Balladyna Tresc


AKT I

OSOBY:

PUSTELNIK, Popiel III wygnany

KIRKOR, pan zamku

MATKA, wdowa

BALLADYNA, córka

ALINA, córka

FILON, pasterz

GRABIEC, syn zakrystiana

FON KOSTRYN, naczelnik strazy zamku Kirkora

GRALON, rycerz Kirkora

KANCLERZ

WAWEL, dziejopis

PAZ

POSEL ZE STOLICY GNEZNA

OSKARZYCIEL SADOWY

LEKARZ KORONNY

Pany, rycerze, sluzba zamkowa, wiesniacy, dzieci

OSOBY FANTASTYCZNE

GOPLANA

nimfa, królowa Gopla

CHOCHLIK

SKIERKA

Za czasów bajecznych, kolo jeziora Gopla.

SCENA I
Las blisko jeziora Gopla - chata Pustelnika ustrojona kwiatami i bluszczem. - Kirkor wchodzi w karacenskiej zbroi, bogato ubrany, z orlimi skrzydlami...

KIRKOR

sam

Rady zasiegnac warto u czlowieka,

Który sie kryje w tej zaciszy lesnej;

Pobozny starzec - ma jednak w rozumie

Nieco szalenstwa: ilekroc mu prawisz

O zamkach, królach, o królewskich dworach,

To jak szalony od rozumu bladzi,

Miota przeklenstwa, pieni sie, narzeka;

Musial od królów doznac wiele zlego,

I z owad zostal przyjacielem gminu.

Stuka do celi.

Puk! puk! puk!

GLOS Z CELI

Kto tam?

KIRKOR

Kirkor.

PUSTELNIK

wychodzac z celi

Witaj, synu...

Czego chcesz?

KIRKOR

Rady.

PUSTELNIK

Zostan pustelnikiem.

KIRKOR

Gdybym podstarzal dziesiatym krzyzykiem,

Moze bym w smutne schronil sie dabrowy;

Ale ja mlody, pan czterowiezowy,

Przemyslalem dzisiaj, jak by sie ozenic...

Poradz mi, starcze!

PUSTELNIK

Lat dwadziescia z góra

Jak zyje w puszczy...

KIRKOR

Cóz stad?

PUSTELNIK

Wiec ocenic

Ludzi nie moge - ani wskazac, która

Wezmiesz dziewice.

KIRKOR

Te, co rozkwitaly

Z dziecinstwa paczków, gdys ty zyl na swiecie,

Sa dzis pannami... czerwony li bialy

Paczek na rózy, taka bedzie róza...

Przypomnij niegdys najpiekniejsze dziecie,

Biala, jak w reku anielskiego stróza

Kwiat lilijowy - niech jej slowik spiewny

Zazdrosci glosu, a synogarlica

Wiernoscia zrówna... gdzie taka dziewica,

Wskaz mi, o starcze! Mówia, ze królewny

Slyna wdziekami?

PUSTELNIK

Nieba! Ród to weza.

Zona zbrodniami podobna do meza,

Córki do ojca, a do matek syny.

Jak w jednym gniezdzie sklebione gadziny.

O! Bogdaj piorun!...

KIRKOR

Nie przeklinaj.

PUSTELNIK

Mlody,

Przeklinaj ze mna - oni klatwy warci.

Bogdaj doznali, co pomor i glody!

Bogdaj piorunem na poly pozarci,

Padajac w ziemi paszcza rozdziawiona,

Proch mieli plaszczem, a weza korona.

Bogdaj! - Klnac zbójce potargalem sily,

Wscieklem sie jako brytan uwiazany.

Bo tez ja kiedys bylem pan nad pany,

Stutysiecznemu narodowi mily,

Zylem w purpurze, dzis nosze lachmany;

Musze przeklinac. Mialem dziatek troje,

Noca do komnat weszli brata zboje,

Rózyczki moje trzy z lodygi scieto!

Dziecinki moje w kolyskach zarznieto!

Aniolki moje!... wszystkie moje dzieci!

KIRKOR

Któz jestes, starcze?

PUSTELNIK

Ja... Król Popiel trzeci...

KIRKOR

schyla kolano

Królu mój!

PUSTELNIK

Któz mie z zebraki rozezna?...

KIRKOR

Uzbrajam chamy i lece do Gnezna

Mscic sie za ciebie...

PUSTELNIK

Mlodziencze, rozwagi!

KIRKOR

Bezprawie gorzej od Mojzesza plagi

Kala te ziemie i predzej sie szerzy;

Popiel, skalany dzieci krwia niewinna,

Niegodny rzadzic tlumowi rycerzy.

Niech wiec sie stanie, co sie stac powinno,

Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.

PUSTELNIK

Czy ty skrzydlami aniola zlotemi

Z nieba zleciales?

KIRKOR

Na barkach orlicy

Para tych bialych skrzydel wyrastala;

Gdy na rycerskiej sa naramiennicy,

Bedziez-li rycerz mniej niz owa biala

Ptaszyna ludziom uzyteczny? - ma-li

Gadom przepuszczac rycerz uskrzydlony

Orla piórami?

PUSTELNIK

O mezu ze stali!

Ty jestes z owych, którzy wala trony.

KIRKOR

Ty wiesz, jak nasza ziemia wszeteczenstwem

Króla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawy

Pastwi sie coraz nowym okrucienstwem...

Zaczerwienione krwia widzialem stawy:

Król zywi karpie cialem niewolników.

Nieraz wybiera dziesiatego z szyków

I tnac w kawaly ulubionym rybom

Na zer wyrzuca; reszte cial wymiata

Na dworskie pola i czerwonym skibom

Ziarno powierza. Sasiad ziemie kata

Na posmiewisko zwie Rusia Czerwona.

Dotad zyjacym pod Lecha korona

Bóg dawal zniwo szczescia niezasiane,

Lud zyl szczesliwy; dzisiaj nieslychane

Pomory, glody sypie Boza reka.

Ziemia upalem wysuszona peka;

Wiosenne runa zloca sie, nim ziarno

Czola pochyli, a wiesniacy garna

Sierpami prózne tylko wlosy zyta.

Ta sama Polska, niegdys tak obfita,

Staje sie co rok szaranczy spichlerzem;

Niegdys tak bitna, dzis bladym rycerzem

Z glodami walczy i z widmem zarazy.

PUSTELNIK

Ach, jam przeklety! przeklety! trzy razy

Przeklety! winien jestem nieszczesc ludu.

KIRKOR

Jako, tys winien?...

PUSTELNIK

Z rozlicznego cudu

Korona Lecha slawa niegdys byla,

W niej szczescia ludu, w niej krainy sila

Cudem zamknieta... oto ja, wygnany,

Lud pozbawilem korony.

KIRKOR

Starcze?...

PUSTELNIK

Korona brata mego jak liczmany

Falszywa... moja pod spróchniale karcze

Lasu wkopana... mialem ja do grobu

Poniesc za soba.

KIRKOR

Skadze tej koronie

Cudowna wladza?

PUSTELNIK

Ku ojczystej stronie

Wracali niegdys od Betlejem zlobu

Swieci królowie - dwóch Magów i Scyta.

Ów król pólnocny zaszedl w nasze zyta,

Zabladzil w zbozu jak w lesie - bo zboze

Roslo wysokie jak las w kraju Lecha;

Wiec zbladziwszy rzekl: “Wyprowadz, Boze!"

Az oto przed nim odkrywa sie strzecha

Królewskiej chaty - bo Lech mieszkal w chacie. -

Wszedl do niej Scyta i rzekl: “Królu! bracie!

Ide z Betlejem, a gwiazda blekitna

Twoich blawatków ciagle szla przede mna,

Az tu zawiodla". - Lech rzekl: “Zostan ze mna!

Kraina moja szczesliwa i bitna,

Jesli chcesz, to sie ta ziemica z toba

Dziele na poly". - Scyta rzekl: “Zostane,

Lecz kraju nie chce, bo ziemie zlamane

Rozgraniczaja sie krwia i zaloba

Dzieci i matek". Wiec razem zostali;

Ale to dluga powiesc...

KIRKOR

Mów! mów dalej!

PUSTELNIK

Wiec jako dawniej czynili mocarze,

Z Lechem sie Scyta mienial na obraczki;

A pokochawszy mocniej sercem, w darze

Dal mu korone... stad nasza korona.

Zbawiciel niegdys wyciagajac raczki

Szedl do niej z matki zadumanej lona;

I ku rubinom podawal sie caly

Jako rózyczka z lisci wychylona,

I wolal: caca! i na brylant bialy

Rózanych ustek perelkami swiecil.

KIRKOR

O biedny kwiatku! na tóz ty sie kwiecil,

By cie na krzyzu cwiekami przybito?

Czemuz nie bylo mnie tam na Golgocie,

Na czarnym koniu, z uzbrojona swita!

Zbawilbym Zbawce - lub wyrabal krocie

Zbójców na zemste umarlemu.

PUSTELNIK

Synu!

Bóg wezmie twoja pochopnosc do czynu

Za czyn spelniony. Wrócmy w nasze czasy.

Gdy mie brat wygnal, unioslem w te lasy

Swieta korone...

KIRKOR

Wróci ona! wróci!

Przysiegam tobie...Lecz...

PUSTELNIK

Co chcesz powiadac?

KIRKOR

Nim Kirkor w przepasc okropna sie rzuci

Szukajac zemsty - chce - chcialbym cie badac,

Na jakim pienku zaszczepic rodowe

Drzewo Kirkorów, aby kiedys nowe

Plemie rycerzy tronu twego strzeglo?

Kogo wprowadzic w podwoje zamkowe

Z zony imieniem?

PUSTELNIK

Tylu ludzi bieglo

Z pierscionkiem slubnym za mara wielkosci,

A prawie wszyscy wzieli kosc niezgody

Zamiast straconej z zebra swego kosci.

Postap inaczej - ty szlachetny, mlody;

Niechaj ci pierwsza jaskólka pokaze,

Pod jaka belka gniazdo ulepila;

Gdzie okienkami blysna dziewic twarze,

A dach slomiany, tam jest twoja mila.

Ani sie wahaj, wez panne uboga,

Zen sie z prostota, i niechaj ci blogo

I lepiej bedzie, nizbys mial z królewna...

KIRKOR

Tak radzisz, starcze?

PUSTELNIK

Idz, synu, na pewno

Do biednej chaty - niechaj zona karna,

Mila, niewinna...

KIRKOR

Jaskóleczko czarna!

Ptaszyno moja, gdzie mie zaprowadzisz?

PUSTELNIK

Sluchaj mie, synu...

KIRKOR

Starcze, dobrze radzisz...

Prowadz, jaskólko!

Odchodzi Kirkor.

PUSTELNIK

sam

O! ci mlodzi ludzie,

Odchodza od nas i wolaja glosno:

Idziemy szukac szczescia. Wiec my, starce,

Cosmy przebiegli po tej biednej ziemi,

A nigdy szczescia w zyciu nie spotkali -

Mozesmy tylko szukc nie umieli...

Idz! idz! idz, starcze, do pustelnej celi...

Chce wchodzic do celi - i zatrzymuje sie na progu. Wchodzi Filon, pasterz.

Zamyslony - fantastycznie we wstazki i kwiaty ubrany.

FILON

z egzaltacja

O! zlote slonce! drzewa ukochane!

O! ty strumieniu, który po kamykach

Z placzacym szumem toczysz fale sklane!

Rozmilowane w jeczacych slowikach

Róze wiosenne! z wami Filon skona!

Bo Filon marzyl los Endymijona,

Marzyl, ze kiedys po blasku miesiaca

Biala bogini, rózami wienczona,

Z niebios blekitnych przyplynie, i drzaca

Czolo pochyli, a koralowemi

Ustami usta moje rozplomieni.

Ach! tak marzylem! Ale na tej ziemi

Nie ma Dyjanny. Samotny uwiedne

Jako fijolek - albo kwiat jesieni.

PUSTELNIK

Co znacza owe narzekania zrzedne?

Mlody szalencze, gdzie zimny rozsadek?

Wywracasz swiata boskiego porzadek,

A ze ty chciwy Akteona wanien,

Czekasz na ziemi anielskiego bóstwa:

Dlatego tyle zestarzalych panien

Dotad sie mezów swych nie doczekaly;

Szukaj kochanki na ziemi.

FILON

Swiat caly

Na prózno zbieglem przegladajac mnóstwa

Dziewic smiertelnych. Nieraz wzrok lakomy

Sledzil spod zlotej kapelusza slomy

Zniwiarek twarze, podobne czerwienia

Makom zbozowym. Nieraz pogladalem

Na biale plótna, lak jasna zielenia

Sloncu podane; rojac serca szalem,

Ze z bieli plócien jako z morskiej piany

Alabastrowa milosci bogini

Wyjdzie na slonce. Ach! tak ooblakany,

Zylem na swiecie jako na pustyni;

Nienasycony, dumajacy, rzewny.

Bylem na dworach, widzialem królewny

Podobne gwiazdzie Wenus, co wynika

Wieczorem z nieba rózowego zorza,

Zaczerwieniona, ale bez promyka.

Serca nie maja, a sercem sie droza

Wiecej niz koron brylantami.

PUSTELNIK

Glupcze!

Niedoscignionych gwiazd szalony kupcze!

Ty, co na dworach szukales kochanki:

Precz! precz ode mnie, kwiecie beznasienny,

Studniom niezdatny jak stluczone dzbanki,

Swiatowi jako slonca blask jesienny

Bezuzyteczny. Skoro na tron wróce,

Zamkne cie w szpitalu szalonych lub rzuce

Na bakalarska lawe miedzy dzieci.

FILON

Mój dobry ojcze! niechaj ci Bóg swieci!

Musisz byc chory, gadasz nieprzytomnie.

PUSTELNIK

Wszyscy szalency zlatuja sie do mnie,

A wszyscy marza o królewskich dworach;

Mysla o królach, a kryja sie w borach,

I jecza, jecza jak osleple sowy.

FILON

Wsadz, starcze, glowe w strumien krysztalowy,

Moze ochlonie.

PUSTELNIK

Woda nie obmyje

Na moim czole czerwonego pasu.

Widzisz! czy widzisz, jak korona ryje?

Dwudziestoletnie zycie w glebi lasu

Nie zagoilo rany. Pas na czole,

A drugi taki pas me serce plata;

Ten od korony,

pokazujac na serce

ten od mieczów kata.

O! moje dzieci! o! sieroctwa bole!

O! moja przeszlosc!

FILON

Nudzi mie ten stary,

W glowie ma jakies bezcielesne mary,

Pewnie oszalal samotnoscia, postem.

PUSTELNIK

Cierpienie mysli jest kolacym ostem,

Lecz rzeczywistosc... o! ta jak zelazo

Rani, zabija...

FILON

O tym inna raza

Mówic bedzemy, a przekonam ciebie,

Ze smutek serca...

PUSTELNIK

Niechaj cie pogrzebie,

Mdlawa istoto. Nic niech nic zabije;

A twój grobowiec zamknie nic.

FILON

O luba!

Nie znaleziony twój obraz

pokazujac na serce

tu zyje!

Nieznalezienie gorsze nizli zguba;

Jam cie nie znalazl, a widze przed soba!

Ide do lasu, gdzie bede sam...z toba...

Blogoslawiony wyobrazni cudzie,

Ty mnie ocalasz!

Odchodzi w las.

PUSTELNIK

Jak szaleja ludzie!

Wchodzi do celi.

SCENA II
Inna czesc lasu - widac jezioro Goplo.
Skierka i Chochlik wchodza.

SKIERKA

Gdzie jest Goplana, nasza królowa?

CHOCHLIK

Spi jeszcze w Gople.

SKIERKA

I won sosnowa,

I won wiosenna nie obudzila

Królowej naszej! won taka mila!

Czyliz nie slyszy, jak skrzydelkami

Czarne jaskólki bija w jezioro

Tak, ze sie cale zwierciadlo plami

W tysiace krazków?

CHOCHLIK

Zanadto skoro

Zbudzi sie jedza i bedzie

Do pracy nas zaprzegac. To w puste zoledzie

Wkladac jaja motylic - to pomagac mrówkom

Budujacym stolice i drogi umiatac

Do mrównika wiodace...to majowym krówkom

Rozwiazywac pancerze, aby mogly latac;

To zwiedzac pszczele ule i z otwartej ksiegi

Czytac prawa ulowe lub rote przysiegi

Na wiernosc matce pszczelnej od zrodzonej pszczólki;

To na trzcine jeziora zwolywac jaskólki

I uczyc budownictwa pierworoczne matki.

Juz zamykac stawiane na ptaszeta klatki,

Nim jaki biedny ptaszek uwieznie w zapadni,

Na przekor ptasznikowi; juz to pani sroce

Ciagle trabic do ucha nauke: nie kradnij;

Albo wróblowi wmawiac, ze pieknie swiergoce,

Aby ciagle swiergotal nad wiesniacza chata...

Pracuj jak kon poganski, pracuj cale lato,

A zima spij u chlopa za brudnym przypieckiem,

Miedzy garnkami, baba szczerbata i dzieckiem.

SKIERKA

Bo tez ty jestes leniwy, Chochliku!

Patrzy na jezioro.

Ach, patrz! na slonca promyku

Wytryska z wody Goplana;

Jak powiewny lisc ajeru,

Lekko wiatrem kolysana;

Jak labedz, kiedy rozwinie

Usniezony zagiel steru,

Kolysze sie - waha - plynie.

I patrz! patrz! lekka i gibka,

Skoczyla z wody jak rybka,

Na nezabudek warkoczu

Wiesza sie za biale raczki,

A stopa po fal przezroczu

Brylantowe iskry skrzesza.

Ach, czarowna! któz odgadnie,

Czy sie trzyma z fal obraczki?

Czy sie na powietrzu kladnie?

Czy dlonia na kwiatach sie wiesza?

CHOCHLIK

Ona ma wianek na glowie...

Czy to kwiaty? czy sitowie?

SKIERKA

O nie... to na wlosach wrózki

Uspione leza jaskólki.

Tak powiazane za nózki

Kiedys, w jesienny poranek,

Upadly na dno rzeczulki:

Rzeczulka rzucila wianek,

Wianek czarny jak hebany

Na zlote wlosy Gpolany.

CHOCHLIK

Radze ci, uciekajmy, mój Skierko kochany,

Wiedzma gotowa zaraz nowa prace zadac.

Albo obracac mlyny, skad woda uciekla

Biednemu mlynarzowi, lub kaze spowiadac

Leniwego szerszenia, nim pójdzie do piekla

Za kradziez slodkich miodów... lub malowac pawie.

SKIERKA

Wiec uciekaj... ja sie bawie...

Promienie slonca przenikly

Jaskóleczek mokre piórka...

Ozyly - pierzchly - i znikly

Jak sploszonych wróbli chmurka.

Królowa nasza bez ducha,

Zadziwiona stoi, slucha;

Nie smie wiazac i zaplatac

Kos rozwianych, nie wie, czemu

Wianeczkowi uwiedlemu

Przyszlo ozyc? skad mu latac?

Goplano! Goplano! Goplano!

Wchodzi Goplana.

GOPLANA

Narwij mi róz, Chochliku! polecial mój wianek.

CHOCHLIK

Juz sie zaczyna praca.

Chochlik odchodzi mruczac.

GOPLANA

Czy to jeszcze rano?

SKIERKA

Pierwsza wiosny godzina.

GOPLANA

Ach! gdziez mój kochanek?

SKIERKA

Co mi rozkazesz, królowo?

Zadaj piekna jaka prace.

Winac tecze kolorowa,

Albo budowac palace,

Powojami wiazac dachy,

I opierac kwiatów gmachy

Na kolumnach malw i dzwonków

Lazurowych.

GOPLANA

zamyslona

Nie!

SKIERKA

Chcesz tronów

Z wyplakanych nieba chmurek?

Czy ci przyniesc perel sznurek?

Z owych perel, które daja

Lep na ptaszki; ale maja

Takie blaski, takie wody,

Jak kalakuckie jagody.

Chcesz? lece na trzesawice,

Dojrze - dogonie - pochwyce -

Blednego moczar ognika;

I zaraz w lilijke biala

Oprawie jak do swiecznika,

I nakryje bialym dzwonkiem,

By ci swiecil...Czy to malo?

Rozkaz, pani! Co pod slonkiem,

Co na ziemi, wszystko zniose:

Drzewa, kwiaty, swiatlo, rose.

Co nad ziemia, w ziemi lonie:

Dzwieki, echa, barwy, wonie,

Wszystko, o czym kiedy snily

Mysli twoje w jezior burzy

Kolysane.

GOPLANA

Skierko mily,

Ja sie kocham.

SKIERKA

W czym? czy w rózy

Bezcierniowej? czy w kalinie?

W czterolistnej koniczynie?

Moze w kwiatku: “niech Bóg swieci",

Który posadzi macocha

Na grobie mezowskich dzieci?

Moze w Magdaleny nitce,

Co bez wiatru leci plocha?

Moze w bialej margieritce,

Co piatym listkiem: “nie kocha"

Zabila mloda pasterke?

W czym sie kochasz? poszlij Skierke,

A przyniesie ci kochanka,

I wplecie do twego wianka,

I bedziesz go wiecznie miala,

Piescila i calowala

Do przyszlej wiosny poranka,

Do drugiego kwiatów wieku.

GOPLANA

Ach! ja sie kocham, kocham sie w czlowieku!

SKIERKA

To ludzkie czary.

GOPLANA

Tej zimy, gdym usnela

Na skrysztalonym lozu. Swiatlo mie jakies

Z gluchego snu gwaltownie ocucilo.

Otwieram oczy - patrze... plomien czerwony

Jako pozaru luna bije przez lody

I slychac gluchy huk. Rybacy to rabali

Przelomke biednym rybkom zdradliwa... Nagle

Okropny krzyk - w przelomke czlowiek pada

Na moje upadl loze; a czy to swiatlo

Podobne barwie róz, które swiecilo

W moim palacu szklistym? Czy tez prawdziwe

Róze na jego licach smiercia mdlejace;

Ale sie piekny wydal - ach! piekny tak, ze chcialam

Zatrzymac go na wieki w zimnych palacach,

I nie rozwiazac z wienca ramion, i przykuc

Lancuchem pocalunków. Wtem zaczal konac...

Musialam wtenczas, ach! musialam go wypuscic!

Gdybym przynajmniej mogla byla go wyniesc

Z wody na rekach moich, usta z ustami

Spoic i zycie wlac w ostygle jego piersi;

Ale ty wiesz, co to za meka dla nas,

Kiedy podobne kwiatom, musiemy skladac

Rumieniec nasz i piekne barwy wiosny.

I do kamieni bialych podobne lezec

W glebiach jeziora. Taka ja wtenczas bylam.

Musialam lezec na dnie, ani sie plocho

Na swiatlo dnia wyrywac. Na pól martwego

Wynioslam drzaca reka i przez otwory

W lodzie wybite rzucam: sama bolesnie

Wracam na puste loze, na zimne loze;

A serce moje rozdarl okrzyk rybaków,

Którzy witali wtenczas, gdy ja zegnalam.

Jakzem czekala wiosny, przyszla nareszcie!

Z miloscia w moim sercu budze sie... kwiaty

To nic przy jego licach - gwiazdy gasna

Przy jego jasnych oczach... Ach! kocham! kocham!

SKIERKA

Ktos idzie tutaj lasem.

GOPLANA

To on! to on! mój mily.

Badz niewidomym, Skierko.

Skierka odchodzi.

Wchodzi na scene Grabiec - rumiany - w ubiorze wiesniaka.

GRABIEC

Ach, cóz to za panna?

Ma twarz, nogi, zoladek - lecz cos niby szklanna.

Co za dziwne stworzenie z mgly i galarety!

Sa ludzie, co smak czuja do takiej kobiety;

Ja widze cos rybiego w tej dziwnej osobie.

GOPLANA

Jak sie nazywasz, piekny mlodziencze?

GRABIEC

Nic sobie...

GOPLANA

Mily nic sobie!

GRABIEC

Jakzes glupia, moscia pani -

Nic sobie, to sie znaczy, ze nic nie przygani

Mojej pieknosci... to jest, zem piekny. A zwe sie

Grabiec.

GOPLANA

Cóz cie za aniol oblakal w tym lesie?

GRABIEC

Prosze, co za ciekawosc w tym wywiedlym schabku!

GOPLANA

Prosze cie, panie Grabiec!

GRABIEC

Wolno mówic: Grabku!

Panie Grabku!

GOPLANA

Któz jestes?

GRABIEC

Ascki panny sluga...

A pytasz, kto ja jestem?... to historia dluga;

W naszym kosciólku staly ogromne organy,

Mój tata gral na dudach; pieknie grywal pijany,

Ale kiedy na trzezwo, okropnie rzepolil;

Do tego byl balwierzem i wies cala golil,

Golil i gral na dudach, bo golil w sobote,

Na dudach gral w niedziele; a mial taka cnote,

Ze nie pil, kiedy golil, a pil, kiedy grywal,

I wszystko szlo jak z platka. Wtem kogut zaspiewal

I mój ojciec malzenstwem z zona los zespolil.

Panna mloda was miala, ojciec was ogolil

I wszystko szlo jak z platka. Lecz tu nowe cuda!

Zona grala na dudach, a tatus byl duda;

Grala wiec po tatusiu i dopóty grala,

Az go na cmentarzyku wiejskim pogrzebala.

Ja zas, posmiertne dzielo pana organisty,

Jestem, jak mówia, ojca wizerunek czysty,

Bo lubie stary miodek i kocham gorzonne,

I uciekam od matki...

GOPLANA

Slowa jego wonne

Przynosi wiatr wiosenny do mojego ucha...

O luby! ja cie kocham...

GRABIEC

Cóz to za dziewucha?

Obcesowo zaczyna. Wprawdzie to nie dziwy.

Ilekroc przez wies ide, to serca jak sliwy

Leca pod moje nogi... wolaja dziewczeta:

Panie Grabku! Grabiatko, niech Grabiec pamieta,

Ze jutro grabim siano - pomóz, Grabku, grabic.

A to znaczy, ze za mnie dalyby sie zabic,

I to, ze sie na sianie dadza pocalowac.

GOPLANA

Czy mie kochasz, mój mily?

GRABIEC

Ha?... trzeba skosztowac...

Na przyklad... daj calusa...

GOPLANA

Stój!... pocalowanie

To slub dla czystych dziewic. Na dziewiczym wianie

Za kazdym pocalunkiem jeden listek spada.

Nieraz dziewica czysta i smutkami blada

Dlatego, ze spadl jeden lisc u serca kwiatu,

Nie smie kochac i daje pozegnanie swiatu,

I do mogily idzie nigdy nie kochana.

