Patryk Konarski
Nr indeksu: 243046
Biotechnologia 3 rok
Eutanazja - zabójstwo czy skrócenie cierpienia?
1. Etymologia słowa eutanazja.
Pojęcie "eutanazja" po raz pierwszy pojawiło się najprawdopodobniej w V w. p.n.e., w komedii Kratinosa o nieustalonym tytule. Określił on w ten sposób "osobę mającą dobrą śmierć" nie wyjaśniając sensu tego terminu. Po raz kolejny pojęcie to zostało użyte pod koniec IV w. p.n.e. przez innego greckiego poetę – Menandra. Drugie znaczenie nadane terminowi "euthanatos", określało "łatwą śmierć" będącą efektem posiadania dystansu do własnego życia.
Także w kulturze Starożytnego Rzymu pojęcie "eutanazji" było obecne. Swetoniusz w Żywotach cezarów, zawarł opis śmierci cesarza Oktawiana Augusta, który chciał umrzeć w spokoju, bezboleśnie, szybko a nade wszystko świadomie, tak by móc uporządkować swoje sprawy, co było mu dane. Zatem w powyższych znaczeniach, na początku swojej historii, termin "eutanazja" oznaczał śmierć naturalną, ale w takim stanie zdrowia, by nie była ona powolnym umieraniem połączonym z cierpieniem.
Eutanazja to przyspieszenie lub niezapobieganie śmierci w celu skrócenia cierpień chorego człowieka. Czasami eutanazję określa się jako rodzaj zabójstwa. Można też ją zdefiniować jako działanie występujące zawsze za zgodą umierającej osoby. Od połowy XX w. eutanazja jest omawiana w kontekście nauki (zwłaszcza biotechnologii), moralności, prawa, polityki i religii.
Na gruncie prawa karnego eutanazja uległa rozbiciu na dwa ujęcia: sensu largo i sensu stricto. Przez eutanazję sensu largo rozumiane są wszelkie działania lub zaniechania, które prowadzą do umyślnego pozbawienia życia człowieka pod wpływem współczucia dla niego. Natomiast eutanazja sensu stricto jest to czynna, świadoma interwencja lekarska skracająca życie beznadziejnie chorego, hospitalizowanego pacjenta.
Ze względu na sposób przeprowadzenia można wyróżnić:
• eutanazję aktywną (czynną) polegającą na przyspieszaniu śmierci osoby chorej lub w podeszłym wieku; jest to zamierzone, spowodowane aktywnym działaniem skrócenie życia w celu likwidacji cierpień
• eutanazję pasywną, która oznacza zawieszenie dalszego leczenia w beznadziejnych przypadkach, prekursorem tej formy eutanazji uznano autora wpływowego dzieła epoki Odrodzenia pt. „Wstrzemięźliwe myśli” Luigi Cornaro .
Za eutanazję w szczególności z medycznego punktu widzenia uznaje się zarówno działanie świadome (a więc również zabójstwo) jak i przede wszystkim nieświadome. Zdaniem niektórych autorów rozciąganie pojęcia eutanazji na nieświadome przyspieszanie śmierci jest w samym założeniu błędne, skoro u podstaw eutanazji ma leżeć świadomość współczucia dla cierpiącego.
2. Problem eutanazji na świecie.
Eutanazja jest obecnie zalegalizowana w Holandii, Belgii, Luksemburgu (w tym chorych dzieci), Albanii, Japonii i amerykańskich stanach Teksas i Oregon, a do niedawna także w australijskim Terytorium Północnym (Sąd australijski orzekł, że ta kwestia należy do spraw wyłącznie federalnych i uchylił legalność eutanazji). Szczególna forma dozwolonej eutanazji występuje w Szwajcarii, gdzie można przepisać lek nasenny w śmiertelnej dawce, jednak chory musi go przyjąć samodzielnie. W pozostałych krajach eutanazja jest niedozwolona i karana jak zwykłe zabójstwo lub w sposób łagodniejszy.
