Pięć warunków dobrej spowiedzi Bóg jest miłością, tak wielką, że w oczach ludzkich może uchodzić za szaleństwo. Bo czyż nie jest szaleństwem wywyższenie krzyża? I właśnie stąd wypływa prawda o miłosierdziu: Bóg wychodzi do mnie z otwartymi ramionami i za każdym razem, gdy upadam, jest gotowy do podjęcia dialogu miłości. Dzięki temu mogę odkrywać zupełnie inny wymiar sakramentu pojednania. Uświadomić sobie, że nie znajduję się w sądzie, ale w domu Ojca, który patrzy na mnie z miłością. On nie jest bezkrytyczny, ale świadomy mojej słabości, wkłada mi pierścień na palec, zakłada czystą szatę i każe przygotować ucztę. Potrzeba przystępowania do sakramentu pojednania podyktowana jest pragnieniem nieustannego podtrzymywania miłosnej relacji z Bogiem – to przestrzeń, gdzie ja jestem z Nim. Krzyż w konfesjonale obrazuje istotę tego sakramentu. Często wydaje się nam, że to wiemy, ale samo rozumienie nie wystarcza. Najważniejsza jest świadomość serca. Dopiero ona sprawia, że człowiek staje przed kratkami konfesjonału bez lęku. Słowo konfesjonał pochodzi od łacińskiego confessio, czyli wyznanie. Bardzo często zdarza się, że tę czynność pojmujemy jednostronnie – wyznajemy swoje grzechy i na tym się kończy. Skoro jednak w konfesjonale znajdujemy krzyż – symbol najbardziej radykalnego sposobu wyrażenia miłości – spowiedź musi być także rozumiana jako wyznanie do nas skierowane. Dlatego można powiedzieć, że sakrament pojednania to zderzenie dwóch wyznań: miłości Jezusa i grzeszności człowieka. Kiedy w penitencie pogłębia się ta świadomość, wtedy całkiem inaczej przeżywa spowiedź – jest ona odczytywana jako relacja osób. Gdy spojrzymy na relacje osobowe, odnajdziemy mechanizmy pozwalające z łatwością rozpoznać wyrządzone zło: najpierw pojawia się jego świadomość, później potrzeba stanięcia twarzą w twarz z daną osobą i otwartego przyznania się do popełnionego czynu, wyznania żalu, przeproszenia i – w miarę możliwości – naprawienia wyrządzonych krzywd. Jeżeli przeniesiemy tę sytuację na płaszczyznę sakramentu pojednania, zauważymy, że warunki dobrej spowiedzi odpowiadają tym poszczególnym etapom. Rachunek sumieniaTo pierwszy krok spowiedzi. Od niego zależy nasze wyznanie, choć nie musimy przychodzić na spowiedź z listą grzechów wypisanych na kartce. Rachunek sumienia powinien obejmować nie tylko nasze złe czyny. Jezus na Sądzie Ostatecznym nie będzie nas pytał tylko o wyrządzone przez nas zło, ale także o dobro, którego nie spełniliśmy. Sakrament pojednania, ten szczególny przejaw miłości Pana Boga, ma nam pomóc w podjęciu postanowienia poprawy i zmiany postępowania. Żal za grzechyPo przeprowadzeniu rachunku sumienia za popełnione grzechy trzeba żałować. Jeśli żal za grzechy rodzi się z lęku przed karą, określany jest jako niedoskonały (doskonały rodzi się ze względu na miłość Jezusa). Często żałujemy z uwagi na siebie, ponieważ zraniony zostaje nasz egoizm i odczuwamy dyskomfort. Żal jednak to nie tylko kwestia naszych uczuć, ale umiejętność dostrzeżenia Boga jako Osoby, jako Miłości: Żałuję ze względu na Ciebie, Boże i również ze względu na Ciebie chcę zmienić moje życie. Postanowienie poprawyTa część spowiedzi stanowi konsekwencję żalu. Czasem wydaje się nam, że jeżeli udowodnimy komuś jego pogrążenie w złu, to najlepiej wyręczymy Pana Boga. A jest wprost przeciwnie: Pan Bóg chce dostrzegać w człowieku dobro, na którym można zbudować to, co piękne. Kapłan w konfesjonale powinien pomóc wyzwolić w penitencie pragnienie budowania nowego świata, dać impuls nadziei, zostawić duchowy pokarm, którym można się karmić