Klasycyzm akademicki
Okres po odzyskaniu przez Polskę niepodległości cechuje narodowy tradycjonalizm, z którego rozwijają się formy dworkowo-renesansowe oraz klasycyzm akademicki, przypadające na lata 1918 – 1925.
Klasycyzm, jako zawsze aktualna forma architektury wraca w latach dwudziestych XX wieku i zwany jest klasycyzmem XX wieku, klasycyzmem nowoczesnym, klasycyzmem modernistycznym itp. Mówiąc obecnie o klasycyzmie lat dwudziestych mamy na myśli akademizm, tj. najbardziej zachowawczą formę tej architektury, powielającej nieśmiertelne atrybuty spuścizny antycznej, ujętych w ramy symetrii i dostojnego monumentalizmu.
Lata 1918-25 określa się, jako wzajemne przemieszanie renesansu, baroku, empiru i klasycyzmu. Akademizm wyodrębniono szczególnie dzięki jego reprezentacyjności, monumentalności i „czystości stylowej”. Powojenny akademizm, nie pojawił się nagle, lecz na ogólnej fali zwrotu ku tradycji, stając się najpoważniejszą formą historyczną.
Na tle pragnień odrodzenia państwowości polskiej po zakończeniu I wojny silnie wybijają się cechy nawiązujące do klasycyzmu końca XVIII wieku, tak zwanego stylu Stanisława Augusta oraz do renesansu polskiego.
Monumentalno-reprezentacyjne formy klasyczne znakomicie nadawały się do zaspokojenia potrzeb administracji, bankowości itp., potrzeb, które w pośpiechu organizacyjnym ułatwiały sięgnięcie po stare wypróbowane wzorce.
W atmosferze romantycznego kultu przeszłości, klasycyzm, podobnie jak „styl dworkowy”, przypominał czasy Stanisława Augusta i Napoleona, które po przeszło stuletniej niewoli gloryfikowano, jako ostatnie dni świetności Polski.
Wykształciły się po wojnie dwa nurty tradycjonalizmu: tradycjonalizm wiejsko-małomiasteczkowy, który cechowało czerpanie wzorców z baroku dla architektury wsi i małych miasteczek, oraz tradycjonalizm monumentalno-wielkomiejski dla budownictwa monumentalnego, czerpiący z klasycyzmu stanisławowskiego.
Wysokie dachy lub attyki, kolumnady i pilastry, tympanony, portale i obramienia okien, boniowania parterów i narożników cechują klasycyzm akademicki i są stosowane głównie w budynkach użyteczności publicznej.
Duży wpływ na architekturę tego okresu mieli czoławi wówczas architekci, wywodzący się z kręgu uczniów Akademii Petersburskiej. Wychowani w twardej szkole kompozycji i rysunku, przynieśli do Polski ducha klasycyzmu w ciężkawym rosyjskim wydaniu. Nurt akademicki prezentują szczególnie trzy nazwiska wychowanków Akademii Petersburskiej: Pawła Wędziagolskiego, Mariana Lalewicza i Adolfa Szyszko-Bohusza. Reprezentowali oni typ klasyki najbardziej w swym akademizmie „czystej”, monumentalnej i głuchej na świat form bardziej nowoczesnych.
Paweł Wędziagolski
Najsilniejszą indywidualnością był Paweł Wędziagolski. Twierdził, że podstawą architektury jest czerpanie z kręgu kultury antyku, a tego przejawem jest architektura rosyjska. Drogą do zrozumienia istoty idei kompozycji jest twarda szkoła, a jej podstawą opanowanie rysunku, w którym Wędziagolski był mistrzem najwyższej klasy. Dla architektury, twierdził dalej, fundamentalne są epoki Rzymu i odrodzenia - świat kultury łacińskiej. Wędziagolski propagował wysoce elitarne pojęcie architektury, zawężające jej zakres tylko do budowli państwowych, użyteczności publicznej, kultowych oraz pomników. Budowle powstałe pod wpływem idei wygody czy oszczędności nie mogą według Wędziagolskiego dostąpić zaszczytu nazwania ich architekturą. Dla akademików klasycyzm to nie były tylko kolumna i symetria, ale także określony typ budowli, w której monumentalny rozmach jest zasadą naczelną, stojącą ponad funkcją i czasem współczesnym.
Jako twórca Wędziagolski nie zdążył zrealizować wiele, gdyż przedwcześnie zmarł.
Najważniejsza z jego realizacji to gmach Wolnej Wszechnicy przy ul. Banacha (Opaczewska 2) w Warszawie. Forma jego, choć w założeniu monumentalna, jest jednak dość powściągliwa. Architekt zrezygnował z kolumnady i portyku, osiągając zamierzony efekt reprezentacyjności układem mas i detalem. Umieszczone na osi głównej wejście oprawił masywnym boniowaniem, okna drugiej kondygnacji zwieńczył trójkątnymi przerywanymi frontonami.
Bardziej bezpośrednio do antyku nawiązywał, bo już nie istnieje, wiadukt linii średnicowej przy ul. Solec.
W Warszawie Wędziagolski zrealizował jeszcze dom mieszkalny Legii Akademickiej przy ul. 11 Listopada
Główną ideę swojej twórczości – ideę wielkiego monumentalizmu – wypowiedział Wędziagolski w swoich projektach i rysunkach, między innymi regulacji placu Saskiego. Był to projekt konkursowy. Został on odrzucony, gdyż monumentalne założenie nie wpisuje się w tradycyjną prostolinijność placu Saskiego.
