Świat astralny
Można się bać tam wnikać, ale żadna dusza nie uniknie konfrontacji ze swoimi wspomnieniami. Można próbować wyhamowywać swój rozwój, aby opóźnić moment rozwinięcia świadomości astralnej, ale i tak każda dusza znajdująca się na odpowiednim poziomie rozwoju własnej świadomości znajdzie na siebie sposób, aby podjąć próby ukazania sobie możliwości tego świata.
Wielu osobom wydaje się, że świat astralny składa się jedynie z osobistych piekieł. Nic bardziej mylnego. Światy osobistych wspomnień, to tylko maluteńki wycinek tego świata, ale i one muszą zostać poznane, a wspomnienia tam uwięzione wraz z cząstkami dusz uwolnione i oczyszczone.
Do pewnego momentu stanowią wręcz cel każdej wędrówki duszy w czasie snu, aby po całodziennym poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące dusze pytania móc zmierzyć własną świadomość z tym, co pozostaje do uzdrowienia. I ten świat chciałabym wam przybliżyć.
To miejsce, gdzie umiejscawiane są wspomnienia dusz, związane z materią, pieniędzmi, bogactwem. Podróżuje do tego miejsca dosyć często, szczególnie wtedy, gdy pracuję sama w temacie rozwoju świadomości wszechspełniającej i materialnej. Co jakiś czas zdarza się, że przywołują mnie stamtąd dusze, które są gotowe na moją pomoc w tematach problemów materialnych. Za każdym razem, jest dla mnie małym zaskoczeniem to, z czym mam się zmierzyć i co naprawić.
Ostatnio pracowałam w tym świecie z tematem związanym z tworzeniem w materii. Niestety, ale czasami zdarzało mi się, że w poprzednich wcieleniach przeholowywałam z demonstracją w swoich zachowaniach pewnych wzorców. Kończyło się to dla mnie najczęściej tragicznie, potrafiłam jednak brnąć w zarozumiałości, w coraz głębsze obszary ciemności, dopuszczając się czynów, których definiowanie nie mieści się dziś nawet w mojej głowie.
W jednej z ostatnich wizyt do tego obszaru, trafiłam do historii przechowywanej w mojej duszy, w bardzo głębokich obszarach podświadomości. Temat dotyczył wzorców upartości i przekory. To, co zobaczyłam, najpierw mnie zaskoczyło, ale gdy nad tym się zastanowiłam wydało mi się niemalże komiczne.
Obraz wyłonił się z ciemności, tak jakby rozjarzył się w trójwymiarowej przestrzeni. Nagle znalazłam się w samym środku zamieszania a moją świadomość wypełniły wspomnienia i obrazy związane z historia, w której za chwilę miałam wziąć udział.
Sprawa dotyczyła majątku, który przechodził z rąk do rąk, niekoniecznie drogą związaną z dziedziczeniem. Zbudowałam ten dom(wtedy byłam mężczyzną, głową rodu), ale zanim zdążyłam go przekazać najstarszemu potomkowi, został nam odebrany siłą, przez najeźdźców. Oj, była to naprawdę duża ujma na moim honorze, którą postanowiłam zmyć przez kolejną inkarnację w rodzinie i miejscu, gdzie mogłam wykształcić się w sztuce wojennej i postarać się odebrać karmiczną majtek. I tak, sama stałam się najeźdźcą, który szabrował i zabijał w imię rodowej zemsty. Tyle, że z czasem i przy kolejnych inkarnacjach zapominałam, o który pierwotnie ród chodziło i nawet zdarzyło się, że odebrałam ten majątek rodzinie, w której wcześniej sama inkarnowałam i z której pomocą odebrałam go tym, z którymi trzymałam w obecnym wcieleniu.
