Komunizm: robotnicy muszą uświadomić sobie swoją zmarginalizowaną pozycję, ludzie pracy są grupą podporządkowaną. Związki zawodowe nie należały do obrońców klasowych interesów ludzi pracy najemnej. Ich główna rola sprowadzała się do propagowania transformacji rynkowej na szczeblu przedsiębiorstwa, nie broniły interesów pracowników w zakładach pracy. Oczekiwało się od nich świadomości klasowej, ale jej nie było. Świadomość polegałaby na wyrzeknięciu się złudzeń o nieuchronnym wykorzenieniu kapitalizmu i szukaniu w jego ramach lepszych dla siebie rozwiązań. Świadomość klasową nabywają gdy się organizują. Robotnicy nie potrafią postrzec samych siebie, byli przekonani, że są kimś innym. Określali się jako Polacy, katolicy, liberałowie, mężczyźni, ale nigdy jako robotnicy.
Robotnicy czuli się na początku uprzywilejowanymi podmiotami, prawowitymi władcami, którzy w świetle prawa sprawowali władzę.
Przyznano im swobodę formułowania opinii, ich głosu nie można było otwarcie tłumić. Ale każda grupa, która chciała zabrać głos musiała określać się mianem robotników. Faktycznie jednak prawdziwe interesy robotników schodziły na dalszy plan, zawsze były podporządkowane interesom ogółu.
Funkcjonowali jako klasa dla siebie, ale nigdy jako klasa w sobie
„Solidarność” sprawiła, że wzrosło ich znaczenie w miejscu pracy
Robotnicy posiadali znaczne wpływy, ale używali ich w imieniu wszystkich, a nie we własnym
Mogli posługiwać się językiem i symboliką klasową wyłącznie do promowania polityki, która im samym szczególnych korzyści nie przyniosła.
Poprawa warunków życiowych poprzez system jak i „ukryte negocjacje” – przyzwalano robotnikom na formułowanie postulatów na różne nieformalne sposoby. Działo się tak dlatego, iż komunizm zabiegał o poparcie ze strony klasy robotniczej
Ich siła polegała na „grożeniu” przeniesienia się do innego zakładu (mogło tak być kiedy inny pracodawca obiecywał im mieszkanie, dostęp do trudno osiągalnych dóbr, wyższą płacę), co było skutecznym szantażem gdyż pożądano dużej liczby pracowników, a wynikało to z większej ilości rąk do pracy, co skutkowało awansami kadry kierowniczej za ponadprogramowe wykonanie planów, projektów (zatem ukryty wyzysk pracownika, ale wiedzieli w czym jest rzecz i se nie dali :D). większe korzyści z tego mieli robotnicy wykwalifikowani
Lekceważenie, zaniedbanie talentów wykwalifikowanych robotników i inżynierów. Nie odróżniano ich od robotników niewykwalifikowanych. Nie mogli się wykazać
Związkowcy „Solidarności”
Żarliwie bronili fabryk, w przekonaniu, że staną się w pełni produktywnymi firmami, kiedy pozbędą się nadmiaru zatrudnionych. Chodziło głównie o wyeliminowanie kobiet i chłoporobotników, których uważano za nieproduktywnych
Przyjęli reformę rynkową i bali się stworzenia silnych związków zawodowych
Na ich czele stali robotnicy wykwalifikowani
Od prywatnych właścicieli oczekiwali zracjonalizowania procesu pracy i odpowiedniego nagradzania pracowników
Postkomunizm:
robotnicy powinni mieć świadomość, że tworzą klasę o odrębnych interesach, ale tak nie jest.
Robotnicy nie mają żadnych przywilejów, nie mogli już zgłaszać żądań
„Solidarność” nie miała nic konkretnego do zaoferowania
Masowe wyjazdy robotników za granicę w celu zarobienia pieniędzy (w kraju zarabiali marne grosze, a np. w USA zarabiając najniższą krajową, po przyjeździe do Polski mieli mnóstwo pieniędzy)
Uważali za zbędną tożsamość klasową
Określali się jako „antykomunistyczni, polscy, katoliccy robotnicy”
Związkowcy nie wiedzieli kogo mają reprezentować
Niska świadomość społeczna
Wysokość płac stała się przedmiotem osobistych, prywatnych rozmów między pracodawcą a zatrudnionym