„Don Kichote” - streszczenie szczegółowe
Prolog
Autor zwraca się do czytelnika, prosząc, aby wysłuchał jego opowieści i zapewniając, że będzie ona najpiękniejsza, najweselsza i trafnie ułożona. Wyznaje, że jest ojczymem Don Kichota, którego kocha jak syna, ale ma świadomość, że czytelnik nie musi wykazywać się wyrozumiałością dla wad bohatera historii. Autor wiele razy zasiadał do napisania przedmowy do swej opowieści, lecz początkowo nie wiedział, co napisać. Aż pewnego dnia zjawił się u niego przyjaciel, któremu zwierzył się ze swojej twórczej niemocy i wątpliwości, uważając dzieło za niedoskonałe. Przyjaciel uznał, że książka autora jest potępieniem ksiąg rycerskich i dlatego powinien zadbać wyłącznie o to, aby opowieść miała piękny kształt i była odzwierciedleniem myśli twórcy. Autor w milczeniu wysłuchał rady mężczyzny, uznając ze za dobre i według nich napisał prolog do historii dzielnego Don Kichota z Manczy, który zasłynął jako czysty kochanek i znamienity rycerz.
Rozdział I
Który mówi o kondycji i zajęciach słynnego Hidalga – Don Kichota z Manczy
W pewnym miasteczku w prowincji Manczy żył pewien ubogi hidalgo, który za cały dobytek miał kopię u siodła, starożytną tarczę, chudą szkapę i jednego charta. Mieszkał on razem z gospodynią, dwudziestoletnią siostrzenicą i pachołkiem, zatrudnionym do wszelkich zajęć. Hidalgo był mężczyznąpięćdziesięcioletnim, silnym, choć kościstym, o pociągłej twarzy. Nosił przydomek Kichada bądź Kesada, co zresztą nie jest istotne dla tej opowieści. Przez większą część roku, kiedy to nie miał żadnej roboty, czytał księgi rycerskie z takim zapałem, że całkowicie zapominał o zarządzaniu swym gospodarstwem. Zamiłowanie do ksiąg rycerskich było tak wielkie, że sprzedał kilka mórg ziemi, aby mieć pieniądze na zakup książek. Szczególnie upodobał sobie dzieła Felicjana de Silvy, choć często głowił się nad zrozumieniem ukrytego sensu rycerskich przygód. Biedny hidalgo stracił zupełnie rozsądek, rozmyślając nad niezwykłymi przygodami rycerzy i zastanawiając się nad ich wiarygodnością. Wiele razy dyskutował z miejscowym proboszczem o tym, kto jest najznamienitszym rycerzem na świecie, a z czasem tak zapamiętał się w czytaniu, że spędzał nad lekturą niekiedy całe noce i dnie. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że wszystkie te historie są prawdą, a kiedy stracił resztki zdrowego rozsądku, postanowił zostać błędnym rycerzem. Uznał, że jest to konieczne dla jego sławy i dobra ojczyzny i zapragnął zdobyć nieśmiertelną chwałę, naprawiając wszystkie krzywdy oraz wystawiając się na niebezpieczeństwo. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było wyczyszczenie zbroi, którą odziedziczył do pradziadkach. Oczyścił ją z rdzy, a do uszkodzonego hełmu przyczepił przyłbicę z tektury. Potem obejrzał swego rumaka i postanowił nadać mu imię godne wielkiego rycerza. Po kilku dniach wymyślił dla niego imię Rosynanta, uznając, że nazwa tak jest miła dla ucha. Przez kolejne osiem dni zastanawiał się nad własnym imieniem i w końcu nazwał się Don Kichotem z Manczy. Kiedy już zadbał o swoją zbroję, nadał nowe imię sobie i swemu rumakowi, uświadomił sobie, że potrzebuje damy serca, którą jako błędny rycerz powinien kochać i uwielbiać. Wreszcie przypomniał sobie o Aldonsie Lorenso, młodej córce wieśniaka z pobliskiej miejscowości, którą kiedyś był zauroczony i uznał, że znalazł właściwą dla siebie damę serca. Po długich namysłach nazwał ją Dulcyneą z Toboso.
Rozdział II
O pierwszym wyruszeniu w świat przemyślnego hidalga Don Kichota
Zakończywszy przygotowania do wyprawy, Don Kichot postanowił nie tracić czasu, uznając, że dalsza zwłoka przynosi szkodę całemu światu. Pewnego lipcowego ranka założył zbroję, dosiadł Rosynanta, opuścił przyłbicę i trzymając kopię w dłoni wyjechał na pole. W pewnej chwili ogarnęła go straszna udręka i już chciał zawrócić do domu, ponieważ przypomniał sobie, że nie został pasowany na rycerza i wedle prawa rycerskiego nie mógł toczyć walk z innymi rycerzami. Jednak jego szaleńcze pragnienie przygody okazało się silniejsze i postanowił, że poprosi pierwszego napotkanego człowieka, aby pasował go na rycerza. Uspokoił się i ruszył w dalszą drogę, mając nadzieję, iż w przyszłości jakiś mędrzec spisze jego dzieje. Jechał tak prawie przez cały dzień, pogrążając się w rozpaczy, że nie wydarzyło się nic, co okazałoby się godnym opisania.
Wreszcie w pobliżu traktu dojrzał oberżę i postanowił spędzić w niej noc. Przed drzwiami karczmy stały dwie młode prostytutki, które wraz z mulnikami jechały do Sewilli. Don Kichot wyobraził sobie, że zajazd jestzamkiem z czterema wieżami, otoczonym fosą. Podjechał bliżej, czekając aż zjawi się jakiś karzeł, który zadmie w róg, oznajmiając przybycie wielkiego rycerza. W tej samej chwili pastuszek, zaganiający świnie na ściernisku, zadął w róg i dzielny rycerz pomyślał, że spełniły się jego marzenia i jakiś karzeł zapowiedział jego przybycie. Wielce uradowany, stanął u wrót oberży, wzbudzając strach dziewcząt. Don Kichot przemówił do nich łagodnie, zapewniając, że nie muszą się go obawiać. Dziewczyny spojrzały na niego zdziwione i słysząc, iż nazywa je dziewicami, roześmiały się głośno. Urażony ich zachowaniem rycerz, uznał, że śmiech zdradza ich prostactwo i nie przystoi damom. Słowa jego rozśmieszyły je jeszcze bardziej i nie wiadomo, jak zakończyłaby się ta sprawa, gdyby nie pojawił się oberżysta. Mężczyzna przyjrzał się dziwacznej postaci, lecz postanowił okazać przybyszowi szacunek i zaprosił go swego zajazdu na nocleg. Don Kichot zsiadł z konia, prosząc oberżystę o to, aby zaopiekował się należycie jego rumakiem, po czym wszedł do izby i zaczął zdejmować zbroję, w czym chętnie pomagały mu młode prostytutki, które wziął za panie zamku. Nie zdołały jednak rozwiązać wstęgi, przytrzymującej szyszak i rycerz musiał siedzieć przez cały czas z hełmem na głowie. Podziękował im pięknie za pomoc i zasiadł do wieczerzy, cierpliwie karmiony przez jedną z dziewcząt, ponieważ przyłbica cały czas opadała mu na nos.
