Autor: Zofia Nałkowska (1884 -1954).
Tytuł: Granica - tytuł powieści, należy traktować w sensie metaforycznym. Ma on swoje szersze i różnorodne znaczenia, zamykając w sobie problematykę moralności, obyczajowości, barier społecznych; teorii filozoficznych oraz psychologicznych.
Geneza utworu: powieść rodziła się z trudem (jak sama twierdziła Nałkowska „śmiertelnym wysiłkiem do końcowego numeru, ostatnie te partie podwójne wywlekły ze mnie jakby resztę krwi”), w latach 1932 – 1935. Najpierw została wydrukowana w częściach w jednym z czasopism, wydano ją dopiero w 1935 roku.
Data pierwszego wydania: wersja książkowa ukazała się w Warszawie w 1935 roku.
Epoka literacka: dwudziestolecie międzywojenne.
Rodzaj literacki: epika.
Gatunek literacki: powieść, czyli w ówczesnych czasach nowożytnych podstawowy gatunek epicki, oparty na narracji, przedmiotem której był świat przedstawiony (bohaterowie oraz wydarzenia, przebiegające w określonym czasie i przestrzeni i tworzące fabułę).
Zofia Nałkowska – ur.10 listopada 1884 r., zm.17 grudnia 1954r. Powieściopisarka, autorka dramatów, dzienników i opowiadań, publicystka. Była córką Wacława Nałkowskiego – geografa, nauczyciela, krytyka i również publicysty.
Ukończyła prywatną pensję dla dziewcząt w Warszawie. Prawdopodobnie ten etap kształcenia wpłynął na jej późniejszą twórczość, której problematyka dotyczyła m.in. sytuacji społeczno – obyczajowej kobiet. Już jako dojrzałą intelektualnie nastolatkę nurtowała ją kwestia podwójnej moralności i skrępowania płci żeńskiej konwenansami. Uważała, że należy skończyć z tabu otaczającym prostytucję. Prócz kształcenia na pensji dla dziewcząt Nałkowska pobierała nauki z dziedziny językoznawstwa, ekonomii, historii i geografii na tajnym „Uniwersytecie Latającym”
Świat – według niej podzielony na „rozkoszny brud i smutną szlachetność” sprzyjał głównie mężczyznom, pragnienia i oczekiwania kobiet pozostawiając niezaspokojone. Płeć męska mogła bez konsekwencji balansować między tymi dwoma światami, szanując „dziewiczą niepodległość” swoich przyszłych małżonek i .zaspokajając potrzeby seksualne w domach publicznych... W przypadku mężczyzn było to powszechnie akceptowalne, kobiety w tym i podobnych względach miały nałożone kajdany moralności. Niemniej pisarka obarczała winą za taki stan rzeczy współtowarzyszki płci, które, uwiedzione i porzucone kobiety, zwykły postrzegać jako złe i zepsute. Przyczyn zdemoralizowania społecznego upatrywała nie w swobodzie życia, lecz w skrępowaniu go. Tematyka nierówności płci widoczna jest m.in. w „Granicy”.
Tajny „Uniwersytet Latający” był nieformalną instytucją szkolnictwa wyższego. Jego nazwa ukuta została w oparciu o brak stałej siedziby i ciągle zmieniane miejsca wykładów. Słuchaczkami samokształceniowych kursów były kobiety, dla których edukacja na poziomie uniwersyteckim pozostawała zamknięta.
Autorka „Medalionów” debiutowała jako poetka w wieku lat 14 na łamach „Przeglądu Tygodniowego” wierszem „Pamiętam”. Inne swoje poetyckie utwory zamieszczała w warszawskich czasopismach m.in. w „Chimerze”. Ale szybko
porzuciła poezję i zajęła się prozą.
Jako prozaik debiutowała opowiadaniem w „Ogniwie”, potem przyszła kolej na bardziej rozbudowane formy – powieści. Te pierwsze np. „Kobiety” (1906), „Książę” (1907), „Narcyza” (1910) poruszały problematykę kobiecą i skupiały się na zagadnieniach osobowości. Z kolei utwory napisane po I wojnie światowej np. „Charaktery” (1922), „Romans Teresy Hennert” (1924), „Niedobra miłość” (1928) i najbardziej znana powieść „Granica” (1935) dotyczyły stosunków społecznych i politycznych, kontaktów międzyludzkich.
Nałkowska była osobą zaangażowaną społecznie, działała w organizacjach na rzecz kobiet i literatów. W Warszawie prowadziła salon literacki, promowała młodych pisarzy m.in. Brunona Schulza. W 1928 r. wybrano ją na wiceprezesa polskiego PEN – Clubu. Działała także jako „orędowniczka” uciśnionych – współorganizowała protesty w obronie więźniów politycznych. Od 1933r. przynależała do grupy literackiej „Przedmieście”. Była członkiem Państwowej Akademii Literatury – instytucji oficjalnie reprezentującej piśmiennictwo polskie. Lata wojny spędziła w Warszawie, aktywnie uczestnicząc w konspiracyjnym życiu literackim.
Doświadczenie I wojny światowej było głównie udziałem żołnierzy walczących na froncie. II wojna światowa dotknęła w równym stopniu żołnierzy i cywilów, mężczyzn i kobiety, dorosłych i dzieci. Życie zostało zdezorganizowane na każdym polu ludzkiej aktywności.
Świadectwem tego, jak pod presją działań wojennych dokonywały się „straszliwe zmiany w samym sednie istnienia”, mogą być dzienniki Zofii Nałkowskiej. Pisarka, porwana przez bieg wydarzeń, najpierw uczestniczyła w powszechnej wrześniowej tułaczce, a potem zmagała się z rzeczywistością okupowanej Warszawy. Jej źródłem utrzymania był sklep tytoniowy. Prowadziła wówczas zapiski w osobistym dzienniku, którego początek datuje się już na wczesne lata młodości, a koniec wyznacza śmierć autorki (1954). Notatki te, wydane (pośmiertnie) w tomie „Dzienniki czasu wojny” (1970r.), stanowią jeden z najcenniejszych przekazów literackich z lat okupacji. Pozostałe wydawano w latach 1975, 1976, 1980.
Po wojnie Nałkowska pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Efektem pracy Komisji stały się „Medaliony” (1946) – zbiór opowiadań o losach ludzi dotkniętych okrucieństwem wojny. W powojennej Polsce zaangażowała się w działalność polityczną, współredagowała pismo „Kuźnica” (tygodnik społeczno – literacki). Dwukrotnie była posłanką do Sejmu (1947 i 1952), dwukrotnie również uhonorowano ja Państwową Nagrodą Literacką (m.in. w 1936r. za „Granicę”). Otrzymała ponadto Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii
Literatury. Jej grób znajduje się na powązkowskim cmentarzu w Warszawie.
Twórczość:
- powieści – „Kobiety”, „Książę” (kontynuacja „Kobiet”), „Rówieśnice”, „Narcyza”, „Hrabia Emil”, „Dom nad łąkami”., „Granica”, „Niecierpliwi”, „Mój ojciec”,
- dramaty – „Dom kobiet”, „Dzień jego powrotu”,
- nowele, opowiadania, szkice – „Koteczka czyli białe tulipany”, „Lustra”, „Charaktery”, „Małżeństwo”, „Ściany świata”, „Medaliony”,
- dzienniki – „Dzienniki czasu wojny” (powstałe w latach II wojny światowej).
powieść zaczyna się i kończy zasadniczo w tym samym momencie. Autorka przez to ujawnia zakończenie dzieła, pozbawiając czytelnika elementu zaskoczenia i zmuszając go do skupienia uwagi na innych elementach akcji. Czytelnik nie zadaje sobie pytania: „co będzie dalej?”, lecz zastanawia się „dlaczego tak się stało?”.
Tworząc taki schemat czasu w powieści Nałkowska wzorowała się na twórczości Prousta. |
---|
ukazanie ich działań i poczynań, zmusza do osądzenia postaci, do wyciągania wniosków, co jest dobre a co złe. Narrator powieści jest obiektywny, przedstawia wydarzenia bez oceniania sytuacji i bohaterów. Każda postać, nawet drugoplanowa, jest scharakteryzowana poprzez swoje działania i opinie, co sprawia, że pisarka stworzyła wiele portretów psychologicznych różnorodnych
Charakterystyczna dla powieści jest schematyczność losów bohaterów. Zenon Ziembiewicz, który potępiał erotyczne przygody ojca z folwarcznymi dziewczynami, sam związał się z córką kucharki w Boleborzy. Widział również słabość matki wobec poczynań ojca, jej nieustanne wybaczanie zdrad, sam jednak równie wymagał od Elżbiety, by wybaczyła mu związek z Justyną. Justyna Bogutówna stanęła przed takim samym dylematem, jak jej matka: samotne macierzyństwo. Jednak Karolina Bogutowa potrafiła zdecydować się na urodzenie i wychowanie córki, a Justyna usunęła ciążę. Elżbieta, która cierpiała, wychowywana przez starą ciotkę, po śmierci męża wyjeżdża za granicę, zostawiając swojego synka pod opieką teściowej. Tym samym pani Żancia będzie pełniła rolę opiekunki dziecka podobnie jak to czyniła Cecylia Kolichowska, opiekując się Elżbietą. Szaleństwo Justyny upodabnia ją do pierwszej żony Aleksandra Kolichowskiego, która postradała zmysły, ponieważ nie mogła mieć dzieci ludzi.
Ukazane są najważniejsze zdarzenia z życia bohaterów, bardzo często występują odwołania do sytuacji wcześniejszych.
realistyczny obraz polskiej rzeczywistości lat międzywojennych.
skupiona przede wszystkim na charakterystyce bohatera, a wszelkie sytuacje mają poszerzyć czytelnikowi obraz postaci.
i opinie różnych postaci na to same zdarzenie lub sytuację, co umożliwia czytelnikowi wyciągnięcie odpowiednich wniosków i odpowiedź na pytanie, czy jest się takim, jak myślą ludzie, czy też takim, jak myślimy o sobie sami.
Osią konstrukcyjną powieści jest kariera Zenona Ziembiewicza i jego uwikłanie w swoisty trójkąt uczuciowy: on – żona – kochanka. Dzięki zestawieniu różnorodnych sądów Nałkowska uzyskała obiektywny obraz całości.
W powieści autorka zespoliła w jedność głęboką wiedzę o człowieku jako jednostce oraz jako części pewnej zbiorowości.
1. Miłość Zenona do Elżbiety i początki ich znajomości.
2. Miłość Elżbiety do Awaczewicza.
3. Imieninowe przyjęcie Cecylii Kolichowskiej.
4. Elżbieta odkrywa, że Awaczewicz jest kochankiem jej nauczycielki
5. Przyjazd Zenona do Boleborzy i poznanie Justyny.
6. Justyna zostaje kochanką Zenona.
7. Rozmowa Zenona z Czechlińskim i propozycja pisania artykułów do „Niwy”.
8. Spotkanie po latach Zenona i Elżbiety.
9. Narodziny miłości Zenona i Elżbiety, jego wyjazd do Paryża.
10. Choroba Bogutowej.
11. Przyjazd do miasta Justyny i jej matki.
12. Śmierć Bogutowej.
13. Powrót Zenona z Paryża.
14. Spotkanie z Justyną i odnowienie ich romansu.
15. Zenon zostaje redaktorem „Niwy”.
16. Wizyta u Elżbiety.
17. Romans Zenona i Justyny.
18. Wiadomość o ciąży Justyny.
19. Choroba Kolichowskiej.
20. Wyjawienie prawdy Elżbiecie o ciąży Justyny.
21. Rozmowa Elżbiety z Justyną.
22. Wyjazd Bieckiej do Warszawy i zerwanie z Zenonem.
23. Przyjazd Zenona i pojednanie z Elżbietą.
24. Praca Justyny w sklepie Torucińskiego.
25. Wizyta Zenona z narzeczoną w Boleborzy.
26. Ślub i podróż poślubna.
27. Objęcie stanowiska prezydenta miasta przez Zenona.
28. Śmierć Jasi Gołąbskiej.
29. Justyna rezygnuje z pracy w sklepie.
30. Powrót Karola Wąbrowskiego z zagranicy.
31. Praca Bogutówny w cukierni i początki jej choroby.
32. Rozmowa księdza Czerlona z Karolem.
33. Raut u Ziembiewiczów.
34. Lekarzstwierdza u Justyny schizofrenię.
35. Śmierć Kolichowskiej.
36. Justyna zaczyna grozić Zenonowi.
37. Masówka robotników pod ratuszem zakończona strzałami do robotników.
38. Justyna próbuje popełnić samobójstwo.
39. Wtargnięcie Bogutówny do gabinetu Zenona i oblanie go kwasem.
40. Aresztowanie Bogutówny.
41. Samobójstwo Zenona.
42. Wyjazd Elżbiety za granicę.
43. Przeprowadzka pani Żanci z wnukiem do kamienicy przy Staszica.
20 maja 1932 roku Nałkowska po raz pierwszy wspomniała w „Dziennikach” o nowej powieści, nad którą rozpoczęła pracę: „Rano piszę, leżąc w łóżku, ołówkiem notatki do tej „Granicy”, która powinna być inna, powinna być lepsza od wszystkich moich powieści”. W sierpniu miała napisaną już część dzieła, lecz przewlekła choroba uniemożliwiała jej systematyczne pisanie.
Ostateczną wersję powieści Nałkowska ukończyła w roku 1935, jak sama twierdziła „śmiertelnym wysiłkiem do końcowego numeru, ostatnie te partie podwójne wywlekły ze mnie jakby resztę krwi”. „Granica” została wydana w tym samym roku, po wcześniejszej publikacji w odcinkach w czasopiśmie. Nakład wyczerpał się bardzo szybko, a krytyka literacka odczytywała dzieło różnie: jako powieść obyczajową, psychologiczną, filozoficzną, polityczną.
Powieść Nałkowskiej to historia człowieka, który w życiu chciał niewiele – być uczciwym. Jego losy wpisane zostały w realistyczny obraz polskiej rzeczywistości lat międzywojennych, co jednocześnie czyniło „Granicę” powieścią o społeczeństwie. Końcowe fragmenty dzieła, dotyczące manifestacji robotników przed ratuszem, są bardzo wymowne. Pisarka interesowała się sytuacją w kraju, w którym zaczęły się rządy sanacji i coraz wyraźniej zaznaczał się podział klasowy i społeczny. „Granica” to także powieść o szczególnej roli schematów w życiu człowieka.
W roku 1936 „Granica” została wyróżniona państwową nagrodą literacką. Zyskała rzeszę czytelników i do tej pory jest wznawiana. Doczekała się dwóch ekranizacji filmowych – w 1938 i 1977 roku.
Powieść utrwaliła autorytet Nałkowskiej jako pisarki. Była najwybitniejszym dziełem pisarki, utrwalającym wartości uniwersalne, które pomimo upływu czasu nie tracą znaczenia. „Granica” wpisana została w kanon polskiej literatury.
Akcja powieści toczy się w latach pierwszej wojny światowej i w ciągu kilku lat po jej zakończeniu. Fabuła utworu obejmuje dodatkowo okres wcześniejszy, z czasów dzieciństwa Zenona w rodzinnym majątku Ziembiewiczów oraz czasy młodości Cecylii Kolichowskiej i jej dwóch małżeństw. Zastosowana przez pisarkę technika
inwersji czasowej, umożliwiła rozpoczęcie i zakończenie utworu w tym samym momencie – od wiadomości w lokalnych gazetach, dotyczących aresztowania Justyny Bogutówny i doniesieniach o śmierci Zenona Ziembiewicza.
Inwersja czasowa - ukształtowanie fabuły bez zasad chronologii zdarzeń. |
---|
Umieszczenie w dziele informacji o wydarzeniach historycznych daje możliwość bardziej konkretnego zawężenia czasu akcji. Kiedy Zenon uczęszczał do gimnazjum, rozgrywały się wydarzenia pierwszej wojny światowej. Nałkowska przedstawiła je dość skrótowo, opisując ówczesne życie w Boleborzy, gdzie: „pod wiszącą naftową lampą, w której rezerwuar Ziembiewicz na pewien czas wmontował palnik karbidowy, rozsiewający wysubtelnioną woń czosnku i grożący małymi eksplozjami, zasiadali naokoło białego obrusa naprzód oficerowie rosyjscy , później niemieccy, na końcu polscy” [rozdz. I].
Natomiast po „cudzie nad Wisłą”, wspomnianym w powieści (1920 rok), Zenon zaczął studiować w Paryżu. Podczas wakacji w Boleborzy, kiedy to młody Ziembiewicz nawiązał romans z Justyną Bogutówną, miał już za sobą kilka lat studiów (właśnie przygotowywał się do ostatniego roku nauki) oraz romans z Adelą, która zmarła 30 lipca.
Potem następuje ostatni rok nauki w Paryżu, powrót do kraju, praca w „Niwie” (kilka miesięcy), ślub z Elżbietą, podróż poślubna, objęcie stanowiska prezydenta, narodziny syna i masówka robotników. Akcję powieści nie wytyczają ściśle określone daty, lecz istotne dla przebiegu fabuły utworu zdarzenia czy też fakty z życia bohaterów.
Czas jest pojęciem indywidualnym dla każdego z bohaterów powieści Zofii Nałkowskiej. Dla Cecylii Kolichowskiej czas zatrzymał się, kiedy dostrzegła u siebie oznaki starości. Wcześniej dzieliła swoje życie na dwa etapy: małżeństwo z Konstantym Wąbrowskim i drugie, z Aleksandrem Kolichowskim.
