Liwiusz Dzieje od założenia miasta Rzymu


TYTUS LIWIUSZ

DZIEJE

OD ZAŁOŻENIA MIASTA RZYMU (WYBÓR)

PRZEŁOŻYŁ, WSTĘPEM I OBJAŚNIENIAMI OPATRZYŁ

Dr WŁADYSŁAW STRZELECKI '

Prof. Uniwersytetu Wrocławskiego Im. Bolesława Bieruta

WSTĘP

I. POPRZEDNICY LIWIUSZA

Dziejopisarstwo rzymskie jest wypadkową dwóch

zupełnie różnych czynników: rodzimego, którego wynikiem są annales, czyli roczniki układane przez naj-

wyższego kapłana, oraz obcego — historiografii greckiej. Czymże były te tzw. annales'! Była to kronika

roczna, wyrosła z kalendarza (.fasti), którą najwyższy kapłan (pontifex maximus) wystawiał na widok pu-

bliczny w swym lokalu urzędowym. Miała wygląd drewnianych białych tablic, na których kapłan wypisywał

nazwiska konsulów i innych urzędników danego roku, a oprócz tego uwzględniał ważne wydarzenia z

życia politycznego (zwycięstwa, klęski itp.) oraz inne, jak: wzrost drożyzny, zaćmienia słońca, księżyca,

itd. Były to notatki krótkie i zwięzłe tak, że — jak mówi Cyceron — trudno sobie wyobrazić bardziej suche i

lakoniczne przedstawienie wydarzeń (De leg. I 2, 6). Kronika miała charakter wybitnie urzędowy i była

utrzymana w duchu politycznym kolegium kapłańskiego, które — jak wiadomo — było całkowicie

opanowane przez sfery patryc j uszowskie.

IV NARODZINY HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ

t

l Tablice te zbierano i przechowywano, lecz w czasie najazdu Gallów (w. IV przed n. e.) uległy one

spaleniu. Rekonstruowano je później, jednak nie Zawsze wiernie i to było główną przyczyną, że historia

rzymska okresu najdawniejszego tonie we mgle niejasności i że z braku faktów oczywistych rozpanoszyły

się legendy złożone z najróżnorodniej-szych elementów. Te zapiski kapłańskie stanowiły aż do czasu

drugiej wojny punickiej jedyny rodzaj „piśmiennictwa" historycznego, ale miały one jednak zaważyć na

układzie i kompozycji dzieł historycznych epok późniejszych.

W rocznikach kapłańskich każdy rok stanowił zamkniętą całość. Historycy przyjęli ten układ dla swych

dzieł, wskutek czego rozdzielali bardzo często wydarzenia, pozostające z sobą w bezpośrednim związku

przyczynowym. Z pęt tego kronikarskiego układu nie mogli się oni nawet później wyswobodzić;

między innymi nie tylko Liwiusz, ale nawet historyk tej miary co Tacyt trzymali się w zasadzie układu

kronikarskiego.

s Jak wspomniano wyżej, narodziny historiografii rzymskiej przypadają na okres drugiej wojny punickiej.

Rzecz bardzo charakterystyczna, że pierwsze dzieła historyczne powstają w Rzymie nie w języku

łacińskim, lecz w greckim. Fakt ten ma swoje uzasadnienie: przede wszystkim już pierwsza wojna pu-

nicka stanowiła zwrot w całej polityce Rzymu. Rzym wyszedł poza Półwysep Apeniński, stał się mocar-

JĘZYK GRECKI W HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ

V

stwem, a więc Rzymianin chciał pokazać ludom i państwom ościennym swoją przeszłość, chciał pokazać,

czym był kiedyś, a czym stał się obecnie. Dlatego też Rzymianie pisali po grecku, ponieważ język ten nie

tylko był znany powszechnie na Wschodzie, ale również na Sycylii, w południowej Italii, a nawet w

Kartaginie. "

Zresztą w epoce hellenistycznej nie-Grecy piszą historię swych narodów po grecku. I tak Babilończyk

Berossos, jak i egipski kapłan Manetho po grecku piszą historię swych ludów — istniała więc już odpo-

wiednia tradycja, do której należało nawiązać. Nadto nie bez znaczenia była też następująca okoliczność.

Z armią Hannibala poszło do Italii kilku Greków: Silenos, Chajreas i Sosylos, którzy w języku greckim

opisywali czyny kartagińskiego dowódcy i przedstawiali genezę i historię konfliktu rzymsko-kartagińskiego

w duchu antyrzymskim. Z tego powodu pierwszy historyk rzymski K w i n t u s Fa-biusz Piktor w tym

właśnie języku spisał dzieje rzymskie, by wywodom wspomnianych chwalców Hannibala przeciwstawić

usprawiedliwienie polityki Rzymu, wykazać wiarołomność i zdradzieckość po-' lityki Kartaginy, a

zwłaszcza Hannibala, i w ten sposób na atak piórem odpowiedzieć kontratakiem, ale tak aby ten kontratak

był zrozumiały dla tych samych czytelników, dla których były przeznaczone pisma wspomnianych Greków.

Fabiusz żył w„ okresie drugiej wojny punickiej,

IV

NARODZINY HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ

Tablice te zbierano i przechowywano, lecz w czasie najazdu Gallów (w. IV przed n. e.) uległy one

spaleniu. Rekonstruowano je później, jednak nie zawsze wiernie i to było główną przyczyną, że historia

rzymska okresu najdawniejszego tonie we mgle niejasności i że z braku faktów oczywistych rozpanoszyły

się legendy złożone z najróżnorodniej-szych elementów. Te zapiski kapłańskie stanowiły aż do czasu

drugiej wojny punickiej jedyny rodzaj „piśmiennictwa" historycznego, ale miały one jednak zaważyć na

układzie i kompozycji dzieł historycznych epok późniejszych.

W rocznikach kapłańskich każdy rok stanowił zamkniętą całość. Historycy przyjęli ten układ dla swych

dzieł, wskutek czego rozdzielali bardzo często wydarzenia, pozostające z sobą w bezpośrednim związku

przyczynowym. Z pęt tego kronikarskiego układu nie mogli się oni nawet później wyswobodzić;

między innymi nie tylko Liwiusz, ale nawet historyk tej miary co Tacyt trzymali się w zasadzie układu

kronikarskiego.

Jak wspomniano wyżej, narodziny historiografii .rzymskiej przypadają na okres drugiej wojny punickiej.

Rzecz bardzo charakterystyczna, że pierwsze dzieła historyczne powstają w Rzymie nie w języku

łacińskim, lecz w greckim. Fakt ten ma swoje uzasadnienie: przede wszystkim już pierwsza wojna pu-

nicka stanowiła zwrot w całej polityce Rzymu. Rzym wyszedł poza Półwysep Apeniński, stał się mocar-

JĘZYK GRECKI W HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ

V

stwem, a więc Rzymianin chciał pokazać ludom i państwom ościennym swoją przeszłość, chciał pokazać,

czym był kiedyś, a czym stał się obecnie. Dlatego też Rzymianie pisali po grecku, ponieważ język ten nie

tylko był znany powszechnie na Wschodzie, ale również na Sycylii, w południowej Italii, a nawet w

Kartaginie.

Zresztą w epoce hellenistycznej nie-Grecy piszą historię swych narodów po grecku. I tak Babilończyk

Berossos, jak i egipski kapłan Manetho po grecku piszą historię swych ludów — istniała więc już odpo-

wiednia tradycja, do której należało nawiązać. Nadto nie bez znaczenia była też następująca okoliczność.

Z armią Hannibala poszło do Italii kilku Greków: Silenos, Chajreas i Sosy los, którzy w języku greckim

opisywali czyny kartagińskiego dowódcy i przedstawiali genezę i historię konfliktu rzymsko-kartagińskiego

w duchu antyrzymskim. Z tego powodu pierwszy historyk rzymski K w i n t u s Fa-biusz Piktor w tym

właśnie języku spisał dzieje rzymskie, by wywodom wspomnianych chwalców Hannibala przeciwstawić

usprawiedliwienie polityki Rzymu, wykazać wiarołomność i zdradzieckość polityki Kartaginy, a zwłaszcza

Hannibala, i w ten sposób na atak piórem odpowiedzieć kontratakiem, ale tak aby ten kontratak był

zrozumiały dla tych samych czytelników, dla których były przeznaczone pisma wspomnianych Greków.

Fabiusz żył w..okresie drugiej wojny punickiej,

VI

KWINTUS FABIUSZ PIKTOR

a po klęsce pod Kannami w roku 216 został wysłany przez senat w poselstwie do Delf. Napisał on historię

Rzymu poczynając od czasów mitologicznych, wędró-' wek Eneasza, założenia Rzymu ifd., a wątek

opowiadania doprowadził do czasów sobie współczesnych, . prawdopodobnie do końca drugiej wojny

punickiej. Okres dawniejszy potraktował dość pobieżnie; natomiast epokę sobie współczesną obszerniej;

dzieło to nie dochowało się do naszych czasów. Tradycja jego żyje w pismach późniejszych historyków,

przede wszystkim Polibiusza, Dionizjusza z Halikarnasu i Liwiusza. Można stwierdzić, że Fabiusz niekiedy

w swym wykładzie historycznym dał się powodować sławą rodową, kosztem prawdy wyolbrzymiał czasem

fakty historyczne na korzyść swego rodu. Nie należy też zapominać, że od czasu wojen samnickich ród

Fabiuszów doszedł do największego znaczenia, a partia Fabiuszów wywierała decydujący wpływ na całą

politykę rzymską. W wykładzie jego — jak to widzimy z Polibiusza, który właściwie w całej swej księdze I

korzystał z Fabiusza — wyczuwa się polityka ze stronnictwa Fabiuszów i kapłana państwowego, który

pewne szczegóły tuszował, inne uwypuklając.

Przykład Fabiusza wytyczył drogę jego bezpośrednim następcom. Lucjusz Cyncjusz A l i-mentus, wódz i

polityk z okresu wojny z Hanni-balem, napisał po grecku historię rzymską. Warto podkreślić, że był on

przez pewien czas jeńcem wojennym Hannibala i niewątpliwie mógł zebrać o armii

MAREK PORCJUSZ KATO

VII

Hannibala i państwie kartagińskim wiele ciekawego materiału, który niechybnie wykorzystał w swych

Annales. Za wzorem Fabiusza przedstawił w tym dziele historię rzymską od początku do czasów sobie

współczesnych. I Fabiusz, i Cyncjusz historię rzymską traktowali w sposób annalistyczny, tzn. opisywali

wydarzenia rok po roku, nie bardzo troszcząc się o powiązanie w całość wydarzeń pozostających z sobą

w ścisłym związku. Są oni najstarszymi annalistami rzymskimi.

Niebawem zrodziła się reakcja zarówno przeciw językowi greckiemu w historiografii, jak i przeciw układowi

kronikarskiemu. Reakcja ta wyszła od słynnego Marka Porcjusza Katona (r. 234— 149) — twórcy prozy

łacińskiej. Pomijając inne gatunki literackie' uprawiane przez Katona, należy tu wymienić jego dzieło

historyczne pt. Origines, zawarte w siedmiu księgach,.które zaczął pisać w wieku podeszłym, a

kontynuował niemal aż do śmierci. Dość charakterystyczny tytuł Origines zawdzięczało dzieło Katona

początkowym księgom; które opisywały początki miast 'italskich. Ostatnia księga doprowadziła wykład do

czasów współczesnych autorowi (do pretury Serwiusza Galby). Jak inne swe prace, tak i to dzieło napisał

Katon po łacinie, wypadki grupował nie według lat, lecz wedle naturalnego związku wydarzeń, przez co

okazał się nowato-rem w stosunku do swych poprzedników.

Niewątpliwie dzieło jego. było reakcją nie tylko

VIII

WPŁYW DZIEŁA KATONA

przeciw wpływowi greczyzny w historiografii, lecz również przeciw traktowaniu dziejów rzymskich jako

wyniku działania sławnych rodów i sławnych osobistości. Dzieło Katona nie zachowało się do naszych

czasów, niemniej dochowane fragmenty oraz głosy potomnych dowodzą wyraźnie, że było to dzieło b

niezrównanych walorach. Dużą część opisywanych wydarzeń znał z autopsji — wszak jako wódz i jako

polityk wpływał często na taki a nie inny bieg wydarzeń. Przed opracowaniem poszczególnych partii

swego dzieła prowadził on gruntowne studia, tak na przykład przed zabraniem się do opisu wojen punic-

kich studiował ustrój Kartaginy. Dzieło jego cieszyło się ogromnym uznaniem, u potomnych, a głównym

jego entuzjastą był Salustiusz.

Jeżeli chodzi o język, to przykład Katona zrobił swoje: annalistyka rzymska posługuje się po Katonie

wyłącznie językiem łacińskim, natomiast pod względem układu następcy Katona uczynili krok wstecz: nie

poszli za wzorem Katona i wypadki łączyli nie według naturalnego związku przyczynowego, lecz —

rozrywając go niekiedy z wielką szkodą dla należytej oceny wydarzeń i ich przyczyn — opisywali, zgodnie

z praktyką najstarszych annalistów, dzieje rzymskie według kolejności i następstwa lat. Do annalistyki

połowy drugiego wieku przed n. e. należą Lucjusz Kasjusz Hemina oraz Lucjusz Kalpurniusz Pizo Frugi.'

Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni, polityk (trybun

KALPURNIUSZ I ANTYPATER

IX

ludowy z r. 149, konsul z r. 133), przeciwnik Grak-chów i ich reform. Te jego poglądy polityczne zaważyły

w dużym stopniu na charakterze dzieła historycznego, w którym — jak inni annaliści — objął całość

dziejów rzymskich od legendarnych wędrówek Eneasza aż do czasów sobie współczesnych. Starożytni

uważali go za pisarza poważnego (gravis auctor), ale partyjny polityk stronnictwa optymatów przedstawił

dzieje minione, a jeszcze bardziej dzieje współczesne, w myśl programu swego stronnictwa, wyciskając

na nich piętno tego programu. Oprócz tego wniósł on do annalistyki inny jeszcze element, a to pewien

racjonalizm, który miał zastąpić legendę. Cyceron w Brutusie wyrażał się z przekąsem o jego stylu

(annales sane exiliter scriptos, 106), ale mimo to dzieło było chętnie czytane przez późniejsze generacje,

w każdym razie i Dionizjusz z Halikarnasu, l Liwiusz wiele mu zawdzięczają.

Epoka Grakchów, rozpoczynająca w historii Rzymu długi okres walk partyjnych i ruchów rewolucyjnych,

epoka twórcza pod każdym względem, wydała też historyka, który wniósł nowy aspekt do historiografii.

Był nim Lucjusz Celiusz Antypa-t e r. Jeżeli poprzednio annalistyka była w rękach przedstawicieli starych

rodów i rzymskich, w rękach ludzi, którzy niejednokrotnie byli czynnymi polity2-kami, a jako tacy byli

osobiście ąuaedam pars historii Rzymu, jeżeli kształtowali dzieje rzymskie w duchu polityki tychże rodów,

to wymieniony tu

x

PIERWSZA MONOGRAFIA HISTORYCZNA

pisarz należał do zupełnie innych warstw: był on albo wyzwoleńcem, albo synem wyzwoleńca.

Antypater jest twórcą monografii historycznej rzymskiej, a więc jest i pod tym względem różny od

wszystkich swych poprzedników, traktujących całość dziejów rzymskich od epoki legendarnej aż do

czasów sobie współczesnych. Antypater napisał monografię o drugiej wojnie punickiej. Cechował ją duży

krytycyzm historyczny, czego dowodem jest chociażby fakt, że chcąc ustalić prawdę bezsporną, oparł się

nie tylko na źródłach historycznych rzymskich, ale i pisanych w duchu prokartagińskim (Si-lenos).

Starożytni cenili w jego dziele przede wszystkim retoryczne ujęcie, w tym widzieli jego wyższość w

porównaniu z poprzednikami. Nawet Cyceron, wyrażający się tak krytycznie o annalistyce rzymskiej, nie

szczędził pochwał temu pisarzowi (De orat. II 54), zaliczając go do exornatores historiae i prze-

ciwstawiając go poprzednikom, którzy zasługują jedynie na miano „opowiadaczy" (tantummodo narrd-

tores fuerunt). Liwiusz korzystał z niego w dekadzie trzeciej.

Klasowość annalistyki rzymskiej osiągnęła swój punkt szczytowy w I w. przed n. e., w epoce krwawych

rewolucyjnych walk między partią popularów a optymatów, w epoce,'która wydała Mariusza, Sa-turnina,

Glaucję, Liwiusza Druzusa, Sulpicjusza i Sullę. W tym okresie historii rzymskiej, w którym Rzym widział

raz po raz powtarzające się krwawe

ANNALISTYKA MŁODSZA

XI

porachunki uliczne między partiami, w którym przeżył mordowanie przeciwników politycznych Mariusza i

Cynny, trwające pięć dni i pięć nocy, w którym niedługo później oglądał zwycięstwo i krwawą pomstę na

marianach ze strony zwycięskiego' Sulli, kiedy władza była raz w rękach popularów, to znów optymatów

— trudną, a właściwie wręcz niemożliwą rzeczą było być niepartyjnym. Toteż prądy rewolucyjne,

antagonizmy i sympatie partyjne tej epoki wyraźne odbicie znalazły w annalistyce, nazywanej w

odróżnieniu od poprzednio omawianej annalistyki starszej — annalistyką młodszą. Fałszowała ona

historię rzymską w dużym stopniu dzięki temu, że problematykę partyjną i społeczną własnej epoki

przerzucała w przeszłość, którą kształtowała według życia współczesnej chwili, przy czym własne

nastawienie partyjne autorów było czynnikiem decydującym. Identyfikując patryc j uszy dawnych epok z

własnym stronnictwem, a plebejuszy z partią popularów, zwolennicy optymatów spisywali przeszłość w

duchu ich partyjnego programu i senatu, a zwolennicy popularów pisali w duchu proplebejskim, za-

barwiając nim opowiadanie z pierwszych wieków istnienia rzeczypospolitej. Jak annalistyka rzymska epok

poprzednich, tak i annalistyka młodsza nie dochowała się do naszych czasów. Znamy ją tylko ze

szczupłych fragmentów oraz recepcji późniejszych historyków, wskutek czego nie zawsze możemy

stwierdzić, w duchu jakiego stronnictwa pisali po-

XII KLAUDIUSZ KWADRYGARIUSZ I WALERIUSZ ANTIAS *

szczególni historycy. Wymienić tu przede wszystkim należy Klaudiusza Kwadrygariusza. kto" ry o tyle

wykazał pewien postęp w stosunku do poprzedników, iż swoje Annales zaczął nie od czasów

dawniejszych, lecz od wojny z Galiami, a więc opuścił cały okres królewski i początkowe dzieje republiki,

zdając sobie sprawę z niewiarogodności tradycyjnej wersji. Zwyczajem annalistów doprowadził opo-

wiadanie do czasów sobie współczesnych. Olbrzymie dzieło historyczne, co 'najmniej w 75 księgach, na-

pisał w tejże epoce W a l e r i u s z Antias, zaczynając swoją opowieść od czasów legendarnych, a

kończąc na epoce Sulli. Dzieło jego było na wskroś tendencyjne. Chciał on udowodnić, że jego własny

ród, gens Yaleria, był zawsze zbawcą Rzymu w chwilach niebezpieczeństwa i że miało to miejsce od

pierwszego konsula Waleriusza Publikoli aż do Wa-leriusza Flakkusa, który ułatwił Sulli zdobycie dyk-

tatury. Nadto pełno było przesady w jego dziele, podawał olbrzymie, wprost niewiarogodne ilości poleg-

łych w różnych walkach wrogów Rzymian, tak że Liwiusz, który początkowo z zaufaniem czerpał z niego,

stopniowo zraził się do jego nieścisłości historycznej;

Na tę samą epokę przypada też twórczość annalisty Gajusza Licyniusza Makra, trybuna ludowego z r. 73

przed n. e., który zakończył życie samobójstwem po wyroku skazującym go w procesie o zdzierstwa. Był

on gorącym zwolennikiem

MACEK I TUBEKO

XIII

partii popularów, toteż jego dzieło historyczne było wyrazem poglądów tego stronnictwa. Tendencja tego

dzieła była na wskroś antypatrycjuszowska. Warto zaznaczyć, że Cyceron z drwinami wyrażał się o nim

jako o historyku (De leg. 17). To nas jednak nie powinno dziwić, gdyż nie kto inny, lecz właśnie Cyceron

był oskarżycielem Licyniusza we wspomnianym już procesie o zdzierstwo, wytoczonym przeciw niemu.

Na wydaniu sądu Cycerona o nim zaważyły więc może antagonizmy osobiste i polityczne. Ze względu na

tę demokratyczną tendencję dzieła Licyniusza Liwiusz autorowi nie bardzo dowierzał jako historykowi (VII

9, 5). Warto jednak podkreślić,;

że Macer wyróżnia się spośród innych annalistów bardzo korzystnie tym, iż prowadził samodzielne po-

szukiwania źródłowe; badając między innymi tzw. magistratuum libri, tekst przymierza z Ardeą (;foedus

Ardeatinum), libri lintei itp.

Z epoki cycerońskiej wymienimy historyka nazwiskiem Kwintus Eliusz Tubero. Brał on wraz ^ ze swym

ojcem Lucjuszem czynny udział w wo]nie domowej między Cezarem a Pompejuszem, jako stronnik tego

ostatniego. Po bitwie pod Farsalos przeszedł na stronę zwycięskiego Cezara. Występował później jako

oskarżyciel Ligariusza, którego bronił Cyceron. Następnie oddał się studiom prawniczym i historycznym.

Owocem tych ostatnich było dzieło pt. Historiae, co najmniej w czternastu księgach, w którym oprócz

dziejów przeszłych traktował

XIV

HISTORIOGKAPIA EPOKI CYCEKOŃSKIEJ

..również historię współczesną. Dzieło to cieszyło się '•dużym powodzeniem. Z uznaniem wyraża się o Tu-

'beronie Dionizjusz z Halikarnasu, a Liwiusz cytuje go w I dekadzie, korzystając z niego w dużym stopniu.

Epoka cycerońska stworzyła trwałe wartości na polu piśmiennictwa historycznego, ale nie w zakresie

przedstawienia dziejów rzymskich jako całości, lecz przede wszystkim w zakresie monografii historycznej i

pamiętnikarstwa. Wymienić tu należy Salustiusza (r. 86—35) i C e z a r a (r. 100—44):

pierwszego jako wybitnego przez swą indywidualność i artyzm literacki monografistę, drugiego — ja-' ko

pamiętnikarza. Należy wspomnieć też N e p o s a jako autora biografii. Były to dzieła o wysokiej wartości,

ale — i to trzeba jeszcze raz podkreślić — nie dawały całości dziejów rzymskich, a wszyscy anna-liści

epok poprzednik nie stali na tym poziomie, by mogli zaspokoić wymagania ludzi wykształconych na

greckich wzorach i oczekujących od historiografii łacińskiej czegoś, co by stało na równym, a przynajmniej

zbliżonym do historiografii greckiej poziomie. Najwymowniejszym wyrazem tych tendencji jest dialog

Cycerona De legibus (I 2), w którym Cyceron wkłada w usta Attyka wypowiedź stwierdzającą, że literatura

łacińska nie ma jeszcze dzieła historycznego godnego tej nazwy (abest historia Iżtteris nostris, I 2, 5). W

dalszym ciągu swych wywodów domaga się Attyk od Cycerona, by on sam wypełnił tę lukę. Attyk

stwierdza, że w rozwoju annalistyki można za-

CYCERON O HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ

XV

obserwować stale wzrastający postęp (ex his alius alio plus habet virium), ale ogólny sąd o niej musi

wypaść negatywnie (tamen ąuid tam exile est quam isti omnes). Uznaje pewien postęp u Antypatra, ale w

rozwoju młodszej annalistyki konstatuje znów re-gresję. Czegóż więc domaga się Cyceron przez usta

Attyka od historiografii rzymskiej i w czym widzi jej główne braki? Wychodząc z założenia (przyjętego od

greckiego mówcy Izokratesa), że historiografia jest gatunkiem literackim, będącym najlepszym polem

popisu dla retoryki (opus oratorium maxime), główne ostrze swej krytyki zwraca przeciw nieod-

powiedniemu ujęciu sty listy czno-retorycznemu annalistyki okresów poprzedzających. W wyżej wymie-

nionym dialogu wymawia się Cyceron brakiem czasu potrzebnego do napisania dzieła historycznego. Nie-

mniej początek tego dialogu pozostaje dla nas wyraźnym dowodem tego, że rzymskie koła intelektualne

odczuwały już w epoce cycerońskiej niezadowolenie z dotychczasowego stanu historiografii rzymskiej i

czekały na dzieło, które by zaspokoiło ich smak i wymagania.

Filologia współczesna rozróżnia w greckiej historiografii dwa kierunki, tzw. pragmatyczny i retoryczny;

ten pierwszy szedł śladami zdrowej krytyki historycznej Tucydydesa, drugi zaś stosował w praktyce

postulaty Izokratesa, kładącego nacisk w pierwszym rzędzie na odpowiednią szatę zewnętrzną i układ re-

toryczny dzieła historycznego, na drugim zaś dopiero

XVI

BRAKI WCZESNEJ HISTORIOGRAFII

miejscu stawiał prawdę historyczną. Drugi kierunek reprezentowali w IV w. przed n. e. Eforos i Teopomp.

Otóż wypada stwierdzić, że historiografia rzymska przed Liwiuszem nie potrafiła zbliżyć się ani do jed-

nego, ani do drugiego z wymienionych kierunków historiografii greckiej. Nie była „retoryczna" i stąd

zasłużyła na tak ostry sąd Cycerona. Była pragmatyczna — i to w bardzo szczupłym zakresie — a to w

tych partiach, w których annalista opisywał czasy sobie współczesne. Opowiadając zdarzenia minionych

epok, nawet w tych partiach, gdzie tematem były już nie dzieje legendarne, lecz przeszłość poświadczona

w źródłach historycznych, annalista rzymski, skrępowany tradycyjnym podziałem wypadków na historię

poszczególnych lat, rozrywał związek przyczynowy wydarzeń historycznych i w ten sposób prag-matykiem

być nie mógł. Pisarzem, który spełnił wysuwany przez Cycerona pod adresem historiografii postulat, a

zarazem dokonał szczęśliwego połączenia kierunku annalistyki rzymskiej z kierunkiem „retorycznej"

historiografii greckiej, był Tytus L i-w i u s z, żyjący w epoce Augusta.

U. TYTUS LIWIUSZ I JEGO DZIEŁO

Nastroje społeczeństwa rzymskiego w epoce Augusta. Bitwa pod Akcjum (2 IX 31 r. przed n. e.)

zakończyła trwający sto lat okres wojen domowych, okres burz i rewolucji, okres ścierania się stronnictw

politycz-

PRYNCYPAT AUGUSTA

nych i interesów jednostek, okres proskrypcji i trium-wiratówr Oktawian, nazywany od r. 27 Augustem, stał

się jedynym władcą olbrzymiego- imperium rzymskiego, pierwszym cesarzem, który zapoczątkował rządy

monarchiczne w Rzymie 1.

Jak przyjęło społeczeństwo zmianę ustroju? Pomijając fakt, że zmiana ta została przeprowadzona bardzo

oględnie, wypada stwierdzić, że wszystkie klasy społeczeństwa rzymskiego pragnęły pokoju

wewnętrznego i gotowe były przyjąć go za wszelką cenę, byle tylko skończył się okres wojen domowych,

okres proskrypcji, niepewności życia i mienia. Pokoju chciał chłop italski, chciał go lud stolicy i pokój ten

dał im dopiero pryncypat Augusta. Prowincje, wyniszczone nadmiernymi podatkami, a będące przy tym

ofiarą samowoli dzierżawców podatkowych, urzędników, armii itd., pragnęły zmiany stosunków. Nowy

system administracyjny i reorganizacja systemu podatkowego sprowadziły poprawę losu prowincji. Italia

była zadowolona, że utrzymała nadal swe przodujące stanowisko, na skutek zaś pewnych pozornych

przywilejów wydawało się ludowi rzymskiemu, że ma coś do powiedzenia w państwie. Proletariat rzymski

pogodził się wnet z nowym stanem

Zwięzłe, ale wyczerpujące przedstawienie historii wojen domowych w Rzymie oraz określenie istoty

pryncypatu Augusta znajdzie czytelnik we Wstępie T. Sinki do drugiego Wydania Eneidy Wergiliusza,

Wrocław 1950 (Bibl. Nar. S. II nr 29).

^M. Nar. Ser. li. Nr 77 (Uwtusz: Dzieje) * 2

XVIII STANOWISKO SENATU

rzeczy, głównie wskutek tej okoliczności, że około 200.000 ludzi otrzymywało bezpłatne przydziały zboża

na koszt państwa.

Największego poparcia użyczał Augustowi tzw.

stan rycerski, który był najbardziej zadowolony z nowego ustroju. Był to potężny stan ,,kapitalistów" — o

ile można się tak wyrazić w okresie formacji niewolniczej — który z okresu wojen domowych wyszedł

jeszcze mocniejszy niż był przedtem, a August dał mu pewne przywileje w życiu państwowym. A jednak

nie wszyscy w Rzymie byli zadowoleni z nowego ustroju: nie mówiąc o niewolnikach, w których losie w

stosunku do okresu republikańskiego nie zaszła żadna zmiana na lepsze, mamy tu na myśli stan

senatorski, który najmniej miał powodów do zadowolenia. Wprawdzie senat miał jeszcze dość szerokie

kompetencje, wprawdzie August starał się usilnie o podniesienie prestiżu tej instytucji, ale jednak

senatorowie zdawali sobie doskonale sprawę, że są w zupełnej zależności od woli cesarza i że

bezpowrotnie minęły czasy ich całkowitej wolności. By zostać senatorem, na to nie tylko trzeba było mieć

milion sestercjów (podwyższony cenzus majątkowy!), lecz także posiadać zaufanie cesarza. Cesarz co

pewien okres czasu przeglądał listę senatorów, skreślał z niej niegodnych, tzn. tych, którzy naprawdę byli

niegodni, i tych, którzy byli cesarzowi niedogodni. Nadto przy wykonywaniu powierzonych sobie funkcji

senat spełniał rolę dość iluzoryczną: w każdej spra-

ZWBOT KU PRZESZŁOŚCI

XIX

wie musiał postąpić tak, jak chciał tego August. Wszystko to nie uprawniało do optymizmu, a nadziei na

zmianę na lepsze nie można było mieć i na przyszłość. Zakończenie okresu walk domowych, za-

prowadzenie długo upragnionego pokoju odpowiadało wszystkim; za ten pokój sławili Augusta oddani mu

poeci, a okres jego panowania nazywali wiekiem złotym, Wergili dając w VI ks. Eneidy wizję przyszłości

(ze stanowiska akcji epopei) tak opiewał panowanie Augusta (w. 791—7 94):

Tam — patrz: mąż, przyrzekany często, choć daleki, August Cezar, z krwi bogów, który złote wieki Na

niwy Lacjum berłem swym ściągnie powtórnie Po błogo królującym przed laty Saturnie...

(Przekł. T. Karyłowskiego)

Horacy w Carmen saeculare również sławił błogosławieństwo augustowskiej epoki. Mimo to wśród tzw.

wyższych warstw społeczeństwa dominującym rysem był pewien pesymizm, który oceniając krytycznie

otaczającą rzeczywistość i nie mając nadziei na lepszą przyszłość, kazał zwracać wzrok ku przeszłości,

tej przeszłości, która dała Rzymowi wielkość i panowanie nad światem.

Również i inne jeszcze okoliczności spowodowały zwrot ku przeszłości. Epoka Augusta jest epoką de-

kadencji; społeczeństwo znajdowało się w stanie rozkładu moralnego. Wyuzdana muza kabaretowej

poezji hellenistycznej opanowała scenę, nadmierne bogac-łwa skupiły się w rękach niewielkiej ilości ludzi,

XX EPOKA DEKADENCJI

wyszukany zbytek panoszył się w warstwach uprzywilejowanych, a różne, niekiedy bardzo niemoralne

kulty wschodnie wypierały zwolna, ale systematycznie religię rzymską. Symptomy rozkładu życia ro- i

dzinnego stawały się coraz bardzie] widoczne nawet dla mnie] bystrego obserwatora. Wystarczy zwrócić

uwagę na częste rozwody w warstwach wyższych, j na unikanie potomstwa, spędzanie płodu, itd. Temu |

rozkładowi społeczeństwa starał się August przeciw- | działać przede wszystkim na drodze odpowiednich |

ustaw: lex lulia de adulteriis zwracała się przeciw m zdradzie małżeńskie] i rozpuście, lex de mantandis |

ordinibus utrudniała rozwody, a lex Papia Poppaea • stwarzała warunki ułatwiające założenie ogniska ro-

dzinnego. Wpływał też August na literaturę, by oddziaływała na społeczeństwo w kierunku podniesienia

moralności, nawrotu do dawnych cnót rzymskich, odrodzenia dawne], starorzymskie] surowości życia,

nawrotu do religii ojców — wystarczy wymienić chociażby tzw. rzymskie ody Horacego. Przeszłość miała

być wzorem dla teraźniejszości, miała ją poprawić i uszlachetnić. — A więc zwrot ten ku przeszłości, który

był rezultatem pesymistycznego nastroju' warstw wyższych, potęgował się jeszcze przez świadome

impulsy Augusta, wynikające z innych założeń i zmierzające do innego celu. Temu samemu celowi służyła

odbudowa zniszczonych świątyń,, budowa nowych itd., co przeprowadzał August świadomie i sy-

stematycznie.

MŁODOŚĆ LIWIUSZA

XXI

Na tym tle łatwo zrozumieć wystąpienie Liwiusza jako historyka, którego dzieło tchnie na każdym kroku

uwielbieniem przeszłości Rzymu, uwielbieniem dla cnót starorzymskich obok pesymistycznej oceny

chwili bieżącej.

2ycie Liwiusza. O życiu Liwiusza dochowały się

bardzo skąpe wiadomości. Ujrzał on światło dzienne w roku 59 przed n. e., za konsulatu Gajusza Juliusza

Cezara. Rodzinnym jego miastem było Patawium (dzisiejsza Padwa w górnej Italii), słynące z bogactw,

których jako miasto przeładunkowe dorabiało się na handlu, leżało bowiem na szlaku handlowym

prowadzącym z południa do krajów zaalpej-skich. Ale bogactwa te nie zdemoralizowały mieszkańców

Padwy. Jeszcze w czasach późniejszych słynęli oni z czystości i surowości obyczajów, jak to wynika ze

słów Pliniusza Młodszego, wyrażającego się o niejakiej Serranie Prokuli w sposób następujmy- »[•••] ma

on babkę ze strony matki, Serranę Prokulę, pochodzącą z. municipium Patamnum; znasz obyczajność tej

miejscowości. Serrana jest jednak wzorem surowości nawet dla samych patawińczy-kow" (Ep. l 14^ 6). Ta

obyczajność patawińczyków nie pozostała bez wpływu na ukształtowanie się charakteru Liwiusza.

Liwiusz pochodzić musiał z rodziny zamożnej — gdyż będąc w Rzymie, dokąd się dość wcześnie prze-

niósł, prowadził życie wolne od trosk materialnych;

tam otrzymał staranne wychowanie, tam też odda-

XXII

MŁODZIEŃCZE DZIEŁA LIWIUSZA

wał się studiom filozoficznym a następnie historycznym. Przeważną część swego życia poświęcił pracy

nad swym dziełem, które wydawał prawdopodobnie stopniowo. W miarę ukazywania się tych ksiąg wzra-

stała sława autora, która zbliżyła go do dworu cesarskiego. Mimo iż w swym dziele obsypał on po-

chwałami Pompejusza, nie przeszkadzało mu to pozostawać w zażyłych czy nawet przyjacielskich sto-

sunkach z cesarzem Augustem (por. Tac. Ann. IV 34), a w sędziwym wieku zachęcił do prac

historycznych późniejszego cesarza Klaudiusza. Liwiusz pod koniec życia przeniósł się do swego

rodzinnego miasta i tam umarł w 17 roku n. e.

Działalność literacka Liwiusza. Nie od razu poświęcił się Liwiusz pracy nad dziejami Rzymu. Mamy

zachowane wzmianki o jakichś jego dziełach filozoficznych w formie dialogów, co do których Seneka nie

miał pewności, czy zaliczyć je do filozofii, czy do historii (Epist. 100, 9). Były to najprawdopodobniej dialogi

treści historiozoficznej, może tego typu, co dialog Cycerona De re publica. Pisał też jakieś dzieło o

charakterze izagogicznym na temat retoryki, które dedykował swemu synowi, a jak można wnioskować ze

wzmianek u potomnych, stawiał w nim za wzór mówcy z Greków Demostenesa, a z Rzymian Cycerona,

czyli deklarował się jako zdecydowany zwolennik klasycyzmu. Oba te dzieła nie dochowały się do

naszych czasów, a były one niechybnie tworami młodzieńczego natchnienia pisarza,

„DZIEJE"

XXIII

Sławę u potomnych zawdzięcza Liwiusz dziełu historycznemu, którego tylko część dochowała się do

naszych czasów, a w którym opisał on dzieje narodu rzymskiego od samego początku, tj. od epoki legen-

darnej, aż do czasów sobie współczesnych. Miało ono tytuł Ab urbe condita libri CXXXXII, co znaczy:

142 księgi dziejów od założenia Miasta. Zaczął je pisać po r. 27 przed n. e. Do 14 roku n. e., tzn. do

śmierci Augusta, napisał ksiąg 120, reszta, tj. 22 księgi, powstała w latach 14—17 n. e. Jak widać, -tempo

pracy historyka z biegiem lat zwiększało się, może dlatego, że do ksiąg późniejszych, obejmujących okres

bliższy współczesności, miał lepsze źródła, może nabrał większej wprawy w pisaniu, a może spieszył się,

by dzieło doprowadzić do końca, zanim śmierć wytrąci pióro z pracowitej dłoni. Dzieło zaczynało się — jak

już wspomniano — od epoki legendarnej, tj. od wędrówek Antenora i Eneasza po zburzeniu Troi, i

doprowadzało opowiadanie historyczne do śmierci Druzusa, pasierba Augusta, w r. 9 przed n. e. Nie jest

wykluczone, że zgodnie z przy- . puszczeniem niektórych badaczy dzieło Liwiusza nie zostało

dokończone, że zamierzał on prowadzić wątek . opowiadania dalej, może do śmierci Augusta w r. 14 n- e-,

a przypuszczenie to jest tym prawdopodobnie j-sze. ze śmierć Druzusa nie stanowiła żadnej epoki w

dziejach Rzymu, która by skłaniała historyka do zakończenia swego dzieła na tym właśnie momencie.

Z dzieła tego zachowała się do naszych czasów

XXIV

ZACHOWANE CZĘŚCI DZIEŁA

w całości zaledwie część, a to ks. I—X, czyli dekada pierwsza, obejmująca dzieje rzymskie od początku

do r. 293 przed n. e., tzn. do trzeciej wojny samnickiej, oraz księgi XXI—'XLV (dekada trzecia, czwarta i

część piątej), obejmujące historię rzymską okresu lat 218—167 przed n. e., tj. od wybuchu drugiej wojny

punickiej do zwycięstwa Lucjusza Emiliusza Paulusa nad Macedonią. W sumie daje to 35 ksiąg, a więc

mniej niż Ys całości. O treści ksiąg zaginionych dają pewne wyobrażenie tzw. periochae — zwięzłe

wyciągi z poszczególnych ksiąg Liwiusza, pochodzące z IV w. n. e., które zachowały się do wszystkich

ksiąg z wyjątkiem dwóch (ks. CXXXVI i CXXXVII). Dodajmy do tego jeden papirus epi-tomy, zawierający

wyciągi z ks. XXXVII—XL oraz XLVIII—LV,. oryginalny dłuższy fragment z ks. XCI (z wojny z

Sertoriuszem) i zbiór „prodigiów" Liwiu-szowych, które zebrał niejaki Juliusz Obsekwens, opierając się

zresztą nie na oryginale, lecz n-a jakiejś epitomie. Oto jest wszystko, co doszło do naszych czasów z

ogromnego dzieła Liwiuszowego.

Cel historycznego dzieła Liwiusza. Jaki cel postawił sobie Liwiusz, gdy zabierał się do pisania swego

dzieła? Wypowiedział się on na ten temat w Przedmowie. Po pierwsze, chciał przewyższyć pod względem

artyzmu swych poprzedników na polu historiografii rzymskiej, a po drugie, postanowił na materiale,

obejmującym całość dziejów Rzymu, wykazać, jak cnoty narodowe i państwowe Rzymu zanikały

CELE MORALIZATORSKIE

XXV

stopniowo w ciągu całego okresu historii rzymskiej. Czasy sobie współczesne uważał za okres upadku,

upadku nie dającego się odwrócić, są to według niego czasy, „w których nie jesteśmy już w mocy znieść

ani naszych własnych grzechów, ani środków zaradczych". Innymi słowy, uważał Liwiusz społeczeństwo

rzymskie swojej epoki za chore, nawet można powiedzieć za nieuleczalnie chore, a temu schorzałemu or-

ganizmowi państwowemu chciał przeciwstawić tężyznę moralną minionych dni. Czym jest w jego mnie-

maniu historiografia, wypowiedział w następujących słowach: „Stąd można czerpać dla siebie i dla swego

państwa wzory godne naśladowania, stąd poznać jako przestrogę to, co jest szpetne w swym początku,

szpetne i w wyniku". Historia ma więc według niego przede wszystkim cel moralizatorski, a przytoczone

jego uwagi na ten temat wskazują, że dzieło Liwiusza • wypłynęło z jednej strony z pobudek moralizator-

skich, z drugiej — owiane jest zarówno tęsknotą za przeszłością, jak i pesymistyczną oceną teraźniej-

szości. To zainteresowanie się przeszłością, tę chęć zapomnienia o ciężkiej rzeczywistości i chęć ucieczki

od niej wypowiedział Liwiusz niedwuznacznie w in-'^ym miejscu Przedmowy:

Ja będę szukał nagrody za trud w tym także, że przynajmniej na ten czas, jak długo całą duszą będę

zagłębiał się w owe dawne dzieje, odwrócę się od widoku tych nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka

przez tyle laf,

XXVI

IDEALIZACJA PRZESZŁOŚCI

Historyk, który z tymi założeniami przystępował do swego dzieła, który w przeszłości szukał wzoru i

pouczenia, który teraźniejszość uważał za złą i zde-generowaną, widział i musiał widzieć w różowych,

nawet zbyt różowych barwach obrazy przeszłości. Idealizował i upiększał je nawet kosztem prawdy

historycznej. Dodajmy do tego fakt, że im bardziej wstecz cofał się Liwiusz, tym bardziej legendarną była

tradycja, tym mniej było historycznej prawdy. Legend i podań, w które spowite były czasy najdawniejsze,

nie chciał Liwiusz odzierać z uroku poetyckiego, nie chciał doszukiwać się w nich takiej czy innej

zawartości prawdy historycznej, ale też nie chciał bynajmniej przytaczać dowodów na uzasadnienie ich

prawdziwości. Jeżeli w Przedmowie sformułował swój pogląd na mityczne dzieje dotyczące okresu

najwcześniejszego w sposób następujący:

Nie mam zamiaru ani potwierdzać, ani zbijać wiadomości z okresu przed założeniem Miasta i z czasów

poprzedzających założenie, spowitych raczej w piękne poetyckie baśnie, a nie opartych na wiarogodnych

źródłach historycznych.

RSII^^S^^W^Wt-ffi • •-•:• .f^W—r- .„*;,-^- „w—.. ••

to oczywiście z góry zrezygnował z krytycyzmu historycznego w stosunku do dziejów legendarnych i

podawał je tak, jak je utrwaliła tradycja.

Źródła historyczne Liwiusza. Liwiusz jako historyk nie może być oceniany tymi kryteriami, jakimi oceniamy

historyków nowożytnych. Nie prowadził on

ŹRÓDŁA HISTORYCZNE LIWIUSZA

XXVII

badań historycznych w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, nie czynił poszukiwań archiwalnych, nie badał

dokumentów itp. Na to zresztą porywał się mało który z historyków starożytnych. Materiał historyczny

czerpał Liwiusz z innych historyków, tak łacińskich, jak i greckich.

Konkretne ustalenie bezpośrednich źródeł Liwiusza i zbadanie sposobu korzystania z nich napotyka na

olbrzymie trudności. Albowiem zgodnie ze zwyczajem historyków starożytnych Liwiusz bynajmniej nie ma

zwyczaju powoływania się zbyt często na swoje źródła, czyni to raczej sporadycznie, i to głównie wtedy,

gdy napotyka na sprzeczności w swych źródłach. Niekiedy znów wersję odmienną zaznacza

ogólnikowymi zwrotami w postaci „niektórzy twierdzą, że..." lub coś podobnego. Nadto wszystkie prawie

dzieła historyczne, z których Liwiusz korzystał, nie dochowały się do naszych czasów z wyjątkiem

greckiego dzieła Polibiusza (ur. ok. r. 201 przed n. e., autora dzieła zawartego w 40 księgach,

obejmującego historię rzymską okresu lat 264—144, a z którego zachowały się tylko księgi I—V). Wsku-

tek tego zagadnienie stosunku Liwiusza do źródeł 1 stopnia jego krytycyzmu itp. napotyka na olbrzymie

trudności. Skrupulatne badania filologiczne zdołały ustalić, że w dekadzie III głównym źródłem Liwiusza

"ył Celiusz Antypater, któremu zawdzięcza zasadniczy zrąb wypadków drugiej wojny punickiej aż do bitwy

pod Kąnnami, z tym, że uwzględnia też

XXVIII

STOSUNEK LIWIUSZA DO ŹRÓDEŁ

JAKOŚĆ ŹRÓDEŁ

XXIX

z młodszych ,annalistów Waleriusza Antiasa i Klau-| diusza Kwadrygariusza'. Poczynając od r. 215 coraz|

bardziej opierał się na wspomnianym Waleriuszu| Antiasie nie wypuszczając jednak z rąk Celiusza.|

Polibiusz był dla tej dekady podstawowym źródłemj w opisie wypadków na Sycylii i na Wschodzie. Spo-1

radycznie uzupełnia także łacińskie źródła w innych j partiach swego dzieła. W dekadzie IV i zachowanej |

części dekady V wątek opowiadania oparty jest wprawdzie na młodszych annalistach, z tym jednakże, że

partie oparte na Polibiuszu dwukrotnie niemal przewyższają materiał zaczerpnięty z rzymskiej annalistyki.

Jeżeli chodzi o dekadę I, to głównym źródłem ks. I był prawdopodobnie Fabiusz Piktor, ale już poczynając

od ks. II historyk ten spełniał rolę;

raczej drugorzędną, służył jedynie dla skontrolowa-| nią wiadomości zawartych w innych źródłach. Głów-j

nymi źródłami dla tych ksiąg byli młodzi annaliści,| a to głównie Lucjusz Eliusz Tubero, Gajusz Licyniuszj

Macer oraz Waleriusz Antias. Czasem dla uzupełnię- j nią i sprostowania zaglądał Liwiusz i do innych an-|

nalistów, a to do Fabiusza Piktora, Kalpurniuszaj Pizona i Klaudiusza Kwadrygariusza. Podstawowy! zrąb

opowiadania czerpał jednak ze wspomnianych j annalistów młodszych. Warto zaznaczyć, że Liwiusz| nie

korzystał z Origines Katona i rzecz ta ma swój ą J wymowę. Jak już bowiem wspomniano; Kato usunął w

cień jednostkę, a na czoło opowiadania wysunął ciało zbiorowe, populus Romanus, Liwiusz natomiast

skoncentrował swe opowiadanie dookoła czynów jednostki. Z tego powodu Origines nie dawały mu od-

powiedniego materiału i oparcia, więc je w ogóle pominął.

Cały materiał historyczny, jaki nam daje Liwiusz w zachowanych partiach swego dzieła, jest materiałem

opartym — jak wspomniano poprzednio (s. XXVII) — nie na badaniach dokumentów itp., lecz wyłącznie

na historycznym piśmiennictwie poprzedników. Wartość więc .wiadomości historycznych zawartych w

dziele Liwiusza zależy właściwie od jakości źródeł, na których w danych księgach opierał się, a

podkreślmy, że nie zawsze potrafił wybrać z nich najlepsze. Dotyczy to w pierwszym rzędzie Waleriusza

Antiasa, za którym szedł dość wiernie, i dopiero poniewczasie spostrzegł się, że zanadto zaufał temu

mało wiaro-godnemu i pełnemu przesady annaliście. Z wymienionych źródeł korzystał Liwiusz w ten

sposób, że w pewnej partii swego dzieła posługiwał się jednym autorem i według niego snuł wątek

opowiadania, ale dla porównania sięgał i do opracowań innych historyków. W wypadku zgodności źródeł

nie miał Liwiusz wątpliwości co do autentyczności opowiadanych wydarzeń; gdy zaś napotykał w źródłach

różne wersje, szedł często za tą, którą poświadczała większość historyków. Czasem ograniczał się do

zreferowania B i1 stanowisk' "le wypowiadając własnego sądu. | "^^dy znalazłszy w swych źródłach dwie

relacje, ' wybierał tę, która była korzystniejsza dla Rzymian.

xxx

BRAK KRYTYCYZMU HISTORYCZNEGO

I tak np. w ks. XXII (rozdz. 6 i 7) podaje Lłwiusz straty Rzymian na 15 000 zabitych i 6 000 wziętych do

niewoli. Polibiusz wymienia taką samą ilość poległych, ale mówi o 15 000 Rzymian, którzy dostali się jako

jeńcy w ręce Hannibala. Liwiusz znał oczywiście wypowiedź Polibiusza, a jeżeli za nią nie poszedł, to

dlatego, że w innym źródle (albo u Celiusza Antypatra, albo u Fabiusza) znalazł wiadomość o mniejszej

ilości Rzymian wziętych do niewoli. Wersja ta odpowiadała dumie Rzymianina. Uznał ją więc za

prawdziwą i na niej się oparł.

Według relacji Liwiusza Rzym dzięki bohaterstwu jednostek oparł się najazdowi Etrusków (II 13). Inni

historycy (por. Tac. Hist. III 72) znają jeszcze wersję inną, a mianowicie, że Rzymianie ulegli Etruskom i

poddali im miasto. Oczywiście Liwiusz znał obie, a podał pierwszą dlatego, że odpowiadała ona jego

dumie patriotycznej. Niewątpliwie słusznie mógł Liwiusz powiedzieć o sobie: „nie chciałbym czegoś do-

dawać bez uzasadnienia" (nihii auctum ex vano ve-Um, XXII 7). Sam nie zmieniał tradycji historycznej, a

jeżeli mu coś możemy zarzucić, to tylko to, że nie wartościował swych źródeł i że nie stosował krytyki

historycznej.

Polityczne i społeczne poglądy Liwiusza. Tacyt zachował nam wiadomość (Ann. IV 34), że Liwiusz;

w swym dziele historycznym obsypywał najwyższymi pochwałami Pompej usza, do tego .stopnia iż

August nazwał go pompejańczykiem. Wiadomość ta,

REPUBLIKANIZM LIWIUSZA

XXXI

niewątpliwie wiarogodna, aczkolwiek wobec zaginięcia ksiąg Liwiusza opisujących wojnę domową między

Cezarem a Pompejuszem nie dająca się skontrolować, pozwala nam lepiej zorientować się w charakterze

poglądów historyka. Jeżeli tak sławił Pom-pejusza, jeżeli — jak wynika z powyższych słów Tacyta —

przedstawienie wojny domowej między Cezarem a Pompejuszem wypadło na korzyść tego ostatniego, to

znaczy, że historyk widział w Pompe-juszu obrońcę rzeczypospolitej, ostatniego szermierza ideałów

republikańskich. Nie widział on oczywiście, że Pompejusz w tym sporze dziejowym miał na oku —

podobnie jak Cezar — tylko swe własne cele, że tak samo dążył do jedynowładztwa, tylko że opierał się

on na innych klasach społecznych niż późniejszy zwycięzca. Tego rodzaju stanowisko historyka datuje się

z czasów jego młodości. Jak wynika z różnych źródeł, Padwa, rodzinna miejscowość Liwiusza, stanęła po

stronie Pompej usza. Aczkolwiek chłopcem trzynastoletnim był wtedy Liwiusz, to jednak namiętności i

walki partyjne z tego okresu tak go widocznie opanowały, że pozostał im wierny przez całe życie. Tym

silniej musiał być też przeciwny jedyno-władztwu Cezara, a później pryncypatowi Augusta. Liwiusz był

więc i pozostał republikaninem, a poglądowi temu dał niejednokrotnie wyraz na kartach swego dzieła. Za

najszczęśliwszy moment w historii Rzymu uzna^ ^ ^ chwilę, kiedy Rzymianie wypędzili Tarkwiniusza

Pysznego, znieśli ustrój monar-

xxxii

PRZECIW JEDYNOWŁADZTWU

chiczny i zaprowadzili rzeczpospolitą. W ks. II rozdz. 35 wkłada w usta posłów rzymskich,

przemawiających do Porsynny, króla Etrusków, słowa następujące:

,,Takie jest ogólne przekonanie, że koniec ustroju republikańskiego będzie jednocześnie końcem Miasta".

W zdaniu tym kryje się niechybnie pogląd samego Liwiusza. Z tego ustroju republikańskiego jest on

dumny, uważa, że ten jedynie ustrój jest godny Rzymianina. Dlatego jego bohater, Horacjusz Kokles,

•szydzi z wojsk etruskich,! woła do nich, że oni będąc służalcami samowładnych królów, nie myślą o włas-

nej wolności, a jeszcze czynią wyprawę dla zdławienia cudzej" (II 10). Ustrój królewski i osoba króla są dla

Liwiusza ucieleśnieniem wszelkiej tyranii. Kiedy decemwirowie wystąpili na forum z orszakiem stu

dwudziestu likierów, dodaje Liwiusz krótkie a pełne treści zdanie: ,,Wyglądali na dziesięciu królów" (III 36)

i w ten sposób maluje tyrański charakter decemwiratu znacznie wyraźniej, niżby mógł to zrobić w długich

wywodach. Najdobitniej dał wyraa swemu przekonaniu o doskonałości ustroju republikańskiego i swej

dumie z rzymskiej formy rządu w ks. XXVII 19, gdzie czytamy te słowa: regiun nomen, alibi magnum,

Romae intolerabile esse („ty' tuł królewski, gdzie indziej sławny, w Rzymie jes nie do zniesienia"). Jak

wiadomo, ani Cezar, ani August nie używali tytułu rex. Mimo to dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że byli

oni jedynowładcami. Dlatego też Liwiusz — mimo zażyłości łączącej go

ZWROT KU PRZESZŁOŚCI

XXXIII

z cesarzem Augustem — musiał uważać jego rządy tylko za zło konieczne, podobnie jak później Tacyt

uznał jedynowładztwo Augusta również za nieuniknione, bo tylko w ten sposób mógł się skończyć długi

okres wojen domowych i mógł nastać upragniony pokój (Tac. Hźst. I l). Podobnie i Liwiusz cenił Augusta

za ustalenie ogólnego pokoju (iterum, quod nostrae aetati dii dederunt ut videremus, post bellum Actiacum

ab imperatora Caesare Augusta pace terra mariąue parta: „ drugi raz co bogowie pozwolili oglądać naszej

epoce — po bitwie pod Akcjum — gdy Cezar August stworzył pokój na lądzie i morzu", I 19). Liwiusz,

zwolennik ustroju republikańskiego, jakim był i pozostał przez całe życie, w dziele swym pragnął obcować

z tą świetną republikańską przeszłością ojczyzny, nurzać się całą duszą w owych dawnych czasach (dum

prisca Ula tota mente repeto:

„jak długo całą duszą będę zagłębiał się w owe dawne dzieje"), odwracając się tym samym od

rzeczywistości i poprzedzającego okresu wojen domowych. To zwrócenie się ku przeszłości jest wynikiem

republikańskich poglądów autora, który nie widział urzeczywistnienia swych ideałów wobec ponurej

współczes-"ej mu rzeczywistości.

Trzeba wyraźnie podkreślić, że Liwiusz nie był ^Publikaninem w znaczeniu nowożytnym lub choć-v

zbliżonym do nowożytnego. Był on zwolennikiem fakieJ republiki, jaka istniała przez cały czas w Rzy-

Bibl. Nar. Ser. n. Nr 77 <Ltwlusz: Dzieje) . 3

XXXIV WALKI KLASOWE W UJĘCIU ANNALISTYKI

mię, tzn. republiki rodów rzymskich, r.epubliki oligarchicznej.

To stanowisko polityczne Liwiusza wyznaczyło też kierunek jego poglądów społecznych. Jako zwolennik

Pompej usza był on zwolennikiem senatu, był zwolennikiem partii optymatów, przeciwny był zaś ugru-

powaniu, na którym opierał się Cezar, tj. partii popularów. Nie mamy zachowanych ksiąg Liwiusza, które

omawiały walki klasowe optymatów i popularów, ale to jego stanowisko społeczne znalazło swe wyraźne

odbicie w tych księgach, w których opisywał walki klasowe patrycjuszy z plebejuszami (ks. II i nast.).

Wiemy, że Liwiusz opierał się m. in. na tzw. młodszych annalistach z epoki sullańskiej, którzy walki

klasowe między patryc j uszami a plebejuszami (V i IV w. przed n. e.) malowali w taki sposób, w jaki

odbywały się walki klas społecznych optymatów i popularów w ich czasach, czyli stosunki społeczne

własnej epoki przerzucali do epok o tyle wieków odległych. Za ich sugestią poszedł Liwiusz i z tego

względu jego ujęcie walk klasowych z V i IV w. przed n. e. nie jest w żadnym razie odbiciem stosunków

społecznych tych epok, niemniej jest nadzwyczaj charakterystyczne i ciekawe dla poznania poglądów

społecznych historyka. Otóż poznajemy tu Liwiusza jako wyraźnego stronnika partii senackiej:

opisując spory patryc j uszów z plebejuszami nie pochwala Liwiusz wprawdzie ucisku ekonomicznego, l

jaki wywierali patryc] usze na lud w postaci prawa •

STRONNIK PARTII SENACKIEJ

XXXV

zwyczajowego o postępowaniu względem dłużnika, ale też nie rozumie bynajmniej istoty konfliktu, jaki

toczył się na tym tle między patrycjuszami a ludem:

nie widzi, że prawo o niewoli za długi było po prostu jedną z form, z których pomocą patrycjusze uzależ-

niali od siebie klasy niższe i zyskiwali w ten sposób bezpłatną siłę roboczą. Jako jedną z form samoobro-

ny przed patrycjuszami stosował lud kilkakrotnie. odmowę służby wojskowej (por. np. ks. II 27, 28 i nast.

IV 5), zdając sobie sprawę, że w każdej wojnie na próżno przelewa swą krew, gdyż korzyści z tego

odnoszą tylko patrycjusze. Przytoczmy cytat, najlepiej ilustrujący stanowisko Liwiusza:

Jeden zachęcał drugiego, by nie stawali do poboru;

mówiono, że lepiej zginąć razem niż każdemu z osobna. Niech wojnę prowadzą sami senatorowie, niech

senatorowie chwytają za broń, by niebezpieczeństwa wojny wzięli na siebie ci, którzy z niej korzystają (II

24); tłum [...] wołał, że dłużej nie można zwodzić ludu; nigdy nie dostaną oni ani jednego żołnierza, Jeżeli

państwo nie dotrzyma danego słowa. Najpierw trzeba przywrócić każdemu wolność osobistą, a dopiero

później dać broń do ręki, aby walczyli w obronie

ojczyzny i własnych współobywateli, a nie tyranów (II 28).

Otóż tego rodzaju postępowania wprawdzie nie gani Liwiusz wyraźnie, ale jeżeli w okresie później-^ym, w

okresie walki trybuna ludu Kanulejusza ostęp do konsulatu dla plebejuszy i o ius conubii,

XXXVI SWOISTE UJĘCIB; WALK KLASOWYCH

wkłada Liwiusz w usta konsulów m. in. następujące! .słowa: i

Lecz jak może Kanulejusz ważyć się na oświadczenie w senacie, że nie dopuści do poboru, chyba po

uchwaleniu jego praw? {...] A cóż to oznacza innego jak nie groźbę zdrady ojczyzny, jak pozwolenie na jej

oblężenie a wreszcie na zdobycie? Ileż czelności doda to jego oświadczenie nie ludowi rzymskiemu, ale

Wol-skom, Ekwom i Wejentom! Czyż nie mają oni nadziei, że pod wodzą Kanulejusza mogą wstąpić na

wzgórze Kapitolińskie? (IV 2).

to ta wypowiedź, uznająca akt samoobrony ludu za działania na korzyść wrogów, jest niechybnie poglą-

dem samego Liwiusza. Rolę trybunatu Liwiusz nie bardzo rozumie i jeżeli w ks. II l mówi z przekąse:

o tribuniciae procellae, to opisane w księgach n. stępnych walki trybunów z patryc j uszami wy chód;

w jego ujęciu nie jako etapy walk społecznych, n jako walka warstw niższych z klasami uprzywilej wanymi,

lecz jako warcholstwo jednostek. Jeżel • w secesji ludu widzi Liwiusz coś, co zasługuje n! pochwałę, to

tylko to, że ta rewolucja miała prze bieg dość pokojowy i że lud w czasie secesji nie do puszczał się na

większą skalę aktów samowoli w stc sunku do mienia patrycjuszów: ,,Siedzieli tam prze kilka dni w

spokoju, nie rabując niczego, tylk niezbędną żywność" (II 32). Całe opowiadanie L' wiusza o tyranii

decemwirów (III 35 nn.) Ichni szczerą niechęcią do Apiusza Klaudiusza i jego te

POGLĄD NA UCISK LUDU ZA DECEMWIRATU XXXVII

warzyszy, przedstawia ich rządy jako tyranię i samowolę, maluje w sposób obrazowy ucisk ludu pod ich

rządami. Źródłem jednak tej niechęci będzie nie tyle sympatia dla sprawy ludu, co raczej fakt, że

decemwirowie przywłaszczyli sobie władzę nieograniczoną, że stali się właściwie dziesięcioma królami (III

36). Zresztą należy zwrócić uwagę na następującą jeszcze okoliczność: urząd decemwirów został

stworzony na życzenie ludu. Miał on na celu spisanie^ praw, by w ten sposób uchronić lud przed

samowolą patrycjuszowskich urzędników, będących dotychczas wyłącznymi znawcami praw niepisanych.

Rezultatem tej dążności było powołanie do życia urzędu, który przemienił, się w... bicz na lud.I jeżeli

Liwiusz pogląd patryc j uszy na stosunki za decemwiratu opisuje w ten sposób: „Bynajmniej nie pochwalali

panujących stosunków, ale byli zdania, że lud otrzymał zasłużoną karę" (III 37), to będzie to chyba pogląd

samego historyka.

Jak wiadomo, przedostatni król rzymski, Serwiusz -1-uliusz, był według tradycji — przynajmniej u nie-

których annalistów młodszych — królem-demokratą, królem, który posiadł władzę królewską »nielegalnie,

"Przyjmując ją od przekupionych biedaków" (por. Dionizjusz z Halikarnasu IV 40). Nadzwyczaj cha-

rakterystyczne jest porównanie Liwiusza z Dionizju-

rn> l^eli chodzi o ich ujęcie genezy i istoty tzw. fni Serwiusza. I jedna, i druga wersja nie mają

' a W każdym razie niewiele wspólnego z prawdą

XXXVIII POGLĄD NA REFORMY ĘERWIUSZA

historyczną. Przypisywany Serwiuszowi podział n klasy i centurie nie mógł w żadnym razie powstać w VI

w. przed n. e., na który to wiek przypada według tradycji panowanie Serwiusza Tuliusza. Reforma ta jest

znacznie późniejszej daty, a mianowicie, pochodzi z okresu, gdy gospodarka pieniężna zaczęła brać górę

nad gospodarką naturalną. Przypuszcza się nie bez racji, że przypisywana Serwiuszowi reforma datuje

się na okres po spaleniu Rzymu przez Gallów. Ale nie chodzi w tej chwili o wydobycie istotnych faktów

historycznych z dzieł Liwiusza i Dionizjusza z Halikarnasu, lecz raczej o to, by porównać, jak jeden i drugi

ujmuje związane z tym szczegóły. U Dionizjusza Serwiusz Tuliusz znosi niewolę za

-długi, ustanawiając tylko zabezpieczenie na mieniu 'zaciągających pożyczkę, i przeprowadza

oszacowanie, majątków, od posiadających zaś znaczniejsze dochody żąda, by płacili wiele, a od

posiadających mało, by, płacili mniej, daje biednym nadziały z ager publicus,, daje wreszcie biednym i

bogatym jednakowe prawo, obywatelskie, itd. (IV 9 nast). Pomijam dalsze szcz goły, pomijam opozycję

senatorów przeciw królo za przeprowadzenie tych i innych jeszcze refor a zwrócę tylko uwagę na to, co z

wersji annalisfr za którą szedł Dionizjusz, zostało u Liwiusza. Ot( problem niewoli za długi w ujęciu

Liwiusza nie is

' nie j e jeszcze za Serwiusza Tuliusza; zagadnień ager publicus ledwo jest mimochodem (r. 46) poruszi

ne — problemy te występują po raz pierwszy w "

OLIGARCHIZM REFORM SERWIUSZA

XXXIX

storii republiki rzymskiej. Natomiast zagadnienie ciężarów ponoszonych przez bogatych i biednych na

rzecz państwa straciło prawie cały swój sens demokratyczny. Wprawdzie pisze Liwiusz: „Wszystkie te

ciężary z biednych przerzucono na bogatych" (I 43), ale też zaraz dodaje, akcentując z pewną dumą, że

właściwie przyznane biednym prawa polityczne istniały de facto tylko w teorii:

Następnie rozszerzono im [tzn. bogatym] prawa polityczne. Albowiem prawo głosowania nie zostało dane

jednakowo i z tym samym prawem na każdą głowę [...1 cała przewaga była po stronie najmożniejszych

oby- •-wateli. Najpierw bowiem wzywano do głosowania ek-^ witów, następnie osiemdziesiąt centurii

pierwszej klasy

• spośród pieszych. Jeżeli nie było tu zgodnego wyniku — co rzadko kiedy miało miejsce — był zwyczaj

powoływania centurii klasy drugiej, ale prawie nigdy nie potrzebowano schodzić, aż tak nisko, by dojść aż

do

. najniższych.

Chyba zupełnie wyraźnie jest tu podkreślony oligarchiczny charakter reformy Serwiusza (czym był istotnie

podział serwiański), a jeżeli dodamy do tego Jeszcze okoliczność, że Serwiusz Tuliusz wcale u Liwiusza

nie dochodzi do władzy przez poparcie ze strony ludu i że ginie bynajmniej nie wskutek spisku

senatorskiego, lecz wskutek zamachu stanu ze strony awego zięcia Tarkwiniusza, to nie zaprzeczymy, że

Postać króla-demokraty straciła w ujęciu Liwiusza fały swój blask demokratyczny. Liwiusz jako zwo-ennlk

P'"'1-11 optymatów, identyfikujący ją z- partią

XL

POGLĄDY SPOŁECZNE LIWIUSZA

patryc j uszy z "okresu wczesnej republiki, nie chciał i nie mógł ulubionej postaci króla Serwiusza wypo-

sażyć w atrybuty demokratyczne, jakimi przyozdabiali go ci z młodszych annalistów, którzy byli zwo-

lennikami stronnictwa popularów. Poszedł więc w tej kwestii za wersją annalisty-optymaty. W każdym

razie osobiste poglądy społeczne Liwiusza zdecydowały o takim a nie innym potraktowaniu reformy

serwiańskiej.

Można by jeszcze długo i szeroko traktować powyższe zagadnienie, ale wystarczy krótko podkreślić

następujący fakt: Liwiusz jako zwolennik partii op-:

tymatów, partii senackiej, przedstawiał stosunki spo-| łeczne Rzymu różnych epok w myśl poglądów swo-j

jego stronnictwa. Niechybnie chciał on być bezstronny i obiektywny, ale sympatie partyjne i przynależność

do tej a nie innej klasy społecznej zrobiły swoje. A swój pogląd na rolę klas niższych wypowiedział

wyraźnie w ks. XLII 30: in liberis gentihus populisąue piehs ubique omnis f erę, ut sólet, deterio-' ris erat

(,,wszędzie u wolnych ludów i plemion prawie cała warstwa niższa sprzyjała, jak zwykle, gorszemu

stronnictwu"). Nie odnosił się on z nienawiścią do ludu, natomiast uważał, że lud winien być pod władzą

silnej, ale umiarkowanej i sprawiedliwej arystokracji, przeciw której nie;

powinien się buntować. W ks. II rozdz. 32 przy-, tacza nam Liwiusz bajkę, jaką miał Meneniusz;

Agrypa opowiedzieć zbuntowanemu ludowi, a która,

POGLĄDY KLASOWE LIWIUSZA

XLI

skłoniła lud do pojednania się z patryc j uszami i powrotu do Rzymu. Bajka ta mówi o buncie różnych

części organizmu ludzkiego przeciw żołądkowi jako 'rzekomemu pasożytowi, nic nie robiącemu, a korzy-

stającemu tylko z pracy innych. Bunt ten kończy się w bajce chorobą całego organizmu i zmierza do udo-

wodnienia, czym rzekomy pasożyt jest dla organizmu. Ma to symbolizować organizm państwowy, w któ-

rym lud spełnia rolę pracujących części ciała ludzkiego, a patrycjusze — żołądka. Jeżeli sens, wynikający

z tej bajki, jest taki, że zgoda wewnętrzna gwarantuje zdrowie całego społeczeństwa, a wszelkie bunty

prowadzą do choroby i zaniku również i ludu, to w tej właśnie bajce wypowiedział Liwiusz najwyraźniej

swój własny pogląd na istotę walk społecznych i na rolę poszczególnych klas.

Jaki jest pogląd Liwiusza na problem niewolnictwa;

na tę klasę, która nie była uważana, za ludzi, na klasę, co do której- znacznie później zacznie się w li-

teraturze pojawiać pytanie: an servus homo est? (por. Seneka, Pliniusz Młodszy). Nad tym Liwiusz się "ie

zastanawiał, nie zajmował się wcale zagadnieniem niesprawiedliwości społecznej, której wynikiem yło

istnienie stanu niewolniczego — tej problema-yki u Liwiusza nie oczekujemy, jak jej nie ocze-Ujemy u

innych pisarzy tego okresu. Pamiętajmy J nak, ze Liwiusz w zaginionych księgach na pewno Y malarzem

buntów niewolniczych i wojen niewol-y01!, jakie wybuchały co pewien czas w państwie

XLII PROBLEM NIEWOLNICTWA

rzymskim w ciągu II i I w. przed n. e. Po wojnach z Hannibalem nastąpił zasadniczy zwrot w życiu go-

spodarczym Italii. Rośnie liczba latyfundiów, i to dużych latyfundiów, rozliczne wojny, jakie Rzyqj

prowadził w tym okresie w różnych krajach, dawała Rzymianom olbrzymie ilości taniego niewolnika. Tsf

nio nabywane masy niewolników pracowały na tych latyfundiach, powodując tym samym nieopłacalność

gospodarki rolnej drobnych właścicieli i stawiając pod znakiem zapytania pracę wolnego; uniemożliwiały

one bowiem egzystencję drobnego i średniego rolnika, zmuszanego do wyzbycia się ziemi i do prze-

niesienia się do miasta, by tam żyć na koszt państwa. Ale masy niewolnicze, źle żywione i źle odziane a

pracujące nadmiernie, od czasu do czasu potrafiły pokazać, że mogą być groźne dla zdobywców świata.

Bunt niewolników na Sycylii, ciągnący się przez, kilka lat i zakończony w r. 132, a dalej przypadające na

ten sam mniej więcej okres bunty niewolnicze w samym Rzymie, w Attyce a nadto na wyspie Delos,

dowodziły, że masy niewolnicze za czynały odczuwać swe .upośledzenie. Jeszcze groź niejszy pomruk

rewolucji dał się słyszeć w I w. prze! n. e., kiedy to wybuchła wojna niewolnicza (r. 73—7 przed n. e.), w

której hasło do buntu i do wali? o prawo do wolności rzucił odważny i utalentowani Trak nazwiskiem

Spartakus, zbiegły z grupą wspótt niewolników ze szkoły gladiatorów w Kapui. Wojują ta przeciągała się

długo, aż ostatecznie legiony rzyrti-B

BUNTY NIEWOLNIKÓW

XLIII

skie pod wodzą Krassusa, a później Pompej usza, zadały rewolucji cios śmiertelny, a niedobitki wojsk

niewolniczych poniosły śmierć na krzyżu.

Otóż wszystkie te i tym podobne bunty niewolnicze opisywał Liwiusz w zaginionych księgach i nie-

wątpliwie strata tych ksiąg jest dla nas bardzo dotkliwa. Ale mimo niedochowania się odnośnych partii

dzieła Liwiuszowego możemy bez trudu sobie wyobrazić, jakie było ujęcie i potraktowanie buntów nie-

wolniczych przez historyka. W zachowanej bowiem ks. XXXII rozdz. 26 opisał Liwiusz bunt niewolników z

r. 198, który został krwawo stłumiony przez pretora , Lucjusza Korneliusza Merulę; Jakżeż więc potrak-

tował Liwiusz ten wypadek? Warto zwrócić uwagę na fakt, że nie podaje on żadnej przyczyny buntu, nie

łączy go właściwie z niczym. Z ekonomicznego i klasowego charakteru tego buntu zupełnie nie zdaje

sobie sprawy. Liwiusz, który w swym opowiadaniu historycznym z reguły tak chętnie wysuwa na czoło

opowiadania jednostkę, tutaj nie uważa za stosowne podać choćby nazwisk głównych sprawców, mówiąc

ogólnikowo o principes coniurationis, o ,,przywódcach spisku". Sam bunt określa terminem seruilis-

tumultus („bunt niewolników"), potępia go nazywając ^s tam foeda („sprawa tak ohydna"), a jego uczest-

ników określa mianem qui in ea noxa erant — „ci, którzy brali udział w tym przestępstwie". zecz więc całą

potępia, ale widać też, że bynajmniej ętme Me opisuje tego buntu, że tego rodzaju wojny

XLIV

NIECHĘĆ DO NIEWOLNIKÓW

nie uważa za zaszczytną, bo armia niewolnicza nie jest wrogiem godnym Rzymianina. Nie tylko więc przy

opisie tego buntu niewolniczego nie okazuje uczuć ludzkich w stosunku do jego uczestników, nie tylko nie

stara się wniknąć w przyczyny buntu, nie tylko nie wiąże tego aktu rewolucyjnego z dokonywaj ącymi się

w życiu rzymskim po drugiej wojnie punickiej zmianami gospodarczymi i socjalnymi, ale najchętniej byłby

po prostu cały ten wypadek — jako mało ważny a wcale niezaszczytny — pominął. W zachowanych

partiach dzieła Liwiuszowego spotykamy też wzmianki o buntach niewolniczych z epoki wczesnej

republiki, tzn. niedoszły do skutku spisek niewolników z r. 419 przed n. e. (IV 45) i zajęcie Kapitelu przez

wygnańców i niewolników oraz stłumienie tego buntu w r. 460 przed n. e. (III 15—18). Jeden i drugi bunt

jest bez wątpienia wydarzeniem niehistorycznym, w V w. przed n. e. nie mogły jeszcze mieć miejsca tego

rodzaju ruchy socjalne. Jest to znów wytwór historiografii młodszych annalistów, przenoszących bunty

niewolnicze własnej epoki do;

czasów półlegendarnych, a malujących je barwami współczesnej sobie rzeczywistości.

Za tego rodzaju annalistycznym przedstawienien ruchów niewolniczych poszedł Liwiusz w tych dwóci

wypadkach. Spisek niewolników z r. 419 (przypomi na jacy trochę w swych planach spisek Kąty liny) zo-

stał udaremniony. Z pogardą Rzymianina zbył cały ten bunt w kilku słowach nie wymieniając nazwisk;

POTĘPIENIE BUNTU NIEWOLNIKÓW

XLV

przywódcy czy przywódców. Dokładniej potraktował bunt niewolników z r. 460. Trzeba zaznaczyć, że tu

niewolnicy nie byli inicjatorami buntu, że myśl zajęcia Kapitelu wyszła od tzw. exules (wygnańców);

udział niewolników określa historyk terminem ser-vilis fraus -(„zdrada niewolników"). Znów całe to

powstanie wybuchło jak deus ex machina, znów nie został uwzględniony jakikolwiek związek przyczynowy

między formacją gospodarczo-ustrojową a tymi wypadkami. Pisarz nie chciał czy nie mógł jeszcze

powiązać tych rzeczy w naturalny związek przyczynowy, aczkolwiek pobrzmiewały już trochę wyraźniej

hasła rewolucji socjalnej. Przywódca wolnych, Apiusz Herdoniusz, wzywał niewolników, by stali się

wolnymi (seruos ad libertatem [...] vocabat: se miserrimi cuiusque suscepisse causam, ut [...] ser-mtizs

grave iugum demeret: ,, wzywał niewolników do walki o wolność wołając, że podjął się obrony wszystkich

nędzarzy ,-aby... zdjąć z niewolników ciężkie jarzmo"). Są to odgłosy haseł rzucanych w I w. przed n. e.,

które — jak już wspomniano — Liwiusz Przejął od młodszych annalistów. Omówione tu jed-"ak przykłady

wskazują dowodnie, że dla powstań niewolniczych ma Liwiusz tylko słowa potępienia "y pogardy, że nie

umie wnikać w ich genezę, że Pod tym względem jest typowym przedstawicielem las korzystających z

pracy niewolniczej. Możemy YG tez pewni, że równie powierzchowne i niewnikli-we było ujęcie wielkich

powstań niewolniczych z II

XLVI LIWIUSZ WOBEC PROBLEMÓW USTROJOWYCH

i I w. przed n. e. — przede wszystkim, buntu Spar-takusa, że ograniczało się ono do suchego zarejestro-

wania toku wydarzeń. Jeżeli więc już tradycyjna historia literatury stwierdziła, że Liwiusz nie dorósł do

właściwego przedstawienia socjalnych walk patryc j uszów z plebe j uszami (Norden), to w równym, czy

jeszcze większym stopniu można to powiedzieć o jego stosunku do buntów niewolniczych.

Liwiusz jako historyk. Liwiusz nie miał należytego i głębokiego zrozumienia dla ustroju Rzymu i dla zmian,

jakim ten ustrój podlegał. Rzecz ta ma swoje uzasadnienie. Liwiusz żył w epoce, kiedy dawne władze

republikańskie były już tylko nazwami albo bez treści, albo z zupełnie inną treścią niż za wolnej

rzeczypospolitej. Nadto Liwiusz nie pochodził z Rzymu, gdzie była siedziba władz imperium rzymskiego,

nie piastował sam żadnych urzędów, żyjąc jako człowiek prywatny. Wskutek uprzednio zaznaczonych

przyczyn nie zagłębiał się w problemy ustrojowe, problemy kompetencji urzędników itp. I tak np. w ks. II

rozdz. 33, mówiąc o ustanowieniu trybunatu ludu, zbył całą tę rzecz jednym zdaniem i kompetencje

trybunów odarł z całego szeregu atrybutów:

,,Przyjęto warunki takie, by lud miał własnych. nietykalnych urzędników: mieli oni mieć prawo niesienia

pomocy przeciw konsulom, a żadnemu z patry-c j uszów nie wolno było piastować tego urzędu". Podobnie

w tejże księdze rozdz. 8 tzw. lex Yaleria. de provocatione („prawo odwołania się od wyroku urzęd-

NIEDOCIĄGNIĘCIA LIWIUSZA

XLVII

ników do Zgromadzenia") zbywa w paru słowach, nie zaznaczając zupełnie fundamentalnego znaczenia

tego prawa. Podobnych przykładów można by przytoczyć wiele. Wytknąć też należy Liwiuszowi, że

historię rzymską oderwał zupełnie od historii innych narodów, zwłaszcza różnych plemion italskich, o

których czasem są u niego wzmianki dość sporadyczne, czasem nie ma ich wcale, a przecież znajomość

historii tych ludów była niezbędna dla zrozumienia dziejów Rzymu. Nie zawsze też stał Liwiusz na

wysokości zadania, gdy przyszło mu lokalizować wydarzenia w przestrzeni i czasie. Przygotowanie

geograficzne Liwiusza nie było zbyt głębokie. Stąd też spotykamy niekiedy w jego dziele większe lub

mniejsze błędy geograficzne, i to nie tylko w zakresie geografii dalszych krajów, lecz nawet samej Italii. I

tak np. w ks. XXII 3 o pochodzie armii Hannibala w Etrurii pisze Liwiusz następująco: „Po lewej stronie

zostawił wroga, a dążąc do Fezul przez środek Etrurii wyruszył na łu-Pieską wyprawę". Jest rzeczą

oczywistą, że skoro Hannibal szedł od zachodu, a konsul rzymski Fla-nimiusz był pod Arrecjum, to wódz

kartagiński nie "^ogł jednocześnie mieć wroga po lewej ręce i maszerować w kierunku Fezuł. Błąd

geograficzny jest

u zupełnie wyraźny, a jednak mało zrozumiały. Tego rodzaju błędów jest u Liwiusza więcej. Niekiedy

nów mylił się w chronologii wypadków, czasem swą L Ostrzegał później, czasem znów nie — czego sycznym

PFzykładem jest np. jego chronologia

XLVIII BRAKI I ZALETY LIWIUSZA

oblężenia Saguntu i tym samym początku drugiej wojny punickiej (por. jego wywody w rozdz. 6 ks. XXI z

rozdziałem 15 tejże księgi). Bardzo ważnym niedociągnięciem Liwiusza jako historyka jest fakt, że nie miał

on ani zrozumienia, ani zainteresowania dla zagadnień gospodarczych i społecznych i nie rozumiał ich rołi

w rozwoju historycznym, wskutek tego cały szereg wypadków nie nabiera w jego opowiadaniu właściwego

oświetlenia. Liwiusz nie był też znawcą spraw wojskowych (w tym względzie da się on porównać z

największym rzymskim historykiem Tacytem), wskutek tego jego opisy bitew są dość nierealne ze

stanowiska rzeczywistości wojskowej i są bardziej odbiciem szablonu szkoły retorycznej

niż bitew stoczonych rzeczywiście.

Jakkolwiekby ktoś oceniał te braki dzieła Liwiuszo-wego, równoważą je duże zalety po pierwsze — i tu

trzeba podkreślić z całym naciskiem — Liwiusz nigdy świadomie nie fałszował prawdy historycznej. Jeżeli

Cyceron w De oratore (II 31, 62) każe Antoniuszowi podać następujące określenie zadań historii;

Nam. quis nescit primam e.sse historiae legem, we qmd falsi dicere audeat? Deinde ne quid •ueri nofl]

audeat („bo któż nie wie, że naczelnym prawem hi| storii jest to, by nie ważyła się podać jakiegoś fałsze

następnie, by miała odwagę wypowiedzieć całą pra^ de"), to Liwiusz temu postulatowi odpowiedzi w

zupełności; jeżeli są w jego dziele błędy histi ryczne, przemilczenia pewnych faktów, przekręcei

LIWIUSZ JAKO PISARZ

XLTX

innych, to winę za to ponosi nie Liwiusz, lecz źródła historyczne, na których się opierał.

Liwiusz jako pisarz. Główna wartość dzieła Liwiusza polega jednak nie na tym, co opowiadał, lecz jak

opowiadał: „W jego dziele po raz pierwszy w Rzymie historia wystąpiła nie tylko jako nauka, lecz również

jako sztuka" (Zieliński). Pod względem światopoglądowym jest Liwiusz stoikiem, dlatego wierzy w

prodigia, wierzy też w fatum, którego wola zastępuje niekiedy w jego ujęciu prawdziwe i istotne przyczyny

wydarzeń. To stoickie fatum nie odgrywa jednak w jego pragmatyzmie historycznym zbyt wielkiej roli. Na

pierwszy plan w jego ujęciu wysuwa się wola jednostki, wola wielkich polityków, wielkich wodzów, a cały

kunszt pisarski Liwiusza zmierza do tego, by te siły, których wypadkową jest wola, tzn. rozumowanie i

namiętność, odpowiednio czytelnikowi przedstawić (Zieliński). Wskutek takich założeń koncentruje Liwiusz

swe opowiadanie dookoła jednostki, którą stara się przedstawić w wyraźnych barwach. Liwiusz podaje

charakterystykę swych bohaterów rzadko w sposób bezpośredni, częś-cle] czyni to w formie pośredniej —

tzn. charakteryzuje swe postaci przez ich czyny, przez wypowiedzi F "ych, ale najchętniej przez mowy,

wygłaszane 6z nich samych. Mowy te są jedną z najcenniej-c pereł dzieła Liwiuszowego. Obliczono, że w

za-'wanych księgach historyka znajduje się ich około • - le są to bynajmniej mowy historyczne, może

"M. Nar.

Ser.

••n. Nr 77 (Liwlusz: Dziele)

L TALENT NARRACYJNY

jedynie źródła, na których opierał się Liwiusz, podsunęły mu najogólniejszy wątek tych przemówień,

których' forma, zachwycająca jeszcze dziś po tylu wiekach, jest wyłączną własnością historyka. Po mo-

wach najlepszą częścią dzieła Liwiuszowego są opisy. Liwiusz opowiadać umie tak, jak rzadko który z hi-

storyków. Umie przy tych opisach zachować umiar, nie powtarza się, w szczegóły wchodzi o tyle, o ile są

mu one potrzebne i niezbędne. Jeżeli Cyceron nazywał annalistów narratores i temu określeniu nadawał

znaczenie pejoratywne, to my użyjemy tego samego prawie terminu, ale określimy nim właśnie

największe walory talentu narracyjnego Liwiusza. Wiele można by tu przytoczyć przykładów, ale najlepiej

może będzie zwrócić uwagę — za starym, wzrosłym na romantyzmie Niebuhrem — na Liwiuszo-wych, po

mistrzowsku nakreślonych Gallów w Rzymie oraz Rzymian na Kapitelu, patrzących na zagładę swego

miasta; jeżeli stary historyk niemiecki twierdził, że opowiadanie to skrzy się tymi samy"11! barwami, co

wyrosłe pod tym samym słońcem it. skim po tylu wiekach obrazy malarzy weneckil to — zdaje się — nie

był on zbyt daleki od prawi Wreszcie należy zwrócić uwagę na jeszcze jed' szczegół. Niebywałe zalety

dzieła Liwiuszowego potęguje jeszcze w I dekadzie urok starożytności-tchnienie zamierzchłej przeszłości,

do której pisarz odnosił się niemal z nabożeństwem. Tu był Liwiusz najbardziej sobą. Dekada ta posiada

też może naj'

ARTYZM PISARSKI

LI

więcei zabarwienia poetyckiego, którego nie należy historykowi brać za złe, odwrotnie, wyraża się w tym

jego artyzm pisarski. W poglądzie na konieczność wprowadzania do dzieł historycznych pierwiastka

poetyckiego nie był bynajmniej Liwiusz odosobniony. W starożytności panowało ogólnie przeświadczenie

o najściślejszym związku, jaki powinien zachodzić między historiografią a poezją, a z wielu wypowiedzi

starożytnych teoretyków na ten temat wystarczy zwrócić uwagę chociażby na słowa Kwinty -liana (X l, 31):

Historia est proxima poetis et quo-dam modo carmen solutum („Historia jest najbardziej zbliżona do

poezji, jest więc jakby niewiązaną pieśnią", przekł. Brożka) lub Arystydesa, który (Or. 49) nazywa

historyków czymś pośrednim między poetami a retorami (TOÓ,; y.sw,ii> TO v i;oi7]Ttov TS v.al

p'»ji6pu)v).'

Ze skojarzenia z sobą tych dwóch momentów — retorycznego i poetycznego — zrodził się rys pate-

tyczno-dramatyczny, o który ubiegało się wielu historyków, a który Liwiusz osiągnął w dużym stop-^u. Kto

nie widzi momentów dramatycznych w takich opowiadaniach Liwiusza, jak np. o zgwałceniu Lukrecji i

wygnaniu Tarkwiniusza (I 58 nast), lub 0 śmierci Werginii z ręki własnego ojca (III 47 nast.) ^P-, ten niech,

zwróci uwagę na fakt, że tragicy ^ymscy epoki republikańskiej opierali swe tragedie środowe (fabulae

praetextatae) właśnie na tej samej fadycji legendarnej; z której czerpał Liwiusz (por.

4*

LII EPICKA „ROZLEWNOSC"

np. tragedię Akcjusza pt. Brutus). Jeżeli jednak mówimy o poetyckości opowiadania Liwiuszowego, nie

należy się ograniczyć tylko do zwrócenia uwagi na jego dramatyczność. W większym jeszcze stopniu

zbliża się on — zwłaszcza w dekadzie pierwszej —

do epopei. "^ Epicką „rozlewność" widzimy tu na każdym kroku,

by wymienić chociażby takie opowiadanie, jak legendę o Romulusie i Remusie (I 4 nast.), walkę Ho-

racjuszy z Kuriacjuszami (I 24 nast.) i wiele innych. Na tę właściwość swego opowiadania zwraca uwagę

sam Liwiusz, używając w końcowych zdaniach Przedmowy retorycznej praetentio i powstrzymując się

rzekomo od inwokacji do bóstw, co właśnie akcentuje nam ten ścisły związek, jaki zachodzi • między nim

jako historykiem a epopeją bohaterską.

W ten sposób jasno zarysowują się nam zalety -Izieła Liwiuszowego, które — jak już wspomniano — \

wysuwają na pierwszy plan Liwiusza jako pisarza, a dopiero na drugim stawiają Liwiusza-historyka.

Nie tylko to, co powiedzieliśmy o Liwiuszu jako pisarzu, decyduje o wartości jego dzieła i stawia autora

wyżej od wszystkich annalistów, których był kontynuatorem. Liwiusz nie różni się od nich ani jakimiś

specjalnymi studiami źródłowymi — bo tych nie uprawiał czerpiąc materiał z dzieł poprzedników — ani też

jakąś nową historiozofią. Różnica między Liwiuszem a annalistami, zwłaszcza młodszymi, polega przede

wszystkim na silnie emocjonalnym

APOTEOZA PRZESZŁOŚCI

LIII

stosunku, jaki go cechował względem opisywanych przez niego ludzi i wydarzeń. Liwiusz kochał w prze-

szłości swego narodu to, co zgadzało się z jego światopoglądem, uwielbiał tę przeszłość i był ogarnięty

entuzjazmem dla niej. Widział w niej wzory godne podziwu i naśladowania, widział ludzi i wydarzenia,

dzięki którym Rzym urósł do swego mocarstwowego stanowiska. Przeszłość opisywana przez niego jest

ucieleśnieniem wszelkiego rodzaju cnót starorzym- , skich. Cnoty te reprezentują zarówno postaci kobie'

ce, np. Lukrecja, Weturia i in., jak i męskie, czy to będzie bohatersko broniący mostu Horacjusz Kokles,

czy Mucjusz Scewola wkładający rękę w ogień, czy Kamillus, czy konsul Lucjusz Emiliusz Paulus, który

odrzuca zaofiarowanego mu konia i woli zginąć, niż uciec z pola walki, pokrytego trupami jego żołnierzy.

Takich postaci jest w dziele Liwiusza długi szereg, każda z nich jest w swoim rodzaju, on je uwielbia i

stawia swym rodakom przed oczy jako wzory do naśladowania. W myśl jednak zasady, sprecyzowanej w

Przedmowie, że historia ma podawać czytelnikowi nie tylko przykłady pozytywne, ale i negatywne,

odstraszające, spotykamy w jego dziele postaci takie, •j : Tylię, córkę króla Serwiusza Tuliusza, prze-

jeżdżającą w powozie po zwłokach starego ojca, lub ^cielesnienie namiętności, pychy i tyraństwa, jakim

^st osoba Apiusza Klaudiusza, decemwira, i wiele

^h. Zarówno jedne, jak i drugie postaci mają powadzić czytelnika w świat wysokich wartości

LIV

W SŁUŻBIE POLITYKI AUGUSTA

moralnych i mają służyć udowodnieniu, że wtedy } Rzym się rozwijał i szedł ku wielkości, gdy cnoty

starorzymskie dominowały. Z ich upadkiem zaczął Rzym staczać się w przepaść.

