Notatki z doswiadczen
rok 1995
19.06.1995, 3:00 w nocy, czas trwania: 20-25 min.
Udalo mi sie prawie calkiem wylaczyc zmysly dotyku i sluchu. Mój umysl wypelniony byl róznymi przypadkowymi myslami i obrazami, co sprawilo, ze na poczatku prawie zapomnialem o cwiczeniu. Stan relaksu pojawil sie dosc szybko. Poznalem go po uczuciu ciepla w dloniach, ogólnym rozluznieniu i koncentracji uwagi.
23.06.1995, 14:00, czas trwania: ok. 30 min.
Osiagnalem stan relaksu. Zmysly przycmione, ale wciaz funkcjonuja. Koncentracja raczej slaba ze wzgledu na rozpraszajace moja uwage dzwieki z zewnatrz.
24.06.1995, 3:00, czas trwania: 25 min.
Dobra koncentracja uwagi, odretwienie rak. Zauwazylem, ze nabieram wprawy - koncentracje i relaks osiagam coraz latwiej.
25.06.95, 3:00, czas trwania: ok. 25 min.
Slaba koncentracja rozpraszana duza iloscia przypadkowych mysli, relaks osiagniety. Powinienem przed zasnieciem takze sie skoncentrowac. Aby poglebic koncentracje cwiczenie powtórzylem jeszcze dwa razy. Za drugim razem osiagnalem w mare zadowalajace rezultaty.
26.06.95, 23:00, ok. 20 min.
Zrelaksowalem sie a nastepnie maksymalnie skupilem na stanie "bez mysli". Wyniki byly calkiem dobre, mysli rozpraszajace uwage byly slabe i latwo bylo je wyciszac.
2.07.95, ok. 4:00, czas trwania: nieznany.
Powoli, przebudzajac sie w pólsnie, zapragnalem uwolnic sie od ciala. Zobaczylem siebie stojacego z wyciagnietymi do góry ramionami. Intensywnie wyobrazilem sobie, ze sie unosze, ze jestem lekki. Niemal natychmiast poczulem, ze sie wznosze i zatrzymuje jakies 20-30 cm nad cialem. Wznoszenie to bylo bardzo lagodne i jednoczesnie szybkie. Wtedy poczulem strach, obawe, ze nie bede mógl powrócic, ze dzieje sie cos zlego. Zanim opanowalem moje mysli, poczulem, ze jestem z powrotem w ciele, i ze jest ono oblane cieplem i lekkim odretwieniem. Ciagle czulem strach i pragnienie uwolnienia sie. Po chwili wstalem i sporzadzilem notatki.
W czasie uwalniania sie nie czulem mojego fizycznego ciala, ale czulem to drugie i jednoczesnie wiedzialem, ze jestem w tym drugim, a to pierwsze jest bardzo blisko.
Zauwazylem tez jeszcze cos: w pólsnie widzialem siebie stojacego, ale w chwili uwalniania sie czulem, ze moje cialo jedno i drugie jest w pozycji lezacej. w pewnym momencie obrazy ze snu zniknely.
Uff, to chyba moje pierwsze swiadome doznanie OBE. Mam nadzieje, ze to tylko poczatek, namiastka. Bylo przeciez takie króciutkie...
3 - 20.07.95
Przez ten okres bylem nad morzem na wakacjach i nie cwiczylem. Doszedlem jednak do kilku wniosków: aby nauczyc sie swiadomie uwalniac we snie musze nauczyc sie kontrolowac sny, miec w nich pelna swiadomosc, ze snie. To z kolei wymaga pelnej kontroli mysli, które wywoluja marzenia senne i powoduja utrate swiadomosci w czasie zasypiania. Musze nauczyc sie trwalego utrzymywania stanu "bez mysli".
21.07.95, pólnoc.
Próbowalem uzyskac stan "bez mysli", ale od razu zasnalem.
22.07.95, ok.10:00.
Zapalilem kadzidelko i usiadlem w siadzie skrzyznym. Koncentrujac sie na zarze próbowalem osiagnac i utrzymac stan "bez mysli". Na poczatku mi sie udalo, ale pózniej sie pogorszylo. Siedzialem az spalilo sie cale kadzidelko. Oczy mialem otwarte.
27.07.95, ok.22:00, ok. 10 min.
Próbowalem z kadzidlem uzyskac stan "bez mysli". To nie takie proste!
30.07.95, 10:40, ok. 30 min
Zapalilem kadzidelko i próbowalem utrzymac stan "bez mysli". Zwrócilem uwage na pewne zjawisko:
w moim umysle ciagle pojawiaja sie urwane mysli, hasla, które rozpraszaja moja uwage, gdy tylko zechce te hasla "rozwinac". Musze nauczyc sie kontrolowac moje procesy myslowe, musze natychmiast wylapywac wszelkie takie zaklócenia i "dlawic" je wywolujac stan "bez mysli".
2.08.95, 22:20, ok. 20 min
Cwiczylem utrzymywanie stanu "bez mysli".
9.08.95, ok. 22:00, ok. 15 min.
Cwiczylem stan "bez mysli" ze slabym rezultatem.
9.09.95, ok. pólnocy.
Za pomoca NVC (ang. NoVerbal Communication; komunikacja niewerbalna) prosilem o pomoc w uwalnianiu sie. Po chwili poczulem, ze drugie cialo szybko wysuwa sie z materii. Gdy tylko zrozumialem co sie dzieje natychmiast "wskoczylo" na swoje miejsce.
Zanim wrócilem do ciala, czulem, ze jestem wolny i niezalezny od ciala. Cos spowodowalo, ze wrócilem do niego z powrotem. Byl to prawdopodobnie mój strach.
4.10.95, ok. 23:00
W stanie glebokiego relaksu (pólsen) w jakis sposób wywolalem wyobrazenia dotyczace wedrówki poza cialem. Natychmiast poczulem efekt. W pierwszym odruchu osadzilem to jako proces uwalniania. Gdy na drugi dzien to przemyslalem, doszedlem do wniosku, ze bylo to cos, co mozna by nazwac wibracjami.
Od razu spróbowalem wyrazic chec poglebienia tego stanu, natychmiast odczulem ,ze czestotliwosc tych wibracji zmienia sie, rosnie. Wtedy wibracje zniknely, pewnie dlatego, ze przywolalem pamiec o ciele.
Zupelnie nie spodziewalem sie dzisiaj przejscia do wyzszego stanu swiadomosci. Przed rozpoczeciem tego procesu przez pietnascie minut lezalem w cieplym lózku. Pamietam jak w pewnym momencie wyrazilem chec uwolnienia.
Nie jestem teraz pewien, czy 2.07 nastapilo uwolnienie, czy tez wibracje (a moze jedno i drugie..).
Za bardzo angazuje sie emocjonalnie w te procesy, powinienem je tylko analitycznie i biernie obserwowac. Zbyt szybko chce osiagnac cel.
Pamietam, ze w czasie trwania wibracji proces myslowy przebiegal znacznie szybciej, niz w normalnym stanie. To wszystko co tu opisalem trwalo najwyzej 2-3 sekundy (w moim odczuciu). Przez ten czas moje mysli przeprowadzily kilka spostrzezen i próbowaly wyrazic pragnienie uwolnienia. To dziwne, ale nie odbieram tego zdarzenia jako czegos niesamowitego czy niezwyklego.
