Widzę postać zamgloną w odbiciu mroku
Patrzę w oko okiem bez duszy
Duszy poszukać muszę by stać się
By stać się godzien zdobycia Ciebie
Rok za rokiem mija mój czas
Ciągle to samo krzyki i wrzask
Pragnę skończyć z życia kruchością
I stać się godzien uczucia Twego
Miesiąc mija i kolejny znika ciągle brak
Ciągle myślę o Twym pięknie
Krzyczę gdy się budzę gorycz czuję
Czuję ten strach palący trzewia
Dzień za dniem ach szkoda
Czas mój mija czas się kończy
Sztuka tkwi w umyśle który prowadzi przez życia drogi
Widzimy świat oczami lecz czy on naprawdę tak wygląda?
Czy nasz umysł dostrzega wszystko a może coś mu umyka
Ja nie wiem nie mogę powiedzieć co się zmienia a co niknie zapomniane
Myślałem kiedyś że życie jest proste i bez przeszkód sobie poradzę
Lecz nie daję rady gubię się w umyśle
Ma droga znika las przede mną wyrasta
Woda płynie z nieba a nogi mnie niosą hen daleko
I jest tak jak jest nic się nie zmienia nic mnie nie zmieni
Tracę nadzieję wyciągam rękę łapię natchnienie