Odczuwając napływ tych wszystkich emocji, zaczęłam czuć ucisk na trzecim oku. Nie zauważyłam momentu, gdy straciłam kontrolę nad towarzyszącymi mi emocjami i w końcu wszystko mi się pomieszało. Widziałam siebie w różnych wcieleniach, związanych z jedną historią dotyczącą rodowego majątku. Czułam też oddziaływanie z tych wcieleń na moje obecne życie. Świadomość pomogła mi połączyć w sobie te obrazy i znaleźć do nich dystans.
Odnosząc się do wpływu na obecne wcielenie zauważyłam, że w obecnym życiu bardzo skrupulatnie wybieram drogę z ominięciem możliwości posiadania rodowych majątków. Wprawdzie jeden dom udało mi się nabyć od rodziny byłego męża, ale podświadomie zrobiłam wszystko, aby w nim nigdy nie zamieszkać. Już sama myśl, związana z tym, że ktoś mógłby mi to wypomnieć, wywoływała skurcze w żołądku. Zrozumiałam także mój lęk przed posiadaniem własnego domu, choć bardzo o nim marzę. Widząc i czując, jak kiedyś się ze mną rozprawiono, gdy zabierano mi siłą mój majątek, nie trudno było mi zrozumieć, dlaczego wciąż wydawało mi się, że każdy posiadany dom by mi odebrano, a mi odebrano brutalnie życie.
Aby wydobyć z tej historii cząstki mojej duszy, wprowadziłam do siebie myśl o tym, że to tylko budynek i nie warto dla niego poświęcać życie. Fajniejsze jest bowiem tworzenie w materii, aniżeli gromadzenie majątku i przywiązywanie się do niego. Przecież po śmierci ciała fizycznego i tak wszystko co materialne, zostanie w świecie materialnym. Nie zabiorę tego do świata duchowego, a rodzina, no cóż, niech sama nauczy się kreować dla siebie to, co ja wykreowałam wtedy. Tę myśl przeniosłam także w mojej postawie w stosunku do dzieci. Przekazuję im, że mogą sami osiągnąć, co tylko zapragną o ile znajdą w sobie siłę, by dobrze się na swoim marzeniu skupić.
To obszar związany z osobistym przeżywaniem różnego rodzaju chorób, strachem przed nimi, strachem przed cierpieniem, emocjami związanymi z utratą kogoś bliskiego. To tu, w tych światach, gromadzą się wspomnienia, z najbardziej tragicznych form doprowadzania swojego ciała do śmierci.
Światy te najczęściej przypominają jeden wielki szpital, ale i bardzo często trafiam tam do wyobrażeń, w których silną formą zaznacza się obraz zatłoczonej przychodni, pełnej jęczących ludzi i płaczących dzieci.
Każdy obszar pełen jest podobszarów i miejsc, które tworzy podobne wyobrażenie o sposobie umierania. Jeśli ktoś umierał w długich męczarniach, nieważne na jaką chorobę to, często jego świadomość grzęźnie w obszarach bólu i strachu. Wiele dusz odchodzi też w dużym żalu, szczególnie do tych, co na siłę chcieli przedłużać ich cierpienie. Niejednokrotnie, wyciągając z tych obszarów jakąś duszę, czułam jej głęboki żal do bliskich, często też emanował z nich żal do samych siebie, że na to pozwalali, że nie potrafili odejść wewnętrznie i nie potrafią żyć bez cierpienia. To smutny obszar, a praca w nim silnie oddziałuje na kształtowanie własnej odporności psychicznej, szczególnie, że łatwo jest odnieść cudze cierpienie do własnego stosunku do zdrowia.
Nie pracuję tam zbyt często, ale zdarza się, że jestem tam przywoływana przez dusze otwarte na działanie mojej energii i bardzo cenię sobie te wizyty, gdyż jest to bezcenna nauka. Najczęściej, w tym obszarze pracują istoty, zwane lekarzami duchowymi. Są to istoty, które pochodzą z różnych wymiarów, ale to tylko wzbogaca zakres ich oddziaływania na ciało ludzkie i energię duszy w ciele. Wielu bioenergoterapeutów korzysta z ich pomocy w trakcie leczenia swoich klientów, choć są i tacy, co sami wywodzą się z tej grupy. Są to wybitne jednostki, które niekoniecznie szukają rozgłosu, jednakże ich praca przynosi niebywałe efekty. Spotykam ich zarówno pośród uzdrowiciele, jak i zwykłych lekarzy, którzy zajmują się medycyna konwencjonalną.