po zakończeniu spowiedzi. Gdy człowiek odkrywa, że w oczach Boga nie jest przegrany, to budzi się w nim nadzieja i pragnienie zmiany. Zaczyna wierzyć, że może być inaczej. Szczera spowiedźKolejny krok to wyznanie win. Są osoby, które przychodzą do spowiedzi ze świadomością spotkania z Jezusem: Panie Jezu, bardzo Cię kocham. Ostatni raz spotkałem się z Tobą miesiąc temu. Kapłan, którego postawiłeś na mojej drodze, prosił mnie, abym zbliżył się do Ciebie poprzez lekturę 2 Listu św. Pawła do Koryntian. Doświadczyłem wówczas namacalnego działania Słowa Bożego w konkretnym aspekcie mojego życia. Jednak w ostatnim czasie znów nie udało mi się zapanować nad sobą, nad moim ułomnościami, za co chcę Cię teraz przeprosić, bo wiem, że w ten sposób odgrodziłem się od Twojej miłości. Bóg przyjmuje grzechy człowieka, ponieważ ukochał go tak bardzo, że jest w stanie wybaczyć wszystko, jeżeli tylko człowiek potrafi się do tego przyznać i prosić o przebaczenie. Wielu ludzi zniechęca do spowiedzi fakt, że ciągle muszą wyznawać te same grzechy – powierzchowne traktowanie sakramentu pojednania powoduje, że nie próbują nad sobą pracować. Jednym z impulsów do duchowej przemiany może być dla nich odpowiedź na pytanie o to, który z wymienionych grzechów stanowi dla nich największy problem. Zmusza ona do refleksji, wytrąca z automatyzmu, a często zapoczątkowuje konkretną pracę. Penitentom może przeszkadzać również forma spowiedzi. Trzeba tutaj wspomnieć, że choć kościół stanowi naturalną przestrzeń świętości, to sakrament pojednania wszędzie jest tak samo ważny: klękamy przecież przed Jezusem i Jemu wyznajemy swoje grzechy – w tym wyraża się duch skruszony i pokorne serce. Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemuW sakramencie pojednania nie da się oczywiście pominąć elementów sprawiedliwości i kary. Wynika to stąd, że jest on stawaniem w prawdzie. Pokuta ma aspekt kary, ale w znaczeniu biblijnym: Bóg mówi, że tych, których kocha, karci i ćwiczy. Trudno to sobie uzmysłowić, gdy za pokutę trzeba odmówić jeden raz modlitwę „Ojcze nasz”, ale w przypadku konieczności podjęcia konkretnych działań wobec drugiej osoby taka świadomość na pewno się pojawi. Zawsze należy pamiętać, że pokuta jest niewspółmierna do zła wyrządzonego Bogu i ludziom. Jeżeli jednak jej nie odprawiamy, oznacza to, że nie ma w nas pragnienia zmiany. Trudno wtedy spodziewać się, że sakrament stanie się dla nas miejscem rozwoju duchowego. Zdarza się czysto ekonomiczne traktowanie zadośćuczynienia: jeżeli ukradłem – muszę oddać, jeżeli pokłóciłem się – należy przeprosić. Ale trzeba także pamiętać, że jest ono przestrzenią, w której można swobodnie rozwinąć wyobraźnię w praktykowaniu miłości! Owocem sakramentu pojednania jest łaska uświęcająca i uczynkowa. W języku duchowym łaska oznacza miłość: komu wiele wybaczono, ten wiele ukochał. Takie rozumienie powoduje konieczność podjęcia konkretnej zmiany – nie chodzi o rewolucję w życiu, można zacząć od drobiazgów. Stały spowiednik i regularna spowiedź będą środkami pomocnymi w tym procesie – wtedy istnieje szansa na większą mobilizację do pracy nad sobą. Rafał Szymkowiak OFMCap |
---|