GRABIEC

Cos wacpanna jak mniszka.

GOPLANA

Raz pocalowana,

Bede twoja na wieki - i ty mój na wieki...

GRABIEC

Ha, pocalunek bliski, a ten “mój" daleki.

Caluje.

GOPLANA

O mój luby!...

GRABIEC

Dalibóg... pfu! pocalowalem

Niby w pachnaca róze... pfu... róza jest cialem,

Cialo jest niby róza...niesmaczno!...

GOPLANA

Mój drogi!

Wiec teraz co wieczora na lesne rozlogi

Musisz do mnie przychodzic. Bedziemy bladzili,

Kiedy ksiezyc przyswieca, kiedy slowik kwili,

Nad fala szklistych jezior, pod wielkim modrzewiem

Bedziemy razem marzyc przy ksiezycu...

GRABIEC

do siebie

Nie wiem,

Co powiedziec babie...

GOPLANA

Ty smutny? Ty niemy?

O! my z toba bedziemy szczesliwi!

GRABIEC

Bedziemy,

Lecz nie wieczorem - i nie przy jeziorze...

GOPLANA

Czemu?

GRABIEC

Bo ja nie lubie wody jak wsciekly.

GOPLANA

Mojemu

Kochankowi rwac bede poziomki, maliny.

GRABIEC

Lecz ja nie lubie malin... a kiedy dziewczyny

Niosa dzbanek na glowie, nieraz zrzucam dzbanek,

Ale to nie dla malin.

GOPLANA

Lecz ty mój kochanek,

Ty musisz lubic kwiaty. Wiec przyjdz co wieczora...

GRABIEC

A to juz tego nadto!... co za nudna zmora!

Nie przyjde w zaden wieczór...

GOPLANA

Dlaczego?

GRABIEC

Za borem

Pewna dziewczyna czeka na Grabka wieczorem.

GOPLANA

Dziewczyna?

GRABIEC

Tak... dziewczyna...

GOPLANA

Czy piekna dziewczyna?

GRABIEC

Ha?... co pannie do tego?... zwie sie Balladyna.

GOPLANA

Siostra Aliny?... córka wdowy?... ale ona

Zle ma serce.

GRABIEC

Wacpanna, widze, cos szalona...

Nie wierze w babskie dziwy, sady i przestrózki.

Wszystkie dziewczeta, które maja male nózki,

To maja piekne usta i serca - a wlasnie

Ona piekna ma nózke...

GOPLANA

zapalajac sie

Niech slonce zagasnie,

Jesli mi cie kto wydrze, kochanku.

Ty jestes moim! moim! moim wiecznie!

Chocbys mial ksiezyc za slubny pirscionek,

Chocbys mial ksiezyc, to ja go rozlamie,

Zagasze ksiezyc, który cie prowadzi

Do pocalunków, do kochanki domu.

Ach, badz mi wiernym! blagam cie! zaklinam!

Na twoje wlasne szczescie. Ach! zaklinam!

Bo zginiesz, luby... nie... razem zginiemy,

Ale ty zginiesz takze, gdy ja zgine...

Wiec nie chce zginac, abys ty nie zginal.

Przynajmniej dzisiaj nie chodz tam wieczorem,

Przynajmniej dzisiaj nie chodz tam... ja kaze...

GRABIEC

A któz ty jestes, co kazesz?

GOPLANA

Królowa!

Królowa fali, Goplana.

GRABIEC

Ej!... w nogi!

Jezus Maryja! a tom popadl w biede,

Szatana zona chce byc moja zona.

Grabiec ucieka.

GOPLANA

sama

Niech slonce gasnie! Niechaj gwiazdy tona

W bezdrozne niebo! Niechaj róze wiedna!

Co mi po sloncu, po gwiazdach, po kwiatach.

Wole je stracic niz kochanka stracic.

Co mam potegi, co nadprzyrodzonej

Sily nad swiatem, to obróce na to,

Aby to serce podbic i miec moim...

Skierko! Chochliku!

Skierka przybiega.

Czy slyszales, Skierko,

Moja rozmowe z kochankiem? aniolem?

SKIERKA

Nie karz... ciekawosc... szczera moja skrucha,

Bialy powoju kwiatek uszczknalem

I koncem rózka wlozywszy do ucha,

Slyszalem... przez kwiat...

GOPLANA

Gdzie Chochlik?

SKIERKA

Leniwy

Ciagnie sie z wiankiem.

Wchodzi Chochlik z wiankiem.

GOPLANA

A wstydz sie Chochliku!

Patrz, cos ty narwal chwastu i pokrzywy,

Brzydkich piolunów, koniczyn, trawniku.

SKIERKA

Pozwól mi, pani, niech, ja go wysieke

Za taki wianek...

CHOCHLIK

Ej!... ja cie urzeke...

GOPLANA

Sluchajcie mie cicho, diabliki...

Oto, Chochlo, polecisz za moim kochankiem;

Idz przy nim, przed nim, za nim, jak skoczne ogniki,

I blakaj po murawach tak, by przed porankiem

Nie trafil do mieszkania, ani do tej chaty,

Gdzie mieszkaja dwie piekne dziewczeta - dwa kwiaty,

Córki wdowy... rozumiesz... a o wschodzie slonca

Tu milego przyprowadz.

CHOCHLIK

Bede go bez konca

Blakal i sadzal w blocie... cha! cha! cha! cha! cha! cha!

Odchodzi Chochlik.

GOPLANA

A ty, mój Skierko, lec na maly mostek,

Gdzie jest mogila samobójcy stracha.

Ukryj sie w lozy zarostek.

Za godzine przez ten mostek

Bedzie jechal pan bogaty,

Ustrojony w zlote szaty,

Jak do slubu - bez orezy,

I kareta zlotem blyska,

I piec rumaków w zaprzezy;

Cztery karych i klacz biala

Przodem lecac iskry ciska.

A na mostku wypróchniala

Lezy belka drzaca, sliska.

Czy rozumiesz?

SKIERKA

Wywrócic?

GOPLANA

sklaniajac glowe

Lecz nie szkodzic zywym,

Ani ludziom, ni koniom.

SKIERKA

A potem?

GOPLANA

Tego pana w plaszczu zlotym

Hymnem wiatru czulym, tkliwym

Zaprowadzic az do chaty,

Gdzie mieszka uboga wdowa

I dwie mlode córki chowa.

Uczyn tak, by pan bogaty

Wzial tam zone i we dwoje

Odjechal zlota kareta.

Luby Skierko! dziecie moje!

SKIERKA

Dziewczyna bedzie kobieta,

Nim dwa razy slonce zasnie,

Nim dwa razy ksiezyc zgasnie.

Odlatuje.

GOPLANA

sama

Wiec rozeslalam sylfy; niechaj pracuja

Na moje szczescie. Teraz nie idzie o to,

Aby wojskami kwiatów zdobywac niwy;

Nie kwiatów strzec mi teraz, nie tecze winac,

Ani slowiki uczyc piosenek, ani

Budzic jaskólki wodne... kocham!... gine!...

A jesli on mie kochac nie bedzie? cala

W mgle sie rozplyne biala, i spadne lzami

Na jaki polny kwiat, i z nim uwiedne.

Rozplywa sie w powietrzu.

SCENA III
Chata Wdowy.
Wdowa i córki jej Balladyna i Alina wchodza z sierpami.

WDOWA

Zakonczony dzien pracy. Moja Balladyno,

Twoje raczki od slonca cale sie rozplyna

Jak lodu krysztaliki. Juz my jutro rano

Z Alinka na poletku dozniemy ostatka;

A ty, moje dzieciatko, siedz sobie za sciana...

ALINA

Nie! nie, nie, jutro odpoczywa matka,

A my z siostrzyca idziemy na zniwo.

Sloneczko lubi twoje glówke siwa

I leci na nia by natretna osa

Do bialych kwiatów, ani go od wlosa

Lisciem odpedzic; ze tez nigdy chmurki

Bóg nie nadwieje, aby cie zakryla.

O! biedna matko!

WDOWA

Dobre moje córki,

Z wami to nawet ubozyzna mila;

A kto posieje dla Boga, nie straci.

Zawsze ja mysle, ze wam Bóg zaplaci

Bogatym mezem... a kto wie? A moze

Juz o was slychac na królewskim dworze?

A my tu zniemy, az tu nagle z boru

Jaki królewic - niech i kuchta dworu,

Albo koniuszy - zajezdza kareta...

I mówi do mnie: podsciwa kobieto,

Daj mi za zone jedna z córek. - Panie!

Wez Balladyne, piekna jak dziewanna. -

Tobie sie takze, Alino, dostanie

Rycerz za meza - ale starsza panna

Powinna predzej zostac panna mloda.

W rzeczulkach woda goni sie za woda.

Mój królewicu, zen sie z Balladyna.

BALLADYNA

Gdzie ty mój grzebien podzialas, Alino?

Co ty tam sluchasz, jak sie matce marzy.

ALINA

Wiesz, Balladyno, ze to jej do twarzy,

Kiedy sni glosno, kiedy sie usmiecha.

WDOWA

do Balladyny

Dobrze ty mówisz! Chata taka licha,

A mnie sie marzy Bóg wie co... Ale

Bogu sie takze w wiekuistej chwale

Musi cos marzyc... a gdyby tez Bogu

Chcialo sie matce dac zlotego ziecia...

BALLADYNA

Ach! slychac jakis tarkot na rozlogu,

Jedzie goscincem dwór jakiegos ksiecia.

Piec koni... zlota kareta... ach, kto to?

Jedzie aleja... jak to pieknie zloto

Miedzy drzewami blyska!... Ach! mój Boze,

Co im sie stalo?... sród naszego mostu

Powóz prrr... stanal... i ruszyc nie moze...

WDOWA

Pewnie chca konie napoic...

BALLADYNA

Ot wlasnie!

Pan poi konie na drodze po prostu...

WDOWA

Ha! jesli pic chca...

ALINA

Juz sloneczko gasnie,

Trzeba zapalic sosnowe luczywo...

BALLADYNA

biegnac od okna

Ach, lampe zaswiec... ach, lampe... co zywo...

O! gdzie mój grzebien?

Slychac pukanie do drzwi.

WDOWA

Cóz to? co?... ktos puka...

Otwórz, Balladyno.

BALLADYNA

Niech siostra otworzy...

WDOWA

Predzej otwórzcie... ktos do chaty stuka.

ALINA

Ach, ja sie boje...

WDOWA

Niech wszelki duch bozy

Boga wychwala... ja odemkne chate.

Patrzy przez dziurke od klucza.

O, jakie stroje zlocisto-bogate!

Otwiera.

Czy w imie Boga?...

Kirkor wchodzi.

KIRKOR

Tak, z Boga imieniem.

Prosze wybaczyc, ale nad strumieniem

Mostek pod moim zalamal sie kolem,

Szukam schronienia...

WDOWA

Prosze poza stolem,

Mój królewicu, siadac - prosze siadac.

Chata uboga - raczyles powiadac,

Ze powóz... O! to nieszczescie! - Dziewczeta!

To moje córki, jasny królewicu -

A to juz dawno czlowiek nie pamieta

Takich przypadków, chyba przy ksiezycu

Mlynarz, co jechal przeszlej wiosny.

BALLADYNA

Matko,

Dosyc - daj panu mówic.

Wchodzi Skierka niewidzialny dla aktorów.

KIRKOR

Przed ta chatka

Slyszalem dzwieki luten...czy to córki

Wasze grywaja na lutni?

WDOWA

Przepraszam -

Nie... królewicu...

SKIERKA

Z niewidzialnej chmurki

Sympatycznymi kwiaty poukraszam

Obie dziewice, bo moja królowa

Nie powiedziala, do której naklonic

Serce Kirkora... Muzyka echowa

Zacznie hymnami powietrznymi dzwonic:

A wieniec kwiatów taka won rozleje,

Ze serce tego czlowieka omdleje,

Ze jednym sercem dwa serca pokocha.

Wklada wience kwiatów na glowy dziewicom - slychac muzyke.

WDOWA

Moze królewic chce odpoczac trocha?...

KIRKOR

z zadziwieniem i niespokojnoscia

Odpoczac, kiedy dzwieki takie cudne

Slysze... Dziewice, wasze sa to piesni?...

Slysze spiewanie...

ALINA

Czy sie panu nie sni?

Tu w chacie... cicho...

KIRKOR

Ach! jakze mi nudne

Wspomnienie zamku pustego!...

SKIERKA

na stronie

Czar dziala...

KIRKOR

Z jakich kadzidel ta won sie rozlala?...

To z pewna wasze wience, uroszone

Lzami wieczora, daja takie wonie?

BALLADYNA

Lecz my nie mamy wienców.

Wchodzi Sluga Kirkora bogato ubrany.

SLUGA

Naprawione

Kolo w powozie...

KIRKOR

Wyprzac z dyszla konie,

Ja tu zostane...

Sluga odchodzi.

WDOWA

Cóz to za zjawienie?

Królewic w chacie! Na jakim on sienie

Spac bedzie?... Jemu listki rózy cisna...

KIRKOR

do siebie

Prawde wrózyles, pustelniku stary:

Gdzie okienkami dwie rózyczki blysna,

Gdzie dach slomiany...

SKIERKA

do siebie

Zakonczone czary...

KIRKOR

do Wdowy

Sluchajcie, matko! na swiat wyjechalem

Szukac ubogiej i cnotliwej zony;

Dalej nie jade, bo tu napotkalem

Cudowne bóstwa!...O! gdybym dwa trony -

Ach! powiem raczej, gdybym mial dwa serca!

Lecz zdaje mi sie, ze dwa serca nosze...

Ale Bóg jedna tylko wziac pozwala

I do slubnego prowadzic kobierca;

Wiec trzeba wybrac... Czemuz losu fala

Rozbila serce moje o dwie skaly?

Ach! czemuz oczy pierwej nie wybraly

I nie powiodly czucia? Dzis nie umiem

Wybrac...

WDOWA

Ja ciebie, panie, nie rozumiem...

KIRKOR

Prosze o reke jednej z córek... moze

Slyszalas kiedy o hrabi Kirkorze,

Co ma ogromny zamek, cztery wieze,

Zlocisty powóz, konie i rycerze

Na swych uslugach?... Otóz Kirkor... to ja...

Prosze o jedna z córek...

WDOWA

Córka moja?...

Ja dwie mam córki - ale Balladyna...

KIRKOR

Czy starsza?

WDOWA

Tak jest... a mlodsza Alina

Takze jest jak aniol...

KIRKOR

do siebie

Jaki wybór trudny!

Starsza jak sniegi - u tej warkocz cudny,

Niby listkami brzoza przyodziana;

Ta z alabastrów - a ta zas rózana -

Ta ma pod rzesa wegle - ta fijolki -

Ta jako zlote na zorzy aniolki,

A ta zas jako noc biala nad rankiem.

Wiec jednej mezem - drugiej byc kochankiem;

Wiec obie kochac, a jedna zaslubic?

Lecz która kochac? która tylko lubic?...

Niech sie przynajmniej z ust rózanych dowiem,

Która mnie kocha?...

do dziewic

Moje smugle lanie,

Czy mnie kochacie?

BALLADYNA

Ach! ja ci nie powiem:

Nie... ale nie smiem wymówic: tak, panie -

Moze ty zgadniesz, choc bede milczala;

Zgadnij, rycerzu.

KIRKOR

do Aliny

A ty, rózo biala?

ALINA

rzucajac sie na lono matki

Kocham...

KIRKOR

Obiedwie kochaja.

WDOWA

Zapewne,

Ze musza kochac!... toz by to dopiero,

Gdyby nie kochac rycerza, co szczera

Móglby za zone wziac sobie królewne,

Piekny i smialy.

KIRKOR

Któraz z was, dziewice,

Bedzie mie wiecej kochala po slubie?

Jak bedzie kochac? lubic, co ja lubie?

Jak mi rozchmurzac gniewu nawalnice?

BALLADYNA

O panie! jesli w zamku sa czeluscie,

Z czelusci ogien bucha, a ty kazesz

Wskoczyc - to wskocze. Jesli na odpuscie

Ksiadz nie rozgrzeszy, to wezme na siebie

Smiertelne grzechy, którymi sie zmazesz.

Jezeli dzida bedzie mierzyc w ciebie,

Stane przed toba i za ciebie zgine...

Czegóz chcesz wiecej?...

WDOWA

Wez! wez Balladyne.

Szczera jak zloto.

KIRKOR

do Aliny

A ty, mlodsza dziewo,

Co mi przyrzekasz?

ALINA

Kochac i byc wierna.

KIRKOR

Ach, nie wiem, której oddac reke lewa

Jako szwagierce - a której z pierscionkiem.

O! gdybym ujrzal te gwiazde przedsterna,

Co wiodla króle do Dzieciatka zlobu!

Serce mam jedno, a ciagnie do obu.

Która odrzucic? której byc malzonkiem?

Obie kochaja, wiec niesprawiedliwosc

Poniesie jedna, jesli wezme druga.

W obojgu jedna prostota i tkliwosc,

W obojgu milosc jednaka zasluga...

Która tu wybrac?...

ALINA

Jesli mnie wybierzesz,

Szlachetny panie, to musisz obiecac,

Ze mie do zamku twojego zabierzesz

Z matka i siostra... Bo któz bedzie matce

Gotowac garnek? kto ogien rozniecac?

Ona nie moze zostac w biednej chatce,

Kiedy ja bede w palacach mieszkala.

Patrz, ona siwa jak rózyczka biala.

O! widzisz, panie...musisz takze ze mna

I matke zabrac...

KIRKOR

O! jakaz tajemna

Rozkosza serce napelnia...o! mila...

WDOWA

Lecz Balladyna to samo mówila

W sercu i w mysli... Wierzaj mi, rycerzu,

I Balladyna kocha matke stara.

KIRKOR

Juzem bym wybral i znów mi w puklerzu

Dwa serca bija...

BALLADYNA

Bylabym poczwara

Niegodna twojej reki, ale piekla,

Zebym sie matki kochanej wyrzekla.

Prócz matki, siostry, wszystko ci poswiece.

KIRKOR

Oslepionego chyba losu rece

Wskaza mi zone...

SKIERKA

spiewa do ucha Wdowy

Matko, w lesie sa maliny,

Niechaj ida w las dziewczyny,

Która wiecej malin zbierze,

Te za zone pan wybierze.

WDOWA

Cos matce staruszce

Przyszlo do glowy... Mój ty królewicu,

Jesli pozwolisz twej pokornej sluzce,

To ci poradzi, piekny krasnolicu.

Oto niech rankiem ida w las dziewczyny,

A kazda wezmie dzbanek z czarnej gliny;

I niechaj malin szukaja po lesie,

A która pierwsza dzban pelny przyniesie

Swiezych malinek, te wezmiesz za zone.

KIRKOR

Wyborna rada... O! zlota prostoto!

Ty mi dasz szczescie niczym nie sklócone,

Dnie rozkoszami przeplatane z cnota.

Tak, moja matko... niech o slonca wschodzie

W las ida córki z dzbankami na glowie.

A my w lipcowym usiadziemy chlodzie;

Która powróci pierwsza, ta sie zowie

Hrabini Kirkor... Sadz sam, wielki Boze!

WDOWA

Królewic znajdziesz w tej chateczce loze,

Pachnace siano zakryte bielizna.

Wierzaj mi, panie, zabki sie nie wslizna

Do twego sianka... prosze do alkowy.

KIRKOR

klaszcze, wchodzi Sluga

Przynies z powozu puchar krysztalowy,

Wino i zimne zubrowe pieczywo...

Sluga odchodzi.

Badzcie mi zdrowe, piekne narzeczone...

Odchodzi do alkowy poprzedzany przez Wdowe.

ALINA

Siostrzyco moja... o! jakiez to dziwo,

O! jakie szczescie!

BALLADYNA

Jeszcze nie zlowione,

To szczescie, siostro, moze nie dla ciebie...

ALINA

O! moja siostro... wszakze to na niebie

Jesli nie slonce, to gwiazdy nad glowa;

Jesli nie bede pania Kirkorowa,

To bede pani Kirkorowej siostra.

A tobie jutro trzeba wziac sie ostro

Do tych malinek, bo wiesz, ze ja zawsze

Uprzedzam ciebie i mam pelny dzbanek.

Nie wiem, czy na mnie jagody laskawsze

Same sie tlocza... czy tam.. twój kochanek...

BALLADYNA

Milcz!...

ALINA

Ha, siostrzyczko? A ja wiem dlaczego

Malin nie zbierasz...

BALLADYNA

Co tobie do tego?

ALINA

Nic... tylko mówie, ze ja bym nie chciala

Rzucic kochanka ani dla rycerza,

Ani dla króla...a gdybym kochala,

Wzajem kochana, rolnika, pasterza,

To juz by zaden Kirkor...

BALLADYNA

Nie chce rady

Od glupiej siostry...

Slychac klaskanie za chata. - Balladyna zapala swieczke

I ukrywszy ja w dloni wychodzi.

ALINA

Ha! zaklaskal w borze -

Wyszla ze swieczka... O, mój wielki Boze!

Co tam pan Grabek powie na te zdrady?

Bo tez ta siostra chce isc za Kirkora,

A jam widziala na kwiatkach ugora,

Ba! I pod nasza osina slyszalam

Sto pocalunków... przebacz mi, o Chryste,

Ze sadze milosc, której ach! nie zaznalam...

Kleka

Widzisz, mój Boze! ja mam serce czyste,

A przysiegajac nie zlamie przysiegi...

Boze! ptaszeta u twojej potegi

Moga uprosic o wiszenke czarna,

Jaskólkom w dziobek dajesz muszke marna.

Jesli ty zechcesz, Boze mój jedyny,

Gdzie stapie... wszedzie czerwone maliny...

Siada na lawie i usypia.

SKIERKA

spiewa

Niech sen szczescia pozlacany

Zamyka oczy dziewczyny...

A ja polece do Goplany...

Odchodzi.

ALINA

przez sen

Wszedzie maliny! maliny! maliny...

Koniec aktu pierwszego

AKT II

SCENA I
Las przy jeziorze Gople. - Wschód slonca. - Chochlik i Grabiec w czerwone bloto trzesawic uwalany - i dobrze podpity.

GRABIEC

Nie pójde krokiem dalej.

CHOCHLIK

Ale tu juz blisko

Do twojego domostwa.

GRABIEC

Moje czarne psisko,

Nie wierze tobie... bo mie blakasz - sadzasz w blocie

I wykrecasz ogonem... Nie... mój czarny kocie,

Chcialem ciebie poglaskac, a ogien wytrysnal...

Spac chce.

CHOCHLIK

Zazyj tabaki...

GRABIEC

trzymajac sie debu

Patrz, dab mie uscisnal,

I nie dziw, dab przyjaciel grabiny... Mój debie,

Wierz mi, ze cie szacuje; co w sercu to w gebie.

CHOCHLIK

Chodzmy dalej...

GRABIEC

Znalazlem deba przyjaciela;

Chocbys mi raj pokazal, gdzie Bóg wróble strzela,

To nie porzuce debu, co sie caly chwieje

I potrzebuje wsparcia. - Patrz, biedaczek mdleje.

Tu, psie! tutaj z latarnia! zgubilem debine!

Ha! dab uciekl.. nie poznal mnie... obroslem w trzcine

Siedzac w blotach noc cala...

CHOCHLIK

Chodz do karczmy.

GRABIEC

Na to

Masz ze mnie przyjaciela - na to jak na lato..

Nie... to nie przystoi... jesli karczma dama

Kocha mie, jak ja kocham... to nadejdzie sama...

Glupstwo chodzic do dziewczat... Skad ty masz tabake?

CHOCHLIK

Od pana Lucyfera.

GRABIEC

Ty mi swiecisz bake.

Psie mój mily, poszukaj zajaca - a strzele.

CHOCHLIK

Czym?...

GRABIEC

Gromem... Cosmy z toba dobrzy przyjaciele,

Przepraszam ciebie bardzo, zem cie zawiódl w blota,

Siedzielismy w kaluzy po uszy jak cnota,

I kichali - kichali... mój nos w nos wacpana.

CHOCHLIK

Pamietasz, co nam trzcina mówila?

GRABIEC

Kochana!

Przyszla na pomoc...

CHOCHLIK

Trzcina ratowala dude...

GRABIEC

Ja zawsze obwinialem trzciny o oblude...

Kladzie sie.

CHOCHLIK

Chodz dalej...

GRABIEC

Spac chce...

CHOCHLIK

Lepiej wlez na dab...

GRABIEC

spiewa

Na debie

Siedza golebie.

Na stawku plywaja kaczki...

Jeslis przyjacielem, to zanies do praczki

Moje spodnie...

CHOCHLIK

Co? jak to? chcesz spac bez szlafmycy?

GRABIEC

Nie chcesz?... to idz do diabla, kocie czarownicy.

CHOCHLIK

Dobrej nocy...

GRABIEC

Dobranoc... dobranoc, psie mily.

Szedlbym jeszcze do karczmy, ale nie mam sily

Dobranoc...

Zasypia.

CHOCHLIK

Co za glupie stworzenia ci ludzie!

Spil sie, caly w czerwonej umazgal sie rudzie

I spi; niech sobie teraz nadchodzi Goplana.

Goplana wchodzi ze Skierka.

GOPLANA

Gdzie on? ach, zasnal... Niech zorza rózana

Pierwsze mu blaski na oblicze rzuci;

Lecz niech sie zorza na poly zasmuci

I placzem rosy slonce tak przesloni,

Aby lagodne powiek nie razilo...

A ty, chochliku, wezmij z hojnej dloni

Twoja nagrode...

CHOCHLIK

biorac dar

Orzech swistun, zgnila

Pelny tabaka... dzieki ci, królowo,

Przez dwa dni bede czestowal hiszpanka

Chlopstwo pijane...

GOPLANA

do Skierki

Któraz jest kochanka

Kirkora?...

SKIERKA

Obie...

GOPLANA

O! szalona glowo!

SKIERKA

Przyjda do lasu szukac malin obie,

Jak ci mówilem...

GOPLANA

Poradz mi, co zrobie?

SKIERKA

Spusc sie na czarne Balladyny serce;

Zazdrosc widzialem w malenkiej iskierce,

Wiecej niz zazdrosc...

GOPLANA

Cóz robily w nocy?

SKIERKA

Alina boskiej wzywajac pomocy

Usnela cicho, marzac o malinach;

A Balladyna zapalila swiece

I wyszla, bo ktos zaklaskal w osinach.

