palikot popr

Janusz Palikot - triumf błazna czy geniuszu? Kim jest jeden z trzech głównych aktorów nowopowstałej sceny politycznej?

Aleksander Kwaśniewski: To jest fenomen. Jarosław Kaczyński: Będziemy ich ignorować. Stefan Niesiołowski: Nie róbmy z niego jakiegoś męża stanu. Była Parta Przyjaciół Piwa, był Tymiński, był Lepper, we Włoszech była Cicciolina.

Tak politycy na gorąco komentowali wynik, jaki w niedawnych wyborach parlamentarnych uzyskał Ruch Palikota. Ugrupowanie to, z wynikiem 10,02% głosów, zajęło 3. miejsce w wyborach i wprowadziło do Sejmu 40 posłów. Jak to się stało?

Przypomnijmy: RP to ugrupowanie istniejące od roku, w którym nikt poza jego liderem nie ma doświadczenia politycznego (a w każdym razie – parlamentarnego). Osiągnęło ono lepszy rezultat od starych sejmowych wyjadaczy (SLD i PSL), choć jeszcze kilka tygodni wcześniej sondaże pokazywały, że do stolika brydżowego, przy którym siedzą PO, PiS, PSL i SLD, nie ma szans dosiąść się ktoś piąty.

Abstrahując od tego, co kto myśli o Palikocie, należy chyba jednak zgodzić się z przytoczonymi słowami Aleksandra Kwaśniewskiego – wynik RP jest swego rodzaju fenomenem. Z kolei Niesiołowski swoją wypowiedzią stawia Palikota jakby na niższym szczeblu politycznej ewolucji, twierdząc że Palikot będzie się ograniczał do roli happenera i populisty. Przez Niesiołowskiego może jednak przemawiać też swego rodzaju szok powyborczy, że Palikotowi, jego byłemu partyjnemu koledze, jednak może się udać triumfalnie wejść do Sejmu.

A co z wypowiedzią Kaczyńskiego o ignorowaniu Palikota?

Tu ciekawostka. O ile większość polityków PiS w ślad za swoim prezesem stroniła od komentarzy nt. wyniku osiągniętego przez RP, o tyle chętnie komentowali go publicyści bliscy PiS. Ja p…, Palikot trzeci w Polsce. Polacy zwariowali. Pora szykować się na ostrą wojnę światopoglądową. Nie odpuszczę - przynajmniej ja - temu sk… i poplecznikom. I powiem krótko, wstyd mi za tych, którzy głosowali na mendę w przebraniu trefnisia - tak tuż po ogłoszeniu wyników napisał w sieci Tomasz Terlikowski, publicysta „Frondy” (gdy opadły emocje, przeprosił).

W tym miejscu warto przypomnieć, że Terlikowski był kilka lat temu zastępcą redaktora naczelnego nieistniejącego już tygodnika „Ozon”, o profilu ultrakonserwatywnym, prokościelnym. Właścicielem „Ozonu” był… Janusz Palikot, dziś pierwszy antyklerykał III RP. Skąd ta przemiana? O tym w dalszej części pracy.

Na partię Palikota głosowało blisko 2 mln Polaków. Zgodnie z wynikami sondażu TNS Obop dla TVN24, przeprowadzonym w dniu wyborów, struktura wyborców RP przedstawia się następująco. Podział ze względu na płeć: kobiety 36,9%, mężczyźni 63,1%; ze względu na wiek: 18-25 lat 32%, 26-39 lat 30,5%, 40-59 lat 25,8%, powyżej 60 lat 11,7%; ze względu na i miejsce zamieszkania: wieś 32 %, miasto 68 %; ze względu na wykształcenie: wyższe 12,1%, średnie 45,4 %, podstawowe i zawodowe 21,4 %.

Co skusiło tych ludzi do głosowania na RP? Przyczyn jest kilka.

Po pierwsze: wojujący antyklerykalizm.

Zarówno sposób i mówienia, i walki napędza popularność Ruchowi Palikota. Wynik RP potwierdza, że jest zapotrzebowanie na partie głoszące radykalne hasła. Tyle że do tej pory sukcesy odnosiły albo partie radykalne głoszące populizm gospodarczy, albo partie światopoglądowo radykalnie prawicowe (czyli krańcowo przeciwne ideom głoszonym obecnie przez Palikota), wzywające do poszanowania wiary katolickiej i Kościoła. W latach 90. XX w. taką partią było Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, w minionej dekadzie – Liga Polskich Rodzin. Choć poglądy ZChN i LPR były biegunowo odległe od haseł głoszonych przez RP, to, paradoksalnie, wszystkie te partie łączy jedna cecha wspólna – jawna niechęć wobec odmiennych od siebie poglądów.