Dla rodziców Zenona czas dzielił się na okres ich zamożności, kiedy posiadali własny majątek oraz czas, kiedy Walerian został zarządcą w Boleborzy. Dla Elżbiety to czas jej ślepej miłości do Awaczewicza, poza którą nie dostrzegała otaczającej ją rzeczywistości oraz czas, który był jej przemianą wewnętrzną. Zaczęła dostrzegać otaczających ją ludzi, a potem zakochała się w Zenonie, poślubiła go i coraz częściej problemy męża z Justyną stawały się również jej problemami.
Dla Justyny czas to okres jej życia u Tczewskich, zakończony śmiercią ogrodnika Borbockiego, okres życia z matką w Boleborzy, zakończony jej śmiercią i przeprowadzka do miasta, gdzie straciła przyjaciółkę
Jasię Gołąbską i zaczęła tracić poczucie rzeczywistości.
Większość zdarzeń, opisanych w powieści, rozgrywa się w małym prowincjonalnym miasteczku, którego nazwa nie jest podana. Część zdarzeń rozgrywa się również w Boleborzy, Warszawie, dokąd wyjeżdża Elżbieta, w Paryżu, gdzie studiuje Zenon i gdzie mieszka Karol, w willi wynajmowanej na Południu przez Niewieską, dokąd w podróż poślubną udają się Zenon i Elżbieta. Epizodyczne zdarzenia rozgrywają się w Chązebnej (majątek Tczewskich), Piesznie (majątek Olgierdowej Tczewskiej), w Vevey, dokąd pojechała Elżbieta na zaproszenie matki.
Głównym miejscem akcji jest kamienica, należąca do Cecylii Kolichowskiej przy ulicy Staszica, Boleborza oraz, po ślubie Ziembiewicza, jego dom na Chązebiańskim Przedmieściu.
Cechą charakterystyczną fabuły utworu są klamry kompozycyjne, które łączą różne poszczególne postacie i wydarzenia. Jest to zastosowanie inwersji czasowej, łączącej początek powieści z zakończeniem. Życie erotyczne Zenona stanowi powtórzenie zachowania ojca, który miewał liczne romanse. Elżbieta staje się żoną podobną do Żanci Ziembiewiczowej. Obie kobiety wybaczały zdrady i były wyrozumiałe dla mężów. Matka Zenona, podobnie jak Cecylia Kolichowska, zaopiekowała się na starość wnukiem, który tym samym powtórzył los Elżbiety, wychowywanej przez starą ciotkę. Justyna Bogutówna, tak jak matka, skazana była na samotne macierzyństwo.
Paralelizm wątków i motywów, schematyczność, tworzą w utworze spójną całość.
„Granicę” jako tytuł powieści, należy traktować w sensie metaforycznym. Ma on swoje szersze i różnorodne znaczenia, zamykając w sobie problematykę moralności, obyczajowości, barier społecznych; teorii filozoficznych oraz psychologicznych.
Etyka jest dziedziną życia, która zajmuje się poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: co jest dobre a co złe. Zagadnienia moralne, poruszane w powieści Zofii Nałkowskiej, zawarte są w postaci i poczynaniach Zenona Ziembiewicza. |
---|
Autorka przedstawia zwątpienie w niezawisłość i słuszność norm moralnych. Przedstawia w sposób interesujący proces odejścia od etycznego światopoglądu i przekroczenie tym samym granicy moralnej. Przedstawia również skutki odrzucenia tego, co powszechnie uważane jest za moralne i ukazuje tragizm konsekwencji.
Postać Zenona Ziembiewicza cechuje dualizm postaw – zarówno postaw poglądowych, jak i życiowych. Jako młody człowiek, kierowany wzniosłymi ideami, chciał poprzez życie iść w myśl zasady „być uczciwym”. Lecz świat jego wyobrażeń i poglądów, w zetknięciu z przeciwnościami losu legł z gruzach. Uczciwość, którą chciał się kierować, zostaje zastąpiona kompromisowością i uległością.
Ziembiewicz zaprzedaje własną osobowość w imię osiągnięcia celu i spełnienia oczekiwań innych. Początkowo czuje coś w rodzaju niesmaku, jednak w każdej sytuacji znajduje usprawiedliwienie dla swoich działań. Takie poczynania mają miejsce zarówno na płaszczyźnie życia osobistego, jak i jego działalności publicznej. W życiu prywatnym
uwikłał się w swoisty trójkąt uczuciowy z Justyną Bogutówną i Elżbietą Biecką. Nie potrafił podjąć jednoznacznej decyzji, co do zakończenia znajomości z Justyną. W wyniku
braku zdecydowania i względności poczynań, krzywdzi obie kobiety.
Justyna, doprowadzona do załamania nerwowego i choroby umysłowej, próbuje popełnić samobójstwo. Elżbieta natomiast przez cały czas musi wspierać męża. Walczy z zazdrością o inną kobietę i również ponosi konsekwencje związku Zenona z Bogutówną. W sferze prywatnej Zenon podąża śladami swojego ojca, którego zawsze oceniał negatywnie i pogardliwie ze względu na liczne romanse z dziewczynami ze wsi. Nie dostrzega krzywdy, wyrządzanej Elżbiecie, kiedy żąda od niej wsparcia i pomocy w problemach z Bogutówną. Krzywdzi również Justynę, nie kończąc z nią romansu, dając jej złudną nadzieję na wspólną przyszłość. Kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę, to jej pozostawia decyzję, co z tym zrobić. Sam skupia się jedynie na ukrywaniu swojego romansu przed opinią publiczną.
Problem moralności w życiu prywatnym Zenona Ziembiewicza dotyczy przede wszystkim niemożności podjęcia stanowczej decyzji, co w efekcie prowadzi do tragedii. Nie dostrzega zła, jakie czyni brakiem zdecydowania, nie dostrzega wyrządzonych krzywd, zawsze obwiniając kogoś innego. Granica moralności zostaje przekroczona wielokrotnie. Zenon pozostawia decyzję, dotyczącą przyszłości dziecka, wyłącznie Justynie. Dając jej pieniądze wyzbywa się odpowiedzialności , by potem obwiniać dziewczynę o to, że sama zdecydowała, by usunąć ciążę. Wielokrotnie okłamuje Elżbietę, mówiąc jej, że sprawa z Justyną została zakończona, lecz tak naprawdę nadal się z nią spotyka, łoży na jej utrzymanie i dostaje od niej listy. Krzywdzi ją, kiedy namawia żonę, by załatwiła pracę Bogutównie. W efekcie, by pozbyć się wyrzutów sumienia, mówi żonie, że to przez jej rozmowę z Justyną wszystkie sprawy tak się potoczyły, że oni zbudowali swoje szczęście na tragedii Bogutówny. Obarczając winą innych, Zenon próbuje uspokoić swoje własne sumienie, choć tak naprawdę cały czas odczuwa niepokój.
Jeżeli chodzi o kwestię moralności Zenona na płaszczyźnie jego życia publicznego i kariery, dotyczy ona głównie sposobu, w jaki został prezydentem miasta i tragicznego finału manifestacji robotników pod ratuszem. Zenon mając początkowo ugruntowaną ideologię i moralny fundament, z biegiem czasu wchodzi w różnego rodzaju powiązania i związki, które przynoszą mu coraz to większe profity. Jego sukces był możliwy poprzez spełnienie oczekiwań innych ludzi - ich sugestii i nakazów. Ziembiewicz w takim postępowaniu zaprzedał siebie, stał się marionetką, osobą, która zatraciła własne „ja” oraz kimś, komu brak było suwerenności i niezależności . Staje się takim, jakim chce go widzieć społeczeństwo. Tak naprawdę jest konformistą i dorobkiewiczem.
Zenon w każdej trudnej dla niego sytuacji przekracza granicę moralną. Jego poglądy pozostają w jaskrawym rozdźwięku z tym, co robi i jaki jest tego efekt końcowy. Ostatecznym upadkiem jego moralności jako prezydenta miasta, jest bierna postawa wobec decyzji o strzelaniu do robotników, o co został obwiniony. W rzeczywistości ta decyzja została podjęta wcześniej bez jego udziału, lecz on się jej nie sprzeciwił.
Nałkowska, poprzez prezentację złożonej postaci Zenona Ziembiewicza, jego subiektywnego poczucia moralności, ukazuje efekt porzucenia norm moralnych. Doprowadza to do tragedii zarówno człowieka jako jednostki, jak i tragedii innych ludzi. Porzucenie moralności świadczy również o odrzuceniu człowieczeństwa. To właśnie właściwe rozróżnienie dobra i zła jest dowodem na to, czy w pełni jest się człowiekiem. Uprawiając w powieści pewien rodzaj moralizatorstwa, zmusza czytelnika do wyciągania odpowiednich wniosków i ocenienia działań bohaterów.
Powieść Nałkowskiej ukazuje obraz społeczeństwa polskiego w okresie międzywojennym. W sposób nader obrazowy i wyczerpujący, autorka przedstawia jego klasowy charakter, zamknięcie i hermetyczność każdej z grup społecznych. Każda z tych zbiorowości ma określoną strukturę, posiada nieprzekraczalne granice i ramy. Społeczeństwo w takim kształcie jest silnie podzielone, tworzy system przynależności poszczególnych jednostek według ściśle określonych zasad – sytuacja materialna, pozycja towarzyska, konwencje obyczajowe, postawy światopoglądowe i etyczne.
Najważniejsza jest pozycja materialna. Posiadanie majątku lub jego brak, wtłacza ludzi w określony schemat. Jednocześnie majątek świadczy o możliwościach ludzi. Bogaci i majętni mają władzę, kierują wszystkim. Biedni natomiast pełnią rolę pasywną i uległą. Świat jest ściśle określony poprzez przebiegające podziały. Każdy ma wytyczone miejsce w społeczeństwie, a wszelkie próby zmian kończą się najczęściej niepowodzeniem. Wyraźne rozwarstwienie prowadzi do konfliktów i konfrontacji, zarówno całych warstw społecznych, jak i ich poszczególnych przedstawicieli.
W „Granicy” Nałkowskiej wyraźne linie podziału przebiegają pomiędzy robotnikami i elitami. Robotnicy to przede wszystkim pracownicy huty i fabryki, służba oraz pracownicy folwarczni – walczą o przetrwanie i ciężko pracują. Ich życie to nieustanna walka o byt i poprawę swojego losu. Praca, nawet ta ponad siły, jest dla nich wyznacznikiem człowieczeństwa i miejsca na świecie. Pozbawieni pracy tracą godność, podejmują walkę o poprawę swoich warunków życia, lecz walka ta kończy się tragicznie, gdyż skostniałe zasady społeczne są nieugięte wobec żądań robotników i bezrobotnych.
Przeciwieństwem warstwy robotniczej są bogate elity. Jej przedstawiciele wiodą bogate i beztroskie życie, skupione wokół zaspokajania własnych przyjemności i umilania sobie życia. Posiadają majątek i nie zważają na biedotę wokół nich. Obie grupy współistnieją obok siebie, lecz kontakty między nimi są ograniczone. Właśnie taka opozycja, z wyraźnie zarysowaną granicą, zachodzi pomiędzy Karoliną Bogutową – pańską kucharką a hrabiną Tczewską.
Światy obu kobiet są obok siebie, a granicę metaforyczną, jak i realną, stanowi próg drzwi kuchennych. Bogutowa jako kucharka cały swój czas spędza na przygotowywaniu posiłków i wykonywaniu swych obowiązków. Nigdy nie bywa na salonie i nigdy też nie uczestniczy bezpośrednio w życiu hrabiostwa. Jej świat kończy się na progu kuchni, do którego donosi jedzenie, odbierane przez lokaja. Bogutowa ograniczona jest czterema ścianami kuchni, ale ogranicza ją przynależność do warstwy ludzi pracujących. Druga kobieta to hrabina Tczewska, bogaczka, której czas upływa na zabawie, przyjęciach i miłym spędzaniu czasu. Nigdy nie interesuje się przyziemnymi sprawami, nigdy też nie przekracza progu kuchni. Granice światów Bogutowej i Tczewskiej to granice majątkowe, których podziały społeczne nie pozwalają przekroczyć. Drzwi kuchenne są granicą między kobietami i klasami, z których pochodzą.
Granice społeczne uwidaczniają się również w romansie Zenona i Justyny Bogutówny. On – syn zubożałego szlachcica, wykształcony i inteligentny, szybko pnący się po szczeblach kariery, odniósł zawodowy sukces. Ona – niewykształcona córka kucharki, gminnego pochodzenia, prosta i naiwna. Ich uczucie od początku nosiło znamiona mezaliansu. Przekroczenie granic, wynikających z przynależności do różnych warstw społecznych, dla obojga zakończyło się tragicznie i potwierdziło nienaruszalność panującego porządku.
Linia jaskrawego podziału przebiega również pomiędzy bezrobotnymi a właścicielami fabryki i huty. Różnicuje ich praca. Bezrobotni to ludzie, dla których praca stanowi o godności i człowieczeństwie, jej brak upadla i spycha na dno hierarchii społecznej, a jednocześnie jest ograniczeniem możliwości poprawy swojego losu. W opozycji do nich pozostają filantropii i właściciele, którzy mogą poprawić los tych pierwszych, lecz tak naprawdę nie obchodzi ich to. Pozostają zamknięci i obojętni na los bezrobotnych. Również w Boleborzy mamy do czynienia z opozycją pracownicy folwarczni – zarządca – właściciel. Walerian Ziembiewicz jest obojętny na sprawy, dziejące się w folwarku i na sytuację pracujących tam ludzi. Zajmuje się swoimi przyjemnościami, nie dba o majątek, a tym samym nie dba o los ludzi.
Najlepszym odzwierciedleniem barier i granic społecznych, jakie panują w społeczeństwie, jest obraz, a właściwie miejsce zamieszkania poszczególnych osób i rodzin , w kamienicy Cecylii Kolichowskiej. Najlepsze pomieszczenia zajmuje sama właścicielka jako wdowa po rejencie i właścicielu kamienicy. Ma wszelkie wygody i jako jedyna korzysta z ogrodu. Wyższe piętra zajmują osoby średniozamożne, które płacą mniej lub bardziej regularnie czynsz lub cieszą się względami właścicielki. Na poddaszu mieszkają ci, którzy płacą czynsz czasami. Mają jednak dostęp bieżącej wody, lecz nie doprowadzono do ich mieszkania centralnego ogrzewania. Takiego przywileju nie posiada biedota, zamieszkująca zakamarki piwnicy, podzielonej na obskurne i ciasne pomieszczenia. Przed śmiercią głodową na ulicy uchroniło ich jedynie wstawiennictwo Elżbiety, która wpływała na decyzje ciotki.
Punktem kulminacyjnym zderzenia się tych różnych światów, wytworzonych przez granice społeczne, jest moment manifestacji robotniczej. Ścierają się tam dwa światy – robotników i dygnitarzy. Próba zmian panującego systemu , a jednocześnie desperacki akt poprawy swojego losu, spotyka się z niezrozumieniem i wrogością ze strony władz. Manifestacja ze swym krwawym finałem jest próbą przesunięcia granic, które okazują się jednak nienaruszalne. Zenon tak tłumaczy zaistniałą sytuację: „tłum jest niewinny, bo chce pracy, my jesteśmy niewinni, bo nie mamy dla nich tej pracy” [rozdz. XXVII]. Obie strony zażarcie bronią swoich racji, co w efekcie doprowadza do tragedii robotników, aresztowań i procesów. Granice społeczne są tym samym nienaruszalne, a próba zmienienia tego doprowadza do śmierci ludzi.
„Jakimi ludźmi jesteśmy naprawdę? Czy takimi, jakimi nas widzą inni, czy też takimi, za jakich sami się uważamy?”.
Dzieło Zofii Nałkowskiej porusza również zasadnicze kwestie filozoficzne. Autorka zadaje pytania o istotę człowieczeństwa. Pyta również o wolność wyboru i rolę jednostki w społeczeństwie. Porusza także kwestie typowo filozoficzne, przedstawiając stanowisko ontologii materialistycznej i teologicznej.
Nałkowska w „Granicy” przedstawia rozważania na temat istoty człowieczeństwa. Pierwsze z nasuwających się pytań to zagadnienie, dotyczące poszukiwania odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek i jak kształtuje się jego osobowość.
Problemy kształtowania się charakteru i osobowości człowieka zostały przedstawione na przykładzie losów Zenona Ziembiewicza. Ziembiewicz to bohater, żyjący w przekonaniu suwerenności i niezależności . Twierdzi, że sam wpływa na swój charakter i losy, że decyduje o swoich poczynaniach. Młody Zenon jest osobą o ugruntowanym charakterze i skrystalizowanych poglądach. Jako jednostka, ze swymi zasadami i cechami charakteru oraz szlachetnymi intencjami, zderza się ze światem. Świat jednak wywiera na niego wpływ.
Wpływ środowiska, społeczeństwa, kultury i innych płaszczyzn życia zbiorowego, zmienia go. Wrzucony w wir kariery stopniowo porzuca swoje poglądy i zaczyna robić rzeczy, których od niego oczekiwano. W tym momencie przekroczona zostaje granica suwerenności jednostki na rzecz zbiorowości. Odzywa się w nim również jego przeszłość, zmienia się jego sposób myślenia. Z młodego idealisty przeistacza się powoli w osobę o szlacheckim usposobieniu, odziedziczonym po ojcu. Zaczyna powielać jego błędne i krytykowane wcześniej zachowania. Nałkowska dzięki głębokiej analizie postaci, uchwyciła granice istniejące pomiędzy jednostką a ogółem. Uchwyciła również sposób przekraczania tej granicy. Początkowo przedstawia Zenona jako silną jednostkę, lecz z czasem zostaje on zdominowany przez uwarunkowania społeczne – determinizm.