Lecialem za nia sledzic tajemnice

Nocnej przechadzki... Jako mgliste mary

Szla po murawach i drzaca, i cicha:

A plomyk swiecy przez rózowe szpary

Bialych paluszków, jak z rózy kielicha,

Blyskal i gasnal, to blyskal, to gasnal.

Zbudzil sie ptaszek w osinach i zasnal,

Tak cicho przeszla wietrznymi poloty,

Tak cicho przeszla... Cmy wianeczek zloty

Zwinal sie, lecial nad dziewicy glowa.

Stanela... slucham... ona ciche slowo

Wmieszala w szmery listeczków osiny...

Ktos odpowiedzial...

GOPLANA

Moze Balladyny

Druzka?...

SKIERKA

Nie, pani.

GOPLANA

Kto?

SKIERKA

Mamze powiedziec?

GOPLANA

pokazujac na spiacego Grabka

On?

SKIERKA

Tak...

GOPLANA

do Chochlika

Chochliku!...kazalam ci sledzic,

Przeszkodzic.

CHOCHLIK

Diabel kochankom przeszkodzi.

GOPLANA

Zamknij Chochlika, Skierko, w muszli zabiej

I na jezioro pusc, by kota w lodzi.

CHOCHLIK

O pani! pani! lepiej ty mie zabij...

GOPLANA

Zabic nie moge, lecz moge ukarac...

SKIERKA

Pójdz, panie Chochlo, o lódke sie starac.

Chochlik, przekrzywiajac sie jak krnabrne dziecko, odchodzi ze Skierka.

GOPLANA

sama

Wiec on ja widzial... on ja widzial noca;

Przeklenstwo! wczoraj widzial ja w osinie.

Niechaj te gwiazdy nigdy sie nie zloca,

Co im swiecily! Niech ten miesiac ginie!

Niechaj anielskiej drogi mleczne stopnie

W proch sie rozsypia!... On byl tam? - okropnie.

Zeby ta dziewa jedno mi spojrzenie

Przedala dzisiaj za brylanty swiatów...

Jak go ukarac?... ach, ja sie zamienie

W blekitny powój i wezlami kwiatów

Na smierc uscisne... O nie... z tego wianka

Kochanek zywy wyjdzie, a kochanka

Rozplomieniona miloscia omdleje.

Jak go ukarac?... Niechaj wrosnie wszystek

W placzaca wierzbe, kora sie odzieje,

Niech sie na drzewie skloni kazdy listek,

Jakoby smutny przewinieniem spadal

I plakal... Luby, gdy cie tak zobacze,

Ze bedziesz placzem na placz odpowiadal,

To bede plakac ach! ze wierzba placze.

Skierka wraca.

SKIERKA

Zamkniety w muszli po strumykach skacze

I na jezioro wyjezdza w powozie

Nieboszczki zaby.

GOPLANA

Wytnij rózge w lozie.

Skierka podaje Goplanie precik.

Obudz sie teraz! obudz sie, kochany!

Powiedz, dlaczego?...

GRABIEC

senny

Spie... bo jestem pijany.

GOPLANA

Powiedz, dlaczego? jak milosny slowik

Piosnka wieczora?...

GRABIEC

sniac na pól

Podaj mi borowik

I wlóz pod glowe za poduszke... a nie?

To idz do stawu, rybo, koczkodanie.

GOPLANA

Wiec poznaj wladze Goplany!

Wrosnij w ziemie i z tej ziemi

Wyrosnij kora odziany

I lisciami placzacemi.

Grabiec tonie w ziemie, wierzba na tym miejscu wyrasta.

Rosnij, wierzbo placzaca;

Skarz sie, gdy ptaszek traca,

Gdy cie strumyk podrywa,

Kiedy wietrzyk rozniesie

Twoje listki po lesie.

Skierko! przyszlij slowika, niech tej wierzbie spiewa

Slowa milosne i niech ja nauczy

Kochac i plakac;

Ale niech zaden dziób kruczy

Nie smie nad nia smutnie krakac

Piesni pogrzebu,

Bo ta wierzba nie umarla.

SKIERKA

O! jakze pieknie listki rozpostarla!

Jak sie klania kwiatom, niebu

Wierzba wyrosla z czlowieka

I piekniejsza, niz byl czlowiek.

GOPLANA

Niechaj teraz kochanek Balladyny czeka,

Niechaj sekowym okiem spod korzanych powiek

Upatruje dziewicy...

SKIERKA

Widze dwie dziewczyny.

Niosa na glowach czarne dzbanki z gliny,

Szukaja malin.

GOPLANA

Skryjmy sie w gestwiny.

Goplana i Skierka kryja sie. - Alina wchodzi z dzbankiem na glowie.

ALINA

Ach, pelno malin - a jakie rózowe!

A na nich perly rosy krysztalowe.

Usta Kirkora takie koralowe

Jak ta maliny... Fijoleczki swieze,

Wzdychajcie prózno, bo ja nie mam czasu

Zrywac fijolków - bo siostrzyczka zbierze

Dzban pelny malin i powróci z lasu,

I wezmie meza; a ja z fijolkami

Zostane panna... Chocbyscie wy byly,

Fijolki moje, zlotymi rózami,

Wole maliny.

Spiewa szukajac malin.

Mój mily! mój mily!

Zloty wielki pan.

Mojemu milemu

Niose malin dzban,

Bo on woli, mój kochanek,

Taki pelny malin dzbanek,

Niz zbozowy lan. Oh!

Niz zbozowy lan.

Odchodzi w prawo.

Wchodzi Balladyna z dzbankiem na glowie.

BALLADYNA

Jak malo malin! a jakie czerwone

By krew. - Jak malo - w która pójde strone?

Nie wiem... A niebo jakie zapalone

Jak krew... Czemu ty, slonce, wschodzisz krwawo?

Noc wole ciemna, niz taki poranek...

Gdzie moja siostra? musiala na prawo

Pójsc i napelnic malinami dzbanek;

A ja sród jagód chodze oblakana

Jakas rozpacza i lzy gubie w rosie.

ALINA

z glebi lasu

Siostrzyczko moja! siostrzyczko kochana!

A gdzie ty?...

BALLADYNA

Jaki smiech w Aliny glosie!

Musi miec pelny dzbanek...

Alina wchodzi.

ALINA

Cóz siostrzyczko?

BALLADYNA

Co?...

ALINA

Czy masz pelny dzbanek?

BALLADYNA

Nie...

ALINA

Balladyno,

Cóz ty robilas?

BALLADYNA

Nic...

ALINA

To zle, rózyczko...

Ja mam dzban pelny, mniej jedna malina.

BALLADYNA

Wez te maline z mego dzbanka.

ALINA

Mila!...

Siostrzyczko moja, powiedz, gdziezes byla?

Wyszlysmy razem, mialas dosyc czasu;

Wszak ja ci, siostro, nie ukradlam lasu.

Dlaczegóz teraz z taka biala twarza

I z przycietymi ustami?...

BALLADYNA

Wylaza

Z twojego dzbanka maliny jak weze,

Aby mie kasac zadlami wymówek.

Idz i badz pania! siostra sie zaprzeze

Jak wól do pluga, bedzie tloczyc olej

Z kolacych siemion i z brzydkich makówek.

ALINA

A wstydz sie, siostro... prosze cie, nie bolej

Nad moim szczesciem.

BALLADYNA

Cha! cha! cha!

ALINA

Co znaczy

Ten smiech okropny? siostro! czy ty chora?

Jezeli wielkiej doznajesz rozpaczy,

To powiedz... Ale ty kochasz Kirkora?

Ty bardzo kochasz? Siostro! powiedz szczerze!

Bo widzisz, rybko, sa inni rycerze,

Jak bede pania, to ci znajde meza...

BALLADYNA

Ty bedziesz pania? ty! ty!

Dobywa noza.

ALINA

Balladyna!...

Cóz ten nóz znaczy?...

BALLADYNA

Ten nóz?... to na weza

W malinach...

ALINA

Siostro, jestes blada, sina.

Kalinko moja! co tobie? co tobie?

Czemu ty blada? ach! jak to okropnie!

Przemów choc slówko! Usiadzmy tu obie

I mówmy ze soba otwarcie, roztropnie,

Jak dwie siostrzyczki.

Siadaja na murawie.

Ja kocham Kirkora.

Ach, nie dlatego, ze Kirkor bogaty,

Ze wielki rycerz, pan moznego dwora,

Ze ma karete zlota, zlote szaty;

A jednak milo mi, ze chodzi w zlocie,

Ze miecz ma jasny, sluzebników krocie:

Bo to jak rycerz w bajce, co sie rodzi

Z wielkiego króla i w lesie znachodzi

Jakas zakleta królewne.

BALLADYNA

wstaje z pomieszaniem

Och!...

ALINA

wstajac

Mila!...

Co tobie?

BALLADYNA

ze wzrastajacym pomieszaniem

Gdybym cie, siostro, zabila?...

ALINA

Co tez ty mówisz?...

BALLADYNA

Daj mi te maliny!...

ALINA

A kto wie, siostro? gdybys poprosila,

Pocalowala usteczka Aliny,

Moze bym dala?... spróbuj, Balladynko...

BALLADYNA

Prosic?...

ALINA

Inaczej zegnaj sie z malinka.

BALLADYNA

przystepujac

Co?...

ALINA

Bo tez widzisz, siostro, ze ten dzbanek

To moje szczescie, mój maz, mój kochanek,

Moje sny zlote i mój slubny wianek,

I wszystko moje...

BALLADYNA

z wsciekloscia natretna

Oddaj mi ten dzbanek.

ALINA

Siostro?...

BALLADYNA

Oddaj mi... bo!...

ALINA

z dziecinnym naigrywaniem sie

Bo!... i cóz bedzie?...

Bo?... Nie masz malin, wiec suche zoledzie

Uzbierasz w dzbanek - czy wierzbowe liscie?...

I tak... ja predzej biegam i przez miedze

Ubiegne ciebie...

BALLADYNA

Ty?...

ALINA

A oczywiscie,

Ze ciebie w locie, siostrzyczko, wyprzedze...

BALLADYNA

Ty!

ALINA

O! nie zblizaj sie do mnie z takiemi

Oczyma... Nie wiem... ja sie ciebie boje.

BALLADYNA

zbliza sie i bierze ja za reke

I ja sie boje...polóz sie na ziemi...

Polóz! ha!

Zabija.

ALINA

Puszczaj!... oh!... konam...

Pada.

BALLADYNA

Co moje

Rece zrobily?... O!...

GLOS Z WIERZBY

Jezus Maryja...

BALLADYNA

przerazona

Kto to?... zawolal ktos?... czy to ja sama

Za siebie sama modlilam sie?... Zmija,

Kobieta, siostra - nie siostra. Krwi plama

Tu - i tu - i tu -

Pokazujac na czolo plami je palcem.

I tu. - Ktoz zabija

Za malin dzbanek siostre?... Jesli z bora

Kto tak zapyta? Powiem - ja. - Nie moge

Sklamac i powiem: ja! - Jak to ja?... Wczora

Moglabym przysiac, ze nie... W las!... w las!... w droge,

Wczorajsze serce niechaj sie za ciebie

Modli. - Ach, jam sie wczoraj nie modlila.

To zle! zle! - dzisiaj juz nie czas... Na niebie

Jest Bóg... zapomne, ze jest, bede zyla,

Jakby nie bylo Boga.

Odbiega w las.

Goplana i Skierka wchodza. - Alina lezy zabita.

GOPLANA

Ach, okropnosc,

Ludzie tak siebie zarzynaja nozem.

Nie wiem, jak ludzka poczyna roztropnosc

W takim zdarzeniu?... My duchy nie mozem

Znac owych ziólek, które rany lecza;

A ona ciepla, moze jeszcze zywa?

Pustelnik nieraz ziólka w lesie zrywa,

Wiec moze, gdyby mial kolo niej piecza,

Dozycia wróci... Ach, Skierko mój drogi,

Sprowadz tu pustelnika.

Skierka odbiega.

Wy ciernie i glogi,

Jezeli zabójczyni padnie na kolana

Badzcie pod jej kolanami.

Niech leci wiatrem scigana,

Przerazona strumyka mruczacego lzami

Jak siostry placzem...

patrzac w las

Widze tego pasterza, co sie zwie tulaczem,

Wygnanym z kraju szczescia, i po calym swiecie

Szukal prózno kochanki... dzis kocha sie w kwiecie,

W sloncu, w gwiazdach... w jutrzence... niech ujrzy to cialo.

Odchodzi w las. - Wchodzi Filon patrzac w niebo.

FILON

z emfaza

Po co mi swiecisz, malzonko Tytana,

Twarza, co przeszla z rózowej na biala?...

Po co mi swiecisz, Febie? Tys do rana

Miloscia konal na Tetydy lonie;

A teraz puszczasz rozhukane konie,

I z szat wilgotnych srebrna trzesiesz rose,

Szczesliwy Febie!... Tam blada Dyjanna,

Patrzac na twoje czolo zlotowlose,

Przed Endymionem kryje sie w blekicie,

Do glebi serca promieniami ranna...

Milosc - to swiatlo, to niebo, to zycie!

A jam nie kochal! o biada mi! biada!

Spostrzega cialo Aliny.

Cóz to za bóstwo?... Jak marmury blada!

Niezywa?... Boze! a taka podobna

Do niesmiertelnych bogin - i niezywa -

Jak nad nia placze ta wierzba zalobna!

A moja dusza na marzenia tkliwa

Lez dla niej nie ma?... Samotnosc popsula

Zródlo lez moich!... Jaka postac cudna!...

Jak ona wczoraj musiala byc czula!

Jak do niej wianek przypadal weselny!

Jak mogla kochac!... A dzis!.. smierc obludna

Zycie wydarla, a wdziek posmiertelny

Na moja zgube niezywej nadala...

O! mój aniele! ty smierci kochanka!

O! jak milosnie twoja reka biala

Ujela czarny dzbanek... z tego dzbanka

Plyna maliny, a z alabastrowej

Piersi wytryska drugi taki strumien,

Piekniejszy barwa od krwi malinowej.

Ach! twój zabójca od dwu bedzie sumien

Scigany za te dwa strumienie krwawe...

Nie... to zwierz lesny musial zabic ciebie,

Czlowiek by nie mógl! - Boze!... oto rdzawe

Lezy zelazo - to czlowiek!... Ach, w niebie

Szukac schronienia przed tlumem tych ludzi!

Spij, moja luba! ciebie nie obudzi

Ten pocalunek... a mnie niech zabije...

Caluje usta umarlej i podnosi nóz. Pustelnik nadbiega.

PUSTELNIK

Stój, stój, zabójco. - On zelazo kryje

Do swoich piersi...

FILON

Ojcze, patrzaj na nia!

Znalazlem przecie kochanke... niezywa.

PUSTELNIK

Czyjez to miecze takie kwiaty rania?

Któz te pustynie krwia czerwieni zywa?

Czy tu król Popiel zawital i plami

Biale lilije naszych lasów?...

FILON

Lzami

Krew te obmyje...

PUSTELNIK

Wstydz sie lez...

FILON

Ach, ona

Umarla... patrzaj... tu! tu! tu... niebieski

Kwiatek - znak smierci sród bialego lona...

Gwiazdeczka smierci...

PUSTELNIK

Ty mlody i rzezki,

Podnies umarla i wez na ramiona;

Ja ci pomoge dzwigac lekkie cialo.

W celi mam ziólka...

FILON

Ty dusze omdlala

Krzepisz nadzieja; ty podajesz ramie

Duszy nieszczesnej, która sie juz kladla

W mogile zalu... pozwól, ze ulamie

Galazke z wierzby, pod która upadla

Kochanka moja, okropnie zabita...

Tum ja zobaczyl - tu pokochal - stracil

Wprzód, nim pokochal... Ach, w przeszlosci swita

Szczescie stracone; jam sie nie zbogacil,

A skarb znalazlem...

Urywa galazke z wierzby.

GLOS Z WIERZBY

Nie tracaj, bom pijany...

FILON

Ta wierzba bada...

PUSTELNIK

W lesie sa szatany.

Ja znam sie z nimi; nieraz mi do celi

W okna stukaja...

FILON

W lesie sa anieli,

Ale umarli...

PUSTELNIK

Chodz z twoim aniolem...

Filon bierze na ramiona cialo Aliny i odchodzi z Pustelnikem. Goplana i Skierka wychodza z gestwin.

GOPLANA

wskazujac na wierzbe

Przekleci ludzie! jakim oni czolem

Smieli ulamac galaz z tego drzewa?

On musi cierpiec...

SKIERKA

Ach! cos sie wylewa

Gorzkiego z rany... to zapewne woda

Z ziarnek pszenicy ogniem wymeczona,

Która ci ludzie pija...

GOPLANA

Lza stracona...

Ach, kazdej lezki brylantowej szkoda,

Kiedy nie dla mnie plynie ze zrennicy.

Jutro ty bedziesz wolny, mój kochanku;

Jutro wymawiac bedziesz okrutnicy,

Ze cie dreczyla z ranka do poranku...

Ukryj sie Skierko - patrzaj! Balladyna

Zblakana w lesie tu nadchodzi, sina,

Okropnie blada, z rozpuszczonym wlosem.

Ja twarz zakryje i pod wierzba siede;

Bede mówila do niej siostry glosem

I oblakana gryzc bede... gryzc bede...

Skierka odchodzi.

BALLADYNA

wbiega na scene, oblakana

Wiatr goni za mna i o siostre pyta,

Krzycze... zabita - zabita - zabita!

Drzewa wolaja... gdzie jest siostra twoja?...

Chcialam krew obmyc... z blekitnego zdroja

Patrzala twarz jej blada i milczaca...

O... gdzie ja przyszla?... to wierzba placzaca...

Ta sama... gdzie ja... - Siostra moja!... zywa!...

GOPLANA

Siostro...

BALLADYNA

Okropnym wolasz mie imieniem!

Trup... trup... trup na mnie biala dlonia kiwa...

I ciagna nazad, wstajac z glowy. - Ale

Nogi przykute...

GOPLANA

Czy ci smutne zale

Nie mówia, siostro, zes ty zle zrobila?

I gdyby siostra twoja zyla?...

BALLADYNA

Zyla?

GOPLANA

Moglazbys ty ja zabic po raz drugi?

BALLADYNA

szukajac kolo siebie

Zgubilam mój nóz.

GOPLANA

Ach, nie dosyc dlugi

Nóz twój byl, siostro...

BALLADYNA

To nie moja wina.

GOPLANA

Siostro! lecz jesli przebaczy Alina?...

Jesli zapomni... i powie... siostrzyczko,

Mialam sen taki - do chaty wieczorem

Nim wyszlas w ciemne osiny ze swieczka,

Przyjechal rycerz; rycerz byl upiorem,

Upiór dwie siostry pokochal szalenie

I obie wyslal na maliny;...snilam,

Ze gdysmy zaszly w gluche lasu cienie,

Siostra mnie nozem... Wtem sie obudzilam...

Chodzmy do wrózki, niech sen wytlumaczy...

BALLADYNA

zamyslona

To sen... ach, prawda... i mnie sie wydaje,

Ze to sen, siostro...

GOPLANA

Ten sen nic nie znaczy...

BALLADYNA

To sen...

GOPLANA

I tylko matka nas polaje,

Zesmy sie dlugo zabawily w borze.

BALLADYNA

A rycerz...

GOPLANA

Zniknal... to sen...

BALLADYNA

Byc nie moze...

Co? ha! okropnie, rycerz jak sen zniknal?

GOPLANA

Ale ja zyje...

BALLADYNA

Bogdajbys umarla!

To sen... to sen - ha?...rozum juz przywyknal

Do twojej smierci. Skorobym otarla

Krew z mojej reki... bylabym szczesliwa.

GOPLANA

odkrywa twarz

Badz nia, szatanie! twa siostra niezywa.

BALLADYNA

O wielki Boze! a ty co za widmo?...

GOPLANA

Banka z krysztalu, która wichry wydma

Z blekitu fali... i barwami kwiatu

Maluja zorze. - Ale badz spokojna,

Ja nie wyjawie tajemnicy swiatu,

Zostawie ciebie przeznaczeniem spojna

Z reka rycerza i ze zbrodni reka;

A reka zbrodni dalej zaprowadzi.

Usychaj wiecznie tajemnicy meka!

Kazda malina moze ciebie zdradzi,

Ta wierzba ciebie widziala,

Kora wyspiewa...

Lekaj sie drzewa!

Lekaj sie kwiatu!

Kazda lilija albo róza biala

I na slubie, i po slubie

Bedzie plamami szkarlatu

Na wszystkich lisciach czerwona.

Idz... wez ten dzbanek... ja ciebie nie zgubie.

Ale natura zbrodnia pogwalcona

Mscic sie bedzie - idz do chaty!

Balladyna bierze z rak Goplany dzbanek Aliny iodchodzi milczaca.

Odeszla i splamione krwia obmyje szaty.

Ale na czole plama zostanie czerwona;

Nie ostrzeglam jej, prózno byloby ostrzegac,

Ta plama nie zejdzie z czola. -

Ja zas ide po fali krysztalowej biegac,

Rzuce ten ciemny obraz zbrodni w jasne kola

Zwierciadlanego Gopla... O blasku miesiaca

Wróce sluchac, jak szumi ta wierzba placzaca.

Odchodzi.

SCENA II
Ganek przed chata Wdowy ocieniony lipa. Wdowa i Kirkor siedza na lawie.

KIRKOR

Nie widac córek...

WDOWA

Wróca, panie! wróca

Jedna za druga jak dwie gaski biale,

Jedna za druga. Ach, lzy mi sie rzuca

Ze starych oczu, na Chrystusa chwale,

Gdy je zobacze...

KIRKOR

Któraz pierwsza bedzie?

Czy Balladyna?

WDOWA

Pewnie Balladyna.

Wszak ona pierwsza w kosciele i wszedzie

Pierwsza... z organem piosenke zaczyna.

Alina takze pierwsza.

KIRKOR

Wiec Alina

Moze powróci?

WDOWA

Ha! moze Alina;

Bogu to wiedziec...

KIRKOR

Czy wiesz, moja stara,

Zem niespokojny o twoje dziewczeta...

WDOWA

To i ja wlasnie... jakas niby mara

W glowe mi wlazla. Choc nikt nie pamieta,

Aby na wiosne kiedy byc nie bylo

Malin... a gdyby sie tez przytrafilo,

Ze nie ma malin... tak marzylam wczora,

Nim sen przylecial... gdyby tez sród bora

Nie bylo malin? - potem sama sobie

Mówilam: glupias... wszakze kon przy zlobie,

Gdy nie ma owsa, to zjada siano;

Jesli dziewczeta malin nie dostana,

To nazbieraja poziómek. - Wy, króle!

Moze wam w zamkach nie znac sie, co ziomka,

A co malina, co siano a slomka,

A co sa dziuple, a co pszczelne ule.

Wam tylko zloto, zloto, zawsze zloto...

KIRKOR

Ach! nie wierz temu... nieraz my zgyzota

Trapieni w zamkach dni pedzimy liche.

Po stokroc, matko, wole twoje ciche

I wiejskie zycie... Milo na tym ganku

Czekac wiesniaczej malzonki, jak lubo

Kolysze sercem ten powiew poranku;

Ty taka dobra, choc masz szate gruba.

WDOWA

To mój swiateczny przecie ubior - prosze!

Cycowa suknia!... tylko w swieto nosze

Takie ornaty... Wraca Balladyna...

KIRKOR

Gdzie?

WDOWA

O! nie widac... lecz matce wiadomo.

Patrz, panie! oto jaskóleczka sina

Zamiast wylecic, kryje sie pod sloma,

I cicho siedzi... Gdyby zas Alina

Wracala z gaju, tobys to, mój panie,

Uslyszal w belkach szum i swiergotanie,

Jedna za druga pyrr... pyrr... leca z gnizdek

Do tej dziewczynki i nad nia sie kreca

Niby chmureczka malych, czarnych gwiazdek

Nad biala gwiazdka...

KIRKOR

Dlaczegóz sie neca

Ptaszki do mlodszej córki?...

WDOWA

Któz to zgadnie?...

Idzie Balladyna, widzisz?...

KIRKOR

Jak jej ladnie

Z tym czarnym dzbankiem na glowie.

Balladyna wchodzi ze spuszczona glowa.

Dziewico!

Oddaj mi dzbanek, ja ci zas nawzajem

Daje pierscionek...

Bierze dzbanek. Balladyna odwraca glowe. - Kirkor kladzie na jej palec pierscionek.

WDOWA

Brylanciki swieca...

KIRKOR

Oby nam zycie bylo slodkim rajem.

Idz dokomnaty, starym obyczajem

Niechaj ci warkocz zaplataja swatki,

Niechaj swiezymi przetykaja kwiatki,

A za godzine, drzaca, uwienczona,

Wezme z rak matki, i bedziesz mi zona.

Kareta czeka, po ksiedza pojade.

Odchodzi Kirkor

BALLADYNA

Och!

WDOWA

Czegóz wzdychasz? I cos niby blade

Usteczka sciskasz?...

BALLADYNA

Matko moja droga,

Nie wiem, jak wyznac?

WDOWA

Cóz, córeczko mila?

Czy ty juz drzaca od loznicy proga

Chcialabys uciec jak sarneczka?...

BALLADYNA

Sila

Zlego mam doniesc...

WDOWA

Co?

BALLADYNA

Ach! nie dasz wiary.

Ale Alina - Ach... ta siostra mloda

I tak kochana... Ach, jaka jej szkoda!

WDOWA

Co, córko?

BALLADYNA

Bo tez psulas ja bez miary.

Twoja to wina, ze dzis...

WDOWA

Mów, bo skonam.

BALLADYNA

Lekam sie mówic, moze nie przekonam

Slepej milosci, matki przywiazania.

Lecz któz by myslal, ze ta mloda lania

Ucieknie...

WDOWA

Córko... Alina?

BALLADYNA

Uciekla...

WDOWA

Gdzie... jak? z kim? - Boze! Matki sie wyrzekla.

BALLADYNA

Ach, przewidzialam dawno, ze tak bedzie,

Jakis obdarty mlokos chodzil wszedzie

Za ta dziewczyna, szeptal jej do ucha.

Napomnialam. - Wiesz, jak ona slucha

Kazan od siostry? I dzis... z nim uciekla...

WDOWA

Wyrodne dziecko!... Wiec idz az do piekla!

Nie pomyslalas na te stare oczy,

Ze beda plakac... dobrze, bo nie beda

Plakac po tobie. - Bo matka ma smoczy

Plód zamiast serca, mozna serce krajac,

To sie kawalki weza znowu sprzeda

Jak plótna kawal... Chcialabym ja lajac...

