W co inwestować w 2009 roku?
Wyszukiwanie trafnych inwestycji w tak zmiennym i trudnym okresie, jaki przeżywają wszelkie możliwe rynki wydaje się z pewnością zadaniem skomplikowanym i dość karkołomnym. Jednak to nie znaczy, że mamy usiąść z założonymi rękami i nic nie robić, choć trzeba przyznać, że wiele osób z pewnością żałuje teraz, że tak właśnie nie postąpiło w mijającym roku.
Na pewno zacząć trzeba od tego, że czeka nas spowolnienie gospodarcze i pierwsza rzecz, na którą powinniśmy zwrócić uwagę to nasze finanse osobiste. Wszelkie długi i pożyczki mogą okazać się zabójcze ze względu na nadchodzącą falę zwolnień. Trudno oszacować jak dużą, ale lepiej dmuchać na zimne i być przygotowanym na najgorsze. Kto posiada jakieś zobowiązania do spłacenia, z pewnością najlepiej zrobi jeśli skoncentruje się na nich nie martwiąc się czy lepsza będzie ropa naftowa, złoto czy chińskie akcje.
Z pewnością rozsądne wydaje się przeznaczenie całkiem sporej części środków na lokaty w bankach. Oferty 9-10 % brutto przy prognozowanej przez NBP na 2009 rok inflacji 4% długo nie przetrwają i katalizatorem do gwałtownych cięć oprocentowania
może stać się kolejna obniżka stóp przez RPP – całkiem prawdopodobne, że stanie się tak już w styczniu. Jeśli ktoś proponuje nam produkt 4 punkty procentowe powyżej inflacji, nie ma sensu marudzić i wybrzydzać tylko korzystać.
Kolejnym wygranym, ale tu już istnieje większy element ryzyka mają szanse stać się fundusze obligacji. Zazwyczaj osiągają one wysokie stopy zwrotu, kiedy spadają stopy procentowe, a wydaje się nieuniknione, że RPP dokona kolejnych cięć, co najmniej do poziomu 3,75, albo i niżej. Proszę jednak pamiętać, że część funduszów lokuje środki w obligacje zagraniczne i ostatnie potężne zyski jak na te instrumenty rzędu nawet 20% w kilka miesięcy wynikają często z powodu osłabienia złotego. Jeśli nasza waluta wzmocni się, te same fundusze ucierpią.
Z walutami sprawa wydaje się mocno skomplikowana. Złoty teoretycznie nie powinien już słabnąć, ale jeśli nasza gospodarka dostanie zadyszki czy kryzys finansowy nadal będzie trwał w najlepsze, wcale taki scenariusz nie musi się sprawdzić. Proszę zobaczyć jak spada wartość brytyjskiego funta. Z pewnością warto przyglądać się dolarowi – jego ostatnia relatywna siła wynika w dużej mierze nie z fundamentów, ale z zamykania pozycji przez dużych inwestorów instytucjonalnych na wielu rynkach, gdzie walutą rozliczeniową jest dolar. Poza tym niektórzy szukając bezpiecznego schronienia ulokowali swoje środki w zielonych. Jednak długoterminowo dolar wydaje się fatalną inwestycją i jego wartość w końcu ulegnie sporej deprecjacji. Warto czekać na ten ruch, bo zysk może być naprawdę imponujący.
Spowolnienie gospodarcze doprowadziło do szczególnie spektakularnego spadku cen ropy naftowej. Przypomnijmy sobie, że jeszcze w lipcu cena baryłki przekraczała 147 dolarów, a dziś jest to niecałe 40. Analitycy spierają się, gdzie zatrzyma się spadek, ale tu mamy konkretny surowiec o wewnętrznej wartości fundamentalnej. Łapanie dołków nie jest może najmądrzejsze, lecz warto obserwować na bieżąco zmiany cen, aby nie przegapić powrotu do nieuchronnego trendu wzrostowego. Z pewnością wielu inwestorów interesuje prawdziwe złoto. Rok temu uncja złota była warta nieco ponad 2000 zł, teraz jest to 26% wyżej. To była bardzo dobra i spokojna inwestycja. Całkiem możliwe, że w 2009 roku będzie dość podobnie. Niektórzy prognozują znacznie większą skalę zwyżki, ale gdyby powtórzyła się ta z 2008 roku posiadacze aurum chyba nie znaleźliby szczególnych powodów do narzekania.
Wszystkich nas zastanawia jak potoczy się sytuacja na giełdzie. W tej chwili skala strat dla indeksu WIG20 na przestrzeni roku wynosi 47%, dla WIG ponad 50%. Na poszczególnych spółkach bywa jeszcze gorzej – na przykład spółka JW Construction straciła ponad 90%, a inny deweloper, austriacki Immoeast ponad 92%. Kto nie wyszedł w porę ze stratnych pozycji może tylko pomarzyć o zwrocie poniesionych wydatków. Inaczej wygląda sytuacja osób spekulujących na krótkoterminowe odbicie. Z pewnością szanse cały czas istnieją i pierwszym poważnym sygnałem kupna dla WIG20 byłoby przejście bariery na 1900 punktów. Moim zdaniem w przypadku takiego ataku warto się wtedy rozejrzeć za mniejszymi spółkami spoza indeksu blue chipów. Proszę jednak pamiętać, że dane makroekonomiczne oraz wyniki spółek z pewnością nie będą zachęcać do długoterminowego inwestowania w akcje. Kto umie ciąć w porę straty w razie negatywnego scenariusza z pewnością powinien trzymać część kapitału w pogotowiu czekając na odpowiedni moment do wejścia do gry. Należy pozbyć się największego wroga sukcesu w inwestowaniu, czyli nadziei i zastąpić ją zimną kalkulacją.
Oczywiście nie są to wszystkie możliwości inwestycyjne w kolejnym roku. Pominąłem na przykład nieruchomości czy art banking oraz wiele innych segmentów. Najważniejsza zasada, której proponuję się trzymać to inwestowanie wyłącznie w instrumenty, o których mamy pojęcie. Jeśli czegoś nie rozumiemy, lepiej trzymać się od tego sektora z daleka, póki nie poznamy dokładnie jego mechanizmów. Podobnie istotne jest ustalenie od razu maksymalnej straty na jaką sobie możemy pozwolić i oszacowanie potencjalnego zysku. Jeśli profit jest dużo większy od możliwej straty, warto się zastanowić nad inwestycją.
Na koniec życzę wszystkim udanych inwestycji w nadchodzącym roku, aby osłodziły one choć trochę gorycz po słabym 2008.