Gdy ktoś modli się o własne uzdrowienie, czy też uzdrowieni kogoś bliskiego, to właśnie lekarze duchowi odpowiadają jako pierwsi na tego rodzaju modlitwy. Ich wibracja jest tak ukształtowana, by mogli wnikać i przemieniać energię, w najniższych nawet wibracyjnie stanach chorobowych. Jeśli ktoś się otworzy na ich pomoc, potrafią zadziałać w tak szerokim zakresie, że niekiedy ich oddziaływanie nazywane jest cudem.
Jeśli śnicie o własnych chorobach, niechybnie odwiedzacie w nocy ten obszar i pewnie macie tam coś do przepracowania. Osobiście, dosyć często podróżowałam do własnych wspomnień, zwianych ciałem i chorobami, aby zmienić mój stosunek do własnego zdrowia. Pracuję nad przemianą energii w ciele zarówno po tej, jak i pod drugiej stronie i jest to jedno z moich głównych zadań karmicznych, z czego ogromnie się cieszę, bo to niezwykle zadanie, a poznanie siebie od tej strony, może przynieść zarówno mi, jak i wielu istotom w moim otoczeniu ogromną energię inspiracji i światła.
Korzystałam i korzystam także z pomocy lekarzy duchowych. Sama nie zajmuję się bioenergoterapią, choć zdarza mi się działać w ten sposób wobec bliskich, czy znajomych, jeśli zachodzi taka konieczność. Najlepiej lubię uzdrawiać siebie, a innym nieść jedynie inspirację z tego, co dokonałam. Ale i poprzez uzdrawianie innych, można budzić Światało w innych duszach. To tylko kwestia wyboru własnej ścieżki rozwoju. Ja, jako dusza, jeszcze przed zejściem na Ziemię wybrałam taką ścieżkę, którą obecnie podążam. Nie zbaczam z niej, nie zmieniam, a jedynie poszerzam zakres mojej współpracy z istotami duchowymi.
Już dawno przestałam osobiście traktować wybory innych dusz i podchodzić do nich w emocjonalny sposób, nauczyłam się akceptować wybory innych dusz i patrzeć na nie ze zrozumieniem i miłością. Akceptuję także ścieżkę, którą sama wybrałam, szczególnie ścieżkę doświadczania w materii. Nie była łatwa, ale to tylko kwestia mojej własnej oceny, ale jakże wiele dała mi dobrego i jak wiele się nauczyłam, podążając nią. Czego i wam życzę, byście wynieśli ogromną mądrość ze swoich ścieżek życiowych i docenili to, co w trakcie ich przeżywania doświadczacie.
To obszar, gdzie gromadzą się wspomnienia dusz, z chwil doświadczenia tragicznych wypadków. Najczęściej, dusze, które tu trafiają nie są zorientowane, że nastąpiła śmierć ich ciała. Szok wywołany wypadkiem jest tak silny, że utykają w chwili tuż przed zdarzeniem, którą odtwarzają w nieskończoność, chcąc niejednokrotnie dokończyć coś, co w ich umysłach zostało przerwane. Nie potrafią jednak pociągnąć myśli w stronę przyszłości, gdyż odnoszą ją jedynie do przeżyć ziemskich.