Przeklinac... dreczyc. - Ot, wiesz... ze te oczy

Jak noze, ot tak... wlepilabym w lono

Jak noze... tylko bez tej lzy, co mroczy.

Moze bys ty mnie widziala szalona,

Ale co plakac... Nie! nie! nie!

Placze lkajac.

BALLADYNA

Mój Boze!

I tak zasmucic!...

WDOWA

O! i tak zasmucic!

BALLADYNA

Zasmucic matke stara?...

WDOWA

O! mój Boze!

Tak stara... Ale ona moze wrócic.

Kto wie!...Nieprawdaz, ona wrócic moze?

Jak sama kiedy siadzie przy oswiatce

Noca...pomysli: gdzie matka? A juz by

Serca nie miala, zeby tez o matce

Nie pomyslala nigdy...

BALLADYNA

Ida druzby...

Slychac weselna muzyke.

WDOWA

Jak oni graja smutnie i wesolo...

Ty teraz skarbem moim... daj mi czolo,

Niech pocaluje... Cóz to! jakas plama,

Jak krew czerwona?

BALLADYNA

z przerazeniem

Krew?...

WDOWA

To od maliny

Moze... daj... zetre...

BALLADYNA

scierajac

Matko... zetre sama.

WDOWA

Jeszcze jest...

BALLADYNA

trac czolo

Teraz?...

WDOWA

Jeszcze - jak rubiny

W twoim pierscionku pieknie sobie swieci.

BALLADYNA

na nowo usilujac zetrzec

A teraz?...

WDOWA

Jeszcze jest... by na osieci

Listek czerwony...

BALLADYNA

O! o! to okropnie!

WDOWA

Daj mi tu czolo, a zetre roztropnie.

Moze to ranka...

Wspina sie na palcach.

BALLADYNA

Matko, nie dotykaj

Tej plamy...

WDOWA

Czy cie boli?...

BALLADYNA

Nie - nie boli...

WDOWA

Przyniose wody spod owej topoli,

Gdzie pija wróble...

Wdowa odchodzi.

BALLADYNA

Plamo krwawa, znikaj!...

Wchodza Swaty i Druzki, ustrojeni, z muzyka; zblizaja sie do Balladyny: ta odwraca twarz.

SWATY

spiew

Nie odwracaj czola,

Wstydliwa dziewczyno;

Maz na ciebie wola,

Mlodziutka kalino.

Nie odwracaj czola...

DZIEWICE

spiewajac

Chca nam ciebie wydrzec swaty;

Niech cie bronia biale kwiaty

Twego wianka...

SWATY

spiew

Kwiaty ciebie nie obronia

Ni bialoscia, ani wonia,

Od kochanka...

Dziewice podaja Balladynie kosze z kwiatami.

BALLADYNA

Precz! precz. - Odkad zaczely kwitnac biale róze

Z czerwonymi plamami?... Wyniescie te kosze...

Balladyna ucieka do chaty.

JEDNA Z DZIEWIC

Pogardzila kwiatami, które ja przynosze,

Ja, dawna przyjaciólka.

JEDEN Z MLODZIENCÓW

Patrzcie, w pylu chmurze

Blyska zlota kareta, jedzie Kirkor z ksiedzem.

DRUGI Z MLODZIENCÓW

Przy tej karecie slonce zdaje sie mosiadzem.

Koniec aktu drugiego

AKT III

SCENA I
Dom Wdowy dopalajacy sie - przed pogorzeliskiem garstka wiesniaczego ludu.

PIERWSZA KOBIETA

Oj, widzicie, jak diably ludziom szczescie nosza,

Ta, nedzarka, ta wdowa ze swoja kokosza,

W zlotej karecie blotem nas biednych bryzga.

DRUGA KOBIETA

Oj prawda, ze to gorzko, nam sie to wyslizga,

Co sie drugim dostalo.

STARZEC

A ja wam powiadam,

Ze staruszka podczciwa, sam nasz ojciec Adam

Móglby ja wziac za zone, lepiej mu przypadla

Niz Ewa...

PIERWSZA KOBIETA

Bo bez zebów, jablek by nie jadla.

STARZEC

Pamietajcie, ze ona ubogie leczyla,

Ty sama, co tu wrzeszczysz, moja pani mila,

Juz by cie dawno szatan pojal do swej chwaly,

Gdyby nie ta struszka.

DRUGA KOBIETA

I mój Stasiek maly

Takze jej winien zycie, wiec jej nie zazdroszcze,

Dalibóg nie zazdroszcze; wóz sianem wymoszcze

I pojade w zamczysku odwiedzic struszke...

DZIEWCZYNA

I Balladynie milo bedzie widziec druzke.

Pojade z toba, matko.

DRUGA KOBIETA

Jak chcesz, moje dziecie,

To narwijze róz polnych i blawatków w zycie,

Na wianek dla tej pani.

STARZEC

Oj, nie jedz, kobieto!

Widzisz ten pozar?

DRUGA KOBIETA

Cóz stad - ze sloma podbita

Chate spalili? - cóz stad?

STARZEC

Widac, ze sie wstydza

Chaty, slomy, blawatków i nas...

PIERWSZA KOBIETA

Na to zgoda,

A mówilam, ze oni z biednych chlopków szydza.

STARZEC

Dajcie mi swiety pokój.

DZIEWCZYNA

A ta panna mloda

To zadzierala nosa!... Widzieliscie wczora.

Wstazke czarna na czole miala zamiast wianka,

Wszystko, by sie odróznic... a w kosach równianka

Nie z bialych róz, ze zlotych... Twarz niby upiora

Blada... a usmiech hardy; a kiedy sie smieje,

To zabków ani widac.

DRUGA KOBIETA

Nim slonce dogrzeje.

Jedzmy, dziewczyno, wozem do zamku Kirkora...

DRUGA DZIEWCZYNA

Nie jedz! nie jedz!...

DZIEWCZYNA

Nie jade.

DRUGA KOBIETA

Stara wóz wymosci

I pojedzie... Jak do nich mówic po godnosci?

STARZEC

Grzecznie mówic.

DRUGA KOBIETA

Pojade.

DZIEWCZYNA

Tego mi i trzeba;

Kaza ci na dziedziniec wyniesc kawal chleba,

A ty sie klaniasz nisko jak wieko u skrzyni;

A pani z okna plunie. - Ha! moscia grabini,

Przynioslam ci kosz jajek. - Wiecie wy, ze ona

Byla juz na grabinie z dawna przeznaczona,

Bo miala wziac za meza Grabka pijanice.

Wiecie o tym? na Boga... to nie tajemnice,

Zwachali sie z Grabiczem - to dziw, gdzie on siedzial?

Nie bylo go na slubie.

PIERWSZA KOBIETA

Moze sie dowiedzial...

I poszedl do jeziora z rozpaczy.

DZIEWCZYNA

Nie latwo

Wisusowi utonac...

PIERWSZA KOBIETA

Otóz Grabiec pedzi

Z lasu, jak zwykle wiejska otoczony dziatwa,

Niby kania od wróblów...

Grabiec wpada na scene, za nim tlum dzieci.

DZIEWCZYNA

Niech z wami gawedzi,

Jesli dotad nic nie wie, nie mówcie o niczem;

Narwe grochu na wianek.

Odchodzi.

DZIECI

Z Grabiczem! Z Grabiczem!

Tancujmy! tancuj, Grabku!

GRABIEC

Precz, bachury!

STARZEC

Gdziezes to bywal? czemu tak ponury?

GRABIEC

Co? gdziem ja bywal?

DZIEWCZETA

I cos robil?

GRABIEC

Roslem.

DZIEWCZETA

Co ty powiadasz?

GRABIEC

Roslem.

DZIECI

On byl oslem!

Grabiec byl oslem...

GRABIEC

Milcz, przeklety tlumie,

Bo mi sie zdaje, ze lisciami szumie.

Gdybym przynajmniej mial tyle galazek,

Co mialem wczora, nie szczedzilbym wiazek

Na wasze plecy.

DZIECI

Co pan Grabek plecie?

GRABIEC

do Starca

Powiedz mi, starcze! czy to mozna w lecie?...

Czy mozna to byc? - dotad kora swierzbie! -

Byc wierzba?...

STARZEC

Wierzba mozna zostac wierzbie,

Ale grabinie to nie...

GRABIEC

A ja bylem

Wierzba...

STARZEC

Co mówisz?...

GRABIEC

Mówie, co mówilem.

Bogdaj was diabel pozamienial w lozy,

Córki tej wierzby, i piekielne kozy

Wypuscil na was... Ale ja w rozpaczy;

Ja bylem wierzba.

STARZEC

Jednak to cos znaczy...

A byles w karczmie?

GRABIEC

Wprzód nim wierzba bylem,

To bylem w karczmie.

STARZEC

I piles?...

GRABIEC

A pilem...

STARZEC

smiejac sie

Wiec to sen, panie Grabku, wierzba owa!...

GRABIEC

pokazujac na pogorzelisko

A gdzie ta chata?

DZIEWCZYNA

Jaka?

GRABIEC

Ta, gdzie wdowa

Zyla z córkami?...

DZIEWCZYNA

A toz chata stoi...

GRABIEC

Gdzie?

DZIEWCZYNA

Ty pijany!...

GRABIEC

Gdzie?

DZIEWCZYNA

Tu!...

GRABIEC

Niech was poi

Rosa diablica, jak mnie napoila,

Jesli tu chata...

DZIEWCZYNA

Chata sie zmienila

W twój nos czerwony, kiedys ty sie zmienil

W placzaca wierzbe.

GRABIEC

Bogdaj cie ozenil

Sztokfisz w habicie z diablem - a gdzie ona?...

DZIEWCZYNA

Kto?

GRABIEC

Balladyna?

DRUGA DZIEWCZYNA

wchodzi z grochowym wiankiem

Takze przemieniona

W ten grochowy wianuszek, w grochowy wianuszek.

Rzuca na glowe Grabkowi wianek.

DZIECI

Cha! cha! cha! groch na wierzbie rosnie zamiast gruszek!

Cha! cha! cha! panie Grabku! Grabku, gdzies ty bywal?

A tu slowik kochance mezulka wyspiewal...

DZIEWCZYNY

A pan Grabek byl wierzba!

DZIECI

Grabek rosnal w lesie!

DZIEWCZYNY

A zoneczka w zlocistej smyknela kolesie.

Cha! cha! cha!

DZIECI

Zen sie, Grabku, z miotla czarownicy!

Cha! cha! cha!

STARZEC

bierze Grabka za reke

Chodz do karczmy, przy miodu szklanicy

Ja ci wszystko opowiem.

Wyprowadza Grabka.

DZIECI

lecac za Grabkiem

Gil, wróbel i dzierzba

Spiewaly na grabinie - a on rzekl: jam wierzba,

Nuz z niego krecic dudy... Smyknela dziewczyna!

Cha! cha! cha! wierzba, wierzbic, wierzbiatko, wierzbina.

Dzieci i caly tlum wychodza za Grabkiem.

SCENA II
Sala pyszna w zamku Kirkora. Balladyna wchodzi zamyslona w bogatej szacie - z wstazka czarna na czole.

BALLADYNA

sama

Wiec mam juz wszystko... wszystko... teraz trzeba

Uzywac... panskich uczyc sie usmiechów,

I byc jak ludzie, którym spadlo z nieba

Ogromne szczescie... Wszakze tylu ludzi

Wiekszych sie nad mój dopuscili grzechów

I zyja. - Rankiem glos sumienia nudzi,

Nad wieczorami dreczy i przeraza,

A noca ze snu okropnego budzi...

O! gdyby nie to!... Cicho. - Mur powtarza:

"O! gdyby nie to..."

Wchodzi Kirkor zbrojny z rycerstwem.

KIRKOR

Moja mloda zono!

Jakze ci w moim zamczysku?...

BALLADYNA

Spokojnie.

Wchodzi Fon Kostryn.

KOSTRYN

Rycerze zbrojni czekaja przed brona.

BALLADYNA

Grabio! dlaczego tak rano i zbrojnie?

KIRKOR

Kochanie moje, odjezdzam...

BALLADYNA

Gdzie?

KIRKOR

Droga!

Przysieglem swiecie taic cel wyprawy.

BALLADYNA

Odjezdzasz! ach, ja nieszczesna!

KIRKOR

Na Boga!

Nie placz, najmilsza... bo ci bedzie lzawy

Glos odpowiadal nierycerskim echem...

Ani mie trzymaj przymilen usmiechem,

Bo moje oczy olsnione po sloncu

Drogi nie znajda... Niech piers uniesiona

Ciezkim westchnieniem z kraglego robroncu

Czarów nie rzuca, niech twoje ramiona

Wisza ku ziemi jak uwiedle bluszcze.

BALLADYNA

rzucajac sie na szyje

Gdzie jedziesz? Mezu... ja ciebie nie puszcze!

Dlaczego jedziesz? czys poprzysiagl komu?

KIRKOR

Sobie przysiaglem.

BALLADYNA

Bogdaj ogien gromu

Bóg rzucal tobie przed konia podkowa;

Moze piorunem twój kon przerazony,

Piorunem w brame powróci zamkowa.

Wiec ty na dlugo chcesz zaniechac zony?

KIRKOR

Za trzy dni wróce...

BALLADYNA

Czys ty kiedy liczyl,

Ile w dniu godzin? ile chwil w godzinach?

KIRKOR

Niechaj wie czlowiek, ze mu Bóg pozyczyl

Zycia na krótko, niechaj odda w czynach,

Co winien Bogu.

BALLADYNA

Lecz ty winien zonie

Pozostac z zona...

KIRKOR

Nic mie nie zatrzyma,

Musze odjechac - daj mi biale skronie!

Caluje w czolo.

Przed ludzi okiem ty wiesz, ze prawdziwe

Pocalowania daja sie oczyma,

A biedne usta, tak jako pierzchliwe

Jaskólki, musza w lot z bialego kwiatka

Chwytac miodowa pocalunku muszke: -

Badz zdrowa, zono... Gdzie jest nasza matka?

Moze spi jeszcze, pozegnaj staruszke:

Nie moge czekac.

odprowadzajac na strone

W skarbcu masz pieniazki,

Szafuj... i baw sie... - daj mi czolo biale,

Jeszcze raz... - zono! nie lubie tej wstazki,

Czolo nalezy do mnie, czolo cale,

Rozwiaz te wstazke...

BALLADYNA

Mezu, uczynilam

Slub.

KIRKOR

Slub po siostrze... tak... lecz gdy powróce,

To wiedz sie z Bogiem, ale mi sie wylam

Z takiego slubu...

BALLADYNA

Tak...

KIRKOR

Bo sie poklóce

Z toba, kochanko... i to nie na zarty. -

Badz zdrowa. - Chamy na kon! - niechaj warty

Czuwaja w zamku...

do Balladyny

Wspominaj mnie...

Odchodzi Kirkor i wszyscy prócz Balladyny.

BALLADYNA

sama

Mezu!

Odjechal... po co? Gdzie? - Sumnienia wezu,

Ty mi powiadasz: oto maz odjechal

Szukac Aliny... ona w grobie - w grobie?

Lecz jesli znajdzie grób? - Tak sie usmiechal,

Jakby chcial mówic: przywioze ja tobie,

A zdejmiesz wstazke, jak przywioze.

Fon Kostryn wchodzi.

KOSTRYN

Pani!...

Hrabia zaklina, abys mu przez okno

Poslala usmiech...

Balladyna staje w oknie i usmiecha sie. Kostryn na stronie.

Mezowie, zegnani

Zon usmiechami, sami we lzach mokna.

BALLADYNA

odchodzac od okna

Pojechal...

do Kostryna

Ktos ty, rycerzu?...

KOSTRYN

Dowodzca

Warty zamkowej. -

BALLADYNA

Nagrodze ci hojnie

Czujnosc i wiernosc...

KOSTRYN

Nie potrzeba bodzca

Temu, kto sluzy rycersko i zbrojnie

Tobie, grafini... Otosmy dostali

Zamkowi temu obrone tajemna;

Ach! my oboje bedziemy czuwali,

Ja nad aniolem - ty, aniol, nade mna.

BALLADYNA

Jak sie nazywasz?

KOSTRYN

Fon Kostryn...

BALLADYNA

Nie z Lachów?

KOSTRYN

Z niemieckich ksiazat rodze sie.

BALLADYNA

Wygnany?

KOSTRYN

Jak biedny ptaszek spod plonacych dachów

W lot sie puscilem... dzis obcy... nieznany

Wlasnej ojczyznie, sluga w obcym kraju;

Niech to nie bedzie moim potepieniem!

Ty takze obca...

BALLADYNA

Co?

KOSTRYN

Ty jestes z raju.

Odchodzi.

BALLADYNA

sama

Jak ja sie predko poznalam spojrzeniem

Z tym cudzoziemcem. - Ja mu nic nie winna -

Szukalam okiem przerazonym w tlumie

Kogos. - Wierzylam, ze tu byc powinna

Bratnia mi dusza... dusza moja... z moja...

Zaczac - jak? spojrzec - jezeli zrozumie,

Przemówic. - Dziwnie, ze sie ludzie boja

Ludzi jak Boga i wiecej niz Boga. -

Bede odwazna z ludzmi...

Wchodzi Wdowa ubrana jak w drugim akcie, w swiatecznym ubiorze.

WDOWA

Córko droga!

Co to sie stalo? Królewic odjechal?

BALLADYNA

Cóz stad?

WDOWA

Nazajutrz po slubie zaniechal

Zoneczki mlodej... czys go zagniewala?

To by zle bylo! Jakze ty dzis spala,

Golabko moja? wszak mówia, ze trzeba

Pamietac zawsze sen na nowym lozu.

Otóz ja snilam, ze do mnie az z nieba

Przyszla Alina, ot tak niby w morzu

Plynac w obloczkach... i rzekla...

BALLADYNA

Rózaniec

Mów lepiej, matko.

WDOWA

Czy ty chcesz kaganiec

Wlozyc na usta matce?

BALLADYNA

Matko stara,

Zamek nie chata, tu zatrudnien chmara,

Tu nie snów sluchac...

Wchodzi Sluga.

SLUGA

Jakas tam holota

Stoi przed brama i wykrzyka hardo,

Aby ja puscic przez zamkowe wrota.

A straz zlozona na krzyz halabarda

Zamknela bramy... Ta chlopianka stara

Z drabiniastego woza bez ustanku

Krzyczy zolnierzom: “Powiedz, mój kochanku,

Matce Kirkora zony, ze Barbara,

Jej przyjaciólka, zjezdza w odwiedziny".

WDOWA

To moja kuma... jakie tam nowiny?...

BALLADYNA

Odprawic ten wóz.

WDOWA

Balladyno?

BALLADYNA

Matko!

Czy ci sie sprzykrzyl zamek?... dobra droga,

Mozesz odjechac z ta stara...

WDOWA

Co?... klatka?

Tym drabiniastym wozem? - A, na Boga!

Córko, co mówisz?

BALLADYNA

O! to zarty...zarty...

Kaz, matko, wóz ten wyprawic...

WDOWA

z westchnieniem

Wyprawcie. -

Powiedzcie, ze spie.

BALLADYNA

do slugi

A jesli uparty

Wóz nie odjedzie, rozumiecie - warty

Czuwaja w zamku...

WDOWA

do slugi

Tylko nie nabawcie

Biedy... to stara.

Sluga odchodzi.

Prawda, córko moja,

Gdyby przyjmowac, toby tu jak z roja

Sypalo chlopstwo. - Niechaj nas kochaja

Z daleka - prawda? Córki rozum maja,

Ty nie glupiutka; kiedy zaczniesz prawic,

To ksiedza nawet nie zrozumie glowa.

Moja córuniu! Kaz ty przecie sprawic

Sukienke matce, bo juz ta cycowa

Ma blade kwiatki, a jak tu kobiecie

W szarak sie ubrac? Córko! moje zycie!

BALLADYNA

To jutro, matko, przypomnij. - A tobie

Starej kobiecie, lepiej nie wychodzic

Z cieplej komnaty...

WDOWA

Ach, nudno jak w grobie

Tak samej siedziec... Czy ty czcesz zagrodzic

Zamek matuli?...

BALLADYNA

Nie - nie...

WDOWA

Kocha mie?... prawda, córko? A malina

Na twoim czole? Ta plama... o! pokaz...

Czy boli ciebie? Ty nigdy nie kwokasz,

Kurko, choc boli... a to moze boli?...

BALLADYNA

Dosyc juz, matko...

WDOWA

Woda spod topoli

Obmyc nie mogla... o! córko kochana...

To jakas dziwna i okropna rana,

Bladniesz, by o niej wspomniec...

BALLADYNA

Wiec dlaczego

Wspominasz, matko?...

WDOWA

To z serca dobrego...

Z dobrego serca...

BALLADYNA

Wierze! wierze! wierze!

Matko, idz teraz do siebie na wieze.

WDOWA

Do mojej ciupy?...

BALLADYNA

Tam ci jesc przyniosa...

I pic przyniosa...

WDOWA

I pic jak ptaszkowi?...

BALLADYNA

Idz, matko!

WDOWA

To juz z moja siwa kosa

Bede sie bawic... Tylko sluzalcowi

Kaz mi jesc przyniesc... nie zapomnij...

Odchodzi.

BALLADYNA

sama

Pieklo!

Mieszam sie - bladne... Ja sie kiedys zdradze

Przed matka, mezem... Wszystko sie urzeklo

Na moja zgube. Ludzie jako szpaki

Uczone mowy, przez okropna wladze

Sprawiedliwosci, nie myslac o mowie

Tak mówia, jakoby tajnymi szlaki

Dazyli ciagle w glab serca. Surowie

Klada sedziego pytanie: czys winna?

Kretymi slowy... Matka, maz, oboje,

I maz, i matka - ta kobieta gminna.

Trzeba ja kochac, to matka.

Kostryn wchodzi na scene.

KOSTRYN

Pokoje

Kazalem suto osnuc w zlotoglowy.

Dzis dzien poslubny... dzis na dwór zamkowy

Zjada sie liczne pany i rycerze,

Wasale twoi...

BALLADYNA

Trzeba zamknac wieze,

Gdzie mieszka moja - mamka; - ona chora,

Snu potrzebuje.

KOSTRYN

Jak to - ta potwora

Mlekiem poila twoje usta sliczne?

Ach nie!... Ta chyba bogini niebieska,

Co ma blekity lala drogi mleczme

Tak, ze sie kazda bialych piersi lezka

W gwiazde mienila i dzis ludziom plonie;

Ta sama chyba na sniezystym lonie

Ukolysala ciebie...

BALLADYNA

Mój rycerzu,

Zlote masz usta...

KOSTRYN

Ty dyjamentowe

Serce. - Kazalem na Gopla pobrzezu

Zapalic smolne beczki i ogniowe

Slupy; do ognia weselnego leca

Weseli goscie. Czy pochwalasz pani?

BALLADYNA

Czyn, jak przystoi.

KOSTRYN

Wieze sie oswieca

Jasnym kagancem, i tylko wybrani

Goscie do zamku maja byc przyjeci.

Wlasnie dzis jakis prostak bez pamieci

Wdzieral sie tutaj, kazalem go psami

Poszczwac za wrota. Smialek nad smialkami,

Psom odszczekiwal ciagle, ze znal ciebie,

A w takich ustach to bluznierstwo srogie.

BALLADYNA

Któz by to mógl byc?

KOSTRYN

Ktos z tych, co po chlebie

Panskim sie wlócza, i szaty ubogie

Lataja nitka wyskubana z plaszcza

Panów, gdy nadto blisko przypuszczaja

Taka holote... wyszczekana paszcza.

O! ty go nie znasz... twe usta nie maja

Zglosek na takie imie - jakis gbura -

Grabiec...

BALLADYNA

Co? Grabiec? Tego chlopstwa chmura

To jak szarancza.

KOSTRYN

Przebacz mi, grabini,

Królowa kwiatów na prózno obwini

Chlopianki ulów, ze kolo niej brzecza.

Albo sie owin niewidzialna tecza

Przed ludzi okiem; albo znos cierpliwie

Nasze wejrzenia...

BALLADYNA

O! ty, syn ksiazecy,

Mieszasz sie prózno z tymi, co na niwie

Wiejskiej wyrosli... z tysiaca tysiecy

Mozesz byc pierwszym, byles tajemnicy

Umial dochowac.

Kostryn przykleka i caluje kraj szaty.

Chodzmy do skarbnicy

Zaczerpnac nieco zlota, aby godnie

Gosci przyjmowac...

KOSTRYN

Poniose pochodnie.

Kostryn poprzedza z pochodniami Balladyne - wychodza.

SCENA III
Las przed chata Pustelnika. Kirkor zbrojny. - Pustelnik z korona w reku.

PUSTELNIK

Kirkorze, oto zlocista korona.

Wiec moze kiedys za twoja pomoca

Wróci na Gnezno i nie zakrwawiona

Blysnie ludowi.

KIRKOR

Widzisz, jak ja zloca

Promienie slonca; dobra wrózba.

PUSTELNIK

Boze,

Swiec naszej sprawie... Dam ci jedna rade.

Mlodziutka zone pojales, Kirkorze?

KIRKOR

Pelna prostoty, spokojny odjade.

PUSTELNIK

Wtenczas w kobiecie cala ufnosc klade,

Jezeli wolna od wad matki Ewy.

Doswiadcz ja. Poszlij zapieczetowana

Skrzynie malzonce i srogimi gniewy

Zagroz, jezeli znajdziesz rozlamana

Pieczec malzenska.

Wynosi zelazna skrzynke.

KIRKOR

Dobrze, niech tak bedzie.

To moja pieczec, dwie zlote zoledzie

W paszczy dzikowej. Pójdz sam, wierny slugo.

Wchodzi Sluga.

Zanies to zonie, a jakkolwiek dlugo

Bede sie bawil, niechaj nie otwiera,

Bo ja tak kaze.

Sluga odchodzi.

Ona taka szczera!

Ach, ty mi szczescia pokazales droge,

Czynami tylko zawdzieczyc ci moge.

Zegnaj mi, starcze... Królem cie powitam.

PUSTELNIK

Na twoim czole juz zwyciestwo czytam.

KIRKOR

Na, kon, rycerze!

Odchodzi Kirkor. - Slychac tetent oddalajacych sie koni.

PUSTELNIK

Czemu sie ten rycerz

Dwudziesta laty pierwej nie urodzil?...

Bylem na tronie, to kraj caly plodzil

Same poczwary; Jak niezdatny snycerz,

Który w kamieniach szuka ludzkiej twarzy

I czyni ludziom podobne kamienie,

Ale bez duszy... Czyliz przyrodzenie,

Nim stworzy, dlugo o stworzeniu marzy,

Dlugo próbuje, naprzód tworzac karcze,

A potem ludzi jak Kirkor.