Rozdział III
Który opowiada, w jak ucieszny sposób Don Kichot został pasowany na rycerza
Po wieczerzy Don Kichot, dręczony myślą, że nadal nie jest pasowany na rycerza, przywołał do siebie oberżystę i udał się wraz z nim do stajni. Tam upadł przed mężczyzną na kolana, błagając, aby o świcie pasował go na rycerza wedle obowiązującego zwyczaju. Zdumiony gospodarz przyrzekł mu, że wyświadczy mu tę przysługę i utwierdził się w przekonaniu, że dziwny gość jest niespełna rozumu. Postanowił zażartować z niego, oznajmiając, że w młodości również był rycerzem i błądził po całym świecie w poszukiwaniu przygód. Na starość osiadł w zamku, przyjmując z otwartymi ramionami każdego błędnego rycerza, który zjawił się u wrót, gdyż darzył ich szczególną sympatią. Zapewnił Don Kichota, że nazajutrz odbędzie się uroczysta ceremonia i zostanie prawdziwym rycerzem, a potem spytał, czy ma jakieś pieniądze przy sobie.
Hidalgo wyjaśnił, że nie ma ani grosza, ponieważ w żadnej z ksiąg nie napisano, aby rycerz dysponował jakimikolwiek pieniędzmi. Oberżysta wyjaśnił mu, że rycerze powinni mieć przy giermków, którzy byli zaopatrzeni w pieniądze i rzeczy, przydatne podczas podróży. Nakazał, aby odpowiednio przygotował się do dalszej drogi, a Don Kichot obiecał mu, iż dostosuje się do jego rad. Potem wyszli na dziedziniec, gdzie rycerz miał pełnić wartę, a karczmarz, dusząc się ze śmiechu, opowiedział o jego szaleństwie wszystkim zebranym w oberży.
Tymczasem zapadła noc. Don Kichot przechadzał się po podwórzu, kiedy jeden z mulników wyszedł, aby napoić swoje muły. Zdjął z koryta rynsztunek rycerza i nagle usłyszał groźny głos hidalgo, który nakazywał mu odejść od zbroi. Mulnik, nie zważając na ostrzeżenie, odrzucił zbroję. Wtedy Don Kichot uderzył go kopią w głowę i powalił na ziemię. Potem pozbierał części swego uzbrojenia i zaczął spokojnie spacerować przed korytem. Po jakimś czasie zjawił się drugi mulnik i podzielił los swego towarzysza. Z karczmy wybiegli ludzie i widząc leżących na ziemi mężczyzn, zaczęli obrzucać rycerza kamieniami. Oberżysta starał się załagodzić sytuację, krzycząc, że przybysz jest szaleńcem, a Don Kichot gromkim głosem wygrażał się napastnikom. W końcu mulnicy posłuchali napomnień karczmarza i zabrali swych nieprzytomnych towarzyszy z pola bitwy, a rycerz ze stoickim spokojem wrócił do sprawowania warty. Oberżysta, zaniepokojony zachowaniem gościa, postanowił natychmiast pasować go na rycerza. Przekonał Don Kichota, że wypełnił obowiązek straży obok zbroi, kazał mu przyklęknąć i dopełnił ceremonii pasowania. Jedna z dziewcząt, z trudem powstrzymując śmiech, przypasała hidalgo miecz, za co podziękował jej, zapewniając, że zawsze będzie jej za to wdzięcznym. Druga panna przypięła mu ostrogi. Po ceremonii pasowania Don Kichot natychmiast postanowił wyruszyć w świat na poszukiwanie przygód i opuścił karczmę. Rozdział IV
Co się przytrafiło naszemu rycerzowi po wyjeździe z oberży
Nastał świt, kiedy Don Kichot, uszczęśliwiony pasowaniem na rycerza, opuścił oberżę i pamiętając o radach karczmarza, zawrócił w stronę domu, aby zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy. Postanowił, że jego giermkiem zostanie wieśniak z sąsiedniej zagrody, uznając, że jest stworzony do tej roli. Nagle usłyszał jakieś jęki, dobiegające z głębi lasu. Sądząc, że nadarzyła się okazja, aby mógł wypełnić obowiązki rycerza, skierował Rosynanta między drzewa. Na skraju boru ujrzał kobyłę, przywiązaną do dębu. Tuż obok, przytroczony do drugiego drzewa, stał piętnastoletni wyrostek, a jakiś barczysty chłop okładał go kijem. Don Kichot, widząc, co się dzieje, wyzwał wieśniaka na pojedynek, biorąc go za rycerza. Przestraszony chłop wyjaśnił mu, że wyrostek jest jego pachołkiem i źle wypełnił swoje obowiązki, za co został obity. Rycerz rozkazał uwolnić chłopaka, a następnie kazał wypłacić mu należną kwotę za kilka miesięcy służby. Wieśniak odparł, że nie ma przy sobie pieniędzy i zaproponował, aby pachołek poszedł z nim do domu, gdzie otrzyma zapłatę. Chłopak zaprotestował, zapewniając, że jego pan nie jest rycerzem i nie dotrzyma danego słowa. Don Kichot uspokoił go, poprzysięgając zemstę jeśli chłop nie wypełni swej obietnicy i odjechał. Wieśniak poczekał, aż zniknie za drzewami, ponownie przywiązał chłopaka do dębu i wymierzył mu karę. W końcu uwolnił go, a pachołek odszedł, obiecując, że odnajdzie dzielnego rycerza i opowie mu o swojej krzywdzie.
Tymczasem Don Kichot, zadowolony z faktu, że mógł wykazać się swymi rycerskimi obowiązkami, jechał w stronę swojej wsi, kiedy dostrzegł gromadę kupców z Toledo. Rycerz natychmiast wyobraził sobie, że czeka go nowa przygoda, przyjął uroczystą postawę i zatrzymał konia na środku traktu.
Kiedy podróżni zbliżyli się do niego, wykrzyknął, iż nikt nie przejdzie obok dopóki nie wyzna, że nie ma najpiękniejszej dziewicy nad Dulcyneę z Toboso. Kupcy spojrzeli na niego, domyślając się, że mają przed sobą człowieka niespełna rozumu, a jeden z nich oznajmił, że nie znają wspomnianej damy i chcieliby przekonać się, czy naprawdę jest tak piękna. Don Kichot odparł, że muszą wierzyć mu na słowo, a jeśli nie chcą wypełnić jego żądania, to gotów jest do pojedynku. Kupiec wyjaśnił mu, że nie mogą narazić na szwank swojej reputacji, mówiąc coś, co mogłoby okazać się niezgodne z prawdą. Rozgniewany rycerz rzucił się na niego z kopią, lecz Rosynant potknął się i upadł, zrzucając swego pana z siodła. Don Kichot, nie mogąc podnieść się, zaczął krzyczeć, nazywając kupców tchórzami, co rozgniewało jednego z ich pachołków. Młokos podszedł do rycerza, połamał jego kopię i zaczął okładać kawałkiem kija bezbronnego hidalgo. Wreszcie zostawił go w spokoju i kupcy wyruszyli w dalszą drogę, a biedny rycerz bezskutecznie starał się podnieść z ziemi, obwiniając za swą porażkę Rosynanta. Rozdział V
Dalszy ciąg niefortunnej przygody naszego rycerza
Don Kichot, uświadomiwszy sobie, że samodzielnie nie zdoła się podnieść, zaczął recytować fragment przygód Baldwina i markiza Mantui. Po chwili uznał, że sytuacja, w której znalazł się, doskonale odzwierciedla literacką historię i zaczął tarzać się po ziemi, udając ogromne cierpienie. Przypadek chciał, że w pobliżu przechodził wieśniak, mieszkający w tej samej wsi co rycerz. Chłop podszedł, zdumiony jego zachowaniem, lecz Don Kichot nie przerwał swych żałosnych lamentów i dalej cytował ustęp książki. Poczciwy wieśniak pomógł mu wstać i z trudem wsadził go na swego osła. Potem pozbierał części zniszczonego oręża i ruszył do wsi, prowadząc osła i Rosynanta. Obity Don Kichot ledwie mógł się utrzymać na ośle i co jakiś czas wzdychał żałośnie, wznosząc oczy ku niebu. W końcu o zmroku dotarli do wioski i chłop podwiózł rycerza pod jego dom, gdzie zastali proboszcza i miejscowego balwierza. Don Kichot został zaniesiony do łóżka, dopytując, co się stało. Hidalgo wyjaśnił, że potykał się z dziesięcioma olbrzymami. Wreszcie zostawili go w spokoju, pozwalając, aby się posilił i wyspał.