W tym samym momencie nasuwa się pytanie o wolność wyboru i możliwość decydowania o samym sobie. Zenon jako człowiek chciał być uczciwy, dokonał wyboru swojej drogi , lecz twarde nią podążanie stało się niemożliwe. Wpływ na wybór jednostki zostaje ograniczony poprzez dominację ogółu.
Pisarka w dziele snuje refleksje nad istotą natury ludzkiej, nadzieją i klęską człowieczeństwa. W sensie filozoficznym Nałkowska porusza temat możliwości ludzkiego poznania oraz przedstawia dwa odmienne poglądy na istotę człowieczeństwa. Skrajnie różne są poglądy księdza Czerlona oraz Karola Wąbrowskiego. Ksiądz Czerlon twierdzi, iż człowiek jest istotą, miotającą się w sprzecznościach życia. Życie oparte jest na grzechu, męce i niepokoju. Prawdziwy spokój istnienia jest możliwy poprzez pogodzenie się z losem i marnością „robaka ludzkiego”. Określenie człowieka jest możliwe jedynie poprzez zespolenie się z Bogiem, a nie poszukiwania w innym człowieku. Należy dlatego znosić godnie męczeństwo istnienia, przepełnione strachem i niepokojem. Bóg jest według księdza Czerlona istotą przynoszącą człowiekowi spokój, który można uzyskać poprzez pogodzenie się z cierpieniem.
Odmienne poglądy reprezentuje Karol Wąbrowski. Twierdzi, że o człowieku stanowi on sam i jego czyny. Przejawia wiarę w nieograniczone możliwości jednostki ludzkiej jako elementu składowego świata. Świat jest materialny i dynamiczny. Elementem tej wiary jest swobodna możliwość poznania „widzialnego” świata.
Obaj twardo bronią swych poglądów. Ksiądz Czerlon reprezentuje ontologię teologiczną – poza Bogiem jest tylko okrutny świat, a człowiek jest istotą słabą i strachliwą. Nie ma również możliwości poznania ogromu rzeczywistości. Według Czerlona granica poznania nie jest możliwa do przekroczenia przez człowieka. Karol natomiast, w swych poglądach, prezentuje stanowisko ontologii materialistycznej. Człowiek, jako element świata materialnego, ma nieograniczone możliwości poznania samego siebie, jak i rzeczywistości. Dla Karola kwestia granic poznania nie istnieje, gdyż przed człowiekiem istnieje „otwarty horyzont”.
Granice filozoficzne w powieści poruszają kwestie poznawalności i możliwości człowieka wobec świata.
„Musi coś przecież istnieć, jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą”.
Zofia Nałkowska w powieści „Granica” przedstawia również psychologiczną sferę natury ludzkiej. Właśnie dzięki ukazaniu psychologizmu postaci, możliwe jest lepsze zrozumienie jej działania. Analiza taka opiera się na ukazaniu duchowej struktury postaw, wewnętrznych powikłań i napięć. Rozpatrując zakamarki duszy ludzkiej, przedstawia jej wewnętrzne napięcia i emocjonalizm. Poruszając takie zagadnienia, uwidocznione zostają problemy odporności ludzkiej psychiki i moment załamania się jej, co niesie za sobą tragiczne skutki. Po przekroczeniu granicy, człowiek przestaje być sobą, postępuje niezgodnie ze swoimi poglądami i doprowadza do swojej klęski.
Załamanie granicy odporności psychicznej najbardziej uwidacznia się na przykładzie życia Justyny Bogutówny. Naiwna i łatwowierna dziewczyna zakochuje się w mężczyźnie, który wykorzystuje ją fizycznie. Ufa mu i sądzi, że jest szansa na to, by byli razem. Kiedy zachodzi w ciążę, Ziembiewicz nie poczuwa się do odpowiedzialności za dziecko i pozostawia decyzję Justynie. Bogutówna decyduje się na usunięcie ciąży, co wywołuje u niej obsesyjne wręcz poczucie winy. Wie, że zrobiła źle i skrzywdziła nienarodzoną istotę. Zaczyna zamykać się w świecie snów i cierpienia, traci powoli kontakt z rzeczywistością i staje się szalona. Wierzy, że w momencie, kiedy zabije Zenona, skończą się jej męki. Granica odporności psychicznej dziewczyny załamuje się, doprowadza ją do choroby i próby samobójczej. Odratowana, mści się na człowieku, który jest przyczyną jej tragicznego losu.
Zenon Ziembiewicz przekracza granicę odporności psychicznej, kiedy zaprzedaje samego siebie w imię kariery i związanej z nią uległości własnych przekonań wobec osób wyżej postawionych. Dręczony dodatkowo wyrzutami sumienia, wewnętrznie rozdarty, pełen obaw i poczucia winy, które stara się zagłuszyć ciągłym usprawiedliwianiem się i doszukiwaniem się winy innych, nie wytrzymuje narastającego napięcia i popełnia samobójstwo.
W powieści można również dostrzec granicę światów. Wszystkie postacie przyporządkowane są odpowiednim dla nich miejscom. Każdy z tych obszarów jest specyficznym odzwierciedleniem ich charakterów. Osoby, przebywając w poszczególnych miejscach, staja się tacy, jak te miejsca. Nie mogą przekroczyć granic „mikroświatów”. Są ich elementami składowymi i jednocześnie łączą się z nimi nierozerwalnymi więzami.
Swoistą metaforą, którą można zobrazować granice, narzucane człowiekowi przez otoczenie, własną moralność oraz innych ludzi, jest świat psa Fitka, uwiązanego na łańcuchu na podwórzu kamienicy Cecylii Kolichowskiej. Świat psa jest zamkniętą przestrzenią, ograniczoną długością łańcucha, a wszelkie próby poszerzenia tego małego skrawka ziemi, kończą się dla psa gwałtownym szarpnięciem i zaciśnięciem się obroży.
Również człowiek posiada taką „niewidzialną” obrożę, która zamyka go w danej społeczności, w określonych granicach moralności, postaw filozoficznych i psychologicznych. Wszelkie próby przekroczenia tych ustanowionych przez samego człowieka lub jego otoczenie wartości, kończą się tragicznie, zaciśnięciem owej obroży, która przybiera postać wyrzutów sumienia, zaprzedania własnych wartości i własnej osobowości.
był jedynym synem zubożałego szlachcica - Waleriana i Joanny z Niemierów. Od najmłodszych lat mieszkał w mieście, gdzie się uczył i najczęściej sam zarabiał na szkołę. Miał wtedy bardzo gęste, przylizane włosy o dziwnym kolorze – ciemne, a jednocześnie złotawe. Chodził w przykrótkich spodniach, które wskazywały na jego ubóstwo. Jako student był wychudzony, rzadko się golił. Nosił wytarty garnitur i koszulę bez krawata. Kiedy został prezydentem, zaczął ubierać się w drogie palta, a na głowie nosił melonik. Wyglądał elegancko „jak prawdziwy dygnitarz na zdjęciach tygodnika filmowego”. Mieszkańcy miasta dobrze kojarzyli jego pochyloną sylwetkę i twarz o „ascetycznie wydłużonej dolnej szczęce”.
Jako uczeń ósmej klasy gimnazjum, zakochał się w Elżbiecie Bieckiej, której udzielał korepetycji z matematyki. Po ukończeniu szkoły w mieście, dzięki uzyskanemu stypendium, dostał się na studia w Paryżu. Przez wojnę stracił dwa lata nauki i ostatni rok szkoły musiał pokryć z własnej kieszeni. Wówczas zobowiązał się pisać artykuły zza granicy do lokalnego pisma „Niwa”, którego założycielem był Czechliński.
Podczas ostatnich wakacji w Boleborzy zwrócił uwagę na Justynę Bogutównę, która po jakimś czasie została jego kochanką. Przed wyjazdem do Paryża przypadkowo zobaczył na ulicy Elżbietę i poszedł do niej z wizytą, by przekonać się, czy jego dawna miłość całkowicie się przez te lata wypaliła. Jednak uczucia na nowo w nim odżyły. Do Paryża pojechał zakochany w Elżbiecie, będąc pewnym, że i ona odwzajemnia jego uczucia. Obronił pracę doktoryzacyjną, wrócił do kraju i przyjął posadę redaktora w „Niwie”.
Nieoczekiwane spotkanie z Justyną, rozbudziło w nim dawne pożądanie. Dziewczyna ponownie została jego kochanką. Biecka wybaczyła mu romans z Bogutówną i wzięli ślub. Po kilku miesiącach, dzięki protekcji Czechlińskiego, Ziembiewicza mianowano na prezydenta miasta. W wyniku tragicznych wydarzeń osobistych (nieustanne ukrywanie związku z Justyną oraz strach przed wzięciem za to odpowiedzialności) i zawodowych (obarczenie go winą za strzelanie do manifestujących robotników) popełnił samobójstwo.
Ludzie postrzegali Zenona jako człowieka przyzwoitego, który miał nowoczesne poglądy. Uważali również, że wiódł spokojne i uporządkowane życie. W towarzystwie był błyskotliwy, dowcipny i elokwentny. Z natury zaś pochmurny, milczący, wiecznie niespokojny. Cechował go inteligentny i racjonalnym umysł. Często dawał się ponieść emocjom i namiętnościom, zwłaszcza w kontaktach z Justyną. Potrafił rzeczowo i krytycznie ocenić swoje postępowanie.
W postaci Zenona Ziembiewicza uderza szczególnie dualizm jego zachowania, jego osobowości i moralności. Z jednej strony można w nim dostrzec człowieka, który tak naprawdę chciał żyć w zgodzie ze sobą, przede wszystkim uczciwie. Przyjęcie oferty Czechlińskiego wywołało w nim niesmak i poczucie zaprzedania, lecz był to jedyny sposób, by mógł ukończyć studia w Paryżu.
Choć bardzo wstydził się rozwiązłego życia swojego ojca, jego licznych kochanek, dziewczyn z folwarku, które nocami zakradały się do gabinetu starego Ziembiewicza, to powielił ten schemat i sam uwiódł Justynę, a potem nie potrafił zakończyć romansu, choć był już zaręczony z Elżbietą. Dziwiła go uległość matki wobec zdrad ojca, lecz przecież swoje małżeństwo z Elżbietą także sprowadził do poziomu nieustannej wyrozumiałości ze strony żony, jej wsparcia i pomagania mu w rozwiązywaniu problemów z Justyną. To ona musiała wszystko załatwiać, to na jej barkach spoczywały rozmowy z przyszłymi pracodawcami Bogutówny.
Na wszystko miał usprawiedliwienie, wszystko tłumaczył tak, jak było mu wygodnie, byle tylko nie dostrzegać swojej winy. Z jednej strony rozdarty między miłością do Elżbiety, miłością idealną na wielu płaszczyznach a poczuciem obowiązku wobec Justyny, która była dla niego miłością czysto fizyczną. Nawet wyjaśniając narzeczonej powody zdrady, powiedział, że spotkania z Justyną zaspokajały jego potrzeby fizyczne.
Miał, co prawda, wspaniałe plany wobec miasta, lecz wiele rzeczy nie potoczyło się po jego myśli i nie miał szansy zrealizować swoich zamiarów w dużej mierze nie ze swojej winy. Można dostrzec pewną słabość jego charakteru - niechęć do samodzielnego podejmowania decyzji i odsuwanie wszelkiej odpowiedzialności. Potrafił sprawnie przenieść główną winę za stan Justyny na żonę.
Czy w takiej sytuacji można powiedzieć, że kochał tak naprawdę Elżbietę? Można dostrzec jego ogromne przywiązanie do kobiety, ale jednocześnie uzależnienie od jej zdania, opinii, jakąś jego niesamodzielność. To człowiek trudny do jednoznacznej oceny, zmieniający się zależnie od sytuacji, od otoczenia, w którym przebywał. Przy żonie milczący, pochmurny, w towarzystwie rozgadany, sztucznie wesoły, dystyngowany. Wobec Justyny pobłażliwy, określający ją mianem „dziecka”, z czasem coraz bardziej obcy, choć moralnie czuł się coraz bardziej odpowiedzialny za jej stan, za postępującą chorobę.
Wszystkie problemy wywoływały w nim nieustający niepokój, nawarstwiały się coraz bardziej. Pod koniec został obarczony odpowiedzialnością za strzelanie do robotników, choć z tą decyzją nie miał nic wspólnego. Można nawet powiedzieć, że był pionkiem w rękach Czechlińskiego. Na pewno nie zostawiłby Justyny samej z dzieckiem, płacił przecież na jej utrzymanie, w pewien opiekował się nią i interesował się jej losem. Uwikłany w swoisty trójkąt nie potrafił ogarnąć biegu zdarzeń, które wymykały się spod jego kontroli.
W życiu zawodowym Ziembiewicza można dostrzec wiele sprzeczności. Praca w „Niwie” pozbawiła go własnych wartości. Nie dawała mu satysfakcji, gdyż musiał wypełniać polecenia Czechlińskiego. Sam nie mógł decydować o treści zamieszczanych artykułów. Nazywał to „życiem w cudzysłowie” i liczył, że po spłacie długu, zaciągniętego na studia, będzie mógł żyć i pracować według własnych przekonań i wartości. Po kilku miesiącach zatracił swój idealizm i przyjął kolejną ofertę Czechlińskiego. Stał się ważną osobą nie tylko w sferze zawodowej, lecz również towarzyskiej.
Zaczął bywać wśród miejscowych elit. Początkowo ceniono jego próby polepszenia życia mieszkańców miasta. Wszystko jednak zakończyło się tragicznie. Jego entuzjazm i chęć wprowadzenia zmian nie przyniosły spodziewanego efektu, a w oczach ludzi został obwiniony za strzały do robotników.
Niepowodzenia zawodowe wynikały również z pochopnych i błędnych działań w życiu osobistym. Od najmłodszych lat wstydził się postępowania ojca, który licznymi romansami z dziewczynami z folwarku, ranił matkę i oczekiwał jej wybaczenia. Sam jednak powielił błędy starego Ziembiewicza i nawiązał romans z córką kucharki. Nie unikał również przelotnych przygód z kobietami, które zaspokajały jego fizyczne potrzeby.
Inny charakter miała jego miłość do Elżbiety. Zakochał się w niej jako młody chłopak. Było to trudne uczucie, ponieważ Biecka traktowała go z wyższością i niechęcią, a on pomimo tego z uporem wracał do niej każdego dnia. Po latach zrozumiał, że nadal ją kocha, choć w stosunku do niego była chłodna i zdystansowana. Odnalazł w niej kogoś, kto go dobrze rozumiał i wspierał w każdej sytuacji. Uczucia do Elżbiety nazywał miłością idealną. Związek z Justyną zaspokajał jego pożądanie i ponownie uległ swojej słabości do dziewczyny. Kiedy dowiedział się, że Bogutówna spodziewa się jego dziecka, nie zamierzał ingerować w tę sprawę. Ostateczną decyzję pozostawił kochance, dając jej pieniądze.
Poślubił Elżbietę i początkowo czuł się szczęśliwy. Z czasem, gdy Justyna zaczęła mieć coraz większe oczekiwania, nie potrafił zaznać spokoju, dręczony wyrzutami sumienia i odpowiedzialnością za sytuację dziewczyny. Nie potrafił też definitywnie zakończyć ich znajomości. Od Elżbiety oczekiwał wsparcia i wybaczenia. W ten sposób po raz kolejny powielił zachowanie ojca, który zawsze wymagał, by pani Żancia była wyrozumiała dla jego romansów.
W powieści Zenon Ziembiewicz jest postacią tragiczną, rozdartą między swoimi pragnieniami i ideami a tym, co przyniosło mu życie. Widoczna jest jego metamorfoza od poważnego i biednego chłopaka, który od najmłodszych lat musiał zarabiać na swoje utrzymanie, do szanowanego prezydenta miasta. Przemianie ulega przede wszystkim jego charakter i sposób myślenia. Początkowo idealista o wielkich marzeniach, stał się uległym i pozbawionym własnego zdania człowiekiem na wysokim stanowisku. Samobójstwo było przejawem jego słabego charakteru i ostatecznego upadku.
Zenon Ziembiewicz, jako główny bohater powieści Zofii Nałkowskiej „Granica”, jest bohaterem niejednoznacznym. Jego poglądy, poczynania i skutki działań można ocenić w dwojaki sposób. Są rzeczy, które przemawiają na jego korzyść i ułatwiają obronę jego osoby. Z drugiej zaś strony odnaleźć można wiele argumentów, które dyskredytują go jako człowieka pod względem moralnym, światopoglądowym i politycznym. Ów dwojaki sposób oceny dotyczy zarówno życia osobistego, jak i jego kariery.
Obronę można argumentować następująco:
1.Mottem drogi życiowej Zenona miały być słowa „żyć uczciwie”.
2.Zmuszony sytuacją finansową, brakiem pomocy ze strony rodziców, zgodził się pisać artykuły do lokalnej „Niwy”, choć wiedział, że postępuje wbrew sobie i traktował tę sytuację przejściowo, zakładając, że szybko zrezygnuje z oferty Czechlińskiego.
3.Wyjeżdżając z Boleborzy, nie obiecywał Justynie nic, a ona zachowywała się tak, jakby ją kochał i garnęła się do niego.
4.Jako młody człowiek miał swoje idee i ambicje, chciał je realizować i im się poświęcić.
5.Zamierzał oddać Justynie pieniądze, które mieli wypłacić jej Ziembiewiczowie za pracę w Boleborzy. Sytuacja wymknęła mu się spod kontroli i górę wzięła słabość do dziewczyny. Nigdy też nie szukał specjalnie jej towarzystwa, a po przyjeździe z Paryża ich spotkanie było zupełnie przypadkowe.
