Mały Tosiek w Kosmosie
Występują: Tosiek, Narrator, Tata, Mama, Brat, Mały Kosmita.
Narrator: (Mały Tosiek siedzi zamyślony, drapie się po głowie)
Był raz sobie mały Tosiek
Ciągle myślał o Kosmosie.
Tosiek:
Co to jest ten KOSMOS, WSZECHŚWIAT?
Czy to zwierzę jest? A może kwiat?
Narrator:
Pytał wszystkich dookoła.
Kto mu to wyjaśnić zdoła?
Aż pewnego razu – w maju
wybrał się, jak miał w zwyczaju,
z mamą, tatą, starszym bratem,
na wycieczkę leśnym traktem.
( Las. Idzie Tata, za nim Tosiek i brat, a na końcu mama. Dzieci i tata mają plecaki, mama wiklinowy kosz z żywnością)
Wszyscy cieszą się z wyprawy,
poznać chcą przyrody sprawy:
jej zwyczaje, tajemnice,
piękno, zapach i … - sam nie zliczę.
Wędrowali dosyć długo,
by wreszcie stanąć nad strugą,
która wiła się, jak wstążka
niebiesko – srebrzysta i wąska.
Tata: (zatrzymuje się na polanie przez którą płynie strumyk)
Tutaj biwak urządzimy,
mile sobie czas spędzimy.
(Wyciąga z plecaka koc i rozkłada go)
Mama:
Ja się zajmę tym koszykiem.
A kto będzie pomocnikiem?
( kładzie kosz obok koca i zabiera się do przygotowania posiłku. Podchodzi do niej starszy syn)
Brat:
Ja i tata, daję słowo,
nakryjemy tu wzorowo.
( wyciąga z plecaka obrus, talerzyki, sztućce, kubki)
Będą same smakołyki:
i kanapki, i sałata,
trochę malin, poziomeczki
i jagody dla ochłody.
Tosiek: (oblizuje się i głaszcze po brzuszku)
Pychota, mniam, mniam….
No, a lody? Będą lody?
Mama: (śmieje się)
Oj, Tosieczku, ty głuptasie!
Lody? W lesie? W skwarnym czasie?
Przecież szybko się rozpłyną,
zanim w twoim brzuszku zginą.
(Tosiek smutny, że nie będzie lodów odchodzi kładzie się pod drzewem)
Narrator:
Odszedł Tosiek więc na stronę.
Wielce był niepocieszony.
Ułożył się gdzieś pod sosną,
spojrzał w niebo, no i … zasnął.
Znikł gdzieś biwak, mama, tata…
Nie ma też starszego brata…
No, a Tosiek?
Jest w Kosmosie!
Mknie gdzieś w dal swoją rakietą,
by spotkać się z inną planetą.
Wylądował. Wysiadł szybko
i rozejrzał się dokoła.
Kosmita:
To – sieeek, To – sieeek …
Tosiek:
Kto mnie woła?
Przecież ja nie znam nikogo,
kto stanąłby ludzką nogą
na całkiem obcej planecie,
w jakimś dziwnym, innym świecie …
Kosmita:
Że świat inny – z tym się zgodzę.
Lecz co stoi na przeszkodzie,
byśmy się w końcu poznali:
Ty Ziemianin, ja – z Marsalii.
Witam Cię na mej planecie –
jednej z wielu we Wszechświecie.
Tosiek:
Znów to dziwne słowo padło,
a ja nie wiem, co to znaczy …
Kto mi wreszcie wytłumaczy?
Kosmita:
Czym jest WSZECHŚWIAT, CZYLI KOSMOS?
Ależ to zrozumieć prosto!
Sam mi powiedz, co widziałeś,
gdy rakietą w dal leciałeś?
Tosiek:
Najpierw chmury, niebo …
Potem się zrobiło ciemno …
Ziemia wciąż się oddalała …
I … Ależ! … Ona niebieściała!
Kosmita:
I właśnie za tę barwę niezwykłą
nazywamy ją Planetą Błękitną.
Tosiek:
A tuż obok coś się srebrzy!
Czyżby to był właśnie Księżyc?
Kosmita:
Tak Ziemianie nazywają satelitę, który zgoła
od miliardów lat dokoła
okrąża Waszą planetę.
Ale, opowiadaj dalej,
co w podróży swej widziałeś.
Tosiek:
Stale coś mnie zadziwiało.
Ciemność jakby wciąż gęstniała …
Aż tu nagle – z prawej strony
zobaczyłem punkt czerwony.
Kosmita:
Aaa … To Mars – kuzyn Marsalii.
My widzimy go z oddali,
bo jest w innej galaktyce.
Lecz mi powiedz – no, tak skrycie,
czy na Marsie też jest życie?
Tosiek:
Tego nie wiem. Jestem mały.
Ale kiedyś już słyszałem,
że naukowcy to badają,
lecz odpowiedzi jeszcze nie znają.
A Ty powiedziałeś znowu
jakieś obce dla mnie słowo:
GALAKTYKA. Co to znaczy?
Kosmita:
Wyjaśnię ci to inaczej.
Popatrz w niebo. Niezliczona ilość gwiazd –
To właśnie jest WSZECHŚWIAT.
Gwiazdą zaś jest Wasze Słońce.
(takie żółte i gorące)
Wokół niego krążą planety –
jedne ciepłe, inne zimne, niestety…
Jedne żyją, jak Twoja Ziemia,
na innych – życia wcale nie ma.
Lecz wszystkie biegną jakąś wspólną drogą:
Każdą taką grupę nazywamy GALAKTYKĄ.
Tosiek:
Więc te piękne roje gwiazd
to właśnie jest KOSMOS, WSZECHŚWIAT?
Kosmita:
Tak niewiele, a tak wiele
mój malutki przyjacielu.
Tosiek:
Dziękuję za wyjaśnienia.
Teraz mówię „do widzenia”
Narrator:
Do rakiety wsiada Tosiek
i ponownie jest w Kosmosie.
Ale patrzcie, co się dzieje?
Świat dokoła realnieje:
widać drzewa, strumyk, ludzi …
No i Tosiek się obudził.
Tosiek:
Co się stało? Co to było?
Czy też gwiazdy, Kosmos cały
naprawdę jest tak wspaniały?
Muszę wiedzieć. I dlatego myślę sobie,
że już wiem, co kiedyś zrobię:
gdy dorosnę – co wy na to? –
sam zostanę kosmonautą!