Cyprian Kamil Norwid „Czarne kwiaty” PROZA 22strony
Czarne kwiaty - przymiotnik "czarne" oznacza żałobny lub nekrologiczny charakter zapisków. Opisują spotkania i rozmowy z poetą Stefanem Witwickim, Chopinem, Słowackim, Mickiewiczem i malarzem Delaroche'm. Zawierają także wspomnienie o nagłej śmierci nieznanej Norwidowi "podobno Irlandki".
Narrator stwierdza że mógłby opisać tu ciekawe rzeczy, ale powstrzymuje go pytanie „czy warto?!”.We współczesnych powieściach zatracono uczucie, bowiem dziś kiedy pisarz stara się unikać stylu ( Norwid pod tym pojęciem zdaje się rozumieć subiektywizm, indywidualne cechy autora , można powiedzieć że nawet literackość) , aby uszanować rzeczy o których pisze gubi owo uczcie, z kolei odwrotnie nie dopracowuje formy i gubi ów styl. Stąd według Norwida lęk przed sięganiem po nowe formy, gatunki poeci sięgają po stare już motywy i formy, nic nie odnawiają nie dodają od siebie bo boją się krytyki. Wyśmiewa fakt iż popularne są dzisiaj pamiętniki średniowieczne, a nie jakieś współczesne gatunki.
***
Narrator wspomina jak pewnego razu w Rzymie schodząc ze schodów Hiszpańskich, spotkał pewnego starca był nim Stefan Witwicki (poeta – emigrant). Niedługo po tym spotkaniu odwiedził go Norwid w mieszkaniuna jakiś tydzień przed śmiercią . Był już wtedy bardzo chory na ospę, dni spędzał na kanapie, chodząc czasami po mieszkaniu z pomocą Gabriela Różnickiego (muzyk, kompozytor) który się nim zajmował, opiekował. Witwick przywitał się z Norwidem , ręka przesunął mu po ziemi pomarańczę- taki miał zwyczaj gdy coś mu się podobało np. utwór obdarowywał wówczas poetę prezentami, cygarami, czy jakimiś
fraszkami. Nagle Witwick wpadł w jakiś obłęd, trans ,zaczął wskazywać na cos ręką i pytać się co to za kwiaty ( w mieszkaniu nie było żadnych). Po tej wizycie Norwid odwiedzał Witwickiego kilka krotnie , ale on już tylko leżał nieprzytomny i nic nie mówił. Narrator wspomina, że pisze owe wspomnienia o ludziach którzy już odeszli, bowiem mu się same w głowie formułują właśnie w tak szczegółowej formie. Pisze więc wiernie by niczego nie stracić , gdyby pisał inaczej musiałby się zgodzić z filozofią Woltera do którego odnosił się z
dystansem, oraz z jego słowami :” Drżę! To bowiem, co teraz powiem, wygląda trochę na system”.
***
Poeta wspomina teraz spotkał się z Fryderykiem Chopinem w jego mieszkaniu w Paryżu. Poza pięknym widokiem w pokoju Chopina zachwycał jeszcze fortepian. Narrator wybrał się z nim na spotkanie do Bohdana Zalewskiego, zatrzymali się jednak w jego ogródku , gdyż nie miał kto wnieść Chopina na górę (sam już z powodu choroby nie potrafił). Po tej wizycie długo Norwid nie odwiedzał muzyka ,aż pewnego razu zastał go bardzo chorego miał bardzo spuchnięte nogi. Chopinowi towarzyszyła siostra, leżał on w łóżku przypominając narratorowi piękny monument , miał w sobie coś skończonego , genialnego. Rozmowy
dwóch przyjaciół przerywał kaszel Chopina, na odchodnym powiedział Norwidowi że się wynosi. Ten jednak go źle zrozumiał i zaczął pocieszać , że ciągle tak mówi , a przecież wciąż żyje. Chopin miał na myśli to że opuszcza swoje mieszkanie. To była ostatnia rozmowa poety z muzykiem, gdyż ten w nowym mieszkaniu na placu Vandon umarł ( było to w roku 1849).