6.Przez cały czas miał zamiar zakończyć romans z Bogutówną.
7.Uczciwie przyznał się narzeczonej do romansu z Justyną.
8.Nigdy nie powiedział dziewczynie wprost, że ma usunąć ciążę. Nie wycofywał się z pomagania jej.
9.Dawał Justynie pieniądze na utrzymanie, spełniał jej żądania, co do znalezienia jej pracy najpierw w sklepie Torucińskiego, potem w cukierni.
10.Miał świadomość, że jest odpowiedzialny za stan zdrowia dziewczyny, że szczęście z Elżbietą zbudował na jej tragedii.
11.Kiedy został prezydentem chciał zrobić wiele dobrego dla miasta. Rozpoczął budowę osiedla z domami dla robotników, założył park, otworzył pijalnię mleka dla dzieci, zbudował korty tenisowe, boisko do koszykówki i siatkówki. Pragnął polepszyć sytuację życiową robotników.
12.Decyzja o strzałach do robotników zapadła bez jego udziału. Potem chciano przenieść na niego całą odpowiedzialność.
13.Kiedy Justyna zaczęła chorować, zadbał, by miała opiekę lekarską, próbował namówić ją na leczenie, postarał się, by opiekowała się nią przez cały czas pielęgniarka.
14.Był dobrym synem. Po śmierci ojca przywiózł matkę do miasta, szanował ją i kochał.
15.Początkowo uszczęśliwił Elżbietę, byli zgodnym małżeństwem i rozumieli się w każdej kwestii.
Oskarżenie można oprzeć na takich dowodach:
1.Traktował kobiety przedmiotowo, nie angażując się uczuciowo. Zaspokajały przede wszystkim jego fizyczne potrzeby: związek z Adelą, romans z Justyną, przypadkowe przygody z kobietami w Paryżu, choć już wówczas twierdził, że kocha Elżbietę.
2.Starał się być innym mężczyzną niż jego ojciec, lecz w rzeczywistości powielił jego błędy. Nie potrafił wyciągnąć odpowiednich wniosków.
3.Z Justyną łączyła go jedynie miłość fizyczna i kontynuował ich romans, choć wiedział, że dziewczyna jest w nim zakochana.
4.Pozostawił wyłącznie Justynie podjęcie decyzji, co do tego, czy ma urodzić dziecko. Nie potrafił wspierać jej w trudnej sytuacji i starał się odrzucić od siebie wszelką odpowiedzialność.
5.Oszukał Justynę, nie mówiąc jej, że jest zaręczony. Później kłamstwem doprowadził do pojednania z Elżbietą, mówiąc jej, że zakończył definitywnie sprawy z Bogutówną.
6.Obarczył Elżbietę sprawami związanymi z Justyną. To ona załatwiała pracę dla dziewczyny, ponieważ Zenon bał się, że ktoś może dowiedzieć się o jego powiązaniach z Bogutówną.
7.Starał się przerzucić część odpowiedzialności za stan Justyny na żonę, mówiąc, że gdyby nie rozmawiała z Justyną, to sprawy potoczyłyby się inaczej.
8.Z czasem widział winę wszędzie i we wszystkim, byle nie czuć się odpowiedzialnym.
9.Nie potrafił stanowczo zakończyć romansu z Justyną.
10.Nie był wierny Elżbiecie, kiedy byli razem.
11.Kiedy zaczął pracować w „Niwie” bez sprzeciwu spełniał polecenia Czechlińskiego, choć z wieloma rzeczami się nie zgadzał.
12.Zmieniał się w towarzystwie, zatracając swoje prawdziwe „ja” i będąc takim, jak od niego oczekiwano.
13.Zaprzedał własne wartości i ideały, żeby zapewnić sobie byt i móc ożenić się z Elżbietą.
14.Nie sprzeciwił się rozkazowi strzelania do robotników, później, żeby nie czuć się winnym, zaczął szukać usprawiedliwienia w tym, że wszyscy są niewinni, a starają się zrzucić odpowiedzialność na niego jako prezydenta miasta.
15.Popełnił samobójstwo, co ostatecznie potwierdziło jego upadek moralny jako człowieka. Wybrał taką drogę ucieczki przed prawdą o jego romansie z Justyną. Cały czas bał się, że ludzie dowiedzą się, że on – prezydent miasta – związał się z dziewczyną ze wsi, utrzymywał ją i był winien jej psychicznego załamania. Jego śmierć to także tragedia żony, która wyjechała za granicę pozostawiając synka pod opieką babki.
Ostateczna ocena Ziembiewicza i jego postępowania nie jest łatwa. Wynika to ze złożoności jego charakteru i czynów, które początkowo były dobre, lecz w wyniku czynników zewnętrznych kończyły się tragedią. Wynika z tego, że człowiek jako jednostka zawsze funkcjonuje w ogólnej zbiorowości i cienka jest granica pomiędzy byciem sobą a zatraceniem własnych wartości na rzecz innych spraw, celów i ludzi.
Elżbietę Biecką poznajemy w wieku piętnastu lat. Była wówczas „mała, niechętna, zła, niegrzeczna i złośliwa”. Uczniowie gimnazjum nazywali ją panną Elżbiebiecką. Uważała się za mądrzejszą od Zenona, choć w rzeczywistości nie potrafiła rozwiązać najprostszego zadania. Jako kobieta dojrzała stała się wysoka i szczupła, o cienkich ramionach i długich, zbyt kościstych palcach. Miała krótkie, ciemne, gładko zaczesane włosy i zielone oczy. Ubierała się skromnie, w ciemne sukienki.
Zenon postrzegał ją jako osobę chłodną i nieczułą. Była poważna i rozsądna. Cechowała ją ogromna życzliwość wobec ludzi. Zawsze stawała w czyjejś obronie, wrażliwa na cudze nieszczęścia. Na zewnątrz pozornie zdystansowana, w rzeczywistości była osobą o wielkim sercu. Wyrozumiała dla innych, nie potrafiła jednak dostrzec cierpienia chorej ciotki. Mówiła o sobie, że jest stworzona do życia na prowincji.
Jako młoda dziewczyna cały swój świat skupiła wyłącznie na platonicznej i tragicznej miłości do rotmistrza Awaczewicza, mężczyzny dużo starszego od niej, który mógł w każdej chwili zginąć na froncie (na tym właśnie opierał się tragizm uczucia dziewczyny). Od dzieciństwa mieszkała u ciotki, Cecylii Kolichowskiej, do której została oddana prawdopodobnie przez ojca po jego rozwodzie lub w czasie kryzysu małżeńskiego.
Jej matka nie interesowała się nią, przebywając za granicą i nawiązując liczne romanse. Zenon napełniał ją trudnym do wyjaśnienia wstrętem, jednak zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak jest w niej zakochany i manipulowała jego uczuciami. Początkowo jej postawa była egoistyczna. Nie dostrzegała biedy mieszkańców kamienicy, ich trosk. Żyła jedynie miłością i krótkimi spotkaniami z Awaczewiczem podczas lekcji francuskiego. Punktem zwrotnym w życiu Elżbiety był dzień, w którym domyśliła się, że ukochany jest kochankiem jej nauczycielki francuskiego.
Noc, podczas której wył pies Fitek i błagalne prośby, skierowane do ciotki, by psa, choć na chwilę spuścić z łańcucha, całkowicie zmieniły jej podejście do życia. Zaczęła dostrzegać otaczającą ją rzeczywistość i coraz częściej stawała po stronie lokatorów ciotki. Z czasem przejęła prowadzenie kamienicy i próbowała ratować jej mieszkańców przed eksmisją i pomagać im na wszelkie sposoby.
Wiele lat ukrywała swoją miłość do ciotki, dopiero po jej śmierci zrozumiała, ile Kolichowska dla niej znaczyła. Przez kilka lat utrzymywała znajomość z Awaczewiczem, który bardzo często był gościem w domu Kolichowskiej. W jej sposobie bycia uderzał szczególnie chłód i dystans wobec ludzi. Kiedy po latach spotkała się ponownie z Zenonem, zrozumiała, co oznacza prawdziwa miłość. Już samym szczęściem było przebywanie z nim, przy Ziembiewiczu czuła się bezpiecznie. Unikała jednak fizycznego kontaktu, bojąc się dotyku mężczyzny. Jednak jeszcze przed ślubem została jego kochanką.
Kiedy poznała Justynę i rozmawiała z nią o sytuacji z Zenonem, postanowiła wyrzec się swojego szczęścia i wyjechała do Warszawy, by spotkać się z matką. Starała się nie żałować swojej decyzji, lecz tak naprawdę tęskniła za narzeczonym. Pogodziła się z matką, rozumiejąc, że mogą jedynie być dla siebie dwiema kobietami bez relacji na płaszczyźnie matka – córka.
Wróciła do Ziembiewicza, wierząc, że ten zakończył znajomość z Justyną. Po ślubie stała się główną powierniczką męża i to ona najczęściej rozwiązywała problemy Zenona, choć była coraz bardziej zagubiona. Jako prezydentowa chętnie pomagała biednym ludziom. Narastał w niej niepokój, gdy uświadomiła sobie, że Justyna coraz bardziej wchodzi w ich życie małżeńskie, że nie ma sposobu, by zakończyć tę sprawę.
Zaskakuje natomiast jej wyjazd za granicę po śmierci Zenona i pozostawienie synka, którego bardzo kochała, pod opieką teściowej.
Justyna Bogutówna była córką kucharki Karoliny Bogutowej i nieznanego mężczyzny. Jako dziecko wychowywała się razem z córką hrabiostwa Tczewskich, Różą, dzięki czemu nabrała powierzchownej ogłady towarzyskiej. Ładna, „o prostych jasnych włosach, obciętych równo jak u chłopczyka”, małej i poważnej twarzy. Miała „zabawną górną wargę, w środku podciągniętą przez krótki nosek. Jej zęby nierówne i białe, obnażały się bez uśmiechu, prawie przy każdym słowie. I były mokre”. Praca w mieście zmieniła jej wygląd. Bardzo jasna skóra, o porcelanowym odcieniu, stała się anemiczna, a ręce były szorstkie od pracy.
Zenonowi kojarzyła się z ciepłem, miękkością i bezbronnością. Była pełna słodyczy, wrażliwa i niewinna. Fizycznie doskonała, „czysto, starannie i precyzyjnie przez naturę wykonana”. Toruciński, właściciel sklepu, w którym pracowała, ocenił ją jako osobę pracowitą. Tawnicka z kolei twierdziła, że Justyna była „inteligentna, grzeczna dla gości, nie kokietka, dosyć leniwa”. Elżbieta widziała w niej dziewczynę prostą i ordynarną. Swoim sposobem bycia Justyna nie zdradzała gminnego pochodzenia, a pani Żancia zastanawiała się „skąd ta dziewczyna ma tyle rasy?”.
Bogutówna była bardzo komunikatywna. Lubiła opowiadać o wszystkim, co działo się wokół niej. Wszystko było dla niej ważne i ją interesowało. Nieodpowiedzialna i kapryśna, nacechowana dość prymitywnymi odruchami i uproszczonym wyobrażeniem o świecie. Sprawiała wrażenie, że jej życie „utkane było z cudzych zdarzeń”. Życie postrzegała poprzez pryzmat innych osób, zawsze o kimś opowiadała, zawsze czymś się cieszyła, czym ujęła Zenona. Miała w sobie dużo dziecięcej naiwności i ufności. Obdarzyła Ziembiewicza bezgraniczną miłością, co przyczyniło się do jej osobistej tragedii. Czekała na jego powrót „stęskniona, udręczona i kochająca”.
W domu Ziembiewiczów zajmowała się głównie haftowaniem i „kosztowała tyle, co zje”. Ulubienica Żanci Ziembiewiczowej. Podczas wakacji, gdy miała dziewiętnaście lat, zaufała Zenonowi i została jego kochanką. Wierzyła, że mężczyzna wróci do niej po skończeniu szkoły. Po śmierci matki zmuszona była zostać w mieście i tam szukać pracy. Początkowo, dzięki pomocy zakonnicy, znalazła zatrudnienie jako służąca i opiekunka chorej kobiety. Nie była jednak zadowolona z tego zajęcia. Ponowne spotkanie z Zenonem doprowadziło do tego, że znów została jego kochanką, łudząc się, że jest dla niej kimś bliskim i że się nią zaopiekuje. Uwikłana w romans, nie wiedziała, że Ziembiewicz był zaręczony z inną i że zamierzał zakończyć ich związek.
Gdy zaszła w ciążę, cieszyła się i uważała, że sama da sobie radę ze wszystkim. Dostała od mężczyzny pieniądze i zdecydowała się, wbrew samej sobie, na usunięcie ciąży. Zaczęła mieć coraz większe wymagania w stosunku do Zenona, chciała by załatwił jej pracę: najpierw w sklepie u Torucińskiego, potem w cukierni. Z obu stanowisk zrezygnowała sama. Z biegiem czasu śniło się jej dziecko, co pogarszało jej stan psychiczny.
Zadręczała Zenona listami. Stała się coraz bardziej kapryśna i zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością. Lekarz stwierdził u niej początki schizofrenii. Dziewczyna jednak nie chciała się leczyć, a w snach słyszała głosy zmarłych, które kazały jej zabić Ziembiewicza. Próbowała popełnić samobójstwo, jednak została w porę odratowana. Ostatecznie dostała się do gabinetu Zenona, oblała mu twarz kwasem, a potem chciała skoczyć z okna, lecz powstrzymał ją woźny. Po tym zajściu, czeka na proces we więzieniu.
W powieści to postać tragiczna, skrzywdzona przez los i fatalną miłość do Zenona, niepotrafiąca odnaleźć się w swojej samotności po śmierci matki.
Kolichowska to kobieta pięćdziesięcioletnia, wdowa, właścicielka kamienicy przy ulicy Staszica. Dwukrotnie zamężna. Pierwsze małżeństwo, z wielkiej miłości, zawarła z socjalistą Konstantym Wąbrowskim, który z niezrozumiałych dla niej powodów popełnił samobójstwo tuż przed wojną. Po jego śmierci musiała pracować, by utrzymać siebie i jedynego syna, Karola.
W młodości piękna, „żywa jak iskra”, lubiła zabawę i taniec, towarzystwo innych i podróże. W biegiem czasu zestarzała się, a „zmarszczki na jej chudej twarzy powstały z samych min zirytowanych. Fałdy po bokach ust, które się robią od śmiechu, były tak ściągnięte w dół, że wyglądały jak wielkie rozgoryczenie”. Nosiła na szyi aksamitkę, przez którą „przewieszały się z przodu dwa woreczki niepotrzebnej skóry”. Rozgoryczona i zmęczona życiem. Okazało się, że Wąbrowski miał kochankę, która pojechała za nim, kiedy został zmuszony do ucieczki za granicę. Po jego samobójstwie, związała się ze starszym od siebie o piętnaście lat, rejentem Aleksandrem Kolichowskim.
Drugie małżeństwo zawarła z rozmysłem, by zagwarantować sobie spokojną starość. Kolichowski okazał się mężczyzną zakochanym w niej bezgranicznie. Jednocześnie jednak uczynił z niej więźnia we własnym domu. Nie mogła nigdzie wychodzić, z nikim się spotykać, była kontrolowana na każdym kroku. Związek z Kolichowskim był dla Cecylii koszmarem, mąż wielokrotnie szantażował ją, urządzał jej sceny zazdrości, zabraniał się nawet ładnie ubierać. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia syna, wywiozła go za granicę i straciła z nim kontakt na wiele lat.
Po śmierci drugiego męża sądziła, że zostawił jej w spadku sporą gotówkę, lecz w jego kasie znalazła kwity wystawione na pewną kobietę i zrozumiała, że Kolichowski również miał kochankę. Zaopiekowała się córką swojego brata, Elżbietą, do której przez szereg lat przywiązała się i pokochała, lecz tak naprawdę nigdy nie potrafiła okazywać dziewczynie uczuć. Drżała jednak na myśl, że Elżbieta z czasem dojdzie do porozumienia z matką i wyprowadzi się od niej.
W wieku pięćdziesięciu lat sądziła, że życie się dla niej skończyło. Z trudem dopuszczała do siebie świadomość, że starzeje się, bardziej widząc ten proces u swoich znajomych niż u siebie. Co roku spotykały się u niej w dniu imienin stare znajome, czego nie lubiła i nazywała „kongresem czarownic”. Prowadziła kamienicę po Kolichowskim, która przynosiła jej skromny zysk i dostarczała jej nieustannych kłopotów z lokatorami. Z biegiem czasu zamknęła się w sobie, stroniła od towarzystwa, była nieugięta w swych decyzjach. Pod koniec życia zaczęła poważnie chorować i ostatnie tygodnie przeleżała w łóżku. Kiedy Karol wrócił do domu z zagranicy, z trudem odnalazła w obcym i dorosłym już mężczyźnie swojego syna. Zaakceptowała go jednak, a z czasem polubiła.
Dla swych lokatorów była dobra, choć wiedziała, że wykorzystują ją i nie płacą za czynsz. Kamienica w świadomości pani Cecylii, stała się symbolem jej upadku. W powieści to postać, która skupia się wyłącznie na rozpamiętywaniu dawanych czasów, niepogodzona z upływem lat, oschła wobec innych. Potrafiła jednak kochać, nie potrafiąc okazywać uczuć.