Ta tendencja uszlachetniania społeczeństwa przez przykłady historyczne wywołała niewątpliwie pewną

idealizację rzymskiej przeszłości i z tego powodu jest ona w sprzeczności z tymi zadaniami; jakich

współczesna historiografia wymaga od badaczy przeszłości. Na tle prądów epoki augustowskiej jest ona

jednak w pełni wytłumaczona. August chciał — jak zaznaczono poprzednio — dokonać uzdrowienia spo-

łeczeństwa rzymskiego, zdemoralizowanego przez długie wojny domowe poprzednich epok, i do tego celu

zmierzał różnymi środkami, a między innymi przez literaturę. Miała ona zwrócić uwagę społeczeństwa na

świetlaną przeszłość Rzymu, na cnoty . starorzymskie w służbie państwa i społeczeństwa i w duchu tej

zdrowej przeszłości kształtować, teraźniejszość. Z tych tendencji wyrosła Eneida Wergilego, tzw.

,,rzymskie ody" Horacego, itd. „Pom-.pejańczyk" Liwiusz poszedł w swym dziele historycznym po tej

samej linii: historiografię wprzęgną! w służbę realizacji programu cesarza Augusta.

Styl i język Liwiusza. W zakresie stylistycznym - był Liwiusz z jednej strony zdecydowanym przeciwnikiem

stylu Salustiusza (por. Sen. Contr. IX l, 14), z drugiej — entuzjastycznym zwolennikiem Cy-:

cerona, j

STYL LIWIUSZA

LV

Stanowisko to reprezentował on od dawna, gdyż — jak to zaznaczyliśmy już — w swym piśmie izago-

gicznym na temat retoryki, ujętym w formę listu do syna, zalecał jako wzory do naśladowania i do czytania

zasadniczo Demostenesa i Cycerona oraz-innych pisarzy, w zależności od stopnia ich zbliżenia do

tamtych dwóch (Kwint. X l, 39). Cyceronianistą, pozostał też Liwiusz w swym dziele historycznym,

aczkolwiek trudno byłoby uznać jego styl za kopię stylu Cycerońskiego. Po pierwsze, sam gatunek li-

teracki uprawiany przez Liwiusza wymagał z konieczności innego odcienia stylistycznego. Po drugie,

Liwiusz nie potrafił wznieść się do wyżyn stylu Cycerońskiego. Widać to najlepiej, porównując period

krasomówczy Cycerona z periodem historycznym Liwiusza. Liwiusz przeciwstawił Salustiuszowskiej

brevitas, zwięzłości, rozbudowany i rozczłonkowany period, ale nie potrafił zbudować go tak, jak to Cy-

ceron robił. U Cycerona zdanie główne i zdania poboczne stoją w harmonijnym zespoleniu; u Liwiusza

spotyka się bardzo często myśli uboczne wyrażone przez konstrukcje imiesłowowe i w ten sposób

Podporządkowane zdaniu głównemu. Bez wątpienia

to wynikiem pewnego niewyrobienia stylisty cz-

^tora i w tym szczególe wypada stwierdzić gówna różnicę między stylem Cycerona a stylem ^xwlusza-

^osunkowo najbardziej zbliżył się histo-sło .^^ona w mowach. Jeżeli chodzi o -dobór

' -^usz Jest bardzo staranny i oględny, nię-

LVI JĘZYK I SŁOWNICTWO

mniej nie ma on klasycznej doskonałości Cycero' Podkreślić wypada pewną ilość wyrażeń poetycki ,dla

których zdobył prawo obywatelstwa w pro?-.e, a które, zwłaszcza w I dekadzie, pojawiają się stosunkowo

najczęściej — z drugiej strony, nie ustrzegł się Liwiusz pewnych zwrotów i wyrażeń z języka .potocznego;

pojawiają się one częściej w I dekadzie — rzadziej w następnych. Najwidoczniej Liwiusz pracując usilnie

nad sobą i swym stylem, odzwyczaja się od pewnych wyrażeń i zwrotów, jako nie doś| literackich. To

samo odnosi się do używania wyrazów abstrakcyjnych, których wyzbywał się stopniowo w miarę rozwoju

twórczości. Jako pisarz hołdowa retoryce, lecz jej nie nadużywał.

Cechą wysłowienia Liwiuszowego jest też pewna abundancją, obfitość wysłowienia, którą Kwintylian

nazwał lactea ubertas, „mleczną obfitością" (X l, 32) i dzięki której zestawiał go z Herodotem. Nie sam

tylko Kwintylian był chwalcą i wielbicielem stylu Liwiusza. Sąd ten podzielała cała niemal starożytność, - z

wyjątkiem współczesnego mu Azyniusza Poliona, mówcy, historyka i tragediopisarza, który| dopatrywał

się w stylu Liwiusza pewnych cech ta' ciny prowincjonalnej (mówionej w Padwie — Pnto'J mmtas). Na

czym jednak mogły te prowincjonali7,i'Tiy«

polegać, dzisiaj nie potrafimy już stwierdzić. — Styl Liwiusza można ogólnie określić jako rnn sząninę stylu

cycerońskiego i stylu poetycki^

POPULARNOŚĆ U WSPÓŁCZESNYCH

LVII

(głównie Wergiliuszowego), a pod względem chronologicznym jako etap pośredni między stylem kla-

sycznym a tzw. łaciną srebrną okresu cesarstwa.

III. LIWIUSZ U POTOMNYCH

Starożytność. Jak zaznaczono, wydawał Liwiusz swoje dzieło partiami: księgi Roczników rozchodziły się

już za życia autora wśród publiczności i jednały autorowi rozgłos i sławę, która nie ograniczała się do

samej stolicy imperium rzymskiego i do Italii, ale docierała nawet do prowincji leżących na krańcach

państwa Cezarów. O tej sławie Liwiusza, jaką cieszył się on już za życia, daje nam najlepsze wyobrażenie

wiadomość zachowana w listach Pliniusza Młodszego (r. 61/62 — ok. 113 n. e., Ep II 3, 8), podająca, że

pewien mieszkaniec odległego miasta hiszpańskiego Gades (dziś Cadix) przybył specjalnie w tym celu do

Rzymu, aby zobaczyć na własne oczy sławnego historyka, po czym natychmiast wrócił do swego miasta.

Sławiono w Liwiuszu jako pisarzu Przede wszystkim walory narracyjne, walory styli-^yczne, ale sławiono

go i ceniono też jako człowieka • ° Zgodnym, pogodnym usposobieniu. Jeden tylko cesarz Kaligula, wariat

na tronie, zżymał się na Li-

lusza, nie chcąc uznać jego wielkości, a nawet — ^k opowiada biograf cesarski Swetoniusz (Calig. 34 g)

__ ^^ usunąć z bibliotek nie tylko

portrety historyka, ale i jego pisma. Kaligula zarzu- LVIII PISARZE STAROŻYTNI O LIWIUSZU

cał mu nadmierną gadatliwość i niedbałość (ut ver-bosum in historia neglegentemque carpebat). Nie na-

leży tych zarzutów brać na serio nie tylko ze względu na osobę Kaliguli, ale i dlatego, że obok Liwiusza

srożył się szalony cesarz z równą pasją przeciw Wer-gilemu. Poza tym jednym zarzutem cała

starożytność odnosiła się z uznaniem, a nawet z czcią do Liwiusza. Seneka Starszy, Seneka filozof, K w i

n-tylian, Tacyt iin. wyrażają się o nim z największym uznaniem; raz po raz pojawiają się określenia

candidissimus—najznakomitszy (por. Sen. Suas. VI 22, Quint. Inst. orat. II 5, 19), praeclarus — prze-

sławny itp. Kwintylian zestawia go z Herodotem i tak ocenia jego walory i zasługi:

Herodot z pewnością by się nie oburzał, że się z nim zestawia Liwiusza, który przecież zarówno w

opowiadaniu jest przedziwnie przyjemny i nadzwyczaj przejrzysty, jak też zwłaszcza w komponowaniu

przemówień politycznych do tego stopnia wymowny, że trudno to nawet w słowach wyrazić; tak pięknie u

niego treść wszystkiego, co się mówi, jest zharmonizowana z charakterem spraw i osób! Szczególnie zaś

nastrojów i stanów psychicznych, zwłaszcza łagodniejszych, żaden z historyków, żeby najskromniej

powiedzieć, lepiej od

niego malować nie umiał (Inst. orat. X l, 101; przekład Brożka). •

Dla historyków epoki cesarstwa był Liwiusz wyrocznią nie podlegającą krytyce. Na nim się opierano, a

jego ujęcie historii epoki republikańskiej

WPŁYW NA HISTORIOGRAFIĘ RZYMSKĄ

LIX

stało się niemal kanoniczne. Nikt też po Liwiuszu nie pokusił się już o przedstawienie całości dziejów

Rzymu i państwa rzymskiego: z jednej strony wydawało się to już niepotrzebne wobec istnienia jego

dzieła, z drugiej — nikt nie czuł się na siłach współzawodniczyć z nim. Historycy i zbieracze przykładów

czerpią z Liwiusza pełną dłonią, by wymienić chociażby Waleriusza Maksymusa jako autora dzieła

Factorum et dictorum memorabilium l. IX, opartego w dużej mierze na materiale zaczerpniętym z

Liwiusza, lub Anniusza Flor u-* s a (II w. n. e.), którego dzieło o wojnach rzymskich (Bellorum Romanorum

l. II) nazywają rękopisy wprost ekscerptem z Liwiusza. Autor Ab urbe condita był też natchnieniem dla

poetów, zwłaszcza epików:

i tak L u kań (za Nerona), autor eposu historycznego pt. Pharsalia, mającego za treść wojnę domową

między Cezarem a gloryfikowanym Pompejuszem, którego był wyraźnym sympatykiem, oparł się —jeżeli

idzie o materiał historyczny — zasadniczo na Liwiuszu (na księgach do dziś nie zachowanych). Bez

Liwiusza nie byłoby też i innego historycznego eposu bohaterskiego: Punica Syliusza Italikusa (za

Wespazjana); dzieło to, mające za przedmiot drugą wojnę punicką, zostało napisane przez arystokraty-

Gznego dyletanta. Jest to po prostu przewierszowany, w technikę epicką Wergilego wyposażony, Liwiusz

— dzieło bez natchnienia poetyckiego. Jeżeli coś jest W nim poetyckiego i epickiego to to, co „poecie" Sy-

LX

EKSCERPTY

W ŚREDNIOWIECZU

LXI

liuszowi dał „prozaik" Liwiusz: w każdym razie w zakresie historycznym był on podstawową pozycją dla

Syliusza. Jest nawet wiele zbieżności między obu pisarzami, a materiał zaczerpnięty z innych źródeł — z

poety Eniusza, annalisty Waleriusza Antiasa itp. — pojawia się tylko sporadycznie.

Olbrzymia ilość 142 ksiąg stopniowo stawała się uciążliwa dla czytającej publiczności: już Marcjalis (ok.

45—104) skarży się i ubolewa nad ogromnej wielkości Liwiuszem, którego nie mogła pomieścić cała

biblioteka poety (Lwius ingens, quem mea non totum bibliotheca capit, „Apoph." 190), Niewątpliwie ogrom

tego dzieła odczuwali w większym jeszcze stopniu niż dowcipny Marcjalis ci, którym wypadło szukać

wiedzy i pouczenia historycznego. Z tego powodu dość wcześnie zaczęto sporządzać i wydawać wyciągi

z olbrzymiego dzieła i już z końcem I w. n. e. słyszymy od tegoż Marcjalisa i Stacjusza o istnieniu tego

rodzaju wyciągów. Ekscerpty te miały ten skutek, że stopniowo coraz bardziej wytrącały z rąk czytelników

oryginał, coraz bardziej stawał się on zbędny i niepotrzebny. Niewątpliwie tym głównie tłumaczy się fakt,

że do naszych czasów doszła w oryginale stosunkowo tak niewielka ilość ksiąg. Wymowę swoją ma

również ten fakt, że dochowały się perio-chae do całego prawie dzieła, gdy dzieła samego w całości dziś

nie posiadamy.

Średniowiecze. W wiekach średnich nie należał Liwiusz do autorów powszechnie czytywanych, o czym

świadczy chociażby ta okoliczność, iż stosunkowo rzadko spotyka się w katalogach wzmianki o jego

rękopisach. Widocznie wiele bibliotek nie miało ich w ogóle. Niemniej od czasu do czasu natrafia się na

ślady jego rękopisów. Na przykład tekst Liwiusza posiadała na pewno biblioteka w Neapolu, założona w X

w. przez Jana księcia Neapolu, który po śmierci swej żony Teodory odsunął się od życia świeckiego i zajął

się studiami naukowymi. Mimo tego rzadkiego występowania rękopisów Liwiusza w średniowieczu,

uchodził on za autorytet w dziedzinie historiografii, na który chętnie się powoływano. Jedni czytywali i

powoływali się na sławnego padewczyka, inni nie czytali — i też się powoływali na niego. Na kartach

pisarzy średniowiecza widnieje nazwisko Liwiusza niemal w każdym okresie. Lupus z F e r-rieres (w IX w.)

w swojej Vżta Wigberti (założyciel klasztoru w Hersfeid) usprawiedliwia się w przedmowie przed

czytelnikiem, że pisze o rzeczach sprzed lat dziewięćdziesięciu, ' powołując się na przykład Salustiusza i

Liwiusza. Należał on do tych nielicz-'^ych, którzy czytali Liwiusza w oryginale. Miał nawet swój własny

egzemplarz, który wypożyczył na Pewien czas arcybiskupowi Wenilonowi. Znał też niewątpliwie Liwiusza

w oryginale biograf Karola Wielkiego Einhard (ok. r. 770—840). Wprawdzie ^ój schemat biograficzny oparł

on na Swetoniuszo-^ych życiorysach cesarzy rzymskich, ale oprócz nich korzystał z-całego szeregu

historyków, od Cezara aż

LXII

ŚLADEM „DZIEJÓW"

do Orozjusza, wśród których Liwiusz zajmował jedno":

z czołowych miejsc. Wyraźną zależność od Liwiusza wykazuje też historyk katedry w Reims, F l o d o-a r

d (ur. ok? r. 893). W dziele swym Historia Remen-sis ecciesiae oprócz właściwego tematu przedstawił

również historię samego miasta łącząc jego powstanie z nazwiskiem mitycznego Remusa (korzystał przy

tym z I ks. Liwiusza). Duże oczytanie w Liwiuszu (i Salustiuszu) wykazał Lambert z Hersfeid ('ur. ok. r.

1028), autor Annales. W dziele tym, nie będącym w gruncie rzeczy niczym innym jak tylko pismem

politycznym zwróconym przeciw osobie Henryka IV, na każdym kroku używane są zwroty i sentencje

przejęte z tych dwu historyków rzymskich.

Sigebert z Gembloux, jeden z najwszechstronniejszych i najznakomitszych pisarzy wieku XI i początku

XII, wspomina na początku II ks. o rozsadzeniu przez Hanńibala góry w Alpach — octem, Jest to

oczywiście bardzo wyraźna reminiscencja z Liwiusza, u którego czytamy:

Następnie zaprowadzono żołnierzy, by wykuli drogę przez skałę, przez którą jedynie można było przejść;

ponieważ skałę trzeba było rozsadzić, zrąbali olbrzymie drzewa w pobliżu, ociosali je, i wznieśli olbrzymiej

wielkości stos drzewa; gdy zerwał się gwałtowny wiatr ułatwiający rozniecenie ognia, podpalili stos, a wy-

lawszy na rozżarzoną skałę ocet, spowodowali rozkru-szenie się skały. W ten sposób skałę trzaskającą

od żaru żelaznymi narzędziami uczynili dostępną, złagodzili spadzistość przez serpentyny z łagodnym

nachy-

BEMINISCENCJE Z LIWIUSZA

LXIII

leniem, tak że można było tamtędy przeprowadzić nie tylko zwierzęta pociągowe, lecz także słonie (XXI

37, 2).

Liwiuszowa informacja o rozkruszeniu skały przez Hanńibala za pomocą octu była w średniowieczu wi-

docznie popularna, bo i inny pisarz, a mianowicie mnich Teodoryk z klasztoru S t. T r o n d koło Liege,

żyjący w w. XII, w swej Vita Rumoldi wspomina w rozdz. l, 3 o tym, jak Hannibal za pomocą ognia i octu

zrobił przejście przez Alpy dla swej armii. Jest to znów wyraźna reminiscencja wyżej zacytowanego

miejsca z Liwiusza.

Autorytetem jest też Liwiusz dla Amatusa z Monte Cassino (ur. ok. r. 1030 w Salerno); na początku ks. IV

swego dzieła pt. Liber in honore beati Petri apostoli mówi o przeszłości Rzymu i jako wielkich heroldów

jego sławnej przeszłości wymienia kilku najwybitniejszych pisarzy starożytnych; Liwiusz stoi tam na

drugim miejscu:

Quae sis, ąuam praestans, Cicero dictamine narrat Cui similis nullus describitur atąue secundus Et Livius

Titus, Lucanus in ense peritus Ęgregiusąue Maro magnusąne poemate Naso Et mr mirificus Varo, quem

fovet iste Casinus Et plures de te scripserunt plura poetae t.

1 Jaka-ś, jak świetna — świadczą Cycerona słowa, Równego mu drugiego nie opisze mowa. I Tyt Liwiusz,

i Lukan dobrze świadom wojen, Maron wyborny, Nazon wielki wierszem swoim, Warron cudowny — te

karty kassyńskie go mieszczą — Wiele wierszy o tobie dało wielu wieszczów.

(Przekł. J. Łanow&kiego)

LXIV

ZNAJOMOŚĆ LIWTUSZA W XII W.

Wilhelm z Tyru (w. XII), autor dzieła Hi-' storia rerum in partibus transmarinis gestarum, będącego

najważniejszym pomnikiem literackim związanym z wyprawami krzyżowymi, powołuje się w przedmowie

do ks. XXIII na Liwiusza, zaznaczając, że na ks. XXII powinien by właściwie dzieło zakończyć —

nadmienia dalej, że ulega perswazjom tych, którzy zwracają mu uwagę, iż Liwiusz, disertis-simus

historiographorum Romanorum („najwymowniejszy z dziejopisów rzymskich"), nie tylko pomyślne, ale i

niepomyślne wypadki państwa rzymskiego przekazał potomności: na jego przykładzie opierając się

kontynuuje Wilhelm swoją pracę. A więc znów Liwiusz pojawia się jako autorytet, i to dla pisarza

pochodzącego nie z Zachodu, lecz ze Wschodu. Warto podkreślić, iż Wilhelm z Tyru zapoznał się z Liwiu-

szem niechybnie w czasie swych studiów, którym w młodości oddawał się we Francji.

Ślady lektury Liwiusza znajdujemy też u B a l d e-r i c h a (w. XII), w biografii Alberona, która zresztą ma

pełno zwrotów i zapożyczeń z pisarzy epoki augustowskiej. Także Jan z Salisbury (w. XII) znał Liwiusza i

korzystał z niego.

Wymienione nazwiska pisarzy i wzmianki o Li-wiuszu nie powinny jednak wprowadzać w błąd:

w średniowieczu znały Liwiusza tylko bardzo nieliczne jednostki; nie był on autorem powszechnie

czytywanym. Dopiero mniej więcej od w. XIV wyłoniła się zwolna z zapomnienia spuścizna literacka

W DOBIE RENESANSU

LXV

Liwiusza, i te części dzieła, które zachowały się jeszcze, zaczęły stopniowo budzić zainteresowanie. Jeżeli

chodzi o prekursorów humanizmu, to wielbicielem Liwiusza był Dante, który mówi o nim:

Livio che non erra — ten, który się nie myli — {Inferno 28, 12), a jego dzieło De monarchia (ks. II)

wskazuje, czym Liwiusz był dla niego. Warto podkreślić, że Dante znał tylko jego cztery księgi. Inny

prekursor humanizmu, Giovanni da Cermen-t a t e z Mediolanu, ożywiał swe opowiadanie przez mowy,

stylizowane na wzór Liwiusza i Salustiusza, których to pisarzy obrał sobie za główne wzory.

Humanizm i renesans. W okresie humanizmu nazwisko Liwiusza stało się tym dla ówczesnych entu-

zjastów twórczości literackiej Rzymu, czym było dla starożytnych, z tą różnicą, że już nie można było

odszukać całej jego spuścizny. Był on po Cyceronie chyba najpopularniejszym pisarzem, czytywanym

gorliwie. Był ulubionym autorem słynnego trybuna ludowego Cola di Rienzi, a poeta B e c c a-d e 11 i

zapłacił Poggiowi 120 cekinów za egzemplarz Liwiusza i aby tę sumę uzyskać, musiał sprzedać

mająteczek ziemski. Każda wiadomość o istniejących gdzieś rękopisach całego Liwiusza elektryzowała

humanistów i powodowała natychmiastowe poszukiwania w danej miejscowości. Wiadomości takie poja-

wiały się co pewien czas. I tak na początku r. 1424 zjawił się na dworze papieża Marcina V pewien

Duńczyk, który zapewniał, że widział na własne oczy

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 5

LXVI

POSZUKIWANIA RĘKOPISÓW LIWIUSZA

PIEKWSZE WYDANIA DRUKOWANE

LXVII

w klasztorze Cystersów w Soróe koło Róskilde trzy potężne tomy, zawierające dziesięć dekad Liwiusza.

Wszczęte na polecenie Cosima de Medici poszukiwania nie dały żadnego rezultatu; również papież Mi-

kołaj V posyłał do krajów północnych w poszukiwaniu rękopisów Liwiusza. Misję tę powierzył papież

Enochowi da Ascoli, który miał czynić poszukiwania w krajach skandynawskich oraz nad Wisłą i Pregołą.

Podróż ta trwała cztery lata (1451—1455). Dzieła Liwiusza nie przywieziono i w ogóle cała ta bardzo

kosztowna ekspedycja nie dała pożądanych wyników, jeżeli chodzi o powiększenie stanu posiadania

autorów starożytnych. ||

Innym dowodem popularności i wziętości, jakąjj cieszył się Liwiusz u ludzi tej epoki, była sprawa"

odnalezienia rzekomych kości Liwiusza. Chociażby 'i

s

z kroniki Hieronima wiedziano, że Liwiusz był po- < chowany w Padwie; gdy więc przy przebudowie przy-

'^ klasztornego kościoła natrafiono na zamurowany gro- j bowiec, w którym znajdowały się jakieś kości,

sza- '•'', lony entuzjazm ogarnął miasto. Nikt nie wątpił, że; j znaleziono autentyczne kości wielkiego

historyka,-;

a Secco Polentone, latynista nowej szkoły, piastujący ;

urząd pisarza miejskiego, pobiegł na ratusz i zwołał zebranie rajców, na którym uchwalono wzniesienie

mauzoleum i złożenie tam kości Liwiusza. Takie tłumy biegły ku kościołowi, że ten entuzjazm zaniepokoił

duchowieństwo. Przedstawiciel opata oburzył się na to oddawanie czci poganinowi, a w obawie,

by lud nie uznał Liwiusza za boga, wyjął potajemnie w nocy czaszkę z trumny i rozbił ją młotkiem na

drobne części. Gdy później wybudowano mauzoleum i odbywało się przeniesienie kości do niego, miasto

przeżywało po raz drugi podobny entuzjazm i przez tłumny udział w tej uroczystości zamanifestowało

dobitnie, jak czuje się związane ze swym ,,rodakiem" sprzed prawie 1400 lat i jak jest z niego dumne!

Wynalazek druku przyczynił się oczywiście do rozpowszechnienia dzieła Liwiusza. Pierwsze drukowane

wydanie wyszło w r. 1469 w Rzymie. Obejmowało ono jednak tylko dekadę pierwszą i trzecią w całości,

natomiast czwartą dekadę w stanie niekompletnym;

dopiero w r. 1616 wydrukowano całego Liwiusza w tych rozmiarach, w jakich go i dziś mamy. Trzeba też

nadmienić, że słynny Macchiavelli poświęcił pierwszej dekadzie Liwiuszowej znane Rozważania nad

pierwszą dekadą Liwiusza (Discorsi sopra la 'prima Deca di T. Livio), 1532. Historiografia późniejsza

włoska, francuska i angielska zawdzięczają na-, szemu historykowi dużo, aczkolwiek nie za wiele. Styl

Liwiusza był podziwiany. Miał swych entuzjastów, lecz naśladowców właściwie nie znalazł, głównie z tego

względu, że panujący powszechnie i obowiązujący cyceronianizm nie dopuszczał innego zabarwienia

stylistycznego.

Liwiusz w Polsce. W wiekach średnich był Liwiusz w Polsce zupełnie nieznany. Natchnieniu Liwiusza

^wdzięczą swoje nowoczesne ujęcie — w porówna-

LXVIII

LIWIUSZ W POLSCE: DŁUGOSZ

niu z poprzednikami — dzieło pisarza stojącego na granicy dwóch czasów, między średniowieczem a hu-

manizmem — Jana Długosza Historia Polski. Jest rzeczą prawdopodobną, że Długosz zainteresował się

osobą rzymskiego historyka właśnie ze względu na rozgłos, jakiego nabrało w Europie odnalezienie w

Padwie rzekomych kości rzymskiego historyka, sam bowiem wspomina o tym w Przedmowie do swego

dzieła. W każdym razie Oleśnicki i Długosz usilnie zabiegali, by zdobyć dla Polski rękopis Li-wiusza.

Rękopis ten ostatecznie udało się uzyskać w r. 1450 i śmiało można powiedzieć, że bez Liwiusza

^Historia Długosza wyglądałaby zupełnie inaczej. Długosz zaznacza w Przedmowie, że nie pisze dla

pozyskania chwały u współczesnych i potomnych jak Liwiusz; nie dla tych przyczyn, którymi kierowali się

inni pisarze starożytni (,, Jedni bowiem piszą dla pozyskania chwały u współczesnych i potomnych z

gładkiego a ozdobnego pióra, jakim był Tytus Liwiusz..." — przekład Mecherzyńskiego), ale już metoda

pracy historycznej, scharakteryzowana przez Długosza w tejże Przedmowie w bardzo wielu szczegółach

pokrywa się z zasadami Liwiusza, wyłuszczo-nymi w Praefatio i w innych partiach dzieła. Nawet niektóre

zdania naszego dziejopisa są wprost parafrazą słów rzymskiego historyka. Z Liwiusza przejął l Długosz m.

in. kryteria prawdopodobieństwa historycznego w wypadku niejasności w źródłach względnie w tradycji,

za wzorem Liwiusza także zwykł był

RECEPCJA LIWIUSZA W XV i XVI W.

LXIX

wybierać z dwóch istniejących wersji tę, która stawiała rodaków w chlubnym świetle, itd. W praktyce też

poszedł Długosz zasadniczo za Liwiuszem (aczkolwiek do poziomu Liwiusza jeszcze się wznieść nie

potrafił). Movfy wodzów i opisy bitew wzorowane są głównie na rzymskim historyku, a to w ten sposób, że

Długosz bierze od niego schemat i wzór dzieła i rozbudowuje go szczegółami, wynikającymi z danej

sytuacji. W każdym razie Liwiusz nauczył Długosza, jak pracować nad wielkim dziełem historycznym i jak

je układać w poszczególnych partiach, czego nie mogła mu dać poprzednią historiografia średniowieczna.

- '

Kronika Polski Długosza była pierwszym rezultatem przeszczepienia Liwiusza na grunt Polski. Niebawem

ci, którzy słuchali wykładów w Akademii .Krakowskiej, mieli możność zapoznania się z dziełem wielkiego

rzymskiego historyka, którego wykładano co pewien czas, np. w r. 1490 wykłady o Li-wiuszu miał

Wojciech z Brudzewa, w r. 1519 Anglik Leonard Co x. Także inne ośrodki naukowe w Polsce gorliwie

zapoznawały swych uczniów z Liwiuszem. W Akademii Lubrańskiego w Poznaniu wykładał m. in. były

rektor Uniwersytetu Lipskiego, Hegendorfer, który był wielkim miłośnikiem i znawcą Liwiusza i Owidiusza;

a gdy później w r. 1616 reformowano tę instytucję naukową, w międzyczasie podupadłą, w ułożonych dla

niej Sanctiones et leges collegii Lubransciani polecono

LXX

JAN KOCHANOWSKI O LIWIUSZU

.oprzeć studia na czterech głównie autorach: Cycero-nie, Owidiuszu, Wergiliuszu i Liwiuszu. Również w

Akademii w Zamościu jej założyciel Jan Zamoyski zalecał oprzeć wykształcenie w zakresie prozy przede

wszystkim na lekturze Liwiusza. Miał przy tym na oku wyraźny cel, którym było kształcenie na Liwiuszu

uczuć patriotycznych wychowanków.

W ten sposób stanowił Liwiusz w tym okresie jedną z ważnych pozycji spadku kulturalnego po

starożytnym Rzymie, którą przyswoiła sobie Polska, Nic też dziwnego, że u naszych poetów i prozaików

raz po raz spotykamy się z jego wpływem. Kochanowski był, jak wiadomo, wychowankiem uniwersytetu w

Padwie, rodzinnym mieście Liwiusza. Stamtąd też musiał on wynieść uwielbienie ^dla rzymskiego

historyka. Liwiusz należał do ulubionych jego autorów. W czasie wędrówek po Włoszech badał on zabytki

Rzymu ,,z tekstem Liwiusza w ręku". Ślady lektury Liwiusza spotyka się u' Kochanowskiego również w

Odprawie posłów greckich. Jeżeli Kochanowski w swej tragedii (w. 303) kazał Eneaszowi przemawiać za

oddaniem Heleny, czyli należeć do partii Antenora, to w tym szczególe nie mógł pójść za żadnym innym

źródłem antycznym, jak tylko za Liwiuszem, u którego czytamy;

nie. zastosowano tego prawa wojennego względem dwóch, tzn. Eneasza i Antenora: raz że byli oni zwią-

zani dawnym prawem gościnności, a nadto że zawsze przemawiali za pokojem i oddaniem Heleny (I l).

WPŁYW NA LITERATURĘ STAROPOLSKĄ

LXXI

Do czasów padewskich Kochanowskiego wypada też niechybnie odnieść zainteresowanie poety osobą .

Antenora, który miał być założycielem Padwy, jak to podają źródła klasyczne, wśród których czołowe

miejsce zajmuje Liwiusz. Samuel ze Skrzypny Twar-dowski przedstawił w swym nieudanym utworze

epicznym pt. Władysław IV m. in. śmierć Żółkiewskiego pod Cecorą, wystylizowaną według opisanej przez

Liwiusza śmierci konsula Emiliusza Paulusa pod Karmami (Liw. XXII 49). Na Liwiuszu oparty jest też

poemat Wacława Potockiego pt. Wirginia. Również i prozaicy, a zwłaszcza historycy, ulegli wpływowi

Liwiusza, dla których był on ideałem historyka; wystarczy tu wymienić choćby Łukasza Górnickiego, który

w utworze pt. Dzieje w Koronie Polskiej w ułożonych przez siebie mowach przytacza Liwiusza. Jeszcze w

XVIII wieku J. A. Załuski wyraził w ten sposób swe uznanie dla Jakuba Sobie-skiego, ojca króla, iż nazwał

jego pamiętnik o wojnie chocimskiej commentarium [...] Liviano candore scriptum.

Liwiusz oddziaływał nie tylko na polskie piśmiennictwo; zaważył on m. in. w znacznym stopniu i na

uformowanie się mentalności politycznej szlachty;

czytano Liwiusza w w. XVI chętnie, czytano go dużo i zaczęto stawiać znak równości między Rzecz-

pospolitą Polską a rzymską republiką. Chętnie przy każdej okazji popierano w tej epoce swoją argumen-

tację cytatami z Liwiusza: w r. 1548 Piotr B o r a-

LXXII

WPŁYW NA MENTALNOŚĆ SZLACHTY

PRZEKŁADY POLSKIE

LXXIII

t y ń s k i przytacza cytat z rzymskiego historyka, by skłonić króla Zygmunta Augusta do rozwodu z

Barbarą, w r. 1581 Jakub Niemojewski zwalczał plany Batorego cytatem z Liwiusza, „że państwo już cierpi

na swej wielkości"; a gdy po zbyt zuchwałych odezwaniach się Kazimierskiego na innym sejmie król

Batory nazwał go błaznom, zawołał szlachcic: ,,nie błazen-em, ale królów wybieram, a tyranów, zrzucam",

mając na myśli te rozdziały Liwiuszowej I ks., gdzie pisze rzymski historyk o wypędzeniu przez Brutusa

Tarkwiniusza Pysznego, y króla-tyrana (Liw. I 58—60). Podobnych powoływań się na Liwiusza można by

przytoczyć znacznie więcej, ale już te trzy przykłady wykazują dowodnie, jak olbrzymi wpływ na

umysłowość szlachty polskiej wywierał Liwiusz, nie zawsze zresztą rozumiany i zgodnie cytowany z

właściwym sensem jego słów.

Polskie przektady Liwiusza. W pracy naukowej i wydawniczej nad tekstami Liwiusza nie brała Polska

udziału; jedyny wyjątek na tym polu stanowi słynny Andrzej Patrycy N i d e c k i (w. XVI), filolog

europejskiej miary, który poczynił pewne krytyczne uwagi nad tekstem Liwiusza. Praca ta me doczekała

się wydania i zaginęła. Rzecz jednak charakterystyczna, mimo licznych u nas przekładów bardzo wielu

innych prozaików rzymskich — do tłumaczeń Liwiusza zabrano się dość późno, a nawet nie odrobiono

tego opóźnienia po dzień dzisiejszy. Ani wiek XVI, ani wiek XVII nie wydały żadnego przekładu Liwiusza.

Wprawdzie w inwentarzu księgarni Unglera w Krakowie z r. 1551 jest wzmianka o 100 egzemplarzach

Rzymskich dziejów, przy czym może tu istotnie chodzić o przekład z Liwiusza, ale trudno sobie wyobrazić,

by było to tłumaczenie całości;

zresztą nie zachował się żaden wyraźnie j szy ślad tej książki i trudno powiedzieć na ten temat coś pew-

nego. Zabierał się m. in. do przekładu Liwiusza Jędrzej Kochanowski, ale. nie pozostał po tej pracy żaden

ślad i nie jest wykluczone, że tłumaczenia tego ostatecznie nie dokonał. Wiadomość podana przez

Niesieckiego, jakoby Krzysztof S a p i e-h a (urn. w r. 1631), syn Leona Sapiehy, wojewody wileńskiego,

przełożył Liwiusza na język polski, polega prawdopodobnie na jakimś nieporozumieniu. Dopiero literatura

stanisławowska i literatura Księstwa Warszawskiego zaczęły stawiać śmielsze kroki na tym polu. W

Szkole Rycerskiej należał Liwiusz do podstawowych autorów z zakresu prozy; z grona profesorskiego

tejże szkoły wyszedł przekład mów z dzieła Liwiuszowego pióra Jana Wulfersa, który ukazał się w r. 1784

w Warszawie pt. Mowy z Liwiusza z pochopami do nich i skutkami onychże z pierwszych V ksiąg wyjęte

od Prof. Lit. w Korp. Ichmosć P. P. Kadetów J. K. M. i Rzplitey (niegdyś jezuity) wybrane i wytłumaczone,

tom I. — W t. III, IV i XI »Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych« przedrukowano przekłady kilku mów. z

dzieła Liwiusza, których autorami byli J. Ossoliński, S. Kos-

LXXIV

PRZEKŁADY Z POCZĄTKU XIX W.

. PRZEKŁAD J. M. OSSOLIŃSKIEGO

LXXV

sów, S..- Z i e n k o w i c z, D. Głuchowski, J. Kordysz oraz jakiś nieznany tłumacz, podpisujący się

inicjałami J. K. Że w ówczesnej epoce mowy w dziele Liwiusza budziły zainteresowanie literatów i

zachęcały do ich przekładu, świadczy też tomik pt. Mowy z historii Liwiusza....różnych tłumaczy, wydany w

Warszawie w r. 1804. Konstanty Wolski przełożył opis bitwy Horacj uszów i Kuriacjuszów z I ks. Liwiusza

oraz początek ks. II, które to fragmenty opublikował w »Nowym Pamiętniku Warszawskim« (1805, t. XVIII,

s. 99—115).

Przekłady pewnych wyjątków z Liwiusza pojawiły się w programach warszawskich szkół pijarskich. Z tych

kół byłby może wyszedł przekład całego Liwiusza. Tłumacz drukujący je w programie szkoły Pijarów na

Żoliborzu w Warszawie miał w rękopisie gotowe tłumaczenie wielu ksiąg rzymskiego historyka, jednak

zniechęciła go najwidoczniej krytyka Zdżarskiego, który opublikowane próbki zbyt ostro ' może osądził w

»Pamiętniku Warszawskim« (1819, t. XV, s. 397—419). Pierwszy w Polsce kompletny przekład Liwiusza

miał wyjść pod auspicjami innego środowiska naukowego, a mianowicie wileńskiego, gdzie dzięki

słynnemu filologowi G. E. Grodkowi (na katedrze w latach 1803—1825) filologia klasyczna w tamtejszym

uniwersytecie stanęła na europejskim • poziomie, promieniując na sąsiednie dzielnice Polski. Uczniem

Gródka był Ignacy Jagiełło, nauczy ciel języka łacińskiego najpierw w gimnazjum

postawskim, a następnie od r. 1811 w Winmcy; dokonał on przekładu całego Liwiusza. Niestety przekład

ten nie został wydrukowany. Tłumacz opublikował z niego tylko pewne partie w »Dzienniku Wi-leńskim« z

r. 1828, pt. Wyjątki z „Dziejów rzymskich" Tytusa Liwiusza Padewczyka, tlómaczących się na język polski

przez Ignacego Jagiełłą, t. VI, s. 329—340. W zaborze austriackim trud przyswojenia całego Liwiusza

społeczeństwu polskiemu wziął na siebie J. M. Ossoliński, twórca Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Było to heroiczne przedsięwzięcie nie tylko ze względu na ogrom pracy, jakiej ten przekład wymagał, lecz

głównie wskutek tego, iż pracę tę wykonywał starzec, pozbawiony wzroku, który nie będąc zdolny do

samodzielnych poszukiwań naukowych 2 chciał przysłużyć się kulturze narodowej przez spolszczenie

sławnego rzymskiego historyka. Owocem tej pracy był przekład czternastu ksiąg Liwiusza (ks._ I—X i

XXI—XXIV), które w chwili śmierci Ossolińskiego były w rękopisie;

'a ukazały się drukiem dopiero w r. 1850 pt. Tyta Liwiusza „Dzieje rzymskie", przekład Józefa Maxy-

miliana hr. Ossolińskiego, t. I—III, Lwów 1850. Tom pierwszy poprzedzony jest dwoma wstępami: wstę-

pem Ossolińskiego oraz wstępem napisanym przez

2 Por. list do Grabowskiego z 23 VI 1823: „Chociaż wcale ślepy, nie ustaję pracować, podobno i więcej

pracuję niż kiedyś. Nie mogąc trudnych szperań czynić, tłumaczę Liwiusza, już go mam jeden tom

gotowy".

LXXVI

O PEŁNY PRZEKŁAD LIWIUSZA

Leona Koreckiego. Jeżeli chodzi o sam przekład Ossolińskiego, to trzeba uznać i ocenić wielki wkład

pracy tłumacza, trzeba uznać i ocenić szlachetny wysiłek człowieka ślepego, ale nie można by twierdzić,

jakoby Liwiusz otrzymał w tym przekładzie godną siebie, szatę polską. Ossoliński nawet w swych pracach

oryginalnych miał styl zawiły i trudny, i te cechy wystąpiły z tym większą wyrazistością przy przekładzie

autora takiego, jakim był Liwiusz, nietrudnego do zrozumienia, ale trudnego do przetłumaczenia na język

nowożytny. Ossoliński zanadto wiernie trzymał się szyku wyrazów oryginału łacińskiego, co spowodowało,

iż dość często wyszły w tym przekładzie zdania nie bardzo zrozumiałe; niekiedy tłumacz nie zrozumiał

oryginału.

Inicjatywy Ossolińskiego nie podjął nikt z przedstawicieli następnych pokoleń. W r. 1888 wydał wprawdzie

w Tarnowie F. Habura przekład I ks. pt. Tytusa Liwiusza „Dziejów rzymskich od założenia miasta" księga

pierwsza — który to przekład poprawny pod względem filologicznym, jest jednak nie dość literacki i nie

bardzo dostosowany do wymagań stylistyki — ale poza tą jedną księgą nie przetłumaczył więcej.

Przyswojenie społeczeństwu polskiemu całości zachowanych ksiąg Liwiusza pozostaje więc dzisiaj palącą

potrzebą naszej nauki.

BIBLIOGRAFIA

TEKST przekładu oparto'na wydaniu krytycznym: T. L i vi i Ab urbe condita edd. Conway, Walter s,

Johnson, t. I Oxonii 1914, t. II 1919, t. III 1950, t. IV 1934. (W kilku miejscach odstąpiono od tekstu tego

wydania). KOMENTARZ oparty jest na wydaniach komentowanych:

T. L i v i i Ab urbe condita libri erklart von W. Weissenborn, Bd I5 Berlin 1871, Bd II3 Berlin 1865, Bd IV5

Berlin 1872. T. L i v i i Ab urbe condita Izb. XXI—XXII erki. von E. Wolffiin, Leipzig 1875. T. L i v i i Ab urbe

condita liber I wydał z objaśnieniami J. K u b l i ń s k i, Przemyśl 1895. T. Z i e l i ń s k i, Z. Zmigryder-

Konopka, Liwiusz. Najście Hannibala na Italię, Lwów-Warszawa 1930. — Materiał do komentarza w za-

kresie realiów zaczerpnięto nadto ze zwięzłych podręczników kultury klasycznej i słowników realiów (H. L

u b k e r, Real-le-rikoTi, des fclassischen Altertums8, Leipzig-Berlin 1914; H. L a-mer, Worterbuch der

Antike2, Leipzig 1933; The Oxford Ciassi-cal Dictionary, Oxford 1950; J. S ze z e p a*ńs k i, Kultura kla-

syczna w zarysie, wyd. nowe opracow. przy współudziale J. Parandowskiego, Lwów 1931, i in.).

LITERATURA DO ROZDZ. I i II „WSTĘPU"

Burek E., Die Erz&hlungskunst des T. Lwłus, »Problemata«,

H. 11, Berlin 1934. K l o t z A., Livius, Pauły-Wiśsowa-Kroll »Realencyklopadie«,

XIII (1926), szp. 816—852.

— Lżvius wid setne Yorganger, »Neue Wege żur Antike«, II Reihe, H. 1—3, Leipzig-Berlin 1940—1941.

LXXVIII

BIBLIOGRAFIA

Koch J., Romische Geschichte, I5—IV, Berlin-Leipzig 1932. L e o F., Geschichte der romischen Literatur, I

Berlin 1913. M a s z k i n N. A., Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1950. Morawski K., Historia

literatury rzymskiej za cesarstwa, t. VI Kraków 1919.

N i ssę n H., Kritische Untersuchungen iiber die Quellen der yierten und funften Dekadę des Lwius, Berlin

1863.

N o r d e n E., Die antike Kunstprosa, I2 Leipzig-Berlin 1909. Romische Literatur, Einieit. in die

Altertumswiss., I3 H. 4 Leipzig-Berlin 1923.

noKpoBcKHHi M. M. «HcTOpHH PHMCKOH JiHTepaTypbi», MocKBa—JIeHHHrpaff 1942.

Rostoytzeff M., Geschichte der alte.n Welt, Bd II Leipzig [1942].

S chan z M., Hosius C., Geschichte der rSm. Literatur, I4 Munchen 1927, II4 1935. ' ,

Sinko T., Hasła rewolucyjne w legendarnych dziejach Rzymu, »Meander«, V (1950), s. 263—381,

S o l f a u W., Lwius' Geschichtswerk. Seine Komposition md Quellen, Leipzig 1897.

T a i n e H., Essai sur Tite Live, Paris 1856.

TpOHCHHH H. M., «,HCTOpHH aHTHHHOft JIHTepaTypM»,

JIeHHHTpąfl 1947.

LITERATURA DO ROZDZ. III „WSTĘPU"

Manitius M., Geschichte der lat. Literatur des Mittelalters, Bd I Munchen 1911, Bd II 1923, Bd III 1931.

Przychock-i G., Literatura augustowska w Polsce, »Przegl.

Współcz.«, XVII (1938), nr 10, s. 24—39 i nr 12, s. 51—65. — La letteratura dell'eta Augustea negli studi

Polacchi, Qua-

derni Augustei, »Studi Stranieri" XVII, Istituto di studi

Romani, 1939.

BIBLIOGRAFIA

LXXIX

Rapaport T., T, Liwiusza „Dzieje rzymskie...", Lwów-War-

szawa 1929, rozdz. IV pt. Liwiusz w Polsce, s. 19—25. i Sinko Th., De Diugossiź praefatione „Historiae

Polomrum",

odb. ze »Studiów z dziejów kultury polskiej«, Warszawa

1949. S z anty r A., Działalność- naukowa 'Godfryda Ernesta Gródka.

Z dziejów filologii klasycznej w Wilnie, Wilno 1937, s.

33—356. Voigt G., Die Wiederbelebung des klassischen Altertums, 1—II'

Berlin 1880—1881. ' '

PRZEDMOWA

Nie wiem, czy znajdzie uznanie moja praca, jeżeli skreślę dzieje narodu rzymskiego od samego początku

1. Ale chociażbym i wiedział, nie znalazłbym w sobie odwagi do wypowiedzenia tego głośno. Jak widzę

bowiem, jest to temat i stary, i powszechnie znany, a tymczasem coraz to nowsi pisarze wierzą, że albo w

dziejach zdołają odkryć coś pewniejszego, albo przez artyzm pisarski wzniosą się ponad niewyszukaną

prostotę dawnych pisarzy. Tak czy owak, mnie osobiście sprawi zadowolenie to, że w miarę mych sił

przyczyniłem się do utrwalenia dziejów pierwszego w świecie narodu. A jeżeliby wśród takiej rzeszy

pisarzy moja sława pozostała w cieniu, mogę przecież pocieszyć się rozgłosem i wielkością tych, którzy

staną na zawadzie sławie mego imienia. Sam temat wymaga nadto ogromnego trudu; cofa się on bowiem

wstecz w okres przeszło siedmiuset lat,

Uwaga: W odsyłaczach do Liwiusza cyfra rzymska oznacza księgę Dziejów (nie rozdział naszego

wydania), arabska ustęp księgi.

1 W pierwszej części Przedmowy wyjaśnia Liwiusz powody;

które go skłoniły do pisania historii rzymskiej, oraz podkreśla trudności, na jakie napotyka w swej pracy;

powodami tymi są:

l. uświetnienie historii swego narodu, 2. chęć zapomnienia o rzeczywistości („odwrócę się od widoku tych

nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka"). Trudności zaś widzi Liwiusz w tym, że temat był już

tylokrotnie przez innych historyków opracowany, że dzieje rzymskie obejmują okres przeszło siedmiuset

lat i że publiczność więcej interesuje się historią czasów nowszych niż dziejami czasów zamierzchłych.

4 LIWIUSZ: &ZIEJE

a państwo, które wyszło z małych zawiązków, rozrosło się do tego stopnia, że już ugina się pod ciężarem

własnej wielkości; bez wątpienia, przeważna część czytelników znajdzie mniej przyjemności w dziejach

początkowych i okresach następujących zaraz po początkach, ponieważ spieszno im do tych nowszych

dziejów, w których siły przepotężnego narodu już od dawna same się wyniszczają. Ja, odwrotnie; ja będę

szukał nagrody za trud w tym także, że przynajmniej na ten czas, jak długo całą duszą będę zagłębiał się

w owe dawne dzieje, odwrócę się od widoku tych nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka przez tyle lat,

wolny od wszelkiej troski, która mogłaby umysł pisarza jeżeli nie odwrócić od prawdy, to przynajmniej

napełnić niepokojem2.

Nie mam zamiaru ani potwierdzać, ani zbijać wiadomości z okresu przed założeniem miasta 3 i z czasów

poprzedzających założenie, spowitych raczej w piękne poetyckie baśnie, a nie opartych na wiarogodnych

źródłach historycznych. Dzieje legendarne korzystają z tego przywileju, że splatają sprawy boskie z

ludzkimi i w ten sposób dodają świetności początkom miast. A jeżeli jakiemuś narodowi musi się przyznać

prawo

2 Przy opisie historii czasów zamierzchłych pisarz może być obiektywny, przy opisie zaś historii

współczesnej obiektywizm łatwo narazić może pisarza na prześladowania ze strony żyjących potentatów.

3 Tu zaczyna się druga część Przedmowy, w której historyk podaje cel swego dzieła i metodę pracy;

podkreśla tu następujące momenty: l. nie będzie zajmował krytycznego stanowiska względem dziejów

legendarnych, ale też nie będzie starał się dać bliższego uzasadnienia dla nich, 2. głównym celem jego

historii jest przedstawienie wzrostu moralnych sił państwa rzymskiego, a następnie upadku dawnych cnót

rzymskich, 3. drugi cel — to uwypuklenie momentów w historii rzymskiej mających cel wychowawczy i

mogących być drogowskazem dla potomnych.

PRZEDMOWA 5

uświęcania swych początków i uznawania bogów za założycieli, to właśnie naród rzymski cieszy się taką

sławą wojenną, że skoro uważa Marsa za swego własnego ojca i za ojca swego założyciela, to ludy godzą

się na to z takim spokojem, z jakim godzą się na panowanie rzymskie, Co do mnie, to nie będę

przywiązywał zbyt wielkiej wagi do tego, jak te i tym podobne dzieje będzie czytelnik oceniał i na nie się

zapatrywał: niech każdy w miarę możności na to baczną zwróci uwagę, jakie było życie i obyczaje, jacy

ludzie i dzięki jakiej działalności w polityce zewnętrznej i wewnętrznej stworzyli i powiększyli państwo

rzymskie; niech następnie czytelnik uważnie obserwuje nieznaczny początkowo upadek dawnych

obyczajów przy stopniowym zaniku karności, a później jak one psuły się coraz bardziej, a wreszcie

zaczęły gwałtownie upadać, aż doszliśmy do tych naszych czasów, w których nie jesteśmy już w mocy

znieść ani naszych własnych grzechów, ani środków zaradczych.

Na tym właśnie polega ów szczególny pożytek i korzyść z poznania dziejów, że oglądasz wszelkiego ro-

dzaju pouczające przykłady na wspaniałym wyryte posągu: stąd można czerpać dla siebie i dla swego

państwa wzory godne' naśladowania, stąd poznać jako przestrogę to, co jest szpetne w swym początku,

szpetne i w wyniku.

Zresztą albo mnie łudzi miłość do przedsięwziętej pracy", albo też nie było nigdy żadnego państwa ani

większego, ani świętszego, ani bogatszego w piękne przykłady: w żadnym państwie nie zakorzeniły się

tak późno chciwość i zbytek i nigdzie nie oddawano tak

4 Tu zaczyna się trzecia część Przedmowy zawierająca pochwałę (enkomion) przeszłości i naganę

(psogos) teraźniejszości oraz podaną w formie retorycznej praeteritio, prośbę do bogów o pomoc w

przedsięwzięciu.

g LIWIUSZ: DZIEJE

długo takiej czci ubóstwu i oszczędności: bo im mniej posiadano, tym mniejsza była chęć posiadania. Nie-

dawno bogactwo zrodziło chciwość, a wyuzdane rozkosze wytworzyły pragnienie, by przez zbytek i roz-

pustę zginąć i wszystko pociągnąć do zguby. Ale skargi nawet wtedy nie mogą być miłe, gdy może będą

konieczne; niech więc nie ma ich przynajmniej na pierwszych kartach tak wielkiego dzieła, które

rozpoczynam. Gdyby u nas s był ten zwyczaj, co u poetów, to zacząłbym raczej od dobrych wróżb, ślubów

i wezwań modlitewnych do bogów i bogiń, by początek tak wielkiego dzieła uwieńczyli pomyślnym

skutkiem.

5 u nas — tzn. u historyków. Epicy rozpoczynali swe epopeje od inwokacji do bóstw, w której prosili o

pomoc w przedsięwzięciu. Od takie j. inwokacji rozpoczynają się wielkie eposy Homera Iliada i Odyseja,

Wergilego Eneida i i,

I. ZAŁOŻENIE RZYłylU I RZĄDY ROMULU&A (I, 1—9; 11,5 —14, 15,6 —16)

[l] Otóż przede wszystkim powszechnie wiadomą' jest rzeczą, że po zdobyciu Troi postąpiono z całą su-

rowością prawa wojennego względem wszystkich Tro-jan, natomiast nie zastosowano tego prawa

wojennego względem dwóch, tzn.- Ęneasza i Antenora: raz że byli oni związani dawnym prawem

gościnności, a nadto że zawsze przemawiali za pokojem i oddaniem Heleny'. Według tego samego

podania Antenor po różnych przygodach dotarł do najdalej w ląd wciskającej się zatoki Morza

Adriatyckiego razem z pewną liczbą Enetów2, którzy wygnani wskutek zamieszek wewnętrznych z

Paflagonii po stracie króla Pylajmenesa3 pod Troją, szukali nowych siedzib oraz nowego władcy;

następnie Enetowie i Trojanie wyparli Euganejczyków", zamiesz-

1 Istotnie tego rodzaju jest rola Antenora w Iliadzie Homera, por. Jl. III 148, 204 nn., VII 345 n., natomiast

ani Homer, ani żaden z pisarzy starożytnych nie przypisuje tego rodzaju roli Eneaszowi. Jeżeli nasz

Kochanowski w Odprawie posłów greckich czyni Antenora głową partii, zmierzającej do oddania Grekom

Heleny i pokojowego załatwienia zatargu, to idzie niewątpliwie za całą tradycją starożytną z Homerem na

czele;

ale jeżeli i Eneasz jest u niego zwolennikiem tego stronnictwa i opowiada się za oddaniem Heleny, to jest

to niewątpliwie skutek oparcia się na tym właśnie miejscu Liwiusza.

2 Enetowie — mieszkali w Paflagonii (w Azji Mniejszej).

3 Pylajmenes — o jego. śmierci pod Troją, opowiada Homer H. V 576.

4 Eu^ianejczycy — lud nieznanego pochodzenia, mieszkający

O LIWIUSZ: DZIEJE

kujących tereny między morzem a Alpami, i sami objęli ten obszar w posiadanie. I rzeczywiście, ta

miejscowość, w której najpierw wysiedli z okrętów, nazywa się Troją i stąd okręg nosi nazwę trojańskiego

5; cały zaś szczep otrzymał nazwę Wenetów6.

Eneasz uciekł z ojczyzny po tym samym pogromie;

ale ponieważ wyroki przeznaczenia wyznaczały mu założenie większego państwa, przybył najpierw do

Ma-.cedonii7, a stąd w poszukiwaniu nowej siedziby dopłynął do Sycylii; z Sycylii zaś dotarł na okrętach

do ziemi laurenckiej 8. Również i to miejsce otrzymało nazwę Troi. Tam Trojanie wyszli na ląd; po nieskoń-

czenie długiej tułaczce po morzu nie mieli oni już prawie nic oprócz broni i okrętów. Gdy więc z

okolicznych wsi zabierali, co im było potrzeba, król Latynus na czele groźnego zastępu Aboryginów 9,

ówczesnych mieszkańców tych krain, ściągniętych z miasta i z wiosek, zabiegł im drogę, by ukrócić akty

przemocy ze strony tych cudzoziemców. W tym punkcie tradycja rozdwaja się10: według jednych Latynus

pokonany w bitwie za-

nad jeziorami Benacus, Sebinus i Larius i na południowych stokach Alp.

5 okręg trojański — a więc jeszcze w czasach Liwiusza były te nazwy w użyciu, niewątpliwie nie miały one

nic wspólnego z nazwą miasta Troi w Azji.

6 Wenetowie — naród zamieszkujący północno-zachodnie wybrzeże Morza Adriatyckiego, między Padem

a Istrią; był to lud iliryjski.

7 Macedonia — kraina między Tesalią a Trać j ą.

8 ziemia laurencka (Laurens ager) — tak nazywano pas przybrzeżny od ujścia Tybru aż poza Ardeę.

9 król Latynus — był według podania synem Fauna i nimfy Mariki; Aboryginowie — mianem Aborigines

określano pier-• wotnych mieszkańców Italii, etymologicznie łączono tę nazwę z wyrazami ab i origo.

10 tradycja rozdwoją się — pierwsza z podanych przez Liwiusza wersji zbliża się do tego, co czytamy u

Wergilego

KSIĘGA I, ROZDZ. 1—2 Q

warł pokój z Erieaszem, a następnie wszedł z nim w pokrewieństwo, natomiast według innego podania,

gdy wojska z obu stron stały gotowe do boju, zanim odezwały się dźwięki trąb bojowych, wystąpił na

środek Latynus w otoczeniu starszyzny i wezwał na rozmowę dowódcę przybyszów; następnie zapytał,

kim są i z jakiego kraju pochodzą, dlaczego go opuścili oraz w jakim celu wysiedli z okrętów na ziemi

laurenckiej; skoro usłyszał, że ma przed sobą Trojan i ich wodza Eneasza, syna Anchizesa i Wenery,

uciekających z kraju ojczystego po spaleniu miasta, szukających nowych siedzib oraz miejscowości pod

założenie miasta — w uznaniu dla sławy szczepu i jego bohatera, w uznaniu dla usposobienia, gotowego i

do prowadzenia wojny, i do zawarcia pokoju, podał prawicę i zaprzysiągł na przyszłość przyjaźń.

Następnie wodzowie zawarli między sobą przymierze, a wojska powitały się wzajemnie. Eneasz korzystał

później z gościny Latynusa: tam to, przed ołtarzem bóstw domowych, dodał Latynus do przymierza

państwowego prywatne, dając Eneaszowi za żonę swą córkę. Ta dopiero rzecz dała Trojanom pewność,

że ich tułaczka kończy się uzyskaniem stałej i określonej siedziby. Założono miasto, a Eneasz nazwał je

Lawinium " od imienia żony. Niebawem z nowego małżeństwa zrodził się męski potomek, któremu rodzice

nadali imię Askaniusz.

[2] Następnie na Aboryginów i Trojan dokonano zbrojnego napadu. Turnus, król Rutulów12, z którym przed

przybyciem Eneasza była zaręczona Lawinia, zawrzał oburzeniem na to, że przybysza przeniesiono

W Eneidzie, druga natomiast do ujęcia Dionizjusza z Halikar-nasu (I 57 i 64).

11 Lawinium —• dziś Pratica, miasto w Lacjum.

12 Turnus jako przeciwnik Eneasza występuje również w E'nei-(kie; Rutulowie — szczep italski; stolicą ich

była Ardea,

10

LIWIUSZ: DZIEJE

nad niego, i wydał był wojnę jednocześnie Eneaszowi i Latynusowi: żadna z dwóch stron nie odniosła suk-

cesu w tej walce: Rutulowie ponieśli klęskę, Abory-gmowie i Trojanie odnieśli zwycięstwo, ale stracili w

niej swego wodza Latynusa. Następnie Turnus i Rutulowie zwątpili we własne siły i złączyli się z Etrus-

kami 13, stojącymi wtedy u szczytu swej potęgi, oraz z ich królem Mezencjuszem. Król ten, panujący w po-

tężnym mieście Cerę14, już od początku niechętnym okiem patrzył na powstające nowe miasto; teraz zaś

w przekonaniu, że państwo trojańskie wzrasta nadmiernie, tak że może zagrozić bezpieczeństwu ludów

tubylczych, chętnie sprzymierzył się z Rutulami. Eneasz chcąc zjednać sobie Aboryginów w obliczu

grożącej tak strasznej wojny i chcąc, by wszyscy nie tylko zażywali tych samych praw, lecz także mieli

wspólną nazwę, obu narodom nadał jedno miano Latynów15. Od tej chwili Aboryginowie nie ustępowali

Trojanom w przywiązaniu i wierności względem króla Eneasza. Eneasz, ufny w przywiązanie dwóch

narodów zrastających się coraz bardziej w jeden szczep, chociaż mógł prowadzić wojnę odporną broniąc

się za murami miasta, wyprowadził jednak swe wojska do otwartego boju. A przecież potęga etruska była

wtedy tak wielka, że sławą swego imienia napełniła nie tylko ląd, lecz także morze wzdłuż całej długości

Italii od Alp aż do cieśniny , sycylijskiej. Stoczono następnie bój pomyślny dla La-|

13 Etruskowie — lud mieszkający w Italii, pochodzenia praw- ;

dopodobnie nieautochtonicznego; w czasach historycznych za-1 mieszkiwali dzisiejszą Toskanię,

jednakże poprzednio panowa- | nie ich obejmowało większą część Italii; posiadali całą północną | Italię i

środkową, aż po greckie miasto Kumy (Cumae) w Kam- •j panii. Odegrali olbrzymią rolę jako pośrednicy

między kulturą | grecką a Italią.

14 Cerę — dzisiaj Cervetri (Caere Vetus), miasto etruskie. <5 i,atynowie — mieszkańcy Lacjum,

KSIĘGA I, ROZDZ. 2—3

11

tynów, ale był to ostatni sukces Eneasza. Spoczywa on nad rzeką Numikus 16 — jakimkolwiek mianem

godzi się go nazwać. Zwą go w każdym razie ,,Tubylczym

Jowiszem".

[3] Askaniusz, syn Eneasza, nie miał odpowiedniego wieku do objęcia władzy królewskiej: ale pozostał mu

ten tron bez uszczerbku, aż doszedł do dojrzałego wieku. Przez ten czas państwo latyńskie było pod

rządami kobiety — takimi zaletami ducha odznaczała się Lawi-nia — a tron odziedziczony po dziadku i po

ojcu pozostał dla syna. Nie chcę rozstrzygać (bo któż w rzeczy tak dawnej może twierdzić coś z całą

pewnością?), czy to był ten Askaniusz, czy starszy od niego syn Kreu-zy", jeszcze w Troi urodzony,

towarzyszący ojcu w ucieczce, którego zarazem pod nazwiskiem Julusa ród julijski wymienia jako swego

protoplastę. Nie wchodząc więc w to, gdzie się ten Askaniusz urodził i kto był jego matką — w każdym

razie był on synem Eneasza — wobec przeludnienia Lawinium zostawił on matce względnie .macosze to

kwitnące, jak na owe stosunki, i bogate miasto, a sam założył inne u podnóża gór •albańskich, które od

swego położenia wzdłuż grzbietu góry nazwano Alba Longa 18- Między założeniem Lawi-

16 Numikus (lub Numicius) — obecnie Rio Torto, mała rzeczka uchodząca do morza na południe od

Lawinium. W pobliżu tej raeczki był święty gaj poświęcony Jowiszowi tubylczemu (^uppiter indiges). Te

tzw. tubylcze bóstwa były spokrewnione z larami i penatami. Od chwili uznania Eneasza za założyciela

"arodu laty-ńskiego przeniesiono na niego kult bóstwa opiekuńczego kraju.

17 Kreuza — według wersji zachowanej u Wergilego (Eneida, ks. U) była ona żoną Eneasza, która zginęła

w Troi; synem jej był Ascanius albo Zulus, protoplasta rodu julijskiego. Liwiusz nie chce rozstrzygać, czy

Askaniusz był synem Eneasza z małżeństwa pierwszego z Kreuza, czy z małżeństwa drugiego z Lawinią.

18 Alba Longa — stolica Związku Latyńskiego, leżała nad Jeziorem Albańskim (dziś lago Albano) u

podnóża góry Alba

12

LIWIUSZ: DZIEJE

nium a osiedleniem się w Albie upłynęło mniej więcej trzydzieści lat. Potęga jednak wzrosła na tyle,

głównie po zadaniu klęski Etruskom, że ani po śmierci Eneasza ani w okresie sprawowania władzy przez

kobietę, ani za pierwszego okresu rządów chłopca Mezencjusz i Etruskowie ani żaden z ludów tubylczych

nie odważyli się chwycić za broń. Pokój stanął na tych warunkach, że granicą między Etruskami a

Latynami miała być rzeka Albula, zwana teraz Tybrem.

Z kolei obejmuje tron królewski Sylwiusz19, syn Askaniusza, przypadkowo urodzony w lesie. Ten ma syna

Eneasza Sylwiusza, a ten znów Latynusa Syl-wiusza. Założył on kilka miast; nazwano je Prisci La-lini20.

Później wszyscy władcy Alby mieli przydomek Sylwiuszów. Synem Latyna był Alba, synem Alby Atys,

synem Atysa Kapys, synem Kapysa Kapetus, synem Kapeta Tyberynus, którego utonięcie w czasie

przeprawy przez rzekę Albulę nadało rzece nazwę, później pospolicie używaną. Z kolei królem był Agrypa,

syn Tyberyna, a po Agrypie objął rządy Romulus Sylwiusz, otrzymawszy od oj ca zwierzchnią władzę;

sam został trafiony piorunem; w spadku rządy objął

{dziś monte Cavo); o zburzeniu tego miasta przez króla rzymskiego Tullusa Hostyliusza opowiada Liwiusz

(I 29).

19 SylyJiusz — Najdawniejsi poeci, jak Newiusz i Eniusz, przypisywali założenie Rzymu samemu

Eneaszowi względnie jego wnukowi Romulusowi. Taką wersję czytamy jeszcze u Sa-lustiusza: Według

zebranych przeze mnie wiadomości zalosyli i zamieszkiwali miasto Rzym początkowo Trojanie, którzy

uciekli pod wodzą Eneasza i tulali się po niepewnych siedzibach, a wrtlZ z nimi Aboryginowie, itd. (Cat.

rozdz. 6). Później zauważono niezgodność chronologiczną z greckimi źródłami, które przyjmowały

założenie Rzymu na przeszło 400 lat po upadku Troi; bv więc wyrównać tę niezgodność, stworzono w

epoce sullańskiej tzw. listę królów albańskich, którzy mieli panować przez lat 432.

2(1 Prżscż Latini — tak określano osady utworzone przed zało" żenieni. Rzymu, dla odróżnienia od

późniejszych.

KSIĘGA I, ROZDZ. 3—4

13

Ąwentyn. Pochowano go na wzgórzu, stanowiącym obecnie część miasta Rzymu, które od niego

otrzymało nazwę ". Następnie władał Proka; miał on synów Nu-mitora i Amuliusza; Numitorowi, który był

starszy, przekazuje ojciec dawny tron rodu Sylwiuszów, ale przemoc okazała się skuteczniejszą od woli

ojca lub poszanowania dla starszeństwa. Amuliusz wypędził brata i sam wstąpił na tron, a zbrodni

zbrodniami dopełniając zgładził wszystkich męskich potomków brata;

córkę zaś brata, Reę Sylwię, zamianował westalką22" i w ten sposób dając jej pozornie zaszczytne wyróż-

nienie, odjął nadzieję potomstwa przez dozgonne dziewictwo.

[4] Lecz, jak sądzę, Przeznaczeniu zależało na założeniu tak potężnego miasta i na powstaniu państwa

ustępującego w potędze tylko bogom. Gdy westalką uległszy przemocy wydała na świat bliźnięta, jako

ojca potomstwa o niepewnym pochodzeniu wymieniła samego boga Marsa 23: może tak naprawdę

sądziła, a może podanie boga za sprawcę jej grzechu miało w jej prze-

21 Ąwentyn — mons Aventmus, jedno z siedmiu wzgórz,. na których wznosił się Rzym; mieszkali tu

głównie kupcy i ple-^Gjusze. Liwiusz wyprowadza jego nazwę od króla albańskiego A^entyna.

" westalfd — były to kapłanki bogini Westy; jako strażniczki świętego ognia państwowego zażywały

specjalnego szacunku:

Wy one obowiązane m. in. do zachowywania czystości. W Rzy-IIlle republikańskim na tę zaszczytną

godność kapłanek Westy ^'ybierał najwyższy kapłan dziewczęta ze znakomitych rodów. "Albie, jako

państwie o ustroju królewskim, dokonuje tego T0^, będący zarazem najwyższym kapłanem.

Mars — staroitalskie bóstwo wiosny; był później bogiem .^"Jny i wypraw wojennych, które zawsze

rozpoczynano na wiosnę. Identyfikowano go później z greckim Aresem, ale kult ^go w Rzymie był

znacznie silniejszy niż kult Aresa w Grecji, to dlatego, że czczono go i jako boga wojny, i jako ojca Ro-

^lusa, założyciela Rzymu.

14

LIWIUSZ: DZIEJE

konaniu -uszlachetnić haniebny postępek. Lecz ani bogowie, ani ludzie nie zdołali osłonić jej i dzieci przed

okrutnym królem: kapłankę zakuto w kajdany 24 i wtrącono do więzienia, a chłopców kazał król wrzucić w

nur-' ty rzeki. Szczęśliwym zrządzeniem bogów wylał wtedy Tyber poza brzegi, tworząc płytkie bagna: z

jednej strony nie można było dojść do głównego nurtu rzeki, a z drugiej strony ludzie niosący chłopców

mieli nadzieję, że pójdą oni na dno nawet przy mniej bystrej wodzie. Przeto wyrzucają chłopców na

pierwszym napotkanym zalewisku, tam gdzie teraz jest jicus Ruminalis 'a (podobno dawniej zwała się figą

R e m u s a) sądząc, że całkowicie wykonali rozkaz. Okolice te w owym czasie były na szerokiej

przestrzeni niezamieszkane. Według podania płytka woda osadziła wreszcie na mieliźnie korytko z

dziećmi, a wtedy spragniona wilczyca z okolicznych gór przybiegła usłyszawszy kwilenie niemowląt;

spuściła wymiona i tak łagodnie podała je dzieciom, że nadzorca trzód królewskich — miał on podobno na

imię Faustulus — znalazł ją, jak lizała językiem chłopców. Dał on ich na wychowanie swojej żonie

Larencji26, do stajen. Niektórzy uważają, że Larencja była nierządnicą i otrzymała wśród pasterzy miano

lupa27, i że stąd miało powstać podanie o tym cudow-

24 zakuto w kajdany — w Rzymie zakopywano, do ziemi żywcem westalkę, która zgrzeszyła przeciw

czystości; por. m. in. Liv. XXII 57.

25 fictłs Ruminalis — na północno-zachodnim zboczu Palatynu.

26 Larencja — według podania Akka Larencja była matk9 Larów, która wykarmila bóstwa opiekuńcze

państwa rzymskiego, Fauna i Fikusa. Później zrobiono z niej osobę historyczną i przybraną matkę

Romulusa i Remusa.

27 lupa — wyraz oznacza w języku łacińskim wilczycę, ale też i nierządnicę. Liwiusz cytuje wersję

racjonalizującą podanie o założeniu Rzymu; według tej wersji miałaby Romulusa i Ke-musą wychować

nierządnica, lupa, który to wyraz fałszywie

KSIĘGA I, ROZDZ. 4—5

15

nym zdarzeniu. Takie było pochodzenie chłopców i takie wychowanie. Gdy dorośli, krzątali się pilnie w

stajniach i na pastwiskach przy bydle oraz polowali w kniejach. Wzrósłszy przez to w siły i odwagę nie

tylko rzucali się na dzikie zwierzęta,- lecz napadali też na rozbójników obładowanych łupami, zdobycz

dzielili później między pasterzy i z drużyną rosnącą z dnia na dzień spędzali chwile pracy i zabawy.

[5] Już wtedy odbywała się podobno na górze pa-latyńskiej uroczystość luperkaliów 28, a od miasta arka-

dyjskiego, Pallanteum, góra otrzymała nazwę Pallan-tium, a później Palatium29. Pochodzący z tego

właśnie szczepu Arkady jeżyków Euander3D, który na długo przedtem rządził tymi terenami, zaprowadził

tam arkadyjską uroczystość polegającą na tym, że młodzieńcy y/śród swawolnej zabawy odbywali nago

biegi na cześć licejskiego Pana31; Rzymianie nazywali go później lnu-us 32. Gdy bracia byli zajęci tą

zabawą, rozbójnicy rozgniewani utratą zdobyczy uczynili na nich zasadzkę, albowiem czas uroczystości

był powszechnie znany. Romulus obronił się mężnie, ale Remusa dostali w swą

• rozumiano jako .wilczyca', i utworzono mit o wykarmieniu Romulusa i Remusa przez wilczycę.

Względem tej racjonalisfycz-nej wersji nie zajmuje nasz historyk żadnego stanowiska.

28 luperkalia — w czasie luperkaliów (15 lutego) składano przy grocie Fauna, zwanej Luperkal, ofiarę na

cześć tego boga , żyzności, trzód itd. Ofiara ta była połączona ze swawolnymi zabawami.

29 Palatyn — jedno z siedmiu wzgórz Rzymu, najstarsza część miasta. Etymologię jego wywodzi Liwiusz

od arkadyjskiego miasta Pallanteum.

99 Euander — por. Liv. I 7 i dalej przyp. 37.

31 licejskiego Pana — Niedaleko od miasta Pallanteum znajdowała się góra Lycaeus, na której miał się

urodzić Pan. Ponieważ był to bóg lasów i pasterstwa, więc łatwo mógł on być identyfikowany z italskim

Luperkiem.

3a ITIUUS — nazwanie Fauna u italskich pasterzy.

LIWIUS2: DZIEJE

oc i wydali w ręce króla Amuliusza, sami go jeszcze oskarżając. Wytaczali głównie tę skargę, iż napadają

oni na posiadłości Numitora i że z garstką skupionych wokół siebie młodzieńców zachowują się jak

wrogowie zabierając z tych posiadłości zdobycz. Z tego powodu wydano Remusa Numitorowi, by go

ukarał.

Już od początku miał Faustulus nadzieję, iż w jego domu wychowuje się potomstwo królewskie; wiedział

bowiem, że z rozkazu króla porzucono chłopców i że czas, w którym przygarnął porzuconych, z tym

właśnie czasem zgadza się zupełnie. Nie chciał jednak przedwcześnie sprawy wyjawić, chyba przy jakiejś

nadarzającej się okazji albo w razie konieczności. Konieczność przyszła pierwej. Wobec tego ogarnięty

teraz obawą wyjawił całą sprawę Romulusowi. Przypadkiem również Numitor. gdy miał u siebie pod strażą

Remusa i usłyszał, że jest ich dwóch braci, zaczął porównywać ich wiek oraz usposobienie, bynajmniej

nie wskazujące na niewolnika, przypomniał sobie wnuków, a gdy zaczął badać całą sprawę, o mało co nie

rozpoznał Remusa. W ten sposób ze wszystkich stron knują przeciw królowi zdradliwy podstęp. Romulus

uderzył na króla, nie występując ze zwartym orszakiem młodzieży (nie miał bowiem dość sił do otwartego

ataku), lecz wydał pasterzom rozkaz, by każdy inną drogą o określonej porze przybył pod pałac. Od strony

domu Numitora Remus zgromadził inną grupkę i przyszedł mu na pomoc. Tak zgładzili króla.

[6] Zaraz na początku zamieszania puścił Numitor wiadomość, że wrogowie wdarli się do miasta 'i napadli

na pałac królewski: w ten sposób odwołał młódź albańską na zamek3S dla objęcia tam zbrojnej warty.

33 odwołał na zamek — by w ten sposób pozbawić Amuliusza orszaku zbrojnego i ułatwić Romulusowi

wykonanie zamiaru, tzn. pozbawienie króla życia.

KSIĘGA I, ROZDZ. 6

17

Ale gdy spostrzegł, że młodzieńcy po dokonanym zabójstwie idą ku niemu z powinszowaniem, zaraz

zwołał zebranie, opowiedział o zbrodni brata względem niego, o pochodzeniu wnuków, jak się urodzili, jak

wychowali, jak nastąpiło ich rozpoznanie, a wreszcie o zabójstwie tyrana, nadmieniając, że stało się to z

jego rozkazu. Młodzieńcy wkroczyli w orszaku na środek zebrania i oddali dziadkowi cześć jako królowi; a

wtedy cały zebrany tłum zabrzmiał głośnym okrzykiem zgody i tym sposobem uzyskał król potwierdzenie

swego tytułu i władzy.

Tak powierzono władzę w państwie albańskim Numitorowi, a Romulus i Remus postanowili założyć

miasto w tych okolicach, gdzie ich wyrzucono i gdzie się wychowali. A był rzeczywiście nadmiar ludności

albańskiej i latyńskiej; do tego dołączyli się pasterze, tak że wszyscy razem łatwo mogli dawać nadzieję, iż

w porównaniu z nowozakładanym miastem mała będzie Alba i małe będzie Lawinium. W zamiarach tych

przeszkodziła z kolei żądza władzy królewskiej, choroba odziedziczona po dziadkach34, stąd powstała

haniebna^ walka, która zaczęła się od małoznaczącego drobiazgu. Byli bliźniakami, więc prawo

starszeństwa nie mogło' rozstrzygać; by więc bogowie opiekujący się tymi okolicami oznaczyli za pomocą

wieszczby, który z nich ma nadać nazwę nowemu miastu i który ma sprawować rządy po założeniu, obrał

sobie Romulus za miejsce do zasięgnięcia wróżby ;!a Palatyn, a Remus Awentyn.

34 choroba odziedziczona po dziadkach — bo ich dziadek Numitor został przez swego brata Amuliusza

wbrew prawu Pozbawiony tronu.

35 wróżba — tak w życiu prywatnym, jak i w państwowym Przy. każdej ważniejszej czynności chciario w

starożytności Poznać wolę bogów. Najpospolitszą formą było wróżenie z lotu Ptaków; tutaj najpierw

Remusowj^ukażały się ptaki, uważał

^bl. N-ar. Ser. II, Nr 77 (Ltwiusz: DziełfeDT |\ 7

W/

18

LIWIUSZ: DZIEJE

[7] Według podania objawił się znak pomyślny najpierw Remusowi, w postaci sześciu sępów. Już ogło-

szono pomyślną wróżbę dla Remusa, gdy Romulus ujrzał podwójną liczbę tych ptaków; wtedy jednego i

drugiego okrzyknęły królem ich własne orszaki, jedni rościli sobie pretensje do tronu opierając się na

wcześniej okazanej wróżbie, drudzy na większej ilości ptaków. Wskutek tego wszczęła się między nimi

sprzeczka i wśród obustronnej kłótni rozpoczęła się bitwa. Przy . tej okazji Remus, ugodzony w

zamieszaniu, padł mart-. wy. Ale bardziej rozpowszechnione jest inne podanie:

według niego Remus kpiąc sobie z brata przeskoczył nowobudujący się mur, a wtedy zabił go w gniewie

Romulus, dodając ostrzegawcze słowa: »Tak zginie .w przyszłości każdy, kto przekroczy moje mury«. W

ten sposób sam Romulus objął władzę królewską, a założone miasto nazwano imieniem założyciela.

Najpierw obwarował Palatyn, na którym sam się wychował. Następnie ustanawia służbę bożą według

obrządku albańskiego dla wszystkich bogów, ale dla .Herkulesa według obrządku greckiego36, tak jak go

ustanowił jeszcze poprzednio Euander. Według podania przypędził Herkules po zabiciu Geriona trzodę

nad-

więc, że jego bogowie wyznaczają na króla zakładanego miasta;

natomiast Romulus ujrzał wprawdzie znak później, ale za to w podwójnej ilości; uważał więc siebie za

wybranego przez bogów. Stąd to jeden i drugi rościł sobie pretensje do władzy.

aa Grecki Herakles dość wcześnie został utożsamiony ze staro-italskim bóstwem Dius Fidius,

personifikacją wierności i prawdy, i z sabińskim Semo Sancus. Wspomniane tu zabicie Geriona i zabranie

mu jego trzody było jedną ze znanych dwunastu prac tego herosa; Gerion był to straszny potwór mający

trzy ciała ludzkie, który mieszkał daleko na zachodzie. W naszym opowiadaniu, które Liwiusz wplata jako

epizod z przeszłości, widzimy bohatera w drodze powrotnej, pędzącego zdobytą trzodę do Grecji.

KSIĘGA I, ROZDZ. 7

19

zwyczajnej piękności w te strony: blisko rzeki Tybru, przez który przeprawił się wpław, pędząc ją przed

sobą, chcąc teraz spoczynkiem i bujną paszą pokrzepić trzodę, położył się na murawie, bo i sam był

wyczerpany długą podróżą. Zapadł tam niebawem w głęboki sen, bo zjadł sporo i wypił niemało wina. Ale

piękne woły wpadły w oko mieszkańcowi tych okolic, pasterzowi nazwiskiem Kakus s7, strasznemu

siłaczowi. Zapragnął je zabrać dla siebie jako zdobycz, ale ponieważ same ślady zaprowadziłyby

właściciela w czasie poszukiwań w to miejsce, jeśliby w zwykły sposób popędził przed sobą trzodę, więc

co najładniejsze woły obrócił tyłem i za ogony wciągnął do jaskini. O świcie obudził się Herkules ze snu; a

gdy na oko przeliczył trzodę, od razu zauważył, że brakuje jakiejś części z całości: skierował się więc

natychmiast w stronę najbliższej jaskini, by się przekonać, czy tam przypadkiem nie prowadzą ślady. Ale

gdy zauważył, że wszystkie wiodą na zewnątrz i nie kierują się w żadne inne miejsce, tylko w tę stronę,

gdzie spoczywał, zaniepokojony i zbałamucony zaczął dalej pędzie trzodę z miejsca tak niebezpiecznego.

Gdy niektóre z pędzonych krów zary-czały z tęsknoty za pozostawionymi, jak to się zwykle dzieje, na ryk

trzody zamkniętej, która odpowiedziała z jaskini, zawrócił Herkules na powrót. Przy wejściu do jaskini

Kakus chciał go siłą odeprzeć, ale dostał cios maczugą i padł trupem na darmo wzywając pomocy

pasterzy.

Okolicami tymi rządził wówczas Euander, zbieg z Peloponezu, opierając swą władzę raczej na osobistej

powadze niż na przemocy. Był to mąż szanowany przez

37 Kakus — (nazwa grecka, kakos = ,zły') występuje jako przeciwstawienie Euandrowi (.Dobremu

Mężowi'). Był to rozbójnik, miał mieszkać na Palatynie (gdzie Scalae Caci pokazywano jeszcze później),

według innej wersji na Awentynie.

7*

20

LIWIUSZ: DZIETB

posiadanie podziwianej wtedy sztuki pisania, rzeczy nowej wśród ówczesnych ludzi, nie obeznanych z

nauką, a jeszcze bardziej przez powszechną wiarę w boskie posłannictwo jego matki Karmenty38, którą

przed przybyciem Sybilli311 do Italii czciły te szczepy jako wróżkę. Ten to Euander przybiegł na miejsce

zawezwany wtedy przez zbiegowisko pasterzy; cisnęli się oni z przerażeniem wokoło przybysza,

obwinionego o zabójstwo dokonane na oczach wszystkich. Gdy usłyszał, co się stało i o co poszło,

spoglądając z podziwem na postać i urodę obcego, okazalszą i dostojniejszą niż u człowieka, zapytał, kim

jest właściwie. A gdy usłyszał imię jego i jego ojca oraz miejsce pochodzenia. zaraz zakrzyknął: »Bądż

pozdrowiony, Herkulesie, synu Jowisza! Moja matka, nieomylna tłumaczka boskich przeznaczeń, właśnie

o tobie przepowiedziała mi, że powiększysz zastęp bogów i że na tym miejscu będzie ci poświęcony

ołtarz, który w przyszłości szczep najpotężniejszy na świecie będzie zwał ara Maxima40 i czcił według

obrządku przez ciebie ustanowionego«. Herkules wyciągnął prawą rękę i oświadczył, że wróżbę przyjmuje

i że dopełni przeznaczeń przez założenie i poświęcenie ołtarza. Wtedy to wybrano najpiękniejszą krowę

ze stada i złożono ofiarę Herkulesowi zawezwawszy do usługi i uczty ofiarnej Poticjów i Pina-riów41. Były

to najsławniejsze rody mieszkające w tych okolicach. Przypadkiem tak się złożyło, że Poticjowie

.', 3S Karmenta — matka Euandra; miała w Rzymie swą świątynię koło porta Carmentalis, nazwanej tak od

jej imienia.

9S Sybilla — słynna kapłanka Apollina przepowiadająca przyszłość; miała swą siedzibę w mieście Cumae.

40 ara Maxima — Wielki ołtarz Herkulesa, który znajdował . się na Forum Boarium (Rynek Wołowy) a miał

być zbudowany i poświęcony przez bohatera.

41 Poticjowie i Pinariowie byli kapłanami kultu Herkulesa.

KSIĘGA I, ROZDZ.7—8

21

zjawili się na czas i przed nimi zastawiono wnętrzności, a Pinariowie przyszli na koniec uczty, już po

spożyciu wnętrzności43. Stąd utrzymał się zwyczaj; jak długo istniał ród Pinariów, że nie żywili się oni

wewnętrznymi częściami zwierząt ofiarnych. Poticjowie, wyuczeni przez Euandra, byli arcykapłanami przy

tych obrzędach. przez wiele pokoleń, aż po złożeniu uroczystego rodowego urzędu na niewolników

państwowych wyginął cały ród Poticjów;

Otóż te jedynie obrzędy spośród cudzoziemskich przejął Romulus czcząc już wtedy nieśmiertelność

zdobytą przez zasługę, do której wiodły go jego własne przeznaczenia. / [8] Urządziwszy godnie służbę

bożą, zwołał na zebranie ludność, która nie mogła zróść się w jednolity organizm państwowy w inny

sposób jak tylko w oparciu o odpowiednie ustawy, i nadał jej zbiór praw. ; W przekonaniu, że one tylko

wtedy będą w odpowied-' nim poszanowaniu u ludności; dość jeszcze dzikiej, je-[ żeli doda blasku swej

własnej osobie przez zewnętrzne > oznaki władzy królewskiej, nadał sobie dostojeństwa przez różne

zewnętrzne znamiona, a zwłaszcza przez stworzenie orszaku z dwunastu liktorów43. Niektórzy twierdzą-

że przyjął tę właśnie liczbę od ilości ptaków, które przez pomyślną wróżbę zjednały mu tron królewski. Ja

bez wahania przyłączam się do zdania tych, według których ten rodzaj sług państwowych wywodzi

42 Tylko zwierzęta ofiarne przeznaczone na ofiarę dla bogów podziemnych, palono w całości, we

wszystkich innych wypadkach palono tylko niektóre części wewnętrzne, mięso zaś spożywali kapłani i inni

uczestnicy ofiary. To właśnie miało miejsce i w tym wypadku.

43 Uktorowie — stanowili jakby orszak, który w czasach królewskich poprzedzał króla, za rzeczypospolitej

wyższych urzęd--ników.

22

LIWIUSZ: DZIEJE

się z sąsiedniej krainy Etrusków; stamtąd pochodzi krzesło kurulne44, toga bramowana45 i stamtąd wy-

wodzi się także liczba liktorów. Dodają oni, że tak właśnie było u Etrusków, iż wspólnie wybierano króla

spośród dwunastu narodów, a każdy naród dawał jednego liktora. •

Tymczasem miasto rozrastało się coraz bardziej, zajmując pod zabudowania coraz to inne tereny,

ponieważ budowano raczej licząc na przyszłą ludność, niż dla ówczesnej liczby mieszkańców. Następnie,

by wielkość miasta nie była tylko pozorna, chwycił się Romulus starego zwyczaju założycieli miast (którzy

ściągając do siebie ludzi wątpliwego i niskiego pochodzenia zmyślali opowieść, że wyrosła im ludność z

głębi ziemi) i uznał za chronione prawem azylu to miejsce, które jest teraz ogrodzone między dwoma

gajami tam, gdzie schodzi się z góry. Na to miejsce zbiegła się od sąsiednich narodów olbrzymia rzesza

ludzi, zarówno wolnych jak i niewolników, w oczekiwaniu zmiany stosunków i ona to stanowiła pierwszy

zawiązek tworzącej się wielkości. Kiedy już siły były znaczne, tworzy dla nich radę; wybiera stu senatorów

w, może dlatego, że ta ilość wystarczała, a może dlatego, że było tylko stu nada-

44 krzesło kurulne (sella curulłs) — było to krzesło ozdobione kością słoniową, na którym zasiadali wyżsi

urzędnicy podczas urzędowania.

v' toga bramowana (toga praetexta) — była to toga, noszona przez wyższych urzędników; w czasach

rzeczy pospolitej nosili ją konsulowie, pretorowie, cenzorowie i edylowie kurulni.

4'' stu senatorów — senatus (od senex = ,starzec') składał się pierwotnie z patres, tzn. najstarszych

wiekiem przedstawicieli rodzin patryc ju szewskich. Według tradycji, za którą idzie tu Liwiusz, miał istnieć

już za czasów królewskich; w epoce tej miał głos doradczy. Do właściwego znaczenia doszedł senat w

okresie rzeczypospolitej.

KSIĘGA I, ROZDZ. 8—9

23

iących się na tę godność. Niewątpliwie dla zaszczytu nazwano ich patres, a ich potomstwo patryc j

uszami.

[9] Już państwo rzymskie było tak silne, że mogłoby sprostać w wojnie któremukolwiek z państw

pogranicznych; ale wielkość ta mogłaby przetrwać tylko jedno pokolenie ludzkie ze względu na brak

kobiet, bo ani u siebie nie mieli nadziei potomstwa, ani nie mieli prawa zawierania związków małżeńskich

z sąsiednimi ludami. Dlatego to za radą senatorów rozesłał Romulus posłów po okolicznych ludach z

prośbą o przymierze i prawo zawierania związków małżeńskich dla nowopowstałego narodu,

nadmieniając, że miasta, tak samo jak wszystko inne, powstają z małych początków; te miasta, które we

własnej dzielności i w bogach mają poparcie, dochodzą do wielkiej potęgi i wielkiej sławy, a on dobrze

wie, ze Rzym zawdzięcza swe powstanie pomocy bogów, a w przyszłości nie zabraknie mu własnej

dzielności. Prosił więc, by nie wzdragali się jako ludzie równi z równymi wejść w związki rodzinne.

Poselstwo to nigdzie nie znalazło życzliwego przyjęcia:

do tego stopnia sąsiedzi z pogardą odnosili się do nich, a z drugiej strony ogarniał ich ze względu na

siebie, i swych potomków strach przed taką potęgą, rosnącą w samym ich środku. W wielu miejscach

odesłano po- ;

słów z szyderczym zapytaniem, czy nie otworzą także azylu dla kobiet, bo w ten dopiero sposób mogłoby

istnieć prawo zawierania małżeństw równych z równy- • mi. Rzymska młodzież zawrzała na to

oburzeniem i bez wątpienia zaczęło zanosić się na wojnę. Ale Romulus chcąc użyć oręża w miejscu i

czasie dla siebie dogodnym, kryje troskę w głębi serca i urządza umyślnie uro-Gzyste igrzyska na cześć

Neptuna-Opiekuna koni47. Na-

" Neptun, władca mórz, był w Rzymie czczony wcześniej jako °Piekun i stwórca koni aniżeli morza, gdyż

do czasów I wojny Punickiej nie byli Rzymianie narodem morskim.

24

LIWTUSZ: DZIEJE

żywa je consualia w. Rozkazał zawiadomić o widowisku sąsiadów i wszyscy czynią przygotowania, na

jakie ich w tym okresie było stać, by tylko rzeczy nadać rozgłosu i uczynić ją godną oczekiwania. Zjechały

się tłumy ludzi również i z chęci ujrzenia nowego miasta, a byli to przeważnie najbliżsi sąsiedzi,

Ceninejczycy, Krustumi-nowie oraz Antemnaci49, a wreszcie także ogromny tłum Sabinów50 z dziećmi i

żonami. Podejmowano^ ich gościnnie po domach; gdy przypatrzyli się położeniu miasta, jego murom i

gęstym zabudowaniom, wyrazili zdziwienie, że państwo rzymskie wyrosło w tak krótkim czasie. Skoro

nadszedł czas widowiska, a wzrok i uwaga uczestników były na nie skierowane, wtedy według umowy

użyto przemocy: młódź rzymska na dany znak rzuca się i porywa dziewice. Przeważną część porwano na

ślepo, jak komu która wpadła w ręce, ale kilka najuro-dziwszych, przeznaczonych dla najdostojniejszych

senatorów, ludzie z gminu wyznaczeni do tego odnosili im do mieszkań. Jedną wybitnie urodziwą i piękną

porwał orszak niejakiego Talasjusza 51; a gdy wielu po drodze

48 consualia — igrzyska tak nazywające się obchodzono w Rzymie 21 sierpnia i 15 grudnia.

49 Ceninejczycy — mieszkańcy miasta Caenina, ó którym nic więcej nie wiemy ponad to, że leżało w

niewielkiej odległości od Rzymu; Krustuminowie — mieszkańcy miasta Crustumerium wzgl. Crustumium',

leżało ono na północny wschód od Fidenae, gdzie rzeka Alia, płynąca z gór tej samej nazwy, wypływa na

równinę; Antemnaci mieszkali na lewym brzegu rzeki Anio, przy ujściu jej do Tybru.

