tygodni na słońcu, a zacznie mu się zwidywać Amelia Earhart, nurkują-, w lagunie z sędzią Craterem. Na pewno nie chcecie już piwa? Potrząsnąłem głową.
— Właśnie się wybieramy trochę ponurkować — powiedziała Robin
głaszcząc Spike'a.
Wstaliśmy i chcieliśmy zostawić na stole pieniądze.
— Ja stawiam — powiedział Creedman. — Nieczęsto miewam okaz*
odbycia inteligentnej rozmowy. I wasz kundel także jest w porządku. Nfc
obsikał mnie. — Odprowadził nas do dżipa. — Lubię gotować. Zaproszę \vaj
kiedyś na obiad.
Gdy wsiedliśmy do samochodu, wsunął głowę w okno od strony Robin i zdjął okulary przeciwsłoneczne. Jego małe oczy były bardzo ciemne i spoglądały badawczo.
Mieli swoje powody, żeby zablokować południową drogę — powie-
dział. — Dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego.
Choroby? — spytałem.
Jeżeli można uznać morderstwo za chorobę. To się zdarzyło pół roku
temu. Znaleziono na plaży miejscową dziewczynę, właśnie tam dokąd sit
wybieracie. Zgwałcona i nieźle poharatana. Szczegółów nigdy nie ujawniono,
Możecie je dostać od Morelanda, to on robił sekcję. Wieśniacy byli pewni, że
to sprawka jakiegoś marynarza, bo tego rodzaju rzeczy po prostu tu się nk
zdarzają. Przynajmniej od czasu, kiedy zmasakrowali Japończyków. —Za
chichotał. — Kilku młodych zabijaków popiło sobie i wybrało się autostopem
do Stanton, żeby pogadać szczerze z kapitanem Ewingiem. Wartownicy
zatrzymali ich, co spowodowało niewielkie zamieszki. Wkrótce potem
marynarka zrobiła tę blokadę. — Wzruszył ramionami. — Przykro mi, żt
zepsułem wam dzień, ale nauczyłem się jednej rzeczy: tak naprawdę uciec
można tylko w głąb siebie.
Włożył okulary i wrócił do swego stolika. Wziął notatnik i wszedł do restauracji.
Włączyłem silnik i ruszyłem na pierwszym biegu.
Akurat w chwili, gdy przełączałem na dwójkę, rozległ się huk — jakty ktoś strzelił z gigantycznej papierowej torby. A potem ponad szczytaifl wulkanów ukazała się spirala czarnego dymu, która unosiła się coraz kalając idealny błękit nieba.
S
pikę wygiął szyję w luk. Warczał i węszył, a potem zaczaj szczekać. Ludzie na pomoście wskazywali na niebo. Robin kurczowo ścisnęła mi rękę.
Może to manewry wojskowe? — powiedziałem.
W nieczynnej bazie?
Szybko zawróciłem samochód. Kiedy przejeżdżałem obok Chop Suey Pałace, wyszła z niego Jacqui ze ścierką w ręce. W drodze na lotnisko miałem przed oczami jej zaciekawioną i przestraszoną twarz.
Harry Amalfi stał koło swojego domu i wpatrywał się w czarny dym, jakby odczytywał wiadomość.
Zatrzymałem się tuż obok. Wysiedliśmy, ale Amalfi nie poruszył się. A potem usłyszeliśmy krzyki.
Skip Amalfi i drugi oprawca rekinów biegli w naszą stronę. Starszy z mężczyzn miał na sobie zbyt długie spodenki kąpielowe.
To jest dobry samolot — powiedział Harry Amalfi.
Był — poprawił go towarzysz Skipa Amalfiego. Miał łagodnie
brzmiący głos i oczy bardzo blisko osadzone, szare jak deszczówka.
Pewnie coś spieprzył i zalał silnik, tato — powiedział Skip.
Amalfi znów zapatrzył się w niebo. Dym rozwiewał się i przerzedzał.
Trzeci mężczyzna osłonił oczy dłonią i również spojrzał w górę.
Wygląda na to, że mógł spaść na Stanton.
- Możliwe — powiedział Skip. — Prawdopodobnie spadł prościutko na
;h pieprzone pole startowe.
Jego ojciec chciał coś odpowiedzieć, a potem odwrócił się i ruszył itn>ne ganku swego domu.
- Chcesz, żebym do nich zadzwonił? — zapytał Skip. — I dowiedział
czy tam doleciał?
nie odpowiedział. Wyjął z kieszeni bandanę, otarł twarz i w dal-szedł wolno w stronę domu. Gówniana sprawa — odezwał się towarzysz Skipa. Zerknął na Robin, n sprawdził, czy to zauważyłem. Zauważyłem. Skinął głową.