Przyczyną sukcesu RP jest też rosnąca niechęć młodych Polaków do Kościoła Katolickiego. Polskie społeczeństwo szybko się laicyzuje, coraz więcej młodych Polaków nie chce obecności Kościoła we wszystkich aspektach życia publicznego: religii w szkołach, krzyża w Sejmie… Dla takich wyborców najciekawszą ofertę, wprost odpowiadającą im oczekiwaniom, ma właśnie RP. I to nawet biorąc pod uwagę, że Donald Tusk kilka miesięcy temu na konwencji PO krzyknął: „Nie będziemy klękali przed księdzem”, a tradycyjnie antykościelną retorykę prezentuje także SLD. Palikot jest dla antyklerykałów o niebo ciekawszą propozycją od Platformy i Sojuszu razem wziętych.

Oczywiście głosów Palikotowi przysporzyły też radykalne, nienawistne wręcz głosy ze strony konserwatywnej opinii publicznej. Takie jak choćby wspomniany już osąd Tomasza Terlikowskiego.

Po drugie: antidotum na PO i PiS

Palikot, choć nie wygrał wyborów, rozbił „konserwatywno-konserwatywny” układ istniejący od kilku lat na scenie politycznej.

Wielu wyborców o lewicowych poglądach od lat nie miało dla siebie atrakcyjnej dla siebie oferty. Biorąc pod uwagę, że takie osoby raczej na starcie odrzucają PiS, pozostawała im do wyboru (póki nie pojawił się Palikot) Platforma, SLD i teoretycznie PSL.

PO w ostatnim czasie teoretycznie wzmocniła „lewą stronę” (wystarczy wspomnieć choćby pozyskanie Bartosza Arłukowicza i Dariusza Rosatiego, zapowiedzi Tuska o nie klękaniu przed księdzem), jednak w dalszym ciągu znaczącą rolę w Platformie odgrywa frakcja konserwatywna, na czele z Jarosławem Gowinem. Platforma wbrew zapowiedziom nie zajęła się na poważnie ustawą o in vitro czy legalizacją związków partnerskich. Dlatego Platforma może jawić się w oczach wielu wyborców jako formacja tyleż atrakcyjna, co fałszywa.

PSL, jako partia chłopska, jest z natury rzeczy konserwatywna, więc to także nie jest atrakcyjna alternatywa dla wyborcy o lewicowej wrażliwości społecznej i ultraliberalnym spojrzeniu światopoglądowym. Natomiast czemu ktoś wybrał RP zamiast SLD – napiszę w następnym podpunkcie.

Palikot dla wielu stał się też odtrutką na „wojnę polsko-polską”. Brutalny język polityki stał się domeną nie tylko PiS, ale też PO. Wyborcy, słysząc z ust polityków Platformy, że „PiS chce podpalić Polskę”, mogli dojść do wniosku, że naturą PO jest walka z PiS - i odwrotnie. Alternatywą wydaje się dla nich Palikot, który Platformę opuścił, a środowisko braci Kaczyńskich, jak i ich samych, mówiąc obrazowo - opluwał.

Niebagatelną rolę dla dobrego wyniku RP odgrywać musiał też proces zwyczajnego zmęczenia się władzą przez PO. Każda partia władzy zawodzi jakąś część swoich wyborców. Część z tych zawiedzionych postawiła krzyżyki przy nazwiskach kandydatów Ruchu Palikota.

Ludzie oczekiwali zmian i te zmiany nadeszły. Elity nie mogą żyć w przekonaniu, że rządziły i będą rządzić już zawsze, w taki sposób Wanda Nowicka, działaczka RP skomentowała sukces Ruchu, którego przyczyną było zmęczenie innymi partiami. Diagnoza wydaje się być bardzo trafna.

Po trzecie: kłótnie w SLD i słabość Grzegorza Napieralskiego

Postawię jednak tezę, że ważniejszą od zmęczenia Platformą, przyczyną sukcesu RP była słabość SLD, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się być jedyną alternatywą dla PO. Czemu Palikot przebił Sojusz?

