, oparte na swobodnym udziale w pracowniach, z powodów organizacyjnych skłaniają młodych do posługiwania się wszystkimi proponowanymi „technikami". Nie wydaje się to rzeczą absolutnie konieczną, jeśli wszakże w pewnych momentach będzie możliwe zorganizowanie wizyty w klubie, to z tej racji wyniki czy sposób pracy zostaną wszystkim ujawnione. Skoro takie rozwiązanie nie jest możliwe, zajęcia będą musiały być realizowane w tym samym pomieszczeniu, a tylko w małych grupach. Trzeba wszakże podjąć wysiłek, by w tym samym pomieszczeniu zajęcia hałaśliwe nie musiały współistnieć z zajęciami wymagającymi ciszy. Zresztą trzeba także przewidzieć miejsce, w którym dziecko, mające na to ochotę, będzie mogło wyłączyć się z grupy, rysować, malować lub czytać... w sposób swobodny, nie znajdując się w grupie, nawet jeżeli ta grupa ma na celu twórczość indywidualną, wykonywaną za pomocą jednej techniki.
W tym zakresie trzeba by powrócić do takiego sposobu działania, który przypomina alfabetyzację. Nauczyciel winien przedstawić wszystkie tematy i motywacje, aby pomóc dziecku w opanowaniu języka plastycznego i ułatwić jego odkrycie, o ile będzie on, być może, zmuszony przewidzieć taki okres czasu, kiedy wszystkie tego rodzaju rozwiązania czy też — odwrotnie — poznanie środków ekspresji lub ich prezentacja będzie konieczna. W ten sposób wychowanie plastyczne, zgodnie z potrzebami psychologicznymi dziecka, zostanie zintegrowane i opanowane przez wszystkich w określonym momencie, w postaciach, które należy jeszcze rozważyć: analiza dzieł sztuki, informacja audiowizualna (telewizja, kino, przezrocza), dokumentacja itp.
Środki
Mówiąc o środkach mamy na myśli pomoce, jakie pojawiają się w gamie możliwości twórczych. Tak więc, aby realizować „podział" ćwiczeń czy też program, jak to miało miejsce dawniej, stwierdza się, że można wykonywać ilustracje czy ćwiczenia swobodnej ekspresji, ćwiczenia dekoracyjne na podstawie bajek, legend, poematów czy impresji muzycznych, układy dekoracyjne pozwalające na ,,poznanie podstawowych praw, które kierują organizacją przestrzeni według zasad powtarzalności, alternacji, promieniowania czy symetrii", rysunek z obserwacji roślin, zwierząt, przedmiotów pojedynczych czy zgrupowanych, rysunek z wyobraźni .związany z jednym tematem czy dokumentem, przedstawienie jakiejś sceny czy tekstu, szczegórnie pobudzającego w zakresie formy czy koloru, rysunek z pamięci na podstawie elementów wcześniej obserwowanych czy to w klasie, czy poza nią (spacery kierowane); wreszcie rysunki zwane szkicami odręcznymi przy użyciu prostych przedmiotów (cegła, młotek drewniany czy metalowy...) (Zarządzenia Urzędowe 1965). Tego rodzaju lista należy do pedagogiki kierowanej i w zakresie wychowawczym odwołuje się do kryteriów plastycznych szczególnie przestarzałych.
W zakresie pedagogiki niekierowanej oczywiście nie zależy nam na wymyślaniu ćwiczeń odnoszących się do takiego czy innego rodzaju rysunku, ale na umiejętności stwierdzenia, jaka jest rola takiej czy innej formy aktywności. Tak więc obowiązkowa normalizacja szkicu bocznego, abstrakcja konieczna dla zrozumienia jego sensu, brak wszelkiej wrażliwości w realizacji jego charakteru nie znajdują oczywiście miejsca w wychowaniu plastycznym, ale na odwrót — w kształceniu naukowym, w dziedzinie matematyki czy techniki. Z uwagi na brak czasu w ciągu wycieczki sporządzanie notatek pisanych czy szkicowanych, które nabiorą charakteru gestualnego w postaci linii czy szkicu, znajdzie swe logiczne miejsce. , Sądzimy, iż należałoby utrzymać jedynie prace z obserwacji, prace z pamięci, wymagające oczywiście uprzedniej obserwacji, oraz prace z wyobraźni, które odwołują się do danych obserwacyjnych, układających się w dowolne kombinacje, a które mogą dalej prowadzić ku surrealizmowi i fantastyce. Dekoracja stanowić będzie funkcję swego przeznaczenia, ale prawa np. symetrii czy powtarzalności będą również przedmiotem obserwacji na podstawie danych przyrody (opierzenie bażanta, skorupa żółwia, jabłko przekrojone na dwie części...) i powoli odnajdą się w ćwiczeniach dowolnych, aby znaleźć dojrzały wyraz w technice rękodzieła czy rzemiośle artystycznym. Wreszcie tworzenie i wytwarzanie w bryle winno mieć bardzo ważne miejsce, z racji konieczności gromadzenia, wycinania, kolażu, modelowania, które włączają się nieustannie do procesu odkrywania środków i rozwiązań, gdzie liczy się nie tylko zręczność. Świadomość przestrzeni pojawi się w sposób automatyczny.
Jeśli chodzi o obserwację, to z faktu, iż dziecko nieustannie odwołuje się do modela, który jest mu potrzebny i który zostaje „odfotografowany" wynika, że co najmniej do dziesiątego roku życia rysuje ono bardziej to, co wie, niż to, co widzi, a jeśli pokaże mu się obraz tego samego przedmiotu, ale w dużym powiększeniu fotograficznym, w ujęciu innym, odmiennym od zwykłego, np. z góry, to dziecko przedmiotu nie rozpozna i będzie zaniepokojone. Dość więc szybko ustali sobie, w formie znaków powiązanych, słownik, w przezwyciężeniu którego trzeba będzie mu pomóc, ponieważ pragnie ono poznać „przedmiot", aby nadać mu nazwę.
A więc praktyka artystyczna pomaga w rozwoju dziecka przez odwoływanie się do rzeczywistości, co oczywiście w żaden sposób nie oznacza kopii fotograficznej, ale odtwarzanie świata w dwóch wymiarach. Dane środki dopomogą w stworzeniu własnego słownika, ponieważ istnieje tysiąc sposobów dla wyrażania sowy lub królika. Trzeba znaleźć odpowiednie znaki, które należy powiązać, uczynić znaczącymi, przypomnieć, uprościć, powiększyć, znaleźć właściwy rytm dla dekoracji, odpowiednie kolory, kontrast tła,, miejsce na strome, wrażliwość kreski, życzliwość lub niechęć w stosunku do tematu, czas odpowiedni do realizacji, poczucie trzeciego wymiaru, sympatię dla jakiegoś uwłosienia czy upierzenia. Przedstawienie sowy na czarnym szorstkim papierze ujawni problemy zupełnie odmienne niż np. praca nad dekoracją na analogiczny temat plastyczny, wykonywaną w kolorowym papierze karbowanym, techniką układania i kołażu.
Sama natura nie wystarczy dla tych zajęć praktycznych, ponieważ poczynając mniej więcej od dwunastego roku życia czynności ulegają intelektualizacji i zbliżają się do zajęć ludzi dorosłych, aby późnię} zająć własne miejsce w życiu. W ten sposób, na podstawie środowiska czy analizy dokumentów przeszłości, seria poszukiwań na temat wyrażania przestrzeni, układów korab inatorycznych, zmiany atmosfery czy inwencji czysto graficznych nabierze charakteru coraz bardziej świadomie abstrakcyjnego.
Narzędzia i materiały
Posługiwanie się materiałami będzie uzależnione jeszcze od potrzeb dziecka. Ponadto pedagogika swobody wprowadzi maksymalnie bogate możliwości wyboru. Narzędzia i instrumenty już istniejące i będące w użyciu zostaną oddane do dyspozycji równocześnie z tym wszystkim, co może również służyć ekspresji, rysowaniu, wycinaniu, rzeźbieniu, a więc co nie jest ich przenaczeniem podstawowym.
Właśnie od narzędzi dziecko poznaje, w sposób skrótowy, pewne poczynania i odkrycia ludzkości w ciągu wieków. Każde z tych narzędzi pozwala na pewien rodzaj specyficznej ekspresji, dzieje się tak również w przypadku tego wszystkiego, co pozostawia ślady (kawałki gipsu, węgiel drzewny, korek palony,. krzemień, którym można rysować na szkle, gwóźdź...); Powinna istnieć jak największa różnorodność, materiałów i winny być dopuszczone środki posługiwania się nimi jak najmniej banalne, jeśli nie „zalecone"; można .malować lub rysować palcami, gałgankiem lub watą, trzeba poznać możliwości piór ptasich, piór gęsich, bambusu lub trzciny..., posługiwać się plastykowymi słomkami, jakich używa się do picia, lub aerozolem; trzeba zbierać przedmioty najbardziej różnorodne: kapsle, korki, guziki, rafię, nasiona, odpadki metalowe, opakowania kartonowe czy z tworzyw (kartony od jajek, pudła od owoców, opakowania od butelek, pojemniczki po jogurcie...). Dzięki tym wszystkim materiałom wyobraźnia twórcza dzieci może wytwarzać ogromną ilość brył czy form, a ich układy są nieograniczone.
Trzeba znaleźć metodę fabrykowania, łączenia ich w odpowiedni sposób (klejenie, spinanie, sklejanie skorolepem, zszywanie, składanie, spawanie...), potem można ewentualnie je pomalować, co zmieni całkowicie ich wygląd- Łączenie z sobą różnych tworzyw (świecące, matowe, szorstkie, gładkie) w toku tworzenia pozwoli dziecku na dostrzeżenie specyficznej jakości każdego z nich i równocześnie ich roli plastycznej, dzięki zróżnicowanej grze powierzchni, form i kolorów, bez względu na to—czy będą to wytwory czysto artystyczne czy też użytkowe. Tworzywo nabierze także swojego waloru.
W dziedzinie koloru mniej liczy się paleta zorganizowana w sposób określony, niż bogaty wybór kolorów, wśród których dziecko wybierze te, które mu się podobają lub też nie. Jest niewątpliwie rzeczą konieczną, żeby trzy barwy podstawowe: czerwona, niebieska, żółta, znalazły się w tej palecie (tzn. w sposób schematyczny te wszystkie, które tworzą barwy pochodne: czerwony + żółty == pomarańczowy, niebieski + czerwony = fioletowy, niebieski + żółty == == zielony), trzeba ponadto koniecznie, aby czerwienie były zróżnicowane (czerwień karminowa, czerwień szkarłatna), to samo dotyczy błękitów (błękit morza, błękit pruski) ł żółcieni (kolor złota lub cytrynowy...), wreszcie mieszaniny -.kolorów prowadzą do kolorów zadowalających (tak więc błękit pruski + czerwień szkarłatna nie pozwolą na uzyskanie fioletu). Ponadto glina (ochra żółta, sepia, glina sieneńska naturalna czy palona...), biel i czerń dają nieskończoność tonacji.
