Dobosz Martyna
Sadek Agnieszka
Praca socjalna I r
ETYKA WOBEC BÓLU, CIERPIENIA I STAROŚCI
Ból działa jak sygnał, który powiadamia nas, że w organizmie dzieje się coś złego. Jest jednocześnie zjawiskiem psychicznym, zmysłowym oraz emocjonalnym. Uważa się go za jedno z najczęstszych odczuć towarzyszących nam przez całe życie. Cierpienie zaś to negatywny stan psychiczny, bądź fizyczny i emocjonalny doświadczany często jako ból (fizyczny), nieprzyjemne doznanie ciała. Cierpienie psychiczne wiąże się z doświadczaniem negatywnych emocji takich jak lęk, poczucie krzywdy, smutek, czy żal. Uważa się, że naturalne właściwości istot żywych powodują, że dążą one do przyjemności, a unikają cierpienia (bólu fizycznego). Bywa, że doświadczanie cierpienia daje czasem wtórne korzyści. To przecież cierpienie, które często jest odrzucane w myśli przeciętnego człowieka, jest grubą kreską wpisane w jego człowieczeństwo. Ono określa człowieka, pobudza do przemiany, stawia często na granicy, której może nigdy nie przekroczyłby gdyby nie ono. Cierpienie jest odczuwane i przeżywane zawsze wewnątrz człowieka. Nie ma przecież bólu zewnętrznego. Nie można cierpieć na zewnątrz, w przeciwieństwie do przebywania na zewnątrz jakiegoś pomieszczenia. Bardzo często, gdy ktoś mówi, że rozumie nasze cierpienie i nam współczuje, tak na prawdę nie jest w stanie tego dokonać. Nie jest w stanie przeżyć i rozumieć naszego cierpienia. A to dlatego, gdyż każdy człowiek wyjątkowo i tylko we właściwy mu sposób cierpi. Cierpienie jest zakorzenione w intymnej sferze każdego z ludzi, do której to sfery nie zaprasza się chętnie innych. Doświadczając cierpienia można odkryć w sobie istotę nadzwyczaj słabą, potrzebującą do życia innych ludzi. Doświadczając cierpienia możemy pozbyć się wielu negatywnie postrzeganych przez innych cech które posiadamy a także zacząć trzeźwiej patrzeć na świat. Faktem jest, że cierpienie samo w sobie jest czymś złym i nie może być pojęte jako cel, ale jako przygodna właściwość, wobec której z nieznanych nam przyczyn jesteśmy postawieni. Uczyć się nam trzeba cierpieć od młodych lat i dzielnie znosić przeciwności losu. Wzrastać trzeba w odwadze kroczenia do przodu nie pozostawiając śladu na policzku po wczorajszych łzach rozstania, samotności, niezrozumienia czy wewnętrznego buntu wobec niesprawiedliwości. Wielu psychologów uważa, że cierpienie uszlachetnia nas i powinniśmy się z nim niejako zaprzyjaźnić co może nam się wydać śmieszne i niewyobrażalnie trudne, bo jak można zaakceptować coś co sprawia nam bądź co bądź tyle nieprzyjemnych uczuć. O tym, że cierpienie uczy możemy mówić tylko wówczas, gdy do cierpienia podchodzimy z wielką skromnością, a zwłaszcza z szacunkiem. Cierpienie skłania do zadawania pytań takich jak : dlaczego ja? dlaczego moje dziecko? itd. Zagadnienie cierpienia nabiera wymiaru etycznego i filozoficznego, gdy w tym samym doznaniu spotykają się: bierność doświadczonego, a nawet zadanego przez innego człowieka cierpienia i pytanie o sens. Mimo swojego odizolowania ludzi cierpiących powinno się dostrzec ciche wołanie o pomoc.
