Michał Choromański, Zazdrość i medycyna.
Utwór dedykowany jest Rafałowi Malczewskiemu. Powieść zaczyna się od stwierdzenia, że „o godzinie siódmej wieczorem w całym mieście zgasło światło.” Pojawia się postać Widmara, krawca Abrahama Golda, jego dzieci: Anielki i Borucha, jego brata Izaaka Golda — montera rozdzielczego. Widmar czeka na krawca, który ma mu dać dowody zdrady jego żony Rebeki. W czasie, kiedy czeka na niego, gaśnie światło. Potem okazuje się (pod koniec książki), że zwarcie spowodował krawiec, który chwycił rękoma za linie wysokiego napięcia i został porażony prądem. Najpierw jednak autor cofa się do wydarzeń wcześniejszych.
Widmar miał młodą żonę i to było powodem jego zazdrości o nią. Podejrzewa ją o romans z chirurgiem Tamtenem, co zresztą okazuje się prawdą, a czego sygnały autor daje od początku (np. chirurg nuci wciąż piosenki, w których powtarza się imię Rebeka). Wygląd Rebeki nie jest jednoznaczny, raz wydaje się mężczyznom stara i brzydka, innym razem piękna. Miała ciemną, bizantyjską twarz.
W ręce Widmara dostaje się pamiętnik Zofii Dubilanki, zmarłej przed rokiem. Jest on jej „zemstą zza grobu”. Zofia podaje w nim listę wcześniejszych kochanków Rebeki. Widmar przypomina sobie, że już dawniej ostrzegano go przed Rebeką. Zofia rzuca podejrzenia na operację Rebeki (rzekomo na ślepą kiszkę). Daje do zrozumienia, że za tą operacją mogło kryć się zupełnie co innego. W czasie kiedy Rebeka była w szpitalu, Widmar przebywał poza domem, a jej zależało na tym, by wrócił już po operacji. W swoje śledztwo Widmar wciąga lekarza Rubińskiego, bo Tamten nie chce mu nic powiedzieć, wymawiając się tajemnicą lekarską. W czasie wizyt Tamtena w domu Widmarów on i Rebeka zachowują się w stosunku do siebie zupełnie obojętnie.
Tamten pisze list do swojego przyjaciela Wilhelma von Fuchsa. Żali się na podejrzenia Widmara. Rozmyśla o Rebece, o cudownej linii jej brzucha. Kiedy Tamten opuszczał dom Widmarów, został zaatakowany przez tajemniczego napastnika. Nic mu się nie stało, zbagatelizował całą sprawę. Nazajutrz krawiec płaci swemu bratu pieniądze za obicie chirurga. Syn krawca — Boruch ma niezwykłą cechę — potrafi wyczuć, czy ktoś kłamie.
Następny rozdział to opis operacji Rebeki. Po ośmiu minutach od nacięcia chorej zaszło coś, co zdezorientowało cały personel obecny przy operacji (z wyjątkiem Niemca). Przed operacją, podczas badania, chirurg stwierdził zapalenie ślepej kiszki (wcześniej zauważył, że chora podciągnęła koszulę z wprawą dziwki). Na sali chora czuła zapach benzyny. Nagle poczuła się gorzej, z jej ust ciekł żółtawy płyn. Chirurg zarządził natychmiastową operację. Podczas jej trwania, z brzucha chorej wydostają się dźwięki, przypominające szczekanie psa. Podczas ósmej minuty operacji zaczęło się dziać coś niepokojącego. Po jakimś czasie Rubiński zorientował się, że są operowane genitalia (opowiada o tym Widmarowi). Sam nie jest pewny, czy Rebece operowano wtedy torbiel (tak mu powiedział Tamten). Widmar analizuje swoje pożycie z żoną i dochodzi do wniosku, że rozstawał się z nią tylko na dwa miesiące i że po powrocie nie żył z nią, gdyż była jeszcze rekonwalescentką, wobec tego
w tym czasie mogła zajść w ciążę z kimś innym i w czasie operacji dziecko zostało usunięte. W sali obok Rebeki leżała Zofia Dubilanka. Rubiński był świadkiem rozmowy Tamtena
z Rebeką i słyszał jak Tamten mówi do niej, że o tym, co działo się podczas operacji wie tylko on i von Fuchs. Rubiński podejrzewa ciążę pozamaciczną, która ma takie same objawy jak zapalenie wyrostka robaczkowego. Historię poznania się Widmara i Rebeki znamy z pamiętnika jego kochanki, która zmarła rok temu w Szpitalu Wszystkich Świętych. Widmar i Rebeka poznali się w kinie (Widmar był tam jeszcze z ową kochanką). Rebeka zgubiła rękawiczkę, którą Widmar podniósł.