Niektóre prace eksponują takie czy inne farby. Zdarza się, że jeśli farba w proszku, którą trzeba przygotować, lub inna gotowa daje pewne oszczędności i może mieć znaczenie wychowawcze z tej przyczyny, że trzeba do niej dodawać klej, glicerynę, wodę, ubijać ją i łączyć, to gotowe farby gwaszowe pozwalają grupom dzieci na pracę łatwą, co nie jest bez znaczenia. Trzeba jedynie jak najbardziej stanowczo odradzić posługiwanie się farbami tak zwanymi szkolnymi, które zawierają maleńkie guziczki w różnej ilości, od trzydziestu do sześćdziesięciu w jednym pudełku. Zresztą lepiej będzie, jeżeli dziecko otrzyma do dyspozycji mniejszą ilość farb, ale odkryje tysiąc możliwości w sposób przypadkowy, np. dzięki temu, że pędzel jest źle umyty a woda brudna, jak też dzięki świadomym poszukiwaniom, które nauczą je oceny tonów czystych, tonów zbliżonych, tonacji, tonów złamanych, różnych, odcieni.
Wśród podstawowych narzędzi należy wymienić pędzle różnych wymiarów o różnym przeznaczeniu: pędzle płaskie zwane olejnymi, pędzle specjalne do szablonów, pędzle akwarelowe zwane szkolnymi (borsuk, kuna, szczecina świńska, nylon, popielica, sierść byka). Trzeba unikać pędzli zbyt cienkich; zalecane są numery od 10 do 16 według znaków firmowych. Zresztą „ogony dorsza" pozwolą na zamalowywanie wielkich przestrzeni szeroką plamą.
Pamiętajmy, że wszelkie długopisy i flamastry są narzędziami naszych czasów, a więc nie można odbierać ich dzieciom, nawet jeśli początkowo będą się nimi brudziły. Ołówki miękkie nr l lub 2 są lepsze niż długopisy, przeznaczone raczej dla rysunku technicznego, z uwagi na bardzo liczne możliwości użytkowania. Posługiwanie się gumką nie powinno w sposób automatyczny towarzyszyć posługiwaniu się ołówkiem i zostanie zastrzeżone dla czynności o bardziej precyzyjnym charakterze czy dla technik stosowanych przez dzieci starsze co wzmacnia pewność linii i kreski.
Istnieje wiele odpowiednich materiałów, dających się zainstalować w kąciku czy pracowni do malowania: paletki, specjalne plastykowe uchwyty do naczyń z wodą, miseczki do mieszania farb; można także znaleźć proste i ekonomiczne rozwiązania dzięki pudełkom po konserwach, miseczkom, wiaderkom plastykowym. Wszystko to zasługuje na uwagę. Gałganki i naczynia na wodę (co najmniej półlitrowe) nie stwarzają żadnego problemu. Gąbki mogą w równym stopniu służyć do malowania, jak do naprawiania szkody, spowodowanej wylaną wodą. Paletą może być kawałek tworzywa sztucznego pozwalający na mieszanie farb.
Format papieru winien być różnicowany, materiały zawsze dostosowane do wieku dziecka, a także i do tematu (tutaj rada osoby dorosłej może okazać się przydatna) — czy taka sama kartka papieru ustawiona pionowo potrzebna jest, by namalować żyrafę i barana? Czy potrzebny jest biały papier do namalowani białego konia czy stokrotki, a szary do przedstawienia słońca? Zresztą trzeba pozostawić dziecku podjęcie własnej decyzji w ostatniej chwili.
Jest sprawą konieczną, by papier i inne różnorodne pomoce były do jego dyspozycji, co można doskonale pogodzić z troską o uniknięcie nieporządku. Często w swoim nieświadomym dążeniu do tworzenia świata według swojej miary dziecko będzie posługiwać się wielkim arkuszem papieru dla mikroskopijnego rysuneczku czy niewielkiej wycinanki umieszczonej w środku: wychowawca może interweniować w sposób dyskretny i skuteczny, bez naruszania swobody ekspresji, dla ułatwienia świadomego działania w momencie przechodzenia od spontaniczności do rozumowania.
Różne gatunki papieru o różnych kolorach i różnej grubości winny stanowić pomoc w pracy, ale trzeba także pamiętać i o innych materiałach, jak tworzywa sztuczne, tkaniny itp.
Zależnie od tego, co znajduje się w sprzedaży, w postaci arkuszy czy rolek, można wybierać określone formaty. Co do innych materiałów, to propozycje mogą być czynione jedynie ze względu na techniki i oczywiście z uwagi na możliwości finansowe.
Na zakończenie tych rozważań o twórczej ekspresji plastycznej potrzebna byłaby konkluzja. Proponujemy następujący tekst Freineta:
Istnieją inne techniki ekspresji, które mimo iż są wyłącznie instynktowne i syntetyczne, nie mają przez to mniejszych walorów kształcących, mają za to wartość cennych narzędzi do zdobywania siły, dzięki twórczości i pracy.
Te narzędzia mają w sobie szczególną cechę, którą inni uważają za wadę, ale wynika to ze szlachetnego uniesienia, że ani ich użytkowanie, ani ich technika nie są porównywalne z narzędziami bardziej specyficznie intelektualnymi. Dzieje się tak dlatego, że zostaje uruchomiona szczególna część jednostki, jej podświadomość i psychika. Zdarza się dosyć często, że jednostki najbardziej buntownicze w stosunku do formalnego nauczania i do ściśle określonych umiejętności są właśnie tymi, które w dziedzinie sztuki mogą nagle osiągnąć doskonałość.
Byłoby prawdziwą zbrodnią przeciw osobowości okaleczać ją pozbawiając ważnej części jej możliwości, które wiążą się najbardziej ze stroną emocjonalną, z równowagą, z głębokim poczuciem realizacji i siły.
ROZDZIAŁ IX TWÓRCZA AKTYWNOŚĆ MUZYCZNA DZIECI
Upodobanie do muzyka jest u dzieci czymś naturalnym. Lubią one śpiewać, słuchać muzyki, podobnie jak lubią słuchać szmeru wody płynącej ze źródła czy też śpiewu ptaków. Muzyka jest językiem uniwersalnym, pełnym, czysto intuicyjnym i może stanowić najbardziej odpowiedni sposób dla wyrażania spontaniczności. Mówimy o środku ekspresji, ale ekspresji czego? Igor Strawiński lubił powtarzać:
Uznaję muzykę w samej swej istocie, jako niezdolną do wyrażania czegokolwiek: uczuć, postaw, stanu psychicznego, zjawisk przyrody.
Niewątpliwie nie myślimy o ekspresji czegokolwiek z wyjątkiem emocji estetycznej, która obejmuje wszystko to, co twórca przekazuje i co dzieli ze swym słuchaczem. Chociaż przekaz zawiera treści dokładnie określone, liczy się sam fakt przekazania przeżycia, rzeczywistości autentycznej, liczy się wspólnota duchowa, która z tego wynika, i rozwój osobowości, któremu sprzyja. W tym układzie twórca jest tak dalece uprzywilejowany w stosunku do słuchacza, że można by postawić pytanie, czy w aktywności muzycznej sprawą najważniejszą jest słuchanie utworów, należących do muzyki „uświęconej" przez czas i ludzi, muzyki już w pewien sposób martwej, w miarę jak się z niej czyni przedmiot „monumentalny", czy może ważniejsze jest tworzenie muzyki dla siebie i przeżywanie tej muzyki razem z innymi.
Inwencja muzyczna
Z tej racji istotne wydaje się pytanie — czy inwencja muzyczna stanowi uzdolnienie specyficzne, zastrzeżone dla niewielkiej elity, czy też jest zdolnością powszechną, istniejącą w stanie potencjalnym w każdej ludzkiej istocie normalnie zbudowanej? A ponieważ muzyka zawsze była uznawana za czynnik pozytywny dla ogólnego wychowania, musimy postawić pytanie, w jakim 'stopniu dziecko w ogóle i konkretne dzieci w szczególności są czy też nie są zdolne do twórczej aktywności muzycznej.
Badania na temat twórczości muzycznej ludzi dorosłych są znaczące: większość osób pytanych (wliczając w to nauczycieli), nawet jeśli przejawiają one aktywność muzyczną jako interpretatorzy czy słuchacze, stwierdza, że nigdy nie zajmowało się improwizacją w tej dziedzinie; zapytywani — mówią, że nigdy nie umieliby zaśpiewać nieznanej melodii, która przyszłaby im do głowy, chyba że w dniu, kiedy mają zupełnie swobodny czas. Jeśli tak się dzieje, to z faktu, iż nie pozostało u tych ludzi żadne na ten temat wspomnienie, wynika jasno, że nigdy się takimi sprawami nie zajmowali. Dorośli zapomnieli już o czasach, kiedy dziecko w sposób spontaniczny wymyśla sobie wyliczanki, wynajduje rytmy, komponuje 'melodię do znanych słów, a wszystko to dla swojej własnej przyjemności, ponieważ jest mu to potrzebne, śpiewa i nieustannie przyśpiewuje melodie dotąd jeszcze nie istniejące, a potem na zawsze zapomniane, melodie wciąż nowe, które towarzyszą dziecięcym myślom i działaniu.
Jeśli dziecko znajduje w środowisku rodzinnym klimat sprzyjający, to tego rodzaju aktywność posuwa się dosyć daleko, w dobrych momentach może się nawet rozwijać w intuicyjne i spontaniczne tworzenie prawdziwego ustrukturowanego dzieła, którego analiza ujawnia szczególne bogactwo, jeśli ma się szansę zarejestrować ów utwór np, na taśmie magnetofonowej, zanim jeszcze zginie.
Pięcioletni P. jest wychowany w środowisku rodzinnym otwartym i swobodnym, dość zamożnym, by jego twórczość z łatwością znalazła podniety. W tym domu lubi się muzykę, słucha się jej, ale mało się śpiewa i nigdy nie gra się na żadnym instrumencie. A więc P. śpiewa zawsze jedynie piosenki, które sam wymyśla.
Jest wczesne popołudnie, rozciągnięty na łóżku w swoim pokoju odpoczywa przeglądając jedną z ulubionych książek. I wtedy można usłyszeć: „Może by tak posłuchać piosenki o małym baranku, zaśpiewajmy o małym baranku!" I w czasie przewracania kartek, przeżywając po raz nie wiadomo który historię o małym baranku, i o jego mamie na łące, zaczyna półgłosem śpiewać prostą melodię, czystą i ustrukturowaną, która rozwija się bez zatrzymań i powtórzeń, nosząc w sobie to proste zdanie powtarzane w sposób nieprecyzyjny aż do takiego intymnego stwierdzenia, które wszystko wyjaśnia: „Znam cię dobrze".
Mój mały baranku Jesteś taki miły Jesteś taki miły itp.
Ale oto pojawia się jeszcze inna postać — baran i nagle podstawowy temat o małym baranku ustępuje zupełnie innemu tematowi, o rytmie szybszym i bardziej urywanym, melodii z modulacjami bardziej urozmaiconymi i kontrastowymi:
Wielki baranie pokaż mi swoje rogi Nie mogę ci ich pokazać Jestem dużym baranem...
Pojawia się znowu mały baranek, który spotyka na łące swoją mamę; wraz z nią powraca temat pierwszy, temat baranka, w formie pierwotnej, spontanicznej, z ledwie zaznaczonymi nowymi wariacjami — rytm zostaje mocniej zaakcentowany, linia melodyczna jest miejscami bardziej płynna.
Średniowieczni truwerzy interpretowali poematy epiczne, improwizując muzykę w miarę następowania po sobie słów, wobec słuchaczy. Pięcioletnie dziecko w sposób intuicyjny powtarza inspirację i technikę truwerów. Jest w tym wielkie duchowe bogactwo, które w szkole, po etapie życia rodzinnego, powinno by zostać utrzymane i wzmocnione. Czy to możliwe?