Praca w tym obszarze wymaga szczególnych umiejętności, szczególnie w zakresie inscenizowania. Trzeba bowiem tak ułożyć własną energię, by pomóc duszy nie tylko przerwać odtwarzanie tamtej chwili, ale trzeba także pomóc duszy zorientować się, że już opuściła ciało i pomóc jej nabrać dystansu do tamtych wydarzeń. To trudne zadanie, zwarzywszy na to, że często dusze te mają jakąś część siebie ugrzęźniętą jeszcze w pobliżu bliskich. Najpierw trzeba posklejać duszę, odnaleźć część ugrzęźniętą blisko świata materialnego i połączyć ją z pozostałą częścią duszy, a następnie uwolnić ją z pamięci tego zdarzenia. Aby dokonać tego w jak najbardziej harmonijny sposób ,trzeba częstokroć wejść w samo zdarzenie i zagrać w nim jakąś rolę. Jeśli nie dysponuje się dość czystą świadomością, można pobrać sporo wzorców lub odnowić własne wspomnienia, które mogą w jakiś sposób przypominać tamte zdarzenia.
Doświadczyłam tego kilka lat temu osobiście i odnowiłam u siebie wzorzec ogromnego lęku przed wypadkami.
Pamiętam, jak pewnego dnia, wracając autobusem do domu, z podróży do Katowic, mijając jeden z ostrych zakrętów, tuż przed miejscowością, w której mieszkałam, nagle doznałam tak silnego paraliżu, że myślałam iż jest to koniec mojego życia. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś tak silnie paraliżującego, ani nigdy później. Nie wiem, jakim cudem udało mi się wyjść z tego stanu, ale gdy dotarłam do domu, trzęsłam się ze strachu tak bardzo, że długo później musiałam doprowadzać siebie do stanu równowagi. Od tamtej chwili, powrócił dziwny strach przed jazdą samochodami i autobusami.
Jak się sama przekonałam, pamięć zdarzeń z przeszłości karmicznej, może powrócić bardzo niespodziewanie, a konsekwencje, odblokowania tak silnej emocjonalnie pamięci, mogą rzutować na dalsze życie w dość znaczący sposób. Do dziś, choć przepracowałam już w sporej części ten lęk, jeszcze zdarza mi się zareagować, gdy za szybko zbliża się w moją stronę samochód, nadjeżdżający gdzieś z boku.
Nie prowadzę samochodu osobiście, gdyż pewnie byłabym, z powodu tego lęku zagrożeniem dla innych, ale nawet jadąc z boku, jako pasażerka, doświadczam powrotu tamtych wspomnień raz za razem, gdy jadę gdzieś z mężem, czy z kimś znajomym. Dlatego też, cenię sobie każdy powrót do trzeciego obszaru, gdyż za każdym razem staję się gotowa na oczyszczenie czegoś istotnego, z mojej własnej podświadomości.
Jeśli zdarzyło wam się przyśnić, że macie wypadek samochodowy, czy też bierzecie udział w innego rodzaju katastrofie, to niewątpliwie odbyliście podróż do trzeciego obszaru. Biorąc samu udział w swoim śnie w wypadku, trafia się do własnych wspomnień, ale już od wielu osób usłyszałam, że czuły się tam, jakby przybyły pomóc komuś innemu. To duży krok na przód w ich rozwoju, gdyż z uczestników wydarzeń, przerodzili się w przewodników dla innych dusz, co jest naturalnym następstwem w pracy nad sobą.
Doświadczając czegoś, uczymy się to rozumieć, a wydobywając siebie z własnej pamięci, zaczynamy rozumieć szerszy aspekt całego doświadczenia. Jest nam wtedy łatwiej zrozumieć tych, co jeszcze się z tych wspomnień nie wyzwolili.
Tak staje się dusza przewodnikiem duchowym.
Każdy rodzaj doświadczenia ma swoją określoną wibrację, inaczej mówiąc, każde doświadczenie ma w sobie proporcję światła-miłości i ciemności- lęku. Popełniając samobójstwo, dusza zabija w sobie miłość do siebie samej i odcina dopływ światła, do swojej duszy. Wtedy lęk napełnia jej przestrzenie, a wraz z lękiem, do duszy mogą dotrzeć i inne energie, podobne wibracyjnie: gniew, złość, determinacja, bezsilność...