Grzechy języka Grzechy języka - widzimy, słyszymy je na każdego dnia. Któż z nas jest wolny od nich? Dojrzały człowiek zawsze charakteryzuje się dbałością o swoją mowę - warto więc podejmować codzienny trud pracy nad swym językiem 1. Św. Jakub o języku (Jk 4) a) „Wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało” b) „Język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia” c) „Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu” d) „Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” 2. Biblia o języku a) Określenia języka: wąż (Ps 140, 4), brzytwa wyostrzona (Ps 52, 2), miecz ostry (Ps 57, 5), strzała śmiertelnie godząca (Jr 9, 7) b) „Życie i śmierć w mocy języka” (Prz 18, 21) c) „Szczęśliwy kto się nigdy nie pośliznął językiem” (Syr 25, 8) d) „Nie unikniesz grzechu w gadulstwie” (Prz 10, 19) e) „Kto jest gadułą, ten zdradza tajemnice, więc nie zadawaj się z plotkarzem” (Prz 20, 19) f) „Panie, postaw straż przed ustami moimi, Pilnuj drzwi warg moich!” (Ps 141, 3) 3. Zalecenia Biblii o języku a) „A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu" (Mt 12, 35) b) „A teraz odrzućcie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych" (Kol 3, 8) c) „Mowa wasza, zawsze miła, niech będzie zaprawiona solą, tak byście wiedzieli, jak należy każdemu odpowiadać" (Kol 4, 6) d) „Kto bowiem chce miłować życie i oglądać dni szczęśliwe, niech wstrzyma język od złego i wargi - aby nie mówić podstępnie” (1 P 3, 10) 4. O języku a) Język jest potęgą, bo mowa wyraża przemyślenia i postanowienia dwóch najważniejszych władz: rozumu i woli. Dlatego istnieje ogromna odpowiedzialność za wypowiadane słowo. b) Język wyraża pragnienia serca, które jest źródłem postępowania. Przez mowę obdarzamy bliźniego tym, czym żyjemy. c) Język jest przewrotny – możemy nim wielbić Boga, możemy ranić ludzi. Ukazuje on tragiczne rozdarcie wnętrza człowieka spowodowane przez grzech. d) Słowa, które wypowiadamy są zakorzenione w sercu i są odsłanianiem tajemnicy, która nosimy w sobie. e) Mądre używanie mowy jest przejawem miłości bliźniego i ma służyć budowaniu pokoju i wzajemnej miłości. f) Konsekwencje grzechów języka są ogromne i często nieodwracalne - w miarę możliwości należy naprawiać wyrządzone zło. g) Odpowiedzialna mowa wyrasta z serca, które ma doświadczenie wewnętrznego milczenia. h) Język służy do komunikacji z ludźmi i do przedstawianiu Bogu uczuć swego serca. i) Słowa są wyrazem osoby: dzięki mowie możemy poznać człowieka. j) Czuwanie nad językiem jest jednym z zasadniczych wymagań mądrości chrześcijańskiej. k) Należy mądrze dysponować swoimi słowami, umieć umartwiać swój język, a w razie potrzeby założyć zamek na usta. l) Mamy wypowiadając słowa pod wpływem Ducha: budować, pocieszać, napominać. 5. Trzy sita Sokratesa (prawda, dobro, konieczność) a) Czy to co chcesz powiedzieć jest prawdziwe? Złe motywy: szukanie sensacji, zabawy, odwetu, usprawiedliwiania siebie, zagłuszanie sumienia. b) Czy to co chcesz powiedzieć służy czyjemuś dobru? Należy oddzielić grzech od grzesznika, być dyskretnym. c) Czy to co chcesz powiedzieć jest konieczne? Nie tylko mówimy rzeczy nie budujące, ale często niepotrzebne. 6. Główne grzechy języka a) PRZEKLEŃSTWO (złorzeczenie) „Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie!” (Rz 12, 14) b) KŁAMSTWO – diabeł jest ojcem kłamstwa! „Nie będzie mieszkał w moim domu ten, kto podstęp knuje. Ten, który kłamstwa rozgłasza, nie ostoi się przed mymi oczami – mówi Pan” (Ps 101, 7) c) NIEPRZYZWOITE SŁOWO (brzydkie, podłe) „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych” (Ef 4, 29) d) SZEMRANIE „Strzeżcie się więc próżnego szemrania, powściągajcie język od złej mowy: bo i skryte słowo nie jest bez następstwa, a usta kłamliwe zabijają duszę” (Mdr 1, 11) Żydzi na pustyni szemrali przeciw Bogu i Mojżeszowi i Bóg zesłał na nich jadowite węże e) OBMOWA Faryzeusze zarzucali Jezusowi, że mocą Belzebuba czyni cuda f) WULGARYZMY „Dla tego, kto używa wulgarnego języka, głęboka będzie