Ks. Józef Tischner: Wychowanie w: Etyka Solidarności
Wychowanie to praca z człowiekiem i nad człowiekiem, z tym, kto znajduje się w stanie dojrzewania.
Wychowanie stwarza miedzy wychowawcą a wychowankiem więź podobną do WIĘZI OJCOSTWA.
Powierzchowne rozumowanie ojcostwa – ojciec znajduje się u początku życia człowieka, człowiek w miarę rozwoju oddala się od ojca. Nie możemy być cały czas dzieckiem. Kiedyś syn sam staje się ojcem swojego dziecka. W tym wymiarze dojrzewanie to oddalanie się od ojca.
Głębsze rozumowanie ojcostwa – ojcostwo to nie tylko przekazanie życia, to także przekazanie NADZIEI! Między ojcem i dzieckiem istnieje więź powiernictwa nadziei. Ojciec jest jej powiernikiem, jej oparciem, jej mocą. Jesteśmy dziećmi tych, w których ręce złożyliśmy nasze nadzieje.
Być dzieckiem, to powierzać komuś swoją nadzieje!
Być ojcem znaczy stać się powiernikiem tej nadziei.
Ten, kto przynosi człowiekowi nadzieję, jest duchowym ojcem człowieka.
Wychowują jedynie ci, którzy mają nadzieję! Wychowują, kształtując nadzieję wychowanków. Wychowanie- praca około ducha- praca według nadziei. Za nadzieją dopiero przychodzi miłość, buduje się wiara…
Kluczową zasadą wychowania, jest ZASADA WIERNOŚCI. Nie wolno zdradzać, nie wolno zrywać powiernictwa nadziei!
Co każdy zawdzięcza swojemu wychowawcy? Przebudzenie. Na początku szliśmy przez życie w półśnie, potem wychowawca wyrwał go z nas
Sokrates porównał pracę wychowawcy do zabiegów położniczej, która pomaga matce przy porodzie.
Praca wychowawcy to praca nad nadzieją człowieka. Dlatego znajduje się blisko ojcostwa.
Wychowanie pozorne:
Pracując około nadziei wychowawca może się starać kształtować w wychowanku jego osobistą nadzieję. Nadzieje osobiste, własne rodzą się z nadziei narodowych, religijnych, zawodowych. Człowiek żyje swą nadzieją osobistą.
Błąd wychowawcy – gdy koncentruje się na osobistej nadziei wychowanka, jako na sprawie która jemu podlega. Nie tylko budzi ze snu, ale także chce prowadzić za rękę przebudzonych.
WŁASNĄ, OSOBISTĄ NADZIEJĘ MUSI ODNALEŹĆ I UCZYNIĆ WŁASNĄ SAM WYCHOWANEK!! W sprawach dla wychowanka najważniejszych, bo osobistych, wychowanek musi mieć przestrzeń wyboru. WYCHOWANIE ZAKŁADA WOLNOŚĆ!!
Ten, kto postępuje inaczej, buduje dom poczynając na dachu. Stoi na nim wychowawca, który pięknie mówi, ale nikt go nie słucha! W duszy wychowawcy lęgnie się pogarda dla wychowanków, poniża ich, wciąż ma im wiele do wytykania. Wychowanie jest bezustannym piętnowaniem. Granica między wychowawcą a oskarżycielem zaciera się. W słowach wychowawcy-oskarżyciela wychowanek nie znajduje niczego dla siebie, wie tylko jedno: że wychowawca „truje”.
Głównym efektem wychowania przez piętnowanie jest to, że ludzie kręcą się rytuale i że robią to z pewną wprawą.
Drugi problem to zdrada! W procesie wychowania bardzo dużą rolę odgrywa doświadczenie wierności. Los wychowawcy i wychowanka jest w pewnym stopniu wspólny. Istnieją zdrady:
- ukryte – tworzy się iluzja wierności
- jawne – ma ja już podejrzeń, iluzje prowokują do podejrzliwości.
Wychowanek i wychowawca jadą na tym samym wozie. Jeśli wóz się rozleci, jeżeli ich wspólna nadzieja okaże się złudna, wszyscy się potłuczą. Jednak wierny wychowawca wie, że JEGO tragedia musi być większa. Wierny wychowawca potrafi znieść na swoich ramionach TAKI ciężar.
Matka wychowuje wtedy, gdy mówi i kiedy milczy. Gdy mówi – stwarza nakazy, zakazy, zachęty, gdy milczy – daje do zrozumienia, że gotowa jest poświęcić życie.
Wychowawca musi ryzykować sobą. Jego prawdomówność musi być większa niż prawdomówność wychowanka. Jego sprawiedliwość musi przewyższać poczucie sprawiedliwości jego wychowanków. On musi być bardziej prosty i jawny. Na tym polega jego WIERNOŚĆ. Ten, kto powierzył mu swą nadzieję, musi wiedzieć, że powiernik jest razem z nim- z nim to znaczy o pół kroku przed nim.
Tam gdzie nie ma „razem”, tam powstaje iluzja wierności.
Skąd bierze się iluzja? Bierze się z braku rozróżnienia między tym, co podstawowe, a tym co wtórne. Wciąż dokonuje się wyborów za wychowanka, dyktuje się, co ma robić…
Zjawisku temu towarzyszy znamienna zamiana ról. Rolę wychowawców z powodu braku ludzi przejmują instytucje. Nie ludzi wychowuje ale instytucje. Każdy ma podlegać jej działaniu. Jaka instytucja, tacy ludzie. Nie ważne, kim się jest.