Rozdział VI
O słusznym i surowym śledztwie, jakie przeprowadzili pleban z cyrulikiem w bibliotece naszego hidalga
Następnego dnia, kiedy Don Kichot jeszcze spał, w jego domu zjawili się proboszcz i cyrulik. Ksiądz poprosił siostrzenicę hidalga o klucz do pokoju, w którym rycerz ukrył księgi. W komnacie znaleźli sto woluminów, pięknie oprawionych. Gospodyni natychmiast przyniosła wodę święconą i kropidło, prosząc, aby duchowny poświęcił izbę i odpędził złe moce. Proboszcz uśmiechnął się dobrotliwie i zaczął przeglądać kolejne księgi, a siostrzenica Don Kichota zasugerowała, że wszystkie należy spalić, ponieważ przyczyniły się do szaleństwa jej wuja.
Duchowny nie zgodził się na to, uznając, że najpierw musi zapoznać się z tytułami dzieł. Balwierz podał mu „Amadisa z Walii”, a ksiądz zerknął na nią i stwierdził, że jest to pierwsza księga rycerska, jaka ukazała się drukiem w Hiszpanii i należy ją zniszczyć. Cyrulik Mikołaj zaprotestował, wyjaśniając, że dzieło uznane jest za jedyne w swoim rodzaju i najdoskonalsze, więc trzeba je oszczędzić. Przez jakiś czas mężczyźni przeglądali oprawne tomy i część z nich została wyrzucona na podwórko. Obydwaj wykazywali się doskonałą znajomością rycerskich przygód, dyskutując o bohaterach książek, a potem odrzucając kolejne dzieła na stos do spalenia. Rozdział VII
O drugiej wyprawie zacnego rycerza Don Kichota z Manczy
Ożywioną dyskusję proboszcza i balwierza przerwał krzyk Don Kichota. Wszyscy pobiegli do jego pokoju i ujrzeli rycerza, uderzającego w ściany i krzyczącego donośnym głosem. Z trudem zmusili go do powrotu do łóżka, a kiedy nieco uspokoił się, wyjaśnił, że zdenerwował się, widząc, iż rycerze-dworacy odnieśli zwycięstwo w turnieju. Ksiądz odrzekł, że powinien być cierpliwym i zadbać o swoje zdrowie. Don Kichot odparł, że czuje się dobrze i poprosił, aby przyniesiono mu posiłek. Natychmiast spełniono jego żądanie, a kiedy najadł się, zapadł ponownie w sen. W nocy gospodyni spaliła wszystkie księgi, a proboszcz i cyrulik uznali, że najlepszym lekarstwem na szaleństwo przyjaciela będzie zamurowanie drzwi do biblioteki, co też uczynili.
Dwa dni później Don Kichot wstał z łóżka i postanowił przejrzeć swój księgozbiór, lecz nie potrafił odnaleźć drzwi do biblioteki. Przez jakiś czas bezskutecznie szukał właściwej komnaty. Wreszcie zapytał gospodyni, gdzie znajduje się izba z książkami. Kobieta wyjaśniła, że takowej nie ma w domu, a siostrzenica dodała, iż pewnej nocy zjawił się czarnoksiężnik i sprawił, że biblioteka zniknęła. Don Kichot stwierdził, że musiał to być jego nieprzyjaciel, mędrzec Freston, który chce zrobić wszystko, aby nie dopuścić do pojedynku rycerza ze swoim ulubieńcem. Siostrzenica poprosiła go, aby został w domu i zaniechał szukania przygód.
Przez piętnaście dni Don Kichot nie opuszczał domu, nie wykazując oznak większego szaleństwa. Prowadził dyskusje z przyjaciółmi, przekonując ich, że zakon rycerstwa błędnego jest najpotrzebniejszą rzeczą na świecie. W tajemnicy starał się zyskać przychylność swego sąsiada, niezbyt inteligentnego chłopa, Sanczo Pansę, aby wyruszył razem z nim w świat jako giermek. Wieśniak uległ jego zachętom, opuścił rodzinę i został giermkiem rycerza. Don Kichot zebrał pieniądze na wyprawę, naprawił swą zbroję i polecił Sanczo Pansie, aby zakupił wszystko, co może być potrzebne podczas podróży. Sanczo Pansa uznał, że chce wziąć w drogę swojego osła, na co rycerz wyraził zgodę. Jakiś czas później Don Kichot i Sancho Pansa, nie żegnając się z nikim, nocą opuścili wieś i wyruszyli na poszukiwanie przygód. Rozdział XV
O przykrej przygodzie, jaką zgotował sobie Don Kichot rzuciwszy się na niecnych mulników Yanguesów
Pewnego dnia Don Kichot i Sanczo Pansa zatrzymali się na odpoczynek w pobliżu strumienia. Ich wierzchowce pasły się luzem na pobliskiej łące, a mężczyźni zasiedli do zasłużonego posiłku. Sanczo nie spętał Rosynanta, przekonany, że potulne zazwyczaj zwierzę będzie spokojnie przechadzało się po trawie. Przypadek sprawił jednak, że tuż obok pasło się stado świerzop galicyjskich, należących do podwodników Yanguesów. Rosynant pocwałował w stronę kobył, które broniły się przed nagłym atakiem zębami i zerwały z niego siodło. Mulnicy, widząc, że ich kobyłom dzieje się krzywda, chwycili za kije i obili biednego rumaka tak bardzo, że upadł na ziemię. Don Kichot i Sanczo pobiegli mu na ratunek, a rycerz, widząc, że ma przed sobą ludzi z gminu, uznał, że giermek może walczyć u jego boku. Pansa zasugerował, że potyczka będzie nierówna, ponieważ staną przeciwko dwudziestu ludziom, lecz Don Kichot rzucił się na przeciwników. Yanguesi chwycili za drągi i otoczyli napastników, wykorzystując swą przewagę liczebną. Po paru minutach walki Don Kichot i jego giermek zostali powaleni na ziemię, a mulnicy pośpiesznie wyruszyli w dalszą drogę.
