W Kielcach 4 lipca 1946 roku miały miejsce wydarzenia, w czasie których zamordowano 36 osób narodowości żydowskiej. Ofiary pogromu to w sumie ponad 40 Żydów. Część rannych zmarła w szpitalu. Pogrom rozpoczął się w godzinach rannych i trwał ponad 6 godzin, większość wydarzeń rozegrała się w budynku zamieszkałych przez Żydów przy ulicy Planty. Akcja przeciwko żydowskim mieszkańcom została sprowokowana przez działania milicji i wojska poprzez uwiarygodnienie przez nich plotki o porwaniu polskiego dziecka. Wojskowi i milicjanci byli pierwszymi, którzy zaczęli strzelać do Żydów. Ich działania były pretekstem przyłączenia się do nich cywilów. W czasie trwania pogromu kieleckiego zaskakująca była całkowita nieudolność władz miasta, partii politycznych czy posiadającego w omawianym okresie największe uprawnienia kierownicze - szefa kieleckiego urzędu bezpieczeństwa - w zaprzestaniu antyżydowskich wydarzeń. Kersten wnikliwie opisuje zdarzenia z tego okresu. Podkreśla przy tym bezkarność sprawców w mordowaniu i rabowaniu ludności żydowskiej. Niektórzy mieszkańcy Kielc od początku brali udział w mordowaniu. Nienawiść i okrucieństwo w dniu pogromu przekazują relacje świadków, którzy wspominają m.in. o strzelaniu do niewinnych ofiar, o wyrzucaniu przez milicjantów z II piętra dziewcząt, które następnie zostały dobite przez znajdujący się na dole tłum wrogo nastawionych Polaków, o ukamienowaniu młodego mężczyzny.
Tagedia Żydów miała olbrzymie znaczenie dla Żydów mieszkających w Polsce i dla ogólnych stosunków polsko-żydowskich. Dla ocalałej w pogromie - ludności żydowskiej, wydarzenia w Kielcach były potwierdzeniem polskiego antysemityzmu i przyznaniem, że Polska nie jest dla nich bezpiecznym miejscem.
Dlaczego doszło do pogromu Żydów w Kielcach?
Mord w Kielcach zdarzył się niewiele ponad rok po zakończeniu wojny, zatem konieczne jest przypomnienie tego, co stało się z Polakami i Żydami w czasie wojny, a także w okresie „powojennym”. Dla relacji polsko-żydowskich wojna miała olbrzymie znaczenie, gdyż polityka niemiecka ukazała, że można bezkarnie wyjąć spod prawa dowolną grupę narodowościową i skazać ją na zagładę. Stopniowo ograniczano miejsca spotkań z Żydami, a przestrzeń publiczna, do której Żydzi nie mieli dostępu osiągała coraz większe rozmiary. Konsekwencją polityki niemieckiej była izolacja naznaczonej opaskami z żółtą gwiazdą Dawida społeczności żydowskiej poprzez np. utworzenie gett. W dyskusji na temat przyczyn pogromu pojawiło się kilka różnych hipotez, większość z nich debatowała o świadomej prowokacji. Należy jednak pamiętać, że żadna z tych hipotez nie została nigdy potwierdzona. Niektórzy historycy uważali, że wybuch pogromu kieleckiego został celowo zainspirowany przez Urząd Bezpieczeństwa, aby odwrócić uwagę zagranicznej opinii od sfałszowania odbywającego się bezpośrednio wcześniej referendum (które dzieliło od pogromu 5 dni), jak i sprawy Katynia na Norymberskim procesie.