Taka dusza, która, po popełnieniu samobójstwa, na swoim materialnym ciele przechodzi na drugą stronę, jest wciągana przez wypełniające ją lęki do przestrzeni, gdzie te lęki są umiejscowione, czyli do przestrzeni o tej samej wibracji. Jest to niska wibracja, 90% braku światła, co stwarza wrażenie przenikającej ciemności, a miejsce wydaje się być bardzo mroczne. Do takiego właśnie miejsca trafiają dusze ludzi, którzy wypełnią się tą energią w chwili śmierci.
Najczęściej są to samobójcy, ale nie tylko. Nie ważne, co zrobiłeś tylko, jaką energią się wypełniłeś w chwili śmierci lub tuż przed śmiercią. To, ta energia emocji będzie decydować o tym, gdzie twoja dusza może zatrzymać się, aby dalej przeżywać swoje emocje.
Jeśli samobójca był w stanie upojenia narkotycznego i nie do końca rozumiał, co zrobił, wtedy jego dusza trafia do miejsca, samobójczych wypadków, gdzie energia jest zbliżona do stanu upojenia alkoholowego. Ten świata także wypełniony jest energią lęku i jest w nim ciemno, ale już sama dusza, która tam grzęźnie odczuwa go w zupełnie inny sposób niż ta, która w chwili swojej śmierci doskonale wiedziała, co robi.
Wiele dusz, w bardzo krótkim czasie, zabiera stamtąd swoją energię i wysyła ją na kolejną inkarnację. Te najgorsze wspomnienia zawsze zostają, jako trauma w świecie astralnym, ale zwykle większa część tej duszy, która uczestniczyła w popełnieniu samobójstwa, schodzi na kolejną inkarnację. Jeśli jej się uda, wychodzi z tego doświadczenia, a nawet wydobywa i tę cząstkę swoich wspomnień, które miały najsilniejszy wpływ na jej ówczesną decyzję i transformuje ją w zrozumienie. Jednakże dzieje się tak bardzo rzadko, a dusze, które raz tego doświadczyły, zwykle popełniają kilka samobójstw w kolejnych wcieleniach, aż do momentu, gdy pozwolą sobie pomóc.
Pracując często w obszarach samobójstw, miałam doskonały sprawdzian swojej czystości w duszy. Za pierwszym razem, gdy otrzymałam takie zadanie, odczułam bardzo boleśnie, jak przenikliwa może być ciemność ć tego świata. Towarzyszyło mi jedynie, nikłe światełko mojej duszy. Tak mi się wydawało, że jest nikłe, choć i to światełko raziło dusze, które tam spotkałam.
Gdy dotarłam do duszy, która była wyznaczona mi za zadanie, kilka razy wybudzałam swoje ciało, aby przekonać się, że wszystko w porządku, ale to był dokonały sprawdzian dla mnie i mogłam zmierzyć się z własnymi lękami. Oczywiście, gdyby były zbyt silne, nigdy bym tam nie weszła, jednak jak się okazało, moja podróż , to było dotarcie do cząstki samej siebie, która w którymś ze swoich poprzednich wcieleń zakończyła życie, skacząc z mostu do rwącej rzeki.
Spędziłam z tą duszą w ciemności jedną noc ,czasu ziemskiego, choć po tamtej stronie, gdzie nie ma czasu, wydawało mi się, że siedzę tam bardzo długo.
Wiedziałam, że muszę zwrócić jej uwagę na siebie, choć wydawało mi się to z początku niemożliwe, bo dziewczyna jak w transie, wciąż wchodziła na most, skakała do wody, po czym wychodziła na brzeg i znów wchodziła na most, aby skoczyć.
Postanowiłam, że zainscenizuję podobną scenę obok. Wniknęłam w jej wspomnienie i stanęłam obok na moście. To było dziwne uczucie, bardzo znajome a jednocześnie jakby obce. Przepłynęła przeze mnie fala jej wspomnień, które jednocześnie poczułam, jako własne wspomnienia. Nie czułam jedynie potrzeby zakończenia życia, choć jej odczucia było odmienne, a pragnienie bardzo silne.
