Praca na WOK Wojciech Dąbek I i
Temat pracy: „Lekcja o teledyskach”.
Lekcja na której poruszony został bardzo rozległy i głęboki temat teledysków była bardzo ważna dla mojego pojmowania kultury jako takiej. Od samego początku trwałem w mocnym przekonaniu, że podczas gdy w innych szkołach (wiem to z opowiadań kolegów i znajomych) lekcje Wiedzy o Kulturze są nudne i przysparzają dodatkowych problemów zarówno uczniom jak i często samym nauczycielom - w naszej szkole te zajęcia nie tylko nas do kultury nie zniechęcają ale również pozwalają nam ją lepiej poznać. Wykorzystując przystępne i interesujące formy zajęcia z panem profesorem Włoczkowskim przybliżają nas do szeroko pojętych zjawisk społeczno-kulturowych, które do tej pory mnie osobiście wydawały się zbyt odległe i wielkie, bym mógł chociażby spróbować namiastki ich smaku, czego potrzeby wtedy nie odczuwałem.
Lekcja o teledyskach zapadła mi w pamięci nie przez wyjątkową atmosferę jaka na niej panowała, gdyż ta była w równym stopniu przyjazna co na wszystkich innych lekcjach. Nie zapamiętałem jej nawet ze względu na przykłady jakie tam widziałem, choć - muszę to przyznać - treści pokazane nam przez pana profesora były dla mnie co najmniej szokujące i godzące w moją prywatną estetykę niczym d’Artagnan przeszywający szpadą hrabiego Rechforta - po trzykroć poważnie raniąc trzema specyficznymi teledyskami. Warto jednak zaznaczyć, że sławny muszkieter i pies kardynała Richelieu zostali przyjaciółmi tak jak ja i wspomnienie szokującej lekcji.
Blisko czterdzieści pięć minut poświecone krótkim klipom filmowym było dla mnie tak bardzo znaczące, gdyż otworzyło mi oczy na zupełnie nowy dział w sztuce – do tej pory pojmowałem teledyski jedynie jako coś co istnieje w postaci dodatku do piosenek, coś co jest nie istotne i często pozbawione zarówno sensu jak i artyzmu. Na wspomnianych zajęciach zostało mi uświadomione, że teledyski to coś znacznie więcej – dział sztuki, który istnieje dla samej sztuki, bez konieczności zarobku - czyli znienawidzonej komercji - gdyż zarabia za niego piosenka – przynajmniej w tych publikacjach o jakich warto wspominać.
Jednak już niejako przyzwyczajony do lekcji WOKu, które są dla mnie pewnego rodzaju objawieniem muszę zauważyć, że podczas lekcji nie został poruszony moim zdaniem bardzo ciekawy temat teledysków wszelakich zespołów grających muzykę metalową, chodź zdaję sobie sprawę z tego, że poruszenie tej kolejnej rozległej gałęzi sztuki mogłoby zająć zbyt dużo czasu jak na skąpo przez dyrekcję przydzielone nam czterdzieści pięć minut tygodniowo, więc podkreślam mój niedosyt daleko bardziej jako głód dalszej wiedzy niż rozczarowanie nie wyczerpaniem tematu.