Ojciec Zenona, po stracie majątku swojego i żony, został zarządcą w Boleborzy, należącej do hrabiostwa Tczewskich. Z pietyzmem odnosił się do herbu rodowego swojego i żony, którym zawsze się szczycił. Boleborzą kierował nieumiejętnie, skupiając się na przyjemnościach - polowaniu, piciu i uwodzeniu młodych dziewcząt. Z każdej zdrady zwierzał się żonie, oczekując jej wybaczenia. Żonę kochał szczerze. W rzeczywistości nie robił nic, przez całe dnie kręcąc się bez celu po majątku i strzelając nawet do wron. Wszelkie rachunki i księgi wypełniała jego żona. Twierdził jednak, że jest przywiązany do ziemi i chce na niej pracować po kres swoich dni. Jego rola sprowadzała się do pilnowania ludzi, by nie kradli własności Tczewskich. Pod koniec życia roztył się bardzo, cierpiał na chroniczny bronchit oraz rozedmę. Choroba uniemożliwiała mu dawne myśliwskie włóczęgi, postanowił więc jeść po pańsku, niezależnie od tego, czy było go na to stać. W powieści to postać, w której Zenon widział tylko wady, lecz w rzeczywistości powielił ten sam schemat zachowania.
Żona Waleriana i matka Zenona nazywana była przez wszystkich pieszczotliwie Żancią. Wyższa od męża i chuda, z nieco pochylonymi ramionami. Łagodna i pomimo wieku nadal kobieca. Wierzyła w opatrzność Boga i powierzała mu rozwiązanie wszystkich spraw. Dobra i prostoduszna, nie widziała niczego złego w zdradach męża i wybaczała mu wszystko. W Boleborzy zajmowała się kwiatami i całe dnie grała na fortepianie, śpiewając po francusku. Potrafiła jednak skutecznie rządzić służbą. Uważała, że wszyscy ją kochali, tak jak ona kochała i lubiła wszystko. Dla męża była pobłażliwa i wyrozumiała. Po jego śmierci zamieszkała w mieście z synem i synową, którą pokochała i akceptowała bezgranicznie, ciesząc się ich szczęściem. Po śmierci Zenona i wyjeździe Elżbiety za granicę, skorzystała z zaproszenia Karola Wąbrowskiego i przeprowadziła się do kamienicy z wnukiem.
Wdowa, pracująca początkowo w mieście jako kucharka. Miała nieślubne dziecko, Justynę. Kiedy okazało się, że jest w ciąży, została zwolniona z pracy u Warkoniowej, co przyjęła spokojnie i z wyrozumiałością. Warkoniowa po latach oceniła ją jako kobietę „przyzwoitą, pracowitą, bardzo przywiązaną ale głupią aż strach”. Dzięki znajomości z ogrodnikiem Borbockim, dostała się do pracy u Tczewskich. Swoje zajęcia wykonywała sumiennie, a jej życie ograniczało się wyłącznie do kuchni, skąd czasami widywała wielki świat Tczewskich i ich znamienitych gości. Tczewscy mawiali, że „jest lepsza od niejednego kucharza”. W wieku pięćdziesięciu lat zaczęła poważnie chorować. Nie mogąc już dobrze pracować dla Tczewskich znalazła zajęcie najpierw u Czechlińskiego, a następnie u Ziembiewiczów, gdzie było jej dobrze.
Zenon Ziembiewicz postrzegał ją jako „grubą i nadąsaną babę, człapiącą po kuchni i podwórzu nogami bosymi, brudnymi i spuchniętymi”. Zostawiła na jakiś czas córkę u Borbockich, a po śmierci starego ogrodnika zabrała ją do siebie. W Boleborzy mogła czasami posiedzieć w ogrodzie i odpocząć. Zbyt późno skierowana do szpitala, zmarła na stole operacyjnym.
Plenipotent, który zajmował się folwarkami Tczewskich. Mężczyzna niewysoki, krępy, o miękkiej i fałdzistej twarzy. Skory do śmiechu i drwin ze wszystkiego. W rzeczywistości prowadził własne interesy i polityczne sprawy. Jeden z założycieli „Niwy”, zaproponował Zenonowi, by pisał do gazety szereg artykułów z Francji. Zamożny i mający wiele znajomości. Podchodził do spraw w sposób kpiący, wzbudził w Zenonie „brudne” zaufanie. Dzięki niemu Ziembiewicz został redaktorem „Niwy”, a potem prezydentem miasta. Prawdopodobnie odpowiedzialny za rozkaz strzelania do robotników podczas manifestacji pod ratuszem.
Jedyny syn Cecylii i Konstantego Wąbrowskich. Imię zawdzięczał zachwytowi ojca nad Karolem Darwinem i Karolem Marxem. Po ucieczce ojca za granicę, wstydził się znajomości matki z Kolichowskim i był zazdrosny o jej uczucia. Nie potrafił pogodzić się z drugim małżeństwem matki, którą bezgranicznie uwielbiał. Wywieziony za granicę do sanatorium przez panią Cecylię, odizolował się od niej i przez wiele lat nie utrzymywał z nią kontaktu, choć wzywała go do siebie. Okres wojny przeleżał nieruchomo na łóżku „Rolliera”. Niewysoki, łysy, o „drobnej, nieco kanciastej twarzy, z głęboko wpadniętymi oczami i asymetrycznym uśmiechem słodkim i bezbronnym”. Chodził w ortopedycznym gorsecie, całkowicie pogodzony ze swoim kalectwem. Idealista. Pod koniec życia Kolichowskiej wrócił do kraju i objął po śmierci matki kamienicę. Był przyjacielem Zenona i księdza Czerlona jeszcze z czasów Paryża.
Córka ogrodnika Bobrockiego, jedyna przyjaciółka Justyny, którą poznała, kiedy Bogutowa pracowała u Tczewskich. Wyszła za mąż i wyjechała do miasta. Mieszkała początkowo na poddaszu kamienicy, kiedy jednak nie płaciła czynszu, musiała razem z rodziną przenieść się do piwnicy, dzięki wstawiennictwu Elżbiety. Jej małżeństwo było nieudane. Mąż nie mógł znaleźć pracy, później odszedł od niej i zaginął bez wieści. Potem okazało się, że został zamordowany. Pozostawiona z dziećmi, które kolejno umierały, nie mogła znaleźć pracy. Razem z nią mieszkała chora na raka matka oraz brat, Franek. Zmarła na gruźlicę, wkrótce po śmierci najmłodszej córeczki, Jadwisi, która straciła wzrok.
Ona była najbliższą przyjaciółką Cecylii Kolichowskiej. Mieszkała w kamienicy i nie płaciła czynszu. Opiekowała się chorą Cecylią. Wesoła i rozmowna, zapatrzona w swojego męża, którego zawsze usprawiedliwiała w oczach Kolichowskiej. Zjawiała się u Cecylii zawsze za potrzebą, nie zwracając uwagi na jej niechętną minę. Oboje z mężem żyli w nędzy. Maurycy tracił kolejne posady, był lekkomyślny i przepijał pieniądze, które Łucja czasami wyłudzała od Kolichowskiej.
Przebywająca za granicą matka Elżbiety. Przez wiele lat była kochanką dygnitarza, Niewieskiego, który dla niej rozwiódł się z żoną. Pomimo skończonych czterdziestu pięciu lat wiodła życie kobiety towarzyskiej, zdającej sobie sprawę ze swej urody i wpływu na mężczyzn, którymi lubiła się otaczać. Praktycznie nie interesowała się córką, pozostawioną na wychowanie siostrze pierwszego męża.
Właściciele majątku w Chązebnej, Popłoszy, Pieszni, Boleborzy, Gwareckiego Folwarku, lasów Bramińskich, tartaków, młynów i gorzelni. Mieli dziewięcioro dzieci. Wiedli życie w przepychu, wypełnione rozrywką, balami, polowaniami. Hrabina Tczewska zaopiekowała się księdzem Czerlonem, którego traktowała jak „cenny przedmiot, którego nie można byle komu powierzyć”. Woziła go limuzyną. Hrabia Wojciech Tczewski interesował się szczególnie plagą kłusownictwa.
Właścicielka majątku w Pieszni, bratowa Wojciechowej Tczewskiej. W latach młodości słynęła ze swej urody i licznych romansów i nazywana była „demonem powiatu”. Pomimo wieku zachowywała się dziewczęco i potrafiła zjednywać sobie ludzi. Lubiła pojedynki i skandale, bez których miłość dla niej traciła prawdziwy smak. Na starość zaopiekowała się chorym na gruźlicę przyjacielem swoich synów, przy którym mogła zapomnieć o przebiegłych sposobach uwodzenia. Chłopak zaspokajał się doraźną rozkoszą. W swoim majątku wprowadziła słynne na całą okolicę urządzenia społeczne.
Proboszcz w Chązebnej, syn kupca drzewnego, który dorobił się majątku i stracił wszystko podczas wojny. Mężczyzna „wielki, grubokościsty, brunatny, o dużym nosie i głęboko pod czaszką ukrytych, czarnych, przepaścistych oczach”. Przez wiele lat przebywał za granicą, gdzie poznał Karola Wąbrowskiego i Zenona. Znany z licznych romansów. Przyjął święcenia po śmierci ojca. Twierdził, że w swym powołaniu odnalazł spokój i pogodził się ze światem. Urodziwy i przystojny, mógł mieć każdą kobietę. Jego siłę fizyczną zawsze podziwiał Karol. Plotkowano, że już po objęciu parafii w Chązebnej, wdał się w romans z siostrzenicą organisty i dziewczyny z Gwareckiego Folwarku, lecz określano to jako ludzką słabość.
Przedwcześnie podstarzały rotmistrz z siwiejącymi włosami. Jego popielate oczy były zimne i lekceważące. Z niewiadomych przyczyn odszedł z wojska. Pierwsza miłość Elżbiety. Miał żonę i liczne kochanki, jedną z nich była nauczycielka Elżbiety, Julia. Zepsuty przez kobiety i nadmiernie dbający o swoją przemijającą urodę. Przez pewien czas częsty gość w domu Kolichowskiej, która jednak za nim nie przepadała.
Dygnitarz, w podeszłym wieku, drugi mąż matki Elżbiety i jej ojczym. Ślepo zapatrzony w Romanę, przez wiele lat był jej kochankiem. Do ślubu z nią doprowadził poprzez dwa rozwody: swój i Romany.
Kochanka Zenona z okresu jego pobytu za granicą, kochająca go i godząca się na to, by był z nią, nie czując nic do niej. Starsza od Ziembiewicza, chorowała na gruźlicę. Ich romans był burzliwy. Zmarła 30 lipca, o czym Zenon dowiedział się z listu od Karola Wąbrowskiego.
Nauczycielka francuskiego Elżbiety. Miała romans z Awaczewiczem, lecz ukrywała to, mówiąc, że mężczyzna jest jej kuzynem.
Razem z rodziną mieszkał w kamienicy Kolichowskiej. Pracował w fabryce Hettnera i jednocześnie uczył się. Maturę zdał w wieku dwudziestu lat. Pożyczał często od Elżbiety książki, o których później rozmawiali. Przez jakiś czas pracował w „Niwie”, pisząc do kroniki zdarzeń artykuły. Usunięty z fabryki, przyłączył się do manifestujących robotników. Został aresztowany.
Syn ogrodnika z Chązebnej, brat Jasi Gołąbskiej. W młodości zakochany w Justynie. Wyjechał do miasta, by zdobyć pracę. Przez jakiś czas pracował w fabryce, zwolniony, nie mógł znaleźć zatrudnienia. Został postrzelony pod ratuszem, zmarł kilka dni później.
Jedna z lokatorów w kamienicy Kolichowskiej. Panna z dzieckiem, które było owocem krótkiego romansu z pracownikiem, remontującym kamienicę i który później zniknął z jej życia. Bardzo kochała swojego synka, Zbysia, którego od czasu do czasu umieszczała w Opiece, a kiedy zdobyła pracę, sprowadzała go do domu państwa. Hałaśliwa i dominująca, potrafiła krzykiem wyegzekwować swoje prawa.
Starsze małżeństwo, u którego zamieszkała Justyna na Chązebiańskim Przedmieściu.
Krewny Niestrzępskich, mąż ich siostrzenicy. Zabił żonę i jej kochanka. Po odsiedzeniu wyroku brał udział w masówce robotników, oskarżony o to, że pierwszy zaczął strzelać.
mieszkająca w Warszawie. To u niej zatrzymała się Elżbieta po przyjeździe do Warszawy.
Właściciel sklepu bławatnego, u którego pracowała Justyna.
Jedna z dawnych przyjaciółek Kolichowskiej, wdowa po mecenasie, dawna pracodawczyni Karoliny Bogutowej.
Znajoma Kolichowskiej, za jej pośrednictwem Elżbieta załatwiła Justynie pracę w cukierni.
który zajął się Justyną w czasie jej choroby. Jako jedyny człowiek z zewnątrz znał prawdę o związku Zenona z dziewczyną.
która u niej się zestarzała.
mieszkał u niej razem z żoną. Kiedy zachorował i nie mógł pracować, dzięki wstawiennictwu Elżbiety nie został wyrzucony z kamienicy.
mieszkańcy kamienicy przy ulicy Staszica.
Miłość do Elżbiety była dla Zenona pierwszym uczuciem wieku młodzieńczego, uczuciem, które od początku niosło za sobą cierpienie. Zakochał się w niej, kiedy był w gimnazjum i udzielał jej korepetycji. Dziewczyna, wówczas piętnastoletnia, traktowała go z wyższością, dokuczała mu, a on pomimo wszystko z uporem wracał do niej następnego dnia. Po jego wyjeździe za granicę na studia, ich kontakt się zerwał.
Podczas ostatnich wakacji w Boleborzy i krótkim pobycie w mieście, Zenon zobaczył Elżbietę na ulicy i postanowił ją odwiedzić, by przekonać się, że jego „sztubackie” uczucie minęło. Z przekory zjawił się u niej kolejnego dnia, rozumiejąc, że nadal ją kocha. Przed powrotem do Paryża również Elżbieta zakochała się w nim. Było to trudne uczucie. Rozdzieleni na rok, musieli sobie zaufać, choć wątpliwa jest w tym czasie wierność Zenona, który w Paryżu miewał liczne „przygody”, tłumacząc je zaspokajaniem potrzeb fizycznych.
Ich uczucie, wystawione na próbę w momencie ponownego związania się Zenona z Justyną, przetrwało. Po krótkim rozstaniu, Zenon pojechał do Warszawy za Elżbietą, by ponownie prosić ją o rękę. Ziembiewicz twierdził, że jego miłość do Elżbiety to uczucie idealne. Zgadzali się ze sobą na wielu płaszczyznach, znalazł w niej oparcie i zrozumienie oraz wsparcie, którego potrzebował w czasie narastającego niepokoju, związanego z romansem z Justyną. Elżbieta wybaczyła zdradę, biorąc częściowo na siebie załatwienie spraw związanych z Bogutówną, co świadczyło o jej głębokim uczuciu do Zenona. Niestety, w pewnym momencie nie potrafiła dać sobie ze wszystkim rady, kiedy mąż obarczył ją winą za chorobę psychiczną Justyny, za to, że na jej tragedii zbudowali swoje szczęście. Elżbieta stopniowo traciła złudzenia, że ich małżeństwo ma szansę na prawdziwe szczęście i spokój. Zenon coraz bardziej oddalał się od niej, skupiając się głównie na strachu przed ujawnieniem jego związku z Justyną. Była to miłość tragiczna, w którą nieustannie wdzierała się niezakończona sprawa Bogutówny.
ich związek, który narodził się podczas ostatnich wakacji Zenona w Boleborzy od początku według założeń Zenona miał się zakończyć w dniu jego wyjazdu do Paryża. Potem wielokrotnie Ziembiewicz zastanawiał się, co nim kierowało, kiedy zainteresował się córką kucharki, dlaczego wszędzie ją spotykał, a ona zawsze szukała jego towarzystwa. Urzekła go radością życia, naiwnym podejściem do wielu spraw i oddaniem. Niczego tak naprawdę jej nie obiecywał. Ich ponowne spotkanie po roku było zupełnie przypadkowe, ponieważ Zenon nie wiedział, że dziewczyna przebywa w mieście.
Początkowo ich cotygodniowe spotkania w jego pokoju hotelowym tłumaczył tym, że ma zamiar oddać pieniądze , których nie wypłacili Bogutowej jego rodzice. Justyna zaspokajała jego fizyczne potrzeby. Kiedy podjął decyzję, że należy zakończyć związek, okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Zenon dał jej pieniądze, mówiąc, że jej decyzji pozostawia to, co zrobi z ciążą. W rzeczywistości zapewne zaopiekowałby się nią i dzieckiem, o czym świadczyła jego późniejsza opieka nad Justyną, dawanie jej pieniędzy na utrzymanie, sprowadzenie lekarza, kiedy zaczęła chorować.
Romans wpłynął destrukcyjnie zarówno na Ziembiewicza, jak i Bogutównę. Zenon wciąż odczuwał niepokój, bojąc się, że o jego związku z Justyną dowiedzą się inni, potem winił się za jej stan psychiczny i starał się za wszelką cenę pomóc dziewczynie, chociaż zawsze znajdował wytłumaczenie dla swoich poczynań. Dla Justyny jej pierwsza miłość, którą naiwnie obdarzyła syna pracodawców matki, pomimo różnic społecznych i wiary w to, że potem będą razem, miała tragiczny finał. Mamy tu do czynienia jednocześnie z mezaliansem
Dzieliła ich pozycja społeczna, wykształcenie, różnice majątkowe. Bogutówna w Zenonie widziała najbliższą osobę, jaka jej została po śmierci matki, sądziła, że ich związek ma szansę istnieć, lecz okazało się, że z czasem Zenon stawał się coraz bardziej obcy. Usunięcie ciąży i wyrzuty sumienia z tym związane, zapoczątkowały chorobę psychiczną, która coraz bardziej się pogłębiała i doprowadziła ją do kresu wytrzymałości.