Im bardziej sie na nim koncentrowalem tym szybciej on zachodzil i odwrotnie.
25.10.95, ok. 23:00.
Znuzony czytaniem ksiazki (oczy same mi sie zamykaly) polozylem sie do lózka. W pokoju bylo cieplo, szybko wiec wpadlem w stan relaksu. Bylo to bardzo przyjemne. Gdy zapomnialem o ciele i wyciszylem mysli, pojawily sie wibracje, niezbyt silne. Próbujac ja poglebic glebsza koncentracja wywolalem pamiec o ciele. Wibracje zniknely. Po chwili udalo mi sie przywolac je znowu, ale po chwili znów zniknely. Proces powtórzyl sie 2-3 razy, az w koncu zasnalem.
Prawdopodobnie stan wibracji zostal wywolany glebokim relaksem i wyciszeniem mysli.
30.10.95, ok. 6:30
Snilem wlasnie, ze biegne w strone w strone domu , w którym kiedys mieszkalem. w pewnym momencie pomyslalem o tym, zeby odbic sie od ziemi i poleciec do góry. Czesc mojej swiadomosci mówila, ze to jest niemozliwe, ale ja w jakims stopniu wiedzialem, ze to jest sen i ze wszystko jest tu mozliwe. Przelamalem wiec opór, odbilem sie i unioslem w powietrze. Poczulem jak narastaja wibracje. Postanowilem zapomniec o snie i skoncentrowac uwage na nich, wszystko biernie obserwujac. Mialem sobie powtarzac w myslach, jak w czasie medytacji: "wibracje, wibracje,...", jednak gdy tylko zaczalem obrazy ze snu zniknely a z nimi zniknely wibracje.
stan wibracji zostal wywolany wyobrazeniem o lataniu. Zanik wibracji nastapil, poniewaz zaczalem o nich myslec zamiast skoncentrowac sie na wyobrazeniu.
5.11.95, ok. 8:20.
W czasie snu pojawily sie wibracje, snilem, ze ucze sie latac, w nauce pomagal mi starszy mezczyzna. Nauka polegala na tym, ze za kazdym razem, gdy próbowalem sie uniesc, bieglem prosto na niego, w ostatniej chwili odbijalem sie od podloza i próbowalem sie uniesc (by uniknac zderzenia). W jedz próbie zwatpilem, aby latanie bylo mozliwe i nie unioslem sie. W innej próbie mialem za maly rozped (tak mi sie zdawalo), ale mimo wszystko "zaparlem sie", nie zwatpilem i niemal z miejsca unioslem sie w góre na jakies 1,5 metra. Wzmocnilem pragnienie uwolnienia (czy moze latania, unioslem sie wyzej. Poczulem wibracje. Z poczatku ich nie rozpoznalem, odczulem je jako cos nieprzyjemnego, graniczacego z bólem. Pojawily sie w okolicy brzucha. Wiedzialem, ze moglem poglebic ten stan, ale balem sie, ze nieprzyjemne uczucie sie wzmocni, wiec zrezygnowalem. Wibracje zniknely, po chwili sie obudzilem. wtedy dopiero zrozumialem, ze odczuwalem wibracje i jaki popelnilem blad. Zbyt szybko podjalem decyzje o rezygnacji. Dlaczego nie potrafie po prostu obserwowac nie angazowac sie?
10.11.95, OK 6:20
Znów sen o nauce latania. Tym razem nie bylo starszego mezczyzny, ale bylo wiele innych osób. Pamietam, ze popisywalem sie prze nimi (hehe:-)) moja nowa umiejetnoscia - potrafilem przeniknac reka przez szybe. Pamietam, ze dwa razy odczulem wibracje. jednak byly one bardzo slabe, a ja nie czulem checi ich poglebienia. Po chwili obudzilem sie.
Zauwazylem, ze ja te wibracje bardziej "slysze" niz "odczuwam". To dziwne, ale inaczej nie potrafie tego okreslic.
Przenikanie przez szybe wygladalo tak: przykladalem reke do szyby i napieralem koncentrujac uwage. Im szybciej sie koncentrowalem, tym szybciej reka przechodzila przez szybe.
4.12.95, ok. 8:00
Znów wibracje pojawily sie we snie, gdy dzialo sie cos, co uwazalem za niemozliwe. Pamietam, ze bylem w pomieszczeniu podobnym do wielkiego kosciola. Przy "ambonie" stal mezczyzna i wpatrywal sie w wiszacy pod sufitem, wielki, wykonany z katowników szescian lub cos podobnego. Wszyscy, oprócz mnie, mysleli, ze ten czlowiek unosi go sila swej woli. Ja widzialem sznur, na którym wisial szescian. Podszedlem do "ambony" i skoncentrowalem sie na szescianie. Znów musialem przelamac mysl, która mówila, ze to co zamierzam jest niemozliwe. W pewnym momencie sznur opadl a szescian dalej "wisial w powietrzu. Poczulem slabe, ledwie wyczuwalne wibracje. Sen zniknal.
24.12.95, ok. 17:00
Nareszcie troche czasu wolnego od szkoly.
Nienajlepiej sie czulem, wiec postanowilem polezec sobie i sie zdrzemnac. Zrelaksowalem sie, myslac o wibracjach, stanie uwolnienia, czekalem z nadzieja, ze cos sie wydarzy. Po pewnym czasie zaszla zmiana: nastapil nieznaczny, ale zauwazalny przeskok w wyzszy stan swiadomosci. Natychmiast pojawily sie wibracje. Jednak samo ich pojawienie sprawilo, ze zaczely znikac. Przyczyna wcale nie byl strach - to cos innego, bardzo nieuchwytnego, ale zauwazalnego.
stan swiadomosci obnizyl sie, wibracje zniknely.
Mysle, ze za duzo dzwieków rozpraszalo moja uwage, lezalem jeszcze przez godzine - bez rezultatu.
Relaks i wibracje sprawily, ze moje samopoczucie wyraznie sie poprawilo.
Mysle, ze wazne jest to, ze potrafie wywolac stan wibracji w czasie czuwania, w dzien, zgodnie z zamierzeniem.
28.12.95, ok. 20:00 - 21:00
Puscilem z komputera muzyczke "Cosmic Sounds" i nie gaszac swiatla, polozylem sie na lózku. Chcialem spróbowac wykonac jakies cwiczenie w stylu "wyciaganie konczyn". Lezalem w tzw. pozycji tancerza (lewa noga ugieta w kolanie, lewa reka lezy przy twarzy, prawa wzdluz ciala, lezenie na brzuchu). Po kilku próbach postanowilem pobudzic wyobraznie wyobrazeniami o locie, rozciaganiu i ruchu konczynami. Moje mysli plynely swobodnie, jednakze staralem sie nie ulegac rozproszeniom. Po pewnym czasie z tych wyobrazen wylonil sie na chwile odmienny stan swiadomosci (zmysly wylaczone, zapomnienie dotyczace ciala) a wraz z nim upragnione doznanie. Odnioslem wrazenie jakby moja prawa reka szybko przesuwala sie w dól przed oczy, które patrzaly teraz pionowo w dól i widzialy jasny zarys reki. wszystko zniknelo, gdy sie zorientowalem co sie dzieje.