50 Sabiłlowże mieszkali w górach na wschód od Rzymu, był to naród pokrewny Latynom.

51 Talasjusz — okrzykiem tdlassio witano w czasach obrzędu weselnego pannę młodą, gdy wprowadzano

ją do domu pana młodego. Znaczenie tego wyrazu nie było jasne nawet dla samych Rzymian. .Nie jest

wykluczone, że oznaczał ten wyraz jakiegoś dawnego boga opiekującego się małżeństwem. Liwiusz

podaje etymologię uważając wyraz za trzeci przypadek od nazwiska młodzieńca zwącego się Talassius.

KSIĘGA I, ROZDZ.

25

pytało, dla kogo ją niosą, raz po raz odpowiadano, że niosą ją dla Talasjusza, by jej ktoś nie wyrządził

krzywdy. Stąd to podobno bierze swój p.oczątek okrzyk weselny.

Tak wśród popłochu przerwano widowisko, a rodzice porwanych dziewic wracają do siebie oburzając się

na znieważenie prawa gościnności i wzywając pomsty boga, na którego uroczyste igrzyska przybyli, a

zostali tak niegodziwie i wiarołomnie oszukani. Ale i branki nie miały lepszej nadziei co do swego losu, a

wrzały oburzeniem. Lecz sam Romulus obchodził je kolejno, tłumacząc, że to stało się skutkiem pychy ich

własnych ojców, którzy odmówili sąsiadom prawa zawierania związków małżeńskich. Zwracał im uwagę,

że mimo to będą one prawymi żonami, że będą dzielić z małżonkami mienie, prawo i potomstwo, które

jest rzeczą najcenniejszą dla ludzi — niech tylko ochłoną z gniewu i niech skłonią serca ku tym, którym los

oddał je w ręce. Często w takich razach z krzywdy rodzi się uczucie, a one będą mieć tym lepszych

mężów, że każdy będzie się starać, spełniwszy swój obowiązek, zaspokoić jeszcze ich tęsknotę za

rodzicami i za ojczyzną. Dochodziły do tego pieszczoty mężów, którzy usprawiedliwiali ten postępek

miłosną namiętnością, a tego rodzaju prośba jest zwykle najskuteczniejsza u serc kobiecych. [.....]

[11, .i] Na ostatku wszczęli wojnę Sabinowie, a była ona niezwykle uciążliwa. Nie robili bowiem niczego w

gniewie lub rozdrażnieniu i nie grozili wojną, dopóki jej nie wydali. Do przezornie obmyślonego planu do-

dają jeszcze podstęp. Komendę nad zamkiem rzym-

W pominiętym tu rozdz. 10 i części pierwszej rozdz. 11 opowiada Liwiusz o wojnie, jaką z powodu

porwania dziewic wydali Rzymianom najpierw Ceninejczycy, następnie Antemnaci, a wreszcie

Krustuminowie. Wszystkie te trzy ludy zostały przez Romulusa pokonane.

26

LIWIUSZ: DZIEJE

skim miał Spuriusz Tarpejusz 52. Tacjusz przekupił złotem jego córkę, by wpuściła do zamku zbrojny

zastęp;

wyszła ona poprzednio przypadkiem za mury po wodę M na ofiary. Gdy ich wpuściła, rzucili na nią swe

tarcze i w ten sposób ją zabili, może dla wywołania wrażenia, że zamek przemocą dostali w swe ręce, a

może raczej dla dania przykładu, by nigdzie zdrajcy nie dotrzymywano słowa. Tradycja podaje opowieść,

iż wymówiła 'ona sobie otrzymanie tego, co mieli na lewych rękach — ,a wtedy powszechnie nosili oni na

lewym ramienii;

złote naramienniki bardzo ciężkie i pierścienie wysadzane drogimi kamieniami; dlatego rzucili na nią tar-

cze zamiast złotych darów. Niektórzy znów twierdzą, iż według, umowy przewidującej wydanie tego, co

mają w lewych rękach, wprost domagała się broni, a gdy wydało się jej podstępne postępowanie, zabito ją

tym przedmiotem, którego żądała jako zapłaty 54.

[12] Ale zamek mieli w swych rękach Sabinowie;

gdy nazajutrz wojsko rzymskie w szyku bojowym zapełniło całą przestrzeń równiny między wzgórzem Pa-

latyńskim a Kapitolińskim, nie wcześniej zeszli Sabinowie na równinę, aż Rzymianie podeszli pod górę,

gnani gniewem i chęcią odzyskania zamku. Po obu stronach walczyli wodzowie, po stronie sabińskiej Me-

52 Spuriusz Tarpejusz -^- w przytoczonym opowiadaniu o córce Tarpejusza daje Liwiusz aition skały

tarpejskiej. Skała Tar-pejska (saa-um Tarpeum, dzisiaj rupe Tarpea), była na Kapitelu i z niej strącano

jeszcze w późniejszych czasach zbrodniarzy. Według jednej wersji pochodziło to stąd, że Lucjusz

Tarpejusz. przeciwnik Romulusa, został strącony z tej skały, według innej wersji nazwa skały pochodziła

stąd, że Tarpeja tam zginęła i została pochowana.

53 po wodę — Tarpeja miała być westalką i szła po wodę do źródła Kamen.

54 W ostatniej przytoczonej wersji mieści się apologia Tarpei i chęć oczyszczenia jej od zarzutu zdrady.

KSIĘGA I, ROZDZ. 12

27

cjusz Kurcjusz, a po rzymskiej Hostiusz Hostyliusz55. On to walcząc w pierwszym szeregu podtrzymywał

Rzymian swą odwagą i zuchwałością. Gdy Hostiusz poległ, zaraz wygięła się linia bojowa Rzymian, i

została zmuszona do cofnięcia się. Tłum uciekających porwał za sobą także i Romulusa pod starą bramę

Palatyń-ską 56. Podniósł on oręż ku niebu i zawołał: »Jowiszu, na rozkaz ptaków przez ciebie zesłanych,

położyłem na Palatynie podwaliny pod miasto. Zamek mają już w swej mocy Sabinowie, bo go kupili przez

zbrodniczą zdradę, stamtąd pędzą tu i przebiegli już połowę równiny. Ale ty, ojcze bogów i ludzi,

przynajmniej od tego miejsca powstrzymaj wrogów, zdejm trwogę z Rzymian i powstrzymaj haniebną

ucieczkę! Ślubuję wystawić na tym miejscu świątynię dla ciebie, jako dla Jowisza Statora, by była

pamiątką dla potomnych, że twoja niechybna pomoc ocaliła miasto«. Tak się pomodlił, a następnie jakby

poznał, iż modlitwa została wysłuchana, zawołał: »Rzymianie, Jowisz najlepszy i największy każe od tego

miejsca zatrzymać się i wszcząć walkę na nowo«. Istotnie Rzymianie jakby na rozkaz głosu z nieba

zatrzymali się. Sam Romulus przybiega do pierwszych ^szeregów. Po stronie sabińskiej pierwszy zbiegł

uprzednio ze wzgórza Mecjusz Kurcjusz i pędził Rzymian w rozsypce po całej przestrzeni, zajmowanej

obecnie przez Forum. Był już w niewielkiej odległości od bramy Palatyńskiej i wołał: »0dnieśliśmy

zwycięstwo nad gwałcicielami prawa

s5 Mecjusz Kurcjusz — wódz Sabinów; Hostiusz Hostyliusz — znakomity dowódca rzymski, dziadek

późniejszego króla Tullusa Hostyliusza.

5* brama Palati/nska — poprzednio poszczególne wzgórza fniały swe własne umocnienia i własne wały,

gdyż stanowiły niejako osobne miejscowości: Tutaj mówi Liwiusz o porta ^ugionia, znajdującej się na

północnej stronie Palatynu.

28

LIWIUSZ: DZIEJE

gościnności, nad tchórzliwymi wrogami! Teraz już wiedzą, że co innego jest porywać dziewice, a co

innego walczyć z mężami«. Gdy tak się chełpił na cały głos, napadł na niego Romulus z hufcem

najdzielniejszej młodzieży. Przypadkiem Mecjusz walczył wtedy na koniu i łatwiej było zmusić go do

ucieczki. Rzymianie ścigają go. Także inny zastęp rzymski, zagrzany odwagą króla, rozprasza Sabino w.

Mecjusz wpadł w bagno, ponieważ koń zląkł się wrzawy ścigających go, a widok niebezpieczeństwa tak

sławnego męża odciągnął od walki Sabinów. Mimo to Mecjusz się wydobył, ponieważ towarzysze dając

mu znaki i wołając na niego dodali mu otuchy przez oznaki życzliwości. Na środku doliny między dwiema

górami Rzymianie i Sabinowie rozpoczynają na nowo bój, ale teraz już Rzymianie byli górą.

[13] Wtedy to Sabinki, których krzywda wywołała tę wojnę, z rozpuszczonymi włosami i rozdartymi sza-

tami odważyły się wpaść między latające pociski, gdyż nieszczęścia wzięły górę nad obawą niewieścią.

Wypadły z boku i zaczęły rozdzielać nieprzyjacielskie szyki, rozdzielać pełnych gniewu walczących,

błagając z jednej strony ojców, a z drugiej mężów, by teściowie i zięciowie nie plamili się krwią

bratobójczą, by bratnim mordem nie kalali ich potomstwa — ci wnuków, a tamci dzieci: »Jeżeli gniewacie

się o wzajemne pokrewieństwo, jeżeli gniewacie się o związek małżeński, to zwróćcie na nas swój gniew!

My jesteśmy powodem wojny, my jesteśmy przyczyną śmierci i ran mężów i ojców. Raczej zginiemy,

niżbyśmy miały żyć bez jednych z was jako sieroty lub jako wdowy«. Wywarło to wrażenie na prostych

żołnierzach i na wodzach; zapanowało milczenie i nagle uciszyła się walka; z kolei wystąpili wodzowie, by

zawrzeć przymierze. Nie tylko zawarli pokój, lecz także z dwóch państw uczynili jedno, zgodzili się na

jeden tron królewski, a całą zwierzchnią

KSIĘGA I, ROZDZ. 13

29

władzę przenieśli do Rzymu. W ten sposób miasto podwoiło się, zaś żeby i Sabinom coś dać, powstała

nazwa Quirites " od miejscowości Cures. Na pamiątkę tej bitwy, bagno, gdzie koń wydobył się najpierw z

głębokiego trzęsawiska i z Kurcjuszem stanął na mieliźnie, nazwano Jeziorem Kurcjusza ".

Pokój, który nastał nagle zaraz po wojnie tak ponurej, uczynił Sabinki droższymi ojcom i mężom, a nade

wszystko samemu Romulusowi. Dzieląc przeto naród na trzydzieści kuriia9, nadał im imiona Sabinek. Brak

w tradycji wzmianki o tym, czy te, które miały nadać nazwy kuriom, zostały wybrane według wieku, czy

według godności własnej względnie mężów, czy wreszcie według losu, boć przecież niewątpliwie ilość

kobiet sabińskich była o wiele większa od liczby kurii. W tym samym czasie utworzono trzy centurie

rycerzy: Ram-nenses otrzymali nazwę od Romulusa, Titienses od Tytusa Tacjusza; przyczyna nazwy i

powstania Lucerów nie jest pewna M. Od tej chwili dwaj królowie nie tylko wspólnie, ale i zgodnie władali.

07 Quirites — Kwiryci; po złączeniu się Sabińczyków z Rzymem naród rzymski zwał się oficjalnie populus

Romanus Quirites lub populus Romanus Qumtium. Liwiusz wywodzi nazwę Oużrites od głównego miasta

sabińskiego Cures', prawdopodob-niejsza jest etymologia od wyrazu quiris, oznaczającego włócznię.

58 Jezioro Kurcjusza — znajdowało się na Forum Romanum.

s9 kurie — curiae, etymologicznie wywodzące się prawdopodobnie z co-viriae, były to połączenia kilku

rodów rzymskich. Członkowie kurii byli związani wspólnymi prawami i obowiązkami, odbywali własne

nabożeństwa itp. Według legendarnych dziejów Rzymu w skład kurii wchodzili tylko patryc j usze i tylko

oni posiadali pewne prawa obywatelskie w czasach królewskich;

ich zebrania (comitia curiata) były wtedy jedynym zgromadzeniem narodowym i one jedynie (obok osoby

króla) miały pewien Wpływ na sprawy państwowe. Kurii było trzydzieści.

1)0 Ramnes, Tities i Luceres — są to nazwy trzech najdaw-•"uejszych tribus i centurii jazdy. Liwiusz nie

wspomina o utwo-

30

LIWIUSZ: DZIEJE

[14] Po kilku latach krewni króla Tacjusza pobili posłów laurenckich. Laurentyńczycye1 żądali zadość-

uczynienia według prawa narodów, ale u Tacjusza przemogły wpływy krewnych i ich prośby. Z tego po-

wodu ściągnął na siebie karę, która ich miała spotkać. Gdy bowiem udał się do Lawinium na doroczną

uroczystość. wśród zbiegowiska zabito go. Podobno Ro~ mulus nie wziął sobie tej sprawy do serca tak,

jakby wypadało, albo z powodu nierzetelnego współuczestnictwa w rządach, albo z powodu przekonania,

że słusznie go zabito. Przeto wstrzymał się wprawdzie od wojny, ale odnowiono jednak przymierze62

między Rzymem a Lawinium, by zniewaga wyrządzona posłom i zabójstwo króla zostały jednak zmazane.

[.....]63.

[15, e] Takie to były mniej więcej czyny dokonane za panowania Romulusa w czasie wojny i pokoju; nic z

nich nie było w sprzeczności z przyjętą wiarą w jego boskie pochodzenie i ubóstwienie po śmierci: ani od-

waga w odzyskaniu tronu dziadka, ani zamiar założenia miasta i umocnienia go w wojnie i w pokoju.

KSIĘGA I, ROZDZ. 14—16

31

rżeniu tribus, lecz tylko o centuriach. Etymologia Liwiusza jest błędna: Ramnes byli to po prostu

Rzymianie, Tities byli to Sa-binowie, Liiceres Albańczycy lub Etruskowie. Te urządzenia powstawały

stopniowo, ale Liwiusz przypisuje wprowadzenie

ich Romulusowi. °1 Laurentyńczycy — Laurentes, mieszkańcy miasta Lauren-

tum, na południe od Rzymu.

62 O tym przymierzu Liwiusz poprzednio nigdzie nie wspominał. Przez to, że przymierze zostało

odnowione, obydwa narody nawzajem sobie zagwarantowały, że nie będą dochodzić wyrządzonych im

krzywd: Laurentyńczycy pobicia posłów,

a Rzymianie zabicia Tacjusza.

63 W opuszczonej tu partii (rozdz. 14,4—15,;->) opisuje Liwiusz wojny, jakie Romulus prowadził z

etruskimi szczepami Fide-natów i Wejentów. W obu tych wojnach Rzymianie odnieśli zwycięstwo.

Wejentowie musieli odstąpić Rzymowi część swych terytoriów i zawrzeć z nimi rozejm na sto lat.

Siłami bowiem, które on pobudzał, nabrało zaiste miasto takiej potęgi, iż miało na następne czterdzieści

lat zabezpieczony pokój. Bardziej jednak kochał go lud niż senatorowie, a nade wszystko uwielbiali go

żołnierze. Otoczył się nie tylko w wojnie, ale i w pokoju gwardią przyboczną, składającą się z trzystu

zbrojnych, których

nazwał celeres.

[16] Po dokonaniu tych nieśmiertelnych dzieł odbywał raz na Polu Marsowym "4 obok Bagna Koziego ze-

branie mające na celu przegląd wojska. Nagle powstała burza z ogromnym hukiem i grzmotami i okryła

króla tak gęstym obłokiem, że zgromadzeni przestali go widzieć. Od tej chwili nie było już Romulusa na

świecie. Gdy po takiej burzy wypogodziło się i znów zaświeciło światło słoneczne, a młodzież rzymska

ochłonęła wreszcie ze strachu, ujrzała tron królewski pusty. Wprawdzie dawano wiarę najbliżej stojącym

senatorom, że burza porwała Romulusa do nieba, ale wszyscy przez pewien czas trwali w milczeniu,

jakby tknięci obawą osierocenia. Następnie na hasło dane przez małą grupkę wszyscy oddają cześć

Romulusowi jako bogu i synowi bożemu, jako królowi i ojcu miasta Rzymu. Modlą się do niego o łaskę, by

życzliwie i łaskawie opiekował się zawsze swymi dziećmi. Prawdopodobnie niektórzy po cichu już wtedy

rzucali na senatorów oskarżenie, że rozszarpali króla na sztuki własnymi rękami — utrzymywała się taka

pogłoska, ale bardzo niejasna — tę drugą wersję natomiast rozpowszechnił podziw dla tego bohatera i,

ówczesna obawa. Przez pomysł jednego człowieka ta wersja nabrała podobno

64 na Polu Marsowym — Pole Marsowe (Campus Martius) leżało nad Tybrem; było ono początkowo

miejscem zgromadzeń narodowych oraz ćwiczeń gimnastycznych; Kozie Bagno — Caprae palus na polu

Marsowym, w okolicy zajmowanej później przez cyrk Flaminiusza.

32

LIW.IUSZ: DZIEJE

wiarogodności. Bo wśród ogólnego zahiepokojenia wywołanego tęsknotą za królem oraz wrogiego

nastroju względem senatorów wystąpił według tradycji na zebraniu Prokulus Juliusz, wiarogodny świadek,

choć w tak ważnej sprawie, i oświadczył: »Kwiryci! Romulus, ojciec tego miasta, dziś o świcie zstąpił z

nieba i objawił mi się. Gdy zdjęty przerażeniem, przystanąłem pełen czci, modląc się, by mi wolno było

spojrzeć mu w twarz, odezwał się w słowa: „Odejdź, oznajmij Rzymianom, że według woli bogów mój

Rzym ma być stolicą świata. A więc niech pielęgnują sztukę wojenną, niech wiedzą o tym i tak niech

przekażą potomnym, że żadna potęga ludzka nie zdoła oprzeć się orężowi rzymskiemu". —

Powiedziawszy te słowa uniósł się do nieba«. Jest rzeczą nie do pojęcia, jak łatwo' uwierzono w tę jego

słowa i jak ukoiła się wśród ludu i wojska tęsknota za Romu-lusem przez wzbudzenie wiary w jego

nieśmiertelność.

l, II. NUMĄ'POMPILIUSZ (I, 18—21)

[18] Sławna była w tym czasie sprawiedliwość i bo-gobojność Numy Pompiliusza. W sabińskim mieście

Cures l mieszkał ów mąż najbardziej biegły — jak na ową epokę — we wszelkim prawie boskim i ludzkim.

Jako mistrza tych jego umiejętności w braku kogo innego błędnie podają Pitagorasa z Samos2, który, jak

wiadomo, za panowania Serwiusza Tuliusza w Rzymie — a więc przeszło sto lat później — na

najdalszych krańcach Italii, w okolicach Metapontu, Heraklei i Krotony 3 zrzeszał wokół swej osoby

młodzież garnącą się do nauki. Chociażby nawet żył w tej samej epoce, to jakże jego sława mogłaby była

dojść z tamtych okolic aż do kraju Sabinów? Albo za pośrednictwem jakiego języka zdołałaby ona

wzniecić w kimś chęć do nauki? Lub wreszcie pod jaką osłoną zdołałby sam przedostać się przez tyle

szczepów, różniących się językiem i obyczaj a-

1 Cures — stolica Sabinów.

2 Pitagoras z Samos — grecki matematyk i filozof, żył około r. 580—500 przed n. e.; z nieznanych

przyczyn przeniósł się do Krotony w południowej Italii, gdzie zorganizował coś jakby bractwo

1'ilozo.ficzno-relżgijne. Liwiusz zaznacza, że wersja, jakoby Numa Pompiliusz był uczniem Pitagorasa, nie

da się utrzymać, chociażby ze względów chronologicznych, gdyż Pitagoras był współczesny Serwiuszowi

Tuliuszowi, przedostatniemu królowi rzymskiemu, nie zaś Numie.

;1 Metapont i Heraklea — miasta greckie w Lukanii (Italia Południowa) nad Zatoką Tarencką; Krotona—-

takaż sama osada' "a wschodnim wybrzeżu Brucjum.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) g

34

LIWIUSZ: DZIEJE

mi? Sądzę więc raczej, że jego umysłowość ukształtowała się na podstawie własnych wrodzonych

zdolności i że wykształcił się on nie tyle w obcych umiejętnościach, co w surowym i poważnym

wychowaniu dawnych Sa-binów, którzy w dawnych czasach w swoim zupełnym braku zepsucia nie mieli

równego sobie narodu.

Chociaż jasne było, że w razie powołania króla spośród Sabinów przechyli się szala wpływów w stronę

tamtego narodu, to jednak senatorowie usłyszawszy nazwisko Numy, uchwalają jednomyślnie jemu

powie-wierzyć władzę królewską; nikt bowiem nie odważył się przeciwstawić jego osobie ani siebie, ani

nikogo z własnego stronnictwa, ani w ogóle nikogo spośród senatorów czy zwykłych obywateli.

Przywołano więc Numę, a on kazał zapytać bogów o zdanie co do swej osoby, podobnie jak Romulus

osiągnął tron królewski zakładając miasto po zapytaniu o wolę bogów. Następnie augur", który później dla

zaszczytu piastował ten urząd kapłański jako funkcję państwową i dożywotnią, zaprowadził go na górę;

Numa usiadł tam na kamieniu, zwrócony w stronę południową. Koło niego siadł augur z głową zakrytą, a

w prawej ręce trzymał zakrzywioną laskę bez sęka, zwaną lituus. Następnie objął wzrokiem miasto i

przyległe okolice, pomodlił się do bogów, oznaczył na niebie pola od wschodu do zachodu, oświadczył, że

obszary południowe są pomyślne, północne zaś niepomyślne, a znak obrany naprzeciwko, jak daleko

Wzrok sięgał, oznaczył w myśli

4 augur — kapłan, do którego kompetencji należało badanie woli bogów za pomocą różnych znaków;

zewnętrzną oznaką augura była szata bramowana purpurą i laska, zwana lituus. W czasach

rzeczypospolitej kolegium augurów składało się z 15 członków. Najczęściej badano wolę bogów z lotu

ptaków i ze zjawisk na niebie. Odbywało się to mniej więcej w sposób opisany w tym rozdziale Liwiusza.

KSIĘGA I, ROZDZ. 18—19

35

jako granicę. Przerzucił z kolei laskę do lewej ręki, a prawą położył na głowie Numy i tak się modlił:

»Ojcze Jowiszu, jeżeli jest wolą przeznaczeń, by ten Numa Pompiliusz, którego głowy dotykam, był kró-

lem w Rzymie, racz nam objawić niechybne znaki w obrębie zakreślonych przeze mnie granic«. Następnie

wymienił wyraźnie zjawiska, których okazanie chciał widzieć5. Po ich zesłaniu Numa, uznany królem, ze-

szedł ze świętego miejsca auspicjów".

[19] Objął w ten sposób tron królewski i postanowił nowe miasto, założone siłą oręża, przekształcić na

nową postać ustawami, prawami i obyczajnością. Widząc, że wśród szczęku oręża do tego nie można się

przyzwyczaić, bo przecież w czasie wojny ludzie nabierają raczej dzikości, uznał za stosowne dość

pierwotny jeszcze naród uczynić łagodniejszym przez odzwyczajenie od broni. W tym celu zbudował

świątynię Janusa 7 u podnóża Argiletu 8. Świątynia ta miała być widomym znakiem wojny i pokoju, tzn. jej

otwarcie oznaczało, że państwo jest w stanie wojny, zamknięcie zaś, że wszystkie okoliczne narody

zostały uspokojone. Po okresie panowania Numy świątynia ta jeszcze dwa razy była zamknięta, raz za

konsulatu Tytusa Maniiusza po zakończeniu pierwszej wojny punickiej, drugi raz — co

5 Liwiusz nie podaje, jakie znaki objawiły się augurowi.

6 ze świętego miejsca auspicjów — w oryginale wyraz temp-lum. W terminologii augurów wyraz ten

oznaczał przestrzeń kwadratową, powstałą przez zakreślenie laską linii od północy ku południowi, drugiej

od zachodu na wschód i poprzecznych do nich.

7 Janus — staroitalskie bóstwo wszelkiego początku w czynnościach ludzkich i zjawiskach w przyrodzie;

przy modlitwie i ofiarach zwracano się najpierw do niego, nawet przed Jowiszem. Wyobrażano go sobie

jako boga o dwóch twarzach. Świątynia jego, o której tu mowa, stała w północnej części Forum.

ls Argiletum — na północny wschód od Forum.

36

LIWIUSZ: DZIEJE

bogowie pozwolili oglądać naszej epoce — po bitwie pod Akcjum, gdy Cezar August stworzył pokój na lą-

dzie i na morzu 9. Gdy po zamknięciu tej świątyni Numa zjednał sobie wszystkich dookoła sąsiadów przez

zawarcie przymierzy i układów, uznał, że trzeba przede wszystkim rozpowszechnić bojaźń bożą, środek

najskuteczniejszy wobec ludu naiwnego i w owych czasach prostego; nie chciał bowiem, by po usunięciu

obawy przed zewnętrznymi niebezpieczeństwami z bezczynności gnuśniały umysły, które dotychczas

utrzymywała w karbach obawa przed wrogami i karność wojskowa. A ponieważ ta bogobojność nie mogła

ogarnąć serc bez jakiegoś zmyślonego cudu, udał Numa, że ma nocne schadzki z boginią Egerią i

rozgłosił, że za jej poradą ustanawia najmilsze bogom ofiary i mianuje dla każdego z bogów specjalnych

kapłanów. Przede wszystkim dzieli rok na dwanaście miesięcy 11) opierając się o bieg

9 Świątynia Janusa w całej historii rzymskiej, od czasów najdawniejszych, była tylko trzy razy zamknięta,

tzn. za Numy Pompiliusza, w r. 235 po zakończeniu pierwszej wojny punickiej (w latach 264—241) i w r.

29 po odniesieniu zwycięstwa pod Akcjum przez Augusta. Jest to najwymowniejszym dowodem

militarnego charakteru historii rzymskiej.

10 Liwiusz przypisując Numie podział roku na dwanaście miesięcy księżycowych, stwierdza tym samym

istnienie poprzednio innego kalendarza. Chodzi tu o znany z innych źródeł tzw. rok Romulusa, który liczył

10 miesięcy; sześć z nich miało po 30 dni, a cztery po 31, cały rok liczył więc razem 304 dni. Pierwszym

miesiącem był marzec, Martius, ostatnim zaś grudzień, December, który istotnie był zgodnie ze swą

etymologią miesiącem dziesiątym (decem), podobnie jak listopad, November, dziewiątym (novem), itd.

Nowymi miesiącami są lanuarius i ,Februarws, dodane między grudniem a marcem. Dwunastomiesięczny

rok księżycowy Numy liczył 354 dni i 6 godzin;

ponieważ rok słoneczny liczy 365 dni 511 48' 44", więc różnica między rokiem Numy a słonecznym

wynosiła 11 dni 611. Różnicę tę kalendarz Numy wyrównywał w ten sposób, że co 19 lat wstawiał

miesiące przestępne, ale jaka była długość i liczba

KSIĘGA I, ROZDZ. 19—20

37

księżyca. A ponieważ księżyc nie wypełnia w miesiącu trzydziestu dni i wskutek tego brak kilku do

zupełnego roku słonecznego, przez wtrącenie miesięcy dodatkowych tak zrównoważył rok księżycowy, że

co dwadzieścia lat dni przypadały na te same punkty drogi słonecznej, skąd zaczynał się rachunek, przy

czym w każdym roku była pełna liczba dni. Ustanowił również Numa tzw. dni pomyślne i niepomyślnen,

ponieważ było korzystne niekiedy w ogóle nie odbywać zebrań ludowych. ;^

[20] Z kolei zajął się ustanowieniem kapłanów, chociaż sam wykonywał bardzo wiele funkcji kapłańskich,

a zwłaszcza tych, które obecnie należą do tzw. Dialis flamen l2. Według jego zdania w państwie tak

wojów"

tych miesięcy, tego nam Liwiusz nie podaje. Z innych źródeł wiemy, że od czasu decemwirów (od r. 451

przed n. e.) wstawiano co dwa lata jeden miesiąc przestępny (mensis interca-laris). Ważna reforma

kalendarza nastąpiła w r. 46 przed n. e., kiedy to Cezar zaprowadził egipski rok słoneczny o 365 1/4

dniach (kalendarz juliański). Kalendarz ten był w powszechnym użyciu w Europie aż do reformy papieża

Grzegorza XIII (kalendarz gregoriański), który w r. 1582 usunął różnicę między rokiem kalendarzowym a

słonecznym w ten sposób, że po 4 października 1582 opuścił 10 dni, a setki lat, mimo że są po-dzielne

przez cztery, ustalił jako nieprzestępne, by na nowo nie powstała w przyszłości taka różnica.

n dni pomyślne i niepomyślne — dies fasti i dies nefasti;

dies fasti były to dni, w których wolno było przeprowadzać czynności sądowe oraz w których urzędnik

mógł stawiać wnioski na zgromadzeniu; dni, w których tego nie wolno było czynić, zwały się dies nefasti.

12 flaminowie byli to kapłani poszczególnych bogów. Flami-nowie dzielili się na maiores i minores, do

maiores należeli ilamen Dialis (kapłan Jowisza), flamen Martialis (kapłan Marsa) i flamen Quirinalis

(kapłan Kwiryna); pochodzili oni z rodzin patrycjuszowskich i zażywali, zwłaszcza flamen Dialis, olbrzy-

miego znaczenia; Oprócz wymienionych tu przez Liwiusza oznak W późniejszych czasach otrzymał

flamen Dialis jeszcze jednego

38

LIWIUSZ: DZIEJE

niczym mogło być więcej królów podobnych do Romu-lusa niż do Numy i ci wyruszaliby na wojnę — by

więc ofiary leżące w kompetencji króla nie były zaniedbywane, stworzył specjalny urząd kapłana Jowisza i

nadał mu zewnętrzne oznaki w postaci specjalnego stroju i królewskiego tronu. Dodał do niego jeszcze

dwóch flaminów, jednego dla Marsa, drugiego dla Kwiryna, oraz powołał westalki13. Ta ostatni-a godność

kapłańska była pochodzenia albańskiego i była związana z rodem założyciela Rzymul4. By westalki mogły

być stałymi zwierzchniczkami świątyni; ustanowił dla nich dochody ze skarbu państwa15, a przez

obowiązek zachowania dziewictwa i przez różne jeszcze ceremonie otoczył je czcią i świętością. Powołał

także dwunastu kapłanów Marsa Gradywa, zwanych saltami16; nadał im zewnętrzną oznakę w postaci

barwnej tuniki; a na tunice spiżowy pancerz. Według ustanowionego przez niego ceremoniału, obnosili oni

oręż spadły z nieba a zwany

liktora. Liwiusz przypisuje Numie Pompiliuszowi ustanowienie wszystkich trzech flaminów, podczas gdy

inni, jak np. Plutarch (Numa, 7), opowiadają, że flamen Dialis i Martialis istnieli już przed Numą, natomiast

Numa miał ustanowić tylko kapłana Kwiryna.

13 westalki — zob. przyp. 22 do I 4. Westalki jako kapłanki Westy istniały już w Albie, macierzy Rzymu,

kult Westy był więc kultem latyńskim.

14 Romulus, założyciel Rzymu, był synem Westalki (por. I 4). ' " dochody ze skarbu państwa — chodzi o

dochody z ager publicus.

16 saliowie — było to kolegium kapłańskie składające się z 12 członków, oddane czci boga Marsa. W

marcu, jako miesiącu poświęconym czci tego boga, szli oni w uroczystej procesji, byli uzbrojeni w hełmy,

miecze, włócznie i święte tarcze; wykonywali taniec wojenny śpiewając przy tym liturgiczne pieśni.

Uroczystości te trwały przez dni kilkanaście w okresie od \ do 15 marca.

KSIĘGA I, ROZDZ. 20—21

39

ancilial7, i szli w pochodzie przez miasto wśród pieśni, skoków i uroczystego tańca. Następnie wybrał

spośród senatorów naczelnym kapłanem18 Numę Marcjusza, syna Marka, przekazał mu wszystkie

obrzędy religijne, dokładnie spisane i zestawione, tzn. z jakich zwierząt należy składać ofiary, w jakich

dniach i w jakich świątyniach i skąd czerpać pieniądze na tego rodzaju wydatki. Wszystkie w ogóle

prywatne i państwowe ofiary podporządkował decyzji pontifeksa, aby lud miał się gdzie zwracać po

poradę, i by w niczym nie zamącić bożego zakonu przez zaniedbanie obrzędów rodzimych, a

przyjmowanie obcych. Zarządził też, by pon-tifeks nie tylko wydawał przepisy co do służby bożej, lecz

także co do obrzędów pogrzebowych i przebłagania dusz umarłych, a nadto, jakie znaki złowróżbne,

objawione piorunami lub czymś innym widocznym dla ludzi, mają być uznane za prawdziwe i jak po-

stępować w tych razach. Dla wywabienia ich z boskiej myśli poświęcił na Awentynie ołtarz Jowiszowi

Elicejskiemu 19, a przez wróżby z lotu ptaków zapytał boga o zdanie, jak je należy tłumaczyć.

[21] Odwrócił więc uwagę całej ludności od srogich czynów orężnych ku tego rodzaju zagadnieniom i za-

jęciom religijnym. Tak i umysły były stale czymś za-

17 ancilia — tarcze saliów, jedna z nich, według legendy, spadła z nieba, a na wzór tej jednej kazał Numa

zrobić jedenaście pozostałych.

13 Liwiusz używa tu terminu pontif.ex, niewątpliwie jednak chodzi o najwyższego kapłana, zwanego

pontifex maximus;

władzy jego podlegali inni ^ontifices, westalki i flaminowie. Aż do r. 300 (lea: Ogulnia) urzędy kapłańskie

mogły być piastowane wyłącznie przez przedstawicieli rodów patrycjuszow-''kich; plebejusze mogli być

jedynie flamines minores.

18 Jowisz Elicejski (luppiter Elźcius) — Jowisz, którego „wab'i się" (elicsre}, by albo wyjawil sposób

ułagodzenia gniewu bo-s:ów, albo' by sam się objawił.

40

LIWIUSZ: DZIEJE

jęte, a ustawiczna myśl o bogach — wobec wiary w stały udział bóstwa niebiańskiego w sprawach ludz-

kich — napełniła serca ludzkie taką pobożnością, że nie trwożna obawa przed prawem i karą, lecz uczci-

wość i przysięga rządziły państwem. Sami poddani kształtowali się według charakteru króla, jakby jedy-

nego wzoru. A także okoliczne narody mimo uprzedniego mniemania, że w środku ich powstało nie

miasto, lecz jakiś obóz wojenny mający ich wszystkich niepokoić, nabrali takiego szacunku, że uznali za

grzech niepokojenie państwa zajętego wyłącznie służbą bożą. Był gaj, przez którego środek płynęło

źródło wytrysku-jące z ciemnej jaskini. Ponieważ Numa chodził tam bardzo często samotnie, jakby na

schadzkę z boginią, poświęcił go Kamenom20, które miały tam odbywać zebrania z jego żoną Egerią.

Wprowadził .także uroczystość na cześć bogini Fides21; polecił kapłanom jechać do jej kapliczki w krytym

powozie 22 i wykonywać ofiary ręką zakrytą aż po palce: miało to symbolizować zasadę, że należy

przestrzegać rzetelności i że jej siedziba jest święta nawet w prawicy. Ustanowił także wiele innych ofiar i

miejsc dla ich wykonywania, które kapłani nazywają argei23. Najważniejszym jednak

20 Kameny — nimfy źródeł przepowiadające przyszłość (por. ludową wróżbę ze strumienia);

identyfikowano je później z greckimi Muzami.

21 Fides — wiara i ufność, podstawa stosunków między ludźmi, była czczona jako bóstwo. Jej dniem

świętym był l października; kaplica jej stała na Kapitelu.

22 powóz kryty był sklepiony łukowato, a na tym łuku rozpinano sukno. Podobnym powozem jeździły także

westalki.

23 argei — Argeci byli to towarzysze Herkulesa, którzy po jego odejściu z Italii rzucili się do Tybru z

tęsknoty za nim. Czczono ich jako patronów miasta i wystawiono im po sześć kapliczek (argei) w każdej z

czterech dzielnic, a trzy poza obrębem miasta,

KSIĘGA I, ROZDZ. 21

41

czynem była przez cały czas jego rządów opieka nie mniejsza nad pokojem niż nad całym królestwem.

Tak dwaj królowie po kolei, każdy inną drogą, ten w pokoju, tamten w wojnie — pomnożyli potęgę

państwa. Romulus był królem lat trzydzieści siedem, Numa czterdzieści trzy. Państwo było potężne i

dobrze zorganizowane dzięki odpowiedniemu postępowaniu w czasie wojny i pokoju.

III. WALKA HORACJUSZÓW Z KURIACJUSZAMI I ZBURZENIE ALBY (I, 24—29)

[24]l Przypadkiem w obu wojskach znajdowało się po trzech braci bliźniaków, odpowiadających sobie i

wiekiem, i siłą fizyczną. Powszechnie wiadomo, że nazywali się oni Horacj uszami i Kuriac j uszami i nie

ma chyba żadnej dawnej opowieści sławniejszej niż ta. Lecz w sprawie tak znanej trwa ciągle niepewność

co do imion, a mianowicie, do którego narodu należeli Horacj usze, a do którego Kuriacjusze. Źródła

historyczne podają ten szczegół raz tak, raz inaczej, jednak więcej jest takich, które Rzymian nazywają

Horacj uszami. Ja osobiście skłonny jestem pójść za tym właśnie zdaniem.

Z tymi to bliźniakami układają się królowie, aby walczyli orężnie za ojczyznę: ta strona ma posiąść na-

1 W pominiętych tu rozdziałach (22 i 23) czytamy, że po śmierci Numy Pompiliusza władzę królewską w

Rzymie objął Tullus Hostyliusz, wnuk Hostyliusza, który zginął w wojnie z Sabinami za Romulusa (por. I

12). Był to król bardzo wojowniczego usposobienia. Za jego rządów doszło do zatargów między Rzymem

a Albą Longą, macierzystym miastem Rzymu, wskutek których wybuchła wojna. Zanim doszło do

decydującej bitwy, dyktator albański Mecjusz Fufecjusz odbył rozmowę z królem rzymskim, w czasie

której zwrócił mu uwagę na niebezpieczeństwo etruskie zagrażające obu bratnim narodom. Zaproponował

więc, by spór rozstrzygnięto w jakiś inny sposób, bez wyniszczania wojsk potrzebnych do walki przeciw

Etruskom, jako wspólnemu wrogowi. Król rzymski podzielił to stanowisko, ą przypadek pomógł obu

stronom.

KSIĘGA I, ROZDZ. 24

43

czelną władzę, która odniesie zwycięstwo. Wyrażono zgodę na wszystkie punkty i ustalono czas i miejsce.

Przed rozpoczęciem boju przymierze zostało zawarte między Rzymianami a Albanami na takich

warunkach, że bez dalszej walki ten naród będzie panował nad drugim, którego przedstawiciele odniosą

zwycięstwo w tym pojedynku. Różne przymierza zawiera się na różnych warunkach, ale jeżeli chodzi o

sposób postępowania, to wyglądają one mniej więcej jednakowo. Wtedy, jak słychać, zawarto je w sposób

niżej opisany, a nie ma tradycji starszej co do żadnego innego przymierza. Fecjał2 postawił królowi

Tullusowi następujące zapytanie: »Czy każesz mi, królu, zawrzeć przymierze z ojcem zaprzysięgłym

narodu albańskiego?« Gdy król rozkazał, odezwał się fecjał w te słowa: »Żądam od ciebie, królu, świętego

ziela«; król na to: ^Przynieś czystej trawy«. — Fecjał przyniósł z góry wiązkę czystej trawy, a następnie

króla tak zapytał: »Królu, czy mianujesz mnie królewskim posłem narodu rzymskiego Kwirytów, a tak

samo moje przybory rytualne i mych towarzyszy ?« — »Mianuję, co oby stało się bez zdrady mojej i bez

zdrady narodu rzymskiego Kwirytów«. Fec jąłem był Markus Waleriusz: mianował on ojcem

zaprzysięgłym3 Spuriusza Fuzjusza, dotykając jego głowy i włosów świętym zielem4. Ojca zaprzysięgłego

mianuje się dla wykonania przysięgi, czyli uświęcenia przymierza, a dokonuje on tego w długiej mowie,

za-

2 fecjał (fetialis) — tak nazywał się członek kolegium kapłańskiego w Rzymie, którego zadaniem było

wykonywanie czynności i obrzędów przy wypowiadaniu wojny, zawieraniu

przymierza itp.

3 ojciec zaprzysięgły — tak zwał się fecjał, który, był czynny

przy zawieraniu przymierza.

4 świętym zielem — ziele wyrwane z korzeniem na zamku było symbolem państwa, król (za

rzeczypospolitej konsul) wręczał je kapłanowi, a ten rtim poświęcał zastępcę.

44

LIWIUSZ: DZIEJE

wartej w tradycyjnej formule, której ze względu na ]ej rozmiary nie warto tu przytaczać. Następnie odczytał

warunki przymierza i odezwał się w te słowa: »Wy-słuchaj, Jowiszu, wysłuchaj, ojcze zaprzysięgły narodu

albańskiego, wysłuchaj ty, narodzie albański! Jak te warunki od początku do końca zostały odczytane z

tych tablic woskowych bez żadnej ukrytej myśli, i jak one tutaj dziś zostały należycie zrozumiane, tak

naród rzymski nie złamie pierwszy tych warunków. Jeśliby je pierwszy złamał za ogólną zgodą 5, wtedy ty,

Jowiszu, uderz tak w naród rzymski, jak ja dziś uderzę w tego tu wieprzka: a uderz tym mocniej, im

większą masz moc i potęgę«. Po tych słowach zabił wieprzka krzemieniem. Również Albańczycy złożyli

swą przysięgę w uroczystych formułach przez swego dyktatora i swych kapłanów.

[25] Tak zawarto przymierze, a trzej bliźniacy zgodnie z umową chwytają za broń. Wśród obustronnych

napomnień, że bóstwa ojczyste, ojczyzna, rodacy, wszyscy obywatele pozostali w ojczyźnie i wszyscy

obywatele w wojsku patrzą teraz na ich oręż i na ich ręce, młodzieńcy z wrodzoną im odwagą a nadto

zagrzani powyższymi słowami zachęty, wychodzą na środek mię-;

dzy dwa wojska. Z obu stron przed obozami rozsiadły! się dwa wojska wolne chwilowo od bezpośredniego

nie-, bezpieczeństwa, ale tym silniejszą ogarnięte troską::

chodziło przecież o zwierzchnictwo jednych nad drugi- & mi, uzależnione od odwagi osobistej tak

niewielkiej | garstki ludzi. Tak więc w oczekiwaniu i niepewności kierują wzrok na dość przykre widowisko.

Dano znak, a wtedy z obu stron rzucają się na siebie ż bronią w ręku jakby dwa szeregi wojskowe, dwie!

KSIĘGA I, ROZDZ. 25

45

5 za ogólną zgodą — tzn. gdyby całe państwo było odpowie-,| dzialne za naruszenie warunków

przymierza. |

trójki braci tchnące odwagą wielkich wojsk. Ani jednej, ani drugiej stronie nie przychodzi na myśl osobiste

niebezpieczeństwo, lecz myślą tylko o przyszłym poddaństwie albo zwierzchniej władzy i o losie ojczyzny,

który ma być w przyszłości taki, jakim oni go uczynią. Skoro zaraz po pierwszym natarciu rozległ się

szczęk oręża i zabłysły w słońcu lśniące miecze, ogarnęło widzów ogromne przerażenie; a gdy nadzieja

nie przechyliła się na żadną stronę, zamierał dech w piersiach, a głos uwiązł w gardle. Kiedy w dalszym

ciągu przyszło już do zapasów wręcz i gdy widziano już nie tylko ruchy ciał i obustronne obroty oręża, lecz

także rany i krew, padli nagle dwaj Rzymianie jeden na drugiego, ale zranili przedtem trzech

Albańczyków. Na ten widok wojsko albańskie wydało głośny okrzyk radości, natomiast rzymskie szyki

opuściła już cała nadzieja, ale nie opuściła ich jeszcze troska, bo zamierały z trwogi o los tego jednego,

którego zaraz obskoczyło trzech Kuria-cj uszów. Przypadkiem nie miał on żadnej rany; nie mógł więc

wprawdzie sprostać żadną miarą wszystkim razem przeciwnikom, ale za to wobec każdego z osobna

przedstawiał groźne niebezpieczeństwo. By więc móc walczyć z każdym z nich osobno, rzucił się do

ucieczki:

wiedział bowiem, że tak będą go ścigać, jak każdemu z nich pozwoli stopień zranienia. Oddalił się już w

swej ucieczce od pierwszego placu boju, aż tu ogląda się i widzi, że gonią za nim przeciwnicy w dużych

odstępach, a jeden z nich jest tuż tuż za nim. Zawraca więc i rzuca się na niego z całą siłą. Słychać

głośne wołania wojska albańskiego skierowane do Kuriacjuszy, by jak najspieszniej szli bratu na pomoc,

ale już Horacjusz obalił jednego wroga i jako zwycięzca staje do drugiego boju. Wtedy znów Rzymianie

okrzykiem, jaki zwykle strona sprzyjająca wydaje po niespodziewanym obrocie sprawy, dodają odwagi

swemu żołnierzowi. Ten zaś

46

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA I, ROZDZ. 26

stara się spiesznie doprowadzić walkę do końca. Zanim by więc mógł dobiec ostatni, który nie był zresztą

daleko, kładzie trupem także drugiego wroga. Teraz już ilościowo szansę walki zrównały się, bo po obu

stronach .było po jednym, ale ani ich siły fizyczne, ani ich usposobienie nie były w tej chwili sobie równe:

jeden był zupełnie nie raniony, a dwa odniesione przed chwilą zwycięstwa dodawały mu zapału do

trzeciego pojedynku; drugi natomiast był osłabiony raną, wyczerpany gonitwą, nadto przybity śmiercią

braci, którzy przed nim padli; w takim stanie staje on do walki ze zwycięskim wrogiem. I nie był też to bój

we właściwym tego słowa znaczeniu. Rzymianin zawołał tryumfująco:

»Dwóch wrogów posłałem na ofiarę cieniom poległych braci, a trzeciego ofiaruję sprawie tej wojny, by

Rzymianin mógł panować nad Albańczykiem«. Wbija niebawem z góry miecz w szyję nieprzyjaciela, który

z trudem trzymał broń w ręku, a gdy ten już leżał na ziemi, zdarł z niego zbroję.

Wśród głośnych okrzyków radości i powinszowań przyjmują Rzymianie Horacjusza, a radość ich była tym

większa, im cała sprawa była bliższa przegranej. Z kolei obie strony przystępują do grzebania ciał swoich

poległych, a czynią to z usposobieniem bynajmniej nie jednakim: wszak jedna strona rozszerzyła swe

panowanie, druga zaś podpadła pod cudzą władzę. Groby stoją w tym miejscu, gdzie każdy poległ, tzn.

dwa rzymskie w tym samym miejscu bliżej Alby, a trzy albańskie w kierunku ku Rzymowi, ale w pewnej od

siebie odległości, tak jak odbyła się walka 6.

[26] Przed rozejściem się z placu boju zapytał Me-cjusz Tullusa, jakie otrzyma rozkazy na mocy zawar-

6 W czasach Liwiusza pokazywano te groby na tzw'. campus sacer Horatiorum.

•47

tego przymierza; dostał odpowiedź, by młodzież trzymał w pogotowiu pod bronią, bo skorzysta Tullus z ich

pomocy w razie wojny z Wejentami. Tak więc oba wojska odprowadzono do domu.

Na czele szedł Horacjusz niosąc łup zdarty z trzech bliźniaków; przed bramą Kapeńską 7 zabiegła mu

drogę niezamężna siostra, która była zaręczona z jednym z Kuriacjuszy, ale gdy poznała na ramionach

brata płaszcz narzeczonego, który sama utkała, rozpuszcza z żałości włosy i z płaczem wywołuje imię

poległego. Wznieca burzę gniewu w sercu zapalczywego młodziana ta rozpacz siostry wobec jego

własnego zwycięstwa i tak wielkiej radości ogólnej; dobywa więc miecza i przebija nim dziewczynę,

gromiąc ją równocześnie tymi słowy: »Idż stąd z twą niewczesną miłością do narzeczonego, skoroś

zapomniała o poległych braciach, skoroś zapomniała o bracie żywym, skoroś zapomniała o ojczyźnie. Tak

niech zginie każda Rzymianka, która w przyszłości zapłacze nad ciałem wroga«.

Potworny wydał się ten czyn i senatorom; i ludowi, ale przeciwstawiła mu się świeża zasługa. Mimo to po-

' stawiono go przemocą przed sąd królewski8. Król nie chcąc osobiście wydać wyroku surowego, a

niemiłego dla ludu, oraz nie chcąc spowodować kary śmierci w następstwie wyroku, zwołał lud na

zebranie i oświadczył:

»Podług prawa mianuję dwóch mężów9, którzy mają sądzić Horacjusza za zbrodnię stanu«'10. Groźne

prawo

7 brama Kapeńską — porta Capena, południowa brania Rzymu między Mons Caelius a tzw. Remurią.

8 przed sąd królewski — król był najwyższym sędzią. 8 mianuje dwóch mężów — nie byli oni urzędnikami,

lecz jakby komisarzami królewskimi, wybranymi dla przeprowadzenia pewnej czynności zleconej przez

króla. Król uchyla się od wyrokowania w tej sprawie.

10 zbrodnię stanu — tym pojęciem (perduellio) określano przestępstwo, które nie było zdradą państwa, ale

naruszało istnie-

48

LIWIUSZ: OZIEJE

' miało następujące brzmienie: »Dwaj mężowie mają sądzić zbrodnię stanu; jeżeli oskarżony odwoła się

od wyroku dwóch mężów, niech sprawę rozstrzyga 'gromadzenie ludowe ". Jeżeli utrzyma się wyrok

dwóch mężów, ma oskarżonemu liktor zasłonić głowę, zawiesić go na powrozie na hańbiącym drzewie i

ochłostać albo wewnątrz albo nazewnątrz pomerwm« 12. Na mocy tego prawa mianowano tedy dwóch

mężów. Ci byli przekonani, że w myśl tego prawa nie mógłby uwolnić się nawet niewinny, gdy wydadzą

wyrok skazujący; więc jeden z nich rzekł: »Publiuszu Horacjuszu, skazuję cię za zbrodnię stanu; chodź,

łiktorze, zwiąż mu ręce«. Zbliżył się liktor i zabierał się do zarzucenia powroza. Ale wtedy Horacjusz za

sprawą króla, łagodniej tłumaczącego prawo, nagle zawołał: »0dwołuję się«. — Tak więc na mocy tego

odwołania sprawa poszła do rozstrzygnięcia przed lud. W czasie tego sądu ludowego największe

wrażenie na zebranych wywarł krzyk ojca Publiusza Horacjusza, że jego zdaniem córka słusznie poniosła

śmierć; w przeciwnym razie sam, na mocy władzy ojcowskiej 13, byłby ukarał syna. Błagał następnie, by

nie czynili zupełnie bezdzietnym jego, którego niedawno widzieli otoczonego tak licznym potomstwem.

Wśród tych błagań starzec objął syna ramieniem i wskazując

jacy w państwie porządek. Takim właśnie był „samosąd" dokonany przez HoraCjusza na własnej siostrze.

n Prawo apelacji od wyroku urzędnika do Zgromadzenia Narodowego istniało za rzeczypospolitej na

podstawie tzw.- lex Yaleria de provocatione (por. II 8). Liwiusz przedstawia w tym miejscu sprawę tak, jak

gdyby istniało ono już w epoce królewskiej.

12 pomerium — por. wywody Liwiusza I 44.

13 Dzieci w Rzymie znajdowały się we władzy ojca, który miał prawo je zabić, sprzedać, wydziedziczyć itp.

Nawet dorośli synowie byli pod względem prawnym zależni od ojca, a syn uniezależniał się od ojca

dopiero z chwilą jego śmierci.

KSIĘGA I, ROZDZ. 26

49

na łupy Kuriacj uszów, wbite w miejscu zwanym dziś pilą Horatia14, wołał: »Kwiryci, jakże to będziecie

mogli patrzeć na stojącego pod haniebnym drzewem, na chłostanego i torturowanego tego, którego

dopiero co widzieliście, jak kroczył wśród oznak zwycięstwa i radosnych okrzyków? Chyba nawet oczy

Albańczyków odwróciłyby się od tak haniebnego widowiska! Idź, łiktorze, skrępuj te ręce, które tak

niedawno dzierżyły broń i tą bronią wywalczyły dla narodu rzymskiego zwierzchnią. władzę nad Albą. Idź,

zakryj głowę oswo-bodzicielowi tego miasta, zawieś go na hańbiącym drzewie, chłoszcz go albo wewnątrz

pomerium — ale tylko wśród tych włóczni i łupów zdartych z wroga — albo na zewnątrz pomerium — ale

tylko pośrodku grobów .Kuriacj uszy. Gdzież bowiem możecie zaprowadzić tego młodzieńca, by go

pomniki własnej chwały nie uwalniały od tak sromotnej kary śmierci?« — Ulitował się lud nad łzami ojca i

nad siłą ducha samego młodzieńca, niezmienną w każdym niebezpieczeństwie, i wydano wyrok

uwalniający, kierując się raczej podziwem dla męstwa, a nie słusznością. sprawy. Przeto by zbrodnię

dokonana na oczach wszystkich zmyć jednak jakąś 'ofiara oczyszczalną, polecono ojcu, by oczyścił syna

na koszt państwa '5. Dopełnił on pewnych ofiar oczyszczających, których wykonanie powierzono w

przyszłości rodowi Horacjuszów, a później przeciągnął w poprzek ulicy belkę i przeprowadził pod nią

jakoby pod szubienicą młodzieńca Istnieje ta belka do dziś dnia i od-

14 pilą Horatia — był to właściwie słup, na którym wisiał oręż poległych Kuriacjuszy; słup ten stał na

Forum.

15 na koszt państwa — ponieważ społeczeństwo uwolniło mordercę i zatrzymało nadal w swym gronie,

stało się przez to samo uczestnikiem jego winy; winę tę można było zatem zmyć tylko na koszt

społeczeństwa, i dlatego koszt ofiary oczyszczalnej ponosi państwo.

Bibl. Nar. Ser. n, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 9

50

LTWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA I, K02D2. Sl

51

nawia się ją na koszt państwa ls. Nazywają ją ,,belką siostrzaną". Grobowiec Horacji wzniesiono z

czworogra-niastego kamienia na tym miejscu, gdzie padła przeszyta mieczem.

[27] A przecież pokój z Albą nie był trwały. Niechęć ludu z powodu złożenia losu państwa w ręce trzech

żołnierzy spaczyła zmienny charakter dyktatora; a ponieważ uczciwe zamiary nie dały pomyślnych

rezultatów, zaczął starać się, by odzyskać wziętość przez wykonanie zamiarów nieuczciwych. A więc jak

poprzednio szukał w czasie wojny pokojul7, tak teraz, w czasie pokoju, szukał wojny. Ponieważ widział, że

jego państwo ma więcej odwagi aniżeli sił, podburzył inne narody do prowadzenia wojny otwartej i

należycie wypowiedzianej, a dla swoich zarezerwował zdradę pod pozorem przymierza. Fidenaci.

rzymska kolonia, porozumieli się z Wejentami i za cenę przejścia Albańczyków na ich stronę dali się

namówić do orężnej rozprawy. Kiedy Fidenaci otwarcie zbuntowali się, Tullus wezwał do siebie z Alby

Mecjusza i jego wojsko i poprowadził na wrogów. Po przeprawieniu się przez rzekę Anio 18, przy jej ujściu

rozbija obóz. Wojsko Wejentów przeprawiło się przez Tyber między tym miejscem a Fide-nami, także i w

bitwie zajmowali oni prawe skrzydło blisko rzeki. Na lewym ustawili się Fidenaci bliżej gór. Tullus ustawił

swoje wojska naprzeciw Wejentów, a Albańczyków naprzeciw Fidenatów. Albańczyk miał równie mało

odwagi, jak rzetelności. Nie odważył się ani pozostać na miejscu, ani przejść na stronę wroga, i zwolna

zaczął posuwać się ku górom. Następnie gdy według swego mniemania odsunął się już dość daleko,

" Dokonywano tej czynności w dniu l października.

17 szukał w czasie wojny pokoju — por. przypis l do I 24.

18 Anio — lewoboczny dopływ Tybru, dziś Teverone.

wprowadza zastępy na górę i rozwija z wahaniem poszczególne oddziały, by zyskać na czasie. Planem

jego było przerzucić swe siły na tę stronę, gdzie przechyli się szczęście wojenne. Najbliżej stojący

Rzymianie dziwili się początkowo, ujrzawszy swe skrzydło odsłonięte przez oddalenie się

sprzymierzeńców. Następnie jeździec na spienionym koniu przybiega i donosi królowi, że Albańczycy

oddalają się. Tullus w groźnym położeniu ślubował ustanowienie dwunastu saliów 19 i wybudowanie

świątyń bóstwom Pallor i Pawor 20. Konnego gońca •łajał donośnie, by i nieprzyjaciele słyszeli, i kazał

yrócić do boju: zawołał, że nie trzeba się niepokoić i że to na jego rozkaz wojsko albańskie zbacza, by

iderzyć z tyłu na nie ubezpieczonych Fidenatów. Wydał ównież rozkaz, by konnica wzniosła włócznie do

góry;

.o zasłoniło przed większą częścią rzymskiej piechoty vidok oddalającego się wojska albańskiego; ci,

którzy obaczyli to, w przekonaniu, że dzieje się to zgodnie e słowami króla, walczą z tym większą

zaciętością. itrach przerzucił się na nieprzyjaciół, bo słyszeli rozkaz króla donośnym głosem wydany, a

przeważna część Fidenatów umiała po -łacinie, jako że przyłączono ich jako osadników do Rzymian.

Rzucają się więc do ucieczki, by przez nagłe natarcie Albańczyków od strony wzgórz nie zostali odcięci od

miasta. Natarł na nich Tullus, zmusił do ucieczki skrzydło Fidenatów, a następnie zwrócił się ku

Wejentom, na których oddziałał popłoch innych. Nie zdołali oni wstrzymać natarcia, lecz od tłumnej

ucieczki powstrzymywała ich rzeka zagradzająca odwrót. Skoro w tę stronę skierowano się w ucieczce,

jedni tchórzliwie porzucili broń i na oślep

1B dwunastu saliów — byli to tzw. snliź Qumnales; mieli oni siedzibę na wzgórzu Kwirynalskim.

20 bóstwa Pallor i Pavor — były to personifikacje obawy i przerażenia.

9*

52

LTWIUSZ: DZIEJE

wpadali do rzeki, inni ociągając się na brzegach, nie wiedząc czy uciekać, czy walczyć, zostali wycięci.

Żadna poprzednia bitwa Rzymian nie była równie krwawa.

[28] Następnie sprowadzono na równinę wojsko albańskie, biernego widza walki. Mecjusz składa Tullu-

śowi życzenia z okazji pokonania y/rogów, Tullus ze swej strony przemawia łaskawie do Mecjusza. Z za-

chowaniem uroczystych ceremonii kazał Albańczykom złączyć ich obóz z obozem rzymskim, a ofiarę

oczyszczalną przenosi na dzień następny. Nazajutrz o brzasku wszystko przygotowano według zwyczaju,

a król kazał zwołać oba wojska na zebranie. Trębacze rozpoczęli swą czynność od końca obozu i w ten

sposób wezwali najpierw Albańczyków. Byli oni nadto ciekawi nowości — chcieli bowiem dobrze słyszeć,

jak król rzymski będzie przemawiał na zgromadzeniu —'ą więc stanęli najbliżej ,' niego. Według polecenia

staje wokół nich półkolem zastęp rzymski z bronią w ręku. Setnicy 21 dostali polecenie, by wszystkie

rozkazy wykonywali bezzwłocznie. Następnie Tullus rozpoczął przemowę tymi słowy:

»Rzymianie! Jeżeli kiedyś przedtem zdarzyło się w jakiejś wojnie, że winniście byli złożyć podziękowanie

najpierw bogom nieśmiertelnym, a dopiero na drugim miejscu oddać hołd własnemu męstwu, to miało to -•

miejsce przede wszystkim we wczorajszej bitwie; był to bowiem bój nie tyle z wrogiem zewnętrznym, co z

wiarołomną zdradą ze strony własnych sprzymierzeńców — a tego rodzaju walka bywa zwykle cięższa i

jest połączona z większym niebezpieczeństwem. Nie bądźcie w błędzie! To nie na mój rozkaz podeszli

Albań-czycy pod góry, nie było takiego rozkazu z mej strony, było to tylko podstępne udanie rozkazu.

Chodziło o to, byście nie wiedzieli, że was Albańczycy opuszczają,

21 setnicy (centwiones) byli to jakby podoficerowie W wojsku rzymskim. s

KSIĘGA I, ROZDZ. 28

53

i by nie zachwiała się w was odwaga bojowa, oraz by w wrogach wzbudzić przekonanie, że zanosi się na

oto- ' czenie ich z tyłu i aby wzniecić wśród nich strach i popłoch. A przecież za to przewinienie, o które tu

oskarżam, nie spada odpowiedzialność na ogół Albańczyków; poszli za swym wodzem, tak jak i wy

bylibyście postąpili, gdybym był chciał stąd gdzieś skierować wojsko. Mecjusz jest odpowiedzialny za ten

odmarsz, Mecjusz jest sprawcą tej wojny, Mecjusz złamał przymierze między Rzymianami a

Albańczykami. Ale i w przyszłości może pokusić się ktoś o taką bezecność, jeżeli na' jego osobie nie dam

teraz ludziom odstraszającego przykładu«. — Setnicy uzbrojeni otaczają Mecjusza; król mówi w dalszym

ciągu: »Niech wyjdzie to na pomyślność i szczęście dla narodu rzymskiego, dla mnie i dla was,

Albańczycy, ale zdecydowałem się "/szystkich Albańczyków przesiedlić do Rzymu, ludowi nadać prawo

obywatelstwa, co przednie j szych powołać do senatu — jednym słowem stworzyć jedno miasto i jedno

państwo. Jak swojego czasu państwo albańskie "ozpadło się na dwa narody 'i'1., tak teraz niech znów

owróci do jedności«. Na to młodzież albańska będąc °z broni a mając wokół siebie zbrojnych, mimo że

)żne ogarniały ją uczucia, jednak pod grozą ogólnego

•irachu zachowała milczenie. A król tak ciągnął dalej:

'Mecjuszu Fufecjuszu, gdybyś sam był w mocy nauczyć

•ię dotrzymywania słowa i poszanowania przymierza,

•o udzieliłbym ci nauki za życia; ale ponieważ twoja ';atura jest niepoprawna, to przynajmniej teraz, po-

nosząc śmierć, naucz, ludzi uważać za rzecz świętą to, o ty zbezcześciłeś. Jak więc niedawno rozerwałeś

wą duszę między sprawy Fidenatów a Rzymian, tak dozwolisz niebawem rozerwać swe ciało w przeciwne

22 Por. I 6.

54

LIWIUSZ: DZIEJE

strony«. — Zaraz potem kazał przyprowadzić dwie 'czwórki koni i do ciągnionych przez nie wozów

przywiązać rozciągniętego Mecjusza; konie popędzono w przeciwne strony, a te poniosły na obu wozach

przywiązane ciało rozerwane na dwie części. Odwrócili wszyscy wzrok od tak hańbiącego widowiska. Ale

był to pierwszy i zarazem ostatni u Rzymian przykład kary, przy której wykonaniu zapomniano o prawach

ludzkości; we wszystkich innych wypadkach wolno pochwalić się tym, że żaden inny naród nie wymierzał

kar łagodniejszych.

[29] Tymczasem wysłano przodem do Alby konnicę, która miała przesiedlić ludność do Rzymu; następnie

sprowadzono wojsko dla zburzenia miasta. Gdy ono wkroczyło w bramy, nie zapanował wprawdzie ów za-

męt i strach — jak to bywa przy zdobywaniu miast przemocą, kiedy po wyłamaniu bram względnie po

skruszeniu murów taranem albo po zdobyciu zamku gwałtownym szturmem zbrojni wrogowie z dzikim

krzykiem biegają po mieście i niszczą wszystko ogniem i mieczem — ale zapanowało ponure milczenie i

cicha żałość przytłoczyła wszystkich. Wskutek tego ze strachu nie mogli się zdecydować, co zostawić, a

co wziąć z sobą; jedni pytali o to drugich, stawali na progu, to znów wałęsali się bez celu po domach,

spoglądając na nie po raz ostatni. Ale już słychać było raz po raz nawoływanie konnych naglących do

wymarszu, dolatywał do uszu łomot domów burzonych na peryferiach, a kurz wzbijający się z odległych

miejsc zapełnił całą przestrzeń, jakby nadchodziła chmura; wtedy szybko każdy brał, co zdołał, i wychodził

opuszczając dom ojczysty, w którym się urodził i wychował; niebawem nieprzerwany strumień

wysiedleńców zalał ulice; widok innych pobudzał do łez, budząc wzajemną litość, rozlegały się także

żałosne jęki kobiet, zwłaszcza gdy przechodziły obok czcigodnych świątyń, otoczonych

KSIĘGA I, BOZDZ. 29

55

wojskiem i zostawiały bogów niejako w niewoli Po wyjściu Albańczyków Rzymianie zrównali z ziemia

wszystkie budowle tak państwowe, jak i prywatne; taS ]edna godzina pogrążyła w upadku i ruinie dzieło

czterystu lat, przez które Alba istniała. W myśl jednak

wyraźnego polecenia króla zostawiono nietknięte świątynie bogów. ' ą

IV. RZĄDY SERWIUSZA TULIUSZA (I 39—44)

[39] W tym czasie zdarzyło się w pałacu królewskim zjawisko dziwne i mające nadzwyczajne skutki. Gdy

spał chłopiec, nazwiskiem Serwiusz Tuliusz, podobno na oczach wielu osób pojawił się. płomień dookoła

jego głowy. Na hałas, jaki powstał wobec tak nadzwyczajnego zdarzenia, przybyli król i królowa1; a gdy

ktoś ze służby już niósł wodę, by ogień zagasić, powstrzymała go królowa, uciszyła wrzawę, a chłopca

ruszać nie pozwoliła, aż sam się zbudzi. Niebawem chłopiec zbudził się, a wtedy płomień sam przez się

zniknął. Wtedy Tanakwil2 wzięła męża na bok i tak odezwała się do niego: »Czy widzisz tego chłopca,

którego wychowujemy w tak niskim stanie? Nie ulega wątpliwości, że wyrośnie on dla nas na zbawcę w

niebezpieczeństwie i obrońcę zagrożonego tronu królewskiego. A więc to . źródło ogromnej chwały dla

państwa i naszego domu /wychowujmy z jak największym naszym staraniem«. Odtąd zaczęto chłopca

uważać za syna i kształcić 'w umiejętnościach, które sposobią charakter do piastowania wysokiego

stanowiska. Udało się to zgodnie

1 Następcą króla Tullusa był Ankus Marcjusz, po kądzieli wnuk Numy. Po jego śmierci został królem

Tarkwiniusz, zwany Starym, który przybył z Etrurii do Rzymu z żoną imieniem Tanakwil. Opowiedziany w

tym rozdziale wypadek miał miejsce za jego rządów.

2 Tanakwil jako pochodząca z Etrurii zna się doskonale na wróżbach i umie wytłumaczyć niezwykłe

zjawisko.

KSIĘGA I, BOZDZ. 39—40

57

z wolą bogów. Wyrósł on na młodzieńca o prawdziwie królewskim charakterze, a gdy Tarkwiniusz oglądał

się za zięciem, a nikogo z młodzieży rzymskiej nie można było z nim nawet porównać, ostatecznie król

wydał za niego swą córkę. Ten zaszczyt, jaki go spotkał — mniejsza o to z jakiej przyczyny — wyklucza

możliwość, by był on synem niewolnicy i by sam w chłopięcym wieku też był niewolnikiem. Ja osobiście

przychylam się raczej do zdania tych, którzy podają, iż po zajęciu Kornikulum3 poznano wśród wziętych w

niewolę kobiet żonę Serwiusza Tuliusza — księcia tego miasta — będącą w stanie odmiennym; królowa

rzymska z uwagi na jej znakomity ród wyzwoliła ją z niewoli, a ona urodziła dziecko w domu Tarkwiniusza

Starego. Wskutek tego dobrodziejstwa miała wywiązać się przyjaźń między .kobietami, a chłopiec

wychowany od małego w pałacu, był kochany i zażywał szacunku. Los matki — bo po zdobyciu miasta

dostała się jako branka w ręce wrogów — miał zrodzić legendę,-że chłopiec był synem

niewolnicy.

[40] W trzydziestym ósmym roku panowania Tarkwiniusza zażywał już Serwiusz Tuliusz olbrzymiej

wziętości nie tylko u króla^lecz i u senatorów oraz ludu. Dwaj synowie Ankusa już przedtem oburzali się,

że rzekomy opiekun4 pozbawił ich tronu królewskiego, że w Rzymie sprawuje rządy przybysz, nie tylko nie

pochodzący z jakiegoś sąsiadującego kraju, lecz nadto nie-italskiego pochodzenia 5. Ale wtedy ich

oburzenie zaczęło

3 Kornikulum — miasto latyńskie, o którego zdobyciu przez króla Tarkwiniusza Starego opowiada Liwiusz I

38.

4 rzekomy opiekun — Ankus Marcjusz testamentem mianował Tarkwiniusza opiekunem swych dzieci, ten

zaś tak sprawą pokierował, że jego, a nie któregoś z synów zmarłego Ankusa Marcjusza 'obrano królem

(por. I 34 i n.).

5 nieitalskiego pochodzenia — Tarkwiniusz Stary był synem Demarata z Koryntu, który z powodu

zamieszek politycznych opuścił swą ojczyznę i osiadł'w Tarkwiniach.

58

LIWIUSZ: DZIEJE

coraz bardziej potęgować się w obawie, że nawet po Tarkwiniuszu tron do nich nie wróci, lecz spadnie

jeszcze niżej,-bo do osoby niewolnika; tak mniej więcej sto lat po panowaniu Romulusa, będącego bogiem

i synem boga, ten sam tron miałby objąć niewolnik, syn niewolnicy. Sądzili, że będzie to hańbą tak dla

wszystkich Rzymian, jak zwłaszcza dla ich rodu, jeżeli mimo istnienia męskich potomków króla- Ankusa

tron królewski w Rzymie będzie dostępny nie tylko dla przybyszów, lecz nawet dla niewolników.

Postanawiają więc nie dopuścić orężnie do tej hańby. Ale z jednej strony ból z powodu doznanej krzywdy

bardziej ich wzburzał przeciw Tarkwiniuszowi niż przeciw Serwiasźowi, a z drugiej — rozumowali —

gdyby król pozostał przy życiu, to srożej pomściłby morderstwo niż człowiek prywatny. Było nadto rzeczą

widoczną, że w razie zamordowania Serwiusza król uczyni swym następcą tego, kogo wybierze na

drugiego zięcia — z tych więc wyżej podanych powodów szykują zamach na samego króla. Do wykonania

tego zamysłu wybrano dwóch pasterzy z usposobieniem gotowym na wszystko. Obaj ze swymi

podręcznymi narzędziami rolniczymi, w przedsionku pałacu królewskiego; pod pozorem kłótni pro-

wadzonej między sobą z największym hałasem, zwrócili na siebie uwagę służby królewskiej. Następnie

obaj domagali się stawienia przed królem, krzyk ich dotarł aż w głąb królewskiego pałacu. Wtedy

wezwano ich i poszli przed króla. Najpierw obaj zaczęli krzyczeć i jeden starał się na wyścigi przekrzyczeć

drugiego. Uciszył ich liktor i kazano im mówić po kolei, wtedy dopiero przestali wpadać sobie w słowo.

Według umowy, jeden zaczął przedstawiać sprawę. Król z zaciekawieniem zajął się całkiem jego osobą, a

wtedy drugi podniósł w górę siekierę i z rozmachem opuścił ją na

•KSIĘGA I, ROZDZ. 40—41

59

głowę króla. Pozostawiwszy siekierę w ranie rzucają się obaj ku drzwiom.

[41] Obecni podnieśli Tarkwiniusza padającego bez życia; tamci chcieli uciekać, ale ujęli ich liktorowie.

Rozległ się następnie krzyk ludzi, powstało zbiegowisko, pytano ze zdziwieniem, co się dzieje. Wśród tego

kazała Tanakwil zamknąć bramę pałacu i usunąć świadków. Z jednej strony zbiera gorliwie środki do opa-

trzenia rany, jak gdyby była jeszcze jakaś iskra nadziei, ale jednocześnie, w razie okazania się tej nadziei

złudną, przemyślą już o. czymś innym. Przywołała do siebie szybko Serwiusza, pokazała mu męża prawie

już martwego i ujmując go za rękę prosiła, by śmierci teścia nie zostawił bez pomsty, by teściowej nie

zostawił na pośmiewisko wrogów. Powiedziała tak: »Serwiuszu, jeżeli jesteś mężczyzną, to tron królewski

jest własnością twoją, a nie tych, którzy cudzymi rękami 'dopuścili się najpotworniejszej zbrodni. Podnieś

się i idź za wolą bogów, którzy swojego czasu dokoła twej głowy roztoczyli boski blask i przepowiedzieli,

że czeka ją sława. Niech teraz ów niebiański płomień pobudzi cię, teraz zbudź się naprawdę. I my

posiedliśrny tron królewski, choć byliśmy cudzoziemcami. Pomyśl o tym, jaki jesteś, a nie, z jakiego rodu.

Jeżeli wobec błyskawicznego obrotu sprawy myśl twoja jeszcze jest nieczynna, to idź za mymi 'radami«.

Gdy już nie można było powstrzymać tłumu cisnącego się z hałasem i w nieładzie, Tanakwil przemówiła

do ludu z górnego piętra pałacu przez okno wychodzące na ulicę Nową 6 •— król mieszkał bowiem obok

świątyni Jowisza Statora7. Kazała

6 ulica Nowa — Nova via biegła od via Sacra w kierunku płd.-wsch.

7 Jowisz Stator — por. I 12. Świątynia Jowisza została wybudowana dopiero w r. 2J64 przy porta

Mugionia na północno-zachodnim zboczu Palatynu. Wymieniając ją w tym miejscu,

60

LIWIUSZ: DZIEJE

być dobrej myśli, mówiąc, że króla ogłuszono tylko niespodziewanym ciosem, że ostrze niezbyt głęboko

przeszło; król już przyszedł do siebie, ranę opatrzono i obmyto krew, wszystko jest zdrowe, a ona ma na-

dzieję, że lada dzień ujrzą króla na własne oczy. Na razie król poleca uległość rozkazom Serwiusza Tuliu-

sza; on będzie wymierzał sprawiedliwość i on będzie wykonywał resztę królewskich funkcji. Wystąpił Ser-

wiusz w otoczeniu liktorów, odziany w płaszcz królewski; siedząc na tronie królewskim, co do jednych

spraw wydał decyzję, co do drugich zaś udał, że zapyta króla o zdanie. Przeto przeź\kilka dni, kiedy

Tarkwiniusz skonał był już, Serwiusz zataił jego śmierć i pod pozorem zastępstwa w rządach umocnił swe

stanowisko. Na koniec stało się to powszechnie wiadome, gdy w pałacu podniesiono płacz i lament.

Serwiusz otoczył się silną strażą przyboczną i pierwszy objął rządy królewskie bez wyboru ze strony

narodu, za zgoda senatu, Synowie Ankusa poszli na, wygnanie 'do Suessy Pomecji8, zaraz wtedy, gdy

dano znać, że wykonawców mordu ujęto, że król pozostał przy życiu, a wpływy Serwiusza tak wzrosły.

[42] Ale nie tylko publicznymi, lecz także prywatnymi środkami starał się Serwiusz umocnić swe

stanowisko, by usposobienie synów Tarkwiniusza względem niego nie było takie jak usposobienie synów

Ankusa względem Tarkwiniusza: wydał swoje dwie córki za mąż za dwóch Tarkwiniuszów, synów

królewskich, Lucjusza i Arrunsa. Nie zdołał jednak ludzkimi sposobami odwrócić niezmiennych wyroków

Przeznaczenia, ale zazdrość o tron królewski nawet y/śród najbliższej rodziny siała nieufność i zawiść. W

stosowną dla utrzymania

chciał Liwiusz określić tylko położenie pałacu króla Tarkwiniusza Starego.' ' ' 8 Suessa Pomecja — miasto

w krainie Wolsków.

KSIĘGA I, BOZDZ. 42—43

61

obecnego spokojnego stanu porę podjęto wojnę z We-jentami — skończył już się był okres róże j mu — a

także 7, innymi Etruskami. W wojnie tej zabłysło w całej pełni męstwo i szczęście wojenne Tuliusza.

Rozgromił potężne wojsko wrogów i wrócił do Rzymu, pewny już tronu królewskiego, czyby badał

usposobienie senatorów, czy ludu. Następnie przystąpił do wykonania największego dzieła pokojowego,

tak że — jak Numa zasłynął jako założyciel całego prawa bożego — Serwiusza sławili potomni jako

twórcę wszelkiej różnicy stanowej wśród obywatelstwa, przez co widoczne są granice między stopniami

godności i majątku. Zaprowadził bowiem oszacowanie, urządzenie bardzo korzystne dla państwa

mającego tak się rozrosnąć; na tej podstawie ciężary wojenne i pokojowe miano ponosić nie jak przedtem,

jednakowo od każdej głowy, lecz według stanu majątkowego. Następnie oznaczył według oszacowania

klasy i centurie i następujący podział odpowiedni dla wojny i pokoju:

[43 ]9 Z obywateli posiadających majątek stu tysięcy asów albo jeszcze większy; ustanowił osiemdziesiąt

cen-

9 Przedstawiony w tym rozdziale tzw. podział serwiański jest faktem historycznym, jednak przez tradycję

historyczną rzymską został błędnie odniesiony do epoki królewskiej, podczas gdy w .istocie jest on

niechybnie daty znacznie późniejszej. Podział ten musiał być dokonany niewątpliwie w okresie, gdy

gospodarka pieniężna wzięła górę nad gospodarką naturalną. Historycy nowocześni stoją przeważnie na

stanowisku, że podział ten przypada na okres po spaleniu Rzymu przez Galów. Intencja reformatora, który

wprowadził ten podział, jest wyraźna: uzależnienie z jednej strony praw politycznych obywateli, a z drugiej

ich obowiązków — od ich stanu majątkowego. Oligarchiczny charakter tego podziału nie ulega

wątpliwości;

plebejusze biorą udział w zgromadzeniu centurialnym, ale ich udział nie ma w praktyce żadnego

znaczenia: centurie głosowały kolejno, tak że uchwały w rezultacie zapadały większością głosów ekwitów i

głosów obywateli należących do pierwszej kla-

g^ LIWIOSŻ: DZIEJS

\turii, czterdzieści centurii seniorów i czterdzieści centurii juniorów. Wszystkich ich objęto nazwą pierwszej

Klasy. Seniorowie mieli być w pogotowiu dla obrony miasta, juniorowie mieli na zewnątrz prowadzić

wojnę. pako broń odporną przepisano dla nich szyszak, tarczę, magolennice i pancerz — wszystko to

wykonane ze spiżu — celem osłony ciała; jako broń zaczepną przeciw wrogowi, przepisano włócznię i

miecz. Do tej klasy dołączono dwie centurie rzemieślników, które miały bez broni pełnić powinność

wojskową: nałożono na nich obowiązek obsługi w wojnie machin oblężniczych. — Dla klasy drugiej

przyjęto majątek zawierający się w granicach między sto tysięcy a siedemdziesiąt pięć tysięcy i utworzono

z nich, podzielonych na seniorów i juniorów, dwadzieścia centurii. Jako broń odporną przepisano dla nich

zamiast tarczy puklerz drewniany, a poza tym pozostawiono wszystko to samo z wyjątkiem pancerza. —

Jako majątek klasy trzeciej przyjął pięćdziesiąt tysięcy; utworzono tyle samo centurii i w nich także

zachowano tę samą różnicę wieku. Co do broni odpornej nie wprowadzono żadnej zmiany, odjęto tylko

nagolenniki. — W klasie czwartej majątek wynosił dwadzieścia pięć tysięcy, utworzono tę samą ilość

centurii. Zmieniono rodzaj broni, nie dano im nic oprócz włóczni i oszczepu krótkiego. — Klasa piąta była

silniejsza, utworzono z niej trzydzieści centurii, byli oni uzbrojeni w proce i kamienie do rzucania. Do nich

należeli luzacy,

sy, gdyż razem było 193 centurii, głosy ekwitów i głosy pierwszej klasy dawały razem 98 głosów (18+80).

Pozostałe centurie nie musiały nawet właściwie głosować, bo głosy ich nie miały żadnego wpływu. Stan

ten uległ pewnej zmianie w w. III (przed drugą wojną punicką), o tyle że najpierw głosowała centuria

wybrana losem i że zniesiono nierówną liczbę centurii w poszczególnych klasach: wszystkich centurii było

wskutek tego 373.

"KSIĘGA I, ROŻDZ. 4;i

63

trębacze i surmacze, podzieleni na trzy centurie. Klasa ta była oszacowana na jedenaście tysięcy.

Majątek niższy od tego objął ludność pozostałą, utworzono z niej jedną centurię wolną od powinności

wojskowej.

W ten sposób uzbroił i podzielił całą piechotę. Następnie z ludzi najbogatszych w państwie zaciągnął

dwanaście centurii jazdy. Oprócz tego przekształcił sześć dawnych centurii, chociaż Romulus ustanowił

tylko trzy, pod tymi samymi nazwami, pod którymi były utworzone. Na kupno koni dawano im po dziesięć

ty-. sięcy ze skarbu państwowego i przydzielono im kobiety niezamężne, które na utrzymanie koni miały

płacić po, dwa tysiące asów corocznie.

Wszystkie te ciężary z biednych przerzucono na bogatych. Następnie rozszerzono im prawa polityczne.'

Albowiem prawo głosowania nie zostało dane jednakowo-i z tym samym prawem na każdą głowę, jak to

ustanowił Romulus, a zachowali wszyscy pozostali królowie, lecz poczyniono stopnie, tak iż nikt nie

wydawał się wykluczonym od głosowania, a jednak cała przewaga była po stronie najmożniejszych

obywateli. Najpierw bowiem wzywano do głosowania ekwitów, następnie osiemdziesiąt centurii pierwszej

klasy spośród pieszych. Jeżeli nie było tu zgodnego wyniku — co rzadko' kiedy miało miejsce — był

zwyczaj powoływania centurii klasy drugiej, ale prawie nigdy nie potrzebowano schodzić aż tak nisko, by

dojść aż do najniższych. Nie . ma się co dziwić, że z ogólną liczbą ustanowioną przez Serwiusza nie

zgadza się stan dzisiejszy, powstały po.. wypełnieniu trzydziestu pięciu tribus lc i po podwojeniu

u Dla ułatwienia poboru wojska i pobierania daniny podzielił Serwiusz cały okręg rzymski na tzw. tribus,

dzielnice, z których cztery były miejskie (tribus urbanae) i 17 wiejskich (tribus rusticae). Ilość tribus

wiejskich podniesiono później do liczby 31, tak że razem było wszystkich 35.

64

LIWIUSZ: DZIEJE

ich liczby przez centurie seniorów i juniorów. Podzielił bowiem Serwiusz miasto na cztery części, według

dzielnic i wzgórz zamieszkanych, a części te nazwał tribus, według mego zdania od wyrazu tributum; bo

on również obmyślił sposób płacenia trybutum w sposób jednakowy na podstawie oszacowania; ale te

tribus nie miały nic wspólnego z podziałem na centurie i z ich liczbą.

[44] W ten sposób dokonał oszacowania, które przyspieszył przez surowe prawo o nie oszacowanych11,,

grożące karami więzienia i śmierci, i wydał polecenie, ,by wszyscy obywatele rzymscy — tak służący w

jeździe, jak i w piechocie — stawili się o świcie na Polu Marsowym, każdy w swej centurii. Tam wojsko,

uszykowane w pełnym uzbrojeniu, oczyścił ofiarą oczyszczalną złożoną z świni; owcy i wołu12; nazwano to

con-ditum lustrum13, ponieważ był to koniec czynności związanej z oszacowaniem. W tym przeglądzie

miano oszacować osiemdziesiąt tysiący obywateli; Fabiusz Piktor u, najstarszy z historyków, dodaje, że

była to ilość zdolnych do służby wojskowej. Zdało się także rzeczą niezbędną powiększyć miasto

stosownie do tej liczby ludności. Dodaje do miasta dwa wzgórza, Kwi-rynalskie iWiminalskie15, później z

kolei rozszerzył

u prawo o nie oszacowanych •— mające zastosowanie do osób uchylających się od oszacowania. , .

12 ofiarę złożoną z świni, owcy i wołu — taka ofiara zwała się suovetaurilia.

13 conditum lustrum — znaczy właściwie tyle, co ,zakończenie oszacowania'.

14 Fabiusz Piktor *- najstarszy rzymski historyk, żyjący w okresie drugiej wojny punickiej, napisał po grecku

dzieje rzymskie, obejmujące historię od założenia Rzymu aż do czasów sobie współczesnych.

15 wzgórze Kwirynalskie — północno-wschodnie wzgórze Rzymu; wzgórze Wiminalskie — wzgórze we

wschodniej stronie miasta.

KSIĘGA I, ROZDZ. 44

65

obszar Eskwiliów lr> i sam tam zamieszkał, by tej dzielnicy przydać godności. Otacza miasto wałem,

rowami i murem; w ten sposób posuwa pomoerium. Ci, którzy zwracają uwagę na samą etymologię

wyrazu, tłumacza to jako postmoerium, ale jest to raczej circamoerium, . tj. miejsce, które dawniej

Etruskowie przy zakładaniu miast, tam gdzie zamierzali przeciągnąć mur, wytyczali i poświęcali po

odbyciu wróżb; wskutek tego nie tylko od strony wewnętrznej domy nie dotykały murów (które teraz nawet

ogólnie się łączą), lecz także od zewnątrz pewna część gruntu była wolna od uprawy przez ludzi. Tę

przestrz'eń, której nie wolno było ani zamieszkiwać, ani orać, nazywali Rzymianie pomoerium, tak z tego

względu, że jest ona za murem, jak i dlatego, że mur jest za nią. Przy rozrastaniu się miasta, o ile miały

posunąć się naprzód mury, o tyle też posuwano zawsze naprzód te poświęcone granice.

16 Eskwilie — wschodnie wzgórze Rzymu. ^bl. Nar. Ser. H, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje)

10

KSIĘGA I, ROZDZ. 56

67

V. .REWOLUCJA OLIGARCHICZNA W RZYMIE — WYPĘDZENIE KRÓLA TARKWINIUSZA (I, 56—60)

[56] Zajęty kończeniem budowy świątyni' ściągnął Tarkwiniusz zewsząd z Etrurii2 rzemieślników, a użył na

ten cel nie tylko pieniędzy ze skarbu państwowego, lecz także robotników z ludu. Chociaż ten nowy — i to

wcale nie mały — ciężar dochodził do obowiązkowej służby wojskowej, jednak lud nie szemrał tak na to,

że swymi rękami wznosi świątynię bogów, jak później, gdy go zmuszano do wykonywania robót nie tylko

nie-pozorniejszych, lecz także wymagających większego wysiłku; chodziło o wznoszenie siedzeń w cyrku:i

' Ostatnie lata rządów Serwiusza Tuliusza były dla niego bardzo smutne; jego zięć Lucjusz Tarkwiniusz za

namową swej żony, a córki Serwiusza, intrygował stale przeciw teściowi, chcąc zająć jego miejsce na

tronie królewskim. Ostatecznie przez zamach stanu posiadł władzę królewską, siepacze jego zabili

starego króla, a wyrodna córka przejechała powozem po trupie ojca leżącym na ulicy. Lucjusz

Tarkwiniusz, który otrzymał przydomek Superbus (Pyszny), przez swe okrutne i tyrańskie rządy dał się

dotkliwie we znaki społeczeństwu, aczkolwiek znacznie rozszerzył terytorium rzymskie. Ze zdobyczy

wojennej ..postanowił wybudować wspaniałą świątynię Jowisza na Kapitelu, którą ślubował jego ojciec,

król Tarkwiniusz Stary. Do budowy tej właśnie świątyni odnosi się początek tego rozdziału.

2 z -Etrurii — w Etrurii już od dawna stała architektura na bardzo wysokim poziomie (Etruskowie byli

wynalazcami sklepienia); dlatego z tego kraju sprowadza król fachowych rzemieślników. , .

8 w cyrku — cyrk rzymski służył głównie do wyścigów.

i o przeprowadzenie pod ziemią głównego kanału4, zbioru wszystkich nieczystości miasta. Były to dwa

przedsięwzięcia, którym ta dzisiejsza wspaniałość w niczym właściwie nie mogłaby dorównać.

Zaprawiwszy lud do tego rodzaju prac, posłał kolonistów do Signii i do Cyrcejów 5, mających stanowić

zabezpieczenie miasta Rzymu od lądu i morza; wychodził bowiem z założenia, że lud, gdy go nie można

zatrudnić, jest tylko . ciężarem dla miasta, a nadto chciał przez założenie kolonii obsadzić granice

państwa na szerszej przestrzeni.

Wśród tych czynności ujrzał raz król groźne zjawisko. Wąż ześlizgnął się z drewnianej kolumny i wzniecił

strach i popłoch w pałacu królewskim, a króla nie tyle nabawił nagłego strachu, ile raczej przejął groźnym

niepokojem o przyszłość. Przeto ponieważ do wyjaśniania nadzwyczajnych zjawisk dotyczących spraw

państwowych używano tylko etruskich wróżbiarzy 6, to to zjawisko y/zbudziło w nim przerażenie jako

zapowiedź osobistych niejako nieszczęść; postanowił więc wysłać w tej sprawie poselstwo do Delf, do

tamtejszej, najsławniejszej na całym świecie wyroczni. Ale nie miał odwagi powierzyć nikomu innemu

odpowiedzi wyroczni i dlatego dwóch' synów wysłał w podróż do Grecji przez nieznane w tej epoce krainy

i jeszcze bardziej nieznane morza. Wybrali się w drogę Tytus i Ar-

Wspomniany tu cyrk (circus Maximus) leżał między Palatynem a Awentynem.

4 główny kanał — tzw. cloaca Maxima służył pierwotnie głównie do osuszenia doliny między wzgórzem

Palatyńskim, Kapitolińskim i Awentyńskim. Liwiusz ma tu jednak na myśli przeznaczenie kanału w

czasach późniejszych; pod ziemią — sklepienie zaczynało się na powierzchni ziemi obok świątyni Janusa

koło Argiletum, a później ciągnęło się pod ziemią dochodząc do Tybru.

5 Signia i Cyrceje — osady w Lacjum; dziś Segni i Circei.' . 6 etruskich wróżbiarzy — zwali się oni

haruspices. '

10-

68

LIWIUSZ: JSZIEJE

runs; za towarzysza dodano im Lucjusza Juniusza Bru-tusa. Był to syn Tarkwinii, siostry królewskiej,

młodzieniec zupełnie innym obdarzony umysłem, niż udawał. Gdy on się był dowiedział, że wszyscy co

najprzedniejsi obywatele, a wśród nich jego własny brat, ponieśli śmierć z ręki wuja, postanowił pozbawić

się wszystkiego, co by król albo w jego uzdolnieniu uważał za niebezpieczne dla siebie, albo czego by z

jego majątku mógł pożądać. Postanowił także zabezpieczyć się przez ściągnięcie na siebie ogólnej

pogardy, skoro prawo nie dawało mu żadnego zabezpieczenia. A więc celowo udawał półgłupka i pozwolił

królowi zagarnąć cały swój majątek. Nie sprzeciwiał się także nadanemu mu przydomkowi Brutus 7, by

pod osłoną tego przydomka to jego bohaterskie serce — sławny oswobodziciel narodu rzymskiego —

czekało w ukryciu na stosowną dla siebie porę działania. Jego to właśnie wzięli wtedy z sobą Tarkwi-

niusze do Delf, więcej jako przedmiot drwin niż jako towarzysza. Podobno wziął on z sobą jako dar dla

Apollina złotą laskę zamkniętą w lasce dereniowej, wydrążonej specjalnie w tym celu — miało to

symbolizować jego umysłowość. Po przybyciu na miejsce wykonali młodzieńcy zlecenia ojca, a wtedy

ogarnęła ich chęć zapytania, któremu z nich przypadnie w udziale władza królewska w Rzymie. Podobno

z głębi jaskini8 dała się słyszeć następująca odpowiedź: »Naj wyższą władzę w Rzymie posiądzie ten, kto

pierwszy z was, młodzieńcy, ucałuje matkę«. Tar.kwiniusze każą rzecz zachować

7 przydomek Brutus —brutus znaczy RO łacinie ,tępy' wzgl.