Aby uwolnić się od swojej udręki, postanowiła zabić siebie i Zenona. Oślepiony Zenon sam odebrał sobie życie, a ona czekała na wyrok w więzieniu. Ich romans zniszczył również szczęście małżeńskie Elżbiety i Zenona, którzy nie potrafili zaznać prawdziwej radości, ponieważ nieustannie powracała sprawa Justyny i jej żądania. Zenon, Justyna i Elżbieta, uwikłani w swoisty trójkąt uczuciowy, zapłacili drogą cenę za krótki romans Ziembiewicza i Bogutówny. On stracił spokój ducha i starał się nie dostrzegać swojej winy, Justyna – straciła dziecko i zamknęła się w świecie urojeń i snów, a Elżbieta, największa ofiara tej historii, straciła złudzenia, kiedy okazało się, że pomimo zapewnień męża, Justyna wciąż istniała w ich życiu.
kariera Zenona to droga, którą przebył zasadniczo dość przypadkowo, z poczuciem zaprzedania własnych wartości. Od najmłodszych lat musiał zarabiać na swoją nauk.. Podczas ostatnich wakacji u rodziców postanowił, że będzie żył uczciwie. Pierwszym krokiem, który zrobił wbrew sobie i który pozostawił po sobie pewien niesmak, była zgoda Zenona na pisanie artykułów według wymagań Czechlińskiego do lokalnej „Niwy”. Praca ta dała Ziembiewiczowi możliwość ukończenia studiów w Paryżu.
Po powrocie dostał propozycję objęcia stanowiska redaktora gazety, na co się zgodził w nadziei, że praca ta, z trudem zaspokajająca jego ambicje, potrwa kilka miesięcy, w ciągu których spłaci dług zaciągnięty na studia. Pracując w gazecie stał się pionkiem Czechlińskiego, pisał tak, jak od niego wymagano, zgadzał się na zamieszczanie artykułów, których nie popierał. Potem zaczął kierować się myślą, by jak najszybciej ożenić się z Elżbietą, by zabrać ją z domu ciotki, lecz na to musiał mieć pieniądze.
Dzięki koneksjom Czechlińskiego został mianowany na prezydenta miasta. Początkowo miał ambicję zbudowania domów dla robotników, lecz cofnięto fundusze na budowę. Utworzył park na wybrzeżu Chązebiańskiego Przedmieścia, pijalnię mleka dla dzieci, korty tenisowe, boisko do gry w koszykówkę i siatkówkę, lecz i to pociągnęło za sobą niekorzystne konsekwencje, bo miasto musiało wypłacić odszkodowanie właścicielowi klubu nocnego, który Zenon zamknął.
Jego marzenia, by stworzyć miasto podobne do jednej ze stolic, którą zwiedzał z żoną podczas podróży poślubnej, legły w gruzach. Widział rozbieżność swoich ulotnych zamierzeń i możliwości. Potrafił jednak przybrać maskę dyplomaty, człowieka obytego w towarzystwie, rozgadanego i wesołego, choć w rzeczywistości był zamknięty w sobie i małomówny. Obarczony winą za rozkaz strzelania do robotników, chociaż nie miał na to żadnego wpływu, zrozumiał, że był wykonawcą czyichś poleceń. Nie potrafił za swoje czyny i decyzje brać odpowiedzialności, często widząc trudności w czynnikach zewnętrznych. Jego kariera, szybka i błyskotliwa, dająca mu awans społeczny, przybrała dla Zenona nieoczekiwanie tragiczny obrót i zakończyła się jego samobójstwem.
Zenon Ziembiewicz już od najmłodszych lat wykazywał się inteligencją i kończył każdą klasę świadectwem z wyróżnieniem. Osiągnięcia w nauce pozwoliły mu zdobyć stypendium, które umożliwiło mu wyjazd na uczelnię w Paryżu. W czasie wojny stracił dwa lata studiów i musiał z własnych funduszy pokryć ostatni rok nauki. Rodzice nie byli mu w stanie pomóc i wówczas skorzystał z propozycji Chechlińskiego. Obiecał napisać szereg artykułów do nowopowstającego dziennika regionalnego. Choć czuł, że Czechliński nie należał do osób, którym byłby w stanie zaufać, że godząc się na jego propozycję, zaprzedaje samego siebie, zmuszony był zgodzić się na pisanie według wymagań pracodawcy.
Po roku wrócił do miasta i otrzymał kolejną propozycję od Czechlińskiego, który był najwyraźniej zadowolony z jego felietonów. Miał objąć stanowisko redaktora „Niwy”. Zenon początkowo sądził, że będzie to praca tymczasowa, dzięki której spłaci dług zaciągnięty na naukę, potem kierował się kwestiami finansowymi i świadomością, że będzie musiał zapewnić byt również swojej żonie. Po raz kolejny doszło do zaprzedania swoich wartości i światopoglądu na rzecz pracy, w której narzucano mu z góry, co miał pisać, jak miał pisać i czyje artykuły zamieszczać w gazecie.
Po pewnym czasie, dzięki koneksjom Czechlińskiego, został mianowany na prezydenta miasta. Musiał jednak wyrazić zgodę na sposób przyszłych rządów w ratuszu. Osiągnął wysokie stanowisko i początkowo z głową pełną wzniosłych planów, chciał zrealizować marzenie miasta przyjaznego ludziom. Zainspirowany wizytą w jednej z europejskich stolic, pragnął zrobić wszystko, by polepszyć życie biedoty i robotników. Rozpoczął budowę domów dla robotników, założył park dla ludzi, otworzył pijalnię mleka dla dzieci, zbudował korty tenisowe, boisko do gry w koszykówkę i siatkówkę, by mieszkańcy miasta mieli gdzie spędzać wolny czas. Zaczął bywać w towarzystwie, jeździł na polowania, urządzał rauty w swoim domu.
Z syna zubożałego szlachcica bez majątku stał się człowiekiem bogatym, na wysokim stanowisku, cenionym przez ludzi, którzy postrzegali jego szybką karierę jako piękną. Jednak sprawy przybrały zły obrót i cofnięto fundusze na budowę domów, a właściciel klubu, który dzięki interwencji Zenona został zamknięty, wygrał proces i miasto musiało wypłacić mu wysokie odszkodowanie. Zaczęły się również masowe protesty robotników przeciwko władzy. Został wydany rozkaz strzelania do robotników, zebranych pod ratuszem, o czym Ziembiewicz dowiedział się zbyt późno i za co został obwiniony. Dodatkowo jego uwikłanie się w romans z Justyną Bogutówną i ciągnący się miesiącami niepokój, doprowadziły mężczyznę do stopniowego zatracenia wartości moralnych i jego upadku jako człowieka.
Nałożenie się na siebie problemów osobistych i związanych z objętym stanowiskiem, zakończyło się dla Ziembiewicza tragicznie. Zaatakowany przez byłą kochankę, okaleczony, popełnił samobójstwo. Samobójstwo to było końcem jego tragicznego losu jako jednostki i członka danej zbiorowości ludzkiej.
ze względu na wielu bohaterów powieści oraz przedstawienia ich dziejów w sposób szczegółowy, w powieści można wyróżnić wiele wątków pobocznych:
to platoniczne i tragiczne uczucie jest ważnym etapem w życiu piętnastoletniej Bieckiej. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że jej miłość nie zostanie odwzajemniona, lecz traktowała ją z pietyzmem i pielęgnowała w sobie, na niej skupiając swoje wszystkie myśli. Poza Awaczewiczem i ich krótkimi spotkaniami, zawsze u nauczycielki francuskiego, świat dla niej nie istniał. Dopiero, kiedy odkryła, że mężczyzna jest kochankiem jej nauczycielki, zrozumiała, że istnieje coś poza miłością i ślepym zapatrzeniem. Szok ten sprawił, że stała się bardziej wyczulona na nieszczęścia innych ludzi, dostrzegła biedę rodzin, mieszkających w kamienicy ciotki i wielokrotnie wstawiała się za nimi.
Można w niej dostrzec swoistą przemianę wewnętrzną, ale też zamknięcie się na uczucia własne, które zmieniły się dopiero w chwili, kiedy zakochała się w Zenonie. Awaczewicz jeszcze przez kilka lat pojawiał się w jej życiu – nie wiadomo jednak, jak do tego doszło, że stał się częstym gościem w domu Kolichowskiej. Zenonowi wyznała, że z mężczyzną łączy ją coś w rodzaju przyjaźni.
córka ogrodnika z majątku Tczewskich, Borbockiego, wyjechała do miasta, gdzie wyszła za mąż. Początkowo, kiedy jej mąż pracował, wynajmowali mieszkanie u Kolichowskiej, później groziła im eksmisja, lecz pani Cecylia zgodziła się, by przenieśli się do piwnicy, gdzie nie mieli nawet wody. Zajmowali niewielki kącik, w którym większość miejsca zajmowało łóżko. Gdy mąż odszedł od niej, straciła wolę walki o cokolwiek. Siadywała na stercie gałęzi z małym synkiem, potem wyprowadzała na podwórko ślepnącą córeczkę. Kolejno traciła dzieci. Przedwcześnie postarzała, zmarła na gruźlicę. Jej los to przykład upadku człowieka, który niczym szczur żyje pod podłogą, by uniknąć umierania z głodu na ulicy.
Cecylia to jedna z głównych postaci powieści. Na jej przykładzie można obserwować ucieczkę kobiet, które w latach młodości cieszyły się zdrowiem i urodą, przed starością. Kolichowska przez długi czas nie potrafiła pogodzić się z tym procesem, bardziej dostrzegając go u swoich znajomych niż u samej siebie. Ostatnie lata jej życia to poddanie się starości i chorobie, która uzależniała ją coraz bardziej od Elżbiety.
W „Granicy” autorka ukazuje przedstawicieli różnych klas społecznych, charakteryzując ich poprzez działania, życie i analizę charakterów.
Ziemiaństwo reprezentują Walerian i Żancia Ziembiewiczowie, zamieszkujący Boleborzę. Tę zubożałą klasę ze wszystkimi wadami, które najlepiej dostrzega powracający na każde wakacje do domu Zenon, cechuje typowo szlacheckie rozumowanie. Walerian Ziembiewicz hołdujący przeszłości, przywiązany do swojego herbu szlacheckiego, spędza czas na bezowocnym chodzeniu po łąkach z dubeltówką, uwodzeniu dziewcząt i pilnowaniu, by pracownicy nie kradli własności hrabiostwa Tczewskich. Jego żona zajmuje się głównie kwiatami i grą na fortepianie oraz zarządza służbą. Są ludźmi powierzchownie wykształconymi, co szczególnie razi młodego Zenona.
Swoista nieumiejętność odnalezienia się w nowej sytuacji i nieudolność prowadzenia majątku, doprowadziła Ziembiewiczów do utraty własnego dziedzictwa, po czym zmuszeni byli podjąć pracę zarządcy u ludzi bogatych. Nadal jednak podtrzymują znaczenie swojej warstwy, próbują żyć po „pańsku” według szlacheckiej tradycji, trwając w swym świecie. W rzeczywistości mają też znikomy wpływ na politykę, a ich przynależność do tej warstwy społecznej poświadcza jedynie stary klejnot szlachecki, stojący w oszklonej szafce.
Bogacze reprezentowani w powieści Nałkowskiej przez rodzinę Tczewskich to ludzie, którzy wywierają największy wpływ na życie społeczne, towarzyskie, polityczne i gospodarcze. Są właścicielami okolicznych majątków, tartaków, młynów i gorzelni. To im Walerian Ziembiewicz zawdzięcza „spokojny kawałek chleba na stare lata”. Dzięki zamożności, odgrywają decydującą rolę w różnych decyzjach, związanych z państwem, są w stanie wpływać na sytuację polityczną kraju.
W mieście podporządkowana jest im lokalna „Niwa”. Czechliński i Ziembiewicz są w rzeczywistości wykorzystywani do ich celów. Jako warstwa są groźni, jako pojedyncze jednostki czasem groteskowi w swym zachowaniu (Wojciech Tczewski zajmujący się problemem kłusownictwa, Olgierdowa Tczewska starająca pomimo wieku się nadal uwodzić mężczyzn, zachowująca się jak młoda dziewczyna, żyjąca skandalami i pojedynkami, bez których nie istniała dla niej miłość). Każdy, kto chciał zrobić karierę, musiał liczyć się z ich wpływem i musiał im podlegać.
Mieszczaństwo to w „Granicy” Cecylia Kolichowska, Marian Chązowicz – właściciel cukierni, Julian Toruciński – właściciel sklepu bławatnego, Zenon i Elżbieta Ziembiewiczowie, urzędnicy, mieszkający w kamienicy Kolichowskiej od frontu). To warstwa społeczna posiadająca pewien majątek, lecz zmuszona zarabiać na swoje utrzymanie. Odnoszą się pogardliwie i z wyższością do osób, które są od nich zależne lub są ich pracownikami. Kolichowska stwarzała pozory zamożności, gromadząc w salonie masę tandetnych mebli, które świadczyły o tym, że kiedyś żyła w dobrobycie. Mają świadomość swojej pozycji towarzyskiej, choć w rzeczywistości cechuje ich brak wpływów takich, jakie posiadają Tczewscy.
Robotnicy to ludzie, którzy pracowali w fabryce lub hucie (Franek Borbocki, Marian Chąśba), lub na służbie u ludzi zamożniejszych (Karolina Bogutowa, kucharka Michalina, dozorca Ignacy). Do warstwy tej należą również ludzie, pracujący w folwarkach. Dzięki pracy mogą zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe i nie grozi im śmierć głodowa. To ludzie, którzy żyją wyłącznie pracą, ograniczającą ich świat do wykonywanych czynności. Praca dla nich to podstawowy cel życia, dzięki któremu znaczą coś w społeczeństwie. Robotnicy godzą się na ciężkie warunki pracy, ponieważ mają świadomość, że nie mogą o nic się dopominać, mają ograniczone prawa. Objawem wzrastającej niechęci do systemu, do masowych zwolnień, złych warunków pracy, szykanowania i odbierania im godności przez pracodawców (przeszukiwanie rzeczy, wykorzystywanie młodych dziewcząt) jest masowy marsz robotników na ratusz, zakończony tragicznie strzelaniem do ludzi, aresztowaniami i procesami.
Bezrobotni to ludzie stojący najniżej w społeczeństwie, żyjący na skraju nędzy, pozbawieni opieki lekarskiej, własnej godności. Nie mają podstawowych środków do życia. Bieda tych ludzi uwidacznia się najbardziej w historii Jasi Gołąbskiej, która wyłącznie dzięki wstawieniu Elżbiety, nie znalazła się na ulicy razem ze swoją rodziną. Gołąbscy mieszkali w piwnicy, bez okien, bez wody i centralnego ogrzewania, zajmując kąt, w którym większość miejsca zajmowało łóżko. Na tym łóżku spała cała rodzina. W tej warstwie umierali ludzie, nie tylko starzy, lecz młodzi i dzieci, które pozbawione żywności i żyjące w niehigienicznych warunkach, umierały w wieku kilku lat. Oznaką pozbawienia całkowitej godności biedoty były chwile, kiedy dozorca Ignacy otwierał furtkę do ogrodu Kolichowskiej, a mieszkańcy suteren zbierali się, by popatrzeć z daleka na zielone drzewa i kwiaty.
Nałkowska przedstawia w „Granicy” zwątpienie w niezawisłość i słuszność norm moralnych. Przedstawia w sposób interesujący proces odejścia od etycznego światopoglądu i przekroczenie tym samym granicy moralnej. Przedstawia również skutki odrzucenia tego, co powszechnie uważane jest za moralne i ukazuje tragizm konsekwencji.
Postać Zenona Ziembiewicza cechuje dualizm postaw – zarówno postaw poglądowych, jak i życiowych. Jako młody człowiek, kierowany wzniosłymi ideami, chciał poprzez życie iść w myśl zasady „być uczciwym”. Lecz świat jego wyobrażeń i poglądów, w zetknięciu z przeciwnościami losu legł z gruzach. Uczciwość, którą chciał się kierować, zostaje zastąpiona kompromisowością i uległością.
Ziembiewicz zaprzedaje własną osobowość w imię osiągnięcia celu i spełnienia oczekiwań innych. Początkowo czuje coś w rodzaju niesmaku, jednak w każdej sytuacji znajduje usprawiedliwienie dla swoich działań. Takie poczynania mają miejsce zarówno na płaszczyźnie życia osobistego, jak i jego działalności publicznej. W życiu prywatnym uwikłał się w swoisty trójkąt uczuciowy z Justyną Bogutówną i Elżbietą Biecką. Nie potrafił podjąć jednoznacznej decyzji, co do zakończenia znajomości z Justyną. W wyniku braku zdecydowania i względności poczynań, krzywdzi obie kobiety.
Justyna, doprowadzona do załamania nerwowego i choroby umysłowej, próbuje popełnić samobójstwo. Elżbieta natomiast przez cały czas musi wspierać męża. Walczy z zazdrością o inną kobietę i również ponosi konsekwencje związku Zenona z Bogutówną. W sferze prywatnej Zenon podąża śladami swojego ojca, którego zawsze oceniał negatywnie i pogardliwie ze względu na liczne romanse z dziewczynami ze wsi. Nie dostrzega krzywdy, wyrządzanej Elżbiecie, kiedy żąda od niej wsparcia i pomocy w problemach z Bogutówną. Krzywdzi również Justynę, nie kończąc z nią romansu, dając jej złudną nadzieję na wspólną przyszłość. Kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę, to jej pozostawia decyzję, co z tym zrobić. Sam skupia się jedynie na ukrywaniu swojego romansu przed opinią publiczną.
