Kłótnia

Harry wpatrywał się w drzwi, czekając na wejście swojego chłopaka. Nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć lub zrobić. Po dość spektakularnej kłótni, która miała miejsce wczorajszej nocy, Harry nie wiedział, czego się spodziewać. Dzisiaj mógł już z łatwością przyznać, że część rzeczy, które wczoraj powiedział była okrutna, niesprawiedliwa, krzywdząca i chciał za nią przeprosić, ale prawdą pozostawało, że Draco się mylił. Chłopak był absurdalnie zazdrosny. To było śmieszne! Dlaczego Draco też nie mógł tego dostrzec?

Harry westchnął, zbierając tym samym zdezorientowane spojrzenia od swoich przyjaciół. Wzruszył ramionami, widząc ich zaniepokojenie, jednak wzrok wciąż miał skupiony na drzwiach. Przecież nie mógł im powiedzieć, że to nie Voldemortem się martwi, a pewnym upartym blondynem, który był zdecydowanie zbyt seksowny, tak dla swego, jak i Harry’ego dobra. Nikt nie mógł wiedzieć, o co chodzi. A już szczególnie Ron Weasley.

Właśnie w tym momencie do sali wkroczył Draco. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, aż jego wzrok napotkał oczy Harry’ego. Gryfon usłyszał, jak ktoś szybko wciąga powietrze i od razu uświadomił sobie, że dźwięk ten wydostał się z jego ust. Natychmiast utonął w tym szarym spojrzeniu. Zdążył jednak powrócić do rzeczywistości na tyle prędko, by zdać sobie sprawę, że Draco maszeruje w jego kierunku. Harry rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie - przecież nie mogli ze sobą rozmawiać w Wielkiej Sali! Chłopak zdawał się jednak nie zwracać na to żadnej uwagi i wciąż szedł przed siebie. Harry poczuł, że zaczyna się irytować.

- Musimy porozmawiać - oznajmił Draco, gwałtownie zatrzymując się przed Harrym. Ten odwrócił się na ławce w jego kierunku, ale nic nie odpowiedział. Po chwili ciszy blondyn dodał złowróżbne "teraz". To zdecydowanie nie poprawiło Harry'emu nastroju.

Ślizgon zdawał się być całkowicie nieświadomy faktu, że byli w Wielkiej Sali, gdzie wszyscy im się przyglądali. Oczywiście każdy udawał, że wcale tego nie robi, i że rozmawia z kolegami tak, jak zawsze. Harry spróbował przybrać swoją zwykłą maskę zatytułowaną: "Nienawidzę Malfoya".

- Nie wiem, czemu kiedykolwiek miałbym zgodzić się z tobą dobrowolnie rozmawiać, Malfoy - oznajmił chłodno.

- Och, skończ to przedstawienie, Harry! - warknął Draco. Po takim stwierdzeniu nikt już dłużej nie udawał, że nie zwraca uwagi na to, co się dzieje. Cała sala zaczęła ich uważnie obserwować, zdumiona, że Malfoy użył jego imienia. Przyjaciele Harry'ego, którzy zdawali się być nie mniej zszokowani, patrzyli na niego pytająco.

- Wszystko w porządku - powiedział do nich w roztargnieniu, jednocześnie patrząc Draco w oczy. Teraz był naprawdę zirytowany. Cokolwiek zostało wczoraj powiedziane, nie usprawiedliwiało tego publicznego pokazu. Obaj zgodzili się, że ze względów bezpieczeństwa, i oczywiście by zaoszczędzić im znacznego zakłopotania, będą utrzymywać swój związek w tajemnicy. Tak więc teraz, Harry był wściekły na Draco za to, że chłopak mógł się aż tak zapomnieć. Wciąż jednak próbował zachować spokojny ton głosu.

- Spójrz, Malfoy - powiedział, kładąc nacisk na jego nazwisko, by przywrócić mu choć trochę zdrowego rozsądku. Na sali rozległy się śmiechy - ludzie z pewnością pomyśleli, że Harry poczuł się niekomfortowo, gdy Malfoy użył jego imienia. - Cokolwiek masz do powiedzenia, to naprawdę nie jest dobry czas ani miejsce. - Wskazał ręką na gapiący się tłum obecny w Wielkiej Sali, próbując, już mniej subtelnie, przekazać mu wiadomości.

Draco znów nie dostrzegł wskazówki.

- Myślę, że jest. Musimy przedyskutować to, co zostało wczoraj powiedziane i to najszybciej jak się da. Nie możemy tego najzwyczajniej w świecie zignorować. Muszę wiedzieć, czy naprawdę miałeś na myśli niektóre te rzeczy, a jeśli tak, to dokąd nas to prowadzi. Nie można zostawić rany nieopatrzonej; jątrzy się, a ja nie chcę, żeby to samo stało się z nami.