Twórczość muzyczna w szkole
Można ogólnie zastosować do muzyki to wszystko co powiedzieliśmy na temat wychowania plastycznego w szkole podstawowej, przy założeniu, iż nie znajduje ona odpowiedniego dla siebie uznania. Nawet w przypadkach, gdy nauczyciele posiadają odpowiednią kulturę muzyczną, często sami siebie uważają za mało kompetentnych albo też traktują muzykę jako luksus, któremu oczywiście należałoby poświęcić nieco czasu, ale i tak brakuje go na matematykę, gramatykę czy dyktando. Od czasu do czasu, z mniejszym lub większym przekonaniem poświęca się nieco czasu na śpiew chóralny, a w rzadkich chwilach swobodnych zdarza się, że bywają słuchane płyty. Ale to daleko nie prowadzi. Inną przeszkodę stanowi fakt, że wychowanie artystyczne, jakie uzyskali nauczyciele, orientuje ich w sposób nazbyt jednostronny w kierunku przeszłości, kulturalnego dziedzictwa, „monumentalności" dzieł uświęconych przez czas, nie zaś w kierunku sztuki współczesnej, do której mogłaby nawiązywać twórczość dziecięca. Wreszcie miejsce przyznane w nauczaniu początkowym kodyfikacji muzyki, a zwłaszcza solfeżowi, zanim jeszcze dziecko odczuje najmniejszą choćby potrzebę zapisu muzycznego, stanowi jeszcze jedną przeszkodę dla twórczej ekspresji, dzięki której mogłoby przeżywać muzykę.
Jest dzisiaj w dobrym tonie wspominać o pobudzającej roli nauczyciela w szkole podstawowej. Pobudzenie w kierunku muzyki oznacza inspirowanie ochoty do śpiewu, słuchania, swobodnej twórczości. Proponowanie dziecku na tym poziomie wiedzy o muzyce, nie mającej dlań żadnego znaczenia, oznacza zaprzeczenie temu wszystkiemu, co tu proponujemy. „Droga królewska" polega z jednej strony na doprowadzeniu dziecka do tworzenia dzieł na jego miarę, ponieważ dzięki twórczości można przeżywać muzykę, co konieczne jest dla rozumienia muzyki i własnej, i tworzonej przez innych; z drugiej strony polega na zaszczepianiu dziecku postawy zawsze aktywnej przy słuchaniu utworów1. W ten sposób dziecko będzie mogło, na poziomie szkoły średniej, znaleźć się już na nowym etapie, kiedy będzie chciało wiedzieć, dlaczego i w jaki sposób układa się porządek rzeczy, z jakimi ma do czynienia, z muzyką włącznie, kiedy będzie potrafiło zająć postawę refleksyjną i porządkującą, kiedy potrzeba techniki — zwłaszcza w praktyce śpiewu chóralnego i gry na instrumencie—będzie coraz mocniej odczuwana.
Krótko mówiąc, doświadczenia nowych szkół są po to, by potwierdzić, że te cele nie mają w żadnym przypadku charakteru utopijnego: nie tylko istnieją realnie na poziomie eksperymentowania, ale już same warunki ich realizacji stanowią dowód możliwości ich upowszechnienia w ramach pedagogiki oficjalnej i to w sposób tym. bardziej wiarygodny, że pewna liczba tych eksperymentów z wynikami zdecydowanie pozytywnymi dotyczyła dzieci debilnych w instytutach leczniczo-wychowawczych czy też w klasach zwanych wyrównawczymi, które uzupełniają działalność szkół podstawowych.
W tych nowych szkołach improwizacja i inwencja muzyczna przyjmują najbardziej różnorodne formy:
tworzenie słów do już istniejącej muzyki, czyli praktyka poetycka; improwizowanie muzyki jako akompaniamentu poezji w postaci tła dźwiękowego lub po prostu opracowanie muzyki do poezji; równoczesne improwizowanie poezji i muzyki; inwencja gestów i ewolucji dla interpretacji muzyki; inwencja rytmów akompaniamentu z instrumentami perkusyjnymi; inwencja orkiestracji w praktyce instrumentalnej; improwizacja na temat muzyki chóralnej; projektowanie i wytwarzanie prostych instrumentów itp.
Oczywiście ramy naszych rozważań nie pozwalają na podejmowanie spraw zbyt szczegółowych, związanych z realizacją tych technik. Awangardowe metody wychowania muzycznego, znane ze szkół artystycznych Martenota czy z Schulwerku K. Orffa, są zgodne co do zasad kierujących postępową kulturą w zakresie dziecięcych postaw twórczych w dziedzinie muzyki:
— prymat przeżywanych doświadczeń, najpierw i przede wszystkim drogą głosową, następnie przez praktykę gry na instrumentach bądź takich, które są specjalnie pomyślane z uwagi na postępujące odkrywanie technik czy piękno tonów, jak np. instrumenty K. Orffa wytwarzane z cennego drewna, bądź takich, które wymyślają i wykonują same dzieci za pomocą eksperymentalnego błądzenia, jak to dzieje się w technikach Freineta, instrumentów, które bezpośrednio kierują ku muzyce konkretnej, ponieważ wszystko stanowić może materiał dźwiękowy; blacha, w którą się uderza czy pudełko po konserwach napełnione ziarnkami, którym się porusza;
— podstawowe znaczenie rytmu, którego poczucie osiąga się dzięki systematycznym ćwiczeniom rytmicznym, a później przez praktykę gry na instrumentach perkusyjnych;
— rozwój improwizacji muzycznej, poczynając od tworzenia prostych melodii, zawsze z silnie zaznaczonym rytmem, jak wyliczanki;
— poszanowanie dla melodycznych upodobań dziecka, które nie zawsze są zgodne z formami tonalnymi odziedziczonymi z przeszłości, ale często i spontanicznie przypominają akcenty muzyki modalnej, jaką znano w okresie średniowiecza,
Wszystkie te zasady odwołują się do doświadczeń twórczych, a więc opierają się w sposób konieczny na spontaniczności dziecka, ale dwa Inne czynniki: strukturowanie rzeczywistości i opanowywanie form nie zostają jednak zapomniane.
Zapis muzyczny
Kiedy dziecko odczuje potrzebę organizowania swych przeżyć i nadania im struktury, spotyka się z problemem. kodyfikacji w muzyce, zapisu, czytania nut, solfeżu, z koniecznością utrwalania ulotnej inwencji i z możliwością, dzięki czytaniu utworów, poznawania dzieł innych twórców, aby móc je śpiewać czy też odgrywać na instrumencie. Magnetofon przestaje już wystarczać.
Pismo nutowe jest kodem pozwalającym na przedstawianie, za pomocą znaków graficznych, linii melodycznej rozwijającej się w czasie, to znaczy następstwa dźwięków wyznaczonych przez ich wysokość, trwanie i intensywność. Z tej racji istnieje kodowanie na wielu poziomach: kodowanie dźwięków, określonych przez nuty o. oznaczonej wartości (półnuty, ósemki...) dla określenia trwania i przy świadomości istnienia pauz, które stanowią również część linii melodycznej; kodowanie wysokości za pomocą pięciolinii oznaczonej kluczem; kodowanie kadencji i rytmu za pomocą metrum (2/4, 6/8 itp.). Przypominamy te podstawowe fakty jedynie po to, by wskazać, jak bardzo ten system, zdolny do przekształcania treści audialnej w otwarte formy wizualne, jest sam w sobie skomplikowany i z trudem tylko dostępny dla dziecka.
Ale po to, by ułatwić mu zgłębienie tego systemu, konieczne jest odwoływanie się do jego aktywności twórczej, np. w taki sposób:
— przede wszystkim i już na początku doprowadzić do tego, by dziecko odkryło sens pisma nutowego i odczuwało jego potrzebę;
— nie śpieszyć się zbytnio z nauczaniem pisma nutowego;
— ponieważ pismo nutowe ma charakter czysto konwencjonalny, trzeba dziecko doprowadzić do wyobrażenia sobie własnego systemu zapisu graficznego muzyki (eksperymentalne błądzenie).
To, czego nie mogłoby opanować indywidualnie, może być z dobrym skutkiem podjęte w akcji zbiorowej z innymi. Można sobie wyobrazić różne systemy. Gali-nizm, zwany „pismem cyfrowym", miał swoje okresy chwały. Dźwięki były przedstawione za pomocą cyfr, z których cyfra główna oznaczała wysokość, wartości nut byty zaznaczone za pomocą punktów i linii.
Przykład: Au clair de la lune
l H 12 / 3 2 /L3 22 / l ./
Zamiast zmuszać dziecko do poznawania oficjalnego pisma nutowego, dobrze jest zachęcić je, by wyobraziło sobie swój własny system, a nawet kilka systemów, ponieważ pismo nutowe nie odpowiada wszystkim rodzajom muzyki, np. muzyce konkretnej, która odgrywa tak ważną rolę w spontanicznych improwizacjach dziecka.
W uczeniu się pisma nutowego trzeba dozować trudności: najpierw zajmować się sposobem przedstawiania linii melodycznej wyłącznie za pomocą wysokości, pomijając zagadnienie trwania. Następnie wprowadzić zapis graficzny wartości dźwięków, wreszcie podjąć problem kadencji. Działalność tego rodzaju, podobnie jak każdy proces odkrywania, wymaga czasu, trzeba umieć go wykorzystywać.
Swobodne poszukiwanie systemu konwencjonalnego, nawet jeżeli nie prowadzi do żadnych realnych korzyści, nie będzie czasem straconym. Stanie się etapem na drodze do uznania systemu uniwersalnego, dzięki stwierdzeniu jego zalet, ale nie etapem zbędnym, ponieważ umożliwi dziecku odkrycie sensu pisma nutowego i to w toku przeżycia, dzięki umocnieniu w nim poczucia posiadania nowego instrumentu, odpowiedniego do dalszych poczynań twórczych.
Aktywne poznawanie dzieł
Poznawanie dzieł powinno prowadzić do tego samego wyniku: sprzyjać aktywności twórczej. Na tym polega istotne znaczenie audycji muzycznych, a zwłaszcza muzyki mechanicznej, która jest dziś najbardziej dostępna. Ale czy należy zachęcać dzieci do słuchania muzyki ludzi dorosłych?
Wiadomo, że wśród awangardowych pedagogów istnieje niechęć do przedwczesnych kontaktów dzieci z dziełami ludzi dorosłych i w sposób generalny do wszystkiego, co można by określić jako „muzeum w szkole". Z jednej strony dziecku jest obca muzyka dorosłych, z drugiej zaś — można przyswoić sobie muzykę tylko wtedy, gdy jest się zdolnym do jej interpretacji — za pomocą głosu czy instrumentu — co nie byłoby możliwe dla dziecka, kiedy słucha dzieł uznanych za najbardziej godne poznania. Stąd błędne koło.
Dla nas, niezależnie od wszystkich ogólnych i teoretycznych argumentów na rzecz jednej czy drugiej tezy, jedynym użytecznym punktem odniesienia jest zachowanie i wrażenia większości dzieci, kiedy słuchają takiego czy innego utworu muzycznego.
Zaobserwowano zbyt wiele faktów pozytywnych, by można było powątpiewać w użyteczność audycji muzycznych dla dzieci. Dzieci w grupie lubią słuchać muzyki, każdej muzyki. Ich eklektyzm jest znamienny, ponieważ ankieta prowadzona wśród dzieci bez szczególnej kultury muzycznej, wśród utworów ulubionych przez jakąś grupę wieku, wykazała: negro-spirituals, pieśni cygańskie. Światło księżyca Werthera, Poranek Griega, Szóstą Symfonie Beethovena, W stepach Azji Środkowej, Taniec łyżwiarzy, trzy pa-vany z XVII wieku, Ucznia Czarnoksiężnika itp. Z tym uzupełnieniem, że Messiaen, Boulez, Xenakis czy Joli-vet mogą z większym powodzeniem być prezentowani dzieciom niż dorosłym, że gusty ulegają indywidualizacji, w miarę jak dziecko rośnie, w postaci kategorycznych niechęci, jakkolwiek wcale jeszcze nie definitywnych.