Najbardziej jestem wdzięczny człowiekowi, który w tej kampanii zrobił dla mnie najwięcej. Chciałbym podziękować Grzegorzowi Napieralskiemu. Każdy dzień był dla nas prezentem, za co jeszcze raz Grzegorzowi Napieralskiemu dziękuję – powiedział po ogłoszeniu wyników wyborów Piotr Tymochowicz, specjalista od wizerunku politycznego, który 10 lat temu wykreował Andrzeja Leppera, a teraz wprowadził na sejmowe podium Palikota.

Skąd jednak taki słaby wynik SLD (8,24%, 27 posłów) w sytuacji, gdy rok temu Grzegorz Napieralski uzyskał dobry wynik w wyborach prezydenckich (13,5%) i przez pewien czas wydawał się być głównym rozgrywającym na polskiej scenie politycznej?

W wyborach prezydenckich Napieralski był jedyną alternatywą dla Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Młodszy o ponad 20 lat od obu faworytów, nie deklarujący, w przeciwieństwie do nich, przywiązania do „wartości chrześcijańskich”, łatwo zjednał sobie wyborców.

Ale wybory do Sejmu rządzą się innymi prawami.

Wspomniany już sondaż TNS OBOP dla TVN24 pokazał, że obecni wyborcy RP w poprzednich wyborach parlamentarnych w 2007 r. głosowali przede wszystkim na PO (47,4%); natomiast na LiD, czyli wyborcze porozumienie SLD i kilku innych mniejszych partii lewicowych i centrowych, głosowało w 2007 r. tylko 7,6 obecnych wyborców RP.

Zaryzykuję tezę, że większość z tych 47,4% osób zniechęconych do PO, które oddało głos na RP, jeszcze kilka tygodni-miesięcy temu chciało głosować na SLD (co potwierdzają wyniki sondaży z wiosny i lata br., gdy Sojusz notował 15%, a niekiedy nawet wyższe poparcie, a Palikot w sondażach w zasadzie nie istniał). Wydawało się, że SLD ma szansę zerwać z piętnem „formacji postkomunistycznej” i stać się nowoczesną partią lewicową z ugruntowanym poparciem 15-20%.

Ale SLD popełniło w kampanii wiele błędów, co spowodowało, że wyborcy, którzy odwrócili się od PO i byli wstępnie zdecydowani do głosowania na Sojusz, ostatecznie wybrali Palikota.

Po pierwsze, w SLD w trakcie kampanii trwała „wojna o stołki”. Napieralski postanowił zlikwidować wewnętrzną opozycję – nie dopuścił na listy wyborcze wielu niechętnych mu dotychczasowych, doświadczonych posłów (np. Wacława Martyniuka), innym proponował miejsca mało atrakcyjne (wskutek czego z kandydowania zrezygnował np. były premier Józef Oleksy, a niewiele brakowało, żeby podobnie postąpił Ryszard Kalisz – najpopularniejszemu politykowi SLD początkowo proponowano dopiero 3. miejsce na warszawskiej liście tej partii). W zamian na czele list Napieralski umieszczał nieznanych działaczy, głównie z SLD-owskiej młodzieżówki. Większość z nich poniosła druzgocącą klęskę i nie dostała się do Sejmu.

Kolejnym błędem Napieralskiego była rezygnacja z debaty jeden na jeden z Donaldem Tuskiem u Tomasza Lisa oraz jednoczesne podjęcie decyzji o telewizyjnym starciu z ministrem finansów Jackiem Rostowskim; Napieralski nie jest ekspertem od finansów i w debacie wypadł bardzo źle.

Można zatem powiedzieć, uprzedzając fakty, że Ruch Palikota zwolnił Napieralskiego z funkcji szefa SLD. - Tak - przytakuje Tymochowicz. - Ale z tego powodu jest mi akurat przykro, bo nie to było naszym celem - dodaje.

Nie ulega też wątpliwości, że Palikot jest postacią o wiele bardziej charyzmatyczną od Napieralskiego. W zestawieniu wesołka-happenera z nudnym „aparatczykiem” górą w tych wyborach był zdecydowanie ten pierwszy.

Siłą Ruchu Palikota była w tych wyborach słabość Napieralskiego. Jeśli socjologowie mają rację, że w Polsce jest ok. 20% wyborców o lewicowych poglądach, to wyniki ostatnich wyborów (10% Palikot, 8% SLD plus część lewicowych wyborców głosujących na PO) to potwierdza. Ciekawe co się stanie, czy jeśli Napieralskiego na stanowisku szefa SLD zastąpi ktoś znacznie bardziej charyzmatyczny – np. Kwaśniewski, Kalisz lub Włodzimierz Cimoszewicz. Czy wówczas lewicowe wahadło znów przechyli się na stronę Sojuszu?