W debacie naukowej historyków na temat „Pogromu Kieleckiego” funkcjonują dwie tezy. Pierwsza z nich mówi o wspomnianej celowej prowokacji wydarzeń. Druga teza– dotyka inspiracji służb specjalnych i została przedstawiona przez wybitnego historyka- Krystynę Kersten w artykule na łamach „Tygodnika Solidarność” już w roku 1981 i następnie opisana w jej książce „Polacy.Żydzi.Komunizm.Anatomia półprawd 1939-68”1. W środowisku naukowym teza ta wywołała wrzawą dyskusję. Niektórzy dopatrywali się w niej chęci zrzucenia z Polaków odpowiedzialności moralnej za pogrom, próba samooczyszczenia poprzez przeniesienie winy z nich na obcych. Druga część środowiska, przyjmowała tę hipotezę jako najbardziej prawdopodobną.
Sytuacja ludzi w czasie wojny, ich zmagania z trudami dnia codziennego wpływały na charakter relacji między Żydami i Polakami. Każdy, aby przetrwać zajmował się przede wszystkim sobą, mniej wówczas interesował się losem innych. Wojna wzmacniała istniejący już przed nią dystans i nie ułatwiała przełamania obojętności w jej dramatycznych momentach. W czasie wojny była potrzeba wszechstronnej pomocy od nieżydowskich sąsiadów, a pomoc Żydom w znacznej części była jednak zagrożona karą, często tą najwyższą. Pojawienie się Żydów „po stronie niemieckiej” wiązało się z sytuacjami dramatycznymi, którym towarzyszył strach.
Krystyna Kersten opisuje, że w pogromie Żydów wszechobecna jest świadomość śmierci, gdyż groziła ona za „bycie Żydem”, ale i za ukrywanie Żydów. W sytuacji ochrony własnego życia znikało często współczucie czy empatia. W rzeczywistości wojennej pojawiały się zachowania będące zaprzeczeniem dotychczasowego porządku moralnego, a oswojenie śmierci jest istotnym doświadczeniem pokolenia wojennego.
Przy rozważaniach nad kieleckim pogromem Żydów warto odpowiedzieć sobie na pytanie kim wówczas dla przeciętnego Polaka był Żyd i skąd zrodziła się niechęć Polaków o Żydów? W społeczeństwie polskim, funkcjonowały różne mity na temat społeczności żydowskiej. Najważniejszym i najbardziej złożonym tutaj jest „żydokomuna”, który to pochodził jeszcze z czasów II Rzeczypospolitej, w latach wojny i bazował na pogłoskach oraz przekłamaniach na temat zachowania się Żydów w czasie okupacji wojsk radzieckich. Był to zlepek bardzo wielu stereotypów, uprzedzeń i kłamstw Polaków na temat ówczesnego zachowania się Żydów. W obrazie Żyda postrzegano zagrożenie dla Polski, narodu polskiego, religii chrześcijańskiej. Tego typu przesłanki, bardzo głęboko wryły się w polskie społeczeństwo i świadomość zbiorową, którą przez wiele lat generował antysemityzm.
Krystyna Kersten, w swojej książce bardzo dokładnie opisuje mit, który funkcjonował w tamtym okresie, czyli „Żydzi=władza=komunizm” oraz pozwala wysnuć wnioski, iż mit ten został wykreowany przez zawistnych ludzi chcących bronić swoich stanowisk politycznych.
Kersten w swojej książe podejmując temat pogromu Żydów w Kielcach pisała: „propaganda robiła wszystko, by ugruntować mit o związku antysemityzmu i pogromu z oporem wobec nowego porządku, stawiając opozycję i Kościół w obliczu diabelskiej zaiste alternatywy: albo włączą się one w kampanię polityczno-propagandową prowadzoną wokół tragedii kieleckiej, albo same staną się przedmiotem ataku, jako w znacznym stopniu współodpowiedzialne – choćby tylko moralnie – za zbrodnię”2.