Gehenna” (Talmud żydowski) g) PLOTKA „Nigdy nie powtarzaj słów zasłyszanych, a nic na tym nie stracisz. Nie mów ich ani przyjacielowi, ani wrogowi, i jeśli to nie będzie grzechem dla ciebie, nie wyjawiaj!” (Syr 19, 7-8) h) OSZCZERSTWO „Człowiek przewrotny wywołuje zwadę, a oszczerca skłóca ze sobą przyjaciół” (Prz 16, 28) i) SZYDERSTWO „Pyszałek, samochwał: nazywany szydercą działa z nadmiaru swej pychy” (Prz 21, 24) j) OSĄDZANIE „Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?” (Jk 4, 10-11) k) POCHLEBSTWO „Kto schlebia kłamliwie bliźniemu, na nogi mu sidła zastawia” (Prz 29, 5) l) GADULSTWO „Nie uniknie się grzechu w gadulstwie, kto ostrożny w języku - jest mądry” (Prz 10, 19) m) FAŁSZYWA PRZYSIĘGA Fałszywi świadkowie podczas procesu Jezusa n) DONOSICIELSTWO o) BLUŹNIERSTWO „Ci zaś, którzy przechodzili obok (krzyża Jezusa), przeklinali Go i potrząsali głowami” (Mt 27, 39) p) NIEPRZYZWOITE ŻARTY „Niechaj nawet mowy nie będzie wśród was o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne” (Ef 5, 3-4) q) KRYTYKANCTWO Faryzeusze non stop krytykowali wszystko co Jezus uczynił 7. Jak powściągać język a) Nie mów długo, gdy ktoś niechętnie słucha. b) Nie mów nigdy, by komuś dokuczyć. c) Unikaj głośnych i rozwlekłych przemów, świadczących o twej próżności. d) Nie mów nigdy o sobie, o swoich sprawach ani o swoich bliskich, chyba że zachodzi taka konieczność, a wtedy staraj się to uczynić krótko i zwięźle, jak tylko zdołasz. e) O swoim bliźnim i jego sprawach myśl tyle tylko, by móc powiedzieć o nim coś dobrego, kiedy nadarzy się okazja f) Mów chętnie o Bogu, szczególnie zaś o Jego miłości i dobroci. g) Zastanów się, zanim wypowiesz słowa, które nosisz w sercu, a często uznasz, że lepiej ich nie wypowiadać. h) Milczenie to wielka siła w walce duchowej i nadzieja na zwycięstwo. i) Często rozmyślaj o szkodach i niebezpieczeństwach płynących z gadatliwości i wielkich dobrodziejstwach, którymi obdarza nas milczenie. Jednym z dowodów na rzecz tezy, iż wulgaryzmy są zawsze i zdecydowanie złe, jest przyjrzenie się z bliska ich definicji. Co wyróżnia słowa wulgarne od innych? Co decyduje, że dany wyraz zaliczamy już do języka wulgarnego, a inny jeszcze nie? Co pragniemy wyrazić "rzucając mięsem" swymi ustami? Odpowiedź na te pytania, powinna dać wiele do myślenia również tym, którzy chcieliby usprawiedliwiać używanie wulgaryzmów choćby i w szczególnych okolicznościach. Prawdą jest, iż nie istnieje coś takiego jak stały i niezmienny katalog wulgarnych wyrażeń. Niektóre ze słów, które uważane są za wulgaryzmy obecnie, przed paroma wiekami za takowe nie uchodziły. Z kolei te, które dziś traktowane jako całkowicie normalne, niegdyś wchodziły w skład słownika wulgaryzmów. Przykładami tego rodzaju słów są wyrazy "d**a" i "kobieta". Pierwsze z nich, niegdyś było zwyczajnym określeniem dziupli drzewa, dziś zaś jest wulgarnym określeniem tylnej części ludzkiego ciała. Słowo "kobieta" dawniej było obraźliwym i nieprzyzwoitym określeniem rozwiązłej seksualnie niewiasty, współcześnie jednak stanowi jedno z normalnych i nie budzących negatywnych skojarzeń słów na oznaczenie płci pięknej. O zaliczeniu więc danych słów do katalogu wulgarnej mowy nie decyduje zatem ich leksykalna składnia, lecz wyraźnie oraz całkowicie negatywny ładunek, jakie, w sferze emocji, znaczeń i postaw, niosą one ze sobą. Możemy nie wiedzieć, iż określony wyraz jest zaliczany w danym kręgu kulturowym do wulgaryzmów, jednak, w zdecydowanej większości wypadków, po prostu to wyczuwamy. Odczuwamy to np. po barwie głosu mówiącego, okolicznościach