Po czwarte: poparcie mniejszości seksualnych i amatorów narkotyków

Palikot wciągnął na swoje listy przedstawicieli mniejszości seksualnych. Najgłośniejszy był transfer zdeklarowanego homoseksualisty Roberta Biedronia, przez lata związanego z SLD (choć nigdy nie był posłem Sojuszu), który miał kandydować z listy tej partii do Sejmu, ale dostał od Napieralskiego kiepskie miejsce i pożegnał się z Sojuszem w atmosferze małego skandalu. Po czym przygarnął go Palikot.

W taki sam sposób znalazła się ma listach RP Wanda Nowicka, znana działaczka feministyczna.

Sensacją było dostanie się do Sejmu Anny Grodzkiej („jedynki” na liście RP w Krakowie) - pierwszej osoby transpłciowej w Polsce (urodziła się mężczyzną, przeszła w Tajlandii operację zmiany płci). Zostało to odnotowane przez media niemal na całym świecie.

Warto też wspomnieć o amatorach narkotyków, wśród których sporo jest osób młodych, polityką się w ogóle nie interesujących. Ich potrzebami zainteresował się polityk Janusz Palikot. Wołał: sadzić, palić, zalegalizować! Jak mogli na niego nie zagłosować?

Głosów Palikotowi z pewnością napędzili też czytelnicy lewicowych gazet – mandaty z ramienia RP zdobyli Roman Kotliński, naczelny tygodnika „Fakty i Mity” oraz Andrzej Rozenek, wicenaczelny tygodnika „Nie”. Palikota na swoich łamach poparł zresztą sam Jerzy Urban, właściciel i naczelny tygodnika „Nie”. Co ciekawe, inny wicenaczelny „Nie” i wieloletni polityk Sojuszu, Piotr Gadzinowski, tradycyjnie próbował dostać się do Sejmu z listy SLD. Mandatu nie zdobył.

Po piąte: Ludzie lubią nowości.

Ruch Palikota jest pierwszym od wielu lat całkowicie nowym projektem politycznym. Dotychczas standardem było, że niedługo przed wyborami powstawały nowe ugrupowania polityczne, ale tworzyli je ludzie, którzy dopiero co żegnali się z innymi partii. Niektóre takie projekty kończyły się sukcesem (PO, PiS), niektóre istniały przez pewien czas, potem znikały ze sceny politycznej (SdPl, Partia Demokratyczna), inne już na starcie kończyły się klęską (PJN). W każdym jednak przypadku nowe partie tworzyły osoby z bagażem politycznych doświadczeń, ubrudzeni polityką, jak często mówią wyborcy.

Palikota doceniono za świeżość polityczną. Nie ma się co zatem dziwić, że – zgodnie ze wspomnianym już sondażem TNS OBOP – 17,5% wyborców RP w poprzednich wyborach nie głosowało.

Kim jest Palikot?

Janusz Palikot (ur. 1964 r. w Biłgoraju), filozof z wykształcenia, początkowo wiązał swoją przyszłość z pracą naukowa. Po skończeniu studiów pracował w Instytucie Filozofii Polskiej Akademii Nauk i zaczął nawet pisać pracę doktorską.

Po przemianach 1989 r. zajął się biznesem. Pierwszy milion zarobił na początku lat 90. na produkcji drewnianych palet do transportu alkoholi. Zarobione pieniądze zainwestował w winiarnie i destylarnie spirytusu; w 1990 r. założył firmę Ambra, produkującą wina musujące. Palikot był prezesem jej zarządu od 1990 do 2001 r. Dziś firma, którą po drodze (1996 r.) przejął swojego głównego konkurenta Cin-Cin, nie należy już do biłgorajskiego biznesmena; jest w stu procentach własnością niemieckiej firmy Schloss Wachenheim. W 2001 r. Palikot założył kolejną firmę - Jabłonna SA, za pośrednictwem której kontrolował m.in. Polmos Lublin (najważniejsza marka firmy to Wódka Żołądkowa Gorzka), w którym miał 80% pakiet akcji. W 2006 r. biznesmen sprzedał akcje Polmosu po wcześniejszym wprowadzeniu firmy na giełdę. Pozbył się także Ambry, kiedy zajął się polityką.