Zauwazylem pewna róznice: reka, która wtedy poruszylem (zupelnie sporadycznie) byla jakby lzejsza i subtelniejsza od tej z ciala fizycznego. zaznaczam, ze w czasie tego króciutkiego doswiadczenia nie docieraly do mnie wrazenia zmyslowe, zupelnie zapomnialem, ze mam materialne cialo.
Gdy wstalem, nie bylem pewien, czy to doznanie bylo realne czy nie.
Ok. 21:00 polozylem sie jeszcze na godzine - bez rezultatu.
Zaczynam podejrzewac, ze stan uwolnienia wcale nie musi byc poprzedzony wibracjami, no chyba ze te wibracje sa niezauwazalne.
Przejscie w odmienny stan swiadomosci bylo juz opisywane w poprzednim doswiadczeniu. Mysle, ze jest to po prostu pólsen (cialo uspione, umysl rozbudzony).
Ok. 24:00 polozylem sie spac. Jednak nie spalem zbyt mocno. Ok. godziny 1:00 znajdujac sie w pólsnie wywolalem wibracje. Pamietam jak dowolnie zmienialem ilosc cykli tych wibracji. Gdy sie pojawialy z czestotliwoscia kilku cykli na sekunde (2 - 3) zwiekszalem ja az przestawalem je odbierac. Wtedy bojac sie stanu uwolnienia "cofalem sie" i wywolywalem wibracje ponownie. Pamietam jak w pewnym momencie poczulem ucisk w okolicy krocza (na prawej nodze), slyszalem tez blisko glowy cos w rodzaju "cykania swierszcza". Pózniej wstalem z lózka w poszukiwaniu domniemanych swierszczy w moim lózku (:-)).
Wreszcie zasnalem.
Mysle, ze na razie powinienem cwiczyc wibracje i "rozciaganie". Musze dac sobie czas na aklimatyzacje i przystosowanie. Gdy juz nie bede sie bal spróbuje sie uwolnic.
<index1.html> <index1.html>
Notatki z doswiadczen
rok 1996
28.01.1996, ok. 23:00
Próbowalem osiagnac wyzszy stan swiadomosci, ale strach byl zbyt mocny. W sumie nie osiagnalem nawet pólsnu.
15.02.96, nad ranem
W stanie pólsnu próbowalem sie uwolnic. Wywolalem dwa razy stan wibracji. Byly one raczej niskiej czestotliwosci. Szybko zanikaly, poniewaz nie mialem zbyt skoncentrowanej uwagi. Wibracje wywolalem wyobrazeniem o lataniu, swiatelku w tunelu i lataniu. Zaskoczyl mnie brak jakiegokolwiek strachu czy obaw. Odczulem jedynie lekkie zawahanie, nic ponadto.
11.04.96, ok. 10:00
Poprzedni wieczór mialem dosc dlugi i pracowity (projekt) a w nocy spalem ledwie cztery godziny, wiec chodzilem po szkole naokraglo ziewajac.
Na jednej z dluzszych przerw usiadlem sobie pod sciana, oparlem glowe na kolanach, wspominajac wygodne lózko, z którego, o dziwo, dosc rzesko dzis wstalem. Zamknalem oczy i popadlem w rozleniwienie. Przed oczami mialem tylko rozmyte, czerwone plamy, szybko jednak zaczely nabierac jednolitego ksztaltu, prostokatnego, otoczonego czernia i zajmujacego polowe objetosci "widnokregu". Poczatkowo ten prostokat pelen byl czerwonych zarysów, szybko jednak uformowal sie w szara postac, zwrócona do mnie lewym bokiem, widoczna od pasa do góry. Postac zaczela nabierac, odcieni, barw,... Pod wplywem impulsu rozpoznalem osobe - to byla nauczycielka, z która mialem miec teraz zajecia!
Szybko, w strachu i z emocji, otworzylem oczy, Pani profesor zmierzala wlasnie w strone drzwi klasy i przez jedna, nieskonczenie krótka chwile wygladala dokladnie tak jak ja przed chwila widzialem. Zanim otrzasnalem sie z oslupienia, otworzyla drzwi, wiec weszlismy do klasy.
Pamietam, ze zanim "plama" zaczela nabierac wyrazistosci, poczulem, ze wszystko zalezy od mojej decyzji, ze w kazdej chwili moge sie "wycofac". Skoncentrowalem wtedy na owym obrazie cala swoja uwage. Przez króciutka chwile nie istnialo nic poza nim. Przypominalo to wywolywanie filmu - zdjecia, które stopniowo nabiera w utrwalaczu ksztaltów i barw.
Gdy otworzylem oczy, bylem zdumiony, przestraszony i oszolomiony zarazem. Po chwili poczulem radosc - widzialem, mimo zamknietych oczu!
Caly proces zdawal sie trwac najwyzej kilka sekund.
30.04.96
Wlasnie trafila w moje rece ksiazka Normana V. Peale'a pt. "Moc pozytywnego myslenia". Uswiadomila mi ona jak mam walczyc ze strachem, nerwami, itp. A wiec:
1. nalezy zaufac swiatu i nastawic sie do niego pozytywnie, nalezy oddac sie Stwórcy, uwierzyc, ze on jest przy nas i w kazdej chwili moze nam pomóc, jesli Go poprosimy.
2. Nalezy nauczyc sie dostrzegac piekno swiata i przestac zadreczac sie problemami dnia codziennego.
3. Na co dzien nalezy kierowac sie zyczliwoscia i jak najczesciej kierowac ja w myslach do innych ludzi.
Któregos wieczoru wyszedlem na dwór, wokól panowal pólmrok. Chcialem usiasc, popatrzec na pola, lasy i pobudzic w sobie emanacje owej zyczliwosci. Rozmyslajac nad tym wszystkim czulem niemal namacalnie czyjas obecnosc - zupelnie jakby ktos trzymal na moim ramieniu reke i mówil: "Badz szczesliwy!". Wyciszylem mysli i poczulem jakies cieplo pod sercem jakiego dotad nie czulem.
7.05.96, ok. 24:00
Polozylem sie próbujac zasnac. Rozmyslalem o Pismie Swietym, zawartych w Nowym Testamencie myslach. Rozbudzalem w sobie wiare i zaufanie. Po pewnym czasie niespodziewanie zapadlem w wyzszy stan swiadomosci. Wibracje odebralem jako cichy szum. Chcialem je poglebic, ale gdy stanalem przed mozliwoscia uwolnienia, zawahalem sie. Slyszalem rózne glosy, jakby wesole, rozesmiane. Jeden z nich - wysoki, ni meski, ni kobiecy - mówil cos do mnie, ale nie rozumialem slów. Gdy przestraszylem sie stanu uwolnienia wibracje zniknely i nie udalo mi sie ich ponownie wywolac.
