Książka pt. "Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole" autorstwa dwóch Amerykanek - Adele Faber i Elaine Mazlish - ma charakter poradnika edukacyjnego, co może budzić pewne negatywne nastawienie i rodzić wątpliwości, jeśli chodzi o kompetentne ujęcie tematu. Z reguły bowiem amerykańskie poradniki przenoszone na grunt polskiej rzeczywistości kojarzą się nam z dosyć infantylnymi zaleceniami i zasadami postępowania, dużą powierzchownością i "spłaszczaniem" problemów. Pozycja ta jednak, chociaż autorki nie uniknęły pułapki jednowymiarowości niektórych analizowanych sytuacji, jest godna polecenia dla studentów przygotowujących się do zawodu nauczyciela i młodych nauczycieli oraz rodziców, którzy nie mają przygotowania pedagogicznego. Uświadamia ona, jak wielkie zadanie spoczywa na najważniejszych w życiu dzieci osobach, będących źródłem inspiracji i siły dla młodych ludzi lub w gorszej wersji - zniechęcenia i zmniejszania się poczucia własnej wartości.
Poradnik ma przejrzystą strukturę; składa się z ośmiu rozdziałów przedstawiających główne sytuacje problemowe w wychowywaniu i nauczaniu, jak również opisujących takie relacje między rodzicami i nauczycielami, które mają zaowocować jak najlepszym wpływem na dzieci. Sytuacje te są powiązane osobą głównej bohaterki - narratorki; jest nią młoda nauczycielka o imieniu Liz, która usiłuje znaleźć lepsze metody porozumiewania się z uczniami, a jej doświadczenia są kompilacją doświadczeń autorek i odzwierciedleniem ich walki i zmagań, aby zwracać się do uczniów w sposób, który może im być pomocny.
Każdy z rozdziałów ma ustaloną formę: najpierw przedstawiony jest problem, a następnie dyskusja Liz z innymi, poszukującymi nowych rozwiązań, nauczycielami, a wnioski z tej dyskusji przedstawione są w postaci zabawnych niekiedy rysunków. Obrazują one z jednej strony reakcje rodziców czy nauczycieli, jakie nastąpić nie powinny, gdyż zniechęcają dziecko i powodują, że konflikt narasta, z drugiej zaś - te prawidłowe, które pozwalają dziecku na samodzielne rozwiązywanie trudności, pomagają uwierzyć w siebie, uczą odpowiedzialności i samodyscypliny. Każdy z rozdziałów jest opatrzony również krótkim podsumowaniem i wyszczególnieniem najważniejszych zasad oraz pytaniami, a także relacjami nauczycieli i rodziców, którzy opisane metody zastosowali w rozwiązywaniu konkretnych już sytuacji.
Jakie tematy podejmują autorki? Zwracają uwagę na to, że dziecko musi być traktowane z szacunkiem i godnością. Tylko wtedy nie straci wrażliwości na otaczający go świat i innych ludzi, i tylko wtedy będzie szanować innych. Zatem dziecko potrzebuje potwierdzenia swoich uczuć, zwłaszcza tych negatywnych, które utrudniają naukę, a rodzice mają skłonność im zaprzeczać. Typową reakcją na stwierdzenie: "Ta czytanka jest głupia." jest: "Wcale nie. Jest bardzo ciekawa.". Tymczasem, kiedy zaprzeczamy uczuciom, możemy jeszcze bardziej zniechęcić. Nazywając, akceptując uczucia, reagując na zmartwienie ucznia postawą pełną troski i zrozumienia, pozwalamy mu skoncentrować się na problemie i samodzielnie znaleźć rozwiązanie. Odpowiedź na powyższą skargę mogłaby brzmieć: "Coś ci się w niej nie podoba? Powiedz mi.", a odpowiednio ukierunkowana rozmowa mogłaby doprowadzić do zrozumienia przyczyn braku zainteresowania tekstem (np. dziecko woli książki o treści przyrodniczej, nie przygodowej).