Pierwszy ocknął się Sanczo Pansa i podczołgał się do swego pana, użalając się nad ich losem. Don Kichot, pojękując z bólu, zaczął go pocieszać, wyjaśniając, że życie błędnego rycerza wiele razy może zostać wystawione na niebezpieczeństwo, lecz nie mogą się oni poddać. Opowiedział historię walecznego Amadisa z Walii, który dostał się w ręce swego śmiertelnego wroga, czarodzieja Arkaulusa. Uznał, że nie doznali uszczerbku na honorze i powinni zapomnieć o nieprzyjemnym incydencie. Potem obejrzeli Rosynanta, a Sanczo nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób osioł uniknął razów, które spadły na nich. Rycerz stwierdził, że osioł będzie musiał zastąpić jego rumaka i zanieść go na swym grzebiecie do jakiegoś zamku, gdzie opatrzą rany. Giermek wsadził go na osła i ująwszy cugle, ruszył w stronę traktu. Wkrótce dotarli do gospody, którą Don Kichot wziął za zamek.
Rozdział XVI
Co się przytrafiło naszemu rycerzowi w karczmie, którą wziął za zamekWidok Don Kichota, zwisającego z osła, zadziwił karczmarza. Sanczo wyjaśnił, że jego pan spadł z góry, a żona oberżysty, kobieta niezwykle litościwa i dobrotliwa, zajęła się obolałym rycerzem, wzywając do pomocy córkę i służącą, Maritornes. Wspólnymi siłami przygotowały łoże dla hidalga w pomieszczeniu, w którym miał również nocować pewien mulnik. Potem położono na nim Don Kichota, a kobiety opatrzyły go plastrami. Oberżystka stwierdziła, że rany powstały na skutek pobicia, lecz Pansa zaprzeczył, prosząc, aby później opatrzyły również jego. Przedstawił hidalga jako najdzielniejszego błędnego rycerza, jaki kiedykolwiek żył na świecie. Don Kichot, który przysłuchiwał się ich rozmowie, ujął dłoń karczmarki, mówiąc, że powinna uznać za zaszczyt to, iż znalazł w jej zamku gościnę. Kobiety nie zrozumiały nic z jego kwiecistej przemowy i wyszły, domyślając się, że mają do czynienia z dość osobliwą osobą.
Nastała noc. Mulnik, który umówił się na potajemne spotkanie ze służką, oczekiwał jej niecierpliwie, nie zwróciwszy uwagi, że jego towarzysze nadal nie śpią. Po jakimś czasie zjawiła się Maritornes i skradając się po omacku, wpadła wprost w otwarte ramiona Don Kichota. Mężczyzna zmusił ją, aby usiadła obok niego. Zaślepiony, odniósł wrażenie, że trzyma w objęciach boginię piękności. Dziewczyna za wszelką cenę próbowała wydostać się z jego uścisku i nie zwracała uwagi na jego słodkie wyznania. Tymczasem mulnik, słysząc, że służąca weszła do izby, usłyszał szept rycerza i podkradł się do jego łoża, sądząc, że panna nie dotrzymała danego mu słowa. Zauważywszy, że Maritornes stara się odepchnąć hidalga, uderzył go w szczękę i rzucił się na niego. Odgłosy walki zbudziły oberżystę, który zjawił się w izbie, szukając służącej. Dziewczyna ukryła się na posłaniu Sancza, który, sądząc, iż dusi go jakaś zmora, zaczął walić pięściami na oślep. Mulnik, widząc to, puścił Don Kichota i ruszył Maritornes na pomoc. Rozpoczęła się bójka, a hałas obudził dowódcę łuczników, który tego dnia nocował w gospodzie. Mężczyzna wbiegł do izby, nakazując spokój i chwycił rycerza za brodę. Po chwili zapanowała cisza.
Rozdział XVII
Dalszy ciąg niezliczonych trudów, które dzielny Don Kichot i jego giermek, Sanczo Pansa, przenieśli w karczmie, która zdawała się rycerzowi zamkiemPo jakimś czasie Don Kichot ocknął się z omdlenia i zaczął nawoływać giermka. Uznał, że zamczysko, do którego dotarli, jest zaczarowane i poprosił Sanczo, aby poprzysiągł dochowanie tajemnicy, którą zamierzał mu powierzyć. Pansa, rozgniewany kolejną nieprzyjemną przygodą, obiecał, że postąpi zgodnie z wolą pana. Wtedy hidalgo wyznał, że w nocy nawiedziła go piękna córka władcy zamku, lecz nagle zaatakował go wielkolud i pobił tak mocno, że krew trysnęła mu z ust. Sanczo z żalem stwierdził, że sam otrzymał kilkanaście razów, co uświadomiło mi, iż przy każdej sposobności zostaje obity choć nie jest błędnym rycerzem. Don Kichot zaczął przyrządzać cudowny balsam, dzięki któremu obaj mieli odzyskać siły. Napełnił specyfikiem starą manierkę, którą podarował mu oberżysta i odmówił nad nią kilkadziesiąt razy pacierz, czyniąc znak krzyża po każdym słowie. Potem napił się leku, zwymiotował i spał przez trzy godziny, a po przebudzeniu czuł się znacznie lepiej.
Sanczo Pansa, uznając ozdrowienie pana za cud, wypił kilka łyków lekarstwa. Po paru sekundach chwyciły go tak silne bóle, że myślał, iż nadeszła jego ostatnia godzina. Hidalgo uznał, że cierpienie giermka wynika z tego, że nie został pasowany na rycerza. Biedny Sanczo męczył się przez dwie godziny i osłabł tak bardzo, że ledwie mógł stanąć na nogi. Tymczasem Don Kichot postanowił natychmiast wyruszyć na poszukiwanie kolejnej przygody. Osiodłał konia, pomógł giermkowi wsiąść na osła, następnie wsiadł na swego rumaka i podziękował oberżyście za gościnę, biorąc go za kasztelana. Zapewnił, że w zamian za łaskę, jaką okazał mu mężczyzna, pomści jego krzywdę na jakimś zuchwalcu. Karczmarz odparł, że pragnie tylko, aby gość zapłacił za swój nocleg w gospodzie. Rycerz zdziwił się, słysząc, że przebywał w zajeździe, a po chwili dodał, że jako błędny rycerz nie może zapłacić za nocleg, ponieważ według prawa i obyczaju należy mu się darmowa gościna. Oberżysta pomimo tego zażądał opłaty, co rozgniewało i uraziło Don Kichota. Hidalgo opuścił karczmę, a karczmarz zatrzymał Sanczo, pytając go o pieniądze.
Giermek uznał, że skoro rycerz postanowił nie płacić, to on nie zamierza sprzeciwić się jego woli. Zamierzał ruszyć za Don Kichotem, lecz nagle został ściągnięty z osła przez kilku gości, którzy szukali okazji do żartów. Zaczęli podrzucać go na kołdrze, żartując z krzyczącego biedaka. Rycerz usłyszał przeraźliwy wrzask sługi i popędził ku gospodzie. Widząc giermka w opresji, zaczął wykrzykiwać przekleństwa i obelgi na oprawców Pansy. Po jakimś czasie mężczyźni wsadzili giermka na osła, a Maritornes podała mu dzban z wodą. Don Kichot zaklinał go, aby nie pił wody, ponieważ może być zatruta, lecz sługa nie posłuchał go, prosząc o wino. Po chwili opuścił karczmę, ciesząc się, że nie musiał zapłacić za nocleg. Rozdział XIX
O mądrej rozmowie Sancza z jego panem, o spotkaniu z umarłym i o innych przedziwnych przygodach
Pewnego dnia noc Don Kichot i Sanczo Pansa, zajęci rozmową, nie znaleźli w porę schronienia i noc zastała ich w drodze. Głodni i zmęczeni, błądząc w ciemnościach w poszukiwaniu jakiegoś zajazdu, nagle dostrzegli w oddali niezliczoną ilość świateł podobnych do ruszających się gwiazd. Zaskoczeni, zatrzymali się, a światła zbliżały się ku nim i stawały się coraz większe. Giermek zaczął drżeć ze strachu, a rycerz, udając odwagę, znieruchomiał, wyczekując na nową okazję do wykazania się dzielnością.