Podejmując problem cierpienia w śmiertelnych chorobach warto odnieść się do dawnych czasów. Księga Hioba powstała ok. 400 lat przed Chrystusem. Podejmuje jednak zagadnienia, które mimo upływu czasu nie straciły nic ze swojej aktualności. Do dziś u wielu osób choroba nowotworowa budzi lęk i przerażenie. Sytuacja psychospołeczna w jakiej znalazł się Hiob bardzo przypomina sytuację chorych terminalnie. Podobnie jak Hiob dotknięty nieuleczalną choroba tak samo współcześnie terminalnie chorzy stawiają te same trudne pytania jakie postawił Hiob wprawiając w zakłopotanie osoby próbujące nieść ulgę choremu. Księga Hioba przedstawia dramat zmagania się niewinnie cierpiącego człowieka. Historia Hioba stanowi próbę rozwiązania dręczącego ludzkość problemu – cierpienia człowieka sprawiedliwego, który stracił wszystko oprócz wiary i życia, jednak nie załamuje się. W sposobie przeżywania swojego cierpienia pomaga mu jego wiara, system przekonań, system wartości, w które głęboko wierzy. Chociaż żona odeszła i Hiob został sam w swoim cierpieniu, to w imię wiary nie złorzeczył Bogu i nie odrzucał swego losu. Początkowo nie doświadczał osamotnienia duchowego, któremu może towarzyszyć depresja, poczucie winy, lęk, gniew, agresja, rozczarowani czy też poczucie nieszczęścia. Nasilanie się choroby oraz oddzielenie od bliskich osób zaczęło jednak powodować u Hioba osamotnione cierpienie przechodzące często od rozmyślań nad własnym życiem, realizacją życiowych planów, dokonaniami a kończące się na myślach o sensie całego swojego istnienia, poczuciu rzucenia na pastwę losu i bierności wobec całego życia. Dzisiejsi chorzy mają z cała pewnością często te same rozważania. Obserwatorami zmian zachodzącymi w psychice chorego są przyjaciele, którzy przychodzący pocieszać chorych raz na jakiś czas, widzący rzeczywistość cierpienie osoby chorej jedynie głęboko milczą. Kiedy zaś do rozmowy dochodzi chory okazuje się często jak Hiob zupełnie innych człowiekiem, z załamanym system wartości, który pomagał przeciwstawiać się chorobie. Hiob zdaje się być człowiekiem pokonanym przez los. Przyjaciele zastosowali dwie strategie pocieszania chorego : zawstydzanie i próba racjonalnego wytłumaczenia cierpienia. Często jednak w słowach pocieszenia chory odnajduje treści wskazujące jednak na strach pocieszających przed cierpieniem. Powstaje pytanie dlaczego osoby będące blisko cierpienia doświadczają leku. Otóż może to wynikać z faktu, że ludzie stykający się z osobą cierpiącą dopiero wtedy zaczynają dostrzegać jak skomplikowane jest życie, jak może wyglądać i to bez naszej woli, co budzi w nich lęk przed podobnych losem oraz tym, że w razie podobnej sytuacji nie będą w stanie sobie w żaden sposób poradzić. Strach wyczuwalny w słowach pocieszenia bliskich nie przynosi ulgi w cierpieniach, cierpiący pogrąża się w coraz większej rozpaczy sądząc, że przyjaciele zmyślają kłamstwa na pocieszenie, w które sami tak naprawdę nie wierzą. Człowiek pozbawiony w cierpieniu sensu walki, istnienia, wartości i nadziei jest niczym zwierze uwiezione w pułapce. Etyczne rozważania w owej sytuacji skupiają się przede wszystkim nad tym czy ludzie przychodzący do chorego oraz Ci, którzy przychodzili do Hioba jako pocieszający przyjaciele są nimi naprawdę. Często bowiem ludzie jedynie rzucają słowa, które z założenia maja dodać choremu otuchy, ale żadna z tych osób nie pomaga i nie wspiera chorego tak jakby tego potrzebował i chciał. W chorobie Hioba nikt nie trzymał go za rękę, nikt go nie obmył, nie zapłakał nad jego losem.