.głupkowaty'. .

8 z głębi jaskini — Pytia delficka siadała na trójnogu, stojącym nad grotą; z groty tej wydobywały się jakieś

opary powodujące ekstazę, a kapłanka wypowiadała niepowiązane z sobą słowa, które kapłani układali w

zdania i podawali jako odpowiedź Apollina.

KSIĘGA I, ROZDZ. 58—57

69

w najściślejszej tajemnicy, by Sekstus, który został w Rzymie, nie znał wyroczni i przez'to nie dostał się na

tron; sami między sobą losują, który z nich dwóch po powrocie do Rzymu ma ucałować matkę. Brutus

natomiast w przekonaniu, że odpowiedź Pytii odnosi się do czegoś zupełnie innego, upadł, niby to

pośliznąwszy się, i dotknął ziemi pocałunkiem9, rozumując, że ona jest wspólną matką wszystkich ludzi.

Potem wrócono do Rzymu, gdzie z całą mocą szykowano -się do wojny z Rutulami.

[57] Ardeę zamieszkiwali Rutulowie 10, szczep — jak na te okolice i na tamtą epokę — bardzo bogaty. Ta

właśnie okoliczność stała się przyczyną wojny, ponieważ król rzymski wyczerpawszy swe zasoby na

wznoszenie wspaniałych budowli państwowych chciał się sam wzbogacić i prócz tego pragnął ułagodzić

wrogie uspo--sobienie ludu, dając mu odpowiedni łup. Lud bowiem wrogo odnosił się do króla z powodu

jego tyranii a także przez to, iż szemrał, że król tak długo używa ich do posług rzemieślniczych i do

niewolniczej pracy. Próbowano, czy nie dałoby się dostać Ardei w swą moc od razu wstępnym szturmem.

Skoro to nie dało rezultatu, zaczęto nękać wrogów regularnym oblężeniem. W czasie tego oblężenia —

jak to zwykle bywa w wojnie nie tyle zażartej, co długiej — była dość duża swoboda ruchów, oczywiście w

większym stopniu dla dostojników niż dla zwykłych żołnierzy. Królewicze niekiedy spędzali czas na

wzajemnych biesiadach i pija-. tykach. Gdy raz przypadkiem pito wino u Sekstusa Tarkwiniusza n, gdzie

był także na uczcie Tarkwiniusz

8 dotknął ziemi pocalunkieyn — wyrocznia spełniła się więc,

bo istotnie Brutus jako pierwszy konsul objął w Rzymie rządy,

Wypędziwszy Tarkwiniuszów. lv Ardea, Ratulowie —por. przypis 12 do I 2. 11 Sekstus Tarkwiniusz —

najmłodszy z synów królewskich,

70

LIWIUSZ: DZIEJE

Kollatyn12, syn Egeriusza, zaczęto mówić o żonach:

każdy nadzwyczaj wychwalał swoją. Kiedy następnie wynikła stąd sprzeczka, powiedział Kollatyn, że nie

potrzeba dużo mówić, tylko można W przeciągu kilku godzin przekonać się, do jakiego stopnia jego żona

Lukrecja góruje nad wszystkimi innymi kobietami:

»Nuże, jeżeli mamy siły młodości, siądziemy na konie i na własne oczy sprawdzimy charaktery naszych

żon. Niech każda z nich będzie uznana za taką, jaką okaże się przy nieoczekiwanym przyjeździe męża«.

Wino dodało im otuchy: »Dobrze!« — zawołali wszyscy. Pędzą do Rzymu na koniach w galopie. Przybyli

tam z nastaniem zmroku, stamtąd jadą do Kollacjils. Znajdują tam Lukrecję zajętą zupełnie czym innym niż

synowe królewskie, które widzieli przed chwilą, jak na zbytkow-nych ucztach z rówieśnicami spędzały

czas: ona późno w nocy zajęta przędzeniem wełny, siedziała wewnątrz domu z czuwającymi jeszcze i

pracującymi przy świetle służebnicami. Lukrecja odniosła zwycięstwo w tym sporze o kobiety. Męża oraz

Tarkwiniuszów za ich przybyciem przyjęto gościnnie. Tryumfujący mąż zaprosił uprzejmie królewiczów.

Tam Sekstusa Tarkwiniusza po-, rwała nieprzeparta żądza, by posiąść przemocą Lukrecję, a zarówno

uroda, jak i znana jej moralność-tym bardziej go podniecają. Tym razem jednak wracają wszyscy do

obozu z tej młodzieńczej nocnej wyprawy.

[58] Po upływie kilku dni Sekstus'Tarkwiniusz w tajemnicy przed Kollatynem przybył w towarzystwie

jednego człowieka do Kollacji. Przyjęto go tam gościnnie, bo nikt nie znał jego ukrytego zamiaru, a po wie-

czerzy zaprowadzono go do gościnnej komnaty. Gdy już

12 Tarkwiniusz Kollatyn (L. Tarąuinius Collatinus) byt spokrewniony z rodziną królewską; jego ojciec,

Egeriusz, byi bratankiem króla Tarkwiniusza Starego.

13 Kollacjn. — miasto latyńskie, leżące na wschód od Rzymu,

KSIĘGA I, ROZDZ. 58

71

zdało mu się, że nic nie grozi ze strony otoczenia, a wszyscy są pogrążeni w głębokim śnie, płonąc

miłością z dobytym mieczem przystąpił do śpiącej Lukrecji;

lewą ręką przytłoczył pierś kobiety i szeptem odezwał się: »Milcz, Lukrecjo, to ja, Sekstus Tarkwiniusz,

miecz mam w ręku; umrzesz, jeżeli pi śniesz słowo«. Przerażona i nawpół senna kobieta widziała, że

znikąd nie może' spodziewać się pomocy, a śmierć jest tuż obok niej, a wtedy Tarkwiniusz zaczął

wyznawać jej swoją miłość, błagać, do próśb dodawać pogróżki i wszystkimi sposobami wpływać na jej

umysł. Ale skoro widział, że jest nieugięta i że nawet strach przed śmiercią nie zdoła jej skłonić, dodaje do

tego strachu haniebną pogróżkę: oświadcza, .że zabije niewolnika i położy gołego koło jej trupa, by

rozeszła się wieść, że zabito ją za hańbiące cudzołóstwo. Przez tę groźbę, jak gdyby przemocą dzika

żądza wzięła górę nad niezachwianą moralnością, a Tarkwiniusz odjechał upojony tryumfem ze

zwycięstwa nad cnotą. Lukrecja, pogrążona w żałobie z powodu takiego nieszczęścia, posyła jednego po-

słańca do ojca, do Rzymu, i do Ardei, do męża, aby natychmiast przybywali, każdy z jednym wiernym

przyjacielem: że tak trzeba uczynić koniecznie, i to spiesznie, że stała się rzecz okropna. Spuriusz Lukre-

cjusz przybył z Publiuszem Waleriuszem, synem Wo-lezusa, a Kollatyn z Lucjuszem Juniuszem

Brutusem, z którym przypadkiem powracał do Rzymu i w drodze spotkał ich posłaniec żony. Znajdują

Lukrecję siedzącą w sypialni, pogrążoną w żałobie. Po przybyciu najbliższych łzy puściły się jej z oczu, a

na pytanie męża:

»Czy wszystko dobrze?« — odpowiedziała: »0, nie, jak może być wszystko dobrze u kobiety, kiedy

straciła cnotę? Siady obcego mężczyzny są na twym łożu. Kol-latynie. Zresztą zbezczeszczono tylko me

ciało, ale dusza jest niewinna. Śmierć da świadectwo. Ale dajcie

72

LIWIUSZ: DZIEJE

ręce i złóżcie przysięgę, że nie ujdzie to bezkarnie cudzołóżcy. "To Sekstus Tarkwiniusz jest tym, który

przy-

• był tu minionej nocy nie jak gość, lecz jak uzbrojony wróg i uniósł z tego domu rozkosz, zgubną dla mnie,

ale i dla siebie, jeżeli wy jesteście mężczyznami^ Wszyscy kolejno przysięgają, pocieszają strapioną,

zwalają winę

,'Ł niej, zniewolonej, na sprawcę przestępstwa, mówiąc, że dusza grzeszy, a nie ciało, i że gdzie nie było

chęci grzechu, tam nie ma winy. Ale ona odparła: »Wy pomyślcie, co się jemu należy; ja, chociaż

uwalniam się od grzechu, nie uwalniam się od kary. I niech nie żyje w przyszłości żadna kobieta, która

utraciła cnotę, powołując się na przykład Lukrecji«. Wbija w samo serce nóż, który miała ukryty w fałdach

szaty, i przechyliwszy się na stronę zranioną, pada martwa na ziemię. Jęknęli z żalu mąż i ojciec.

[59] Tamci stali odrętwiali w żałości, a Brutus wyrwał nóż ociekający krwią z rany Lukrecji i trzymając

,go przed sobą zawołał: »Przysięgam na tę krew, najczystszą przed pohańbieniem przez królewicza, a

was, bogowie, biorę za świadków, że Lucjusza Tarkwiniusza Pysznego wraz z jego występną żonąl4 i

wszystkimi dziećmi wygnam mieczem, ogniem i czym tytko zdołam, i nie pozwolę, by on lub ktokolwiek

inny był królem w Rzymie«. Następnie wręcza,nóż Kollatynowi, później

' Lukrecjuszowi i Waleriuszowi, oniemiałym ze zdumienia, skąd wzięła się nagle taka przytomność umysłu

_w Brutusie 15. Zgodnie z jego poleceniem składają przysięgę. Żałość zamienia się w nich całkowicie w

gniew, podążają za przewodnictwem Brutusa, wzywającego do usunięcia rządów królewskich. Zwłoki

Lukrecji zabierają z domu, wynoszą na rynek i puszczając wieść o tym

14 z jego występną żoną — Tulią; por. przypis l do I 56.

15 — uchodził bowiem za półgłupka.

KSIĘGA I, ROZDZ. 59

73

niesłychanym i oburzającym wypadku, wywołują wrzenie.wśród, ludzi, każdy ze swej strony żali się na

zbrodnię królewicza i zadany gwałt. Sprawia na ludziach wrażenie żałość ojca, ale jeszcze bardziej Brutus

wołający, by nie płakać i nie żalić się na próżno, lecz robić to, co przystoi mężom, co przystoi Rzymianom,

tzn. chwycić za broń przeciw tym, co postępowali jak wrogowie. Najdzielniejsi młodzieńcy w pełnym

uzbrojeniu dobrowolnie przystają do nich, z kolei przyłącza się i reszta młodzieży. Zaraz zostawiają część

ludzi w Kollacji, jako załogę przy bramach, i otaczają ją wartami, by nikt nie doniósł królom o tym rokoszu;

reszta zbrojnych pod wodzą Brutusa wyrusza do Rzymu. Po przybyciu tam szerzą trwogę i przerażenie

wszędzie, gdzie pojawia się zbrojna gromada. Ale skoro ujrzeli ludzie, że przodują temu naj-pierwsi

obywatele, dochodzą do wniosku, że o cokolwiek tu chodzi, nie jest to przedsięwzięte na ślepo, i ten

straszny postępek wywołał tu nie mniejsze poruszenie niż w Kollacji. A więc z wszystkich stron miasta

pędzą ludzie na rynek. Skoro tam się zgromadził tłum, herold powołał go przed dowódcę jazdy 16, który to

urząd piastował przypadkiem Brutus. Tu wygłosił Brutus mowę, tchnącą takim duchem i "takim

usposobieniem, jakiego z dotychczasowych pozorów nikt się po nim nie spodziewał, mowę o gwałcie i

namiętności Sekstusa Tark-". winiusza, o niegodziwym zgwałceniu Lukrecji i żałosnym jej samobójstwie, o

osieroceniu Trycypityna 17, dla którego przyczyna śmierci córki była bardziej oburzająca i bardziej żałosna

niż nawet sama jej śmierć,

16 przed dowódcę jazdy (gwardii) — dowódca gwardii (trż-bunus celerum) był po królu pierwszą osobą w

państwie; nie, bardzo można zrozumieć, jak mógł Tarkwiniusz powierzyć ten ważny urząd Brutusowi,

który uchodził za półgłupka.

17 Trycypitin — mowa tu o ojcu Lukrecji, którego pełne nazwisko, brzmiało Sp. Lucrettus Tricipitinus.

74

LIWIUSZ: DZIEJE

wspomniał nadto o tyranii samego króla, o pełnych utrapień pracach ludu, spuszczanego pod ziemię dla

kopania dołów i budowania kloak; wołał, że z Rzymian, zwycięzców wszystkich wokół ludów, z mężów

wojennych zrobiono robotników i kamieniarzy. Wspomniał o oburzającym zabójstwie króla Serwiusza

Tuliusza i o córce, która na zbrodniczym wozie przejechała po ciele ojca, a w końcu wezwał bogów,

mścicieli rodziców. Wspomniał oprócz tych. prawdopodobnie i inne, gorsze zbrodnie, które podsuwało mu

żywe oburzenie, a które nie łatwo jest pisarzom przytoczyć, wzburzył w ten sposób lud i do tego go skłonił,

że odebrał on władzę królowi i skazał na banicję Lucjusza Tarkwi-niusza z żoną i dziećmi. Sam spośród

młodzieńców, którzy zgłaszali się na ochotnika, wybrał i uzbroił zastęp, a następnie wyruszył do obozu

pod Ardeę, by zbuntować wojsko przeciw królowi.'Zwierzchnią władzę w mieście zostawił Lukrecjuszowi,

którego król już przedtem mianował przełożonym miasta. Wśród tego rozruchu Tulia uciekła z domu, a

którędy przechodziła, mężczyźni i kobiety przeklinali ją i wzywali przeciw niej Furie, mścicielki krwi

rodziców.

[60] Gdy wieść o wypadkach doszła do obozu, a król przerażony nowymi wydarzeniami jechał do Rzymu

dla stłumienia rozruchów, zboczył Brutus z drogi — dowiedział się bowiem o jego przybyciu — by się z

nim nie spotkać. W tym samym mniej więcej czasie, ale różnymi drogami przybył Brutus do Ardei, a

Tarkwiniusz do Rzymu. Przed Tarkwiniuszem zamknięto bramy i ogłoszono mu banicję. Natomiast

oswobodziciela miasta przyjął obóz z radością, wygnano stamtąd synów królewskich. Dwaj synowie poszli

za ojcem i udali się na wygnanie do miasta Cerę w Etrurii. Sekstus Tarkwiniusz udał się do Gabiów l8,

jakby do swego królestwa.

18 gekstus Tarkwiniusz podstępnie zyskał zaufanie mieszkań-

KSIĘGA I, ROZDZ. 60

75

ale tam zamordowano go zaspokajając dawną nienawiść, którą obudził był przeciw sobie przez mordy i

grabieże.

Lucjusz Tarkwiniusz Pyszny był królem przez lat dwadzieścia pięć. Rządy królewskie trwały w Rzymie od

założenia miasta do oswobodzenia — przez lat dwieście czterdzieści cztery. Następnie na komicjach

centu-rialnych 19 pod przewodnictwem przełożonego miasta 2tt wybrano w myśl statutów Serwiusza

Tuliusza dwóch konsulów, Lucjusza Juniusza Brutusa i Lucjusza Tark-winiusza Kollatyna 21.

ców miasta Gabie (Gatm) i ułatwił'później ojcu zawładnięcie miastem bez rozlewu krwi; o czym opowiada

Liwiusz w rozdz. 54 tej księgi.

19 komicja centurialne — zgromadzenia, na których zbierali się obywatele według centurii, ustanowionych

podług tradycji przez króla Serwiusza Tuliusza (por. I 43). Do kompetencji tych komicjów należał w

czasach rzeczypospolitej m. in. wybór wyższych urzędników.

20 przełożony miasta zastępował zasadniczo króla w czasie jego nieobecności w Rzymie.

21 Rewolucja wywołana przez Brutusa, której rezultatem było wypędzenie Tarkwiniuszów z Rzymu i

zaprowadzenie rzeczypospolitej, była typową rewolucją oligarchiczną: przeciw królowi powstali m. in.

ludzie z nim spokrewnieni (por. przypis 12) i oni też objęli władzę, wprawdzie nie jako królowie, lecz jako

konsulowie, których władza była ograniczona nie tylko przez dwuosobowość, lecz i przez roczny okres

piastowania urzędu. Ale lud i tak nie bardzo dowierzał, iż tyrania skończyła się na zawsze, czego

dowodem wypadki opowiedziane przez Liwiusza II 2: właśnie udział w rewolucji krewnych króla napawał

lud' nieufnością.

VI. SPISEK PRZECIW USTROJOWI REPUBLIKAŃSKIEMU. WOJNA Z PORSYNNĄ (II 1—10; 12—13).

[l] Odtąd będę już opisywał dzieje wewnętrzne i zewnętrzne wolnego narodu rzymskiego — urzędy zmie-

niające się corocznie i .panowanie praw potężniejsze niż ludzi. Ze wolność ta była tym bardziej pożądana,

sprawiła to była tyrania ostatniego króla. Albowiem poprzedni królowie tak rządzili, że wszyscy po kolei

uchodzą — z całą słusznością — za założycieli tych przynajmniej dzielnic Miasta', które sami dodali jako

nowe siedziby ludności, gdy ją powiększyli sami. I nie ulega żadnej wątpliwości, że tenże sam Brutus,

który zdobył sobie tyle sławy przez wypędzenie króla Super-busa, byłby to uczynił z największą szkodą

dla państwa, gdyby z chęci przedwczesnej wolności odebrał był władzę królewską któremuś z

poprzednich królów2. Cóżby się bowiem było stało, gdyby ten lud składający się z pasterzy i

cudzoziemców 3, którzy uciekli z włas-

' Romulus założyć miał Rzym na Palatynie, Tullus Hostyliusz przyłączył do miasta mons Caelw.s, Ankus

Marcjusz Awentyn, Serwiusz Tuliusz wzgórze Kwirynalskie, Wiminalskie i Eskwi-lińskie.

2 Liwiusz jest zdania, że dopiero za Tarkwiniusza Pysznego społeczeństwo rzymskie dojrzało do rządów

republikańskich. Ta sama rewolucja, wywołana za któregoś .z poprzednich królów, byłaby według niego

doprowadziła do upadku państwa rzymskiego.

3 Mowa tu o pierwotnej ludności Rzymu, za Romulusa: co do pasterskiego pochodzenia por. I 6, o

cudzoziemcach osiadłych na mocy prawa azylu por. I 8,,

KSIĘGA II, ROZDZ. l

77

nego kraju, pod .osłoną nietykalnego miejsca znalazł wolność, a przynajmniej bezkarność, uwolnił się od

strachu przed osobą króla, dał się porwać w wir try-buńskich zamieszek i toczył spory z patryc j uszami w

obcym jeszcze dla siebie mieście, zanim by zespoliła ich w jedność miłość do żon i dzieci oraz

przywiązanie do ziemi, do której człowiek może się przyzwyczaić dopiero po upływie długiego czasu?

Rozleciałoby się w proch wskutek zamieszek wewnętrznych państwo jeszcze nie całkiem zespolone, które

wykarmiła spokojna i umiarkowana władza i doprowadziła do tego,-że mogło wydać dojrzały owoc

wolności wobec dojrzałych już sił. Istoty zaś zaczynającej się wolności republikańskiej można dopatrywać

się raczej w tym, że zaprowadzono roczną władzę konsularną, niż jakoby umniejszono coś z władzy

królewskiej. Pierwsi konsulowie zatrzymali wszystkie prawa i wszystkie zewnętrzne oznaki władzy

królewskiej; zabezpieczono się tylko w tym względzie, by w razie posiadania fasces4 przez obu konsulów

naraz strach przed władzą nie wydawał się podwójny. Brutus najpierw za zgodą kolegi na urzędzie kazał

nosić przed sobą tę zewnętrzną oznakę władzy, a był on stróżem wolności tak samo dzielnym, jak

przedtem był dzielnym jej mścicielem. Pierwszą jego czynnością było zobowiązanie przysięgą narodu,

spragnionego nowej jeszcze wolności, że nikomu nie pozwolą być królem w Rzymie, a uczynił to dlatego,

by później lud nie dał się nakłonić prośbami lub darami ze strony

4 fasces — pęki rózeg związane rzemieniami, jedna z oznak wyższych urzędników, które nosili liktorowie;

poza obrębem Rzymu dodawano jeszcze do tych rózeg topory (lictores cum iascibus et securibus).

Konsulowie wykonywali swą władzę W Rzymie, zmieniając się co miesiąc: tylko ten, który przez dany

miesiąc miał naczelną władzę, miał prawo do używania fasces (consul, penes quem fasces sunt).

78

Ł.IWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA II, ROZDZ. 2

'79

króla. Następnie dla nadania senatowi większej władzy przez znaczniejszą ilość członków pomnożył do

liczby trzystu ilość senatorów znacznie przerzedzoną ^''rzez egzekucje ze strony króla: dokonał tego

przez powołanie najdostojniejszych ze stanu rycerskiego. Stąd to według tradycji miał powstać zwyczaj,

że do senatu powoływano patres i conscripti: terminem conscripti oznaczano oczywiście powołanych do

nowego senatu. Rzecz ta w nadzwyczajny sposób przyczyniła się do zgody w państwie i do zespolenia

ludu z senatorami.

[2] Następnie zajęto się służbą bożą; a ponieważ pewne ofiary państwowe wykonywali sami królowie,

stwarzają godność kapłana, rex sacrificulus 5, by w jakimś szczególe nie odczuwano braku osoby króla.

Tę godność kapłańską poddano pod władzę naczelnego kapłana, by godność nadawana z tytułem nie

stała w czymś na zawadzie wolności, którą wtedy miano głównie na względzie. Ale kto wie, czy nie

przekroczyli wtedy nawet miary zabezpieczając ją ze wszystkich stron i w najdrobniejszych szczegółach.

Albowiem w osobie drugiego konsula °, chociaż nic innego nie wywoływało zastrzeżeń, samo nazwisko

budziło nienawiść wśród obywateli. Szeptano między sobą tak: »Zanadto już Tarkwiniusze przyzwyczaili

się do władzy królewskiej:

zapoczątkował to król Priskus; następnie władzę królewską piastował Serwiusz Tuliusz — nawet w tym

5 rex sacrificulus, zwany inaczej rex sacrorum (,król ofiar-niczy^, wykonuje te funkcje kapłańskie, które w

okresie królewskim wykonywali sami królowie. Był on członkiem collegium pontificum, ale podlegał władzy

kapłana zwanego pontifes maximus', ponieważ rex sacrificulus nazywał się bądź co bądź rex, a godność

jego była dożywotnia, więc obawiano się, by nie stał się kiedy prawdziwym królem.

6 w osobie drugiego konsula — chodzi o Tarkwiniusza Kol-latyna; por. przypis 21 do rozdz. 60 księgi I.

przejściowym okresie nie zapomniał Tarkwiniusz Pyszny o władzy królewskiej, ale jak gdyby rodowe dzie-

dzictwo zagarnął ją przez zbrodnię i przemoc 7;. a tu po wygnaniu Pysznego władza jest w rękach

Kollatyna;

przecież Tarkwiniusze nie potrafią żyć nie mając władzy w rękach. To nazwisko budzi odrazę, stanowi

niebezpieczeństwo dla womości«. Tego rodzaju szemrania ludzi, stopniowo niepokojących ogół,

rozpowszechniały się wśród wszystkich obywateli od jednego do drugiego. Wreszcie Brutus zwołał na

zebranie lud zaniepokojony tymi podejrzeniami. Tam przede wszystkim odczytuje formułkę zawierającą

uroczystą przysięgę narodu, że nie pozwolą, by ktoś królował i by w Rzymie przebywał człowiek, który

mógłby stać się niebezpiecznym dla wolności. Zwrócił dalej uwagę, że bronić wolności należy całą mocą i

niczego nie należy zaniedbywać, co do tego zmierza; mówi to wbrew swej woli ze względu na odnośnego

człowieka i nigdy by nie mówił tego, gdyby nie wzięła w nim góry miłość ojczyzny. Naród rzymski nie

wierzy jeszcze, jakoby odzyskał trwałą wolność:

ten sam ród co dawnych królów, to samo nazwisko nie tylko żyje wśród obywateli, lecz nawet piastuje

władzę: to stanowi zagrożenie i niebezpieczeństwo dla wolności. A wreszcie ozwał się tak: »Lucjuszu

Tarkwi-niuszu! Uwolnij dobrowolnie obywateli od tej obawy;

my to dobrze pamiętamy i przyznajemy: to ty wygnałeś królów. Ale doprowadź do końca twe

dobrodziejstwo, usuń stąd nazwisko będące nazwiskiem królów. Ja w tym, że ci współobywatele twe

mienie w całości zwrócą, a nawet gdyby czegoś miało zabraknąć, hojnie dodadzą. Odejdź od nas jako

przyjaciel: uwolnij obywateli od obawy, być może bezpodstawnej. Takie jest najgłębsze przekonanie, że

wraz z rodem Tarkwiniu-szów i władza królewska odejdzie stąd na zawsze«.

7 przez zbrodnię i przemóc — por. przypis l do rozdz. 56 ks. I.

80

LIWIUSZ: DZIEJE

Zdumienie nad obrotem rzeczy tak 'szczególnym a zarazem nieoczekiwanym nie pozwoliło' w pierwszej

chwili konsulowi wypowiedzieć ani słowa. Gdy za chwilę zabierał się do odpowiedzi, otoczyli go

najprzedniejsi obywatele i zaczęli usilnie o to samo prosić. Inni nie zdołali go wzruszyć. Ale gdy Spuriusz

Lukrecjusz, człowiek sędziwy i zażywający dużego znaczenia, a nadto jego własny teść, zaczął go na

przemian to prosić, to przekonywać, by ugiął. się przed jednomyślną opinią obywateli, zrezygnował

y/reszcie z godności konsula, a to głównie z obawy, by po upływie roku urzędowania nie spotkało go to

samo, ale połączone jeszcze z konfiskatą mienia z dodaniem nadto jakiejś innej hańby;

przeniósł się on z całym mieniem do Lawinium i zrezygnował z praw obywatelskich. Brutus na zasadzie

uchwały senatu wniósł na zgromadzeniu narodowym wniosek, by wszyscy należący do rodu

Tarkwiniuszów skazani zostali na banicję. Na komisjach centurialnych spowodował wybór na kolegę na

urzędzie Publiusza Waleriusza8, z którego pomocą wygnał był rodzinę

królewską.

[3] Dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że grozi wojna ze strony Tarkwiniuszów; mimo to wypadła ona

później, niż jej się spodziewano. Ale mało brakowało, a stracono by wolność wskutek podstępnej zdrady,

czego się nie spodziewano. Wśród młodzieży rzymskiej było kilku młodych ludzi, i to .pochodzących z

dobrych rodzin; poprzednio za rządów królewskich prowadzili dość hulaszczy tryb życia; byli oni

rówieśnikami i towarzyszami młodych Tarkwiniuszów, przyzwyczaili się żyć jak książęta. Teraz, po

zaprowadzeniu równych praw dla wszystkich, brakło im tej swobody i żalili się między sobą, że ogólna

wolność zmieniła się w ich oso-

8 Publiiisz Waleriwsz — por. I 58.

KSIĘGA n, ROZDZ. 3—4

81

bistą niewolę: »Król jest człowiekiem, od którego można uzyskać, zależnie od potrzeby, rzecz

sprawiedliwą lub niesprawiedliwą. Ma on możność łaski, ma możność dobrodziejstwa, potrafi i gniewać

się, i przebaczyć. Umie on odróżnić przyjaciela i wroga. Natomiast prawa to rzecz głucha i nieubłagana,

korzystniejsza i lepsza dla biednego niż dla możnego: nie ma w nich ani względu, ani przebaczenia, gdy

ktoś przekroczy miarę. Jest rzeczą niebezpieczną wśród tylu ludzkich ułomności żyć tylko niewinnością«.

Na takie to samorzutnie powstałe niezadowolenie trafiają posłowie rodziny królewskiej; nie wspominali oni

o powrocie króla, lecz tylko domagali się zwrotu jego mienia. Po wysłuchaniu ich przemów w senacie

przez kilka dni trwały narady nad tym, że nieoddanie mienia będzie przyczyną wojny, a oddanie da

wrogom w ręce zasoby do jej prowadzenia. Tymczasem posłowie zajmowali się czymś całkiem innym;

otwarcie domagali się zwrotu mienia, po cichu zaś wprowadzali w czyn plany, zmierzające do odzyskania

tronu. Zwracając się do tych i owych pozornie w sprawie, o którą chodziło, badali usposobienie złotej

młodzieży. Kto życzliwie ustosunkował się do ich propozycji, temu wręczyli listy od Tarkwiniuszów i

wszczynali rozmowy na temat potajemnego wpuszczenia w nocy do miasta rodziny

królewskiej.

[4] Najpierw przypuszczono do tajemnicy braci Wi-teliuszów i Akwiliuszów9." Siostra Witeliuszów była

żoną konsula Brutusa i już z tego małżeństwa było dwóch synów w wieku młodzieńczym, Tytus i Tybe-

riusz. Tych wtajemniczają wujowie w cały plan. Oprócz tego przypuszczono jeszcze do spisku kilku

młodzieńców z dobrych rodzin, których nazwiska uległy zapomnie-

'•' Witeimsze 'i Akwiliusze — rody patrycjuszowskie. ibi. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje)

11

82

LIWIUSZ: DZIEJE

niu ze względu na tak zamierzchłą przeszłość. Tymczasem w senacie uzyskał większość pogląd, który

opowiadał się za zwrotem mienia królewskiego. Ten właśnie powód wykorzystali posłowie dla dłuższego

zatrzymania się w mieście; wyprosili sobie bowiem od konsulów pewien okres czasu na zebranie wozów

dla odwiezienia mienia królewskiego, a cały ten czas poświęcili na narady ze spiskowcami; natarczywymi

prośbami uzyskali to, że dano im listy do Tarkwiniuszów; argumentowali w ten sposób, że bez listów nie

mogliby znaleźć wiary, iż w sprawach tak doniosłych nie przynoszą złudnych tylko nadziei. Danie tych

listów, jako dowodu wierności dla króla, spowodowało wykrycie całej sprawy. Albowiem w wigilię odjazdu

posłów do Tarkwiniuszów odbywała się przypadkiem w domu Witeliuszów biesiada; przy tej okazji

spiskowcy oddaliwszy świadków — jak to bywa — gorąco dyskutowali o nowopowziętym planie; otóż

rozmowę ich podsłuchał jeden z niewolników. Już przedtem zrozumiał on, że zanosi się na coś takiego,

ale czekał na okazję wręczenia listów posłom, by przejęcie ich stanowiło wyraźny dowód całej sprawy.

Gdy tylko zmiarkował, że już je wręczono, doniósł o wszystkim konsulom. Konsu-Iowie zaraz wyszli z

domu dla ujęcia posłów i spiskowców i stłumili całą sprawę bez rozgłosu. Przede wszystkim

zabezpieczono listy, by nie zginęły. Zdrajców natychmiast wtrącono do więzienia; co do posłów była

pewna chwila wahania. I chociaż wydało się, że zasłużyli na traktowanie jak wrogowie, jednak zwyciężyło

prawo międzynarodowe.

[5] Co do mienia królewskiego, które poprzednio uchwalono zwrócić, wzięto sprawę ponownie pod obrady

senatu. Ten w oburzeniu uchwalił, aby nie zwra-. cać, ale uchwalił też nie konfiskować na rzecz skarbu

państwa: pozwolono je ludowi rozebrać między siebie,

KSIĘGA II, ROZDZ. 5

83

by on wziął udział w łupie mienia królewskiego i na zawsze stracił nadzieję układu z rodziną królewską.

Ziemie Tarkwiniuszów leżące między miastem a Tyb-rem poświęcono Marsowi — było to późniejsze Pole

Marsowe 10. Podobno był tam wtedy łan orkiszu dojrzały do żęcia, a ponie,waż zużycie plonu z tego pola

było rzeczą sprzeczną z zasadami religijnymi, wysłano wielką gromadę ludzi naraz i ci cały plon, ścięty ze

słomą, koszami rzucali do Tybru. Płynął on wtedy dość płytką wodą, jak to zwykle ma miejsce w czasie

letnich upałów. W ten sposób wielkie stosy zboża spłukanego w błocie przyczepiły się do mielizn i osiadły.

Z tego zboża i z innych przedmiotów nanoszonych automatycznie przez rzekę stopniowo powstać miała

wyspa n. Następnie — jak sądzę — dodano tamy i pracą rąk ludzkich doprowadzono do tego, że

powierzchnia obecna zdolna była udźwignąć nawet świątynie i portyki.

Po rozgrabieniu mienia królewskiego skazano zdrajców i wykonano na nich karę śmierci. Wykonanie to

przez to miało specjalny charakter,-że godność konsula nałożyła na ojca obowiązek wykonania kary na

własnych synach: los uczynił wykonawcą kary tego, który nie powinien być nawet zwykłym widzem przy

egzekucji. Młodzieńcy z najlepszych rodzin stali przywiązani do słupa; ale od wszystkich innych, jakby od

osób nieznanych, ludzie zwracali wzrok tylko ku synom konsula. Więcej niż nad karą litowano się nad

zbrodnią, przez którą zasłużyli na karę. Mówiono, że postanowili oni wydać w ręce tyrańskiego niegdyś

króla, a obecnie wrogo usposobionego wygnańca ojczyznę w tym właśnie roku oswobodzoną, ojca

oswobodziciela, konsulat

10 Pole Marsowe — por. przypis 64 do I 16. " powstać miała wyspa — była to tak zwana insula Titierina;

znajdowała się na niej później świątynia Eskulapa.

li*

84

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA II, ROZDZ. 6

zapoczątkowany w rodzinie Juniuszów, senatorów, lud i wszystkich bogów i ludzi rzymskich. Konsulowie

wkroczyli na trybuny i dano liktorom rozkaz dokonania egzekucji. Zdarto szaty ze skazanych, ochłostano

ich . rózgami, a wreszcie ścięto toporem. A przez cały ten czas przedmiotem ogólnego zainteresowania

był ojciec, jego rysy i wyraz twarzy, bo uczucia ojcowskie brały górę przy wykonywaniu prawem

przepisanej kary. Zaraz po ukaraniu winnych dano temu, który doniósł o spisku, nagrodę pieniężną ze

skarbu państwowego, wyzwolono go i .obdarzono obywatelstwem, aby pozostał obustronny przykład ^ dla

odstraszenia od zbrodni. Podobno był on pierwszym, którego wyzwolono przez dotknięcie laską. Niektórzy

twierdzą, że wyraz vindic-tals od niego wywodzi się: miał on bowiem mieć na imię Yindicius. Po nim

przestrzegano tego, iż wyzwolonych w ten sposób uznawano za przyjętych w poczet obywatelstwa.

[6] Na wiadomość o powyższych wypadkach ogarnął Tarkwiniusza nie tylko ból z powodu zupełnego uda-

remnienia nadziei, lecz także nienawiść i gniew; skoro ujrzał, że ma zamkniętą drogę dla podstępnego

działania, doszedł do wniosku, że trzeba wszcząć otwartą wojnę: objeżdżał więc z prośbami miasta Etrurii,

a głównie błagał Wejentów14 i Tarkwiniów 15, by on, pochodzący z ich kraju, pochodzący z tej samej krwi,

85

12 obustronny przykład — tzn. przez surowe ukaranie winnych i przez nagrodzenie tego, którego donos

udaremnił cały spisek.

1:1 vindicta — pręt, którym w obecności urzędnika dotykano niewolnika i wypowiadano odpowiednią

formułkę; była to jedna z form wyzwolenia niewolnika; ten sposób wyzwolenia był zwykle połączony z

nadaniem obywatelstwa.

14 Wejentowie — mieszkańcy etruskiego miasta Veii.

15 Tarkwiniowie — mieszkańcy miasta Tarąuinu (dziś Cor-neto Tarąuinia) w południowej Etrurii; z miasta

tego wywodził się ród wygnanego króla.

wraz z synami w młodym wieku nie ginął na ich niemal oczach jako nędzarz — wyzuty z tak potężnego

niedawno królestwa. Mówił, że innych z zagranicy powoływano na tron królewski16', a jego, prawego króla,

który w wojnie powiększył państwo rzymskie, wygnali najbliżsi krewni uknuwszy zbrodniczy spisek;

ponieważ nikogo nie uznano godnym tronu królewskiego, oni między siebie rozdzielili części władzy

królewskiej; jego mienie pozwolono ludowi rozgrabić, by każdy miał swój udział w zbrodni. On domaga się

zwrotu własnej ojczyzny i tronu królewskiego i chce ukarać niewdzięcznych obywateli. Zaklinał dalej, by

mu dali pomoc, by go poparli, zachęcał, by wyprawili się na pomszczenie także własnych krzywd,

tylokrotnych klęsk własnych wojsk, odjęcia terytorium. Te argumenty przekonały Wejentów17. Każdy

odgraża się, że przynajmniej pod dowództwem Rzymianina trzeba zmyć hańbę i odzyskać straty

poniesione w wojnie. Tarkwiniów skłania wzgląd na nazwisko i pokrewieństwo; uznali za rzecz honoru, by

ich krewni mieli w Rzymie tron królewski. W ten sposób dwie armie dwóch państw poszły za Tarkwiniu-

szem, by odzyskać dla niego tron królewski i nękać Rzymian wojną.

Skoro wkroczyli oni w kraj nieprzyjacielski, konsulo-wie wyruszyli przeciw wrogom: Waleriusz wiódł

piechotę ustawioną w czworobok, Brutus z konnicą wysunął się naprzód dla przeprowadzenia zwiadów.

Tak samo u nie-P^yjaciół czoło pochodu stanowiła konnica pod dowództwem Arrunsa Tarkwiniusza, syna

królewskiego:

król sam z legionami postępował za nimi. Skoro Arruns Już z daleka po liktorach poznał, że ma przed

sobą

Właściwie spośród królów rzymskich tylko Numa Pompi-liusz był powołany spoza granic Rzymu (por. I

18).

17 z Wejentami walczył już Romulus (I 15) i Tullus Hostyliusz (I 27). Za każdym razem wojska rzymskie

odnosiły zwycięstwa.

86

flWTUSZ: DZIEJE

KSIĘGA K, ROZDZ. 7

87

konsula, a następnie z bliska już i z twarzy na pewno rozpoznał Brutusa, zawrzał gniewem i zawołał: »0to

człowiek, który nas wygnał z ojczyzny i uczynił wygnańcami. Z jakim przepychem ciągnie on teraz, ozdo-

biony oznakami władzy, nam należnymi! Pomagajcie bogowie, mściciele królów!« — Spina konia

ostrogami i z wyciągniętą włócznią pędzi go wprost na konsula. Poznał Brutus, że atak kieruje się na jego

osobę — a było w tych czasach rzeczą zaszczytną dla samych wodzów brać udział w bitwie — więc

ochoczo staje do walki. Starli się z taką nienawiścią wzajemną, tak żaden z nich nie zwracał uwagi na

osłonięcie własnej osoby, byle tylko ugodzić wroga, że obaj otrzymali cios wprost przez przebite tarcze i

obaj, trzymając włócznie w ręku, konając spadli z koni na ziemię. Jednocześnie zaczęła się ogólna bitwa

konnicy. Niedługo potem nadciągnęła piechota. Stoczono tam walkę, ^wycięstwo chwiało się i skończono

bój niejako nie rozstrzygnięty. Po obu stronach prawe skrzydła odniosły zwycięstwa, lewe poniosły

porażkę. Wejentowie, zwykli bici przez Rzymian, i tym razem poszli w rozsypkę i cofnęli się. Natomiast

Tarkwiniowie, wróg jeszcze nie znany, nie tylko utrzymali się na swych pozycjach, lecz także ze swej

strony zmusili Rzymian do cofnięcia się.

. [7] Chociaż walka miała taki przebieg, ogarnęła Tarkwiniusza i Etrusków taka obawa, że obie armie —

wejencka i tarkwińska— zaniechały daremnego przedsięwzięcia i oddaliły się, każda do swego kraju.

Wspominają o cudach, jakie towarzyszyły tej walce: w ciszy nocy, która, nastąpiła, miał dać się słyszeć z

Arsyj-skiego lasu 18 potężny głos — uznawano to za głos Syl-

18 las Arsyjski był niedaleko laniculum, między późniejszą via Aurelia a via Ciaudia.

wana"'; powiedział on,'że o jednego Etruska więcej zabito w walce i że zwycięstwo jest po rzymskiej stro-

nie. W każdym razie Rzymianie oddalili się stamtąd jako zwycięzcy, Etruskowie jako pobici. Albowiem gdy

nastał świt, a przed sobą nie widziano ani jednego wroga, kazał konsul Publiusz Waleriusz zebrać łup

wojenny i w tryumfie powrócił stamtąd do Rzymu. Sprawił koledze pogrzeb z przepychem, na jaki tylko

zdołał się zdobyć. Lecz śmierć tę uczczono jeszcze bardziej w publicznej żałości. Dobitniejszym jej

wyrazem było to, że matrony przez rok nosiły po nim żałobę jakby po ojcu, a to dlatego że był on tak

zaciętym mścicielem zbezczeszczonej moralności.

Następnie — jak zmienna bywa życzliwość ludu! — w stosunku do pozostałego przy życiu konsula z do-

tychczasowej życzliwości zrodziła się nie tylko zawiść, lecz także podejrzenie połączone z posądzeniem o

straszny występek. Rozchodziły się pogłoski, że dąży on do władzy królewskiej, ponieważ nie postarał się

o wybór drugiego konsula w miejsce Brutusa, a zabierał się do wybudowania domu na wzgórzu Welia 20.

Mówiono dalej, że na miejscu wyniosłym i warownym buduje się gród nie do zdobycia. Gdy takie pogłoski,

ogólnie znajdujące jednak posłuch, drażniły konsula przez oburzające podejrzenie, zwołał on lud na

zebranie i kazawszy opuścić w dół .fasces wystąpił przed zebraniem. Miły był ludowi ten widok, że

zniżono przed nim oznaki najwyższej władzy i że w ten sposób okazano, iż ma-Jesta.t i znaczenie ludu są

większe niż konsula. Następnie konsul nakazał ciszę i zaczął sławić los kolegi. że uwolnił ojczyznę i poległ

piastując najwyższy urząd,

19 głos Sylwana — Sylwanus był właściwie staroitalskim bogiem lasów; identyfikowano go później z

Faunem.

20 Welia — leżało wzgórze Yelia między Palatynem a Eskwi-linem.

88

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA II, ROZDZ. 8

89

walcząc w obronie ziemi rodzinnej, zażywając pełnej sławy, która jeszcze nie zdołała przerodzić się w za-

wiść; on sam natomiast przeżył już własną sławę i żyje po to, by być przedmiotem zbrodniczych zarzutów

i zawiści, a z oswobodziciela ojczyzny spadł do roli Akwi-liuszów i Witeliuszów. A wreszcie zawołał: »Czyż

więc nigdy żadna zasługa nie będzie przez was tak uznana, by jej nie mogło podejrzenie skazić? Czyż ja,

najza-wziętszy wróg królów, miałem się tego obawiać, że popadnę w zarzut dążenia do władzy

królewskiej? Gdybym mieszkał nawet na szczycie Kapitelu, czy mógłbym sądzić, że będę postrachem dla

własnych współobywateli? Czy moja sława u was zależy od takiego drobiazgu? Czy wiara we mnie ma tak

słabą podstawę, że więcej chodzi o to, gdzie jestem, niż kim jestem? Ale; Kwiryci, mój dom nie stanie na

zawadzie waszej wolności, Welia będzie bezpieczna dla was. Przesunę dom nie tylko na równinę, ale

nawet zbuduję go u podnóża pagórka, abyście wy mieszkali powyżej mnie, tak podejrzanego obywatela.

Niech na Welii budują się ci, którym z większą ufnością niż Publiuszowi Waleriu-szowi powierza się

obronę wolności«. Następnie zniesiono cały materiał budowlany na podnóże Welii i zbudowano dom u

podnóża pagórka, tam gdzie teraz jest świątynia Vica Pota21.

[8] Następnie wniesiono takie ustawy, że nie tylko uwolniły konsula od podejrzenia o dążenie do władzy

królewskiej, lecz miały nadto skutek wręcz odwrotny i uczyniły go bardzo wziętym wśród ludu; stąd

otrzymał on przydomek Publicola. Przede wszystkim miłe ludowi były ustawy o odwoływaniu się od

wyroku urzędni-

21 Vżca Pota — bogini mocy i zwycięstwa, jej świątynia znajdowała się na północnym zboczu Palatynu;

Publicola — od wyrazów populus i colo: ,przyjaciel ludu'. '

ków 22 do narodu oraz o wyjęciu spod prawa wraz z całym dobytkiem każdego, kto knułby plany objęcia

tronu królewskiego. A gdy sam jeden przeprowadził te ustawy, aby sam tylko doznawał za nie

wdzięczności, wtedy dopiero (po ich uchwaleniu) odbył zebrania komie j ów dla uzupełniającego wyboru

drugiego konsula. Wybrano Spuriusza Lukrecjusza: był on już bardzo stary i nie -miał sił do pełnienia

obowiązków konsula — umarł-w przeciągu kilku dni. Na miejsce Lukrecjusza wybrano Marka Horacjusza

Pulwillusa. W niektórych starych źródłach nie znajduję wymienionej osoby konsula Lukrecjusza; jako

następcę Brutusa wymieniają one wprost Horacjusza. Mam wrażenie, że pamięć o nim zaginęła, gdyż nic

znacznego nie stało się za jego konsulatu.

Nie była jeszcze poświęcona świątynia Jowisza na

Kapitelu. Konsulowie Waleriusz i Horacjusz losowali, który z nich dwóch ma dokonać aktu poświęcenia.

Los padł. na Horacjusza, a Publikola wyruszył na wojnę z Wejentami. Rodzina Waleriusza nad miarę

bolała nad tym, że poświęcenie tak sławnej świątyni przypada w udziale Horacjuszowi. Usiłowali oni

przeszkodzić temu wszelkimi sposobami, ale po wypróbowaniu na próżno wszystkich innych środków, gdy

konsul już dotykał ręką drzwi świątyni i wypowiadał słowa modlitwy do bogów, podają mu nikczemnie

wieść, jakoby umarł jego syn, a on sam nie mógł dokonać aktu poświęcenia wobec dotknięcia jego domu

żałobą23. Nie ma

" Było to tzw. „prawo prowokacji", wszyscy obywatele otrzymali prawo odwołania się od wyroku urzędnika

skazującego ^ karę śmierci lub chłostę, do decyzji Zgromadzenia Narodo-^ego: to ius proyocatwnis było

odtąd jednym z najważniejszych praw obywatela rzymskiego.

;" Dom, w którym leżały martwe zwłoki, uchodził za zanie-GZyszczony i bogom niemiły; dlatego konsul

każe wynieść zwłoki z domu.

90

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA II, BOZDZ. 9—10

91

w tradycji pewnej wiadomości co do tego, czy on w to nie uwierzył, czy tylko odznaczał się taką mocą du-

cha — i niełatwe jest rozstrzygnięcie w tym względzie — dość, że na tę -wiadomość nie dał się odwieść

od przedsięwzięcia. Kazał tylko zwłoki wynieść i dotykając odrzwi dokończył modłów i poświęcił świątynię.

Takie to były dzieje wewnętrzne i zewnętrzne w pierwszym roku po wypędzeniu królów. Następnie

wybrano po raz drugi konsulem Pubłiusza Waleriusza i Tytusa Lukrecjusza.

[9] Ale tymczasem Tarkwiniusze udali się byli do króla Kluzjum 24, Larsa 25 Porsynny. To radząc mu, to go

prosząc błagali, by im, wywodzącym się z Etrurii i mającym tę samą krew w żyłach i noszącym to samo

nazwisko, nie pozwalał żyć w nędzy na wygnaniu. Z drugiej strony zwracali uwagę, by nie puszczał pła-

zem zakorzeniającego się zwyczaju wypędzania królów. Argumentowali, że wolność sama w sobie jest

rzeczą dość pociągającą; jeżeli królowie nie będą bronić tronów z taką siłą, z jaką obywatele dążą do

wolności, góra zrówna się z -dołem, nie będzie w państwie niczego wyniosłego, niczego, co by ponad

resztę się wy-. bijało. Zbliża się koniec ustroju królewskiego, rzeczy

wśród bogów i ludzi najpiękniejszej. Porsynna uwa-L zając za rzecz honoru dla Etrusków, by w Rzymie

był " król, a zwłaszcza król z rodu etruskiego, przybył na terytorium Rzymu z groźną armią. Nigdy

przedtem nie padł na senat taki strach: do tego stopnia potężne było wtedy państwo kluzyńskie, a groźne

imię Porsynny. Bali się nie tylko wrogów, ale i własnych współobywateli, a mianowicie, że lud rzymski,

ogarnięty przerażeniem,

24 Kluzjum —^ Ciusium, dzisiaj Chiusi, miasto w Etrurii; nazywało się ono uprzednio Camers.

25 Lars (wzgl. Lar) — honorowy tytuł królów etruskich.

przyjmie z powrotem królów do miasta i zgodzi się na pokój, nawet pod rządami tyrana. Senat przyznał

więc ludowi w tym okresie wiele udogodnień. Przede wszystkim zatroszczono się o aprowizację i wysłano

jednych do kraju Wcisków26, drugich do Kum 27, dla zakupu zboża. Także prawo sprzedaży soli28,

ponieważ sprzedawano ją po wygórowanej cenie, odjęto ludziom prywatnym, a przeniesiono na państwo

2!). Zwolniono lud od ceł i daniny, by płacili tylko bogaci, którzy mogli ponosić te ciężary; uzasadniano to

tak, że biedni są już dostatecznie opodatkowani przez to, jeżeli wychowują dzieci. Przeto ta łaskawość

senatorów później w ciężkim położeniu w czasie oblężenia i głodu do tego stopnia utrzymała obywateli w

wewnętrznej zgodzie, że tak samo niscy jak potężni drżeli na samo imię królewskie i nikt nie cieszył się

później dzięki intrygom taką wzię-tością u ludu, jak wtedy cały senat dzięki dobrym rządom.

[10] Ponieważ wrogowie zbliżali się, wszyscy ściągnęli ze wsi do miasta, a samo miasto, zabezpieczają

przez posterunki; jedne okolice uchodziły za zabezpieczone przez mury, inne przez przepływający obok

Tyber. Niewiele brakło, a most palowy 3G byłby dał przejście

26 Woiskowie — lud italski mieszkający w dorzeczu rzeki Lirys.

27 Kumy — Cumae, miasto greckie w Kampanii.

28 prawo sprzedaży, soli — król Ankus Markus założył saliny na obu brzegach Tybru; saliny te były

wydzierżawiane osobom prywatnym, które stworzyły w ten sposób prywatny monopol solny i śrubowały

ciągle cenę tego produktu. Senat zrobił z tego monopol państwowy i w ton sposób zapobiegł nad-

miernemu drożeniu tego produktu masowego spożycia.

29 — chodziło o koszty produkowania soli, jej sprzedaży itd.

30 most polowy — był to najstarszy drewniany most na Tyb-rze, zbudowany przez króla Ankusa Markusa

na północnej stronie Awentynu.

92

LIWIUSZ: DZIEJE

wrogom, gdyby nie jeden człowiek, Horacjusz Kokles;

'taką to osłonę znalazła w owym dniu pomyślna gwiazda

miasta Rzymu.

Stał on przypadkiem na warcie przy moście, aż tu

, nagle widzi, że błyskawicznym atakiem zajęli wrogowie Janikulum31 i stamtąd w pędzie biegną w dół, • a

tymczasem jego rodacy w przerażeniu mieszają szyki i rzucają broń; A więc krzyczał, zagradzał drogę,

zaklinał na bogów i ludzi i wołał, że na darmo opuszczają posterunek i uciekają; jeżeli wolny do przejścia

most zostawią za sobą, w krótkim czasie będzie więcej wrogów na Palatynie i Kapitelu niż na Janikulum.

Przeto wołał i zachęcał, by starali się zerwać most bronią, ogniem, czymkolwiek by wreszcie zdołali. A on

sam tymczasem weźmie na siebie cały atak wrogów, ile tylko zdoła jedną swoją osobą powstrzymać.

Posuwa się następnie na sam wylot mostu — a wyróżniał się wśród pleców tych, którzy uciekali od walki.

Nastawił broń, by walczyć wręcz i tak przez nadzwyczajny dowód odwagi y/prawił wrogów w osłupienie.

Dwóch jednak zawstydziło się i zostało z nim, Spuriusz Larcjusz i Tytus Herminiusz, obaj pochodzący z

dobrego rodu i wsławieni czynami wojennymi. Wraz z nimi powstrzymał na pewien czas pierwszą nawałę

niebezpieczeństwa i najgorsze uderzenie bojowe; następnie ich także zmusił, aby cofnęli się w

bezpieczne miejsce, gdy pozostała już tylko mała część mostu, a ci, którzy most burzyli, wołali, by już się

cofać. Następnie groźnie powiódł dzikim wzrokiem po dostojnikach etruskich;

wyzywał do walki już to każdego z osobna, już to kpił ze wszystkich na raz, że będąc służalcami

samowładnych królów, nie myślą o własnej wolności, a jeszcze czynią

KSIĘGA II, ROZDZ. 1B; 12

93

31 Janikulum — laniculum, wzgórze na prawym brzegu Tybru, nie zaliczane z tego względu do siedmiu

wzgórz, dzisiaj Monte Gionźcolo.

wyprawę dla zdławienia cudzej. Przez pewien czas ociągali się, bo jeden patrzył na drugiego, by zaczynał

bój. Wreszcie zawstydził się cały zastęp. Z ogromnym krzykiem miotają zewsząd pociski na jednego

wroga. Ponieważ wszystkie utkwiły w nastawionej tarczy, a on, szeroko rozkroczony, uparcie trzymał się

na moście, szykowali się do tego, by go zepchnąć nagłym atakiem: aż tu trzask walącego się mostu i

jednocześnie okrzyk Rzymian, podniesiony z radości wobec wykonania zadania, przeraził wrogów i

powstrzymał atak. Wtedy Kokles zawołał: »Błagam cię, święty ojcze Ty-berynie32, przyjmij łaskawie w

swej rzece tę broń i tego żołnierza« — po czym skoczył w pełnej zbroi do Tybru, i chociaż z góry leciał na

niego grad pocisków, dopłynął bez uszczerbku do swoich; porwał się on na czyn, który miał u potomnych

znaleźć więcej sławy niż wiary. Państwo okazało się wdzięczne za taki dowód męstwa: wystawiono mu

posąg na placu Komie j ów33 i dano tyle roli, ile potrafił oborać w ciągu jednego dnia. Ale wśród

zaszczytów ze strony państwa zaznaczyła się także prywatna życzliwość obywateli względem niego:

albowiem przy wielkim niedostatku każdy w stosunku do własnych "zasobów, sam uszczuplając swe

osobiste zapasy żywności, coś mu z nich ofiarował.

[12]34 Mimo to oblężenie trwało w dalszym ciągu, panował ogromny brak zboża i drożyzna, a Porsynna

miał nadzieję, że przez samą blokadę dostanie miasto w swą moc. Wtedy to Gajusz Mucjusz, młodzieniec

z sławnego rodu, uznał za rzecz niegodną, że naród

32 ojcze Tyherynie — geniusz rzeki Tyber był czczony jako bóg.

33 na placu Komicjów — Comitium leżało -w północnej części Forum Romanum', tam odbywały się

zgromadzenia, sądy itp. Posąg Horacjusza Koklesa, o którym mówi tu Liwiusz, oglądał Jeszcze Pliniusz

Starszy w I w. n. e.

:'4 W opuszczonym rozdziale 11 opowiada Liwiusz, że Porsynna zdecydował się nękać Rzym regularnym

oblężeniem i pustosze-

94

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA II, KOZDZ. 12

95

rzymski (który będąc w niewoli pod rządami królów nie był oblegany w żadnej wojnie i przez żadnego wro-

ga), zażywając wolności jest oblężony przez tych samych Etrusków, których wojska często przedtem roz-

praszał; a więc sądząc, że należy tę hańbę pomścić przez jakiś bohaterski i odważny czyn, najpierw po-

stanowił sam, na własną rękę dostać się do obozu wrogów. Następnie w obawie, że gdy wybierze się bez

wiedzy konsulów i w tajemnicy przed wszystkimi, w razie złapania przez straże rzymskie będzie cofnięty

jako zbieg — a los miasta uzasadniałby taki zarzut — udał się do senatu. Tam odezwał się w te słowa:

»0jco-wie, chcę przeprawić się przez Tyber i — jeślibym l tylko zdołał — chcę dostać się do obozu wroga,

nie dla rabunku ani nie dla pomszczenia się za spustoszone pola. Jeżeli pomogą bogowie, ważę w duszy

większy zamiar«. Ojcowie godzą się, a on kryje sztylet w zanadrzu i puszcza się w drogę. Przybywszy na

miejsce stanął w najgęstszym tłumie blisko królewskiego trybunału. Przypadkiem wypłacano właśnie żołd

żołnierzom, a pisarz wojskowy siedząc obok króla, prawie tak samo bogato ubrany, był bardzo gorliwie

zajęty i tłumnie żołnierze podchodzili do niego. Mucjusz bał się zapytać, który z dwóch jest królem, by

nieznajomością osoby królewskiej sam się nie zdradził, kim jest; zaufał więc ślepemu losowi i — zabił

pisarza zamiast króla. Następnie starał się ujść utorowawszy sobie skrwawionym sztyletem drogę poprzez

przerażony tłum, ale na krzyk zbiegli się trabanci królewscy, pochwycili go i cofnęli z powrotem.

Postawiono go przed trybunał króla: ale nawet wtedy, w tak groźnym po-

niem terytorium rzymskiego, by zdobyć miasto głodem. Podczas tego oddziały etruskie dały się wciągnąć

Rzymianom w zasadzkę i poniosły znaczną klęskę.

łożeniu, było w jego postaci więcej groźby niż obawy. Odezwał się tak: »Jestem obywatelem rzymskim,

zwą mnie Gajuszem Mucjuszem. Jako wróg, chciałem zabić wróg?, i umrę z tą samą odwagą, z jaką

chciałem cię zabić. Cechą Rzymianina jest i działać mężnie,.! cierpieć mężnie. Nie ja jeden nosiłem się z

tym zamiarem względem ciebie; stoi za mną długi szereg ludzi, ubiegających się o ten sam zaszczyt.

Przeto jeżeli masz ochotę, przygotuj się na taką walkę, że co godzinę będziesz walczył o własne życie i

miał zbrojnego wroga w przedsionku pałacu królewskiego. Taką to wojnę wydajemy ci my, młodzież

rzymska. Nie bój się szyku bojowego, nie bój się żadnej bitwy. Sprawa rozegra się między tobą jednym a

pojedynczym wrogiem«. Król zawrzał gniewem, przerażało go niebezpieczeństwo — miotał groźby, że

każe go ogniem spalić, jeżeli natychmiast nie wyjawi, o jakich to groźnych zasadzkach mówi mu tak

dwuznacznie, ale Mucjusz odparł: »Patrz na to i poznaj, jak niewiele cenią sobie własne ciało ci, którzy

widzą przed .sobą wielką sławę« — i włożył prawą rękę w ogień, rozpalony na ofiarę. A gdy ją tak palił,

jakby pozbawiony czucia, król zaskoczony tym widokiem, zeskoczył ze swego tronu, kazał młodzieńca

odsunąć od ołtarza i odezwał się w te słowa: »0dejdź, skoroś poważył się na czyn bardziej nieprzyjacielski

względem Siebie samego niż względem mnie. Sławiłbym cię za twe bohaterstwo, gdyby to twoje męstwo

było w służbie mojej ojczyzny. Teraz na mocy prawa wojennego puszczam cię wolno i zupełnie bez

szkody«. A Mucjusz, jakby odwzajemniając się za przysługę, odparł: »Skoro męstwo znajduje u ciebie

uznanie; możesz uzyskać ode mnie przez twe dobrodziejstwo to, czego nie zdołałeś uzyskać groźbami;

nas trzystu najlepszych z młodzieży rzymskiej sprzysięgło ;się, byśmy tą drogą 8211 przeciw tobie. Los

padł na mnie pierwszego;

96

LIWIUSZ: DZIEJE

wszyscy inni, zależnie od tego, jak na kogo padnie los,

przybędą każdy w swym czasie, aż los cię odda w nasze ręce«.

[13] W ślad za puszczonym wolno Mucjuszem, który następnie, od utraty prawej ręki otrzymał przydomek

Scaevola!)i>, poszli posłowie od Porsynny do Rzymu. Takie wrażenie wywarł na nim zbieg okoliczności

przy pierwszym niebezpieczeństwie — w którym tylko omyłka zamachowca go ocaliła — i walka, mająca

być prowadzona tyle razy, ilu jesszcze pozostało spiskowców. Wskutek tego pierwszy przedstawił

Rzymianom warunki pokoju: Bezskutecznie była w tych warunkach poruszana sprawa powrotu Tarkwini

uszów na tron: .poruszył ją Porsynna głównie z tego powodu, iż nie mógł tego odmówić Tarkwini uszom, a

nie jakoby nie wiedział, że Rzymianie nie zgodzą się na to. Uzyskał Porsynna zwrot posiadłości Wejentom

i wymógł na Rzymianach konieczność dania zakładników, jako warunek wycofania załogi z Janikulum. Na

tych warunkach zawarto pokój, a Porsynna ściągnął wojsko z Janikulum i ustąpił z terytorium

rzymskiego3e. Mucjuszowi w nagrodę za męstwo dali senatorowie w darze rolę za Tybrem, którą nazwano

później Mucia prata 37. Takie uczczenie męstwa zachęciło także kobiety do sławnych

35 Scaevola — dosł.: ,mańkut'.

--——-----. v . • '

38 Opisując wojnę Rzymu z Porsynna celowo skupił Liwiusz uwagę na bohaterskich czynach jednostek i

przedstawił wypadki te w ten sposób, jakoby Rzym oparł się najazdowi Etrusków właśnie dzięki tym

czynom bohaterskim. Inne źródła podają jednak inną wersję, a mianowicie, że Rzymianie ulegli całkowicie

Etruskom i poddali im miasto. Taką wersję ma m. in. Tacyt Hist. III 72. Śladem tej niechybnie

prawdziwszej wersji,, jest w relacji Liwiusza ten szczegół, że Rzym daje Etruskom

zakładników — wszak zakładników daje ta strona, która ka-pituluje.

37 Mucia prata — ,łąki Mucjusza', leżały po drugiej stronie Tybru między rzeką a wzgórzem Janikulum.

KSIĘGA II, ROZDZ. 13

97

czynów dla państwa; ponieważ obóz Etrusków przypadkiem znajdował się niedaleko brzegów Tybru, dzie-

wica Klelia, jedna z zakładniczek, zmyliła czujność straży i prowadząc za sobą orszak dziewcząt przepły-

nęła Tyber wśród miotanych za nimi pocisków wrogów i wszystkie bez szkody przywiodła z powrotem do

Rzymu, do krewnych. Król na wieść o tym najpierw zawrzał gniewem, następnie posłał posłów do Rzymu

z domaganiem się wydania zakładniczki Klelii, dodając, że na innych niewiele mu zależy. Następnie wpadł

w podziw nad jej odwagą, mówił, że ten postępek stoi jeszcze wyżej niż czyny Koklesów i Mucj uszów, i

zapowiadał, że gdy jej nie wydadzą, uzna przymierze za zerwane; że natomiast wydaną dziewicę zwróci z

powrotem rodzinie bez najmniejszej szkody. Obie strony dotrzymały słowa. Rzymianie na mocy zawartego

przymierza wydali z powrotem zakładniczkę, zaś u króla Etrusków męstwo jej znalazło nie tylko

bezpieczeństwo, lecz i szacunek. Dziewicę pochwalił i oświadczył, że daje jej w darze część zakładników;

sama miała dokonać wyboru według własnego uznania. Przyprowadzono przed nią wszystkich, a ona

podobno wybrała najmłodsze dziewczęta; było to najprzystojniejsze dla dziewcząt, a zdaniem wszystkich

zakładników było rzeczą właściwą uwolnić z rąk wroga głównie dziewczęta w takim wieku, który jest

najbardziej narażony na zniewagi. W ten sposób przywrócono pokój, a Rzymianie uczcili niezwykły u

kobiety dowód odwagi niezwykłym rodzajem zaszczytu: posągiem konnym. Na górze, na Sacra viass

postawiono posąg dziewicy siedzącej na koniu.

38 Sacra via — ulica ta -biegła od wzgórza Yelia obok świątyni Westy, świątyni Kastora itd. i łączyła się z

drogą prowadzącą na Kapitol; posąg Klelii znajdował się w pobliżu porta Mu-QWnia.

Kbl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 12

KSIĘGA II, ROZDZ. 23

99

VII. OSTRE WALKI KLASOWE PLEBEJUSZY . Z PATRYCJUSZAMI. „PIERWSZA SECESJA" LUDU (II

23—24; 27—33,3)

[23] Lecz z jednej strony groziła wojna z Wciskami *, a z drugiej strony państwo wrzało wewnętrzną nie-;

zgodą i rozwinęła się nienawiść między patrycj uszami;

a ludem, głównie z powodu sprawy niewoli za długi2. Lud szemrał, że na zewnątrz walczy w obronie

wolności i całości państwa, a w ojczyźnie popada w niewolę i kajdany u własnych współobywateli i że

zażywa większego bezpieczeństwa w czasie wojny niż w czasie pokoju, większego wśród wrogów niż

wśród własnych współobywateli. Takie wrogie nastroje, tlące samorzut-

' Z Wciskami (Volscź), mieszkającymi w dorzeczu rzeki Lirys, prowadzili Rzymianie wiele wojen.

2 Umowę o pożyczkę zawierano w ten sposób, iż zaciągający ją zobowiązywał się w obecności świadków,

że zwróci wierzycielowi pożyczoną sumę w oznaczonym terminie, a w razie niedotrzymania tegoż odda

mu się w niewolę za długi, by odpracować wziętą sumę. Ten stan rzeczy wykorzystywały oczywiście klasy

silne ekonomicznie, tzn. patrycjusze; wojna rujnowała przede wszystkim plebejuszów, po każdej wyprawie

musieli zaciągać pożyczki, by zaniedbane, wzgl. czasem zrujnowane przez wrogów, gospodarstwa rolne

doprowadzić do stanu produktywności, wskutek czego musieli zaciągać pożyczki: każda nowa wojna

powodowała niemożność zapłacenia długu w terminie, więc niewola za długi stawała się zjawiskiem coraz

częstszym i powszechniejszym. Rosło z tego powodu niezadowolenie wśród ludu, aż wreszcie doszło do

ruchów rewolucyjnych.

nie, specjalnie nieszczęśliwa dola jednego człowieka zamieniła w prawdziwy pożar. Raz wpadł na Forum

pewien starszy już człowiek;

miał on na sobie wszystkie oznaki przebytych cierpień. Ubiór jego był zupełnie brudny, jeszcze

szpetniejszy był wygląd ciała bladego i wychudzonego jak szkielet. Oprócz tego zapuszczona gęsto broda

i włosy nadawały jego twarzy specjalnie dziki wygląd. Poznano go jednak mimo tak strasznej zmiany w

wyglądzie, mówiono, że bywał dowódcą oddziałów, wymieniano różne uzyskane przez niego wojskowe

odznaczenia i powszechnie litowano się nad nim; on sam pokazywał na piersiach blizny, świadczące o

bitwach, chlubnie stoczonych w różnych okolicach. Pytano, skąd ten wygląd, skąd to pohańbienie, lud

skupił się wokół jego osoby jakby na jakimś wiecu, a on opowiedział, że brał udział w wojnie z Sabinami3,

a ponieważ z powodu spustoszenia pól przez wroga nie tylko nie zebrał żadnych plonów, lecz nadto

spalono mu dom, zrabowano mienie, bydło uprowadzono, a oprócz tego w niedogodnym dla niego okresie

nałożono' na niego daninę, musiał zadłużyć się. Ten właśnie dług w połączeniu z procentami najpierw

pozbawił go roli odziedziczonej PO ojcu i po dziadku, później zaś całego mienia ruchomego, a wreszcie —

jakby jakaś zaraza — doszedł nawet, do jego osoby; wierzyciel nie zabrał go wprawdzie w niewolę4, ale

zaprowadził do ergastulum6 i na

3 w wojnie z Sabinami — chodzi o wojnę z r. 504 przed n. e., o której wspominał Liwiusz II 16.

4 Znajdujący się w niewoli za długi zachowywał wprawdzie Prawa obywatelskie (teoretycznie!), ale był'w

mocy wierzyciela 1 Jego położenie w praktyce n,iczym nie różniło się od położenia niewolnika. ,

11 ergastulum — podziemne miejsca pracy, gdzie wykonywano "ajcięższe roboty.

12*

100

LIW1USZ: DZIEJE

KSIĘGA II, ROZDZ. 23—24

101

katownię. Tu pokazał swe plecy poranione od niedawno otrzymanej chłosty. Na ten widok i na to

opowiadanie podniósł się ogromny hałas. Rozruchy nie ograniczają się już tylko do rynku, lecz ogarniają

miasto w róż nych punktach. Dłużnicy, zarówno wzięci w niewoL jak i pozostający na wolności, ze

wszystkich stron wy padają na miejsca publiczne, błagają Kwirytów o pc moc. Wszędzie znajdują się

ludzie dobrowolnie przy stający do rozruchu. Z różnych dzielnic po wszystkich ulicach pędzą w stronę

rynku z ogromnym krzykiem całe fale ludzkie. Ci -z senatorów, którzy przypadkiem byli na rynku, z wielkim

dla siebie niebezpieczeństwem znaleźli się w środku tego tłumu i niechybnie tłum rzuciłby się na nich,

gdyby konsulowie Publiusz Serwiliusz i Apiusz Klaudiusz nie byli się szybko 'pojawili dl;. uśmierzenia

rozruchów; atoli tłum zwrócił się ku nin;

i zaczął im pokazywać swe kajdany i inne pohańbienie mówili, że taką sobie nagrodę wysłużyli w wojnie i

z wyrzutem wspominali swój udział w wyprawach każdy w innym kraju. Już nie prosząc, lecz grożąc

domagają się od konsulów zwołania'senatu i gromadzą się wokół kurii, by być świadkami państwowej

narady i wpływać na jej tok. Konsulowie zdołali ściągnąć na posiedzenie bardzo niewielu senatorów,

którzy przypadkiem byli pod ręką. Reszta ze strachu trzymała się z dala nie tylko od kurii, lecz także od

rynku; z powodu braku kompletu nie można było powziąć prawomocnych uchwał. A lud zaczął wołać, że

kpią z niego i celowo sprawę odraczają, że nieobecni senatorowie nie biorą udziału w obradach nie

przypadkiem i nie ze strachu, lecz by sprawę udaremnić, że konsulowie nawet starają się wykręcić i że

niechybnie nędza ludu jest tylko przedmiotem kpin: Już niewiele brakowało, a nawet majestat konsulów

nie byłby powstrzymał rozgniewanego ludu, gdy wreszcie schodzą się w senacie

i inni senatorowie nie wiedząc, czy przez obecność, czy przez nieobecność ściągną na siebie większe

niebezpie- . czeństwo. Gdy wreszcie senat zebrał się w komplecie, nie było zgody nie tylko między

senatorami, lecz nawet między konsulami. Apiusz, człowiek usposobienia gwałtownego, był zdania, że

sprawę należy zlikwidować mocą władzy konsularnej i twierdził, że jeżeli-zamknie się jednego lub

drugiego, to reszta zaraz się uspokoi; Serwiliusz był natomiast za łagodniejszym sposobem

postępowania; twierdził, że jest i bezpieczniej,, i łatwiej nagiąć wzburzony lud, -aniżeli go łamać.

[24] Do tego dochodzi inna jeszcze wiadomość, wywołując przerażenie. Nadbiegają jeźdźcy latyńscy z

groźną wiadomością, że nadciąga wojsko Wcisków, aby uderzyć na miasto. Te wiadomości wywarły

zupełnie inne wrażenie na senatorach, a inne na ludzie — do tego stopnia niezgoda rozbiła państwo na

dwa obozy. Lud zaczął się ogromnie cieszyć i wołać, że nareszcie zjawiają się bogowie, by pomścić się

na senatorach za ich tyranię. Jeden zachęcał drugiego, by nie stawali do poboru e, mówiono, że lepiej

zginąć razem niż każdemu z osobna. Niech wojnę prowadzą sami senatorowie, niech senatorowie

chwytają za broń; by niebezpieczeństwa wojny wzięli na siebie ci, którzy z niej korzystają. Atoli senat,

pogrążony w smutku i niepokoju, bał się ' Podwójnie, bo i współobywateli, i wrogów; błagali konała

Serwiliusza — bo usposobienie jego bardziej skła- ' ^iało się w stronę ludu — aby ratować rzeczpospolitą

^ajdującą się w tak groźnym niebezpieczeństwie. Wte-"y konsul zamknął obrady senatu i wystąpił na zgro-

madzeniu. Tam oświadczył, że senatorowie myślą o tym, "Y przyjść ludowi z pomocą, ale właśnie gdy

radzono

8 by nie stawali do poboru— lud zdaje sobie sprawę, że bez-Piatna służba wojskowa odrywająca ich od

warsztatów pracy Kat właściwą przyczyną, niewoli za długi.

102

LIWIUSZ: DZIEJE

nad losem poważnej wprawdzie części obywateli, ale bądź co bądź części tylko, zaistniał powód do

obawy o ogół obywatelstwa. Wobec wrogów stojących tuż u bram miasta nie można przecież niczego

wpierw załatwić, tylko zająć się wojną; ale jeżeliby nawet sprawa nie była tak groźna, nie byłoby ani dla

ludu rzeczą zaszczytną chwycić za broń dopiero po otrzymaniu zapłaty, ani też nie byłoby rzeczą dość

zaszczytną dla senatorów teraz, wskutek obawy, starać się o poprawę doli uciśnionych obywateli, niż

raczej później uczynić to dobrowolnie. Następnie słowa te wygłoszone na zebraniu poparł edyktem, w

którym zastrzegł, że nikomu nie wolno trzymać obywatela rzymskiego w kajdanach względnie w

zamknięciu, tak żeby mu to nie pozwalało zgłosić się do rekrutacji wojskowej przed konsulem, i że nikomu

nie wolno zajmować lub sprzedawać mienia żołnierza w okresie jego pobytu w obozie oraz niepokoić jego

dzieci i wnuków. Po ogłoszeniu tego edyktu obecni na zebraniu dłużnicy zaczęli natychmiast zgłaszać się

do wojska i zaczęto nadto zbiegać się masowo na rynek wy biegając z mieszkań prywatnych, by złożyć

przysięgę wojskową, bo wierzyciele nie mieli już prawa ich zatrzymać. Zebrała się z nich spora gromadka,

a w wojnie z Wciskami niczyje męstwo bardziej nie zabłysło i działalność nie była skuteczniejsza. Konsul

wyprowadził wojsko przeciw nieprzyjaciołom i w niewielkiej od nich odległości rozbił obóz. [...]7.

[27] Po pokonaniu Aurunków żołnierz rzymski, który w ciągu tak niewielu dni odniósł tyle zwycięstw,

czekał na spełnienie obietnicy konsula i na dotrzymanie słowa przez senat; tymczasem jednak Apiusz z

wrodzonego tyrańskiego usposobienia, jak i dla unicestwie-

7 W opuszczonych tu rozdziałach (25—26) opowiada Liwiusz o zwycięstwie Rzymian nad Wciskami,

Sabinami i Aurunkami.

KSIĘGA II, ROZDZ. 27

103

nią obietnicy swego kolegi z całą surowością wydawał wyroki w sprawie pożyczek pieniężnych 8. Wskutek

tego oddawano w ręce wierzycieli i tych, którzy poprzednio byli w ich mocy za długi, i uznawano także

nowych za podpadających pod władzę wierzycieli. Za każdym razem, gdy miało to miejsce w stosunku do

żołnierza, odwoływał się on do decyzji drugiego konsula. Ludzie tłumnie zwracali się do Serwiliusza,

powoływali się na jego obietnice, przed nim każdy powoływał się na swoje własne zasługi w wojnie i na

otrzymane blizny. Domagali się dalej, by albo sprawę przedstawił w senacie, albo by sam jako konsul dał

pomoc swym współobywatelom, a jako wódz żołnierzom. Te prośby sprawiały duże wrażenie na konsulu,

ale okoliczności zmuszały go do wykrętów: do tego bowiem stopnia przechylał się na stronę wierzycieli nie

tylko jego kolega na urzędzie, lecz także całe stronnictwo patrycjuszowskie. Tak więc chciał on iść drogą

pośrednią, a przez to ani nie uniknął nienawiści ze strony ludu, ani nie uzyskał uznania senatorów.

Senatorowie uznali go za konsula miękkiego i polującego' na popularność, a lud za kłamcę;, niebawem

okazało się, że był on tak samo znienawidzony jak Apiusz. Powstał był bowiem spór między konsulami,

który z nich dwóch ma dokonać poświęcenia świątyni Merkurego9. Senat nie chciał rozstrzygać i

przerzucił spór na zgromadzenie ludowe z tym, że ten, któremu zgromadzenie narodu przyzna prawo

dokonania poświęcenia, ma mieć zarazem nadzór nad handlem zbożowym, założyć związek kupców

zbożowych i zamiast naczelnego kapłana dokonać uroczystej ceremonii. Zgromadzenie powierzyło akt

poświęcenia Markowi

" W tym okresie sądownictwo należało do konsulów. " Merkury (od czasownika mercari — .handlować")

był pierwotnie bogiem handlu i przemysłu. Świątynia, o której mowa, miała być pod opieką zrzeszenia

kupców (głównie kupców zbożowych).

-lU-ł

LIWIUSZ: DZIEJE

Letoriuszowi, centurionowi pierwszego oddziału. Przez to, mym zdaniem, okazało się wyraźnie, że

powzięto taką uchwałę nie dla uczczenia tego człowieka, kto- j remu zlecono czynność wyższą ponad

jego stanowisko, ^ 'lecz by spostponować konsulów. Od tej chwili zaczął się srożyć jeden z konsulów oraz

senatorowie. Ale ludowi urosły rogi i szedł on już zupełnie inną drogą . niż na początku. Zwątpili już

bowiem w pomoc ze

strony konsulów oraz senatu: przeto ilekroć ujrzeli, że prowadzą przed sąd jakiegoś dłużnika, zbiegali się

ze wszystkich stron. Z powodu zgiełku i krzyku ani nie można było słyszeć wyroku konsula, ani po

wydaniu wyroku nikt nie stosował się do niego. Działy się akty przemocy, a ponieważ na oczach konsula

poszczególni ludzie doznawali aktów przemocy od tłumu, cała obawa

i zagrożenie wolności osobistej nie były już udziałem dłużników, lecz wierzycieli.

Oprócz tego zaczęto lękać się/ wojny z Sabinami. Gdy rozpisano pobór, nikt nie stawił się, a tymczasem

Apiusz wściekał się i głośno wyrzekał na życzliwe dla ludu usposobienie kolegi, który przez korzystną dla

ludu uległość zdradza rzeczpospolitą i do braku wyroku w sprawie pożyczonych pieniędzy dodaje jeszcze

nowe uchybienie: nie przeprowadza nawet poboru, nakazanego uchwałą senatu. Wołał, że jednak

rzeczpospolita nie jest całkiem opuszczona i władza konsularna nie jest całkiem wydana na łup tłumu; on

sam jeden stanie się mścicielem godności własnej i godności ."enatu. Ponieważ dzień po dniu tłum

rozzuchwalony bezkarnością otaczał go, kazał zaaresztować jednego znaczniejszego podżegacza. Już go

ciągnęli, lik torowie, ale ten odwołał -się do decyzji całego narodu l". Konsul nie byłby ugiął

10 Lex Yaleria de provocatione (por. rozdz. 8 tej księgi) dawała możność apelacji od wyroku urzędnika do

decyzji narodu zgromadzonego na comitia centuriata,

KSIĘGA II, ROZDZ. 27—28

105

się przed prawem odwołania, ponieważ wyrok zgromadzenia narodowego nie ulegał żadnej wątpliwości,

gdyby jego upór nie był ustąpił — i to z trudem — nie tyle przed okrzykami tłumu, ile przed radą i powagą

•patrycj uszów. Tyle miał w sobie odwagi do zniesienia nienawiści ludu. Wrzenie rosło następnie z dnia na

dzień, objawiając się nie tylko przez okrzyki, lecz —' co było rzeczą o wiele niebezpiecznie j szą — przez

tajemne posiedzenia i tajemne zmowy. Wreszcie kończą swój okres urzędowania znienawidzeni przez lud

kon-sulowie, Serwiliusz nie cieszący się wziętością u żadnej strony, a Apiusz zażywający nadzwyczajnej u

senatorów popularności.

[28] Następnie obejmują urząd konsulów Aulus Wer-giniusz i Tytus Wetuzjusz. Wtedy lud nie wiedział, ja-

kich mieć będzie konsulów, i zaczął odbywać po nocach zebrania — część gromadziła się na Eskwiliach,

a część ^na A wenty nie n — by na rynku nie być w kłopocie,

• mając powziąć nagłe postanowienia, i by nie postępować tam na ślepo i przypadkowo. Konsulowie

uznali ten stan rzeczy za niebezpieczny dla państwa-— jak, i było w rzeczy wistości — i podali tę sprawę

pod obra- :

dy senatu. Lecz gdy stała się ona przedmiotem obrad, nie dało się jej porządnie omówić. Do tego stopnia

przedmiot obrad spotkał się z hałaśliwym przyjęciem;

senatorowie krzyczeli ze wszystkich stron i głośno dawali wyraz swemu oburzeniu, że konsulowie przerzu-

cają na senat nienawiść za sprawę, którą należy załatwić mocą władzy konsularnej. Wołano, że gdyby w

państwie byli energiczni urzędnicy, nie byłoby żadnego w Rzymie zebrania, jak tylko uznane przez pań-

stwo; a teraz rzeczpospolita rozdzieliła się i rozerwała

" Eskwilie — por. przypis l do rozdz. l tej księgi; 'Awentyn — Por. przyp. 21 do 15.

106

LIWIUSZ: DZIEJE

na tysiąc kurii i zebrań, skoro jedne zebrania odbywają się na Eskwiliach, inne na Awentynie. Jeden

człowiek pokroju Apiusza Klaudiusza byłby w ciągu jednej chwili rozpędził te zebrania, a jeden człowiek

znaczy w takiej sprawie więcej niż konsul.

Zganieni w ten sposób konsulowie pytali, co według woli senatu mają uczynić, i oświadczyli, że wykonają

z całą energią i gorliwością uchwałę senatu; na to senat powziął uchwałę, by przeprowadzili pobór z całą

surowością, twierdząc, że lud swawoli z bezczynności. Konsulowie zamknęli obrady senatu, a następnie

weszli na trybunę; po nazwisku wywołują młodszych poborowych. Gdy nikt z wywołanych nie zgłaszał się,

tłum, cisnący się dookoła na kształt zgromadzenia, wołał, że dłużej nie można zwodzić ludu; nigdy nie

dostaną oni jednego żołnierza, jeżeli państwo nie dotrzyma danego słowa. Najpierw trzeba przywrócić

każdemu wolność osobistą, a dopiero później dać broń do ręki, aby walczyli w obro-, nie ojczyzny i

własnych współobywateli, a nie tyranów. Konsulowie widzieli, co im senat polecił, ale widzieli też, że

nikogo z tych, którzy w obrębie czterech ścian kurii tak zuchwale przemawiali, nie ma teraz przy nich, by

dzielić z nimi nienawiść ze strony ludu. Zanosiło się na to, że będzie ostra walka z ludem. Ale zanim

chwycono się ostatecznych środków, postanowiono po raz drugi odbyć obrady w senacie. Wtedy to

najmłodsi z senatorów podbiegli szybko aż ku krzesłom konsulów i wołali, by zrezygnowali z konsulatu, bo

brak im. odwagi do piastowania tego urzędu.

[29] Wypróbowawszy jeden i drugi sposób postępowania, konsulowie oświadczają: »Senatorowie,

żebyście później nie twierdzili, że nie przepowiadaliśmy tego, ale zanosi się na duże rozruchy. Żądamy,

by ci, którzy nam najbardziej zarzucają tchórzostwo, byli przy nas, gdy będziemy przeprowadzali pobór.

Postąpimy według zda-

KSIĘGA II, ROZDZ. 29

107

nią co najsurowszego, skoro tak ma być«. Konsulowie wracają na trybunę i każą naumyślnie wywołać do

poboru jednego z tych, których mieli przed sobą. Gdy ten stał cicho, a wokół niego stanęła grupka ludzi

dla obrony od gwałtu, konsulowie posłali po niego liktora. Liktora odepchnięto, a ci z senatorów, którzy byli

obecni, z okrzykiem, że to bezprawie, zbiegają z trybun, by pomóc liktorowi. Lecz tumult odwrócił się od

liktora, któremu nic nie zrobiono, lecz tylko nie pozwolono zabrać poborowego, a zwrócił się ku senatorom

i dopiero interwencja konsulów położyła kres bójce, w której jednak bez rzucenia kamieniami, bez użycia

broni było więcej krzyku i gniewnego rozgoryczenia niż właściwych aktów bezprawia. W nieładzie zwołano

senat i w nieładzie toczyły się obrady. Pobici senatorowie domagali się śledztwa, a najbardziej zapalczywi

wyrażali swe zdanie nie przez mowy, lecz przez krzyk i hałas.

Gdy wreszcie ochłonięto z gniewu, a konsulowie stawiali zarzut, że tak samo mało jest rozsądku w

senacie jak i na Forum, zaczęto porządnie obradować. Zarysowały się trzy poglądy; Publiusz Werginiusz12

był zdania, że nie należy sprawy dłużników uogólniać, lecz zająć się tylko tymi, którzy zawierzyli konsulowi

Publiu-szowi Serwiliuszowi i wzięli udział w wojnie z Wolska-mi, Aurunkami i Sabinami13. Tytus Larcjusz

był zdania, że nie jest to chwila odpowiednia, by tylko wynagradzać indywidualne zasługi: cały lud tonie w

długach i musi się wszystkim przyjść z pomocą; co więcej, jeżeli każdy jest w innym położeniu, niezgoda

nie uspokaja ^ę, lecz raczej się spotęguje. Apiusz Klaudiusz, człowiek 7 samej natury okrutny, a nadto

podniecony z jednej strony nienawiścią ludu, a z drugiej pochwałami senato-

12 Publiusz Werginiiisz — nie wiadomo nic bliższego o tym

senatorze. . .

Chodzi tu o wojny, przedstawione w rozdz. 25—26 tej księgi.

108

LIWIUS2: DZIEJE

rów, oświadczył, że te wszystkie niepokoje powstały nie z biedy, lecz ż bezkarności, i że lud nie buntuje

się, lecz raczej swawoli. Całe te rozruchy są skutkiem prawa o odwoływaniu się, bo przecież konsulowie

mogą tylko grozić, a nie mają istotnej władzy, skoro wolno odwoływać się do wyroku tych, którzy mieli

współudział w przestępstwie. A wreszcie powiedział tak: »Nuże, wybierzmy dyktatora 14, od którego

decyzji nie ma odwołania; z miejsca uśmierzy się cały ten szał, od którego wszystko teraz goreje. Niech

mi wtedy uderzy liktora ktoś, kto będzie wiedział, że prawo nad jego grzbietem i nad jego życiem ma ten,

czyj majestat znieważył«.

[30] Zdanie Apiusza wydało się wielu senatorom groźne i okrutne, jakim było w rzeczywistości; a znów

zdania Werginiu.sza i Larcjusza miały w sobie zarodek złego przykładu, a zwłaszcza wniosek Larcjusza

uważali za taki, że jego przyjęcie podważyłoby wszelki kredyt, . Plan Werginiusza uchodził za drogę

pośrednią i za rzecz umiarkowaną ale przez względy partyjne i wzgląd na sprawy osobiste (a te zawsze

stały i stać będą na zawadzie dobru ogólnemu) zwyciężyło zdanie Apiusza. I niewiele brakowało, a

wybrano by jego właśnie dyktatorem. Byłoby to wywołało jeszcze większą przepaść między ludem, i to w

bardzo niebezpiecznym okresie, gdy Wolskowie, Ekwowie15 i Sabinowie — przypadkiem

14 wybierzmy dyktatora — Dyktatura była urzędem nadzwyczajnym (magistratus estraordinarius),

powoływanym w chwilach niebezpieczeństwa zewnętrznego lub wewnętrznego. Dyktator piastował swą

władzę najdłużej sześć miesięcy; władzę . miał on nieograniczoną i od jego decyzji nie przysługiwało oby-"

..watelom prawo odwołania do Zgromadzenia. Widomym znakiem tego stanu rzeczy było dwudziestu

czterech liktorów cum

fascibus et securibus, nawet w samym Rzymie, którzy poprze-. dzali dyktatora. ' .

15 Ekwowie — plemię sabelskie na północny wschód od tery-.torium rzymskiego. .

KSIĘGA II, ROZDZ. 30—31„

109

wszyscy naraz — stali pod bronią. Ale konsulowie i starsi senatorowie mieli na względzie okoliczność, by

urząd ten sam przez się surowy, oddać w ręce człowieka o łagodnym usposobieniu. Obierają dyktatorem

Maniu-sza Waleriusza, syna Wolezusa 16. Chociaż lud widział, że przeciw niemu mianowano dyktatora,

jednak ze strony członka tej rodziny nie bał się żadnych kroków groźnych ani tyrańskich, ponieważ

właśnie ustawa brata obecnego dyktatora dawała mu prawo odwoływania się. Następnie dyktator wydał

edykt, zgodny mniej więcej z edyktem konsula Serwiliusza, i to zjednało życzliwość ludu. Ale sądzono, że i

temu człowiekowi, i temu urzędowi można z większą pewnością zaufać i dlatego zaniechali oporu i zgłosili

się do wojska. Wystawiono dziesięć, legionów, jakiej to armii nigdy przedtem nie miano. Z nich dano

konsulom po trzy, a cztery zatrzymał dyktator przy sobie. [.....]17

[31,7] Gdy na trzech frontach wojna tak pomyślnie zakończyła się, ani patrycjusze, ani lud nie zaprzestali

myśleć o załatwieniu sporów wewnętrznych. Lichwiarze swymi wpływami i zręcznym postępowaniem

przedsięwzięli takie środki, że zdołali oszukać nie tylko lud, ale i dyktatora. Albowiem Waleriusz po

powrocie konsula Wetuzjusza jako pierwszy temat obrad w senacie wyłożył sprawę zwycięskiego ludu i

postawił na porządku dziennym wniosek, co ma się postanowić w spra-

1(1 Maniusz Waleriusz'— brat Publiusza Waleriusza z przydomkiem Publicola, który był autorem ustawy o

odwoływaniu Się od wyroku urzędnika do comitia centurwta (por. rozdz. 8 tej księgi). Ustawa ta uchodziła

za najważniejszy przywilej ludu, chroniący go przed samowolą klasy patrycjuszy, z której wyłącznie

rekrutowali się w tym okresie urzędnicy.

17 W opuszczonej tu drugiej części rozdz. 30 i pierwszej części rozdz. 31 pisze Liwiusz o zwycięstwach,

jakie Rzymianie odnieśli w tym czasie nad Wciskami, Sabinami i Ekwami.

110

LIWIUSZ: DZIEJE

wie zadłużonych. Gdy ten wniosek przepadł, odezwał się tak: »Nie znajduję u was uznania, doradzając

zgodę. Na boga, lada dzień będziecie sobie życzyć, by lud rzymski miał opiekunów podobnych do mnie.

Co do mnie, to ani dłużej nie będę zwodził własnych współobywateli, ani na darmo nie będę dyktatorem.

Niezgoda wewnętrzna i wojna z zewnątrz wywołały obecnie potrzebę tego urzędu w rzeczypospolitej. Na

zewnątrz pokój został przywrócony, wewnątrz nie dopuszcza się do niego. Raczej jako człowiek prywatny

niż jako dyktator żyć będę wśród wewnętrznych rozruchów«. Po tych słowach wyszedł z .kurii i złożył

godność dyktatora. Lud zrozumiał, że Waleriusz zrezygnował z urzędu oburzając się nad jego właśnie

losem. Przeto jak gdyby dotrzymał słowa — ponieważ nie przez niego obietnica nie została spełniona —

szli za nim okazując mu swą życzliwość i obsypując pochwałami, gdy wracał do domu.