Korzyści, jakie dziecko zdobywa z tego rodzaju kontaktów, nie wyrażają się w pełnej świadomości, ale pozostawiają ślady w jaźni głębokiej. Aby ten proces miał charakter pozytywny, konieczny jest jeden warunek, mianowicie to, by kontakt z muzyką był uzupełniany twórczym praktykowaniem muzyki, a zwłaszcza by go nie wykluczał, by integrował się w sposób organiczny w postawie jednolitej i zasadniczo aktywnej. Oczywiście do wychowawcy należy stwarzanie sytuacji sprzyjających, w klimacie otwartym i pełnym zrozumienia, wykluczającym y/szelki narzucony dydaktyzm, nawet w postaci zamaskowanej. Możliwie duza różnorodność słuchanych dzieł pozwoli na kierowanie wyborem i precyzowanie upodobań, a brak komentarzy — czy też ich dyskretny charakter — ułatwia autentyczność reakcji, klimat porozumienia sprzyja dyskusji, dzięki której można lepiej uświadomić sobie treść własnych przeżyć. Można więc dojść aż do analizy technicznej dzieła i jego struktury, poznawania i rozróżniania tematów, gry instrumentów i tego rodzaju analiza jest cenna dla zrozumienia dzieła w całej jego głębi. Można również wyrażać za pomocą środków malarskich uczucia przeżywane przy słuchaniu czy też wyobrażenia, jakie się w związku z danym utworem pojawiają; są to ćwiczenia bardzo często zbawienne dla wyzwolenia fantazji.
Jeżeli dzieło, jakie się w ten sposób poznaje, okaże się naprawdę czytelnym — a tylko dziecko może być jego sędzią — w sposób naturalny prowadzi to ku interpretacji. Przez sugerowanie tematu na flet czy też rozwinięcia tego tematu na dziecięcą orkiestrę, by osiągnąć jego najpełniejszą eksploatację twórczą w śpiewie chóralnym, podejmuje się wysiłek w kierunku odnalezienia, poczynając od struktury wyodrębnionej, różnych części połączonych z sobą, by razem złożyć się na dzieło, czy też, co jest jeszcze lepsze, próbuje się zbiorowej improwizacji, dokonując nowej i osobistej interpretacji danego tematu.
Tego rodzaju sugestie mogą wydawać się ambitne, można od razu pomyśleć, że podważą system kształcenia nauczycieli, którzy nie są do tego przygotowani. I będzie to prawda, ale, nie stanowi ona argumentu, by wyrzec się takich poszukiwań. W tej dziedzinie, podobnie jak w innych, aktywność twórcza wyrasta bardziej z wzajemnego stosunku między nauczycielem i uczniem, niż z techniki pedagogicznej. Jest oczywiście rzeczą niezbędną, by nauczyciel umiał reagować bezpośrednio na arię spontanicznie zaimprowizowaną przez ucznia, jeśli chce ją zarejestrować, a to nie znajduje się poza jego kompetencjami. Naprawdę konieczne i wystarczające w szkole podstawowej — powyżej tego poziomu wychowanie muzyczne staje się sprawą specjalisty — jest to, by nauczyciel lubił i odczuwał muzykę, by utrzymywał ze swoimi uczniami otwarty kontakt, autentyczny i entuzjastyczny, który sam dokona reszty.
ROZDZIAŁ X EKSPRESJA TWÓRCZA ZA POMOCĄ JĘZYKA WERBALNEGO
Pisać przez cale życie To jedyne moje pragnienie Pisać przez cale życie To jedno czego pragną Pisać o życiu O rzeczach pięknych I o tym co mniej piękne O kwiatach wiosennych O zwierzętach ukrytych w lesie O nieszczęściach Jakie przynosi życie-Ale czym jest życie? Nic nie wiem na ten temat Ale chciałabym się dowiedzieć Będę więc próbować zrozumieć Dlaczego istnieją ludzie szczęśliwi A tuż obok ludzie bardzo smutni Pisać przez całe życie To jedyne moje pragnienie To wszystko czego pragnę
Antoinette Z.
Dziecko lubi wyrażać siebie za pomocą gestu, rysunku czy muzyki ale skoro tylko jest to możliwe, przede wszystkim lubi mówić, a następnie pisać jeżeli już potrafi się do tego zabrać. W toku codziennego życia bardziej zresztą potrzebne jest mówienie niż rysowanie czy śpiew i więcej istnieje po temu sposobności.
Pojawiają się więc dwie sprawy: czy w wychowaniu opartym na aktywności twórczej język werbalny jest czymś obcym w stosunku do tej aktywności, czy też przeciwnie — stwarza dziecku warunki sprzyjające ekspresji twórczej- swoistego rodzaju? Odpowiedz, na to pytanie zależy, od odpowiedzi, jaką sformułujemy na inny temat: jaki jest mechanizm aktu werbalnego? Czy trzeba w nim widzieć mechaniczne stosowanie modeli i formuł ustalonych i niewzruszonych w ramach schematu: bodziec — reakcja, czy też przeciwnie jest on aktywnością dynamiczną, zakładającą pewną część inwencji osobistej?
Niezależnie od tego, czy w dziedzinie języka istnieje materiał dla aktywności twórczej, problem powinien być analizowany na dwóch różnych poziomach: treści tego, co wyrażane, oraz formy, jaką ta treść uzyskuje.
Wkład języka
Czy w hipotezie, iż aktywność werbalna ma charakter twórczy, można oddzielić formę od treści? Takie postawienie sprawy sprowadza nas do pytania starego jak świat: czy może istnieć myśl niezależna od języka? Będzie więc słuszne zanalizowanie tego, co język werbalny wnosi do procesu inwencji idei, do konstruowania pojęć, w zharmonizowanym układzie swych trzech podstawowych funkcji.
Pierwsza funkcja języka polega na komunikowaniu i wymianie. Ludzie mogą porozumiewać się z sobą za pomocą języka werbalnego; kontakty, wymiana, konfrontacje, kontestacja i uzgadnianie — niewyczerpana gra wymienianych myśli stanowi żywe źródło, z którego czerpie myśl w swojej czystej spontaniczności, w momencie swych narodzin.
Potrzeba komunikowania jest potrzebą rozumienia i bycia rozumianym, wiąże się także z potrzebą rozumienia samego siebie. Stąd druga funkcja języka, która prowadzi ku światu wewnętrznemu: przedstawianie rzeczywistości. Język, a nie myśl czysta formuje i określa nasz sposób przedstawiania rzeczy, istot żywych i świata, pozwala nam konstruować w sposób jasny i uporządkowany to, co stanowiło jedynie schemat ulotny i mglisty, język przyczynia się do wzbogacania naszego kapitału myśli, w miarę jak powiększa się nasz zasób słów. Jeśli Boileau sądził, że;
„To co dobrze rozumiemy, daje się jasno wyłożyć", odwrotność tej formuły byłaby może jeszcze bardziej prawdziwa, ponieważ przede wszystkim, w miarę jak jakaś idea może być jasno przedstawiona, staje się pełniej rozumiana i można mieć jej jasną świadomość. Dzięki reprezentatywnej funkcji języka nasze myśli mogą się układać i organizować (nauka jest dobrze „zrobionym'* językiem) i właśnie dzięki podwójnej funkcji komunikowania i przedstawiania rzeczywistości można dotrzeć do tego, co obiektywne: przedmiot lub pojęcie osiągają obiektywność, kiedy wszyscy zainteresowani będą zgodni na temat ich reprezentatywności i ta zgoda uwarunkowana jest wyłącznie powszechnym uznaniem terminów mających określać dane doświadczenia, terminów, których znaczenie jest wspólne dla wszystkich.
Wreszcie język ma jeszcze trzecią funkcję o charakterze estetycznym i logicznym- Język, którym mówimy, ma swoje rytmy, brzmienia, wartości, wprowadza nas w świat wrażeń i uczuć, co ma dla nas poważne znaczenie estetyczne. Czyż fakt mówienia po japońsku nie wpływa w jakiejś mierze na malarstwo japońskie? Język jest również specyficznym, ustrukturowanym systemem elementów powiązanych równie specyficznymi stosunkami, jest to system logiczny, którym ma swoją własną logikę. Estetyka werbalna i logika werbalna, które przyswoiliśmy, w znacznej mierze warunkują naszą mentalność:-myślenie w innym języku oznacza nie tylko zmianę języka.
Tworzenie form werbalnych
Od analizy pozytywnego wkładu języka do wyobraźni twórczej trzeba teraz przejść do centralnego zagadnienia stosunków między językiem werbalnym a aktywnością twórczą po to, by stwierdzić, czy i w jakiej mierze aktywność twórcza może realizować się w dziedzinie samego języka, to znaczy obejmować właściwe formy werbalne. Czy umysł może, potencjalnie i rzeczywiście, tworzyć formy werbalne?
Rozwój lingwistyki ujawnił znaczący fakt twórczego aspektu ekspresji werbalnej, bez którego nie miałaby sensu metafora ani „ułatwienia konwersacji", pozwalającej molierowskim Wykwintnisiom na definiowanie przedmiotów, a wszelka poezja byłaby niekomunikowalna.
Z pewnością każdy akt, językowy zakłada nadanie i odbiór, przekaz do zakomunikowania i pomoce materialne dla tego przekazu. Wszelki język stanowi system figuratywny zakodowany, a między znaczącym i oznaczanym musi istnieć stosunek stały i ustabilizowany; jeśli kod nie byłby identyczny dla nadawcy i dla odbiorcy, to treść przekazu nie mogłaby być zrozumiana. W istocie sprawa nie jest tak prosta i w mechanizmie języka istnieje coś jeszcze, poza uruchomieniem myślenia konwergencyjnego, co nasuwa się zdrowemu rozsądkowi. Dziecko nie miałoby nigdy czasu, by usłyszeć, nauczyć się i zapamiętać wszystkie różnorodne zdania, wszystkie formuły, którymi posługuje się w sposób spontaniczny, zatem musi konstruować, a więc wymyślać, dzięki strukturowaniu schematów, mniej lub bardziej ogólnych i nie znaczących, drogą eksperymentalnego błądzenia; podobnie nigdy nie moglibyśmy bez inwencji wyjaśniać innym osobom sytuacji nowych, dla których oczywiście nie istnieje już gotowy schemat bodziec—reakcja.
Noam Chomsky jest jednym z lingwistów najmocniej podkreślających „aspekty twórcze języka na poziomie potocznego posługiwania się nim":
"Ten aspekt — pisze on w swoim artykule w języku francuskim, który cytuje Alain, Beaudot — wyraża się w nieograniczonej- płodności form i w niezależności ekspresji w stosunku do działania czysto odruchowego pod wpływem bezpośredniego bodźca. Wszystko dzieje się tak, jak gdyby mówiący podmiot, w pewien sposób wymyślając język, w miarę jak słyszy ludzi mówiących wokół niego, przyswajał, swojej substancji myślącej; spójny system zasad, kod genetyczny, który ze swej strony wyznacza semantyczna interpretację nieokreślonego zespołu rzeczywistych zdań/wyrażonych czy usłyszanych.”
