CZARNE KWIATY - CYPRIAN KAMIL NORWID
Całość dotyczy wspomnień, ostatnich spotkań Norwida z różnymi osobami [Słowacki, Chopin, Mickiewicz, Stefan Witwicki, piękna kobieta (prawdopodobnie Irlandka) i p. Delaroche)
Wstęp traktuje o tym, że istotnym jest unikanie ozdobnego stylu, by ten nie przyćmił rzeczy opisywanej (zrozumiałe jest to dopiero po przeczytaniu całości, na początku myślałam, że pisze troszkę po chińsku)
*
Wspomnienie z rzymskich katakumb, gdzie N. podziwiał freski chrześcijańskie i zachwycał się tym, że krew chrześcijan była tak szanowana (zbierano ją ze ścian i zamykano w ampułkach) - wspomnienie początków chrześcijaństwa.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Stefan Witwicki (1801-1847) - odwiedził go tydzień przed śmiercią (ospa) w jego mieszkaniu, często przychodził tam też Gabriel Rożniecki (muzyk), Witwicki był chory, leżał dużo na kanapie, w chodzeniu trzeba było mu pomagać. Norwid dostał od niego pomarańczę. Gdy Stefan chodził po pokoju wpadł w lekki obłęd i zaczął mówić o kwiatach („jak to się w Polsce je nazywało...?”), które widział w pokoju, choć żadnych tam nie było. To ostatnie wspomnienie, w tym samym czasie umarł generał Klicki i wszyscy Polacy znajdujący się wtedy we Francji (miejsce nie jest wprost napisane, ale od 1836 roku Witwicki przebywał właśnie tam, więc w drodze dedukcji...). Dalej Norwid boi się, że jako człowiek stanie sie zbyt wybiórczy w opowiadaniu, więc stara się pióro zamienić w doguerotyp (dagerotyp - zdjęcie zrobione techniką naświetlania, chodzi tu o „odciskanie” sytuacji takimi jakie była naprawdę, obiektywnie). Gdyby to się mu nie udało, zgodziłby się z Volitaire'm „Drżę, bo to, co powiem, przypomina system” ( w książce tylko po francusku)
*
Fryderyk Chopin (1810-17.10.1849) - N. opisuje gdzie w Paryżu mieszkał Fryderyk, z mieszkania miał widoki podobne do rzymskich. W salonie miał fortepian na trzech nogach, po obiedzie jeździł do Lasku Bulońskiego, a potem wnoszono go po schodach. N. często mu towarzyszył. Do Chopina przyjechała siostra Ludwika, wtedy to N. zajrzał tam, ale służka powiedziała, że pan śpi, więc on zostawił tylko kartkę. Jednak, gdy Chopin dowiedział się kto przyszedł posłał służącą by zawróciła gościa (tak widać Chopin lubił Norwida, że nawet jeśli był zmęczony to chciał go widzieć). Chopin półsiedział w łóżku i wyglądał w swoich rysach coś pięknego, skończonego, monumentalnie zarysowanego, piękno cywilizacji greckiej. Chwilę rozmawiali (Fryderyk kaszlał), żartowali, a na pożegnanie F. powiedział „Wynoszę się” i zaczął kaszleć. Norwid powiedział, że co roku tak mówi, a przecież wciąż żyje. Gdy F. skończył kaszleć dokończył, że wynosi się z tego mieszkania do innego... ;)Wkrótce po tym umarł.
