Lek na niepogodę - meteoropatia Zbliża się front. Atmosferyczny naturalnie. A z nim - duże różnice temperatur, zmiany kierunku i prędkości wiatru, zachmurzenie i opady. A układ niżowy lub wyżowy? Odwilż zimą, ochłodzenie latem. Fala mrozów lub upałów. Wielu z nas czuje się gorzej przy gwałtownych zmianach pogody. Chciałoby się wtedy wziąć jedną, "złotą" tabletkę, która pomogłaby na wszystko. Wbrew temu, co widzimy w telewizyjnych reklamach, takiej tabletki jednak... nie ma. Bo każdy z nas na zmiany pogody reaguje nieco inaczej. Jak więc sobie radzić?
Według badań MillwardBrown SMG/KRC, wykonanych na zlecenie producenta preparatu reklamowanego jako "jedyny lek na niepogodę", Polacy reagują na zmiany pogody odczuwając bóle albo dolegliwości niebólowe, jak ospałość (37% odpowiedzi), uczucie zmęczenia (35%), pogorszony nastrój (31%), podenerwowanie (24%), brak energii do działania (21%), trudności z koncentracją, uczucie rozbicia czy bezsenność. Prof. Janusz Hałuszka z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca jednak uwagę, że najważniejsze w radzeniu sobie ze złym samopoczuciem przy kapryśnej pogodzie jest znalezienie i usunięcie jego prawdziwych przyczyn, a nie tylko zwalczenie nieprzyjemnych objawów. Jakie to przyczyny? Najczęściej przewlekłe choroby, na które cierpimy, albo słabsze tzw. mechanizmy przystosowawcze do obrony przed silnymi bodźcami. Warto te przyczyny poznać. Mogą odpowiedzieć nam na pytanie: jak sobie pomóc?
TANIEC NA LINIE
Walka organizmu z przewlekłą chorobą przypomina taniec na linie: wszystko układa się dobrze, dopóki zachowana jest równowaga. W przypadku choroby przewlekłej ta równowaga jest określana jako "stan kompensacji". - Organizm nękany chorobą funkcjonuje prawie normalnie, ale kosztem dużego wysiłku, co wymaga nadmiernego zużycia energii. Na przykład człowiek z ograniczeniem ruchomości stawów kończyn musi nimi poruszać w sposób zmieniony, gorszy, wymagający większej pracy nietypowych mięśni - wyjaśnia prof. Hałuszka, który w CM UJ kieruje pracami Zakładu Zdrowie i Środowisko.
Tak jest też z bólem towarzyszącym chorobie: jesteśmy w stanie go znieść, gdyż nasz organizm wytwarza naturalne środki uśmierzające, tzw. endorfiny. - Jeśli jednak pojawi się dodatkowy bodziec, związany choćby z gwałtowną zmianą pogody, może doprowadzić do zaburzenia kruchej równowagi. Bodziec taki wymaga bowiem wyzwolenia nowych sił, dodatkowego przystosowania organizmu. Tymczasem nie ma już na to energii - opisuje specjalista.
GŁOWA DO KWADRATU
Na gwałtowne zmiany pogody narzekają przede wszystkim osoby cierpiące na choroby układu krążenia. - Jeśli u kogoś krążenie krwi jest niedoskonałe, to od czasu do czasu boli go głowa. Ból jest bowiem związany właśnie ze zbyt słabym lub zbyt silnym przepływem krwi przez naczynia mózgowe. Takie bóle mogą nasilać się przy zmianach pogody, gdy wydolność krążenia może ulegać osłabieniu - mówi prof. Hałuszka.
Firmy farmaceutyczne proponują kuszące, pozornie proste rozwiązanie: jeśli źle się czujesz przy zmieniającej się pogodzie, weź tabletkę. Trzeba jednak pamiętać, że nie dla wszystkich przyjęcie danego specyfiku, nawet jeśli jest dostępny bez recepty, może być bezpieczne.
Wzmagać się mogą także wszelkie inne bóle, kołatania serca, skoki ciśnienia. Pojawiają się różne dolegliwości psychiczne, jak niepokój, stany lękowe, a nawet myśli samobójcze. To one powracają choćby wtedy, gdy wieje halny. Nasilają się też bóle reumatyczne. - Od niedawna opisywane jest w medycynie schorzenie polegające na tym, że pojawiają się tak silne bóle mięśni i ich przyczepów, iż unieruchamiają one człowieka. Jest to myalgia. Jej objawy także mogą nasilić się przy zmianach pogody - zwraca uwagę specjalista.
Narastać mogą też zaburzenia nerwowo-emocjonalne - niektórzy stają się bardziej rozdrażnieni, agresywni; napady astmy - przy upale; a także dolegliwości żołądkowo-jelitowe.