Wkrótce ujrzeli gromadę ludzi, zmierzających w ich stronę na koniach. Kilkunastu z nich trzymało w zębach zapalone pochodnie. Za nimi jechała lektyka, okryta żałobnym kirem. Widok ten spotęgował przerażenie Sanczo, lecz Don Kichot stanął w poprzez drogi, przekonany, iż jest to pogrzeb jakiegoś rycerza, którego śmierć musi pomścić. Gromkim głosem spytał, kim są żałobnicy i dokąd zmierzają. Jeden z nich odparł, że spieszą się do gospody i nie mają czasu na wyjaśnienia. Jego słowa uraziły błędnego rycerza i rozgniewany zaatakował swego rozmówcę. Po chwili rzucił się na tłum ludzi, którzy zaczęli w popłochu uciekać w pole. Sanczo Pansa przypatrywał się potyczce z podziwem, utwierdzając się w przekonaniu, że jego pan jest tak dzielny i mężny, jak o sobie mawia. Tymczasem Don Kichot podszedł do leżącego na ziemi mulnika, zbliżył ostrze kopii do jego szyi i zażądał, aby się poddał. Mężczyzna zaczął błagać, aby darował mu życie. Wyjaśnił, że nazywa się Alfonso Lopez i jest bakałarzem i wraz z innymi duchownymi zmierza do Segowii, aby złożyć w grobie ciało pewnego hidalga, który zmarł w wyniku gorączki w Baczy.
Rycerz przedstawił się, wyjaśniając, że podróżuje po świecie, mszcząc się za ludzką krzywdę. Lopez odparł, że teraz on również został skrzywdzony, ponieważ podczas upadku z muła złamał nogę. Poprosił Don Kichota, aby pomógł mu wydostać się spod zwierzęcia. Rycerz zawołał giermka, który zdejmował sakwy z jedzeniem z muła, należącego do żałobników. Wspólnymi siłami usadowili Alfonsa w siodle, a Don Kichot poprosił go o wybaczenie. Pansa poinformował nieszczęśnika, że miał do czynienia z Don Kichotem z Manczy, zwanym również Rycerzem Posępnego Oblicza. Bakałarz wyruszył w dalszą drogę, a Don Kichot spytał sługę, dlaczego nazwał go Rycerzem Posępnego Oblicza. Sanczo wyjaśnił, że w świetle pochodni rycerz miał takponure oblicze, jakiego do tej pory nie widział. Rycerz uznał, że dzięki giermkowi zyskał przydomek, którego zamierzał od tej pory używać. Postanowił namalować swój wizerunek na tarczy, lecz sługa stwierdził, że samym spojrzeniem wzbudzi strach w przeciwniku. Rozdział XXI
Który mówi o wspaniałej przygodzie – o zdobyciu hełmu Mambrina oraz o innych rzeczach, które przydarzyły się naszemu niezwyciężonemu rycerzowi
Pewnego deszczowego dnia Don Kichot dostrzegł w oddali człowieka na koniu, który miał na głowie coś, co błyszczało niczym złoto. Uszczęśliwiony, przypomniał sobie o przysiędze, którą niegdyś złożył i oświadczył giermkowi, że właśnie zbliża się do nich rycerz, mający na głowie hełm Mambrina, który zamierzał zdobyć. Sanczo Pansa odparł, że widzi człowieka, jadącego na ośle. Rycerz kazał mu usunąć się na stronę i z niecierpliwością oczekiwał na spotkanie z przeciwnikiem. Nie wiedział jednak, że jeździec był balwierzem, jadącym do sąsiedniej wioski. Kiedy zaczął padać deszcz, mężczyzna ten osłonił kapelusz miedzianą miską, którą wiózł ze sobą. Don Kichot pogalopował w jego stronę z wymierzoną kopią, krzycząc, aby bronił się. Balwierz zeskoczył z osła i zaczął uciekać przez pola, zostawiając za sobą miedzianą miskę, co niezmiernie ucieszyło rycerza. Zadowolony, założył zdobycz na głowę i stwierdził, że nie może znaleźć przyłbicy. Sanczo roześmiał się głośno, widząc zmagania swego pana z misą golibrody.
Hidalgo stwierdził, że hełm dostał się widocznie w ręce człowieka, który nie znając jego wartości, przetopił część przyłbicy na złoto. Pomimo tego, postanowił nosić hełm na głowie, mając nadzieję, że uchroni go przed ciosami kamieniem. Rezolutny sługa zainteresował się pozostawionym przez uciekiniera osłem i chciał zabrać go, będąc przekonanym, że właściciel nie będzie miał odwagi upomnieć się o zwierzę. Don Kichot odparł, że nie ma w zwyczaju okradać swych przeciwników i kazał zostawić wierzchowca. Ostatecznie pozwolił, aby giermek zamienił uprzęż. Po posiłku wyruszyli w dalszą drogę i wkrótce dotarli do traktu. Gdy tak jechali, Sanczo Pansa stwierdził, że mają mały zysk z przygód i powinni zaciągnąć się na służbę u jakiegoś cesarza bądź księcia, który prowadzi wojnę. Dzięki temu rycerz mógłby zdobyć sławę i wykazać się walecznością, a za swe zasługi otrzymałby należyte wynagrodzenie. Don Kichot przyznał mu rację, lecz uznał, że najpierw musi zdobyć rozgłos i wykazać się męstwem, a dopiero później uda się do jakiegoś władcy, który przyjmie go w pałacu, oddając cześć jego zasługom. Następnie rozkocha w sobie królewnę i po śmierci króla zasiądzie na tronie. Wówczas też wynagrodzi swego giermka, dając mu za żoną córkę księcia. Sanczo Pansa wysłuchał opowieści pana i wyraził nadzieję, że uda mu to, co zamierza. Rozdział XXII
Jakim sposobem Don Kichot przywrócił wolność wielu nieszczęśliwym, których mimo ich woli wiedziono tam, dokąd nie chcieli iść
Po skończonej rozmowie Don Kichot podniósł głowę i ujrzał na drodze około dwunastu ludzi, idących piechotą. Wszyscy mieli kajdany na rękach i dyby na nogach. Wiedli ich czterej uzbrojeni mężczyźni. Sanczo wyjaśnił, że są to skazańcy, prowadzeni na galery. Rycerz wywnioskował, że złoczyńcom dzieje się krzywda, ponieważ zostali zmuszeni do pójścia tam, gdzie nie mają ochoty. Natychmiast postanowił wystąpić przeciwko krzywdzie, a kiedy strażnicy zbliżyli się do niego, grzecznie poprosił ich, aby wyjaśnili mu, z jakiego powodu prowadzą tych ludzi. Potem chciał porozmawiać z każdym z więźniów, żeby dowiedzieć się za co został skazany. Strażnik wyraził na to zgodę i Don Kichot zbliżył się do pierwszego z brzegu nieszczęśnika, pytając, za jakie winy pokutuje. Mężczyzna odpowiedział, że za miłość, ponieważ pokochał koszyk pełen białej bielizny i ukradł go. Drugi więzień został skazany za kradzież bydła, do której przyznał się na torturach. Trzeci, staruszek z białą brodą, został skazany na cztery lata za paranie się czarodziejstwem. Na końcu szedł urodziwy młodzieniec, skuty potężniejszymi niż pozostali złoczyńcy kajdanami. Wartownik wyjaśnił, że człowiek ten wyrządził więcej zła niż pozostali skazańcy razem wzięci. Nazywał się Gines de Pasamonte i przebywając w więzieniu napisał książkę o swoim życiu. Don Kichot wysłuchał galerników, a potem zwrócił się do strażników, oznajmiając, że ludzie ci nie wyrządzili żadnego zła i uprzejmie poprosił o zwrócenie im wolności. Komisarz roześmiał się, kpiąc z niego.