Teraz Harry był naprawdę zły. Nie tylko z powodu niedyskrecji Draco, lecz także na skutek jego słów.

- Nie chcesz żeby tak się stało? Ty? Pan Będę-Tłumił-Wszystkie-Moje-Uczucia-By-Potem-Wyładować-Się-Na-Harry'm? Na Merlina, Draco! Nie zachowuj się jak ten odpowiedzialny w naszym związku. Ostatniej nocy straciłeś to prawo. - Gdzieś na samej krawędzi świadomości Harry zdał sobie sprawę ze zdumionych sapnięć, które rozległy się na sali, ale był zbyt zdenerwowany, by się nimi przejąć. Wyglądało na to, że Draco również.

- Jeśli wszystko w sobie tłumię, to tylko dlatego, że ty nie pozwalasz mi o tym mówić!

- CO?!

- Gdy tylko wspominam o czymś, co mnie martwi, czy to odnośnie naszego związku czy ciebie, ty wybuchasz, że ci nie ufam!

- Bo tak jest!

- Ty też mi nie ufasz.

- Ależ oczywiście, że ufam - warknął Harry. - Nie bądź śmieszny.

- Więc co miało wczoraj znaczyć to o Czarnym Panu?

- Przepraszam, okej? Powiedziałem rzeczy, których nie powinienem powiedzieć. Ale to nie zmienia faktu, że jesteś absurdalnie zazdrosny!

- Jestem? Naprawdę jestem? Bo wiesz, wydaje mi się, że każdy, kto spotyka się z najbardziej rozchwytywanym i najgorętszym czarodziejem na świecie, ma prawo stać się odrobinkę zazdrosny. Zgaduję jednak, że ty tego kompletnie nie rozumiesz, prawda?

- TAK!

- Więc powinienem po prostu przymykać oko za każdym razem, gdy jakiś chłopak czy dziewczyna do ciebie zarywa? Powinienem udawać, iż nie obchodzi mnie to, że dostajesz listy od czterdziestoletnich czarownic, które chcą dla ciebie porzucić swoich mężów?

- To był tylko jeden raz, dobra? Myślałem, że cię to rozbawi. Nigdy bym ci nie powiedział, gdybym wiedział, że tak zareagujesz.

- Och, świetnie! Więc teraz nagle się dowiaduję, że istnieje mnóstwo innych osób próbujących cię poderwać, o których mi nawet nie mówisz, tak?

- Co?! Nie!

- Myślisz, że jak ja się czuję? Wiedząc, że nikt nie uważa, iż powinniśmy być razem, że wszyscy sądzą, iż jestem tu by cię dopaść, że to jakiś spisek Voldemorta? Wiedząc, że nie ma szans, żebyśmy zostali zaakceptowani i że to ja będę ponosił całą odpowiedzialność, jeśli wszystko wyjdzie na jaw? Czy to takie dziwne, że czasem myślę, iż ty także się tak czujesz i możesz mnie zostawić dla jakiegoś gryfona?

- Och, masz rację. To ja mogę cię zostawić, tak?! To bardzo logiczne, Draco! Biorąc pod uwagę twoją historię jednonocnych przygód, myślę, że ja powinienem być tym, który się martwi. To nie ja cię zdradziłem, pamiętasz?

- Cóż, może gdybyś zdecydował się stracić dziewictwo trochę wcześniej, nie zrobiłbym tego! Ale niczego od ciebie nie dostawałem, prawda?

Harry wziął głęboki wdech, zmuszając się do rozluźnienia zaciśniętych pięści i nie uderzenia Draco. Zapadła głęboka cisza. Harry nie chciał otwierać ust, wiedząc, że cokolwiek powie, później będzie tego żałował. Draco wyglądał, jakby już wyrwało mu się parę rzeczy, których żałuje.

- Więc - w końcu zaczął Harry, przerywając niebezpiecznie gładkim głosem napiętą ciszę. - Jedynym powodem, dla którego teraz ze mną jesteś, jest to, że ze sobą sypiamy?

- Nie! Nie miałem na myśli...

- Owszem, miałeś. - I nagle Harry nie był już więcej wściekły. Czuł się zwyczajnie zmęczony. Zmęczony i bardzo zraniony. - Znam cię. I to w porządku. Ale ja... Cóż, myślę, że obaj mamy wiele rzeczy do przemyślenia. Może zobaczymy się później, czy coś. - Harry odwrócił się, żeby wyjść. Cała sala obserwowała ich w milczeniu, ale ani Harry, ani Draco nie zdawali się zauważać tej nieproszonej widowni. Byli zbyt zajęci swoim nieszczęściem. Draco patrzył jak Harry zbliża się do drzwi.