Każdy z terminów używanych w tym ważnym fragmencie jest znaczący i zasługuje na przemyślenie. Na" podstawie syntetycznego schematu podstawowego mechanizmu aktywności lingwistycznej wyznacza kierunek prawdziwej pedagogiki języka.
„Nieograniczona płodność form" — na czym polega owa płodność iż czego powstaje, jak się realizuje, oto podstawy nowych badań w lingwistyce o tendencji „generatywnej".
W wyniku prac Chomsky'ego gramatyka generatywna będzie brać pod uwagę postawę twórczą człowieka mówiącego\, to znaczy zdolność do nieustannego formowania zdań dotąd nie istniejących i rozumienia zdań wciąż nowych, co wiedzie do ujawnienia niektórych podstawowych aspektów funkcjonowania języka.
Tak więc rozróżnia się w tym funkcjonowaniu dwie ukryte struktury syntaktyczne, odmienne; strukturę zdań wypowiadanych, znajdujących się „na powierzchni" i zdania znajdujące się pod nimi, czyli struktury „głębokie". Skonstruowane zdania mogą być bardzo różne i mieć różną długość, co tylko z daleka przypominać może model podstawowy. Ale przekaz może być zakomunikowany tylko z tej przyczyny, że posiada analogiczną strukturę co te zdania. W przeciwnym przypadku Wytwarza się wieloznaczność, np. dzieje się tak wtedy, gdy wypowiedziane zdanie odsyła do dwóch odmiennych struktur podstawowych.
Od struktur głębokich przechodzimy do struktur powierzchniowych przez skończoną ilość transformacji i skończoną ilość operacji (aranżacja, permutacja, usuwanie, dodawanie), pozwalających na przechodzenie od skończonej ilości struktur głębokich do nieskończonej ilości zdań rzeczywiście utworzonych.
Tak więc, jeżeli trzeba zdawać sobie sprawę z zasad gramatyki, to zasady te nie znają żadnych ograniczeń teoretycznych przy ich stosowaniu. Jak stwierdza Jean Dubois, efektywne ograniczenia, jakie napotykamy, nie wynikają już z tego modelu gramatyki („kompetencje" mówiącego podmiotu), ale z czynników natury psychologicznej i socjologicznej, które są wobec nich czymś zewnętrznym i razem z tym modelem „kompetencyjnym" tworzą inny model zwany „wyczynowym". Właśnie na poziomie owego „wyczynu" ujawnia się postawa twórcza mówiącego podmiotu (receptywność, płynność i ruchliwość, zdolność do transformacji, a więc po prostu oryginalność i organizacja koherentna).
Kiedy Chomsky stwierdza istnienie „niezależności ekspresji w stosunku do działania czysto odruchowego", opowiada się za aktywnością twórczą wyzwoloną, przeciw odruchowi warunkowemu, a więc w sposób pośredni atakuje całą naszą koncepcję nauczania języków, zaczynając od języka ojczystego, całą naszą pedagogikę typu: „mów to, nie mów tego"..., ze swymi wzorami poprawnego języka, ortodoksyjnymi formułami podręcznika dobrego mówienia, uzupełnionego informacjami. jak się nim posługiwać, atakuje cały ten gorset sztywnych konwencji, w jakim staramy się uwięzić dziecko. Ale czynimy to przecież na próżno i całe szczęście, ponieważ natura nigdy nie traci swoich praw, a „niezależność ekspresji" w stosunku do sytuacji nie może zostać wymazana z rzeczywistości jednym ruchem pióra pedagoga.
Czy pewnego pięknego dnia nie stanie się tak, że wszyscy nauczyciele zostaną przekonani ó tym, iż dziecko w pewien sposób wymyśla swój język, w miarę .jak słyszy to, co mówią wokół niego i ze z tej racji opanowanie języka wiąże się przede wszystkim z postawą twórczą, że potrzebuje ona w tym samym stopniu myślenia dywergencyjnego dla adaptacji ekspresji, jej powiązania z przeżyciami, co myślenia konwergencyjnego dla zapamiętania formuł?
W ten sposób powinno by zostać całkowicie zmodyfikowane nauczanie języka, w myśl odnowy stosunków między spontanicznością, organizacją i przyswajaniem.
Rodzina i twórcza ekspresja mówiona
Ekspresja twórcza w zakresie języka mająca podstawowe znaczenie dla rozwoju dziecka interesuje w tym samym stopniu rodzinę co szkołę ale zwłaszcza na poziomie szkolnym problem ten przedstawia pewne trudności, wymaga pilnych rozwiązań i z tej racji zasługuje na szczególną uwagę.
W domu ustalenie między rodzicami a dzieckiem stosunku nie^eTó^anegp^TTaKego. Jak już opisywałem by umożliwć dziecku inwencję w zakresie języka, w miarę jak słyszy mowę wokół siebie, w harmonijnym powiązaniu spontanicznej ekspresji, myśli zorganizowanej i procesu przyswajania form, a wszystko to dzieje się poza wszelkim systemem i w sposób jak najbardziej naturalny. Jeśli rodzice są autentyczni, będą też naturalni w sposobie mówienia, w stosunku do małego dziecka będą posługiwać się językiem ludzi dorosłych i z dostatecznym szacunkiem dla jego czystości, by uniknąć smutnego błędu powrotu do infantylizmu, co niektóre osoby dorosłe uważają za swój obowiązek w rozmowach z dzieckiem, skazanym na picie „mli-mli od muu, by zrobić przyjemność cioci". W kontakcie z autentycznymi rodzicami dziecko nie tylko nauczy się mówić tak, jak mówią ludzie dorośli, ale nie dojdzie, do przekonania, że język istnieje po to, by ukrywać przed innymi własne myśli, a skoro postawi zasadnicze pytanie, skąd się biorą dzieci, to nie usłyszy odpowiedzi, że pojawiają się w liściach kapusty.
Ponieważ autentyczni rodzice są zdolni do empatii, zdają sobie sprawę z tego, że dla dzieci nie ma nic ważniejszego niż pytania, pozornie niewłaściwe czy po prostu zabawne, jakie mogą postawić: nie dziwią się, gdy trzyletnia dziewczynka pyta swego tatusia: „czy ty również masz pępek?" A jeśli pewnego dnia, przypadkowo i bez żadnej prowokacji, mama zostanie zobaczona nago w łazience, nie oburzy się i dziecko już nigdy nie postawi podobnego pytania, bo nie będzie mu to wcale potrzebne.
Oczywiście, można by sobie pomyśleć: ale co to ma wspólnego z twórczą ekspresją werbalną? Po prostu to właśnie, że autentyczni rodzice, pełni przyjaźni i zaufania, mają wszelkie szanse-posiadania dzieci autentycznych, dziecko autentyczne jest w sposób naturalny niezależne, dziecko niezależne jest otwarte i pełne zaufania, zrównoważone, zdolne do pozbywania się swych urojeń, nieulegania kaprysom, które stanowią jedynie wyraz słabości i braku równowagi, wreszcie takie dziecko nie zna zahamowań afektywnych, które tak często stanowią przyczynę'zaburzeń mowy, a które w wielu przypadkach wiążą się z deformacją „obrazu ojca".
Takie dziecko słucha innych, chętnie osób dorosłych, jeśli mają one coś ciekawego do opowiedzenia, samo lubi opowiadać swoje własne historie, wyzwalać się ze swego wewnętrznego świata, gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją, tworząc niezwykłą całość. Kiedy dziecko w samotności, po przyjściu ze szkoły w swoim kącie ssie palec z miną marzycielską, oznacza to, że się nudzi i jest to moment, kiedy byłaby potrzebna „pieszczota"; wtedy, być może, na kolanach matki, zapytanie o to, jak było w szkole, w przypływie zaufania, chętniej niż o czytaniu czy rachunkach opowie o tym, że postanowili z Etienne i Gastonem wdrapać się jutro rano na mały daszek na podwórzu szkolnym i wskoczyć na nauczycielkę, kiedy będzie ona tamtędy przechodziła, by przywiązać ją do słupa tortur i ukarać za to, że zanudza dzieci. Język, dowodzi lingwista Roman Jakobson, jest motorem wyobraźni rodzice muszą posiadać dość czasu i chęci, by swoją działalnością włączyć się do ..............cznej aktywności dzieci, inspirować ekspresję słowną w postaci zabawy, którą można uprawiać razem w domu aż do czasu, gdy dziecko, po opanowaniu języka, który stanie się właściwym instrumentem, przestanie interesować się taką zabawą tylko dla niej samej.
A zabawa ma swoje techniki, które mogą być włączone do pedagogiki rodzinnej, spontanicznej i nieformalnej. Godzina bajki, zainicjowany i zorganizowany dialog między dziećmi w rodzinie, sprowokowane opowiadanie, gra pytań i odpowiedzi, marionetki, dla których,, dziecko musi wymyślić krótkie sztuczki, przedstawione następnie kolegom, a także cudowny instrument, który zaczyna być już używany w domach: magnetofon. W środowisku rodzinnym magnetofon służy do rejestrowania dziecięcych powiedzonek, opowiadań, jakie wymyślają, piosenek przez nie ułożonych, po to, by odnaleźć je kiedyś później, w szczęśliwych chwilach przywoływania wspomnień. Dla dziecka, które nagrywa, a następnie przesłuchuje taśmę, kontakt z instrumentem stwarza nowy typ stosunku z innymi i z sobą samym, sprzyjający spektakularnej stronie rozwoju językowego i ekspresji twórczej. Ale być może wygląda to wszystko na chęć przekształcenia rodziców w nauczycieli i wprowadzenia do życia rodzinnego pedagogiki szkolnej. Działalność wychowawcza jest jedna i ciągła. Czemu miałaby istnieć przepaść między działalnością szkoły i rodziny? Zabawa, motor rozwoju dziecka, stanowi ogniwo łączące.
Szkoła i twórcza ekspresja słowna
W rodzinie dziecko, bawi się za pomocą języka mówionego, który wystarcza., dla jego doświadczeń i potrzeby ekspresji w zakresie słownym. Szkoła stanowi przede wszystkim slomene............ ekspresji pisanej. Stwierdzono, i jest to prawdą, że dziecko opanowuje język pisany podobnie jak język obcy. Potrzebny jest wielki wysiłek dla opanowania tego nowego narzędzia, ale wysiłek się opłaca, ponieważ wzbogaci środki ekspresji o nieskończone możliwości i dostarczy aktywności twórczej nowych terenów do doświadczeń. Opanowywanie języka pisanego zależy zresztą w znacznym stopniu od ekspresji mówionej. W rzeczywistości nic nie straciła ona ze swego znaczenia w czasie pierwszych lat szkolnych. Opanowywanie języka mówionego w jego podstawowych strukturach jest konieczne po to, by dziecko zdobywało umiejętność posługiwania się językiem pisanym w dobrych warunkach. Jeśli w szkole wyniki w tej dziedzinie są tak bardzo złe, to jedną z głównych przyczyn tej sytuacji stanowi właśnie fakt, że dziecko nie mówi dostatecznie dużo i że zamiast wypowiadać się, spędza czas na słuchaniu, recytowaniu i kopiowaniu rzeczy. Mamy więc przykład szkoły nie tylko smutnej, ale po prostu złej, gdzie nauczyciel woli sam mówić niż słuchać, jak mówią uczniowie, a to pod pretekstem, że klasa, która mówi, czyni wiele hałasu, a w szkole nie bardzo lubi się hałas.