13.05.96, ok. 7:40
Przebudzajac sie wywolalem wibracje. W myslach mialem chaos, wiec czestotliwosc wibracji byla niska. Po raz kolejny poczulem ta subtelna róznice miedzy cialem fiz. i niefiz. Nie czulem strachu, chcialem sie poruszyc. Udalo mi sie nie fizycznie odchylic glowe do tylu. Robilem to jednak powoli, jakby z oporem. Gdy spróbowalem sie uwolnic wibracje zniknely. Wywolalem je ponownie, ale nie udalo mi sie zwiekszyc ich czestotliwosci. Gdy zniknely, powrócily wrazenia zmyslowe - lezalem zrelaksowany i oblany blogim cieplem.
17.05.96, ok. 8:00
Gdy sie obudzilem postanowilem spróbowac pocwiczyc nie fizyczne rece. Polozylem sie na lewym boku kladac rece jedna przy drugiej, stykajac dlonie ze soba. Chcialem spróbowac splesc ze soba palce nie fizycznych dloni. Z poczatku mialem klopoty z koncentracja, ale po pewnym czasie czulem moje nief. dlonie lezace obok fiz., ze splecionymi palcami. Odbieralem zwyczajne wrazenia dotyku, ale z rak nie fiz. "Bawilem sie tym, starajac sie raz odczuwac rece nie. a raz fizyczne.
Nie odczulem wibracji ani przejscia w wyzszy stan swiadomosci. Prawie ciagle slyszalem dzwieki z zewnatrz. Temperatura ciala wzrosla tak, ze czulem sie jak brylka lodu na sloncu, a najbardziej rozgrzane byly moje dlonie (chyba dlatego, ze udalo mi sie je oddzielic).
18.05.96, ok. 4:40
Obejrzalem wlasnie nocny film. Jest 2:30 i ide spac. Jestem spiety wiec prosze Stwórce o pomoc. Mimo to nie moge zasnac, po jakims czasie pojawiaja sie wibracje. Pewnie zdecydowalbym sie zwiekszyc ich czestotliwosc, gdyby nie zdenerwowanie i strach. Wibracje zanikaja i pojawiaja sie ponownie. Postanawiam po prostu utrzymac je na stalym poziomie, brzmieniem przypominaja dzwiek dzwonka szkolnego. Wtedy dzieje sie cos niezwyklego: moje nie fiz. nogi unosza sie ponad te fizyczne. Jednoczesnie zdaje sobie sprawe, ze kilka (3-4) istot próbuje wyciagnac mnie z ciala. Wtedy zrobilem cos naprawde glupiego - zaczalem krzyczec w myslach: "Nie chce!", mimo, ze nie odczuwalem strachu. Na to wolanie pomocne istoty zaprzestaly wszelkich dzialan, wibracje zniknely a ja otworzylem oczy.
To co odkrylem dowodzi niezbicie istnienia "Opiekunów". Wystarczy, ze ich poprosze (modlitwa) a oni na pewno mi pomoga! tyle moich dotychczasowych obaw, tyle nerwów a to wystarczy tylko poprosic i wspóldzialac!
31.05.96, 9:00
Wydarzenia z 18.05 zmusily mnie do zastanowienia sie nad swoim postepowaniem. Czy na pewno chce sie uwolnic? Oto "za" i "przeciw":
"Za":
- ciekawosc, pragnienie poznania,
- znajomosc prawdy, wiedza,
- lepsze zrozumienie,
- nowe mozliwosci,
"Przeciw":
- strach przed nieznanym,
- strach przed zmianami jakie nastapia,
- obawy wynikajace z przekonan, przesadów.
Wymienilem sobie takze inne skutki "Otwarcia wrót":
- radykalna zmiana pogladów i przekonan religijnych, filozoficznych,
- wyzbycie sie leków, przesadów,
- podwójne zycie,
- stopniowe przypomnienie,
- droga bez powrotu.
Ciagle nie moge sie zdecydowac. Niemal co wieczór czuje, ze w kazdej chwili moge sie uwolnic, ze Opiekunowie mi pomoga, lecz wciaz sie waham (wczoraj o pólnocy chcac sie o tym przekonac, wywolalem na chwile wibracje, lecz od razu je wyciszylem).
No cóz, stoje przed drzwiami, trzymam dlon na klamce, lecz drzwi nie otwieram. Bo sie boje. Czego? Prawdy?
8.06.96, 8:00
Chcialem spróbowac sie uwolnic. Po 15-tu minutach relaksu pojawil sie szum wibracji, lecz zaraz zniknal.
Ponownie wywolalem wibracje ok. 18:00. Jak poprzednio byly niezbyt silne, szumiace i przyjemne. Po chwili zniknely. Ale to nic. Podjalem decyzje: nie nalezy uciekac od prawdy - jakiejkolwiek.
Mysle, ze jestem juz gotów, ze chce sie uwolnic.
17.06.96, ok. 23:00
Polozylem sie rozmyslajac nad ksiazka M. F. Konga "Magia Kahunów". Kahuni to ludzie potrafiacy kontaktowac sie z Opiekunami, którzy spelniaja ich zyczenia, czesto typu teleportacja, uzdrawianie czy zmiana przyszlosci.
Lezac w lózku obawialem sie uwolnienia (balem sie, ze ktos zajmie moje cialo), ale mimo to wibracje nadeszly. Byly przyjemne, szumiace. Mój umysl nachodzily obrazy i wyobrazenia, slyszalem smiejacy sie dziewczecy glos, obawy gdzies zniknely, Opiekunowie przesylali mi radosc. Zadawalem im pytania i natychmiast otrzymywalem odpowiedzi. Byly one zwiazane z czytana wczesniej ksiazka, ale ich tresci nie pamietam.
Wibracje znikaly i pojawialy sie. Otworzylem oczy o 23:30. Pytalem ich m.in. czy w ksiazce jest prawda i czy oni tez mogliby spelniac moje zyczenia - odpowiedzieli, ze tak. Wiecej sobie nie przypominam.
4.07, 8:40
Udalo mi sie wywolac na chwile wibracje, lagodne, spokojne i ciche. Wywolalem je powoli przebudzajac sie i wyobrazajac sobie, ze zmieniam sie (wcielam?) w malego owada.
Przez ostatnie dni bylem jakby przytlumiony i rozdrazniony, nie bylem w stanie skoncentrowac sie, czy wywolac wibracje.
25.07, przed 7:00 rano.
Powoli, przebudzajac sie, wywolalem na chwile ciche i szumiace wibracje. Bylem pólprzytomny, nie wiem nawet jak je wywolalem. Jak zwykle byly przyjemne i zapowiadaly cos, co od dawna na mnie czeka.
Chcialbym tez zapisac pewne doswiadczenie, którego doznalem kilkanascie dni przed dzisiejszym.
Bylo to póznym wieczorem, bylem gleboko zrelaksowany i zasypialem. Pamietam, ze rozmyslalem nad metoda wychodzenia z ciala przez rotacje. Pamietam "przez mgle", ze w pewnym momencie wywolalem szybki ruch obrotowy, nasladujacy wirujaca w wodzie belke i zaraz potem zapadlem w sen. Towarzyszyl temu nastrój szczescia i wyzwolenia.
5.08.96, 22:45-23:30.