Janusz Palikot był założycielem i współwłaścicielem wydawnictwa „słowo/ obraz/ terytoria”. Posiadał także swoją księgarnię. Niezbyt fortunne okazało się wejście biznesmena na rynek prasy. Wspomniany już konserwatywny tygodnik „Ozon”, wydawany przez firmę Ozon Media, której był on większościowym udziałowcem, utrzymał się na rynku zaledwie rok.

Od 2005 r. Palikot należał do Platformy Obywatelskiej. Z jej list w wyborach parlamentarnych w tym samym roku uzyskał mandat posła, w związku z czym zrzekł się wszystkich stanowisk w należących do niego firmach.

W kwietniu 2006 r. został wybrany przewodniczącym regionu lubelskiego Platformy.
W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskał mandat poselski. Został przewodniczącym sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”, którą wcześniej sam zresztą wymyślił. Chodziło o odbiurokratyzowanie wielu niepotrzebnych przepisów.

W wyborach w 2005 r. uzyskał 26, a w 2007 r. – 44 tys. głosów. Za każdym razem kandydował z listy PO w okręgu lubelskim.

W październiku 2010 r. zrezygnował z członkostwa w PO i zorganizował w Sali Kongresowej w Warszawie kongres poparcia własnej osoby, a dwa tygodnie później założył RP. W styczniu 2011 r. złożył mandat poselski.

W wyborach w październiku 2011 r. kandydował z Warszawy. Jako lider listy RP uzyskał prawie 95 tys. głosów – znacznie mniej od Donalda Tuska (374 tys.) czy Jarosława Kaczyńskiego (202 tys.), natomiast więcej np. od Ryszarda Kalisza (53 tys.).

Dorobił się opinii skandalisty. Kilkakrotnie sugerował, że prezydent śp. Lech Kaczyński ma problemy z nadużywaniem alkoholu i publicznie żądał od niego przedstawienia lekarskiego zaświadczenia o stanie zdrowia. Po tym, jak dziennikarze ujawnili, że Kancelaria Prezydenta RP zamówiła duże zapasy małych buteleczek alkoholu, Palikot zorganizował happening, na którym pił alkohol z takich buteleczek – później sąd skazał go na grzywnę 1200 zł za picie alkoholu w miejscu publicznym. Publicznie powiedział też, że uważa Lecha Kaczyńskiego za chama.

Po katastrofie smoleńskiej, gdy Jarosław Kaczyński „złagodniał” i zaczął występować w materiałach wyborczych w okularach (choć nie ma wady wzroku), Palikot także zaczął pokazywać się w okularach – co miało symbolizować obłudę Kaczyńskiego (okulary miały dodawać mu spokoju).

Gdy śp. minister rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką (zginęła w katastrofie smoleńskiej) skrytykowała słabe jej zdaniem wykorzystywanie przez rząd Tuska środków unijnych, Palikot nazwał zachowanie Gęsickiej „polityczną prostytucją”, za co zresztą władze PO ukarały go odwołaniem z funkcji szefa komisji Przyjazne Państwo.

Brutalnych ataków na środowisko PiS było w jego wykonaniu znacznie więcej. W jednym z wywiadów (w „Polsce The Times”) Palikot powiedział, że Tusk w prywatnej rozmowie miał przyznać mu kiedyś: Masz rację, ale forma cię zabije.

Jego oponenci twierdzą, że działalność Palikota w komisji „Przyjazne Państwo” nie przynosiła oczekiwanych efektów, a sama komisja bardziej służyła do promocji jej przewodniczącego. Prace komisji miały ruszyć z kopyta dopiero gdy Palikota na stanowisku przewodniczącego zastąpił Adam Szejnfeld (PO).

Po tym, jak rozwinął się RP, ataki na PiS zmieniły się w ataki na Kościół Katolicki. Palikot zorganizował np. happening pod rezydencją metropolity gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia (o którym od wielu lat mówi się, że nadużywa alkoholu) – pod bramą rezydencji happenerzy zostawili Głódziowi wódkę i kiełbasę. Już po wyborach Palikot zapowiedział z kolei, że będzie dążyć do usunięcia krzyża z sali sejmowej.

Jest najbogatszym polskim posłem na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Z majątkiem 330 mln zł zajmował na niej w 2006 r. 50. miejsce.

