Do Heleny Śliczna Heleno, twojej krasnej cerze Te nie zrównają swarliwe boginie, Co spór o jabłko czyniły Wenerze, Ni sama Wenus, co gładkością słynie. Gdybyś ty była wdała się w te zwady, Jabłkoć byłby dał Parys i zakłady. A jeśli ta, którą w nagrodzie Za ten sąd odniósł w domu Parys, Helena W cnotach ci równą była i w urodzie, Zbytnia jednego jabłka była cena. Lecz on niegłupi, że na gładkość twoje, Przedał królestwo i ojca, i Troję. Dla tamtej morzem i lądową wojną Ledwie w dziesiątym roku Troja padła, A ty byłeś się pokazała zbrojną, Byłeś grób w usta, strzał w oczy nakładła, Zaraz forteca serc naszych upada I wolność u nóg twych chorągwie składa. Przeszłaś bez Chyby swoję dróżbę drugą, Co nam krzyż święty wyniosła z ciemnicę; Ona raz tylko i za pracą długą Zbawienne ludziom dała tajemnice; Ty przez twarz gładką, przez postępki chyże Nowe wystawiasz coraz ludziom krzyże. Co mąk być może, co męki i kary Wszystkiego w sercach czynisz nam ponowę Skąd widząc taką katownią z tej miary Słusznie cię krzyżem, krzyżem swym nazowe. Ach, jeśli tak jest, niechże mnie przybiją Na ten krzyż mocnym gwoździem na pasyją. 729