Poza Warszawą skromne budyneczki folwarczne budowane na zlecenie Państwowego Banku Rolnego w Janowie i Ciechanowie (Krotoszyn), Brzeźnie (Wołyń) oraz osadę rybacką na helu.
Zarzucano mu, że jego klasyka był bliższa cięższym koncepcjom rosyjskim, aniżeli polskiej tradycji architektonicznej związanej z architekturą Palladia.
Marian Lalewicz
Drugim, obok Wędziagolskiego konsekwentnym „klasykiem petersburskim” był Marian Lalewicz. Przed powrotem do Polski w roku 1918, Lalewicz działał intensywnie w Rosji, gdzie wygrał ponad trzydzieści konkursów i postawił szereg budowli. Pierwszymi jego pracami w Polsce były rekonstrukcje czołowych warszawskich budowli zabytkowych, przeznaczonych na potrzeby młodej administracji państwowej; odrestaurował on gmach Rady Ministrów, Izba Skarbowa i pałac Staszica, a także pałac Raczyńskich, słowem gmachy powstałe w duchu bliskiej mu tradycji Schrógera, Corazziego, Aignera i Kamsetzera. Wszystkie te budowle posiadają patos architektoniczny podkreślający stołeczny charakter Warszawy.
Najważniejsza realizacja Lalewicza to monumentalny Państwowy Bank Rolny przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Gmach ten został zrealizowany w roku 1928 przy współpracy Tadeusza Plucińskiego oraz Janiny Broniewskiej i Jana Golińskiego, którzy wykonali wewnętrzną dekorację rzeźbiarską. Budowla ta była jedną z najkosztowniejszych i najbardziej reprezentacyjnych w skali europejskiej.
Podobnie monumentalny, chociaż skromniejszy w materiale jest budynek Państwowego Instytutu Geologicznego przy ul. Rakowieckiej. Fasadę stanowi monumentalna attyka, a w środku zakomponował arkadowe dziedzińce wewnętrzne.
Klasykę powściągliwą reprezentuje dom firmy Ericsson w Alejach Ujazdowskich.
Większość prac Lalewicza została zrealizowana poza Warszawą, a mianowicie:
Oddziały Banku Polskiego w Kaliszu, Siedlcach i Sosnowcu,
Państwowy Bank Rolny w Łucku,
Zabudowania wojskowe na Okrzywiu w Gdyni (te ostatnie nieco modernizujące w sensie ograniczenia detalu)
Wszystkie dzieła architekta utrzymane były w duchu spuścizny antycznej i tworzyły wypadkową dwóch nurtów: romantycznego umiłowania kultury helleńskiej i pedantycznego klasycyzmu Akademii Petersburskiej.
Pomimo doskonałej szkoły i swobody w operowaniu formą klasyczną, poważne wątpliwości budzi
gmach Dyrekcji PKP na warszawskiej Pradze, zaiste bardziej pedantyczny niż klasyczny olbrzym z mizernym doryckim portykiem, czy ciężkie, a niewdzięczne budynki mieszkalne PKO, niefortunnie usytuowane w pobliżu Zamku Warszawskiego.
Adolf Szyszko-Bohusz
Jako trzeci wielki przedstawiciel Akademii Petersburskiej występuje w architekturze dwudziestolecia znany nam już sprzed 1914 roku Adolf Szyszko-Bohusz. Był nie tylko czynnym architektem, ale i konserwatorem oraz wytrawnym badaczem architektury dawnej. Klasycyzm w jego wydaniu nie był tak ortodoksyjny, w wielu przypadkach klasykę modernizował –mi to już przed rokiem 1914, a w okresie międzywojennym uprawiał umiarkowaną architekturę nowoczesną, którą nazywał „architekturą karbolową”.
Największym dziełem Szyszko-Bohusza, utrzymanym w stylu czystej klasyki, jest budynek biurowy PKO w Krakowie. Od momentu kiedy został ukończony w roku 1925, uchodzi za najbardziej reprezentacyjne dzieło klasycyzmu w całym dwudziestoleciu międzywojennym. Wacław Krzyżanowski podkreślał, że budynek ma w sobie „patos masy rzymskiej budowli”. Całość kompozycji gmachu PKO oparta jest na powiązaniu dwóch wątków architektonicznych: rytmiki przestrzennej pomieszczeń biurowych i rytmiki plastycznej wielkiego porządku palladiańskiego, zwieńczonego potężnym motywem attyki. Jego pozorna monotonia i utylitarna modularność posłużyły autorowi do rozwinięcia potężnego, klasycznego rytmu kolumnady. Budynek stanął na trójkątnej działce, ale architekt zręcznie wybrnął z trudnego usytuowania. Gmach okrzyknięto, jako „potworny i zdobny w girlandy” oraz zarzucano mu brak cokołu i „modernistyczne okna i dzbanuszki”.
Również potężny w swym monumentalizmie jest dom mieszkalny PKO w Krakowie. Szyszko-Bohusz zastosował tu bogaty detal (zdobiony fryz pod gzymsem kordonowym) i jest wybitne pod względem kompozycyjnym. Centralny akcent budowli stanowi usytuowane u zbiegu ulic wejście. Ma ono formę pasażu podpartego dwoma rzędami kolumn.
Dzieła, które pozostawili po sobie „klasycy petersburscy” – Wędziagolski, Lalewicz i Szyszko-Bohusz, uchodzą za najwybitniejsze i najbardziej typowe dla nurtu akademickiego, ale też nie były dlań jedyne.