temu towarzyszących, etc. Niezmiennymi i integralnymi cechami wulgarnej mowy są następujące ich elementy: nawiązują one do sfery moralnego zła (najczęściej, choć, nie tylko, są one stosowane na określenie różnych form seksualnego nieporządku, tj. prostytucja, nierząd, cudzołóstwo, rozwiązłość, homoseksualizm oraz inne perwersje i zboczenia z tej dziedziny) Zdrowy rozsądek podpowiada więc nam, iż wulgaryzmy zawsze niosą za sobą jakieś zło, zaś próba piętnowania nieprawości za ich pomocą, jest nie tylko bezcelowa, ale wręcz zaognia i powiększa problem, który chce się w ten sposób zwalczyć. Nie jest zatem dziwnym, iż naszemu naturalnemu obrzydzeniu, które - mniej lub bardziej świadomie - odczuwamy względem wulgaryzmów (nawet jeśli próbujemy je usprawiedliwiać) przychodzi z pomocą Boże Objawienie zawarte w Biblii i Tradycji Apostolskiej. W kontekście prób usprawiedliwiania stosowania wulgarnej mowy warto spojrzeć zwłaszcza na spisane Słowo Boże. Jakimi wyrażeniami się ono posługuje? W jaki sposób piętnuje nieprawości? Co mówi o tym, jaka powinna być nasza mowa, słowa i język? Odpowiedź na te pytania, w jasny sposób pokazuje, jaką postawę względem wulgaryzmów winni mieć chrześcijanie. Magisterium Kościoła naucza o absolutnej i całkowitej bezbłędności i nieomylności Biblii. Oznacza to, iż dokładnie każdy fragment Pisma świętego został spisany pod natchnieniem Ducha Świętego, a w związku z czym nie mógł się tam zakraść żaden błąd zarówno co do treści jak i formy. Chociaż Biblia była pisana na przestrzeni tysięcy lat przez różnych ludzkich autorów, którzy posiadali rozmaite charaktery, usposobienia, a także posługiwali się nieraz odmiennymi formami literackimi, Pan Bóg uchronił każde z zapisanych w niej zdań od jakiegokolwiek błędu. Gdy przyjrzymy się treści Pisma świętego, jedną z rzeczy, które nas w niej uderzają, jest fakt, iż chociaż jest tam pełno jasnych i stanowczych potępień zła i złoczyńców, jednak w żadnym swym fragmencie spisane Słowo Boże nie posługuje się wulgarnym językiem. Wedle dzisiejszej apologii wulgaryzmów uzasadnionym byłoby użycie przez natchnionych autorów takowych słów. Wszak nieraz opisywali oni lub piętnowali skrajne nieprawości. Jednakże, z ust naszego Pana Jezusa Chrystusa, apostołów, proroków i patriarchów, nie padło ani jedno wulgarne słowo, nawet wówczas, gdy piętnowali oni zło i złoczyńców. Biblia potępia różne grzechy językiem prostym, jasnym, dobitnym i stanowczym, a zarazem dostojnym, ale nigdy wulgarnym. Jaki jest tego powód? Najwyraźniej, wulgarność nie leży w naturze Boga. Pan Bóg zna inne sposoby dyscyplinowania ludzi o twardym karku, aniżeli obdarzanie ich wulgarnymi epitetami. Jeśli więc Najwyższy nie posługiwał się wulgaryzmami nawet w najbardziej skrajnych sytuacjach i dla potępienia najobrzydliwszych przejawów zła, to czy chrześcijanie winni sobie na to pozwalać? Ktoś może powiedzieć, że chrześcijanie też są tylko ludźmi. Owszem, jednak chrześcijanie w szczególny sposób powołani są do świętości. Fundamentalną zasadą świętości jest zaś naśladowanie Bożego usposobienia. "Bądźcie doskonali ... jak doskonały jest wasz Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48). Jeżeli więc Panu Bogu obca jest wszelka wulgarna mowa, to nieznana i wstrętna winna być również ona nam chrześcijanom. Tytułem kontrastu warto zauważyć, iż wulgaryzmy, zaraz po bluźnierstwach, zdają się być ulubioną mową demonów. Każdy z doświadczonych egzorcystów może potwierdzić, jak w czasie wypędzania złych duchów z ciał opętanych ludzi, słychać potok nieprzyzwoitych, wulgarnych słów. |