Słowem, przejście od mówienia do pisania dokonuje się w sposób łatwy, kiedy uczeń znajduje się w takiej sytuacji, że sprawia mu przyjemność formułowanie swobodnie i bez przymusu, w słowa i z myślą o innych tego, co myśli i co sobie wyobraża, co odczuwa. Można zrozumieć znaczenie, jakie przywiązuje się do twórczej ekspresji słownej, a zwłaszcza do ekspresji mówionej, w ostatnich badaniach oficjalnych związanych z odnową nauczania języka francuskiego. Te badania, zorganizowane głównie z uwagi na eksperymentowanie projektu nauczania oficjalnego, mającego na celu odnowę nauczania początkowego, a zwłaszcza projekt Rouchette'a, zostały w sposób wysoce użyteczny zainspirowane pracami szkół wiodących, kierowanych przez grupę francuską Nowego Wychowania i Ruch Nowoczesnej Szkoły Francuskiej Technik Freineta, które zostały oficjalnie uznane.
W zakresie ekspresji mówione.] i ekspresji pisanej badania te ujawniają znaczenie klimatu, który stwarza istnienie sytuacji porozumienia i wymiany w ramach pedagogiki grupy niekierowanej, w tym sensie, w jakim posługiwaliśmy się tym terminem. Ale w szkole pojawia się również poważne znaczenie technik pedagogicznych, ponieważ poziom rozwoju umysłowego osiągnięty przez dziecko siedmio-, ośmioletnie wymaga metodycznej organizacji działalności i postępowania, poza prostą grą spontanicznych zainteresowań.
Ekspresja mówiona ma swoje techniki. Ale nie trzeba się dziwić, jeśli wśród nich zapomnimy wymienić tradycyjne ćwiczenia językowe, do których jeszcze nazbyt często sprowadza się w klasach początkowych to, co stanowi tylko karykaturę ekspresji słownej, jak np. ćwiczenia w zakresie lektury obrazów, rzekomo mające na celu inspirację dzieci, czy odtwarzanie opowiadań podstawowych, kiedy pod pretekstem opowiedzenia jakiejś historii wymaga Się powtarzania formułek. Nie podejmujemy dyskusji na temat użyteczności tego rodzaju ćwiczeń; w tej chwili jest dla nas ważne stwierdzenie, że brak w nich postawy twórczej, ponieważ tego typu działalność narzucona dziecku odwołuje się wyłącznie do myślenia konwergencyjnego i nie jest kierowana żadną prawdziwą motywacją.
Prawdziwe techniki twórczej ekspresji werbalnej, mówionej i pisanej, włączają dziecko w sytuację funkcjonalną, autentyczną, to znaczy odwarunkowaną i „odszkolnioną". W miarę możności będzie to sytuacja, kiedy mówi się wtedy, gdy ma się coś do powiedzenia i odczuwa się chęć przekazania tego innym, kiedy zabawę realizuje się dla zabawy, kiedy liczą się osiągnięcia i niepowodzenia, a nie ,,dobrze" i „źle", co dobre czy co złe, bo przecież to nic nie oznacza, i kiedy, co rozumie się samo przez się, nie wchodzi w grę stawianie przez nauczyciela stopnia za „wyczyny".
Aktywność w zakresie ekspresji mówionej
Oto kilka rodzajów aktywności w zakresie ekspresji mówionej, które, co zresztą nie może nas dziwić, w mniejszym czy większym stopniu wywodzą się z zabawy.
Pierwsza seria obejmuje referaty i dyskusje. Jest istotne, że chłopiec lub dziewczynka w wieku szkolnym, już około siódmego, ósmego roku życia są zdolni do przedstawienia kolegom zagadnienia, które sami opracowali, przy odpowiedniej pomocy nauczyciela, są także zdolni .do odpowiedzi na pytania kolegów i podjęcia dyskusji na temat formy i treści tego wystąpienia. Można zresztą wcześniej ich do tego przygotować, od szóstego roku życia w klasie przygotowawczej, przez praktykę opowiadania historii z własnego życia, którą przedstawia się kolegom w obecności nauczycielki, a która nieraz składa się z jednego krótkiego zdania, można przy tym organizować małą dyskusję z udziałem całej klasy.
Te referaty, włączone do normalnych godzin lekcyjnych nieraz mogą być zupełnie przypadkowe i autonomiczne: syn fotografa ofiarowuje się zapoznać kolegów z zawodem swego ojca i sztuką fotografii; może to być także sprawozdanie z podróży odbytej z rodzicami, obejmujące sprawy nieznane i bardzo pasjonujące, które z pewnością zainteresują całą klasę.
Na ogół w klasie aktywnej, otwartej ku życiu, organizującej badania ankietowe, referaty uczniów mają charakter systematyczny i są włączone do ogólnych poszukiwań badawczych. Może to być prezentacja dokumentu, który znajduje się w punkcie obserwacyjnym dobranym przez reportera, specjalnie z myślą o tym właśnie efekcie — dokumentu fotogeograficznego, tekstu historycznego itp., może to być również zaprezentowane przez właściciela zwierzęcia lub rośliny niezbyt znanej, co posłuży jako podstawa do obserwacji - ankiety. Dyskusja pojawi się z okazji zebranych informacji, a zrozumienie wymaga interpretacji;
będą to wreszcie referaty syntetyczne, które uczeń, specjalnie przygotowany w danej dziedzinie, podejmuje się przedstawić. Te referaty w sposób naturalny stanowią punkt wyjścia dla pytań, a więc i dla dyskusji i można sobie z. łatwością wyobrazić, jak cenny jest to teren doświadczeń dla myślenia dywergencyjnego i dla aktywności twórczej.
Następnie będą to spotkania dyskusyjne i dyskusje zaplanowane, włączone w strukturę życia szkolnego np. tam, gdzie istnieje spółdzielczość uczniowska i jej rada klasowa. W toku tych zebrań rada klasowa, której jednym z członków jest nauczyciel, a w tym samym stopniu i inni członkowie, musi zająć się całością życia grupy, a także zdecydować, czy przewodniczący spółdzielni, który dwukrotnie został złapany na kłamstwie wobec władz, może jeszcze pozostać uprawnionym przewodniczącym bądź też czy czas przeznaczony na zajęcia najbardziej interesujące dla klasy, a znajdujące się poza programem, nie ograniczają zajęć koniecznych dla przygotowania do egzaminu, a także czy nie można by znaleźć praktycznego sposobu, aby dopomóc kolegom mającym trudności z postępami w nauce. Także tam, w ramach aktywności, w której spontaniczność może jawić się swobodnie, ale musi również być poddana organizacji i dyscyplinie w kontakcie z innymi, wyobraźnia twórcza nie utraci nic ze swoich praw.
Inna seria twórczych zajęć mówionych polega na grach ekspresyjnych w sensie dosłownym, są to gry mówione, ale najczęściej wiążą się z nimi różne rodzaje ekspresji, którymi dziecko dysponuje:
słownej, plastycznej, gestualnej. Warto zobaczyć klasę aktywną, realizującą np. gry mimiczne: naśladuje się postawę lub sposób zachowania kelnera w kawiarki, szofera taksówki czy bileterkę w kinie, można mi" micznie odgrywać sytuację, rozwijając temat wyobrażony sobie przez aktora: Janette przestawia meble w pokoju, mama dokonuje zakupów w sklepie. Mim powinien wymyślić swój temat, nie jest to rzeczą trudną, musi wyobrazić sobie jego aspekty szczególnie znaczące — to już sprawa bardziej delikatnej natury — i przetłumaczyć je na język gestów w możliwie dokładny sposób. Koledzy powinni rozpoznać scenę, opisać ją w sposób wierny, zinterpretować, a ponieważ każdy ma prawo do przedstawienia swojej osobistej interpretacji, odmiennej niż kolega, może więc fantazjować na dany temat, krytykować sposób przedstawienia przez mima, proponować wzbogacanie realizacji. Widzimy więc, jak bogaty teren działania otwiera się dla postawy twórczej.
Tego rodzaju ćwiczenia wprowadzają do gier dramatycznych, których odmianę stanowią, przygotowują do inscenizacji scenariusza, który zostanie odegrany w sytuacji dramatycznej. Kiedy cała klasa przygotowuje scenariusz, aktywność twórcza rozwija się na bardzo szeroką skalę, od zaplanowania dzieła aż do konkretnej i definitywnej jego realizacji. Praca pogłębiająca, która zakłada długie przygotowanie, retusze i poprawki na każdym etapie, próby zajmujące bardzo dużo czasu, jest z tej racji zastrzeżona dla wielkich okazji, jak np. przygotowanie szkolnego święta. Kontrast dla tego rodzaju działalności stanowią gry improwizowane na prosty temat, w sposób przypominający commedia del arte, gdzie każdy aktor zna schemat roli, ale musi wymyślić swoje zachowanie i swoje odpowiedzi przed widzami, w toku pracy wyobraźni, która nie dopuszcza ani powrotów, ani wyjaśnień. Jest to uczta dla tych, którzy mogą być świadkami takiego spektaklu, przygotowanego przez dzieci niezależne dla ich własnej przyjemności, z całym zapałem i radością, nieoczekiwanymi wstawkami, soczystymi słowami, dowcipnymi powiedzonkami. Trudno znaleźć lepszą okazję do uruchomienia czynników postawy twórczej.
Przy pewnych okazjach w grze dramatycznej temat jest dostarczony wraz z różnymi jego perypetiami przez nauczyciela lub też jest już znany dzieciom; liczy się wtedy tylko jego interpretacja werbalna i gestualna. Można przedstawić usłyszane opowiadanie czy znaną bajkę. Można także w sposób bezpośredni pokazać opowiadanie przeczytane przez nauczyciela i tak dwie osoby mogą odegrać spotkanie przy fontannie Jeana Yaljeana z Kozetą. Kolejne pary przedstawiają sukcesywnie swoje interpretacje tej sceny i ta, która zostanie uznana za najwierniejszą, otrzyma nagrodę w zaimprowizowanym konkursie.
Gra dramatyczna zawiera nieskończoność możliwych wariantów. Jednym z nich będzie np. gra w dziennik telewizyjny, kiedy klasowa spikerka prezentuje określonego dnia to wszystko, co dzieje się w szkole i w jej najbliższym otoczeniu. Inny wariant to gra w telefon, za pośrednictwem którego przekazuje się wiadomości z jednego końca klasy na drugi.
Wnioski pedagogiczne
Jaka może być konkluzja tych wszystkich rozważań?
Przede wszystkim ta, że aktywność werbalna w klasie nie może już być pomyślana bez użycia magneto-tonu, którego obecność jest oczywista we wszystkich wspomnianych już sytuacjach. Dzięki magnetofonowi dziecko słyszy samo siebie, jest to rzecz zadziwiająca, która w sposób radykalny zmienia świadomość własnej ekspresji werbalnej i z tej racji także wiedzę na temat swego myślenia. Magnetofon czyni nieprawdziwym przysłowie, iż pismo pozostaje, słowa ulatują (uerba yólant, scripta manent). Magnetofon przekształca efemeryczną ekspresję spontaniczną w trwały dokument, zachowuje to, co zostało raz powiedziane, do trwałej dyspozycji i w ten sposób sprawia, że ekspresja mówiona staje się przedmiotem, który nas angażuje, ponieważ jesteśmy za nią odpowiedzialni, "Wyjaśnia to powagę, z jaką dzieci posługują się mikrofonem i dyscyplinę dyskusji, która pojawia się spontanicznie w czasie nagrywanych obrad. Zmiana klimatu dyskusji, zależnie od tego czy jest obecny mikrofon, uważna kontrola każdego słowa i każdej intonacji stanowią fakt zasługujący na uwagę, co zawsze wywiera duże wrażenie na obserwatorach.