Powodów do rozważań nad eutanazją nie brakuje. W Holandii parlament usankcjonował eutanazję niedobrowolną, pozwalającą lekarzowi uśmiercić ciężko chorego, nawet bez jego zgody. Z kolei Amerykańskie Towarzystwo Medyczne uznało, że bezcelowe jest przedłużanie życia chorego, będącego w stanie śpiączki.
Początkowe dyskusje nad tym, że każdy ma "prawo do śmierci" i godnego umierania, przerodziły się w rozważania o eutanazji niedobrowolnej, przeprowadzanej bez woli chorego. W Holandii eutanazja na życzenie osób śmiertelnie chorych została rozszerzona na osoby cierpiące fizycznie lub psychicznie. Pacjent musi sam poprosić o skrócenie życia. Lekarz ma obowiązek odczekać parę dni, gdyż prośba musi być ponowiona kilkakrotnie. Pacjent powinien być poinformowany o możliwościach leczenia i o innych dostępnych sposobach zmniejszenia bólu. Jeśli nadal nalega, lekarz zobowiązany jest skonsultować się z innym lekarzem i z rodziną chorego. Decyzję podejmuje jednak sam i wtedy może ewentualnie uśmiercić pacjenta i spisać raport, na podstawie którego prokurator decyduje o podjęciu lub umorzeniu śledztwa. Od lat jednak żaden lekarz nie został skazany za przeprowadzenie eutanazji. Po uśmierceniu pacjenta lekarz zobowiązany jest sporządzić specjalny raport. Wypełnia obszerny, składający się z 50 pytań, kwestionariusz. Pytania dotyczą choroby, sposobów i możliwości leczenia. Raport ten trafia do sędziego śledczego, który przekazuje go prokuratorowi. To prokurator decyduje, czy zabieg eutanazji odbył się zgodnie z prawem, czy nie. Rzecz w tym, że zazwyczaj prokurator podejmuje decyzję wyłącznie w oparciu o ten właśnie raport. A kto pisze raport? Oczywiście, lekarz - a więc osoba odpowiedzialna za zabieg.
Z prawa do śmierci przerodziła się w wywołujący dreszcze przymus umierania. Takie sytuacje nie są już całkowicie wydumane lub występujące tylko sporadycznie. W raporcie rządu holenderskiego z 1995 r. lekarze skrócili życie 3, 6 tys. osób, którzy faktycznie poprosili o śmierć. W 900 przypadkach życie chorego skrócono bez jego zgody, a w 1, 9 tys. zwiększono dawkę środków przeciwbólowych z zamiarem przyspieszenia śmierci. Można podejrzewać, że w praktyce takich przypadków było i jest znacznie więcej. Podobnie znikomą ochronę mają noworodki z ciężkimi wadami i nie rokujący nadziei ludzie chorzy psychicznie.
Jakość życia stała się synonimem nowoczesnej medycyny. Może być bardziej chlubą niż powodem do obaw i niezadowolenia. Niebezpieczeństwo polega na tym, że "jakość życia" może być też zupełnie inaczej rozumiana. Na przykład, gdy interes społeczny, ekonomiczny czy nawet udręczonej chorobą rodziny chorego przedkładany jest nad opiekę nad nim z poszanowaniem świętości jego życia. Trzeba przyznać, że niebywały w ostatnich latach rozwój medycyny stawia lekarzy i zwykłych ludzi przed wyjątkowo trudnymi wyborami. W jakich sytuacjach należy kontynuować lub zaniechać tzw. uporczywą terapię, wymagającą stosowania uciążliwych i kosztownych zabiegów? Czasami płynne są granice między intensywnym leczeniem z użyciem środków przeciwbólowych, a przyspieszaniem śmierci terminalnie chorej osoby. Trudno też prawnie rozgraniczyć dozwolone metody bierne, które nie zakłócają naturalnego przebiegu zdarzeń, od niedozwolonych działań aktywnych, przyspieszających śmierć za pomocą leków. Ryzykowne jest jednak przyjmowanie założenia, że na podstawie osiągniętej już wiedzy naukowej lub "wyższych" racji społecznych można wyrokować - kogo warto, a kogo nie warto ratować. W podobnym kierunku zmierza dyskusja prowadzona obecnie w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku przed Sądem Najwyższym odbyły się dwie rozprawy, dające terminalnie chorym prawo do decydowania o godnej śmierci.