Jeśli zaś nie cierpimy na choroby przewlekłe, ale reagujemy silnie na bodźce pogodowe, może to oznaczać, że mamy słabsze tzw. mechanizmy przystosowawcze.
ZBADAJ SIĘ!
Choroby przewlekłe trzeba przede wszystkim zdiagnozować i podjąć leczenie. - Niestety, stan opieki zdrowotnej w Polsce jest taki, że leczymy przede wszystkim ciężko chorych. Mniej chorych zostawiamy na później. Na profilaktykę nie ma już ani czasu, ani środków - ubolewa prof. Hałuszka. - I to powinno się zmienić - apeluje. Trzeba wziąć się za poprawienie ogólnego stanu zdrowia Polaków, bo mamy w tym względzie duże zaległości. - W ramach ogólnej poprawy zdrowia jest też miejsce na uodpornianie się na zmiany pogody - zwraca uwagę. Istnieje bowiem wiele różnych, mogących przynieść nam ulgę, sposobów rehabilitacyjnych. Dużą rolę do odegrania ma hartowanie organizmu. Jest też dziedzina zwana "medycyną adaptacyjną".
- Znakomitym sposobem pobudzania organizmu do obrony jest choćby sauna. Skandynawowie bardzo wierzą w jej zalety. Wydawać by się mogło, że dla organizmu najpierw przegrzanie, a potem wychłodzenie na mrozie może być niebezpieczne. Tymczasem daje to dobre efekty. To silny bodziec powodujący mobilizację sił kompensacyjnych ustroju - tłumaczy specjalista. Pracując z dziećmi cierpiącymi na nawracające zapalenia w układzie oddechowym prof. Hałuszka stosował na przykład tzw. trening hipoksyczny. - Polega on na tym, że przez trzy minuty oddycha się powietrzem, w którym jest o połowę mniej tlenu niż normalnie. Zgromadziłem dowody, że to nie szkodzi, a według doniesień naukowych - skutkuje wzmocnieniem odporności na zakażenia czy zmniejszeniem nadmiernej reaktywności oskrzeli u chorych na astmę oskrzelową - relacjonuje.
CO ROBIĆ?
Cierpisz na dolegliwości związane z kaprysami pogody? Prof. Hałuszka przypomina najbardziej podstawowe zalecenie: jak najwięcej ruchu. Jeśli się da, warto zrezygnować z windy i iść po schodach. Odpuścić sobie jazdę samochodem na korzyść spaceru. Czasem trochę pobiegać - tylko nie wśród aut. Rada dla reumatyków to choćby minimum gimnastyki na co dzień. - Warto choć trochę pozginać nogi, jeszcze w łóżku. Oczywiście gimnastyka wymaga samodyscypliny, a my jesteśmy zwykle leniwi. Tym niemniej warto. Ja sam znacznie lepiej funkcjonuję po gimnastyce porannej - dodaje profesor.
Najważniejsze w radzeniu sobie ze złym samopoczuciem przy kapryśnej pogodzie jest znalezienie i usunięcie jego prawdziwych przyczyn, a nie tylko zwalczenie nieprzyjemnych objawów.
Warto też usunąć z otoczenia, głównie z domu, szkodliwe bodźce, osłabiające nasz organizm. Na każdym kroku otaczają nas różnego rodzaju wyziewy: polichlorowce z mebli, farb, podłóg, impregnatów; wyziewy kuchenne. Dużą dawkę substancji chemicznych wydzielają choćby świeczki czy odświeżacze powietrza. - Złym urządzeniem jest też odkurzacz - powinien być raczej nazywany rozkurzaczem! Dotyczy to nawet reklamowanych od niedawna odkurzaczy wodnych - najmniejsze drobiny kurzu, zwilżone małymi kropelkami wody, nie zatrzymują się bowiem w odkurzaczu, ale trafiają do naszego układu oddechowego i łatwiej się w nim osadzają - przestrzega specjalista.
Zły wpływ na organizm może mieć także wilgoć w mieszkaniu, która gromadzi się, gdy okna są zbyt szczelne. A uszczelniamy je, by zaoszczędzić na ogrzewaniu. Warto jednak pamiętać, że każde pomieszczenie trzeba od czasu do czasu przewietrzyć.
CHORY DOM
Największym obecnie problemem medycznym, jak mówi prof. Hałuszka, jest postępująca alergizacja. W skrajnych przypadkach przybiera ona postać tzw. zespołu chorego budynku (sick building syndrome). Człowiek czuje się tak źle w danym budynku, że jedynym rozwiązaniem jest opuszczenie go. Trzeba wówczas szukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Choćby z pomocą przedsiębiorstw, które specjalizują się w dokonywaniu różnego rodzaju pomiarów, mogących doprowadzić do wykrycia, co w naszym domu jest nie tak.