Zwracając uwagę na cierpienie i ból w nieuleczalnych chorobach należy zwrócić również uwagę na etykę troski . W starożytności u nieuleczalnie chorych lekarz odstępował od leczenia i nie było to niczym nagannym, gdy stwierdził, że wyczerpały się u chorego jego naturalne siły zdrowienia. Zwalniało to lekarza od obowiązku zajmowania się chorym o złych rokowaniach. W etyce lekarskiej problem etyki troski wobec osób cierpiących przez nieuleczalne choroby powrócił w latach 80 i 90 XX wieku. Przeprowadzane już w IX w eksperymenty naukowo-medyczne, odkrywanie antidotum na rożne choroby sprawiło, ze zaczęto myśleć, ze zwycięstwo nad chorobami jest bliskie. Wiara, ze każda chorobę da się wyleczyć, wytworzyła postawę walki z nią nawet kosztem chorego. Współczesny lekarz uważał dalsze zajmowanie się chorym za czas stracony, gdy dostępna mu terapia nie mógł pomoc pacjentowi. Pacjent był postrzegany jako człowiek cierpiący, który powinien w swoim cierpieniu trwać sam. Bardziej zauważana była jego choroba, której nie dało się wyleczyć. Oddzielanie niejako pacjenta od jego choroby nie sprzyjało opiece i trosce o jego dalsze życie, które wypełniało cierpienie. Dowiedziono jednak, że bardzo dużą rolę odgrywa w leczeniu pacjenta nie tylko zajmowanie się jego chorobą, ale traktowanie go jak człowieka a wiec zwracanie uwagi również na jego cierpienie.
Uczeni badający choroby układu krążenia, niektóre nowotwory złośliwe oraz urazy powypadkowe twierdzą, że większość tych chorób jest wywoływana przez czynniki natury ekologicznej. Znając zaś przyczyny i skutki zachorowań na choroby uznane za społeczne, moglibyśmy temu zapobiec. Jednak mimo świadomości społeczeństwa o zagrożeniach życia i zdrowia wynikających z palenia papierosów, nadużywania alkoholu, narkotyków i innych środków uzależniających, wciąż jesteśmy świadkami tragedii osobistych, nieszczęść, rodzinnych i społecznych. Życie w środowisku skażonym ekologicznie jest tylko cząstką smutnej egzystencji ludzkiej. Innym istotnym składnikiem takiej egzystencji są niekorzystne stosunki w miejscu pracy, szkole, instytucjach społecznych, brak więzi rodzinnych oraz świat przeżyć wewnętrznych jednostki ludzkiej. Ciągła pogoń za dobrami konsumpcyjnymi, natłok obowiązków, przeżyć, chęć dominacji, rywalizacja i konkurencja w środowisku człowieka sprawiają, iż brakuje czasu na refleksje, dokąd zmierzamy lub jakie są konsekwencje złego stylu życia. Często bowiem o swojej chorobie dowiadujemy się w chwili, gdy szanse wyleczenia są już znikome; wówczas oczekujemy pomocy krewnych, przyjaciół bądź sąsiadów. Zdarza się i tak, że jesteśmy obojętni wobec bólu innych ludzi i nie mamy czasu lub brak nam dobrej woli na życzliwość wobec cierpiących. J. Kozielecki twierdzi, że zachowania obojętne wobec potrzeb chorego człowieka wynikają z zachwiania równowagi między wartościami etycznymi a wartościami konsumpcyjnymi. W takich sytuacjach, pisze wspomniany autor, zaciera się różnica "między tym, co trzeba" a "tym, co można", oraz między tym, co dobre, a tym, co złe. Pomoc drugiej osobie w jej zmaganiach z bólem, cierpieniem, osamotnieniem wymaga odwagi, solidarności z chorym, altruizmu i cierpliwości. Nie każdy więc człowiek jest gotowy do poświęceń na rzecz drugiej istoty ludzkiej, a w przypadku niepowodzenia do ponoszenia odpowiedzialności. W świadomości osobnika pojawia się wówczas ocena: pozostać z chorym, czy odejść, udzielić mu niezbędnej pomocy, czy czekać, aż zrobią to inni. Ocena między pozytywnym a negatywnym zachowaniem człowieka stanowi dla niego wartość etyczną, normę lub wzorzec właściwego postępowania. Wybór pozytywny przynosi