Największym zarzutem wobec eutanazji w wersji holenderskiej jest to, że Holendrzy rozwinęli różne formy bezbolesnego z pewnością uśmiercania chorych, zamiast starać się zapewnić terminalnie chorym opiekę paliatywną. Obecnie mogą na nią liczyć tylko nieliczni.
3. Problem eutanazji w Polsce.
Doświadczenie ludzi, którzy zajmują się tą niezwykle trudną opieką medyczną, np. w Polsce, pokazują, że prawa do śmierci pragną głównie ludzie, którzy potwornie cierpią i znajdują się w głębokiej depresji. Ale choć trochę wystarczy im pomóc - zarówno lekami, jak i troską - by zmieniły się ich poglądy i samopoczucie. Taka pomoc coraz częściej jest możliwa właśnie dzięki postępowi medycyny. W Polsce dylematy te wydają się nieco odległe, gdyż eutanazja nigdy nie była tak głośno rozważana na forum społecznym. Nie było dotąd spektakularnych wydarzeń, zarówno w sądzie, jak i w szpitalach.
Kodeks karny ustawa z dnia 06 czerwca 1997 roku, uwzględnia zabójstwo na żądanie i pod wpływem współczucia dla niej, które nazywane jest potocznie eutanazją lub zabójstwem eutanatycznym . W literaturze używane są również inne określenia, a mianowicie „zabójstwo z litości”, a także „zabójstwo na żądanie” .
W polskim ustawodawstwie karnym eutanazja jest nielegalna i jest traktowana jako przestępstwo przeciwko życiu.
4. Argumenty „za” i „przeciw” legalizacji eutanazji.
29 kwietnia 2002 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał pierwsze orzeczenie w sprawie eutanazji. Wydane ono zostało w sprawie Diane Pretty, o której mowa w rozdziale trzecim tej pracy. Trybunał uznał, że prawa człowieka nie zostaną naruszone jeśli Brian Pretty, który gotów jest pomóc umrzeć swojej żonie, nie zostanie zwolniony z odpowiedzialności karnej za taki czyn. W orzeczeniu sędziowie stwierdzili, że żadne okoliczności nie mogą usprawiedliwiać eutanazji. W zorganizowanej na gorąco konferencji prasowej państwo Pretty skrytykowali wyrok, w którym odmówiono Diane Pretty zagwarantowania nietykalności prawnej. Trybunał w Strasburgu tym samym podtrzymał wcześniejsze wyroki sądów brytyjskich, uzasadniając to tym, że zadaniem każdego państwa jest ochrona życia ludzkiego, a taką gwarancją są prawa ustanowione w Europejskiej Konwencji o ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, zwłaszcza zaś jej artykuł 2, który mówi właśnie o ochronie prawa do życia. Adwokaci pani Pretty domagali się uznania, że sądy brytyjskie wydając orzeczenia naruszyły pięć artykułów Konwencji w tym art. 2, dowodzili bowiem na jego podstawie, że skoro mamy prawo decydować o tym jak godnie żyć to tym bardziej mamy również prawo decydowania o śmierci w godności, czego odmówiono Diane Pretty.