***
Zanim jednak Chopin umarł Norwid odwiedził innego znajomego, który mieszkał w malutkim , ale uroczym pokoiku. Tym przyjacielem był Juliusz Słowacki. Rozmawiali o Rzymie, o bracie Norwida który był przygodnym pisarzem, Słowacki darzył go szacunkiem , wspominał też Chopina i jego słabe zdrowie, jak na ironię to on pierwszy umarł. Następnym razem u Słowackiego spotkał Norwid malarza, Francuza Dubosa, który później był egzekutorem testamentu Słowackiego. Poeta narzekał na chore piersi , na kaszel, który go
bardzo męczy, zapraszał Norwida w przyszłym tygodniu , bo czuje że jego koniec już bliski. W następnym tygodniu nie spotkali się jednak gdyż jeden z odwiedzających uczniów Słowackiego(chodziło o Zygmunta Felińskiego) powiedział że jego mistrz źle się dziś czuje. Niestety Norwid już nigdy więcej nie odwiedził przyjaciela , ponieważ ten już nie żył. Tuż przed śmiercią Feliński oczytał umierającemu list od matki Salomei. Norwid widział ciało poety po raz ostatni , w jego mieszkaniu, a potem już tylko na pogrzebie. Jedyną
pamiątkę jaką posiadał o zmarłym, był rysunek pejzażu z podróży po Egipcie. Ten szkic Norwid przeciął na pół jedną część oddał do albumu jakiejś osoby z kraju, a drugi zachował na pamiątkę. W ten sposób sprawdziły się słowa z Beniowskiego : „ prawą rękawiczkę twą zawieszą w muzeum jakimś, a o straconą lewą będą skargi”. Ironia która płynie z tych słów przypomina sentencje jaką Filip Macedoński kazał powtarzać sobie każdego ranka: „ Królu! Słońce już wschodzi, pomnij przez cały dzień, że śmiertelnikiem jesteś!”.
***
Ta historia przypomina Norwidowi osobę utalentowaną której nazwiska już nie pamięta. Wydarzenie miało miejsce na statku na Oceanie Atlantyckim, była piękna niedziela. Norwid odpoczywał na pokładzie podziwiał fale , kiedy towarzysz podróży zwrócił mu uwagę na przechodzącą piękną kobietę. Poeta zamyślony stwierdził , że kobiety są najpiękniejsze gdy nie widzą że ktoś im się przygląda, dlatego przyjrzy się jej innym
razem. W nocy obudziły go jakieś krzyki, rano dowiedział się że ta kobieta umarła w nocy. Zwłoki umieszczono na środku pokładu po czym przykryto czarnym żaglem .
***
Dużo później narrator powrócił do Europy odwiedził tam Adama Mickiewicza, który pracował wówczas jako bibliotekarz . Długo rozmawiali , następne spotkanie wypadło już po śmierci małżonki Mickiewicza Celiny. Poeta nie był załamany mówił o śmierci zony szczegółowo i pogodnie , ponieważ jak twierdził tylko nieznajomość prawdy sprawia że ludzie boją się śmierci. Rozstali się na ulicy gdyż Mickiewicz musiał coś jeszcze załatwić. Pożegnał się słowami „No… adieu!” co było dla niego niezwykłe, nie lubił mówić po francusku-( Norwid zrozumiał to pożegnanie jako „z bogiem”)., odczytał to dosłownie jako pożegnanie ostateczne. Nigdy potem już się nie spotkali Mickiewicz wkrótce zmarł.
***
Najważniejsze ze wspomnień Norwida łączy się z malarzem Paulem Delaroche pokazał mu on ostatnie ze swoich dzieł, dopiero co ukończone. Obraz ten przedstawiał jedną ze scen pisma świętego , mianowicie mękę pańską, w której nie ma ukrzyżowanego Chrystusa , a jedynie osoby które na tę scenę patrzą, My natomiast owe zdarzenie widzimy tylko na ich twarzach. Artysta powiedział że obraz ten jest tylko pierwszym z trzech, zamierzał stworzyć trylogię. Od tego spotkania nie widział poeta już nigdy tego malarza- którego porównał do Leonarda da Vinci . Po jego śmierci dowiadywał się o ten tryptyk, ale jak twierdzichyba nie został ukończony.
***
Wspomnienia tu opisane twórca nazywa czarnymi kwiatami, napisane są wiernie, szczegółowo. Autor ma nadzieję że kiedyś nikogo nie będą dziwiły takie zapiski,
w takiej nie – pamiętnikarskiej , niespotykanej dotąd formie. Narrator niczym klamrą kompozycyjną zaczyna i kończy te opowieści pytaniem „czy warto?... już?”- - można dodać- pisać to wszystko chociaż i tak nie zostanie zrozumiany.