Prywatnie przyjaźni się m.in. z Ryszardem Kaliszem i Kubą Wojewódzkim. Wspominał też o przyjaźni z prezydentem Komorowskim, choć pani Anna Komorowska przyznała kiedyś w jednym z wywiadów, że można raczej w tym przypadku mówić nie tyle o przyjaźni, lecz o tym, że Palikot po prostu czasem odwiedzał Komorowskich

Krytycyzm wobec Kościoła Katolickiego w Polsce stał się elementem rozpoznawczym Ruchu Palikota. W jednym z klipów wyborczych Ruchu mały chłopiec z małą dziewczynką, by zarobić parę groszy, myją szyby w samochodach na ulicy. Trafili od razu na eleganckie auto z księdzem w środku. Robią swoje. Szyby już czyste. Duchowny więc otwiera okno, wyciąga z pliku banknotów święty obrazek i daje w dowód wdzięczności za usługę. - Macie dzieciaczki - dorzuca. Takim do bólu stereotypowym obrazkiem Janusz Palikot zdobywał wyborców.

Na razie jest na topie, choć pytanie, czy nie jest to chwilowe zauroczenie, jakim obdarzyli go wyborcy. Dwa tygodnie przed wyborami w tygodniku „Wprost” pojawił się artykuł odsłaniający wiele ciemnych stron RP. Byli działacze Ruchu anonimowo ujawniali np., że wybory regionalnych władz RP są ustawiane, a Palikot zalega z płatnościami wierzycielom Ruchu, z których część zaczyna już go straszyć pozwami sądowymi. Wypowiedzi działaczy dotyczyły też sfery programowej. Kiedy pytaliśmy o program, odpowiadał, że ludzie mają takie rzeczy w dupie. Program nocami pisał asystent Palikota, opowiadał jeden z działaczy.

I jeszcze w kontekście poglądów… Na razie Palikotem zachwycają się zagraniczni komentatorzy, podkreślając znaczący „zwrot w lewo” polskiego społeczeństwa. Świat zauważył, że Anna Grodzka jest prawdopodobnie jedyną transseksualną posłanką w skali globu, a wejście do Sejmu Palikota politolodzy porównują z wydarzeniem takiej samej rangi, jak to, że „Europa odetchnęła” po tym, jak Polacy nie przywrócili do władzy eurosceptycznego PiS. Ale… Wciąż nie jest rozwiązana kwestia, jak to się stało, że wydawca skrajnie prawicowego, kościelnego tygodnika stał się liderem antyklerykalnej politycznej formacji?

Za wyjaśnienie tego fenomenu, jak i za konkluzję niniejszej pracy, może posłużyć felieton Marcina Mellera z tygodnika „Wprost”, w którym Meller „demaskuje” prawdziwe oblicze Palikota. Jak pisał Dariusz Rosiak (w przeszłości redaktor naczelny „Ozonu” – przyp. Autorki): „Palikot nie jest politykiem przekonań – chyba że w tradycji Groucho Marksa – „To są moje poglądy! A jak wam się nie podoba, to… proszę bardzo, tutaj mam inne". Więc mógł wydawać ultrakatolickie pismo, by za moment pastwić się nad „tłustymi brzuchami biskupów”. Ślinić się do Tuska, by po chwili go postponować. Jutro może zacznie szyć brunatne koszule i ogłosi się spadkobiercą Haidera. Bo Palikot gra wyłącznie na własne ego. Przetarł mu drogę Urban, przetarł Lepper i tylko Bozi dziękować, że jego bogactwu daleko do Berlusconiego, bo mielibyśmy naprawdę przykry w powonieniu pasztet.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 Pielegniarstwo popr
Relacja lekarz pacjent w perspektywie socjologii medycyny popr
24 G23 H19 QUALITY ASSURANCE OF BLOOD COMPONENTS popr
wyklad 3 popr 2
HMP popr
popr (3) id 375392 Nieznany
popr Testy glowa1Xb
r00-5 popr, Informatyka, 3D Studio Max 4
Praca z dzieckiem o SPE w przedszkolu i szkole popr
Analiza zachowań nabywców na rynku konsoli popr (1)
Czy Palikot się onanizuje
zaliczenie popr, Studia licencjackie- UTH Ekonomia
Wprowadzenie w problematykę zdrowia.popr, KOSMETOLOGIA, Higiena i promocja zdrowia
palikot, Politologia, Marketing polityczny
METEO POPR id 294046 Nieznany
Popr Rozwiązanie A
9 Atmosfera popr id 48019 Nieznany (2)

więcej podobnych podstron