Orzeczenie strasburskiego Trybunału wywołało mieszane reakcje zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w całej Europie. Decyzję Trybunału można uznać za niesłuszną, gdyż Brytyjka chcąc zakończyć swoje życie, wykonuje swe absolutne prawo do dysponowania nim. Dokonywanie oceny tej sytuacji z tego punktu widzenia może nas zaprowadzić do takiego wniosku, że jakkolwiek eutanazja na czyjeś życzenie jest zabójstwem, ale zabójstwem człowieka albo umierającego albo tak ciężko chorego, że jego dalsze życie nie ma najmniejszego sensu, ponieważ jest ono tylko udręką. Z drugiej jednak strony można uznać, że Trybunał wydał właściwe orzeczenie. Wyrażenie odmiennego stanowiska mogłoby doprowadzić w przyszłości do zaakceptowania przez system prawny rozróżnienia na zabójstwa karalne i niekaralne. Nie ulega wątpliwości fakt, że jeśli ktoś odbiera komuś życie jest zabójcą, a o tym jakiej podlegać będzie karze rozstrzygają okoliczności, które muszą brać po uwagę sędziowie przy jej wymiarze. Doświadczenie uczy, że w większości krajów wymiar sprawiedliwości bardzo wyrozumiale traktuje przypadki morderstw dokonywanych z litości, ograniczając się do kar symbolicznych.
„Życie ludzkie jest podstawą wszystkich dóbr, źródłem oraz koniecznym warunkiem wszelkiej działalności ludzkiej, jak również współżycia społecznego (...) W związku z tym trzeba ponownie zdecydowanie oświadczyć, że bez względu na to, czy chodzi o płód lub embrion, o dziecko, osobę dorosłą, czy starca, o osobę nieuleczalnie chorą, czy znajdującą się w agonii. Ponadto nikomu nie wolno prosić o taką śmiercionośną czynność: ani dla siebie, ani dla kogoś innego, powierzonego jego odpowiedzialności; co więcej nikt nie może zgodzić się na to, bezpośrednio lub pośrednio. Nie może również takiej czynności prawomocnie nakazać lub zezwolić na nią żadna władza. Chodzi w tym przypadku o naruszenie prawa Bożego, o znieważenie godności osoby ludzkiej, przestępstwo przeciw życiu, zbrodnię przeciw ludzkości”. Takie stwierdzenie zawiera opublikowana 05 maja 1980 roku Deklaracja Świętej Kongregacji Nauki i Wiary – „Iura et bona” .
Kościół sprzeciwia się eutanazji , uważając, że jedynym i absolutnym Panem życia jest Bóg, a człowiek jest tylko jego użytkownikiem. Współczesne nauczanie Kościoła jest kontynuacją tego o czym pisali biskupi niemieccy sprzeciwiając się realizacji nazistowskiej akcji o kryptonimie „T4”, a także poglądów głoszonych przez papieża Piusa XII, Pawła VI, czy też Jana Pawła II.
Od eutanazji zdaniem papieża Jana Pawła II należ odróżnić decyzję o rezygnacji z uporczywej terapii. Chodzi tu o takie zabiegi medyczne, które przestały być już skuteczne dla chorego a zarazem stają się dla niego jak i dla jego bliskich zbyt uciążliwe. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich wypadkach. Jednak to od indywidualnej oceny konkretnego przypadku zależy to jakie środki lecznicze są obiektywnie proporcjonalne do przewidywanej poprawy zdrowia. Rezygnacja bowiem ze środków nadzwyczajnych i przesadnych nie jest równoznaczna z samobójstwem lub eutanazją.
Z przedstawionego powyżej stanowiska Kościoła Katolickiego wypływa jednoznaczny wniosek, że nie zgodzi się on nigdy na „praktykę śmiercionośnej eutanazji”.
Wśród argumentów ujmowanych w płaszczyźnie psychologicznej i medycznej przeciwko legalizacji eutanazji są przeważnie takie, które wskazują, że żądanie śmierci jest wynikiem załamania psychicznego osoby cierpiącej. Człowiek w takim stanie ma świadomość nieuleczalności choroby i towarzyszy mu przekonanie o braku szans na powrót do zdrowia. Ponadto zbliżająca się nieuchronnie śmierć sprawia, że rodzi się w nim bunt potęgowany tkwiącym w każdym istnieniu na ziemi pęd do życia, który ma związek z instynktem samozachowawczym. Natomiast argumenty medyczne to głównie brak całkowitej pewności diagnostycznej odnośnie do poszczególnych przypadków chorobowych. Współczesna medycyna nie stworzyła jeszcze wielu precyzyjnych pojęć np. czym jest stan terminalny, a przede wszystkim kryteriów nieuleczalności danej choroby. Szybki postęp medycyny napawa optymizmem wielu chorych wierzących w to, że w każdej chwili może zostać opracowany jakiś nowy, cudowny lek. Praktyka lekarska zna przypadki wyleczenia tych chorych, którym nie dawano żadnych szans na powrót do zdrowia.