Stojąc obok niej i obserwując, jak cały czas ponawia swoje próby, w pewnym momencie postanowiłam ją pchnąć, aby ustąpiła mi miejsca, bo muszę zrobić swoją inscenizację. Za pierwszym razem się nie udało, gdyż tkwiła w za dużym zaślepieniu, ale po chwili i po kolejnej mojej próbie, udało się i zwróciłam na siebie jej uwagę. Wydobyłam całą siłę i możliwości odegrania roli załamanej życiowo osoby i chyba mi się udało, bo moje załamanie zaczęło ją ciekawić. Zaczęłam posyłać jej myśli z zapytaniem o to, czy zna sposób na doskonałe skończenie z sobą. Była tym zdziwiona, ale dawała się wciągnąć w moją grę. Połączyłam się z nią myślami i odczułam powód jej załamania.
Zakochała się w jakimś chłopaku, bogatym i z dobrego domu. Ona była biedna, ale udało się jej go oczarować i doszło do zbliżenia. Zaszła w ciążę, ale on wstydził się jej i nie chciał wziąć odpowiedzialności za swój czyn. Załamała się i zaczęła się bać, że jak się wyda, to ją zabiją w domu, gdzie i tak panowała bieda.
Historia prozaiczna i jakże często spotykana w telenowelach, ale jak się okazuje, i Ja kiedyś, w którymś z wcieleń, taką miłość przeżyłam. No może nie przeżyłam, bo zakończyłam życie samobójstwem, ale doświadczyłam nieszczęśliwej miłości.
Nagle mnie olśniło i zobaczyłam, jak duży miało to wpływ na moje wybory życiowe. Z mojego centrum świadomości przypłynęła też informacja na temat tego, kim stał się tamten mężczyzna i kiedy go spotkałam w kolejnych wcieleniach.
No nie, pomyślałam sobie, dla takiego (przepraszam za określenie)dupka rzuciłam się z mostu. Toż to tak zarozumiałe było, że nawet gdyby mnie chciał, to udanego życia bym z nim wtedy nie miała!
Okazuje się jednak, że nie raz ta dusza brała udział w doświadczeniach, które kończyły się dla mojego ciała śmiercią. Po pierwszym buncie, przyszło zrozumienie i wdzięczność do tej duszy, że zgodziła się wziąć udział w tylu ważnych dla mnie doświadczeniach.
Po rozliczeniu wewnątrz siebie, kontynuowałam moją inscenizację. Jednakże, nie zwróciłam uwagi na to, że w chwili, gdy przemknęła mi myśl rozjaśniająca wspomnienia, odczuła to i ta cząstka duszy, po którą tu przybyłam. Poczułam jej poruszenie i konsternację, bo nagle odczuła coś innego niż to, co czuła do tej pory. Wtedy wiedziałam, że ta cząstka jest już moja. Poprzez połączenie, popłynęła do niej moja energia świadomości i zrozumienia dla tamtego wydarzenia. Ktoś ją rozumiał, zrozumiałam sama siebie i moje motywy, które wtedy mogły mną kierować.
Byłam w domu. Zamrugałam powiekami i szybko zdałam sobie sprawę, że powróciłam do ciała.
Całe wspomnienie, z wykonanego zadania, przepływało przez moje myśli raz po raz i powracało w niezwykłej wyrazistości odczuć. Minęło kilka godzin, zanim poukładałam sobie całą energię wspomnienia w duszy i podsumowałam część tego życia, oraz monet spotkania tej duszy mężczyzny, który wtedy tak mnie urządził. Zrozumienie wypełniło mnie spokojem i radością. Czułam, że wykonałam dobrą prace dla swej duszy i wiele tej nocy uzdrowiłam w sobie, ale czułam też, że to nie koniec mojej wędrówki, a tam, gdzieś w ciemności wspomnień, czeka jeszcze kilka takich cząstek mnie, które wymagają pomocy i wydobycia.