zadowolenie, honor, uczucie przydatności. Wybór zachowania negatywnego obciąża sumienie człowieka oraz zmusza go do analizy i naprawy złego działania. Aby uwolnić się od zobowiązań etycznych wobec chorych i cierpiących, budujemy placówki opiekuńcze, domy pomocy społecznej, hospicja, domy pogodnej starości i inne, w których przebywają oni w odosobnieniu. Jest to działalność słuszna i bardzo potrzebna w każdym społeczeństwie, a wkładu pracy ludzkiej oraz osiągnięć w tym zakresie nie można kwestionować. Nie należy tu jednak mówić o zachowaniach etycznych. Literatura podaje, że zachowania etyczne, to szczególny sposób postępowania człowieka w sytuacjach konfliktowych, w których doszło do uchybienia względem wartości, czy też zadośćuczynienie tym wartościom. Szczególnym rodzajem wartości jest życie i zdrowie człowieka. R. Ingarden określił je jako wartości nie kwestionowane, czyli to, czego bardzo pragniemy, co chcemy ochronić, do czego dążymy. Wynika stąd, że zdrowie i życie człowieka należy rozpatrywać nie tylko jako prawidłowość procesów somatycznych, lecz w szerszej koncepcji (holistycznej) zakładającej równowagę i sprawność fizyczną, psychiczną oraz społeczną. Staje się też jasne, dlaczego chory nie zawsze się cieszy z poprawy zdrowia, mimo iż współczesna medycyna potrafi utrzymać przy życiu (do późnej starości) coraz większy procent chorych. Nieszczęście chorego polega bowiem na tym, że cierpi on nie tylko z powodu bólu fizycznego, ale i dlatego, iż jego organizm utracił zdolność do adaptacji do świata zewnętrznego oraz do utrzymania równowagi między nim a środowiskiem. Wynika to z wymienionego wyżej przy historii Hioba zachwianie systemu wartości. Utrata zdolności adaptacji do świata zewnętrznego, ból i niemożność wykonywania czynności, które były celem dotychczasowego życia, jest największą tragedią chorego. Wartość zdrowia sama w sobie domaga się zdecydowanych działań ochronnych. Zobowiązania do kategorycznej działalności na rzecz ochrony zdrowia E. Kant nazwał imperatywem kategorycznym, co oznacza, że obecność drugiej istoty w sytuacji cierpienia i osamotnienia jest faktem doniosłym, pozwalającym na doznanie wartości. Wartości tych doznaje zarówno osoba cierpiąca, która znajduje siły do przeciwdziałania chorobie, jak i opiekun niezbędny do podtrzymania aktywności chorego w jego zmaganiach z nieszczęściem. Jeżeli więc w środowisku człowieka występują zagrożenia życia i zdrowia, to w jaki sposób możemy im przeciwdziałać, by nie uchybić wartościom etycznym? Wydaje się iż należy tu mówić o profilaktyce prozdrowotnej, wspierającej oraz aktywizującej wszystkich ludzi do walki z cierpieniem i niemocą. Kształtowanie zachowań etycznych wobec chorego wymaga od człowieka dobrej woli, poczucia obowiązku, solidarności z cierpiącym, altruizmu, cierpliwości i odpowiedzialności. Zachowania takie możemy kształtować jedynie w bezpośrednim kontakcie z istotą chorą lub osamotnioną. Obserwujemy, że wygasa dzisiaj tradycja odwiedzania chorych w szpitalach, domach pomocy społecznej, w sąsiedztwie i innych miejscach, w których przebywają. Jeszcze tylko najbliżsi krewni poczuwają się do tego obowiązku, młodzież zaś i dzieci wolny czas spędzają przy telewizorach, na spacerach lub w klubach rozrywkowych. Wydaje się, że rezygnacja z wrażeń doznanych w bezpośrednim kontakcie z chorym człowiekiem jest główną przyczyną niepowodzeń w prozdrowotnej profilaktyce społeczeństwa. Jak zostało już wcześniej wspomniane ludzie często wolą żyć codziennością, w niewiedzy jak wygląda cierpienie innych, nie chcą oglądać zwijających się z bólu chorych ponieważ nie chcą odczuwać strachu, ze to samo spotka ich.