Polozylem sie i przeczytalem dwukrotnie afirmacje (z "Dalekich podrózy" R. Monroe'a), starajac sie za kazdym razem przelozyc ja na NVC. Pózniej lezalem jakis kwadrans, nim wpadlem w stan relaksu. Ciagle rozmyslalem o Opiekunach, afirmacji, rozwoju, pobudzalem w sobie zaufanie do Opiekunów. Po pewnym czasie nastapila zmiana, pojawily sie ciche, przyjemne, szumiace wibracje - zaczalem zblizac sie do stanu uwolnienia, dostrzeglem zachodzace w percepcji zmiany. Z nerwów i podniecenia serce zaczelo mi walic jak mlot, zaczalem odbierac wrazenia z drugiego ciala, coraz wyrazniej czulem, ze za chwile oderwe sie od materii, caly czas bylem swiadomy obecnosci i pomocy ze strony Opiekunów. Wycofalem sie i otworzylem oczy. Napiecie minelo, serce sie uspokoilo, strach zmalal. Po chwili wywolalem wibracje jeszcze az - z podobnym skutkiem.
Afirmacja zadzialala doskonale, Opiekunowie spelnili moja prosbe i dali mi pelne prawo wyboru i decydowania. Moim "zadaniem" jest akceptacja i oswojenie sie z nowymi zjawiskami. Chyba tylko poprzez zmudne, wciaz powtarzane próby jestem w stanie zaakceptowac i przelamac lek.
13.08.96, ok. 4:30-5:00
W stanie pólsnu wielokrotnie wywolywalem wibracje - ciche, przyjemne, szumiace. W ogóle nie odczuwalem strachu - zupelnie jakby on nigdy nie istnial.
Pamietam, ze snilem o wibracjach, z kims o nich rozmawialem a potem zaczalem próbowac.
Najdziwniejsze jest to, ze ciagle slyszalem dzwieki z zewnatrz, nawet w czasie wibracji.
Za ostatnim pojawieniem sie wibracji udalo mi sie podniesc nie fiz. glowe i spojrzec na pokój, ale jezeli cos widzialem, to byly to najwyzej zarysy, kontury na czarnym tle (w pokoju bylo ciemno). Po chwili wibracje zniknely i przestaly sie pojawiac.
14.08.96, pózny wieczór-noc.
W czasie pólsnu wywolalem wibracje. Pamietam jak narastaly i gdyby nie pamiec o ciele, na pewno uwolnilbym sie. Nie czulem obaw, chcialem sie tylko uwolnic.
24.08.96, 8:00-9:00
W stanie pólsnu wywolalem wibracje wyobrazeniem o lataniu. Ich czestotliwosc byla niska i nieprzyjemna, ale mimo to przez chwile w nich trwalem, poruszylem nie fizyczna reka, pózniej zapadlem w drzemke.
Przyszedl mi dzis do glowy dobry sposób na koncentracje uwagi: w stanie relaksu z zamknietymi oczyma wyobrazam sobie kule, nastepnie "sciskam" ja sprawiajac, ze ciagle kurczy sie pod naciskiem (ale nie znika:)). Caly czas obserwuje jak kula kurczy sie. Wywolalem dzis w ten sposób wibracje.
Podobny sposób polega na sciskaniu siebie do rozmiarów punktu.
7.09.96, ok. 2:00-5:00
Obudzilem sie wypoczety i spokojny. Gdy pojawily sie wibracje czulem przez chwile lekki niepokój. Relaks byl gleboki, wibracje o sredniej czestotliwosci pojawily sie dwukrotnie, po chwili zniknely. Otworzylem oczy i wykonalem notatki o 3:05. Polozylem sie i po chwili zgasilem swiatlo. Gdy wpadlem w gleboki relaks zaczely pojawiac sie wibracje. Próbowalem róznych czynnosci: poruszalem reka, glowa calym cialem, chcialem spróbowac sie uwolnic, ale cos mówilo mi, ze lepiej bedzie jeszcze z ty, zaczekac. Cwiczylem tez utrzymywanie wibracji na stalym poziomie.
O 3:50 otworzylem oczy i wykonalem notatki.
Zadowolony, spokojny ponownie ulozylem sie do snu. Ale sen nie nadszedl, pojawily sie wibracje - ich czestotliwosc byla chyba wyzsza bo byly lagodniejsze i przyjemniejsze. Nie majac wiec wyboru (:)) eksperymentowalem dalej. W czasie jednego z silniejszych ataków wibracji wykrzyczalem pozdrowienie i podziekowanie dla Opiekunów, ale nikt nie odpowiedzial. Innym razem próbowalem zetknac ze soba nief. dlonie, co mi sie nie udalo, gdyz na ich drodze byly podkulone kolana (lezalem na boku). A najpiekniejsze w tym wszystkim bylo to, ze w ogóle nie odczuwalem leku, mialem chec poeksperymentowac. Bylem bardzo bliski uwolnienia.
Przy silniejszych wibracjach moje cialo niefiz. zaczynalo zachowywac sie jakby bylo w stanie niewazkosci; falowalo i wibrowalo jak przy powiewie lagodnego wiatru.
Ciekawe bylo tez to, ze ja wibracji wlasciwie nie wywolywalem - to raczej one przychodzily same w stanach glebokiego relaksu.
28.09.96, ok. 2:00
Zanim zgasilem swiatlo przez chwile czytalem "Podróze...", pózniej poszedlem spac. Juz po chwili lezenia zaczalem odbierac wrazenia z drugiego ciala. Odczuwalem niezwykle wyraziste wrazenie dotyku moich rak, dotykajacych kolan. Poruszalem palcami, slyszalem wysokie wibracje, dopóki nie zapadlem w sen. Nie jestem pewien czy uwolnienie nastapilo.
o tym zdarzeniu przypomnialy mi sie slowa przeczytane w nocy, które mówily, ze jesli chcemy wywolac jakis stan to musimy przypomniec sobie towarzyszace mu odczucia. Odnosze wrazenie, ze w ten wlasnie sposób wywoluje wibracje.
14.10.96, ok. 8:30
W stanie snu wywolalem wibracje, byly niskiej czestotliwosci i dosc nieprzyjemne. Próbowalem sie uwolnic. Pamietam, ze oderwalem nogi i biodra, lecz mialem klopoty z reszta, glównie z glowa. Pamietam jak moje cialo niefiz. wstrzasane wibracjami powiewalo jak choragiewka na wietrze. Nie czulem strachu - przeciwnie, chcialem sie uwolnic.
Gdy ponownie zlaczylem sie z cialem, bylo ono lekko odretwiale, lecz nie bylo oblane cieplem tak mocno jak w poprzednich próbach. Podejrzewam, ze owo cieplo oraz lek przed uwolnieniem zalezne sa od czestotliwosci wibracji - wprost proporcjonalnie.
Gdy bylem czesciowo oderwany od ciala, mialem otwarte fiz. oczy i dlatego nie moglem oddzielic glowy, ale widzialem dosc dobrze:).
21.11.96, ok. 3:00-6:00.
W czasie snu pojawily sie wibracje. Nie pamietam nic ponadto, ze wibracje mnie troche rozbudzily a gdy zniknely - zasnalem.