Oczywiście akceptowanie złości, rozdrażnienia czy niechęci może rodzić niebezpieczeństwo, że uczeń uzna naszą akceptację za przyzwolenie na złe zachowanie. Autorki podkreślają, że należy wprowadzić wyraźne rozróżnienie między uczuciami a zachowaniem i uświadomić dzieciom, że o ile mają prawo odczuwać złość i ją wyrażać, to takie prawo nie istnieje, gdy wyrządza się innej osobie krzywdę psychiczną czy fizyczną. Jednym z celów tego poradnika była, wobec narastającej fali przemocy w szkołach amerykańskich, potrzeba pokazania dzieciom, że nieporozumienia można zażegnać dzięki uczciwej i pełnej szacunku rozmowie. Również polska rzeczywistość atakuje młodych ludzi wieloma aktami bezsensownego okrucieństwa, a poradnik ten próbuje pokazać, jak nauczyć dziecko, by w chwili nieuniknionej frustracji i wściekłości, zamiast sięgać po broń, użyło słów, które usłyszało kiedyś od rodziców czy nauczycieli.
Autorki podejmują również kontrowersyjny temat dotyczący stosowania kar, przy czym są tej metodzie zaprowadzania dyscypliny zdecydowanie przeciwne i wskazują inne możliwości wpływania na zachowanie dzieci. Stoją one na stanowisku, że, kiedy dziecko jest karane, postanawia zachowywać się ostrożniej, a nie uczciwiej i bardziej odpowiedzialnie. Alternatywą może być pokazanie innego sposobu uzewnętrznienia agresji, np.: "Słyszę, że jesteś zmartwiony. Byłoby lepiej, gdybyś wyrażał to bez używania wulgarnych słów."; przy jednoczesnym zaakcentowaniu swojej wyraźnej dezaprobaty, określeniu oczekiwań i pokazaniu dziecku, jak może się poprawić.
Skoro już uświadomimy sobie, że dziecko musi być traktowane jako równorzędny partner, którego nie wolno poniżać i upokarzać, możemy próbować zachęcać dzieci do współpracy, rozbudzać ich twórczy zapał i zaangażowanie. Jest to równie trudne i wymagające dużej cierpliwości zadanie, jak dyscyplinowanie dzieci. Pułapką jest tutaj dydaktyzm, w który wpadają rodzice i nauczyciele, ciągłe oskarżanie i rozkazywanie, ostrzeganie i sarkazm w przypadku, gdy dziecko nie umie lub nie może skoncentrować się na pracy. Autorki pokazują wiele sposobów rozbudzających zainteresowanie dzieci nauką i motywujących do spełniania swoich obowiązków, z których szczególnie wyróżniają się:
kierowanie do dzieci poleceń na piśmie, bowiem uczniowie często nie słuchają tego, co mówią dorośli - to samo na piśmie łatwiej do nich trafia;
wykorzystanie elementów zabawy - wcielanie się w inne postacie, mówienie innym głosem lub z innym akcentem, co powoduje, że docieramy do dzieci i koncentrujemy ich uwagę na problemie, a nie zniechęcamy "kazaniami" i długimi wyjaśnieniami;
algorytm rozwiązywania problemów, a w nim metoda burzy mózgów, czyli wspólne szukanie pomysłów rozwiązania i zapisywania ich bez oceniania oraz dyskusja nad propozycjami.
Poradnik wskazuje poza tym wiele innych zasad dotyczących, m.in. udzielania pochwał, które nie wprawiają w zakłopotanie, a także konstruktywnej krytyki, oraz pokazuje zgubne dla dzieci skutki narzucania mu określonej roli. Wszystkie te zalecenia wymagają głębokiego przemyślenia i dużej wytrwałości podczas wprowadzania ich w życie. Dla aspirujących na nauczycieli studentów może to być okazja do refleksji nad predyspozycjami do trudnego i odpowiedzialnego zawodu, a dla rodziców, którzy nie mogą już przecież zrezygnować z wielkiego zadania wychowywania, do skonfrontowania rzeczywistości z dobrymi i pomocnymi radami.
Na koniec chciałam zacytować fragment książki:
Nauczyciele muszą być doceniani za to, że starają się sprostać potrzebom uczniów.
Rodzice muszą być doceniani za to, że borykają się z codziennymi trudnościami związanymi z wychowywaniem dzieci.
Dzieci muszą być doceniane za to, że próbują zrozumieć świat, w którym żyją, i znaleźć w nim własne miejsce.