Argumentem medycznym wskazującym na potrzebę legalizacji eutanazji jest to, że w niektórych przypadkach sztuczne podtrzymywanie przy życiu umierających pacjentów przy wykorzystaniu specjalistycznej aparatury nie powinno mieć miejsca. W takich sytuacjach często lekarze stają przed dylematem, któremu z pacjentów podłączyć aparaturę, ponieważ to lekarz właśnie ma najlepszą wiedzę, by zdecydować, który ma większą szansę przeżycia. Kwestia niecelowości sztucznego podtrzymywania przy życiu łączy się z niewystarczającą ilością wyspecjalizowanego sprzętu medycznego, co wyklucza zastosowanie go do wszystkich koniecznych przypadków jednocześnie. W takich sytuacjach nasuwa się pytanie czy powierzyć lekarzowi prawo wyboru życia tego z pacjentów, którego życie jest warte tego, aby je kontynuować? Jednakże nie znajdziemy na nie jednoznacznej odpowiedzi, gdyż trudno jest ustalić jakiekolwiek kryterium, którym kierować miałby się lekarz przy podejmowaniu takiej decyzji, zwłaszcza, że może być posądzony o realizację prywatnych interesów. W sytuacjach, gdy to jednak od lekarza zależy, usunięcie przyczyn zagrożenia życia przez czasowe podtrzymywanie niewydolnych czynności życiowych organizmu (intensywna terapia), bardzo pomocne jest wpisanie do dokumentacji chorego decyzji (podjętej wcześniej) określanej mianem DNR – do not resuscitate, wówczas lekarz jest zwolniony ze stosowania nadzwyczajnych środków leczniczych i unika tym samym posądzenia o to, że działał bezprawnie.
Argumenty ujmowane w płaszczyźnie utylitarnospołecznej, przytaczane przez przeciwników legalizacji eutanazji dotyczą głównie możliwości dokonywania nadużyć, dokonywania zabójstw i ukrywania pod płaszczykiem eutanazji działań o charakterze nawet eksterminacyjnym. Chodzi tu o eliminację ludzi o przeciwnych poglądach politycznych i chorych psychicznie. Tym bardziej, że ludzkość spotkała się już z takimi przypadkami w przeszłości (przypadki pseudoeutanazji dokonywanej przez lekarzy hitlerowskich w ramach akcji „T4”). Przeciwnicy podnoszą również, że legalizacja eutanazji mogłaby doprowadzić do utraty zaufania między lekarzem a pacjentem, a dalej idącym skutkiem skądinąd chyba niemożliwym byłby osłabienie rozwoju medycyny i starań lekarzy o ratowanie życia pacjenta nawet, gdy środki są dostępne. Zwolennicy legalizacji eutanazji wymieniają w grupie argumentów utylitarnospołecznych to, że niecelowe jest żywienie i wychowywanie ludzi psychicznie lub fizycznie upośledzonych, którzy nie mogą prowadzić samodzielnego życia bez opieki. Wskazują oni również na potrzebę pozbycia się jednostek uciążliwych, chorych, niebezpiecznych, zagrażających ogółowi społeczeństwa,(tak uzasadniano stosowanie praktyk pseudoeutanazyjnych w Niemczech hitlerowskich). Uzasadnianie jednak takiego postępowania względami błędnie pojmowanego nadrzędnego interesu społecznego jest absolutnie nieprzekonywujące. Jest to bowiem przejaw dyskryminacji, która jest niedopuszczalna i wysoce niehumanitarna, obojętnie czy to oparta na absurdalnej teorii czystości rasy, czy też mająca podstawy polityczne albo społeczne.