[32] Następnie strach padł na senatorów, że w razie rozpuszczenia wojska zaczną się znów tajne

zebrania i spiski. Sądzili, że chociaż pobór został przeprowadzony przez dyktatora, żołnierz jest jednak

związany przysięgą, ponieważ złożono ją przed konsulami i wobec tego pod pozorem wznowienia wojny

przez Ekwów kazali wyprowadzić legiony z miasta. To przyspieszyło wybuch buntu. Podobno najpierw

omawiano zagadnienie wymordowania konsulów, by się w ten sposób 'uwolnić od przysięgi. Gdy ich

następnie pouczono, że od żadnego zobowiązania nie można uwolnić się przez zbrodnię, na wniosek

niejakiego Sycyniusza, bez rozkazu konsulów przenieśli się na Świętą Górę 18. Jest ona za rzeką Anio, w

odległości trzech tysięcy kroków od

18 Święta Góra — góra ta leży przy vta Nomentana, gdzie rio Ulmano wpada do Anionu.

KSIĘGA II, BOZDZ. 32

111

miasta. Tego rodzaju wersja jest pospolitsza niż ta, którą podaje Pizo 19, że secesja nastąpiła na Awentyn.

Bez żadnego dowództwa obwarowali obóz wałem i rowem i siedzieli tam przez kilka dni w spokoju, nie ra-

bując niczego, tylko niezbędną żywność, ani nie zaczepiając nikogo, ani nie doznając z niczyjej strony

zaczepki.

W mieście powstało ogromne przerażenie, wszyscy zamarli we wzajemnej obawie. Lud opuszczony w

mieście przez swoich20, bał się jakichś ostrych represji ze strony senatorów; senatorowie ze swej strony

bali się ludu, który został w mieście, nie wiedząc, czy lepiej, by on został, czy też, by także odszedł.

Pytano, jak długo zostanie w spokoju ten lud, który odszedł; a co będzie później, jeżeli w międzyczasie

wybuchnie jakaś wojna zewnętrzna? Ostatecznie doszli do wniosku, że naprawdę nie ma w niczym

nadziei, tylko w zgodzie obywateli, i że wszelkimi godziwymi i niegodziwymi środkami należy ją państwu

przywrócić. Ostatecznie postanowiono wysłać do ludu w poselstwie Meneniusza Agryppę, człowieka

wymownego a ludowi miłego, ponieważ z niego się wywodził.

Wpuszczono go do obozu, a on według owego dawnego i prostego zwyczaju przemawiania nie powiedział

nic oprócz następującej bajki:

W tym czasie, gdy w człowieku wszystko nie było tak jak teraz w harmonii, lecz poszczególne części ciała

miały własną wolę i własny język, oburzyły się raz wszystkie inne członki, że ich staraniem, i przez ich

czynności zbiera się wszystko dla żołądka, a on sam,

19 którą podaje Pizo — L. Calpurnius Piso Frugi, trybun ludowy z r. 149 przed n. e. jeden z tzw. starszych

annalistów;

opisał dzieje Rzymu od początku do swoich czasów.

30 lud opuszczony w mieście przez siooich — bo wyszła tylko ta część ludu, która znajdowała się w

wojsku.

112

LIWTUSZ: DZIEJE

leżąc sobie spokojnie w środku, nic nie robi, tylko korzysta z dostarczanych mu przysmaków. Uknuły więc

między sobą spisek, by ręce nie podawały pokarmu do ust, by usta nie przyjmowały podanego pokarmu, a

zęby nie gryzły; gdy w tym gniewnym postanowieniu chciały zagłodzić żołądek, same członki a wraz z

nimi całe ciało doszło do ostatecznego wycieńczenia. Przeto stało się rzeczą oczywistą, że i żołądek nie

próżnuje, nie tylko odbiera pokarm, ale i daje go, bo zwraca wszystkim częściom ciała przetworzoną .po

strawieniu pokarmu a rozdzieloną równomiernie na żyły krew, dzięki której żyjemy i jesteśmy zdolni do

życia.

Biorąc stąd porównanie, jak wewnętrzna niezgoda w ciele jest podobna do oburzenia ludu na patrycju-

szów, wywołał zmianę nastroju wśród ludu.

[33, a] Następnie zaczęto układy co do pogodzenia się i przyjęto warunki takie, by lud miał własnych, nie-

tykalnych urzędników: mieli oni mieć prawo niesienia pomocy przeciw konsulom, a żadnemu z patryc j

uszów nie wolno było. piastować tego urzędu. W ten sposób obrano dwóch trybunów ludowych, Gajusza

Licyniusza i Lucjusza Albinusa. Ci dobrali sobie trzech kolegów, wśród nich Sycyniusza, sprawcę

rozruchu. Kim byli dwaj pozostali, nie ma pewnych wiadomości. Niektórzy twierdzą, że na Górze Świętej

wybrano tylko dwóch trybunów 21 i że tam święta ustawa została uchwalona.

21 Tribuni plebis byli urzędnikami, którym zlecono opiekę nad ludem. Było ich początkowo dwóch, liczba ta

jednak stale wzrastała, aż wreszcie doszła do dziesięciu. Byli oni nietykalni (sacrosdłicti) i mieli cały

szereg praw wyjątkowych, jak np. prawo zawieszania decyzji niekorzystnych dla ludu, prawo aresztowania

każdego obywatela, itp.

VIII. KORIOLAN (II 34—35; 39—40)

[34] Następnie obrano konsulami Tytusa Geganiusza i Publiusza Minucjusza. Chociaż w tym roku na ze-

wnątrz panował wszędzie spokój i nie powstała groza wojny, a wewnętrzne waśnie zażegnano, spadło na

państwo inne, o wiele groźniejsze nieszczęście, a to najpierw drożyzna żywności z powodu nieuprawienia

pól podczas secesji ludu, a wreszcie głód, i to taki, jaki bywa w czasie oblężenia. I byłoby niechybnie

doszło do zagłady niewolników i ludu; gdyby konsulowie nie byli przedsięwzięli środków zaradczych i nie

rozesłali na wszystkie strony ludzi dla zakupu zboża nie tylko do Etrurii, wzdłuż brzegu morskiego, na

prawo od OstiiŁ, oraz lewą stroną przez kraj Wcisków a morzem aż do Kum, lecz nawet do Sycylii, by je

tam zakupić. Do tego stopnia wrogie usposobienie sąsiadów kazało szukać daleko pomocy. W Kumach

zakupiono zboże, ale zatrzymał okręty jako zastaw za mienie Tarkwiniu-szy tyran Arystodemos2, ich

spadkobierca. W kraju

' Ostid —. port przy ujściu Tybru. , : '

2 tyran • Arystodemos — obalił on w Kumach rządy arystokratyczne, objął władzę jako tyran; wygnany z

Rzymu Tarkwi-niusz znalazł pod koniec życia u niego schronienie i tam umarł. Ponieważ był on

spadkobiercą Tarkwiniusza, więc teraz skonfiskował rzymskie okręty ze zbożem, uważając, że należy mu

się odszkodowanie za mienie Tarkwiniusza, o którego losie czytamy w księdze II 5.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje)

13

114

LIWIUSZ: DZIEJE

Wcisków i w ziemi pomptyńskiej3 nie dało się nawet kupić, a sarni skupujący zboże znaleźli się w

osobistym niebezpieczeństwie, bo na nich napadnięto.

Od Etrusków przyszło zboże Tybrem i nim karmił się . lud. Przy takim braku żywności byłaby jeszcze Rzy-

mian nękała wojna zupełnie nie w porę, gdyby na Wcisków, szykujących się do chwycenia za broń, nie

była padła ogromna zaraza. Ponieważ to nieszczęście tak przytłumiło odwagę wrogów, że nawet po

wygaśnięciu zarazy byli w jakiejś trwodze, pomnożyli Rzymianie liczbę osadników w Welitrach4, a założyli

w Norbie5, w górach, nową kolonię, która miała być obroną dla okolicy pomptyńskiej, Następnie za konsu-

latu Marka Minucjusza i Aulusa Semproniusza przywieziono ogromną ilość zboża z Sycylii, a w senacie

naradzano się, po jakiej cenie sprzedawać je ludowi. Niejeden był zdania, że nadeszła chwila, by teraz

zgnębić lud i odzyskać prawa wydarte uprzednio patryc j u-szom przez secesję i przemoc. Zwłaszcza

Marcjusz Koriolan6, wróg władzy trybuńskiej, wołał: »Jeżeli chcą zboża po dawnej cenie, niech zwrócą

senatorom dawne ich prawa. Dlaczegóż patrzę na plebejskich urzędników, dlaczego patrzę na potęgę

Sycyniusza, ja, jakby w niewolę wzięty, jakby od rozbójników wyku-

3 ziemia pomptynska — Pomptinum, okolica rozciągająca się między Ancjum a Circei (wzdłuż brzegu

morskiego).

4 Welitry — Yelitrae, miasto dawniej wolskijskie; był to punkt bardzo ważny, bo umożliwiał Rzymianom

odcięcie Wol-sków od Ekwów. .

5 Norba leżała na wzgórzu, na zachodnim zboczu Gór Wol-skijskich.

" Marcjusz Koriolan — Gnejusz Marcjusz, młodzieniec z pa-trycjuszowskiego rodu, otrzymał przydomek

Koriolan (Corżold-nus) za wybitne męstwo okazane w czasie oblężenia miasta Corioli, o czym wspominał

Liwiusz w pominiętej tu części rozdz. 33 tej księgi.

KSIĘGA H, ROZDZ. 3ł—3S

115

piony? Czyż mam znosić te niegodziwości dłużej niż potrzeba? To ja, który nie mogłem znosić króla

Tarkwi-niusza, mam znosić Sycyniusza? Niech teraz robi secesję, niech ciągnie lud za sobą. Stoi

otworem droga na Świętą Górę i na inne pagórki. Niech rabują zboże z naszych pól, tak jak zrabowali je

przed trzema laty. Niech mają taką cenę na zboże, jaką spowodowali swoim obłędnym postępowaniem!

Ośmielam się twierdzić, że upokorzeni tym nieszczęściem, wezmą się raczej sami do uprawy roli, niż żeby

mieli wywoływać secesję i z orężem w ręku nie dopuszczać do uprawy«. Nie tak łatwo jest powiedzieć,

czy trzeba było to zrobić, ale mym zdaniem było rzeczą możliwą dla senatu przez obniżenie ceny na

zboże pozbyć się i urzędu trybunów, i wszystkich przywilejów ludowych, narzuconych senatowi wbrew

jego woli.

[35] Senatowi to zdanie wydało się zbyt okrutne, a ludowi oburzenie niemal dało broń do ręki. Wołano, że

biorą ich już głodem jak wrogów, że pozbawiają ich pokarmu i żywności, zboże z ościennych krajów — je-

dyną żywność, jaką niespodziewanie nastręczył los — wyrywają im sprzed-samych ust, chyba że wyda

się Gnejuszowi Marcjuszowi związanych trybunów, chyba że wyda mu się na łaskę i niełaskę grzbiet ludu

rzymskiego. Oto powstał nowy kat ludu, który każe mu albo umrzeć, albo żyć w niewoli,

Gdy wychodził z kurii, rzucono by się na niego, gdyby w samą porę trybunowie nie byli wnieśli przeciw

niemu skargi sądowej7. Przez to uśmierzyło się oburzenie, bo każdy widział, że osobiście stał się sędzią

oraz panern życia i śmierci wroga. Marcjusz z początku słuchał z pogardą pogróżek trybunów; oświadczył,

że ten urząd ma w swej kompetencji niesienie pomocy,

Por. przypis 21 do do rozdz. 33 tej księgi.

13*

KSIĘGA II, KOZDZ. 35;

117

116

LIWIUSZ: DZIEJE'

a nie karanie, i że są oni trybunami ludu, a nie senato-' rów. Ale lud był już tak rozjątrzony, że senatorowie

musieli okupić się poświęceniem jednego na ukaranie. Stawiali oni jednak opór, mimo iż spotykali się z

zawiścią i wykorzystywali wpływy już to każdy własne, już to całego stronnictwa. Najpierw uczyniono taką

próbę, czy przez rozstawienie klientów 8 nie dałoby się odstraszyć poszczególnych ludzi od schadzek i

zebrań i w ten sposób unicestwić całą sprawę. Wreszcie wystąpili wszyscy naraz — można było sądzić,

że winni są wszyscy patrycjusze — i błagali lud, by jednego obywatela, jednego senatora — chociaż

winnego — im podarował, jeżeli już nie chcą uwolnić go jako niewinnego. Ponieważ nie stawił się on w

dniu wyznaczonym na rozprawę, gniew przeciw niemu trwał w dalszym ciągu tym silniej. Skazano go

zaocznie, a on poszedł na wygnanie do kraju Wolsków, miotając pogróżki przeciw ojczyźnie i już wtedy

nosząc się z wrogimi zamiarami. •

Wolskowie przyjęli 'go życzliwie, gdy zjawił się u nich, i z dnia na dzień odnosili się do niego życzliwiej, a

to tym bardziej, im większy bił od niego gniew ku własnym współobywatelom; dawały się słyszeć z jego

ust często już to skargi, już to pogróżki. Korzystał z gościny Atiusza Tuliusza9; był on najdostojniejszym z

Wolsków, a zawsze był zaciętym wrogiem imienia rzymskiego. Ponieważ jednego kłuła dawna nienawiść,

a drugiego świeży gniew, zaczynają snuć plany co do wojny przeciw Rzymowi. Zdawali sobie jednak

sprawę,

8 Każdy wpływowy patrycjusz rzymski miał pewną ilość klientów, którymi jako patron opiekpwał się i

pomagał im w sprawach prywatnych i publicznych. Klienci znów byli obowiązani do usług dla niego.

Klienci w czasach rzeczypospolitej byli obywatelami. ' -

' !) Atiusz Tuliusz — niektóre źródła twierdzą, że był on królem Wolsków.

że niełatwo da się ludność nakłonić do tego, by chwycić za broń, za którą już tyle razy chwytali z niepo-

myślnym skutkiem; wiedzieli, że młodzież wyginęła w wielu często podejmowanych wojnach, a ostatnio

wskutek zarazy, że odwaga zmalała, i że — wobec zmniejszenia się już z biegiem czasu dawnej

nienawiści do Rzymian — trzeba użyć różnych sztuczek, aby namiętności wybuchły na nowo wskutek

jakiegoś nowego

podrażnienia. [.....]

[39] Za zgodą wszystkich narodów1() wybrano wodzami do prowadzenia tej wojny Atiusza Tuliusza i

Gnejusza Marcjusza, banitę rzymskiego, w którym pokładano nieco więcej nadziei. Nadziei tej on bynaj-

mniej nie zawiódł, tak iż okazało się z całą wyrazistością, że siła państwa rzymskiego polega nie tyle na

wojsku, co na wodzach. Najpierw wyprawił się Korio-lan przeciw Cyrcejom i wygnał stamtąd rzymskich

osadników, miasto uwolnił i oddał w ręce Wolsków. Następnie odebrał Rzymianom następujące miasta,

znajdujące się od niedawna w ich rękach: Satrikum, Longulę, Poluskę i Koriole n. Z kolei dostał w swą

moc Lawinium; a później okrężnymi drogami przeszedł na trakt latyński i zdobył Korbio, Wetelię, Trebium,

Labiki i Pedum12. Na koniec spod Pedum poprowadził wojsko pod Rzym, rozbił obóz obok rowu kluil-

skiego ls w odległości pięciu tysięcy kroków od miasta,

10 za zgodą wszystkich narodów — dzięki intrygom udało się Atiuszowi Tuliuszowi i Koriolanowi wywołać

wrzenie wśród Wolsków; wszystkie szczepy wolski jskie łączą się-ze sobą i wydają wojnę Rzymowi.

n — miasta uprzednio wolskijskie, w czasie wspomnianym

przez Liwiusza przyłączone do Rzymu.

12 Wymienione tu miasta leżą na wschód od Rzymu, na gra-

.nicy Ekwów.

13 obok rowu kluilskiego — CluiUae fossae na tzw. via Latina,

na południe od Rzymu, były zdaje się kiedyś granicą między

118

LIWIUSZ: DZIEJE

a następnie zaczął pustoszyć posiadłości rzymskie; ale między ludźmi pustoszącymi posłał

przewodników, którzy mieli grunty patrycjuszów pozostawić nietknięte — czynił to zaś albo z tego

względu, że bardziej wrogo był usposobiony względem ludu, lub też dlatego, by z tego zrodziły się

antagonizmy między ludem a patryc j uszami. I byłyby one rzeczywiście powstały (tak dalece trybunowie

podszczuwali lud, i tak już sam przez się bardzo rozgoryczony wobec najprzedniejszych obywateli), ale

strach przed ościennym wrogiem, ten najtrwalszy węzeł zgody, mimo podejrzeń i wrogości łączył ich w

jedno. W tym tylko zachodziła różnica, że senat i konsulowie całą nadzieję widzieli tylko w orężu, lud

natomiast wolał wszystko inne, byle nie wojnę. Konsulami byli Spuriusz Nautiusz i Sekstus Furiusz. Gdy

odbywali oni przegląd legionów i rozstawiali załogi na murach i w innych miejscach, gdzie postanowiono

umieścić posterunki i warty, ogromny tłum ludzi domagających się pokoju przeraził ich najpierw bun-

towniczymi okrzykami, a następnie zmusił do zwołania senatu i postawienia wniosku, by wysłać posłów do

Gnejusza Marcjusza. Wobec ujawnienia się chwiej-ności ludu, senatorowie przyjęli ten wniosek. Wysłano

do Marcjusza posłów w sprawie pokoju, ale ci przynieśli z powrotem okrutną odpowiedź: że rozmowy o

pokoju mogą odbywać się tylko w tym wypadku, jeżeli zostaną zwrócone Wciskom ich terytoria. Jeżeli

jednak Rzymianie chcą w spokoju korzystać z wojen-

terytorium rzymskim a terytorium Alby Longi. Liwiusz (I 23) gehezę tej nazwy wywodzi od króla Alby

Kluiliusza, pod którego wodzą Albańczycy prowadzili wojnę przeciw Rzymowi i w miejscu, zwanym później

fossae CluW.ia.e, rozbili obóz. Od rowu otaczającego ten obóz miała powstać i utrzymać się później 'ta

nazwa. *

KSIĘGA II, BOZDZ. 39—40

119

nej zdobyczy, to on pamięta i o krzywdzie wyrządzonej mu przez obywateli, i o dobrodziejstwie jego

obecnych gospodarzy, a postara się, żeby się przekonano, iż wygnanie nie złamało go, lecz przeciwnie,

dodało bodźca. Wysłano po raz drugi tych samych ludzi w poselstwie;

ale już ich nie wpuszczono do obozu. Podobno i kapłani ubrani w uroczyste szaty poszli z prośbami do

obozu wrogów, ale tak jak i posłowie nie zdołali go wzruszyć. [40] Wtedy matrony udały się tłumnie do

matki. Koriolana, Weturii, i jego żony Wolumnii. Nie znajduję podstaw do rozstrzygnięcia, czy stało się to

wskutek uchwały senatu, czy też samorzutnie, ze strachu wśród kobiet. Tak czy owak, dokazały tego, że

sędziwa Weturia i Wolumnia z dwoma małymi synkami Marcjusza poszły do obozu wrogów i że kobiety

łzami i prośbami obroniły miasto, ponieważ mężczyźni orężem nie mogli go obronić. Gdy zbliżyły 'się do

obozu, doniesiono Koriolanowi, że nadchodzi ogromny tłum kobiet. Ale okazał się on jeszcze bardziej

niewzruszony na łzy kobiet, bo i przedtem nie dał się wzruszyć ani majestatem państwa w osobach

posłów, ani taką świętością okazaną jego wzrokowi i jego duszy w osobach kapłanów. Wtem jeden z jego

przyjaciół, który poznał We-turię, smutniejszą nad inne towarzyszki, stojącą między synową a wnukami,

odezwał się w te słowa: »Jeżeli mnie wzrok nie myli, jest tu twoja matka, żona i dzie-ci«. — Koriolan jak

szalony porwał się ze swego siedzenia i chciał matkę uścisnąć, ale ta zamiast prosić,-zawołała pełna

gniewu: »Zanim dam ci się uścisnąć. niech wiem, czy przyszłam do wroga, czy do syna, czy Jestem w

twym obozie jako branka wojenna, czy jako "latka! Do tego doprowadziło mnie długie życie i niewczesna

starość, żebym patrzyła na ciebie najpierw Jako na wygnańca, a następnie jak na wroga? Czy mogłeś

pustoszyć tę ziemię, która cię zrodziła i wykar-

120

LIWIUSZ: DZIEJE

miła? Czy nie uspokoił się twój gniew, gdy wchodziłeś w ten kraj, choć przyszedłeś z zamiarami wrogimi i

groźnymi? A gdy przed oczyma twymi stanął Rzym, nie przyszło ci na myśl: W obrębie tych murów jest

mój dom, moje bóstwa domowe, matka, żona i dzieci? — A więc gdybym cię nie była wydała na świat,

Rzym nie byłby teraz oblegany! Gdybym syna nie miała, umarłabym wolna, w wolnej ojczyźnie! Lecz ja już

nie mogę znieść ani większej twojej hańby, ani większego nieszczęścia własnego, i chociaż jestem tak

nieszczęśliwa, długo już taką nie będę. Patrz, na tych, których — jeśli dalej jeszcze posuniesz się —

czeka albo przedwczesna śmierć, albo długa niewola u«. Następnie żona i dzieci objęły go, a płacz całego

orszaku kobiet i żale nad losem własnym i nad ojczyzną skruszyły wreszcie tego człowieka. Uścisnął

swoich i odesłał do domu, sam cofnął obóz wstecz, a następnie wycofał wojska z terytorium rzymskiego.

Podobno padł Koriolan ofiarą wrogich nastrojów z powodu tego postępowania, ale co do rodzaju śmierci

są różne wersje. U Fabiusza, najstarszego historyka 1"', czytam, że dożył późnej starości. W każdym razie

opowiada ten historyk, że w podeszłym wieku miał się często wyrażać w ten sposób, iż wygnanie jest dla

starca rzeczą nad miarę przykrą.

Mężczyźni nie zazdrościli kobietom należnej im chwały — tak żyło się wtedy bez uwłaczania cudzej

chwale. Na pamiątkę tego wydarzenia wybudowano i poświę-. cono świątynię „Fortuny - Patronki Kobiet"

16.

14 Tu Weturia wskazuje na synów Koriolana.

15 Q. Fabius Pictor, najstarszy annalista rzymski, żyjący w "okresie drugiej wojny punickiej, był pierwszym

historykiem rzymskim; napisał roczniki w języku greckim, obejmujące dzieje rzymskie od czasów

najdawniejszych aż do swojej epoki;

por. Wstęp s. XXII i ks. XXII 57.

111 Świątynia ta znajdowała się 4.000 kroków od Rzymu.

IX. WALKA LUDU PRZECIW TYRANII DECEMWIRÓW. TZW. DRUGA SECESJĄ (III 33—37; 44—54)

[33] W roku 302 od założenia Rzymu' zmienia się po raz drugi ustrój państwowy, bo władza od konsulów.

przeszła na decemwirów, podobnie jak przedtem od królów przeszła na konsulów 2. Zmiana ta nie była tak

znaczna, bo nie była długotrwała. Pomyślny bowiem początek tego urzędu przemienił się później w

zbytnią samowolę: tym szybciej rzecz ta później upadła i wrócono z powrotem do tego, że tytuł i władzę

oddawano znów dwom konsulom. Decemwirami obrano Apiusza Klaudiusza, Tytusa Genucjusza,

Publiusza Sestiusza, Lucjusza Weturiusza, Gajusza Juliusza, Aulusa Man-liusza, Publiusza Sulpicjusza,

Publiusza Kuriacjusza, Tytusa Romiliusza, Spuriusza Postumiusza. Ponieważ

1 — tzn. w r. 452 przed n. e.

2 Ponieważ nie było poprzednio w Rzymie praw pisanych, a prawo niepisane ustalone przez, tradycję

znali jedynie patry-., cjusze, domagali się trybunowie ludu spisania praw, by położyć koniec temu stanowi

rzeczy, i by nie było nadużyć prawa przez patrycjuszy. Wysłano w tym celu komisję do Aten dla zapozna-

nia się z słynnym ustawodawstwem Solona (III 31,g), a po powrocie tej komisji uchwalono wybrać

kolegium składające się z dziesięciu mężów, którego zadaniem byłoby przedłożenie projektu praw.

Jednocześnie postanowiono, że na okres urzędowania decemwirów nie wybiera się żadnych innych

urzędników i że władza decemwirów nie jest ograniczona prawem prowokacji (placet creori deccmuiros

sine provocatwne et ne qużs eo anno alius magistratus esset, III 32,7.

122

LIWIUSZ: DZIEJE

Klaudiusz i Genucjusz byli desygnowanymi konsulami3 na ten rok, więc zamiast jednego urzędu dano im

drugi, Sestiuszowi, jednemu z konsulów roku poprzedniego. dano tę godność za to, ponieważ tę sprawę

wbrew woli kolegi wniósł pod obrady senatu. Za ludzi najbardziej uprawnionych do tego urzędu uznano

oprócz wyżej wymienionych trzech posłów, którzy odbyli podróż do Aten, po pierwsze dlatego, aby

godność ta była dla nich nagrodą za podróż do tak odległych krain, po drugie z tego względu, że sądzono,

iż jako obeznani z prawodawstwem zagranicznym będą specjalnie przydatni przy układaniu nowych praw.

Reszta dopełniła liczby dziesięciu. Podobno na ostatnim głosowaniu wybrano ludzi sędziwych, by nie

sprzeciwiali się zbyt uparcie uchwałom innych. Kierownictwo całego urzędu było w rękach Apiusza

wskutek specjalnej przychylności ludu względem niego: do tego stopnia udawał on inny charakter, iż z

dzikiego i okrutnego prześladowcy ludu stał się nagle zwolennikiem ludu i zabiegał o wszelkie względy z

jego strony.

Każdy z nich co dziesiąty dzień wymierzał sprawiedliwość narodowi. Tego dnia dwanaście fasces 4

przysługiwało temu, który dokonywał wymiaru sprawiedliwości, a pozostałych dziewięciu kolegów miało po

jednym słudze urzędowym; wobec panującej wśród nich nadzwyczajnej zgody — która to jednomyślność

bywa •niekiedy dla prywatnych osób szkodliwa — w stosunku do innych obywateli cechowała ich

największa sprawiedliwość. Dowód ich umiarkowania wystarczy zilu-

3 Urzędnik rzymski od chwili wyboru na urząd do czasu objęcia faktycznej funkcji nazywał się

desygnowanym, czyli wyznaczonym na urząd (desigirao.tus).

4 dwanaście fasces — decemwir, mający danego dnia najwyższą władzę, miał zewnętrzne oznaki władzy

konsularnej;

por. przyp. 4 do II l.

KSIĘGA III, BOZDZ. 33—34

123

strować jednym przykładem: decemwirowie zostali obrani bez prawa odwoływania się od ich wyroków.'

Mimo to, gdy raz znaleziono w domu u Sestiusza5, członka rodu patrycjuszowskiego, zakopanego trupa i

przyniesiono go na zebranie, decemwir Gajusz Juliusz w sprawie tak nie budzącej wątpliwości a zarazem

strasznej wytoczył sprawę sądową Sestiuszowi i wystąpił jako oskarżyciel przed narodem6 — w której to

sprawie z samego prawa był sędzią — i zrezygnował z części swych uprawnień, by tę część władzy, z

której zrezygnował, oddać dla sprawy wolności całego

narodu.

[34] Ale nie tylko ten bieżący wymiar sprawiedliwości, nieskażony, jakby pochodzący z wyroczni bóstwa,

otrzymywali bez żadnej różnicy najwyżsi i najniżsi: pracowano też usilnie nad ułożeniem praw. Ku wielkiej

ciekawości ludzi przedłożyli decemwirowie dziesięć tablic 7 i zwołali naród na zebranie, a pomodliwszy się

do bogów o łaskę dla rzeczypospolitej, dla nich samych i ich potomków, kazali narodowi przyjść i za-

poznać się z przedłożonymi prawami. Oświadczyli, że ile tylko mogły zdziałać umysły dziesięciu ludzi, dali

projekt prawa jednakowego dla wszystkich, dla potężnych i małych, ale umysły i rady większej ilości ludzi

mają większą moc. Wzywali ludzi, by każdy szczegół w swym rozumie rozważyli, z innymi następnie

omówili i wreszcie przedstawili, co w każdym punkcie trzeba odjąć względnie dodać: naród rzymski

otrzyma takie prawa, że będzie się wydawać, iż powszechna zgoda nie

5 — był to Lucjusz Sestiusz, różny od decemwira. . e — czyli zastosował postępowanie na mocy lex de

prbwo" catione, aczkolwiek od wyroku decemwirów nie było odwołania i wyrokowali oni jako instancja

ostateczna. ,

7 Jest to część słynnych i podstawowych dla Rzymian „Praw dwunastu tablic", Leges XII tabularum.

124

LIWIUSZ: DZIEJE

tyle uchwaliła projekt praw, ile raczej je zaprojektowała. Gdy wreszcie na skutek wniosków wniesionych ze

strony ludzi co do każdego rozdziału praw wydawało się, iż są same już w dostatecznej mierze

poprawione. uchwalono na komicjach centuriałnych prawa dziesięciu tablic. Mimo tak olbrzymiej ilości

praw nagromadzonych później jedno po drugim, tamte prawa są 'wszelkim źródłem prawa publicznego i

prywatnego po dziś dzień 8.

Następnie zaczęły odzywać się głosy, że brak jeszcze dwóch tablic i że dopiero po ich dodaniu prawo

rzymskie może stanowić skończoną całość. Gdy nadchodzi} termin komicjów wyborczych, wskutek

oczekiwania na. te dwie tablice zaczęto wyrażać życzenie powtórnego' wyboru decemwirów.

Lud oprócz tego, że sama nazwa konsulów była znienawidzona — tak samo jak królów — nie pożądał na-

'wet pomocy ze strony władzy trybuńskiej", wobec tego że decemwirowie w wypadku odwołania się ustę-

powali jeden drugiemu.

[35] Naznaczono komicje 10 dla wyboru decemwirów na trzeci dzień targowy", a wtedy rozgorzała taka

namiętność wyborcza, że najznamienitsi obywatele oso-;

Zwłaszcza w zakresie prawa prywatnego powoływano .się z reguły na „Prawo XII tablic", do niego

nawiązywały także prawa wydane później. .

8 W okresie urzędowania decemwirow nie wybierano trybunów ludu. ' , • .

10 Oczywiście mowa o komicjach centurialnych, comitia cen-turiata.

" " na trzeci dzień targowy — in trinum nundinum; Rzymianie mieli tydzień składający się z ośmiu dni,

gdyż składało się na niego 7 dni roboczych i jeden dzień targowy: nazywano go nundinus, bo do siedmiu

dni roboczych doliczano dwa dni targowe. Okres trzytygodniowy, na który zapowiadano różnego rodzaju

zgromadzenia, zwał się trinum nundinum wzgl. tri-nundinur",

KSIĘGA III, ROZDZ. 35

125

biście starali się zjednać sobie ludzi i o urząd poprzednio namiętnie przez siebie zwalczany pokornie ubie-

* gali się u tego ludu, z którym uprzednio prowadzili zażartą walkę; działo się to, mam wrażenie, z obawy,

że piastowanie tak potężnej władzy w razie niezajęcia tego miejsca przez nich samych przypadnie

ludziom . nie dość godnym. Godność, która stała się przedmiotem takiej walki, nęciła Apiusza Klaudiusza,

mimo podeszłego wieku i mimo piastowania uprzednio tak wysokich urzędów. Trudno było poznać, czy

można go uważać za decemwira, czy za kandydata, w każdym razie niekiedy raczej wyglądał na

ubiegającego się o urząd niż na piastującego go; rzucał oskarżenia pod adresem najznakomitszych

obywateli, wysławiał spośród kandydatów najmniej wartościowego i najniższego, a sam uganiał po rynku,

w środku między byłymi trybunami, ludźmi w stylu Duiliuszów i Icyliuszów 12, za ich pośrednictwem

sprzedawał się ludowi, aż jego koledzy na urzędzie, którzy poprzednio byli mu całkowicie oddani, zwrócili

na niego uwagę dziwiąc się, co to ma właściwie znaczyć: jest rzeczą jasną, że to jakaś nieszczera gra;

przy tak dużej jego pysze taka uprzejmość niechybnie nie będzie bez jakiejś korzyści, a to, że on tak się

układa i pospolituje z ludźmi prywatnymi, dowodzi, iż wcale nie kwapi się ze złożeniem urzędu, ile raczej

szuka sposobu, by go dłużej zatrzymać. Otwarcie nie mieli odwagi przeciwstawić się tej jego namiętności,

ale starają się osłabić jego pęd do władzy przez schlebianie mu. Ponieważ był najmłodszy, więc

powierzają mu jednogłośnie funkcję przeprowadzenia komicjów 13: podstęp zmierzał do tego, by sam nie

mógł

12 Dwiiusse i Icyliusze — najwybitniejsi bojownicy o prawo

lud'i,

13 funkcję przeprowadzenia komicjów — Apiusz Klaudiusz

miał na nich przewodniczyć. Liwiusz przedstawia rzecz tak,

126

ŁIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA m, ROZDZ. 36

127

siebie wybrać, czego nikt by nie był zrobił oprócz trybunów ludu, i to jeszcze wywołując przez to

zgorszenie. Ale on oświadczył, że z pomocą bogów odbędzie ko-micja; wykorzystał to, co miało stanowić

przeszkodę, a przez kompromis nie dopuścił do wyboru dwóch Kwinkcjuszów, Kapitolina i Cyncynnata,

dalej swego własnego stryja Gajusza Klaudiusza, człowieka bardzo wytrwale popierającego sprawę

optymatów 14, oraz innych współobywateli podobnie godnego pokroju, i przeprowadził wybór na

decemwirów ludzi bynajmniej nie równych tamtym nieskazitelnością życia, a przede wszystkim siebie

samego: porządni ludzie tym bardziej potępiali ten sposób postępowania, że przedtem nikt by nie

przypuszczał, że on poważy się na coś takiego. Wraz z nim zostali wybrani: Marek Korneliusz

Maluginens,is,tf Marek Sergiusz, Lucjusz Minucjusz, Kwintus Fabiuszg Wibulanus, Kwintus Peteliusz,

Tytus Antoniusz Meren-H da, Kezo Duiliusz, Spuriusz Opiusz Kornicen, Maniiuszg Kabule j usz 15. g

[36] Teraz przestał Apiusz nosić na sobie maskę innej g osoby: zaczął żyć według swego usposobienia i

na wzór| swego charakteru urabiać nowych kolegów, jeszcze.| przed objęciem przez nich urzędu. Co

dzień schodzili! się bez świadków; następnie opanowani szalonymi pla-'

jakoby już wtedy istniał zwyczaj, że urzędnik przewodniczący na komicjach wyborczych nie mógł

przyjmować głosów, złożonych na swoją osobę.

14 Posługując się pojęciem optymaci, antycypuje Liwiusz (jak zresztą często) stosunki z okresu Grakchów.

15 Liwiusz nie zauważył, że w skład drugiego decemwiratu wchodzą oprócz patrycjuszy także plebejusze;

plebejuszami są • Petyliusz, Duiliusz, Opiusz, prawdopodobnie także Antoniusz 'i Rabulejusz. Jest to w

sprzeczności z jego słowami III 32, gdzie mówi, że były żądania powołania części decemwirów spośród

płębejuszy, ale że ostatecznie zgodzono się na wybranie samych patrycjuszy na ten urząd.

nami, układanymi w tajemnicy przed innymi, nie kryli się już ze swą tyranią; rzadko dawali dostęp do

siebie, nie dopuszczali do rozmów i tak sprawę przeciągnęli do 15 maja. Wtedy dzień 15 maja był

zwykłym terminem obejmowania urzędów państwowych 16. Gdy więc objęli urząd, upamiętnili pierwszy

dzień swego urzędowania przez zapowiedź surowej władzy. Albowiem chociaż poprzedni decemwirowie

utrwalili ten zwyczaj, że tylko jeden posiadał fasces 17 i ta oznaka królewska obchodziła po kolei

wszystkich wokoło, to teraz nagle wystąpili wszyscy, każdy z dwunastu liktorami18. Stu dwudziestu

liktorów zapełniło rynek, a mieli przed sobą topory przywiązane do fasces. Tłumaczyli to w ten sposób, że

nie opłaciło się zdejmować topora, ponieważ zostali wybrani bez ,,prawa prowokacji". Wyglądali na

dziesięciu królów, a groza uwielokrotniała się nie tylko w oczach ludu, lecz i najdostojniejszych z

senatorów;

sądzili bowiem, że decemwirowie szukają pozoru i przyczyny do zabójstwa, aby natychmiast wydobyć

pręty i topory także dla wzbudzenia obawy u innych, gdyby ktoś w senacie albo na zgromadzeniu

narodowym pisnął choć słowo, tchnące wspomnieniem wolności. Oprócz tego bowiem, że zgromadzenie

narodowe nie było w stanie dać żadnej pomocy wobec zniesienia prawa odwołania się, usunęli

decemwirowie jednomyślnie także intercesję 19, aczkolwiek poprzedni decemwirowie dopuścili możność

poprawiania wydanych przez siebie wyroków przez odwołanie się do kolegi, i pewne sprawy,

18 Później dniem obejmowania urzędu bywał dzień l marca

a wreszcie l stycznia.

17 Por. przyp. 4 do tej księgi.

18 Za poprzedniego decemwiratu tylko jeden decemwir miał

Uktorów. " Za pierwszego decemwiratu istniała możność odwołania się

od wyroku jednego decemwira do drugiego, który mógł zmienić decyzję kolegi; później sprawa ta uległa

zmianie na gorsze-

128

LIWIUSZ: DZIEJE

będące w ich kompetencji, przerzucili na zgromadzenie narodowe. Przez pewien czas surowe

postępowanie rozciągało się jednakowo na wszystkich obywateli, ale zwolna zaczęło zwracać się

całkowicie przeciw ludowi. Patryc j uszy oszczędzano; postępowano samowolnie i okrutnie względem

ludu, decydującą rzeczą było nie zagadnienie prawne, lecz ludzie, skoro u nich wpływ zastępował miejsce

sprawiedliwości. Wyroki układali •w domu, a tylko ogłaszali je na Forum. Jeżeli ktoś ape-

' Iowałby do osoby innego decemwira, to od tego drugiego odchodził z takim wyrokiem, iż pożałował, że

nie poddał się wyrokowi pierwszego. Rozeszła się anonimowa po-

' głoska, że nie tylko zmówili się dla chwilowego wykonywania bezprawia, lecz że zawarli między sobą

tajne,

. zaprzysiężone przymierze, by już nie odbywać komicjów wyborczych i raz uchwyconą przez urząd

decemwirów władzę zatrzymać w swych rękach na zawsze.

[37] Lud zaczął wtedy patrzeć w twarze patrycjuszy i wyczekiwać tchnienia wolności z tej strony, z której

poprzednio bał się niewoli i doprowadził przez to rzeczpospolitą do tego stanu. Najprzedniejsi z senatorów

nienawidzili decemwirów, ale nienawidzili i ludu. Bynaj-../ mniej nie pochwalali panujących stosunków, ale

byli . . zdania, że lud otrzymał zasłużoną karę. Nie 'chcieli pomóc tym, którzy namiętnie rwali się ku

wolności, a przez to wpadli w niewolę. Chcieli nawet, by było coraz więcej bezprawia, by przez to lud z

nienawiści do obecnych stosunków zaczął wreszcie tęsknić do konsulów i dawnego stanu rzeczy. Ale

minęła już nawet większa część roku, dodano już dwie tablice praw do wydanych w poprzednim roku

dziesięciu20 i w razie

KSIĘGA III, ROZDZ. 37; 44

129

20 Były one przedłożone jako projekt, ale władzę nadania in1 mocy prawnej posiadały jedynie komicje

centurialne. Kiedy one stały się prawem przez przyjęcie na tych komicjach, tego Liwiusz nie podaje.

orzyjęcia ich przez komicje centurialne nie pozostawał żaden pozór usprawiedliwiający ten urząd w

rzeczy-pospolitej. Czekano, czy wnet zostaną wyznaczone komicje dla wyboru konsulów. Lud myślał tylko

o tym, jak odzyskać urząd trybuński, fundament wolności, który był na razie nieczynny. A tymczasem

cicho było o komicjach. Decemwirowie, którzy poprzednio pokazywali się ludowi w otoczeniu byłych

trybunów, bo. uchodziło to za dowód przychylności dla ludu, otoczyli się teraz młodzieńcami

patrycjuszowskimi. Ich grupki siedziały teraz wokół trybunałów, oni łupili i obdzierali lud i jego mienie, bo

cokolwiek z mienia było przedmiotem pożądania, stawało się własnością możnego. Nie oszczędzano już

teraz życia: chłostano rózgami, innych ścinano toporem, a aby wynagradzać okrucieństwo, po ukaraniu

śmiercią właściciela obdarowywano innych jego dobrami. Taka zapłata przekupiła młodzież patryc j

uszowską: nie tylko nie starała się ona zapobiec bezprawiu, lecz także jawnie wolała własną swawolę

niż wolność ogółu. [.....]

[44]21 Następuje teraz inna zbrodnia, dokonana w samym mieście; źródłem jej była namiętność, a miała

ona tak samo sromotny koniec jak ta, która przez gwałt dokonany na Lukrecji22 i jej samobójstwo spo-

wodowała wygnanie Tarkwiniuszy z miasta i pozbawienie ich tronu królewskiego. Wskutek tego

decemwirowie "ie tylko skończyli tak samo jak królowie, lecz także ten sam był powód utraty władzy.

Zapragnął bowiern

21 Próby usunięcia decemwirów spełzły na niczym, mimo że "tinął już okres, na który zostali wybrani.

Wybuchły wojny z sąsiednimi ludami, decemwirowie zaciągnęli wojsko i wyru-^yli na wojnę, jednak nie

mogli poszczycić się sukcesami. Nadto "azali skrytobójczo zamordować jednego żołnierza, która to

sprawa wykryła się i powiększyła jeszcze bardziej nienawiść ogółu — zwłaszcza ludu — do decemwirów.

-2 Por. I 58 i nast. ^bl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Llvvlusz: Dzieje) 14

130

LIWIUSZ: DZIEJE

Apiusz Klaudiusz zgwałcić pewne dziewczę z rodu ple-bejskiego. Jej ojciec, Lucjusz Werginiusz, był

centurionem wyższej rangi na Algidzie 2S, a był to człowiek wzorowy w życiu prywatnym i na wojnie.

Zupełnie taka sama była jego żona i w tym duchu wychowywano i dzieci. Zaręczył był córkę z trybunem

Lucju-szem Icyliuszem, człowiekiem energicznym i wypróbowanej dzielności za sprawę ludu. Tę to

dziewicę, dorosłą już i nadzwyczajnej urody, opanowany żądzą miłości Apiusz chciał najpierw pozyskać

dla siebie pieniędzmi i różnymi obietnicami. Ale skoro to przez jej wrodzoną moralność napotkało na

zdecydowany opór, postanowił uciec się do okrutnego i brutalnego aktu przemocy. Polecił swemu

klientowi Markowi Klaudiuszowi 24, by domagał się wydania sobie dziewicy jak-gdyby niewolnicy i by nie

ustępował, gdyby żądano tymczasowego uwolnienia jej K. Był bowiem przekonany, że wobec

nieobecności ojca dziewicy da się przeprowadzić tego rodzaju bezprawie. Gdy dziewczę szło raz na

Forum (tam bowiem wśród kramów były wtedy szkoły), służalec decemwirowskiej chuci położył na nią

rękę wołając, że jest córką jego niewolnicy i sama jest niewolnicą. Kazał jej iść za sobą, a w razie oporu

groził użyciem siły. Gdy przerażone dziewczę niemal zdr.ęt-

23 na Algidzie — Algidus mons, pasmo górskie, dziś, monte Salamone.

24 klient — zob. przypis 8 do księgi II 35; Markowi Klaudiuszowi, bo klient nosi nazwisko swego patrona.

25 W procesach, w których chodziło o rozstrzygnięcie, czy jakaś osoba jest wolna, czy niewolna, dana

osoba do czasu rozstrzygnięcia procesu miała według „Prawa XII tablic" pozostawać u tego, kto twierdził,

że jest wolna. (W każdej sprawie, gdzie chodziło o rozstrzygnięcie prawa własności, procedura rzymska

wymagała stwierdzenia, w czyim posiadaniu ma pozostać przedmiot sporu do czasu wyroku).

KSIĘGA III, ROZDZ. 44-45

131

wiało, na krzyk piastunki wołającej o pomoc Kwirytów zbiegli się ludzie; z ust do ust przechodzą znane po-

wszechnie nazwiska jej ojca Werginiusza i narzeczonego Icyliusza. Kto ich znał, stanął po stronie dziew-

częcia z uwagi na ich osoby, ogół zaś ze względu na oburzający postępek. Była już chwilowo

zabezpieczona od aktu przemocy, aż tu oskarżyciel oświadcza, że nie potrzeba wcale wzburzenia tłumu:

wszak idzie on drogą prawa, a nie działa przemocą. Wzywa dziewczynę :

przed sąd; obecni radzili, by poszła za nim, i tak stanęli przed trybunałem Apiusza. Oskarżyciel opowiada

znaną doskonale sędziemu bajeczkę, boć przecież on sam ją wymyślił: że dziewczyna urodziła się w jego

domu, że stamtąd ją wykradziono do domu Werginiusza i jemu podrzucono; dowiedział się o tym z

doniesienia i dowiedzie prawdziwości tego, nawet gdyby sędzią był sam Werginiusz, główny sprawca

popełnionego na jego osobie bezprawia; tymczasem służebnica winna iść za swym właścicielem.

Natomiast zwolennicy dziewczęcia zwrócili uwagę na to, że Werginiusz jest poza miastem w służbie

państwowej, ale przybędzie w dwóch dniach, gdy da mu się znać. Nie może on jako nieobecny prze-

prowadzić dowodu co do swego dziecka. Domagają się dalej, by Apiusz całą sprawę odroczył do'

przybycia ojca i na podstawie własnego swego prawa dał jej prawo przebywania na wolnej stopie i nie

dopuścił do tego, by dorosła dziewica wcześniej już naraziła na szwank swą opinię niż wolność osobistą.

[45] Apiusz dodał motywację do swego wyroku: powiedział, że właśnie to prawo, na które powołują się

Przyjaciele Werginiusza dla swego żądania, dowodzi, Jak bardzo leżała mu na sercu sprawa wolności.

Zresztą w takim tylko razie wolność znajdzie w tym prawie silną ostoję, jeżeli nie ulegnie ono zmianie ani

w zależności od spraw, ani osób; prawo to ma bowiem za-

14*

132

UWIUSZ; DZIEJE

stosowanie do osób, które mają być uznane za osoby wolne, ponieważ każdy obywatel może wszcząć

rozprawę "wstępną. Ale w odniesieniu do osoby, będącej pod władzą ojca, nie ma przecież nikogo innego,

komu właściciel mógłby ustąpić pod względem posiadania. Postanawia więc wezwać ojca, ale tymczasem

zgłaszający pretensję nie .może utracić swego prawa: ma on wziąć dziewczynę do siebie i złożyć

przyrzeczenie, że stawi ją przed sądem w chwili przybycia rzekomego ojca. Na to bezprawne

rozstrzygnięcie26 wielu ludzi oburzało się, ale nikt nie odważył się na jawny sprzeciw; wtem nadchodzą

Publiusz Numitoriusz, dziadek dziewczęcia, i jej narzeczony Icyliusz; zrobiono im przejście przez tłum, bo

zebrani mieli nadzieję, że głównie wskutek wdania się Icyliusza w tę sprawę Apiusz może napotkać na

opór. Liktor oświadcza, że wyrok został wydany i odpycha krzyczącego Icyliusza. Tak straszne bezprawie

byłoby do głębi oburzyło nawet człowieka spokojnego usposobienia. Ale ten zawołał: »Apiuszu, musisz

mnie mieczem odpędzić, by otrzymać po cichu to, co chcesz zataić. Ja mam zamiar pojąć to dziewczę za

żonę, a chcę mieć żonę moralną. Dlatego zwołaj nawet wszystkich liktorów twych kolegów, każ mieć w

pogotowiu rózgi i topory; narzeczona Icyliusza nie będzie jednak przebywać nigdzie poza domem ojca.

Jeżeli zabraliście ludowi rzymskiemu po-

26 Bezprawny wyrok polegał na tym, że Apiusz winien był w myśl tego, co powiedziano w poprzedniej

uwadze, wydać decyzję pozostawienia dziewczyny w rękach ojca do czasu przeprowadzenia i

zakończenia postępowania dowodowego. Postąpił przeciwnie, a umotywował to w sposób, z którego

wynikałoby, że w stosunku do osoby będącej pod władzą ojca nie może mieć ten przepis zastosowania;

innymi słowy, uznał on, że między osobą będącą sui iuris (własnowolną) a osobą będącą iłi patria

potestate (taką była Werginia) zachodzi taka różnica, jak między wolnym a niewolnikiem.

KSIĘGA III, ROZDZ. 45—46

133

moc ze strony trybunów i prawo odwoływania się — te dwa fundamenty wolności — to jednak przez to nie

dano waszej swawoli prawa nad naszymi dziećmi i żonami. Srożcie się na naszych grzbietach i karkach,

ale niech przynajmniej moralność będzie bezpieczna. Jeżeli będzie jej zadany gwałt, to ja wezwę pomocy

obecnych tu Kwirytów w obronie narzeczonej, Werginiusz wezwie pomocy żołnierzy w obronie jedynej

córki, a wszyscy będziemy wołać pomocy bogów i ludzi, ty zaś nigdy nie wykonasz tego wyroku, chyba po

naszych trupach. Radzę ci; Apiuszu, rozważ jeszcze raz, dokąd zmierzasz. Gdy przybędzie Werginiusz,

niech postanowi co do córki, co ma czynić: ale to niech wie, że jeżeli ugnie się przed pretensjami tego

człowieka, będzie musiał już szukać dla swej córki innego małżonka. Ale ja w walce o wolność mej

narzeczonej raczej stracę życie, niżbym nie dotrzymał słowa«.

,[46] Tłum był już wzburzony i zdawało się, że wywiąże się ostra walka. Icyliusza otoczyli liktorowie, ale

skończyło się na pogróżkach, ?. Apiusz wołał, że Icyliusz nie broni Werginii, lecz że niespokojny człowiek,

tchnący jeszcze teraz zuchwałością trybuńską,:

szuka okazji do rozruchów. Ale dzisiaj nie da, mu do tego okazji; musi on jednak wiedzieć, że nie ustępuje

Apiusz przed jego zuchwalstwem, lecz idzie na rękę nieobecnemu Werginiuszowi, tytułowi ojca i sprawie

wolności: tego dnia nie będzie wymierzał sprawiedliwości i nie wyda w tej sprawie żadnego orzeczenia.

(Uprosi Marka Klaudiusza 27, by zrezygnował ze swego prawa i zgodził się na przesunięcie swych

pretensji co do dziewczyny na dzień następny. Ale jeżeli ojciec

27 Apiusz pozornie ustępuje, w rzeczywistości przesuwa tyl-to o jeden dzień wykonanie swych

podstępnych zamiarów, Przedsięwziął bowiem środki, by Werginiusz nie mógł stawić. ^ę następnego

dnia.

134

LIWIUSZ: DZIEJE

nie stawi się nazajutrz, to oświadcza on Icyliuszowi i ludziom pokroju Icyliusza, że ani jako ustawodawca

nie zdradzi swego własnego prawa; ani jako decemwi-rowi nie zbraknie mu energii. W każdym razie nie

będzie wzywał liktorów swych kolegów dla ukarania sprawców rozruchu, wystarczą mu jego właśni lik-

torzy. W ten sposób przesunął się termin popełnienia bezprawia; orędownicy dziewczyny odstąpili nieco

na bok; uradzono przede wszystkim, żeby brat Icyliusza i syn Numitoriusza, młodzieńcy energiczni, ruszyli

stąd prosto ku bramom i jak najszybciej przyzwali Wergi-niusza z obozu; mają powiedzieć, że na tym

polega ocalenie dziewczyny, jeżeli nazajutrz mściciel krzywdy przybędzie w samą porę. Zgodnie z tym

poleceniem wyruszają oni w drogę i pędząc na koniach w cwał,. przynoszą ojcu wiadomość.- Ale

tymczasem zgłaszający pretensję co do dziewczyny nastawa! na to, by Icyliusz dał gwarancję i wymienił

poręczycieli28-, a ten umyślnie, chcąc zyskać na czasie, by tamci wysłani do obozu jak największą przebyli

przestrzeń,. twierdził, że o to istotnie chodzi. Wtedy cały tłum zaczął wyciągać ręce i każdy okazywał

gotowość złożenia poręczenia dla Icyliusza. A ten ze łzami w oczach odezwał się: »Dziękuję wam, jutro

skorzystam z waszej pomocy, na razie jest dość poręczycieli«. — W ten sposób złożono poręczenie za

Werginię, a poręczycielami byli jej krewni. Apiusz zatrzymał się na chwilę, by nie wywołać pozoru, że

siedział tak długo tylko dla tej sprawy; ale gdy nikt nie podchodził do niego — zaniechano innych spraw

dla wagi tej jednej — poszedł do domu i napisał do swych kolegów do obozu, by nie dawali urlopu

Werginiuszowi, a nawet zatrzymali go pod strażą. Ale na szczęście

28 poręczyciele zobowiązywali się do zapłacenia pewnej sumy, W razie gdyby Werginia na drugi dzień nie

stawiła się przed sąd.

KSIĘGA III, ROZDZ. 46—47

135

spóźnił się w swym niecnym zamiarze; Werginiusz otrzymał już urlop i wyruszył o pierwszej straży nocnej,

podczas gdy list w sprawie zatrzymania go doręczono na darmo następnego dnia rano.

[47] A tymczasem w mieście już o świcie obywatele , pełni oczekiwania stali na rynku. Werginiusz w

ubiorze żałobnym prowadzi z sobą na rynek córkę w zniszczonym stroju,, a towarzyszy mu kilka

poważnych kobiet i ogromny tłum ludu. Zaczął on tam zwracać się do ludzi, chwytać ich za ręce i nie tyle

prosić o łaskawą pomoc, lecz domagać się jej jako czegoś należnego. Zwracał uwagę, że on codziennie

stoi w szyku bojowym w obronie ich dzieci i żon i że nie można wymienić u nikogo więcej czynów

wojennych śmiałych i dzielnych jak u niego 2". Ale cóż to pomoże, jeżeli jego dzieci , muszą znosić

najgorszy los, taki, jaki przypada w udziale po zajęciu miasta, mimo iż tu miasto jest całe. Tak to

przemawiając jakby na zgromadzeniu, podchodził od jednego do drugiego; podobnie też -przemawiał

Icyliusz. Orszak kobiecy przez swój- cichy płacz czynił większe wrażenie niż jakiekolwiek wypowiedziane

słowo.

Ale Apiusz nieczuły na to wszystko — tak potężna go opanowała nie miłość, ale namiętność — wszedł na

-trybunał sędziowski. Oskarżyciel od siebie wyraził « słowa żalu, iż nie otrzymał wyroku dnia poprzedniego

z uwagi na względy dla innych osób; zanim mógł on uzasadnić swe żądanie, a Werginiusz miał możność

repliki, wpada mu w słowo Apiusz. Może dawni pisarze mogliby podać jakieś prawdopodobne

uzasadnienie, którym Apiusz poprzedził sam wyrok, ja jednak, ponieważ-nigdzie nie znajduję czegoś

prawdopodobnego przy tak haniebnym rozstrzygnięciu, mogę podać tylko nagi wy-

29 Werginiusz chce sobie pozyskać na wszelki wypadek tłum, '^'skazuje m. in. na swą ofiarną służbę

wojskową.

136

LIWIUSZ: DZIEJE

rok — bo ten jest rzeczą pewną — to znaczy, że wydal on decyzję zabezpieczenia przedmiotu sporu w

postaci tymczasowej niewoli u zgłaszającego pretensję30. Zdziwienie nad tak strasznym obrotem sprawy

najpierw jakby przykuło ludzi do ziemi, następnie przez pewien czas panowało milczenie. Gdy później

Marek Klaudiusz posunął się naprzód, by odebrać dziewczynę od otaczających ją matron, a spotkał się z

żałosnym płaczem kobiet, zawołał Werginiusz wygrażając rękoma w strono Apiusza: »Apiuszu,

zaręczyłem córkę z Icyliuszem, a nie

•Ł tobą31, i wychowałem ją na prawowitą małżonkę

•a nie na nierządnicę; czy według ciebie mają ludzie jak zwierzęta łączyć się z sobą? Nie wiem, czy ci

tutaj zgodzą się na to; ale mam nadzieję, że nie zgodzi sic na to nikt, kto ma broń w ręku«. Tłum kobiet i

otaczających je opiekunów dziewczyny starał się odepchnąć oskarżyciela, ale woźny nakazał ciszę.

[48] Decemwir straciwszy rozum z żądzy miłosnej oświadcza, że nie tylko z wczorajszych pogróżek Icy-

liusza i zuchwałego wystąpienia Werginiusza — na co ma świadków w całym narodzie rzymskim — ale

także na podstawie zupełnie wiarogodnych doniesień posiada informacje, że przez całą noc odbywano w

mieście potajemne schadzki, zmierzające do wzniecenia rozruchów. Wiedząc więc o tej walce, przybył tu

ze zbrojnym orszakiem nie po to, by jakiegoś spokojnego obywatela niepokoić, lecz by mocą swego

urzędu poskromić zakłócających spokój publiczny. I dodał te słowa:

»Przeto lepiej zachować spokój, idź; liktorze, odsuń tłum. i utoruj drogę właścicielowi dla zabrania niewol-

99 — tzn., że Wirginia ma na razie pozostać we władzy Marka Klaudiusza. . •

31 zaręczyłem córkę z Icyliuszem, a nie z tobą — czyli że zamiary Apiusza zostały przejrzane.

KSIĘGA III, BOZDZ. 48

137

nicy«. Gdy pełen gniewu wypowiedział te słowa grzmiącym głosem, tłum samorzutnie rozstąpił się, a

dziewczę, łup wyrządzonego bezprawia, stało pośrodku opuszczone. Werginiusz widząc, że znikąd nie

może spodziewać się pomocy, odezwał się w te słowa: »Proszę cię, Apiuszu, wybacz najpierw bólowi

ojca, jeżeli nazbyt zuchwale napadłem na ciebie; następnie pozwól tu w obecności dziewczyny wypytać

piastunkę, co jest na rzeczy, bym odszedł stąd z większym spokojem, jeżeli niesłusznie nazywano mnie

ojcem«. — Uzyskał na to zgodę, odprowadza córkę i piastunkę na stronę, w pobliże świątyni Kloacyny, 'w

kierunku kramów, które teraz nazywają się Nowe32. Tam wyrwał nóż z rąk rzeźnika i zawołał: »W ten

jedyny sposób, jaki mi pozostaje, uwalniam cię, córko!« — następnie przeszył pierś dziewczęcia, a

patrząc w stronę trybuny zawołał:

»Przez tę krew przeklinam ciebie, Apiuszu, i głowę twoją«. Na widok tego mrożącego krew w żyłach po-

stępku rozległ się ogólny krzyk; Apiusz zerwał się i kazał ująć Werginiusza. Ale ten, gdzie szedł, torował

sobie drogę mieczem, aż podążył ku bramie miasta, korzystając z osłony towarzyszącego mu tłumu.

Icyliusz i Numitoriusz podnoszą w górę martwe ciało i pokazują ludowi; płaczą nad zbrodnią Apiusza, nad

nieszczęsną urodą dziewczęcia i nad strasznym losem ojca. Z kolei krzyczą matrony: »To na to rodzi się

dzieci, to taka nagroda za moralność?« oraz wywodzą inne podobne skargi, jakie kobietom płaczącym

podsuwa boleść niewieścia w postaci tym żałośnie j szej, im większy bywa ich smutek ze względu na

miękkie ich serce. Natomiast słowa mężczyzn, a zwłaszcza Icyliusza, pełne

32 świątynia Kloacyny stała na Forum; Kloacyna jest jednym z przydomków Wenery; Nowe Kramy (były

tam później sklepy Jubilerów) znajdowały się w północnej stronie Forum..

138

LIWIUSZ: DZIEJE

były oburzenia na wydarcie ludowi urzędu trybuń-skiego i prawa odwołania, i pełne innych wyrazów

oburzenia na stosunki polityczne.

[49] Po części straszna zbrodnia, po, części zaś nadzieja odzyskania przy tej okazji wolności podburzyły

tłum. Apiusz to rozkazywał wezwać Icyliusza przed sąd, to znów, gdy ten stawiał opór, ująć go; wreszcie

gdy sługom publicznym nie dawano możności dostąpienia do niego, sam krocząc poprzez tłum z

orszakiem młodzieży patrycjuszowskiej ku niemu, kazał wziąć go do więzienia. Ale już wokół osoby

Icyliusza był nie tylko tłum, lecz znaleźli się' także przywódcy tłumu, Lucjusz Waleriusz i Marek Horacjusz

33: ci odepchnęli . liktora i wołali, że jeżeli Apiusz zechce wszcząć postępowanie sądowe, to wezmą oni

Icyliusza w opiekę przeciw prywatnemu człowiekowi, a w razie zadania mu gwałtu też potrafią sprostać

zadaniu. Stąd powstała ' straszna kłótnia. Liktor decemwira przystąpił do Wa-leriusza i Horacjusza, ale

tłum połamał fasces. Apius:---wchodzi na trybunę, idą za nim Horacjusz i Waleriusz. Zebrani słuchają ich,

decemwira nie dopuszczają do głosu. I już Waleriusz, jakby mając władzę w rękach. kazał liktorowi

odstąpić od osoby Apiusza, jak od człowieka prywatnego, a wtedy Apiusz złamany na duchu, w obawie o

swe życie schronił się z zakrytą głową do pewnego domu blisko rynku, w tajemnicy przed przeciwnikami.

Spuriusz Opiusz 34 chcąc przyjść

KSIĘGA III, ROZDZ. 49—50

139

•33 Lucjusz Waleriusz i Marek Horacjusz — byli to dwaj senatorowie, Lucius Yalerius Potitus i Marcus

Horatius Barbatus, którzy już uprzednio w czasie posiedzenia senatu (III 39) występowali ostro przeciw

decemwirom, uznając ich za uzurpatorów władzy, ponieważ piastowali ją poza terminem, na który zostali

wybrani.

34 Spuriusz Opiusz — jeden z decemwirów; por. rozdz. 35 i tej księgi.

koledze z pomocą, wpadł z drugiej strony na Forum, ale ujrzał, że władza została złamana przemocą. Na-

stępnie na skutek rad, które znajdowały posłuch, bo wielu z różnych stron doradzało takie postępowanie,

w przerażeniu kazał ostatecznie zwołać posiedzenie senatu. A ponieważ postępowanie decemwirów

zdawało się nie znajdować aprobaty u większości senatorów, więc ta okoliczność uspokoiła lud przez

obudzenie nadziei, że senat położy kres ich panowaniu. Ale senat uchwalił tylko, że nie należy drażnić

ludu, a raczej przedsięwziąć środki, by przybycie Werginiusza do obozu nie wywołało jakiego rozruchu w

wojsku.

[50] Przeto wysłano młodszych spośród senatorów do obozu —był on wtedy na górze Wecyliusz35; — dali

oni znać decemwirom, by wszystkimi możliwymi środkami powstrzymali żołnierzy od buntu. Ale Wer-

giniusz wywołał tam wzburzenie jeszcze większe niż to, które zostawił w mieście. Bo oprócz tego że

widziano go, jak przybywał do obozu z orszakiem prawie czterystu ludzi, którzy pełni oburzenia na tę

sprawę już od samego Rzymu przyłączyli się do niego, jeszcze dobyty nóż oraz postać -jego zbryzgana

krwią zwróciły nań uwagę całego obozu. Togi, które w pokaźnej liczbie ujrzano w obozie, sprawiały

wrażenie, że tłum z miasta jest większy, niż był w rzeczywistości. Na pytanie, co się dzieje, Werginiusz

zapłakał i długo nie mógł Wypowiedzieć słowa; nareszcie gdy skończyła się niespokojna bieganina

schodzących się ludzi, a tłum przystanął i zapanowała cisza, opowiedział po kolei wszystkie wydarzenia.

Później wyciągnął ręce w górę, zwró-fił się do towarzyszy broni i prosił, by nie przypisywali jemu zbrodni

Apiusza i by nie brzydzili się nim

35 góra Wecyliusz — góra skądinąd nie znana, może nazywał s!^ tak jeden wierzchołek Algidu,

KSIĘGA III, ROZDZ. 50—51

141 •

140

LIWIUSZ: DZIEJE

jako dzieciobójcą: »2ycie córki było mi droższe od mego własnego, gdyby było jej dane żyć w wolności i w

dziewictwie. Ale gdy widziałem, że porywają ją jakby niewolnicę na pohańbienie, wolałem stracić dziecię

przez śmierć niż przez hańbę; ale moje miłosierdzie nad nią wywołało wrażenie okrucieństwa. Nie

przeżyłbym córki, gdybym w pomocy towarzyszy broni nie upatrywał nadziei pomsty za jej śmierć. Wy

także macie córki, siostry i żony, a chuci Apiusza Klaudiusza nie wygasły ze śmiercią mej córki; im

bardziej są one bezkarne, tym bardziej będą wyuzdane. Cudze nieszczęście dało wam dowód, że należy

mieć się na bacz-naści przed podobnym bezprawiem. Co do mnie, to śmierć mi zabrała żonę, córka

zginęła śmiercią nieszczęśliwą, ale zaszczytną, ponieważ dłużej nie mogła żyć w cnocie. W rodzinie mej

nie mają już czego szukać żądze Apiusza, a swoją osobę obronię przed innymi atakami Apiusza tak

odważnie, jak obroniłem osobę córki. Ale wy wszyscy myślcie o sobie i swoich dzieciach!« Gdy tak wołał

Werginiusz, cały tłum dał mu znać okrzykami, że ani nie opuszczą go w boleści, ani nie zaprzepaszczą

sprawy własnej wolności, a wmieszani w tłum żołnierzy obywatele skarżyli się na to samo i opowiadali, o

ile straszniejszy był widok tej grozy od słuchania o niej; twierdzili równocześnie, że w Rzymie sprawa już

się rozstrzygnęła.

Przybyli inni, którzy twierdzili, że Apiusza omal nie zabito, że poszedł on na wygnanie; spowodowali to, że

rozległo się powszechne nawoływanie do broni, że porywano za sztandary i zaczęto wyruszać do Rzymu.

Decemwirów wprawiło w okropny niepokój to, co widzieli na miejscu i o czym słyszeli, że miało stać się w

Rzymie: rozbiegli się po obozie, każdy w innym kierunku, by uspokoić rozruchy. Gdzie postępowali

spokojnie, nie dawano im odpowiedzi, ale gdy ktoś

z nich chciał użyć mocy swej władzy, otrzymywał odpowiedź, że tu są mężczyźni i mają broń w ręku.

Idą w szyku bojowym do miasta i obsadzają wzgórze Awentyńskie. Spotkanych po drodze ludzi z

pospólstwa zachęcali do odzyskania wolności i obioru trybunów ludowych. Poza tym nie słyszano

żadnego buntowniczego okrzyku. Spuriusz Opiusz przedstawia rzecz w senacie;

powzięto uchwałę, by nie postępować bezwzględnie, bo sami decemwirowie dali okazję do rozruchów.

Posłano w poselstwie trzech byłych konsulów: Spuriusza Tarpe-jusza, Gajusza Juliusza i Publiusza

Sulpicjusza; mieli oni zapytać w imieniu senatu, na czyj rozkaz opuścili obóz i czego w ogóle chcą,

zająwszy zbrojnie Awentyn, odwróciwszy wojnę od wrogów i zająwszy własną ojczyznę. Wiedziano, co na

to odpowiedzieć, ale brakło człowieka, który by dał odpowiedź, bo nie było jeszcze żadnego

zdecydowanego przywódcy, a poszczególni ludzie bali się narażać na prześladowanie. Tyle tylko tłum

odkrzyknął, by przysłano im Lucjusza Waleriusza i Marka Horacjusza, a udzielą im odpowiedzi.

[51] Tak odprawiono posłów, a Werginiusz zwrócił uwagę żołnierzy, że w sprawie nie najważniejszej przed

chwilą byli w kłopocie, ponieważ tłum był bez przywódcy, i chociaż dano odpowiedź z pożytkiem, jednak

raczej przez przypadkową zgodność niż za zgodą ogólną. ' Opowiada się on za wybraniem dziesięciu

ludzi, mających mieć naczelną władzę, i za nazwaniem ich na wzór stopni wojskowych trybunami

wojskowymi. Gdy'. w pierwszym rzędzie jemu chciano nadać tę godność, odezwał się tak: »Ten wasz

pochlebny sąd o mnie zachowajcie na lepsze dla mnie i dla was okoliczności. Nró pomszczona dotąd

córka nie pozwala mi cieszyć się z żadnego urzędu, a z drugiej strony w chwili zamieszek w państwie nie

dobrze byłoby, by na waszym ^ele stali ludzie, przede wszystkim narażeni na nie-

142

LIWIUSZ: DZIEJE

nawiść. Jeżeli przydaję się wam na coś, to taki sam pożytek będziecie mieć ze mnie jako człowieka pry-

watnego«. Wybrano więc dziesięciu trybunów wojskowych. Również wojsko w kraju SabinówM nie pozo-

stało bezczynne. Tam także za sprawą Icyliusza i Nu-mitoriusza wojsko odstąpiło decemwirów, bo

odświeżenie sprawy zabójstwa Sykcjusza37 wywołało poruszenie nie mniejsze od tego, jakie wywołała

nowa wiadomość o dziewczęciu, tak haniebnie ciągnionym na rozpustę. Icyliusz na wiadomość o wyborze

trybunów wojskowych na Awentynie sam również przed wyruszeniem do miasta spowodował wybór przez

swoją grupę takiej samej liczby ludzi obdarzonych tymi samymi kompetencjami. Znał się on na ruchach

ludowych, sam dążył do tej władzy, a chciał, by po wstępnych wyborach na zgromadzeniu wojskowym nie

nastąpiły komie j e miejskie dla wyboru tych samych ludzi na trybunów ludu. Weszli do miasta przez

bramę zwaną porta Collina3S z rozwianymi sztandarami i przeszli w szyku bojowym przez środek miasta

na Awentyn. Tam złączyli się z drugim wojskiem i zlecili dwudziestu trybunom wojskowym, by ze swego

grona wybrali dwóch, mających rządzić całością. Wybrali Marka Opiusza i Sekstusa Maniliusza.

Senatorów ogarnął niepokój o całość państwa. Chociaż co dzień senat odbywał posiedzenia, więcej tracili

czasu na kłótnie niż na narady. Czyniono decemwirom

KSIĘGA III, ROZDZ. 51—52

143

3(1 Mowa o drugiej armii rzymskiej, będące} na wyprawie wojennej w kraju Sabinów. Rozruchy .wśród tej

drugiej armii wywołał Icyliusz i Numitoriusz.

37 zabójstwo Sykcjusza -•— chodzi o mord skrytobójczy dokonany na rozkaz decemwirów, o którym

wspominał Liwiusz w rozdz. 43 tej księgi; por. także przyp. 21 do III 44.

38 porta Collina — brama Rzymu od strony północno-wschod-niej, tak nazwana od leżącego w pobliżu

coliźs Quirmalis,

zarzuty z zabójstwa Sykcjusza, z rozpusty Apiusza i ze zhańbienia służby wojskowej. Uchwalono wysłać

na Awentyn Waleriusza i Horacjusza. Ci mówili znów, że pójdą tylko w takim razie, jeżeli decemwirowie

złożą,. oznaki tej władzy, która już przed rokiem wygasła." Decemwirowie narzekali, że doznają

przeszkody w wykonywaniu swych funkcji, i oświadczyli, że nie złożą , urzędu przed ostatecznym

uchwaleniem praw39, dla których ułożenia ich wybrano.

[52] Za pośrednictwem byłego trybuna Marka Duiliu^ sza lud dowiedział się, że wskutek niekończących

się sporów nic się nie załatwia; przenosi się więc z Awen7 tynu na Górę Świętą, bo Duiliusz zapewniał, że

senatorowie wezmą sprawę poważniej do serca "dopiero wtedy, gdy zobaczą, iż lud opuszcza miasto:

Góra Święta przypomni im uporczywość ludu 40 i będą wiedzieć, że bez przywrócenia godności

trybuńskiej nie można wrócić do dawnej zgody. Wyruszyli przez trakt nomentański — zwał się on wtedy

traktem fikuleń-skim41 — i na Świętej Górze rozbili obóz naśladując umiarkowanie swych ojców przez to,

że nie dopuszczali się żadnych aktów przemocy. Za wojskiem poszedł lud; komu tylko siły pozwalały iść,

ten nie pozostawał w tyle. Przyłączyły się do nich żony i dzieci, pytając żałośnie, dla kogo pozostawiają

ich 'w tym

39 Decemwirowie stali na stanowisku, że władza ich nie jest ograniczona jakimś okresem czasu, lecz że

zostali wybrani do czasu uchwalenia jedenastej i dwunastej „Tablicy praw". Lud zaś i opozycjoniści w

senacie, na których czele stali Lucjusz Waleriusz i* Marek Horacjusz, byli zdania, że decemwirowie zostali

wybrani na rok, a ponieważ rok czasu już minął, nie mają żadnych podstaw prawnych do piastowania

swego urzędu. w Aluzja do tzw. pierwszej secesji na Mons Sacer (por. II 32). 41 trakt nomentański —

prowadzący w kierunku Nomentum;

trakt fikulenski — tak zwał się poprzednio gościniec nomentański od miasta Fżculea, leżącego na

południe od Nomentum.

144

LIWIUSZ: DZIEJE

mieście, gdzie ani dziewictwo, ani wolność nie są szanowane.

• W Rzymie tymczasem wszystko świeciło niebywałą . pustką. Na Forum prócz kilku starców nie było ni-

kogo; zwłaszcza gdy wezwano senatorów do kurii, okazało się Forum zupełnie puste. Już więcej ludzi

oprócz Horacjusza i Waleriusza wołało: »Na co czekacie, senatorowie? Jeżeli decemwirowie trwają w

swym uporze, czy pozwolicie na to, by wszystko runęło i spłonęło'7 Cóż to jest za urząd, decemwirowie,

którego się tak kurczowo trzymacie? Czy chcecie dyktować prawa pustym domom i ścianom? Czy nie

wstyd wam tego, że na Forum widać więcej waszych liktorów niż innych obywateli? Co macie zamiar

uczynić, jeżeli wrogowie przyjdą pod miasto? A co, jeżeli lud przyjdzie z bronią w ręku, skoro nie wiele

uzyskają przez secesję7 Czy chcecie zakończyć wasz urząd przez upadek miasta? Wszakże albo trzeba

nie mieć ludu, albo trzeba mieć trybunów ludu. Prędzej my obejdziemy się bez patry-cjuszowskich

urzędników niż oni bez plebejskich; wydarli naszym ojcom ten nowy i nie znany przedtem urząd. Raz

zakosztowawszy uroku tej władzy, tęsknią za nią, zwłaszcza że i my nie stosujemy umiaru piastując

władzę tak, by oni nie potrzebowali pomocy«. -— Decemwirowie ulegli powszechnej opinii, zwłaszcza że

tego rodzaju zdania padały ze wszystkich stron; oświadczyli, że jeżeli jest taka wola, to zdają się na

rozstrzygnięcie senatorów, o to tylko usilnie prosili, by zabezpieczono ich przed nienawiścią ludu i by nie

przyuczano ludu przez rozlanie ich krwi do wykonywania wyroków śmierci na senatorach.

[53] Następnie wysłano Waleriusza i Horacjusza, by na warunkach, jakie uznają za słuszne, lud

sprowadzili z powrotem i doprowadzili do ugody. Kazano im także zabezpieczyć decemwirów od gniewu i

ataku ludu.

KSIĘGA m, ROZDZ. 52

145

Wyruszyli więc w drogę, przyjęto ich do obozu ku ogromnej radości ludu jako niewątpliwych oswobodzi-

cieli, zarówno wskutek ich stanowiska na początku rozruchów, jak i przez zakończenie całej sprawy. Z

tego powodu, gdy wchodzili do obozu, złożono im podziękowanie. W imieniu ludu przemówił Icyliusz. Gdy

układano się co do warunków, na pytanie posłów co do żądań ludu (na podstawię planu, ułożonego przed

przybyciem posłów), postawił Icyliusz takie żądania, iż było jasne, że więcej pokładano nadziei w

słuszności sprawy niż w orężu. Domagali się przywrócenia urzędu trybunów i prawa odwołania, które

przed stworzeniem urzędu decemwirów były ostoją ludu; domagali się dalej, by nikogo nie pociągano do

odpowiedzialności za podburzanie żołnierzy lub ludu do odzyskania praw wolności w drodze secesji.

Tylko co do ukarania, decemwirów postawiono okrutne żądanie; uchwalono, by im ich wydano i grozili, że

spalą ich żywcem. Na to odpowiedzieli posłowie: »Warunki, będące owocem waszej ogólnej narady,

postawiliście zupełnie słuszne, tak ze one i tak byłyby wam zaofiarowane42. Żądacie bowiem osłony dla

waszych swobód, a nie swawoli dla gnębienia innych. Trzeba raczej wybaczyć wasz gniew, a nie

ustępować; z nienawiści bowiem do okrucieństwa sami popadacie w okrucieństwo i chcecie wywierać

władzę nad przeciwnikami jeszcze przed uzyskaniem wolności dla siebie. Czyż nigdy nasze państwo nie

za-^a spokoju od egzekucji, wykonywanych przez patry-cjuszy na ludzie albo przez lud na patryc j

uszach? Bar-"^ej wam potrzeba tarczy niż miecza. Dostatecznie upokorzony jest ten, kto żyje w państwie

na równych Prawach ani nie wyrządzając krzywdy, ani jej nie do-

' — tzn. gdyby nawet lud nie wysuwał tego rodzaju ^po-

"ulatów.

Blb!. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 15

146

T-.IWIUSZ: DZIEJE

znając. Nawet jeżeli kiedy macie okazać się w postawie surowej, gdy uzyskacie własnych urzędników i

własne prawa, a w waszych rękach będzie sądownictwo nad naszym życiem i mieniem, będziecie

rozstrzygać w należności t)d sprawy: na razie wystarczy starać się o odzyskanie wolności*.

[54] Ponieważ ogół godził się na decyzję według woli posłów, oświadczyli oni, że niebawem powrócą po

załatwieniu całej sprawy. Gdy wyruszyli w drogę i przedstawili senatorom zlecenia ludu, inni decemwi-

rowie zgodzili się na wszystko, skoro wbrew ich oczekiwaniu nie poruszono ani słowem sprawy ich ukara-

nia; Apiusz, człowiek charakteru bezwzględnego, a otoczony specjalną nienawiścią, mierzył nienawiść in-

nych względem swej własnej osoby własną ku nim nienawiścią i tak się odezwał: »Wiem, jaki los mnie

czeka. Rozumiem, że walkę przeciw nam odracza się do czasu wydania broni przeciwnikom. Nienawiść

domaga się krwi. Ja także nie sprzeciwiam się rezygnacji z godności decemwira«. — Zapadła uchwała

senatu, by dc-cemwirowie jak najprędzej zrezygnowali z urzędu, a najwyższy kapłan Kwintus Furiusz

dokonał wyboru trybunów ludu i by za secesję żołnierzy i wojska nikogo nie pociągano do

odpowiedzialności.

Po powzięciu tych uchwał senatu zamknięto posiedzenie; decemwirowie występują na zebraniu i skta-

dają urząd, co wywołuje ogromną radość. WiadomośG o tym dochodzi do ludu. Ile jeszcze ludzi pozostało

w mieście, poszło za posłami. Naprzeciw tego tłumu wybiegł z obozu tłum inny. Winszują sobie nawzajem

wolności i przywrócenia zgody w państwie. Posłowis przemówili na zgromadzeniu w te słowa: »Szczęście'

pomyślność i błogosławieństwo niech przypadnie w udziale wam i rzeczypospolitej, powracajcie do wa-

szych bóstw domowych, do żon i dzieci waszych. Le?j

KSIĘGA III, ROZDZ. 54

147

weźcie z sobą do miasta to samo umiarkowanie, które cechowało wasz pobyt tu, gdzie mimo tak

olbrzymiego zapotrzebowania tylu rzeczy dla takiego mnóstwa ludzi, niczyja posiadłość rolna nie poniosła

szkody. Idźcie na Awentyn, skąd wyruszyliście! Tam, na tym szczęśliwym miejscu, gdzie położyliście

pierwsze zręby pod waszą wolność, dokonacie wyboru trybunów ludu. Obecny będzie najwyższy kapłan,

który" ma pokierować zebraniem wyborczym«. Odpowiedział na to olbrzymi krzyk i radość

zgromadzonych, którzy godzili się na wszystko. Następnie podnoszą sztandary, wyruszają w drogę do

Rzymu i ze spotkanymi po drodze dzielą się radością. W pełnym uzbrojeniu, w milczeniu przechodzą

przez miasto na Awentyn. Pod przewodnictwem najwyższego kapłana, kierującego zebraniem

wyborczym, dokonali wyboru trybunów ludu; najpierw ze wszystkich wybrano Lucjusza Werginiusza,

następnie Lucjusza Icy-liusza i Publiusza Numitoriusza, dziadka Werginii, sprawców secesji, a następnie

Gajusza Sycyniusza, syna tego Sycyniusza, który według tradycji został na Świętej Górze najpierw

wybrany trybunem ludu 43, a dalej Marka Duiliusza, który przed obiorem decem-wirów piastował

doskonale urząd trybuna, a w czasie walk z decemwirami nie opuścił sprawy ludu. Następnie raczej dla

nadziei na przyszłość aniżeli dla dotychczasowych zasług wybrano Marka Tytyniusza, Marka

Pornponiusza, Gajusza Aproniusza, Apiusza Wiliusza 1 Gajusza Opiusza. Po objęciu godności trybuna

Lu-^usz Icyliusz natychmiast wniósł na zgromadzeniu ludowym projekt, a lud go uchwalił, by nikt nie był

po-^Ęgany do odpowiedzialności za udział w secesji od ^cemwirów. Natychmiast Marek Duiliusz

przeprowa-

Por. li 32.

15*

148

LIWIUSZ: DZtEłE

dził rogację co do obioru konsulów z zastrzeżeniem prawa odwołania się od ich orzeczenia. To wszystko

przeprowadzono na zgromadzeniu ludu na prata Fla-minia44, które teraz nazywają się cyrkiem

Flaminiusza.

44 prata Flaminia — leżały między Kapitelem a Tybrern;

cyrk Flaminiusza zbudowany został w r. 220 przez cenzora Flaminiusza, który w r. 217 poległ nad

Jeziorem Trazymeńskin1 (por. przypis 5 do XXII l) i od jego nazwiska otrzymał nazWS-

X. WALKA TRYBUNÓW LUDU Z PATRYCJUSZAMI O „IUS CONUBII" I DOSTĘP DO KONSULATU. —

' USTANOWIENIE CENZURY (IV 1—8)

[l] Objęli po nich konsulat Marek Genucjusz i Ga-jusz Kurcjusz, a był to rok' pełen tak wewnętrznych, jak i

zewnętrznych niepokojów. Albowiem na początku .roku zapowiedział trybun ludowy Gajusz Kanulejusz

wniesienie prawa o zawieraniu małżeństw2 między patrycjuszami a plebejuszami; senatorowie sądzili, że

przez przyjęcie takiego prawa czystość ich krwi uległaby skażeniu s, a prawa rodów patryc j uszowskich "

byłyby narażone na uszczuplenie. Z drugiej strony wzmianka uczyniona początkowo przez trybunów w

formie dyskretnej, a dotycząca wyboru jednego konsula spośród plebejuszów, nabrała takiego znaczenia,

że dziewięciu trybunów zapowiedziało wniesienie wniosku, aby naród miał możność wybierania konsulów

albo spośród ple-

1 Było to w r. 445 przed naszą erą.

2 prawo o zawieraniu małżeństw — do tej pory nie mieli Plebejusze prawa zawierania małżeństw z

członkami rodów Patrycjuszowskich (ius conubii). -

3 Patrycjusze uważali siebie za klasę najczystszą, stojącą bliżej krwi bogów. '

4 Prawa rodów patrycjuszowskich — rody te miały pewne ^'zywileje tak w zakresie religijnym, jak i

politycznym; np. tylko one miały prawo auspicjów a wskutek tego i imperium Wojskowego. Dlatego walka

plebejuszy o dostęp do konsulatu •test najściślej połączona z walką o ius conubii.

150

LIWIUSZ: DZIEJE

bej uszów, albo spośród patrycjuszy. Według zdania senatorów — gdyby to istotnie nastąpiło — to

najwyższa władza nie tylko spospolitowałaby się przez udział w niej klas najniższych, lecz nawet

przeszłaby całkowicie z patrycjuszy na lud. A więc z całą radością przyjęli senatorowie wiadomość, że

Ardeaci5, uznając za naruszenie przymierza zabranie im części terytorium, zerwali przymierze, że Wejenci

° spustoszyli krańce terytorium rzymskiego, a wśród Wcisków i Ekwów panuje niezadowolenie z powodu

obwarowania Werrugo 7;

do tego stopnia woleli nawet niepomyślną wojnę od pokoju tak pełnego hańby. Przeto wspomnianym po-

wyżej wiadomościom nadali senatorowie jeszcze większy rozgłos; by zaś wśród tylu wojen zamilkła agi-

tacja trybuńska, uchwalili odbyć pobór wojskowy i z całą siłą wszcząć przygotowania do orężnej rozprawy.

Miało się to odbyć z większą gorliwością niż za konsulatu Tytusa Kwinkcjusza8. Ale na to Gajusz

Kanulejusz odpowiedział w senacie oświadczeniem krótkim, ale złożonym donośnym głosem, że

bezskutecznie starają się konsulowie przez wzbudzanie strachu wśród ludu odciągnąć go od myśli o

nowych prawach; dopók' on żyje, nigdy nie przeprowadzą poboru, chyba że wpierw lud uchwali nowe

wnioski, postawione przez niego i jego kolegów. Potem zwołał natychmiast lud na zebranie.

[2] Jednocześnie więc konsulowie podburzali senat przeciw trybunom, a trybun podburzał lud przeciw

5 Ardeaci — mieszkańcy terytorium miasta Ardei; por. przypis 12 do I 2.

6 Wejenci — mieszkańcy etruskiego miasta Veii, z którymi Rzymianie prowadzili szereg wojen.

7 Werrugo — miejscowość ta leżała na pograniczu terytorium Ekwów i Wolsków.

8 Tytus Kwinkcjusz był kilkakrotnie konsulem; czwarty jego konsulat notowano w r. 446 przed n. e.

KSIĘGA IV, ROZDZ. 2

151

konsulom. Konsulowie oświadczyli, że nie można już dłużej znosić szalonych pomysłów trybunów, że gra-

nica ustępstw została już osiągnięta i że więcej wojny powstaje od wroga wewnętrznego niż

zewnętrznego. Ale dzieje się to nie tyle z winy ludu, co senatorów, nie tyle z winy trybunów, co konsulów:

bo co się najbardziej opłaca w państwie, to najbardziej przybiera na sile; w ten sposób 'urasta się w siłę

tak w czasie pokoju, jak i wojny. W Rzymie najwięcej korzyści osiąga się z rozruchów wewnętrznych: one

przynosiły zawsze najwięcej zaszczytu tak pojedynczym osobom;

jak i całemu ludowi.

»Przypomnijcie sobie, jaki majestat senatu odziedziczyliście sami po przodkach, a w jakim stanie prze-

każecie go waszym dzieciom! Czy będziecie mogli chełpić się — tak jak lud ° — że majestat ten stał się

większy i dostojniejszy? Końca więc nie ma i nie będzie,' jak długo sprawcy rozruchów będą zażywać

zaszczytu w zależności od stopnia, w jakim się one powiodły. Na jakie to sprawy i jakiego znaczenia

porwał się Gajusz Kanulejusz! Zmierza on do pomieszania rodów, do wprowadzenia zamętu w auspicja

tak prywatne, jak państwowe, by już nie było nic czystego, nic niezepsu-tego, by po zniesieniu wszelkiej

różnicy nikt ani o sobie, ani o nikim ze swych najbliższych nie wiedział, kim Jest! Cóż innego oznaczają

małżeństwa mieszane mię-^y patrycjuszami a plebejuszami, jak nie to; by lud i patryc j usze jak dzikie

zwierzęta mnożyli się? By nikt nie znał swego rodu, swej krwi10, by nie wiedział;' Jakie ma spełniać ofiary!

By połową należał do patrycjuszy, połową do ludu, by sam ze sobą był w nie-

9 —tzn. lud może poszczycić się sukcesami, patrycjusze zaś ^e mogą się pochwalić zwiększeniem

znaczenia senatu.

11) Chodzi tu o potomstwo zrodzone z mieszanego małżeństwa Patryc juszowsko-plebejskiego.

152

LIWJUSZ: DZIEJE,

KSIĘGA IV, ROZDZ. 2—3

153

zgodzie! Ale mało jeszcze tego, że miesza się sprawy boskie i ludzkie między sobą: burzyciele

pospólstwa zabierają się już do ataku na konsulat; najpierw w rozmowach próbowali tego, by jeden konsul

był wybierany z ludu, teraz już wnosi się, by naród wybierał konsulów albo spośród patrycj uszów, albo z

ludu. Niechybnie wybiorą na konsula z ludu co największego buntownika, konsulami będą ludzie typu

Kanulejusza i Icyliusza. Niech Jowisz Najlepszy i Największy nie dopuści do tego, by władza, mająca w

sobie część królewskiego majestatu spadła tak nisko! A my raczej tysiąc razy umrzemy, niż zgodzimy się-

na dopuszczanie do takiej hańby! Według naszego przekonania tak/e nasi przodkowie, gdyby byli

przypuszczali, że lud prze;'. czynienie mu wszelkich ustępstw nie uspokaja się, lec'^ staje się coraz

zuchwalszy i domaga się coraz to nowych nieprawości po uzyskaniu pierwszych ustępstw,

• zaraz na początku byliby wzięli na siebie jakąkolwiek walkę, niżby się mieli zgodzić na narzucenie sobie

tn-kich ustaw. Ponieważ wtedy uczyniono ustępstwo co do trybunów, uczyniono też ustępstwo po raz

drugi.

. i nie widać końca tego wszystkiego! Nie mogą istnieć w tym samym państwie równocześnie trybunowie

ludu i senatorowie, więc trzeba znieść albo stan senatorski,

~ albo ten urząd, a lepiej późno niż nigdy wystąpić przeciw bezczelnemu warcholstwu. Czy oni mają

bezkarnie

- najpierw przez sianie niezgody wywoływać wojny ze strony ludów sąsiadujących", następnie nie

pozwalać zbroić i bronić państwa przeciw temu, co sami wywołali, nie pozwalać na zaciągnięcie wojska

przeciw wrogom — szkoda tylko, że nie przyzwali jeszcze wrogów

" — bo ludy ościenne na każdą wiadomość o walkach spo-| łecznych w Rzymie chciały wykorzystać

okazję słabości Rzymu| i chwytały za broń. l

na pomoc! Lecz jak może Kanulejusz ważyć się na oświadczenie w senacie, że nie dopuści do poboru,

chyba po uchwaleniu jego praw, jakby zwycięzcy? A cóż to oznacza innego jak groźbę zdrady ojczyzny,

jak pozwolenie na jej oblężenie, a wreszcie na zdobycie? Ileż czelności doda to jego oświadczenie nie

ludowi rzymskiemu, ale Wciskom, Ekwom i Wejentom! Czyż nie mają oni nadziei, że pod wodzą

Kanulejusza mogą y/stąpić na wzgórze Kapitolińskie? Ale my, konsulowie, gotowi jesteśmy być wodzami

najpierw przeciw zbrodni ze strony współobywateli, a dopiero później przeciw uzbrojonym wrogom, chyba

że i senatorom odebrali trybunowie nie tylko prawa i majestat, ale i odwagę«.