7.12.96, ok. 15:30
W ostatnich dniach odcialem sie od OBE, nie chcialem tego doswiadczac. Jednakze pomoglo mi to zrozumiec. Nie ma innej drogi. Ta jedyna, do Domu, prowadzi przez Wrota. Po co uciekac? Po co sie hamowac? Poczuj Radosc! Poczuj Pragnienie Jednosci! Strach to glupstwo! Zapomnij o nim, jest ci niepotrzebny.
Stoisz przed Wrotami. Wiesz czego pragniesz. Jesli chcesz, zawolaj Ich! Pomoga ci, sa jednoscia! Wyciagna cie z ciala i po klopocie. Niech usmiech bedzie z wami! Pamietaj, ze zrobia o co ich poprosisz.
Radosc zyje w kazdym, ty jestes Radoscia. Chciej nia byc. Usmiech to wiecej niz radosc - to takze Jednosc. Zjednaj sie ze swiatem. Usmiechnij sie do niego a odpowie ci tym samym.
Ruszaj!
17.12.96, ok. 2:00
Polozylem sie z zamiarem uzyskania OBE. Ok. 3:15 wibracje pojawily sie i zaraz zniknely.
29.12.96, 5:00-8:00.
Lezac w cieplym lózku odbieralem wrazenia dotyku niefiz. rak. Lezac na lewym boku trzymalem lewa dlon miedzy podkulonymi kolanami a prawa na prawej nodze. Nasilenie tych wrazen caly czas ulegalo zmianom, raz bylo wrecz niepokojace, innym razem zanikalo zupelnie. Mysle, ze podobne wrazenia dotyku odbieralyby (gdyby mogly!) dwie równolegle, falujace nierównomiernie powierzchnie, ulozone bardzo blisko siebie.
Wyciszenie dosc duze, brak strachu. Zauwazylem, ze próbujac swiadomie wymusic ten stan tylko go ograniczalem. Mysli musza byc swobodne, delikatnie tylko ukierunkowywane na okreslone wyobrazenie.
<index1.html> <index1.html>
1997 rok
Notatki z doswiadczen OBE
4.01.1997, 14:30-15:00
Po przesluchaniu kompozycji medytacyjnej, polozylem sie na lózku.
Po ok. 25 min. Pojawily sie na chwile wibracje i zaraz zniknely.
Nie czulem strachu. Umysl mialem "rozluzniony". Wibracje byly dosc glosne,
szumiace, przyjemne.
17.02.97, 18:00-21:30
Na pól drzemiac wywolalem na krótko wibracje. Motywem byla chec uwolnienia. Nie
czulem leków, czy niepokoju. Gdybym zdolal utrzymac wibracje na stalym poziomie
bylbym wolny. Wibracje byly ciche, szumiace i przyjemne.
26.02.1997, 3-4:00
Od kilku dni spie w pozycji póllezacej, jesli ma to jakies znaczenie.
Poza tym mialem okazje wypic w gronie rodziny pyszne Cherry. Z relaksem nie
mialem zadnych problemów.
Ok. 3-3:30 obudzilem sie spokojny i wypoczety. Zalatwilem potrzebe, napilem sie
kompotu i wrócilem do lózka. Bylo mi w nim cieplutko i wygodnie. Umysl mialem
wyciszony i spokojny. Lezac tak przy zapalonej lampce nocnej zapragnalem polatac.
Po chwili zamknalem oczy. Nie wiadomo skad wpadl mi do glowy pomysl, by odliczac od 1
do 10-ciu. Przy 10-ciu mialem sie powoli uniesc do góry. I rzeczywiscie - po 10-tce
zaczalem powoli dryfowac ku górze. Zadnych leków tylko ostroznosc. Unosilem sie z
poczuciem spokoju, bezpieczenstwa i pewnosci siebie.
Nie chcac zanadto oddalic sie od ciala, powoli sie zatrzymalem. Czulem, ze sie unosze,
poruszylem reka. chcialem zaczac widziec, zorientowac sie gdzie jestem, ale nie dalo rady.
Jakas mysl spowodowala, ze zaczalem zblizac sie do ciala. Polaczenie nastapilo powoli,
dzieki czemu moglem dokladnie zaobserwowac swoje odczucia. W chwili polaczenia odnioslem
wrazenie jakbym wlozyl na siebie gruby, idealnie dopasowany kombinezon-kozuch. W dodatku poczulem sie troche nieswojo, ze wzgledu na niejaka intymnosc tego zjawiska.
Pózniej zapadlem chyba w lekka drzemke. Rozmawialem z Piotrem M. Byl spokojny i opanowany,
zyczliwy i dowcipny. Tresc rozmowy ulegla chyba zatarciu (bylem w pólsnie). Potem bylismy w
jakims mieszkaniu, moze jego.
Pózniej sie obudzilem - ojciec chodzil po mieszkaniu. Byla 4:20. Wykonalem notatki i
postanowilem spróbowac jeszcze raz. Niestety nie moglem, brakowalo mi energii, której
poprzednio mialem duzo. Czulem pustke i samotnosc. Zgasilem wiec lampke i zasnalem.
Powinienem cos wyjasnic: poprzedniego dnia umówilem sie z Piotrkiem, ze on odwiedzi mnie ok.
3 w nocy i pomoze mi sie uwolnic.
Dzis w szkole zapytalem go co robil miedzy 3-5 w nocy. Oto co powiedzial: uczyl sie
do 3 nad ranem, pózniej poszedl spac. Niczego nie pamietal, zadnych snów ani doswiadczen obe.
Jak zwykle w szkole byl spiety, podminowany. Wtedy ,w nocy, byl spokojny lagodny, dowcipny
- wszedzie poznalbym ten dowcip, to musial byc on, po prostu nie przyszedl do mnie swiadomie.
A spokojny i lagodny byl dlatego, ze takie rzeczy jak zdenerwowanie, stres sa scisle zwiazane
z zyciem fizycznym a dla ducha nie maja zadnego znaczenia. ¦swiadomie, ze wzgledu wlasnie na emocje
jakie ze soba nosimy na co dzien nie bylby w stanie do mnie dotrzec.
28.02.1997.
Do 5-tej w nocy pisalem prace z j. polskiego, pózniej chcialem sie zdrzemnac. ¦snilem o rodzinie w
¦Sliwnie, gdy w pewnej chwili zauwazylem/wyczulem, ze "cos" jest dostepne. Z poczatku myslalem,
ze to jakies leki, jednak po chwili wiedzialem, ze moge sie uwolnic. Powiedzialem w
myslach, ze chce latac. Uwolnienie nastapilo niemal natychmiast. Unosilem sie tuL nad
cialem. Odnioslem wrazenie, ze mimo ciemnosci panujacej w pokoju ja wszystko widze.
Poczulem tez, ze zblizam sie do sciany, przy której stoi moje lózko. Szybko spróbowalem
powstrzymac ten ruch. Gdy to sie nie udalo, postanowilem nie ryzykowac zbytniego oddalenia
sie od ciala i wyrazilem chec powrotu do ciala, co nastapilo natychmiast.
13.03.97, ok. 3:00.