Reakcje władz komunistycznych
Władze komunistyczne wykorzystały pogrom w propagandzie politycznej i obarczały odpowiedzialnością za niego antykomunistyczne podziemie. W zakładach pracy i fabrykach próbowano organizować wiece protestacyjne potępiające antysemityzm i kieleckie rozruchy, co próbowano powiązać z działaniami antykomunistycznych organizacji. Ta inicjatywa władz spotkała się jednak z gwałtownym sprzeciwem robotników, którzy reagowali strajkami (w Łodzi). Władze komunistyczne poza próbami wykorzystania pogromu do walki z opozycją, nie wykonały żadnych działań mających na celu przeciwdziałanie podobnym zdarzeniom w przyszłości. Informacje o pogromie, jego przebiegu, ofiarach i procesie były w PRL blokowane, a wydarzenia kieleckie zostały objęte cenzurą w krajowych publikacjach historycznych oraz w badaniach dotyczących kieleckiego regionu. Pierwsza publikacja historyczna na ten temat pojawiła się dopiero w 1981 roku w Tygodniku Solidarność (prasa opozycji).
Reakcje Kościoła katolickiego
Księża z kieleckiej katedry w czasie pogromu kieleckiego dwukrotnie usiłowali interweniować, lecz wojsko nie wpuściło ich przed budynek. Pierwszą oficjalną reakcją Kościoła na pogrom była zredagowana w dni pogromu wspólnie przez wojewodę kieleckiego Eugeniusza Iwańczyka i biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka - odezwa. Odezwa ta nie została jednak opublikowana, jedynie dwa dni później, 6 lipca, kielecka kuria biskupia opublikowała list, który został odczytany w kościołach diecezji, w niedzielę 7 lipca.
To co stało się w Kielcach do dziś budzi zdziwienie i rodzi pytanie, jak mogło w ogóle do tego dojść. Jest rzeczą charakterystyczną, że częściej zastanawiano się nad tymi zajściami pod kątem politycznym, rzadziej patrząc na nie jak na zwykłe ludzkie nieszczęście, zwykłą ludzką tragedię, która była tragedią i Żydów i Polaków jednocześnie. Patrząc na dzieje ludności żydowskiej w Kielcach, która przez 80 lat zamieszkiwała, żyła i pracowała wspólnie z Polakami, należy stwierdzić, że mimo kilku momentów trudnych, a nawet tragicznych, było to dobre współżycie. Mówiąc o blaskach i cieniach, trzeba pamiętać, że stwarzały je często określone warunki historyczne, którym podlegały oba narody. Warunki, na które ani Żydzi ani Polacy zamieszkali w Kielcach nie mogli mieć większego wpływu. Dopiero zrozumienie wszystkich historycznych uwarunkowań może pomóc w sprawiedliwym i rzetelnym osądzie stosunków polsko-żydowskich w Kielcach.
Krystyna Kersten w swojej książce podsumowuje, że pomarcowa emigracja doprowadziła proces usuwania Żydów z polskiej ziemi niemal do końca. Zostali jedynie nieliczni, którzy niezależnie od tego, jakie były ich związki z duchową przestrzenią żydowskości i polskości, nie wyobrażali sobie poza Polską życia. Do nich potem dołączyli także ludzie młodzi, pragnący powrócić do żydowskich korzeni i odrodzić żydowskie życie na ziemi polskiej.Kersten pisze, że: „choć nie ma już w Polsce społeczności żydowskiej i tak niewielu pozostało z tych, którzy mają jakiekolwiek związki z żydowskością, nawet gdyby ograniczyć je tylko do pochodzenia, widmo Żyda krąży wciąż po kraju. Żyd jako znak magiczny, niemal zupełnie pozbawiony realnych odniesień Jest desygnatem obcego, któremu nie wolno ufać, którego trzeba się strzec, którego można obarczyć winą za swoje niepowodzenia. Który nie przynależy do zbiorowego MY, który nie jest NASZ. W najlepszym wypadku - nie jest w pełni NASZ”3. Uważam tak jak Krystyna Kersten, że widmo Żyda wciąż karmi się lękami, niepewnością perspektyw, poczuciem zamętu, brakiem bezpieczeństwa, zagubieniem w zmieniającym się błyskawicznie krajobrazie polskim.