[3] Tak to rozprawiano w senacie, a tymczasem Kanulejusz tymi słowy przemawiał dla poparcia swych

wniosków, a przeciw konsulom: »Mam wrażenie, że często i przedtem już spostrzegliście, ale teraz

widzicie najdobitniej, Kwiryci, jak bardzo gardzą wami patry" ej usze, jak uważają was za niegodnych

współżycia z sobą w obrębie tych samych murów, skoro tak strasznie powstali przeciw naszym wnioskom,

A cóż my przez nie innego czynimy, oprócz zwrócenia uwagi na to, że jesteśmy ich ^współobywatelami i

— chociaż nie mamy takich samych bogactw — mieszkamy jednak w tej samej ojczyźnie? Z jednej strony

domagamy się prawa zawierania związków małżeńskich, które nadaje 81Ę przecież ludom sąsiednim 12; a

nawet dalej mieszkającym (prawo obywatelstwa — a to jest przecież coś Węcej niż prawo zawierania

związków małżeńskich —• ^daliśmy nawet wrogom po ich pokonaniu), w drugim zaś wniosku nie wnosimy

niczego nowego, lecz domagamy się zwrotu prawa i korzystania z tego. co jest

12 Tak np. otrzymali Latyhowie ius conybżź z Rzymem, jak" ^nika z Liv. I 49,g.

154

LIWIUSZ: DZIEJE

własnością narodu, tzn., by naród rzymski nadawał urzędy ludziom według swej własnej woli. Dlaczegóż

więc poruszają niebo i ziemię, dlaczegóż o mały włos nie rzucono się na mnie w senacie, dlaczego

oświadczają, że ręce na mnie położą i że porwą się na urząd nietykalny? Jeżeli narodowi rzymskiemu

daje się wolne prawo głosowania, by powierzał konsulat według swego uznania, jeżeli nawet plebejuszowi

nie odejmuje się.nadziei osiągnięcia najwyższego zaszczytu, jeżeli będzie jego godnym, to dlatego nie

będzie mogło istnieć to miasto? To dlatego przepadło to państwo? A zdanie czy plebejiisz mógłby zostać

konsulem? znaczyć ma to samo, jakby ktoś powiedział, że niewolnik lub wyzwoleniec zostanie konsulem?

18 Czy czujecie, w jakiej żyjecie pogardzie? Gdyby było w ich mocy, zabraliby wam nawet część tego

światła słonecznego! Oburzają się na to, że oddychacie, że mówicie, że macie wygląd ludzi! A nawet —

na bogów — twierdzą, że wybrać konsulem plebejusza byłoby grzechem! Jeżeli nie dopuszczają nas do

kalendarza ani do protokołów kapłańskich 14 — nie wiemy nawet tego, co wiedzą wszyscy cudzoziemcy —

to proszę was, czyż konsulowie nie stali się następcami królów i czyż nie mają ani niczego ze swych

uprawnień, ani niczego z zewnętrznych oznak władzy, czego by przedtem nie mieli królowie? Czy

sądzicie, że nigdy nie słyszano, iż Numa Pompiliusz nie będąc nie tylko patryc j uszem, lecz nawet

obywatelem rzymskim został przyzwany z kraju sabińskiego

13 Widać z tego wyraźnie, że niewolnicy byli w takiej samej pogardzie u plebejuszów, jak i u patrycjuszów.

14 kalendarz — fasti, tu spis dni, w czasie których mogły odbywać się sprawy sądowe: ustalenie dni jako

fastź wzgl-nefasti było tajemnicą patrycjuszy; protokoły kapłańskie -" chodzi tu przypuszczalnie o

protokoły z posiedzeń kolegiur" kapłańskiego, na których były spisywane decyzje dotyczące spraw

związanych z kultem.

KSIĘGA IV, ROZDZ. 3

155

i był królem z wyboru narodu a za zgodą senatorów? ls A następnie Lucjusz Tarkwiniusz, nie pochodząc

nie tylko z rodu rzymskiego, ale nawet z italskiego, syn Demarata z Koryntu, przesiedleniec z miasta

Tarkwinii, za życia synów Ankusa — czyż nie został wybrany -

-królem? 16 A po nim Serwiusz Tuliusz, zrodzony z branki

-kornikulańskiej, z niepewnego ojca a matki niewolnicy, czy nie objął tronu królewskiego dzięki swym zdol-

nościom i męstwu? " Cóż .wreszcie mam mówić o Tytusie Tac j uszu Sabińczyku18, którego sam

Romulus, założyciel miasta, dopuścił do współudziału w rządach? A więc gdy nie gardzono żadnym

rodem, w którym zabłysła cnota, wzrosło państwo rzymskie. Niech was teraz gniewa wybór konsula

spośród plebejuszy, gdy przodkowie nasi nie wzdragali się przed królami innego pochodzenia, a także po

wypędzeniu królów miasto nie było zamknięte dla cudzoziemców, którzy wyróżnili się zasługami. Ród

Klaudiuszów 19, już po wypędzeniu królów, przyjęliśmy nie tylko w poczet obywateli, lecz także

zaliczyliśmy do patrycjuszy.

Więc cudzoziemiec może stać się patrycjuszem, a następnie konsulem, ale jeżeliby to był obywatel

rzymski z ludu, to dla niego ma być zamknięta nadzieja dostą-

-pienia konsulatu? Czy uważamy za niemożliwe, by ple-bejusz dzielny i przedsiębiorczy, użyteczny w

wojnie i pokoju, był podobny do Numy, do Lucjusza Tarkwi-niusza i Serwiusza Tuliusza, czy też gdyby

znalazł się taki; nie pozwolimy mu objąć steru rzeczypospolitej

13 Por. opowiadanie w księdze I 18.

Co do pochodzenia Tarkwiniuszy por. uwagę 5 do rozdz. 40 ks. I.

17 Por. wywody Liwiusza I 39.

18 Por. I 13.

ród Klaudiuszów — Liwiusz II 16 opowiada o tym, że "ttius Ciausus, który później w Rzymie nazywał się

Appius

156

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA IV, KOZD2. ł

i mamy mieć konsulów, podobnych raczej do decem-wirów, najpodlejszych ludzi — którzy jednak wszyscy

pochodzili z patrycjuszy 20 — niż podobnych do najlepszych królów, ale nie wykazujących się sławnym ro-

dem?

[4] Ale' przecież od chwili wypędzenia królów żaden plebejusz nie był konsulem21. Cóż z tego? Czy.nie

można wprowadzić żadnej rzeczy nowej i czy nie można zrobić niczego, choćby to było pożyteczne,

czego przedtem nie było? A przecież w młodym narodzie nie było jeszcze wielu rzeczy. Za panowania

Romulusa nie było ani kapłanów, ani augurów: stworzył ich Numa Pom-piliusz 22. Nie było oszacowania w

państwie ani podziału na centurie i klasy: stworzył to Serwiusz Tu-liusz 23. Nie było nigdy przedtem

konsulów: stworzono ich po wygnaniu królów24. Nie było nigdy przedtem ani władzy; ani tytułu dyktatora:

za naszych ojców wprowadzono to. Nie było wreszcie trybunów ludu, edylów i kwestorów: wprowadzono

wybór takich urzędników 25. Decemwirów dla spisania praw w ciągu óstat-

Ciaudius, zwolennik partii pokojowej w swej sabińskiej ojczyźnie, uciekł do Rzymu z całym orszakiem

swych klientów,

- tam uzyskał obywatelstwo i przyjęcie w poczet patrycjuszów. Od niego wywodzi się wpływowa w Rzymie

gens Ciaudia. Innego przykładu przyjęcia jakiegoś nie-patrycjusza do rodu patryc j uszowskiego w

czasach rzeczypospolitej nie znamy, gdy2 patrycjusze stanowili kastę bardzo ekskluzywną.

20 którzy jednak wszyscy pochodzili z patrycjuszy — nieścisłe;

por. przypis 15 do III 35.

21 Mówca przytacza nowy argument patrycjuszy przeciw wybieralności konsulów spośród plebejuszy, by

go następnie zbić-

- 2S! Por. I 20.

23 Por. I 43.

24 Por. I 60 i II l.

25 O ustanowieniu trybunatu ludu por. II 33; edylowie ludowi (aediies plebei) byli pomocnikami trybunów,

kwestorowie był' początkowo sędziami śledczymi i oskarżycielami w sprawach karnych, później stali się

urzędnikami skarbowymi.

niego dziesięciolecia wybraliśmy, i usunęliśmy później ten urząd z rzeczypospolitej". Któż wątpi w to, że w

mieście, założonym na wieczne istnienie a rozrastającym się ogromnie, będą ustanawiane nowe urzędy,

nowe godności kapłańskie, nowe prawa dla ludów i poszczególnych ludzi? Czy to nie decemwirowie

wprowadzili z największą szkodą dla państwa a z największą krzywdą dla ludu ten przepis, żeby nie było

małżeństw między patrycj uszami a plebejuszami? Czyż może istnieć jakaś większa lub znaczniejsza

obelga niż to, że część obywateli uchodzi za niegodną prawa związków małżeńskich, jakby zarażona. Czy

jest to coś innego, jak znosić wygnanie lub relegację2T w obrębie tych samych murów? Chcą ustrzec się

tego, by nie złączyć się z nami węzłami pokrewieństwa, by nie złączyła się krew. Cóż to? Jeżeli to

zanieczyszcza wasze osławione „ szlachectwo (które przeważna część spośród was — jako pochodząca

z Alby i kraju Sabinów —• ma nie z urodzę-, nią ani dziedzictwa krwi,-lecz przez kooptację do gminy

patryc j uszowskiej, wybrana albo przez królów, albo po wypędzeniu królów z uchwały narodu), to czy nie

mogliście zachować jej w czystości przez zabiegi prywatne, nie biorąc żony z rodu plebejskiego ani nie

pozwalając waszym córkom i siostrom wychodzić za mąż za kogoś nie należącego do patrycjuszów?

Żaden plebejusz nie zadawałby gwałtu dziewicy z rodu patry-c] uszowskiego: taka rozpusta jest

zwyczajem patrycjuszów 28. Nikt nie byłby zmuszał nikogo do zawarcia

211 Por. III 33 n.

27 delegacja — kara, która polegała na tym, że relegowany °bywatel szedł na wygnanie, ale nie tracił praw

obywatelskich ' "lajątku, podczas gdy tzw. deportatio było wygnaniem połączonym z utratą i majątku, i

praw obywatelskich. Relegacja

yła karą stosowaną częściej dopiero za cesarstwa.

.' Aluzja do decemwira Apiusza Klaudiusza i jego postarania względem Werginii; por. III 44 n.

158

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA IV, BOZDZ. 5

159

wbrew jego woli układu ślubnego. Ale żeby tego zabraniało prawo i odejmowało możność małżeństwa pa-

tryc j uszów i plebejuszów, to dopiero jest obelżywe dla ludu. Dla czegóż bowiem nie dodajecie, by nie

było małżeństw między- bogatymi a biednymi? Co wszędzie należało do osobistej decyzji człowieka, by

kobieta wychodziła za mąż do domu, który jej odpowiada, a mężczyzna zaręczał się i pojmował żonę z

dowolnie wybranego domu, to wy stawiacie pod przymus nadzwyczaj surowego prawa, by przez nie

rozerwać więź społeczną l z jednego państwa uczynić dwa. Czemuż nie zastrzegacie prawem, by

plebejusz nie był sąsiadem patryc j u-sza, by nie chodził tą samą drogą, by nie przychodził na tę samą

biesiadę, by nie przystanął na tym samym miejscu publicznym. Bo w rzeczy samej cóż to jest innego,

jeżeli patrycjusz pojmie za żonę plebejską dziewczynę, a plebejusz patryc j uszowską? Czyż prawo w

czymś się zmieni? Wszakże dzieci idą za ojcem29. To, czego domagamy się od prawa zawierania

związków małżeńskich z wami, nie jest niczym innym; jak tylko byśmy byli uważani za ludzi i

współobywateli, a wy nie, przeciwstawiacie się niczemu istotnemu, chyba że spra|-| wia wam przyjemność

prowadzić spór, by nas zniewag żać i spotwarzać, l

[5] A wreszcie czy najwyższa władza jest własnością narodu rzymskiemu, czy waszą? Czy po wypędzeniu

królów powstało dla was panowanie, czy dla wszystkich jednaka wolność? Naród rzymski musi mieć moż-

ność uchwalenia prawa, jeżeli tak mu się spodoba: czy za każdym razem, gdy będzie zapowiedziany jakiś

wniosek, wy za karę ogłosicie pobór wojskowy? I za

av dzieci idą za ojcem — dziecko urodzone z małżeństwa patrycjusza z kobietą plebejską będzie należeć

do rodu patry-cjuszowskiego, a dziecko z małżeństwa plebejusza z patrycjuszką będzie należeć do rodu

plebejskiego.

każdym razem, gdy ja jako trybun zacznę wzywać '' dzielnice 30 do głosowania, to ty jako konsul zwiążesz

młodszych przysięgą wojskową31, poprowadzisz do obozu wojskowego, będziesz miotał pogróżki na lud,

będziesz miotał pogróżki na trybuna? Czy nie doświadczyliście już dwukrotnie M, ile znaczą te wasze

pogróżki .przeciw jednolitemu stanowisku ludu? Pewnie dlatego wstrzymaliście się od walki, że chcieliście

mieć nasze dobro na oku? 33 Czy może raczej dlatego nie walczono, że silniejsza strona była zarazem

bardziej umiarkowana? I teraz, Kwiryci, nie będzie walki! Zawsze będą oni wystawiać na próbę waszą

odwagę, ale sił waszych nie będą chcieli popróbować. A więc, kon-sulowie, lud jest gotów do tych wojen

— czy one są, prawdziwe, czy zmyślone —jeżeli przywrócicie prawo zawierania związków małżeńskich i

wreszcie w ten sposób uczynicie to państwo jednolitym, jeżeli będą mogli zróść się w jedność, jeżeli będą

mogli połączyć się z wami węzłami osobistymi, jeżeli da się nadzieję i dostęp do konsulatu ludziom

energicznym i dzielnym, jeżeli wolno im będzie mieć równy udział w zarządzie rzeczy-pospolitej, jeżeli

zgodnie z postulatem równej dla, wszystkich wolności będzie dane raz słuchać rozkazów władzy

zmieniającej się co rok, a raz samym tę władzę piastować. Jeżeli ktoś temu będzie przeszkadzał, to

mówcie ciągle o wojnach i wyolbrzymiajcie je przez fałszywe pogłoski, nikt nie ma zamiaru zgłosić się do

30 dzielnice — tzn. trib-us chodzi o tzw. comitia tribnta, na których lud zbierał się według lokalnych dzielnic,

czyli tribus. Tego rodzaju comżtia zwoływali zwykle trybunowie ludu.

31 Do służby wojskowej byli obowiązani wszyscy obywatele ^('•d 17 do 60 roku życia; jako roczniki

młodsze liczyły się roczniki od 17 do 45 roku życia (iuniores) i te wyruszały na wojnę.

:)i> Chodzi o tzw. pierwszą secesję ludu na Mons Sacer (II 32 n.) 1 o drugą secesję za decemwiratu (III 50

n.).

33 — powiedzenie ironiczne.

160

•LTWIUSZ: Dzreffi

wojska, nikt nie ma zamiaru chwycić za broń, nikt nie ma zamiaru prowadzić boju w obronie tyrańskich

władców, z którymi ani się nie dzieli urzędów w życiu państwowym, ani się nie ma prawa związków

małżeńskich w życiu prywatnyrm.

[6] Na zebranie wystąpili także konsulowie, a spór z długich przemów przerodził się w kłótnię przy użyciu

krótkich zdań. Na pytanie trybuna, dlaczego właściwie plebejusz nie może być konsulem, konsul odpowie-

dział — może zgodnie z prawdą, ale nie bardzo stosownie ze względu na obecnie toczącą się walkę — że

żaden plebejusz nie ma prawa odbywania auspicjów34 i że dlatego decemwirowie znieśli prawo zawierania

związków małżeńskich, by przez niepewne potomstwo auspicja nie uległy zamieszaniu. Na to zawrzał lud

ogromnym oburzeniem, że odmawia się mu możności odbywania auspicjów, jakby byli przeklęci przez

nieśmiertelnych bogów; ale lud miał w trybunie bardzo energicznego opiekuna, a i sam wespół z nim

uporczywie walczył — wobec tego nie kończyły się spory, aż wreszcie senatorowie ulegli i zgodzili się na

postawienie wniosku w sprawie związków małżeńskich. Żywili oni głównie nadzieję, że w ten sposób

trybunowie albo całkowicie zaniechają walki o plebejskich konsulów. albo przynajmniej odroczą ją na

okres powojenny, i'ż| lud zadowalając się na razie uzyskaniem prawa zwią^ ków małżeńskich, stanie do

poboru. '

Ale Kanulejusz był u szczytu wpływów przez zwycięstwo odniesione nad senatorami i przez wziętośc u

ludu: to zachęciło innych trybunów do walki dla poparcia swego wniosku i rzeczywiście z całą mocą pro-

wadzili walkę; chociaż z -dnia na dzień pogłoski o woj-

KSIĘGA IV, ROZDZ. 6

161

34 że żaden plebejusz nie ma prawa odbywania auspicjom •— por/przyp. 4 do rozdz. l tej księgi.

nie przybierały na sile, nie dopuszczali do odbycia po-i boru. Ponieważ wobec intercesji trybunów ''w nie

można było odbyć obrad w senacie, po domach odbywali konsulowie narady z najbardziej wpływowymi z

senatorów. Stawało się rzeczą oczywistą, że trzeba zostawić zwycięstwo w rękach albo wrogów, albo

własnych współobywateli. Spośród byłych konsulów tylko Wa-leriusz i Horacjusz nie brali udziału w tych

naradach. Gajusz Klaudiusz radził dać konsulom broń do ręki przeciw trybunom38, ale pogląd

Kwinkcjuszy, Cyncy-nata i Kapitolina był przeciwny rozlewowi krwi i przeciwny zamachowi na tych, których

na mocy zawartego z ludem przymierza uznali za nietykalnych. Narady te doprowadziły do tego, że

senatorowie zgodzili się na wybór trybunów wojskowych z władzą konsularną, bez różnicy z patryc j

uszów i plebej uszów, natomiast żadna zmiana nie zaszła co do wyborów samych konsulów 37.

Poprzestali na tym trybunowie, poprzestał i lud. Naznaczono komie j a dla wyboru trzech trybunów z

władzą konsularną. Zaraz po ich wyznaczeniu każdy, kto kiedy odezwał się jakimś buntowniczym słowem

lub uczynił coś w tym kierunku, a głównie byli trybunowie, zaczął ściskać ludzi za ręce, jako kandydat

biegać po całym Forum. Wskutek tego przy takim rozgorączkowaniu ludu odstraszało patryc j uszów

najpierw zwąt-

•)5 intercesja trybunów'— trybunowie ludu mieli prawo zało-^nia sprzeciwu wobec postępowania

urzędników, a nawet se--natu (ius intercedendi).

— a więc Klaudiusz opowiadał się za jakimś zamachem stanu na prawa trybunatu.

— czyli że walka o dostęp plebejuszów do konsulatu skoń-^yła się kompromisem: plebejusze nie uzyskali

na razie do-^ępu do konsulatu, ale uzyskali dostęp do urzędu równego co

0 zakresu władzy konsulatowi, tzn. do stanowiska trybunów ''°Jskowych z władzą konsularną (tribunż

militum consulari ^estate).

^l. Nar. Ser. n, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 16

162

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA IV, ROZDZ. 7

163

pienie w możliwość osiągnięcia tego urzędu, a następnie oburzenie, czy mogą piastować urząd wespół z

takimi ludźmi. W końcu dali się jednak nakłonić wpływowym i zaczęli ubiegać się o urząd, by nie wywołać

wrażenia, że rezygnują z udziału w rządzeniu rzeczpospolitą. Wynik tych korniej ów udowodnił jednak, że

inne jest usposobienie w walce o wolność i własną godność, a inne po zakończeniu walk, gdy sposób

myślenia jest wolny od różnych wpływów. Albowiem na trybunów wybrał naród samych patryc j uszów,

zadowalając się tym, że uwzględniono żądania ludu. Gdzie teraz można by znaleźć taką skromność,

sprawiedliwość i wielkoduszność u jednego człowieka, jaka wtedy cechowała cały naród?

[7] W roku 3] O po założeniu miasta po raz pierwszy obejmują urząd zamiast konsulów jako trybuni woj-

skowi 38 Aulus Semproniusz Atratinus, Lucjusz Atyliu?//'-i Tytus Cecyliusz; za ich rządów zgoda

wewnętrzna zagwarantowała także pokój na zewnątrz. Niektórzy pomijając milczeniem sprawę wniosku

co do wyboru konsulów spośród plebejuszy39 twierdzą, że "z powodu wybuchu wojny z Wejentami (oprócz

istniejącej już wojny z Ekwarni i Wciskami) oraz wymówienia przymierza

88 trybuni "wojskowi— w okresie wybierania tych urzędników ilość ich bywała różna: bywało ich trzech,

sześciu a nawet ośmiu.

;t9 Korzysta tu Liwiusz z jakiegoś źródła, które sprawy wyboru trybunów wojskowych z władzą konsularną

nie łączyło z walką stanów w Rzymie o dostęp plebejuszów do konsulatu. Geneza tego urzędu miałaby

być dość przypadkowa: ponieważ wybuchła równocześnie wojna na trzech frontach, a dwaj kon-sulowie

nie mogli kierować działaniami wojennymi na trzech różnych terenach, wybrano trzech trybunów

wojskowych, aby każdy z nich prowadził operacje wojenne przeciw jednemu z wrogów. Liwiusz rejestruje

tę interpretację, nie zbija jej kontrargumentami, ale jest rzeczą jasną, że jej nie wierzy, skoro w

poprzednich rozdziałach szeroko podawał inną zupełnie przyczynę utworzenia tego urzędu.

przez Ardeatów wybrano trzech trybunów wojskowych, ponieważ dwaj konsulowie nie byli w mocy

kierować wojną na tylu frontach; ci trybunowie mieli mieć i władzę, i oznaki zewnętrzne konsulów. Ale

jednak podstawa prawna tego urzędu nie była należycie ugruntowana; już w trzecim miesiącu od chwili

objęcia władzy ,, zrezygnowali oni z urzędu na skutek decyzji augurów, jakoby wybór był przeprowadzony

nieformalnie, ponieważ Gajusz Kurcjusz,, kierujący komicjami, w sposób nieprzepisowy ustawił namiot40.

Do Rzymu przybyli posłowie z Ardei; zgłaszali zażalenie na wyrządzoną im niesprawiedliwość w tej for-

mie, że było jasne, iż w razie zadośćuczynienia przez zwrot terytorium wytrwają w przymierzu i przyjaźni.

Senat odpowiedział im, że nie jest w możności unieważnić uchwałę zgromadzenia narodowego, a to ze

względu na zgodę wewnętrzną stanów — nie mówiąc już o tym, że byłaby to rzecz bez precedensu i bez

podstawy prawnej. Jeżeli Ardeaci chcą poczekać do stosownej pory i senatowi dadzą pełnomocnictwo do

starania się o złagodzenie wyrządzonego im bezprawia, to później kil swej radości zobaczą, iż słusznie

pohamowali swój gniew, i przekonają się, że senat tak samo troszczy się, by wobec nich nie popełniono

bezprawia, jak i o to, by za wyrządzone bezprawie prędko było dane zadośćuczynienie. Tak odprawiono

posłów z całą uprzejmością,

w ustawił namiot — urzędnik kierujący komicjami udawał s1? o północy, poprzedzającej dzień wyborczy, w

towarzystwie ^gura dla wybrania tzw. templum. W środku wyznaczonego ^m-plum ustawiano namiot

mający wejście od strony południo-^J. Rytuał tych wszystkich czynności był ściśle określony,. a uchybienie

mu w czymkolwiek unieważniało auspicja. Czasem ^gurowie nadużywali przy tym swego urzędu; por.

przypis 5 d0 XXII l.

16*

164

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA IV, ROZDZ. 7—8

165

ponieważ oświadczyli, że całą sprawę przedstaw jeszcze raz w senacie.

Ponieważ rzeczpospolita była bez urzędu kurulnego;

zebrali się patrycjusze i wybrali interreksa41, .W czasie jego urzędowania trwał w państwie przez długi

czas spór, czy ma się wybrać konsulów, czy trybunów wojskowych. Interreks i senat dążyli do odbycia

korni ej ów konsularnych, trybunowie ludu i lud do korniej ów dla wyboru trybunów wojskowych. Postawili

na swoim patrycjusze, gdyż z jednej strony lud zaniechał sporów, skoro i ten, i tamten urząd miał

powierzyć patryc j u-szom, a z drugiej strony przywódcy ludu woleli takie komie j a, na których oni jako

kandydaci nie wchodzili w rachubę w ogóle, niż te, na których pominięto by ich jako niegodnych. Także

trybunowie ludu zaniechali bezowocnej walki na korzyść na j znacznie j szych spośród patryc j uszów,

Interreks Tytus Kwinkcjusz Barbatus dokonał wyboru42 na konsulów Lucjusza Papiriusza Mugiłana i

Lucjusza Semproniusza Atratyna. W czasie urzędowania tych konsulów odnowiono przymierze z

Ardeatami. I ono właśnie jest dowodem, że byli konsulami w owym roku właśnie ci, których nazwiska nie

pojawiają się ani w starych rocznikach, ani w księgach urzędników 43. Według mego zdania — ponieważ

na początku roku sprawowali władzę trybunowie wojskowi,

41 interreksa — godność ta (interrex) pochodziła jeszcze z epoki królewskiej. Po śmierci króla władzę

obejmował senat, wybierał spośród siebie zastępcę króla, czyli interreksa, co pięć dni innego, aż do chwili

obioru nowego króla. Ta godność z czasów królewskich znalazła zastosowanie w obecnej sytuacji.

42 interreks..... dokonał wyboru — oczywiście nie sam wybral;

lecz jedynie przewodniczył na komicjach wyborczych. /-- 43 w księgach urzędników — chodzi tu o tzw.

Ubrź magistra-

fuum; były to prawdopodobnie spisy urzędników tego rodzaju;

'jak zachowane częściowo Fasti Capitolini.

więc tak jak gdyby oni pozostawali przez cały rok na urzędzie, pominięto nazwiska tych konsulów. Li-

cvniusz Maceru pisze, że ich nazwiska występowały i'w tekście przymierza z Ardeą45, i w wykazie urzęd-

ników w świątyni Monety 4B. Chociaż od strony sąsiadów poprzednio groziło tyle niebezpieczeństw, to jed-

nak i na zewnątrz był spokój i nie było wewnętrznych

rozruchów.

[8] Po tym roku — mniejsza o to, czy władzę w nim

piastowali tylko trybuni, czy też także konsulowie, wybrani w miejsce trybunów — następuje rok ", w kto- -

rym niewątpliwie piastowali urząd sami konsulowie, a to Marek Geganiusz Macerynus po raz drugi i Tytus

Kwinkcjusz Kapitolinus po raz piąty. Ten rok zapoczątkował również urząd cenzorów 48; rzecz ta mała była

w swym zawiązku, a następnie tak się rozrosła, że ona to miała władzę nad moralnością i karnością

rzymską4t,

44 Licyniusz Macer — żyjąsy w epoce Cycerona autor Anna-ies; z dzieł jego korzystał Liwiusz, aczkolwiek

z dużą ostroż- . nością. - ...

45 w tekście przymierza z Ąrdeą — dokument fen istniał więc

jeszcze w epoce Cycerona. -

46 Mowa o tzw. libri lintei; były to wykazy urzędników spi--

sane na płóciennych rolach, przechowywane w świątyni Juno Moneta; miała ona świątynię na Kapitelu.

47 Był to r. 443 przed n. e.

48 Funkcje, które obecnie przypadają nowo utworzonemu urzędowi cenzorów, należały do tej pory do

konsulów. Jeżeli patrycjusze wprowadzają teraz nowy urząd, na który przechodzi Pewna część funkcji

konsularnych, to jest to jasnym dowodem, ze już wtedy liczyli się patrycjusze z możliwością, iż konsulat

"lidzie udostępniony dla plebejuszy (co istotnie nastąpiło w r. 366 w tzw. leges Liciniae Sextiae). Nie

chciano przede wszystkim Ustawić w rękach ewentualnego plebejskiego konsula kompe-

^ncji układania, listy senatu.

49 Cenzorowie przeprowadzając spis ludhości, piętnowali wy-•'"^Pki z życia prywatnego obywateli (nota

ceTisoria), wydawali

166

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA IV, ROZDZ. 8

167

pod jej władzą był senat i centurie rycerzy50. pod jej władzą była decyzja co do czci i hańby obywateli5',

prawo nadzoru nad mieniem państwowym i prywatnym 52, od niej zależały także dochody z dzierżaw na-

rodu rzymskiego. Sprawa zaczęła się od tego, że w narodzie przez tyle lat już nie oszacowanym ani nie

można było już dłużej odkładać cenzusu, ani też z drugiej strony nie mogli wykonać tego zadania

konsulowie. skoro groziły wojny od tylu narodów. Wspomniano w senacie, że rzecz trudna, a bynajmniej

nie, konsularna, wymaga odrębnego urzędu, pod którego władzę poddano by czynność pisarzy,

przechowywanie archiwum i opiekę nad nim oraz decyzję co do zasad odbycia oszacowania.

Senatorowie, chociaż chodziło o rzecz nieznaczną, jednak ochoczo na nią przystali, by w rzeczy-

pospolitej było tym' więcej urzędników patrycjuszow-skich. Mam wrażenie, liczyli się z tym — co istotnie

później miało miejsce — że znaczenie ludzi piastujących ten urząd doda niebawem więcej prawa i

godności samemu urzędowi53. Z drugiej strony trybunowie nie stawiali • istotnego oporu — biorąc pod

uwagę istotę

edykty zmierzające do poprawy obyczajów itd., co sprawiło, iż urząd cenzora stał w hierarchii urzędów

bardzo wysoko.

50 senat i centurie rycerzy — na podstawie oszacowania majątkowego układali cenzorowie listę 18 centurii

jazdy oraz poddawali rewizji listę senatorów.

51 Chodzi o nota censoria, wspomnianą poprzednio; cenzorowis mogli (i często istotnie to robili) skreślić

kogoś niegodnego z listy senatorów (senatu moyere), skreślić z listy rycerzy (equum nd1' merę), przenieść

z tribus wiejskiej do miejskiej (tribu movere)-

52 Do kompetencji cenzorów należał też udział w układaniu budżetu państwowego na lat pięć, oni

wydzierżawiali dochody państwowe, itp.

53 Na urząd cenzorów powoływano zasadniczo ludzi starszych-cieszących się powszechnym szacunkiem,

z reguły byłych koń' ęulów.

,„ppzv tzn. sprawowanie agend, nie tyle pełnych bla-f. co raczej niezbędnych - by nie wywoływać me-

Szebnej opozycji także w małych sprawach. Pome-L,1 najznaczniejsi obywatele nie chcieli tego urzędu

naród w głosowaniu wybrał do przeprowadzenia oszacowania Papiriusza i Semproniusza - których

konsulat S podawany w wątpliwość- - by przez ten urząd wypełnić ich niezupełny konsulat. Nazwano ich

cenzorami •'li od wykonywanej przez nich Hmkc]i.

31 Papiriusz i Semproniusz - są to konsulowie wymieniem

•'v rozdziale poprzednim, którzy nie piastowali urzędu przez cały '•ok, lecz zostali wybrani w miejsce

trybunów wojskowych 2 władzą konsularną. Do tego odnoszą się słowa Liwiusza niezupełny konsulat";

których konsulat jest podawany w wątpiz-.

•wosć — nor wywody Liwiusza w rozdziale poprzednim.

• 53 cenzor (censor) - pochodzi od .czasownika ccnsere - ,sza-Gować'; .oceniać'.

KSIĘGA V, ROZDZ. 32,. —33

169

XI. GALLOWIE W RZYMIE (V 32,g—49)

[32,a] W tym samym roku plebejusz Marek Cedy-cjusz1 doniósł trybunom, że na via Nova2, w tym miejscu,

gdzie teraz jest kapliczka, powyżej świątyni Westy 3 usłyszał w ciszy nocnej jakiś nadludzki głos4;

głos ten polecał donieść urzędnikom, że nadchodzą Gallowie 5. Jak zwykle, z powodu niskiego stanu czło-

wieka podającego wiadomość zlekceważono ją, a i z tego powodu, że lud ten mieszkał daleko, więc był

nie bardzo znany. Ale w obliczu nadchodzącej klęski nie tylko zlekceważono upomnienia bogów, lecz

usunięto także z miasta jedyną ostoję ludzką, jaka była, tzn. Marka Furiusza6. Trybun ludu Lucjusz

Apulejusz wytoczył

* Marek Cedycjusz — więcej czytamy o nim w rozdziałach 45 i 46 tej księgi.

2 via Nova — por. przypis 6 do I 41.

3 świątynia Westy leżała na zboczu Palatynu. ~4 Najazd Gallów i spalenie Rzymu uważa Liwiusz za karę

zesłaną przez bogów i dlatego też tego rodzaju kara musi być według niego zapowiedziana przez

nadprzyrodzone zjawiska (por. przypis 7 do XXII l).

5 ze nadchodzą Gallowie — tak Rzymianie nazywali Celtów. " Marek Furiusz — mowa o sławnym Marku

Furiuszu Ka-millusie cieszącym się sławą niezwyciężonego wodza, który skutecznie przeprowadził

zdobycie miasta Veii po dziesięcioletnim oblężeniu. Z nazwiskiem jego związała też tradycja rzymska

pewne reformy wojskowe, mające charakter zasadniczy. Także inni historycy starożytni uważają najazd

gallicki za karę, zesłaną przez bogów za wypędzenie Kamillusa.

mu proces o zdobycz wejencką, a było to właśnie w okresie, gdy Kamillus stracił dorosłego syna; wezwał

Kamillus do swego domu swych popleczników i klien-^y — a stanowili oni znaczną część ludu — i starał

się wybadać ich nastroje; ale dostał odpowiedź, że złożą za niego sumę, na jaką będzie skazany, ale

uwolnić go nie mogą. Udał się więc na wygnanie zanosząc modły do bogów nieśmiertelnych, aby jak

najprędzej wzbudzili w niewdzięcznych obywatelach tęsknotę za nim, jeżeli spotyka go bez żadnej winy

taka krzywda. Zaocznie skazano go na zapłacenie 15.000 asów w ciężkiej monecie 7.

[33] Po wygnaniu obywatela, który gdyby był pozostał w mieście, to .(jeżeli może być jakaś pewność w

sprawach ludzkich) byłoby niemożliwością zdobycie Rzymu, zbliżała się zgubna klęska na miasto: od Kłu-

zyńczyków 8 przybyli posłowie z prośbą o pomoc przeciw Galiom. Według tradycji", szczep ten zakoszto-

7 as był zasadniczą miedzianą jednostką monetarną, • ważył jeden funt" rzymski, tzn. 327 gramów; w

ciężkiej monecie — moneta miedziana była w obiegu u Rzymian od okresu decem-wirów do połowy III w.

przed n. e., kiedy to^zaczęto bić także

monetę srebrną, ciężką. • , • . •

8 Kluzynczycy— mieszkańcy miasta Ciusium w Etrurii (dziś Chiusi). - .- - -

a To, co Liwiusz opowiada tutaj o najeździe Gallów na Italię, ' "la cały szereg rysów i wiadomości

legendarnych, niemniej 1'dzeń jego wywodów odpowiada istotnym wydarzeniom histo-^cznym: według

stanu wiedzy współczesnej Celtowie, zwani Przez Rzymian Galiami, byli ostatnią falą ludów

wdzierających ^ę do Italii. Szli oni częściowo z terenów dzisiejszej Francji, Teściowo prawdopodobnie z

doliny naddunajskiej. W w. VI Przed n. e. zaczęli osiadać w dolinie rzeki Padu, wypędzając ^amtąd

Etrusków. W w. V zajmują jedną po drugiej prowincję Północnej Italii, coraz to bardziej kurcząc stan

posiadania Etru-^ów. Zajęcie Rzymu przez Gallów jest na pewno faktem histo-'

170

LIWIUSZ; DZIEJE

KSIĘGA V, ROZDZ. 33—34

171

wawszy smaku płodów- rolnych a głównie wina, prze-

. szedł przez Alpy i zajął grunty, uprawiane poprzednio przez Etrusków. Podobno wino zawiózł do Galii

Arruns z Kluzjum 10, dla pozyskania sobie tego szczepu; wrzał on gniewem za uwiedzenie żony przez

Lukumona, będącego jej opiekunem, młodzieńca ogromnie wpływowego, na którym nie można było

wyrzec pomsty bez pomocy zewnętrznej. On miał być ich wodzem w czasie przeprawy przez Alpy i on

doradził oblężenie Kluzjum. Nie chciałbym twierdzić, jakoby Gallów do Kluzjum nie był zaprowadził Arruns

lub jakiś inny Kluzyńczyk. Ale jest rzeczą pewną, że oblegający Kluzjum Gallowie nie byli tymi, którzy

pierwsi przeszli przez Alpy. Wszak Gallowie przeszli do Italii dwieście lat przed oblężeniem Kluzjum i

zajęciem Rzymu. I nie po raz pierwszy z tymi'Etruskami, lecz o wiele

-wcześniej, z Etruskami mieszkającymi na terytoriach między Apeninem a Alpami, często walczyły wojska

gallickie. Przed rzymskim panowaniem potęga Etrusków rozciągała się na szerokiej przestrzeni na lądzie i

na morzu. Jakie mieli oni wpływy na morzach górnym i dolnym — które opływają Italię jakby wyspę — do-

wodzą tego nazwy tych mórz; jedno z nich nazwały ludy italskie marę Tuscum, według ogólnej nazwy tego

ludu, drugie zwą marę Hadriaticum od Hadrii, kolonr-Etrusków. Grecy nazywają te morza Tyrreńskim

' i Adriatyckim. Mieszkali oni na pochylających się ku obu tym morzom terenach, na każdym w dwunastu

miastach, najpierw z tej strony Apeninu nad morzer11

rycznym (upiększonym oczywiście rysami legendarnymi i bohaterskimi) — jest to w każdym razie

pierwsze wydarzenie z dziejów Rzymu, o którym wiedzą i które notują współcześni Grecy.

10 Arruns z Kluzjum "- Arruns (wyraz etruski) imię nadawane młodszemu synowi, podczas gdy starszy

nazywał się Lars-

dolnym, później z drugiej strony Apeninu, wysławszy tam tyle kolonii, ile było miast macierzystych.

Wszystkie tereny za Padem mieli oni w swym posiadaniu z wyjątkiem zakątka Wenetów n, którzy

mieszkają wokół zatoki morskiej. Także narody alpejskie mają niewątpliwie to samo pochodzenie, głównie

zaś Retowie 12, którzy wskutek samej przyrody zamieszkiwanych okolic tak zdziczeli, że z dawnego stanu

nie pozostało im nic oprócz dźwięku mowy, i to już mocno skażonego.

[34] W sprawie przeprawy Gallów do Italii ustaliliśmy następujące szczegóły: W tym czasie, gdy w Rzymie

sprawował rządy królewskie Tarkwiniusz Stary 13, zwierzchnictwo nad Celtami — są oni trzecią częścią

Galii — mieli Biturygowie u. Z nich pochodził król na cały kraj celtycki. Nazywał się on Ambigatus, człowiek

bardzo potężny dzięki dzielności i szczęściu tak własnemu, jak całego państwa; za jego rządów Galia do

tego stopnia obfitowała w plony i ludzi, iż wydawało się, że może nie da się pokierować tak wielką liczbą

mieszkańców. Będąc już w podeszłym wieku, zapragnął odciążyć swe państwo od tego nadmiaru ludności

i oświadczył, że swych siostrzeńców Belloweza i Segoweza, młodzieńców energicznych, wyśle do siedzib,

które bogowie wskażą przez wróżby; mieli wziąć z sobą, według swej woli, taką ilość ludzi, by im żaden

naród nie mógł stawić oporu, gdy przyjdą. Segowezowi losy

" Wenetowie — naród na północno-zachodnim wybrzeżu Mo-'"za Adriatyckiego, między Padem a Istrią, w

okręgu dzisiejszej Wenecji. ' -

12 Retowie — mieli swe siedziby na terenie dzisiejszego Tyrolu -ł zachodniej części Szwajcarii. <

13 Tarkwimusz Stary — rządził w Rzymie według tradycji °d r. 616 do r. 578 przed n. e.

14 Biturygowie — naród celtycki, mieszkający w Akwitanii:

Cliał swe główne miasta tam, gdzie są dzisiaj miasta Wouari l Bourges,

172

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, ROZDZ. 34—35

173

wyznaczyły Las Hercyński15, Bellowezowi bogowie przeznaczali wcale nie łatwiejszą drogę, mianowicie do

Italii. Zabrał on z sobą Biturygów, Arwernów, Se-nonów, Eduów, Ambarrów, Karnutów i Aulerków18,

ponieważ u tych szczepów był nadmiar ludności. Wybrał się w drogę z ogromnymi zastępami pieszych i

konnych i dotarł do kraju Trykastynów17. Tu zagrodziły mu drogę Alpy; wcale się nie dziwię, że wydały się

niemożliwe do przejścia, ponieważ do tej pory nie prowadziła przez nie żadna ścieżka; tak przynajmniej

utrzymuje tradycja historyczna, chyba że chce się dać wiarę podaniom o Herkulesie. Tu Gallowie

zatrzymali się, jakby osaczeni przez wysokie góry. Oglądali się na wszystkie strony, którędy mogliby

przejść przez'niebotyczne szczyty do drugiej krainy, ale powstrzymywał ich też pewien obowiązek,

ponieważ przyszła wieść, że przybyszów szukających nowych siedzib oblega lud Salluwiów ls.

Przybyszami byli Massylijczycy ", którzy na okrętach przybyli z Focei. Gallowie uznali to za wróżbę dla

swego własnego losu i dali im pomoc, tak że Massylijczycy mogli za zgodą Salluwiów obwarować to

miejsce, które zajęli zaraz po wyjściu na ląd. Sami

13 Las Hercyński — w szerszym znaczeniu rozumiano przez to określenie całość gór w środkowej Europie

(na północ od Dunaju, od Renu aż do Karpat).

19 Arwernowie — szczep gallicki w Akwitanii, w dolinie dzisiejszej rzeki Alliery; Senonowie — szczep

gallicki mieszkający między Loarą a Marną; Eduowie — szczep gallicki zamieszkujący tereny między

Loarą a Saoną; Ambarrowie — nad rzeką Saoną; Karmitowie — między Loarą a Sekwaną; Aulerkowie —•

szczep gallicki w środkowej i północno-zachodniej Galii.

17 Trykastynowie mieszkali między dzisiejszymi rzekami Izerą a Dróme.

18 Salluloiowie — szczep liguryjsko-celtycki w południowo-wschodniej Galii, między Rodanem a Alpami

Liguryjskimi.

19 MassyUjszycy — por. przypis 64 do XXI 20,

Gallowie przeszli przez Alpy przez kraj Taurynów i przełęcz Julijską20. Niedaleko rzeki Ticinusa1 pobili

Etrusków; ponieważ usłyszeli, że teren, na którym obozowali, nazywał się Insubrią22, wobec istnienia tej

samej nazwy, na określenie jednego szczepu Eduów uznali to za pomyślną wróżbę dla tego miejsca i

założyli miasto. Nazwali je Mediolanem.

[35] Inny z kolei oddział Cenomanów23 pod wodzą Etytowiusza szedł śladami poprzedników; a gdy tym

samym wąwozem przeszli przez Alpy przy ułatwieniach ze strony Belloweza, objęli pod swe panowanie

okolice dzisiejszych miast Bryksji i Werony -'4. Po nich osiadają Libuowie 25 i Salluwiowie blisko

starożytnego szczepu Lewów Ligurów, mieszkających po obu stronach rzeki Ticinus, Następnie Bejowie i.

Lingonowie20 przeszli

211 Taurynowie (Taurini) — szczep liguryjski nad górnym biegiem Padu, w okolicy dzisiejszego miasta

Turynu; przełęcz Julijską — w oryg. ipsi per Taurwos sai.tusq.ue JuUae Alpis trans-

cenderunt — prawdopodobnie lekcja zepsuta.

21 Ticinus — lewoboczny dopływ Padu, dziś TŻCŻTIO wzgl.

Tessżno.

22 nazywał się Insubrią — Insubrowie był to w czasach historycznych potężny szczep celtycki w Galii

Zapadańskiej.

23 Cenomanowie — jeden z czterech odłamów, na jakie rozpadał się potężny szczep Aulerków: właściwe

siedziby tego od-tamu mieściły się na południowy wschód od dzisiejszego depar--

tamentu Sarthe.

24 Bryksja — Brixia, miasto w Galii Zapadańskiej, dzisiejsza

Brescia; Werona — miasto w Galii Zapadańskiej nad rzeką

Adygą (starożytne Athesis).

25 Libuowie — oprócz Liwiusza nie wspomina tego szczepu

żaden pisarz starożytny.

26 Bojomie — szczep celtycki, który dość wcześnie wywędro-

'wał z Galii i osiedlił się częściowo w dolinie Padu, a częściowo ^ dorzeczu Dunaju na terenie dzisiejszej

Austrii i częściowo Czech; Lingonowie — szczep celtycki w Wogezach, przy źród-

lach Marny i Mozeli.

174

.LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, ROZDZ. 35—36

175

przez Peninus 27, a ponieważ wszystkie tereny między' Padem a Alpami były już objęte w posiadanie,

przeprawili się na tratwach przez Pad i wypędzili nie tylko Etrusków, ale i Umbrów '2S z ich terytoriów.

Osiedlili się oni jednak tylko po tamtej stronie Apeninu. Następnie Senonowie 29 jako ostatnia fala

przybyszów mieli swe posiadłości poczynając od rzeki Utens aż do rzeki Ezis 31) Ten to szczep według

zebranych przeze mnie informacjil przybył do Kluzjum, a stąd do Rzymu. Niepewna jestj jedynie

okoliczność, czy szedł ten szczep samotnie, czyj też korzystał z pomocy wszystkich narodów. Galiij

Przedalpejskiej 31. |

Wskutek tej nowej wojny padł strach na Kluzyń-^ czyków. Widząc te masy, te postacie ludzkie, nie spo-

tykane przedtem, i nowy typ broni oraz słysząc, że często z tej i z tamtej * strony Padu pokonywali oni

wojska etruskie, wysłali posłów do Rzymu, by prosie senat o pomoc; nie łączyły ich z Rzymianami żadne

węzły przymierza czy przyjaźni, chyba to, że swych pobratymców Wejentów nie bronili przed Rzymianami.

Pomocy nie uzyskali; wysłano tylko w poselstwie trzech • synów Marka Fabiusza Ambustusa; mieli oni w

imieniu senatu i narodu rzymskiego pertraktować z Galiami,„, •by nie oblegali sprzymierzeńców i przyjaciół

narodu||

27 Peninus — łańcuch Alp ciągnący się od Wielkiego Ś. Ber-^ narda do Ś. Gotarda. ;

28 Umbrowie — szczep italski, mający swe siedziby w pół- :

nocno-wschodniej Italii między górnym biegiem Tybru a Mo- \ rzem Adriatyckim. •'. ,' 28 Senonowie —

szczep celtycki; właściwe ich siedziby byłyH w Galii, nad górną Sekwaną. W Italii zajęli oni tereny na

wschodnim wybrzeżu Umbrii, między miastami Rawenną a Ankoną. '

30 Utens — rzeka niedaleko Rawenny, dziś Mentone; Ezis (Aesis) — rzeczka na zachód od Ankony.

31 Galia Przedalpejska — tak nazywano górną Italię aż po rzekę Adygę.

rzymskiego, którzy nie zrobili im nic złego: jeżeli zajdzie potrzeba, muszą ich Rzymianie orężnie bronić;

lecz zdało się rzeczą lepszą w miarę możności odsunąć samą wojnę i z nowym szczepem Gallów

zawrzeć znajomość raczej w pokoju niż przy szczęku oręża.

[36] Poselstwo miałoby przebieg pokojowy, gdyby w skład jego nie wchodzili ludzie nazbyt zapalczywi i

gdyby byli oni bardziej podobni do Gallów niż do Rzymian. Po przedstawieniu przez nich zlecenia na ze-

braniu Gallów, otrzymali następującą odpowiedź: chociaż po raz pierwszy słyszą nazwę Rzymian, jednak

uważają ich za ludzi odważny dr, skoro Kluzyńczycy w krytycznym położeniu właśnie do nich zwrócili się o

pomoc; a ponieważ woleli bronić przed nimi swych sprzymierzeńców raczej za pośrednictwem poselstwa

niż z pomocą oręża, to i oni, Gallowle, nie odrzucają ofiarowanego przez posłów pokojowego załatwienia

sprawy pod warunkiem, że Kluzyńczycy ustąpią część swego terytorium Galiom potrzebującym 'ziemi,

której Kluzyńczycy mają więcej, niżby zdołali uprawić; na innych warunkach nie można uzyskać pokoju.

Chcą też usłyszeć odpowiedź wobec Rzymian, a w razie odmowy odstąpienia ziemi będą walczyć w

obecności Rzymian, by mogli oni zanieść do ojczyzny wiadomość, o ile Gal-Iowie wszystkich innych ludzi

przewyższają męstwem.

Ze strony Rzymian pada pytanie, jakim prawem można domagać się ziemi od jej posiadaczy lub grozić

użyciem oręża, i co w ogóle mają Gallowie do roboty w Etrurii, a Gallowie zuchwale odpowiedzieli, że

prawo swe niosą na orężu i że wszystko należy do dzielnych ludzi;'wtedy po obu stronach zawrzał gniew,

chwycono za broń i rozpoczął się bój. I wtedy już zaczęła iść zguba "a Rzym32; posłowie wbrew prawu

międzynarodowe-

:'2 Straszną klęskę Rzymu chce Liwiusz przedstawić jako rezultat gniewu bogów (poi-, przypis 4 do rozdz.

32 tej księgi),

176

LIWIUSZ: DZIEJE

mu chwytają za broń. Nie mogło to ujść uwagi, skoro trzech najdzielniejszych młodzieńców rzymskich, po-

" chodzących z najsławniejszego rodu, walczyło na samym. czele przed zastępami Etrusków; tak bardzo

wyróżniała się ody/aga cudzoziemców. A nawet Kwintus' Fabiusz wyjechał na koniu poza szyk bojowy i

wodza" Gallów, który zuchwale wdzierał się w szeregi Etrusków," przebił dzidą i pozbawił życia. Gdy

zabierał oręż zabitego, poznali go Gallowie; dano hasło poprzez cały, zastęp Gallów, że to jest poseł

rzymski. Zaraz więc zaprzestali walki przeciw Kluzyńczykom i trąbią na odwrót, miotając pogróżki na

Rzymian. Niektórzy byli zdania, że należy od razu wyruszyć na Rzym, przeważyło jednak zdanie

starszych, by najpierw wysłać posłów ze skargą na bezprawie i żądaniem wydania Fabiuszów za

złamanie prawa międzynarodowego. Gdy posłowie Gallów zgodnie z poleceniem wszystko wyłożyli, senat

nie pochwalał postępowania Fabiuszów, a z drugiej strony żądanie barbarzyńców wydało się . słuszne.

Ale wzgląd na wpływy rodowe nie pozwolił senatorom postąpić zgodnie ze swym przekonaniem wobec

ludzi tak sławnego rodu. Przeto przerzucają na Zgromadzenie Narodowe33 rozpatrzenie żądań Gallów, by

uchylić się od odpowiedzialności w razie poniesienia klęski w wojnie z Galiami.

Na zgromadzeniu tym do tego stopnia wzięły górę wpływy i zabiegi, że wybrano na rok następny trybu-

nami wojskowymi z władzą konsularną tych właśnie ludzi, o których ukaranie chodziło 34. Gallowie

słusznie oburzeni tym postępowaniem, wracają do swoich otwarcie grożąc wojną. Trybunami wojskowymi

zostali wy-

KSIĘGA V, ROZDZ. 36—OT

177

który Rzymianie wywołali m. in. 'przez pogwałcenie prawa międzynarodowego. .. .. 33 na Zgromadzenie

Narodowe — tzn. na comitia centwiata. \

brani oprócz trzech Fabiuszów Kwintus Sulpicjusz Longus, Kwintus Serwiliusz po raz czwarty i Publiusz

Korneliusz Maluginensis.

[37] Niebezpieczeństwo tak ogromne zbliżało się. Ale los, gdy nie chce złamania swej zagrażającej komuś

siły, w dużym stopniu zaślepia ludzi; więc państwo, które w razie wojny przeciw Fidenatom; Wejentom i

innym sąsiednim ludom nie jeden raz uciekało się do nadzwyczajnych środków i mianowało dyktatora,

teraz nie powołało żadnego nadzwyczajnego urzędu ani nie przedsięwzięło nadzwyczajnych środków

ochronnych, gdy wróg, nie widziany i nie słyszany do tej pory, od Oceanu i ostatnich krańców świata niósł

pożogę wojenną. Trybunowie, których lekkomyślność wywołała wojnę, mieli w swych rękach całą władzę;

przeprowadzali pobór wcale nie większy od tego, Jaki zwykle odbywano na niewielkie wyprawy, a nawet

wieści o tej wojnie umniejszali.

Tymczasem Gallowie dowiedzieli się, że uczczono jeszcze gwałcicieli prawa ludzkiego, a z ich poselstwa

zadrwiono. Zawrzeli więc gniewem — nad którym lud ten-w ogóle nie panuje — podnieśli sztandary i po-

śpiesznym marszem puszczają się w drogę. Miasta, przerażone hałasem ich szybkiego pochodu,

chwytały za broń, wieśniacy uciekali ze wsi, a oni wszędzie, gdzie szli, głośno krzyczeli, że idą na Rzym; i

konie, i ludzie idąc szeregiem rozciągniętym wzdłuż i wszerz zajmowali ogromną przestrzeń terenu. Lecz

chociaż przychodziły o nich wieści oraz nadbiegali gońcy od Kluzyń-czyków a następnie i od innych

narodów, to dopiero taki pośpiech wrogów nabawił Rzym ogromnego strachu; szybko wyprowadzono

wojsko jakby na prędce zebrane i ledwie przy jedenastym kamieniu milowym zdołano zabiec im drogę w

tym miejscu, gdzie rzeka

^bl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje)

17

178

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, BOZDZ. 38—39

179

Alia M, spływająca z gór krustumeryjskich38, głębokiiri korytem wpada do rzeki Tybru trochę poniżej drogi

Wszystkie okolice naprzeciw i po bokach leżące pełni już były wrogów, a lud ten, jakby urodzony do

wzniecania pustego hałasu, napełnił całe terytorium dzikin;

śpiewem, różnymi okrzykami i straszną wrzawą.

[38] Trybuni wojskowi ani nie wybrali miejsca dogodnego pod obóz, ani nie zbudowali wału mającego

stanowić schronienie, a nie pamiętając nawet o bogach — jeżeli już nie pamiętali o sprawach ludzkich -nie

zasięgnęli porady znaków na niebie ani nie złożyli pomyślnych ofiar; ustawili tam wojsko i rozciągnęli jego

skrzydła, by nie mógł ich otoczyć tłum wrogów Czoła wojsk nie mogły się zrównać, ponieważ przez wy-

dłużenie linii bojowej mieli środek szyku słaby i led wie zachowujący ciągłość.

Po prawej stronie było małe wzniesienie, które postanowiono zapełnić wojskami posiłkowymi. Ta okolicz-

ność z jednej strony zapoczątkowała paniczną ucieczkę, ale z drugiej strony stała się jedynym ratunkiem

dla uciekających. Albowiem Brennus, książę gallicki, wobec małej ilości nieprzyjaciół bał się zastosowania

taktyki bojowej z ich strony, przekonany, że w tym celu obsadzono wzniesienie, by w chwili starcia się

Gallów z linią legionów w ataku frontalnym, wojska posiłkowe uderzyły na Gallów z tyłu i z boków. Uderzył

więc na wojska posiłkowe z przeświadczeniem, że w razie zepchnięcia ich z wzniesionego miejsca łatwo

odniesie zwycięstwo na równinie, mając taką przewag? ilościową. Nie tylko więc szczęście, ale i taktyka

były

34 rzeka Alia — lewoboczny dopływ Tybru: dzisiaj Aja.

35 z gór krustumeryjskich — określenie tych gór pochodzi od sabińskiego miasteczka Crustumerium na

półn.-wschód 0" Rzymu.

po stronie barbarzyńców. W przeciwległym szyku bojowym ani wodzowie, ani żołnierze nie wykazywali nic

ze zwykłego rzymskiego sposobu postępowania. Ogarnęła ich taka trwoga i chęć ucieczki, tak zapomnieli

o wszystkim, że mimo przeszkody, jaką stanowił Tyber, o wiele większa część uciekała do Wejów,

nieprzyjacielskiego miasta, niż prostą drogą do Rzymu, do żon i dzieci. Wojskom posiłkowym samo

położenie miejsca dawało nieco obrony. Reszta szyku bojowego — skoro najbliżej stojący usłyszeli krzyk

z boku, a najdalej stojący z tyłu — nie doznawszy żadnych strat rzuciła się do ucieczki przed nieznanym,

prawie nie widzianym nieprzyjacielem, nie tylko nie popróbowawszy walki, lecz nawet nie

odpowiedziawszy okrzykiem na okrzyk bojowy wroga. Rzezi w czasie boju nie było. Ale za to w

bratobójczej walce padło wielu podczas ucieczki, a mianowicie tych, którzy w zamieszaniu utrudniali

ucieczkę innym. Wielu wycięto wokół brzegów Tybru, dokąd uciekało całe lewe skrzydło porzuciwszy

broń. Jedni nie umieli pływać lub byli za słabi, mając utrudnioną swobodę ruchów przez pancerze i inne

osłony bojowe, więc bardzo wielu ugrzęzło w bagnach. Ale jednak przeważna część dotarła bez szkody

do Wejów, skąd nie tylko nie posłano do Rzymu żadnej załogi, ale nawet nie wysłano gońca z

wiadomością o klęsce. Prawe skrzydło stało z dala od rzeki i więcej pod osłoną góry; stamtąd wszyscy

podążyli do Rzymu, ale nie zamknęli nawet bram miasta, lecz uciekli prosto na zamek.

[39] Zdziwienie ze zwycięstwa tak błyskawicznie odniesionego zatrzymało także Gallów jakby w osłu-

pieniu. Stanęli oni przykuci nagle obawą, jakby nie wiedząc, co się stało. Następnie zaczęli bać się jakiejś

zasadzki. Na koniec poczęli zbierać łup wojenny i według swego zwyczaju ustawiać stosy broni. Wreszcie,

gdy nigdzie nie było widać żadnych śladów nieprzy-

180

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, KOZDZ. 39—40

181

jaciela, rozpoczęli marsz i na krótko przed zachodem słońca dotarli pod Rzym. Jeźdźcy, którzy wysunęli

się naprzód, donieśli, że nie zamknięto bram, nie czuwa warta przed bramami, a zbrojnych nie ma na

murach;

wtedy zatrzymało ich zdziwienie podobne do poprzedniego. W obawie przed nocą i położeniem

nieznanego miasta rozłożyli się obozem między Rzymem a rzeką Anio38, ale wysłali uprzednio zwiady

wokół murów i innych bram dla ustalenia, co wrogowie zamierzają w tak beznadziejnym położeniu.

U Rzymian tymczasem powstało przekonanie, że nikt więcej nie pozostał przy życiu prócz tych, którzy

uciekli do miasta; ponieważ więcej żołnierzy uciekających z pola podążyło do Wejów niż do Rzymu. Więc

płacz, bez różnicy nad żywymi i umarłymi, zapełnił lamentami całe niemal miasto. Ale następnie na

wiadomość o zbliżaniu się nieprzyjaciół trwoga o sprawę ogółu wzięła górę nad osobistą żałobą.

Niebawem usłyszeli wycia i ohydne śpiewy, gdy barbarzyńcy zaczęli wałęsać się gromadami dookoła

murów. Cały ten czas trzymani byli w napięciu aż do dnia następnego, do tego stopnia, że raz po raz

zdawało się, iż atak już nastąpi; najpierw zaraz po ich przybyciu — ponieważ podeszli pod miasto —

gdyby nie mieli tego zamiaru (myślano) byliby pozostali nad Alią; następnie przed zachodem słońca,

ponieważ niewiele dnia pozostawało, a sądzono, że wkroczą przed nocą; później twierdzono, że

wykonanie zamiaru przesunięto na noc, by wzbudzić tym więcej przerażenia. Wreszcie nastający brzask

wprawił ich w przerażenie. Po tej nieustannej trwodze przyszło w końcu samo nieszczęście: wrogie

zastępy wkroczyły w bramy.

Ale podczas tej nocy i następnego dnia obywatele nie byli już wcale podobni do tych, którzy nad Alią

36 Anio — dopływ Tybru, dziś Teverone.

w takim przerażeniu rzucili się do ucieczki. Nie miano iuż nadziei, by móc bronić miasta wobec tak małej

ilości obrońców. Postanowiono, by młodzież zdolna do. broni z żonami i dziećmi oraz młodzi senatorowie

schronili się na wzgórze Kapitolińskie, by tam przenieść broń i zapasy zboża oraz z tego warownego miej-

sca bronić następnie bogów, ludzi oraz imienia rzymskiego. Flamen, kapłani i westalkia7 mieli państwowe

świętości zabrać w okolice oddalone od wojny i pożarów, a kult bogów miał nie ustać dopóty, dopóki nie

zabraknie ludzi tę cześć oddających. Jeżeli wzgórze Kapitolińskie, siedziba bogów, jeżeli senat, głowa

państwa, jeżeli młodzież zdolna do noszenia broni przetrwają zbliżający się upadek państwa, w takim

razie — sądzono — łatwa będzie utrata gromadki starców, pozostawionych w mieście, tak czy owak

skazanych na zagładę. Ale by lud spokojnie zgodził się na to, starcy, byli tryumfatorzy i byli konsulowie,

publicznie oświadczyli, iż zginą wraz z nimi i swymi ciałami, niezdolnymi do noszenia broni ani osłony

ojczyzny, nie będą ciężarem dla zbrojnych, i tak niedostatecznie zaopatrzonych w żywność.

[40] Takie to słowa pociechy padały wśród starców, którzy postanowili umrzeć. Następnie zwrócono się ze

słowami zachęty do zastępu młodzieńców, których odprowadzano na Kapitel i na zamek i polecano ich

męstwu i siłom ich młodości ostatnie szansę miasta, które przez trzysta sześćdziesiąt lat we wszystkich

wojnach było zwycięskie. W ten sposób ci, którzy, unosili z sobą wszelką nadzieję i wszelką pomoc,

odchodzili od tych, którzy postanowili nie przeżyć zagłady zdobytego miasta: godna żałości była w ich

oczach sama rzeczywistość i jej obraz, a jeszcze płacz i bezradna bieganina kobiet, niepewność czy iść

za tymi, czy za tamtymi, i ich py-

37 flomen i westolki — por. przypis 12 i 13 do I 20.

182

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, BOZDZ. 40—41

183

tania, na jaki los je zostawiają mężowie i synowie, nie oszczędziły niczego, co zamyka w sobie ludzkie

nieszczęście. Duża ich część poszła jednak na zamek ze swymi najbliższymi, nikt im tego nie bronił ani

nikt ich tam specjalnie nie wzywał, ponieważ to, co dla oblężonych było pożyteczne 38 ze względu na

zmniejszenie ludności niezdolnej do walki, było jednak rzeczą nieludzką. Reszta — a był to przeważnie

lud •— której tak mały pagórek nie mógł ani pomieścić, ani wyżywić wobec tak wielkiego braku zboża,

wyszła z miasta i jakby jednym nieprzerwanym strumieniem podążyła do Janikulum. Stąd część

rozproszyła się po wsiach, a część skierowała się ku sąsiednim miastom bez żadnego wodza, bez

żadnego wspólnego planu: zwątpili w ogólne kierownictwo i każdy szedł za tym, co mu osobiście dawało

nadzieję, i wykonywał własne plany.

Tymczasem kapłan Kwiryna i westalki, nie zajmując się osobistymi sprawami, odbyli między sobą naradę,

jakie świętości zabrać z sobą, a jakie zostawić wobec braku sił do niesienia wszystkich, oraz na jakim

miejscu najbezpieczniej je przechować. Uznali za rzecz najlepszą ukryć je w małych beczułkach i zakopać

w kapliczce, leżącej blisko domu kapłana Kwiryna, tam gdzie teraz splunąć jest grzechem39. Rozdzielili

ciężar między siebie i wynoszą resztę świętości tą drogą, która poprzez most palowy 40 prowadzi na

Janikulum. Na tym wzgórzu dostrzegł ich pewien plebejusz, nazwiskiem Luojusz Albin iusz; wywoził on z

miasta na wozie żonę i dzieci wśród całego tłumu, który jako niezdolny do wojny, opuszczał miasto. Istniał

jeszcze

38 — tzn., by kobiet nie zabierać z sobą na Kapitol.

39 teraz — tzn. w czasach Liwiusza; ze względu na to, że w tym miejscu były kiedyś zakopane świętości,

nie pozwalano tam spluwać.

w poprzez most polowy — por. przypis 30 do II 10.

wtedy wzgląd na różnicę między boskimi a ludzkimi sprawami — uznał więc za rzecz niezgodną z religią,

by kapłani państwowi narodu rzymskiego szli pieszo i nieśli świętości, a on z rodziną jechał na wozie,

kazał zsiaść żonie i dzieciom, umieścił na wozie westalki i świętości i dowiózł je do Cerę 41, dokąd

zmierzały kapłanki.

[41] Tymczasem w Rzymie przygotowano w miarę

możności wszystko do obrony zamku, a tłum starców powrócił do swych domów i zdecydowany na śmierć

czekał na przybycie wrogów. Ci, którzy piastowali uprzednio urzędy kurulne 42, usiedli w środku domu ha

krzesłach z kości słoniowej, ubrani w najdostojniejsze szaty, używane przy prowadzeniu wozów z

wizerunkami bogów "3 lub w czasie tryumfów; chcieli umrzeć z oznakami dawnego powodzenia,

państwowych urzędów i okazanego męstwa. Niektórzy podają, że Marek Foliusz, najwyższy kapłan,

wypowiedział formułkę poświęcenia, a oni ofiarowali się bogom za ojczyznę i Kwi-rytów. Gallowie w czasie

ubiegłej nocy wypoczęli po wytężonej walce; podczas bitwy nie prowadzili niebezpiecznej walki, a teraz

nie zajmowali miasta szturmem ni przemocą; z tych więc powodów weszli nazajutrz do miasta bez

gniewu, bez podniecenia, nie zamkniętą bramą zwaną porta Collina i przyszli na Forum; wodzili oczyma

po świątyniach bogów i po zamku, który sam tylko przedstawiał widok wojenny. Następnie zostawili małą

załogę; by przypadkiem z zamku lub Kapitelu nie uderzono na nich nagłym atakiem, gdy rozproszą się po

mieście; sami rozbiegli się za zdobyczą,

41 Cerę — por. przypis 14 do I 2.

42 urzędy 'kurulne — te, którym przysługiwała sello, curulis:

w tym okresie do urzędów kurulnych zaliczano konsulat, cenzurę, dyktaturę.

43 — przy uroczystościach inauguracji igrzysk w cyrku.

184

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, ROZDZ. 42—43

185

nie spotykając nikogo na pustych ulicach. Część rzuciła się gromadnie do najbliższych domów, część zaś

podążyła do najbardziej oddalonych, jakby one dopiero były nietknięte i pełne zdobyczy. Ale tam

odstraszyła ich ta sama pustka; by więc w rozproszeniu nie wpaść gdzieś w nieprzyjacielską zasadzkę,

wracali grupami na Forum i sąsiadujące z Forum tereny. Ale tu, wobec tego że domy ludu były zamknięte,

a domy dostojni-ników stały otworem, bardziej wahali się wejść do domów otwartych niż do zamkniętych.

Bo właściwie tylko z podziwem patrzyli na mężów siedzących w przedsionkach domu, zupełnie

podobnych do bogów przez swój strój, przez wygląd dostojniejszy od ludzkiego. a także i przez majestat,

widoczny w rysach twarzy i powadze oblicza. Wpatrzyli się w nich jakby w posągi i tak stali. Według

opowiadań jeden z nich, Marek Papiriusz, laską z kości słoniowej44 uderzył w głowę Galia, który zaczął,

gładzić jego brodę (wszyscy wtedy nosili długie brody 45) i przez to wzbudził w nich gniew;

jego też pierwszego zamordowano, a następnie wybito innych na ich krzesłach. Po wymordowaniu

dostojników nie oszczędzano już nikogo z ludzi, złupiono domy, a po złupieniu podłożono pod nie ogień.

[42] Zresztą pierwszego dnia nie szalał pożar w całym mieście, względnie na szerokiej przestrzeni, jak to

zwykle ma miejsce w zdobytym mieście; może dlatego, że nie wszyscy pałali żądzą, aby zupełnie znisz-

czyć miasto, a może dlatego, że taka była decyzja przywódców Gallów, by tylko pokazać kilka pożarów

dla wzniecenia strachu, czyby tym sposobem nie dało się oblężonych, przez ich przywiązanie do

własnych sie-

44 laską z kości słoniowej — było to jakby berło ozdobione liśćmi dębowymi, które zwycięski wódz niósł

przy odbywaniu tryumfu.

w Zwyczaj noszenia brody istniał w Rzymie do w. III. p. n. e.

dzib, skłonić do poddania, nie zaś spalić zupełnie wszystkie domy, i by ocalała część miasta stanowiła w

ich rękach atut do wywołania zmiany nastroju wrogów. Rzymianie widzieli ze "wzgórza miasto pełne

nieprzyjaciół i ich bezustanną bieganinę po ulicach, a gdy w coraz to innej stronie miasta wybuchał jakiś

nowy pożar, ani nie mogli pojąć tego w duchu, ani wierzyć swym oczom i uszom. W którąkolwiek stronę

zwrócił się krzyk wrogów, płacz kobiet i dzieci, syk płomienia i łoskot walących się domów, zamierali z

trwogi o wszystko, ale zwracali w tę stronę swe serca, twarze i wzrok; byli oni niejako wystawieni przez

los, by patrzeć na upadek ojczyzny, a nie mogli bronić niczego, co było ich własnością, jak tylko własnych

ciał. Los ich był o tyle bardziej godzien pożałowania od losu wszystkich innych kiedykolwiek obleganych,

że byli w oblężeniu, odcięci od ojczyzny, a całe swe mienie widzieli w rękach wrogów. Po tak okropnie

spędzonym dniu nastąpiła noc równie pełna niepokoju, następnie po nocy nastał taki sam świt; nie było

ani jednej chwili, która by nie okazała widoku jakiejś nowej klęski. Nękało ich i przytłaczało tyle nieszczęść

— ale chociaż widzieli, że ogień i zagłada zrównały cały Rzym z ziemią, mimo to nie dali się odwieźć od

mężnej obrony nędznego i małego wzgórza, które mieli w swych rękach, a które pozostawało jako jedyna

ostoja wolności. Ponieważ dzień po dniu działo się to samo, więc nie-jako przyzwyczaili się do nieszczęść,

stracili poczucie własnego położenia, a patrzyli tylko na oręż i miecz w ręce, jak na jedyną nadzieję, która

im została.

[43] Gallowie przez te kilka dni prowadzili daremną wojnę jedynie przeciw domom miasta; wśród pożarów

i gruzów zdobytego miasta nie widzieli nic tylko wrogów w pełnym uzbrojeniu, wcale nie złamanych tyloma

klęskami i nie mających zamiaru skłonić się do

186

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, ROZDZ. 43—14

187

poddania, chyba że zmusi ich do tego przemoc; postanawiają więc pokusić się o rzecz ostateczną i przy-

puścić szturm na zamek. O brzasku dano hasło i cały tłum ustawia się na Forum w szyku bojowym:

następnie wznoszą okrzyk bojowy, czynią osłonę z tarcz nad głowami i pną się pod górę. Ale Rzymianie

nie przedsięwzięli przeciw nim niczego lekkomyślnie lub w popłochu; wzmocnili oni posterunki przy

wszystkich punktach wejścia, a najbardziej doborowych ludzi ustawili tam, gdzie widzieli posuwające się

zastępy i pozwolili wrogowi piąć się w górę; byli bowiem przekonani, że im wyżej na pochyłość wróg

wedrze się, tym łatwiej będzie można zepchnąć go po spadzistości terenu. Mniej więcej na środku

wzgórza stawili oni opór, a następnie uderzyli na Gallów z pagórka, gdzie ichniej ako samo położenie

pchało na wrogów; mordując i strącając w dół rozproszyli Gallów tak, że już nigdy ani ich część, ani

wszyscy naraz nie pokusili się o taki rodzaj walki. Zaniechali więc Gallowie nadziei wdarcia się przemocą i

z bronią w ręku na szczyt i zabrali się do regularnego oblężenia; do tej pory nie pomyśleli o tym i cały

zapas zboża, będący w mieście, zmarnowali w pożarze miasta; ze wsi właśnie w tych dniach cały zapas

zboża zabrano do We j ów. A więc postanowili Gallowie podzielić wojsko i częścią sił plądrować sąsiednie

narody, a częścią oblegać zamek, tak by oddziały plądrujące wsi dostarczały zboża oblegającym.

Do Ardei, gdzie Kamillus żył na wygnaniu, sam los zaprowadził Gallów, którzy oddalili się od Rzymu, by

tam poznali rzymskie męstwo. Bolał Kamillus bardziej nad nieszczęściem państwa niż nad swoim

własnym, starzał się wśród skarg na bogów i ludzi, oburzał się i dziwił, gdzie są ci mężowie, którzy wraz z

nim zdobyli Weje i Falerie 41i, którzy i inne wojny prowadzili zawsze

w Falerie — miasto w południowej Etrurii, 80 km na północ

z większą odwagą niż szczęściem. Nagle usłyszał, że zbliża się wojsko Gallów i że Ardeaci w przerażeniu

odbywają nad tym naradę. Jakby z boskiego natchnienia wszedł w sam środek zebrania, chociaż

poprzednio trzymał się zwykle z dala od takich narad, i tak się

odezwał:

[44] »Ardeaci, starzy przyjaciele, a obecnie także moi współobywatele — skoro wasze dobrodziejstwo to

sprawiło, a mój własny los zmusił mię do tego! Niech nikt z was nie sądzi, że wystąpiłem tu zapominając o

swym położeniu. Ale okoliczności i wspólne niebezpieczeństwo zmuszają do tego, by każdy okazał w nie-

bezpieczeństwie pomoc, na jaką tylko go stać. A kiedyż odwdzięczę się wam za takie dobrodziejstwa

wasze względem mnie, jeżeli teraz będę się z tym ociągał? Albo gdzie będziecie mieć ze mnie pożytek,

jeżeli nie w wojnie? Tą sztuką wybiłem się w ojczyźnie, i chociaż byłem w wojnie niezwyciężony, w czasie

pokoju wygnali mię niewdzięczni współobywatele. Warn zaś, Ardeaci, nastręczyła się sposobność

odwdzięczenia się za takie dobrodziejstwa narodu rzymskiego, jakie sami pamiętacie — nie trzeba ich

wam wypominać, bo je macie w pamięci — i sposobność zyskania waszemu miastu ogromnej sławy

wojennej ze zwycięstwa nad wspólnym wrogiem. Nadchodzi on w bezładnej gromadzie:

jest to naród, któremu natura dała ogromne, ale nie silne ciała, dlatego też do wszelkiego boju wnoszą

więcej strachu niż siły. Za dowód niech posłuży klęska poniesiona przez Rzymian; zajęli miasto stojące

otworem, ale ze wzgórza Kapitolińskiego stawia im opór szczupła garstka; już zmierziło im się obleganie,

odstępują i w rozproszeniu wałęsają się po wsiach. Obżarci

od Rzymu, zajęte przez Rzymian pod wodzą Kamillusa. — Zdobycie miast Veiż i Fdlerii to dwa

najsławniejsze czyny Ka-millusa. -

188

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, BOZDZ. 45—16

189

zrabowaną żywnością i opici winem, z nastaniem nocy walą się na ziemię jak bydlęta w pobliżu strumieni,

bez szańca, bez wart i straży; obecnie zaś wskutek powodzenia stali się jeszcze bardziej nieprzezorni. Je-

żeli macie zamiar obronić wasze mury, jeżeli nie chcecie pozwolić, by te wszystkie okolice stały się Galią,

chwyćcie za broń tłumnie o pierwszej straży nocnej i idźcie za mną, by ich wybić, a nie, by walczyć z nimi.

Jeżeli pogrążonych we śnie nie wydam wam jak bydlęta na zarżnięcie, godzę się, by mnie spotkał w Ardei

taki sam los, jaki mnie spotkał w Rzymie«.

[45] T jego zwolennicy, i przeciwnicy byli przekonani, że w tym czasie nie było nigdzie lepszego wodza od

niego. Gdy zebranie rozeszło się, posilili się czekając na danie hasła. Na dane hasło, po cichu, z

nastaniem nocy, czekali na Kamillusa przy bramach. Wyszli i niedaleko miasta, jak przepowiadał Kamillus,

znaleźli obóz Gallów nie ubezpieczony i z żadnej strony nie osłonięty; uderzyli na niego z ogromnym

krzykiem. Bitwy we właściwym znaczeniu tego wyrazu nie było nigdzie, lecz wszędzie była tylko rzeź,

mordowano ciała nagie i bezwładne od snu. Ci jednak, którzy leżeli na krańcach, z przerażeniem zerwali

się ze swych legowisk — nie wiedzieli, co to za przemoc i skąd na nich napadła —• rzucili się do ucieczki,

a niektórzy pędząc na oślep wpadli na samych wrogów. Wielu z nich dotarło na terytorium Ancjum" i tam

zginęło, bo mieszkańcy miasta uczynili wypad na nich, gdy byli w rozproszeniu.

Na terytorium wejenckim wycięto w podobny sposób Etrusków; do tego stopnia nie okazali oni litości

"wobec miasta (będącego już prawie czterysta lat ich

47 na. terytorium Ancjum — Antium, miasto Wolsków nad Morzem Tyrreńskim, dziś Porto d'Anzo.

sąsiadem; a teraz nękanego przez wroga, którego przedtem nie widziano i o którym nie słyszano), że w

tym okresie czynili wyprawy na terytorium rzymskie; pełni zdobyczy zamierzali oblec nawet We j e wraz z

ich za-logą, stanowiącą ostatnią nadzieję Rzymian. Żołnierze rzymscy widzieli ich, jak plądrowali po

wsiach i w zwartym szyku uprowadzali przed sobą zdobycz, widzieli obóz ich rozbity nieopodal We j ów.

Dlatego ogarnęła ich najpierw litość nad sobą samymi, a następnie oburzenie i gniew: to ich klęski mają

być przedmiotem drwin dla Etrusków, od których odwrócili wojnę z Galiami, ściągając ją na siebie? Z

trudem zdołali pohamować się od natychmiastowego uderzenia na nich. Powstrzymał ich centurion

Cedycjusz, którego obrali swym przywódcą, i rzecz odroczyli do nastania nocy. Brakło tylko dowódcy

równego Kamillusowi, reszta rozegrała się w tej samej kolejności i z jednakowo pomyślnym skutkiem. A

nawet prowadzeni przez jeńców, którzy ocaleli z nocnego pogromu, wyruszyli ku innemu oddziałowi

Etrusków, znajdującemu się w pobliżu kopalń soli; następnej nocy sprawili znienacka jeszcze większą

rzeź i pyszniąc się podwójnym zwycięstwem

powrócili do Wejów.

[46] Tymczasem w Rzymie było oblężenie przeważnie dość martwe, po obu stronach panowała cisza, bo

Gallowie zwracali uwagę na to tylko, by nikt z wrogów nie mógł wymknąć się między ich posterunkami;

ale nagle pewien rzymski młodzieniec wywołał dla swej osoby ogólny podziw i u współobywateli, i u wro-

gów. Ród Fabiuszów miał składać co roku ofiarę na wzgórzu Kwirynalskim; w celu złożenia jej Gajusz Fa-

biusz Dorsuo, przepasany według rytuału gabińskie-go 48, zszedł z Kapitelu, niosąc w rękach świętości,

prze-

48 wedtug rytuału gabińskzego — było to specjalne opasanie togi używane przy obrzędach.

190

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, BOZDZ. 46—17

191

szedł przez sam środek placówek nieprzyjacielskich, nie drgnął nawet słysząc jakieś wołanie lub pogróżki

i doszedł do wzgórza Kwirynalskiego; tam dokonał wszystkich uroczystości i wrócił tą samą drogą, z tym

samym wyrazem twarzy i tym samym krokiem, mając niezłomną wiarę w życzliwą opiekę bogów, których

czci nie zaniechał nawet wobec niebezpieczeństwa śmierci. Wrócił on do swoich na Kapitel; może

Gallowie osłupieli wskutek takiego nadzwyczajnego dowodu odwagi, 'ą może wzruszyła ich religijność,

której ten lud bynajmniej nie lekceważy. W Wejach tymczasem rosła z" dnia na dzień nie tylko odwaga,

ale i siły. Gromadzili się tam nie tylko Rzymianie z całego terytorium, którzy rozproszyli się poprzednio

albo po przegranej bitwie. albo po zajęciu miasta, lecz także napływali ochotnicy z Lacjum, by mieć

później swój udział w zdobyczy;

wydawało się, że dojrzał już czas, by odzyskać ojczyznę i wyrwać ją z rąk wrogów. Lecz silnemu już ciału

brakowało głowy. Sama miejscowość przywoływała na pamięć Kamillusa '19, a nadto byli tam przeważnie

żołnierze, którzy pod jego dowództwem i rozkazami dokonali przedtem wspaniałych czynów. Nadto

Cedycjusz oświadczył, że nie zgodzi się, by ktoś z bogów lub ludzi odebrał mu władzę wcześniej, dopóki

on sam, pomny swego stanowiska, nie zażąda naczelnego wodza. Jednogłośnie uchwalono przyzwać

Kamillusa z Ardei, ale przedtem zapytać o zdanie senat w Rzymie. Do tego stopnia panowała karność, i

przestrzegano kompetencji w tych sprawach, mimo ze państwo już tak jakby przepadło.

Trzeba było przedrzeć się przez straże nieprzyjacielskie z ogromnym niebezpieczeństwem, Dzielny mło-

dzian Poncjusz Kominus obiecał to wykonać: leżąc

bo Kamillus zasłynął jako zdobywca miasta We j ów.

pod przykryciem z kory popłynął Tybrem zabiegiem rzeki aż do miasta, następnie w miejscu najbliżej

brzegu ' wdarł się na Kapitol po skale urwistej i z tego powodu nie obstawionej wartami wrogów.

Przyprowadzono go przed urzędników, a wtedy on przedstawił, co mu woj-r|sko zleciło. Otrzymał

następnie uchwałę senatu, by koił miej a kurialne 5" odwołały Kamil lusa z wygnania, by ''t. niezwłocznie

mianowano go dyktatorem i by żołnierze mieli wodza naczelnego według swego życzenia; następnie

zeszedł, tą samą drogą i podążył z wiadomością do We j ów. Posłano posłów do Ardei do Kamillusa, a ci

go sprowadzili do We j ów; ale bardziej skłaniałbym się do poglądu, że nie wyruszył on z Ardei, dopóki nie

dowiedział się, iż przeprowadzono uchwałę, ponieważ-nie mógł bez woli narodu zmieniać miejsca pobytu i

tylko jako dyktator mógł mieć naczelną władzę nad' wojskiem. Lex curiata została przyjęta i zaocznie mia-

nowano go dyktatorem.

[47] Takie wypadki rozgrywały się w Wejach, a tymczasem zamek rzymski i Kapitol znalazły się w straszli-

wym niebezpieczeństwie. Może Gallowie zauważyli ślad stopy ludzkiej w tym miejscu, gdzie goniec z mia-

sta Wejów przeszedł uprzednio, może sami przez się dostrzegli łatwo dostępną skałę przy kapliczce Kar-

50 komicja kurialne — comitia curiata, na których zbierali się tylko patrycjusze podzieleni na kurie, były

jedynym zgromadzeniem w epoce królewskiej, które miało pewien wpływ na sprawy państwowe. Później

władzę ustawodawczą przejęły comitia centuriata, na których zbierał się cały naród, podzielony na

centurie. W czasach rzeczypospolitej były comitia curiata • już tylko zabytkiem, nie miały one żadnej

decydującej roli. zajmowały się wewnętrznymi sprawami gminy patrycjuszow-skiej. Jedyną funkcją

rzeczywistą, jaka pozostała komicjom kurialnym, było nadawanie wyższym urzędnikom imperium woj-

skowego. Tutaj jednak ma Liwiusz na myśli nie lex curiata de imperia, lecz uchwałę o odwołaniu Kamillusa

z wygnania.

192

LIWIUSZ: DZIEJTS

KSIĘGA V, ROZDZ. 47—48

193

menty51'— dość że w półcieniu, nocy posłali przodem jednego bez broni dla próbowania drogi; podali mu

później broń, a przy każdej nierówności jedni wspierali się na drugich, nawzajem sobie pomagali oraz

jedni drugich ciągnęli w górę zależnie od terenu, aż wreszcie dotarli na szczyt wśród nadzwyczajnej ciszy.

Nie tylko zmylili czujność wartowników, lecz nawet nie pobudzili psów, zwierząt tak czujnych na każdy

odgłos nocny. Ale nie zmylili czujności gęsi, których, jako poświęconych Junonie; nie zabijano mimo

ogromnego braku żywności. To ocaliło Rzymian; bo ich gęganie i trzepot skrzydeł obudziły Marka

Maniiusza i)2, doskonałego żołnierza, który przed trzema laty był konsulem; chwycił za broń, a

jednocześnie budząc innych okrzykiem do broni pobiegł w tym kierunku; inni byli jeszcze ogarnięci

przerażeniem, a on uderzył wypukłością tarczy Galia, który już stanął na szczycie, i strącił go w dół. Ten

upadając powalił stojących najbliżej niego, innych ogarnęło przerażenie, wypuścili broń, chwycili się rę-

kami skał, których się trzymali, a Maniiusz ich pozabijał. Za chwilę także inni w zwartej gromadzie zaczęli

razić wrogów pociskami i kamieniami i wreszcie cały ten zastęp runął w dół na łeb na szyję. Następnie

wrzawa się uciszyła i spano przez resztę nocy, o ile to było możliwe wobec zaniepokojenia, ponieważ

nawet minione niebezpieczeństwo budziło dreszcz przerażenia.

Z nastaniem świtu wezwano żołnierzy trąbką na zebranie przed trybunów wojskowych; a ponieważ na-

leżała się zasłużona zapłata i za czyn dobry, i za czyn zły, najpierw dostał Maniiusz za męstwo pochwałę

51 przy kapliczce Karmenty — Karmenta, matka Euandra (por. I 7), była czczona przez Rzymian, a miała

świątynię na zboczu Kapitelu i ołtarz przy porta Carmentalis.

52 obudziły Marka Maniiusza — otrzymał on później przydomek Capitolinus.

i dary nie tylko od trybunów wojskowych, lecz także od całego zebrania żołnierskiego. Wszyscy przynieśli

mu do domu po pół funta orkiszu i po kwaterce wina;

była to rzecz na pozór drobna, ale brak żywności zrobił z niej dowód ogromnej sympatii, bo każdy

pozbawiając siebie żywności dawał dla uczczenia jednego męża to, co odjął sobie i swym

najkonieczniejszym potrzebom. Na--stępnie wezwano wartowników tego punktu, gdzie wróg potajemnie

wspiął się na szczyt. Wprawdzie trybun wojskowy Kwintus Sulpicjusz oświadczył, że ukarze wszystkich

według zwyczaju wojskowego, ale odwiódł go od tego jednomyślny okrzyk żołnierzy, którzy zwalili winę na

jednego wartownika; dał więc spokój innym, a tego, którego wina nie ulegała wątpliwości, za ogólną zgodą

kazał strącić ze skały. Od tej chwili warty po obu stronach były czuj niej sze: u Gallów dlatego, że rozeszła

się wieść o gońcach przechodzących między Wejami a Rzymem, a u Rzymian ze względu na wspom-

nienie nocnego niebezpieczeństwa.

[48] Lecz oprócz wszystkich dolegliwości oblężenia i wojny głównie głód nękał oba wojska. Galiom do-

kuczała także zaraza, ponieważ mieli, obóz w miejscu leżącym między pagórkami, a oprócz tego

wysuszonym od pożaru, pełnym pary i za najlżejszym podmuchem wiatru rzucającym nie tylko pył, ale i

popiół. Szczep ten jest zupełnie niewytrzymały na te rzeczy, bo jest przyzwyczajony do wilgoci i chłodu53.

Nękał ich skwar i. osłabienie, choroby grasowały jakby wśród bydła, i tak marli; z lenistwa nie grzebali

każdego osobno, lecz palili spiętrzone bez różnicy stosy ciał ludzkich. Stąd to te miejsca stały się znane

pod nazwą Mogił Gallickich54. Następnie zawarli z Rzymianami zawie-

53 — tzn. w swej ojczyźnie nad oceanem.

54 Mogiły GalUckie — było to miejsce w obrębie Rzymu, ale bliższe jego położenie nie da się ustalić.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) ,,,

194

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA V, R02D2. 48—49

195

szenie broni i za zezwoleniem wodzów rozmawiano między sobą. Ponieważ w takich rozmowach

kilkakrotnie wytykali Gallowie Rzymianom panujący u nich głód i namawiali do poddania z powodu takiej

nędzy, dla wskazania bezpodstawności tej wersji rzucano podobno chleb w wielu miejscach z Kapitelu na

posterunki wrogów.

Lecz nie dało się już dłużej ani ukryć głodu, ani go

znosić. Dyktator w swoim imieniu odbywał pobór w Ardei, a Lucjuszowi Waleriuszowi, dowódcy jazdy55,

kazał wojsko z Wejów przyprowadzić i czynił wszelkie przygotowania, by w równej sile uderzyć na

wrogów;

tymczasem wojsko kapitolińskie, wyczerpane wartami i bezsennością — a które mimo to zniosło

wszystkie ludzkie utrapienia — ponieważ sama natura nie pozwalała mu już przezwyciężyć głodu, z dnia

na dzień wypatrywało, czy nie pojawi się jakaś pomoc od dyktatora. Wreszcie brakło już nie tylko

pożywienia, ale i nadziei; gdy na kogo wypadała warta, osłabione ciało nie mogło już udźwignąć oręża.

Wtedy zażądali wreszcie, by albo się poddać, albo okupić się na podstawie jakiejś umowy, ponieważ

Gallowie niedwuznacznie przebąkiwali, że za niewielkim wykupem dadzą się skłonić do zaprzestania

oblężenia. Wtedy senat odbył posiedzenie i zlecono trybunom wojskowym, by wszczęli układy. Następnie

sprawa została załatwiona w rozmowie między trybunem wojskowym Kwintusem Sulpi-cjuszem a

Brennusem, księciem Gallów; na tysiąc funtów złota ustalono cenę wykupu narodu, który miał w

przyszłości panować nad światem. Do tej rzeczy, samej przez się haniebnej, dodano jeszcze nową

obelgę^ Gallowie przynieśli bowiem ciężarki nierzetelne, a gdy

53 dowódco jazdy (magister eqnitum) był pomocnikiem i zastępcą dyktatora i dowodził w czasie działań

wojennych jazdą, podczas gdy dyktator dowodził główną siłą, tzn. piechotą.

||trybun protestował przeciw temu, zuchwały Gal do-Jrzucił jeszcze miecz na wagę i usłyszano słowa, dla

•j-Rzymian nie do zniesienia: »Zwyciężonym biada!« 56

'•' [49] Ałe bogowie i ludzie nie dopuścili do tego, by Rzymianie okupywali swe życie. Bo przypadkiem, za-

nim dokonano tej haniebnej wypłaty — wskutek kłótni nie odważono jeszcze wszystkiego złota —

nadciągnął dyktator i rozkazał zabrać ze środka złoto a Galiom oddalić się. Nie chcieli tego uczynić i

powoływali się na umowę, ale on nie uznał jej ważności, skoro wobec mianowania go dyktatorem 57

została zawarta przez niższego od niego urzędnika, a bez jego polecenia, i kazał Galiom szykować się do

boju. Swoim żołnierzom polecił rzucić na jedno miejsce tornistry, mieć broń. \v pogotowiu i odzyskać

ojczyznę mieczem, 'a nie' złotem; skoro mają przed sobą świątynie bogów, żony, dzieci, ziemię ojczystą

zhańbioną okropnościami wojny i wszystko to, czego bronić, co odzyskać i pomścić jest obowiązkiem.

