Napisz jej to
Napisz jej, co czujesz...
Kiedyś zakochani, kiedy musieli się na jakiś czas rozstać albo po prostu mieszkali daleko od siebie, pisywali do siebie listy. Dzisiaj mało komu chce się jeszcze to robić - są przecież maile i SMS-y.
Elektroniczne formy korespondencji mają nad tradycyjnym listami tę niewątpliwą przewagę, że są znacznie szybsze i pozwalają, żeby nasza ukochana dowiedziała się o tym, że za nią właśnie zatęskniliśmy w chwilę po tym, jak to się stało, a nie za dwa dni, o ile pod drodze nie wypada weekend.
Czas, jaki idą listy, sprawia, że w ten sposób rozmijają się nieraz nastroje korespondujących. Listy pisze się zwykle pod wpływem emocji, zazwyczaj więc odzwierciedlają one chwilowy stan piszącego, podczas gdy do adresata docierają kilka dni później, kiedy emocje dawno już wystygną. Kiedy jesteś smutny, piszesz długi melancholijny list, ale zanim on dotrze do adresatki, to już twoje samopoczucie zdąży się kilka razy zmienić, a gdy dostaniesz w końcu od niej pocieszającą odpowiedź, nie bardzo już będziesz pamiętał, czym się tak martwiłeś.
Zresztą dziś tradycyjna poczta i tak jest wręcz ekspresowa. Wyobraźcie sobie jednak, że jesteście zakochanymi sprzed 20, 30 lat, kiedy nie było nie tylko internetu czy komórek, ale też przesyłek priorytetowych, zaś czas, jaki będzie szedł list, był właściwie za każdym razem ściśle strzeżoną tajemnicą poczty i niespodzianką dla korespondujących.
A przecież, pisane pod wpływem emocji, listy zawierały nieraz poważne pytania, wątpliwości, wyznania. Są przecież takie słowa, które - zwłaszcza na początku znajomości - łatwiej napisać niż wypowiedzieć. Wtedy wielodniowe oczekiwanie na odpowiedź potrafiło być prawdziwą udręką. Zwłaszcza, że nie można było nawet chwycić za telefon i zapytać, czy list dotarł, bo od paru dni międzymiastowa była nie wiedzieć czemu zablokowana.
Opóźnianie się odpowiedzi było dla zakochanych źródłem niekończących się domniemań, niepokojów i nadziei. Czy to tylko poczta znowu zawaliła, czy ona zwleka z odpowiedzią? A jeśli zwleka, to co to znaczy? Waha się, nie jest pewna tego, co napisać, jak zareagować na wyznania, pytania, sugestie? Czy może tylko nie zdążyła wysłać listu przed zamknięciem poczty, bo miała ciężki dzień? Wyczekiwanie na listonosza stawało się swoistą obsesją.
Dzisiejsi coraz szybciej żyjący zakochani nie znają już tych udręk oczekiwania w takiej skali. Dziś nikt nie ma już ani potrzeby, ani cierpliwości, by kilka dni czekać na znak od ukochanej. Zawsze można włączyć komputer czy wziąć telefon i wysłać maila albo SMS-a z prostym "tęsknię za tobą, Misiaczku" czy też z odważnym wyznaniem, na które nie zdobyliśmy się twarzą w twarz.
W tym ostatnim wypadku na własnej skórze przekonamy się o względności czasu, bo te kilka minut czy kilka godzin, które będziemy czekać na odpowiedź, będzie nam się zapewne dłużyć równie bardzo, jak zakochanym jeszcze 20 lat temu dłużyły się dni w oczekiwaniu na upragniony list...