Rycerz, oburzony zachowaniem mężczyzny, rzucił się na niego niespodziewanie i powalił na ziemię. Pozostali wartownicy zaatakowali Don Kichota. Pozostawieni bez eskorty galernicy postanowili wykorzystać okazję do ucieczki, a Sanczo uwolnił Ginesa de Pasamonte. Młodzieniec obezwładnił komisarza, zabierając mu rusznicę i szpadę. Pozostali strażnicy, widząc oswobodzonych więźniów, uciekli. Sanczo Pansa poradził panu, aby jak najszybciej oddalili się i poszukali bezpiecznego schronienia w pobliskich górach, ponieważ wartownicy mogli w każdej chwili wrócić z łucznikami. Don Kichot zwołał rzezimieszków poprosił ich, by udali się do Toboso, stanęli przed Dulcyneą i opowiedzieli jej o przygodzie Rycerza Posępnego Oblicza, który poleca się jej łasce. Gines odparł, że nie mogą tego uczynić, gdyż zostaliby natychmiast pochwyceni i w ramach wdzięczności za uwolnienie odmówią kilka zdrowasiek w jego intencji. Odmowa oburzyła rycerza, lecz kiedy chciał zmusić młodzieńca do wypełnienia zobowiązania, galernicy zaczęli ciskać w niego kamieniami. Przerażony Rosynant stał w miejscu, a Don Kichot spadł na ziemię. Wówczas jakiś skazaniec zerwał mu miskę z głowy, a inni zdarli z biednego hidalga kaftan. Odeszli po jakimś czasie, zabierając część dobytku błędnego rycerza. Rozdział XXIII
Co się przydarzyło sławnemu Don Kichotowi w Sierra Morena (jest to najdziwniejsza przygoda, o której się opowiada w tej prawdziwej historii)
Po przykrej przygodzie z galernikami Don Kichot ze smutkiem stwierdził, że gdyby posłuchał rady sługi, uniknąłby kolejnego nieszczęścia. Postanowił na przyszłość być rozsądniejszym. Potem szybko oddalili się, obawiając się, że w każdej chwili mogą pojawić się łucznicy. Po jakimś czasie dotarli do pasma Sierra Morena, gdzie zatrzymali się na nocleg. Nie przewidzieli jednak, że Gines de Passamonte również postanowił ukryć się wśród skał. Zauważywszy rycerza i jego sługę, poczekał aż zasną i wtedy ukradł osła Sanczo. O świcie biedny giermek dostrzegł swą stratę i zaczął rozpaczliwie płakać. Don Kichot nie potrafił go pocieszyć. W końcu obiecał, że po powrocie do domu Pansa dostanie od niego trzy oślątka. To nieco uspokoiło Sanczo. Wkrótce wyruszyli w dalszą drogę. W trakcie wędrówki spotkali pasterza, Kardenia, który po utracie ukochanej Luscindy i zdradzie przyjaciela, błąkał się po górach, opłakując swój ból.
Rozdział XXV
O niezwykłych rzeczach, które się przytrafiły walecznemu rycerzowi z Manczy w Sierra Morena, i o pokucie, jaką czynił naśladując Beltenebrosa
Po rozstaniu z pasterzem, Don Kichot i Sanczo Pansa ruszyli przed siebie ścieżką, biegnącą przez stok góry. Rycerz postanowił naśladować dzielnego Amadisa z Walii i uznał, że góry są doskonałym miejscem do odbycia pokuty. Giermek stwierdził, że miłość pana do Dulcynei nie stanowi wystarczającego powodu do odprawienia pokuty. Don Kichot wyjaśnił, że pragnie udowodnić damie serca, iż jest gotów do największego szaleństwa. Rozmawiając, dotarli do wysokiej, samotnej góry. Hidalgo zatrzymał konia, uznając, że tu właśnie będzie pokutował do chwili, kiedy sługa wróci z listem od Dulcynei. Potem napisał list, nakazując, aby Sanczo po powrocie do wsi zlecił przepisanie go jakiemuś bakałarzowi, a następnie zaniósł pismo Aldonsie Lorenso. Sługa, słysząc prawdziwe imię Dulcynei, powiedział, że zna ją dobrze i jest to dziwka potężna, silna i chętna do uciech. Don Kichot odczytał list głośno, a Pansa przyznał, że jest to najwznioślejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszał. Pożegnali się, płacząc żałośnie, Sanczo odjechał na Rosynancie, a rycerz zaczął się rozbierać do naga. Rozdział XXVI
W którym zawiera się dalszy ciąg subtelności miłosnych dokonanych przez zakochanego Don Kichota w Sierra Morena
Don Kichot, widząc, że giermek odjechał nie czekając na jego szaleństwa, wdrapał się na szczyt skały i zaczął zastanawiać się, czy powinien, idąc za przykładem Amadisa, pogrążyć się w melancholii. Wreszcie związał jedenaście węzłów na koszuli i zaczął odmawiać różaniec. Potem spacerował po łące, układając wiersze na cześć Dulcynei. Tymczasem Sanczo Pansa w drodze powrotnej spotkał przyjaciół swego pana – proboszcza i balwierza. Mężczyźni postanowili podstępem zwabić rycerza do domu, aby uleczyć go z szaleństwa. Cyrulik przebrał się za damę, mając nadzieję, że w ten sposób zdoła przekonać Don Kichota do opuszczenia gór. Duchowny natomiast doprawił sobie brodę i ruszyli w kierunku, wskazanym przez Sanczo. Podczas wyprawy spotkali pasterza, Kardenia oraz nadobną Dorotę, która zgodziła się udawać pannę, potrzebującą pomocy. W pobliżu Sierra Morena dołączył do nich Sanczo Pansa.
Rozdział XXIX
Który mówi o wdzięcznej sztuce i sposobie, jakich użyto, aby skłonić zakochanego rycerza do zaprzestania srogiej pokuty, dobrowolnie sobie naznaczonej
Sanczo Pansa opowiedział im, że po powrocie w góry, zastał Don Kichota w samej tylko koszuli, wychudłego i prawie konającego z głodu. Rycerz nie chciał słuchać jego zapewnień, że Dulcynea rozkazała mu opuścić miejsce pokuty i udać się do Toboso, gdzie będzie na niego czekała. Z uporem powtarzał, że zanim stanie przed obliczem damy serca, musi zdobyć sławę i dokonać czynów, które uczynią go godnym jej łaski. Dorota przebrała się w piękną suknię, zaskakując swą urodą i wdziękiem towarzyszy. Giermek, zachwycony piękną damą, zaczął wypytywać proboszcza, kim jest Dorota i co robi na takim pustkowiu. Duchowny wyjaśnił, żekobieta szuka Don Kichota, aby poprosić go o naprawienie krzywd wyrządzonych przez pewnego olbrzyma.