- Harry, zaczekaj!

Chłopak przystanął na chwilę.

- Nie wiem, czy jest coś, na co jeszcze mógłbym czekać, Draco.

Znów zaczął iść.

- Przepraszam. - To sprawiło, że Harry się zatrzymał. Stał zupełnie bez ruchu, jakby wykuty z kamienia, czekając.

- Przepraszam - powtórzył Draco. - Przepraszam, że ci nie ufałem, przepraszam za wszystkie rzeczy, które powiedziałem wczoraj w nocy i dzisiaj rano. – Powoli, Harry odwrócił się by na niego spojrzeć. - Ale najmocniej przepraszam za to, czego nie powiedziałem, jak na przykład to, że cię przepraszam. - Uśmiechnął się lekko. - Albo, że cię kocham.

Wszyscy w sali byli oszołomieni. Wszyscy, oprócz Harry'ego. W końcu to nie było pierwsze takie wyznanie w wykonaniu Draco.

- Wiesz, prawdopodobnie obaj moglibyśmy mówić to częściej. - Stali po przeciwnych stronach sali, patrząc na siebie.

- Więc mnie nie zostawiasz? - spytał w końcu Draco.

- Nie, jak długo ty tego nie robisz.

- Nigdy nie będę na tyle silny, żeby od ciebie odejść.

Harry uśmiechnął się.

- To moje słowa.

- Mieliśmy praktycznie taką samą rozmowę prawie rok temu, po tej okropnej kłótni o mnie i Pansy.

- Więc musimy być powolnymi uczniami. Lub bardzo zazdrosnymi, zaborczymi ludźmi.

- Albo po prostu dwiema osobami, które są w sobie zakochane.

- Wiesz, wydajesz się być takim zimnym, pozbawionym serca draniem i lubię to, ale od czasu do czasu zaskakujesz mnie tą ukrytą nutką romantyzmu.

Draco zaśmiał się.

- To także lubisz?

- Jak na razie nie narzekam. - Obaj, Harry i Draco, zaśmiali się odrobinę nerwowo.

- Więc, zamierzasz w końcu podejść i mnie pocałować? - zapytał Draco złośliwie.

- Nie mam nic przeciwko temu, żebyś przeraził ślizgonów, ale zdecydowanie nie podoba mi się to, że zachęcasz mnie do zażenowania całego mojego Domu. - W tym momencie Draco po raz pierwszy zaczął zauważać, gdzie się znajdują. Rozejrzał się.

- Harry? - zapytał nerwowo. - Czy właśnie pokłóciliśmy się na oczach wszystkich?

- Acha. - Harry nie mógł powstrzymać chichotu na widok przerażonej miny na twarzy Draco. Jednakże ślizgon już po chwili dostrzegł zabawną stronę całego zajścia i także zaczął się śmiać.

- Zgaduję, że teraz powinniśmy wybrać się gdzieś na pojednawczy seks, nieprawdaż?

To znów rozbroiło Harry'ego. Cała populacja Hogwartu gapiła się, gdy dwaj chłopcy, prawie zataczając się ze śmiechu, opuścili salę ramię w ramię.

Zapadła długa cisza.

- Czy coś mnie ominęło? - zapytał z ciekawością profesor Snape, wchodząc do Wielkiej Sali, spóźniony na śniadanie. Przez chwilę wszyscy się na niego zagapili, po czym, na widok skonsternowanej miny na jego twarzy, wybuchli gąrączkowym śmiechem.

Koniec


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kłótnia
UCZCIWA KŁÓTNIA
kłotnia i bójka
3 Kłótnia i wywieranie wpływu
2008-01-23 Klotnia o wiele ha ziemi na Mokotowie, materiały, Z PRASY
Kłótnia rzek. Długość. Kształtowanie umiejętności mierzenia obiektów., scenariusze zajęć - matematyk
Kłótnia wielkanocna, Teksty piosenek przedszkolnych
kłótnia na osi liczbowej
KŁÓTNIA DOSKONAŁA, małżeństwo
Kłótnia, ortografia
Klotniom stop Uslysz i zrozum swoje dziecko stopar
klotnia lokiego
Kłótnia warzyw
Wielkanocna kłótnia, Teksty piosenek przedszkolnych
Dziwna kłótnia
JĘZYK POLSKI Kłótnia u Borynów Wypracowanie
Dziwna kłótnia
Kłótnia
swój pokój,kłótnia

więcej podobnych podstron