Z drugiej strony jest sprawą oczywistą, że przedstawiony wykaz rodzajów aktywności twórczej stanowi tylko małą, ukierunkowaną próbkę szerszych możliwości., "Nie tylko nie pretenduje do ich wyczerpania, ale musi być traktowany po prostu tylko jako zachęta do wyobrażenia sobie ćwiczeń inspirowanych przez te same zasady, sposobu dysponowania całą gamą aktywności, równie bogatą i różnorodną. Nigdy nie będzie zbyt Wiele ostrzeżeń przed formalizmem i automatyzmem, które niszczą wszystkie techniki awangardowe, gdy posługiwanie się nimi staje się stereotypowe. W sposób spontaniczny przedstawia się referat w chwila gdy jest się zainteresowanym prezentacją własnych badań innym osobom, które na to czekają. A przy tym od referatu do referatu dochodzi się do takiego dnia i godziny, kiedy referat musi zostać wygłoszony; do referatu, który zostaje uznany i potrzebny i takie są zasady w naszej klasie. Jest rzeczą normalną, że po referacie pod adresem referenta padają pytania na temat tego, czego nie zrozumiano, aż przychodzi dzień, kiedy pytania są formułowane z tej racji, że przyzwyczajano się pytać po referacie, że, być może, sądzi s,ię, iż nauczyciel będzie zawiedziony, jeśliby takich pytań nie było, a zatem pytania mają już charakter rytuału. Jedynym środkiem dla uniknięcia tego wyjaławiającego formalizmu jest posiadanie dostatecznej ilości pomysłów w swoim worku, by maksymalnie urozmaicić aktywność w organizacji, giętkiej i dynamicznej na wzór samego życia. A jeśli macie jakiś kłopot, zaufajcie dzieciom, one będą umiały poddać wam pomysły.
Wreszcie wszelka zbiorowa aktywność mówiona musi w sposób normalny pozostawić ślad napisany, który materializuje ekspresję w innej postaci i pozwala zachować to, co na to zasługuje, oczywiście dzięki korzystaniu z magnetofonu. W procesie rozwoju ekspresja słowna może w sposób naturalny przekształcić się w ekspresję pisaną. Dobrze będzie, jeżeli ten związek zostanie w maksymalnym stopniu zapewniony za pomocą odpowiednich metod.
Szkoła i ekspresja twórcza pisana
Opanowanie ekspresji pisanej, oto czego słusznie oczekuje rodzina, licząc w tym zakresie na szkołę.
Ale nie tylko drogą ćwiczeń w budowaniu zdań czy w naśladowaniu, w klasach młodszych, nie tylko przez intensywną praktykę redagowania tekstu na zadany temat (skromna forma wypracowania z języka francuskiego jest jedyną, jaką na ogól bierze się pod uwagę) dziecko nauczy się pisać. Wypracowanie z języka francuskiego stanowi ukoronowanie i metę ćwiczeń w ekspresji pisanej. Błędem będzie zadawanie wciąż dziecku ćwiczeń kompozycyjnych, kiedy jeszcze nigdy nie dokonywało wprawek w gimnastyce umysłu i nigdy nie wykonywało ćwiczeń przygotowujących do tej umiejętności. Jeszcze mniej poprzez układ formalny — wstęp, rozwinięcie, wnioski i odpowiedni styl, stanowiący prawdziwą wylęgarnię banału, zalecanego, jeśli nie narzucanego, które charakteryzują to, co zwykło się nazywać „dobrymi wypracowaniami" — dziecko będzie mogło ćwiczyć swoją postawę twórczą i ukazywać w formie uzewnętrznionej najbardziej osobiste przejawy swego życia wewnętrznego.
Aby ujawnić metodę twórczej ekspresji pisanej, pedagogice przychodzi z pomocą psychologia. Poszanowanie psychologii dziecka i psychologii języka, całkowita swoboda ekspresji, zarówno w formie, jak i w treści, nieskończona różnorodność technik uczenia się — w ten sposób odnajdujemy te same zasady, które rządzą ekspresją mówioną.
Trzy teksty
Bez względu na to, jaka będzie sytuacja, która doprowadzi dziecko do pisemnego wyrażania się, niezależnie od tego, co ma ono do powiedzenia, i od sposobu, w jaki się wypowiada, wszelka aktywność w tej dziedzinie, indywidualna czy zbiorowa, może z punktu widzenia uczenia się być sprowadzona do trzech podstawowych typów tekstów, które odpowiadają w sposób właściwy każdej z funkcji języka: tekst swobodny, w którym dominuje funkcja komunikowania i wymiany, tekst z obserwacji, który odpowiada funkcji reprezentatywnej, tekst odtwórczy, odpowiadający funkcji estetycznej i logicznej.
Tekst swobodny
Jest to tekst tworzony przez dziecko, kiedy jest w nim coś, co chce wyrazić dla siebie i dla innych, tekst spontaniczny. Trzeba, żeby organizatorzy zdawali sobie sprawę z tej potrzeby i sprzyjali jej, żeby dziecko miało zawsze, w klasie i poza nią, możliwość pisania tego, co chce, kiedy chce i jak chce, by miało także prawo nic nie pisać, jeśli nic nie ma do powiedzenia czy też nie ma ochoty. Swobodny tekst staje się modny w odnowionej pedagogice: tam gdzie bywa praktykowany, nie powinien stawać się rytuałem, któremu trzeba się poświęcać, należy za wszelką cenę wystrzegać się aberracji „tekstu swobodnego narzuconego", nawet w sposób pośredni czy leż drogą perswazji. Redakcja narzucona „swobodnemu tematowi" może mieć swoje miejsce, ale to całkiem inna sprawa.
Swobodny tekst stanowi uprzywilejowaną domenę myśli twórczej. Dziecko — podobnie jak w swobodnym rysunku — wyzwala się w ten sposób ze swych urojeń; wyzbywa kompleksów, które pojawiają się na powierzchni; swoboday tekst jest terapią i z tej przyczyny dziecko powinno wiedzieć, że ma prawo napisać wszystko, co zechce, że między nim a wychowawcą nie istnieją tematy tabu. Dla wychowawcy swobodny tekst jest objawieniem wewnętrznego świata dziecka, świata jego podświadomości, dostarcza on wiadomości na temat mentalności grupy-klasy.
Jeśli przeglądamy gazetkę szkolną prezentującą swobodne teksty wybrane dla tego celu i napisane w ciągu miesiąca przez chłopców w wieku od dziewięciu do trzynastu lat, znajdujemy następujący układ tematów:
— opowiadania o zbrodniach, historie gangsterskie — 10
— teksty zabawne i humorystyczne — 4
— teksty dokumentalne — 3
— opowiadania poetyckie i bajki — 2
Przykład wzięty z każdej serii wystarczy, aby dostrzec, obok bogactwa dziecięcej wyobraźni, różnorodność spontanicznych zainteresowań i odmienność wrażliwości. Można stwierdzić, że opowiadania o zbrodniach znajdują się w przeważającej większości u najstarszych w tej grupie, a opowiadania poetyckie i bajki — u najmłodszych.
Oto opowiadanie o zbrodni inspirowane faktami porywania samolotów, co w swoim czasie byto tematem dnia:
Porwanie autobusu
Do zajezdni autobusów linia 76 wszedł jakiś człowiek i schował się za siedzeniem kierowcy. Szofer i konduktor wsiedli do autobusu nie spostrzegając obecności bandyty- Po przybyciu na przystanek Bunion człowiek wyszedł ze swej kryjówki i wyciągnął z kieszeni broń.
Powiedział do kierowcy:
— Skręcić w lewo. Kierowca odpowiedział:
— Ale to nie jest droga, którą jeżdżę każdego dnia. Człowiek odrzekł:
— Rób co ci każę, inaczej zostaniesz zastrzelony. Kierowca pojechał drogą wskazaną przez tego człowieka. Ale konduktor zastanowił się: przecież to nie jest nasza droga. Pochylił się i powiedział do swego przyjaciela:
—- Słuchaj, Georges, to niedobra droga
Ten odpowiedział:
— Zamknij wóz, mamy człowieka z bronią.
Wtedy konduktor pomyślał sobie, że należałoby zawiadomić policję. Otworzył drzwi i wyskoczył; skacząc wykręcił sobie nogę w kostce... itp.
A oto opowiadanie zabawne:
Żarłoczne enzymy
Nazywam się Enzym, mam na imię Żarłok, mieszkam przy uUcy Ala pod numerem 3, moim zajęciem jest zjadanie plam, zwłaszcza z żółtek.
Opowiem wam jedną z moich przygód. Pewnego dnia w czasie pracy zostałem utopiony w pralce, ale zawiadomiłem policję bezpieczeństwa za pomocą walkie-talkie, który zawsze noszę z sobą. Przysłano mi natychmiast łódź ratunkową, a potem zabrano do szpitala. Wyszedłem w dwa dni później.
Tekst dokumentalny:
Apollo 12
Apollo 12 ma taką samą misję do spełnienia, co Apollo 11. Pojazd kręci się dokoła Ziemi. Jeden astronauta pozostaje w jego wnętrzu. Dwaj pozostali znajdują się w L. M. L. M. to jest aparat posiadający nogi specjalnie zrobione w taki sposób, by nie ugrzęzły w ziemi księżycowej. Zatrzymują się co dwa metry i co dwie sekundy. Ubranie kosmonauty składa się ze zbiornika powietrza, ciężkich butów i z rur, które dostarczają mu powietrza, a także z kasku, który jest zrobiony z plexigla-su. Kroki pozostają utrwalone na ziemi ze względu na brak atmosfery itp.
A teraz bajka:
Zima
Zima jest trudnym okresem; pomimo zimna pani. Wiewiórka zajmowała się gromadzeniem pożywienia. Nagle usłyszała jakiś hałas, zobaczyła panią Wydrę, która ślizgała się na śniegu. Powiedziała do niej: Dokąd pani idzie? Pani Wydra nie odpowiedziała; pani Wiewiórka szła za nią aż do jej nory;
zbliżyła się, a tamta uderzyła ją łapami; rozgniewana powróciła do swej kryjówki.
Następnego dnia pani Wiewiórka poszła okrężną drogą szukać pożywienia, chciała uniknąć spotkania z Wydrą. Po skończeniu swej pracy, powróciła z ulgą.
Kiedy dziecko samo sobie nie opowiada — co stanowi regułę dla tekstów dzieci ośmio-, dziesięcioletnich, wyobraźnia w sposób typowo eklektyczny czerpie ze wszystkich możliwych źródeł, z aktualności, wspomnień, reminiscencji, zatrzymując przede wszystkim to, co najbardziej zajmujące w życiu ludzi i zwierząt, to znaczy zdarzenia brutalne lub niezwykłe. Dziecko przejawia upodobanie do tego, co „ogromne" i co sensacyjne, a więc wymyśla sobie, kształtuje, łamiąc schematy, by odtworzyć je w niezwykłości; inwencja posiada wszelkie prawa. U dzieci niezależnych daje się zwłaszcza zauważyć rozwój uczucia, na ogół mało znanego, ponieważ uwarunkowanie powagą szkoły, gdzie oczywiście przebywa się nie po to, by się zabawiać, niszczy je lub co najmniej nie pozwala na uzewnętrznienie: jest nim upodobanie do żartów, poczucie humoru. W tej dziedzinie odkrycia dzieci są niezwykłe; jest to królestwo czystej gry słów, swobodnej wyobraźni, która rozkwita dla przyjemności- Nie można nudzić się w klasach, gdzie produkowane są takie na przykład teksty:
Historia paska
Gruby chłopiec był nieobecny przez cały dzień z powodu swojego paska. Szukał go, szukał tak długo, że zgubił swój rozum i swoje spodnie.