Problem moralności w życiu prywatnym Zenona Ziembiewicza dotyczy przede wszystkim niemożności podjęcia stanowczej decyzji, co w efekcie prowadzi do tragedii. Nie dostrzega zła, jakie czyni brakiem zdecydowania, nie dostrzega wyrządzonych krzywd, zawsze obwiniając kogoś innego. Granica moralności zostaje przekroczona wielokrotnie. Zenon pozostawia decyzję, dotyczącą przyszłości dziecka, wyłącznie Justynie. Dając jej pieniądze wyzbywa się odpowiedzialności, by potem obwiniać dziewczynę o to, że sama zdecydowała, by usunąć ciążę. Wielokrotnie okłamuje Elżbietę, mówiąc jej, że sprawa z Justyną została zakończona, lecz tak naprawdę nadal się z nią spotyka, łoży na jej utrzymanie i dostaje od niej listy. Krzywdzi ją, kiedy namawia żonę, by załatwiła pracę Bogutównie. W efekcie, by pozbyć się wyrzutów sumienia, mówi żonie, że to przez jej rozmowę z Justyną wszystkie sprawy tak się potoczyły, że oni zbudowali swoje szczęście na tragedii Bogutówny. Obarczając winą innych, Zenon próbuje uspokoić swoje własne sumienie, choć tak naprawdę cały czas odczuwa niepokój.
Jeżeli chodzi o kwestię moralności Zenona na płaszczyźnie jego życia publicznego i kariery, dotyczy ona głównie sposobu, w jaki został prezydentem miasta i tragicznego finału manifestacji robotników pod ratuszem. Zenon mając początkowo ugruntowaną ideologię i moralny fundament, z biegiem czasu wchodzi w różnego rodzaju powiązania i związki, które przynoszą mu coraz to większe profity. Jego sukces był możliwy poprzez spełnienie oczekiwań innych ludzi - ich sugestii i nakazów. Ziembiewicz w takim postępowaniu zaprzedał siebie, stał się marionetką, osobą, która zatraciła własne „ja” oraz kimś, komu brak było suwerenności i niezależności. Staje się takim, jakim chce go widzieć społeczeństwo. Tak naprawdę jest konformistą i dorobkiewiczem.
Zenon w każdej trudnej dla niego sytuacji przekracza granicę moralną. Jego poglądy pozostają w jaskrawym rozdźwięku z tym, co robi i jaki jest tego efekt końcowy. Ostatecznym upadkiem jego moralności jako prezydenta miasta, jest bierna postawa wobec decyzji o strzelaniu do robotników, o co został obwiniony. W rzeczywistości ta decyzja została podjęta wcześniej bez jego udziału, lecz on się jej nie sprzeciwił.
Nałkowska, poprzez prezentację złożonej postaci Zenona Ziembiewicza, jego subiektywnego poczucia moralności, ukazuje efekt porzucenia norm moralnych. Doprowadza to do tragedii zarówno człowieka jako jednostki, jak i tragedii innych ludzi. Porzucenie moralności świadczy również o odrzuceniu człowieczeństwa. To właśnie właściwe rozróżnienie dobra i zła jest dowodem na to, czy w pełni jest się człowiekiem. Uprawiając w powieści pewien rodzaj moralizatorstwa, zmusza czytelnika do wyciągania odpowiednich wniosków i ocenienia działań bohaterów.
Miłość w „Granicy” Zofii Nałkowskiej jest jednym z głównych wątków powieści. Można tu znaleźć nie tylko przykłady miłości między kobietą a mężczyzną, lecz także miłości matczynej czy też miłości syna do matki.
Miłość Zenona i Elżbiety zapewne byłaby uczuciem bezgranicznym i wyjątkowym, co szczególnie widoczne było podczas ich podróży poślubnej, gdyby nie romans Zenona i Justyny. Justyna z kolei obdarzyła Ziembiewicza uczuciem naiwnym i pełnym ufności. Zenon swoje uczucia do Elżbiety postrzegał jako doskonałe, zaś z Justyną łączyło go przede wszystkim pożądanie.
Bardzo charakterystyczna jest miłość Waleriana i Żanci Ziembiewiczów. On – wieczny erotoman, zdradzający żonę z dziewczynami ze wsi, szukający po każdej zdradzie wyrozumiałości żony i jej wybaczenia, kochał ją szczerze. Ona – wybaczająca mu wszystko i pobłażliwie patrząca na jego romanse, przez wiele lat ich małżeństwa była mu wierna. Swoistym symbolem ich wzajemnej miłości był gest obojga na koniec dnia – Walerian całował dłoń żony, a ona całowała jego rękę.
Pani Cecylia przez wiele lat kochała swojego syna, pragnąc, by wrócił z zagranicy, choć poświęciła ich bliskość, by związać się z innym mężczyzną. Kiedy po latach Karol przyjechał z zagranicy, zrozumiała, że stał się dla niej obcym człowiekiem, którego jednak potrafiła polubić. Karol nie potrafił pogodzić się z faktem, że uwielbiana przez niego matka związała się z nieodpowiednim mężczyzną. Był zazdrosny miejsce w jej życiu. Ślepą miłością darzy swojego męża lenia i nieudacznika, Łucja Posztraska. Nie widzi jego wad i zawsze potrafi stanąć w jego obronie.
Motyw miłości nieszczęśliwej obrazuje miłość Elżbiety do Zenona, która rozbudziła w kobiecie kobiecość, dała poczucie bezpieczeństwa i pozorne szczęście. Kiedy dowiedziała się, że inna kobieta oczekuje dziecka Zenona, postanowiła poświęcić siebie, swoje uczucia i prawo do miłości. Zerwała z mężczyzną. Walczyła z tęsknotą za nim i nadzieją, że odezwie się do niej. Wróciła do Ziembiewicza pewna, że zakończył sprawę z Justyną, ponownie mu zaufała, a potem razem z nim starała się nieść poczucie winy i obowiązku wobec innej kobiety. Równie nieszczęśliwe było uczucie Justyny do Zenona, przez niego potraktowane jako przelotna przygoda, dla niej ważne i niosące nadzieję na przyszłość. Naiwność, z jaką godziła się być jego kochanką, zapewnienia, że zniesie wszystkie męki, skoro on jest przy niej, świadczyły o intensywności jej uczuć, a jednocześnie były próbą pogodzenia się z samotnością i zagubieniem po śmierci matki.
Romans Zenona i Justyny to również przykład nieszczęśliwego związku. Ich znajomość, która narodziła się podczas ostatnich wakacji Zenona w Boleborzy od początku według założeń Zenona miał się zakończyć w dniu jego wyjazdu do Paryża. Potem wielokrotnie Ziembiewicz zastanawiał się, co nim kierowało, kiedy zainteresował się córką kucharki, dlaczego wszędzie ją spotykał, a ona zawsze szukała jego towarzystwa. Urzekła go radością życia, naiwnym podejściem do wielu spraw i oddaniem. Niczego tak naprawdę jej nie obiecywał. Kiedy podjął decyzję, że należy zakończyć związek, okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Romans wpłynął destrukcyjnie zarówno na Ziembiewicza, jak i Bogutównę. Zenon wciąż odczuwał niepokój, bojąc się, że o jego związku z Justyną dowiedzą się inni, potem winił się za jej stan psychiczny i starał się za wszelką cenę pomóc dziewczynie, chociaż zawsze znajdował wytłumaczenie dla swoich poczynań. Dla Justyny jej pierwsza miłość, którą naiwnie obdarzyła syna pracodawców matki, pomimo różnic społecznych i wiary w to, że potem będą razem, miała tragiczny finał.
„Granica” Nałkowskiej to galeria kobiecych postaci. Kobiet starych, dla których życie powoli się kończy i które starają się nadal jakoś funkcjonować, choć czasy ich świetności dawno przeminęły (znajome Cecylii Kolichowskiej):
Była kobietą zniszczoną życiem i pracą, dla której świat ograniczał się do wypełniania obowiązków i która poza kuchnią obserwowała życie państwa przez okno, jest.
to kobieta, która nie potrafi pogodzić się ze swoją starością, dla której starość to ostateczny etap życia.
pozornie niedostępna i zimna, co często zarzucał jej mąż, w rzeczywistości ma dobre serce. Nie potrafi przejść obojętnie obok ludzkiego nieszczęścia.
to kobieta o prostym, naiwnym sercu. Zakochana w synu pracodawców matki, zraniona i oszukana, nie potrafi odnaleźć się w sytuacji, po usunięciu ciąży. Doprowadza ją to do załamania psychicznego.
– matka Elżbiety – pomimo upływu czasu i starzenia się, nadal romansuje z mężczyznami i nie potrafi być wierna mężowi.
jest przedwcześnie zniszczona biedą, problemami z mężem i śmiercią dzieci.
może zadziwiać miłością do męża nieudacznika i pijaka. Zawsze go broni i usprawiedliwia.
przez wiele lat wybaczała zdrady męża i pomimo wszystko kochała go szczerze.
kochanka Zenona z czasów jego nauki w Paryżu, w obliczu śmierci godziła się z faktem, że wybranek jej nie kocha, a sama obdarzyła go miłością bezgraniczną.
Żony w „Granicy” to kobiety, które stanowią oparcie dla mężczyzn, kochają ich niekiedy ślepą miłością i wybaczają zdrady.
godziła się z faktem, że mąż zdradza ją z innymi, wybaczała mu. Żyli ze sobą szczęśliwie przez wiele lat.
pierwsze małżeństwo zawarła z wielkiej miłości i również akceptowała, bez słowa skargi, ideały męża. Po jakimś czasie dowiedziała się, że mąż miał kochankę i po ucieczce z kraju, związał się z nią. Drugie małżeństwo wyniszczyło Kolichowską, zmieniło jej charakter i odizolowało od życia towarzyskiego. Była nieświadoma, że i Kolichowski ją zdradza. Przekonała się o tym po jego śmierci, kiedy znalazła dowody na jego niewierność. Jednakże po wielu latach żal do męża osłabł i potrafiła bronić go w rozmowach z synem.
wybaczyła Zenonowi związek z Justyną Bogutówną i stała się wobec niego uległa, pomagając mu w rozwiązywaniu problemów z dziewczyną. Zenon uzależniony był od jej zdania, opinii, towarzystwa, ponieważ częściowo na barki żony mógł przenieść odpowiedzialność za swoje czyny, miał z kim o wszystkim rozmawiać i wiedział, że Elżbieta zawsze stanie po jego stronie.
nie zwracała uwagi na gorzką prawdę o swoim mężu i miała wytłumaczenie na każdy zarzut pod jego adresem. Sama potrafiła prosić Kolichowską o pieniądze, które później mąż przepijał lub przegrywał. Widziała w nim samo dobro, które uczyniło z niego człowieka bezsilnego wobec świata i innych ludzi.
to matka, która przez wiele lat oczekiwała na powrót swojego jedynego syna z zagranicy. Dziecko było całym jej światem do momentu, kiedy musiała wybierać między małżeństwem a synem, który był zazdrosny o jej drugiego męża. Wywiozła schorowanego syna do sanatorium i pozostawiła go tam na długie lata.
Matczynym uczuciem, którego jednak nie potrafiła okazywać, obdarzyła Elżbietę. Wiedziała, że dziewczyna nie zastąpi jej utraconego syna. Kiedy ten wrócił z zagranicy z trudem rozpoznała w nim swoje dziecko, mówiąc, że wraca do niej starszy od pierwszego męża w chwili, kiedy musiał uciekać z kraju. Ostatnie tygodnie jej życia zbliżyły do siebie Cecylię i Karola i podczas długich rozmów wyjaśnili sobie powody, jakie kierowały nimi przed laty.
kochała syna miłością bezwzględną, akceptując jego wady i dziwactwa, ciesząc się ze szczęścia syna w małżeństwie, lecz tak naprawdę nie starając się doszukać przyczyn jego niepokoju. Zawsze potrafiła znaleźć dla niego wytłumaczenie i usprawiedliwienie. W jej oczach Zenon był uosobieniem sukcesu, błyskotliwej kariery.
traciła kolejno dzieci, które umierały z biedy i niedożywienia. Pogodziła się jednak z tym faktem, mówiąc, że Bóg wie, co robi, bo ona nie dałaby rady ich wychować. Jest troskliwą matką, co szczególnie widać w opiece nad najmłodszą, tracącą wzrok córeczką. Po śmierci dziewczynki, straciła ochotę do życia.
Doskonałą matką jest Elżbieta Ziembiewiczowa, która bardzo kocha synka i dla której dziecko jest uwieńczeniem jej wielkiej miłości do męża i ich szczęściem. Z niewyjaśnionych pobudek zostawia jednak po śmierci męża synka pod opieką teściowej i wyjeżdża za granicę.
Matką, która samotne macierzyństwo i trudy wychowania dziecka, przyjęła z pokorą jest Karolina Bogutowa. W powieści jest również przykład matki, która stanowi bardzo charakterystyczną indywidualność. To Władysława Niska, która jako panna z dzieckiem nie może znaleźć pracy i co jakiś czas zmuszona jest do oddania swojego małego Zbysia do Opieki. Kiedy znajduje pracę, sprowadza do domu pracodawców dziecko w nadziei, że państwo polubią doskonałego w oczach matki chłopca. Potrafi awanturą i groźbami, nieomal siłą, zabierać Zbysia z Opieki, o którego dba i który jest dla niej wszystkim.
W „Granicy” mamy przykład kariery, określanej jako piękna i szybka. Młody Ziembiewicz, syn zubożałego szlachcica, od najmłodszych lat musi pracować, żeby opłacić szkoły. Po skończonych studiach szybko dostaje stanowisko redaktora w gazecie, a po kilku miesiącach zostaje prezydentem miasta.
Kariera jest dla niego równoznaczna z zaprzedaniem własnych wartości i ambicji. Nagły awans społeczny i próby odnalezienia się w nowej sytuacji sprawiają, że Zenon zakłada maskę i w towarzystwie innych ludzi staje się zupełnie kimś innym, niż jest w rzeczywistości. Wszystkie jego wzniosłe plany, które miały polepszyć byt mieszkańców miasta, legły w gruzach, choć trudno jest się doszukać w tym jego złej woli, ponieważ zależały w dużej mierze od czynników zewnętrznych, takich jak cofnięte fundusze na budowę domów dla robotników.
Z czasem Ziembiewicz, który miał piękne marzenia, stał się typowym urzędnikiem, który tłumaczył, że chciał dobrze, lecz ludzie mieli za duże wymagania. Kariera Ziembiewicza została okupiona dużą ceną, poświęceniem własnego małżeństwa oraz siebie. Zaprzeczając sobie, spełniając oczekiwania innych, ukrywając przed światem swój romans z Justyną, żył w nieustannym lęku i próbował odsunąć od siebie odpowiedzialność za wszystko, co nie potoczyło się po jego myśli.
Władza w „Granicy” jest siłą wykonawczą. To właśnie osoby mające władzę nie rozumieją postulatów robotników. Strzelają do manifestantów pod ratuszem. Następnie aresztowaniami i procesami próbują rozwiązać konflikty społeczne, nie starając się poprawić warunków bytowych najbiedniejszych. Jest to jednocześnie potwierdzenie podziału społeczeństwa, oznaka wyższości oraz ostoja systemu, którego za wszelką cenę broni, nawet za cenę ludzkiego istnienia. Władzę w powieści reprezentuje Zenon Ziembiewicz jako prezydent miasta. Ziembiewicz próbował czynić dobro dla mieszkańców i ulżyć robotnikom w ich ciężkiej sytuacji życiowej. Pragnąć polepszyć ich warunki mieszkaniowe. W wyniku słabej osobowości został jednym z oprawców, potwierdzając tym, że tylko ci, którzy mają władzę, decydują o losie innych.
W powieści Nałkowskiej pani Cecylia Kolichowska, kobieta, która w młodości lubiła podróżować i bawić się, w wieku dojrzałym zarządzała kamienicą dość twardą ręką, ostatnie dni spędziła w łóżku, nie mogąc chodzić i będąc uzależnioną od pomocy innych osób. Choruje również Adela i ma świadomość, że wkrótce umrze, dlatego ogromnym uczuciem obdarza Zenona. Choroba Karoliny Bogutowej to cierpienie ostatnich lat, które zbyt późno zdiagnozowane, kończy się jej śmiercią. Dwa lata umiera na raka matka Jasi Gołąbskiej, pod koniec życia całkowicie tracąc kontakt ze światem. Na gruźlicę umiera Jasia, która ostatecznie poddaje się chorobie, kiedy chowa swoje ostatnie dziecko. Kolejno chorują dzieci Jasi, z biedy, z niedożywienia, w złych warunkach do życia, a jej najmłodsza córeczka ślepnie, kiedy mieszkają w piwnicy. Z własną chorobą pogodzony jest Karol Wąbrowski, który wiele lat nie mógł się poruszać. Od kiedy zaczął nosić gorset, mógł robić prawie wszystko, co go uszczęśliwia. Choroba psychiczna Justyny wyniszcza ją emocjonalnie, doprowadza do zachwiania jej postrzegania rzeczywistości, a ostatecznie prowadzi do tego, że usiłuje zabić Zenona i siebie.
„Granica” to swoiste studium cierpienia ludzkiego, które ma wiele obliczy i wiele przyczyn. Kolichowska cierpi mając świadomość, że się starzeje. Elżbieta cierpi, kochając Awaczewicza, ponieważ wie, że jej miłość nie zostanie odwzajemniona. Później cierpi, ponieważ dostrzega brutalność otaczającego ją świata, w którym ludzie muszą żyć pod podłogą jak szczury, by nie umierać na ulicy z głodu. Cierpi jako mężatka, uwikłana z problemy męża z byłą kochanką. Jest świadoma, że Bogutówna wrosła w ich małżeństwo i nie ma sposobu na rozwiązanie tej sprawy. Cierpi, widząc niepokój i wewnętrzną szarpaninę emocjonalną męża, który nie potrafi definitywnie zerwać powiązań z Justyną.