Warto również przytoczyć dane pokazujące poparcie społeczeństwa dla legalizacji eutanazji w Holandii, otóż gdy w 1966 roku za legalizacją eutanazji było – 39,9% społeczeństwa, a 48% było przeciw, to w 1993 roku „za” było 78%, a przeciw tylko 10% . Podkreślić jednak trzeba, że Holendrzy mimo tak przeważającej grupy zwolenników nie są pasjonatami eutanazji, wątpliwości mają również przedstawiciele środowisk lekarskich. Henk Johemsen, dyrektor Centrum Etyki Medycyny w Instytucie Lideboom przestrzega, że pomimo lepszych rozstrzygnięć proceduralnych, praktyka dobrowolnej eutanazji pozostaje praktycznie poza skuteczną kontrolą .
W Stanach Zjednoczonych poparcie dla legalności eutanazji wyraża 68 – 75%, natomiast, gdyby wykonawcą woli pacjenta miał być lekarz 45 – 61%. W wielkiej Brytanii w 1995 roku eutanazję popierało - 42%, jeśli chodzi o cierpiącego, nieuleczalnie chorego, natomiast jeśli chodzi o cierpiącego, nieuleczalnie chorego i umierającego - 80%. W tym samym roku w Australii 78% ankietowanych odpowiadało, że lekarz powinien podać choremu na jego prośbę śmiertelną dawkę leku.
W Polsce według najnowszych danych na pytanie: Czy lekarze powinni spełniać wolę cierpiących, nieuleczalnie chorych , którzy domagają się podania im środków powodujących śmierć? 40% odpowiedziało – nie; 44% odpowiedziało – tak; a 16% nie miało zdania. Natomiast na inne pytanie: Czy w przypadku nieuleczalnie chorego, którego cierpieniom nie można ulżyć, prawo powinno zezwalać na to, aby na prośbę jego i jego rodziny lekarz mógł skrócić życie pacjenta za pomocą bezbolesnych środków? Odpowiedzi przedstawiają się w następujący sposób: zdecydowanie nie – 19%; zdecydowanie tak – 19%; raczej nie – 17%; trudno powiedzieć – 13%; raczej tak – 32% .
Niewątpliwie zagadnienie legalizacji eutanazji budzi wiele kontrowersji. Eutanazja jest ogromnym problemem i stanowi wyzwanie na przyszłość dla polityków, prawników, etyków, naukowców ale i dla nas samych. Ponieważ to od nas samych zależy wybór tego w jaki sposób będziemy żyć i czy będzie to życie w poszanowaniu pryncypialności zasady o jego świętości i nienaruszalności. Warunki takie stwarza obecne prawo polskie, które zakazuje eutanazji. W świetle przepisów kodeksu karnego jest ona przestępstwem uprzywilejowanym, ale możliwość obniżenia karalności wymaga kategorycznego spełnienia dwóch warunków: żądania ofiary i współczucia dla niej sprawcy. Ta regulacja moim zdaniem stwarza pewne gwarancje, że podstawowe prawo każdego człowieka nie będą łamane. Chociaż optymizmem na pewno nie napawa fakt rosnącego poparcia dla praktyk pomocy w zakończeniu życia na prośbę chorego i chociaż jest prawie tyle samo zwolenników, co przeciwników takiego procederu – około 45%; to dla porównania w badaniach przeprowadzonych 11 lat temu tylko 33% akceptowało taką możliwość, niemal połowa była przeciwna, a jedna piąta nie miała wyrobionego zdania.
Literatura:
1. P. Semka, „Lekarzu nie zabijaj!” („ŻYCIE” z dn. 8 stycznia 1997 r.)
2. J. Salij, „Eutanazja – spór moralny, nie religijny”
3. http://wikipedia.org/wiki/Eutanazja
4. Z. Wojtasiński, „Od eutanazji do zabijania”
5. http://aborcja-eutanazja.prv.pl/kosciol_a_eutanazja.html