DUO
- „Najtrudniej chyba bywa się sobą - mówi pewien aktor - bo kto, u licha, wie, kiedy się naprawdę sobą jest? Nie tylko nam, aktorom, przychodzi przecież pokusa, wcielić się w inną, wyćwiczoną już rolę. Człowiek wciąż siebie kreuje, a życie o wiele bardziej przypomina teatr, niż ogród jordanowski dla nieskażonych jeszcze udawaniem dzieci.”
*
Od dziecka Fabian szczególnie lubił kukiełki, marionetki i pacynki. Nimi najchętniej się bawił, wymyślał dla nich role i kreacje, użyczał im swojego głosu. Już jako siedmiolatek „wystawił” lalkowe przedstawienie z Arlekinem i Kolombiną, bo te dwie pacynki otrzymał od cioci z Francji na urodziny. Świetnie potrafił kryć się za prowizoryczną zasłoną, przez co kukiełki nabierały jakby bardziej „życia” i „indywidualności”. Kiedy Fabian przygotowywał przedstawienie, to tak dalece „wcielał” się w role swoich małych aktorów, że na co dzień zachowywał się, jak jedna, druga, czy trzecia postać z jego teatrzyku. On jakby znikał za nimi. Wróżono mu karierę aktorską, ale on w wieku swoich nastu lat porzucił kukiełki i swój teatrzyk. Pewnie bał się śmieszności. Czasem coś efektownie zarecytował w szkole i to wszystko. Jednak kiedy poszedł na Akademię Sztuk Pięknych, wrócił do tworzenia kukiełek z dużym talentem i fantazją. Jako swoją pracę wykonał cały zestaw kukiełek - postaci do baśni o pajacyku Pinokio. Kiedyś, po obejrzeniu przedstawienia lalkowego z wykonanymi przez niego marionetkami, wpadł na pomysł programu autorskiego z pacynką, która miała być jego wierną miniaturką. I taką dość szybko wykonał. Podobieństwo było zdumiewające. Nazwał ją Duo i przedstawił po głównym przedstawieniu swoją arcykomiczną rozmowę z Duo, jako ze znalezionym niespodziewanie swoim sobowtórem. Aplauz był natychmiastowy. Robił teraz wstępy lub dodatki do przedstawień dla dzieci, dla których Duo stawał się szybko ulubieńcem. Zaproponowano mu także udział w dziecięcych programach w telewizji. Fabian kreował tę maleńką postać, jak jakieś swoje idealne ja. Duo był bardziej niż on wymowny, dowcipny, zalotny, śmiały, a nawet zuchwały. Zwłaszcza w programach dla dorosłych. Zaczęto zauważać, że Duo z zabawnego i sympatycznego pajacyka zmienia się w ironicznego złośliwca, czasem w szydercę, prowokatora… Jakby Fabian poprzez ożywianą przez siebie pacynkę nabierał śmiałości mówić i robić to, na co sam nie mógłby sobie pozwolić. Już parę osób poczuło się dotkniętych „wejściami” czy „zagraniami” Duo, ale głupio było niby obrażać się na kukiełkę, której i wyraz „twarzy” ostatnio zmienił się na bardziej rubaszny i kpiarski. Można byłoby to potraktować pobłażliwe, bo w końcu to była sztuka, rodzaj kabaretu, satyrycznego teatrzyku, ale bliscy i współpracownicy Fabiana zauważyli, że to on się także zmienia, że coraz trudniej z nim wytrzymać. Kiedy podczas jednego programu Duo rzekł coś obscenicznego do konferansjerki, a nawet zaczął wykonywać wobec niej takie gesty, musiał delikatnie interweniować reżyser. Co ciekawe, części widzów to się bardzo spodobało i wręcz oczekiwali dalszych „śmiałych” zagrań Duo. Za kulisami konferansjerka zerwała pacynkę z ręki Fabiana, cisnęła ją w kąt i powiedziała: „Czyżby to twór rządził twórcą? A może tchnąłeś w niego, to, co w tobie skryte i złe, i tak wykreowałeś małego demonka, który bardziej rządzi tobą niż ty nim? Uważaj, bo spod tej maski, jaką sobie z Duo zrobiłeś, zaczyna wyglądać nie twarz, lecz morda.”
*
Ponoć w zabawie człowiek jest najprawdziwszy. Inni mówią, że po alkoholu. Jeszcze inni, że gdy może skryć się pod maską, bezkarnie wcielić się w kogoś innego, „pozwolić” sobie. I choć teraz tak wielu ciężko pracuje nad swoimi maskami, to jednak one coraz częściej ich zdradzają… Pytanie: gdzie i przed kim odchodzimy od wszystkich ról, zdejmujemy wszystkie maski i spokojnie pozwalamy duszy wyświetlić się na naszej twarzy?