Ogłoszenie
Prosimy mieszkańców dzielnicy, którzy byliby w posiadaniu paska dla grubej osoby, aby zechcieli uprzejmie przesłać go do szkoły przy ulicy B.
I wreszcie, na przeciwnym biegunie znajduje się cudowna poezja dziecięca, poezja wewnętrznego świata, nierzeczywistego i ulotnego, który dziecko ujawnia w swoich obrazach, należących tylko i wyłącznie do niego, w sposób spontaniczny odnajdując akcenty, rymy, rezonanse właściwe dla poezji wszystkich czasów.
Ludzie dorośli odkryli poezję dziecięcą, chętnie publikowane są jej skarby', w nostalgicznym przypominaniu sobie świata utraconego przez tak wielu mężczyzn i wiele kobiet; wszyscy przecież znali tego rodzaju poezję, lecz o niej zapomnieli.
Poezja dzieci młodszych:
Paw roztacza swój ogon, ma tak piękną białą szatę, że wygląda jak panna młoda (pięć lat).
Tancerki (Degasa) mają suknie, które pienią się jak piwo (pięć lat).
Moje okno
Kiedy otwieram moje okno
Jest ono zielone
A kiedy je zamykam
Staje się niebieskie
Jak jaskółka
Z niebios
(sześć i pół lat)
Poezja dzieci starszych:
Oczekuję
Deszcz jest echem moich myśli Glos mój znajduje się w tym na co patrzę Dla słońca jest jeszcze zbyt wcześnie Nie stało się jeszcze moją zdobyczą
(dziewięć i pół lat)
Księżyc i fortuna
Fortuna niby dama spogląda na księżyc Mrugnięciem oka przyjął ją życzliwie Dama-fortuna obojętna na pieniądze Chciała dać je .księżycowi Ale cm nie wymagając tak wiele Odpowiedział, że może żyć bez pieniędzy
(jedenaście lat)
2eby zakończyć ten prosty przegląd, jeszcze dwa autentyczne poematy młodzieży w wieku szkolnym. Najpierw jeszcze jeden poemat Antoinette Z.:
Z apo mnieć
Aby zapomnieć o moim smutku
I nie myśleć o niczym
Pozostaje mi tylko
Jedno do zrobienia
Biegać po lesie
Biegać bardzo szybko
Biegać po 'polach
Ale
Jak trudno zapomnieć
Trudno zapomnieć o przeszłości
Nigdy już nie cofać się w przeszłość
Ale '
Czy można zapomnieć?
O tym co tańczył ze mną przez całe lato?
O tym co patrzył tylko na mnie?
Trudno,
Biegajmy biegajmy zawsze
Pewnego dnia przyjdzie zapomnienie.
I wreszcie:
Pokój
Są tam wszyscy z bronią w ręku
Zadając sobie pytanie czy powrócą
Z tej niewdzięcznej wojny
Zanim przyjdzie im zginąć na polu bitwy.
Marzą o swym pięknym życiu w czasie pokoju Nie rozumieją dlaczego trzeba zabijać Nie rozumieją dlaczego trzeba umrzeć Dlaczego poświęcają swoje własne szczęście Wiedzą tylko że grozi im niebezpieczeństwo I mówią sobie w głębi serca:
Niech powróci ku nam pokój.
(P. P. trzynaście lat)
Oczywiście bardzo różne są uzdolnienia poszczególnych dzieci i niektóre z nich nigdy nie przystąpiłyby do pisania, gdyby nie zostały włączone do grupy powiązanej wspólnymi celami i w odpowiedni sposób zorganizowanej. Ale wszelka zbiorowa aktywność stopniowo je ku temu zachęca, wolna od wszelkich form zewnętrznego przymusu: pisanie pojawia się nie tylko ze względu na spontaniczną potrzebę ekspresji, ale także — jeżeli utwory są drukowane w klasie — po to, aby móc wydrukować swój własny tekst; drukuje się tekst po to, aby figurować w szkolnej gazetce, która zostanie sprzedana v/ dzielnicy, a zysk przeznaczony dla szkolnej spółdzielni; można wziąć udział-w realizacji zbiorowej powieści, która przez długie miesiące pobudza twórcze siły wyobraźni i źródła ekspresji.
Pomysł rzucony przez którekolwiek z dzieci i zdobywający aprobatę daje początek historii z kolejnymi epizodami, które stopniowo zostają wymyślane aż do chwili, gdy nastąpi koniec; staje się to bądź wtedy, gdy historia się zakończy, bądź gdy wyczerpie się wyobraźnia, bądź po prostu wtedy, gdy dalsze opowiadanie przestaje już być zajmujące. Szybko wtedy tworzy się happy end i już więcej się o tym nie mówi. Każdy fragment jest napisany w sposób indywidualny, propozycje konfrontuje się między sobą, są przedmiotem dyskusji, zbiorowych czy grupowych uzgodnień, przyjmowany jest tekst, który zyskat powszechną aprobatę. Powieść zbiorowa jest jedną z najbardziej efektywnych technik ekspresji, prowadzi nieraz do wyników zdumiewających, o wysokiej jakości i bardzo interesujących, jak np. powieść, zredagowana przez dziesięcioletnich uczniów z dwudziestej dzielnicy Paryża, Juju, czyli latający koń, która zdobyła sławę daleko poza terenem, gdzie się narodziła.
A ponadto istnieją w klasie liczne umotywowane okazje do pisania, w nawiązaniu do sytuacji aktualnych, a przede wszystkim realna korespondencja: trzeba przecież zachowywać protokoły posiedzeń spółdzielczości, pisać zamówienia do dostawców czy prośby o informacje do biur turystycznych. Nie zapominając przy tym o korespondencji międzyszkolnej z innymi dziećmi, co podtrzymuje w sposób ciągły potrzebę pisania. Odpowiada się na prośby o informacje dalekim kolegom, wysyła się im prace monograficzne, sprawozdania z badań ankietowych. Ale w ten sposób przechodzimy już do drugiego rodzaju aktywności pisanej: do tekstów z obserwacji.
Tekst z obserwacji
Jest to tekst porządkujący poznane materiały, tekst pozwalający na strukturowanie myślenia. W sposób normalny należy do ćwiczeń obserwacyjnych we właściwym znaczeniu, ćwiczeń, w których ekspresja w procesie komunikowania się łączy się w sposób dialektyczny z obserwacją osobistą.
Załóżmy, że w klasie pojawił się przedmiot, który pragnie ona poznać i zrozumieć — przedmiot materialny, zwierzę lub roślina, dokument historyczny lub geograficzny itp. Obserwacja polega głównie na stawianiu pytań, do przedmiotu podchodzi się zawsze z ideami, do istoty żywej z pytaniami. Jest to etap w istocie swej indywidualny, który dziecko musi przebyć samo; zgodnie ze swoim rytmem i za pomocą środków, jakie wybrało, w grze receptywności, płynności, mobilności myśli, dzięki czemu rzecz może być zobaczona w wielu różnych aspektach. A więc jest konieczne, by dziecko w toku tej pracy zdawało sobie sprawę z tego, co zobaczyło, przyswoiło sobie, zrozumiało, i z pytań, które pozostały otwarte. Może to być sprawozdanie w postaci rysunku czy np, szkicu, ale także w postaci indywidualnego tekstu będącego pierwszą odmianą tekstu z obserwacji.
W następnym etapie, między podmiotem a przedmiotem ingeruje grupa-klasa, by ustalić, sprostować informacje, uporządkować je i wzbogacić; takie „pośrednictwo społeczne" — jak mawia się w grupie francuskiej Nowego Wychowania — stanowi istotny instrument ułatwiający myślenie obiektywne. Dyskutuje się wkład każdego, kierowany przez nauczyciela, konfrontuje się poszczególne dane w odniesieniu do obserwowanego przedmiotu, poszukuje się informacji uzupełniających w dostępnych dokumentach i notuje się na tablicy, w sposób nieuporządkowany, w miarę jak zostają przedstawione, wszystkie myśli godne zachowania. Później następuje porządkowanie tych informacji, dokonane w sposób przypominający nieco zagadkę. Z całości tematu wyprowadza się podzespoły, które trzeba uporządkować — różne rozdziały, układa się te rozdziały według idei przewodniej, później pozostaje już tylko redakcja ostatecznego sprawozdania. Jest to drugi rodzaj obserwacji, tekst zbiorowy czy zespołowy, dzięki któremu realizuje się ustrukturowana prezentacja materiału obserwacyjnego, stanowi on najbardziej wypracowany poziom realizacji, jaki grupa-klasa może osiągnąć.
Aktywna metoda odkryć konkretyzuje się zatem w ćwiczeniu obserwacji, systematycznym ćwiczeniu pewnej gimnastyki umysłowej, która właśnie charakteryzuje metodę aktywną.
Tekst odtworzony
Tekst odtworzony pojawia się wówczas, gdy język zostaje nasycony tekstami, kiedy dokonuje się asymilacja modeli specjalnie do tego celu wybranych. Technika jest tu prosta, praktyka ma charakter delikatny i uzależniona jest od talentu nauczyciela. Uczeń ma za zadanie odtworzyć, dosłownie, słowo po słowie, i bez pominięcia żadnego przecinka, tekst autora już wcześniej zanalizowany w swej strukturze formalnej i w swym mechanizmie ekspresyjnym; odtworzyć — podkreślamy to, bo sprawa ma znaczenie podstawowe — wyłącznie przez grę określonych struktur i myślenia racjonalnego, w przeciwnym bowiem razie tekst będzie tylko wyuczony na pamięć: tekst odtwarzany stanowi ćwiczenie inteligencji logicznej, konstruktywnej, a nie pamięci, w ten sposób jest również aktywnością twórczą, powiedzmy sobie odtwórczą.
Takie są trzy podstawowe ćwiczenia dla funkcjonalnego kształcenia języka pisanego, które aktywizują różne i dodatkowe aspekty aktywności twórczej:
tekst swobodny wyzwala spontaniczność i wyobraźnię w autentycznej ekspresji; tekst z obserwacji organizuje i porządkuje wkład spontaniczności w czynność analizy i syntezy, jest to tekst organizacji koherentnej;
tekst odtwarzany wzbogaca, dzięki nasyceniu, kapitał poddanych już struktur lingwistycznych inspirując nowy typ ekspresji. I gra toczy się dalej...
Ta gra — gra twórczej aktywności dziecka — jest niewyczerpana i w żaden sposób nie pretendujemy do omówienia wszystkich jej możliwości. Nasze studium stawiało sobie jako cel podstawowy większe uwrażliwienie osób dorosłych — rodziców i nauczycieli — na problem, którego istotne znaczenie dla przyszłości świata zaczyna być coraz pełniej uświadamiane. Sądzimy, że nie jest potrzebna żadna szczególna konkluzja. Osiągnęliśmy nasz cel, jeśli mogliśmy choć trochę przyczynić się do pełniejszego brania pod uwagę dziecka i jego głębokich potrzeb, z uwagi na lepszą przyszłość, a także do rozwijania badań w tym właśnie kierunku.
Przedstawiona tabela ujmuje w sposób syntetyczny elementy szerokiej panoramy aktywności twórczych, których główne kierunki zostały przez nas omówione, w powiązaniu z celami wychowania i z ogólnym kształceniem dziecka.