Wchodzi Filon - fantastycznie ubrany.

FILON

O! starcze!

Gdzie jest kochanka moja?

PUSTELNIK

Nie ozyla.

FILON

Ach, to mi pokaz, gdzie lezy mogila

Serca mojego?... Niechaj widze, jakie

Kwiaty wyrosly z posianej nadziei.

Blade byc musza...

PUSTELNIK

O! wieczna placznico!

Czemu bezczynny bladzisz w lesnej kniei?

Biegnij z Kirkorem, twoje zlote wlosy

Odziej zelazna rycerza przylbica;

I na te szale, która ludzkie losy

Wazy na ziemi, rzuc ziarnko makowe

Twojego zycia... moze los przewazy.

FILON

Gdzie jej mogila?... gdzie?

PUSTELNIK

Gliny surowe

Piers juz wyjadly, a po bialej twarzy

Robactwo lazi...

FILON

O nie! ona w ziemi

Jako rzek nimfa, na glinianym dzbanku

Dlonia oparta, dzban malinowemi

Leje gwiazdami i w rózowym wianku

Trzyma zakleta na malin ruczajek

Biala jej postac... zbudzic sie nie moze;

Oczki, az listkiem niezapominajek

Z grobu wyrosna w rubinowe zorze

Mogily patrza gwiazdami blekitu.

W grobie sie blyszczy.

PUSTELNIK

W grobie tyle switu,

Co nad kolyska marzen.

FILON

A cien blady

Nieraz tam bladzi, gdzie zwieszone smutnie

Nad grobowcami brzozy, jako lutnie

Od slowikowej tracane gromady,

Placza i szumia listkowymi struny.

Nieraz ja srebrne uplacza pioluny,

Nieraz rozkwitly zatrzyma blawatek;

Nieraz jak dziecko staje - i westchnieniem

Zdmucha cykorii opuszczony kwiatek.

Cialo jej lezy pod zimnym kamieniem;

Duch na promykach ksiezycowych plywa

I nieraz plocho te kwiatki obrywa,

Co kazdym listkiem licza szczescia chwile.

Ach, powiedz, starcze... wiec ludzie w mogile

Marza o szczesciu?...

PUSTELNIK

Umrzyj, to sie dowiesz.

A jesli wrócisz z grobu, to opowiesz

O tych marzeniach sumnieniom zbrodniarzy;

A moze beda spali cicho w lozu...

FILON

Pójde... i stane na lesnym rozdrozu.

Jezeli jaka jaszczurka zielona

Pobiegnie w prawo, to w grobie sie marzy...

Jesli na lewo... to czlowiek - nic - kona

I nie sni...

Odchodzi Filon.

PUSTELNIK

Ilez rodzajów nedzarzy

Na biednym swiecie - ziemia to szalona

Matka szalonych - któz to znowu?

Balladyna wbiega predko.

Kto ty?...

BALLADYNA

Pani z bliskiego zamku.

PUSTELNIK

Czego zadasz?

BALLADYNA

Wiem, ze znasz ziólek lekarskie przymioty,

Ze leczysz rany.

PUSTELNIK

Zdrowo mi wygladasz.

Pokaz zranione miejsce.

BALLADYNA

Starcze!

PUSTELNIK

Lekarz

Powinien widziec...

BALLADYNA

Czy ty mi przyrzekasz

Wyleczyc?

PUSTELNIK

Pokaz te rane!

BALLADYNA

Na czole.

Patrz! ha... co?

PUSTELNIK

Niby miesiac w mglistym kole

Krwi... twoja rana... czerwona i sina.

Powiedz mi, jaka, jaka straszna wina

Przyczyna?

BALLADYNA

Zadna.

PUSTELNIK

Lekarz musi wiedziec

Wprzód, nim wyleczy.

BALLADYNA

Czerwona malina

Splamila czolo.

PUSTELNIK

Musisz mi powiedziec,

Kiedy to bylo?

BALLADYNA

Wczora.

PUSTELNIK

Wczora rano?

BALLADYNA

Tak.

PUSTELNIK

Daj mi reka posluchac uderzen

Twojego serca. - Czy pod zaplakana

Wierzba nie rosly maliny? Mów smialo;

Zadam od ciebie spowiedniczych zwierzen.

Czy ta malina byla kiedys biala?

A tys ja moze sama sczerwienila?

Przylóz do serca te, co cie zranila,

Maline...

Odpycha ja gwaltownie.

Biada tobie! serce twoje

Wydalo...

BALLADYNA

Starcze!

PUSTELNIK

Tys siostre zabila!

BALLADYNA

Nie - nie - masz zloto - jeszcze tyle troje

Przyniose...

PUSTELNIK

Sluchaj! za co placisz?

BALLADYNA

Nie wiem...

PUSTELNIK

Ta rana ciebie piekielnym zarzewiem

Pali... ha?...

BALLADYNA

Pali...

PUSTELNIK

I spalas dzis?

BALLADYNA

Spalam.

PUSTELNIK

Z ta rana?...

BALLADYNA

Starcze, ja nic nie wyznalam.

PUSTELNIK

Nic! o przekleta! a za cos placila?

BALLADYNA

Za twoje leki.

PUSTELNIK

Bogdaj rana gnila,

Az cienie smierci na cala twarz padna;

A moje ziola nie ukradna

Zadnego bólu...

BALLADYNA

Starcze, biada tobie!

PUSTELNIK

z ironia

Co? ty mi grozisz, kiedy ja chorobie

Obmyslam leki? Czary piekiel trudze,

Aby te rane zmazac z twojego czola.

Chcesz? siostre twoja umarla obudze.

BALLADYNA

Obudzisz?

PUSTELNIK

Siostra niech siostry zawola!

Umarla wstanie i te rane zmaze.

Chcesz?

BALLADYNA

Gdybym miala trzy wybladle twarze,

Na kazdej twarzy trzy straszniejsze plamy,

Wole je nosic az do Boga sadu,

Niz...

PUSTELNIK

Milcz, zbrodniarko! teraz my sie znamy

Do glebi serca... Niechaj z tego tradu

Legna sie w mózgu gryzace robaki,

W sumnieniu weze; niech kasaja wiecznie,

Az umrzesz wewnatrz, a zgnilymi znaki

Okryta, chodzic bedziesz jako zywe

Trupy... precz! precz! precz! ty musisz koniecznie

Czekac, co Boga sady sprawiedliwe

Uczynia z toba... A cos okropnego

Bóg juz przeznaczyl, moze jutro spelni.

Moze odmówi chleba powszedniego,

Moze ci wlosy koltunami zwelni,

Potem zabije niewyspowiadana

Ogniem niebieskim... Biada! Jutro rano

Na murach zamku ujrzysz Boga palec.

Ty jestes jako zdradliwy padalec,

A jeszcze gorsza plame masz wyryta

Na twoim sercu niz na twoim czole.

Co... czys ty martwa?... Obudz sie, kobieto...

Obudz sie, sluchaj.

BALLADYNA

jak ze snu

Co to? ha! wyrzekles,

Ze siostra moja zbudzi sie?... ja wole

Umrzec. - Dlaczego ty sie, starcze, wsciekles?

Biada ci! Biada!

Ucieka.

PUSTELNIK

sam

W smutnej lasów ciszy

Zbrodnia jak dzieciol w drzewa bije suche;

A ciecie noza daje takie gluche

Echo jak topor kata, kiedy rabie

Glowy na pniaku. Bóg to wszystko slyszy,

Wszystko zamyka w tej okropnej trabie,

Co kiedys bedzie na sad wolac ludzi.

Slychac smiech w lesie.

Wszelki duch! W lesie smieja sie szatani!

Wiedzma goplanska z diablików orszakiem

Smieszy ponure deby, a z placzacych

Brzóz sie najgrywa.

Slychac odglos lowów i psów lajanie.

To lowiec umarly

Mglistymi psami mgliste pedzi tury

Blyskawicowym wichrem oslepione.

Pójde... i lowy przezegnam, niech gina

Na wieki wieków...

Lecz to nie rozsadek

Sasiedztwo diablów mienic w nieprzyjaciól.

Slychac dzwony podziemne.

Cóz to? zalane przed wiekami miasta

Wolaja z Gopla do Boga o litosc

Placzem wiezowym... Moze jaki krzyzyk

Wiezy sodomskiej miedzy lilijami

Widac na fali?... pójde - nie wytrzymam -

Pójde przezegnac miasto potepione;

Moze spokojnie pod modlitwa starca

Snem cichym zasnie w pogrobowej fali;

Jak potepiony czlowiek, za którego

Dziecie sie modli.

SCENA IV
Las jak poprzednio. - Skierka i Chochlik.

CHOCHLIK

Polecial... glupi jak wrona.

SKIERKA

bierze porzucona na kamieniu korone

Patrz, oto starca korona.

Niechaj na wlosach Gpolany

Od ksiezycowych promyków

Blyska jak wianek ogników

Zwiazany wlosem i wlany

W gniazdeczko zlotych warkoczy.

CHOCHLIK

Patrz, nasza pani tu kroczy.

Grabiec i Goplana wchodza na scene.

GRABIEC

Moja najmilsza wiedzmo, deszczowa panienko,

Tobie jezioro lozem, a chmurka sukienka;

Gdy po lesie przechodzisz, kazdy kwiat i drzewo

Wolac by cie powinien; chodz panno ulewo!

Oraczowi by cie miec nad sucha niwa.

A gdybym ja byl kwiatkiem, gorczyca, pokrzywa,

Albo rumiankiem, wtenczas wieczna tobie milosc

Przysiaglbym i w malzenska wstapilbym zazylosc.

Ale ja na nieszczescie nie kwiat ni ziele;

Czlowiek miesny panienko; a moje piszczele

Skóre wychudla podra jak ostre nozyce,

Jesli je mgla napoje, gwiazdami nasyce.

Wiec klaniam unizenie.

GOPLANA

O! biada mi, biada!

Dzis moja róza na pienku opada,

Dzis jakis rybak otrul zlota stynke,

Pieszczote moja; dzis mila ptaszynke,

Co mi spiewala noca nad jeziorem,

Na srebrnej brzozie, chlop zabil toporem

I drzewo zrabal...

GRABIEC

Dzisiaj mnie sowito

Wierzbami pod zamczyskiem Kirkora obito;

To prawdziwe nieszczescie, plecy swierzbia. - Ale

Skoro w tym zamku bija, a karmia wspaniale,

Gdy z odkreconych dziobków u rynien w rynsztoki

Plynie jasna gorzalka; wiec kaza wyroki,

Abym przystal na sluzbe do kuchni Kirkora.

GOPLANA

Co? zawsze do niej! do niej!... Jeszcze wczora

Widziales serce tej kobiety. Mily,

Czego zadasz? Wladzy, bogactw, sily,

Zmienionej twarzy; chociazby kamyka,

Co sprawia cudem, ze przed ludzmi znika

Czlowiek, jak widmo rozplynione we snie;

Wszystko miec bedziesz. Jakze mi bolesnie

Czarami twoje zakupowac serce! -

Chcesz-li miec owe skrzydlate kobierce,

Co nosza ludzi, gdzie mysla zazadac?

O! mily, powiedz!...Czy pragniesz wygladac

Jako ów rycerz zjawiony na chmurze

Szykom Lechitów? W zlocie i lazurze

Od stóp do glowy.

GRABIEC

Wiec od stóp do glowy

Milo by mi wygladac jako król dzwonkowy,

W koronie, z jablkiem w lewej, z berlem na prawicy.

na stronie

Jak sie teraz wywikla wiedzma z obietnicy?

glosno

Niech mam berlo, korone, plaszcz, zlote trzewiki,

Od stopy az do glowy, jak pan król...

GOPLANA

Diabliki!

Leccie u zorzy

Prosic purpury,

Perel u rózy,

Szafiru u chmury,

U nieba blekitu,

A zlota u switu;

A moze gdzie zawieszona

Na niebie teczowa nic,

To tecze wziac na wrzeciona,

I wic, i wic, i wic!

Odbiegaja Skierka i Chochlik. - Do Grabka

O jakiej zamarzysz postaci,

Zakreslony w czarów kole,

Taka moc Goplany da ci

Postac, szaty, rysy, dole...

GRABIEC

W mojej mysli dzwonkowe szastaja sie króle.

GOPLANA

zakresla kolo

Stój cicho, nie wychodz z kola.

Slyszysz, jak szumi puszcza wesola,

Jak po galazkach sosen, leszczyny,

Zlatuja na dól spiewne ptaszyny,

Zlociste wilgi, gile, slowiki.

Z nimi ciekawe slonca promyki

Splywaja do nas przez listki drzace.

Ale sie wkrótce niebo zachmurzy,

We mgle przeleca zlote miesiace

I gwiazdy blade, jak tuman burzy

Z blyskawicami.

Skierka i Chochlik niosa szaty i korone.

SKIERKA

Wszystko gotowe.

GRABIEC

poziewa

A! a! spac chce...

GOPLANA

Pochyl glowe,

Zasnij - obudzisz sie skoro.

We snie cie duchy ubiora

Na mare twego marzenia.

GRABIEC

kladac sie

Cudy... Dobranoc, panie Grabku... do widzenia

Na tronie... dobrej nocy, synu organisty,

Polecam sie pamieci i afekt strzelisty

Lacze...

Poziewa.

A! a! a! cudy...

Zasypia.

GOPLANA

Czuwajcie nad sennym,

Ja czary piekiel zamówie.

Sciemnia sie - czerwone chmury przechodza i widma otaczaja Goplane odwrócona.

SKIERKA

Okryj go plaszczem promiennym,

Wdziej mu zlociste obuwie.

Sciemnia sie zupelnie. - Na glowie Goplany pokazuje sie pólksiezyc.

Perla rosy z plaszcza kapie;

Zbierz te perelki po trawie

I znów przyszyj na rekawie.

CHOCHLIK

Król dobrodziej w dobre chrapie,

Na drugi bok sie przewraca.

SKIERKA

Gpolano, niech swiatlo wraca,

Juz sie twój mily przetwarzyl.

Goplana daje znak - ksiezyc z jej czola znika - i swiatlo wraca.

GOPLANA

patrzac na spiacego

Jaka on sobie dziwna postac wymarzyl.

Grabiec wstaje z ziemi jak król dzwonkowy.

GRABIEC

poziewajac

A-a-a-a-dobry dzien... a-piekna pogoda,

Co to? wlosy na brodzie? - Diabla! - siwa broda,

Co to znaczy? W co znowu przewierzgnely biesy?

Jaki plaszcz! - jakie dziwne na piersiach floresy!

Snilo mi sie... Dalibóg, nie wiem, co sie snilo,

Karczma podobno, piwo z beczek sie toczylo,

I byl potop, w potopie plywalem jak ryba.

Sztuczka diabla! zrobili ze mnie wieloryba,

Lewiatana w zlocistym plaszczu, z broda siwa.

Ha! chodz tu, moja wiedzmo, moje szklanne dziwo,

Powiedz, kto mnie tak zlotem i broda ozdobil?

Powiedz, co sie zrobilo ze mnie?

GOPLANA

Król sie zrobil.

GRABIEC

siega do glowy i znajduje korone

Wiec niech sie nie odrabia to, co juz zrobione.

Siegnela reka do glowy, znalazla korone.

Cudy...

GOPLANA

Nosisz prawdziwa korone Popielów...

GRABIEC

Widze, ze sluzy ludziom do tych samych celów,

Co czapka: kryje uszy. A to?

Pokazuje berlo drewniane.

GOPLANA

Berlo twoje.

GRABIEC

Jak chcesz, mily wegorzu, ja sobie uroje,

Ze to berlo; niech oko rozumowi sprzyja

I powie, ze to berlo... Skad wy tego kija

Wzieli, diabliki moje?

CHOCHLIK

Gdy cie Grabkiem zwano...

GRABIEC

ze wzgarda

Nie mów mi o tym Grabku.

CHOCHLIK

Gdys byl wczora rano

Obywatelem lasu, wierzba: z królo-drzewa

Filon ulamal galaz.

GRABIEC

I ta reka lewa

Nosi te sama kore, któram ja porastal,

I ta kora jest berlem... Ha! to bede szastal

Tym berlem po grzbiecinach. - Ach! wielka mi szkoda,

Ze sie do nieba dostal ojciec golibroda,

Wraz by oszastal dlugie kedziory na brodzie.

Moja wiedzmo, co chodzisz jak swieta po wodzie,

Nie mozesz ty mie z laski swojej brody zbawic?

Nie?... basta... jaki balwierz potrafi sie wslawic

Na tej królweskiej brodzie. - Ha... a jeszcze warto

Dac mi jablko do reki, a z dzwonkowa karta

Bede chodzil po swiecie jako ze zwierciadlem.

SKIERKA

Na jablko królewskie skradlem

Chlopakom z bliskiego siola

Banke z mydla; a dokola

Tak pieklo slonce, ze z glowa

I z nogami w krysztalowa

Siadlem kulke. - Lece, lece...

Wtem banieczka moja zlota

Na blekitnej siadla rzece;

I konik polny - niecnota!

Kiedy pod teczowym szkielkiem

Usnalem spokojnie w lódce:

Zbil ja gazowym skrzydelkiem

I uciekl... a ja rozespan,

Na niebieskiej nezabudce

Ocknalem sie...

GRABIEC

Diabliku, to znaczy, ze jespan

Glupi jak but... bo jablko, choc jablko królewskie,

To jablko, nie zas zadne migdaly niebieskie.

Chochlik daje mu jablko.

Dzieki skladam waszeci - dobre... a czy winne?

Kosztuje

Wiec mam wszystko, co król ma. Ach! ach! A gdzie gminne

Szoldry? Poddani moi, którym ja panuje?...

GOPLANA

Wszystko, co na tej ziemi moja wladze czuje:

Ptaszyny, drzewa, rosy, tecze, kazdy kwiatek

Jest twoim...

GRABIEC

Trzeba zaraz nalozyc podatek.

Sluchajcie mnie... a kodeks niech bedzie wykuty

W spróchnialej jakiej wierzbie. Odtad brac w rekruty

I zubry, i zajace, i dziki, i losie.

Kwiaty, jezeli zechca kapac listki w rosie,

Niech placa, rose puszczam w odkupy Zydowi;

Niech mi wódka zaplaci. Kazdemu szpakowi

Kazac nie myslec wtenczas, kiedy bedzie gadal...

Zabronic, aby sejmik jaskólczy usiadal

Na trzcinach i o sprawie politycznej sadzil.

Wróblów sejmy rozpedzic; ja sam bede rzadzil

I wieszal, i nagradzal... Jaskólkom na droge

Dawac paszporta, w takich opisywac noge,

Dziób, ogonek i skrzydla, i rodzime znaki.

Odtad nie beda dzieci swych posylac ptaki

Do niemieckich zakladów, gdzie ucza papugi;

Wyjete sroki, które oddaja uslugi

Wazne mowie ojczystej. Z cudzych stron osoby

Jak to: kanarki... sledzic. Na obce wyroby

Nakladam clo... od lokcia teczy wyrobionej

W kraju slonca, ksiezyca, bialej lub czerwonej

Albo fijoletowej, byleby jedwabnej,

Placic po trzy zlotniki... a od sztuki szwabnej

Plótna z bialych pajeczyn...

GOPLANA

O czym gadasz, drogi?

GRABIEC

Co? króluje... króluje - skarb latam ubogi.

Róza placi od paczka, od kalin kalina,

Od kazdego orzecha zaplaci leszczyna,

Czy to pusty, czy pelny... mak od ziarek maku,

Nie od makówek. Glowa na mnie nie dla znaku...

GOPLANA

Zostawiam ci Chochlika, Skierke, - niechaj sluza,

Niechaj zrywaja kwiaty, a strzesiona róza

Osypia, kiedy zasniesz. Badz zdrów, do wieczora.

Bede ciebie czekala nad brzegiem jeziora,

I placzac, piosnka placzu wabila slowika.

Odchodzi Goplana.

GRABIEC

Az mi lzej, ze ta rybia galareta znika.

Hej, poddani!

do Chochlika

Ty jestes królewskim ministrem,

Bos glupi.

do Skierki

A ty, drugi diable z oczkiem bystrem,

Blaznem; smiesz mie, lajdaku, az z radosci pekne.

Ministrze, gdzie mój powóz?

CHOCHLIK

Cztery konie piekne.

Czarne - ksiezycowymi wierzgaja podkowy;

I wóz na ciebie czeka Mefistofelowy;

Ale nie mów Goplanie...

GRABIEC

Dlaczego?

CHOCHLIK

Bo ona

Nie chce pozyczac z piekla.

GRABIEC

Szalona! szalona!

Jesli diabel pozycza, bierz, bo takie wozy

Oszczedzaja ci butów...

do Skierki

Ty bedziesz wiózl z kozy.

Minister za forysia... teraz jechac pora.

SKIERKA

Gdzie król jedzie?

GRABIEC

Na uczte slubna do Kirkora.

Odchodza wszyscy.

SCENA IV
Sala w zamku Kirkora - Kostryn.

KOSTRYN

sam

Za pustelnika cela drzewami ukryty

Slyszalem tajemnicza spowiedz tej kobiety.

O! szczescie! - teraz panem zlotej tajemnicy;

Móglbym ja z palacowej rozkrzyczec wiezycy,

Albo mojemu panu wiernie opowiedziec,

Albo okropna powiesc wyrazami cedzic,

Jako piasek klepsydry, w pani trwozne ucho,

Az zobacze skarbnice tego zamku sucha

Jak czolo Araratu... Wraca Balladyna.

Moge miec ja i skarby. - Szczesliwa godzina.

Staje na stronie.

BALLADYNA

wchodzi gleboko zamyslona

O wszystkim wie ten czlowiek stary... powie drzewom,

Drzewa beda rozmawiac o tym w gluche noce,

Az straszna wiesc urosnie. O! biednez wy mysli,

Jak dzieci nierozumne cieniów sie lekacie.

Ten starzec slowa moje laczy, sklada, zbiera.

I mówi: byc nie moze... ta kobieta mloda

Nie zabila. A jesli wie? jezeli pewny?

A któz w taka rzecz moze uwierzyc jak w pacierz?...

Ale jesli uwierzyl - jesli przechodniowi

Zblakanemu opowie straszna zbrodnie pani -

Nim wymówi nazwisko, zleknie sie jak prostak

Zemsty moznego pana. - A moze - jezeli

Dobre ma serce starzec, na koncu jezyka

Znajdzie litosna rade: Na co ludziom szkodzic?

A moze juz zapomnial, a ja nierozsadna

Mysle, o czym ten starzec myslec juz poprzestal...

Bo i czymze ja jestem, aby mna sie ludzie

Zajmowali, sledzili, chcieli gubic? - Pieklo!

Tysiacem slów nie moge zabic tego slowa:

On wie. - Na cózem poszla do tego czlowieka?

Stracilam sie; szatanska reka mnie zawiodla.

I pomyslec, ze gdyby nie te odwiedziny,

Starzec bylby jak owe ludzi milijony,

Których nigdy na swiecie nie spotkalam. Myslec,

Ze ta sama godzina trwoznych mysli pelna

Bylaby jak wczorajsze godziny, i moze

Spokojniejsza; bo wszakze wiele by sie strachu

Przez jeden dzien zatarlo tajemnicza cisza.

Teraz wszystko na nowo odradza sie z twarza

Okropniejsza. - Zazdroszcze tej, co dzis rano

Mna byla.

Kostryn zbliza sie.

KOSTRYN

Pani! od grafa przyslany

Z darami goniec - na rozkazy czeka...

BALLADYNA

Dary od meza? zawolaj czlowieka,

Niech je tu zlozy. Stój... czy tobie znany

Ów zebrak, który mieszka w lesie, stary?

KOSTRYN

Pustelnik?

BALLADYNA

Nie wiem, czemu sie nawinal

Na mysl... gdzie goniec z przyslanymi dary?

Zapewne drogie?

KOSTRYN

Graf pan zawsze slynal

Szczodrobliwoscia... i byl na ksztalt slonca,

Co wszedy zywne rozsypuje blaski...

BALLADYNA

Ciekawa jestem nowej meza laski.

Zawolaj zaraz... zawolaj tu gonca.

Kostryn odchodzi.

Gdyby te dary, gdy nie przerazona

Mysl... Na co bylo pytac sie Kostryna

O tego starca?

Wchodzi Kostryn i Gralon.

GRALON

Przeze mnie, Gralona,

Kirkor pozdrawia...

BALLADYNA

Zdrów?

GRALON

Zdrów jak malina.

BALLADYNA

Czy maz ci kazal taka oslodzona

Przyniesc odpowiedz?...

GRALON

Graf dal polecenie,

Abym te skrzynie z pieczecia czerwona

Przyniósl do zamku, i nakazal zenie,

Tobie, grafini, abys nie ruszala

Pieczeci jego ni klódek u wieka,

Az sam powróci.

BALLADYNA

Bogdaj bym skonala,

Jesli rozumiem glos tego czlowieka!

Powtórz.

GRALON

Graf Kirkor...

BALLADYNA

Wiem. - Ale dlaczego

Skrzynie okuta i przyslana w darze

Kazal mi chowac az do dni sadnego

Zamknieta?

GRALON

Mówil pan: bo ja tak kaze...

Nic wiecej...

BALLADYNA

Glupcze! Twoja glowe ciasna

Nosisz na karku w skorupie blaszanej,

Aby w niej wróble, jak w dziurawym garku,

Gniazda winely. - Skrzyni okowanej

Nie ruszac? Ha! ha! w Kirkora podarku

Widze nieufnosc, nie zas wierna milosc.

Ty podly chlopie,

do Gralona

choc dluga zazylosc

Laczy cie z panem, nie mialbys odwagi

Ruszyc tej skrzyni? Bo ty chlosty, plagi

Czujesz na grzbiecie... Ale ja! malzonka,

Jezeli zechce... Gdyby mi szepnela

Mucha... ha! gdyby cichego skowronka

Glosek podszepnal: otwórz, a od dziela

Szatan odpedzal ognistymi skrzydly,

To wiesz ty, podly sluzalcze obrzydly,

Ze wola moja...?

KOSTRYN

Grafini...

BALLADYNA

Ty moze

Chcesz przypominac, ze mój maz ma prawo?

Wiec niech doswiadcza! co mi tam... Mój Boze,

Gdybym ja byla jak inne ciekawa,

To... Ale wy mnie nie znacie, przysiegam!

Ja tak trwozliwa, ze nawet w ogrodzie

Po jablko z drzewa upadle nie siegam.