Zofia Dubilanka opisuje też wypadek, jaki miał miejsce w kawiarni po wyjściu Rebeki ze szpitala. Kiedy Widmar wyszedł do bufetu, jego żona tańczyła z jakimś mężczyzną. Nagle Rebeka zemdlała w objęciach partnera, była na półprzytomna i widać było, że cierpi z bólu. Pomógł jej Tamten, który odprowadził ją do stolika. Dubilanka słyszała jak mówił do Rebeki, że nie wolno jej tańczyć, bo może wywołać haemorragię. Po dwóch tygodniach pobytu
w szpitalu Zofia zmarła z powodu niewydolności nerki. Przed śmiercią spisywała wszystko na temat Widmarowej niczym testament. Widmar snuje refleksje po przeczytaniu pamiętnika, dochodzi do wniosku, że: „Im bardziej szczere jest uczucie, tym bardziej jest ciemne
i straszne.” Ma wyrzuty sumienia, że posądza żonę o zdradę. Dowiaduje się, gdzie mieszka chirurg. Zastaje go samego w domu. Doznaje ulgi, ale nadal nie wierzy w wierność żony. Później jednak uzmysławia sobie, że na łóżku widział pewien przedmiot, na który nie zwrócił uwagi. Był to czerwony szalik jego żony. Pechowy dzień dla chirurga, na jego rękach zmarła pacjentka.
Widmar opracowuje plan: o szóstej wieczorem uda, że wychodzi na miasto,
a w rzeczywistości schowa się w ogrodzie. Gdy żona wyjdzie, wróci do domu i będzie czekał na krawca, który powiadomi go o schadzce. Wtedy pobiegnie do domu chirurga na ulicy Batorego. W ów piątek szalała groźna wichura. Chirurg postanawia, że spotka się z Rebeką ostatni raz. Ich rozmowę podsłuchuje krawiec, który schował się za ramą kuchenną. Tamten wyrzuca Rebece, że już dłużej nie może się ukrywać, że ma dość, zarzuca jej tchórzostwo. Rebeka pyta: „Czy może tchórzliwa jestem wtedy, gdy ryzykuję mieć z tobą dziecko?” Żali się, że mąż zmusił ją do współżycia tuż po operacji. Tamten rozmyśla o przeszłości Rebeki. Wie, że wyszła za Widmara nie z miłości, ale raczej z poczucia, że jest mu niezbędna. Miała przed ślubem narzeczonego — wojskowego, z którym była parę lat, ale który ją w końcu opuścił. Rok temu, gdy Widmar był nieobecny, przypadkiem spotkała przyjaciela swojego dawnego narzeczonego i uległa mu. Widmar nie może mieć dzieci, a ona już nigdy nie zostanie matką. Chirurg pyta ją żartem, jak to było z jej trzema poprzednimi kochankami, licząc, że ona po po prostu się roześmieje. Tak jednak się nie dzieje, plotki o jej licznych kochankach okazały się prawdziwe. Nagle zgasło światło w całym mieście. Była godzina siódma. Tamten po wyjściu Rebeki przechadza się po ulicy. Nagle widzi rozpędzony ambulans, a w nim przerażoną twarz. Wcześniej krawiec Gold uświadamia sobie, że tydzień temu widział przez okno chirurga Tamtena i że jego syn powiedział mu, że widział, jak do sąsiedniej kamienicy wchodziła żona jego klienta (Widmara). Powiedział to Widmarowi,
a ten kazał mu śledzić kochanków. Kiedy siedział na parapecie zmokło mu ubranie (później odegrało to ważną rolę). Widmar czeka na niego, tymczasem krawiec tkwi nieruchomo wpatrzony w niebo. Okazuje się, że krawiec został porażony przez prąd na ulicy Batorego obok pomnika. Twarz, którą widział Tamten należała do ordynatora Boguckiego. Bał się on jeździć samochodami, a w ową noc musiał wsiąść do ambulansu, bo nie było nikogo innego
i stąd jego przerażenie. Rebeka wmawia mężowi, że jest mu wierna i że Tamten ją po prostu nudzi. Widmar wierzy jej, a przeżycia ostatniego tygodnia wydają mu się koszmarem. Przeprasza żonę za podejrzenia.
Powieść pisana była w Zakopanem w 1932r.