Szybko wyruszyli w dalszą drogę i po jakimś czasie ujrzeli rycerza, przygotowującego się do wyprawy. Dorota upadła na kolana przed Don Kichotem, błagając go o pomoc. Mężczyzna zgodził się zabić olbrzyma, który przywłaszczył sobie królestwo ślicznej księżniczki. Potem pomógł jej wstać, nałożył zbroję i dosiadł Rosynanta. Rozmowie przysłuchiwali się proboszcz i Kardenio, ukryci zza krzakami. Pasterz założył sutannę duchownego i wyszli naprzeciw podróżnikom. Ksiądz przywitał Don Kichota, udając, że rozpoznaje w nim rycerza z Manczy, o którego wyczynach wiele słyszał. Hidalgo przyjrzał mu się uważnie, zaskoczony widokiem przyjaciela. Chciał natychmiast oddać mu swego wierzchowca, lecz pleban odparł, że zadowoli się jazdą na mule. Balwierz, udający giermka Doroty, pomógł wsiąść duchownemu na swego muła, ale kiedy zajmował miejsce z tyłu, zwierzę podskoczyło, zrzucając go na ziemię. Mężczyzna upadł tak niefortunnie, że odpadła mu sztuczna broda. Ksiądz rzucił mu się na pomoc w obawie, że ich podstęp zostanie odkryty i szybko przyprawił mu brodę. Don Kichot spytał przyjaciela, w jaki sposób znalazł się w górach. Pleban wyjaśnił, że wraz z balwierzem wybrał się do Sewilli po pieniądze, które przysłał mu krewny. W drodze zostali napadnięci przez łotrzyków, którzy ich okradli. Sanczo Pansa opowiedział o tym, jak zostali napadnięci przez galerników, a ksiądz uznał, że najwyraźniej zostali obrabowani przez skazańców i poprosił Boga o przebaczenie dla tego, kto uwolnił galerników.
Rozdział XXX
Który mówi o bystrym przyrodzeniu urodziwej Doroty i o innych rzeczach wielce przyjemnych i wesołych
Sanczo, słysząc słowa plebana, wyjawił, że to jego pan przyczynił się do uwolnienia więźniów. Oburzony Don Kichot wykrzyknął, że pomoc potrzebującym należy do obowiązków błędnego rycerza i widząc uwięzionych ludzi, nie zastanawiał się, czy są skazańcami czy też czyimiś ofiarami. Dorota, widząc zagniewanego rycerza, poprosiła, aby uspokoił się i pamiętał o danej jej obietnicy. Hidalgo poprzysiągł, że będzie opanowany do chwili, kiedy rozprawi się z olbrzymem i poprosił, by opowiedziała o swym nieszczęściu. Kobieta wyjaśniła, że jest księżniczką Mikomikoną, dziedziczką królestwa Mikomikonu. Jest ojciec, król Tinacrio Mądry, znał się na sztukach magicznych. Dzięki swym zdolnościom przepowiedział, że jego śmierci na jego kraj napadnie olbrzym zwany Pandofilandem o Ponurym Wejrzeniu. Poradził jej, aby wówczas wyruszyła do Hiszpanii, gdzie ma odszukać sławnego rycerza, mającego szare znamię pod prawą łopatką.
Don Kichot poprosił giermka, aby sprawdził, czy posiada takie znamię, lecz Sanczo zapewnił go, że ma podobny znak na samym krzyżu. Dorota z radością dodała, że najwyraźniej odnalazła właściwego człowieka i teraz jest już spokojna o odzyskanie swego królestwa. Rycerz, wierząc jej słowom, ucieszył się, że będzie mógł ją poślubić. Sanczo Pansa podbiegł do pięknej panny, upadł przed nią na kolana i poprosił, by zgodziła się zostać jego panią i królową. Dorota pozwoliła mu ucałować swoje dłonie i przyrzekła, że po odzyskaniu tronu uczyni go znamienitym urzędnikiem.
Rozdział XXXI
O uciesznej rozmowie między Don Kichotem a jego giermkiem, Sanczo Pansą, i o innych zdarzeniach
Po wysłuchaniu historii Doroty, Don Kichot zaczął wypytywać sługę o wizytę u Dulcynei. Sanczo wyjaśnił, że zastał ją na podwórku podczas przesiewania żyta. Zajęta pracą, poprosiła, aby położył list na worze. Opowiedział jej o tym, że zostawił rycerza pokutującej dla niej, płaczącego i złorzeczącego na swój los. Po skończonej pracy podarła list, nie czytając go, ponieważ nie potrafiła czytać. Przed pożegnaniem rozkazała, aby Don Kichot zaprzestał czynienia szaleństw i wrócił do Toboso, aby się z nią spotkać. Podróżnicy zatrzymali się na postój, co niezmiernie ucieszyło Sanczo, ponieważ bał się, że Don Kichot przyłapie go na kłamstwie. W rzeczywistości nigdy nie widział Dulcynei i nie udał się do niej z listem od rycerza. Nagle na drodze ukazał się chłopak, który uważnie przyjrzał się hidalgo, a potem podbiegł do niego i ścisnąwszy go za nogi, rozpłakał się. Mężczyzna rozpoznał w nim pastuszka, którego ocalił z rąk wieśniaka jakiś czas temu. Opowiedział o swojej przygodzie towarzyszom, a chłopiec potwierdził jego słowa. Wyznał, że wieśniak nie dotrzymał jednak danego słowa i obił go tak mocno, że musiał się leczyć w szpitalu. Za dwoją krzywdę obwinił rycerza, który swoim postępowanie jedynie rozzłościł chłopa. Don Kichot chciał natychmiast wyruszyć na poszukiwania pracodawcy pastuszka, lecz Dorota zatrzymała go, prosząc, aby powstrzymał się przed szukaniem nowych przygód do czasu, kiedy odzyska jej królestwo. Rycerz przyznał jej rację, co rozżaliło chłopaka, który oznajmił, że nie ufa już słowu hidalga. Poprosił o coś do jedzenia, a potem oddalił się, przeklinając błędnych rycerzy.
Rozdział XXXII
Co się przydarzyło w oberży wszystkim, którzy stanowili orszak Don Kichota
Następnego dnia podróżnicy dotarli do karczmy, w której Don Kichot miał przygodę z Maritornes. Oberżysta, jego żona i służąca powitali rycerza serdecznie. Potem dzielny hidalgo zasnął, czując, że został bardzo obrażonym, a jego towarzysze zaczęli rozmawiać z karczmarzem o przyczynach szaleństwa Don Kichota. Mężczyzna przyznał się, że sam lubi słuchać opowieści rycerskie i zaczął czytać na głos „Powieść o nierozważnym ciekawcu”.