Następnie ustawia szyk bojowy tak, jak pozwalał teren na pół zburzonego miasta i już z natury nierówny,

oraz wydaje wszystkie możliwe zarządzenia, jakie przy zastosowaniu taktyki wojennej można było wybrać

i obmyślić na korzyść jego żołnierzy. To nowe wydarzenie wywołało zamieszanie wśród Gallów, chwytają

za broń i rzucają się na Rzymian w gniewie a bez obmyślenia planu. Ale już odwróciło się szczęście

wojenne, już pomagają Rzymianom i moce boskie, i ludzkie zamysły. A więc zaraz po pierwszym starciu

zostali Gallowie rozproszeni w tak krótkim

56 zwyciężonym biada — w oryg. sławne: oce victis, które stało się przysłowiem.

57 W razie wyboru dyktatora wszyscy inni urzędnicy działać mogli tylko z jego polecenia, gdyż on stał

najwyżej w hierarchii;

ponieważ trybuni wojskowi zawarli układ z Galiami bez jego wiedzy, więc Kamillus nie chce teraz uznać

jego ważności.

18*

196

LIWIUSZ: DZIEJE

przeciągu czasu, w jakim poprzednio nad Alią odnieśli zwycięstwo. Następnie w drugim porządnym

starciu pod wodzą tego samego Kamillusa zostali pobici na drodze Gabińskiej 58 przy ósmym kamieniu

milowym, dokąd zwrócili się w ucieczce. Tutaj wszystkich wycięto, zdobyto obóz i nie zostawiono przy

życiu ani jednego świadka klęski. W ten sposób wyrwał dyktator ojczyznę z rąk wrogów i w tryumfie wrócił

do miasta;

wśród żołnierskich żartów511, które zwykle żołnierze układają dość niezręcznie, sławiono go i nazywano

Romulusem, ojcem ojczyzny i drugim założycielem miasta.

58 na drodze Gabińskiej — Gąbina via prowadziła z Rzymu na wschód w kierunku miasta Gabii.

59 wśród żołnierskich żartów — w czasie tryumfu zwycięzcy żołnierze śpiewali improwizowane pieśni, w

których sławili swego wodza; czasem pozwalano sobie jednak na swawolne żarty pod jego adresem.

XII. WYBUCH DRUGIEJ WOJNY PUNICKIEJ (XXI 1—20)

[l] W tej części mojego dzieła wolno mi zaznaczyć w przedmowie to, co wielu historyków zaznaczało na

początku całości', a mianowicie że będę teraz opisywał wojnę najbardziej godną uwiecznienia ze

wszystkich, jakie kiedykolwiek stoczono, a którą prowadzili z narodem rzymskim Kartagińczycy pod wodzą

Hannibala. Nigdy bowiem nie starły się z sobą orężnie potężniejsze państwa i ludy, nigdy te dwie wojujące

strony nie miały tyle mocy i potęgi2, a stosowały jedna przeciw drugiej taktykę wojenną dobrze znaną, bo

wypróbowaną w pierwszej wojnie punickiej, zaś szczęście wojenne było do tego stopnia zmienne i wynik

bitew tak niejednakowy, że bliżsi przegranej byli ci, którzy ostatecznie wygrali wojnę 3. Walczyli także z

większą nie-

* Liwiusz przeciwstawia swą opowieść o drugiej wojnie punickiej, będącej częścią tylko jego dzieła,

autorom piszącym monografie historyczne o wielkich i ważnych wojnach: pisarze ci we wstępach

podkreślali znaczenie opisywanej przez nich wojny. Może nasz autor mieć tu ha myśli przedmowę T u c y

d y -d e s a, ale może też mówić o autorze monografii o drugiej wojnie punickiej, którym był Lucjusz

Celiusz Antypater (II w. przed n. e.).

2 Rzymianie prowadzili z Kartaginą trzy wojny: pierwsza w latach 264—241, drugą 218—201, trzecią

149—146. Niewątpliwie w okresie drugiej wojny punickiej obie strony walczące o supremację były u

szczytu swej potęgi.

3 — tzn. Rzymianie. Początkowy okres drugiej wojny punickiej stał pod znakiem zwycięstw Hannibala, i to

takich, że

198

LIWIUSZ: DZIEJE

nawiścią niż siłą. Rzymianie wrzeli z oburzenia, że zwyciężeni sami wydali wojnę zwycięzcom4, a Punij-

czycy, że według ich zdania po ich pokonaniu nałożono na nich warunki twarde i rujnujące 5. Jest także

tradycja, że Hannibal mając lat dziewięć, po dziecięcemu prosił ojca swego, Hamilkara, by go wziął z sobą

do Hiszpanii — a było to wtedy, gdy Hamilkar zakoń-. czył właśnie wojnę w Afryce 6 i składał ofiary przed

zamierzoną wyprawą do tego kraju; wziął on syna przed ołtarz, a ten dotknął ręką zwierzęcia ofiarnego i

związał

^się przysięgą, że w miarę swej możności będzie zawsze wrogiem narodu rzymskiego. Dumną duszę

Hamilkara nękała utrata Sycylii i Sardynii: bo i Sycylię odstąpiono zbyt pochopnie, zwątpiwszy w sprawę,

a Sardynię w okresie zamieszek w Afryce zdradą zajęli Rzymianie 7

'i wymusili jeszcze ponadto haracz.

klęska Rzymu wydawała się rzeczą pewną (bitwy nad Ticino,

' Trebią, Jeziorem Trazymeńskim, a zwłaszcza pod Kannami). Mimo tych druzgocących klęsk ostatecznie

odnieśli Rzymianie zwycięstwo. '

' 4 W I wojnie punickiej Rzymianie odnieśli zwycięstwo, a jednak pokonani w tej wojnie Kartagińczycy

sprowokowali wybuch nowej wojny.

5 warunki twarde ż rujnujące — pierwsza wojna punicka zakończyła się tzw. traktatem Katulusa, w którym

Kartagina odstąpiła Rzymowi swoją część Sycylii oraz Wyspy Liparyjskie, a nadto wypłaciła Rzymowi

olbrzymią jak na owe czasy kontrybucję w wysokości 3200 talentów.

6 Mowa o wojnie z kondotierami, którzy z powodu niezapłacenia żołdu zbuntowali się.

7 W okresie wojny z kondotierami zbuntowały się również wojska kartagińskie na Sardynii; moment ten

wykorzystali Rzymianie i objęli wyspę w posiadanie, chociaż warunki trak-.tatu pokojowego wcale tego nie

przewidywały. Gdy po opanowaniu sytuacji u siebie Kartagińczycy domagali się od Rzymian oddania

wyspy, Rzymianie wypowiedzieli im wojnę; do wybuchu działań wojennych nie doszło, bo Kartagina nie

była w stanie prowadzić wojny, więc skończyło się na układach:

KSIĘGA XXI, BOZDZ. 2

199

[2] Dręczony takimi myślami tak postępował przez pięć lat podczas wojny w Afryce, która wybuchła zaraz

po zawarciu pokoju z Rzymianami, tak postępował przez dziewięć lat w Hiszpanii8 pracując nad

powiększę-' niem państwa kartagińskiego, iż było widoczne, że planuje w duchu jakąś wojnę większą od

prowadzonej obecnie; gdyby był żył dłużej, byliby Kartagińczycy podjęli pod wodzą Hamilkara wojnę

przeciw Italii, tak jak ją podjęli później pod wodzą Hannibala. Ale śmierć Hamilkara9, która nastąpiła w

samą porę, oraz młodzieńczy wiek Hannibala odroczyły wybuch działań wojennych.

Po ojcu a przed synem piastował naczelne dowództwo wojskowe prawie przez osiem lat Hazdrubal.

Według pogłosek początkowo wziął go do siebie Hamilkar, ze względu na jego młodzieńczą urodę10,

później dla zalet ducha uczynił go swym zięciem; ponieważ był jego zięciem, otrzymał naczelne

dowództwo wojskowe bynaj-«,' mniej nie z woli dostojników, ale dzięki wpływom stronic nictwa

barcejskiegon, które u wojska i ludu były 8-1 ogromne. . -'

ostatecznie Rzymianie wymusili znów kontrybucję na Karta-gińczykach w wysokości 1200 talentów. ;

8 — tj. w latach 237—229; w Hiszpanii chciał Hamilkar Barkas powetować straty, poniesione przez utratę

Sycylii i Sardynii

9 śmierć Hamilkara — nastąpiła w r. 229.

10 Nie wiadomo, czy wiadomość ta odpowiada rzeczywistości, czy też była ona tylko oszczerstwem,

rzuconym przez przeciwników politycznych Hamilkara w Kartaginie, a podchwyconym skwapliwie przez

Liwiusza.

" stronnictwo harcerskie — w Kartaginie współzawodniczyły z sobą i ścierały się dwa stronnictwa:

stronnictwo Hannona . Wielkiego, składające się z arystokracji i wielkich kupców, które dążyło do

zachowania pokoju z Rzymem, i stronnictwo drugie, opierające się na ludzie i wojsku, uznające wojnę z

Rzymem Za konieczność. Ponieważ Hamilkar Barkas przyłączył się do

200

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 3—l

201

Działał on więcej dyplomacją niż przemocą, a powiększył obszar panowania kartagińskiego nie tyle przez

walki orężne, co przez osobiste stosunki z książętami i przez zawieranie przymierzy z całymi szczepami

poprzez przyjaźń z książętami. Ale to pokojowe postępowanie nie zabezpieczyło go jednak osobiście; pe-

wien barbarzyńca wpadł w gniew za zamordowanie swego właściciela 12 i zabił go na oczach wojska. Gdy

go najbliżej stojący schwytali, okazał taki wyraz twarzy, jakby zdołał był ujść cało, a nawet gdy go na tor-

turach rozrywano w sztuki, wyglądał tak, że radość13 przemogła ból, a nawet miało się wrażenie, że się

śmieje. Ten to Hazdrubal odznaczał się nadzwyczajną zręcznością w pobudzaniu do życia politycznego

szczepów i w przyłączaniu ich pod swe panowanie; więc naród rzymski odnowił z nim przymierze 14 na

tych warunkach, że rzeka Ebro miała być granicą sfery wpływów obydwu potęg, a Saguntyńczycy, żyjący

w środku między państwami tych dwu narodów, mieli zachować , niepodległość. |

[3] Następstwo po Hazdrubalu nie ulegało wątpli- || wości; natychmiast zaniesiono młodziutkiego

Hannibala " do namiotu wodza i obwołano go wodzem naczelnym wśród ogromnej wrzawy i ogólnego

aplauzu, a lud poszedł za tą przedwstępną decyzją wojska. Nie był on jeszcze nawet w wieku

młodzieńczym, gdy wezwał go do siebie Hazdrubal; sprawę tę omawiano nawet w sena-

tego ugrupowania politycznego, nazywano je stronnictwem bar-cejskim. W obecnie omawianym okresie

decydujący wpływ na bieg wypadków uzyskało to właśnie stronnictwo.

12 Był więc ten barbarzyńca niewolnikiem.

13 Radość z dokonanej zemsty zagłuszała wszystkie inne uczucia.

14 Odnowiono tzw. traktat Katulusa, dodając tylko nową klauzule o rzece Ebro, jako granicy między

rzymską a kartą-gińską sferą wpływów w Hiszpanii.

cię. Stronnictwo barcejskie parło do tego, by Hannibal przyzwyczajał się do służby wojskowej i by mógł w

przyszłości odziedziczyć wpływy swego ojca, ale Hannoń, głowa przeciwnej partii, odezwał się tak:

»Hazdrubal — zdaje się — żąda rzeczy słusznej, ja jednak opowiadam się za nieprzychyleniem się do

jego żądania«. — Wszyscy zdumieli się słysząc te tak sprzeczne między sobą opinie i zwrócili wzrok na

niego, a wtedy on tak powiedział: »Słusznie sądzi Hazdrubal, że ma prawo korzystać z młodzieńczej

urody synals,' z której sam pozwolił poprzednio korzystać na własnej osobie ojcu Hannibala, nam jednak

nie przystoi, by nasza młodzież, zamiast przyuczać się do rzemiosła wojennego, przyzwyczajała się do

zaspokajania chuci naczelnych dowódców. A czy lękamy się tego w, że syn Hamilkara zbyt późno ujrzy

nieograniczoną władzę i urok królestwa ojca 17 i że nie dość wcześnie zaczniemy służyć synowi tego

władcy, którego, zięć odziedziczył jakby w spadku naszą armię? Ja opowiadam się za tym, ze należy

trzymać tego młodzieńca w ojczyźnie pod władzą praw i urzędników, że trzeba go nauczyć żyć na tych

samych prawach, co wszyscy inni, by ten mały ogień nie wzniecił w przyszłości straszliwego pożaru«.

[4] Niewielu, ale za to wszyscy najlepsi, przyłączyli się do zdania Hannona, lecz — jak to zwykle bywa —

część większa wzięła górę nad lepszą.

Posłano więc Hannibala do Hiszpanii, a on natychmiast po swym przyjeździe zwrócił na siebie uwagę

całego wojska. Starzy żołnierze byli przekonani, że stanął wśród nich młody Hamilkar, patrzyli na tak

15 Por. przypis 10.

16 a czy lękamy się tego — powiedziane ironicznie.

17 W ustroju kartagińskim wódz był władcą nieograniczonym w swej armii. Hannoń czyni tu aluzję do lego,

że w rodzinie Hamilkara władza wojskowa stała się właściwie dziedziczna,

202

LIWIUSZ: DZIEJE

samo żywe oblicze, na ten sam ogień w oczach, tę samą twarz i rysy. Ale później dokazał on tego, że

podobieństwo do ojca nie było już główną przyczyną zjednania mu życzliwości. Nigdy nie spotykało się

charakteru bardziej nadającego się do dwóch zupełnie przeciwnych rzeczy, tj. do posłuszeństwa i do

wydawania rozkazów. Wskutek tego trudno było rozróżnić, czy bardziej kochał .go wódz naczelny, czy

wojsko: i Hazd-rubal wolał nie powierzać komendy nikomu innemu, tylko jemu, ile razy chodziło o jakieś

przedsięwzięcie wymagające odwagi i energii, a żołnierze pod niczyim dowództwem nie mieli więcej

zaufania i odwagi. Miał on bardzo wielką odwagę w narażaniu się na niebezpieczeństwa, ale w obliczu

samych niebezpieczeństw miał też bardzo dużo przezorności;-. Żaden wysiłek fizyczny nie potrafił znużyć

go na ciele lub złamać na duchu, jednakowo był wytrzymały na upał i na zimno, pił i jadł dla nasycenia się,

a nie dla czynienia z tego przyjemności. Okres snu i niespania nie stosował się zarówno do dnia jak i

nocy: przesypiał każdą chwilę wolną od zajęć; aby spać nie potrzebował ani miękkiego posłania, ani ciszy.

Niejeden widział go, jak leżał na ziemi, przykryty wojskowym płaszczem wśród wart i posterunków

żołnierskich. Ubiór jego niczym nie wyróżniał się wśród rówieśników, natomiast rwała oczy jego broń i

konie. Był on najpierwszy wśród konnicy i piechoty, pierwszy ruszał do boju, ostatni wracał z niego po

skończonej bitwie.

Te tak wielkie zalety tego męża znajdowały jednak swój równoważnik w ogromnych wadach; cechowało

go nieludzkie okrucieństwo, wiarołomność więcej niż punicka 18, nic nie było dla niego rzetelne, nic święte,

18 wiarolomnosć więcej niż pmicka — niemal przysłowiową była w starożytności wiarołomność

kartagińska, Punica fides.

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 4—5

203

ani bogobojność, ani przysięga, ani wiara. Obdarzony tymi zaletami i wadami, służył przez trzy lata pod

rozkazami Hazdrubala, a nie pomijał przy tym niczego, co przyszły wielki wódz powinien był poznać przez

własne doświadczenie i stwierdzenie naoczne.

[5] Zresztą od momentu-wy boru na wodza19 — jak gdyby wyznaczono mu Italię za teren działania i zle-

cono wojnę z Rzymianami — doszedł do wniosku, że nie należy sprawy odkładać, by w razie dłuższego

zwie-. kania nie przeszkodził mu jakiś zbieg okoliczności, jak jego ojcu Hamilkarowi, a później

Hazdrubalowi, i postanowił wydać wojnę. Saguntyńczykom20. Ponieważ było rzeczą oczywistą, że

oblężenie ich wywoła wojnę' z Rzymianami, poprowadził najpierw wojsko do kraju Olkadów21 (był to lud po

tamtej stronie rzeki Ebro, znajdujący się nie tyle pod władzą Kartagińczyków, co na terytorium należącym

do sfery ich wpływów). Miało to wywołać pozór, że Hannibal nie zaatakował Sagun-tyńczyków, lecz że po

ujarzmieniu sąsiednich szczepów, wobec konieczności zjednoczenia ich w jedną całość, . przez naturalny

rozwój wypadków dał się wciągnąć w wojnę z nimi. Zdobył i złupił bogate miasto Kartala22, stolicę tego

szczepu; przerażone tym mniejsze państwa zgodziły się na płacenie daniny i przyjęły zwierzchnie-. two

kartagińskie, a zwycięskie i obładowane łupem wo-

la Liwiusz powraca do wątku opowiadania, przerwanego w rozdz. 3, tzn. do momentu objęcia przez

Hannibala komendy nad wojskiem po śmierci Hazdrubala. Hannibal dąży od tej chwili do wojny z

Rzymianami, ale tak, by odpowiedzialność za jej wybuch nie spadła na niego.

28 Saguntynczycy — mieszkańcy miasta Saguntu; było to miasto w Hiszpanii tarrakońskiej, na północ od

Walencji.

21 Olfcadowie — lud hiszpański nad górnym biegiem rzeki

Guadiana.

22 Kartala — miasto skądinąd nieznane,

204

LIWIUSZ: DZIEJE

jennym wojsko odprowadzono do Nowej Kartaginy23 na leże zimowe. Tam Hannibal hojnie podzielił zdo-

bycz, wypłacił sumiennie żołd za okres miniony i umocnił się jeszcze w sympatii wszystkich obywateli i

sprzymierzeńców. Wczesną wiosną rozszerzono działania wojenne na kraj Wakcejów24, zdobyto

szturmem ich miasta Hermandykę i Arbokalę 25. Arbokala długo broniła się dzięki męstwu i dużej ilości

mieszkańców. Zbiegowie z Hermandyki połączyli się z wygnańcami z kraju Olkadów, szczepu

ujarzmionego minionego lata, i namówili do wojny Karpetanów2a. Napadli oni niedaleko rzeki Tagus 27 na

Hannibala wracającego z kraju Wakcejów i wprawili w zamieszanie kolumnę marszową, obładowaną

wojenną zdobyczą. Hannibal powstrzymał się od bitwy, rozbił obóz nad brzegiem, a gdy zapanowała cisza

po stronie wrogów, przeprawił się w bród przez rzekę, wał obozowy tak przeciągnął, iż wrogowie mieli

miejsce do przeprawienia się przez rzekę i postanowił na nich uderzyć. Jeździe wydał polecenie, by zaraz

po wkroczeniu wrogów w wodę uderzyła na kolumnę zajętą przeprawą, a na brzegu rozstawił słonie:

było ich czterdzieści. Było tam sto tysięcy Karpetanów z grupą Olkadów i Wakcejów; byłby to zastęp

niezwyciężony, gdyby bój miał miejsce na otwartej, równej przestrzeni. Byli oni charakteru

nieustraszonego, duża liczba dodawała im ufności, sądzili, że wróg ustąpił

23 Nowa Kartagina — miasto "w Hiszpanii, założone przez Hązdrubala w r. 227, obecnie Cartagena.

24 Wakcejowie — bitny lud w północno-zachodniej Hiszpanii nad rzeką Duero.

25 Hermandyka — dzisiejsza Salamanka (nad rzeką Tormes):

Arbokala — dziś Albocala.

26 Karpetanowie — lud hiszpański, mający swe siedziby nad rzeką Guadianą, a stolicę w Toletum

(dzisiejsze Toledo).

27 rzeka Tagus — dzisiejsze Tajo.

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 5—6

205

przed nimi ze strachu; w przekonaniu, że jedynie istnienie rzeki między nimi a" wrogiem opóźnia ich zwy-

cięstwo, z krzykiem, bez niczyjego rozkazu rzucili się w wodę, gdzie komu było najbliżej. Z drugiej strony ,

rzucił się w wodę ogromny zastęp konnicy i w środku koryta rzeki rozpoczął się bój z nierówną szansą, bo

przecież pieszy człowiek, chwiejąc się i nawet w płytkim miejscu sto jąć'niepewnie, łatwo mógł dać się

przewrócić jeźdźcowi nawet bez broni, choćby puścił konia na ślepo. Konny natomiast miał swobodę w

ruchach ciała i swobodę w użyciu oręża, bo koń stał pewnie nawet w środku nurtu, a jeźdźciec walczył i

wręcz, i na odległość. Przeważna część zginęła w rzece, niektórych zaniósł prąd wody wprost ku wrogom

i tam ich stratowały słonie. Ostatni, dla których bezpieczniejszy był powrót na swój brzeg, chcieli zebrać

się po takiej rozsypce w jedną grupę, ale zanim zdołali ochłonąć z tak wielkiego przerażenia, wkroczył

Hannibal w wodę z wojskiem w ordynku bojowym, zepchnął ich z brzegu, spustoszył ich terytoria i w ciągu

kilku dni również Karpetanów podbił pod swe panowanie. W ten sposób wszystkie-tereny po tamtej stronie

Ebro były w rękach Kartagińczyków z wyjątkiem terytorium Saguntyńczyków.

[6] Nie było jeszcze wojny z Saguntyńczykami, ale dla jej sprowokowania wywołano zatargi z ludami są-

siednimi, głównie z Turdetanami28. Ponieważ jako rozjemca występował sam sprawca zatargu i było

rzeczą oczywistą, iż nie chodzi o zagadnienie prawne, lecz szuka się pozoru do użycia przemocy, wysłali

Sagun-

28 Turdetanowie — lud w Hiszpanii, mieszkający po obu stronach rzeki Guadaląuwir; spory między

Saguntyńczykami a Turdetanami były bardzo częste, obecnie Hannibal występował w roli rozjemcy.

206

LIWIUSZ: DZIEJE

tyńczycy posłów do Rzymu 29; mieli oni prosić o pomoc na wojnę grożącą niechybnie. W Rzymie byli

wówczas konsulami Publiusz Korneliusz Scypio i Tyberiusz Semproniusz Longus 30. Wprowadzili oni

posłów do senatu i przedstawili stan spraw państwowych; uchwalono wysłać posłów do Hiszpanii dla

dokładnego zbadania położenia sprzymierzeńców; w razie uznania sprawy za dość poważną, mieli oni

oświadczyć Hanni-balowi, by zostawił w spokoju Saguntyńczyków, sprzymierzeńców narodu rzymskiego,

oraz przeprawić się do Afryki, do Kartaginy, i tam przedstawić zażalenie sprzymierzeńców narodu

rzymskiego. Uchwalono więc takie poselstwo, ale nie zdążyło ono jeszcze wyjechać, a tu szybciej, niż

można było oczekiwać, przyszła wiadomość, że Sagunt już jest oblężony. Sprawa poszła więc na nowo

pod obrady senatu; jedni wypowiadali się za przydzieleniem konsulom Hiszpanii i Afryki jako prowincji31 i

za prowadzeniem wojny na lądzie i morzu, inni planowali Wojnę skierowaną całkowicie przeciw Hiszpanii i

Hannibalowi. Niektórzy wypowiadali się w tym sensie, że nie należy lekkomyślnie po-.rywać się na rzecz

tak wielką i że trzeba odczekać powrotu posłów z Hiszpanii. Ten pogląd wydawał się najbezpieczniejszy i

on też uzyskał większość. Tym szybciej wysłano do Saguntu Publiusza Waleriusza

28 wysłali Saguntyńczycy postów do Rzymu — byli oni w przymierzu. z Rzymianami; w układzie z

Hazdrubalem w r. 226 wyłączyli Rzymianie to miasto ze sfery wpływów kartagińskich;

por. słowa Liwiusza na ten temat w rozdz. 2 tej księgi.

30 Liwiusz omylił się tutaj. Opowiadane tu wypadki miały miejsce w r. 219 przed n. e., a wtedy konsulami

byli M. Livius Salwator i L. Aemilius Paulus. Wymienieni przez Liwiusza konsulowie piastowali swój urząd

w r. 218.

31 jako prowincji — wyraz ten jest tu użyty w znaczeniu pierwotnym; oznaczał on terytorium, na którym

konsulowie mieli prowadzić wojnę.

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 6—7

207

Flakkusa i Kwintusa Bebiusza Tampilusa w poselstwie do Hannibala; w razie niezaprzestania przez niego

akcji wojennej, mieli posłowie udać się stamtąd do Kartaginy i domagać się wydania samego wodza dla

ukarania go za złamanie układu.

[7] W Rzymie odbywały się 'tego rodzaju przygotowania i narady, a tymczasem na Sagunt już przypusz-

czono szturm, i to z całą siłą. Było to państwo bez wątpienia najpotężniejsze po drugiej stronie Ebro;

leżało ono w odległości mniej więcej tysiąca kroków od morza. Jest tradycja, że Saguntyńczycy pochodzili

z wyspy Zakyntos3a, a przyłączyła się jeszcze do nich pewna ilość ardeackich Rutulów. Zresztą doszli w

krótkim czasie do tak wielkiej potęgi przez handel morski, dochody z rolnictwa, przyrost ludności oraz

walory moralne, dzięki -którym swą wierność przymierzu utrzymali aż do zagłady swego państwa.

Hannibal wkroczył na ich terytorium z armią, wszystkie wsie spustoszył i wreszcie potrójnym szykiem

bojowym uderzył na miasto. Jeden węgieł muru rozciągał się aż do doliny, która była bardziej równa i

otwarta niż pozostały teren wokoło. Przeciw niemu postanowił Hannibal kazać wytoczyć szopy oblężnicze

33, by pod ich osłoną dało się przysunąć taran 34 do murów. Lecz o ile miejsce z dala od muru wydało się

dość korzystne do podsuwania szop oblężniczych, to jednak plan wcale się nie udawał, gdy przystąpiono

do jego wykonania. Bo i baszta groźnie sterczała do góry, i mur — jako że w miejscu nie-

32 Zakyntos •— grecka wyspa na Morzu Jońskim, na zachód od Peloponezu, dziś Zante.

33 szopy obięźłlicze — jedna z machin wojennych,. mająca wygląd szopy na kółkach, pod której 'osłoną

wojska szturmujące podsuwały się pod mury obleganego miasta.

34 taran — była to długa belka z żelaznym okuciem na końcu, podobnym do baraniej głowy, używana do

rozbijania murów.

KSIĘGA XXI, BOZDZ. 8—9

208

LIWIUSZ: DZIEJE

209

pewnym — wzniesiono wyższy niż gdzie indziej; nadto doborowa grupa młodzieży stawiała opór z

większa mocą wszędzie tam, gdzie zarysowywała się najgroźniejsza sytuacja. Najpierw starali się

odpędzić wrogów rzucając na nich pociski, wrogowie kopiący rowy ni-| gdzie nie byli bezpieczni.

Następnie pociski błyskały:! już nie tylko z przodu na murach i na baszcie, alei znaleziono w sobie także

odwagę do uczynienia wyciecz-.l ki na pozycje wrogów i prowadzone przez nich prace9 oblężnicze35. W

tych bezładnych walkach nie ginęło/ w zasadzie więcej Saguntyńczyków niż Kartagińczyków. i Gdy zaś

sam Hannibal podchodził dość nieprzezornie' pod mur i wreszcie, ciężko raniony dzidą w przód uda,|

runął na ziemię, zapanowała dookoła taka panika i prze-j strach, że omal nie porzucono robót i szop

oblężniczych.|

[8] Następnie przez kilka dni, gdy leczono ranę na-l czelnego wodza, miało miejsce nie tyle oblężenie, co

raczej blokada. Przez cały ten czas był spokój od bitew, ale nie zaprzestano przygotowywania prac

oblężniczych i sypania szańców. Przeto zawrzała na nowo bitwa, o wiele bardziej zażarta: w kilku naraz

stronach zaczęto toczyć szopy oblężnicze i bić. w mury taranem, ponieważ nie wszystkie strony były

dostępne dla działań oblegających. Kartagińczyk dysponował ogromną ilością ludzi — według

wiarogodnych źródeł miał on do stu pięćdziesięciu tysięcy ludzi — natomiast oblężonym nie starczyło na

tyle sił, by mogli wszystkiego bronić i wszędzie się zwrócić; musieli rozrywać się na kilka stron. Wskutek

tego już tarany uderzały w mury, już wiele części murów było nadwerężonych. W jednej stronie przez

ciągłe zawalanie się murów dostęp do

35 prace oblężnicze polegały na tym, że sypano drogi, by móc toczyć tarany — budowano wały tuż pod

murem, by wojska Hannibala pod ich osłoną mogły podchodzić pod Sagunt.

miasta stanął otworem: trzy bowiem po kolei baszty i cała przestrzeń murów między nimi runęły z ogrom-

nym hukiem. Kartagińczycy byli przekonani, że przez ten wyłom dostali już miasto w swą moc. Z obu stron

uderzono na siebie, jak gdyby mur stanowił był uprzednio jednakową osłonę i dla oblężonych, i oble-

gających. Nie było tu żadnego podobieństwa do bezładnej bitwy, jaka zwykle ma miejsce w czasie

oblężeń, gdy jedna ze stron uzyska jakąś dogodną okazję: stanęły w małej odległości od siebie formalne

szyki bojowe, jak gdyby na otwartej równinie, wśród zwalisk muru i dachów miasta. Z tej strony nadzieja, z

tamtej rozpacz dodaje odwagi; Punijczyk był przekonany, że już zajmie miasto, jeżeli zdobędzie się na

mały jeszcze wysiłek, a Saguntyńczycy własnymi ciałami osłaniali ojczyznę, pozbawioną muru; nikt nie

cofał się, by wroga nie wpuścić w opuszczone przez siebie miejsce. Przeto z im większą zawziętością i w

im większej gromadzie obie strony walczyły, tym większa ilość odnosiła rany, bo żaden pocisk nie padał

na próżno, lecz każdy trafiał albo w pancerz, albo w ciało. Saguntyńczycy mieli pociski do rzucania, zwane

falarica, z drzewa jodłowego, całe okrągłe z wyjątkiem końca, skąd wystawał grot. Był on jak w naszej

włóczni kwadratowy, obwiązywano go dookoła i pomazywano smołą. Grot ten miał trzy stopy długości, tak

że mógł za jednym rzutem przebić i ciało, i pancerz. Ale gdyby nawet wbił się w tarczę i nie doszedł do

ciała, powodował przede wszystkim panikę: gdy bowiem nadlatywał paląc się w środku, a przez ruch w

powietrzu zapalony ogień rozżarzał się jeszcze bardziej, zmuszał żołnierza do wypuszczenia oręża z ręki i

czynił go bezbronnym na dalsze ciosy.

[9] Nie rozstrzygnięta walka trwała przez czas długi;

Saguntyńczycy nabrali ducha, ponieważ wbrew oczeki-

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 19

210

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXI, ROZD2. 10

waniu zdołali stawie opór, a Punijczyk wobec nieod-' niesienia zwycięstwa był w sytuacji pobitego; nagle

oblężeni wydają okrzyk, pędzą wrogów w ruiny muru, następnie gdy oni tam zaplątali się M i popadli w za-

mieszanie, wyparli ich stamtąd, a wreszcie pobili na głowę i cofnęli do obozu.

Tymczasem doniesiono, że przybyli rzymscy posłowie. Hannibal wysłał ludzi naprzeciw nich, w kierunku

morza; mieli oni oświadczyć, że nie dojdą bezpiecznie do niego wśród działań wojennych ze strony tylu

dzikich ludów, a z drugiej strony Hannibal, z uwagi na rozstrzygający moment walki, nie ma czasu dać po-

słuchania poselstwom. Było dla niego rzeczą jasną, że w razie nieprzyjęcia posłów natychmiast pojadą oni

do Kartaginy. Posyła więc przed nimi posłańców z listami do przywódców stronnictwa barcejskiego, aby

urobili zwolenników, by strona przeciwna nie mogła poczynić jakichś ustępstw na korzyść narodu

rzymskiego.

[10] Przeto oprócz tego, że posłów przyjęto i wysłuchano, poselstwo i tu także nie odniosło skutku. Jeden

tylko Hannon37 przed całym senatem bronił przymierza, przemawiając wśród ogromnej ciszy ze strony

słuchaczy ze względu na osobistą swoją powagę, ale bynajmniej nie znajdując u nich uznania; zaklinał on

senat na bogów — sędziów i świadków zawieranych przymierzy — by przez wojnę z Saguntyń-czykami

nie wywołać wojny z Rzymianami; wołał, że poprzednio przestrzegał i upominał, by nie posyłać do wojska

syna Hamilkara, że ani cień tego męża, ani jego potomstwo nie potrafi żyć w spokoju, że przy-

211

• 3e zaplątali się — oczywiście w gruzy zwalonego muru, które zwłaszcza dla wojska cofającego się

stanowiły dużą przeszkodę i tamowały swobodę ruchów 37 Hannon — por. przypis 11 do rozdz. 2 tej

księgi.

mierze z Rzymem nie będzie nigdy nienaruszone, jak długo będzie przy życiu ktoś z krwi i z imienia

Barkasa. »Posłaliście do wojska młodzieńca, który płonie żądzą tronu królewskiego, dodając niejako do ognia;

widzi on jedyną drpgę do tego celu w tym, że będzie wywoływał jedną wojnę po drugiej i żył wśród oręża i

zastępów wojska, sami więc podsyciliście ten ogień, od którego teraz gorejecie. Wasze wojska oblegają

Sagunt, czego im zabraniają warunki przymierza, niebawem Kartaginę będą oblegać rzymskie legiony

pod wodzą tych samych bogów, za których pośrednictwem pomścili w poprzedniej wojnie złamanie

przymierza. Czy nie znacie wroga, nie znacie siebie samych i losu obydwu narodów? Przybywali posłowie

od sprzymierzeńców i w obronie sprzymierzeńców, a ten wasz znamienity wódz nie wpuścił ich do obozu,

złamał prawo międzynarodowe! Ci jednak, odpędzeni stamtąd, skąd nie wypędza się nawet posłów

nieprzyjacielskich, przyszli do was: domagają się zadośćuczynienia na mocy przymierza. Domagają się

wydania głównego winowajcy i winnego zbrodni, by na całym państwie nie ciążyła odpowiedzialność. Boję

się, że im łagodniej postępują, im wolniej zaczynają, tym ostrzej — raz zacząwszy — okażą swoją

srogość! Przypomnijcie sobie Wyspy Ega-ckie, Eryks38, w ogóle wszystko to, co wycierpieliście na lądzie i

na morzu przez dwadzieścia cztery lat. A wszakże wodzem nie był wtedy ten chłopiec, lecz

38 Mówca przypomina klęski poniesione przez Kartagińczy-ków w czasie pierwszej wojny punickiej i skutki

przegrania wojny, przewidując, że i ta wojna, którą teraz chce rozpętać Hannibal, może się zakończyć

podobnie; Wyspy Egackie (Aega-tes insulae) — tam wódz rzymski Lutacjusz Katulus zadał decydującą

klęskę flocie kartagińskiej w r. 241. Klęska ta zmusiła Kartagińczyków do .zaproponowania Rzymowi

pokoju;

Eryks — góra i miasto na Sycylii. Hamilkar najdłużej tam się trzymał, ale przy zawieraniu pokoju musiał to

miasto opuścić.

19*

212

LIWIUSZ: DZIEJE

sam ojciec Hamilkar, drugi Mars, jak chcą ci jego zwolennicy. Ale wtedy nie powstrzymaliśmy się od Ta-

rentu39 — tzn. Italii — podobnie jak teraz nie powstrzymujemy się od Saguntu; bogowie więc pokonali

ludzi; w szermierkach słownych spierano się, który z dwu narodów naruszył układ4", a wynik wojny, jakby

sędzia sprawiedliwy, dał zwycięstwo tej stronie, po której była słuszność. Pod Kartaginę podsuwa w tej

chwili Hannibal szopy i wieże oblężnicze, w mury Kartaginy wali taranem. Gruzy Saguntu — obym był fał-

szywym prorokiem — runą na nasze głowy, a wojnę zaczętą z Saguntyńczykami trzeba prowadzić z Rzy-

mianami.

Powie ktoś: Mamy więc wydać Hannibala? — Wiem, że z powodu nieprzyjażni względem jego ojca mój

wpływ w sprawach mających związek z Hannibalem jest nieznaczny. Ale śmiercią Hamilkara radowałem

się z tego powodu, że gdyby on był przy życiu, już w tej chwili mielibyśmy wojnę z Rzymianami, tego zaś

młodzieńca nienawidzę i przeklinam jakby furię i żagiew tej wojny. Według mego zdania należy nie tylko

wydać Hannibala jako zadośćuczynienie za złamanie przymierza, ale nawet, gdyby nikt nie żądał jego

wydania, należałoby wywieźć go na najdalsze krańce morza i lądu, skazać go na przeniesienie się tam,

skąd nie

39 Nieudała próba zajęcia Tarentu (w r. 272) przez Kartagiń-czyków była naruszeniem układu rzymsko-

kartagińskiego z roku 279.

40 Rzymianie oskarżali Kartagińczyków o naruszenie przymierza przez przedsięwziętą wyprawę na Tarent.

Rzymianie ze swej strony wmieszali się w sprawy sycylijskie zająwszy Messanę (dzisiejsza Messżna),

dokąd podążyli na wezwanie oddziału wojsk najemnych, tzw. Mamertynów, walczących przeciw królowi

Syrakuz Hieronowi. To wmieszanie się Rzymian w sprawy sycylijskie uznali Kartagińczycy za casus belli i

to wywołało wybuch pierwszej wojny punickiej.

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 10—11

213

dochodziłaby do nas ani sława jego imienia, ani skąd on sam nie potrafiłby zakłócać w państwie spokoju.

Opowiadam się za tym, by niezwłocznie posłać posłów do Rzymu, by dali satysfakcję senatowi, innych, by

polecili Hannibalowi odprowadzić wojsko spod Saguntu, a samego Hannibala wydali na mocy przymierza

w ręce Rzymian41. Proponuję wysłanie trzeciego poselstwa dla wynagrodzenia strat, poniesionych przez

Saguntyńczyków«.

[11] Gdy Hannon skończył przemowę, nikt nie musiał w mowie zbijać jego wywodów; do tego stopnia cały

niemal senat był po stronie Hannibala i stawiano zarzuty, że Hannon przemawiał z większą nienawiścią

niż rzymski poseł Flakkus Waleriusz, Posłom rzymskim udzielono następnie odpowiedzi tej treści, że

wojnę wszczęli Saguntyńczycy, a nie Hannibal, i że naród rzymski źle czyni stawiając wyżej

Saguntyńczyków niż tak dawne przymierze z Kartagińczy karni42.

Rzymianie tracili w ten sposób czas na wysyłanie poselstw, a tymczasem Hannibal mając wojsko wyczer-

pane bitwami i pracami oblężniczymi dał mu kilka dni wypoczynku, a rozstawił tylko warty dla pilnowania

szop oblężniczych f innych prac fortyfikacyjnych. W międzyczasie potrafił rozpalić odwagę żołnierzy już to

podniecając w nich gniew ku wrogom, już to okazując nadzieję nagród. Gdy zaś na zgromadzeniu żoł-

nierskim oświadczył, że cała zdobycz z zajętego miasta stanie się własnością żołnierzy, do tego stopnia

ogarnął

41 Oblężenie Saguntu stanowiło pogwałcenie traktatu zawar-tego między Rzymem a Hazdrubalem (por.

rozdz. 2 tej księgi), na którego mocy rzeka Ebro miała być granicą sfery wpływów obu mocarstw a Sagunt,

sprzymierzony z Rzymem, miał zachować niezawisłość.

42 Pierwszy układ o przymierzu między Rzymem a Kartaginą miał być zawarty już w r. 509 przed n e.

214

LIWTUSZ: DZIEJE

wszystkich zapał bojowy, że żadna siła nie potrafiłaby stawić im oporu, gdyby natychmiast dano hasło do

boju. Saguntyńczycy mieli spokój od walki; przez kilka dni ani oni nie atakowali, ani ich nie atakowano, ale

ani w dzień, ani w nocy nie zaprzestawali roboty, by wznieść nowy mur od tej strony, gdzie dostęp do

miasta był wolny wskutek zawalenia się poprzedniego muru. Następnie spadł na Saguntyńczyków szturm

jeszcze straszniejszy, niż poprzednio; nie mogli połapać się nawet, w którą stronę dać główną pomoc,

ponieważ ze wszystkich stron wokoło rozbrzmiewały pomieszane okrzyki. Hannibal osobiście zagrzewał

do boju i uczestniczył w bitwie w tej stronie, gdzie toczono ruchomą wieżę43, wyższą nad wszystkie

szańce miasta. Przysunięto ją do murów, a ona dzięki swym katapultom i ballistom44, rozmieszczonym na

wszystkich jej piętrach, wnet zmiotła obrońców z muru; wtedy to uznał Hannibal chwilę za

najodpowiedniejszą i wysłał około pięciuset Afrykańczyków z siekierami, by burzyli mur od dołu.

Przedsięwzięcie to nie było trudne, bo kamienie nie były spojone wapnem, lecz tylko pomazane gliną

według staroświeckiego sposobu budowania. Wskutek tego mur walił się na szerszej przestrzeni niż go

rąbano, a przez wyłomy wdzierały się do miasta zastępy zbrojnych. Zajęli także pewien pagórek, ustawili

na nim katapulty i ballisty i opasali murem, chcąc mieć w samym mieście punkt obronny wznoszący się na

kształt zamku. Natomiast Saguntyńczycy od strony jeszcze nie zajętej części miasta poprowadzili mur we-

43 toczono ruchomą wieżę — ruchome wieże były wynalazkiem Kartagińczyków, używających ich już od V

w. przed n. e.

44 katapulty i ballisty były Jakby artylerią starożytności. Różnica między nimi była jedynie ta, że katapulta

wyrzucała pociski prawie poziomo na odległość około 600 metrów, ballista wyrzucała je pod kątem 45'',

KSIĘGA xxi, ROZDZ. 11—12

215

wnętrzny. Obie strony z największym wysiłkiem energii i wznosiły obwarowania, i walczyły. Jednak

Saguntyńczycy obwarowując środek miasta z dnia na dzień kurczyli swój stan posiadania w mieście,

jednocześnie wskutek długotrwałej blokady brak wszystkiego stawał się coraz bardziej dotkliwy, a

nadzieja pomocy z zewnątrz coraz bardziej malała: Rzymianie, ich jedyna nadzieja, byli tak daleko, a cała

przestrzeń wokół była w rękach wroga. Na pewien czas podniósł ich przygasłą odwagę nagły wyjazd

Hannibala do kraju Ore-tanów i Karpetanów. Te dwa narody, oburzone o bezwzględne przeprowadzenie

poboru, zatrzymały u siebie komisarzy poborowych i groziły buntem, ale zaskoczone błyskawicznym

przybyciem Hannibala, zrezygnowały z podjętego planu rokoszu.

[12] Ale oblężenie Saguntu prowadzono dalej z całą energią: Maharbal, syn Himilkona — jemu to dał Han-

nibal na ten czas naczelne dowództwo — kierował działaniami z taką energią, że nieobecności wodza ni&

zauważyli ani swoi, ani wrogowie. Stoczył on kilka pomyślnych bitew, a trzema taranami rozwalił pewną

część muru i pokazał Hannibalowi przy jego przybyciu nową linię, pokrytą na całej długości gruzami.

Poprowadzono więc niezwłocznie wojsko bezpośrednio pod zamek, zawrzała straszna bitwa, po obu

stronach padło wielu żołnierzy i wzięto część zamku.

Dwaj ludzie, a to Saguntyńczyk Alkon i Hiszpan Alorkus, przedsięwzięli próbę zawarcia pokoju, nie ro-

kującą zresztą wiele nadziei. Alkon w przekonaniu, że uzyska coś prośbami, bez wiedzy Sagutyńczyków

przedarł się nocą do Hannibala. Przekonawszy się jednak, że łzy nie wywołają żadnego wrażenia, a

Hannibal jakby rozgniewany zwycięzca stawia twarde warunki, z pośrednika pokojowego stał się zbiegiem

i został w obozie wroga; twierdził bowiem, że czeka go śmierć

216

LIWIUSZ: DZIEJE

za to, że rozmawia na temat pokoju na tych warunkach. Stawiano takie żądania, żeby Saguntyńczycy

nagrodzili szkody Turdetanom, wydali cały zapas złota i srebra, opuścili miasto w jednym tylko okryciu i

zamieszkali w okolicy wskazanej przez Punijczyka. Alkon twierdził, że Saguntyńczycy nie zgodzą się na

tego rodzaju warunki, ale Alorkus sądząc, że tam gdzie się wszystko kruszy, kruszy się i duma, obiecał,

że będzie pertraktował w sprawie pokoju na tych warunkach, Służył on wtedy w wojsku Hannibala, ale

poza tym był związany z Saguntyńczykami przyjaźnią i prawem państwowego gościa is. Na oczach

wszystkich oddał broń wartom wrogów, przeszedł oszańcowania i zgodnie ze swą wolą 'dał się

zaprowadzić do komendanta w Sa-guncie. Zebrało się natychmiast zbiegowisko ludzi wszelakiego

rodzaju, ale odsunięto cały tłum a Alorkusa wprowadzono do senatu. Przemówił on w te słowa:

[13] »Gdyby wasz rodak Alkon — tak jak poszedł do Hannibala prosić o pokój — był przyniósł wam z po-

wrotem warunki pokoju, zbędne byłoby dla mnie to przedsięwzięcie: nie przybyłem do was ani jako poseł

Hannibala, ani jako zbieg. Ale on pozostał w obozie wroga albo z swej własnej winy, albo z waszej — z

własnej, jeżeli udał strach, z waszej zaś, jeżeli u was grozi niebezpieczeństwo ludziom przynoszącym

prawdziwe wiadomości; — więc ja przybyłem do was w imię- ' niu dawnego prawa gościnności, łączącego

mnie z wami, byście wiedzieli, że istnieją dla was jeszcze warunki ocalenia i zawarcia pokoju. To, co

mówię tu wobec was, mówię tylko w interesie waszym, a nie w interesie

45 prawo państwowego gościa — jeżeli jakieś państwo starożytne zawierało hospitium (związek

gościnności) z obywatelem obcego państwa, było to hospitium publicum. Obywatel taki korzystał z

rozmaitych przywilejów, nie tracąc oczywiście prawa obywatelstwa w swym własnym państwie,

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 13—14

217

|kogoś drugiego; a niechby chociaż ta okoliczność po-|służyła za dowód, że nigdy wobec was nie

wspominałem ?o pokoju, ani kiedy własnymi siłami stawialiście opór, 1 ani kiedy spodziewaliście się

pomocy ze strony Rzy-[ mian. Ale teraz ani ze strony Rzymian nie macie żadnej : nadziei pomocy, ani

wasza własna broń lub mury nie mogą was już dostatecznie bronić, więc przynoszę wam pokój: jego

warunki są nie tyle słuszne, co konieczne. Nadzieja na uzyskanie go istnieje w tym wypadku, jeżeli

wysłuchacie warunków jako zwyciężeni; podobnie jak Hannibal dyktuje go prawem zwycięzcy, i jeżeli

tego, co tracicie, nie policzycie za stratę — bo i tak wszystko jest własnością zwycięzcy — ale to, co wam

pozostanie, uznacie za podarunek. Zabiera wam miasto, które i tak w znacznej części już zburzył i zajął,

pozostawia wam wiejskie tereny i ma zamiar wyznaczyć miejsce, na którym możecie zbudować nowe

miasto. Każe wydać sobie cały zapas złota i srebra, tak własność państwową, jak i prywatną. Wasze

osoby i osoby waszych żon i dzieci obiecuje zostawić nienaruszone, jeżeli zgodzicie się wyjść z Saguntu

w dwóch tylko okryciach. Takie są rozkazy wroga zwycięzcy. Są one wprawdzie twarde i bolesne, ale

wasze położenie każe je przyjąć. Ja osobiście nie tracę nadziei, że on coś z tych warunków złagodzi, gdy

mu się bezwzględnie poddacie. Ale jestem tego zdania, że raczej należy zgodzić się na te warunki w

obecnej postaci, niż byście mieli dać się wymordować, a wasze żony i dzieci na mocy prawa wojennego

na waszych oczach pozwolić zabrać w niewolę«.

[14] Dla wysłuchania tych warunków zwolna zgromadził się tłum ludu, a z senatem zmieszało się Zgro-

madzenie Narodowe; nagle przed udzieleniem odpowiedzi oddalili się najprzedniejsi dostojnicy, znoszą na

rynek wszystko srebro i złoto tak z kasy państwowej,

218

LIWIUSZ: DZIEJE

jak i z prywatnych zasobów, rzucają je na stos nagle w tym właśnie celu rozniecony, większość sama

także się nań rzuca. Przerażenie i trwoga ogarnęły z tego powodu całe miasto, a tu daje się słyszeć z

zamku inna jeszcze wrzawa. Runęła wieża długo szturmowana, po jej gruzach natarł oddział Puni jeżyków

i dał znać wodzowi, że miasta nie bronią już zwykłe posterunki i załogi nieprzyjacielskie. Hannibal uznał za

stosowne nie ociągać się wobec takiej nadarzającej się okazji, uderzył wszystkimi siłami i natychmiast

zajął miasto, wydawszy rozkaz wycięcia wszystkich młodych mężczyzn. Był to rozkaz okrutny, ale jak

rezultat okazał, niemal niezbędny: kogóż bowiem można było oszczędzać z tych, którzy albo zamknęli się

z żonami i dziećmi i podpalali domy nad swymi głowami, albo z bronią w ręku nie zakończyli walki, dopóki

nie padli?

[15] Miasto zdobyto wraz z ogromnym łupem. Chociaż bardzo wiele właściciele celowo poniszczyli, w cza-

sie rzezi wściekłość nie miała żadnego względu na wiek, a jeńcy wojenni stali się zdobyczą wojenną

żołnierzy, to jednak jak wiadomo, ze sprzedaży rzeczy zebrano sporo pieniędzy, a wiele kosztownych

sprzętów i szat posłano do Kartaginy.

Niektórzy pisarze podali wiadomość; że Sagunt został zdobyty ósmego miesiąca, licząc od początku oblę-

żenia, następnie Hannibal udał się na leże zimowe do Nowej Kartaginy, a w piątym miesiącu od

wyruszenia z Kartaginy przybył do Italii. Jeżeli tak było w rzeczywistości, to było niemożliwością, by tymi

konsulami, do których na początku oblężenia posłali Saguntyńczycy posłów i którzy w czasie swego

urzędowania walczyli z Hannibalem — jeden nad rzeką Ticinus, a niedługo potem obaj nad Trebiąw — byli

Publiusz Korneliusz

46 jeden nad orzeka Ticinus — opisuje ją Liwiusz w ks. XXI 39—47; nad Trebią — ta bitwa opisana w tejże

księdze, rozdz. 52—56,

KSIĘGA X3p, ROZDZ. 15—16

219

i Tyberiusz Semproniusz ". Albo wszystko trwało nieco krócej, albo na początku tego roku, w którym byli

koń- -sulami Publiusz Korneliusz i Tyberiusz Semproniusz, nie oblegać zaczęto Sagunt, ale go już

zdobyto. Albowiem bitwa nad Trebią nie może być przesunięta na rok konsulatu Gnejusza Serwiliusza i

Gajusza Flami-niusza "8, ponieważ Gajusz Flaminiusz objął urząd konsula w Ariminum, a został wybrany

na komie j ach, odbytych pod przewodnictwem konsula Tyberiusza ' Semproniusza; on to po bitwie nad

Trebią przybył do Rzymu dla przeprowadzenia wyboru konsulów, odbył komie j a a później powrócił do

wojska na leże zimowe. [16] Prawie w tym samym czasie posłowie powracający z Kartaginy donieśli, że

nie ma co liczyć na zachowanie pokoju, i jednocześnie przyszła wiadomość o upadku Saguntu.

Senatorów ogarnął naraz tak straszny żal i litość nad niegodnie wymordowanymi sprzymierzeńcami,

wstyd, że im nie dali pomocy, gniew na Kartagińczyków i obawa o całość państwa, jak gdyby wróg stał już

u bram miasta. Wskutek tego, poruszeni tyloma naraz uczuciami, nie tyle naradzali się, co popadli w pełną

obawy bezradność; mówiono, że nigdy jeszcze Rzym nie starł się z wrogiem bardziej zawziętym i

wojowniczym, a państwo rzymskie nigdy nie

47 Tu Liwiusz spostrzega się poniewczasie, że w rozdziale 6 popełnił błąd chronologiczny przyjmując, że

oblężenie Saguntu przypadło na czas konsulatu Publiusza Korneliusza Scypiona i Tyberiusza

Semproniusza Longusa. Prawidłową chronologię wypadków podał historyk grecki Polibiusz (III 13);

według niego wyprawa na Olkadów przypada na rok 221, wyprawa na Wakcejów na rok 220, oblężenie

Saguntu na rok 219, tzn. na konsulat Marka Liwiusza Salinatora i Lucjusza Emiliusza Pau-lusa; zimę

spędził Hannibal w Nowej Kartaginie, a w r; 218,

z początkiem lata, wyruszył na Italię.

48 Gnejusz Srrwiliusz i Gajusz Flaminiusz byli konsulami w r. 217; Flaminiusz poległ w bitwie nad Jeziorem

Traży-meńskim; por. XXII 6.

220

LIWIUSZ: DZIEJE

okazało się tak gnuśne i pozbawione wojennego ducha, Sardyńczycy, Korsykańczycy, Istrowie i Ilirowie43

raczej podrażnili oręż rzymski niż go wyćwiczyli, a z Galiami — prawdę mówiąc — były harce a nie wojna

!>0. Kartagińczycy są wrogiem zahartowanym w bojach, który w czasie dwudziestotrzyletnich twardych wo-

jen wśród ludów hiszpańskich stale odnosił zwycięstwa, przyzwyczajeni są do energicznego wodza, a

teraz, tuż po zburzeniu najbardziej bogatego miasta, przekraczają Ebro; prowadzą z sobą tyle

hiszpańskich narodów, a zwabią jeszcze ludy gallickie, zawsze chętnie chwytające za broń. Z całym

światem trzeba będzie prowadzić wojnę, i to w Italii, pod murami Rzymu.

[17] Konsulowie mieli już uprzednio wyznaczone tereny działania, obecnie kazano im losować. Korneliu--

szowi przypadła w udziale Hiszpania, a Semproniuszowi Afryka z Sycylią. Uchwalono na ten rok sześć

legionów 51, ilość sprzymierzeńców zależnie od uznania konsulów, a flotę taką, jaką tylko można było

przysposobić. Zaciągnięto dwadzieścia cztery tysiące piechoty rzymskiej, tysiąc osiemset konnicy,

czterdzieści tysięcy pie--choty sprzymierzeńców, a cztery tysiące czterysta kon^-

- 49 Ludy te • prowadziły wojny z Rzymem w okresie między pierwszą a drugą wojną punicką.

50 Mowa o tzw. wojnie cyzalpińskiej (r. 225—222), w której podbito Galię na obszarze od Apeninu do Alp.

51 Konsulowie rzymscy w czasie wojny dowodzili dwiema armiami, senat wybierał dla nich dwa tereny do

prowadzenia wojny, a drogą losowania ustalano, który z nich ma objąć dany teren; sześć legionów —

jeden legion liczył w tym czasie 4200 (lub okrągło 4000) piechurów zaciągniętych wyłącznie z obywateli

rzymskich, jeden oddział lekkozbrojnych w ilości 1200 ludzi z niższych klas obywateli rzymskich, a

wreszcie 300 jeźdźców Z obywateli rzymskich. Ilość sześciu legionów zaciągniętych na wojnę z

Hannibalem była dość nieznaczna w porównaniu z siłami wroga i dowodzi, że Rzym nie doceniał

grożącego mu niebezpieczeństwa.

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 17

.221

nicy, spuszczono na morze dwieście dwadzieścia okrętów pięciorzędowych i dwadzieścia żaglowców.

Następnie postawiono wniosek na Zgromadzeniu Narodowym, by uchwaliło wypowiedzenie wojny

narodowi kartagiń-skiemu. Z racji tej wojny odbyło się w mieście nabożeństwo i modlono się do bogów, by

uchwalona przez naród rzymski wojna wypadła pomyślnie. Wojska podzielono między konsulów w sposób

następujący: Sem-proniusz otrzymał dwa legiony — każdy z nich liczył cztery tysiące piechoty i trzystu

jeźdźców — szesnaście tysięcy piechoty sprzymierzeńców i tysiąc osiemset jaz- -dy, sto sześćdziesiąt

okrętów wojennych i dwanaście żaglowców. Z tymi siłami lądowymi i morskimi wysłano Tyberiusza

Semproniusza na Sycylię; miał on przeprawić się do Afryki w takim wypadku, jeżeli drugi konsul sprosta

swemu zadaniu, polegającemu na niedopuszczeniu Hannibala do Italii52. Korneliusz otrzymał mniej

wojska, a to z tego powodu, że pretor Luejlisz Maniiusz 53 ze znaczną siłą miał być wysłany do Galii.

Głównie ograniczono Korneliuszowi ilość okrętów i dano mu tylko sześćdziesiąt pięciorzędowców

(Rzymianie byli bowiem przekonani, że wróg morzem nie nadciągnie, ani nie będzie prowadził wojny

morskiej) i dwa legiony rzymskie z przynależną do nich konnicą wraz

52 przypuszczano więc słusznie, że Hannibal wyruszy z Hisz--

panii na Italię drogą lądową.

53 W okresie drugiej wojny punickiej wybierano w Rzymie corocznie czterech pretorów, z których dwaj

zajmowali się sądownictwem, a dwaj byli mianowani namiestnikami prowincji;

dwóch pierwszych tak dzieliło się między sobą funkcjami sądowymi, iż jeden z nich, zwany praetor

urbanus, zajmował się sądownictwem w odniesieniu do obywateli rzymskich, drugi, praetor peregrinus,

sądownictwem w sprawach między nieoby-watelami. Wspomniany tu pretor L. Maniiusz był obrany jako

praetor peregrinus, jednakże wobec nadciągającej wojny obejmuje on na polecenie senatu komendę nad

wojskiem.

222

LIWIUSZ: DZIEJE

z czternastoma tysiącami piechoty sprzymierzeńców i tysiącem sześćset konnicy. Prowincja Galia

otrzymała na wojnę z Kartagińczykami dwa legiony rzymskie, dziesięć tysięcy piechoty sprzymierzeńców,

tysiąc konnicy sprzymierzeńców i sześćset konnicy rzymskiej, które tam skierowano.

. [18] Po tych przygotowaniach, chcąc przed wybuchem wojny dochować wszystkich formalności, wysyłają

w poselstwie do Afryki ludzi starszych: Kwintusa Fabiusza, Marka Liwiusza, Lucjusza Emiliusza, Gajusa

Licyniusza i Kwintusa Bebiusza: mieli oni w imieniu państwa postawić pytanie Kartagin czykom, czy

Hanni-bal obiegł Sagunt na podstawie uchwały państwowej;

w razie przyznania tego przez Kartagińczyków — co było do przewidzenia — i w razie osłaniania tego po-

stępku autorytetem państwowym mieli oni wypowiedzieć wojnę Kartagińczykom. Gdy Rzymianie po przy-

byciu do Kartaginy uzyskali posłuchanie w senacie, Kwintus Fabiusz nie powiedział nic więcej, tylko zgod-

nie ze swymi pełnomocnictwami postawił to jedno pytanie. Wówczas jeden z Kartagińczyków tak

przemówił:

»Rzymianie, już wasze poprzednie poselstwo było natarczywe, gdy domagaliście się wydania Hannibala z

tego tytułu, jakoby na własną rękę obiegł Sagunt. Zresztą obecne wasze poselstwo jest — jak dotąd —

jedynie w słowach łagodniejsze, w istocie zaś swej jeszcze surowsze. Wtedy bowiem oskarżaliście

samego tylko Hannibala i domagaliście się wydania go, teraz zaś chcecie wymóc na nas wszystkich

wyznanie winy, a domagacie się zadośćuczynienia, jakbyśmy się już do niej przyznali. Ja sądziłbym, że

nie należy stawiać pytania, czy Sagunt został oblężony na mocy decyzji prywatnej, czy uchwały państwa,

lecz czy było to zgodne z prawem, czy nie. Naszą wyłącznie sprawą jest zbadanie, czy nasz obywatel

uczynił coś za naszą "zgodą,

KSIĘGA XXI, KOZDZ. 1»

223

czy na własną rękę, i naszą rzeczą jest ukaranie go.

My możemy z wami dyskutować tylko nad zagadnieniem, czy było to zgodne z przymierzem. Przeto

ponieważ chodzi o rozróżnienie tego, co wodzowie czynią na podstawie polecenia ze strony państwa, a

co na własną rękę, to łączy nas z wami przymierze zawarte przez konsula Gajusza Lutacjusza; otóż w nim

mimo klauzuli, biorącej w opiekę sprzymierzeńców obu stron, nie ma klauzuli-co do Saguntyńczyków °4,

boć przecie w tym okresie nie byli jeszcze waszymi sprzymierzeńcami. Jednakowoż w przymierzu

zawartym z Hazdruba-lem 5i> zostali wyłączeni Saguntyńczycy. Przeciw tego rodzaju zarzutowi nie mam

zamiaru odpowiedzieć nic, tylko to, czego nauczyłem się od was. Wyściei bowiem oświadczyli66, że nie

obowiązuje was przymierze zawarte z nami na początku przez konsula Kwintusa Lutacjusza, ponieważ

zawarto je bez aprobaty senatu i bez uchwały Zgromadzenia Narodowego. Wskutek tego na mocy uchwał

państwowych został zawarty na nowo inny

54 W układzie zawartym przez konsula Katulusa z Kartagińczykami po zakończeniu pierwszej wojny

punickiej, obie strony zobowiązały się do niewszczynania wojen ze sprzymierzeńcami strony drugiej.

• °6 Mówca uprzedza zarzut, jaki Rzymianie mogą postawić

.jego rozumowaniu.

56 Katulus w r. 241 zawarł wstępne preliminaria pokojowe z Kartaginą, które miały być później

zatwierdzone przez Zgromadzenie Narodowe i dopiero wtedy nabrać mocy prawnej. W Rzymie odrzucono

tę wstępną umowę i rokowania między Katulusem a Hamilkarem musiały toczyć się na nowo. Doprero ta

druga redakcja została przyjęta przez Zgromadzenie Narodowe. Ten szczegół wykorzystują teraz zręcznie

Kartagińczycy:

jeżeli Rzymianie odrzucili wtedy układ zawarty przez wodza swych sił zbrojnych, konsula Lutacjusza

Katulusa, to i teraz Władze państwowe Kartaginy nie są skrępowane postanowie-' niami układu,

zawartego między ich dowódcą Hazdrubalem a narodem rzymskim, a w szczególności tym punktem

porozumienia, gdzie była mowa o nienaruszalności terytorium Saguntu.

224

LIWIUSZ: DZIETE

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 19

225

układ w sprawie przymierza. Jeżeli nie obowiązują was wasze układy57, chyba że zostały zawarte z wa-

szego upoważnienia względnie nakazu, to tak samo nie mógł nas obowiązywać układ Hazdrubala,

zawarty przez niego bez naszej wiedzy. Nie wspominajcie więc już Saguntu i Ebra i wyrzućcie wreszcie z

siebie to, co już dawno w sobie nosicie«. — A wtedy Rzymianin 5ti zawinął koniec swej togi i powiedział:

»Przynosimy wam tu i wojnę, i pokój. Wybierzcie jedno z nich według swej woli!« — Na te słowa

odpowiedział mu równie stanowczy okrzyk, by dał to, co chce. A gdy on rozpuściwszy togę powiedział, że

daje im wojnę, oświadczyli wszyscy, że ją przyjmują i/będą ją prowadzić z taką samą odwagą; z jaką ją

biorą.

[19] Posłowie uznali za rzecz bardziej licującą z godnością narodu rzymskiego postawić takie

bezpośrednie zapytanie i wypowiedzieć wojnę, niż prowadzić polemikę słowną na temat zobowiązań

wynikających z traktatów, w szczególności po zburzeniu Saguntus9. Bo gdyby temat nadawał się do

dyskusji, to w jakim względzie można porównywać przymierze Hazdrubala z pierwotną redakcją

przymierza Lutacjusza, która później uległa zmianie? W przymierzu Lutacjusza była zupełnie

niedwuznaczna wzmianka, że nabierze ono mocy prawnej tylko w wypadku zatwierdzenia przez naród,

natomiast w układzie z Hazdrubalem nie było żadnego tego rodzaju zastrzeżenia, a układ przez tyle

57 To wykrętne rozumowanie zbija Liwiusz w następnym rozdziale.

58 — zrobił to Fabiusz, który stał na czele tego poselstwa. 56 Liwiusz chce powiedzieć, że Fabiusz nie

rozwodził się nad zagadnieniem prawnym, interpretowanym wykrętnie, przez senat kartagiński, by nie

naruszyć godności narodu rzymskiego. Ale racja prawna była po stronie Rzymian i temu zagadnieniu po-

święca Liwiusz swój wywód.

lat za jego życia milcząco był uznawany za ważny, że nawet po jego śmierci nic się nie zmieniło. Wszakże

gdyby nawet stanąć na stanowisku pierwotnego układu M, to była wystarczająca klauzula na korzyść Sa-

guntyńczyków przez zastrzeżenie dotyczące sprzymierzeńców obu stron. Nie było tam bowiem klauzuli

,,obecnych sprzymierzeńców", ani klauzuli, by nie mieć . w przyszłości żadnych nowych sprzymierzeńców,

ponieważ wolno pozyskiwać sprzymierzeńców nowych;

któż mógłby zgodzić się z tym, by nikogo za żadne zasługi nie darzyć przyjaźnią lub nie bronić narodów

przyjętych w opiekę, pod tym jednak warunkiem, by sprzymierzeńców Kartaginy nie podburzać do odpad-

nięcia od niej oraz by nie łączyć się przymierzem z tymi, którzy by samorzutnie od nich odpadli.

Posłowie rzymscy zgodnie z poleceniem otrzymanym w Rzymie przeprawili się z Kartaginy do Hiszpanii,

by udać się do poszczególnych państw, nakłonić je do zawarcia przymierza lub przynajmniej odwieść od

zawarcia przymierza z Kartagińczykami. Najpierw przyjechali do Barguzjów 61; ci przyjęli ich uprzejmie,

ponieważ mieli już dość punickiego panowania i posłowie u wielu ludów nad rzeką Ebro wzbudzili prag-

nienie odmiany losu. Następnie przybyli do Wolcja-nów °2, których odpowiedź obiegła całą Hiszpanię i od-

stręczyła resztę szczepów od przymierza z Rzymianami. Albowiem najstarszy z nich odpowiedział tak na

zebraniu: »Rzymianie, jakże wam nie wstyd żądać, byśmy przyjaźń z wami cenili wyżej niż przyjaźń z Kar-

tagińczykami, skoro tych, którzy to uczynili, wy jako

80 — tzn. układu Katulusa z r. 241.

61 Barguzjowie — lud hiszpański mający swe siedziby w oko-_ licy Pirenejów. . •

62 Wolcjanowie — lud hiszpański sąsiadujący z Barguzjami od strony południowo-zachodniej.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 20

226

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXI, ROZDZ. 20

227

sprzymierzeńcy zdradziliście okrutniej niż zniszczył ich wróg Kartagińczyk? Według mego zdania tam

szukajcie sprzymierzeńców, gdzie nie słyszano o upadku Saguntu. Dla narodów hiszpańskich gruzy

Saguntu będą dowodem równie żałosnym jak przekonywującym, by nikt nie ufał słowu Rzymian i

przymierzu z nimi«.

Następnie kazano im natychmiast opuścić terytorium Wolej anów, a na żadnym później zgromadzeniu

Hiszpanów nie otrzymali przychylnej odpowiedzi. W ten sposób na darmo objechali Hiszpanię i udali się

do Galii.

[20] Tu przedstawił im się nowy i groźny widok, mianowicie to, że w uzbrojeniu — zgodnie ze zwyczajem

tego ludu — przyszli Gallowie na zgromadzenie. Posłowie podnosili w mowie sławę i męstwo narodu

rzymskiego oraz wielkość ich państwa i domagali się, by Gallowie bronili Kartagińczykom, niosącym wojnę

do Italii, przejścia przez swe miasta i wsi; wtedy to powstał podobno tak straszny hałas i śmiech, że

urzędnicy i starsi obywatele z trudem tylko mogli uciszyć młodzież. Do tego stopnia naiwne i bezczelne

było w ich oczach żądanie, by Gallowie nie dopuścili działań wojennych do Italii, a sami je zwrócili przeciw

sobie i wystawili na spustoszenie zamiast cudzych; własne tereny. Wreszcie hałas uciszył się, a wtedy

posłom dano odpowiedź, że nie znają ani żadnej zasługi Rzymian względem nich, ani żadnego bezprawia

wyrządzonego im przez Kartagińczyków, gwoli którym uważaliby za swój obowiązek chwycić za broń albo

w obronie Rzymian, albo przeciw Kartagińczykom. Przeciwnie, dochodzą do nich wiadomości, że ludzi

należących do ich szczepu <ls wypędzają Rzymianie z ich posiadłości i gra-

63 Mowa o mieszkańcach Galii Cyzalpińskiej, pokonanych przez Rzymian w r. 222, po której to klęsce

zaczęto w ich kraju zakładać kolonie na prawie latyńskim, itd.

nic Italii, że płacą oni daninę Rzymowi i muszą znosić różne inne dolegliwości. To samo mniej więcej

mówiono i słyszano na wszystkich pozostałych zebraniach w Galii. Dopiero po przybyciu do Marsylii

usłyszano jakieś gościnne i pokojowe słowa 64. Tam posłowie dowiedzieli się, że sprzymierzeńcy wybadali

wszystko starannie i rzetelnie, a mianowicie że Gallowie zostali zawczasu nastrojeni przez Hannibala

przeciw Rzymianom, ale że nawet w stosunku do niego lud ten nie będzie dość powolny (usposobienie ich

jest w najwyższym stopniu dzikie i nieposkromione), chyba że pozyska sobie książąt jednego po drugim

złotem, na które ten lud jest ogromnie łapczywy. W ten sposób posłowie po objechaniu narodów Hiszpanii

i Galii wrócili do Rzymu, w niedługi czas po wyruszeniu konsulów do ich prowincji. Zastali całe

społeczeństwo podniecone oczekiwaniem wojny, bo doszły już wiarogodne pogłoski, że Kartagińczycy

przekroczyli rzekę Ebro.

64 Przymierze Rzymu z Marsylią istniało już od dawna. Marsylia (dzisiejsza Marseille) była osadą jońską

miasta Fokai.

20*

XIII. BITWA NAD JEZIOREM TB.AZYMEŃSKIM (XXII 1—7)- - .

[l]1 Nadchodziła już wiosna, a więc Hannibal wyruszył z leż zimowych. Mimo ogromnych mrozów, już

przedtem próbował on bezskutecznie przejść przez Apenin, a zatrzymał się w tych okolicach z ogromnym

dla siebie niebezpieczeństwem i strachem. Gallowie, których przedtem pobudziła nadzieja łupu i

pustoszenia pól, ujrzeli, że własny ich kraj jest teatrem wojny i że dokuczają im zimujące wojska obu

walczących stron2,

' W ks. XXI 21—61 opisywał Liwiusz przejście Hannibala z armią przez Alpy z Hiszpanii do Italii i jego

bitwy najpierw nad rzeką Ticinus, gdzie odniósł zwycięstwo nad wojskiem rzymskim pod wodzą konsula

Scypiona, a następnie nad Trebią, gdzie pobił wojska obu konsulów. Dzięki zwycięstwu nad Trebią

opanował Hannibal całą Galię Przedalpejską. Zima uniemożliwiła dalsze działania wojenne, Hannibal z

wojskiem pozostał na zimowisku między Alpami a Apeninem, początkowo w okolicy Placencji, następnie

w Ligurii. W styczniu 217 r. przed n. e. odbyły się w Rzymie wyborcze komicja centurialne, na których pod

wrażeniem doznanych klęsk wybrano konsulami Gnejusza Serwiliusza i Gajusza Flaminiusza (por. przyp.

4).

2 Hannibal tylko z konieczności zimował w Galii Przedalpej-skiej, wywołując tym niechęć ludności

gallickiej, która stanęła po jego stronie, ale która nie chciała żywić przez zimę całej jego armii. Chce on jak

najprędzej przejść przez Apeniny licząc, że w Etruskach znajdzie poparcie dla swych planów;

Etruskowie byli politycznie znacznie więcej wyrobieni od Gal-łów, a nadto kiedyś, w okresie swej

najwyższej potęgi, byli złączeni przymierzem z Kartagińczykami, i wspólnie z Kartaginą pokonali w r. 537

pod Alalią Focejczyków; wojska obu , walczących stron — niedobitki rzymskich legionów, które zimowały

w Placencji i Kremonie, a później w Luce.

KSIĘGA XXII, ROZDZ. l

229

zamiast by sami brali zdobycz wojenną z cudzych terenów. Przerzucili więc z kolei swoją nienawiść z Rzy-

mian na Hannibala. Życiu jego groziły często zasadzki ze strony książąt gallickich, ale ratowała go ich

własna niesłowność, bo równie lekkomyślnie, jak się przeciw niemu zmawiali, tak i donosili o zmowie;

zmieniając także to stroje, to nakrycie głowy i wprowadzając ich w ten sposób w błąd, zabezpieczył się od

zasadzki z ich strony. Zresztą obawa przed tym była również jedną z przyczyn wcześniejszego

wyruszenia z zimowiska.

W tym samym okresie konsul Gnejusz Serwiliusz objął w Rzymie urząd w dniu 15 marca3. Gdy tu zdawał

sprawę na temat stanu spraw państwowych, odżyła na nowo nienawiść do Gajusza Flaminiusza 4. Sarkali,

że wybrali dwóch konsulów, a mają w rzeczywistości tylko jednego8. Jakże może on piastować prawne

dowódz-

3 15 marca — był to w tym okresie początek roku konsularnego.

4 Flaminiusz, jako trybun ludowy w r. 232, przeprowadził pewną reformę agrarną, która zjednała mu

życzliwość ludu," a wywołała niechęć arystokracji. Popularność uzyskana w ten. sposób umożliwiła mu

uzyskanie konsulatu, w r. 223; na tym urzędzie podczas wojny cyzalpińskiej odniósł zwycięstwo nad

Insubrami, ale ten konsulat pogłębił jeszcze przepaść między nim a senatem.

5 Konsul miał w dniu objęcia urzędu złożyć ofiarę Jowiszowi na Kapitelu, następnie zwołać senat i ustalić

termin dla odbycia feriae Latinae; przed objęciem komendy nad armią winien on był odbyć auspicża, a

dopiero po dokonaniu tych wszystkich ceremonii, odziany w szkarłatny płaszcz udawał się do obozu wraz

ze swymi dwunastu liktorami. Jak wynika z księgi XXI 63 Flaminiusz nie wykonał żadnej z opisanych

ceremonii, wyjechał ukradkiem z Rzymu i w obozie objął komendę nad legionami. Dlaczego? Flaminiusz

był w zatargu z senatem: wiedział, że augurowie byli często ślepym narzędziem w ręku ówczesnej

oligarchii i że często udawali ukazanie się znaków niepomyślnych, by w ten sposób przeszkodzić jakiejś

zamierzonej akcji, ńi.ę znajdującej uznania u senatu. Doświadczył tego na

230

LIWIUSZ: DZIEJE

two, jakie ma prawo do odbywania wróżb? Dodawano, że prawo to urzędnicy zabierają z sobą z ojczyzny,

od bóstw opiekuńczych domu i ojczyzny, po uczczeniu Ferii Latyńskich 6, po złożeniu ofiary na Górze

Albańskiej i po odbyciu uroczystych ślubów na Kapitelu;

człowiek prywatny nie ma prawa odbywania wróżb, a kto wyjechał nie mając tego prawa, ten na obcej

ziemi nie może go na nowo w całości otrzymać.

Obawę powiększały różne nadzwyczajne zjawiska7, o których donoszono równocześnie z kilku

miejscowości:

na Sycylii zapaliły się kilku żołnierzom groty, na Sardynii zaś, gdy jeździec odbywał wartę na murze,

stanęła mu w ogniu laska, którą trzymał w ręce. Na wybrzeżu kilkakrotnie zabłysnęły ognie, dwie tarcze

zapociły się krwią, kilku żołnierzy trafiły pioruny i widziano zmniejszenie się tarczy słonecznej. W Preneste

8 spadły z nieba rozżarzone kamienie, w Arpi9 ujrzano tarczę na niebie

KSIĘGA xxii, ROZDZ. i

231

swej własnej osobie w czasie poprzedniego konsulatu. Liczył się z tym, że przeciwnicy polityczni

spowodują orzeczenie rzekomo niepomyślnych wróżb, zatrzymają go wskutek tego w Rzymie przez taki

okres czasu, jaki byłby potrzebny drugiemu konsulowi Gnejuszowi Serwiliuszowi .do odniesienia

zwycięstwa nad Hannibalem. Ale wskutek niezachowania przez Flaminiusza tych wszystkich formalności,

jego przeciwnicy polityczni nie uznają go teraz za konsula ze wszystkimi atrybutami władzy.

6 Ferie Latynskie — feriae Latinae były pierwotnie świętem miast, należących do związku latyńskiego. W

okresie drugiej wojny punickiej święto to było urządzane przez konsulów po objęciu urzędowania. Ofiary

składali konsulowie przy świątyni Jowisza zw. luppiter Latiaris na górze Alba.

7 Częsta u Liwiusza teratologia (wyjaśnienie dziwów i cudowności) wynikająca z jego zabobonności: klęski

Rzymu są poprzedzone jakimiś znakami nadzwyczajnymi, gdyż Liwiusz uważa je za zesłane przez

bogów.

8. Preneste — dziś Palestrina, miasto w Lacjum, na -wschód od Rzymu.

9 Arpi — miasto w Apulii,

walkę słońca z księżycem; w Kapenie1G ujrzano w biały dzień dwa księżyce, wody w Cerę n płynęły

zmieszane z krwią, a nawet źródło Herkulesa sączyło się splamione krwawymi plamami, w Ancjum 12

spadły żniwiarzom do kosza kłosy splamione krwią, w Fa-leriach" niebo zdało się rozpadać wielką

rozpadliną, z której błysnęło oślepiające światło, sztabki losowe skurczyły się, a jedna wypadła z

następującym napisem: Mars potrząsa swym orężem. W tym samym czasie w Rzymie spocił się posąg

Marsa na via Appźa 14 i wizerunki wilków. W Kapui15 wydawało się, jakby niebo gorzało i jakby księżyc

spadał wśród deszczu. Dlatego zaczęto przykładać wagę nawet do mniej znacznych wydarzeń

nadzwyczajnych: u kilku ludzi kozy porosły w wełnę, kura przemieniła się w koguta, a kogut w kurę.

Konsul przedstawił te wiadomości senatorom zgodnie z doniesieniami, wprowadził do kurii informatorów i

zagaił w senacie obrady na temat czci bogów. Uchwalono, by te nadzwyczajne zjawiska przebłagać

częścią przez większe zwierzęta ofiarne, a częścią przez ofiary ze zwierząt jeszcze ssących mleko matek,

i by odbywały się trzydniowe ofiary błagalne przy wszystkich pulwinariach16: inne ofiary po zajrzeniu przez

10 Kapena — miasto w Etrurii.

n Cerę — por. przypis 14 do I l.

12 Ancjum — dziś Porto d'Anzio, miasto w ziemi Wcisków, na płd. od Rzymu.

" Falene — miasto Falisków przy via Flaminia.

14 via Appia — ulica rzymska, prowadziła z Palatynu na płdn.-wschód; jej przedłużeniem była bita szosa,

zbudowana w r. 312 przez cenzora Apiusza Klaudiusza, prowadząca do Kapui, a później nawet do

Brundizjum, zwana też via Appźa:

13 Kapua — stolica Kampanii. .

16 pulwinaria (pulyinar dosł. == ,poduszka') — miejsce kultu, gdzie zastawiano biesiady na cześć bogów.

232

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. l—2

233

dziesięciu mężów do ksiąg sybillińskich 17 miały się tak odbywać, jak wolę bogów ustali dziesięciu mężów

na podstawie świętych przepisów. Na skutek orzeczenia dziesięciu mężów uchwalono 18, by najpierw

ofiarować Jowiszowi jako dar złoty piorun wagi 50 funtów18, Ju-

. nonie i Minerwie dary ze srebra, dla bogini Juno Regina miały być złożone, większe zwierzęta ofiarne na

Awen-

" tynie, a dla Juno Sospita w Lanuwium 19 matrony miały dać składkę pieniężną w dowolnej wysokości i

zanieść to w darze dla Juno Regina na Awentynie i miało odbyć się lectisternium20; nawet wyzwoleniec

miały złożyć składkę, na ile którą było stać, by dać podarek Feroniis:1. Po dokonaniu tego wszystkiego

decemwiro-wie złożyli na forum w Ardei ofiary z większych zwierząt, wreszcie w miesiącu grudniu 22

złożono w Rzymie

"obok świątyni Saturna ofiarę, nakazano lectisternium (senatorowie je wyposażyli) i publiczną biesiadę,

17 księgi sybillińskie — według podania zakupił je Tarkwi-niusz Superbus od Sybilli. Rzymianie uznawali je

za księgi wyroczne i wybierali kolegium kapłańskie dla ich objaśniania. Kolegium to składało się

początkowo z dwóch, później z dziesięciu, następnie z piętnastu członków. W chwilach krytycznych

polecał im senat zajrzeć do ksiąg i szukać w nich porady. Miało to miejsce i w tym wypadku.

18 50 funtów — rzymski funt, pondo, ważył mniej więcej -327 gramów.

19 Juno Sospita (Wybawicielka) była opiekunką małżeństw i doznawała specjalnej czci od matron;

najsławniejszą była jej świątynia w Lanwium (dziś Cwita Layigna).

20 lectisternium — była to uczta zastawiona dla bogów, na której ustawiano ich posążki.

'•'* Feroma — staroitalska bogini, której świątynia znajdowała się pod górą Sorakte, na prawym brzegu

Tybru. Była ona patronką wyzwolenie.

~1'1 w miesiącu grudniu — oczywiście roku bieżącego^, tzn. 217. Wzmianka o ofiarach złożonych w

grudniu jest wyprzedzeniem obscnego toku opowiadania Liwiusza; zasadniczo jesteśmy przy wypadkach

rozgrywających się w marcu tego roku.

w mieście przez dzień i noc wołano iSatumalia 23, polecono narodowi uznać ten dzień za święty i -takim

zachować go na zawsze.

[2] Konsul zajęty był w Rzymie modłami błagalnymi do bogów oraz poborem wojska. Tymczasem

Hannibal wyruszył z zimowiska, ponieważ krążyła wieść, że i konsul Flaminiusz przybył już do Arrecjum24;

a cho-|'ciaż wskazywano mu drogę inną, dłuższą, ale wygod-rniejszą, poszedł drogą bliższą przez

topieliska okolicami, gdzie rzeka Arnus 25 w tym okresie wylała w niespotykanych rozmiarach. Na czele

pochodu kazał iść Hiszpanom, Afrykańczykom i w ogóle całej grupie weteranów, dodał także ich tabory,

by w razie koniecznego postoju nie brakło im czegoś z potrzebnych rzeczy, za nimi mieli iść Gallowie i

stanowić środkową część pochodu, na samym końcu miała iść jazda, pochód miał zamykać Magon26 z

lekkozbrojnymi Numidami i utrzymać w porządku Gallów głównie na wypadek, gdyby znużeni trudną i

długą drogą mieli uciekać lub przystawać, bo ten naród jest na takie rzeczy niewy-trzymały. Pierwsza

kolumna za przewodem dowódców postępowała za swymi sztandarami po bardzo ostrych i głębokich

topieliskach rzeki, chociaż niemal tonęli i zanurzali się w błocie. Gallowie ani nie mogli utrzy-

23 SaturnaUa — tak nazywano święta ku czci Saturna, obchodzone w grudniu; były one połączone z

obchodami prywatnymi, panował nastrój taki jak u nas w karnawale, znikała wtedy wszelka różnica

stanów.

24 Arrecjum — dzisiejsze Arezzo w Etrurii. Konsul Flaminiusz, jak wynika 7. księgi XXI 63 oryg., objął

komendę nad wojskiem w Ariminum (dzisiejsze Riminż). Armia ta składała się z czterech legionów, konsul

natychmiast po objęciu komendy wyruszył z wojakiem w pochód.

25 Arnus — dzisiejszy Arno, rzeka w Etrurii uchodząca do Morza Tyrreńskiego.

26 Magon — najmłodszy z braci Hannibala.

234

LIWIUSZ: DZIEJE

mać się wskutek pośliźnięć, ani nie mogli wydobyć się z topielisk, ciała ich nie krzepiła odwaga ani odwagi

nadzieja; jedni ledwie się wlekli, inni, gdy raz padli ze znużenia zupełnie bezsilni, marli wśród zwierząt po-

ciągowych, leżących również na-całej drodze. Najbar- ^ dziej padali z nóg z powodu braku snu przez

cztery ;s dni i trzy noce. Ponieważ wszystko było pod wodą i. i nie można było nigdzie znaleźć suchego

miejsca, • gdzieby można znużone ciało złożyć, na wodzie piętrzyli ^ swe bagaże i sami kładli się na nie.

Stosy zwierząt l pociągowych, leżących na całej drodze i częściowo nie ;

zalanych przez wodę, dawały prowizoryczne miejsce spoczynku tym, którzy szukali odpoczynku na małą

chwilę. Sam Hannibal był chory na oczy przede wszystkim wskutek wiosenej pogody przynoszącej raz

ciepło, raz zimno. Jechał on na jedynym pozostałym przy życiu słoniu 27, by być tym wyżej ponad wodą,

ale wskutek niespania, nocnej wilgoci i bagnistego klimatu, powodującego u niego bóle głowy, oraz braku

możności i czasu leczenia stracił jedno oko.

[3] Wytracił on w taki nędzny sposób wiele ludzi i zwierząt pociągowych. Gdy wreszcie wydobył się z tych

topielisk, przy pierwszej nadarzającej się możliwości rozbił obóz na suchym gruncie i dowiedział się przez

wysłanych przodem wywiadowców, że wojsko. rzymskie jest w pobliżu murów Arrecjum. Następnie starał

się zyskać wiadomości co do zamiarów konsula, jego usposobienia, położenia okolicy, dróg i możności

zdobycia wyżywienia i w ogóle co do wszystkiego, co pożytecznie było poznać, a przeprowadzał te bada-

27 jechał na słoniu — z Hiszpanii do Italii prowadził Hannibal z sobą 37 słoni, jednak większość ich zginęła

wskutek mrozu zaraz po bitwie nad Trebią, reszta — z wyjątkiem tego jednego — w czasie burzy

śnieżnej, jaka zaskoczyła Hannibala . W przełęczach Apeninu (Liv. XXI 56,e i 58,u).

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 3

235

nią nadzwyczaj skrupulatnie. Okolica była urodzajna., jak mało która w Italii: łany etruskie, rozciągające

się między Fezulami28 a Arrecjum, obfitują w zboże, bydło i zapasy wszelkiego rodzaju. Konsul urósł w

pychę jeszcze od czasu poprzedniego konsulatu29, nie okazuje należytego szacunku nie tylko dla praw i

majestatu senatorów, lecz nawet dla bogów311. Wrodzoną mu lekkomyślność powiększyły jeszcze

pomyślne rezultaty, osiągnięte poprzednio przez niego tak w sprawach cywilnych, jak i wojskowych31.

Wskutek tego stawało się rzeczą oczywistą, że nie będzie pytał o radę ani bogów, ani ludzi i będzie

postępował zuchwale i z pośpiechem. By więc tym bardziej dał się konsul opanować swym wadom, zaczął

go Hannibal drażnić. Po lewej stronie zostawił wroga, a dążąc do Fezul32 przez środek Etrurii, wyruszył na

łupieską wyprawę; pokazał konsulowi z dala mordy i pożary i w ogóle całe spustoszenie wojenne, jakie

tylko zdołał wykonać. Nawet gdyby wróg tkwił w bezczynności, nie miał zamiaru sam Flaminiusz siedzieć

bezczynnie, a cóż dopiero teraz, gdy ujrzał, jak

28 Fezule — Faesulae (dziś Fiesole na płn. wsch. od Florencji)

miasto w Etrurii.

29 Por. przypis 4 do rozdz. l tej księgi.

30 lecę nawet dla bogów — bo nie odbył w Rzymie auspicjów.

31 Chodzi o przeprowadzenie miłej ludowi, a niemiłej senatowi ustawy agrarnej, jaką przeprowadził w

czasie swego trybunatu w r. 232. Popierał on też ustawę Klaudiusza w r. 220, która pozbawiła senatorów

prawa do posiadania okrętów o większym tonażu; wskutek tej ustawy senatorowie nie mogli konkurować •

z kupcami,- pochodzącymi z plebsu. Ustawa była silnym ciosem przeciw senatowi. Sukcesy militarne

Flaminiusza, o których tu mowa, odnoszą się do jego zwycięstwa w wojnie cyzalpińskiej

nad Insubrami w r. 223.

32 Skoro Hannibal szedł od zachodu, a Flaminiusz był pod Arrecjum, to nie mógł on maszerować do Fezul

i równocześnie mieć wojsko rzymskie po lewej stronie. Jest tu błąd geogra' ficzny Liwiuszą,

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 3-4

237

236

LIWIUSZ? DZIEJE

niemal na jego oczach wróg grabi i łupi mienie sprzy-

\ mierzeńców' Uznał to za hańbę dla swej własnej osoby. że Kartagińczyk wałęsa się już w środku Italii i

bez żadnego oporu idzie oblegać nawet mury Rzymu. Na zwo-iłanej naradzie inni doradzali postępowanie

mniej efek-" towne, ale korzystniejsze, tzn. by czekać na przybycie drugiego konsula, aby połączonymi

armiami i ze wspólną odwagą i wspólnym planem prowadzić działania, a tymczasem konnicą i

lekkozbrojnymi wojskami posiłkowymi powstrzymać wroga od zbytniego pustosze-Jlia kraju. Ale' konsul z

gniewem wypadł z narady, dał równocześnie znak do pochodu i rozpoczęcia bitwy i krzyknął: »Dobrze,

siedźmy przed murami Arrecjum, bo tu jest ojczyzna i bóstwa domowe! Niech Hannibal, Wypuszczony z

rąk naszych, pustoszy Italię, niech nisż-

'czy i pali wszystko i dojdzie tak do murów Rzymu, a my nie ruszymy się stąd, aż senatorowie przywołają

Gajusza Flaminiusza z Arrecjum, jak niegdyś Kamillusa z Wejów« •''3. Tak wołając kazał jednocześnie

podnieść sztandary, a sam skoczył na konia; ale koń nagle upadł i wyrzucił konsula daleko ponad swą

głowę. Wszyscy otaczający przerazili się tym jako niepomyślną wróżbą. a tu nadto przychodzi wiadomość,

że chociaż chorąży

<natęża się ze wszystkich sił, nie może podnieść sztandaru. Zwrócił się do gońca i rzekł: »Czy przyńosis?

.także pismo od senatu, zabraniające mi prowadzenia wojny? 34 Idź stąd, daj rozkaz, niech wykopią

sztandar,

33 Por. V 46; tu zresztą Flaminiusz wyraża się niedokładnie. bo nie przywołano Kamillusa z Wejów, lecz

Rzymianie, zebrani W Wejach, przywołali go z Ardei.

„ 34 Prawdopodobnie aluzja do wydarzeń z czasu poprzedniego konsulatu Flaminiusza, kiedy to przed

b.itwą otrzymali konsu-Iowie list od senatu z doniesieniem, że ich wybory zostały uznane za nieważne ze

względu na złowróżbne znaki. Flaminiusz mimo to prowadził w dalszym ciągu działania wojenne,

jeżeli zdrętwiały mu może ręce ze strachu i wyciągnąć go nie może«. Następnie kolumna rozpoczęła

marsz:

starszyzna prócz tego, że nie zgadzała się z tym planem, była przerażona podwójną niepomyślną wróżbą,

ale szeregowiec na ogół był wesół z zuchwalstwa wodza, mając na uwadze nie tyle uzasadnienie nadziei,

co samą

nadzieję.