Jesli maz zechce, o chlebie i wodzie

Zyc bede, zawsze wesola, jak wrona

Na cudzym plocie. Anim teraz w zlosci.

Masz, stary,

do Gralona

oto zlotówka czerwona,

Wez ja i przepij albo przegraj w kosci,

I gon za panem; powiedz, ze go czekam

Z niecierpliwoscia, ze lzy po nim ronie;

Ze jedwabiami zlotymi wywlekam

Szarfe dla niego. Gdziezes ty, Gralonie,

Odjechal pana?

GRALON

W nadgoplanskim borze.

BALLADYNA

Nie zatrzymywal sie nigdzie po drodze?

GRALON

U pustelnika stanal w celi.

BALLADYNA

Boze!

U pustelnika... Mów - ja ci nagrodze

Za kazde slowo garscia zlota - ale

Chce wiedziec wszystko... rozumiesz? Wspaniale

Nagrodze ciebie, ale mów otwarcie.

Chocby co bylo okropnego - powiedz...

GRALON

W borze przez glucho zarosly manowiec

Pan jechal przodem na koniu lamparcie,

A my gesiora jechali za panem...

Wtem nagle panski kon dal w góre slupa,

Jakby sie spotkal z ognistym szatanem.

A pan graf z konia rzekl: “Czuc w lesie trupa..."

BALLADYNA

z przerazeniem

I z konia zsiadl... i...

GRALON

Krzyknal: “Za mna sluzba!"

I pieszo z mieczem pod wierzbe poskoczyl.

Na mchu trup lezal - a piersi mu toczyl

Wianek zelaznych gadzin...

BALLADYNA

O!!!

GRALON

“To wrózba

Naszej wyprawy - rzekl graf. - Oto lezy

Przed nami scierwo zabitego tura".

BALLADYNA

oddychajac

Ach!

GRALON

“Dobra wrózba dla meznych rycerzy" -

Mówil graf Kirkor... my krzykneli: “hurra!"

I znowu na kon...

KOSTRYN

Mówiles, Gralonie,

Ze trup pod wierzba? A na bialym lonie

Trupa zelazne lezaly gadziny?

GRALON

Na scierwie tura.

KOSTRYN

Nieszczesliwa lania!

GRALON

To byl tur samiec.

KOSTRYN

Gdzie wierzba sie klania?

Ponad strumieniem? gdzie rosna maliny?

Wszak tak?...

GRALON

Tak, panie.

KOSTRYN

Blisko starca chaty?

GRALON

Tak...

KOSTRYN

I ty mówisz, ze tur rosochaty

Lezal pod wierzba?

GRALON

Tak.

KOSTRYN

Przysiaz!

GRALON

Dlaczego?

KOSTRYN

Bo ja przysiegne na szatana zlego,

Ze nie tur... ale... Bron klamstwa zelazem!

do Balladyny, dobywajac miecza

Tego czlowieka trzeba zabic.

BALLADYNA

z pomieszaniem

Trzeba.

KOSTRYN

napadajac

Bron sie -

GRALON

broniac sie

Co znaczy?

Bija sie - Balladyna zdejmuje miecz ze sciany i, zachodzac z tylu, zabija Gralona.

BALLADYNA

Masz!

GRALON

O jasne nieba!...

Zbrodnia!!!

Kona.

KOSTRYN

Grafini, napadlismy razem

Na tego starca: czy wiesz, co to znaczy?

BALLADYNA

Wiem! o mój Boze!

KOSTRYN

Ja biore polowe

Twojego strachu, tajemnic, rozpaczy.

BALLADYNA

Co teraz robic, Kostrynie?

KOSTRYN

Miec glowe...

Koniec aktu trzeciego

AKT IV

SCENA I
Sala w zamku Kirkora - Uczta - Przez okna widac blyskawice.
Grabiec ubrany jak król siedzi na pierwszym miejscu - Balladyna, Kostryn, Szlachta, Sluzba zamkowa. Chochlik i Skierka stoja za krzeslem Grabka.

JEDEN ZE SZLACHTY

Zdrowie jasnego króla!

GRABIEC

do Chochlika

Podziekuj, ministrze.

CHOCHLIK

ze smiesznym gestem

Król dziekuje.

GRABIEC

Mój blaznie, kaz, niech pieczomistrze

Przyniosa nowe danie...

SKIERKA

Juz kuchta zamkowy

Nie ma nic na pólmisek prócz cielecej glowy,

Lecz ta niedopieczona na królewskim karku.

GRABIEC

Widzialem dwa chodzace pawie na folwarku,

Upiec je i dac na stól, ja poczekam na nie.

KOSTRYN

Sluzba! Przed jasnym królem, na ostatnie danie

Postawcie zlotnikami napelniona tace.

GRABIEC

biorac z tacy zlotniki, rozdaje Chochlikowi, Skierce -

a potem sam napelnia kieszenie.

Ministrze, za rok uslug z góry ci zaplace,

A nie drzyj tak poddanych; tobie, mily blaznie,

Za tysiac zartów, zlotnik: spraw nam smiechu laznie!

Sobie takze za ciezkie place panowanie.

A to - to mi schowajcie jutro na sniadanie...

BALLADYNA

Honor to dla mnie, ze gosc tak dostojny

Raczyl nawiedzic mój zamek i stoly.

Pijcie panowie!

Do Kostryna, który ja za reke sciska, mówi cicho

Chlopcze! siedz spokojny,

Na Boga! patrza - odgadna - zginiemy.

do innych

Pijcie, panowie! Panie Chrzaszcz z Jemioly,

Pij wasc. - Dlaczego pan Gryf siedzi niemy?

Prosze wynalezc wesola rozmowe.

PIERWSZY ZE SZLACHTY

Mówimy o herbach.

GRABIEC

Ja mam w herbie króla

Zlote trzewiki, korone i glowe.

PIERWSZY ZE SZLACHTY

Ja mam dwie trzaski.

DRUGI ZE SZLACHTY

A ja mam pól ula.

PIERWSZY ZE SZLACHTY

A ty, grafini?

BALLADYNA

Ja?...

KOSTRYN

Pani! wszak bylas

Ksiezniczka moznej Trebizonty.

GRABIEC

Prosze!!!

Najswietsza Panno! co ty narobilas

Ksiazat na ziemi! Mialas ascka grosze?

BALLADYNA

Ja? - o! wspomnienie! Wuj nielitosciwy

Wygnal mie z panstwa, zagrabil dzielnice;

Przez niego bracia moi królewice

Zamordowani.

GRABIEC

Prosze! co za dziwy!

Kto by uwierzyl?...

BALLADYNA

I mniez odmówicie

Wiary? - nie prosze o pozalowanie.

Ach, ja szczesliwa, ja unioslam zycie;

Lecz matka moja! - Matke moja, panie,

Zamurowano w palacu framudze.

GRABIEC

Biedna starzyna!

BALLADYNA

Ale ja was nudze

Opowiadaniem tego, co mie boli.

Prosze pic! prosze! Gdzie krajczy? podstoli?

Niech daje wina... Wy czar dolewajcie,

Badzcie weseli...

GLOS SLUGI

za kulisa

Stój, matko!

GLOS WDOWY

za kulisa

Puszczajcie!

BALLADYNA

Gdzie ja sie skryje?

WDOWA

wpada przebijajac sie przez sluzbe i staje sród sali -

dygajac pomieszana

Klaniam pieknie, moi

Rycerze. - Córko! ha! to sie nie godzi

Zapomniec o mnie.

BALLADYNA

Co sie babie roi?

Co to za stara kobieta?

WDOWA

Wy mlodzi

Hulacie? dobrze. - Ale tez o matce

Warto pomyslec. - A to mnie jak w klatce

Zamknieto - stara czeka, czeka, czeka -

Ani przyslala kawaleczka chleba.

A to glód, córko! A przynajmniej mleka

Kropelke dajcie, wszak tu manna z nieba

Padac nie bedzie dla biednej staruszki.

BALLADYNA

Co to sie znaczy? to jakas szalona.

WDOWA

A daj mi, córko, te zlote dzbanuszki,

Matce sie pic chce.

BALLADYNA

Czemu tu wpuszczona

Ta stara?...

KOSTRYN

Wziac ja! idz z Bogiem. - Mój królu,

To oblakana.

WDOWA

do Balladyny

A powiedz: matulu

Do twojej matki, nie nazywaj: stara -

Stara, ta stara -

BALLADYNA

Wziac ja! wyprowadzic!

GRABIEC

Cha! cha! cha! - jaka to chlopska maszkara,

Dajcie jej pokój: trzeba ja posadzic

Z nami do stolu.

WDOWA

To mi to pan dobry!...

Widzicie! dajcie lawke, niech usiede.

Tak, tak, tak trzeba, mój rycerzu chrobry,

Czcic stara matke. Czy to ja uprzede

Piekniejsza sobie suknie z pajeczyny?

To wina mojej kwoczki Balladyny,

Ze ja w lachmanach, rada, cz nie rada.

Niech sie nie dziwi zaden z was acanów,

Ze ot

pokazujac na suknie

nie zloto, lecz kilka lachmanów

Ze starych kosci na proszek opada;

Prosze wybaczyc córce mojej...

BALLADYNA

Pieklo!

Jak tu wpuszczono te zebraczke wsciekla?

Powiedz, jak weszlas do zlotych pokoi?

Ja ciebie nie znam...

WDOWA

O! swieci anieli!

Nie znasz?... ty matki nie znasz? matki twojej?

GRABIEC

Cha! cha! cha! - uszy królewskie weseli

Taki rozhowor...

WDOWA

Powtórz, córko, smielej,

Ty matki nie znasz? twojej wlasnej matki?

BALLADYNA

Czy wy ja znacie, panowie, powiedzcie,

Co to za wiedzma?

WDOWA

Swieccie mi! ach swieccie,

Niebieskie gwiazdy! - Wy mi badzcie swiadki,

Jesli z was który ojcem!... O ty jedzo!

Ach! okropnico córko! to ja ciebie

Nie znam.

BALLADYNA

do Kostryna

Kaz, niech ja za wrota przepedza,

Szczeka za glosno.

WDOWA

Urodzilam z siebie

Trumne dla siebie - o Boze! mój Boze!...

Sluzalce na znak dany przez Kostryna chwytaja za rece Wdowe.

Puszczajcie! córko! niech pomysli - córko!...

O córko! pomysl - ale tam na dworze

Ciemno, deszcz pada, a piorun pod chmurka

Czeka na siwy mój wlos, by uderzyl.

Patrzaj przez okno - grom nie bedzie wierzyl,

Jak mie zobaczy sama w taka burze,

Ze ja nie jestem jaka zabójczynia,

Co sie po nocy blaka...

Ciagna ja na znak gniewliwy Balladyny.

Powiem chmurze,

Niech bije w zamek gromem! nie targajcie,

Ja pójde sama. - Swiat teraz pustynia

Dla starej matki...

BALLADYNA

Chleba kawal dajcie.

WDOWA

Bodaj cie chleb ten zadlawil! zadlawil!

O! nie targajcie; bo i tak podarta

Sukienka moja - wiatr sie bedzie bawil

Z lachmanem starej matki. O! to czarta

Córka; nie moja! nie moja! nie moja!

Wychodzi - wyprowadzona przez sluzbe.

BALLADYNA

po dlugim milczeniu

Czemuscie smutni? Wszak pod uczty koniec

Ludzie szczebioca, co jezyk przyniesie.

A wy milczycie jak w zamczysku zboja?

Slychac tetent.

Co to za tetent?

SLUGA

Przybyl grafa goniec.

BALLADYNA

Niech wejdzie...

Goniec wchodzi.

Jakie od meza nowiny?

GONIEC

Pan graf pozdrawia...

BALLADYNA

A kiedy z powrotem?

GONIEC

Burza go w bliskim zaskoczyla lesie.

Konie ognistym przerazone grzmotem

Grzezly po bagnach; sosny sie jak trzciny

Giely z okropnym hukiem i loskotem.

Nie mozna bylo dotrzec do zamczyska,

I pan graf czeka w pustelnika celi,

Az sie ta burza wygrzmi i wyblyska.

BALLADYNA

Cózescie z panem nowego widzieli?

GONIEC

Pan graf pomyslnej dokonal wyprawy.

Zaledwiesmy wjechali w gneznenskie ulice,

Kolo czerwonej bramy spotkalismy orszak

Rycerzy uzbrojonych; na ich czele Popiel

Jechal konno. Kon jego dumny pial sie nieraz

I zawieszal w powietrzu zelazne kopyta

Nad glowami pokornie kleczacego ludu.

Wtem Kirkor - któz by myslal? Kirkor samotrzeci

Chwyta dlonia koniowi królewskiemu cugle

Krzyczac: “Srogi tyranie! trzema zabójstwami

Doszedles az do tronu: idz w pieklo!" To mówiac

Mieczem rozcial przylbice ukoronowana

I za szaty chwyciwszy podniósl, wstrzasnal trupa

I ludowi pokazal. Lud zrazu oniemial;

Potem w niebo ogromnym uderzyl okrzykiem,

Nie mozna bylo wiedziec: pochwalal czy ganil.

Nagle sie caly ku nam rzucil szumna fala,

Chwila - a juz nas jako trzy malenkie mrówki

Zalal, strzaskal, zdruzgotal. Kirkor jedna reka

Trzymal trupa, a druga swój miecz zakrwawiony.

My zas, jego rycerze, pelniac rozkazanie,

Mieczów nie dobywali. Wtem tlok ludu, jako

Balwan rzucony wiatrem, znizyl sie kolanem

Przed olbrzymia postawa Kirkora i wolal:

“Niech zyje ludu msciciel! Kirkor król niech zyje!"

BALLADYNA

Co mówisz? Kirkor królem?

GONIEC

Racz konca wysluchac.

Gdy lud glosil go panem, Kirkor miecz blekitny

W trupiej ocieral szacie; widac, ze gleboko

Dumal, jakimi slowy mysl wyrazic zdola.

Na koniec rzekl: “O! Lachy, ja nieznany rycerz

Nie moge przeslawnemu wladac narodowi;

Com uczynil, czynilem nie dla wyniesienia

Glowy mojej, czynilem to dla szczescia ludu.

Jam stworzony do ciszy wiejskiej i prostoty,

Dla mnie za ciezka byla nawet godnosc grafa

I znizylem ja szczeblem, pojawszy w malzenstwo

Zamiast jakiej królewnej uboga chlopianke;

Ona zamiast herbowych znaków polaczyla

Z herby moimi dzbanek pelen malin; ona

Niepodobna królowej; ani panstwa pany

Zechca chlopianki dzieciom na przyszlosc podlegac".

BALLADYNA

Niegodne klamstwo! klamstwo! to klamstwo!

GONIEC

I dalej

Kirkor tak rzecz prowadzil: “Ogloscie po kraju

Bezkrólewie! a kto sie na zamku pokaze

Uwienczony prawdziwa korona Popielów,

Korona, w której znany brylant “zmije-oko"

Miedzy dwóma rubiny na trzech perlach lezy,

Tego królem obierzcie". - Lud zgodnym okrzykiem

Przyzwolil na te mowe, i osierocony

Czeka, az sie ukaze król, dziedzic korony.

GRABIEC

na którego wszyscy patrza

Czemu ci ludzie patrza na mnie jak gawrony?

SZLACHTA

Klekajmy wszyscy przed tym ukoronowanym,

On królem...

GRABIEC

Co? ja królem? gdybym nie byl pijanym,

Upilbym sie z radosci. Los glupi jak rura!

Wyskoczylbym ze skóry, gdyby moja skóra

Nie byla teraz skóra królewska.

SZLACHTA

Zyj dlugo...

GRABIEC

Sto lat! Sto lat zyc bede; wzialem skóre druga

Jak waz - jak waz, panowie, mam oko z brylanta.

Puscilbym sie po sali z grafinia kuranta,

Gdyby nie godnosc, prawda? która siedziec kaze.

Tak sie w mój tron zlocisty królowaniem wraze,

Ze nie oderwa ludzie od tronu czlowieka.

Prosze! co za dziw!

BALLADYNA

do Kostryna

Slyszysz, jak burza sie wscieka?

Dzwonia deszczowe rynny. W tej okropnej burzy

Slysze glosy placzace...

KOSTRYN

To krzyk nocnych strózy.

BALLADYNA

Nie, to sa jakies glosy inne, jek ze swiata

Umarlych. - Lej mi wina. Wszystko tak sie splata,

Ze chyba sie powiesic.

GRABIEC

Teraz po obiedzie

Trzeba wymyslic wesola zabawe.

Kazcie tu wpuscic kuchenne niedzwiedzie,

Co kreca roznem; niech tancza.

PIERWSZY ZE SLUG

Kulawe,

Pan graf podstrzelil je...

GRABIEC

do Chochlika

Wiec ty, ministrze,

Wez moje berlo wierzbowe i na nim

Graj jak na dudzie - a zatykaj bystrze

Dziurki palcami, jesli pomysl nowy,

Dazacy prosto ku uszczesliwieniu

Przyszlych poddanych, wypsnie ci sie z glowy

Przez glupie wrota. Sluchajcie w milczeniu...

Graj!

CHOCHLIK

Co grac, panie?

GRABIEC

Kladz palce na dziury,

To berlo z mojej wykrecone skóry

Wie, co ja lubie.

SKIERKA

Graj! ja do wtoru

Zawolam echa ciemnego boru,

Co rzecz widzialy.

Chochlik gra na flecie smutna piesn wiejska, a zmieszane glosy

w powietrzu poczynaja spiewac.

SPIEW

Obie kocha pan;

Obie wziely dzban;

Która wiecej malin zbierze,

Te za zone pan wybierze.

Cha!... cha!...

Piesn niknie jak echo.

BALLADYNA

Co to sie znaczy? kto spiewal i taka

Piesn skonczyl smiechem?

KOSTRYN

Cyt... to przywidzenie!

BALLADYNA

Ktos spiewal...

do Chochlika

Prosze, graj -

do Kostryna na stronie

A ty, Kostrynie,

Patrz w twarze ludzi, a jesli dostrzezesz,

Z ust których wyjdzie piesn, powiedz; - obmysle,

Co z tym czlowiekiem stanie sie...

do Chochlika

Dudarzu,

Zagraj mi jeszcze wiesniacza ballade

I obudz echa wiszace nade mna

W kopule sali. - Objasnic pochodnie.

Chochlik gra.

SPIEW DUCHÓW

Tobie szatan stróz

Wlozyl w reke nóz;

Siostra twoja rwie maliny.

A ty? a ty? Nóz twój siny

Poczerwienial krwia...O!...

Piesn konczy sie echowymi jekami.

KOSTRYN

Przestan, grafini mdleje.

BALLADYNA

Nie.. ja zywa...

Spiewajcie... jeszcze. - Objasnic pochodnie...

Chochlik gra.

SPIEW DUCHÓW

Na twej czarnej brwi,

Niby kropla krwi.

Kto wie, z jakiej to przyczyny?

Od maliny? lub kaliny?

Moze... cha!...

Piesn konczy sie echem.

BALLADYNA

daje znak reka

Dalej...

JEDEN Z PANÓW

Co znaczy takie oblakanie

W oczach grafini? Czy prosta piosenka,

Która wiesniacy przy grabionym sianie

Nuca na fletniach, tak ja biedna neka?

BALLADYNA

Dalej!...

JEDEN Z PANÓW

Obudzcie te kobiete blada.

Ona zasnela i spi z otwartymi

Oczyma...

KOSTRYN

do nieruchomej Balladyny

Pani!...

JEDEN Z PANÓW

Rozkaz, niech ja klada

W gorace loze, skosciala jak drewno...

Grom bije glosny... Balladyna budzi sie.

BALLADYNA

Co ze mna bylo?... Jak ja okropnymi

Sny przerazona.

do Kostryna

Sluchaj, ty... ja na pewno

Gadalam we snie. Czy we snie gadalam?

KOSTRYN

Nie...

BALLADYNA

Bogu dzieki. Ale gdy ja spalam,

Wyscie musieli rozpowiadac glosno

O czym okropnym?

do gosci

Prosze, pijcie! - widze,

Ze lepiej zrobie usiadlszy za krosno

Niz przy pucharach.

GRABIEC

budzac sie

Przepraszam, panowie.

BIESIADNICY

Za co?

GRABIEC

Przepraszam i bardzo sie wstydze,

Ze bylem zasnal.

Pije.

Zamku pana zdrowie!

BIESIADNICY

Zdrowie Kirkora!

GRABIEC

Podsciwy! podsciwy!

Zamiast panowac woli jesc maliny.

Kazcie, niech jaki lesnik lub mysliwy

Pójdzie do boru i malin przyniesie.

BALLADYNA

Straszne zachcenie...

GRABIEC

W podzamkowym lesie

Musza byc slodkie maliny i duze,

I smakowite, skoro Kirkor woli

Dzban takich malin, niz meszty papuze

I plaszcz królewski. - Kaz, niech nam podstoli

Malin dzban poda na pokosztowanie.

BALLADYNA

Odwagi!... nic sie gorszego nie stanie.

Slyszalam echa grobowych rozwalin,

Ujrze, czy wiecej prócz slów co wyrzuca

Wzruszone groby. - Malin! dajcie malin!

Pokazuje sie cien Aliny z dzbankiem malin na glowie.

Czulam cie dawno w powietrzu - a teraz

Widze. - Jak bltszcza oczy twoje? Biala!

Ja sie nie lekam - widzisz - ale ty sie

Nie zblizaj do mnie...

PIERWSZY ZE SZLACHTY

O czym ona gada?

BALLADYNA

Mów ze mna przez stól. - Niech mi jaki czlowiek

Da reke - ja sie boje -

PIERWSZY ZE SZLACHTY

Czy slyszycie,

Jak zab jej dzwoni o zab z przerazenia?

BALLADYNA

Idz... potepiona - odnies, skad przynioslas

Ten dzbanek pelny czegos, co sie rusza,

Jak to, co w grobie. - Czy powieszonego

Na zamku wiezy przed latami trupa

Cien padl do sali i stoi na nogach

Nie oddychajac? - O! precz... widmo biale

Zarznietej -

Cien znika.

PIERWSZY ZE SZLACHTY

Jaka won malin! czujecie?

DRUGI ZE SZLACHTY

Powietrze pelne malin...

BALLADYNA

padajac

O! umieram!

KOSTRYN

Wody!... hej wody! Ja szaty rozdzieram,

Lejcie tu na piers - niech sluzebne wnida.

Wchodza kobiety.

Wyniescie pania...

Wynosza Balladyne.

Raczcie wstac od stolu,

Pochodnie gasna. Napelnia ohyda

Ten stól splamiony, resztki chleba, wolu.

Czy chcecie rzucac ogryzione koscie

Wzajem na siebie, jak czynia Dunczycy?...

Prosze do komnat. - Wy stoly wynoscie;

Wy z pochodniami poprzedzajcie króla,

Gdzie dlan uslano w pobocznej wiezycy

Loze puchowe. -Jutro sie rozhula

Zamek i bedzie wesoly jak wczora.

Lecz na dzis dosyc... Panowie, spac pora.

Prosze porzucac puchary i lawy -

Jak ciezko Lachy odpedzic od strawy

I od napoju; wisza by pijawki

Na ustach dzbanka, przy muzyce czkawki.

Podczas tej mowy wynosza stoly. - Grabiec wyprowadzony przez

sluzbe z pochodniami. - Za nim wszyscy biesiadnicy i Kostryn

wychodzi ostatni.

SCENA II
Las przed cela Pustelnika. Burza trwa, Pustelnik i Kirkor
.

KIRKOR

Chron sie, starcze, do celi, burza tobie z glowy

Okradnie siwe wlosy. Ludzie i zdarzenia

Kradna... zlodziej plaszcz zedrze, a nedza koszule.

Trzeba wszystkiemu zbrojna reka sie opierac...

Lecz smucisz sie za wczesnie - bo ja ci przysiegam,

Ze zgine lub skradziona korone odzyskam.

Oto choc bliski domu, móglbym za godzine

Z ust zony pocalunków tysiac wziac na droge

I napic sie jak ptaszek w rózanym kielichu,

Dziobiac rosy perelki: wole tej rozkoszy

Zaniechac, a do Gnezna zaleciawszy noca,

Lud zebrac - i obwiescic wszystkiemu gminowi,

Jakos ty, dziedzic prawy, bezecna kradzieza

Dobra twego postradal. Potem zas trebaczom

Kaze glosic po kraju i miescie, ze kto sie

O tron Lachów zglaszajac pojawi na zamek

Uwienczony prawdziwa korona Popielów,

Temu ja falsz zarzucam; takiemu na czole

Mieczem wypisze slowo zasluzone: zlodziej...

Módl sie wiec za mnie, starcze, aby mi Bóg zywy

Dal zwyciezyc na szrankach - i czekaj z powrotem.

PUSTELNIK

Niech cie Bóg blogoslawi.

KIRKOR

klaszcze, wchodzi Zolnierz

Wsiadac na kon! lotem

Trzeba spieszyc do Gnezna.

Rycerz wychodzi.

PUSTELNIK

Sluchaj! ja ci radze

Wróc do zamku, odpocznij, po dalszej rozwadze

Obaczysz co przedsiewziac.

KIRKOR

Ja, starcze, leniwy.

Dzisiaj odrobic chce cala panszczyzne;

A odrobiwszy cala, zyc szczesliwy

Z droga malzonka. Cala ci ojczyzne

Wloze na barki; a gdy bedziesz dzwigal

Rzeczy i ludzi, to ja sie zakopie

W zamku spokojny... Niechby mi doscigal

Sad owocowy, niechbym male chlopie,

Dzieciatko moje, na rekach kolysal,

O to sie modle... Ty mi zas co roku

Z tronu do chaty listy bedziesz pisal.

Niechaj raz na rok spadnie mi z obloku

Bialy golabek i pod skrzydelkami

Przyniesie powiesc, pelna tych wielkosci,

Co budza usmiech i sen pod lipami

Daja smaczniejszy... Król mi pozazdrosci

Zony i dziecka, i lipy, i chlodu,

I snów pod lipa, i zlotego miodu. -

Zegnaj mi ! zegnaj! Nim slonce zaswieci,

Bede w stolicy. Hop! hop! na kon, dzieci!

Kirkor wychodzi. Slychac tetent oddalajacych sie.

PUSTELNIK

sam

O Boze! Boze! Wole, niech do Gnezna wraca,

Nizby mial do tych piersi szlachetnych przycisnac

Krwawa swoja malzonke. Bogdajbys ty nigdy

Nie znal, Kirkorze, z jakiej matki sie urodza

Dzieci twoje. Bogdajby za pierwsza nagrode

Bóg uczynil cie wdowcem, nim ojcem uczyni.