Rozdział XXXV
Który mówi o bohaterskiej i niezwykłej walce, jaką Don Kichot stoczył z bukłakami pełnymi czerwonego wina, i w którym kończy się „Powieść o nierozważnym ciekawcu”
Opowieść o nierozważnym ciekawcu przerwał Sanczo Pansa, który wybiegł z izby na poddaszu, gdzie odpoczywał Don Kichot, wołając, że jego pan wdał się w najkrwawszą bitwę, jaką widział. Chwilę później usłyszeli hałas i przeraźliwy krzyk rycerza. Karczmarz domyślił się, że hidalgo przeciął mieczem bukłaki z czerwonym winem. Wszyscy pobiegli na strych i ujrzeli rycerza, ubranego w zbyt krótką koszulę nocną i wymachującego na oślep mieczem. Miał zamknięte oczy i najwyraźniej śnił, że walczy z jakimś olbrzymem. Cała izba zalana była winem, co rozgniewało oberżystę. Mężczyzna rzucił się na hidalga i zaczął okładać go pięściami. Pomimo tego rycerz ocknął się dopiero w chwili, gdy cyrulik wylał na niego wiadro zimnej wody. Sanczo obejrzał wszystkie kąty, szukając głowy przeciwnika swego pana, a kiedy jej nie znalazł, stwierdził, że karczma jest zaczarowana. Oberżysta zażądał zapłaty za szkodę, jakiej doznał. Pleban chwycił Don Kichota za ręce, dziękując mu za zabicie olbrzyma, który zagrażał królewnie. Słowa te niezmiernie ucieszyły giermka i utwierdziły go w przekonaniu, że teraz na pewno otrzyma obiecane mu hrabstwo. W końcu przyjaciele zmusili rycerza, aby położył się do łóżka i wypoczął, a sami wrócili na dół, aby wysłuchać zakończenia opowieści o nierozważnym ciekawcu. Niespodziewanie w karczmie zjawili się nowi goście: mąż Doroty, Don Ferdynando z Luscindą. Dorota przebaczyła zdradę mężowi, co umożliwiło szczęśliwe połączenie się Luscindy z Kardenio. Do gospody przybyli także cyrulik, któremu Don Kichot zabrał miednicę oraz strażnicy Świętej Hermandady.
Rozdział XLVI
O sławnej potyczce ze strażnikami Świętej Hermandady i o zaciekłym męstwie naszego dzielnego rycerza
Minęły dwa dni, a podróżnicy nadal przebywali w oberży. W końcu postanowili wrócić do swych domów, a pleban i balwierz wymyślili sposób, w jaki odwiozą do wsi Don Kichota, aby tak skuteczniej leczyć go z szaleństwa. Umówili się z woźnicą, który przypadkiem znalazł się w zajeździe, że zabierze rycerza na swój wóz. Kazali zrobić dużą klatkę, a kiedy wszystko było już przygotowane do podróży, wszyscy przebrali się, aby hidalgo nie mógł ich rozpoznać. Potem udali się do komnaty, pochwycili śpiącego Don Kichota i skrępowali go. Gdy obudził się, widząc wokół siebie nieznanych sobie ludzi, pomyślał, że został otoczony przez zjawy, które wypełzły z różnych zakamarków przeklętego zamczyska. Oszołomiony rycerz został zamknięty w klatce, a cyrulik przemówił do niego strasznym głosem, przepowiadając, że nadszedł czas, aby waleczny lew z Manczy połączył się ze swą ukochaną. Don Kichot, zadowolony z przepowiedni, podziękował za nią, a maszkary przeniosły klatkę na wóz zaprzężony w woły.
Rozdział XLIX
W którym się mówi o mądrej rozmowie między Sanczo Pansą a jego panem, Don Kichotem
W trakcie podróży Sanczo Pansa i Don Kichot odbyli rozmowę o czarach. Rycerz stwierdził, że został zaczarowany i dlatego zamknięto go w klatce, pozbawiając możliwości pomagania nieszczęśliwym i uciśnionym. Sługa zaczął namawiać go, aby wydostał się z opresji i dosiadł Rosynanta. Zapewnił, że pomoże hidalgo i kiedy nadarzy się sprzyjająca okazja, uwolni go z klatki. Jakiś czas później przyjaciele Don Kichota zarządzili postój. Sanczo poprosił księdza, by pozwolił rycerzowi opuścić klatkę i zapewnił, że jego pan nie ucieknie. Rycerz również dał słowo honoru, więc kanonik uwolnił go, dziwiąc się, że przyjaciel wykazuje oznaki zdrowego rozsądku. Na następnym postoju podróżnicy spotkali pasterza, Eugeniusza, który czule przemawiał do kozy. Młodzieniec opowiedział smutną historię swej miłości do pięknej Leandry, która dała się uwieść żołnierzowi samochwałowi. Rozdział LII
O sprzeczce Don Kichota z koziarzem i o dziwnej przygodzie z pokutnikami, którą nasz rycerz w pocie czoła szczęśliwie zakończył
Smutna historia pasterza spodobała się wszystkim. Don Kichot natychmiast wyraził chęć pomocy, zapewniając, że wbrew wszystkiemu wydobędzie Leandrę z klasztoru i przywiezie ją do ukochanego. Eugeniusz spojrzał na niego, uznając go za szaleńca i głośno wyraził swą opinię o głupocie rycerza. Słowa te rozgniewały hidalga. Chwycił bochen chleba i cisnął nim w twarz pasterza, miażdżąc mu nos. Koziarz bez zastanowienia skoczył ku rycerzowi i zaczął go dusić. W tej chwili do walczących mężczyzn podbiegł Sanczo Pansa, odciągając przeciwnika od swego pana. Don Kichot, wykorzystując przewagę, napadł na pasterza, wzbudzając śmiech towarzyszy podróży.
Nagle rozległ się dźwięk trąby tak żałosny, że wszyscy odwrócili głowy w stronę, z której pochodził. Ku podróżnikom zbliżali się mieszkańcy pobliskiej wsi, ubrani w szaty pokutnicze i zmierzający z nabożeństwem do pustelni, znajdującej się w dolinie. Don Kichot, sądząc, że nadarza się sposobność do nowej przygody, ujrzał obraz, pokryty kirem, który wziął za uprowadzoną damę. Wskoczył na Rosynanta i rzucił się na pokutników, nie słuchając giermka, który krzyczał, aby się zatrzymał i nie napastował świętej wiary katolickiej. Orszak zatrzymał się, zaskoczony widokiem dziwacznej postaci rycerza, który zażądał, aby uwolnili piękną dziewicę. Słysząc to, pokutnicy zaczęli śmiać się głośno, co jedynie wzbudziło gniew w sercu Don Kichota. Chwycił za miecz i zaatakował pokutników, którzy z łatwością strącili go z konia. Chwilę później nadbiegli towarzysze hidalga i powstrzymali kolejny atak. Zapłakany Sanczo upadł obok pana, sądząc, że nie żyje i zaczął lamentować. Jego krzyki ocuciły Don Kichota. Poprosił sługę, aby pomógł mu wejść na wóz. Wkrótce wyruszyli w dalszą drogę. Po sześciu dniach dotarli do wioski rycerza i zawieźli go do domu, powierzając opiekę nad nim siostrzenicy i gospodyni.
Jakiś czas później Don Kichot po raz trzeci wyruszył w świat i udał się do Saragossy, gdzie wziął udział w słynnych turniejach. Autor opowieści nie dowiedział się jednak o tym, w jaki sposób upłynęło jego życie i w jaki sposób zmarł. Historię dzielnego rycerza poznał dzięki starym pergaminom, które otrzymał od pewnego medyka.