Dylematy etyczne w kontekście starzenia się i starości. Powszechnie znanym jest fakt, iż z każdym kolejnym stuleciem średnia długość ludzkiego życia pnie się w górę, co spowodowane jest rozwojem nauk medycznych, ciągłym polepszaniem się warunków bytowych obywateli, skuteczniejszą edukacją na temat zdrowego trybu życia, czyli – mówiąc w skrócie - szeroko ujętym postępem cywilizacyjnym. Wydawać by się mogło, że progres ten jest pozytywny i bezsprzecznie pożądany. Jednak życie nie toczy się w próżni i wszelkie zmiany mają swoje logiczne następstwa w wielu różnych obszarach ludzkiego działania. Ludzie starsi nie są jak można by to ująć dobrze odbierani we współczesnym społeczeństwie. Wymieniona wcześniej walka o dobra konsumpcyjne rozpoczęta już przez dzieci, idąca przez młodzież po ludzi dorosłych doprowadziła do tego, ze osoby starsze zostają odsuwane na dalszy plan. Osoby takie traktuje się jako ludzi niejako drugiej kategorii uznając ich często za niezdolnych do czegokolwiek. Bardzo często osobom starszym mimo ich zasłużonego wieku odmawia się wielu rzeczy bądź osuwa niejako na koniec kolejki w oczekiwaniu na cos tłumacząc to tym, iż ta osoba i tak jest już stara i nie potrzebuje czegoś bądź tez cos nie pomoże jej tak bardzo jak może pomoc młodemu człowiekowi. Przykłady takie mamy choćby w szpitalach, gdzie często osobie starszej odmawia się np. jakiegoś rzadko dostępnego leku na rzecz osoby młodej z ta sama dolegliwością, ponieważ uważa się, iż ta starsza osoba i tak nie będzie korzystała ze swojego zdrowia tak długo jak osoba młoda. Można jednak w tym momencie dostrzec iż z etycznego punktu widzenia narusza to godność osoby starszej, która odsuwana jest na dalszy plan mimo takich samych praw jak osoba młoda. Kolejnym aspektem etycznym wobec starości jest odrzucanie starszych, szczególnie również chorych osób jako niepotrzebne a także co zdarza się traktowanie ich jak ‘zabawki’. Bardzo często osoby młode, dorośli niejako pozbywają się osób starszych, które uważają za ciężar, problem którym trzeba się zajmować. Oddaja ich np. do domów opieki, rożnego rodzaju prywatnych domów tzw. spokojnej starości. Nikt ich tam nie odwiedza, są pozostawiani w pewnym zamkniętym kręgu osób będących pensjonariuszami. Ludzie starsi maja duże problemy z funkcjonowaniem we współczesnym społeczeństwie. Nie nadążają za zmianami jakie przynosi rozwoj cywilizacyjny, a wciąż brak osób, które pomagałyby im odnaleźć się w tym bądź co bądź nowym dla nich świecie. Osoby takie są często dyskryminowane, w pewnym sensie zagłuszane w glosie tłumu, uważane są za jednostki słabe, do niczego nie potrzebne, dla których najlepszym rozwiązaniem powinno być siedzenie w domu i spokojne czekanie na odejście. Ze względu na wzmacniający się problem we współczesnym świecie powstają kluby i instytucje, które wspierają osoby starsze, prowadza rożne warsztaty zajęciowe a także cieszące się coraz większym zainteresowaniem programy przyszywanej babci i dziadka, w których osoby starsze pełnia role babci lub dziadka dla dzieci, którzy własnych dziadków nie posiadają. Sprawdzają się w tej roli bardzo dobrze. Dzięki tym wszystkim zajęciom odbudowuje się system wartości i godność ludzi starszych co jest dla nich bardzo ważne. Czuja się potrzebne co pomaga im w codziennym życiu.