[4] Hannibal dał dotkliwie poznać całe spustoszenie

wojenne obszarowi między miastem Kortoną35 a Jeziorem Trazymeńskim, aby tym bardziej pobudzić

wroga do gniewu i pomszczenia krzywd sprzymierzeńców. Dotarli już do okolic jakby stworzonych do

urządzenia zasadzki, gdzie Trazymen podchodzi najbardziej pod góry Kortoneńskie. Jest między nimi

tylko bardzo wąska droga, jak gdyby do tego właśnie celu umyślnie pozostawiona przestrzeń, następnie

rozpościera się równina na nieco szerszej przestrzeni, a dalej wznoszą się pagórki. Tam Hannibal rozbił

obóz na otwartej przestrzeni, gdzie miał zatrzymać się tylko z Afrykańczykami i Hiszpanami. Balearów se i

resztę lekkozbrojnych prowadzi dookoła za góry. Konnicę umieszcza przy samym wejściu do cieśniny,

ponieważ ich doskonale zakrywały pagórki, by po wkroczeniu tam Rzymian konnica przecięła im drogę i w

ten sposób cała przestrzeń była zamknięta jeziorem i górami.

Flaminiusz o zachodzie słońca przybył nad jezioro;

nazajutrz nie wysłał przodem zwiadów, ale o ledwie szarzejącym świcie przeszedł przez przesmyk, a

skoro kolumna marszowa zaczęła rozpościerać się na szerszej

85 Kortoną — miasto we wschodniej Etrurii, na północ od Jeziora Trazymeńskiego (dzisiejszego Lago di

Perugia w Toskanii).

36 Balearowte (BaUares) — mieszkańcy" Wysp Balearskich (na

wschód od Hiszpanii), słynęli jako mistrzowscy procarze; byli oni w armii Hannibala, wchodząc w skład

tzw. lekkozbrojnych.

238

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 5

239

przestrzeni, zauważył tylko tych wrogów, którzy byli na przedzie; zasadzka zgotowana z tyłu i nad głową

uszła jego uwagi. Hannibal osiągnął zamierzony cel; miał wroga otoczonego i zupełnie zamkniętego

jeziorem, górami i swoim wojskiem: dał wszystkim wojskom hasło do jednoczesnego uderzenia. Skoro

oddziały zbiegły — każdy najbliższą drogą — rzecz cała stała się tym bardziej nagła i niespodziewana; że

mgłą dobywająca się z jeziora gęściej osiadła na równinie niż' na górach i zastępy wrogów widząc się

nawzajem • z większej ilości pagórków, tym bardziej mogły o tym samym czasie zbiec na dolinę. Krzyk

rozległ się ze wszystkich stron. Rzymianin poznał, że wpadł w pułapkę, zanim jeszcze mógł wyraźnie

ujrzeć wrogów. I bój rozpoczął się na przedzie i na skrzydłach, zanim jeszcze szyk zdołał się należycie

ustawić i zanim zdołano wziąć broń do ręki i miecze dobyć z pochew.

[5] Wśród ogólnego przerażenia konsul osobiście okazał -— jak na tak groźny obrót sprawy — nieustra-

szoną odwagę 37. Ponieważ każdy zwracał się w stronę bezładnych krzyków, ustawia pomieszane szyki,

jak tylko pozwalało miejsce i okoliczności; gdzie tylko mógł dojść i gdzie tylko można było go dosłyszeć,

krzepi na duchu żołnierzy, każe stać na miejscu i walczyć. Wołał, że trzeba się stąd wydostać nie ślubami

i modłami do bogów, ale przemocą i męstwem, że miecz toruje ' drogę przez środek wrogich zastępów, a

im mniej jest strachu, tym mniej zwykle bywa niebezpieczeństwa. Ale z powodu hałasu i wrzawy bojowej

nie można było słyszeć ani słów zachęty, ani rozkazu. Żołnierze nie pozna-

37 Liwiusz twierdzi, że Flaminiusz nie uląkł się mimo rozpaczliwego położenia, w jakim znalazł się z

wojskiem, natomiast co innego wynika z opowiadania Greka Polibiusza, który przedstawia jego

zachowanie w tym momencie, jak gdyby zupełnie stracił głowę.

wali ani swych sztandarów, ani swych szeregów, ani swego miejsca, tak że ledwie tyle mieli przytomności,

by chwycić za broń i przygotować ją do bitwy. Niektórych zaskoczono, a oręż nie dawał im osłony, lecz

raczej tamował swobodę ruchu. Wśród tak gęstej mgły kierowano się raczej słuchem niż wzrokiem.

Twarze i wzrok kierowano w tę stronę, gdzie słychać było jęki rannych, uderzenia ciał i oręża i zmieszane

z sobą krzyki walczących i uciekających. Jedni w ucieczce wpadali w kłąb walczących i nie mogli ruszyć

się dalej, innych, gdy wracali do bitwy, szereg uciekających zawracał z sobą. Następnie gdy nadaremnie

przedsięwzięto uderzenia na wszystkie strony, a zamykały drogę z boków góry i jezioro, z przodu zaś i z

tyłu zastępy wrogów, stało się jasne, •że nadzieja ocalenia jest tylko we własnej prawicy p i własnym

mieczu, wtedy każdy sam sobą zaczął kie-|| rować i sam siebie zachęcał do boju; rozpoczęła się 'fi jakby

druga bitwa na nowo, ale nie taka uporządko-(;Ł wana w szeregach principes, hastati i triaru38, nie taka,

by stali przed sztandarem przodownicy, za sztandarami walczył inny szereg, żołnierz nie walczył we

własnym legionie, kohorcie i manipule3ił, ale przypadek zbijał żołnierzy w gromadkę, a własna odwaga

wyznaczała

38 principes, hastati, triarii — Kamillus (w. V przed n. e.) podzielił żołnierzy ciężkozbrojnych (milites grams

armaturae) na młodszych (hastati), starszych, bardziej doświadczonych (prin-cipes) i najstarszych,

wytrawnych żołnierzy (triarii). Legion ruszał do boju w szyku potrójnym (acies triplea;): w pierwszym

szeregu byli hastati, w drugim principes, w trzecim triarii.

39 manipul — była to mniejsza od legionu jednostka bojowa;

legion dzielił się na trzydzieści manipułów. W okresie drugiej wojny punickiej legion rzymski nie dzielił się

na kohorty; podział na kohorty istniał tylko w kontyngentach piechoty dostarczanych przez

sprzymierzeńców (wojsko, dostarczone przez sprzymierzeńców, dzieliło się na dwie alae, ala na kilka

kohort po 400—600 ludzi każda). W czasach późniejszych (za Mariusza) podział na kohorty wprowadzono

także do legionu rzymskiego.

240

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, BOZDZ. 6—7

241

każdemu miejsce walki na przedzie czy w tyle. Tak wielka była zawziętość, do tego stopnia zajęci byli

bitwą, że nikt z walczących nie zauważył trzęsienia ziemi40, które zburzyło wtedy wielkie dzielnice wielu

miast italskich, zawróciło bieg bystrych rzek, wpędziło morze w koryta rzek i zwaliło ogromne góry.

[6] Walka trwała już mniej więcej trzy godziny, a w każdej stronie była zażarta. Wokół osoby konsula wrzał

jednak bój o wiele sroższy i krwawszy. Szli za nim doborowi mężowie, a on sam ochoczo zwracał się z

pomocą w każdym kierunku, gdzie widział swych ludzi w opałach i trudnym położeniu. Z daleka wyróżniał

się zbroją, więc wrogowie całą mocą nacierali na niego, a z drugiej strony osłaniali go właśni obywatele,

aż pewien jeździec insuberyjski "l — nazwiskiem Dukariusz — poznał konsula z twarzy i zawołał do swych

rodaków: »0to ten, który wyciął nasze wojska, spustoszył wsie i miasto; już ja go złożę na ofiarę cieniom

współobywateli, haniebnie przez niego pomordo-wanych«. — Wbił ostrogi w bok konia i rzucił się w

najgłębszy tłum wrogów. Zabił najpierw giermka, który zagradzał drogę atakującemu, a następnie przebił

konsula włócznią; chciał zedrzeć z niego zbroję, ale triarzy zasłonili ciało tarczami i odepchnęli go w tył.

Wtedy dopiero zaczęła się na dobre ucieczka wielkiej części wojska i już ani jezioro, ani góry nie stanowiły

zapory przed paniką. Jak ślepi wypadają po pochyłościach i czeluściach, oręż i ludzie spadają jedni na

40 trzęsienie ziemi — Celiusz Antypater opisując to trzęsienie ziemi zaznacza, że objęło ono swym

zasięgiem także Galię, Li-gurię i kilka wysp.

41 Insubrowie — szczep gallicki, miał swe siedziby w dzisiejszej Lombardii, Rzymianie pokonali ich w r.

222. Flaminiusz właśnie był pogromcą Insubrów i dlatego Dukariusz zabicie go uważa za akt odwetu.

drugich. Wielka część w braku miejsca do ucieczki rzuca się przez przybrzeżne brody w wodę i zanurza

się na tak długo, jak długo głowa zdołała wystawać znad wody. Niektórych ślepy strach skłonił do rato-

wania się ucieczką wpław; była ona bezkresna i nie dawała żadnej nadziei, więc albo z braku tchu tonęli w

odmętach, albo w znużeniu znów wracali z największym trudem ku mieliznom, ale tam ginęli z rąk konnicy

nieprzyjacielskiej; która weszła w wodę. Mniej więcej sześć tysięcy żołnierzy z przedniej straży prze-I biło

się dzielnie przez wroga zagradzającego im od przodu drogę, i wydobyło się z przesmyku nie wiedząc o

niczym, co się działo za nimi. Gdy zatrzymali się na pewnym wzgórzu, słyszeli tylko krzyk i szczęk oręża,

ale z powodu mgły nie mogli ani wiedzieć, ani zobaczyć, jakie są koleje bitwy. Gdy wreszcie bitwa przy-

brała obrót zdecydowany, a mgła wskutek ciepłych promieni słońca rozproszyła się i stało się widno,

wtedy przy wyraźnym świetle góry i pola okazały przegraną bitwę i straszną klęskę rzymskiego zastępu.

By więc konnica nie wpadła na nich, widocznych z daleka, szybko podnieśli sztandary i

najpospieszniejszym, jak tylko mogli, marszem oddalili się. Nazajutrz poza wszystkim innym nękał ich

zupełny głód, a Maharbal42, który z całą konnicą doścignął ich w nocy, dawał im poręczenie, że jeżeli się

poddadzą, pozwoli odejść im wolno w tym tylko okryciu, które każdy ma na sobie;

poddali się więc, ale Hannibal z punicką uczciwością dotrzymał słowa i kazał wszystkich okuć w kajdany.

[7] To jest ta sławna bitwa nad Jeziorem Trazymeń-skim i wśród niewielu wymieniana klęska narodu

rzymskiego. Piętnaście tysięcy Rzymian wyrżnięto w szy-

42 Maharbal — syn Himilkona, wyższy 'dowódca w armii Hannibala; por. XXI, 12,i.

Btbi. Nar. Ser. n, Nr 77 (Lrwiusz: Dzieje)

21

242

LIWIUSZ: DZIEJE

ku bojowym, dziesięć tysięcy rozproszyło się w uciec;

ce po całej Etrurii i różnymi drogami zdążało do Rzymu, Z wrogów padło w walce dwa tysiące pięćset, ale

wielu później zginęło z ran. Inni historycy podają o wiele większą ilość zabitych po obu stronach, ale ja

prócz tego, że nie chciałbym czegoś dodawać bez uzasadnienia, opierałem się na Fabiuszu43 jako na

głównym źródle współczesnym tej epoce 44.

Hannibal puścił wolno 45 bez wykupu wszystkich jeńców będących latyńskimi sprzymierzeńcami, Rzymian

zaś kazał okuć w kajdany. Ciała swych poległych kazał wyłączyć ze stosów nagromadzonych wrogów i

zaraz pogrzebać, ale mimo usilnych poszukiwań dla sprawie-^ nią pogrzebu, nie znalazł ciała

Flaminiusza.

W Rzymie na pierwszą wiadomość o tej klęsce powstało ogromne przerażenie i popłoch, ludzie zbiegli się

na Forum. Kobiety błąkały się po ulicach i pytały napotykanych ludzi, o jakiej to nagłej klęsce doniesiono, i

jaki jest los wojska. A gdy tłum zebrany tak licznie jak na zgromadzenie zwrócił się w kierunku Komie j um

i kurii46 i wzywał urzędników, wreszcie -—

48 Mowa o Fabiuszu Pifctorze, por. Wstęp s. XXVIII—XXIX. 44 Polibiusz podaje taką samą cyfrę zabitych,

mówi jednak ogólnie o 15.000 Rzymian wziętych do niewoli, a straty Karta-gińskie ocenia na 1500 ludzi;

najwyraźniej więc w opowiadaniu Liwiusza dane cyfrowe są zmienione na korzyść Rzymian. Nie wiadomo,

czy to przekręcenie należy położyć na karb Celiusza Antypatra, czy Fabiusza.

43 — chciał wbić klin między Rzymian a ich sprzymierzeńców. 46 Komicjum — tak nazywała się północna

część Forum Ro-manum, przeznaczona do załatwiania spraw państwowych, na zgromadzenia narodowe i

sądy; kuria — było to zwykłe miejsce odbywania posiedzeń senatu na Forum (curia HostiUa).

KSIĘGA XXII, BOZDZ. 7

243

niedługo przed zachodem słońca — pretor47 Marek Pomponiusz odezwał się w te słowa: »Zostaliśmy po-

konani w wielkiej bitwie«. A chociaż nie usłyszano od niego nic pewniejszego, to jednak jeden od drugiego

zasłyszał pogłoski i przynoszą do domów wiadomość, że zginął konsul wraz z przeważną częścią wojska,

że pozostało niewielu przy życiu, którzy w ucieczce rozproszyli się po różnych stronach Etrurii albo wpadli

w ręce wroga. Jak różne były koleje pobitego wojska, tak na tyle trosk rozdzieliły się umysły tych, których

najbliżsi służyli pod wodzą konsula Gajusza Flaminiusza; nie wiedzieli oni, jaki jest los ich najbliższych, i

nikt nie miał pewności, czego ma się spodziewać lub czego bać. Nazajutrz i przez kilka następnych dni

stał przy bramach większy chyba tłum kobiet niż mężczyzn, czekając albo na kogoś ze swoich, albo na

wiadomość od nich; cisnęli się oni dokoła każdego napotkanego, zasypując go pytaniami, nie można ich

było oderwać zwłaszcza od kogoś znajomego, dopóki nie wypytali się kolejno o wszystko. Następnie

można było zaobserwować różne twarze, gdy odchodzili od posłańców; w zależności od tego, czy

donoszono komuś wieści pomyślne, czy niepomyślne, można było widzieć ludzi składających

powinszowania albo słowa pocieszenia i otaczających tych, którzy wracali do domu. Zwłaszcza ze strony

kobiet zwracały uwagę oznaki zarówno radości jak żalu. Podobno jedna spotkała nagle w samej bramie

ocalonego syna i w objęciach jego skonała; inna, której podano fałszywą wiadomość o śmierci syna, sie-

47 pretor — pretorowie byli to urzędnicy, idący swą rangą zaraz po konsulach. W okresie drugiej wojny

punickiej wybierano corocznie czterech pretorów (por. przypis 53 do XXI 17). Mogli oni, zwłaszcza pod

nieobecność konsulów, zwoływać posiedzenia senatu i na nich przewodniczyć.

21*

246

LIWIUSZ: DZIEJE

nibal powziął nadzieję, że konsulowie wydadzą mu bitwę w terenie doskonałym dla bitwy konnicy —- a ta

część sił w jego wojsku była niezwyciężona; ustawił więc wojsko w szyku bojowym i przez wyjeżdżające

naprzód oddziały Numidów prowokował do bitwy. Stąd więc znowu powstawały w obozie rzymskim oznaki

niezadowolenia wśród żołnierzy i kłótnie konsulów między sobą: Paulus zarzucał Warronowi lekkomyśl-

ność w stylu Semproniusza i Flaminiusza4, a Warro ze swej strony podawał Fabiusza, jako wyraźny wzór

dla wodzów tchórzliwych i gnuśnych. Wzywał on bo- -gów, i ludzi na świadectwo, że nie ponosi

odpowiedzialności za to, iż Hannibal już sobie niemal przywłaszczył Italię 5, że ubezwładnia go kolega na

urzędzie i że wytrąca się miecz i oręż z ręki spragnionych walki żołnierzy. Paulus znów mówił, że nie

ponosi żadnej winy, jeżeli przytrafi się coś złego żołnierzom, zdradzonym i rzuconym na nie przemyślaną i

nieostrożną walkę, ale że podzieli z nimi wszystkie koleje losu. Winien on jednak mieć na to baczenie, by

ci, co mają język tak obrotny i pochopny, w bitwie mieli równie mocne ręce.

[45] W ten sposób upływał czas, więcej na kłótniach niż na naradach wojskowych. Hannibal wycofał do

obozu wszystkie wojska z szyku bojowego, który trzymał w pogotowiu przez większość dnia, ale

Numidów? wysłał za rzekę, by napadli na woziwodów rzymskich z mniejszego obozu. Ledwie weszli w

wodę, już zmusili do ucieczki tę bezładną gromadę krzykiem i wrzawą,

4 Semproniusz — mowa tu o Publiuszu Semproniuszu Lon-gusie, konsulu z r. 218, pobitym przez

Hannibala nad Trebią;

Flaminiusz — konsul z r. 217, zginął nad Jeziorem Trazymeń-skim (por. XXII l i 6).

5 — ponieważ Hannibal już od dwóch lat grasował po Italii.

6 Numidowie — szczep mieszkający w Afryce północnej, słynęli jako doskonała konnica. Oddziały

numidyjskie wchodziły. w skład armii Hannibala.

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 45—46

247

dojechali nawet do warty stojącej przed wałem i niemal do samej bramy obozowej. Uznano za rzecz hań-

biącą, że wojska posiłkowe czynią już postrach nawet w obozie rzymskim; wskutek tego od

natychmiastowej przeprawy i ustawienia się w szyku bojowym powstrzymała Rzymian tylko jedna

okoliczność, a był nią fakt, że tego dnia najwyższe dowództwo było w rękach Paulusa7. Przeto nazajutrz

Warro, któremu tego dnia z losu przypadło dowództwo, bez naradzenia się z kolegą dał znak do bitwy i

przeprawił się przez rzekę z wojskiem ustawionym w szyku bojowym; poszedł za nim Paulus, bo mógł nie

zgadzać się z jego planem, ale nie mógł nie dać mu pomocy. Po przeprawieniu się przez rzekę, dołączają

do swych wojsk także tych ludzi, których mieli w mniejszym obozie, i ustawiają szyk bojowy w sposób

następujący: na prawym skrzydle (znajdowało się ono bliżej rzeki), umieszczają rzymską konnicę, a

następnie piechotę; na lewym skrzydle stanęła od zewnątrz jazda sprzymierzeńców, wewnątrz piechota,

połączona w środku z legionami rzymskimi. Procarze i reszta posiłków lekkozbrojnych stanowili pierwszą

linię. Konsulowie dowodzili skrzydłami; Te-rencjusz lewym, Emiliusz prawym, Geminusowi Ser-wiliuszowi8

zlecono dowództwo nad środkiem bitwy.

[46] O świcie wysłał Hannibal naprzód Balearów i resztę lekkozbrojnych -i przeprawił się przez rzekę;

v/ jakiej kolejności oddziałów dokonał przeprawy, w takiej ustawiał je do boju. Konnicę gallicką i hisz-

pańską ustawił blisko brzegu na lewym skrzydle na-I przeciw konnicy rzymskiej, stanowisko na prawym

7 Naczelne dowództwo miał jednego dnia jeden konsul, drugiego drugi.

8 Geminus Serwiliusz — właściwie nazwisko jego brzmiało Cn. Seryilius Geminus, konsul z r. 217 (por.

XXII l), obecnie był prokonsulem.

248

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 47

249

skrzydle powierzono Numidyjczykom; środek linii bojowej wzmocniono piechotą, tak że na obu skrzydłach

stali Afrykańczycy, a między nimi w środku umieszczono Gallów i Hiszpanów. Zastępy afrykańskie można

było wziąć za rzymski szyk bojowy: tak były one uzbrojone bronią zdobytą nad Trebią, ale jeszcze więcej

nad Trazymenem. Gallowie i Hiszpanie mieli tarcze tego samego mniej więcej kształtu, ale miecze inne i

niepodobne; Gallowie mieli bardzo długie i bez ostrza, Hiszpanie, mający zwyczaj atakować wroga raczej

pchnięciem, a nie uderzeniem, mieli miecze krótkie a przez to obrotne — i ostre. Wygląd tych ludów był

groźny tak przez ogrom jak i kształt ich ciała. Gallowie byli nadzy do pasa, Hiszpanie stanęli w lnianych,

przetykanych purpurą tunikach, nadzwyczaj błyszczących. Ogólna ilość piechoty stojącej wtedy w szyku

bojowym, wynosiła czterdzieści tysięcy, a konnicy dziesięć tysięcy. Skrzydłami dowodzili jako wodzowie;

lewym Hazdrubal, prawym Maharbal9. W środku szyku bojowego stał sam Hannibal z bratem swym

Mago-nem 1D. Słońce padało ukośnie, bardzo odpowiednio dla obu stron, a nie wiadomo czy celowo tak

zostali ustawieni, czy stanęli przypadkiem: Rzymianie stali zwróceni twarzą na południe, Kartagińczycy na

północ. Wiatr, zwany przez mieszkańców tych okolic Voltur-nus n, wiał Rzymianom w twarz, rzucał im

kłęby piasku do samych ust i zakrywał widok. "

[47] Wzniesiono okrzyk, wojska posiłkowe wybiegły naprzód i najpierw stoczyli bój lekkozbrojni12; następ-

9 Maharbal — por. przyp. 42 do rozdz. 6 tej księgi.

10 Magon — por. przyp. 26 do rozdz. 2 tej księgi. " Yolturmis — wiatr południowo-wschodni (nazwany tak

od góry Vultur wzgl. Voltur), zwany dziś sirocco.

12 Jest to pierwsze stadium bitwy; skończyło się ono tym, że wojska lekkozbrojne przez luki między

poszczególnymi oddziałami głównej linii bojowej cofnęły się poza linię.

nie lewe skrzydło wojsk gallickich i hiszpańskich starło się z prawym skrzydłem rzymskim, ale nie w taki

sposób, w jaki zwykle odbywa się .bój konnicy 13. Trzeba było bowiem uderzyć na siebie czołem o czoło,

ponieważ nigdzie nie było wolnego miejsca do obrotów, a przestrzeń zamykały z jednej strony rzeka, z

drugiej zastępy piechoty. Z obu stron przeciwnicy parli naprzód; gdy konie stanęły i zbiły się ostatecznie w

gęstej gromadzie, mąż męża chwytał wpół i starał się ściągnąć z konia. Walka ta przerodziła się

przeważnie w bitwę piechoty, jednak walczono nie tyle długo, co zażarcie:

rzymska konnica została rozproszona i zwróciła się do ucieczki. Gdy bój konnicy miał się ku końcowi, roz-

poczęła się bitwa piechoty 14; początkowo po obu stronach były jednakie siły i jednaki zapał bojowy, jak

długo stały zastępy Gallów i Hiszpanów. Wreszcie Rzymianie po długich i kilkakrotnie powtarzanych pró-

bach, uderzywszy z boku zwartą linią bojową, zdołali odrzucić wstecz klin nieprzyjacielski, który był zbyt

cienki, a przez to słaby, A sterczał poza resztę linii bojowej. Następnie tamci, odrzuceni w tył, cofnęli się w

nieładzie, a Rzymianie zaczęli na nich nastawać:

jednym tchem poprzez uciekający w panice zastęp-wpadli najpierw w środek szyku bojowego a wreszcie

doszli, nie napotykając na żaden opór, aż do stojących w odwodzie Afrykańczyków; ci ustawili się na obu

skrzydłach trochę wstecz, ponieważ środek linii bojowej, gdzie stali poprzednio Gallowie i Hiszpanie, nieco

wysuwał się naprzód. Klin ten, zmuszony do cofnięcia

13 Drugie stadium bitwy: rzymska konnica walczy przeciw ciężkiej jeździe Hannibala, górującej nad nią

liczbą; kończy się klęską rzymskiej konnicy.

14 Trzecie i najważniejsze stadium bitwy: Rzymianie po początkowych sukcesach zostają otoczeni przez

wojska wrogów. Skrzydłem tym dowodził konsul Emiliusz Pąulus.

250

LIWIUSZ: DZIEJE

się, najpierw wyrównał czoło linii bojowej, następnie przez dalsze cofanie zostawił nawet w środku

wklęsłość;

Afrykańczycy stanowili już przedtem skrzydła po obu stronach, a gdy Rzymianie nieopatrznie parli w

środek, zwarli skrzydła po bokach; następnie rozciągnęli skrzydła i zamknęli wrogów także i z tyłu. Teraz

Rzymianie po bezowocnym zakończeniu jednej bitwy, dali spokój Galiom i Hiszpanom, których pędzili

przed, sobą w ucieczce, a zaczynają na nowo bój z Afrykańczykami;

nierówna była walka nie tylko przez to, że otoczeni walczyli przeciwko otaczającym, lecz, że wyczerpani

poprzednią walką walczyli z wojskami świeżymi i ożywionymi odwagą.

[48] Już na lewym skrzydle rzymskim, gdzie konnica sprzymierzeńców stała naprzeciw Numidy jeżyków,

walka była zaczęta15: początkowo była ona dość ospała, a zaczęła się od typowej zdrady punickiej. Mniej

więcej pięciuset jeźdźców numidyjskich, mających oprócz zwykłej broni zaczepnej i odpornej miecze

ukryte pod pancerzami, pod pozorem przejścia na stronę nieprzyjacielską oddaliło się na koniach od

swoich, z tarczami na plecach; nagle zeskoczyli z koni, a tarcze i strzały rzucili wrogom pod nogi. Przyjęto

ich w środek linii bojowej, zaprowadzono do ostatnich zastępów i rozkazano z tyłu siedzieć. Podczas gdy

bój toczył się we wszystkich stronach, siedzieli spokojnie; skoro walka przykuła do siebie wzrok i uwagę

wszystkich, chwytają wtedy za tarcze, które leżały wokoło wśród stosów ciał pomordowanych, uderzają z

tyłu na rzymską linię bo-

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 48—49

251

15 Podstęp Numidyjczyków schodzi się czasowo z drugim i trzecim stadium bitwy na prawym skrzydle

rzymskim, opisanym w rozdziale poprzednim. Wskutek zdradzieckiego postępowania Numidyjczyków i na

tym skrzydle, dowodzonym przez konsula Terencjusza Warrona, klęska Rzymian zarysowuje się

wyraźnie.

jową, ranią Rzymian w plecy, przecinają ścięgna u nóg i sprawiają wielką rzeź, a jeszcze więcej strachu i

popłochu. Tak na jednym miejscu panował strach i popłoch, na drugim walczono z uporem mimo

beznadziejnego położenia: Hazdrubal dowodzący w tej stronie wycofał Numidyjczyków ze środka szyku

bojowego, ponieważ walka ich przeciw stojącym do nich twarzą w twarz wrogom była mało skuteczna, i

wysłał ich dla ścigania uciekających w różne strony, a konnicę hiszpańską i gallicką dołączył do

Afrykańczyków upadających już niemal ze znużenia nie tyle wskutek walki, co wskutek wycinania wrogów.

i [49] Chociaż Paulus zaraz na początku bitwy odniósł l ciężką ranę od uderzenia kamieniem z procy,

jednak fw drugiej części bitwy często ze zwartą gromadką sta-|wiał czoło Hanibalowi i w kilku miejscach

bitwę pod-. l trzymał16; osłaniali go jeźdźcy rzymscy, ale wreszcie zsiedli z koni, ponieważ konsulowi

brakło sił nawet do kierowania koniem. Gdy ktoś meldował Hanniba-Iowi o tym, że konsul rozkazał

żołnierzom zsiąść z koni i walczyć pieszo, miał on odpowiedzieć: »0 ileż wolałbym, by mi ich oddał w

kajdanach« ".

„ i« Tu Liwiusz złączył dwie relacje o przebiegu bitwy pod. t Kannami, i stąd powstały pewne nieścisłości.

Historyk grecki f Apian opowiada,' że konsul Emiliusz Paulus na początku bitwy dowodził piechotą

rzymską w centrum linii bojowej, mając przy swej osobie doborowy oddział konnicy. Liwiusz w 45 rozdz.

tej księgi pisze, że Emiliusz dowodził prawym skrzydłem rzymskim; skoro tutaj stawia on czoło samemu

Hannibalowi, który dowodził centrum kartagińskim zgodnie z tym co mówi Liwiusz w rozdz. 46, to znaczy,

że mamy tu do czynienia z tą relacją o bitwie pod Kannami, za którą poszedł historyk Apian. Nie ma u

Liwiusza .ani słowa o tym, jakoby w toku bitwy konsul. Emiliusz przesunął się ze swą konnicą z prawego

skrzydła na centrum. Jak wspomniano, jest to skutek niezharmonizowania • z sobą dwóch odmiennych

relacji.

17 Dopóki jeźdźcy byli na koniach, zawsze mogli szukać oca-

252

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, BOZDZ. 49

253

Walka spieszonej konnicy trwała dalej mimo niechyb-li nego zwycięstwa wrogów, ponieważ zwyciężeni

woleli polec na miejscu niż uciekać, a zwycięzcy, oburzeni z p&wodu opóźnienia zwycięstwa, mordowali,

tych, których nie mogli zmusić do ucieczki. Gdy pozostawało już tylko kilku przy życiu, wyczerpanych z

trudu i ran, zmusili ich do cofnięcia się. Następnie rozproszyli się wszyscy, kto tylko mógł, chwytał z

powrotem konia, by uciekać. Trybun wojskowy18 Gnejusz Lentulus przejeżdżając na koniu ujrzał konsula,

jak siedział na kamieniu, cały zalany krwią, i odezwał się do niego w te słowa: »Lucjuszu Emiliuszu, ty

jeden nie ponosisz winy za dzisiejszą klęskę, bogowie powinni mieć wzgląd na ciebie; bierz tego konia,

dopóki masz jeszcze cośkolwiek sił i dopóki mogę cię podsadzić i jadąc razem z tobą osłonić. Nie

zwiększaj żałoby tej bitwy przez śmierć konsula. Nawet bez tego dość już jest łez i żałości^ — A konsul

odpowiedział na to: »Gnejuszu Korneliuszu, niech ci bogowie będą życzliwi za twe cnotliwe postępowanie.

Ale przez litość daremną nie marnuj tej odrobiny czasu, jaką masz jeszcze, by wymknąć się z rąk wroga.

Uciekaj, donieś .oficjalnie senatowi, niech obwarują miasto Rzym i niech umocnią załogami, zanim

nadejdzie zwycięski wróg; prywatnie powiedz Kwintu-sowi Fabiuszowi19, że Lucjusz Emiliusz żył dotąd

mając na uwadze jego polecenia i tak umiera. Mnie natomiast pozwól umrzeć wśród tego pogromu mych

żołnierzy,

lenia w ucieczce; obecnie, po spieszeniu konnicy, zguba ich jest nieuchronna — taka jest myśl w

odezwaniu się Hannibala. ls trybun wojskowy — trybunowie wojskowi byli dowódcami

legionów.

19 Kwintus Fabiusz był dyktatorem w roku poprzednim; tak-..

tyka jego polegała na unikaniu walnych bitew (por. przyp. l do rozdz. 44 tej księgi). Zerwanie z taktyką

Fabiusza doprowa-^ dziło do obecnego pogromu armii rzymskiej.

abym albo nie został po raz drugi oskarżony po upływie konsulatu, lub bym nie musiał stać się

oskarżycielem kolegi, wykazując własną niewinność udowodnieniem winy drugiego«. Gdy tak rozmawiali

ze sobą, dobiegł do nich najpierw tłum uciekających obywateli, a na-•stępnie wrogowie. Nie znając

konsula, zarzucili go pociskami, Lentulusa uniósł koń w zamieszaniu.

^ Następnie uciekają bezładnie ze wszystkich stron;

'siedem tysięcy ludzi uciekło do mniejszego obozu, , dziesięć tysięcy do większego a mniej więcej dwa ty-'

siące do samej wioski Kanny. Ponieważ tej wioski nie ' osłaniał żaden szaniec, niezwłocznie otoczył ich

Kar-talon2C z konnicą. Drugi konsul czy to przypadkiem, czy umyślnie nie złączył się z żadną grupą

uciekających, ale z orszakiem mniej więcej pięćdziesięciu konnych przybył do Wenuzji21, Podobno padło

w tej bitwie czterdzieści pięć i pół tysiąca piechoty, dwa tysiące siedemset konnicy, w tym prawie taka

sama ilość obywateli, co i sprzymierzeńców; wśród nich znaleźli się obaj kwestorowie konsulów2S, Lucjusz

Atyliusz i Lucjusz Furiusz Bibakulus, dwudziestu dziewięciu trybunów wojskowych, kilku byłych konsulów,

pretorów i edylów23 — wśród nich wymieniają Gnejusza Serwiliusza Geminusa i Marka Minucjusza, który

był poprzedniego roku dowódcą jazdy, kilka lat przedtem był konsulem — oprócz tego osiemdziesięciu

senatorów względnie ludzi, którzy piastowali urzędy nadające prawo powołania do senatu, a którzy

dobrowolnie słu-

20 Kartolon dowodził jazdą w wojsku kartagińskim.

21 Wenuzja — miasteczko w Apulii.

22 kwestorowie konsulów — na każdy rok wybierano w Rży- . mię w tym okresie ośmiu kwestorów, którzy

zawiadowali kasą;

każdy konsul miał przydzielonego do siebie jednego kwestora, zawiadującego kasą armii, będącej pod

jego rozkazami.

23 edylowie — urzędnicy ci mieli nadzór policyjny nad miastem.

254

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXn, KOZDZ. 50-51

255

żyli jako żołnierze w legionach. Do niewoli dostało się w tej bitwie trzy tysiące piechoty i tysiąc pięćset

konnych.

[50] To jest bitwa pod Klaunami, równa co do ponurej sławy klęsce nad Alią24, ale o ile mniejsze były jej

skutki ze względu na wydarzenia po samej bitwiea5, bo wróg ociągał się, o tyle przez wycięcie wojska była

od tamtej cięższa i okropnie j sza; albowiem ucieczka wojska nad Alią wydała wprawdzie miasto na łup

wroga, ale ocaliła armię; pod Kannami za uciekającym konsulem podążyło zaledwie pięćdziesięciu

żołnierzy, z drugim konsulem, który poległ, zginęła prawią cała jego armia.

W dwóch obozach był tłum żołnierski, na wpół uzbrojony, bez żadnego kierownictwa; załoga większego

obozu wysyła gońca, by z drugiego obozu żołnierze do nich przeszli, dopóki wróg, znużony najpierw bitwą

a następnie biesiadą wydaną z radości, zażywa nocnego spoczynku, dodając, że w jednej kolumnie

przebiją się do Kanuzjum. Jedni odrzucili tę radę całkowicie, pytając, dlaczego nie przychodzą osobiście

ci, którzy ich przyzywają, skoro równie łatwo mogą się połączyć? Oczywiście dlatego, że cała przestrzeń

w środku jest pełna wrogów a oni wolą narazić na niebezpieczeństwo kogo innego, nie siebie. Innym

znów nie tyle nie podobała się propozycja, ile brakło odwagi. Trybun wojskowy Publiusz Semproniusz

Tuditanus odezwał się w te słowa: »Wolicie więc dostać się w ręce wroga, znanego ze swej chciwości i

okrucieństwa, wolicie, by szacowano wasze głowy i wyciskano okup z pytaniem,.

24 klęska nad Alią — o której opowiadał Liwiusz w ks. V 38. i

25 Po bitwie pod Kannami Hannibal nie pokusił się o zajęcie Rzymu, podczas gdy po klęsce nad Alią Rzym

został zajęty przez Gallów.

czyś obywatel rzymski, czy latyński sprzymierzeniec21i, by z twojej zniewagi i nędzy rosła cześć dla kogo

innego? Chyba nie, jeżeli jesteście współobywatelami konsula Lucjusza Emiliusza, który wolał umrzeć za-

szczytnie niż żyć w hańbie, i tylu najdzielniejszych mężów, którzy leżą wokół niego na stosy zwaleni. Lecz

zanim zaskoczy nas świt, a większe zastępy wrogów zagrodzą drogę, przedrzyjmy się przez tych, którzy

bez porządku i ładu hałasują pod bramami obozu. Miecz w ręku i odwaga torują drogę nawet przez zwarty

tłum wroga. Klinem można rozproszyć27 ten luźny i nie zwarty szyk, tak jakby nic nie stało na zawadzie.

Idźcie więc ze mną, jeżeli chcecie ocalić siebie samych i rzeczpospolitą^;. Po tych słowach dobywa

miecza, tworzy klin bojowy i przedziera się przez środek wrogów, a ponieważ na prawą flankę, która była

odsło-nięta, miotali pociski Numidyjczycy, przerzucili tarcze do prawych rąk i tak w liczbie około sześciuset

przedarli się do większego obozu; stamtąd natychmiast, złączywszy się z inną wielką kolumną marszową,

bez strat dotarli do Kanuzjum. Stało się to wszystko u zwyciężonych raczej wskutek nagłego przypływu

odwagi —-każdego pobudzało do tego albo własne usposobienie, albo przypadek — niż na skutek planu

powziętego przez nich samych lub czyjegoś rozkazu.

[51] Wszyscy otoczyli zwycięskiego Hannibala, winszowali mu i radzili, by po wygraniu tak wielkiej bitwy

resztę dnia i następną noc zużył na spoczynek własny i pozwolił spocząć utrudzonym żołnierzom. Ale

Mahar-

26 czyś obywatel rzymski, czy latyński sprzymierzeniec — bo Hannibal inaczej traktował wziętych do

niewoli Rzymian, a inaczej sprzymierzeńców; por. rozdz. 7 tej księgi.

27 klinem można rozproszyć — szyku klinowego (cuneus) używali Rzymianie w walce, gdy chodziło o

przełamanie linii bojowej wroga.

KSIĘGA XXII, BOZDZ. 51—52

257

256

LTWrUSZ: DZIEJE

bal, dowódca konnicy był zdania, że nie należy bynajmniej ociągać się i przewlekać, i powiedział: »Abyś

wiedział, co przez tę bitwę zostało osiągnięte, piątego dnia będziesz jako zwycięzca ucztował na Kapitelu.

Idź za mną, a ja pójdę przodem z konnicą, by wcześniej poznali, żeś przyszedł, niżby poznać mogli, że

nadejdziesz«. — Hannibalowi wydał się ten plan zbyt pomyślnym i zbyt wielkim, by mógł go od razu w

duchu rozstrzygnąć, oświadczył przeto, że pochwala życzliwą radę Mahar-bala, ale że do powzięcia

decyzji trzeba czasu do namysłu. Na to Maharbal: »0czywiście, nie wszystko dali bogowie jednemu. Ty,

Hannibalu, umiesz zwyciężać, ale nie umiesz korzystać ze zwycięstwa^.

Według powszechnego mniemania ta jednodniowa zwłoka ocaliła miasto i państwo rzymskie28. Dnia na-

stępnego z nastaniem świtu przystępują do zebrania zdobyczy i do obejrzenia pobojowiska,

przedstawiającego widok budzący odrazę nawet u wrogów. Tyle tysięcy Rzymian leżało tam, razem, bez

różnicy piesi z konnymi, tak jak kogoś złączył z drugim albo przypadek, albo bitwa lub wreszcie ucieczka.

Niektórzy cali w krwi podnosili się z pobojowiska, bo chłód poranny ściął im rany i to ich ocuciło: tych

wrogowie dobijali. Niektórych znaleźli, jak leżeli żywi z poprzecinanymi udami i ścięgnami; ci odsłaniali

kark i szyję i wołali, by wypuszczono z nich resztę krwi. Niektórych

28 Gdyby Hannibal był posłuchał rady Maharbala i natychmiast ruszył na Rzym, byłby zastał miasto nie

przygotowana i bez obrony. Zajęcie Rzymu byłoby rozstrzygnęło wojnę na korzyść Hannibala. Liwiusz w

ks. XXX 20 opisując odjazd Hannibala z Italii w r. 203, wkłada w jego usta żal nad niewykorzystaniem

zwycięstwa pod Pannami, bo przez to przegrywa całą, tak długą wojnę: „Często rzucał wzrok za siebie ku

brzegom Italii, oskarżał bogów i ludzi i miotał przekleństwa na swą własną głowę, że żołnierza swego,

ociekającego krwią po bitwie pod Kannami, nie poprowadził do Rzymu".

::nowu znaleziono z głowami wkopanymi w ziemię;

oczywiste było, że sami sobie wykopali doły, zasypali asta ziemią i tak się udusili. Uwagę wszystkich

przykuł do siebie Numidy jeżyk, którego wyciągnięto spod leżącego na nim martwego Rzymianina, żywy

jeszcze, ale z pokaleczonym nosem i uszami, bo Rzymianin, mając ręce niezdolne do chwycenia oręża,

popadł z gniewu w szał, zębami szarpał wroga i tak skonał.

[52] Hannibal poświęciwszy na zbieranie łupu większą część dnia, poprowadził wojsko na oblężenie

mniejszego obozu; przede wszystkim przeciągnął szaniec i w ten sposób odciął ich od rzeki. Zresztą

poddanie obozu nastąpiło wcześniej niż tego mógł się spodziewać 29, bo wszyscy byli utrudzeni pracą,

bezsennością a nadto ranami. Zawarli układ, że wydadzą broń i konie, że za każdego Rzymianina mają

zapłacić trzysta srebrnych denarów, za sprzymierzeńca dwieście, a za niewolnika sto, i że po zapłaceniu

tej sumy każdy może odejść wolno w jednym okryciu, i wpuścili wrogów do obozu;

wzięto ich wszystkich pod straż, osobno obywateli,

osobno sprzymierzeńców.

Na tym schodził czas, a tymczasem z obozu większego około cztery tysiące ludzi i dwustu konnych —

którzy mieli dość odwagi i siF — uciekło do Kanuzjum, jedni w zwartej kolumnie, inni uciekając osobno

polami, ponieważ było to równie bezpieczne. Sam obóz został wydany w ręce wroga przez rannych i

tchórzliwych, na tych samych warunkach, co poprzedni. Zabrano

29 odciq! ich od rzeki — czyli pozbawił wody do picia; — zresztą poddanie obozu nastąpiło wcześniej itd.

— Zupełnie inaczej wygląda ta sprawa w ujęciu Polibiusza; pisze on, że

(załoga obozu Paulusa w sile 10.000 ludzi w czasie bitwy pod Kannami zdobyła obóz kartagiński, ale

później zamknął ją Hannibal w tymże obozie i po uporczywej walce zmusił do kapitulacji (Połyb. III 117).

Bibl. Nar. Ser. II,. Nr 77 (Liwiusz: Dzieje)

22

258

LIWTUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. S3-54

259

W\J

ogromny łup wojenny; oprócz koni, ludzi i srebra — które przeważnie znajdowało się na ozdobnych

uprzężach bo będąc na wyprawie wojennej mało używali srebra w postaci naczyń stołowych — całą

pozostałą zdobycz wydano żołnierzom na rabunek. Następnie kazał Han-nibal trupy swoich zgromadzić

na jedno miejsce w celu pogrzebania — było ich podobno około osiem tysięcy, i to najdzielniejszych

żołnierzy. Niektórzy pisarze podają, że odszukano także konsula rzymskiego i pocho^

wano go.

Tych, którzy uciekli do Kanuzjum, Kanuzyjczycy

tylko do miasta i do domów przyjęli; ale pewna Apu-lijka imieniem Buza, pochodząca ze sławnego rodu i

bardzo bogata, wspomogła ich zbożem, odzieżą i pieniędzmi na drogę. Za tę szczodrobliwość później po

skończeniu wojny senat uczcił ją specjalnymi zaszczytami.

[53] Ale ponieważ było tam czterech trybunów wojskowych — Fabiusz Maksymus z legionu pierwszego,

którego ojciec był poprzedniego roku dyktatorem, z legionu drugiego Lucjusz Publicjusz Bibulus i Publiusz

Korneliusz Scypion, a z legionu trzeciego Apiusz Klaudiusz Pulcher, który ostatnio był edylem — za zgodą

ogólną powierzają naczelną władzę Publiuszowi Scypionowi3>>, mimo młodego wieku, i Apiuszowi

Klaudiuszowi. Gdy oni naradzali się w małym gronie nad położeniem państwa, oświadcza Publiusz

Furiusz Filus, syn byłego konsula, że na darmo żywią nadzieję, bo sprawa jest przegrana: w

rzeczpospolitą zwątpiono już i opłakano ją. Kilku młodzieży ze szlachty, a na ich czele Lucjusz Cecyliusz

Metellus, kieruje wzrok

30 Publiusz Scypion, — był to późniejszy zwycięzca Hannibala;

tę jego rolę ma na myśli Liwiusz nazywając go nieco dalej

„wodzem z woli przenaczenia w tej wojnie".

na morze i na okręty, myśląc opuścić Italię i schronić się u któregoś z królów. To nieszczęście, samo w

sobie groźne, a nawet po tylu klęskach nowe, wszystkich obecnych zdumiało, zaskoczyło i wprawiło w

osłupienie, byli oni zdania, że należy w tej sprawie zwołać naradę, ale młody Scypion, przyszły wódz w tej

wojnie z woli Przeznaczenia, oświadczył, że sprawa nie wymaga narady; powiada on, że trzeba się na coś

odważyć i działać, a nie naradzać się w obliczu takiego nieszczęścia: kto chce ocalenia rzeczypospolitej,

niech idzie z nim natychmiast mając oręż w ręku; gdzie powstają tego rodzaju zamysły, tam jest naprawdę

obóz wrogów.

W towarzystwie małej garstki poszedł do kwatery Metellusa, a znalazłszy tam zgromadzenie

młodzieńców, o którym mówiono, wyciągnął miecz nad głowami radzących i tak się odezwał: »Przysięgam

w najlepszej wierze i zgodnie z sumieniem; że nie opuszczę Rzeczypospolitej narodu rzymskiego, ani nie

pozwolę jej opuścić innemu obywatelowi rzymskiemu; jeżeli świadomie złamię przysięgę, wtedy ty,

Jowiszu Najlepszy i Największy, mnie, dom, rodzinę' i moje mienie nawiedź na j straszniejszą zgubą.

Żądam od Cfebie, Lucju-szu Cecyliuszu, byś i ty, i wy wszyscy tu obecni przysięgli na te słowa. Kto nie

złoży przysięgi, niech wie, że ten miecz przeciw niemu jest dobyty«. Wszystkich ogarnęło przerażenie,

jakby widzieli przed sobą zwycięskiego Hannibala; złożyli przysięgę i oddali się Scypionowi pod straż.

[54] Gdy to się działo w Kanuzjum, przybyło do

Wenuzji, do konsula, około cztery tysiące pięciuset pieszych i konnych, którzy w ucieczce rozproszyli się

poprzednio po wsiach. Wenuzyjczycy przyjęli ich życzliwie, rozdzielili między poszczególne rodziny dla

wyżywienia ich, każdemu konnemu dali togę, tunikę i dwadzieścia pięć denarów, pieszym dali po dziesięć

dena-22*

260

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 54—55

261

rów oraz brakujący oręż; okazano także inne dowody gościnności tak w imieniu miasta, jak i osób prywat-

nych, i współzawodniczono o to, by jedna kobieta z Ka-nuzjum nie przewyższyła uczynnością całego ludu

we-nuzyńskiego. Ale duża liczba wojskowych czyniła już zbyt dotkliwym ciężar Buzy, a było już około

dziesięć tysięcy ludzi; Apiusz i Scypion na wiadomość, że drugi konsul pozostał przy życiu, natychmiast

przysyłają mu wiadomość co do ilości wojsk pieszych i konnych będących przy nich, a jednocześnie

zapytanie, czy według jego rozkazu mają wojska przyprowadzić . do Wenuzji, czy też czekać w Kanuzjum.

Sam. Warron31 przyprowadził swe wojska do Kanuzjum. Wyglądało to już przynajmniej na jakieś wojsko

konsularne i odnosiło się wrażenie, że będą się bronić przed wrogiem jeżeli nie w otwartym boju, to

przynajmniej za murami.

Do Rzymu już poprzednio nadeszła wiadomość, jakoby nawet te resztki obywateli i sprzymierzeńców nie

były przy życiu, lecz że wojsko z dwoma konsulami wybito do nogi i że zniszczeniu uległa cała armia. Jak

długo istniało miasto Rzym, nigdy nie było tyle strachu i zamieszania w jego murach. Ugnę się więc pod

tym ciężarem i nie będę się starał opisywać tego, co w opowiadaniu mógłbym tylko pomniejszyć w

stosunku do rzeczywistości. Utracono w poprzednim roku konsula i wojsko nad Trazymenem, a teraz

przychodziła wieść nie o nowej ranie, lecz o druzgocącej klęsce, o stracie dwóch wojsk konsularnych z

dwoma konsulami; mówiono, że nie ma już żadnego obozu rzymskiego, żadnego wodza ani żołnierza, że

w ręce Hannibala wpadła Apulia, Samnium32 i cała już niemal Italia. Zaprawdę każdy inny naród

31 Mowa o konsulu Gajuszu Terencjuszu Warronie. ,j

32 Apulia — kraina w dolnej Italii, między Apeninem a Mo-j rzem Adriatyckim; Samnium — w południowej

Italii, między) Lacjum a Apulia.

Byłby został przygnieciony takim ogromem kieski. Porównaj z tym klęskę Kartagińczyków, poniesioną w

bitwie morskiej koło Wysp Egackich33: złamała ich ona i odstąpili Sycylię i Sardynię, a następnie zgodzili

się na zapłacenie haraczu i kontrybucji; porównaj przegraną bitwę w Afryce34, pod którą ugiął się nawet

ten właśnie Hannibal. Nie można tych klęsk porównywać pod żadnym względem, chyba w tym, że zno-

szono je z mniejszą mocą ducha.

[55] Pretorowie Publiusz Furiusz Filus i Marek Pomponiusz zwołali senat do kurii Hostyliusza3ii, aby odbyć

naradę nad obroną miasta; nie wątpili bowiem, że po zniszczeniu dwóch wojsk wróg pokusi się o oblę-

żenie Rzymu, skoro było to ostatnie zadanie, czekające jeszcze wypełnienia. Ale wobec niepowodzeń tak

ogromnych, a tak nowych, nie mogli zdobyć się na decyzję;

obijał się o mury krzyk płaczących kobiet, a wobec braku wiadomości opłakiwano po domach żywych i

umarłych bez żadnej różnicy. Wtedy to Kwintus Fabiusz Maksymus 3e wypowiedział pogląd, że trzeba by

jeźdźców na lekkich koniach rozesłać po Via Appia i Via Latina37; mieliby oni wypytywać spotkanych po

drodze — bo przecież jacyś żołnierze rozproszeni na

33 Wyspy Egackie — dziś Wyspy Liparyjskie; por. przypis 38

:do XXI 10.

, 3< Poprzednio mówił Liwiusz o minionych wypadkach z pierwszej wojny punickiej, obecnie mówi o bitwie

pod Zamą z r. 202 (a więc o przyszłości ze stanowiska opisywanych wypadków), którą przegrał Hannibal i

która zakończyła drugą wojnę punicką.

35 do kurii Hostyliusza — por. przyp. 46 do XXII 7.

36 Kwmtus Fabiusz Maksymus — były dyktator.

37 via Appia — był to najdawniejszy bity gościniec, zbudowany w r. 312 przez cenzora Apiusza Klaudiusza

z przydomkiem Caacus (,ślepiec'), idący z Rzymu w kierunku południowym (początkowo do Kapui, później

aż do Brundizjum); jej odnogą była via Latina biegnąca do Kampanii, gdzie znów łączyła się z via Appia.

262

LIWIUSZ: DZIEJE

wszystkie strony znajdą się — i przynieść pewne wiadomości, jaki jest los konsulów i wojsk, a jeżeli bo-

gowie nieśmiertelni ulitowali się nad państwem rzymskim i ocalili coś z wojska rzymskiego, to gdzie są te

wojska; dokąd udał się Hannibal po bitwie, co zamyśla, co czyni i co ma zamiar uczynić. Te szczegóły

należałoby wybadać i ustalić za pośrednictwem obrotnych młodzieńców. Ale ponieważ mało jest

urzędników, drugą rzecz powinni wykonać sami senatorowie, tzn. by położyć kres zbiegowiskom i

przerażeniu w mieście, usunąć kobiety z ulic, zmusić każdą do pozostania we własnym domu,

powstrzymać lamenty rodzin, przywrócić w mieście ciszę, zabezpieczyć doprowadzanie gońców wprost

do pretorów — niech każdy czeka w własnym domu na decyzję co do swego losu — oprócz tego postawić

przy bramach posterunki, które by nie pozwoliły nikomu wychodzić z miasta, wpoić w ludzi przekonanie,

że nie ma dla nich ocalenia w inny sposób, jak tylko gdy ocaleje miasto i jego mury; gdy zgiełk uspokoi

się, wtedy należy senatorów powtórnie wezwać do kurii i naradzić się nad obroną miasta.

[56] Wszyscy przychylili się do tego zdania, urzędnicy usunęli tłum z rynku, a senatorowie rozeszli się w

różne strony dla uspokojenia zbiegowiska. Wtedy dopiero przyniesiono list od konsula Gajusza

Terencjusza donoszący, że poległ konsul Lucjusz Emiliusz, a wojsko uległo zniszczeniu; on sam zaś

przebywa w Kanuzjum i jakby po rozbiciu okrętu gromadzi koło siebie resztki pozostałe po tak wielkiej

klęsce; jest mniej więcej dziesięć tysięcy żołnierzy nie podzielonych na oddziały i w bezładzie; Punijczyk

siedzi pod Kannami i fry-marczy ceną za wykup jeńców wojennych i innym iupem, nie postępując jak

zwycięzca lub wielki wódz. Wtedy także straty osobiste stały się w domach znane;

całe miasto do tego stopnia opanowała żałoba, że zą-

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 56—57

263

niechano dorocznej uroczystości ofiarnej dla Cerery38, ponieważ kobiety będące w żałobie nie miały

prawa jej wykonać, a w tym okresie każda matrona była w żałobie. By więc z tego samego powodu nie

doznały zaniedbania także inne ofiary państwowe względnie prywatne, na mocy uchwały senatu żałoba

zakończyła się w przeciągu dni trzydziestu. Zresztą gdy uspokojono rozruch w mieście i zwołano z

powrotem senatorów do Kurii, przyszedł inny jeszcze raport, od propretora 39 Tytusa Otacyliusza z Sycylii,

z doniesieniem, że flota kartagińska pustoszy królestwo Hierona 40; chcieli podkomendni na króla usilne

prośby przyjść mu z pomocą, ale dostali wiadomość, że obok Wysp Egackich41 stoi na kotwicach w

zupełnym pogotowiu bojowym inna jeszcze flota, by natychmiast napaść na Lilibeum42 i inne tereny

należące do Rzymian, gdy tylko spostrzegą Kar-tagińczycy, że on zwrócił się ku obronie wybrzeża sy-

rakuzańskiego: potrzeba więc floty, jeżeli senat chce dać obronę sprzymierzonemu królowi i Sycylii.

[57] Po odczytaniu raportów konsula i pretora4S

3S Nie chodzi o Cerealia, obchodzone 19 kwietnia, bo bitwa pod Kannami miała miejsce według nie

skorygowanego kalendarza 2 sierpnia (w rzeczywistości w czerwcu), w każdym razie po święcie

Cerealiów; ma więc Liwiusz na myśli jakieś inne

święto.

39 propretor — tzn. były pretor; Tytus Otacyliusz był pretorem w r. 217. W r. 216 jako propretor miał

komendę nad

flotą na wodach sycylijskich.

w królestwo Hierona — Hieron, król Syrakuz na Sycylii (r. 268—215), od czasu pierwszej wojny punickiej

był sprzymierzeńcem Rzymian; wschodnia część wyspy należała do niego, ^

zachodnia do Rzymian.

41 obok Wysp Egacfcich — blisko zachodniego wybrzeża Sycylii.

42 Lilibeum — miasto portowe w Sycylii zachodniej, dziś

Marsald.

43 konsula i pretora — nieściśle, bo przecież Otacyliusz był

propretorem.

264

LIWIUSZ: DZIEJE

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 57

265

uchwalono, by wysłać do Kanuzjum, do tamtejszego wojska, Marka Klaudiusza 44, mającego dowództwo

nad flotą stacjonowaną w Ostii45, a napisać konsulowi, by po oddaniu pretorowi dowództwa nad wojskiem

przybył do Rzymu, najprędzej jak tylko zdoła bez szkody dla interesów państwowych. Oprócz tak wielkich

klęsk różne prodigia w wprawiły Rzymian w przerażenie, ale zwłaszcza to, że w tym roku złapano na

uprawianiu nierządu dwie westalki, Opimię i Florenie; jedną zgodnie z obyczajem żywcem pogrzebano

obok porta Collina, druga popełniła samobójstwo; Lucjusza Kanty liusza, pisarza' naczelnego kapłana

(nazywają takich ludzi obecnie ,,młodszymi kapłanami"), który uprawiał nierząd z Flo-ronią, kapłan

najwyższy na miejscu publicznym tak;

ochłostał, że ten wśród razów zakończył życie. Ponieważ, jak to zwykle bywa, ten grzech wśród tylu klęsk

uznano za oznakę gniewu bożego, kazano dziesięciu mężom zasięgnąć porady ksiąg sybillińskich 47, a

Kwin-tusa Fabiusza Piktora 48 posłano do wyroczni delfickiej z zapytaniem, jakimi modłami i ofiarami mogą

przebłagać bogów i jaki będzie koniec tak strasznych klęsk. Na razie na podstawie ksiąg proroczych

spełniono kilka nadzwyczajnych ofiar: wśród nich na Rynku Wołowym

44 pretor Marek Klaudiusz — Marcellus, który jako konsul w r. 222 odniósł zwycięstwo nad Insubrami w

górnej Italii. W r. 216 był pretorem i miał komendę nad flotą rzymską stacjonującą w Ostii. Zasłynął w

późniejszej fazie drugiej wojny pu-nickiej jako pogromca Kartagińczyków (obrona Noli w r. 216— 215,

zdobycie Syrakuz w r. 212, itd.); otrzymał miano miecz . Rzymu.

45 Ostżd — port nad Morzem Tyrr.eńskim, u ujścia Tybru. 48 prodigia. — tak nazywano niezwykłe znaki w

przyrodzie, u zwierząt lub ludzi, które uważano za oznaki gniewu bogów.

47 Por. przypis 17 do rozdziału l księgi XXII.

48 Kwintus Fabmsz Piktor był pierwszym annalistą rzymskim, napisał swe dzieło po grecku.

zakopano żywcem w ziemi Galia i Gallijkę, Greka l Greczynkę, w lochu wyłożonym kamieniami, a zbro-

czonym już przedtem krwią ofiar ludzkich", choć nie jest to bynajmniej właściwa rzymska ofiara. W ten

sposób, jak sądzono, przebłagano dostatecznie gniew

bogów.

Markus Klaudiusz Marcellus posłał z Ostii do Rzymu dla obrony miasta półtora tysiąca żołnierzy, których

miał zaciągniętych do służby we flocie; wysłał on przodem z trybunami legion okrętowy (był to legion

trzeci) do Teanum Sidicinum50, dowództwo nad flotą przekazał swemu koledze Publiuszowi Furiuszowi Fi-

lusowi, a sam po kilku dniach podążył do Kanuzjum pośpiesznym marszem. Następnie na mocy

pełnomocnictwa senatu mianowano dyktatorem Marka Juniu-sza51, a dowódcą jazdy Tyberiusza

Semproniusza 5a; ci rozpisali pobór wojskowy i zaciągnęli do wojska młodszych poczynając od

siedemnastu lat, a nawet niektórych jeszcze młodszych. Sformowano z nich cztery legiony i tysiąc

konnych. Posłano także do sprzymierzeńców i wszystkich Latynów, aby zgodnie z układem otrzymać

żołnierzy. ^Kazano zebrać broń zaczepną, broń odporną i inne przybory wojskowe, a stare łupy

nieprzyjacielskie ściągnięto ze świątyń i portyków. Brak ludzi wolnych i konieczność stworzyły także inny

rodzaj, nie stosowany przedtem, poboru: zakupiono na

49 Czyn ten miał miejsce w okresie wojen z Galiami, o czym

wspomina Zonaras VIII 19.

50 Teanum Sidicinum — miasto w Kampanii, dziś Teano.

51 Marek Juniusz z przydomkiem Pera był konsulem w r. 230. Co do urzędu dyktatora por. przypis 14 do

rozdz. 29 ks. II.

52 Był to Tyberiusz Semproniusz Grakchus, później prowadził wojnę podjazdową przeciw Hannibalowi,

zginął w zasadzce

W r. 212,

266

LIWIUSZ: DZIEJE

koszt państwa i uzbrojono osiem tysięcy silnych młodzieńców spośród niewolników, zapytawszy każdego

z osobna, czy chce brać udział w wojnie. Tego rodzaju żołnierz znalazł pierwszeństwo, chociaż można

było za mniejszą sumę wykupić własnych jeńców wojennych.

[58] Albowiem Hannibal po tak pomyślnej bitwie pod Kannami zajął się sprawami należącymi nie tyle do

wodza prowadzącego wojnę, co do zwycięzcy; kazał wyprowadzić przed siebie jeńców i podzielić na

grupy;

do sprzymierzeńców — podobnie jak poprzednio nad Trebią i Jeziorem Trazymeńskim — przemówił

łaskawie i puścił ich wolno bez okupu; Rzymian także wezwał przed siebie i — czego nigdy przedtem nie

robił — przemówił do nich dość łagodnie, że nie prowadzi z Rzymianami wojny dla całkowitej ich zagłady,

a walczy tylko o honor i supremację. Poprzednie pokolenieB3 ugięło się przed męstwem rzymskim, a on

sam dąży teraz do tego, by ugięto się z kolei przed jego męstwem i pomyślną gwiazdą. Daje więc jeńcom

możność wykupienia się, wykup będzie wynosił na konnego po pięćset srebrnych denarów, na pieszego

po trzysta, a na niewolnika po sto54. Chociaż wykup za konnego był nieco wyższy w porównaniu z sumą, o

którą umówili się przy poddaniu55, jednak przyjęli jeńcy radośnie jakąkolwiek możność petraktacji. W

głosowaniu uchwalili wybrać spośród siebie dziesięciu, którzy mieli udać się do Rzymu, do senatu. Nie

brano od nich żadnego inne-

53 poprzednie pokolenie — oczywiście kartagińskie, które po klęsce u Wysp Egackich prosiło Rzymian o

pokój.

54 Denar liczył 10 asów, por. przyp. 7 do ks. V 32. / 65 W myśl warunków kapitulacji, podanych przez

Liwiusza W rozdz. 52 tej księgi, cena wykupu za obywatela rzymskiego była ustalona na 300 denarów bez

względu na to, czy służył on w jeździe, czy piechocie Obecnie Hannibal podniósł cenę na obywateli,

którzy służyli w konnicy,

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 58—59

267

go poręczenia tylko przysięgę, że powrócą. Posłano z nimi Kartalona56, Kartagińczyka z dostojnego rodu,

by w razie skłonności Rzymian do zawarcia pokoju podał warunki. Gdy wyszli z obozu, jeden z nich, czło-

wiek nierzymskiego charakteru, pod pozorem, że czegoś zapomniał, wrócił do obozu w celu zwolnienia

się z przysięgi57; przed nocą dogonił towarzyszy. Gdy do Rzymu przyszła wiadomość, że oni nadchodzą,

wysłano liktora naprzeciw Kartalona, by oświadczył mu w imieniu dyktatora, że ma przed nocą opuścić

terytorium rzymskie.

[59] Dyktator umożliwił jeńcom uzyskanie posłuchania w senacie, a wtedy ich przywódca w te odezwał się

słowa58: »Marku Juniuszu i wy, senatorowie, każdy z nas zdaje sobie dokładnie sprawę z tego, że żadne

państwo ' nie miało jeńców w mniejszej cenie niż nasze; ale — chyba że mamy zbyt wygórowane

mniemanie o sobie — nigdy nie dostał się w moc wrogów nikt, kto • zasługiwałby na większe względy niż

my. Nie złożyliśmy bowiem broni w bitwie ze strachu, lecz przeciągnęliśmy bój aż do nocy stojąc na

stosach porzniętych trupów i wtedy dopiero cofnęliśmy się do obozu;

przez resztę dnia i -przez noc następną, wyczerpani z trudu i ran, broniliśmy wału; gdy nazajutrz otoczyło

nas wkoło wojsko zwycięskie, odcięło od wody, gdy nie było żadnej nadziei przedarcia się przez tłumy

wrogów, byliśmy zdania, że godzi się, by po wycięciu

56 Kartalon — por. przypis 20 do XXII 49.

57 Ponieważ jeńcy zobowiązali się przysięgą, że wrócą do obozu Hannibala, więc ten jeden wraca teraz z

drogi, by w swym sumieniu uznać przysięgę za spełnioną, a później móc pozostać w Rzymie. Nie

zgadzało się to oczywiście z intencją przysięgi, więc z tego względu nazywa go Liwiusz człowiekiem

merzyin-

skiego charakteru.

są w mowie, którą tu Liwiusz wkłada w usta delegata jeńców, przekręca on pewne fakty na ich korzyść,

268

L1WIUSZ: DZIEJE

pięćdziesięciu tysięcy ludzi z naszego szyku bojowego, pozostał jednak po bitwie pod Kannami jakiś

żołnierz rzymski przy życiu, i wtedy dopiero umówiliśmy cenę, za którą wykupieni, mieliśmy być puszczeni

wolno;

wydaliśmy w ręce wroga broń, która nam już nie dawała pomocy. Wiemy, że także przodkowie nasi wy-

kupili się złotem od Gallów 59, a wasi ojcowie, tak upor-\ czywie odrzucający warunki pokojowe, posłali

jednak posłów do Tarentue0 dla wykupu jeńców. A przecież i bitwa nad Alią z Galiami, i bitwa pod

Herakleą61 z Pirrusem były haniebne nie tyle przez samą klęskę, co przez tchórzliwą ucieczkę. Pola

kanneńskie pokrywają stosy trupów rzymskich, pozostajemy po tej bitwie przy życiu tylko my, do których

zabicia zabrakło wrogowi albo miecza, albo sił. Są i tacy wśród nas, którzy nawet nie uciekli z linii bojowej,

lecz byli zostawieni jako załoga obozu i przy poddawaniu obozu dostali się w moc wroga. Nie zazdroszczę

ja losu ani położenia żadnemu obywatelowi ani towarzyszowi broni, ani nie chcę wywyższać się przez

poniżenie drugiego. Nawet ci, którzy przeważnie bez broni uciekali z linii bojowej i zatrzymali się dopiero

v/ Wenuzji lub w Kanuzjum, nie mieliby prawa wynosić się ponad nas i chełpić, że rzeczpospolita ma

więcej obrony w nich niż w nas, chyba że zwinność nóg i zdolność do biegu zasługują na specjalną

nagrodę. Lecz wy będziecie mieć i z nich dobrych i mężnych żołnierzy, a z nas będziecie mieć jesz-

09 Aluzja do wydarzeń, które czytamy u Liwiusza w ks. V 48. Mówca nie wspomniał jednak, że ostatecznie

nie doszło do wykupu.

'"' wysłali posłów do Tarentu — na ich czele stał Gajusz Fabrycjusz; miało to miejsce w czasie wojny

Rzymian z Pirrusem, królem Epiru.

61 Herakleą — kolonia grecka w Lukanii; pod Herakleą przegrali Rzymianie bitwę z Pirrusem.

KSIĘGA XXn, ROZDZ. 59

269

cze bardziej chętnych do walki za ojczyznę, ponieważ wasze dobrodziejstwo wykupi nas z niewoli i

przywróci ojczyźnie. Odbywacie pobór bez różnicy wieku i pozycji społecznej; jak słyszę, osiem tysięcy

niewolników dostaje broń do ręki. Jest nas nie mniejsza liczba i możecie wykupić nas za cenę nie większą

od ceny płaconej za nich: bo jeżelibym chciał porównać nas z nimi, wyrządziłbym krzywdę imieniu

rzymskiemu. Sądziłbym, senatorowie, że przy powzięciu decyzji w tej sprawie winniście i to wziąć pod

uwagę — jeżelibyście już chcieli być zbyt surowymi względem nas, na co w żadnym razie nie zasługujemy

— w rękach jakiego wroga chcecie nas zostawić. Może Pirrusa, który jeńców traktował jak gości? 62 czy

raczej barbarzyńcy Karta-gińczyka, co do którego trudno jest rozstrzygnąć, czy jest więcej chciwy, czy

okrutny? Jeżelibyście widzieli kajdany, brud i pohańbienie waszych współbraci, to chyba ten widok

wzruszyłby was tak samo, jak gdybyście z drugiej strony patrzyli na rzymskie legiony, powalone na polach

kamieńskich. Możecie widzieć strapienie i łzy naszych najbliższych, którzy stoją w przedsionku i czekają

na waszą odpowiedź. Skoro ci tak są niepewni i zatrwożeni o nas i o tych nieobecnych, to jakie — jak

sądzicie — jest usposobienie tych, których życie i wolność są zagrożone? Na boga, jeżeliby sam nawet

Hannibal wbrew swej naturze chciał okazać względem nas łagodność, to jednak nie przykładalibyśmy

żadnej wagi do życia, gdy uznacie nas za niegodnych wykupienia. Swego czasu powrócili do Rzymu jeńcy

wypuszczeni przez Pirrusa bez wykupu, ale powrócili z posłami, najdostojniejszymi w państwie, wysłanymi

dla ich wykupienia: czy ja mam wrócić do

62 W tradycji starożytnej często podkreśla się szlachetny charakter króla Pirrusa.

-270

LIWIUSZ: DZIEJE

ojczyzny jako obywatel uznany za niewartego trzystu denarów? Każdy ma pewne mniemanie o sobie,

senatorowie. Wiem, że moje życie i ciało moje są w niebezpieczeństwie, ale więcej wrażenia sprawia na

mnie zagrożenie mego honoru, byśmy nie odeszli stąd jako potępieni i odtrąceni przez was; ludzie

bowiem nigdy nie uwierzą, że żal wam było pieniędzy«.

[60] Gdy tylko on skończył, natychmiast tłum, stojący na Komie j urn, podniósł żałosny płacz; ludzie wy-

ciągali ręce w kierunku kurii i błagali, by oddano im z powrotem synów, braci i krewnych. Obawa i twarda

konieczność spowodowały także obecność kobiet na Forum, wśród tłumu mężczyzn. Po oddaleniu

widzów senat zaczął obrady. Zdania były podzielone: jedni opowiadali się za wykupieniem jeńców na

koszt skarbu państwa, inni, że nie należy obciążać kosztami państwa, ale nie zabraniać wykupu z

prywatnego mienia, a gdyby komuś na razie brakowało pieniędzy, dać pożyczkę ze skarbu państwowego,

a narodowi zabezpieczenie przez poręczycieli i na hipotekach gruntowych; ale gdy z kolei zapytano o

zdanie Tytusa Maniiusza Tork.wata 63, męża starodawnej i zbyt nieugiętej, jak wydawało się wielu,

surowości, miał on odezwać się w następujące słowa:

»Gdyby byli posłowie ograniczyli się do żądania tylko wykupu w imieniu tych, którzy są w rękach wrogów,

wypowiedziałbym swe zdanie krótko, bez dokuczania komukolwiek z nich. Nie trzeba by bowiem było nic

więcej, tylko wam przypomnieć, byście przestrzegali obyczaju przodków w postępowaniu zastosowanym

do spraw wojennych. Teraz zaś, gdy tamci niemal chełpili się, że się poddali wrogom i sądzili, iż należy ich

wyżej

63 Tytus Maniiusz Torkwatus — przedstawiciel patrycjuszow-skiego rodu gens Maniia, był konsulem w r.

235 i 224, cenzorem w r. 231.

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 60

271

stawiać nie tylko ponad tych, których wróg dostał w swą moc w czasie samej bitwy, lecz nawet ponad

tych, którzy przybyli do Wenuzji i Kanuzjum — ba, nawet ponad samego konsula Gajusza Terencjusza —

nie dopuszczę do tego, senatorowie, byście byli w nie-

. świadomości co do wydarzeń, jakie się tam rozegrały. To, co mam zamiar tu przed wami przedstawić,

obym przedstawił w Kanuzjum przed samym wojskiem, najlepszym świadkiem tchórzostwa i męstwa

każdego żoł-

, nierza, lub oby tu był obecny przynajmniej jeden Publiusz Semproniusz!64 Gdyby byli poszli za jego

przewodnictwem, byliby dzisiaj żołnierzami w rzymskim obozie, a nie jeńcami w rękach wrogów. Ale po-

nieważ wrogowie byli znużeni walką a także upojeni zwycięstwem, a zresztą cofnęli się przeważnie do

swego obozu, byliby mieli noc swobodną do przedarcia się;

siedem tysięcy ludzi z bronią w ręku zdołałoby się przedrzeć nawet przez zbity tłum wrogów, a oni ani

sami przez się nie usiłowali tego uczynić, ani nie chcieli iść za innymi. Niemal przez całą noc nie przestał

Publiusz Semproniusz Tuditanus wzywać ich i zaklinać, by poszli za jego przewodnictwem, jak długo jest

niewielu wrogów w pobliżu obozu, jak długo jest cicho i spokojnie i jak długo noc zdoła zakryć ich

przedsięwzięcie. Wołał, że przed świtem można'dotrzeć do miejsc bezpiecznych, do miast

sprzymierzeńców. Za pamięci dziadków naszych trybun wojskowy Publiusz Decjusz85 w kraju Samnitów,

za mojej młodości w czasie pierw-

64 Publiusz Sempromusz — trybun wojskowy, który dowodził grupą przedzierającą się przez zastępy

kartagińskie po bitwie pod Kannami, o czym opowiadał Liwiusz w rozdz. 50 tej księgi.

65 PuWusz Decjusz — trybun wojskowy, który w ten sposób ocalił armię rzymską osaczoną przez

Samnitów, że zajął pagórek wznoszący się nad miejscowością, gdzie wojsko rzymskie otoczono. .

272

LIWIUSZ: DZIEJE

szej wojny punickiej Kalpurniusz Flamma M prowadząc trzystu ochotników dla zajęcia wzgórza leżącego w

środku wrogów powiedział: »2ołnierze, umrzyjmy, ale przez naszą śmierć wyrwijmy z oblężenia okrążone

legiony«. Gdyby to powiedział Publiusz Semproniusz, nie uważałbym ich ani za mężów, ani za Rzymian,

gdyby nikt nie był przyłączył się do tak bohaterskiego przedsięwzięcia. Wskazuje on drogę prowadzącą

zarówno do chwały, jak i do własnego ocalenia, prowadzi ich z powrotem do ojczyzny, do rodziców, do

żon i dzieci. Brak wam odwagi do własnego ocalenia! Cóżbyście robili, gdyby trzeba było umrzeć za

ojczyznę? Leży wokół was pięćdziesiąt tysięcy obywateli i sprzymierzeńców wyciętych w tym właśnie

dniu. Jeżeli nie porusza was tyle przykładów męstwa, nic was nigdy nie poruszy;

- jeżeli tak straszna klęska nie czyni życia tanim, to żadna nie uczyni. Chciejcie ojczyzny jako ludzie wolni

bez strat; owszem, chciejcie jej, jak długo jest ojczyzna, jak.długo jesteście jej obywatelami. Za późno

teraz jej chcecie, boście. stracili cześć obywatelską, straciliście prawo obywatelstwa, staliście się

niewolnikami Karta-gińczyków! Chcecie za wykupem wrócić tam, skąd przez 'tchórzostwo i gnuśność

odeszliście. Nie słuchaliście waszego współobywatela Publiusza Semproniusza, jak wołał, by chwycić za

broń i iść za nim, ale niedługo

-potem posłuchaliście Hannibala, jak wzywał do poddania obozu i wydania broni. Wszakże ja oskarżam

ich

- tylko o tchórzostwo, chociaż mógłbym oskarżać o zbrodnię. Nie tylko odmówili pójścia za człowiekiem

dobrze radzącym, lecz usiłowali przeciwstawić się i zatrzymać

ss Kalpurniusz Flamma — jako trybun wojskowy w czasie pierwszej wojny punickiej wyruszył na czele

trzystu żołnierzy i ściągnął na siebie celowo cały atak Kartagińczyków, by umożliwić reszcie wojska z

konsulem na czele wymknięcie się z zasadzki, w którą wpadli. Zamiar ten powiódł się.

KSIĘGA XXII, KÓZDZ. 60

273

go, gdyby pełni odwagi mężowie nie byli dobyli mieczy. i nie odepchnęli tchórzów. Powtórzę to, Publiusz

Semproniusz musiał wpierw przedzierać się przez zastępy własnych współobywateli, a dopiero później

przez zastęp wrogów. To takich obywateli ma pragnąć ojczyzna? Gdyby wszyscy inni byli do nich

podobni, nie miałaby ojczyzna dzisiaj ani jednego z tych, którzy walczyli pod Kannami. Z siedmiu tysięcy

ludzi w pełnym uzbrojeniu znalazło się tylko sześciuset takich, że ważyli się na przedarcie się, że wrócili

do ojczyzny jako ludzie wolni i z bronią w ręku. Tym sześciuset wrogowie nie zagrodzili drogi! Czy

zdajecie sobie sprawę, jak bezpieczny byłby przemarsz kolumny składającej się z dwóch prawie

legionów? Senatorowie, mielibyście dzisiaj w Kanuzjum dwadzieścia tysięcy ludzi pod bronią, ludzi

dzielnych, na których można polegać! Teraz zaś, w jaki sposób mogą ci oto być obywatelami dobrymi i

wiernymi — bo dzielnymi nie nazwaliby nawet sami siebie? Chyba że ktoś może sądzić, że sprzyjali

przedzierającym się— a przecież usiłowali przeciwstawić się im — albo że nie zazdroszczą tamtym

ocalenia i sławy zyskanej przez męstwo, skoro wiedzą, że własny strach i tchórzostwo wpędziły ich w

sromotną niewolę. Woleli kryć^się w namiotach i czekać tam nastania świtu i nadejścia wroga, chociaż

cisza nocna dawała możność przedarcia się. Atoli brakło im odwagi do przedarcia się z obozu, ale mieli

rzekomo odwagę do dzielnej obrony obozu, oblężeni przez kilka dni i nocy67 bronili szańca orężem, a

siebie szańcem; wreszcie gdy już ważyli się na wszystko i wszystko prze-1 cierpieli, gdy brakowało

żywności, a ciała wycieńczone

67 Tu mówca szydzi z faktów podanych niezgodnie z prawdą przez przedstawiciela jeńców, by poczynając

od zdania: O świcie wróg pojawił się przed okopem — naświetlić wypadki zgodnie z rzeczywistością.

gibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 33

274

LIWIUSZ: DZIEJE

głodem nie mogły utrzymać oręża, ulegli nie tyle orężowi, co raczej ludzkiej konieczności. O świcie wróg

pojawił się przed okopem; przed upływem dwóch godzin nie popróbowawszy szczęścia w walce, wydali

broń i poddali się: oto taka była ich wojaczka w ciągu dwóch dni! Gdy trzeba było stać w szyku bojowym i

walczyć, uciekli do obozu! Gdy trzeba było walczyć przed szańcem, poddali obóz: byli bez pożytku i w

szyku bojowym, i w obozie. I ja mam was wykupić z niewoli? Gdy trzeba przedrzeć się z obozu, ociągacie

się i zostajecie, gdy trzeba zostać, trzeba obozu bronić orężem, wydajecie wrogowi i obóz, i broń, i

wreszcie siebie samych! Ja, senatorowie, wypowiadam się za niewyku-pieniem ich z niewoli, bo w takim

razie trzeba by wydać w ręce Hannibala tych, którzy przedarli się z obozu, przez środek wrogów, i dzięki

wielkiemu męstwu wrócili do ojczyzny«.

[61] Skoro Maniiusz skończył mówić, oprócz przykładu państwa od dawna nie okazującego pobłażliwości

względem jeńców wojennych, także wielkość sumy pieniężnej wywarła na senat wpływ decydujący, mimo

że jeńcy byli spokrewnieni także z bardzo wielu senatorami: wobec wyłożenia wielkiej sumy pieniężnej na

zakup i uzbrojenie niewolników do służby w wojsku, nie chcieli zupełnie wyczerpać skarbu państwa, a z

drugiej strony nie chcieli wzbogacać Hannibala, który, jak chodziły słuchy, ogromnie potrzebował

pieniędzy. Gdy dano smutną odpowiedź, że jeńców nie wykupi się, do dawnej żałości z powodu utraty tylu

obywateli doszła nowa jeszcze. Z ogromnym płaczem i zawodzeniem odprowadzili ludzie posłów do bram.

Jeden z nich poszedł do domu, ponieważ przez oszukańczy powrót do obozu uznał się za zwolnionego z

przysięgi68. Ale gdy to się

•8 Por. rozdział 58 i przypis 57.

KSIĘGA XXII, ROZDZ. 61

275

ujawniło i sprawa weszła pod obrady senatu, wszyscy uznali jednogłośnie, że należy go ująć, dać wartę

państwową i odprowadzić do Hannibala. Istnieje także inna wersja co do jeńców, a mianowicie że przyszło

ich najpierw dziesięciu; powstały co do nich w senacie wątpliwości, czy wpuścić ich do miasta, czy nie.

Ostatecznie wpuszczono ich, ale z tym, by nie uzyskali posłuchania w senacie. Ponieważ przebywali oni

w mieście nadspodziewanie długo, przybyło jeszcze trzech posłów, a to Lucjusz Skryboniusz, Gajusz

Kalpumiusz i Lu-cjusz Maniiusz; wtedy dopiero trybun ludowy, krewny Skryboniusza, wniósł pod obrady

senatu sprawę wy-kupna jeńców, a senat uchwalił nie wykupywać; trzech nowych posłów wróciło do

Hannibala, ale dziesięciu dawnych pozostało, ponieważ pod pozorem ustalenia nazwisk jeńców wrócili z

drogi do Hannibala i w ten sposób zwolnili się z przysięgi. Na temat ich wydania rozprawiano w senacie z

dużym zacietrzewieniem; ostatecznie bardzo nieznaczną ilością głosów przegłosowano tych, którzy

opowiadali się za wydaniem. Zresztą za najbliższych cenzorów tak ich napiętnowano wszystkimi karami

cenzorskimi, że niektórzy z nich z miejsca odebrali sobie życie, a pozostali przez resztę życia nie tylko

unikali Forum, lecz niemal także światła dziennego i publicznego widoku. Raczej można się dziwić, że ist-

nieje taka rozbieżność w źródłach historycznych, niż wywnioskować, jak było naprawdę.

O ile zaś większa była ta klęska od klęsk poprzednich, może posłużyć za dowód chociażby rzecz

następująca:

wierność sprzymierzeńców, aż do tego dnia niezachwiana, teraz zaczęła słabnąć, nie z innego powodu

jak tylko dlatego, że zwątpili w dalsze istnienie państwa rzymskiego. Przeszły zaś na stronę

Kartagińczyków następujące narody: Atellanowie, Kalatynowie, Hirpinowie, część Apullów, Samnici

(oprócz Pentrów), wszyscy

23*

276

LIWIUSZ: DZIEJE

Brutyjczycy, Lukanowie, oprócz tego jeszcze Uzentyń-czycy i prawie całe wybrzeże greckie, mieszkańcy

Ta-rentu, Metapontu, Krotony i Lokri69 a nadto wszyscy mieszkańcy Galii Przedalpejskiej70. A jednak te

cio~ sy i sprzeniewierzenie się sprzymierzeńców nie potrafiły dokazać tego, by kiedykolwiek u Rzymian

padła wzmianka o pokoju, ani przed przybyciem konsula, ani po jego powrocie i odnowieniu pamięci o do-

znanej klęsce. Nawet w tym krytycznym położeniu okazało społeczeństwo taką wielkoduszność, że

wszystkie stany wyszły tłumnie naprzeciw konsula, wracającego po tak wielkiej klęsce (a był on głównym

jej sprawcą), i złożono mu podziękowanie, że nie zwątpił w rzeczpospolitą. Gdyby on był przywódcą

Kartagiń-czyków71, byłby musiał ponieść wszelkie możliwe kary.

60 Atellanowie — mieszkańcy miasta Atella w Kampanii, Kaloty nowie — z miasta Calatia w Kampanii;

Hirpini — szczep mający swe siedziby w południowym Samnium; część Apul-lów — o Apltiii por. przyp. 32

do rozdz. 54 księgi XXII; Sammci — .szczep italski w południowej Italii, w w. IV i III przed n. e. prowadzili

oni zacięte wojny z Rzymianami, ostatecznie około r. 290 zdstali definitywnie pobici, ale zawsze

wykorzystywali każdą okazję, by przedsiębrać próby oderwania się od Rzymu. Miało to miejsce i teraz;

Brutyjczycy — mieszkańcy najbardziej na południe wysuniętego cypla Italii; Lukanowie — mieszkańcy

krainy Lucania w południowej Italii, leżącej między Samnium a Bruttium; Uzentynczycy — w Kalabrii;

Tarent (dziś Taranto), Metapontum, Crotona, Locri — miasta greckie w południowej Italii.

70 mieszkańcy Galii Przedalpejskiej przeszli na stronę Hanni-bala już wcześniej, jak wynika ze słów

Liwiusza w ks. XXI 55.

71 gdyby był przywódcą Kartaginczyków — nie jest to czysto teoretyczna uwaga Liwiusza, lecz istotnie u

Kartaginczyków często karano śmiercią wodza, który przegrywał bitwę. I tak wódz kartagiński Hanno,

który poniósł klęskę w bitwie morskiej u Wysp Egackich w czasie pierwszej wojny punickiej, został za karę

ukrzyżowany.

XV. ŚMIERĆ HANNIBALA (XXXIX 51)

[51]1 Tytus Kwinkcjusz Flamininus 2 przybył w poselstwie do króla Pruzjasza, którego czyniło podejrzanym

w oczach Rzymian zarówno przyjęcie Hannibala po ucieczce Antiocha3, jak i wszczęcie wojny przeciw,

Eumenesowi4. Tam to może Flamininus postawił między 'innymi zarzut Pruzjaszowi, że przebywa u niego

największy z żyjących wróg narodu rzymskiego, który

. ł Po klęsce Kartaginczyków w drugiej wojnie punickiej, przebywał Hannibal początkowo w Kartaginie,

przez pewien okres czasu byt nawet suffetem (sufetes, dosł.: .sędziowie', byli najwyższymi urzędnikami w

Kartaginie, wybieranymi corocznie). Ostatecznie musiał jednak uchodzić z ojczyzny, gdyż Rzymianie

domagali się jego wydania; tułał się po dworach różnych władców azjatyckich, organizując wojny albo

wprost przeciw* Rzymianom, albo przeciw ich sprzymierzeńcom. W przytoczonym tu rozdziale widzimy go

na dworze króla Bitynii, Pruzjasza.

2 Tytus Kwinkcjusz Flamininus — były konsul, zwycięzca króla macedońskiego Filipa V w r. 197.

3 Antioch III Wielki — król Syrii (223—187); Hannibal po ucieczce z Kartaginy przebywał u niego i namówił

go do wszczęcia wojny z Rzymianami. Ostatecznie wojna ta skończyła się klęską Antiocha pod Magnezją

w r. 190, a Hannibal z obawy, że Rzymianie zażądają znów jego wydania, uciekł na Kretę, a później do

Pruzjasza.

4 Eumenes — król Pergamu w Azji Mniejszej w latach 197— 159. Pod jego rządami królestwo

pergameńskie stało się znaczniejszą potęgą głównie dzięki przymierzu z Rzymianami. W r. 184 toczyła

się wojna między Eumenesem a Pruzjaszem, w której dzięki fortelom wojennym Hannibala,

pomagającego Pruzjaszowi, ponosił Eumenes różne klęski.

278

LIWIUSZ: DZIEJE

najpierw własną ojczyznę, a następnie, po złamaniu jej potęgi, króla Antiocha skłonił do wojny z narodem

rzymskim; może sam Pruzjasz dla przypodobania się bawiącemu u niego Flamininusowi i Rzymianom po-

wziął plan zgładzenia go lub wydania w ręce Rzy-Jnian — dość, że natychmiast po rozmowie z Flamini-

nusem posłano żołnierzy dla pilnowania domu Hanni-bala.

Hannibal zawsze przewidywał w duchu tego rodzaju koniec życia; miał bowiem na uwadze nieubłaganą

nienawiść Rzymian do swojej osoby, w rzetelność królów nic a nic nie wierzył, a zmienności charakteru

Pruzjasza doświadczył nawet na własnej osobie. Nadto zląkł się przybycia Flaminina, jakby miało mu

przynieść nieszczęście. Dla zabezpieczenia się od niebezpiecznych sytuacji, zagrażających ze wszystkich

stron, już poprzednio zrobił sobie siedem bram w domu — z tych niektóre ukryte, by nie można ich było

wartami otoczyć. Ale twarda władza królewska zbada zawsze wszystko, co chce wybadać. Żołnierze tak

obstawili posterunkami całe otoczenie domu, że nikt nie mógłby się wydostać stamtąd. Na wiadomość, że

żołnierze królewscy są w przedsionku, chciał Hannibal uciec tylnymi drzwiami, najbardziej ustronnymi, z

zupełnie ukrytym wyjściem na zewnątrz, ale zobaczył, że i one są zagrodzone przez wojsko, a wszystko

wokół zamykają rozstawione posterunki; wtedy zażądał trucizny, którą miał przygotowaną już od dawna

na podobną ewentualność, i odezwał się w te słowa: »Uwolnijmy naród rzymski od długotrwałego kłopotu,

skoro uważają, że za długo byłoby czekać na naturalną śmierć starca. Zwycięstwo Flaminina nad

bezbronnym i zdradzonym nie będzie ani wielkie, ani godne uwiecznienia. Ale nawet dzień dzisiejszy

będzie dowodem, do jakiego stopnia zmienił

KSIĘGA XXXIX, KOZDZ. 51

279

się charakter narodu rzymskiego: królowi Pirrusowi5, wrogowi uzbrojonemu, mającemu wojsko w Italii, po-

słali ich ojcowie ostrzeżenie, by miał się na baczności przed trucizną; ci wysłali w poselstwie byłego

konsula, by namówił Pruzjasza do zbrodniczego zgładzenia gościa«. Następnie rzucił przekleństwo na

Pruzjasza i jego królestwo; bogów, opiekunów prawa gościnności wezwał na świadectwo złamania słowa

przez niego i wypił truciznę. Taki był koniec życia Hannibala6.

6 Pirrus, król Epiru, został przyzwany przez Tarentyńczyków na pomoc przeciw Rzymianom; zadał

Rzymianom klęskę pod Herakleą (w r. 280) i Auskulum (w r. 279). Ostatecznie jednak wygrali wojnę

Rzymianie zadając Pirrusowi klęskę pod Bene-wentem (w r. 275). W czasie tej wojny konsulowi Fabrycju-

Szowi uczynił propozycję jeden ze zbiegów z armii Pirrusa, że otruje potajemnie króla i w ten sposób

pozbędą się Rzymianie uciążliwego wroga. Uznając ten sposób za nierzymski, konsul nie tylko nie przyjął

propozycji, lecz posłał nawet do króla Pirrusa wiadomość, by miał się na baczności przed trucizną.

8 Było to w r. 183.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Historiografia Liwiusz Dzieje od zalozenia miasta Rzymu, antyczna
Tytus Liwiusz, Dzieje od założenia miasta Rzymu
Tytus Liwiusz - Dzieje Rzymu od zalozenia miasta k. XLI-XLV, KSIĘGA CZTERDZIESTA PIERWSZA
D19200343 Rozporządzenie Ministra Skarbu dotyczące wymiaru i poboru państwowego podatku od nierucho
tytus liwiusz dzieje I VI
Kwaśniewski,historia założeń ogrodowych, Założenia miasta park i ogrody
Anonim Kronika miasta Rzymu z 354 roku
Polskie dzieje od czasów najdawniejszych
Polskie konstytucje, DZIEJE RZYMU
Jęzkoznawstwo historyczne dr A. Rejter, Założeniem pracy jest pokazanie, Założeniem pracy jest pokaz
Główne państwa hellenistyczne, DZIEJE RZYMU
Główne okresy pradziejów, DZIEJE RZYMU
Koalicja antyhitlerowska, DZIEJE RZYMU
Tablice historyczne, Wybrane dzieła litaratury światowej, DZIEJE RZYMU
stelmach od patrycji, 44. Wybór bezpośredni wojta, Wybór bezpośredni wojta, burmistrza i rza i prezy
Polska w początku XIX w. i początku XX w., DZIEJE RZYMU
Przetwarzanie żywności, DZIEJE RZYMU

więcej podobnych podstron