DIETA 1000 KALORII = DIETA - CUD? MOŻLIWE? TAK!
z Zapytałam się niedawno paru przypadkowych ludzi, z czym kojarzy im się magiczne słowo: "odchudzanie". Odpowiedzi były co najmniej zaskakujące: "z istną masakrą", "z ogólną katorgą", aż po "szereg samych wyrzeczeń". I już można by pomyśleć, że nie istnieje żaden sposób, który uczyniłby odchudzanie czymś miłym i przyjemnym. A ja mówię, że jest. Tylko potrzeba do tego odpowiednich przygotowań.
"Life is brutal", i prawda jest taka, że żeby schudnąć, na nic zdadzą się "diety-cud", tak szeroko rozgłaszane, o których zwykło się powiadać, jakoby miały bardzo szybko i "bezboleśnie" pomagać pozbywać się zbędnych kilogramów. Być może i rzeczywiście tak się zdarza, ale na pewno nie bez negatywnych skutków ubocznych. Niemal wszystkie powodują dosłowne wypłukiwanie z organizmu tak ważnych związków, jak białka, węglowodany, witaminy czy mikro- i makroelementy.
Jako w pełni bezpieczną dietę polecam "dietę 1000 kcal". Choć dość rygorystyczna, bo wymaga skrupulatnego przeliczania wartości energetycznej tego wszystkiego, co spożywasz, ale stosunkowo łatwa oraz najbardziej popularna i szeroko zalecana przy niewielkiej nadwadze. Ale uwaga - przez miesiąc wszyscy mogą z niej swobodnie korzystać. Jeśli natomiast pragniesz stosować ją dłużej, musisz się poradzić lekarza w tej sprawie. Osoby ciężko pracujące fizycznie ze spokojem mogą obrać podobną dietę, ale np. podwyższyć ją do 1500 kcal, nawet do 1800.
Zasady są proste. Codzienne menu nie przekracza 1000 kcal. A dietę należy ukierunkować tak, by absolutnie nie zabrakło w niej niezbędnych organizmowi składników. Posiłki powinny mieć stałe wartości:
ˇ Śniadanie => 200 kcal
ˇ II śniadanie => 150 kcal
ˇ Obiad => 350 kcal
ˇ Podwieczorek => 100 kcal
ˇ Kolacja => 200 kcal
Podstawowym elementem odchudzania jest ujemny bilans energetyczny. Zapotrzebowanie dzienne wynosi ok. 2000 kcal (dla osoby prowadzącej raczej siedzący tryb życia). Przyjmując tylko 1000 kcal, doprowadzimy do pojawienia się deficytu 1000 kcal na dzień. Przez tydzień niedobór ten zsumuje się i wynosić będzie już aż 7000 kcal, co równe jest spaleniu 1 kg zmagazynowanego w ciele tłuszczu!
Jednak zanim do owej diety przystąpisz, gorąco polecam tzw. "przedbiegi", trwające zaledwie tydzień, podczas którego będziesz zapisywać wszystko, co zjadasz i przeliczać na kalorie (tylko się nie przeraź :)). W diecie tej kategorycznie należy zmniejszyć ilość produktów takich jak: tłuste mięso, wędlina, żółte sery, a także alkohol, którego spożywanie jest właściwie całkowicie zabronione.
Jednak nie popadaj zbyt szybko w euforię, gdy w pierwszym tygodniu stracisz nawet do 2-4 kg, bo już w następnym będzie tego mniej, a po kilku tygodniach stosowania diety waga może stanąć w ogóle w miejscu. Spowodowane jest to tym, że na początku organizm traci głównie wodę, nie tłuszcz. Później zaczyna spowalniać przemianę materii, broniąc się przed wyniszczeniem i oszczędzając energię.
Jeść należy 5 razy dziennie, w małych, ale urozmaiconych dawkach, i to częściej, niż zwykle - wtedy nie będziesz czuć się głodna. Bo nawet, jeśli zjesz dwa posiłki na dzień, i mimo, że nie przekroczysz limitu 1000 kcal, to i tak nie schudniesz, bo jeśli będziesz jadać często, ale mniej, to organizm na bieżąco to "spali", ponieważ potrzebuje energii do przeprowadzania różnych czynności życiowych. Między posiłkami powinny być plus - minus 3 godziny przerwy. Wszystkie przekąski, takie jak jabłko czy batonik traktować trzeba już jak drugie śniadanie albo podwieczorek! Nie można też myśleć, że 250 kcal świeżych owoców i 250 kcal boczku, to to samo. W drugim przypadku cały tłuszcz automatycznie przenoszony zostaje do magazynu, natomiast węglowodany potrzebne są do uzupełniania strat energii i jeśli nie ma ich nadwyżki, nie odkładają się w organizmie. Nie wolno też zapominać o ćwiczeniach fizycznych. Życzę powodzenia!