Wstalem ok. 1-ej i uczylem sie do 2:30. Pózniej polozylem sie do lózka.
W pólsnie dwa razy odlaczylem sie od ciala (lezalem na plecach).
Za pierwszym razem przekrecilem sie o 90° na prawy bok i zaraz powrócilem do ciala.
Za drugim razem szybkim ruchem przetoczylem sie przez prawy bok, brzuch, lewy bok i
zatrzymalem sie na plecach, obok lózka. Po chwili bylem z powrotem w ciele.
Zadnych leków, czy obaw. Jedynie uczucie nakazujace powrót tuz po wyjsciu.
Wstawanie w nocy naprawde sie oplaca!
19.03.97, 5:00-6:00.
Po dwóch godzinach nauki wlaczylem Kellysów i polozylem sie spac. Po jakims czasie
zaczalem wyobrazac sobie, ze poruszam rekoma. Po chwili rzeczywiscie poruszalem, ale tymi
nie fizycznymi! Uwolnienie nastapilo prawie natychmiast, zatrzymalem sie tuz przy ciele.
Slyszalem dziwne dzwieki, jakby muzyka puszczona od konca lub znieksztalcona. Zaniepokoilo
to mnie wiec wrócilem do ciala.
Mysle, ze w ten wlasnie sposób slyszalem muzyke z magnetofonu.
Postanowilem spróbowac jeszcze raz. Po ok. 20 minutach nastapilo uwolnienie. Unosilem sie
tuz przy ciele i czulem sie dokladnie jak satelita, sputnik. Muzyke slyszalem juz dobrze,
wyrazniej niz w ciele (moze dlatego, ze glowe mialem pod kocem:)). Nie byla znieksztalcona
- byla wyrazna i czysta. Widzialem tez pokój, w którym lezalem ale nie zdazylem mu sie
przyjrzec, zaczalem odplywac gdzies w strone sciany. Zaniepokoilem sie tym, ze trace kontrole,
zawolalem, ze "chce do ciala!" i wrócilem. Wstalem, wykonalem notatki i polozylem sie do lózka.
Muzyka grala nadal. Po kilkunastu minutach znów bylem wolny, ale nie unioslem sie ponad cialo.
Ktos byl obok mnie - widzialem twarz dziewczyny, w moim wieku, usmiechnieta, spokojna, lagodna.
"Kim jestes?" - zapytalem. Wydaje mi sie, ze w odpowiedzi przytulila dlonie do policzka,
nakazujac tym samym abym poszedl spac. Wyciszylem wiec wibracje i wykonalem notatki.
Podejrzewam, ze w poprzednim "wyjsciu" kogos zawolalem - nie wiem jednak kogo. Wiem tylko, ze
to przyjaciel, moze Opiekun.
Obawy jakie odczuwalem to strach przed "zawieruszeniem sie gdzies", utrata kontroli i spotkaniem
czegos przerazajacego. Z tego powodu przebywalem poza cialem tak krótko i w bezposrednim z nim
kontakcie. Muzyke slyszalem bedac zarówno w ciele jak i poza nim. Jedynie w trakcie wibracji byla
ona zagluszona przez ich szum.
ok. 23-24:00
Tym razem nie wychodzilem z ciala, bawilem sie wibracjami. Pamietam, ze cwiczylem utrzymywanie ich
na stalym poziomie. Co jeszcze robilem, nie pamietam...
27.03.97, ok. 2-4:00
Próbowalem wywolac wibracje przy zapalonej lampie nocnej. Meczylem sie chyba z godzine - bez rezultatu.
Gdy zgasilem lampke i w pokoju zapanowala ciemnosc, wtedy sie udalo. Nie wychodzilem jednak z ciala,
postanowilem troche przyjrzec sie sobie. Badalem rekoma swoja twarz - oczy, nos, uszy. Pózniej skupilem sie na
wibracjach - moglem dowolnie zmieniac ich czestotliwosc i natezenie, nauczylem sie przesuwac je wzdluz ciala
(wibracje pojawiaja sie na wysokosci glowy).
Zawolalem Opiekunów i po pewnym czasie ktos sie zjawil. Nikogo nie widzialem, ale czulem, ze ktos jest
w pokoju. Ruchem stopy wygasilem wibracje, zapadlem w drzemke.
Mysle, ze potrafie juz okreslic warunki w jakich mozliwe jest uwolnienie.
Przede wszystkim próby najlepiej przeprowadzac w nocy, panuje wtedy cisza i ciemnosc.
Dzien przed próba nalezy spedzic aktywnie - wstac o 6-7 rano, nie spac w ciagu dnia, czas spedzic na nauce,
pracy fizycznej, spacerach na swiezym powietrzu, polozyc sie spac ok. 23:00. Wstac ok. 203 w nocy,
zajac sie czyms przez 1-2 godziny. Wtedy przystapic do próby uwolnienia.
8.04.97
Jak postepowac by wywolac OBE?
1. Relaks - rozluznij cialo, kolejno wszystkie jego partie, nie rób niczego na sile, nie spiesz sie,
czekaj az cale cialo bedzie w cieple.
2. Jesli poczujesz jakies leki, czy niepokoje, spróbuj wyrazic usmiech, spróbuj sie "otworzyc", wystrzel
w kosmos impuls radosci a obawy znikna.
3. Nie próbuj niczego na sile - pamietaj tylko, ze nie chcesz spac a chcesz latac. Trzymaj sie tego postanowienia
i w spokoju czekaj az relaks dostatecznie sie poglebi. Mozesz spróbowac to przyspieszyc odpowiednimi wyobrazeniami,
przypomnij sobie poprzednie doswiadczenia obe, wyraL chec ich powtórzenia, przypomnij sobie co wtedy czules. Pamietaj
jednak, by robic to ostroznie, tak, aby nie wywolac napiecia! Caly czas promieniej radoscia, badz "otwarty"!
To bardzo wazne.
4. Gdy pojawia sie wibracje, bez pospiechu, wszystko kontrolujac, ustal je na stalym poziomie. Nastepnie uspokój placzace
sie w glowie mysli, unies sie powoli nad cialo. Staraj sie kontrolowac proces myslowy, spróbuj utrzymac stan "bez mysli".
Dzis w nocy pomiedzy 2:30 a 7:00 wiele sie dzialo, ale niewiele pamietam. Przed zasnieciem chcialem spróbowac sie
uwolnic, wiem, ze mi sie udalo. Co bylo dalej - nie pamietam, wszystko przycmily sny, z których pamietam tylko
strzepy. Wiem, ze bylem w Pobierowie, w dodatku byl dzien. Poza tym wracalem do ciala 5-6 razy i choc za kazdym razem
wszystko pamietalem to nie wstawalem, by zapisac (nie chcialo i sie). Od tej pory bezwzglednie wszystko od razu bede
notowac (akurat!:)).
22-23.04.97, 23:30-00:07.