Dodatkowym obciążeniem są bowiem dla organizmu warunki cywilizacyjne, na przykład coraz gęściej otaczające nas pola elektromagnetyczne, sztucznie wytworzone środowisko miejskie, przemieszczanie się coraz szybsze i na coraz dalszą odległość. - Rozregulowują one złożone i delikatne związki człowieka ze środowiskiem i same w sobie mogą doprowadzać do wystąpienia zaburzeń zdrowia, a nawet chorobowych. Jeśli z tego powodu nie wystąpią dolegliwości, będzie to wynikiem wysiłku organizmu, kompensującego skutki doznanych zaburzeń - mówi profesor. Z drugiej strony, jak zaznacza, przeważają pozytywne skutki cywilizacji: ma to wyraz w wydłużaniu życia człowieka.
CO MOGĄ TABLETKI
I choć meteoropatia, z zarysowanymi powyżej różnymi jej subtelnościami i komplikacjami, nadal spędza sen z oczu naukowcom, firmy farmaceutyczne próbują "dobrać się" do nas proponując kuszące, pozornie proste rozwiązanie: jeśli źle się czujesz przy zmieniającej się pogodzie, weź tabletkę. Trzeba jednak pamiętać, że nie dla wszystkich przyjęcie danego specyfiku, nawet jeśli jest dostępny bez recepty, może być bezpieczne. Na przykład osoby cierpiące na nadciśnienie tętnicze, a jest ich w Polsce kilka milionów, powinny wystrzegać się preparatów ze składnikami mogącymi skutecznie podwyższyć ciśnienie (do takich składników należy choćby wyciąg z nasion guarany, bogaty w naturalną kofeinę - guaraninę). Dlatego trzeba bardzo uważnie czytać ulotki.
Rzadko też mamy gwarancję, że dostępny bez recepty lek będzie skuteczny - nie zawsze bowiem producenci takich leków mogą pochwalić się potwierdzającymi to badaniami klinicznymi, gdyż są one bardzo kosztowne. - Osobiście dziwię się, że firmy często nie wspierają wprowadzania produktów profesjonalnymi, rzetelnymi informacjami - komentuje Łukasz Białek, redaktor naczelny sieci specjalistycznych wydawnictw medycznych Open Medical Network.
Wątpliwości może budzić także skład preparatów. Według prof. Hałuszki, doszukiwanie się przyczyn różnych niepożądanych objawów choćby w niedoborach witamin czy pierwiastków śladowych (a te właśnie trafiają do preparatów) nie jest poparte jakimkolwiek dowodem. A zatem jest działaniem "na ślepo", bez racjonalnego uzasadnienia. - Choć czasem udaje się na ślepo trafić - kwituje specjalista. Jak dodaje, powstają wtedy uogólnienia: "musi mi pomóc, skoro pomogło Goździkowej", podważające sens istnienia nauki medycznej.
Firmy i ich kampanie zachęcają nas do zażywania tabletek na wszystko. - Ale nikt nie zastanawia się, że przecież domowym sposobem, zdrową dietą, aktywnym i zdroworozsądkowym podejściem do życia, możemy często w pełni zastąpić te preparaty - podsumowuje Białek.
KAMPANIE, KTÓRYCH BRAKUJE
Wprowadzaniu na rynek nowych leków i preparatów często towarzyszą kampanie edukacyjne, z założenia mające w społeczeństwie rozbudzać świadomość pewnych problemów, a ostatecznie sprowadzające się do promowania nowych produktów. Rzetelnych kampanii edukacyjnych natomiast brakuje. Według Łukasza Białka, ideałem byłaby kampania zrzeszająca przedstawicieli firm farmaceutycznych, instytucji rządowych i pozarządowych, stowarzyszeń pacjentów, które postawiłyby sobie za cel autentyczne wyedukowanie społeczeństwa i wytworzenie pewnych zdrowych nawyków życia. - Faktyczną pracę u podstaw, aby stworzyć takie mechanizmy profilaktyczne, które zminimalizują dotkliwe dla naszego społeczeństwa skutki, zarówno złego trybu życia, diety, jak i braku refundacji. Zdaję sobie sprawę, że może brzmieć to utopijnie, firmy działają przecież dla zysku, w związku z tym, często za pomocą kampanii i innych powiązanych z nią działań, chcą zwiększyć sprzedaż swoich preparatów. Jednak kto wie, może nadejdzie taki czas, kiedy różne podmioty, instytucje, bezinteresownie, dla naszego dobra, dla cierpiących osób wspólnie będą chciały pomóc - mówi Łukasz Białek. Bo wszyscy mamy jedno życie. - Uważam, że powinniśmy i mamy do tego prawo, aby przeżyć je jak najlepiej, najpiękniej, po prostu w zdrowiu. A zdrowie może dać nam szczęście. Nam i naszym najbliższym - dodaje.