Slychac glos Wdowy.

WDOWA

za scena

Biedna ja! biedna!

PUSTELNIK

Co to za wolanie

Tak pelne placzu?

WDOWA

za scena

O biedna, ja biedna!

Wdowa wchodzi jak slepa, szukajac drogi reka.

PUSTELNIK

Jakas kobieta, jak lachman w lachmanie,

W noc tak okropna, slepa, sama jedna!

do Wdowy

Skad, moja matko?

WDOWA

Matko? O! na Boga,

Tak nie nazywaj, córko niegodziwa!

Matka? psia matka!

PUSTELNIK

Skad idziesz, uboga?

WDOWA

Ja nie uboga. - Siwa, siwa, siwa,

Jak golabeczek. - Nie wiesz, co sie stalo?!

Grafini, moja córka, wielka pani,

A ja na wietrze z glowa taka biala.

Mówie piorunom: bijcie! bijcie we mnie!

I nie chca sluchac... A w zamku zebrani

Pijaki sobie winszuja wzajemnie,

Ze córka moja pije, wielka pani. -

Czy ty rozumiesz? - Ma zamek i wieze -

Grafini -

PUSTELNIK

Jak sie córka twoja zowie?

WDOWA

Zowie sie córka. Ale ja nie wierze,

Azeby ona miala oczy w glowie,

Oczy, co placza. - W taka zawieruche!

W takie pioruny, na deszcz wygnac matke.

Co ja karmila, co piersi ma suche,

Staroscia suche - a wlos taki bialy,

Jak co swietego.

PUSTELNIK

Chodz pod moja chatke,

Ty drzysz od zimna! chodz!

WDOWA

I zamek caly

Do niej nalezy, wielki jak pól swiata...

Widzisz!... Grafini?!

PUSTELNIK

Chodz!...

WDOWA

Tu bede czekac;

Czy moja córka wie, gdzie twoja chata?

A kto wie? moze, jak pies zacznie szczekac

Na jaki lachman, wspomni o matce

I kaze szukac po swiecie. - Byc moze!

Wszak Bóg ma litosc?

PUSTELNIK

Chodz, przeplaczesz w chatce

Te noc burzliwa, a gdy blysna zorze,

Ja cie powiode do wielkiego króla;

Do nóg sie rzucisz blagajac o litosc

I...

WDOWA

Powiem - jemu:... “Ja biedna matula

Do nóg sie rzucam.

Kleka.

Królu, zloty panie!

Kaz córce, która ma zlota obfitosc,

Niechaj mnie kocha".

Wstaje.

A król z tronu wstanie

I zaprowadzi mnie do serca córki.

O! o! o!

Placze.

Wiesz ty, za szkaplerza sznurki

Wieszalam sie na sosnie skrzypiacej, za gardlo,

Drzewo sie ulamalo...

Glupia - slepa, wybralas galazke umarla,

Galazke - córke drzewa. - Zelazna gadzino,

Nie zlitowalas sie ty matki wdowy?

A ja by zyla chleba okruszyna

W twoich palacach! Niechby twoja reka

Sypiac golabkom w trawe zer perlowy

Nie odganiala od pszenic ziarenka

Zglodnialej matki. - Wygnac w las! na burze!

Wypedzic matke! upadlam w kaluze

I grom czerwony wyjadl z powiek oczy,

Wyjadl do szczetu...

PUSTELNIK

Osleplas?...

WDOWA

Mózg toczy

Okropna ciemnosc. Mialam przed wieczorem

Tyle swiatlosci, ze moglam za borem

Rozróznic biale slonce od ksiezyca;

A teraz...

Blyska.

PUSTELNIK

Jak to? i ta blyskawica

Nie swieci tobie?

WDOWA

Wzrok ludzi nie strzeze

Od Boga reki - co mi dzis po wzroku.

A wiesz ty? wiesz ty, ze ja teraz wierze,

A nie wierzylam dawniej - ze co roku

Ptaszki jaskólki nim pójda za morze,

Stare, zgrzybiale, biedne matki - dusza.

Tak, tak, tak... ludzie prawde mówic musza.

Zebrzac po swiecie, piosenke uloze;

Groszowa piosenke o jaskólkach czarnych,

Co dusza matki - prosze! w ptaszkach marnych

Taka nielitosc! Wygnac matke stara,

Glodna, na cztery wichry, targajace

Za siwe wlosy.

PUSTELNIK

Podsciwych tysiace

Padaja na tym swiecie zlych ofiara.

Gdybym ja ciebie wzial za nieszczesc swiadka?

WDOWA

To i ty matka... i ty takze matka?

Nie pójde z toba, bo sie bedziem klócic

O pieknosc imion naszych córek - moja...

Ach, gdybys ty mie z grobu chcial occucic,

Wolaj: Bladyna. - Pójde szukac zdroja

I pic jak wróble, zadzierajac glówke

Do Pana Boga - dzieki mu, dal wody.

Spiewa mruczac

Stara miala jedna krówke

I chacine, i ogrody,

I dwie córki...

Odchodzi w las.

PUSTELNIK

Po kraju calym szukac kaze

Tej matki - i okropny sad wydam na dziecko.

Odchodzi do celi.

SCENA III
Noc - blyska. - Sala bez swiatla w zamku Kirkora.
Skierka i Chochlik wychodza z drzwi, którymi wyprowadzono po uczcie Grabka.

SKIERKA

Nasz pan usnal tam na wiezy

I spi gleboko; ja lece,

Nim sie ta burza usmierzy,

Kapac sie w blyskawicach.

CHOCHLIK

Ja wyprawiam hece

W stajni, gdzie nad wrotami nie przybito sroki.

Czy wiesz, ze na tej wiezy puchacz jednooki

Zaprosil mnie na uczte? bedzie patrzal krzywo,

Jesli pogardze udem zadziobanej myszy.

SKIERKA

Ja matke bociana siwa

Lece nakarmic; nie slyszy

Na prawe ucho i slepa;

Wczora od chlopskiego cepa

Uratowalem nieboge...

Polece, czekac nie moge.

W taka burze biedna stara

Moze z przestrachu umarla.

CHOCHLIK

Co to za stuk?...

SKIERKA

To burza drzwi zawarla.

CHOCHLIK

Cyt... ktos idzie...

SKIERKA

Jakas mara

W bieli... przez okno wylece...

Wylatuje przez okno.

CHOCHLIK

Za nim! na koniach w zamku wyprawowac hece.

Wylatuje.

SCENA IV
Sala taz sama.

BALLADYNA

sama wchodzi w nocnym ubiorze z nozem w reku

Nie moglam spac, nóz lezal przy mnie, wzielam.

W koszuli - wstyd! gdyby cie kto zobaczyl

W koszuli z nozem w reku? - Jak tu ciemno!...

Idzie ku wiezy.

Cyt... jakis szmer? - Wiatr mi zgasil swiece...

To przywidzenie - nic nie slychac, zamek caly

Gleboko spi... Lecz jesli spi ten czlowiek

Z otwarta powieka?... to co? to co?

Jezeli dzis nie zrobie rzeczy, jutro

Zalowac bede, wiem, zalowac bede.

Wiatr zamknal za mna drzwi, a ja myslalam,

Ze jaki ciemny duch zamykal za mna;

I dotad nie spojrzalam w tamta strone,

Jakbym sie bala spotkac z czym okropnym.

Oglada sie.

A widzisz, nie ma nic, nic nie ma. Ciemne

Powietrze. Mgla; zadnych nie widac mar.

Blyska.

Wszelki duch Boga chwali! Jaka to byla

Blyskawica czerwona! jak wszystkie sciany

Widzialam biale. - Cyt. - Nie slychac nic -

Spiesz sie! - Lecz jesli zar blyskawic lunie

Na moja twarz, gdy bede z nozem stala

Nad nim; to co? - Ogien pokaze tobie

Miejsce, gdzie masz uderzyc. - O, blyskawice!

Stwórzcie czerwony dzien na lonie nocy,

Badzcie mojego czynu sloncem. - ide.

Wychodzi na wieze.

SCENA V
Sala taz sama.

KOSTRYN

wchodzi zbrojno z dobytym mieczem

Drzwi otworzone. Teraz mie, fortuno,

Prowadz i pomóz ze zlotego cielca

Jak Jazonowi zlote obciac runo,

A ja przysiegam, ze choc syn wisielca,

Bede na tronie jako syn ksiazecy;

Dzis sluga gorszych, jutro pan tysiecy

Lepszych ode mnie. - Cyt. - To puchacz huczy

Na wiezy zamku. - Idzmy na drabine -

Wszystko gotowe. Mam pek caly kluczy

Od bram zamkowych, plachtami obwine

Konia podkowy - i z owa korona

W pochmurnej nocy jak duch czarny zgine;

A co nad wszystko: z cudzolozna zona

Rozbrat na wieki. O! szatanie prowadz!

Chce isc na wieze i we drzwiach spotyka sie z powracajaca

Balladyna.

Kto to?

Cofa sie z przestrachem.

BALLADYNA

Ja.

KOSTRYN

Sama - w ciemnosciach - co znaczy?

Slyszalem jakis jek, szedlem ratowac.

BALLADYNA

Przynies mi swiatla; niech swiatlo zobaczy,

Jak ja okropnie musze byc czerwona.

Skonczylam. - Kogo ty ratowac chciales?

Juz zdaje mi sie, ze ta burza kona,

Ustalo blyskac. - To i ty slyszales

Ten jek okropny?... az tu bylo slychac?!

To dziwne! Kiedy przestawal oddychac,

Raz westchnal. - Idz ty po swiatlo, Kostrynie,

Idz na dól.

Kostryn wychodzi.

Dziwnie krew pachnie ode mnie...

Stalo sie - stalo; teraz nadaremnie

Zalowac rzeczy. Stalo - sie przeminie.

Z nas wszystkich kiedys beda takie trupy. -

Swiecy! - mój caly zamek za blysk swiecy!

Kostryn wchodzi bez swiatla.

KOSTRYN

Wszystko spi w naszej ceglanej fortecy,

Nawet zgasly latarniowe slupy

Przy bramie zamku. Czy sluzbe rozbudzic?

BALLADYNA

Nie budz nikogo; musialam zabrudzic

Rece po lokiec. Dziwna pachne wonia.

KOSTRYN

Wzielas korone?

BALLADYNA

Nie... stój, pójde po nia.

Ja sie nie lekam. Wiem gdzie stoi loze.

Wychodzi Balladyna na wieze.

KOSTRYN

Straszna odwaga. Omal tobie, Boze,

Nie podziekuje, ze mi ona kradnie

Czyn ten okropny... Chcialbym na jej czole

Zobaczyc, jaka barwa lwica bladnie.

Balladyna wraca bez korony.

BALLADYNA

Prózno w ciemnosciach macalam po stole,

Ten stól mial jakies rysy zimnej twarzy.

Moze to nie byl stól...

KOSTRYN

Ty stój na strazy,

Ja pójde szukac...

BALLADYNA

Stój... Nie, idz - wszak ja sie

Nie lekam siebie. - Nawet nie zaluje...

Kostryn wychodzi na wieze.

Ja wiem, ze zwykle Lachom zal po czasie

Zawraca glowy i sen cichy truje.

Moze sie teraz trup czerwony snuje

Przed ludzi spiacych oczyma, a oni

Przez sen zegnaja krzyzem cicha mare. -

Schodzi po wschodach; jak te szczeble stare

Trzeszcza...

do Kostryna, który wchodzi z korona

Znalazles... ty cos trzymasz w dloni?

KOSTRYN

ponuro

Tak.

BALLADYNA

Daj. Nie! nie! nie! nie zblizaj sie do mnie,

Bo bede wolac ratunku od ludzi...

Stój tam.

KOSTRYN

Co znaczy? mówisz nieprzytomnie.

BALLADYNA

Stój tam, bo krzykne, zamek sie obudzi,

Stój tam z daleka, az w tobie przeminie

Ta mysl... W powietrzu ja czuc... o! Kostrynie,

Chciales mie zabic, serce twoje bilo

Glosno, jak moje bije, gdy zarzynam.

KOSTRYN

Jeslim to myslal, na wieki przeklinam

Ów zakat mózgu, gdzie sie urodzilo

Szalone dziecko.

BALLADYNA

Chodz tam, do komnaty...

A namówimy sie po cichu razem,

Co jutro czynic...

Rozwidnia sie troche.

KOSTRYN

Doniosly mi czaty,

Ze Kirkor wrócil do Gnezna, zelazem

Grozac takiemu, co by sie z korona

O tron upomnial...

BALLADYNA

To nic... bede miala

Ludzi i miecze; a za moja strona

Bedzie ta tluszcza ludzi, omal cala

Karmiona w zamku... Kirkor nie poskromi

Zlotego deszczu. - Cyt -

KOSTRYN

Nic, to na dworze

Wróble swiegoca.

BALLADYNA

Jak to? juz dzien? Boze!

Jak biala swiatlosc... mdlo mi! mdlo mi! mdlo mi!

KOSTRYN

Idz, przespij szara godzine poranku.

Ja sam obudze, gdy slonce zaswieci;

Staniesz w rycerzy uzbrojonych wianku.

Jakos to bedzie - wojsko nam sie skleci.

Daj klucz od skarbu, bede mierzyl garcem

Przekupne zloto.

BALLADYNA

Skoncz takze ze starcem,

Co mieszka w celi - a nas tylko dwoje

Bedzie wiedzialo.

KOSTRYN

Ty ciezarna; troje.

BALLADYNA

Jak to? i dziecko noszone w zywocie

Bedzie wiedzialo? - Idz! - W biednej istocie

Nieurodzonej taka tajemnica.

Ty sie najgrywasz? Jesliby tak bylo,

Jak ty powiadasz, czy ja szalenica

Porodzic zywe? Lecz nie - bedzie zylo,

Dziecko nic nie wie...

KOSTRYN

Niechaj moja lwica

Spac sie polozy - i zbudzi sie swieza

Do nowych czynów, w przylbicy rycezra.

Wychodza.

Koniec aktu czwartego

AKT V

SCENA I
Poranek na lesnej lace - Skierka i Chochlik.

SKIERKA

Jak po burzy ranek swiezy!

Bylem u matki bociana

I nakarmilem.

CHOCHLIK

Ja na zamku wiezy

Ucztowalem u sowy. Gdzie pani Goplana?

SKIERKA

Znów polece po rozlogach,

Polece laka i borem;

Kwiatki postawie na nogach,

Rozczesze zyto na grzedzie,

Zatrzymam sie nad jeziorem,

Zawolam: labu, labusie!

I dwa Goplany labedzie

Po wód blekitnym obrusie

Przyplyna do mnie z ajeru;

Garsteczka zlotego zeru

Sniezne ptaszeta przysypie;

I znów lece pod leszczyne,

Gdzie lania Goplany szczypie

Blyszczaca deszczem krzewine;

I tecze nad nia zawiesze,

I róze nad nia rozwine;

I znowu dalej pospiesze

Na skrzydlach babki konika.

Przyplywa tuman mgly rannej, oswiecony tecza; spod bramy kolorów wychodzi Goplana.

GOPLANA

Chodzcie mnie uscisnac, aniolki,

Bo Goplana na wieki wam znika.

O! zaplakane fijolki!

Róze moje, badzcie zdrowe.

SKIERKA

Co ty spiewasz?...

GOPLANA

Niestety! Niestety!

Piosenke pozegnania.

SKIERKA

Jeszcze oczerety

Nie gna sie od jaskólek, jeszcze dnie wiosnowe.

GOPLANA

Polece w okropna kraine,

Gdzie sosny i sniegi sine,

Gdzie slonce jak gasnacy zar;

Gdzie ksiezyc jak twarz tych mar,

Co z grobu wychodza na cmentarz.

Aniol kar ze mna poplynie

Krzyczac mi w duszy: “Pamietasz

O róz i malin krainie".

Badzcie zdrowi! badzcie zdrowi!

Poplatalam ludzkie czyny

Tak, ze Bogu mscicielowi

Trzeba wziac grom i upuscic

Na ludzkie dziela i winy...

SKIERKA

My cie nie chcemy opuscic,

Goplano! Goplano! Goplano!

GOPLANA

Puszczajcie biedna wygnana,

Kiedys wam o mnie zaspiewa

Piosenke obca ptaszyna

Usiadlszy na galazce placzacego drzewa.

Badzcie zdrowi! moja wina,

Ze wygnana w pólnoc lece.

CHOCHLIK

Jeszcze ci w drodze poswiece,

Jak hajduk biegnac z ognikiem.

GOPLANA

Dzis dlugim zwiazane szykiem

Na pólnoc leca zurawie,

Uczepie sie tego wianka,

I w powietrzu sie przeplawie,

Jak biedna dziewic równianka

W blekitne rzucona fale.

SKIERKA

O biada! o biada! o biada!

GOPLANA

Prózne zale! prózne zale!...

Pokazuje w glab lasu.

Tam szarfa zurawi spada

Na laki blyszczace rosa;

Gdy sie zurawie podniosa,

Uchwyce sie szarfy konca

I w blekit polece blada,

Blada jak miesiac od slonca,

Lekka jak lisc, co opada.

Lecz nad mury gneznenskiemi

Lecac, zaspiewam smutne pozegnanie ziemi.

Wychodzi - Skierka i Chochlik leca za nia.

SCENA II
Pod murami Gniezna wal.
Kirkor z dobytym mieczem, ze skrzydlami orlimi na barkach, wchodzi na czele wojska. - Choragwie rozwiniete - traby graja.

KIRKOR

do rycerzy

Czlowiek, co sie o berlo Lachów upomina,

Nie chcial wystapic w szranki, jak podla gadzina

Kryje sie, a zebrawszy, co mówie! ten podly -

Obietnicami, zlotem, zakupiwszy sobie

Mnogich stronników... rycerz z nieznanymi godly,

Walka chce tron owladac i na moim grobie

Stanac jako na pierwszym szczeblu królowania.

Mnodzy rycerze nasi (niech nas Bóg ochrania

Od takiego szalenstwa i takiej slepoty!),

Mnodzy nasi rycerze przeszli pod namioty

Jasnego oszukanca, lecz Bóg patrzy z nieba

W serca ludzkie; nam zdrajców przekupnych nie trzeba.

Skoro przybedzie Popiel, po którego w lasy

Poslalem trzech rycerzy, z orlimi halasy

Rzucimy sie na zloty obóz samozwanca.

do rycerzy stojacych na murach

Wy zamykajcie bramy... Niech z kazdego szanca

Na pole walki patrza mnogie samostrzaly.

Gdybym ja przegral, zginal, to jeszcze te waly

Dlugo bronic sie moga... Niech wam siwe glowy

Przypomna chwile strachu, ze mur poludniowy

Najslabszy, ze tam trzeba postawic mur ludzi.

Ale da Bóg, ze miasto jutro sie obudzi

Wolne od zgrai lotrów.

RYCERZE

Zwyciezysz, Kirkorze!

KIRKOR

Jesli Bóg da... ach! kiedyz ja przylbice zloze!

Kiedyz wróce do zony? kiedyz ujrze koniec

Krwawym sprawom królestwa i rozbojom?

JEDEN Z RYCERZY

Goniec.

Wchodzi Goniec kurzawa okryty.

KIRKOR

We trzech wyslani w bory, nie przyprowadzacie

Pustelnika Popiela?

GONIEC

Okropnosc!

KIRKOR

Czy w chacie

Nie znalezliscie starca? mów... walka nas czeka.

GONIEC

W celi nie bylo starego czlowieka;

Lecz na skrzypiacej galezi przed chata

Trup jego wisial na grubym powrozie.

Z bialymi wlosy i z podarta szata

Wicher sie bawil i trupa kolysal

Jak stara mamka.

KIRKOR

Trabic po obozie

Haslo do walki! - Los jemu dopisal,

Do smierci gonil nieszczesciem i zabil

Nieznana reka. - Serces mi oslabil

Twoja powiescia, spraw sie dobrze w boju -

Mówisz, ze wisial?

GONIEC

W pustelniczym stroju

Wisial przed chata. Na nieszczesnym drzewie

Wrona krakala...

KIRKOR

Idzmy! niech w powiewie

Tancza choragwie... idzmy! scisnac szyki!

Nadzieja w mestwie. - Niech zaczna luczniki!...

Wychodzi z wojskiem.

SCENA III
Namiot Balladyny.
Kostryn i Balladyna w zbrojach - z helmami zapuszczonymi wchodza na scene.

KOSTRYN

Zostan w namiocie, nie wychodz na pole,

Bo, jak przeczuwam, wkrótce kirkorczycy

Walke rozpoczna. Obóz jego w dole,

A nasz na górze jak gniazdo orlicy.

BALLADYNA

Wiele dusz stanie za chwile przed Bogiem.

KOSTRYN

Gdzie mlóca zyto tam plewy z omlotku

Leca pod niebo. Stój za gumna progiem

I nie rozplatuj znów na kolowrotku

Sczero-sumiennym - zaplatanych pasem

Dziwnej przeszlosci.

Wchodzi Zolnierz.

ZOLNIERZ

Z okropnym halasem

Ida do boju szyki Kirkorowe.

KOSTRYN

Królewiczatko moje, badz mi zdrowe!

BALLADYNA

Czy zwyciezymy?

KOSTRYN

Siedz, pani, w namiocie.

Niechaj cie próznosc nie prowadzi w zlocie

Na oczy slonca i na luków zadla.

Bogdajbys cicho spiewala i przadla

Szate królewska lub smierci koszule;

To albo drugie pewnie ci sie przyda...

Ha! ha! z proc leca olowiane kule,

Patrz jak kolczate... hej, giermku, gdzie dzida?

I tarcza moja.

Bierze tarcze i dzide z rak giermka i wychodzi.

BALLADYNA

sama

Jezeli zwyciezy,

Jak mu nagrodze? w ziemi calej lonie

Nie znajde kruszcu na zalanie gardla

Temu Niemcowi. Lecz jezeli przegra?

Jezeli przegra, to sie wszystko skonczy

Chwila okropna, wszystko sie rozwiaze

Jak straszna bajka jakiej czarownicy:

Przegrala, w piersi przebila sie nozem,

A nóz zatruty byl jadem gadziny.

Gdzie ta kobieta? Obaczylam w lesie

Babe, podobna do roztrzaskanego

Piorunem debu... kazalam potworze

Z krukami smierci gonic za obozem

I przyniesc jadu czerpanego z wezy.

Stara Kobieta w lachmanach wchodzi, podnoszac zaslone namiotu.

Jestes?

STARA

Przynioslam rozek ludomoru.

BALLADYNA

Daj... i uciekaj do ciemnego boru,

Uciekaj, mówie, stara czarownico;

A spróbowawszy na kim tego jadu,

Zaplace tobie... precz bo cie pochwyca

Rycerze moi i na rzece splawia.

Ucieka stara kobieta.

Okropna jedza... Wlos by gniazdo gadu

Wisi w postronkach, a oczy sie krwawia

Jak zeby wilcze obroczone w scierwie.

Nóz ten zatruty piersi mi rozerwie,

Jezeli w rece meza wpadne zywa,

I serce moje bijace ukasi

Jak zadlo osy. Juz po jednej stronie

Jadem zmazany okropnie poczernial,

I zarumienil sie rdza, pozielenial;

A druga strona jeszcze nie dotknieta

Slina wezowa, czysta jak tasaki

Swiezo na kretym brusie pociagnione.

Wchodzi Zolnierz.

Co slychac?

ZOLNIERZ

Panie! wszystko zawichrzone

Na polu walki jak w burzliwej chmurze.

BALLADYNA

Czy przegrywamy?

ZOLNIERZ

Na szancowej górze,

Gdzie rosna brzozy nad zródlem, widzialem

Grafa Kirkora; otoczony walem

Zabitych ludzi, trzyma sie i siecze

Jasna siekiera.

BALLADYNA

Z czymzes ty, czlowiecze,

Do mnie przyslany?

ZOLNIERZ

Donosze ci, ksiaze,

Ze dwiestu ludzi przekupionych wczora

Przeszlo na polu z szeregów Kirkora

Na strone nasza. Jesli sie rozwiaze

Na lewym skrzydle luczników gromada

Kupiona zlotem, pole bedzie nasze.

BALLADYNA

Jeszcze nie przeszli! opieszala zdrada

Gorsza niz wiernosc... Idz w bojowa kasze

Z lyzka zelazna, jezeli w nia wpadnie

Glowa jakiego wodza, bedziesz panem...

Rozumiesz? Mozna spoza góry snadnie

Podejsc... zaskoczyc na plecy - czakanem

Ciac w leb stalowy. - Idz - bic - zabijac.

Wchodzi drugi Goniec.

GONIEC

Lewe sie skrzydlo zaczelo rozwijac

I pierzchac w Gnezno... wkrótce walki koniec.

Przy nas zwyciestwo...

BALLADYNA

Dobrej wiesci goniec

Niech ma zaplate...

daje pieniadze

Czy wódz wrogów wziety?

GONIEC

Widzialem sztandar Kirkora zatkniety

Na malym wzgórku, gdzie rosna trzy brzozy;

A trupów szaniec urosl tak wysoko

Okolo niego, ze my pelni zgrozy,

Ani wziac wodza moglismy na oko,

Ani przestapic umarlego walu.

BALLADYNA

Jezelis pelny mestwa i zapalu,

Jesli chcesz kiesy po wierzch pelnej srebra -

Idz na ten wzgórek, niech ci trupie zebra

Beda drabina, postronkami wlosy.

Idz i zabijaj...

Slychac okrzyki.

Co to sa za glosy?

Kostryn wchodzi zbrojny i krwia pomazany.

A Kirkor?

KOSTRYN

Zginal...

BALLADYNA

chowajac nóz zatruty po jednej stronie

Mialam nóz gotowy...

Winnam ci zycie. Naczelników glowy...

Niech kat poscina - idz, wydaj rozkazy...

Kostryn wychodzi.

GLOSY ZA NAMIOTEM

Niech zyje wódz nasz, Fon Kostryn!

BALLADYNA

Niech zyje

Wódz wasz, Fon Kostryn... powtarzam wyrazy

Jak glupia sroka... rzuce sie na szyje

Niemca i wezlem pocalunków zdusze.

Kostryn wprowadza poselstwo ze stolicy - jeden z obywateli niesie na tacy zlotej chleb i sól.

KOSTRYN

Oto poselstwo z poddanej stolicy.

BALLADYNA

Kazales wieszac?

KOSTRYN

Pierwsi buntownicy

Juz zgromadzeni pod mackowa grusze;

A ta sie cieszy, ze do siego roku

Dwa razy bedzie nosila owoce.