O 23:30 wlaczylem "HIStory", zgasilem swiatlo i polozylem sie spac. Troche myslalem o obe. Gdy kaseta sie skonczyla (ok. 30 min) zapadlem w pólsen, snilem, ze biegne w strone domu. Zapragnalem odbic sie i uniesc w powietrze. Wraz z postanowieniem pojawily sie szybko wzrastajace wibracje i po chwili dosc szybko oderwalem sie od ciala. Natychmiast zorientowalem sie, ze nie moge sie zatrzymac. Czulem sie, jakby cos ciagnelo mnie do góry. Zaniepokoilo mnie to, wiec ruchem stopy wywolalem powrót do ciala.
Mysle, ze wywolalem ten stan zbyt gwaltownie. Nalezalo najpierw ustalic wibracje a nastepnie powoli wyjsc. Gwaltowne oderwanie od ciala moglo spowodowac utrate kontroli.
30.04.97, ok. 5-7:00.
Obudzilem sie wypoczety i spokojny. Za oknem juz switalo, w pokoju panowal pólmrok. Postanowilem spróbowac sie uwolnic i udalo sie - 3 razy.
Raz wyskoczylem z ciala i odbilem sie lekko od sufitu. Zdolalem sie zatrzymac i powrócic do ciala. Za drugim razem poplynalem w strone drzwi, ale nie udalo mi sie do nich dotrzec. Za trzecim razem chcialem "wyjsc" przez okno, ale tez sie nie udalo.
Za kazdym razem bylem poza cialem bardzo krótko. Pamietam, ze widocznosc byla slaba (metna). Bylem tez jakby zaspany, malo swiadomy tego co sie dzieje.
3-4.05.97.
Przez sen wywolalem kilkakrotnie obe. Przebiegu zdarzen jednak nie pamietam. Przed zasnieciem czytalem "Podróze...".
20.07.97, 3-4:00.
Od pólnocy nagrywalem muzyke techno z radia.
Dzien mialem dosyc aktywny, mimo to opanowalem sennosc. Czytalem ksiazke i nagrywalem do 3-ej w nocy. Poniewaz mialem jeszcze miejsce na kasecie, postanowilem zostawic radio wlaczone z zamiarem, ze jesli uslysze cos ciekawego, to od razu to nagram. Zgasilem swiatlo i polozylem sie spac.
Po jakims czasie uslyszalem utwór, który mnie zaciekawil, zerwalem sie wiec, by jak najszybciej usiasc, zapalic lampke i wlaczyc nagrywanie. W chwili, gdy siegnalem do wlacznika zorientowalem sie, ze moja reka jest lekka, ze nie ma masy. Od razu wyczulem, ze jestem poza cialem. Nie zalezalo mi wtedy na lataniu (choc pokuse odczulem), wiec wrócilem do ciala. Gdy upewnilem sie, ze "polaczenie" jest pewne, wyciagnalem reke, pstryknalem "nagrywanie" i poszedlem spac.
Nie odczulem zadnych wibracji, ewentualnie cieplo. To dziwne, ale przez ostatni okres nie odczuwalem specjalnego pragnienia latania (sporadycznie).
19.08.97, ok. 5:00.
W stanie pólsnu wywolalem na chwile wibracje - byly glosne, dzwoniace i nierównomierne. Slaba koncentracja i niska czestotliwosc wibracji. Lezalem na prawym boku.
29.08.97, 15:50-16:10.
Bolala mnie glowa (spadek cisnienia), wiec wlaczylem muzyke i polozylem sie na lózku. Nie chcialem zasnac, bo chcialem odwrócic kasete, gdy sie skonczy.
Gdy sie skonczyla, nie wstalem, ale caly czas wiedzialem, ze za chwile to zrobie. Mysli w postaci impulsów i obrazy przeplywaly gesto przez moja swiadomosc. W pewnym momencie uswiadomilem sobie, ze dostepne sa wibracje. Wywolalem je ostroznie. Gdy sie pojawily staralem sie utrzymac je na stalym poziomie. Byly przyjemne, ciche, szumiace o niestabilnej czestotliwosci. Gdy nie zdolalem ustalic ich na stalym poziomie szybko zaczely znikac.
Zadnych leków, spokój, mysli aktywne, swobodne, skaczace z tematu na temat. Jedynym ich ograniczeniem bylo "nie zasypiac".
Wibracje wywolalem w nastepujacy sposób: gdy uswiadomilem sobie, ze sa dostepne, po prostu powiedzialem w myslach: "wibracje". Zabrzmialo to jak polecenie, ale wibracje pojawily sie o 16:08.
16.09.97, 5-6:00.
Ovudzilem sie, spojrzalem na zegarek i poszedlem spac. W pólsnie zaczely pojawiac sie wibracje. Z ciala wychodzilem kilka(nascie) razy. Próbowalem np. Oddalic sie od ciala i widziec w ciemnosci.
Wibracje niskiej czestotliwosci, mala swiadomosc, wrazenia poprzeplatane ze snami.
23.09.97, 22:21.
Lezac i drzemiac wywolalem na chwile wibracje. Byly niskiej czestotliwosci, powodowaly cos w rodzaju pieczenia w okolicy zoladka (moze dlatego, ze dopiero co zjadlem calego duzego placka ziemniaczanego). Próbowalem oderwac sie od ciala, gdy wibracje zniknely.
Udalo mi sie oddzielic konczyny. Reszte chcialem uwolnic wykonujac salto do tylu. Wszystko odbylo sie przy zapalonym swietle. Mimo to, nic oprócz ogólnego wrazenia jasnosci nie widzialem.
15.10.97, 22:45.
W czasie relaksu na chwile pojawily sie wibracje i po chwili zniknely, gdyz nie mialem ochoty na wyzsze stany.
21-22.10.97, noc.
W czasie snu kilkakrotnie wywolalem wibracje. Wynikly one ze snu, w którym jakas starsza kobieta starala sie nauczyc nas (mnie i dwie inne osoby) wywolywania wibracji. Gdy lezelismy na plecach ona kladla nam cos w rodzaju niewielkich drewnianych klocków na brzuchy. Koncentracja wywolywala w okolicy brzucha stan wibracji.
Wszystkie wspomniane osoby sa skads znane i prawdopodobnie mialy (maja) znaczny wplyw na mój rozwój w przeszlosci.
29.12.97, 14:30-14:54.
Po ok. 20-tu minutach lezenia i sluchania "Kitaro", przypomnial mi sie opis sposobu na wywolanie wibracji, jaki znalazlem kiedys w "Podrózach..." R. Monroe'a. Udalo mi sie wywolac jakis efekt ta metoda.
Wyobrazilem sobie punkt, który umieszczalem kierujac wzrok ku górze, na przedluzeniu osi ciala. Gdy zaczalem przemieszczac ten punkt wzdluz osi w kierunku ciala, w pewnym momencie odczulem reakcje, blysk swiatla, rozjasnienie, jakas mala zmiane, choc dostatecznie duza, by sie zaniepokoic i wycofac, co tez niemal automatycznie uczynilem.
Wywolalem to zjawisko dwukrotnie, pózniej wstalem i wykonalem notatki. Swiatlo w pokoju bylo zgaszone, panowal pólmrok.
kriss@silesianet.pl <mailto:kriss@silesianet.pl>
<index1.html> <index1.html>
Strona utworzona dnia 20-05-1999
przy pomocy programu aPajczek Light <http://www.creamsoft.com/pajaczek/>