*
Juliusz Słowacki (1809-03.04.1849) - małe dwupokojowe mieszkanie, skromne (też Paryż). Rozmawiali sobie o Rzymie, o Nieboskiej komedii, którą cenił, Przedświcie , o sztuce, że wpadła w mechanizm, o Chopinie. Inna wizyta - Słowacki pali fajkę, a milcząc siedzi w pokoju malarz francuski, egzekutor testamentu. Rozmawiali o rewolucji francuskiej, (to jak mówił porównał N. do języka Marii Malczewskiego). Bardzo się ekscytował rozmową, a potem zapowiedział, że kaszel już tak bardzo go męczy, że nie pożyje długo. W następnym tygodniu N. chciał odwiedzić J., ale jeden z jego „uczniów” (S. nie N.) powiedział mu, żeby przyszedł kiedy indziej, bo S. jest nie w sosie, bardzo wątpi o swym zdrowiu i modli sie do św. Michała. „Ten inny dzień w następnym tygodniu wypadł, ale już o rannej godzinie było i było to tak, że wszedłszy pierwszy widziałem ciało zimne Juliusza, bo w nocy (...) zasnął śmiercią i w niewidzialny świat odszedł”. Pięknie wyglądał, a z pogrzebu N. pamięta dwie kobiety rzewnie płaczące, co go bardzo pocieszyło. N. miał rysunek Juliusza z Egiptu (martwa natura), którego połowę podarował komuś przybyłemu z Polski, a drugą zostawił sobie, by ironiczne słowa z Beniowskiego się spełniły iż: „prawdziwą rękawiczkę twą zawieszoną w muzeum jakim, a o straconą lewą będą skargi!...” to porównuje do słów, które Macedoński kazał sobie powtarzać, że słońce już wstaje, pamiętaj przez cały dzień, że jesteś śmiertelnikiem.
*
Piękna kobieta - N. pływał statkiem po Atlantyku, tam spotkał pewnego młodego Izraelitę, który zwrócił mu uwagę na piękna kobietę niosąca mleko dla swojego pieska. Norwid nie spojrzał, powiedział, że szukać jej wzrokiem nie będzie, gdyż kobiety są najpiękniejsze, gdy nie wiedzą, że sie na nie patrzy, innym razem na nią zerknie. W nocy rozległ się na statku krzyk, , ktoś szukał doktora... O świcie dowiedział się, że kobieta umarła w nocy, jej ciało przykryto czarnym żaglem z białą gwiazdą.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Adam Mickiewicz - N. spotkał go w Paryżu, gdy Mickiewicz był bibliotekarzem Biblioteki Arsenału (pewnie jakimś kierownikiem...). W niedziele po mszy N. udał się do M., bo dowiedział się, że kiedy N. był w Ameryce M. go mile wspominał. Spotkanie płynęło aż do zachodu słońca, Opis Adama - ubrany w futerko wytarte, którego nie dało sie dostać w Paryżu. Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, św. Michała Archanioła. rycina Napoleona, na biurku dwa, ściskające się niedźwiedzie - odlew. To przed śmiercią żony M. Dwa tygodnie po jej pogrzebie zaszedł N. do M. jeszcze raz, ten gdzieś wychodził, ale specjalnie dla niego zwrócił. Rozmawiali o śmierci, gdy się żegnali Adam powiedział adieu, a po francusku nigdy nie rozmawiali, więc tym mocniej to N. utkwiło. Potem Adam pojechał na Wschód i już się nie widzieli.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Paul Delaroche (właśc. Hippolyte Delaroche) - ur. 17 lipca 1797 w Paryżu, zm. 4 listopada 1856 w Paryżu, francuski malarz, uczeń Grosa. W 1832 został członkiem Akademii francuskiej, a następnie profesorem w szkole sztuk pięknych.
Artysta chciał pokazać N. swój ostatnio ukończony obraz malowany na drewnie, który przedstawia okno, pokazujące: przy ścianie okna św. Piotra szukającego szabli i św. Jana uspokajającego go (scena z Ogrójca), dalej klęczy Maryja, dalej grupa kobiet w katakumbach - to wszystko obraz Męki Pańskiej bez pokazywania Chrystusa. N. mówił co o tym myśli (a podobało mu się bardzo), tylko, że niepełny jest, że powinien mieć swoje następstwa, na co D. odparł, że zamierza zrobić trylogię i gdy już będzie gotowa to pozwoli mu zobaczyć. Zmarł i nie zdążył namalować reszty.
*
N. pisze, że to co opisał Czarnymi Kwiatami nazywa, że są wierne, są znakami. Mówi, że życie tworzy powieści, romanse, dramy - to można znaleźć też poza książkami.