BALLADYNA

do poselstwa miejskiego

Czego wy chcecie?

Poslowie klekaja.

POSEL MIEJSKI

Aniele z obloku!

Do ciebie serca narodu sieroce

Wznosza sie wszystkie, ty badz kraju panem.

Stolica calym znizona kolanem

Czeka na ciebie z otwartymi bramy.

Witaj wiec! witaj, mily hospodynie!

Serca i skarby, i wszystko, co mamy,

Pod nogi twoje strumieniem poplynie,

Bos juz zasluzyl na wdziecznosc narodu

Skaraniem hersztów, którzy nas uwiedli.

Ci nas mekami, kara miecza, glodu,

W miescie trzymali; a nasze zas serca

Ciebie szukaly. Obysmy dowiedli,

Ze miedzy nami zaden przeniewierca

Na gniew twój, wielki panie, nie zasluzyl,

Obys zyl dlugo, obys skarbów uzyl,

Obys nieszczesna przycisnionych dola

I tu przed toba kleczacych na prochu

Przyjal laskawie. Chlebem cie i sola

Witamy, panie.

BALLADYNA

do Kostryna

Czy z tego motlochu

Zaden przeciwko mnie nie nosil broni?

KOSTRYN

Dwóch jezykami walczylo po miescie,

Lud namawiajac do boju.

BALLADYNA

Gdzie oni?

KOSTRYN

wskazujac

Pan burmistrz Kurier i Pismo.

BALLADYNA

Powiescie

Obu rycerzy burmistrzów na dzwonie

Wiezy zamkowej.

PIERWSZY Z POSLÓW

Panie! w twoim lonie

Kamienne serce.

BALLADYNA

To wreszcie, to wreszcie

Na wasze prosby ulaskawiam obu.

Wybic im zeby i wylamac szczeki,

Niech nie walcza.

PIERWSZY Z POSLÓW

Wiec nie ma sposobu

Ublagac ciebie przez lzy ani jeki,

Zelazny panie nasz?

BALLADYNA

Jestem kobieta.

Widzac, ze sie cofaja z przerazeniem

Cóz to? cofneli sie jak od zarazy,

I znów jak wiatrem kolysane zyto

Bija glowami?

PIERWSZY Z POSLÓW

Na twoje rozkazy

Czekamy, pani planuj z ludu wola.

BALLADYNA

Bez ludu woli... Dajcie mi chleb z sola.

Poslowie, ufam drozdzom tego ciasta.

Chodz tu, Kostrynie. Winnam ci tak wiele,

Ze ci pólowa zdobytego miasta,

Pólowa kraju i chleba pólowa

Slusznie nalezy...

Wyjmuje nóz zatruty po jednej stronie i rozcina na dwoje chleb.

Wszystkim sie podziele,

A serce wezmiesz cale.

KOSTRYN

klekajac

O! królowa!

BALLADYNA

kosztujac chleb, widzi, ze Kostryn takze je podana sobie polowe

Czyn, co ja czynie. Nie lekam sie jadu

W chlebie poddanych. Chocby miasto zyta

Uzyli lusek zelaznego gadu,

Smaczna ci bedzie zelazem zdobyta

Bulka... jedz, prosze... trzeba ludziom wierzyc.

A teraz kazcie z triumfem uderzyc

W traby zwycieskie. Idzmy, wojownicy,

Do otworzonej zelazem stolicy.

Wychodzi oparta na Kostrynie, za nia poslowie i lud.

SCENA IV
Sala królewska w Gneznie - tron w glebi - Kanclerz u stóp tronu.
Panowie panstwa. Wawel dziejopis. - Paz. - Dwór. - Sedziowie.

KANCLERZ

Wszystko gotowe na przyjecie pana.

Zasiadzcie teraz lawy po urzedzie:

Przy samym tronie wodzowie i sedzie,

Szafarze zboza, dolewacze dzbana,

Niech wszystkich razem nowy król powita.

Wchodzi Goniec.

GONIEC

Swietny urzedzie, wiesc przynosze wazna,

Nasz król, pan nowy - kobieta.

KANCLERZ

Kobieta!

WSZYSCY

Królem kobieta!

KANCLERZ

Niech bedzie odwazna,

Jak byla Wanda... niech tak dobra bedzie,

Ale szczesliwsza.

Goniec drugi wchodzi.

GONIEC

Przeswietny urzedzie!

Królowa weszla juz do bram stolicy.

KANCLERZ

Kazcie, niech wszystkie serca na dzwonicy

Bija dzien caly, tak jak serca ludu.

PIERWSZY Z PANÓW

Wieszczbiarz nie moze wytlumaczyc cudu,

Co sie ukazal dzisiaj narodowi.

Lud niespokojny.

KANCLERZ

Co za cud?

PIERWSZY Z PANÓW

Nad opis.

Jezeli chcecie, to go wam opowie

I w ksiegi wpisze szlachetny dziejopis

Królów na Gneznie.

KANCLERZ

Przemadry Wawelu,

Czy sam widziales?

WAWEL

Co widzialo wielu,

Moge poswiadczyc jak swiadek naoczny.

Dnia tego ranek byl po stronach mroczny,

Lecz sie wyjasnil ku wschodowi slonca -

Wiec jak widzialem prawie sam... od konca

Niebios, skad blyszczy gwiazda Oryjona,

Wylecial, lecac sznur zurawi bialy,

A na nim wiszac za sniezne ramiona

Mglista niewiasta.

KANCLERZ

I wszystko widzialy

Twe wlasne oczy, przemadry Wawelu?

WAWEL

Nie ja widzialem, lecz widzialo wielu;

Moge przyswiadczyc na rzecz z mego czasu.

PAZ

Ja sam widzialem z goplanskiego lasu

Za zurawiami lecaca dziewczyne.

Ta na ostatnia orszaku ptaszyne

Padajac, biale zawiazala raczki

Za szyje ptaka; a glowa do ziemi,

Sypala wlosów rozwite obraczki

Jasne jak slonce, i tak na warkoczu,

Gdy promieniami rozlal sie zlotemi,

Lezala plynac.

KANCLERZ

Trzeba dziecka oczu,

Aby na szmatach niebieskiego plótna

Obraz widzialy.

Sciemnia sie jak przed burza.

JEDEN Z PANÓW

Co to? ciemnosc smutna

Na tron nam upadla i nam na oblicza:

Jak zacmionego slonca tajemnicza

Zielonosc - bladzi staniemy przed pania.

KILKU

Okropna ciemnosc.

Wchodzi Straznik wiezy.

STRAZNIK

Nad blaszana bania

Królewskich zamków, skad w niebo wytryska

Igla zlocona, okropne chmurzyska

Wokolo sie czarnym owinely wiankiem

I coraz grubsze juz wisza nad gankiem,

Gdzie ustawiona muzyka królewska.

A cala nieba równina niebieska,

Jakby sie z jednej uragala chmury.

KANCLERZ

Bijcie w dzwony.

STRAZNIK

Lono ma z purpury

Ognistej...

KANCLERZ

Deszczu potrzeba, niech pada.

STRAZNIK

Na czarnym wozie jakas jedza blada,

Stu zurawiami wywieziona z piekla,

Wezami stado wedrujace siekla

I kierowala nad zamek do chmury.

Siedzi w mgle teraz, ale jek ponury

Piekielnych ptaków z mgly sie wydobywa.

Slyszycie?

Slychac jek z wiezy.

KANCLERZ

Prawda, jakis jek nieznany!

PANOWIE

zrywajac sie z law

Okropnosc!...

KANCLERZ

Niech sie zaden z law nie zrywa.

A ty, strazniku, musiales byc pjany,

I sam stworzyles wiesc o czarownicy.

STRAZNIK

Ja sam widzialem i lud z okolicy,

I lud gneznenski...

OKRZYKI

za scena

Niech zyje królowa!

Balladyna wchodzi w królewskim ubiorze, w koronie. Kostryn w zbroi. - Lud.

KANCLERZ

Pani! niech bedzie poswiecona glowa,

Co nam przynosi korone Popielów.

Witaj i panuj tak madrze i szczodrze,

Azebys z Bogiem do najswietszych celów

Lud prowadzila. Przewiaz sie na biodrze

Szata czystosci, czolo wznies do nieba.

Daj laske winnym - daj laknacym chleba.

A wszystkim niechaj rzadzi sprawiedliwosc.

BALLADYNA

z tronu

Cóz mam uczynic?

KANCLERZ

Praw naszych gorliwosc

O dobro ludu stanowi od dawna,

Ze król, nim siadzie do pierwszego stolu,

Nim da spoczynek strudzonemu czolu,

Które uciska w dzien korona slawna:

Wprzódy na lawie sadowniczej siada,

I rozwiazuje kryminalne sprawy.

BALLADYNA

Niech sie tak stanie, jak wasze ustawy

Kaza...

Kostryn chwieje sie i pada.

JEDEN Z PANÓW

Co to jest? wódz blednie i pada?

BALLADYNA

przystepujac do lezacego Kostryna

Co to sie znaczy... slabo ci?

KOSTRYN

Umieram.

BALLADYNA

Panie mój! drogi!

KOSTRYN

Precz! jedzo trujaca!

Zrzuccie ja z tronu - ja pierwszy otwieram

Grobowiec ciemny dla ludzi tysiaca,

Co beda zyli pod nia...

BALLADYNA

On w malignie...

Wyniesc go! wyniesc!... cialo jego stygnie...

Niech lekarz jaki uzdrowi go, za to

Polowa kraju zaplace.

LEKARZ

Juz skonal.

Wynosza cialo Kostryna, lekarz idzie za nim.

KANCLERZ

Pani, okropna zasmucona strata,

Znos ja cierpliwie. Bóg ciebie przekonal,

Na samym wstepie u zlotego tronu,

Ze przy tych szczeblach stoi widmo zgonu

I czeka na nas.

BALLADYNA

do siebie

Juz przeszlosc zamknieta

W grobach... Ja sama pania tajemnicy.

glosno

Kazcie wojennym brancom rozkuc peta,

Zastawic stoly na rynkach stolicy

I dawac co dnia dla zebraków strawe.

KANCLERZ

Wdziecznosc i slawa tobie.

BALLADYNA

Ja o slawe

Nie dbam, a wyzsza teraz nad sad ludu,

Bede, czym dawno bylabym, zrodzona

Pod inna gwiazda. Zycie pelne trudu

Na dwie pólowy przeciela korona.

Przeszlosc odpadla jak od plytkiej stali,

Która po stronie jednej oslinila

Zmija - pólowa jablka leci zgnila

I czarna jadem. Wyscie mnie nie znali

Taka, jak bylam - niech wiec lud nie sledzi

Przeszlosci mojej. Wiecie, com wyznala,

A reszte wyznam ksiedzu na spowiedzi.

Ha! jeszcze jedno - poszukajcie ciala

Grafa Kirkora miedzy geste trupy.

I na ten wzgórek, gdzie juz tylko slupy

Brzóz odrabanych mieczami sie biela,

Zaniescie mary z jedwabna posciela,

Na tej poscieli przyniescie spiace

Zwloki Kirkora... Niech ludu tysiace

Placze przy marach tego, co z orezem

Polegl mym wrogiem... a byl moim mezem -

Zaprawde mówie, ja - po grafie wdowa.

Lecz niech nie roi bajek tlum gawiedzi;

Co miala wyznac, wyznala królowa,

A reszte powie ksiedzu na spowiedzi.

Teraz, kanclerzu, wywolaj przede mnie

Zbrodniów - na pierwszym siedze trybunale.

Jesli falsz wydam, niechaj bedzie ze mnie

Gniazdo robaków! niech sie ogniem spale!

Ani mie ujmie dobroc, ani trwoga,

Ani odwioda ludzie, ani czarty.

Przysiegam sobie samej, w oczach Boga,

Byc sprawiedliwa.

KANCLERZ

Wozni!

WOZNI

Sad otwarty.

KANCLERZ

Oto jest ksiega praw. - Oto Zbawiciel

Na suchym drewnie krzyza rozpostarty.

Ucaluj ksiege i krzyz!

WOZNY

Oskarzyciel.

Staje Lekarz zamkowy.

KANCLERZ

Ktos jest?...

LEKARZ

Królewski lekarz.

KANCLERZ

O co sprawa?

LEKARZ

O jadotrucie.

KANCLERZ

Na kim?

LEKARZ

Na Kostrynie.

Twój wodz, o pani mozna i laskawa,

Otruty skonal; wielki rycerz ginie

Od jadu, co zowie sie ludomorem.

Na jego ciele zelaznym kolorem

Wyszlo tysiace plam; skonal otruty.

KANCLERZ

Kogoz posadzasz?

LEKARZ

Niech sad szuka winnych.

BALLADYNA

Zbrodniarz nieznany? odlozyc do innych

Sadów te sprawe. Niech ma czas pokuty.

KANCLERZ

Zwyczajem kraju jest, moscia królowo,

Wydawac wyrok chocby nad nieznanym,

I zawieszony miecz trzymac nad glowa

Tajnego zbrodnia, az bedzie schwytanym

I da nam gardlo.

BALLADYNA

Sa jednak zbrodniarze

Wyzsi nad wyrok, swieci jak oltarze,

Niedosiegnieni...

KANCLERZ

Takich Bóg ukarze.

Do ciebie ziemski wyrok dac nalezy

Szczero-sumienny.

BALLADYNA

Cóz wyrzekly prawa?

KANCLERZ

Jezeli który z szlachty i z rycerzy

Trucizna gorzka na zycie nastawa

Równego sobie i dopelni czynu,

To kara miecza. Jesli zas kto z gminu

Otrucie spelni...

BALLADYNA

Dosyc!...

KANCLERZ

Sadz, królowo.

Niechaj u ciebie mniej wazy praw slowo,

Niz glos sumienia.

BALLADYNA

Skonczmy! Otrawiciel

Winien jest smierci.

KANCLERZ

Na zamkowym progu

Otrabic wyrok. A jezeli msciciel

Kat nie wypelni, zostawiamy Bogu!

Slychac traby.

Niech teraz stanie drugi oskarzyciel.

Wchodzi Filon z nozem i z dzbankiem malin, ubrany w kwiaty.

Ktos jest?

FILON

Cien tego, czym bylem! O! smutki!

Wyscie mi pamiec odjely na wieki,

Dreczac pamiecia. Jako nezabudki,

Tracane ciagle od plynacej rzeki,

Znajduja radosc w ciaglym kolysaniu

Blekitnej fali: tak ja, bity fala

Plynacych smutków, we lzach i w niespaniu

Ulge znajduje.

KANCLERZ

Prawodawcza szala

Nie mozna wazyc tego czleka mowy.

Tlumacz sie jasniej.

FILON

Oto malinowy

Dzbanek, a oto nóz. A te maliny

Byly pod glowa zabitej dziewczyny,

Nóz byl w jej piersiach. Niechaj z tego dzbanka

Wyplynie nowy Eurotas placzu,

Niech zaprowadzi smutnego kochanka

Fala przejrzysta do kochanki grobu,

A ja mu powiem: “Strumyku tulaczu,

Dzieki ci wieczne, w grobie dla nas obu

Bedzie spoczynek i cichosci morze.

Przebacz, Apollo! promienisty Boze!

Ze lzy przyszedlem przed ludzmi wylewac

I smutek z nimi lamac jako chleby.

Przychodze ludziom smutna piesn wyspiewac,

Przyszedlem jako Orfeusz w Ereby

Prosic Plutona, by mi wrócil zone"

Sluchajcie! Ona zona moja byla,

Zona mej duszy; dzis jedna mogila

Zamyka biale cialo, zakrwawione

Tym nozem... patrzcie! Oto na tym dzbanku

Znalazlem martwa, o wiosny poranku,

Zabita nozem.

KANCLERZ

W tej zawilej skardze

Czuc zbrodni zapach...

BALLADYNA

Kanclerzu, ja gardze

Szalonych ludzi zaskarzeniem.

KANCLERZ

Pani!

Sad winien sledzic do ostatka, ani

Pogardzac smutnym psa na kogo wyciem,

Wiecze, pasterzu, rozstala sie z zyciem

Twoja malzonka? I znalazles cialo

Nozem przebite. Kiedy to sie stalo?

FILON

Trzy razy ksiezyc i gwiazdy pobladly

Przed Apollinem.

KANCLERZ

Mów, na kogo padly

Twe podejrzenia o zabójstwo krwawe?

FILON

Ach! Parki! Parki! Parki! nielaskawe

Przeciely srebrna nitke jej zywota;

Moze tez z nieba jaka gwiazda zlota

Pozazdroscila mej kochance blasku

W oczach, i oczom zawrzec sie kazala.

KANCLERZ

Gdziez ja znalazles?

FILON

W dumajacym lasku,

Pod cieniem wierzby rozplakanej, spala

Snem nieprzespanym.

KANCLERZ

Zawiklana sprawa.

Wydaj, królowo, wyrok na nieznanych,

Radz sie sumienia.

BALLADYNA

A jak sadza prawa?

KANCLERZ

Za smierc chca smierci.

BALLADYNA

Z tych pozabijanych

Nie bedziem mieli prochu ani cwierci.

KANCLERZ

Wydaj sumienny sad.

BALLADYNA

Winna jest smierci.

KANCLERZ

Winna... Wiec sadzisz, ze zbrodniarz niewiasta?

BALLADYNA

Sadze, jak sadze...

KANCLERZ

Niech ludowi miasta

Otrabia wyrok na zamkowym progu.

Katowi zemsta nalezy lub - Bogu.

traby

Niech teraz stanie oskarzyciel trzeci.

Wchodzi slepa Wdowa, matka Balladyny.

Ktos ty jest?

WDOWA

Wdowa.

KANCLERZ

Na kogo?

WDOWA

Na dzieci

Skarge zanosze... Mówia, ze królowa

Piekna jak aniol, niechaj ona sadzi...

Mialam dwie córki, stara, biedna wdowa,

Zywilam obie. - Jak to czesto bladzi

Czlowiek na ziemi, czekajac pociechy -

Mlodsza uciekla spod matczynej strzechy,

Niedobre dziecko. Lecz druga... o Boze!

Królowo moja, ty jak aniol biala,

Sadzze ty sama! - Druga poszla w loze

Wielkiego grafa; bogdajbym skonala,

Jesli ja klamie; graf ja wzial za zone.

Królowo moja, bogdaj ci korone

Bóg wiecznie trzymal na tej madrej glówce,

Osadz!... W tej drugiej córce jak w makówce

Bylo rozumu. Graf ja kochal bardzo,

Ale ja matka kochalam jak matka!

Az tu w jej zamku juz sluzalce gardza

Biedna staruszka - cierpie do ostatka

Wzgarde sluzalców, grób byl dla mnie blisko -

Az tu mnie jednej nocy te córczysko

W obliczu ludzi zaprzalo sie glosno...

A! córko, mówie, badzze ty litosna

Dla starej matki, co juz bliska truny.

Byla noc straszna i deszcz, i pioruny,

Pioruny i deszcz, i ciemno, i burza.

Córka kazala wypedzic z podwórza

Mnie, stara matke, na wichry i deszcze,

W noc i w pioruny, i w burze, i jeszcze

Glodna kazala. Niech jej Pan Bóg Stwórca

Przebaczy! - Glodna wypedzic z podwórca,

Do lasu... Wiatr mie poniósl za lachmany,

Piorun wypalil oczy. O! rózany

Mój królu! zloty mój panie! litosci!

KANCLERZ

Pani, ty milczysz? Takiej nieprawosci

Mszcza sie okropnie nasze madre prawa.

BALLADYNA

Przeciez nie smiercia?

KANCLERZ

Lechitów ustawa

Smierc przepisuje na niewdzieczne dzieci.

Niechaj cie ksiega naszych praw oswieci,

Czytaj... i czytaj we wlasnym sumnieniu.

A ty, staruszko, nazwij po imieniu

Wyrodna córke, a kat ja ukarze,

Chociazby z pierwszym grafem panstwa w parze

Los ja powiazal... Powiedz grafa miano

I córki imie, a prawa dostana

Przez mury zamku jej serca i glowy.

WDOWA

Co? smierc na córke?... Panie, badz mi zdrowy.

Zegnaj, królowo, ja wracam do boru,

Bede zyc rosa...

KANCLERZ

Podlug ustaw toru,

Kto zaniósl skarge, odstapic nie moze.

Wyznaj...

WDOWA

Nie! nie! nie!

KANCLERZ

Wziac na tortur loze,

I wszystkie stawy jej w zelazne kleszcze,

Cóz? Wyznaj, stara...

WDOWA

Nie, panie.

KANCLERZ

Raz jeszcze

Pytam sie ciebie o imie zlej córy.

WDOWA

Ona niewinna.

KANCLERZ

Wziac ja na tortury.

WDOWA

wydzierajac sie strazy

Królowo moja, zlituj sie! ja stara!

Ja bym byc mogla matka twoja... Boze!

Ty nic nie mówisz? Nic?... To jakas mara

Straszna na tronie. Wiec ja sie poloze

Na tych zelazach i skonam, a w niebie

Bóg wam odpusci.

KANCLERZ

Wygadasz w bolesci.

WDOWA

Panie mój! jasny panie! i u ciebie

Zelazne serce.

Odchodzi ze straza.

KANCLERZ

Praw sie trzymam tresci.

A za to niech mie wielki Bóg obwini,

Lub uniewinni. A ty, monarchini,

Wiedz, ze mam serce pelne lez, goryczy

I przerazenia.

Slychac jek.

Co to jest?

ZOLNIERZ

To krzyczy

Stara kobieta...

KANCLERZ

I nic nie wydala?

ZOLNIERZ

Nic...

KANCLERZ

Poczekajmy.

BALLADYNA

Z mego teraz ciala

Kat zrobil sercu torture... rozciaga...

Wody!...

Podaja pic.

ZOLNIERZ

Juz zdjeta z zelaznego draga.

BALLADYNA

Juz!... Powiedziala co w bolach?

ZOLNIERZ

Umarla.

BALLADYNA

Umarla, mówisz?

ZOLNIERZ

Jak ja kat polozyl

Na tortur kleszczach, to oczy zawarla;

A patrzac na nia, kto by sie pobozyl,

Ze to kosciany Chrystus byl bez ducha.

Kazda kosteczka wywiedla i sucha

Przez rozciagnieta skóre wygladala

Proszac o litosc...

KANCLERZ

I nic nie wydala?

ZOLNIERZ

Umarla cicho... A na suchej twarzy

Dwa wykopala dolki smierc kosciana,

I w obu dolkach stoja lzy.

BALLADYNA

Od rana

Siedze na sadach, a zaden z nedzarzy

Tak nie pracuje dlugo i tak znojnie.

Juz noc, panowie.

KANCLERZ

Nie... to czarna chmura

Wisi nad zamkiem. Poradz sie spokojnie

Twego sumnienia, czego warta córa,

Dla której matka taka smiercia kona?

BALLADYNA

Wy ja osadzcie.

KANCLERZ

Niech twoja korona

Przybierze blasku sadem sprawiedliwym.

Ona zaprawde winna ogniem zywym

Byc obrócona na wegiel piekielny.

Osadz ja...

WSZYSCY

Osadz!

KANCLERZ

Jak Bóg niesmiertelny,

Winna jest sadu.

WSZYSCY

Pociac ja na cwierci.

KANCLERZ

Radz sie sumnienia i sadz.

BALLADYNA

po dlugim milczeniu

Winna smierci!

Piorun spada i zabija królowe - wszyscy przerazeni.

KANCLERZ

Król-kobieta piorunem boskim zastrzelony;

Zamiast w koronacyjne bic w pogrzebu dzwony!

Koniec aktu piatego

EPILOG

PUBLICZNOSC

wywolujac

Dziejopis Wawel! Wawel, narodu dziejopis!

Wawel wychodzi, klaniajac sie.

WAWEL

Przeswietna publicznosci, oto mój skoropis

Zaczal rzecz wydarzona wpisywac do kronik.

Przerwaliscie mi prace.

PUBLICZNOSC

Czyjze jestes stronnik?

WAWEL

Jestem sedzia bezstronny i naoczny swiadek.

PUBLICZNOSC

Jakzes ty piorunowy opisal przypadek?

Powiedz! mysmy widzieli rzecz cala do konca.

WAWEL

Z ziarnka piasku dójsc mozna do obrotu slonca,

Zaciekajac sie w rzeczy wydarzonej jadrze.

Królowa jak Salomon panowala madrze,

Wiec musiala byc madra, przy madrosci cnota.

PUBLICZNOSC

Panie Wawel, za predka tych sadów szczodrota.

Bylo za kulisami stac od pierwszej sceny.

WAWEL

Komponowalem wtenczas nad Popielem treny.

PUBLICZNOSC

Cóz o rodzie królowej?

WAWEL

Z historycznych szczytów

Patrzac, ród jej prowadze z kraju Obotrytów,

Którzy miesa nie jedza. Choc jeden uczonek

Mieni, ze pochodzila z kraju Amazonek;

Ale ja mu zarzucam falsz w kroniki nocie

I dowodze dowodem, i topie go w blocie.

Obaczycie go piórem zabitego w trunie.

PUBLICZNOSC

Cóz powiadasz na piorun?

WAWEL

Sadze o piorunie,

Ze kiedy burza bije, trzeba bic we dzwony,

Ze galazka laurowa lepsza od korony,

Bo w laur piorun nie bije ani glowie szkodzi.

PUBLICZNOSC

Czy jestes tego pewny?

WAWEL

Ten, co w laurach chodzi,

Autor niniejszej sztuki, slusznie wam opowie,

Ze odkad nosi wieniec laurowy na glowie,

Piorun wen nie uderzyl.

PUBLICZNOSC

Pochlebiasz, mój lysy,

I królom, i poetom... Idz precz za kulisy!

Koniec epilogu



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
notatki2, Ballada polska treść, ŚNIADANIA
Frycz prawo autorskie tresc prawa 3
TREŚĆ KSZTAŁCENIA2
TRESC WYKLADU
BD 2st 1 2 w05 tresc 1 1
ProjektBazy KomisSamochodowy tresc U
opcje I - przykłady - tresc
Test ze znajomości Balladyny(1), SZKOŁA POMOCE NAUKOWE
Heryk Sienkiewicz - Sachem - treść, 7. Pozytywizm
12-Ballada o spalonej synagodze, J. Kaczmarski - teksty i akordy
tresc kazan
balladyna
Przeanalizuj powroty do lat dziecinnych treść
Ballady i romanse
Vanitas vanitatum treść prezentacji
Zadanie zaliczeniowe treść!
Co kryje w sobie słowo – treść i zakres znaczeniowy wyrazu
cwiczenie 1 tresc obliczenia

więcej podobnych podstron