Cierpi Jasia Gołąbska, widząc swoje, umierające kolejno, dzieci. Nie wie, jak im pomóc. Cierpi Justyna po usunięciu ciąży, ponieważ dopiero wówczas dostrzega swój błąd i nie potrafi pogodzić się z myślą, że nie pozwoliła urodzić się dziecku.
Cierpienie w powieści to przede wszystkim cierpienie emocjonalne, wywołane krzywdą lub niemożnością zmiany zaistniałej sytuacji i bezsilnością bohaterów wobec życia.
Śmierć w „Granicy” ma różne oblicza. Czasami jest to śmierć powolna, w męczarniach (stara Bobrecka). Cecylia Kolichowska w swych ostatnich godzinach pociesza się, że żyła o dziewiętnaście lat dłużej niż jej matka. Śmierć to także poddanie się losowi, jak to miało miejsce w przypadku Jasi Gołąbskiej, którą przy życiu trzymała mała córeczka. Kiedy zabrakło dziewczynki, Jasia poddała się gruźlicy i umarła w kilka tygodni później. Dla Justyny śmierć matki to samotność, ponieważ była ona jedyną osobą, którą miała na świecie. Przez śmierć straciła również jedyną przyjaciółkę, Jasię.
starość w powieści można rozpatrywać z dwóch różnych punktów widzenia. Dla Cecylii Kolichowskiej starość była jej końcem, świadectwem przemijania i nieuchronności losu. Początkowo próbowała nie widzieć oznak starości u siebie, lecz dostrzegała je u swych znajomych. Nie lubiła spotkań, które odbywały się w dniu jej imienin, ponieważ z każdym rokiem widziała swoje koleżanki zagłębiające się coraz bardziej w tę ostatnią fazę życia. Elżbieta nie obawiała się starości. Odczuwała swoją wyższość nad zebranymi w salonie ciotki kobietami, wynikającą z młodości. Uważała, że starość jest kolejnym etapem młodości i nie rozumiała strachu Kolichowskiej.
dworkiem szlacheckim jest Boleborza, należąca do hrabiostwa Tczewskich i zarządzana przez Waleriana Ziembiewicza. Boleborza to przede wszystkim szlachecki sposób myślenia i świadomości. Pan Walerian, twierdzący, że jest przywiązany do ziemi i tradycji, do końca życia szczycił się posiadaniem herbów szlacheckich, należących do niego i do jego żony. Tak naprawdę szlacheckość w „Granicy” ma niewiele wspólnego z pojęciem szlachty za czasów romantyzmu. To bardziej styl życia, oparty na polowaniach i zabawie, beztrosce. Ziembiewicze to portret upadku szlacheckiego życia, jego etap końcowy, kiedy to szlachcic z herbem, bez własnego majątku, musiał pracować dla innych. Walerian nie przejmował się w rzeczywistości majątkiem, którym zarządzał, spędzał dnie na rozrywkach, uwodzeniu dziewcząt folwarcznych i uważał, że jest wyłącznie do pilnowania ludzi, by nie kradli własności Tczewskich. Nałkowska przedstawia na przykładzie tej rodziny anachroniczność szlachty.
u Justyny Bogutówny po usunięciu ciąży zaczyna się powolny proces utraty zmysłów. Początkowo zaczyna się zmieniać jej charakter, z prostej, uległej dziewczyny staje się osobą kapryśną, mającą wymagania i niezdecydowaną. Chce pracować jako sprzedawczyni, lecz ostatecznie sama rezygnuje z pracy, pewnego dnia po prostu nie zjawiając się w sklepie. Kolejna praca w cukierni nie podoba się jej, chociaż nie potrafi wyjaśnić - dlaczego. Zaczyna miewać sny i słyszeć głosy zmarłych, widzi w nich swoje dziecko. Wysyła dziwne listy do Zenona, które go niepokoją, nie potrafi rozmawiać z ludźmi, zapominając, co chciała powiedzieć. Stopniowo izoluje się od innych, spędza całe dnie leżąc w łóżku, a polecenia wykonuje automatycznie. Jej choroba, zdiagnozowana przez lekarza jako schizofrenia, doprowadza ją do myśli samobójczych. Następnie pojawiają się obsesyjnie myśli o zabiciu Ziembiewicza i przekonanie, że jego śmierć zakończy jej męczarnię.
Karol Wąbrowski, jest synem Cecylii Kolichowskiej z pierwszego małżeństwa. Początkowo bezgranicznie kochał i uwielbiał matkę. Kiedy był małym chłopcem, podziwiał ją i obserwował przy codziennych czynnościach oczami dziecka, dla którego matka stanowi cały świat. Nie potrafił pogodzić się z faktem, że matka związała się z nieodpowiednim dla niej mężczyzną, którego wstydził się i z którego kpili jego koledzy z gimnazjum. Matka została jego żoną, chociaż Karol powiedział, że przekona się o tym, iż Aleksander Kolichowski nie jest dobrym człowiekiem. Rozłączony z matką na wiele lat, podczas których przebywał za granicą, wrócił pod koniec jej życia. Wcześniej nie zwracał uwagi na błagalne listy Elżbiety z prośbą o przyjazd. Wrócił do Kolichowskiej jako obcy jej człowiek, którego polubiła i zaakceptowała. W ostatnich godzinach życia matki powiedział jej, że bardzo ją kochał i był zazdrosny o jej drugie małżeństwo. Zenon Ziembiewicz widział wszystkie niedoskonałości matki, jej niedokształcenie i pobłażliwość wobec zdrad ojca, czego nie potrafił zrozumieć. Jednak po śmierci ojca, wziął matkę do swojego domu i szanował ją oraz jej przyzwyczajenia.
Przemianie wewnętrznej ulega Elżbieta Biecka. Ta piętnastoletnia dziewczyna, która z wyniosłością i oziębłością patrzyła na otaczającą ją rzeczywistość, która nie dostrzegała niczego poza swoim uczuciem do Awaczewicza i żyła tylko spotkaniami z nim, patrzeniem na niego i myślami o nim, zmienia się w osobę wrażliwą na ludzkie nieszczęście zaczyna stawać w obronie każdego pokrzywdzonego przez los. Jej przemiana dokonuje się pewnej nocy, po tym, jak odkrywa, że Awaczewicz jest kochankiem jej nauczycielki francuskiego. Tej nocy słyszy wycie psa Fitka, uwiązanego na łańcuchu na podwórku kamienicy Kolichowskiej i nagle zaczyna dostrzegać jego cierpienie. Stara się ubłagać ciotkę, by pozwoliła spuścić jej psa, choć na parę minut, bo inaczej zwierzę zwariuje. Po tym zdarzeniu Elżbieta staje się zupełnie inną osobą, która już nie skupia się wyłącznie na sobie.
Metamorfozie w powieści ulega również Zenon Ziembiewicz. Zmieniają się jego poglądy i podejście do wielu spraw. Początkowo był idealistą, pragnącym żyć uczciwie, kierując się prawdą i sprawiedliwością. Z czasem, decydując się na drobne ustępstwa, zatraca swoje ideały, skupiając się na zagwarantowaniu sobie i żonie lepszej przyszłości. Cały czas jest świadomy, że łamie swoje zasady i zaprzedaje się Czechlińskiemu. Pogrąża się w świecie kłamstw, niedopowiedzeń, zakładając maskę człowieka błyskotliwego i towarzyskiego. Wszelkie jego działania kończą się dla niego tragicznie. Niepowodzenia zawodowe i komplikujące się sprawy osobiste doprowadzają go do samobójstwa.
– w powieści mamy do czynienia z konfliktami wewnętrznymi, które dręczą bohaterów. Zenon odczuwa nieustanny niepokój, dręczony wyrzutami sumienia, że uwiódł Justynę i doprowadził do jej choroby. Odczuwa również swoisty konflikt między swoimi poglądami a tym, czego oczekują od niego inni. Jego kariera dyplomatyczna to poczucie zaprzedania własnych wartości i własnego „ja”. Ofiarą konfliktu uczuciowego pada Elżbieta, która w pewnym momencie rezygnuje z własnej miłości do Zenona, uznając, że Justyna ma większe niż ona prawa, ponieważ spodziewa się dziecka Ziembiewicza.
– Mieszczaństwo w powieści jest jedną z klas społecznych, wewnętrznie zróżnicowaną. O jej charakterze decyduje pozycja towarzyska, obyczaje, majątek. Najwyżej w hierarchii mieszczańskiej stoją osoby wywodzące się ze szlachty, inteligenci, posiadacze fabryk i hut, sklepów i inni filantropii. Nieco niżej stoją osoby pokroju Cecylii Kolichowskiej, które muszą na siebie zarabiać, lecz decydują o losie innych.
– Justyna Bogutówna próbuje popełnić samobójstwo dwukrotnie. Pierwszy raz łyka jodynę, lecz zostaje odratowana dzięki Niestrzępowej. Próba ta spowodowana była pogarszającym się stanem psychicznym dziewczyny, brakiem kontaktu z rzeczywistością i usunięciem dziecka. Drugi raz Justyna próbowała zabić się po oblaniu kwasem Zenona Ziembiewicza. Chciała skoczyć z okna, lecz odciągnął ją woźny. Samobójstwo popełnia Zenon Ziembiewicz. Jest to ostateczny wyraz jego upadku, po klęskach nie tylko osobistych, lecz i zawodowych.
– zbrodni próbuje dokonać Justyna Bogutówna, której wydaje się, że zabicie Zenona zakończy jej osobistą udrękę. Jej krok podyktowany był szaleństwem i snami, w których widziała zmarłych, nakazujących jej zamordowanie mężczyzny. Sama siebie określiła jako „przysłaną od zmarłych”. Ostatecznie nie udało się jej zabić Zenona, oblała go kwasem, który poparzył jego twarz i oślepił go. Zenon sam zakończył swoje życie, popełniając samobójstwo.
w powieści Nałkowskiej zdrada jest jednym z głównych motywów. Jest pewien schemat, według którego można podzielić kobiety, występujące w utworze. Część z nich należy do grupy kobiet zdradzanych przez mężów, a część do grupy kobiet, które nie potrafią dochować wierności mężom. Tak więc zdrada oparta jest na zasadzie trójkąta uczuciowego żona – mąż – kochanka. Romans i powiązana z nim zdrada stanowią oś konstrukcyjną powieści. Związek Zenona z Justyną niesie ze sobą cierpienie żony Ziembiewicza, która wybacza chwile słabości męża i nawet wspiera go w późniejszych problemach z kochanką. Zdradzane żony biernie przyjmują niewierność mężów, a co więcej przebaczają. Żancia Ziembiewiczowa z pobłażliwością przez wiele lat patrzyła na rozwiązłe życie erotyczne Waleriana, który po każdej przygodzie przepraszał ją. Cecylia Kolichowska została zdradzona dwukrotnie – pierwszy mąż Wąbrowski związał się z kobietą, która wyjechała za nim za granicę. O romansie drugiego męża dowiedziała się po jego śmierci, znajdując w kasie weksle wypisane na nazwisko innej kobiety. Niewieska i hrabina Tczewska, otaczają się młodymi mężczyznami, zdradzając mężów. Liczne romanse tych kobiet podyktowane są próbą zatrzymania młodości.
– kamienica, należąca do Cecylii Kolichowskiej, mieści się przy ulice Staszica. Żyją tam przedstawiciele różnych warstw społecznych, co szczególnie uwidacznia się w lokalizacji wynajmowanych mieszkań. Najlepsze pomieszczenia zajmuje pani Cecylia, która należy do bardziej zamożnego mieszczaństwa. Urzędnicy, płacący czynsz, zajmują mieszkania od frontu, z ogrzewaniem i dostępem do wody. Na poddaszu ulokowane są rodziny, które czasami płacą Kolichowskiej. Najbiedniejsi ludzie mieszkają pod podłogą salonu, w piwnicy, bez okien. Kamienica doskonale odzwierciedla panujący wówczas podział na ludzi, zależnie od stanu ich majątku, pracy i pozycji społecznej.
– konflikt pokoleń uwidacznia się na płaszczyźnie Zenon Ziembiewicz – Walerian Ziembiewicz. Zenon należy do pokolenia wykształconego, o nowoczesnych poglądach. Dostrzega skostnienie życia w Boleborzy, nieumiejętność zarządzania majątkiem przez ojca i jego ślepe przywiązanie do tradycji szlacheckiej. Walerian Ziembiewicz to przedstawiciel starego pokolenia, z pietyzmem odnoszący się do posiadanego herbu szlacheckiego. Jest niewykształcony, stara się żyć „po pańsku”, choć w rzeczywistości pracuje dla Tczewskich. Zenon krytykuje ojca za jego liczne romanse z dziewczynami z folwarku i nabiera „niechęci do folkloru”. Nie wyciąga wniosków z postępowania ojca i popełnia podobne błędy: wiąże się z dziewczyną ze wsi, zdradzając narzeczoną. Zaczyna podobnie jak Walerian, oczekiwać od Elżbiety wyrozumiałości i wybaczenia
Dzieło Zofii Nałkowskiej porusza również zasadnicze kwestie filozoficzne. Autorka zadaje pytania o istotę człowieczeństwa. Pyta również o wolność wyboru i rolę jednostki w społeczeństwie. Porusza także kwestie typowo filozoficzne, przedstawiając stanowisko ontologii materialistycznej i teologicznej.
Nałkowska w „Granicy” przedstawia rozważania na temat istoty człowieczeństwa. Pierwsze z nasuwających się pytań to zagadnienie, dotyczące poszukiwania odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek i jak kształtuje się jego osobowość.
Problemy kształtowania się charakteru i osobowości człowieka zostały przedstawione na przykładzie losów Zenona Ziembiewicza. Ziembiewicz to bohater, żyjący w przekonaniu suwerenności i niezależności. Twierdzi, że sam wpływa na swój charakter i losy, że decyduje o swoich poczynaniach. Młody Zenon jest osobą o ugruntowanym charakterze i skrystalizowanych poglądach. Jako jednostka, ze swymi zasadami i cechami charakteru oraz szlachetnymi intencjami, zderza się ze światem. Świat jednak wywiera na niego wpływ. Wpływ środowiska, społeczeństwa, kultury i innych płaszczyzn życia zbiorowego, zmienia go. Wrzucony w wir kariery stopniowo porzuca swoje poglądy i zaczyna robić rzeczy, których od niego oczekiwano. W tym momencie przekroczona zostaje granica suwerenności jednostki na rzecz zbiorowości. Odzywa się w nim również jego przeszłość, zmienia się jego sposób myślenia. Z młodego idealisty przeistacza się powoli w osobę o szlacheckim usposobieniu, odziedziczonym po ojcu. Zaczyna powielać jego błędne i krytykowane wcześniej zachowania. Nałkowska dzięki głębokiej analizie postaci, uchwyciła granice istniejące pomiędzy jednostką a ogółem. Uchwyciła również sposób przekraczania tej granicy. Początkowo przedstawia Zenona jako silną jednostkę, lecz z czasem zostaje on zdominowany przez uwarunkowania społeczne – determinizm.
W tym samym momencie nasuwa się pytanie o wolność wyboru i możliwość decydowania o samym sobie. Zenon jako człowiek chciał być uczciwy, dokonał wyboru swojej drogi, lecz twarde nią podążanie stało się niemożliwe. Wpływ na wybór jednostki zostaje ograniczony poprzez dominację ogółu.
Pisarka w dziele snuje refleksje nad istotą natury ludzkiej, nadzieją i klęską człowieczeństwa. W sensie filozoficznym Nałkowska porusza temat możliwości ludzkiego poznania oraz przedstawia dwa odmienne poglądy na istotę człowieczeństwa. Skrajnie różne są poglądy księdza Czerlona oraz Karola Wąbrowskiego. Ksiądz Czerlon twierdzi, iż człowiek jest istotą, miotającą się w sprzecznościach życia. Życie oparte jest na grzechu, męce i niepokoju. Prawdziwy spokój istnienia jest możliwy poprzez pogodzenie się z losem i marnością „robaka ludzkiego”. Określenie człowieka jest możliwe jedynie poprzez zespolenie się z Bogiem, a nie poszukiwania w innym człowieku. Należy dlatego znosić godnie męczeństwo istnienia, przepełnione strachem i niepokojem. Bóg jest według księdza Czerlona istotą przynoszącą człowiekowi spokój, który można uzyskać poprzez pogodzenie się z cierpieniem.
Odmienne poglądy reprezentuje Karol Wąbrowski. Twierdzi, że o człowieku stanowi on sam i jego czyny. Przejawia wiarę w nieograniczone możliwości jednostki ludzkiej jako elementu składowego świata. Świat jest materialny i dynamiczny. Elementem tej wiary jest swobodna możliwość poznania „widzialnego” świata.
Obaj twardo bronią swych poglądów. Ksiądz Czerlon reprezentuje ontologię teologiczną – poza Bogiem jest tylko okrutny świat, a człowiek jest istotą słabą i strachliwą. Nie ma również możliwości poznania ogromu rzeczywistości. Według Czerlona granica poznania nie jest możliwa do przekroczenia przez człowieka. Karol natomiast, w swych poglądach, prezentuje stanowisko ontologii materialistycznej. Człowiek, jako element świata materialnego, ma nieograniczone możliwości poznania samego siebie, jak i rzeczywistości. Dla Karola kwestia granic poznania nie istnieje, gdyż przed człowiekiem istnieje „otwarty horyzont”.
Granice filozoficzne w powieści poruszają kwestie poznawalności i możliwości człowieka wobec świata.